Załącznik 1 do tematu Mieszkaniec Księżyca: Legenda o

Transkrypt

Załącznik 1 do tematu Mieszkaniec Księżyca: Legenda o
Część 2 | Klasa 3
Różne obszary aktywności poznawczej
C Z Ł O W I E K
-
N A J L E P S Z A
I N W E S T Y C J A
Załącznik 1 do tematu Mieszkaniec Księżyca:
Legenda o Panu Twardowskim*
Wiele wieków temu w Krakowie żył pewien szlachcic. Nazywał się Jan Twardowski. Był on człowiekiem wykształconym, kochał księgi, kochał naukę. Interesowała go magia i alchemia, jednak po wielu
latach badań uznał, iż czary nie są możliwe bez udziału sił nadprzyrodzonych. Odnalazł więc Twardowski w swoich księgozbiorach tomy traktujące o przywoływaniu diabłów i zastosował znajdujące
się w nich wskazówki. Po odprawieniu rytuałów świece w komnacie, w której przebywał uczony przygasły, a oczom Twardowskiego ukazał się wysoki, szczupły i ubrany na czarno diabeł. Na głowie miał
małe czarne różki, palce rąk zakończone ostrymi szponami, kopyta zamiast stóp i kosmaty ogon wiszący z tyłu. Czart spojrzał na człowieka i uśmiechnął się przebiegle odsłaniając swoje ostre zęby. Odczytał myśli uczonego i wiedział, że zyskał właśnie kolejną duszyczkę do swoich piekielnych kotłów.
Zapytał więc: - Czym mogę służyć, panie Twardowski?
Twardowski opowiedział krótko o swoich badaniach nad magią i pragnieniu czynienia prawdziwych
czarów. Czart zapewnił, iż marzenia człowieka już niedługo się spełnią. Wystarczy tylko podpisać
diabelski cyrograf, na mocy którego Twardowski miał oddać swoją duszę czartowi. Szlachcic przejrzał
zamiary biesa i tak rzekł: - Oferta twoja, diable, jest wielce szczodra. Pozwól, że skrócę twoje oczekiwania na moją dusze i dodam do cyrografu zapis, iż będziesz mógł mnie zabrać jak tylko zjawię się
w Rzymie. Długo nie będziesz czekał, bo za kilka tygodni planuję odbyć pielgrzymkę do tego miasta.
Czart wielce się ucieszył z dodatkowego zapisu i z tego, że już niedługo zdobędzie nową duszę. Nie
wiedział jednak, że Twardowski wcale nie ma zamiaru odwiedzania Rzymu. Chwilę później cyrograf
został podpisany przez obie strony. Diabeł miał służyć człowiekowi w czynieniu każdej magii, jaką
ten tylko sobie wyduma. Zacierał ręce, bo zadanie powinno być niezwykle proste i przyjemne. Dusze
ludzkie są przecież krnąbrne, chciwe i złe, a szlachcic na pewno wykorzysta diabelską magię do niecnych celów.
Twardowski z nowymi mocami ruszył w podróż po Rzeczpospolitej. Magią stworzył ogromnego koguta, którego dosiadał jak rumaka i odwiedzał polskie wioski i miasta. Jakież było zdziwienie diabła
kiedy czarownik zaczął używać diabelskich mocy do czynienia dobra.
Mistrz w magiczny sposób ludzi leczył, zwierzęta uzdrawiał. Raz nawet zjawy z domu burmistrza
Bydgoszczy przepędził, a samego włodarza cudownie odmłodził. Rosły więc bogactwo i sława Twardowskiego w Rzeczypospolitej. Pewnego dnia sam król Zygmunt August wezwał go do siebie i poprosił go o pomoc w przywołaniu ducha zmarłej królowej. Czarnoksiężnik oczywiście zadaniu podołał
przywołując obraz kobiety na jednym z pałacowych luster, czym ogromną łaskę u króla uzyskał.
PROJEKT WSPÓŁFINANSOWANY ZE ŚRODKÓW UNII EUROPEJSKIEJ W RAMACH EUROPEJSKIEGO FUNDUSZU SPOŁECZNEGO
Część 2 | Klasa 3
Różne obszary aktywności poznawczej
C Z Ł O W I E K
-
N A J L E P S Z A
I N W E S T Y C J A
Złościł się diabeł, bo minęły już nie tylko tygodnie od dnia podpisania umowy, ale i miesiące, i lata.
Twardowski zaś, ani myślał do Rzymu się udać. Myślał więc czart i myślał, aż wpadł na pomysł. Przemienił się w chłopa i przyszedł do Twardowskiego z prośbą o pomoc w uzdrowieniu niby to chorej
matki. Czarnoksiężnik oczywiście zgodził się pójść z wieśniakiem do pobliskiej gospody, gdzie miała
leżeć chora kobieta.
Kiedy tylko przekroczyli próg karczmy, diabeł przybrał swoją prawdziwą postać, zaczął się głośno
śmiać i rzekł: - Mam cię teraz, panie Twardowski. Dusza twa do mnie należy. Warunków umowy
w końcuś dotrzymał. Karczma ta Rzym się nazywa!
Czarnoksiężnik zbladł i zaczął przeklinać swoją nieuwagę. Jednak działać trzeba szybko, bo diabeł już
go porwał w górę i wysoko nad ziemią do piekła niesie. Sprawa poważna, z diabłem nie ma już żartów,
postanowił więc Twardowski modlitwę do Matki Świętej odmówić. Już po pierwszych słowach czart
widocznie osłabł. Kiedy modlitwa dobiegała końca diabeł cierpiał już takie katusze, że krzyknął i upuścił swoją zdobycz, a potem do piekła uciekł.
Tak się stało, że w tym momencie akurat przelatywali nad księżycem i tam właśnie spadł Twardowski.
Podobno siedzi tam do dnia dzisiejszego i tęsknie obserwuje Ziemię i ukochaną Rzeczpospolitą.
PROJEKT WSPÓŁFINANSOWANY ZE ŚRODKÓW UNII EUROPEJSKIEJ W RAMACH EUROPEJSKIEGO FUNDUSZU SPOŁECZNEGO