Afera ZUS

Transkrypt

Afera ZUS
Warszawa, 3 grudnia 2013 r.
Dr Tadeusz J. Szuba
02-791 Warszawa, ul. Stryjeńskich 8 m 28
[email protected]
Polskie Towarzystwo Ekonomiczne
ul. Nowy Świat 49
00-042 Warszawa
Dostojny Zarządzie Główny,
Jestem prostym ekonomistą, ale może dlatego niekiedy dostrzegam zawrót głowy u
ekonomistów renomowanych. Tu chodzi o fundusze emerytalne. Niektórzy ludzie więksi ode mnie
rozpętali wojnę domową w materii OFE (Otwarte Fundusze Emerytalne) - ZUS (Zakład
Ubezpieczeń Społecznych), gmatwając naukowo sprawy ewidentne, paraliżując władze państwowe,
które muszą „z urzędu” troszczyć się i o emerytów. Sytuacja jest bardzo niebezpieczna, bo sfery
rządzące (prezydent państwa, szef rządu z ministrami, marszałkowie sejmu i senatu z posłami i
senatorami) nie muszą być i raczej nie są wyspecjalizowani w ekonomice systemów płac. Mogą
paść ofiarą „uczonych”. Dlatego zwracam się z prośbą do prezesa i całego zarządu PTE o
opracowanie i podanie do powszechnej wiadomości wykładu, któryby wiarygodnie poinformował
Polaków „co jest co”.
Nie ma racji bytu żaden konflikt funduszy emerytalnych publicznych typu ZUS i funduszy
emerytalnych prywatnych typu OFE. Fundusze publiczne funkcjonują od dawna w wielu krajach,
obowiązująco, by zapobiegać nędzy staruszków, którzy w latach aktywnego życia albo nie mieli
dochodów pozwalających na ciułanie emerytury, albo byli lekkomyślni i mając niezłe dochody
trwonili je w całości. Fundusze prywatne są mniej powszechne, bo nie obligatoryjne lecz
dobrowolne, no i nierealne dla pracowników kiepsko płaconych, wiążących z trudem koniec z
końcem od wypłaty do wypłaty.
W Polsce królował od zarania kapitalizmu system funduszy publicznych. Prawidłowo
funkcjonuje do dziś. Niestety, kraj jest niezamożny, uposażenia wielu pracowników skromne, a
więc konsekwentnie liczne emerytury - marne.
W III RP, za rządu dobrze chcących „Buzków” i ich doradców „Balcerowiczów”, postanowiono
rozruszać system emerytalnych funduszy prywatnych. Dobrowolnych ciułaczy prywatnych nie
było, zapłodniono fundusze prywatne OFE funduszem publicznym ZUS. To był dobrożyczeniowy,
patriotyczny krok, który zawiódł. Prywatne pieniądze do funduszy OFE nie popłynęły odczuwalnie.
A ubytek emerytalnych funduszy publicznych zagroził dozwolonemu deficytowi budżetu państwa.
Minister Finansów zobowiązany do dyscypliny budżetu zainicjował częściowy powrót do ZUS
pieniędzy użyczonych przezeń do OFE.
Powstała kosmiczna afera emitowana przez biznes prywatny i jego adwokatów. Bowiem
fundusze publiczne (ZUS) uprzystępnione funduszom prywatnym (OFE) stały się łatwym łupem
(kredytowaniem) przedsiębiorstw prywatnych. I tych notowanych na giełdzie. Ich walory giełdowe
rosły (bez pracy i kapitału własnego). Teraz, kiedy trzeba restytuować pierwotny stan rzeczy, na
„pieniądzu” ZUS pisać ZUS, a nie OFE, karczemną awanturę robią niezadowoleni przedsiębiorcy
żądni zysków bez wkładu własnego. Adwokatami ich nieuczciwej pazerności bywają autorytatywni
ekonomiści. Albo niemądrzy, albo sprzedajni.
To trzeba narodowi powiedzieć. Naród to łacno kupi, bo ubóstwia prawdę.
Nie ma żadnego konfliktu interesów między emerytalnymi funduszami publicznymi i
prywatnymi. I te i te są pożyteczne, poprawiające egzystencję materialną staruszków. Pod
warunkiem uczciwości zarządzających funduszami ekonomistów.
Emerytalne fundusze publiczne, wydarte jak podatki z kieszeni obywateli przez państwo, mają
służyć alimentowaniu państwowych emerytur, via ZUS.
Emerytalne fundusze prywatne, zebrane dobrowolnie przez obywateli dla ich dostatniejszej
starości, mają służyć tymże obywatelom w formie prywatnych emerytur, via OFE.
I OFE i ZUS niech służą swym podopiecznym emerytom. Ale swoimi funduszami.
Pozwolenie funduszom OFE na kupieckie, prywatne gospodarowanie publicznym kapitałem
ZUS'u, uprzystępnionym bezpłatnie, jest ekonomicznym paradoksem niewyobrażalnym w krajach
ekonomicznie cywilizowanych typu USA, RFN et cetera. ZUS nie tylko nie otrzymuje od OFE
procentów od przekazanego im kapitału, ale naraża na straty skarb państwa, który musi płacić
procenty za finansowanie deficytu budżetowego. Kpina ze zdrowego rozsądku.
Na zakończenie warto naświetlić ułudę, rojenie, miłośników przeniesienia funduszy publicznych
z ZUS do OFE i przekształcenia ich w fundusze prywatne, na temat rzekomych z tego korzyści. Oni
głoszą prawdę, że procesy demograficzne są smętne, maleje liczba urodzeń, młodzieży,
pracowników, rośnie liczba emerytów, średnia emerytura na głowę będzie musiała maleć. Klęska
zwłaszcza dla osób z niskimi emeryturami. Miłośnicy zdegenerowanych OFE, opartych nie na
kapitale swych emerytów, a ZUS'u, jednocześnie łżą, że OFE będą dla nich zbawienne, że ich
uratują przed tą klęską.
W niezamożnej Polsce ratunkiem może być emerytalny system funduszy publicznych typu ZUS
i mądry rząd wspierany przez światły sejm. Stopa ustawowych obciążeń uposażeń na emerytalny
fundusz publiczny nie musi być dogmatycznie stała. Można ją, np. co 10 lat, modyfikować tak, by
emeryci zawsze byli zadbani. Ta troska będzie ułatwiana przez prawdopodobny wzrost dochodu
narodowego, postęp naukowo-techniczny, rosnące uposażenia osób pracujących.
Żadnym ratunkiem nie będzie mógł być emerytalny system funduszy prywatnych typu OFE, bo
on istnieje na świecie, z USA na czele, wyłącznie dla ludzi niebiednych, zdolnych do kreowania
swej emerytury własnymi pieniędzmi. Mamienie ludzi biednych rzekomym wsparciem ich
emerytur funduszami OFE jest wręcz oszustwem.
Z poważaniem,
Dr farm. i mgr ekon. Tadeusz J. Szuba
P.S.
Proszę o odrobinę zaufania do mojej wiedzy polityczno-ekonomicznej, tej na styku państwo przedsiębiorstwo - obywatel, która była doceniana w różnych miejscach i czasach, zwłaszcza w
gospodarce lekami :
− PRL mnie się nie wstydziła skoro delegowała do pracy w Światowej Organizacji Zdrowia,
− WHO tak mnie doceniła, że nie zgadzała się na mój powrót do Polski, aż do mego wieku
emerytalnego,
− Minister Zdrowia powoływał mnie do rad, komisji,
− Prezydent RP prosił mnie na wniosek „Solidarności” o udział w pracy komisji zdrowia,
poczem dziękował,
− byłem wykładowcą uczelnianym przez prawie 20 lat, napisałem podręcznik „Ekonomika
leku” dla studentów, promowałem kilkadziesiąt prac magisterskich,
− Sejm RP zaambarasowany trudną ustawą o refundacji leków powołał mnie do współpracy
jako eksperta,
− społeczność zawodowa tworząc Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne powierzyła mi
funkcję prezesa zarządu, którą pełnię do dziś.