Wejść na lód i prze yć - Portal Muskie.Pl

Transkrypt

Wejść na lód i prze yć - Portal Muskie.Pl
Portal Muskie.Pl
Wejść na lód i przeżyć
Autor: Jacek Jóźwiak
Nieszczęścia chodzą po ludziach. Na wędkarskich wyprawach przydarzają się
przygody, ale zawsze zdarzyć się mogą małe i duże nieszczęścia. Co robić, by ich uniknąć, co robić, aby
nie stały się sprawą ostateczną...
Wiosenny czy odwilżowy lód jest niebezpieczny. Topnieje stopniowo od brzegów, od zatok, od płycizn.
Zmienia swą konsystencję - w pierwszych dniach po ociepleniu ostrze pierzchni wchodzi jak w próchno na
kilka centymetrów, po kilku następnych, szczególnie gdy na wierzch wystąpi woda, potrafi nawet
uwięznąć w coraz bardziej rozmiękczającej się skorupie.
Zastanawiałem się, czy pisać o łowieniu z lodu, zdając sobie sprawę, że właśnie na roztopach dochodzi do
największej liczby tragedii... Doszedłem do wniosku, że na nic zda się praktyka z poprzedniej epoki, która
głosiła, że jeśli o czymś się nie pisze, to tego nie ma.
Ludzie łowią z lodu w marcu. Łowią też podczas odwilży. Do przebrnięcia przez kruchą przybrzeżną strefę
używają desek, lodowych rakiet, niektórzy nawet na jezioro wchodzą na nartach. Ryba bowiem dobrze
bierze na odwilżowym i ostatnim lodzie.
Ludzie łowią z lodu nawet w kwietniu - wszak ostatnie mazurskie jeziora odmarzają dopiero wówczas.
Lecz ci akurat wędkarze to samobójcy - jeśli jeszcze żyją. PO PIERWSZE I DRUGIE
Istnieje kilka podstawowych zasad, których spełnienie może uratować życie ryzykantów. Po pierwsze,
nigdy nie można wchodzić na odwilżowy lód, jeżeli nie miał on zimą grubości 40-50 cm. Wiosna działa na
skorupę z dwóch stron - od powietrza i od wody. Po kilku dniach ciepła wżera się swoistą korozją na
głębokość 10-15 cm. Jeśli pokrywa była wystarczająco gruba, to istnieje szansa, że kilka, kilkanaście
centymetrów stanowić będzie twardy, lity lód.
Po drugie - nie należy chodzić po lodzie pokrytym warstwą topniejącego śniegu. Tam korozja postępuje
błyskawicznie. Nie wolno też wchodzić na tzw. biały lód, czyli na obszary wydzielania gazów z osadów
dennych. Przez całą zimę w lód wmarzały niezliczone ilości lotnych pęcherzyków. Lód nie jest w takich
miejscach jednorodny, więc o wiele szybciej i intensywniej poddaje się ciepłu.
Wiele razy takie połacie kazały mi myśleć o śmierci - podniecony pogonią za dużymi płociami
zstępowałem z "czarnego lodu" na biały i noga wbijała się na ćwierć metra. BLISKO BRZEGU
Bogu dzięki, w marcu nie ma potrzeby wychodzenia daleko na jezioro. Ożywione ryby zmierzają całymi
ławicami ku partiom wolnym od lodu. W pobliżu brzegu uaktywniają się organizmy bezkręgowe, lada
dzień kiełkować zaczną pierwsze rośliny. Bywają długie chwile, że wielkie płocie, porządne okonie i
leszcze jak byki żerują na metrowych płyciznach.
Dość charakterystyczny bywa "ruch wędkarzy" na jeziorze. Na początku dnia, chyba z przyzwyczajenia,
większość gna gdzieś daleko od brzegu. Po kilku godzinach całe towarzystwo znajduje się już w strefie
litoralu, a za jakiś czas wszyscy siedzą na skraju otwartej wody, która tworzy się w strefie przybrzeżnej.
Ludzie łowią i... wpadają do wody - całe szczęście płytkiej. Na ostatnim lodzie trzeba pamiętać, że
podchodzenie do krawędzi skończyć się może przemoczeniem. Lód - nawet gruby - gdy jest ciągle
obmywany wodą, staje się bardzo miękki.
Na marcowym i odwilżowym lodzie w środku zimy , szczególnie wówczas gdy przez kilka kolejnych nocy
temperatura nie spada poniżej zera, nikt nie będzie się nabijał z "powietrzno-desantowych". Tak w środku
zimy nazywa się kolegów używających linek bezpieczeństwa. Ciągnący się po lodzie kawałek deszczułki
przywiązany kilkudziesięciometrowym odcinkiem cienkiej, mocnej linki niejednemu wędkarzowi uratował
życie.
Na ostatnim lodzie nie będzie też przesadą dowiązywanie się do nadbrzeżnej wierzby, czy poruszanie się
po łowisku "na jednej smyczy". Połączenie się dwóch wędkarzy kilkudziesięciometrowym kawałkiem liny
ma sens, jednakże pod warunkiem, że sztywno trzymać się będą reguły, iż przez cały czas pobytu na
lodzie nie zbliżą się do siebie zanadto.
http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 20:11
Portal Muskie.Pl
W RAZIE CZEGO
Na wiosnę oraz w czasie długotrwałej odwilży śródzimowej lepiej zrezygnować ze świdra i korzystać ze
specjalnej pierzchni - ostrze powinno być osadzone w bardzo długim, nawet dwumetrowym drewnianym
stylisku. Gdy lód się załamie, to właśnie ta długość może uratować życie. Pionowo leżąca pierzchnia może
sięgać krawędzi lodu i być dla wędkarza oparciem i wybawieniem.
Co robić, kiedy lód się - odpukać - załamie? Przede wszystkim trzeba mieć przy sobie i nosić na wierzchu
łatwo dostępny "wygrzebywacz". W sklepach wędkarskich można kupić specjalne rękojeści ze stalowymi
kolcami. To narzędzie trzymane w obu dłoniach pozwoli wygrzebać się na lód. Bez niego - jeśli
zlekceważyło się konieczność posiadania linki bezpieczeństwa - śmierć zagląda w oczy. Ten wędkarski
instrument z powodzeniem może zastąpić niewielki taterniczy czekanik.
Najważniejszą jednak, fundamentalną zasadą jest to, by nigdy, ale to nigdy nie wybierać się na
odwilżowy lód samotnie. Nie chodzi nawet o to, że on mnie, czy ja jego uratuję, ale o ten rodzaj
odpowiedzialności, który mówi, że nie naraża się przyjaciół przez własną głupotę. http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 20:11

Podobne dokumenty