A jednak warto... We współczesnym świecie, prawie codziennie, a w
Transkrypt
A jednak warto... We współczesnym świecie, prawie codziennie, a w
A jednak warto... We współczesnym świecie, prawie codziennie, a w niektórych środowiskach i kręgach społecznych często na każdym kroku słychać: „nie chcę, nie zrobię, to mi się nie opłaca, nic z tego nie będę mieć, po co mi to, niech inni się wysilają, starają, mnie się nie chce”. I jak w takim środowisku ma się odnaleźć młody człowiek, nastolatek? A z drugiej strony słychać i widać wspaniałe postawy młodzieży, ich bezinteresowność, chęć pomocy bez oczekiwania na gratyfikacje, pochwały, uznanie. Podobnie jest w szkole, w chyba każdym środowisku, w pracy, w domu, w miejscach rozrywki i wypoczynku. Niestety w szkole też można spotkać uczniów, którzy myślą, a często również wyrażają postawę „co z tego będę miał”. Dobrze, że jest takich osób niezbyt dużo i giną one w licznej grupie tych, którzy nie patrzą na swoje korzyści, na to, co będą miały ze swego postępowania dla innych, poświęcenia czasu i włożonego trudu na rzecz drugiego człowieka. Może nam się wydawać, iż uczniowie nie doceniają naszych wysiłków. Doceniają, ale często nie okazują tego. Nie może nas to jednak zniechęcać do dalszego różnorodnego działania. Wystarczą drobne wyrazy uznania jako potwierdzenie słuszności naszych działań. Współczesny młody człowiek nie lubi okazywania wdzięczności a okazywanie uczuć często uznaje za słabość. A jednak uczniowie, często już absolwenci, wracają do swej starej szkoły, wspominają swych nauczycieli, kolegów, naukę i wspólne uroczystości. Dotyczy to również biblioteki szkolnej. To bardzo miłe, budujące i napędzające do dalszych, nowych działań. To wspaniałe, gdy po latach przychodzą dawni uczniowie, teraz już lekarze, prawnicy, humaniści, inżynierowie, naukowcy i wspominają, i dziękują za pracę, działalność i serce biblioteki szkolnej. Wspominają, że biblioteka szkolna była zawsze dla nich miejscem, do którego przychodzili po radę, pomoc, uspokojenie. Jak wspominają, w bibliotece szkolnej mogli zawsze znaleźć wszystko, nie tylko książki, czasopisma, informacje, ale także radę, wsparcie, różne rzeczy potrzebne w szkole, mogli się „wygadać”,, wyżalić. Wspominają tez możliwości udziału w różnych konkursach, które biblioteka szkolna organizowała. I nawet jeśli w tych konkursach uczestniczyło tylko kilkoro uczniów, to było warto je organizować, było warto poświęcić swój dodatkowy czas, warto było „zdobyć” nagrody dla uczestników, często z własnych funduszy bibliotekarzy. Było warto zrobić coś nowego, coś ponad zwykłe obowiązki, dać coś swojego, poświęcić swój wolny czas, po to tylko, żeby zobaczyć ten błysk w oku, ten uśmiech, tę drobną radość i wdzięczność na twarzy ucznia. Te drobne wyrazy uznania, wdzięczności są nieocenione, nie można ich zmierzyć, zważyć. Ale są i dlatego właśnie warto. Chociaż często wyrażane są dopiero po wielu, wielu latach. Ale uczniowie to pamiętają i są wdzięczni. To niesamowite, kiedy dorosły człowiek, po latach odwiedzając swoją szkołę, odwiedza bibliotekę szkolną i mówi, że nadal matę zakładkę, maskotkę, książkę itp., którą dostał „od pani z biblioteki szkolnej”. A zdarza się, że wspominają, że „pani z biblioteki szkolnej” im mówiła…, pocieszyła, dodała odwagi, dostrzegła możliwości i pozytywy, przestrzegała, miała rację, radziła…, zrobiła herbatę, dała cukierka, poratowała chusteczką, długopisem, ołówkiem, zeszytem… Więc warto, jednak warto robić coś „ponad”, bo nawet największe szkolne „rozrabiaki’ i „obojętniaki” doceniają to, szanują, nawet podziwiają, a po latach dobrze wspominają. A może nawet te dodatkowe drobne działania mają na nich pozytywny wpływ i coś w nich zmieniają? Mam taką nadzieję i mocno w to wierzę. Bożena Szatan-Fedko Nauczyciel bibliotekarz I Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika w Bielsku-Białej