Pobierz plik

Transkrypt

Pobierz plik
Monika Pasiecznik
Rytuał superformuły
Karlheinz Stockhausen: Licht. Die
sieben tage der Woche
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Warszawa 2011
320 stron
oprawa miękka ze skrzydełkami
cena 34,90 zł
Wiele jest sposobów obcowania z muzyką, a w wypadku szeroko rozumianej
muzyki nowoczesnej słuchanie nie stanowi wcale najważniejszego z nich. Jeśli już nawet uda się doprowadzić do sytuacji, w której zabrzmi coś podobnego
do tego, co zamierzył kompozytor (co w dobie utworów wymagających wielu
generatorów dźwięku i odpowiedniej przestrzeni zazwyczaj wyklucza słuchanie w domu), rzecz może okazać się zupełnie niezrozumiała. Żeby mieć jakiś
nietrywialny pożytek z kontaktu z utworem, często trzeba się o nim wcześniej dużo dowiedzieć. Niepodobna przecież słuchaczowi samemu odkryć,
że, powiedzmy, wartości rytmiczne partii pewnego instrumentu odpowiadają
jakiemuś skomplikowanemu ciągowi matematycznemu, a uprzednia znajomość tego faktu może wpłynąć na percepcję wykonania. Podejrzewam, że to
właśnie z tego rodzaju powodów twórcy muzyki „poważnej” często wydają się
obecnie zajmować drążeniem osobistych nisz w głębokiej niecce ogólnej izolacji od słuchaczy. Cóż, być może dokopią się do czegoś rewolucyjnego. Fakty
jednak są takie, że często słuchacz „nowoczesnego” utworu muzycznego, jeśli
nie ma przed sobą zrozumiałej dla siebie partytury dzieła albo nie poświęcił czasu na lekturę stosownych tekstów, może mieć z niego taki pożytek, jak
analfabeta z oprawionego w skórę kompletu dzieł Thomasa Manna.
Książka Moniki Pasiecznik pozwala podejść do utworów Stockhausena
z pozycji kogoś, kto zna przynajmniej stosowny alfabet. Rytuał superformuły
stanowi w głównej mierze bardzo ciekawe i szczegółowe wprowadzenie do
wielu dzieł kompozytora, o którym zresztą częściej chyba się pisze, niż się go
wykonuje (strona stockhausen.org wymienia w 2013 mniej niż pięćdziesiąt
koncertów z jego muzyką na całym świecie, często zresztą powtórzeń tego
samego programu).
Największą część książki zajmuje omówienie monumentalnego cyklu Licht,
zawierającego siedem oper, po jednej na każdy dzień tygodnia. Kompozytor tworzył go około dwadziestu pięciu lat; wiele jego cząstek zaproponował
w osobnych aranżacjach, a niektóre utwory napisane wcześniej zaaranżował
i włączył do którejś opery z cyklu. Autorka nie pomija tego typu szczegółów,
koncentrując się jednak na dokładnym opisie oper w ich wszystkich warstwach,
od tekstu, przez choreografię, aż po oczywiście muzykę, krasząc całość sutym
350 Pressje 2013, teka 32/33
zestawem ilustracji – zarówno zdjęć, jak i ogromnie interesujących fragmentów
partytur. Ten rdzeń książki otoczony jest rozdziałami zwięźle i ciekawie opisującymi źródła inspiracji Stockhausena oraz najważniejsze dla jego twórczości
pojęcia. Rytuał superformuły pełen jest treści mogących zainteresować różnorodnych czytelników: możemy przestudiować tytułową „superformułę”, trzygłos na „Lucyfera, Ewę i Michała”, z którego kompozycyjnie wyrastają wszystkie
opery cyklu Licht, oraz poznać rozmaite dalece nieoczywiste sposoby przejawiania się tych trzech postaci w poszczególnych dziełach; nie analizując nut
możemy na przykład dowiedzieć się, dlaczego słynne Hymnen błędnie określa
się mianem „kolażu”, otrzymamy też wiele ciekawych informacji historycznych
i szczegółów dotyczących prób wystawienia oper kompozytora.
Autorka pisze z pasją, w bardzo zajmujący sposób. Niektóre fragmenty
książki napisane zostały chyba jednak trochę zbyt szybko. Nie ma większego
sensu pisanie na przykład, że ciąg Fibonacciego ma „postać spirali” (s. 13);
o inspiracji Stockhausena tak zwaną Księgą Urantii ma świadczyć na przykład
„posługiwanie się charakterystycznym językiem” (s. 86), ale nie dowiemy się,
na czym ta charakterystyczność polega; pewien utwór miał zostać napisany
„niezwykle kunsztownie” (s. 114), ale znowu nie otrzymamy żadnych danych
świadczących o tej kunsztowności. To jednak bardzo drobne wady, które irytu-
Lucyfer również odgrywa pewną rolę, ale źródłem jest opowieść o kolejnych stadiach duchowego rozwoju aż po międzygalaktyczne zaślubiny
ją tylko dlatego, że wyżej wymienione fragmenty nie stoją na równie wysokim
poziomie, co reszta Rytuału superformuły.
Książka jest pięknie złożona i poddana gruntownej korekcie (ciekawe, że jedna z dwóch znalezionych przeze mnie literówek znajduje się w podziękowaniu
dla sponsorów), zaś jej pieczołowicie przygotowana warstwa graficzna jest zachwycająca do tego stopnia, że mam nadzieję, iż wydawnictwo rozważy drugie
wydanie w większym formacie, ułatwiające studiowanie fragmentów partytur.
Lektura książki Moniki Pasiecznik niejednokrotnie przywodziła mi na myśl
Doktora Faustusa. W obu wypadkach mowa jest o kompozytorach korzystających z tajemniczych źródeł inspiracji. Leverkühn uciekł się być może do
konszachtów z diabłem, w wypadku cyklu oper Stockhausena Lucyfer również odgrywa pewną rolę, ale źródłem jest tu newage’owa opowieść (zawarta
w Księdze Urantii) o kolejnych stadiach duchowego rozwoju człowieka aż po
prawdziwie międzygalaktyczne zaślubiny różnych światów. Cóż, coś za coś:
utworów Stockhausena można przynajmniej posłuchać, a napisana z pasją
książka Moniki Pasiecznik stanowi dobre do nich wprowadzenie dla czytelnika
będącego zainteresowanym amatorem.
Leszek Wroński
351

Podobne dokumenty