Wypowiedź europosła Czesława Siekierskiego, Przewodniczącego

Transkrypt

Wypowiedź europosła Czesława Siekierskiego, Przewodniczącego
11.02.2015
Wypowiedź europosła Czesława Siekierskiego,
Przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu
Europejskiego, na temat oznaczenia kraju pochodzenia mięsa w
przetworzonych produktach spożywczych
Parlament Europejski dużą większością przyjął rezolucję wzywająca do
wprowadzenia obowiązkowego oznaczenia kraju pochodzenia mięsa w przetworzonych
produktach spożywczych (taki wymóg istnieje już w odniesieniu do mięsa
nieprzetworzonego). Z dużych sił parlamentarnych jedynie Grupa EPL, i to nie w
całości, głosowała przeciw obowiązkowemu znakowaniu. Należy jednak podkreślić, że
nie jest to dokument legislacyjny, lecz, jak wspomniano, pewien sygnał dla Komisji
Europejskiej do wyjścia z propozycją aktu prawnego. Dlatego też moja wypowiedź ma
charakter pewnych rozważań i jest próbą przedstawienia głównych argumentów za i
przeciw.
Przeciwnicy wprowadzenia oznaczeń twierdzą, że spowoduje to wzrost kosztów
dla przedsiębiorstw, które produkują przetworzoną żywność, co jest związane z całym
zespołem
różnych
kosztów
wynikających
z
konieczności
zamieszczania
i
aktualizowania na etykietach produktów spożywczych informacji o pochodzeniu
składników mięsnych w produktach przetworzonych. Dotyczy to nawet tak bardzo
specyficznych produktów jak pierogi z mięsem, fasolka po bretońsku, czy nawet żurek
instant, który zawiera elementy mięsa.
Dodatkowe obciążenie dla przedsiębiorstw wynika z następujących przyczyn: w
produkcji wykorzystuje się surowce z różnych miejsc pochodzenia, które mogą ulegać
zmianie w zależności od dostępu, cen, czy sytuacji wyjątkowych, jak ograniczenia
weterynaryjne czy nawet embarga z przyczyn politycznych. Etykiet nie produkuje się
codziennie, lecz w większej ilości na zapas i taka zmiana zastosowanego składnika
mięsnego powoduje konieczność druku nowych etykiet. Występują również pośrednie
koszty nie wykorzystania starych i drukowania kolejnych w często bardzo krótkim
1
okresie czasu. Ponadto, istniej konieczność ich przechowywania. Zwolennicy
dodatkowych informacji na etykiecie twierdzą, że etykiety i tak się drukuje a obecne
techniki pozwalają to robić na bieżąco. Warto przeanalizować, ile taki zapis zawierałby
słów i jak dużą część etykiety by obejmował. Nie można również akceptować sytuacji,
w której napisy byłyby zbyt małe i przez to nieczytelne oraz stosowane byłyby szerzej
nieznane skróty.
Każdy przedsiębiorca zawsze dba o dywersyfikację zaopatrzenia jak i
sprzedaży.
Dywersyfikacja
zaopatrzenia
jest
niezbędna
dla
zabezpieczenia
bezpieczeństwa ciągłości dostaw w sytuacjach wyjątkowych. Sam rynek dyktuje różne
warunki, dając możliwość kupna po różnych cenach, co często jest związane z nowym
miejscem zakupu. Skutkowałoby to koniecznością bieżącego uaktualniania informacji o
miejscu pochodzenia składników mięsnych w produkcie przetworzonym, co zwiększa,
jak
już
wspomniałem,
koszty produkcji,
wprowadza
dodatkowe
obciążenia
administracyjne przedsiębiorstw oraz większą ilość odpadów opakowaniowych.
Ponadto, wiąże się z tym konieczność posiadania w magazynach różnych rodzajów
etykiet odpowiadających miejscom pozyskania surowca. Przeciwnicy obowiązkowego
znakowania wskazują również, że system ten mógłby być nadużywany przez kraje
stosujące czarny pijar w celu obrony swojego rynku przed tańszą żywnością z importu
(np. ostatnie czeskie restrykcje wobec polskiej żywności). Należy sobie zadać pytanie
czy nie idziemy za daleko z oznaczeniami żywności, które przez swoją mnogość stają
się nieczytelne. Wydaje się, że wystarczyłoby, aby jedynie firma, która wytwarza dany
produkt znała i przechowywała dane o miejscu pochodzeniu składników w celu ich
udostępnienia w razie potrzeby. Pewną alternatywą mogłaby być również renoma
firmy, tzn. można by odstąpić od wymogu znakowania w przypadku uznanych
producentów mających ugruntowaną pozycję na rynku i zaufanie klientów.
Jedni twierdzą, że podanie informacji o miejscu pochodzenia zwiększa
identyfikowalność w łańcuchu żywnościowym i stwarza bardziej stabilne relacje
między dostawcami mięsa i przetwórcami. Inni twierdzą, że dla nieuczciwych
producentów pojawi się szansa na dodatkowe zyski z fałszowania informacji o
znakowaniu, bo uczciwi producenci wprowadzając prawdziwe i aktualne informacje o
miejscu pochodzenia będą musieli ponosić dodatkowe koszty zmiany oznakowania.
2
Musimy również brać pod uwagę to, że dodatkowe koszty wpływają na
konkurencyjność artykułów przetworzonych na rynku.
Z badań, wynika, że zdecydowana większość konsumentów jest zainteresowana
informacjami o miejscu pochodzenia a nawet „drogą”, jaką przebyło mięso, a więc od
miejsca chowu, poprzez miejsce uboju i przetworzenia. Zwolennicy oznakowania
twierdzą, że koszty nie wzrosną tak, jak pokazują to badania. Dodatkowe oznakowanie
na pewno wnosi nowe informacje, powoduje jednak dodatkowe koszty, do obliczania
których można mieć szereg uwag. Niektórzy twierdzą, że Komisja Europejska jest po
stronie przemysłu przetwórczego a nie bierze pod uwagę opinii konsumentów, która
powinna być brana pod uwagę szczególnie przez Parlament Europejski.
Pytanie, które się powszechnie zadaje, dotyczy tego czy informacja o miejscu
pochodzenia
mięsa
przyczyni
się
do
poprawy
jakości
produktu,
czy
ograniczy/zlikwiduje oszustwa i skandale żywnościowe. Często wskazuje się również
na przejrzystość, jaką zapewniają konsumentowi tego rodzaju informacje. Konsument
chce wiedzieć, czy dany produkt pochodzi z UE czy spoza UE, z jego kraju, a może
regionu gdyż, jak twierdzą specjaliści od wyżywienia, w naszej diecie powinny
dominować produkty i surowce pochodzące z naszego regionu, do których organizmy
ludzkie przystosowały się przez wiele dziesięcioleci, czy nawet stuleci. Inni odwołują
się do elementu patriotycznego przy preferencjach konsumpcyjnych, co ich zdaniem ma
wyjątkowe znaczenie. Zwolennicy umieszczania informacji o miejscu pochodzenia
twierdzą, że zaufanie konsumenta ma wartość bezcenną. Użyto nawet takiego
stwierdzenia, że uważanie znakowania za bezsensowne, jest właśnie bezsensowne.
Oznaczanie przynosi też istotne korzyści, które trudno wycenić. Należy jednak
mieć świadomość tego, że obecny system kontroli zapewnia odpowiednią jakość i
standardy przetworzonych produktów bez względu na to, czy jest na nich zawarta
informacja o miejscu pochodzenia czy nie. Wydaje się, że dodatkowe informacje
zawarte na etykiecie produktu zapewniają dodatkowe poczucie bezpieczeństwa
konsumentowi, co staje się bardziej ważne, z uwagi na to, że na zglobalizowanym
rynku surowce i żywność "podróżują po całym świecie".
3
Warto się zastanowić czy zapis o miejscu pochodzenia zlikwiduje występujące
od czasu do czasu skandale i nadużycia w branży spożywczej (np. głośna sprawa
koniny w żywności) - zapewne nie - ale jest szansa, że je ograniczy, wprowadzi
większą przejrzystość i poczucie bezpieczeństwa, a takie właśnie są oczekiwania
konsumentów. Nie wiemy również co dokładnie ma oznaczać "kraj pochodzenia"
mięsa. Czy chodzi o państwo, w którym zwierzę się urodziło, czy też może o miejsce
uboju?
Reasumując, badania opinii konsumentów w tym zakresie są niewystarczające.
Nie jest to także spór między interesami konsumentów i przemysłu, gdyż ich dobre
relacje służą dobru obydwu stronom, których wzajemna relacja wynika częściej z marki
firmy niż z samego miejsca pochodzenia surowców. Przygotowanie odpowiednich
rozwiązań przed podjęciem prac legislacyjnych wymaga dalszych analiz i badań tak po
stronie przemysłu przetwórczego jak i konsumenta.
Biuro Czesława Siekierskiego
Posła do Parlamentu Europejskiego
Przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi
www.siekierski.pl
4