1 strona : Gazeta Lubuska : 01 (DK - ZG

Transkrypt

1 strona : Gazeta Lubuska : 01 (DK - ZG
A mówiono, że to niemożliwe
- Wierzył Pan, że na Uniwersytecie Zielonogórskim uda
się uruchomić kierunek lekarski?
- Jakbym nie wierzył, nie zdecydowałbym się zostać pełnomocnikiem do spraw jego powołania. Wiedziałem, że sprawa jest bardzo trudna, ale realna. Początkowo uważałem jednak, że nawet w przypadku
zgody na jego uruchomienie,
lepiej będzie rozpocząć nabór
w przyszłym roku.
- A jednak nabór ruszył już
w czerwcu tego roku. Dlaczego?
- Po analizie przedmiotów, które są na I roku kształcenia,
uznaliśmy, że spokojnie można
to zrobić już teraz. Jesteśmy
w pełni przygotowani. Klasyczne przedmioty kliniczne wchodzą dopiero w połowie III roku.
Na I roku wsparcia medycznego wymagają jedynie anatomia
i histologia z fizjologią. W szpitalu wojewódzkim budowany
jest nowy zakład anatomii i patomorfologii. W ciągu ostatnich
miesięcy trwały przygotowania
do zakupu preparatów i sprzętu potrzebnego do nauki anatomii, w tym programów komputerowych. Poza tym przedmiot anatomia jest już u nas realizowany na kierunkach pielęgniarstwo i wychowanie fizyczne, choć zdaję sobie sprawę, że zdecydowanie szerszym
obszarem dydaktycznym jest
on na kierunku lekarskim. Prowadziliśmy rozmowy z profesorami anatomii w całej Polsce.
- Ile osób będzie studiować
na I roku?
- Na początek przyjmiemy 60
studentów na studia stacjonarne. Ten limit daje nam poczucie
bezpieczeństwa i lepszej kontroli jakości kształcenia. A studentom podzielonym na małe
grupy zapewnia lepszy kontakt
z wykładowcami i mniejszą
anonimowość, niż na dużych
uczelniach, gdzie na wykładzie
bywa nawet kilkaset osób.
- A co z kadrą? Skąd weźmiecie tylu specjalistów?
- Przede wszystkim trzeba pamiętać, że kierunek będzie się
rozwijał stopniowo. Kadrę będziemy więc zatrudniać z roku
na rok w miarę rosnących potrzeb. Mamy deklaracje grupy
profesorów i doktorów habilitowanych, którzy chcą wybrać
UZ jako podstawowe miejsce
pracy. Co roku będziemy też
ogłaszali konkursy na potrzebnych specjalistów. Jeśli chodzi
o zatrudnienie u nas, to jest zainteresowanie wśród naukowców z Warszawy, Lublina,
Wrocławia, Poznania, Szczecina. Są też osoby z zagranicy,
które pochodzą z naszego regionu i myślą o powrocie, bo
np. rodzice coraz starsi. Motywy wyboru naszej uczelni są
bardzo różne.
- Wykorzystacie też obecnych pracowników uniwersytetu?
- Oczywiście. W przypadku takich przedmiotów jak np. biochemia, biofizyka, biologia molekularna, parazytologia, chemia, socjologia medycyny, statystyka medyczna czy technologie informacyjne zajęcia mogą prowadzić nasi naukowcy,
m.in. z Wydziału Nauk Biologicznych, Wydziału Fizyki
i Astronomii i Wydziału Socjologii i Nauk o Zdrowiu. Mamy
też Katedrę Wychowania Fizycznego, która zajmuje się np.
problemami antropologii, biologii człowieka, medycyną
sportową. Nasz kierunek lekarski nie powstaje przecież
w próżni, mamy bazę do niego
także na innych wydziałach
- Na pewno spotkał się Pan
z opiniami, że tworzenie kierunku lekarskiego w Zielonej
Górze to porywanie się z motyką na Słońce.
- Niestety często. Niektórzy
znajomi lekarze podpytywali
mnie nawet, czy to będzie
prawdziwy dyplom, taki jaki oni
mają.
- A będzie prawdziwy? Nie
będzie się Pan bał korzystać
z usług absolwentów pierwszego rocznika zielonogórskiej medycyny?
- W medycynie bez względu
na to, gdzie ukończy się studia
lekarskie, w Warszawie, Szczecinie, Olsztynie, Poznaniu czy
Zielonej Górze, wszyscy absolwenci muszą zdać Lekarski Egzamin Końcowy (LEK), związa-
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
nr 6 (28) | prowadzący Grażyna Zwolińska, Uniwersytet Zielonogórski, 68 328 25 93, e-mail: [email protected]
- To największe wyzwanie, jakie stanęło przez naszym uniwersytetem od chwili jego powstania - mówi pełnomocnik
rektora ds. powołania kierunku lekarskiego na UZ prof. Zbigniew Izdebski, pedagog, seksuolog i specjalista w zakresie
zdrowia publicznego.
- Uważam, że powołanie kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Zielonogórskim to największe
wyzwanie, jakie stanęło przed naszą uczelnią od chwili jej powstania – mówi prof. Zbigniew
Izdebski.
ny z programem kształcenia
W związku z tym ja takich
obaw nie mam. Dyplom naszych absolwentów będzie jak
najbardziej prawdziwy, a umiejętności na wysokim poziomie.
Będziemy się bardzo troszczyć
o jakość kształcenia. Nie tylko
dlatego, że wiemy, jak bardzo
będziemy obserwowani i kontrolowani.
- Zanim UZ otrzymał wszystkie potrzebne zgody na uruchomienie kierunku lekarskiego, usłyszeć było można
także wiele nieprzychylnych
opinii z uczelni medycznych
w kraju. Skąd się brały?
- Naturalne jest, że dążenie
do utworzenia kierunku lekarskiego na naszym uniwersytecie wywoływało duże emocje
nie tylko w naszym środowisku,
ale i poza nim. Myślę o dużych
ośrodkach akademickich i uniwersytetach medycznych.
W Polsce dominuje opinia, że
kształcenie na kierunku lekarskim powinno odbywać się
w uniwersytetach medycznych.
Myślałem podobnie, do momentu, kiedy wiele lat temu zobaczyłem, że na Zachodzie
na uniwersytetach, obok wydziałów historii, wydziały artystycznego, nauki o wychowaniu
itd. są też wydziały lekarskie.
- Czyli to nie jest żaden dziwoląg?
- Tam to była norma.
- A może uczelniom medycznym, które bez zachwytu patrzą na tworzenie kierunków
lekarskich takich jak nasz,
chodzi też o pieniądze?
- Cóż, trzeba będzie troszkę zabrać innym, żeby dać nam
i uczelniom w Kielcach i Rzeszowie, tworzącym w tym roku
kierunki lekarskie. Gdyby było
więcej pieniędzy, pewnie opory
byłyby znacznie mniejsze. Lekarzy przecież w Polsce brakuje. W naszym województwie
szczególnie.
- Na ile ważne jest dla UZ powołanie kierunku lekarskiego?
- Uważam, że jest to największe
wyzwanie, jakie stanęło
przed naszym uniwersytetem
od chwili jego powstania. Jestem absolutnie przekonany,
że to będzie kierunek prorozwojowy. Nie tylko dla uczelni,
ale i całego lubuskiego środowiska. A najważniejsze jest, że
pacjenci będą mieli lepszy dostęp do lekarzy (z szacunkiem
dla tych, którzy już tu pracują).
Będziemy przecież pozyskiwać
profesorów i doktorów habilitowanych z różnych dziedzin medycyny. Powstanie szpital kliniczny, a wtedy jakość usług
będzie stała na jeszcze wyższym poziomie. Poza tym jestem przekonany, że medycyna jest dopełnieniem
uniwersyteckości naszego środowiska i daje nowe perspektywy współpracy z różnymi wydziałami, również tymi technicznymi. Determinacja
wszystkich sił w regionie w dążeniu do osiągnięcia celu była
ogromna. Dotyczy to nie tylko
władz uczelni, ale i władz samorządowych i politycznych.
Powołanie kierunku lekarskiego to nie tylko sukces naszego
uniwersytetu, ale i całego woj.
lubuskiego.
- Dziękuję.
Grażyna Zwolińska
2
WTOREK, 30 CZERWCA 2015 GAZETA LUBUSKA
Strefa nauki
Zagadka świecącego magnetara
Pracownik Instytutu Astronomii UZ dr Roberto Mignani wraz ze współpracownikami wyjaśnił zagadkę zaskakującego
zachowania magnetara SGR 1745-2900. O sprawie tej napisała na swojej stronie internetowej agencja kosmiczna NASA.
podobnie jak światło latarni
morskiej. Impuls promieniowania widzimy tylko wtedy, gdy
wiązka w nas trafia. Dzięki badaniu tych impulsów można
się wiele o takich obiektach dowiedzieć. Znamy już kilkadziesiąt magnetarów, z czego cztery można obserwować na falach radiowych.
- A co takiego niezwykłego
było w zachowaniu
magnetara, który badał dr
Mignani?
- Normalnie tego typu obiekty,
dzięki ich rozbłyskom, widać
w promieniowaniu rentgenowskim zaledwie przez kilka miesięcy Potem przestają świecić.
Magnetar SGR 1745-2900, czyli ten, który badał dr Mignani,
został odkryty podczas takiego
rozbłysku w kwietniu 2013 r.
za pomocą teleskopów satelitarnych rejestrujących promienie rentgenowskie wysyłane
przez obiekty kosmiczne. Dziwne było to, że magnetar ten nie
zachowuje się jak inne tego typu obiekty i nie „zgasł” po kilku
miesiącach.
- Dlaczego akurat on nie gaśnie?
- Na to pytanie astronomowie
próbowali odpowiedzieć już
wcześniej. Badany przez dr.
Magniniego magnetar znajduje
się zaledwie ok. 0,3 roku świetlnego od monstrualnej czarnej
dziury, znajdującej się w centrum naszej Galaktyki. To
w skali kosmicznej bardzo blisko. Ta czarna dziura ma masę
4 milionów mas Słońca i jest
najbardziej masywnym zwartym obiektem w naszej Galaktyce. Magnetar SGR 17492900 obiega ją z okresem ok.
tysiąca lat. Jest też, jak do tej
pory, jedyną znaną nam gwiazdą neutronową znajdującą się
w samym centrum Drogi
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
Ponieważ dr Roberto Mignani
prowadzi kolejne naukowe badania za granicą, o przybliżenie
Czytelnikom tajemnicy tego
magnetara poprosiłam dr. Wojciecha Lewandowskiego z zielonogórskiego Instytutu Astronomii.
- Czym są magnetary?
- To specyficzne pulsary, czyli
kulki niezwykle gęstej materii,
o niesłychanie silnym polu
magnetycznym, świecące
na zasadzie latarni morskiej.
- A co to ogóle są pulsary?
-To gwiazdy neutronowe, które
są jednym z końcowych etapów ewolucji gwiazd. Gdy masywna gwiazda, po wypaleniu
paliwa jądrowego (wodór, hel,
węgiel) kończy swoje „normalne” gwiazdowe życie i eksploduje jako supernowa, to często
zostawia po sobie malutką pozostałość. Malutką w sensie
astronomicznym. Ta kulka, złożona z supergęstej materii, ma
średnicę ok. 20 km, ale waży
o połowię więcej niż nasze
Słońce. To naprawdę bardzo
duża gęstość, bo jeden naparstek materii wyjętej ze środka
takiego obiektu, ważyłby mniej
więcej tyle, co wszyscy ludzie
na świecie. Pulsary mają dodatkowo bardzo silne pola
magnetyczne, a magnetary to
obiekty, u których to pole jest
jeszcze silniejsze.
- A jakby porównać je z polem
magnetycznym Ziemi?
- Zwykły pulsar może mieć pole magnetyczne miliard razy
silniejsze niż Ziemia. Natomiast u magnetarów to pole
może być jeszcze tysiąckrotnie
większe. To właśnie pole magnetyczne powoduje, że emitują
one promieniowanie w postaci
wiązki, a ponieważ rotują, czyli
obracają się wokół własnej osi,
ta wiązka omiata Wszechświat
- Analiza obserwacji przedstawiona w publikacji dr. Roberto Mignaniego i współpracowników
pokazuje, że magnetar SGR 1745-2900 jest wyjątkowy. To, co zaskoczyło uczonych, to fakt, że
gaśnie zdecydowanie wolniej niż pozwalają to wytłumaczyć znane do tej pory mechanizmy –
mówi dr Wojciech Lewandowski.
Mlecznej i jedyną gwiazdą neutronową obiegającą czarną
dziurę. To wszystko sprawia, że
jest to bardzo specyficzny
obiekt. Tak przynajmniej pokazują badania dr. Roberto
Mignaniego i jego współpracowników.
- Jakie znaczenie dla wyjaśnienia zagadki jego długiego
świecenia ma to, że znajduje
się na progu czarnej dziury?
- To specyficzne miejsce. Otoczenie czarnej dziury zawiera
duże ilości bardzo energetycznych cząsteczek, które podróżują z prędkościami niemal
równymi prędkości światła. Te
cząstki są przynajmniej
w pewnym stopniu wyłapywane przez pole magnetyczne
tego magnetara i dodatkowo
go zasilają. To miałoby, zdaniem dr. Mignaniego, tłuma-
czyć, dlaczego pomimo upływu ponad dwóch lat, dalej on
świeci. Można powiedzieć, że
chociaż ten magnetar zapłonął jak inne podobne obiekty
w galaktyce, to zamiast gasnąć, świeci, bo jest zasilany
super-energetycznym paliwem z otoczenia czarnej dziury.
- Jak długo będzie jeszcze
świecił?
- To trudno przewidzieć, gdyż
jest to jak na razie obiekt jedyny w swoim rodzaju i nie mamy
go z czym porównać. Analiza
przeprowadzona przez naszego naukowca i jego współpracowników wyjaśnia, dlaczego
SGR J1745-2900 gaśnie wolniej niż podobne obiekty znajdujące się w innych częściach
naszej Galaktyki i dlaczego
temperatura tego obiektu jest
znacznie wyższa niż u innych
magnetarów. Odpowiedzialne
jest za to nie tylko grawitacyjne
oddziaływanie super-masywnej czarnej dziury, ale także
bardzo silne pole magnetyczne
magnetara, które jest w stanie
„uwięzić” nawet bardzo energetyczne cząstki
- Jak wcześniejsze teorie naukowców tłumaczyły nietypowe zachowania tego
magnetara?
- One też były związane z jego
położeniem na progu czarnej
dziury ale skupiały się na jej
grawitacyjnym oddziaływaniu
na magnetara. Analiza nowych
obserwacji, przedstawiona
w cytowanej przez NASA pracy, której współautorem jest dr
Mignani, wyjaśnia to jednak
najpełniej. A także to, dlaczego
temperatura na jego powierzchni jest wyższa niż
na powierzchni innych
magnetarów. Trzeba podkreślić
też, że do tej pory nie odkryto
jeszcze gwiazdy neutronowej
znajdującej się tak blisko czarnej dziury. Tego typu obserwacje dają więc nie tylko możliwość zbadania tego nietypowego magnetara, ale i pośrednio otoczenia supermasywnej
czarnej dziury znajdującej się
w centrum Drogi Mlecznej.
- Dziękuję.
Grażyna Zwolińska
Moment wejścia Polski do strefy euro można przesuwać
Prezes NBP przyjechał na Uniwersytet Zielonogórski głównie
z powodu zakończenia VI edycji
projektu studiów podyplomowych „Mechanizmy funkcjonowania strefy euro”.
Studia te prowadzone są
przez Wydział Ekonomii i Zarządzania UZ już od sześciu lat. Są
to studia z zakresu historii i funkcjonowania strefy euro. Ich ce-
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
Tłum zainteresowanych (wiele
osób stało) wypełnił 11 bm. aulę
UZ przy ul. Podgórnej. Przyszli
posłuchać wystąpienia prezesa
NBP prof. Marka Belki.
lem jest edukacja ekonomiczna
elit na temat zasad funkcjonowania tej strefy oraz historii Unii
Gospodarczo-Walutowej.
W tej edycji studia rozpoczęło 63 słuchaczy. W sumie ukończyło je już na UZ ponad 360.
Wszyscy absolwenci mogą być
zapisani w bazie NBP i w momencie ustalenia daty wejścia
Polski do Unii Gospodarczej
i Walutowej mogą zostać zatrudnieni jako eksperci.
Należy podkreślić,że za ubiegłoroczną edycję studiów podyplomowych „Mechanizmy funkcjonowania strefy euro” UZ
otrzymał od Monitora Rynkowe-
go (dodatek do Dziennika Gazety Prawnej) tytuł „EuroSYMBOL
Nowoczesnego Kształcenia
2014”.
Prof. M. Belka miał wygłosić
do zgromadzonych w auli słuchaczy wykład pt.„Doświadczenia i wyzwania integracji europejskiej”. Zmienił jednak zdanie,
polecając zainteresowanym samodzielne zapoznanie się z jego
prezentacją na ten temat.Zaproponował natomiast, by porozmawiać o różnych aspektach
strefy euro.
-Jesteście Państwo na wysuniętym odcinku – stwierdził. –
Tuż „za rogiem” rozpościera się
przecież strefa euro. Słyszymy
wciąż, że panuje w niej kryzys.
Dotyka on także samej waluty,
wspólnej waluty.
Prof. Belka przypomniał, że
Polska jest silnie związana z gospodarką europejską, ponieważ
ponad 80 proc.naszego eksportu trafia do krajów Unii Europejskiej,z czego dwie trzecie do krajów strefy euro. W 2003 r. podczas referendum dotyczącego
naszej ewentualnej akcesji
do Unii, zobowiązaliśmy się także wstąpić do strefy euro. Data
nie została jednak określona,
więc moment wejścia możemy
przekładać w czasie.
Obecnie polscy ekonomiści
są dużo bardziej sceptycznie nastawieni do kwestii wejścia naszego kraju do strefy euro. Niektóre państwa, będąc członkami UE, jak na przykład Dania
i Wielka Brytania, dzięki uzyskaniu w 1993 r. klauzuli opt-out
do Traktatu z Maastricht, nie
weszły do strefy euro.
Bezpośrednio po wykładzie
prof. Marek Belka wręczył dyplomyukończeniastudiówpodyplomowychpięciuwyróżniającymsię
absolwentom.Otrzymalije:Anna
Czerwińska,KarolinaGębska,Anna Raginia, Łukasz Augustowski
i Jarosław Rodziewicz.
3
GAZETA LUBUSKA WTOREK, 30 CZERWCA 2015
Strefa nauki
Wydarzenia na UZ
w skrócie
Prof. dr hab. inż. Zbigniew Kowal nie krył wzruszenia, gdy 16 bm. odbierał z rąk
rektora tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Zielonogórskiego.
rof.Zbigniew Kowal,
wybitny specjalista
od konstrukcji metalowych, człowiek
o ogromnym dorobku naukowym,jest 14.doktorem
honoris causa UZ,ale pierwszym
z dziedziny budownictwa
Z wnioskiem o nadanie u tego tytułu wystąpiła Rada Wydziału Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska UZ.
W środowisku specjalistów
budownictwa prof.Kowal to bardzo znana postać. Od ponad 60
lat zajmuje się konstrukcjami
metalowymi. Podczas swej pracy naukowo - dydaktycznej przygotował ponad 400 publikacji.
Ma na swym koncie 24 patenty
i 9 wzorów użytkowych, a także
bardzo wiele wdrożonych w życie pomysłów. Od elementów
zbiorników i kotłów projektowanych w biurze fabryki RaFaKo
w Raciborzu po potężne urządzenia górnictwa odkrywkowego projektowane we wrocławskim Poltegorze.Profesor należy
bowiem do starej szkoły, w której pracę naukowo-dydaktyczną
łączy się z praktyką inżynierską.
Równie imponujący jest dorobek prof. Z. Kowala w kształceniu kadr - 22 wypromowanych
doktorów, z których trzech to
obecnie profesorowie tytularni.
Trwającą do dziś aktywność
naukowo-dydaktyczną prof. Z.
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
P
Uroczystość nadania tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Zielonogórskiego prof. Zbigniewowi Kowalowi (od prawej). Obok stoją prof.Jakub Marcinowski - dziekan Wydziału Budownictwa
Architektury i Inżynierii Środowiska i prof.Tadeusz Biliński - promotor doktoratu honoris causa
Kowala można podzielić na dwa
etapy. W latach 1954 - 1981 był
pracownikiem naukowym PolitechnikiWrocławskiej,a w latach
1981 - 2014 Politechniki Świętokrzyskiej.
Uznanie i podziw dla tych
osiągnięć profesora oraz jego
wieloletnie regularne kontakty
z Wydziałem Inżynierii Lądowej
i Środowiska (obecnie Wydział
Budownictwa, Architektury
i Ochrony Środowiska) stały
u progu inicjatywy nadania
mu tytułu doktora honorowego
Uniwersytetu Zielonogórskiego.
- Profesor Zbigniew Kowal,
ciesząc się powszechnym szacunkiem i uznaniem, jest jednocześnie osobą skromną oraz żywiącą autentyczną sympatię dla
ludzi,a jego poziom etyczny może być wzorem nie tylko dla środowiska akademickiego.Jednocześnie jest wybitnym naukowcem o niekwestionowanym, olbrzymim dorobku naukowym,
organizatorem nauki, twórcą
szkoły naukowej, wychowawcą
wielu naukowców, a także inżynierem rozwiązującym najtrudniejsze problemy w projektowa-
niu i wykonawstwie skomplikowanych obiektów budowlanych
– podkreślał w swoi wystąpieniu
dziekanWydziału Budownictwa,
Architektury i Inżynierii Środowiska prof. Jakub Marcinowski.
Laudację poświęconą prof.
Zbigniewowi Kowalowi wygłosił
prof. Tadeusz Biliński. Przedstawiającszczegółowopostaćuczonego, podkreślił, że w całej karierze inżyniera,naukowca,nauczyciela akademickiego profesor
Zbigniew Kowal był zawsze bardzoaktywny,pełeninicjatywikonsekwencji w realizacji zadań.
Trzeba pamiętać też Co u andragogów
o niewidomych
i poradoznawców
Projektowanie budynków i ich
otoczenia tak, by były dostępne
także dla niepełnosprawnych, to
sprawa, którą zajmują się studenci
z Koła Naukowego „Architektura
w Przestrzeni Zrównoważonej”.
Członkowie koła podkreślają, że
problemuniemożnazawężaćtylko do likwidacji barier architektonicznych, będących utrudnieniem dla osób niepełnosprawnych ruchowo.Użytkowana przestrzeń powinna uwzględniać takżepotrzebyosóbniedowidzących
i niedosłyszących.
Aby lepiej zrozumieć potrzeby osób niepełnosprawnych
sensorycznie spotkali się z pełnomocnikiem rektora ds. osób
niepełnosprawnych dr. Marcinem Garbatem i przedstawicielami fundacji „Szansa dla Niewidomych”. W Polsce 1,5 mln osób
ma upośledzenie wzroku lub jest
niewidomych. To jedna piątą
wszystkich niepełnosprawnych.
Bariery dla tej grupy nie są dostrzegane, a w kwestii potrzeb
panuje ignorancja.Nawet obiekty zmodernizowane i dostosowane najczęściej uwzględniają
tylko potrzeby grupy niepełnosprawnych ruchowo.
Wtrakcie spotkania studenci
wysłuchali relacji osób niewidomych i niedowidzących na temat
codziennego funkcjonowania
w domu,na uczelni i w przestrzeni miasta.
Dzięki symulatorom wad
wzroku mogli zrozumieć, jakie
problemy napotykają w przestrzeni publicznej osoby niewidzące i słabo widzące Jest
szansa, że zmiana spojrzenia
studentów na ten problem warunkować będzie ich podejście
do wykonywanego przez nich
w przyszłości zawodu architekta.
To była już szesnasta Letnia Szkoła Andragogów i Poradoznawców.
Trwała od 18 do 21 maja. Przy okazji wyjaśnienie: andragogika to dyscyplina pedagogiki zajmująca się
kształceniem dorosłych.
Uczestnicy tego cyklicznego
wydarzenia naukowego spotkali się tym razem na Uniwersytecie Zielonogórskim. Każda edycja Szkoły opiera się na charakterystycznych dla siebie, powtarzalnych formułach pracy. Są
nimi: spotkania autorskie z zaproszonymi profesorami z wielu ośrodków akademickich Polski, wystąpienia uczestników
Szkoły (tj. młodych adeptów
nauki z całego kraju), gra symulacyjna oraz wyjazd edukacyjny.
Spotkania autorskie miały
charakter interdyscyplinarny
i inicjowały ciekawe dyskusje.
Niecodzienne było spotkanie
z prof. Joanną Kargul z Centrum Nowych Technologii Uniwersytetu Warszawskiego, dotyczące nowoczesnych sposobów wykorzystania energii słonecznej, m.in. w formie sztucznego liścia. Tegoroczną Szkołę
odwiedziła również prof. Agnieszka Stopińska-Pająk z Uniwersytetu Śląskiego. Opowiedziała o powstawaniu i rozwoju
instytucji andragogicznych.
Prof. Krystyną Pankowską
z UW podzieliła się swoimi refleksami na temat przemian
w obrębie kanonów kultury. Był
też stały gość Letniej Szkoły
znany andragog prof. Mieczysław Malewski z Dolnośląskiej
Szkoły Wyższej. W tym roku
wygłosił wykład „O granicach
andragogiki”. Swoje wystąpienie miał również inicjator i prowadzący Szkołę prof. Józef
Kargul, także z DSW.
Oferta dla biznesu
Prelekcje w Krakowie
W maju na targach Expopower,
Greenpower i Innopower w Poznaniu wśród ok. 200 firm z 11
krajów swoje stoisko miał Instytut Inżynierii Elektrycznej reprezentujący UZ.
Pokazał ofertę dla biznesu
obejmującą m.in. specjalistyczne pomiary i badania z zakresu
efektywności energetycznej, jakości energii elektrycznej.
Dr inż. Katarzyna Arkusz i mgr
inż. Ewa Paradowska reprezentowały UZ na Międzynarodowej
Konferencji
Cybernetic
Modelling of Biological Systems,
która odbyła się w Krakowie
w dniach 14-15 maja. Ich wystąpienia zakończyły się owocną
dyskusją naukową oraz rozszerzeniem dalszych planów badawczych prelegentek.
Kultura prawna w Azji
Drogowe technologie
Na II Międzynarodowym Kongresie Azjatyckim w Toruniu (20-22
maja), gdzie spotkało się około
300 uczestników z Polski oraz
państw azjatyckich,m.in.z Chin,
Japonii, Indii, Indonezji, Kazachstanu, referat „System ustrojowy republiki Kazachstanu - bilans
i perspektywa”przedstawił prof.
Andrzej Bisztyga z UZ.
Wmarcu w Brukseli,odbył się Panel Ekspertów programu UE
„Infravation”. Program ten wspierarozwójistymulujeopracowywanienowychtechnologiimożliwych
do wdrożenia w infrastrukturze
transportowej. Czynny udział
w pracach nad opiniowaniem
zgłoszonychprojektów,wziąłprof.
AdamWysokowski z UZ.
Szef NCBiR na UZ
Trzeciego dnia Festiwalu Nauki (15
bm.) na zaproszenie rektora UZ
prof. Tadeusza Kuczyńskiego
na uczelni gościł dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju
prof. Krzysztof Jan Kurzydłowski
NCBiRtojednostkarealizującazadaniazzakresupolitykinaukowej,
naukowo-technicznejiinnowacyjnej państwa. W momencie powstaniabyłopierwsząjednostkątegotypu,stworzonąjakoplatforma
skutecznegodialogumiędzyśrodowiskiem nauki i biznesu.
Prof.Kurzydłowski spotkał się
z pracownikami UZ i odwiedził
Park Naukowo-Technologiczny
w Nowy Kisielinie,wizytując Centrum Budownictwa Zrównoważonego i Energii, Centrum Innowacji Technologie dla Zdrowia
Człowieka oraz Centrum Technologii Informatycznych.
Pracownicy naukowi z Uniwersytetu Zielonogórskiego
w nowej perspektywie finansowej będą aplikowali o środki europejskie w programach operacyjnych, których instytucją pośredniczącą jest właśnie NCBiR.
Po meczu gwiazd
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
Tytuł honorowego doktora
dla wybitnego specjalisty
Podczas Festiwalu Nauki odbył się mecz piłki nożnej, w którym reprezentacja Uniwersytetu Zielonogórskiego grała
z Medykiem Konin, żeńską drużyną do lat 17, mistrzyniami
Polski i mistrzyniami Europy. Nasze drużyna pokonała utytułowane przeciwniczki 6:5. Gratulacje!
4
WTOREK, 30 CZERWCA 2015 GAZETA LUBUSKA
Strefa nauki
Po wykładzie do... więzienia
iększość członków Penitencjarnego Koła
Naukowego
Studentów UZ
Prison studiuje resocjalizację
z poradnictwem specjalistycznym, ale są tam też osoby z innych kierunków. Od 4 lat przewodniczącą koła jest Monika
Kaczmarczyk.
Zaczynałam
studia
licencjackie, kiedy na wykładzie
pani profesor powiedziała: - Kto
chciałyby zobaczyć jak praktyczniewyglądapracawzakładziekarnym, zapraszam do Krzywańca opowiada. - Zgłosiłam się i tak to
się zaczęło.
Dziś Monika Kaczmarczyk
jest absolwentką studiów pedagogicznych ze specjalnością resocjalizacja. Skończyła studia
podyplomowe i rozpoczęła pisanie doktoratu. Nadal przewodniczy kołu.
Doktorat pisze u prof. Barbary Toroń-Fórmanek. Tej, dzięki
której po raz pierwszy pojechała do Zakładu Karnego
w Krzywańcu.
Pani profesor jest opiekunem
naukowym koła Prison. Podkreśla,że zawsze stara się łączyć teorię z praktyką, bo nauka musi
czemuś służyć. Jako terapeuta,
prowadzi treningi zastępowania
agresji, m.in. ze skazanymi
za przemoc domową. Włącza
w to studentów.
- Nigdy nie zapomnę pierwszego wyjazdu do Krzywańca.
Pani profesor zabrała mnie i koleżankę. Miałyśmy zrobić wywiad z osadzonym.Wchodzimy,
kolana miękkie, oddechu nie
mogłyśmy złapać. Widzimy rosłego mężczyznę, znanego
w świecie przestępczym ze
swojej działalności. Wiemy, że
kogoś zabił. My dwie i on. Jak
z nim w tej zamkniętej celi ro-
W
zmawiać? Ale jakoś poszło.
Przy okazji dowiedziałyśmy się,
że pięknie maluje. Dzięki niemu
powstała nasza pierwsza konferencja o twórczości więziennej – opowiada Monika
Kaczmarczyk. - Potem poprowadziłyśmy zajęcia dla grupy
25 mężczyzn z wysokimi wyrokami i dla osadzonych matek.
Łatwo nie było. Pani profesor
przekonywała, że jeśli chcemy
się sprawdzić w tym zawodzie,
to musimy sobie dać radę. Teraz nie ma sytuacji, z którą byśmy sobie nie poradziły.
Uniwersytet podpisał porozumienia o współpracy z kilkoma zakładami karnymi i aresztami.Co tydzień w zakładach penitencjarnych w Krzywańcu,Zielonej Górze i Nowej Soli odbywają się zajęcia z osadzonymi.
Na uczelnianych wykładach
i ćwiczeniach jest teoria,a popołudniami studenci prowadzą
tam warsztaty z umiejętności
prospołecznych.
- Dwa lata temu byliśmy
w Goerlitz na międzynarodowej
konferencji. Minister sprawiedliwości Saksonii był zaskoczony
i pełen podziwu, kiedy usłyszał,
że wchodzimy z zajęciami do zakładów zamkniętych. Podobna
sytuacja miała miejsce podczas
tegorocznego międzynarodowego forum stosowanej polityki
kryminalnej w Szwajcarii,na którym byliśmy. W Polsce takie
działania jak nasze to zresztą też
wyjątek. Resocjalizacja w takich
miejscach zazwyczaj odbywa się
przez wychowawców. Nie ma
zwyczaju, żeby studenci prowadzili tam warsztaty zajęciowe mówi prof. Toroń-Fórmanek.
- Dyrektorzy zakładów karnych opowiadają nam, że osadzeni bardzo na nas czekają.
Przygotowują się, myją się, golą,
jeden drugiego strzyże. Starają
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
Zaczęło się od wyjazdów studentów resocjalizacji do Zakładu Karnego w Krzywańcu. Potem był pomysł utworzenia koła
naukowego. Choć powstało dopiero pięć i pół roku temu, jest jednym z najliczniejszych i najaktywniejszych kół na UZ.
- Stawiam na młodych. Chcę, żeby ich wzmacniano nagrodami, żeby ktoś zauważył to, co robią – podkreśla naukowy opiekun koła Prison prof. Barbara Toroń-Fórmanek (po lewej). Świetnie pracuje jej się z przewodniczącą tego koła Moniką Kaczmaczyk (po prawej).
się przy nas kontrolować w wypowiedziach. Kobiety łagodzą
zachowania. Jest mniej emocji,
agresji, samopołyków - dodaje
Monika Kaczmarczyk.
Wśród działań prowadzonych przez członków koła
Prison, jest też współpraca
z matkami i dziećmi z zakładu
w Krzywańcu.
- Robimy to, czego nikt w Polsce nie robi. Dwa razy w roku
wieziemy matki z dziećmi do sali zabawowej Bubuland w Zielonej Górze, po to żeby maluchy
miały kontakt z zewnętrznym
światem. Dzięki wspaniałej dy-
rekcji szkoły podstawowej
w Nietkowie matki z dziećmi
z Krzywańca pojechały w tym
roku na szkolny festyn z okazji
Dnia Dziecka. Nawiązaliśmy
również współpracę z w zielonogórskim przedszkolem przy ul.
Chopina. Jego dyrekcja pozwoli
nam na wspólną zabawę dzieci
– mówi Monika Kaczmarczyk.
A prof. Barbara TorońFórmanek dodaje, że już wcześniej próbowała organizować podobne spotkania w zielonogórskich szkołach. Niestety, rodzice mieli nieuzasadnione obawy
i nic z tego nie wyszło.
Bardzo ważną częścią działalności członków koła naukowego Prison jest organizowanie
konferencji naukowych. Takich
jak: Twórczość więzienna
a readaptacyjna wartość sztuki
teatralnej,Twórczość więzienna
i tatuaże,Resocjalizacja poprzez
sztukę wizualną, jako forma aktywności korekcyjno- terapeutycznej wśród osadzonych.
Z inicjatywy studentów osadzeni w Krzywańcu przygotowali spektakl „Sen nocy letniej”
Szekspira. Został wystawiony
w Teatrze Lubuskim. Na jednej
z konferencji wystąpił z kolei ze-
spół Insomnia z Aresztu Śledczego w Zielonej Górze.
Regularnie w ramach działań
koła odbywają się też debaty
oxfordzkie.Takie jak: Seryjni mordercy: potwory czy ofiary? Zło
stałe i wewnętrzne czy zmienne
i zewnętrzne? Przymusowa kastracja pedofilów. Za i przeciw.
Dzieciobójstwo: żądza zabijania
czy akt rozpaczy? Niebieska karta szansą dla ofiar przemocy?
Przegląd stanowisk w ujęciu interdyscyplinarnym czy choćby
ostatnia o handlu ludźmi.
Studenci z koła zapoznają się
też ze specyfiką pracy w ośrodkach
wychowawczych
i socjoterapeutycznych.
Zaliczają dodatkowo lektury
związane z przestępczością.
Chodzi o to,żeby byli wyposażeni w jak największą wiedzę merytoryczną.W połączeniu z praktyką, jaką mają okazję zdobyć
podczas studiów, stają się dla
pracodawców bardzo cennym
nabytkiem.
- Zachęcam młodych do pracy naukowej. Od pierwszego roku student może ze mną jeździć
na konferencje naukowe, krajowe i zagraniczne i być tam nie
tylko słuchaczem,ale też wygłosić referat.Stawiam na młodych.
Chcę, żeby ich wzmacniano nagrodami, żeby ktoś zauważył to,
co robią – podkreśla profesor.
Jeśli chodzi o Monikę
Kaczmarczyk, to jej działalność
w kole zauważono nawet w Warszawie.Za działalność naukową
pod koniec studiów dostała stypendium ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Prof. Barbara
Toroń-Fórmanek za swoje osiągnięcia otrzymała z rąk ministra
sprawiedliwości odznaczenie
brązowego krzyża za działalność
penitencjarną.
Grażyna Zwolińska
Bez znajomości języków obcych dzisiaj ani rusz!
Od kiedy Polska otworzyła się
na Europę i świat, coraz trudniej
jest obejść się nam bez znajomości języka obcego. Angielskiego, ale przecież nie tylko.
Języki obce muszą też znać absolwenci uczelni,dlatego na Uniwersytecie Zielonogórskim kładzie się na to wielki nacisk. Jednostką powołaną do prowadzenia i koordynowania działalności dydaktycznej,usługowej i promocyjnej z zakresie popularyzacji języków obcych jest Uniwersyteckie Centrum Kształcenia
Językowego. Powołane zostało
uchwałą senatu UZ w ub. roku.
Podlega prorektorowi ds. jakości kształcenia. Jego kierownikiem jest Beata Brzozowska.
Działalność Centrum nie
ogranicza się tylko do studentów
Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Zorganizowało ono np.szkolenia
dla pracowników uczelni i doktorantów. Dzięki temu mogli podszkolić swoją znajomość obcego języka lub nauczyć się kolejnego, potrzebnego przecież nie
tylko do pracy naukowej.Z oferty tej mogły też skorzystać ich
rodziny.
UCKJ zajmuje się dodatkowo
weryfikacją znajomości języka
obcego studentów UZ objętych
programem Erasmus.W ramach
tego projektu organizuje i przeprowadza egzaminy z języków
obcych oraz intensywne kursy
wakacyjne dla studentów wyjeżdżających na studia za granicę
oraz odbywających praktyki zawodowe poza granicami Polski.
Uniwersyteckie Centrum
Kształcenia Językowego wyszło
też z propozycją nauki języków
poza uczelnię.
- Organizujemy kursy językowe dla wszystkich zainteresowanych.Oferta skierowana jest również do dzieci,młodzieży gimnazjalnej i licealnej, a także do po-
zostałych mieszkańców miasta
oraz firm i innych instytucji działających w naszym regionie –
podkreśla Beata Brzozowska.
Od momentu powołania
Centrum zorganizowało trzy
edycje kursów języków Zgodnie
z zainteresowaniem rynku, były
to przede wszystkim grupy języka angielskiego, niemieckiego,
włoskiego i hiszpańskiego. Ten
ostatni język cieszy się coraz
większym zainteresowaniem.
Nic dziwnego, skoro jest jednym
z najpowszechniej używanych
języków na Ziemi. Posługuje się
nim, jako językiem ojczystym,
około 650 mln ludzi.
Rośnie też, co widać po chętnych do jego nauki w UCKJ, popularność języka rosyjskiego.
Wiele osób uczy się go od podstaw, bo nie miało go już w szkole, a jest bardzo przydatny choćby w biznesie.
RocznyokresdziałalnościUniwersyteckiego Centrum Kształcenia Językowego potwierdza
trafność decyzji o jego powołaniu. Pod względem finansowym,
dydaktycznym i wizerunkowym
projekt spełnia w całości założenia zawarte we wniosku dotyczącym jego utworzenia.
Uniwersyteckie Centrum
Kształcenia Językowego stano-
wi atrakcyjną, uzupełniającą
ofertę kształcenia językowego
dla studentów, pracowników UZ
oraz dla osób spoza uczelni.
W znaczący sposób wpływa
także na promocję Uniwersytetu Zielonogórskiego w środowisku pozaakademickim, przybliża kulturę państw obcojęzycznych, wpływa w korzystny sposób na poprawę jakości kształcenia oraz stwarza kolejną możliwość współpracy uczelni z osobami prywatnymi i instytucjami
spoza uniwersytetu, propagując
naukę języków obcych.
oprac. GZ