Wiadomości Uczelniane nr 4 2012
Transkrypt
Wiadomości Uczelniane nr 4 2012
Wiadomości Uczelniane Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku Nr 4 (32) 2012 ISSN 1895-3085 Koniec wakacji czas na studia Spis treści Włocławska PWSZ uczelnią liderów ............................................................................................................ 3 Rosną notowania PWSZ!............................................................................................................................. 3 Ogólnopolskie forum na temat praktyk zawodowych przyszłych nauczycieli............................................. 4 Jak dobrze kształcić przyszłych nauczycieli?............................................................................................... 5-6 Nowe programy kształcenia w PWSZ we Włocławku.................................................................................. 7 Kolejny etap informatyzacji......................................................................................................................... 7 Nauka i technologia w projektach dydaktycznych ...................................................................................... 8 Biznesowy angielski? To (nie)mój biznes! .................................................................................................. 8-9 O wyborach kierunków studiów z ekonomicznego punktu widzenia ......................................................... 10-11 Wyróżnienie ................................................................................................................................................ 11 O państwowym długu publicznym: krótki tekst z pesymistycznym zakończeniem ..................................... 12 O „głupich” teoriach ................................................................................................................................... 13 V Międzynarodowe Sympozjum Dziejów Biurokracji (Toruń–Włocławek, 21-24 czerwca 2012 r.) ............. 14-15 Wystawa „60 lat panowania królowej brytyjskiej” ..................................................................................... 15 Letnia Akademia Malucha .......................................................................................................................... 16 W trosce o studenta z niepełnosprawnością .............................................................................................. 17 O cyberprzestrzeni i cyberterroryzmie ...................................................................................................... 17-18 Koko, koko i „dwa nagie miecze” ................................................................................................................ 19-20 Karolina Kaszlińska – kierownik Zakładu Pedagogiki .................................................................................. 20 Nauczyciel wobec „tyranii chwili” ............................................................................................................... 21-22 Pięknie żyć sztuką ....................................................................................................................................... 22-23 92. rocznica Bitwy Warszawskiej – obrona Włocławka w sierpniu 1920 roku .......................................... 23-25 Czy można poznać samego siebie? Kilka refleksji o Poczuciu kresu Juliana Barnesa .................................. 26-27 W kraju, gdzie marketer piłkę kopie ........................................................................................................... 28 Nowości wydawnicze.................................................................................................................................. 29 Sport w PWSZ ............................................................................................................................................. 30 WYDAWCA: Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku ul. 3 Maja 17, 87-800 Włocławek, tel. 696422758, www.pwsz.wloclawek.pl KOLEGIUM RedakcyjnE: Redaktor Naczelny: Andrzej Sepkowski Z-ca Redaktora Naczelnego: Maciej Krzemiński Sekretarz Redakcji: Krystyna Niemczyk Redaktor techniczny: Dawid Kretkowski Wiadomości Uczelniane 4/2012 -2- Z życia PWSZ Włocławska PWSZ uczelnią liderów 12 czerwca br. w auli Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku profesor Tadeusz Dubicki odebrał z rąk profesora Przemysława Ruta, członka prezydium Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, oraz prezes Fundacji Rozwoju Edukacji i Szkolnictwa Wyższego Grażyny Karczmarczyk certyfikat „Uczelnia Liderów” na rok 2012/2013. Włocławska PWSZ już drugi rok z rzędu uzyskała certyfikat „Uczelnia Liderów” w II edycji ogólnopolskiego konkursu dla szkół wyższych, organizowanego przez Fundację pod patronatem Parlamentu Europejskiego. W uzasadnieniu jury konkursu uznało, że włocławska PWSZ wciela w życie idee uczelni przedsiębiorczej i społecznie odpowiedzialnej. Na tle innych uczelni włocław- ska PWSZ wyróżnia się jako inwestująca w dydaktykę dla rynku pracy i przygotowująca swoich studentów tak, aby mogli w przyszłości w sposób skuteczny i efektywny osiągać cele zawodowe w Polsce i Zjednoczonej Europie. Włocławska PWSZ znalazła się wśród 11 wyróżnionych spośród 36 państwowych wyższych szkół zawodowych w kraju. K.N. Rektor PWSZ we Włocławku prof. Tadeusz Dubicki (szósty od lewej) wśród rektorów uczelni wyróżnionych certyfikatem Uczelnia Liderów 2012 Z życia PWSZ Rosną notowania PWSZ! Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku awansowała z 24. na 20. miejsce wśród 36 państwowych wyższych szkół zawodowych w kraju i zajęła 41. miejsce wśród 75 zgłoszonych w kategorii szkół wyższych (publicznych i niepublicznych razem) kształcących na poziomie licencjackim w ogłoszonym przez „Perspektywy” i „Rzeczpospolitą” rankingu szkół wyższych 2012. Najsilniejsze strony naszej uczelni to własna baza dydaktyczna oraz kadra dydaktyczna o najwyższych kwalifikacjach. Ponadto wysoko oceniona została wartość księgozbioru biblioteki uczelnianej, a zwłaszcza jej zbiory elektroniczne. Znacznie poprawiły się notowania uczelni u przedsiębiorców, a także wskazania przez wysoką kadrę naukową – doktorów habilitowanych i profesorów, którzy tytuły naukowe zdobyli w ostatnich trzech latach. Te dwa kryteria stanowią według rankingu „Perspektyw” i „Rzeczpospolitej” o prestiżu uczelni. Na podstawie analizy wyników rankingu włocławska PWSZ w kryterium preferencje przedsiębiorców zajęła 22. miejsce na 75 ocenianych uczelni, a w kryterium ocena przez kadrę akademicką - 14. miejsce na 75 uczelni ocenianych. K.N. -3- Wiadomości Uczelniane 4/2012 Z życia PWSZ Ogólnopolskie forum na temat praktyk zawodowych przyszłych nauczycieli Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku była w czerwcu br. organizatorem Pierwszej Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej – z cyklu „Praktyki pedagogiczne ważnym ogniwem w procesie kształcenia nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej” – pt. „Teoretyczne i praktyczne aspekty kształcenia nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej” Celem Konferencji było podjęcie dyskusji na temat kształcenia przyszłych nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej, a także ich przygotowania do zawodu. Konferencja stała się ważnym ogólnopolskim forum dla przedstawicieli środowiska naukowo-dydaktycznego, wykładowców akademickich oraz nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej. Zakres tematyczny konferencji objął następujące zagadnienia: kształcenie nauczycieli praktyków, studentów pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej oraz doskonalenie zawodowe nauczycieli akademickich; praktyki pedagogiczne w systemie kształcenia nauczycieli edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej; czynności nauczyciela i ucznia głównym przedmiotem projektowania praktyk; kształtowanie kompetencji opiekuńczo-wychowawczych przyszłego nauczyciela w toku realizacji praktyk pedagogicznych; współpraca uczelni i placówek dydaktycznych w przygotowaniu i realizacji programu praktyki pedagogicznej. W Konferencji wzięli udział wybitni przedstawiciele świata nauki, wieloletni i uznani praktycy oraz studenci i zaproszeni goście. Konferencja organizowana była w ramach projektu „Dobra praktyka najlepszym nauczycielem” współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki Priorytet III Wysoka jakość systemu oświaty, Działanie 3.3 Poprawa jakości kształcenia, Poddziałanie 3.3.2 Efektywny system kształcenia i doskonalenia nauczycieli projekty konkursowe. K.N. Prezydent miasta Andrzej Pałucki oraz przewodniczący Komisji Edukacji Jarosław Hupało podczas konferencji pt. „Teoretyczne i praktyczne aspekty kształcenia nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej” Wiadomości Uczelniane 4/2012 -4- Jak dobrze kształcić przyszłych nauczycieli? Rozmowa z prof. dr. hab. Janem Grzesiakiem z UAM w Poznaniu, uczestnikiem I Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej pt. „Teoretyczne i praktyczne aspekty kształcenia nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej” organizowanej przez PWSZ we Włocławku Prof. Jan Grzesiak Jak Pan Profesor ocenia, w sensie całościowym, kształcenie przyszłych nauczycieli w Polsce na poziomie praktyki studenckiej? Jest to kluczowe zagadnienie z punktu widzenia pedeutologii i dydaktyki kształcenia zawodowego. Kształcenie kompetentnych i odpowiedzialnych nauczycieli jest bardzo ważnym wyzwaniem społecznym, a tym samym urasta do wysokiej rangi w systemie edukacji narodowej. Bowiem o jakości edukacji w najwyższym stopniu decydują nauczyciele – o tym się często mówi i pisze. W rzeczywistości w środkach masowego przekazu i w badaniach empirycznych mamy liczne okazje doświadczać krytycznych ocen stanu kształcenia i wychowania dzieci i młodzieży na różnych etapach edukacyjnych. Tego typu oceny są również kierowane pod adresem systemu kształcenia nauczycieli, w tym także (a może przede wszystkim) w zakresie kształcenia praktycznego. Pedeutologia rozwinięta na gruncie dorobku naukowego w Polsce dysponuje teoretycznymi przesłankami stanowiącymi o tym, jakim powinien być każdy nauczyciel i kto może nim być. W praktyce, spowodowanej także przepisami prawa, mamy do czynienia z częstymi przejawami anomii, czyli świadomej rozbieżności między teorią a praktyką edukacyjną. To bardzo niepokoi, a utrzymywanie takiego stanu w najbliższych latach nieuchronnie doprowadzać będzie do dalszego spadku autorytetu i prestiżu społecznego zawodu nauczyciela. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na system selekcji kandydatów do pełnienia niezwykle ważnych ról edukacyjnych wobec małych dzieci, młodzieży i społeczeństwa w ogóle. Obligatoryjne kwalifikowanie przyszłych studentów na tzw. kierunki nauczycielskie na podstawie rankingu świadectw dojrzałości prowadzi niekiedy nawet do sytuacji patologicznych, mam tu na myśli na przykład brak predyspozycji muzycznych czy wady narządu mowy. Należy więc pilnie zweryfikować system naboru kandydatów do pracy w zawodzie nauczyciela. Oczywiście nie należy przy tym zapominać o motywach młodych ludzi dążących do uzyskania dyplomu ukończenia studiów na kierunku pedagogika i na innych kierunkach w specjalności nauczycielskiej. Kolejna sprawa – to kto i jak przygotowuje przyszłych nauczycieli do pełnienia ważnych i odpowiedzialnych ról i zadań w zmieniających się warunkach budowania społeczeństwa wiedzy. Kształcenie przyszłych nauczycieli w uczelniach winno być prowadzone przez wyselekcjonowane rzesze nauczycieli akademickich posiadających szczególne osiągnięcia naukowe i dydaktyczne (a także organizacyjne) będące w ścisłym powiązaniu teorii z praktyką działania nauczycielskiego, czyli z metodyką kształcenia i wychowania. Badania wskazują, że studenci podczas studiów zbyt mało mają treści i zadań, które bezpośrednio przyczyniają się do kształtowania ich kompetencji wymaganych od nauczycieli. Odnosi się to zarówno do strony merytorycznej, jak i do strony praktycznej. Wymienione wyżej elementy w całej rozciągłości determinują system praktyki pedagogicznej odbywanej w toku studiów nauczycielskich. Bardzo dobrze przygotowani nauczyciele w toku studiów mogą bardzo dobrze pracować z uczniami i rodzicami w -5- przedszkolach oraz w szkołach. Jeśli bardzo dobrzy i wysoko motywowani przyszli nauczyciele (studenci) będą odbywać praktyki u bardzo dobrych nauczycieli – wówczas można oczekiwać kolejnych rzesz bardzo dobrych nauczycieli, na miarę edukacji jutra i na pojutrze. Nauczyciel wypełniający zadania przypisane jako opiekunowi studenta w związku z praktyką pedagogiczną winien zarazem spełniać rolę mentora, a więc osoby traktującej praktykanta podmiotowo, ale przede wszystkim na wzór siebie samego w ujęciu kompleksowym, a nie doraźnie i wycinkowo. Stąd do dużej wagi urasta zagadnienie współpracy między nauczycielami akademickimi a nauczycielami opiekunami praktyk oraz doradcami ośrodków metodycznych. Można mieć nadzieję, że ścisłe respektowanie nowych standardów kształcenia nauczycieli, określonych rozporządzeniem Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 17 stycznia 2012 r., sprawi choćby częściową poprawę na rzecz jakości kształcenia przyszłych nauczycieli. Jak można by porównać praktyki studenckie, które odbywają się w polskich uczelniach, z tymi prowadzonymi w uczelniach zagranicznych? W analizie porównawczej należy zwrócić uwagę przede wszystkim na kryteria, a wśród nich można wymienić między innymi następujące: formy i rodzaje praktyk, związki praktyki nauczycielskiej w szkole (przedszkolu) z kształceniem teoretycznym w uczelni, wymiar i częstotliwość kontaktów studenta z praktyką edukacyjną w toku studiów oraz system ewaluacji i autoewaluacji jako element kształcenia instrumentalnego przyszłych nauczycieli. Wielorakość i różnorodność występujące w obrębie poszczególnych wyróżnionych kryteriów stanowią o złożoności interesującej nas problematyki praktyk zawodowych nauczycielskich. Porównując rozwiązania spotykane w Polsce z rozwiązaniami w tym zakresie w skali europejskiej, można zauważyć powszechne dążenia do doskonalenia systemu praktyk w poszczególnych uczelniach kształcących nauczycieli. To bardzo dobry znak – symptom odpowiedzialności za jakość edukacji nauczycieli. Z dumą można też odnosić się do coraz częściej spotykanych w ostatnich latach prób wdrażania doskonalszych rozwiązań Wiadomości Uczelniane 4/2012 w odbywaniu praktyk pedagogicznych w polskich uczelniach zarówno państwowych, jak i niepaństwowych. Z satysfakcją trzeba też stwierdzić, że rozwiązania w tym względzie spotykane oraz upowszechniane w Polsce stanowią przedmiot wymiany międzynarodowej i są przenoszone na grunt wielu innych uczelni zagranicznych. Dają temu też wyraz studenci uczestniczący na przykład w programach Sokrates czy Erasmus, którzy po powrocie do uczelni macierzystych z jeszcze większym uznaniem odnoszą się do tego, czego doświadczają podczas praktyk zawodowych w swojej uczelni. Ze swej strony uważam za celowe, aby stworzony został ruch pedagogiczny, w ramach którego możliwa byłaby jak najszersza wymiana doświadczeń (i wymiana naukowa także) w zakresie praktyk nauczycielskich z szerokim udziałem nauczycieli akademickich, nauczycieli opiekunów oraz nauczycieli doradców i władz oświatowych (w tym szczebla ministerialnego). Wyrażam zadowolenie z faktu istnienia takiej współpracy między rodzimymi uczelniami, to jest PWSZ we Włocławku oraz PWSZ w Koninie (którą reprezentuję). Czy da się wymienić wyczerpujący katalog czynników decydujących o dobrej praktyce nauczycielskiej? Mimo złożoności systemu kształcenia nauczycieli można, a nawet należy wyeksponować zespół czynników warunkujących wysoką jakość praktyki nauczycielskiej. Dysponowanie takowym swoistym katalogiem stanowić może o możliwości zarówno tworzenia warunków, jak również do wdrażania i ewaluacji praktyki pedagogicznej jako nader istotnego elementu strukturalnego edukacji nauczycieli. Nie oznacza to, że nie ma wiedzy na ten temat – wprost przeciwnie, ale nie ma dokumentu pod umownym tytułem np. „Kodeks dobrego nauczyciela”. Tytułem próby wśród ważnych czynników decydujących o dobrej praktyce nauczycielskiej wskutek własnych przemyśleń i doświadczeń wymieniam: – dobór kandydatów na studia nauczycielskie – poprzedzony długofalową preorientacją oraz orientacją zawodową w toku nauki w szkołach przed podjęciem studiów; – uwzględnianie zespołu motywacyjnego do wyboru zawodu nauczyciela z uwzględnieniem predyspozycji zdrowotnych, artystycznych, do jednoczesnego bycia „nauczycielem kraju ojczystego”; – dobór nauczycieli akademickich prowadzących kształcenie teoretyczne w ścisłym powiązaniu z kształceniem praktycznym obejmującym moduły przedmiotowe: – psychologiczno-pedagogiczne (psycho- Wiadomości Uczelniane 4/2012 logia, pedagogika, dydaktyka, teoria wychowania, socjologia, biomedyczne podstawy rozwoju itp.), – kształcenie merytoryczne pozostające w ścisłym związku z podstawami programowymi i podręcznikami wraz z obudową metodyczną, – kształcenie metodyczne nastawione na respektowanie teorii w działaniu praktycznym nauczyciela w kontakcie z podmiotem kształcenia i wychowania, – diagnostyczno-metodologiczne (diagnostyka psychopedagogiczna, praca badawcza nauczyciela, metodologia badań społecznych, seminaria dyplomowe i magisterskie itp.) z uwzględnieniem badań w ramach studenckich kół naukowych; – przygotowanie nauczycieli zatrudnionych w szkołach, w których studenci odbywają praktyki, winno zapewniać jednolitość w oddziaływaniach wobec studenta w kontekście standardów kształcenia nauczycieli oraz krajowych ram kwalifikacji (kompetencji); – konsekwentne przestrzeganie zasady jednolitości oddziaływań wobec przyszłych nauczycieli we współpracy wszystkich podmiotów jako uczestników procesu edukacji nauczycieli; – studenci oraz nauczyciele powinni mieć szeroki dostęp do pełnego zasobu wydawnictw naukowych, metodycznych oraz podręcznikowych na bazie księgozbiorów uczelnianych; – nauczyciele sprawujący opiekę nad praktykantami powinni mieć pełen dostęp do zasobu wydawnictw naukowych, metodycznych oraz podręcznikowych na bazie księgozbiorów uczelnianych; – materialne wyposażenie szkół oraz szkół wyższych winno uwzględniać postęp naukowy i techniczny z uwzględnieniem neomediów i technologii komunikacyjnych oraz zasobów bibliotecznych – na te cele winien być specjalny fundusz, a nawet wskazane jest bezpłatne doposażenie w ramach Kapitału Ludzkiego. Edukacja nauczycieli nie może opierać się na opowiadaniu o tym, jak należy uczyć – wprost przeciwnie, przyszli nauczycieli winni uczestniczyć w sytuacjach zadaniowych (czyli w działaniu) podczas zajęć w uczelni tak, jak potem powinni organizować nawet identyczne sytuacje wobec uczniów w czasie praktyki i w przyszłej pracy zawodowej. Tym samym opowiadam się za podejściem zadaniowo-czynnościowym w kształceniu i doskonaleniu nauczycieli. Czy dzisiejsze placówki dydaktyczne odpowiadają potrzebom kształcenia studentów na poziomie praktycznym, innymi słowy, czy dzisiejsi studenci mają gdzie zdobyć praktyczne umiejętności zawodu? -6- Stan kształcenia praktycznego nauczycieli w Polsce jest obecnie bardzo zróżnicowany. Bardzo dobrze stało się, że Ministerstwo Edukacji Narodowej w ramach Europejskiego Funduszu Strukturalnego stworzyło szanse na poprawę jakości praktyk pedagogicznych w ramach Kapitału Ludzkiego. Do tego programu włączyło się tylko kilka procent ogółu uczelni prowadzących kształcenie osób przygotowujących się do pracy w zawodzie nauczyciela – a wśród nich z uznaniem wymienię tu PWSZ we Włocławku. Chcę tym samym wyrazić stanowisko, że praktyka pedagogiczna stanowczo wymaga wyraźnej poprawy w skali całego kraju. Nie może to być temat „newralgiczny” i traktowany na zasadzie dowolności – spychany na odpowiedzialność nauczycieli pracujących w szkołach w roli opiekunów nad adeptami do zawodu nauczyciela. Nauczyciele tych szkół (placówek) potrzebują kompetentnego i organizacyjnego (także finansowego) wspomagania. Nie jest przecież tajemnicą, że brak podejścia systemowego na szczeblu centralnym wywołuje uzasadniony niepokój wynikający ze zjawiska, że spora grupa nauczycieli (nawet nauczycieli dyplomowanych) nie jest zainteresowana sprawowaniem funkcji mentorów wobec kandydatów na przyszłych nauczycieli. Na zakończenie wyrażam nadzieję, że systemowe podejście (stanowione odpowiednimi decyzjami na szczeblu ministerialnym) w skali całego kraju sprawi, że system kształcenia nauczycieli obejmujący podmioty: – studentów (przyszłych nauczycieli), – uczelnie kształcące przyszłych nauczycieli, – nauczycieli akademickich, – nauczycieli szkół (opiekunów – mentorów) nad praktykantami, – szkoły (placówki) i ich dyrektorów, – ośrodki metodyczne (doskonalenia) nauczycieli, – wydawnictwa szkolne stanie się naturalną wielojednią, czyli spójnym systemem. Dopóki nie będzie tego rodzaju wielojedni, dopóty kształcenie instrumentalne (praktyczne) nauczycieli będzie znamionować przypadkowość i wiele będzie pozostawać w oczekiwaniach społecznych. Optymistycznie należy zatem oczekiwać, że konsekwentnie prowadzone działania wielu zaangażowanych osób w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej we Włocławku doprowadzą do promowania absolwentów jako profesjonalnych i odpowiedzialnych nauczycieli. Tego też życzę. Rozmawiał Maciej Krzemiński Z życia PWSZ Nowe programy kształcenia w PWSZ we Włocławku Zgodnie z obowiązującymi przepisami znowelizowanej ustawy z dnia 27 lipca 2005 roku – Prawo o szkolnictwie wyższym, którego tekst uwzględnia zmiany wprowadzone ustawą z dnia 18 marca 2011 r. o zmianie ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym, ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki oraz o zmianie niektórych innych ustaw, w brzmieniu obowiązującym od dnia 1 października 2011 r. Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku przystąpiła do przygotowania programów kształcenia na poszczególnych kierunkach studiów. Był to rok wytężonej pracy dla dyrektorów instytutów i kierowników poszczególnych zakładów, których wkład w budowanie nowych programów kształcenia opartych na zasadach zgodnych z Krajowymi Ramami Kwalifikacji jest nie do przecenienia. Należy jednak podkreślić, że tak naprawdę każdy z pracowników PWSZ ma swój wkład w przygotowywaniu programów kształcenia. Nauczyciele akademiccy zatrudnieni na poszczególnych kierunkach studiów z wielkim zapałem i zaangażowaniem przygotowali opisy przedmiotów. W prace nad opisami przedmiotów włączyli się zarówno nauczyciele zatrudnieni na umowę o pracę, jak i na umowę cywilnoprawną. Nikt praktycznie nie odmówił pomocy. Dzięki wysiłkowi i zaangażowaniu kierowników zakładów i współpracujących z nimi nauczycieli akademickich zostały dla poszczególnych kierunków przygotowane nowe autorskie programy kształcenia uwzględniające zakładane efekty kształcenia dotyczące wiedzy, umiejętności i kompetencji społecznych. Przygotowane w PWSZ we Włocławku programy kształcenia w oparciu o wymagania związane z Krajowymi Ramami Kwalifikacji służą przede wszystkim większej przejrzystości, dostępności i jakości zdobywanych kwalifikacji. Stworzone zostały między innymi dla potrzeb rynku pracy i na użytek społeczeństwa obywatelskiego. Nowa ustawa poszerza autonomię uczelni, zwiększając tym samym odpowiedzialność środowiska akademickiego za kształcenie. Efektem tych zmian ma być skuteczna konkurencyjność oraz większa dbałość o wizerunek uczelni. Nowe programy mają przyczynić się nie tylko do zwiększenia zdrowej konkurencyjności, autonomii uczelni, ale i do podmiotowości studentów. Studenci poprzez uczestniczenie w ocenie programów kształcenia stają się podmiotami współdecydującymi o losach uczelni. Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku wybrała niełatwą drogę w przygotowaniu programów kształcenia, gdyż zdecydowała się na kształcenie o profilu praktycznym. Zobowiązało to nas do przygotowania programów kształcenia w taki sposób, aby studenci zdobywali w większym zakresie umiejętności praktyczne, co – mamy nadzieję – ułatwi absolwentom funkcjonowanie na wymagającym obecnie rynku pracy, a tym samym pozwoli na kontynuowanie nauki na studiach drugiego stopnia. Również zajęcia w większym stopniu będą prowadzili nauczyciele, którzy zdobyli doświadczenie zawodowe poza uczelnią. W programach kształcenia znalazła się dość duża liczba godzin przeznaczona na zajęcia dydaktyczne prowadzone w formach aktywnych oraz na praktyki zawodowe, które uznaliśmy za szczególnie ważne w związku z praktycznym profilem kształcenia. Troszcząc się o poprawność językową tworzonych wypowiedzi, przestrzeganie norm ortograficznych i interpunkcyjnych, docenianie wartości dobrze zbudowanego tekstu w życiu publicznym i osobistym przyszłych absolwentów PWSZ we Włocławku, zaproponowano w programach kształcenia takie przedmioty, jak np. elementy kultury współczesnej, komunikowanie społeczne czy kultura języka i wypowiedzi. Wprowadzenie powyższych przedmiotów naszym zdaniem w znaczący sposób uatrakcyjni Z życia PWSZ Kolejny etap informatyzacji Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku podpisała 18 maja 2012 r. umowę na dostawę, instalację i wdrożenie zintegrowanego systemu informatycznego zarządzania procesem dydaktycznym. Wprowadzenie w ciągu 14 miesięcy kompleksowego systemu informatycznego zrewolucjonizuje system zarządzania procesem dydaktycznym, podniesie jakość obsługi studentów oraz usprawni komunikację wewnątrz uczelni. Poprzez wykorzystanie nowoczesnych technologii informatycznych system zoptymalizuje szereg procesów zachodzących między innymi w takich obszarach, jak elektroniczna rekrutacja, pensum nauczyciela akademickiego, plany zajęć, elektroniczna legitymacja studencka, kompleksowa obsługa studentów -7- programy kształcenia i przyczyni się do lepszego funkcjonowania absolwentów w życiu społecznym i zawodowym. Dodatkowo na kierunku informatyka wprowadzonych zostało 30 godzin języka angielskiego – specjalistycznego, co zapewne przyczyni się do podniesienia jakości kształcenia na tym kierunku i pozwoli absolwentom lepiej funkcjonować na rynku pracy. Programy opracowane zostały w taki sposób, że umożliwiają studentowi wybór modułów co najmniej w wysokości 30 procent liczby punktów ECTS przypisanych do danego kierunku kształcenia. Zgodnie z nowymi programami kształcenia każdy student otrzymuje pulę punktów ECTS, która zapewni mu studiowanie za darmo na jednym kierunku. Oprócz limitu punktów student ma prawo, bez wnoszenia opłat, do korzystania z zajęć na określonym poziomie studiów, za które może uzyskać dodatkowo nie więcej niż 30 punktów ECTS. W roku akademickim 2012/2013 czeka nas wprowadzenie nowych programów kształcenia, a tym samym weryfikowanie zakładanych efektów kształcenia w zakresie wiedzy, umiejętności i kompetencji społecznych. Czekają nas również konsultacje z pracodawcami – w celu dostosowania programów kształcenia do oczekiwań rynku pracy. Poprzez współpracę, która ma doprowadzić do wypracowania pożądanego programu kształcenia, będzie następowała integracja uczelni z gospodarką. Programy kształcenia będą również konsultowane ze studentami, absolwentami i nauczycielami akademickimi. Poprzez nasze nowe programy kształcenia i ich ciągłe doskonalenie chcemy być uczelnią kształcącą swoich studentów zgodnie z nowoczesnymi europejskimi standardami edukacyjnymi. Barbara Moraczewska Autorka jest prorektorem ds. nauczania i studentów PWSZ we Włocławku. w dziekanacie, obsługa studentów on-line (wirtualny student), obsługa wykładowców on-line (wirtualny prowadzący), stypendia, praktyki studenckie, biuro karier oraz dom studenta. Program ten zapewni też pełną integrację zarówno z wcześniejszymi systemami uczelnianymi, chociażby platformą e-learningową, jak i pozauczelnianymi. Już tegoroczną rekrutację uczelnia przeprowadzi przy zastosowaniu nowego modułu. Będzie szybciej, wygodniej, tak dla kandydata, jak i uczelni. K.N. Wiadomości Uczelniane 4/2012 Forum Nauka i technologia w projektach dydaktycznych W październiku wraz z początkiem nowego roku akademickiego w studenckim gronie toczą się gorące dyskusje na wiele tematów. Przeważają opowieści związane z wakacyjnymi wyjazdami, rozpoczętą pracą czy nowymi znajomościami, jakie w tym czasie udało się nawiązać. Aby poznać najważniejsze tematy tych rozmów, zatrzymuję się na korytarzu, na pierwszym piętrze budynku dydaktycznego w Zakładzie Zarządzania i Informatyki, przy automacie z kawą. Przypuszczenia okazują się trafione, lecz dodatkowo pojawia się temat, który zawsze wzbudza bardzo wiele emocji. Dyskutuje się o nowych przedmiotach, jakie będą realizowane na kierunku informatyka w ramach wybranej przez studentów specjalności. Kierunek informatyka na studiach stacjonarnych podzielony został na trzy obszary zainteresowań: grafika komputerowa i aplikacje webowe, sieci komputerowe i telekomunikacja oraz systemy informatyczne i bazy danych. Przez pierwsze cztery semestry studenci zdobywali wiedzę, która była przewidziana w programie nauczania danego kierunku. Rozwijali też umiejętności analitycznego myślenia, logicznego rozumowania i abstrahowania od kontekstu, tak aby w dalszej części studiów rozwijać prowadzone projekty naukowe. Teraz nadszedł moment, kiedy to w grupach dla wybranej specjalności każdy z nich tworzy wybrany moduł projektu i rozwija praktyczne i ukierunkowane na małe oraz średnie przedsiębiorstwo umiejętności. Absolwenci studiów, jakie prowadzimy, bardzo dobrze odnajdują się na rynku pracy, dysponując merytorycznym przygotowaniem do zawodu i praktycznymi umiejętnościami, które są wykorzystywane na zajmowanych przez nich stanowiskach w przemyśle, nowoczesnym handlu, reklamie czy marketingu. Głównym obszarem obecnych prac rozwojowych są multimedia strumieniowe, grafika komputerowa, komunikacja człowieka z maszyną i naturalne interfejsy użytkownika. Połączenie tych czterech składni- ków stwarza możliwości, aby w tym roku akademickim przygotować końcowe założenia oraz wcielić w życie projekt, o którym dotychczas głównie dyskutowaliśmy. Wedle obecnych standardów, jakie obowiązują w szkolnictwie wyższym, wdrażany jest elektroniczny system wspomagający nauczanie poprzez multimedialną platformę e-learningową. Serwis internetowy docelowo ma zawierać materiały wideo z wykładów, prezentację wykładowców i konspekty zajęć. Całość uzupełniana jest zapiskami studentów oraz komunikacją grupową na dostępnym forum i uczestnictwem w wideokonferencjach. W serwisie tym dodatkowo będą się znajdowały moduły ćwiczeniowe i laboratoryjne, które każdy zalogowany na swoje konto student może uzupełniać i sprawdzać poprawność rozwiązań. Rozszerzoną funkcjonalność tego projektu, a w opinii niektórych najciekawszą, będzie stanowił społecznościowy portal studentów i wykładowców PWSZ we Włocławku. Bardzo wiele dyskusji na naszej uczelni opierało się o chęć stworzenia i rozwijania lokalnego „facebooka” skupiającego grono studentów uczelni ze wszystkich kierunków i specjalności. Skupiająca się na portalu studencka społeczność będzie wspomagać działania uczelni, tworzyć koła naukowe, doskonalić swoje umiejętności i rozwijać zainteresowania. Platforma multimedialna udostępni możliwość pracy grupowej w tzw. chmurze (Cloud computing), każdy użytkownik podłączony do internetu z wykorzystaniem swojego komputera może współdzielić zasoby, wymieniać pliki i rozwiązywać zadanie na wspólnym wirtualnym pulpicie tak, aby współtworzyć końcowe rozwiązanie wybranego problemu. Posiadamy odpowiednie zaplecze do rozwijania tego projektu, zarówno od strony merytorycznej, jak i zasobów sprzętowych. Taki projekt to duże przedsięwzięcie, wymaga wydajnych serwerów, sieci o dużej przepustowości i pracy wielu osób, dlatego zaangażujemy studentów ze wszystkich kierunków. Wsparcie od strony informatycznej zapewnią studenci II i III roku informatyki we współpracy z wykładowcami. Bardzo prężnie działali w tworzeniu poprzednich projektów, które mamy już na swoim koncie, m.in. aplikacje mobilne na iPhone’a oraz urządzenia z systemem Android czy portal na miarę znanego na świecie YouTube, z wykorzystaniem multimediów strumieniowych do publikowania filmów wideo w internecie. Dlatego właśnie przez cały czas, już od pierwszego semestru na kierunku informatyka uczymy, w jaki sposób stosować wiedzę w praktyce poprzez: programowanie w językach C/C++, Java, PHP, XHTML, CSS oraz obsługę programów: Apache Server, CMS WordPress, Photoshop, Flash, 3D Studio Max. Dodatkowym działem nauczania są zagadnienia z dziedziny sieci komputerowych i telekomunikacji: inżynieria ruchu, administrowanie systemami serwerowymi i sieciami, diagnozowanie problemów i usterek oraz skuteczne ich usuwanie. Student, który rozpoczyna studia w PWSZ we Włocławku, jest pod opieką dydaktyczną doświadczonej kadry, która w sposób właściwy przekaże wiedzę i wykształci praktyczne umiejętności. W efekcie końcowym absolwenci swobodnie czują się w pracy zawodowej w zespołach z doświadczonymi pracownikami. Mamy w swojej strukturze dwa niezależne instytuty: Instytut Humanistyczny, a w nim Zakład Filologii Angielskiej, Zakład Filologii Germańskiej i Rosyjskiej, Zakład Filologii Polskiej i Zakład Pedagogiki oraz Instytut Nauk Społecznych i Informatyki, do którego należą Zakład Administracji, Zakład Stosunków Międzynarodowych, Zakład Zarządzania i Zakład Informatyki, a także: Studium Języków Obcych, Studium Wychowania Fizycznego i Sportu oraz Biblioteka. Jak widać, zakres jest rozbudowany, przez co rozmieszczenie uczelni usytuowane jest w trzech budynkach dydaktycznych na terenie miasta. Czekamy na kolejne opinie z Waszej strony i zachęcamy do udziału. Daniel Filutowicz Autor jest lektorem w Zakładzie Informatyki PWSZ we Włocławku. Forum Biznesowy angielski? To (nie)mój biznes! Wiele zostało już powiedziane na temat języka angielskiego i roli, jaką odgrywa w dzisiejszym świecie. Odkąd język ten stał się lingua franca nie tylko w Europie, ale i na świecie, coraz więcej dowodów na po- Wiadomości Uczelniane 4/2012 twierdzenie wagi nauki i umiejętności posługiwania się angielskim można dostrzec w otaczających nas realiach. Począwszy od literatury, przez muzykę, aż po prasę, internet, telewizję – ogólnie mówiąc – kulturo- -8- wy i kulturalny mainstream. Mainstream? Jeszcze do niedawna zamiast tego słowa zapewne znalazłby się tam polski odpowiednik bądź odpowiedniki tego słowa. W moim mniemaniu fakt coraz większej integracji lub ingerencji, zależnie od spojrzenia na to zjawisko, języka angielskiego z językiem polskim jest najdobitniejszym dowodem coraz głębszego zakorzenienia języka angielskiego w zbiorowej świadomości obywateli, nie tylko dzisiejszej Polski, ale i poza jej granicami, gdyż zjawisko to nie dotknęło jedynie naszego języka ojczystego. Mówi się oficjalnie już o spanglishu, czyli połączeniu hiszpańskiego i angielskiego, ale także o ponglishu, którym coraz częściej komunikują się nasi rodacy mieszkający w krajach anglojęzycznych. Nie chcę tutaj jednak podnosić kwestii, czy zjawisko tak istotnej asymilacji zwrotów i słówek z języka angielskiego jest pozytywnym trendem, czy wprost przeciwnie. Zajmują się tym bowiem językoznawcy i ich stanowiska są dość rozbieżne w tej kwestii. Bezsprzecznym pozostaje jednak wszechobecność języka angielskiego i coraz, szerszy kontekst sytuacyjny, w jakim się on pojawia. Od niedawna bowiem, nie kwestionując jego roli jako ogólnego medium komunikacji, mówi się o języku angielskim specjalistycznym jako przyszłości nauczania i posługiwania się tym językiem. Wynika to z prostego faktu, że coraz więcej ludzi potrafi komunikować się w tym języku, choć należy zaznaczyć, że sprawa dotyczy wszystkich języków obcych. To z kolei powoduje, że znajomość „zwykłego angielskiego” nie wystarczy, by zwrócić uwagę na przykład przyszłego pracodawcy. Celowo podaję tutaj perspektywę pracownika szukającego pracy bądź studentów myślących o pozyskaniu istotnego atutu w staraniach o znalezienie upragnionej pracy, co jest zauważalnie trudniejsze niż choćby dekadę temu. To właśnie dzisiejszy rynek pracy, i nie tylko pracy, definiuje rolę języka angielskiego specjalistycznego jako kryterium predysponujące do wykonywania danej pracy. Dotyczy to wszystkich rodzajów języka angielskiego specjalistycznego, ale ze względu na szczególną rolę jego biznesowej odmiany w tym procesie chciałbym skupić się właśnie na niej. Dlaczego jest ona właściwie taka szczególna? Powodów jest co najmniej kilka i postaram się je nieco przybliżyć. Na początek kwestia poruszona poniekąd w tytule artykułu, czyli niezaprzeczalny fakt wszechobecności biznesowego angielskiego w życiu przeciętnego obywatela. Jak mówiłem słuchaczom zgromadzonym na prezentacji dotyczącej roli biznesowego angielskiego podczas tegorocznego Festiwalu Nauki i Przedsiębiorczości w PWSZ, niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z faktu obcowania z językiem angielskim biznesowym na co dzień. Oglądając telewizję, czytając prasę, przeglądając strony www, stykamy się wielokrotnie ze zwrotami wziętymi właśnie z tej odmiany specjalistycznego angielskiego. Przykłady są wszędzie – czytając broszury o lokatach bankowych, znajdujemy tam terminy typu kapitalizacja, podpisując umowy kredytowe słyszymy i widzimy słowa takie jak marża, spread i, czego nikomu nie należy życzyć, konsolidacja. Zakładając firmę, mówimy, że oprócz pieniędzy potrzebny jest tzw. know how, słuchając w telewizji informacji z giełdy papierów wartościowych w naszych uszach brzmią dźwięczne słowa, takie jak dywidenda czy broker, żeby tylko podać te najprostsze. Wypada także wspomnieć zwroty stosowane u nas w mowie codziennej w rodzaju: dealer, deal, fifty-fifty, first/last minute czy pożądane przez wszystkich wczasowiczów – all inclusive. Mimo że są to zwroty zaczerpnięte z biznesowego języka angielskiego, to znamy je i słyszymy często. Niestety, podobnie rzecz się ma z pojęciami mniej przyjemnymi, typu mobbing, lobbing itd. Myślę, że powyższe sformułowania mówią najdobitniej, dlaczego biznesowy angielski to biznes każdego z nas, czy jesteśmy tego świadomi, czy też nie. Innym istotnym powodem jest konieczność coraz szerszej, uniwersalnej wiedzy, jaką narzuca nam dzisiejszy świat. Nawet przeciętny Polak musi być obeznanym z podstawowymi terminami biznesowymi, ponieważ w wielu sytuacjach życiowych ta wiedza jest niezmiernie potrzebna. Oprócz wymienionych powyżej sytuacji związanych z bankowością są także kwestie dotyczące znajomości funkcjonowania mechanizmów gospodarki, zarządzania finansami, choćby tylko własnymi, atrakcyjne nawet dla nieobeznanego z giełdą debiuty wielkich spółek, a także codzienne informacje ze światowych rynków walut, giełd, kruszców i paliw. Nie jest to oczywiście całe spektrum sfery biznesowej, z którą statystyczny Polak ma kontakt, ale samo to, jak myślę, pokazuje skalę wpływu biznesowego angielskiego i świata biznesu jako takiego na zwykłych ludzi. Znajomość biznesowego angielskiego pozwala znacznie łatwiej obracać się w tych realiach, wykorzystywać je do własnych celów i czuć się świadomą jednostką funkcjonującą w tym mechanizmie. Nawet jeśli jesteśmy tylko małymi trybikami w tej machinie, warto pamiętać o tym, że wszyscy jesteśmy jej częścią. Dlatego też warto znać język, który jest jego esencją. Podkreślam to po raz kolejny, ponieważ zbyt wielu Polaków zbyt lekceważąco podchodzi do elementarnej wiedzy w zakresie gospodarki, biznesu i terminów zaczerpniętych z biznesowego angielskiego. Jeśli ktoś uważa się za „odpornego” na tę wiedzę, to serdecznie polecam programy w TVN i TVNCNBC – pt. -9- „Portfel i rynki dla opornych”, które w bardzo przystępny sposób tłumaczą zawiłości świata biznesu i finansów. Trzecim powodem, dla którego warto uczyć się i znać biznesowy angielski, jest jego funkcjonowanie w świecie mediów, a który otacza nas zewsząd każdego dnia. Box office informuje nas o szczycie listy najbardziej kasowych filmów w Polsce i na świecie; niedawno zakończone u nas Euro 2012 było, jak teraz się mówi, wielkim eventem; wszyscy z nas również znają nową w Polsce, a znaną od dawna na Zachodzie formę reklamy, czyli product placement (nasze swojskie lokowanie produktu). Jak zatem widać, uczymy się biznesowego angielskiego zupełnie nieświadomie, bo jest on nam chwilami niezbędny nawet w naszej polskiej rzeczywistości. Metody nauczania języka angielskiego są znane powszechnie i równie łatwo dostępne. Z biznesowym angielskim sprawa wygląda nieco inaczej, albowiem można się go nauczyć albo na płatnych kursach organizowanych przez uczelnie, albo na studiach podyplomowych lub też w ramach studiowania filologii angielskiej. Zajęcia z Business English są już w programie nauczania filologii angielskiej w PWSZ we Włocławku. Z pewną satysfakcją stwierdzam, że studenci naszej PWSZ coraz bardziej świadomi są istotnej roli specjalistycznego angielskiego i występują z własną inicjatywą, domagając się zajęć z Business English także w ramach lektoratów. Uczelnia wychodzi im naprzeciw i już w roku akademickim 2012/2013 studenci informatyki będą mieli cały semestr dodatkowych zajęć z języka angielskiego specjalistycznego. Być może w nieodległej przyszłości również inne kierunki będą miały dodatkowe zajęcia ze specjalistycznego angielskiego powiązanego z przedmiotem ich studiów. Podsumowując, chciałbym zachęcić wszystkich do zainteresowania się tematem Business English, ponieważ warto poszerzać swoją wiedzę w świecie, który nieustannie mknie naprzód i wymaga od nawet przeciętnego obywatela coraz większej wszechstronności i jednocześnie kompetencji. Jeśli nawet ktoś nie będzie studiować biznesowego angielskiego, albo zanim zacznie studia, polecam przełamać rutynę i kiedy tylko pojawią się informacje ze świata biznesu w telewizji… nie przełączać kanału i choć parę minut uwagi temu poświęcić. Zapewniam, że warto. Piotr Gołembiewski Autor jest lektorem w Studium Języków Obcych oraz uczelnianym koordynatorem ECTS w PWSZ we Włocławku. Wiadomości Uczelniane 4/2012 Forum O wyborach kierunków studiów z ekonomicznego punktu widzenia Wyniki matur, składanie aplikacji na uczelnie oraz wyniki rekrutacji już dawno zakończone… W tym „gorącym” okresie środki masowego przekazu, jak co roku, podawały statystyki dotyczące popularności wybranych kierunków studiów, zatrudnienia absolwentów, a także bezrobocia wśród osób do 30. roku życia. Mimo pesymistycznych danych na temat zatrudnienia oraz bezrobocia, analizując wyniki tych badań przez ostatnie 10 lat, można wyraźnie zauważyć, że zainteresowania polskich maturzystów dotyczące studiów ulegają zmianie i są to zmiany uzasadnione. Oczywiście poza pewnymi wyjątkami, do których można zaliczyć studia prawnicze oraz medyczne, które z wiadomych przyczyn od zawsze cieszą się ogromnym zainteresowaniem maturzystów. Popularne w latach 2002-2006 kierunki, takie jak europeistyka, stosunki międzynarodowe, politologia czy szeroko rozumiane kierunki marketingowe zostały obecnie wyparte przez studia specjalistyczne oferowane przez uczelnie techniczne. Jest to zjawisko dobre, świadczące o tym, że młodzież śledzi trendy panujące na rynku pracy i orientuje się, jakich zawodów potrzebują obecnie pracodawcy. Z ekonomicznego punktu widzenia zjawisko to wywołuje niejednoznaczną ocenę. Z jednej strony, krótkookresowej, pokazuje, że młodzież jest bardzo elastyczna, jeśli chodzi o wykształcenie, i dostosowuje się do potrzeb gospodarki. Z drugiej strony, każdy wybiera zawód na znaczną część swojego życia. Wykształcenie jest więc z ekonomicznego punktu widzenia „długookresowe” i dostosowanie go do krótkiego okresu może wywołać odwrotne skutki w długim okresie. Życie gospodarcze w danym państwie w sposób bardzo bezpośredni wpływa na życie osobiste każdej jednostki. W bardzo prosty sposób można przedstawić zależność ludzkich emocji związanych z pracą od „chłodnych”, „bezdusznych” i racjonalnych działań gospodarki, co bardzo wiąże się z wyborem kierunku kształcenia (a później ze znalezieniem zatrudnienia). Posiadanie stałej pracy dla człowieka oznacza bardzo wiele: bezpieczeństwo, utrzymanie siebie i rodziny, przyszłość, realizację planów… Jednak praca w teorii ekonomii to miara wysiłku włożonego w wytworzenie danego dobra, to świadoma czynność polegająca na wkładanym wysiłku człowieka dla osiągnięcia założonego przez niego celu (czyn- Wiadomości Uczelniane 4/2012 ności umysłowe i fizyczne podejmowane dla realizacji zamierzonego celu). Poprzez pracę człowiek generuje wartość ekonomiczną w postaci towarów lub usług. Bezrobocie generuje nie tylko w ludziach bardzo negatywne emocje, ale także ma zły wpływ na życie gospodarcze danego kraju. Na podstawie niektórych praw z teorii ekonomii: teorii cyklów koniunkturalnych, wzrostu gospodarczego, realiów życia gospodarczego Polski, wydarzeń w Unii Europejskiej można udowodnić, że przy wyborze kierunku studiów w celu uzyskania wykształcenia, zatrudnienia oraz z nadziejami i emocjami z tym związanymi można sobie pomóc, nie ulegając presji panujących obecnie trendów. Szybka analiza gospodarcza pozwala na wybranie takiego kierunku studiów, który pozwoli przyszłemu absolwentowi na znalezienie pracy w zawodzie oraz zapewni mu stałe zatrudnienie nawet w momentach zahamowania gospodarczego. Dzięki temu zaspokoi też swoje emocje i nadzieje związane z przyszłością i poczuciem bezpieczeństwa. Gospodarka w krajach o najbardziej rozwiniętym systemie kapitalistycznym jest bardzo wrażliwa na wahania koniunkturalne. Cykl koniunkturalny to zjawisko w gospodarce, w którym występują wahania różnych mierników ekonomicznych charakteryzujących poziom koniunktury wokół rosnącego trendu wzrostu gospodarczego, analizowanego w długim okresie. Najczęściej tymi zmiennymi są: PKB, zatrudnienie, ceny, wielkość eksportu i importu, wskaźniki rynku kapitałowego, nakłady inwestycyjne i zapasy przedsiębiorstw, dochody i wydatki ludności, obroty i zyski przedsiębiorstw. Średnio trwa on od trzech i pół do pięciu lat. Cykl koniunkturalny posiada fazy: ożywienia (rośnie produkcja, zatrudnienie, inwestycje, popyt, ceny, a maleje bezrobocie), rozkwitu (wyżej wymienione wielkości utrzymują się na wysokim poziomie), kryzysu (maleje produkcja, zatrudnienie, inwestycje, popyt, ceny) oraz depresji (moment, w którym wskaźniki gospodarcze nie osiągną już niższego poziomu). Dodatkowo w dobie totalnego globalizmu, który obecnie ma miejsce, koniunktury państw są zależne od sytuacji gospodarczej w innych państwach, czyli ich cyklów koniunkturalnych. Teoria uczy, że cykl życia gospodarczego bardzo mocno ingeruje w rynek pracy w danym kraju. Co więcej, jego faza oraz poziom rozwoju gospodarczego, na jakim - 10 - dany kraj się znajduje, wpływa na wyżej wymienione trendy związane z wyborem wykształcenia. Napływ kapitału w danym kraju rozbudza nadzieje na znalezienie dobrze płatnej pracy na lata w tych sektorach, w które obecnie są inwestowane środki finansowe. Należy jednak pamiętać, że trendy szybko ulegają zmianie i zatrudnienie w danym sektorze gospodarczym w okresie rozkwitu nie gwarantuje „długookresowej” kariery w danej branży. Jako przykład może posłużyć Hiszpania – w okresie koniunktury inwestowano w rynek mieszkaniowy oraz budownictwo infrastrukturalne. Przedsiębiorstwa budowlane oferowały za podstawowe prace przy realizacji wielu projektów bardzo wysokie zarobki, bardzo często przewyższające pensje absolwentów uczelni wyższych w Hiszpanii, na początku ich kariery. Młodzi Hiszpanie ulegli presji wysokich zarobków i często zamiast studiów wybierali pracę fizyczną lub też drobne prace biurowe (niewymagające wyższego wykształcenia) na budowach. Rozwój sektora budowlanego spowodował pobudzenie pozostałych sektorów gospodarki, co doprowadziło do wzrostu gospodarczego. Średnie płace w kraju podniosły się znacząco, sięgały nawet do poziomu 1200-1500 euro miesięcznie. Obecnie gospodarka hiszpańska ma się najgorzej od momentu jej przystąpienia do Unii Europejskiej, sektor budowlany upada, rośnie bezrobocie, młodzi ludzie nie mogą znaleźć pracy, ponieważ nie mają doświadczenia i odpowiedniego wykształcenia. Ulegli oni falom inwestycji, patrząc „krótkookresowo” na swoją przyszłość. Warto jeszcze dodać, że pracodawcy obecnie zatrudniają pracowników, którzy miesięcznie odbierają średnią płacę na poziomie 800 euro. Bardzo podobną sytuację, jak ta w Hiszpanii, przechodzi obecnie „polska budowlanka”. Napływ w latach poprzednich miliardów euro na inwestycje z Unii Europejskiej oraz organizacja Euro 2012 wywołały istny „boom” budowlany. Budowano wszystko: stadiony, drogi, osiedla mieszkaniowe, budynki użyteczności przemysłowej... Swój dynamiczny rozwój przeżywali również dostawcy towarów i usług związanych pośrednio lub bezpośrednio z budownictwem. Miało to od razu swoje odzwierciedlenie przy wyborach kierunków studiów polskich maturzystów. W latach 2007-2010 do najpopularniejszych kierunków należało budownictwo ze specjalnością budowy dróg i autostrad. Jak dzisiaj prezentuje się stan polskiego sektora budowlanego, wszyscy są w stanie ocenić. Planuje się zwolnienie około 300 tys. osób związanych z sektorem budowlanym. Polskie „potęgi” budowlane mają do czynienia z problemami utrzymania płynności finansowej. Wiele osób, które posiadają wyższe wykształcenie techniczne, ma problemy ze znalezieniem pracy w kraju, część z nich (znająca języki) wybiera pracę poza granicami kraju, gdzie jeszcze pieniądze na inwestycje budowlane się nie skończyły. Kolejnym zjawiskiem gospodarczym, który powinien determinować młodzież do przemyślanego wyboru studiów, jest offshoring. Offshoring to w skrócie przeniesienie wybranych procesów biznesowych przedsiębiorstwa poza granicę kraju przy zachowaniu tej samej grupy klientów. Dotyczy on takich procesów, jak produkcja, usługi lub zamówienia, a jego celem jest obniżenie kosztów. Przeniesienie może nastąpić poprzez inwestycję lub zlecenie międzynarodowego podwykonawstwa. Jak dotąd proces ten miał miejsce przy procesach produkcyjnych (przenoszenie produkcji do krajów azjatyckich, gdzie koszty pracownika są zdecydowanie niższe niż w krajach wysokorozwiniętych). Obecnie offshoring przyjmuje charakter transferu procesów usługowych. Międzynarodowe korporacje, zmuszone często do licznych cięć kosztowych w celu zachowania konkurencyjności na rynku, tworzą swoje centra świadczenia usług oraz centra produkcyjne w krajach „trzeciego świata”. Na dodatek postępujący rozwój technik komputerowych pozwala na tworzenie takiego oprogramowania, które w prostych procesach biznesowych, zawodowych czy też specjalistycznych zastępuje człowieka – tzw. business intelligence. Zjawiska business intelligence i offshoringu powinny być brane pod uwagę w momencie wyboru wykształcenia bardzo poważnie. Rozwój tych narzędzi służących do obniżania kosztów przedsiębiorstwa może sprawić, że osoby posiadające wykształcenie wyłącznie w tzw. miękkich umiejętnościach będą miały utrudnioną drogę przy znalezieniu pracy. Przykładem może posłużyć polski sektor bankowy. W czasach, kiedy pozyskanie jakiegokolwiek kredytu było tylko kwestią czasu, a nie wysokości zarobków, a także w okresie dynamicznego rozwoju rynku mieszkaniowego polski sektor bankowy (mający jeszcze na dodatek nadpłynność wolnych środków do kredytowania) osiągał nieprawdopodobne zyski ze swojej podstawowej działalności. Nie patrząc na koszty, największe banki w Polsce zakładały swoje placówki w miejscowościach, o których istnieniu nawet nie wiedziały. Rosło przez to też zatrudnienie w bankowości. Bywały też czasy, że brakowało ludzi z wykształceniem ekonomicznym do pracy w bankowości, dlatego też zaczęto rekrutować niemalże wszystkich na stanowiska doradców bankowych, kredytowych, funduszy inwestycyjnych, kart kredytowych, baz danych itd. Absolwenci politologii, geografii oraz innych kierunków, które od zawsze nie cieszyły się wysoką popularnością (albo niewielkimi szansami na zatrudnienie w zawodzie) wszyscy mogli uzyskać zatrudnienie w banku. Władze instytucji wierzyły, że poprzez zaawansowany program szkoleń oraz „miękkie wykształcenie” kandydaci są na tyle zdolni, że będą w stanie sprzedać klientowi wszystko na warunkach określonych przez bank, a nie przez klienta. Cała ta sytuacja uległa zmianie, kiedy banki zaczęły liczyć się z kosztami i za wszelką cenę dążyły do ich zmniejszenia. Miało to miejsce w roku 2009, kiedy światowy sektor finansów przechodził kryzys. Banki w celu uniknięcia upadłości, albo utraty klienta, często zamykały swoje oddziały zamiejscowe, a w najgorszym wypadku godziły się na fuzje z większymi, globalnymi bankami uniwersalnymi. Instytucje finansowe w celu redukcji kosztów i utrzymania stanowiska pracy decydowały się również na wprowadzenie do swoich metod zarządzania offshoringu oraz systemów informatycznych typu business intelligence. Proces zmian rozpoczął się w roku 2010 i nadal trwa. W efekcie ucierpiał na tym rynek pracy. Szacuje się, że ze względu na cięcia kosztowe i fuzje banków polski sektor bankowy może opuścić ponad 50 tys. osób. Warto o tym pamiętać, gdy myśli się o studiach i przyszłości na zasadzie „jakoś to będzie”. Wyżej wymienione zjawiska gospodarcze nie należą do wszystkich, które wpływają bezpośrednio na rynek pracy oraz wybór kierunku kształcenia przez młodzież. Są one jednak najbardziej drastyczne, jeżeli chodzi o późniejsze widmo bezrobocia, przy ogromnych (jak już było wyżej wspomniane „krótkookresowych”) oczekiwaniach. Czym więc się kierować przy wyborze ścieżki kariery? Czy jest jakaś gałąź gospodarki, która gwarantuje stabilne i perspektywiczne zatrudnienie? Eksperci mają co do tego jedną odpowiedź – tak. PKPP Lewiatan – organizacja zrzeszająca i reprezentująca przedsiębiorców prywatnych uważa, że w Polsce jest praca dla specjalistów, którzy potrafią wykonać swoją pracę i prowadzić przedsiębiorstwo zarówno w okresie recesji, jak i rozkwitu. Dochodzą też do wniosku, że Polska, będąc na takim etapie rozwoju gospodarczego, powinna inwestować w innowacje, które dadzą jej przewagę nad innymi. Jeżeli chodzi o kierunki, w których powinni - 11 - się kształcić młodzi Polacy, to należy przede wszystkim wymienić przedmioty techniczne powiązane z najnowszymi technikami komputerowymi, inżynierią produkcji, programowaniem, energetyką, odnawialnymi źródłami energii. Wszelkie przesłanki wskazują, że ten obszar przez bardzo długi okres będzie się rozwijał i będzie potrzebował specjalistów. Ukończenie technicznego kierunku studiów nie jest jednak jedynym rozwiązaniem. Istnieje wiele zawodów, których przez długi czas nie zastąpi komputer (może jedynie wspomagać jakiś proces biznesowy). Należą do nich: finanse przedsiębiorstw, rachunkowość, inżynieria finansowa, prognozowanie i symulacje, zawody z dziedziny prawa i finansów, które wymagają dodatkowych egzaminów państwowych (doradca inwestycyjny, aktuariusz). Istotnym tak naprawdę jest fakt, że należy specjalizować się w dziedzinie, która jest wyjątkową specjalnością, a ze znajomością języków obcych oraz obsługi narzędzi informatycznych ją wpierających każdy jest w stanie osiągnąć profil specjalisty, którego pracodawca poszukuje. Wojciech Bieniek Autor jest doktorantem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Wyróżnienie Maciej Krzemiński – literaturoznawca, autor krótkich opowiadań, starszy wykładowca PWSZ we Włocławku, koordynator dydaktyczny projektu „Dobra praktyka najlepszym nauczycielem”, związany z uczelnią od początku jej funkcjonowania , otrzymał w konkursie „Belfer Roku 2012” organizowanym przez „Gazetę Pomorską”, wyróżnienie w kategorii nauczyciel akademicki. K.N. Wiadomości Uczelniane 4/2012 Forum O państwowym długu publicznym: krótki tekst z pesymistycznym zakończeniem… Jednym z najważniejszych problemów współczesnego państwa polskiego jest olbrzymie zadłużenie, które narasta w zastraszającym tempie. Ustawowe określenie tego zjawiska to „państwowy dług publiczny”. Zgodnie z art. 72 ust. 1 ustawy z 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych1 państwowy dług publiczny obejmuje zobowiązania sektora finansów publicznych z następujących tytułów: wyemitowanych papierów wartościowych opiewających na wierzytelności pieniężne; zaciągniętych kredytów i pożyczek; przyjętych depozytów; wymagalnych zobowiązań, w tym wynikających z odrębnych ustaw oraz prawomocnych orzeczeń sądów lub ostatecznych decyzji administracyjnych oraz uznanych za bezsporne przez właściwą jednostkę sektora finansów publicznych będącą dłużnikiem. Państwowy dług publiczny oblicza się jako wartość nominalną zobowiązań jednostek sektora finansów publicznych. Na państwowy dług publiczny składa się głównie dług Skarbu Państwa oraz dług sektora samorządowego. Dług publiczny jest niewątpliwie konsekwencją występowania deficytu budżetowego. Deficyt budżetowy (czasami mylnie utożsamiany z długiem publicznym) jest stanem budżetu, przewagą wydatków nad dochodami. Wskazuje się w literaturze, że deficyt budżetowy jest nie tylko konstrukcją finansową, lecz także zjawiskiem społecznym, gospodarczym i prawnym; jest wyrazem nadmiernych (w stosunku do możliwości) wydatków publicznych2. Czy są jakieś granice zadłużania państwa? A może politycy nie są niczym skrępowani w swoim dążeniu do pożyczania, pożyczania, pożyczania…? Podstawowym aktem prawnym, który wprowadza ograniczenie, jest Konstytucja RP z 2 kwietnia 1997 r.3 Art. 216 ust. 5 stanowi, że nie wolno zaciągać pożyczek i udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekroczy 3/5 wartości rocznego produktu krajowego brutto. Regulacja ta wprowadza zasadę, natomiast kwestie szczegółowe uregulowane są w ustawie o finansach publicznych. W zakresie problematyki długu i deficytu Konstytucja wprowadza również inne zasady, np. zabronione jest pokrywanie deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa (art. 220 Wiadomości Uczelniane 4/2012 Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki. Mark Twain ust. 2); inicjatywa ustawodawcza w zakresie Wiele środowisk bije na alarm ustawy budżetowej, ustawy o prowizorium w związku z wciąż powiększającym się pańbudżetowym, zmiany ustawy budżetowej, stwowym długiem publicznym. Przykładoustawy o zaciąganiu długu publicznego oraz wo można wskazać, że Koalicja na Rzecz ustawy o udzielaniu gwarancji finansowych Zmniejszenia Długu Publicznego uruchomiprzez państwo przysługuje wyłącznie Ra- ła specjalną stronę internetową5 zawieradzie Ministrów (art. 221). jącą szereg informacji na temat zadłużenia „Strażnikiem” ochrony konstytucyjnej państwa. W widocznym miejscu „bije” liczgranicy 3/5 zadłużenia w stosunku do PKB nik zadłużenia – w chwili kończenia niniejustawodawca uczynił ministra finansów. szego artykułu wskazywał on wartość 839 Sprawuje on kontrolę – na podstawie art. 130 240 784 zł. Proszę te miliardy skonfron74 ust. 1 ustawy o finansach publicznych – tować z aktualnym wskazaniem licznika… nad sektorem finansów publicznych w zaKonkluzja musi być pesymistyczna – kresie przestrzegania tej zasady. W ramach omawiany państwowy dług publiczny jest tej kontroli ma prawo między innymi do obsługiwany („spłacany”) ze środków bużądania od jednostek sektora finansów pu- dżetowych, na które składają się głównie blicznych informacji o bieżącym i progno- podatki i opłaty publicznoprawne – płacozowanym zadłużeniu tych jednostek oraz ne przez podatników. Władze państwowe o strukturze zadłużenia. i samorządowe zadłużają nie siebie, ale nas W celu uniknięcia osiągnięcia mak- – obywateli. I nasze dzieci, wnuki, prawnusymalnego (dopuszczalnego przez Konsty- ki, praprawnuki itd. tucję) poziomu zadłużenia ustawodawca Wspomniany licznik zadłużenia wskawprowadził szereg instrumentów, które zuje w chwili obecnej, że na 1 mieszkańca określa się mianem procedur ostrożnościo- państwowy dług publiczny wynosi 22 568 wych i sanacyjnych. Regulują je art. 86-88 zł. Zatem na przeciętnej rodzinie (małżonustawy o finansach publicznych. Warto kowie i dwoje dzieci) ciąży (oczywiście stawspomnieć, że najłagodniejsze procedury tystycznie) konieczność spłaty zadłużenia ostrożnościowe muszą być wszczęte, gdy w kwocie ponad 90 tys. zł. relacja państwowego długu publicznego Angielski poeta i pisarz John Donne do PKB przekroczy 50 procent. W sytuacji (XVI/XVII w.) napisał: „Przeto nigdy nie pyprzekroczenia progu 55 proc. wdrażane są taj, komu bije dzwon: bije on Tobie”6. Parakolejne (bardziej drastyczne) instrumenty frazując to zdanie: posłowie i senatorowie ostrożnościowe. Przekroczenie wartości RP – to wam bije ten dzwon, powstrzymajkonstytucyjnej (3/5) rodzi obowiązek reali- cie bijący licznik zadłużenia, to wasz obozacji procedur sanacyjnych (naprawczych). wiązek. Najnowsze dane4 wskazują, że w miJacek Wantoch-Rekowski nionym roku budżetowym (2011) realizacja Autor jest kierownikiem Zakładu Administracji w PWSZ budżetu państwa zamknęła się deficytem we Włocławku. w wysokości 25,1 mld złotych. Upraszcza- 1 jąc, oznacza to, że z budżetu wydano kwotę 2 DzU z 2009 r., nr 157, poz. 1240 z późn. zm. A. Borodo, Polskie prawo finansowe. Zarys ogólny, o ponad 25 mld zł większą od kwoty, która Toruń 2010, s. 212. do tego budżetu wpłynęła. Zjawisko to ma 3 DzU z 1997 r., nr 78, poz. 483 z późn. zm. 4 wieloletnią „tradycję”… Według stanu na pierwszą połowę lipca 2012 r.; Na koniec grudnia 2011 r. dług Skarbu źródło danych – Informacja kwartalna o sytuacji makroekonomicznej i stanie finansów publicznych, Państwa wyniósł 771,1 mld zł, a państwowy nr 2/2012, Ministerstwo Finansów, Warszawa, maj dług publiczny – 815,3 mld zł (informacja 2012 (dalej jako: Informacja MF). MF). Widać wyraźnie, że państwowy dług 5 http://www.dlugpubliczny.org.pl. publiczny generowany jest głównie przez 6 http://cytaty.eu. dług Skarbu Państwa (ponad 94 proc.!). Jednostki samorządu terytorialnego przyczyniają się do ogromnego zadłużenia Polski w minimalnym zakresie. Tablica informująca o długu publicznym w centrum Warszawy - 12 - Forum O „głupich” teoriach Jeżeli nazwiemy kogoś zwolennikiem teorii spiskowej, oznacza to, że uważamy go za niezbyt rozgarniętego, sięgającego po najprostsze rozwiązania, co jest jakby proporcjonalne do jego niewielkich możliwości intelektualnych. Wielu z nas zostało uznanych za co najmniej nieporadnych intelektualnie przez nauczycieli. Oni zwykle uważali, że hołdowanie takim teoriom jest przejawem paranoi, głupoty i trzeba z nimi walczyć w imię „normalności”, choć wiemy nie od dziś, że to, co jest normalne dla jednych, bywa nienormalne dla innych. A wiadomo, że ze swoją paranoją można jakoś żyć. Teoretycy, na przykład R. Pipes, powiadają, że takie teorie zniewalają umysł, a wiara w nie przybiera formy od subtelnych po obsesyjne i permanentne i jest objawem swoistej choroby umysłu. Dla Pipesa stanowią one fałszywą formę świadomości zbiorowej. I z takim uproszczeniem można by się zgodzić, ale pod warunkiem, że wiemy, czym jest „prawdziwa” forma świadomości. Niestety, o tym także nie mamy pojęcia, choć niektórym zdaje się, że je mają, ale raczej nie zdradzą nam, czym jest, bo z tym miewają kłopoty podobne do tych, jakie pojawiają się wtedy, kiedy chcemy odkrywać nagość prawdy… Co zaś do owej choroby umysłu, to powinniśmy zgodzić się z tą przypadłością, zauważając już tu, że jest to jednak choroba każdego z nas. Jeżeli zgodzimy się z Pipesem i innymi teoretykami, to wszyscy zauważymy u siebie niezbyt bolesne objawy paranoi, ale jeżeli bliżej przyjrzymy się otoczeniu, to spostrzeżemy je nie tylko u siebie, co już jest jakąś małą pociechą, ale raczej nie nadzieją na wyzdrowienie. Pocieszając się dalej i próbując przyglądać się wielu wyjaśnieniom zjawisk i procesów, dostrzeżemy, że hołdy składane głupim teoriom to codzienność wielkich i maluczkich, i to nie tylko teoriom politycznym, bo zwykle z nimi utożsamiamy teorie spisku i teorie spiskowe. Bierze się to stąd, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć wielu zjawisk, bo po prostu nie mamy czasu na ich analizę. Nie mamy czasu na dociekanie przesłanek do jakiegoś „mądrego” wniosku, a zwykle wnioskujemy nawet setki razy dziennie. Żyjąc w okresie przyspieszenia, zadowalamy się zwykle jedną czy kilkoma przesłankami i zdaje się nam, że to wystarcza. Owszem, wystarcza, ale tylko do stworzenia postaci wiary w jakieś wyjaśnienie, a jeśli już ją stworzymy i uznamy za swoją, taka wiara staje się fundamentem. Przy czym najczęściej nie tworzymy tego sami, manipulatorów wyobrażeniami zbio- rowymi jest tylu, że nie pozwolą nam na samodzielność, bo człowiek myślący jest zagrożeniem dla establishmentu albo tylko jakiejś jego grupy. I tu zdumiewać może to, że takie sądy spotykamy przede wszystkim w powieściach-dystopiach, bo tak zwani antropolodzy, poza E. Morinem czy B.F. Skinnerem, uważają, że jest inaczej, że jesteśmy mądrzy, samodzielni, kreatywni w odkrywaniu obrazów świata i człowieka. Umieramy równie głupi, jak się rodzimy, a świat wciąż pozostaje daleki i obcy, jego wzory, sensy i znaczenia pozostają nieodgadnione, ale my chcemy wiedzieć. Może nawet nie wiedzieć, ale mieć choć cienie pewności, bo pragnienie pewności zawsze wygrywa z pragnieniem mądrości. Wygrywa dlatego, że musimy stale uzgadniać się ze światem, stale odpowiadać na wyzwania, czy chcemy tego, czy nie, czy potrafimy, czy nie. Zawsze, acz często nieświadomie, odpowiadamy na pytania o to, co dzieje się w Syrii, jak zmienia się postać kryzysu finansowego, czy Tusk to dobry czy nie bardzo. Odpowiadając, poszukujemy wyjaśnień najprostszych, takich, jakie zostały w nas utwierdzone w procesie enkulturacji. Zwykle mamy już gotowe schematy odpowiedzi, często korygowane przez wartościowanie czynników sprawczych tych zjawisk. Jeżeli czujemy, że wyjaśnienie jakiegoś zjawiska jest konieczne przez odczuwaną przez nas krzywdę, to oskarżamy o to sprawstwo zwykle jednego winnego, czyli Żydów, agentów, masonów, kapitalizm, komunizm, zatrute środowisko naturalne. Na jednym poprzestajemy, bo inaczej wina rozmywa się, maleje. Takie poszukiwania winnych są stare jak świat, a efekty podobne. Jeżeli sięgniemy do Faraona Prusa, zauważymy, że spiskowcami mającymi macki w całym starożytnym świecie byli Fenicjanie, zagadkowi, wszechmocni i dbający tylko o swoje dobro, choć mimo tej rzekomej wszechmocy nie potrafili osiągać swoich celów. Z kolei jeżeli przyjrzymy się wiekom XVI i XVII, to bez trudu zauważymy, że bohaterami wielu teorii są jezuici, a swoiste odium z tamtego czasu spoczywa na nich do tej pory. Nie wspominamy tu o templariuszach, różokrzyżowcach czy masonach – żelaznych bohaterach takich teorii. Zawdzięczają to niewiedzy na swój temat, ale i umiejętnościom wrogów, a niewiedza twórców takich teorii dorównuje niewiedzy adresatów, którzy zgłaszają potrzebę na wyjaśnienia przyczyn zła, jakie dotyka ich samych czy zbiorowość. Wierzymy w wiele teorii spiskowych - 13 - i teorii spisku, zauważmy zatem konieczność mówienia o dwóch postaciach takich „głupich” teorii. Z jednej strony mamy ponadczasowe, uniwersalne teorie spiskowe mówiące o grupach i jednostkach realizujących swoje cele, nieoglądających się na innych. Znajdziemy ich poświadczenia w każdej kulturze człowieka. Takie teorie mają postać podobnych sobie mityzacji i tylko zmieniają się ich bohaterowie, ale regułą jest, iż zawsze muszą to być „obcy”. Teorie spisku natomiast to teorie doraźne, służące potrzebom chwili jakiejś grupy społecznej czy władzy. Mając w ręku narzędzia władzy symbolicznej, taka grupa czy jednostki sprawujące władzę mogą przekonywać, że jakaś klęska, tragedia była wynikiem realizacji jakichś perfidnych planów „odwiecznych wrogów”. Nader często czyni się tak po to, by zrzucić odpowiedzialność na te ciemne siły, których nie da się zbliżyć, i tu przykładów mamy dziesiątki – od przyczyn klęski wrześniowej po katastrofę smoleńską. Wiele takich teorii umiera śmiercią naturalną, wystarczy przestać je rytualizować, ale zwykle ich miejsce zajmują nowe, jak to jest ostatnio z teoriami wyjaśniającymi przyczyny kryzysu finansowego i gospodarczego. Pokrewieństwo między teoriami spisku i teoriami spiskowymi jest oczywiste, te pierwsze są jakby mutacjami tych drugich, ale odpowiadają na stałą potrzebę i sensu, i znaczenia u odbiorców. I tu zauważyć można kojącą paranoję naukowców. Ci, którzy oskarżają innych, sami tworzą dziesiątki teorii spisku, i tu przypomnimy tylko wszystkie teorie tyczące śmierci generała Sikorskiego. Jeżeli konsekwentnie będziemy nazywali te teorie „głupimi”, jak chce tego wielu ludzi mających się za naukowców, to będziemy mieli za głupców 99,9 procent obywateli i praktycznie wszystkich polityków, którzy szermują takimi teoriami na co dzień, przy wydatnej pomocy medialnych interpretatorów. Spójrzmy tylko na teorie, jakie generują postępowania kilku ostatnich prezydentów USA. „Wojna z terroryzmem”, istnienie „imperium zła”, „osi zła”, „państw zbójeckich” to teorie spisku będące odgałęzieniami wielkiej teorii spiskowej w jej amerykańskiej postaci. Czy nazwiemy Reagana, obu Bushów, Obamę głupcami? Czy hołdujący teorii „układu” politycy polscy nie są zwyczajnymi zwolennikami spisku ciemnych sił? A w takie, niekoniecznie swojskie, teorie łatwo nam uwierzyć, bo niemal każdy z nas jest uwikłany w jakiś układ i nie jest to tylko nasza, polska specyfika. Andrzej Sepkowski Autor jest profesorem w Zakładzie Pedagogiki PWSZ we Włocławku. Wiadomości Uczelniane 4/2012 Z życia PWSZ V Międzynarodowe Sympozjum Dziejów Biurokracji (Toruń –Włocławek, 21-24 czerwca 2012 r.) Sympozjum, ze względu na znaczną liczbę uczestników zagranicznych i krajowych oraz trzydniowe obrady, było organizowane wspólnie przez Wydział Prawa i Administracji UMK w Toruniu, Państwową Wyższą Szkołę Zawodową we Włocławku i Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Honorowy patronat nad Sympozjum objęli: Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Prezydent Miasta Torunia, Jego Magnificencja Rektor PWSZ we Włocławku oraz Dziekani obu Wydziałów – toruńskiego Wydziału Prawa i Administracji i lubelskiego Wydziału Humanistycznego. Patroni honorowi sfinansowali też (w różnych częściach) Sympozjum; dodatkowo część kosztów pokrył również prorektor ds. nauki i współpracy z zagranicą oraz krajowi uczestnicy Sympozjum w postaci umiarkowanych (150 zł) opłat konferencyjnych. Główny ciężar organizacji wzięły na siebie dwie katedry Wydziału Prawa i Administracji UMK – Katedra Historii Państwa i Prawa Polskiego oraz Katedra Powszechnej Historii Państwa i Prawa, w organizację Sympozjum zaangażował się też Instytut Historii UMCS, którego pracownicy, mający znakomite i datujące się od wielu lat kontakty z naukowcami Europy Wschodniej, zajęli się ustaleniem listy gości z tego regionu i zaproszeniem ich na obrady. Odzwierciedleniem wkładu pracy w organizację Sympozjum był skład Komitetu Organizacyjnego, do którego weszło trzech profesorów UMK – dr hab. Zbigniew Naworski (przewodniczący), dr hab. Andrzej Gaca (wiceprzewodniczący) i dr hab. Waldemar Chorążyczewski oraz dwóch naukowców z Lublina – dr Artur Górak (sekretarz) z UMCS i dr Dariusz Magier z Archiwum Państwowego w Lublinie. W Sympozjum wzięło udział 100 uczestników – 42 gości zagranicznych (32 Rosjan, sześcioro Ukraińców i dwóch Gruzinów) i 58 naukowców krajowych. Reprezentacja ośrodków naukowych była imponująca. Rosjanie reprezentowali niemal wszystkie liczące się ośrodki naukowe swojego kraju – Rosyjską Akademię Nauk (w tym jej Instytuty Historii z Moskwy i Sankt Petersburga oraz Instytut Ekonomiki z Moskwy), uniwersytety moskiewskie: Przyjaźni Narodów i Moskiewski Uniwersytet Państwowy, Państwową Moskiewską Akademię Prawniczą, ale także Państwową Galerię Trietiakowską. Ponadto przyjechali profeso- Wiadomości Uczelniane 4/2012 rowie z Sankt Petersburga: z Uniwersytetu Państwowego, Państwowego Uniwersytetu Technologii i Wzornictwa, z tamtejszego Państwowego Archiwum Historycznego. Z innych ośrodków naukowych byli goście z uniwersytetów w Riazaniu, Jarosławiu, Orłowie, Charkowie, Kursku i z Narodowego Uniwersytetu Wołyńskiego, a także z tak odległych ośrodków, jak Północny „Arktyczny” Federalny Uniwersytet w Archangielsku, Uralski Federalny Uniwersytet czy Uralski Państwowy Uniwersytet Pedagogiczny z Jekaterinburga. Byli również naukowcy z Wołogdy – z tamtejszego Instytutu Prawa i Ekonomii, z Kurskiego Państwowego Uniwersytetu Medycznego i Orenburskiego Uniwersytetu Pedagogicznego. Naukowcy ukraińscy to przedstawiciele Ukraińskiej Akademii Nauk z Kijowa (Instytut Archeologii i Źródłoznawstwa oraz Instytut Historii), a także Akademii Służby Celnej z Dniepropietrowska. Dwóch profesorów z Gruzji reprezentowało Tbiliski Uniwersytet Państwowy. Z kolei polscy uczestnicy Sympozjum to przede wszystkim naukowcy uniwersyteccy z 11 uniwersytetów – od Uniwersytetu Jagiellońskiego, poprzez warszawski, Kardynała Stefana Wyszyńskiego, toruński, łódzki, wrocławski, UMCS, białostocki, szczeciński, Warmińsko-Mazurski, aż po Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach. Drugą grupę uczestników stanowili pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej z Lublina i Gdańska, trzecią – pracownicy Archiwów Państwowych z Lublina i Siedlec. Swoje referaty przedstawiali ponadto naukowcy z Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, Polskiej Akademii Nauk (Instytut Historii i Stacji Naukowej PAN w Moskwie), Politechniki Opolskiej, Toruńskiej Szkoły Wyższej oraz Wyższej Szkoły Biznesu i Administracji w Łukowie. Już choćby pobieżny przegląd uczestników Sympozjum wskazuje, że spotkali się przedstawiciele wielu dyscyplin naukowych, których przedmiotem zainteresowania stała się biurokracja: historycy, archiwiści, historycy państwa i prawa, historycy administracji, ekonomii, nauk pedagogicznych, kulturoznawcy. Problematyka Sympozjum została zakreślona bardzo szeroko, a jej odzwierciedleniem było 76 wystąpień i referatów zaprezentowanych w trakcie trzydniowych obrad. Pewnym ograniczeniem terytorialnym była koncentracja zainteresowań na problematyce Europy Środkowej i Wschod- - 14 - niej – biurokracja zachodnioeuropejska była poruszana marginalnie jako punkt odniesienia do omawianych zagadnień oraz wskazywania podobieństw i różnic wynikających zarówno z innych tradycji, jak i odmiennej kultury obu części kontynentu. Organizatorzy nie wprowadzili natomiast żadnych ograniczeń chronologicznych – stąd prezentowany przez referentów dorobek naukowy obejmował przeszłość sięgającą od wieku XVI aż po czasy współczesne. Każdego dnia obrady rozpoczynała sesja plenarna. Na każdej z nich prezentowane były zagadnienia ogólne odnoszące się do historii biurokracji sui generis lub też zwracające uwagę na problemy wykraczające poza ramy temporalne i tematyczne omawianych zagadnień. Pierwszego i drugiego dnia po sesjach plenarnych obrady odbywały się w sekcjach tematyczno-chronologicznych. W piątek, 22 czerwca, aż do wieczora pracowały dwie sekcje poświęcone biurokracji XIX-wiecznej. Budzi ona największe zainteresowanie współczesnej nauki, albowiem był to „złoty wiek urzędników”, w którym wypracowano wzorce naukowe „idealnej” biurokracji i wprowadzono w życie jej podstawowe systemy i modele. Drugiego dnia we Włocławku, po posiedzeniu plenarnym, obrady toczyły się w dwóch sekcjach równoległych. Jedna była poświęcona protobiurokracji, czyli okresowi kształtowania się biurokracji zawodowej, i obejmowała zagadnienia mieszczące się między wiekami XVI i XVIII, a druga zajmowała się biurokracją komunistyczną. Oczywiście, przy tak dużej liczbie wystąpień referenci mieli ściśle określony czas prezentowania swoich tematów, z reguły więc ograniczali się do sygnalizacji najważniejszych, ich zdaniem, zagadnień. W pełnym wymiarze wszystkie prezentowane prace zostaną opublikowane przez wydawnictwo PWSZ we Włocławku w przyszłym roku. Dodać należy, że publikacja zostanie powiększona o kolejnych dziesięć referatów, których autorzy z różnych względów nie mogli przybyć na Sympozjum osobiście, ale potwierdzili swoje uczestnictwo w publikacji i zobowiązali się do nadesłania w najbliższym terminie pisemnych wersji zaplanowanych wystąpień. Organizatorzy zadbali także o zapewnienie uczestnikom Sympozjum możliwie atrakcyjnego programu pozanaukowego, choć do ich dyspozycji wolne pozostawały w zasadzie tylko wieczory. Było to o tyle ważne, że większość tak zagranicznych, jak i krajowych gości w Toruniu była po raz pierwszy. W czwartek, po przyjeździe gości, zorganizowano zwiedzanie Torunia z przewodnikiem znającym język rosyjski. Z kolei w piątek (22 czerwca) w godzinach wieczornych odbył się w trzygodzinny spacer wynajętym statkiem po Wiśle, połączony z kolacją. Natomiast w sobotę, po zakończonych obradach, w Forcie IV zorganizowany został uroczysty piknik, w ramach którego goście zwiedzili całą twierdzę (z przewodnikiem przebranym w mundur pruskiego grenadiera). Wydaje się, że goście docenili starania organizatorów, a Toruń, a także nowe budynki PWSZ we Włocławku zrobiły na nich duże wrażenie. Na koniec należy dodać, że oprócz dorobku naukowego, zawarcia nowych kontaktów towarzyskich, które zapewne zaowocują także współpracą naukową, przed- stawiciele niektórych ośrodków naukowych z Rosji, Ukrainy i Gruzji przywieźli ze sobą konkretne propozycje nawiązania bardziej trwałej współpracy między tamtejszymi instytucjami naukowymi a uczelniami polskimi, zwłaszcza tymi, które organizowały Sympozjum. Co więcej, padły również propozycje nawiązania instytucjonalnej współpracy między miastami i regionami, w których te ośrodki naukowe się znajdują. Zbigniew Naworski Autor jest profesorem w Zakładzie Administracji w PWSZ we Włocławku. Z życia PWSZ Wystawa „60 lat panowania królowej brytyjskiej” Zakład Filologii Angielskiej i Biblioteka PWSZ zorganizowały w czerwcu wystawę poświęconą obchodzonej w tym roku 60. rocznicy koronacji królowej brytyjskiej Elżbiety II. Wystawa składała się z kilku części. Główną stanowiły plansze ukazujące życie i działalność królowej Elżbiety II oraz znaczki pocztowe – Wielka Brytania była pierwszym krajem, który stosował znaczki jako opłatę za usługi pocztowe, jest też jedynym, którego znaczki nie noszą nazwy, ale tylko sylwetkę lub zarys głowy aktualnego monarchy – króla lub królowej. Pokazano także kilka monet, również z wybitą sylwetką głowy królowej w profilu. W gablocie zaprezentowano książki i albumy poświęcone obecnej królowej i jej rodzinie oraz jej przodkom. Obok, na stoliku, wyłożono książki i czasopisma, w których znalazły się artykuły i fotografie na temat królowej i jej rodziny. Zarówno królowa, jak i królewska rodzina są w Wielkiej Brytanii obiektem swoistego przemysłu prasowego, wydawniczego i pamiątkarskiego. Nawet w krajach, w których monarchia nie istnieje od dawna, Elżbieta II i jej rodzina wzbudzają ogromne zainteresowanie. Można powiedzieć, że królowa i królewska rodzina są kwintesencją monarchii. Elżbieta II jest jedną z najczęściej fotografowanych i najlepiej rozpoznawanych osób na świecie. Jeśli chodzi o Polskę, królowa wśród swoich przodków ma też Polaków i to nawet w nieodległej przeszłości – około stu lat temu. Król Bolesław Chrobry był wujem jednego ze średniowiecznych monarchów, a pretendent do tronu brytyjskiego, pochodzący ze Szkocji Bonnie Prince Charlie miał matkę Polkę. Z kolei wśród członków rodziny księcia Filipa, męża Elżbiety II, były osoby pochodzące z polskiej rodziny Hauke-Bossaków. Ojciec królowej, Jerzy VI, dobrze znał polskich przywódców w czasie drugiej wojny światowej. Elżbieta II była w Polsce z wizytą w 1996 r., przyjmowała prezydentów Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego. Wielu członków rodziny królewskiej odwiedzało Polskę, m.in. książę Karol, jego obecna żona Camilla, książę Filip i księżniczka Anna. Królowa, która jest głową Kościoła anglikańskiego, trzykrotnie spotkała się z papieżem Janem Pawłem II – raz w Londynie i dwa razy w Watykanie. Ostatni raz w Watykanie w roku 1999 (skan fotografii pokazano na wystawie). Polskiego papieża odwiedził także książę Karol z księżną Dianą. Andrzej Pietrzak Autor jest wkładowcą w Zakładzie Filologii Angielskiej w PWSZ we Włocławku). Eksponaty na wystawie pt. 60 lat panowania królowej brytyjskiej w Bibliotece PWSZ we Włocławku - 15 - Wiadomości Uczelniane 4/2012 Z życia PWSZ Letnia Akademia Malucha Już po raz drugi w okresie letnim Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku zorganizowała w ramach Letniej Akademii Malucha wakacyjne zajęcia pozalekcyjne adresowane do najmłodszych mieszkańców Włocławka. Przedsięwzięcie realizowane jest w ramach projektu „Dobra praktyka najlepszym nauczycielem” współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego, i ma na celu lepsze przygotowanie studentów biorących udział w projekcie do roli opiekuna – wychowawcy małych dzieci w środowisku pozaszkolnym. W tym roku w ramach Letniej Akademii Malucha zaplanowanych zostało osiem pięciogodzinnych spotkań – zajęcia stacjonarne organizowane na terenie PWSZ we Włocławku oraz plenerowe zajęcia spor- towo-rekreacyjne. Do udziału zaproszone zostały dzieci z włocławskich świetlic środowiskowych. W każdym spotkaniu udział wzięła kilkunastoosobowa grupa dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. W lipcu pod okiem dr Karoliny Kaszlińskiej studenci przygotowali i przeprowadzili ciekawe i kreatywne zajęcia ogólnorozwojowe rozwijające umiejętności współpracy w grupie rówieśniczej i rozbudzające zainteresowania poznawcze. Przy wsparciu studentów dzieci brały udział w grach i zabawach ruchowych, a także indywidualnie i w grupach rozwijały swoje umiejętności plastyczne i muzyczne. Natomiast sierpniowe spotkania Letniej Akademii Malucha upłynęły na zabawie na świeżym powietrzu połączonej z nauką pod hasłem „Bezpiecznie nad wodą”. Ra- Dzieci z Letniej Akademii Malucha podczas zajęć plastycznych Wiadomości Uczelniane 4/2012 - 16 - zem z mgr. Jarosławem Marciniakiem dzieci miały okazję zwiedzić nowo powstałą przystań jachtową nad Zalewem Włocławskim, podziwiać panoramę miasta i okolic podczas wycieczki statkiem ratowniczym WOPR po Zalewie Włocławskim. Po trudach żeglowania dzieci mogły się posilić kiełbaską samodzielnie upieczoną przy ognisku. Mamy nadzieję, że tegoroczne zajęcia były dla dzieci wspaniałą przygodą i lekarstwem na wakacyjną nudę, a dla studentów praktyczną lekcją i szansą na doskonalenie nauczycielskich szlifów. Kolejna edycja Letniej Akademii Malucha już za rok. Urszula Lewandowska Autorka jest koordynatorem projektu „Dobra praktyka najlepszym nauczycielem”. Z życia PWSZ W trosce o studenta z niepełnosprawnością Od 1 lipca br. we włocławskiej PWSZ działa pełnomocnik ds. studentów niepełnosprawnych. Rektor powierzył to zadanie psychologowi Adamowi Grudniowi, który zawodowe doświadczenie zdobywał między innymi w szpitalu Uniwersyteckim im. dr. A. Jurasza w Bydgoszczy oraz jako trener w projekcie „Kujawsko-Pomorski program promocji zdrowia psychicznego w miejscu pracy. Profilaktyka wypalenia zawodowego”. Do obowiązków pełnomocnika należy rozpoznawanie potrzeb studentów niepełnosprawnych oraz podejmowanie działań zmierzających do likwidacji barier uniemożliwiających ich udział w życiu społeczności studenckiej. Do jego kompetencji należy też rozwiązywanie indywidualnych problemów swoich podopiecznych, także udzielanie informacji niepełnosprawnym kandy- datom o możliwościach pomocy ze strony uczelni, o przysługujących im prawach i usługach. Każdy student niepełnosprawny będzie mógł liczyć na pomoc pełnomocnika w załatwianiu bieżących spraw na uczelni. Będzie mógł uzyskać od niego informację o przysługujących mu różnych formach pomocy, np. formy pomocy materialnej ze strony uczelni, czy jak pozyskać środki z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Do zadań pełnomocnika będzie także należało monitorowanie aktualnych programów i możliwości pozyskania środków docelowych służących wyrównywaniu szans edukacyjnych (np. programy PFRON, tj. Student II, Pitagoras). W założeniu władz uczelni nowy pełnomocnik podejmie działania integrujące i adaptacyjne w środowisku społeczności uczelnianej, będzie też reprezentował inte- resy niepełnosprawnych studentów przed organami uczelni i na zewnątrz. Ponadto dzięki jego działalności uczelnia podejmie bardziej efektywną współpracę z organizacjami rządowymi (np. Pełnomocnikiem Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, Rzecznikiem Praw Obywatelskich), samorządowymi i pozarządowymi wspierającymi osoby niepełnosprawne oraz ze szkołami ponadgimnazjalnymi kształcącymi uczniów niepełnosprawnych. Rektor powierzył nowemu pełnomocnikowi reprezentowanie PWSZ w Międzyuczelnianej Radzie ds. Studentów Niepełnosprawnych przy Wydziale ds. Osób Niepełnosprawnych Departamentu Spraw Społecznych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego w Toruniu. K.N. Forum O cyberprzestrzeni i cyberterroryzmie Wiek XXI stał się momentem przełomowym. Jest to zdecydowanie okres przesycony dążeniami zdobywania, przetwarzania, przesyłania informacji. Liczy się tutaj szybkość, sprawność, innowacyjność, zaawansowanie techniczne i technologiczne. Wszystko to sprawia, że społeczeństwo współczesne ulega transformacji, by odpowiedzieć na wymogi obecnej epoki. Informacja i systemy informacyjne decydują nie tylko o dobrobycie obywateli współczesnych państw, komforcie ich życia czy dostępie do wiedzy. Informacja stanowi też o bezpieczeństwie. Okazuje się, że od cywilizacji przemysłowej przechodzimy do cywilizacji informacyjnej. Przeformatowaniu ulegają stare struktury polityczne, społeczne, gospodarcze, militarne, naukowe, edukacyjne. Wszystko to na drodze ewolucyjnej. Osią wspomnianych przemian XXI wieku jest kategoria informacji. Jest ona tworem interdyscyplinarnym. Dotyczy wielu kategorii działań ludzkich. Z punktu widzenia bezpieczeństwa łączy takie przymioty, jak tajność, integralność i dostępność1. Ma ponadto znaczenie strategiczne. Posiadacz informacji, a przez to i wiedzy, ma przewagę nad innymi2. Może ją wykorzystać, by kogoś lub coś zniszczyć bądź ocalić, by coś zyskać lub zmienić. Rozliczne role, jakie dziś przypisuje się informacji, wypływają z istnienia tzw. społeczeństwa informacyjnego lub inaczej „społeczeństwa cyfrowego”, „społeczeń- stwa wiedzy” albo też „społeczeństwa poinformowanego”3. Przyszło nam żyć w takiej rzeczywistości, w której zasoby informacyjne i technologiczne przedstawiają kolosalną wartość. - 17 - Nadciąga epoka walki o dostęp do informacji, a nawet o samą informację. Informacja zaczyna w ramach społeczeństwa informacyjnego egzystować na zupełnie nowym polu, a mianowicie w cyberprzestrzeni. Cyberprzestrzeń należy pojmować jako całość wirtualnych powiązań w sektorze ludzkiej działalności z udziałem ICT4. Jest czymś, co tworzy się stale od nowa. Stanowi zjawisko powstające na styku ludzkiej wyobraźni, rozumu i technologii5. Wielokrotnie postrzega się ją jako osobny świat, wymiar równoległy do rzeczywistości realnej. Co istotne, w przypadku przeniesienia konfliktu stron o nierównych potencjałach (tzw. zagrożenia asymetryczne) do cyberprzestrzeni dochodzi do zrównoważenia sił uczestników potencjalnego starcia, zmniejszają się bowiem istniejące między nimi dysproporcje. Strona słabsza ma tym samym zwiększone szanse6. Najpoważniejszym i najbardziej niepokojącym aspektem wpływu cyberprzestrzeni na człowieka jest fakt, iż stopniowo staje się on przedmiotem stałej inwigilacji pochodzącej z różnych stron. Działania, o których mowa, są niezauważal- Wiadomości Uczelniane 4/2012 ne i dyskretne. Także dostęp do cyfrowych danych przechowywanych w licznych systemach informatycznych potencjalnie pozwala na pełną inwigilację. Dzieje się tak przez to, że nawet najmniejszy ruch w cyberprzestrzeni pozostawia po sobie ślad7. Przełom wieków XX i XXI przyniósł ze sobą powstanie zupełnie nowej płaszczyzny bezpieczeństwa narodowego, mianowicie bezpieczeństwa informacyjnego (BI)8. Według M. Madeja bezpieczeństwo informacyjne dotyczy „zagwarantowania sobie przez dany podmiot (np. państwo) integralności, kompletności oraz wiarygodności posiadanych zasobów informacyjnych w każdej formie, nie tylko elektronicznej”9. Mimo szeregu udogodnień ze strony nowoczesnych technologii wzrasta możliwość nagłego, szybkiego, niepostrzeżonego ataku dezintegrującego życie jednostek i grup, bowiem nie trzeba wiele wysiłku, by jednym ruchem zakłócić bezpieczeństwo państwa lub państw. Najlepszym tego przykładem może być zjawisko cyberterroryzmu. Terroryści obecnie wiedzą, że niedobór informacji byłby o wiele bardziej dotkliwy niż wcześniej i odbiłoby się to niejednokrotnie nie tylko na jednostkach, ale i na całych społeczeństwach. Ten stan generowałby straty finansowe z powodu braku lub opóźnionej realizacji założonych zadań, powodowałby zakłócenie lub uniemożliwienie działania i prawidłowego funkcjonowania wielu sfer życia ludzkiego i działalności wielu instytucji, pozbawiając ludność kontroli nad własną egzystencją. W opinii terrorystów takie zaburzenie porządku społeczeństwa informacyjnego może totalnie zachwiać podstawami współczesnego świata. Przyjmuje się też, że aby konkretny atak w przestrzeni informatycznej można uznać za terroryzm cybernetyczny, musi on skutkować jakimś stopniem przemocy względem ludzi bądź ich własności, albo przynajmniej wywoływać strach10. Możemy o cyberterroryzmie mówić, jak podkreśliła D. Denning, wyłącznie wtedy, kiedy mamy do czynienia z politycznie motywowanym atakiem przy użyciu sieci teleinformatycznych11. Zazwyczaj cyberterroryści celują w najsłabszy punkt. Ogólnie rzecz biorąc, w cyberterroryzmie tym najczulszym punktem są zasoby informacyjne o strategicznym znaczeniu należące do państwa – tzw. infrastruktura krytyczna państwa (IKP). Jest to sieć ściśle powiązanych i uzależnionych od siebie systemów decydujących o zdolności struktur państwowych do realizowania ich podstawowych zadań i zapewnienia swobody życia gospodarczego i społecznego12. Wiadomości Uczelniane 4/2012 Najbardziej popularnymi i szeroko opisywanymi w szeregu publikacji atakami są ataki typu DoS, DDoS. Atak DoS (odmowa usługi) ma na celu unieruchomienie sieci i zablokowanie dostępu do usługi systemu teleinformatycznego dla uprawnionych użytkowników. Do takiego zablokowania czy spowolnienia może dojść za sprawą napływania gigantycznego pakietu danych z różnych źródeł. Atak DDoS (rozproszony atak blokujący serwis) polega na tym, że urządzenia odpowiedzialne za poprawne funkcjonowanie sieci internet zostają zaatakowane masowym napływem odpowiednio spreparowanych danych, zwykle zawierających wirusy. Przeprowadzenie tego typu działania angażuje wiele komputerów z różnych części globu jednocześnie. Jest to tzw. botnet, czyli „armia robotów” oczekująca na komendy atakującego (agresora). Najliczniejsze botnety składały się z kilkuset tysięcy do niemal pół miliona kontrolowanych maszyn zdolnych przejąć kontrolę nad wieloma tysiącami komputerów na całym świecie13.Przedstawione ataki mogą współwystępować jednocześnie w postaci tzw. ataku hybrydowego, dużo poważniejszego w skutkach niż każdy z nich występujący pojedynczo14. Współczesna cywilizacja poniekąd sama włożyła w ręce terrorysty klawiaturę i mysz komputerową. Łatwość dostępu, niewielka liczba szczegółowych regulacji prawnych, ogromna liczba użytkowników na całym świecie, anonimowość działań, szybki przepływ informacji oraz niski koszt przygotowania operacji są w stanie przekonać terrorystę, iż cyberprzestrzeń pozwoli mu w sposób łatwiejszy niż tradycyjnie wywołać strach i panikę15. Atakami, które ochoczo uznano za cyberterroryzm, mimo szeregu wątpliwości na ten temat, są: ataki na strony internetowe ambasad Sri Lanki w 1998 r. przeprowadzone przez Tamilskie Tygrysy16, ataki na strony agencji rządowych w Malezji w latach 1999-2000, fala ataków DDoS na internet w Estonii na przełomie kwietnia i maja 2007 r., ataki na serwery amerykańskiej i południowokoreańskiej armii w lipcu 2009 r. Cyberterroryzm nigdy tak właściwie w czystej postaci nie wystąpił. Jednak spojrzeć na to należy inaczej, mając świadomość, iż atak podobny do tego z 11 września także przedtem nie wystąpił. D. Verton napisał: „atak terrorystyczny niemożliwy do zrealizowania to po prostu atak, którego jeszcze nigdy nie było”17. Muszą to wiedzieć w szczególności ci, na których spoczywa odpowiedzialność za kwestie bezpieczeństwa, a także każdy człowiek z osobna. Wzrost zagrożenia współczesnego bezpieczeństwa - 18 - międzynarodowego, w tym też informacyjnego winien pociągać za sobą szereg działań natury politycznej, prawnej, gospodarczej i społecznej. Państwa muszą niezwłocznie wyznaczyć priorytety, ku którym będą systematycznie i konsekwentnie zmierzać dla uzyskania należytego poziomu bezpieczeństwa informacyjnego poprzez powołanie odpowiednich instytucji, stworzenie uregulowań prawnych i materialnego zabezpieczenia, czyniąc to jednocześnie metodą walki z zagrożeniami XXI wieku płynącymi z cyberprzestrzeni, w tym związane z problemem cyberterroryzmu. Anna Jaworska Autorka jest absolwentką stosunków międzynarodowych PWSZ we Włocławku. P. Sienkiewicz, H. Świeboda, Sieci teleinformatyczne jako instrument państwa – zjawisko walki informacyjnej, [w:] Bezpieczeństwo teleinformatyczne państwa, red. M. Madej, M. Terlikowski, Warszawa 2009, s. 92. 2 M. Karciarz, M. Dutko, Informacja w Internecie, Warszawa 2010, s. 48. 3 A. Bógdał-Brzezińska, M.F. Gawrycki, Cyberterroryzm i problemy bezpieczeństwa informacyjnego we współczesnym świecie, Warszawa 2003, s. 31. 4 ICT – ang. Information and Communications Technology (Technologie informacyjno-komunikacyje). 5 Por.: A. Bógdał-Brzezińska, M.F. Gawrycki, s. 37. 6 M. Madej, Rewolucja informatyczna – istota, przejawy oraz wpływ na postrzeganie bezpieczeństwa państw i systemu międzynarodowego, [w:] Bezpieczeństwo teleinformatyczne państwa, red. M. Madej, M. Terlikowski, Warszawa 2009, s. 29, 31. 7 Zob.: A. Suchorzewska, Ochrona prawna systemów informatycznych wobec zagrożenia cyberterroryzmem, Warszawa 2010, s. 360. 8 Zob.: K. Liedel, P. Piasecka, Jak przetrwać w dobie zagrożeń terrorystycznych. Elementy edukacji antyterrorystycznej, Warszawa 2008, s. 53. 9 M. Madej, Rewolucja informatyczna…, s.18. 10 Zob.: S. Moćkun, Terroryzm cybernetyczny – zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego i działania amerykańskiej administracji, Warszawa 2009, s. 2. 11 Zob.: D.E. Denning, Cyberterrorism, „Global Dialogue”, August 2000. 12 Zob.: M. Madej, Rewolucja informatyczna…, s.24. 13 P. Dawidziuk, B. Łącki, M.P. Stolarski, Sieć Internet – znaczenie dla nowoczesnego państwa oraz problemy bezpieczeństwa, [w:] Bezpieczeństwo teleinformatyczne państwa, red. M. Madej, M. Terlikowski, Warszawa 2009, s. 51. 14 Zob.: K. Liedel, P. Piasecka, Jak przetrwać w dobie zagrożeń terrorystycznych. Elementy edukacji antyterrorystycznej, Warszawa 2008, s. 43. 15 Zob.: J. Zawadzki, Cyberterroryzm zagrożeniem bezpieczeństwa światowego, „Kwartalnik Bellona”, 2009, nr 3, s. 49. 16 Tamilskie Tygrysy (Tygrysy Wyzwolenia Tamilskiego Ilamu, LTTE) − organizacja tamilska żądająca utworzenia w północnej części Sri Lanki niepodległego państwa tamilskiego Ilamu; powstała w 1976 r. LTTE uznane zostały przez USA oraz UE za organizację terrorystyczną. 17 D. Verton, Black Ice. Niewidzialna groźba cyberterroryzmu, Gliwice 2004, s. 29. 1 Forum Koko, koko i „dwa nagie miecze”... Kilka lat temu miałem przyjemność być uczestnikiem konferencji o „Solidarności”. Wieczorem w hotelu spotkałem w recepcji pana, który mówił ze specyficznym akcentem. Po krótkiej rozmowie zapytałem, skąd jest. Odpowiedział, że jest Kaszubem, ale zaraz dodał, iż jest także Polakiem. Od razu uderzyła i zaciekawiła mnie ta konieczność kategorycznego podkreślenia własnej narodowości. Gdy o to zapytałem, odpowiedział, że czasami zdarza się, że ludzie uważają Kaszubów za nie-Polaków, a w pisowni nazw ulic po kaszubsku w niektórych miastach i wsiach tego regionu widzi się zalążek tendencji do autonomii Kaszub. Powiedział także rzecz znamienną – jednocześnie czuje się Kaszubem i Polakiem i w żaden sposób nie widzi kolizji między tymi dwoma zbiorowymi tożsamościami. To, co dla owego pana jest tak oczywiste, dla wielu już takowe nie jest. Stosunek i relacja między tożsamością jednostkową a zbiorową wyglądają jak kręgi o coraz większej średnicy, gdzie centrum stanowi indywidualne „Ja”. Kręgi, które powstają, to relacje między tym „Ja” a jakimiś zbiorowymi „My”. Każdy krąg to jakieś „My”. Przykładowo: oto „Ja” – Ireneusz Koepke (nazwisko może niezbyt polskie), urodzony... w..., numer PESEL... (teoretycznie nie powinno być drugiej takiej osoby, ale jeśli weźmiemy pod uwagę postępy współczesnej medycyny, to jeśli dokonam przeszczepu wielu organów, czy nadal będę tym samym Ireneuszem Koepke?; ale to pytanie z pogranicza bioetyki i prawa), obywatelstwo polskie (to jest regulacja prawna, a więc dość łatwa do wyznaczenia), narodowość... cóż, czuję się Polakiem, a więc nim jestem. Niby koniec, ale... co z etnicznością? Wspomniany wyżej pan był Kaszubem (a więc przedstawiciel społeczności mającej swój regionalny język) i jednocześnie Polakiem, ale co z kolejnym kręgiem? Na ile czuje się Słowianinem, a na ile Europejczykiem? Co jest wspólnym mianownikiem definiującym te wspólnoty? Czy są one prawdziwe, realne, czy są to puste nazwy? Co nas różni od nie-Słowian, nie-Europejczyków, a co nas łączy z innymi grupami słowiańskimi i europejskimi? Miejsce zamieszkania (np. przynależność kontynentalna) czy coś więcej (język, kultura, zachowanie itd.)? A co, jeśli odkryjemy pozaziemską cywilizację? Będziemy Ziemianami i z innymi ludźmi zamieszkującymi naszą planetę będzie nas łączyło tylko miejsce zamieszkania – planeta Ziemia? Jak widać, w pewnym momencie pewne „Ja” punkt odniesienia znalazło w pewnym „My” (obywatelstwo, narodowość, etniczność, europejskość, „ziemiańskość”). Tak jak pewne „Ja” do samoidentyfikacji potrzebuje jakiegoś „nie-Ja”, tak i pewne „My” (do którego może przynależeć „Ja”) także potrzebuje pewnego „nie-My”. Rodzą się podziały na „My – Wy”, „My – Oni”. O przynależności do tego „My” decyduje szereg czynników zależnych od tego, czym jest to „My”. Na przykład może to być „My – studenci” (o czym decyduje m.in. wpis na listę wyższej uczelni, ale także szereg nieformalnych elementów), „My – uliczny gang” (tutaj kwestia przynależności jest raczej niesformalizowana) itd. W pewnych okolicznościach o zrozumieniu, czym jest zbiorowe „My”, decyduje stopień poznania specyficznego kodu, który jest zrozumiały tylko dla danej grupy, a przynajmniej ta grupa uznaje, iż nikt inny nie jest w stanie tego kodu w pełni zrozumieć. Czasami w takiej grupie wystarczy jedno słowo, jeden gest, a kontekst staje się dla nich oczywisty. Innym, spoza naszego „My”, ten kontekst trzeba by tłumaczyć, ale nie nam. Jeśli Polak mówi: „Dwa nagie miecze”, to nic już innemu Polakowi nie musi dodawać. Jeśli mówi: „Koko, koko…”, to jest podobnie. Zdaniem S.N. Eisenstadta i B. Giesena możemy wyznaczyć trzy główne typy kodów tworzących tożsamość. Pierwszy to kod pierwotności (wspiera tożsamość kolektywną takimi kategoriami, jak pokrewieństwo, pokolenie, wspólnota biologiczna; elementów tego kodu „obcy” nie jest w stanie się nauczyć); drugi to kod ogłady lub cywilizowania (są to pewne zasady działania, normy wyznaczające zachowanie w określonych sytuacjach; tutaj „obcy” jest w stanie nauczyć się chociażby prostych reguł charakterystycznych dla danej grupy); trzeci to kod transcendencji lub świętości wyznaczony przez stosunek grupy do sacrum. Z tego ostatniego kodu pewna część (większa) jest dostępna dla „obcych”, natomiast dla nielicznych wtajemniczonych dostępna jest pozostała (mniejsza) część. Doskonale te zasady było widać podczas Euro 2012, gdzie pewne zachowania były zrozumiałe dopiero po ich wytłumaczeniu (np. słynny śpiew irlandzkich kibiców). Ale nawet tłumaczenie pewnych zjawisk nie skutkowało ich zrozumieniem. Namacalny kontakt z tożsamościami każdy z nas ma, gdy wypełnia różnego rodzaju formularze urzędowe. W większości z nich są rubryki, w które wpisujemy imię i nazwisko, miejsce i datę urodzenia, PESEL, adres itp. Są także przypadki, gdzie koniecz- - 19 - ne jest wpisanie obywatelstwa, a czasami zdarza się konieczność wpisania narodowości. Taki dokument w pewien sposób określa różne tożsamości jednej osoby, różne części naszej osobowości. Zwrócił na to uwagę Zygmunt Bauman. Jego zdaniem w takich przypadkach mamy do czynienia z pełnią ludzkiej tożsamości: jednostkową i zbiorową. Warto jednak pamiętać, że tożsamość narodowa i instytucjonalna (np. zdefiniowana przez obywatelstwo, ale i możemy powiedzieć, że także przez numer PESEL, który, czy to nam się podoba, czy nie, towarzyszy nam od urodzenia do śmierci i dzięki któremu jesteśmy identyfikowani przez wiele instytucji) nie zawsze są tożsame. Zdaniem Baumana obywatelstwo i narodowość dotyczą różnych „stosunków i zależności”, a także innych zasad kierujących postępowaniem danej grupy. Ktoś może posiadać obywatelstwo polskie, ale być narodowości na przykład rosyjskiej, niemieckiej, ukraińskiej czy żydowskiej. Takiego problemu nie ma w krajach, w których brak jest rozróżnienia na obywatelstwo i narodowość. Jest tak, gdy funkcjonuje pojęcie narodu politycznego. Drugim najczęstszym sposobem definiowania narodu jest rozumienie go w kategoriach etniczno-kulturowo-językowych. Takie też rozumienie narodu jest w Polsce najczęstsze, chociaż w Preambule Konstytucji RP czytamy: „my Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej”. Co do kwestii tożsamości wyznaczonej przez obywatelstwo to określa ono moją tożsamość w odniesieniu do bytu, jakim jest państwo, z jego granicami i terytorium, o swoistej prawno-instytucjonalnej strukturze. Obywatelstwo ma więc wymiar prawnych regulacji i wiąże jednostkę z państwem poprzez określone obowiązki i prawa. W przypadku narodowości także możemy mówić o prawach i obowiązkach, ale tutaj jest to bardziej wymiar moralny. Ernest Renan miał rację, kiedy stwierdził, że „naród to codzienny plebiscyt”, albowiem ten wymaga od jego członków aktywności w jego utrzymaniu i wcale nie chodzi tutaj o skrajny nacjonalizm, ksenofobię i szowinizm. To narodowi nie sprzyja. Pytanie, jakie się w takich rozważaniach często pojawia, brzmi: co jest pierwotne – naród czy państwo? Znamy przecież przypadki narodów bez państwa, jak i sztucznego tworzenia narodów przez państwo („naród radziecki”), są też przypadki państw wielonarodowych, jak i homogenicznych narodowo. Podobne jest pytanie: Wiadomości Uczelniane 4/2012 czy nacjonalizm tworzy naród, czy to naród potrzebuje ideologii niezbędnej do utrzymania jedności i ją stwarza? Inna kwestia to, jak i kto powinien kształtować i utrzymywać tożsamość narodową? Instytucje państwowe, elity intelektualne, politycy itd.? Pytań jest wiele, a i odpowiedzi mnóstwo. Zapoznając się z badaniami nad kwestią tożsamości narodowej, Zbigniew Bukszański wyróżnił cztery modele jej rozumienia. Pierwszy, tzw. obiektywistyczny, zakłada, „iż tożsamość owa wyczerpuje się w cechach zbiorowości narodowej, dających się obiektywnie opisać z pozycji obserwatora z zewnątrz”. Drugi to „model tożsamości od- krywanych” oparty o zakorzenioną w odległej przeszłości kulturową odrębność „zbiorowości narodowej”. Trzeci to „tożsamość narodowa konstruowana”, gdzie naród jest wtórny wobec nacjonalizmu jako ideologii go tworzącej. Czwarty to „model opinii publicznej”, który sprowadza się do wyznaczenia tożsamości narodowej na podstawie badania członków tej zbiorowości. Na koniec warto pamiętać, że w rozważaniach o tożsamości narodowej nie możemy zapomnieć o jakże ważnym problemie patriotyzmu. To jednak jest już temat na osobny artykuł. Ireneusz Koepke Autor jest wykładowcą w Zakładzie Pedagogiki w PWSZ we Włocławku. Literatura Bauman Z., Socjologia, przeł. J. Łoziński, Poznań 1996. Bobrownicka M., Patologie tożsamości narodowej w postkomunistycznych krajach słowiańskich. Uwagi o genezie i transformacjach kategorii tożsamości, Kraków 2006. Bukszański Z., Tożsamości zbiorowe, Warszawa 2005. Straub J., Tożsamość osobista i zbiorowa. Analiza pojęciowa, przeł. M. Marody, [w:] Współczesne teorie ontologiczne, Warszawa 2006. Szwed R., Modele tożsamości europejskiej i identyfikacje zbiorowe w Europie, [w:] Wokół tożsamości: teorie, wymiary, ekspresje, red. I. Borowik, K. Leszczyńska, Kraków 2007. Pracownicy Karolina Kaszlińska – kierownik Zakładu Pedagogiki Urodziła się 29 stycznia 1978 r. w rodzinie wiejskich nauczycieli. W 1996 r. ukończyła I Liceum Ogólnokształcące im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu w klasie o profilu biologiczno-chemicznym. Zaraz po maturze podjęła naukę na Wyższych Zawodowych Studiach Pedagogicznych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, w czerwcu 1999 r. uzyskując tam tytuł Wiadomości Uczelniane 4/2012 licencjata w zakresie pedagogiki wczesnoszkolnej. Dwa lata później została magistrem, kończąc, również na UMK, studia magisterskie uzupełniające i broniąc pracę pt. „Współczesna młodzież polska jako efekt społecznych oddziaływań”. W tym samym czasie ukończyła również zaoczną szkołę Zarządzania i Finansów, uzyskując tytuł technika ekonomisty o specjalności rachunkowość i finanse. Ponieważ jednak jej przeznaczeniem okazała się być pedagogika, kwalifikacji ekonomicznych nigdy nie wykorzystała zawodowo. W październiku 2001 r. podjęła w Instytucie Humanistycznym UMK studia doktoranckie z zakresu pedagogiki, w trakcie których pod kierunkiem prof. Ryszarda Borowicza napisała rozprawę doktorską pt. „Postawy obywatelskie polskiej młodzieży”. Obroniła ją we wrześniu 2005 r., uzyskując tym samym tytuł doktora nauk humanistycznych z zakresu pedagogiki. W latach 2001-2005 współuczestniczyła w redagowaniu kwartalnika naukowego „Kultura i Edukacja” (wyd. Adam Marszałek), pełniąc funkcję sekretarza pisma. Publikowała tam też własne teksty (pod panieńskim nazwiskiem Mazurek). - 20 - We wrześniu 2006 r. została zatrudniona jako adiunkt na Wydziale Pedagogicznym w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej we Włocławku, gdzie pracowała do września 2010 r., przez kilka miesięcy pełniąc funkcję kierownika studiów podyplomowych pedagogika wczesnoszkolna. W oparciu o umowę o dzieło prowadziła też zajęcia dydaktyczne dla studentów studiów podyplomowych PWSZ we Włocławku oraz Wydziału Zamiejscowego AHE w Łodzi. Od 1 października 2011 r. jest etatowym wykładowcą w Zakładzie Pedagogiki w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej we Włocławku. Z zaangażowaniem i sukcesem realizuje tu zgodne ze swoim wykształceniem i zainteresowaniami zajęcia z zakresu pedagogiki i edukacji wczesnoszkolnej oraz przedszkolnej. Rozwijając się naukowo, bierze czynny udział w konferencjach naukowych, ale także w przedsięwzięciach promujących uczelnię. Od 1 czerwca br. pełni również funkcję kierownika Zakładu Pedagogiki. Pracę zawodową z powodzeniem i dumą łączy z obowiązkami mamy pięcioletniej córki Lenki oraz trzyletniego syna Huberta. Dzieci wychowuje wspólnie z mężem Jakubem, doradcą zawodowym, oraz przy wsparciu rodziców. Interesuje się różnymi formami wykorzystywania potencjału intelektualnego dzieci i dorosłych, w tym zastosowaniem mnemotechnik oraz technik motywacyjnych. Ukończyła kurs szybkiego czytania i rozwoju intelektu. Potrafi świetnie gotować, częściej jednak korzystając z wyobraźni niż z książki kucharskiej. Relaksuje się, czytając książki (najchętniej powieści społeczno-obyczajowe) oraz układając puzzle. Oprac. K.K. Nasza szkoła Nauczyciel wobec „tyranii chwili” Obserwując przemiany społeczne i kulturowe współczesności, nie sposób nie zauważyć, że zawód nauczyciela sukcesywnie podupada, co widoczne jest szczególnie dobrze, gdy się tenże zawód uprawia. W oczach szerokich rzesz społeczeństwa pedagodzy uchodzą za nierobów, którzy w odróżnieniu od ciężko pracującej reszty czy neoliberalnych menedżerów cieszą się niezrozumiałymi przywilejami, takimi jak osiemnastogodzinne pensum czy niemalże dwa miesiące wakacji. Takie postrzeganie fachu, który nie tak dawno temu był przecież elitarny, wiązał się z pojęciem swoistego etosu inteligenta, wynika z różnych przyczyn, między innymi z postępującej demokratyzacji społeczeństw europejskich, które to procesy José Ortega y Gasset opisywał jako „bunt mas”. Powodów należy również szukać w tendencjach globalizacyjnych. Żyjemy w kulturze o zasięgu światowym, kulturze zbudowanej przez nowe i szybkie media (McLuhanowska metafora „wioski globalnej”), kulturze, która cierpi na nadmiar, a nie brak informacji, kulturze, która zamiast integrować całości, coraz bardziej dzieli się na drobniejsze części. Człowiek współczesny rozdrabnia czas, w którym żyje, na coraz mniejsze kawałki, z których każdy zostaje zagospodarowany (np. promocje i inne konsumpcyjne święta, pojawiające się niczym grzyby po deszczu festiwale czy inne eventy, reklamy, gry na portalach społecznościowych itp.) przez kulturę postindustrialną, poprzez zalew informacji, która jest dziś najcenniejszym produktem. W wyniku tego ludzka podmiotowość staje się rozbita, tożsamość okazuje się ciągłym projektem konstruowanym na nowo, wreszcie rodzi się społeczeństwo chaotyczne, fragmentaryczne czy – mówiąc słowami Zygmunta Baumana – płynne. Thomas Holland Eriksen pisał: „(…) kiedy coraz większe ilości informacji rozprowadzane są z coraz większą szybkością, coraz trudniej jest też tworzyć spójne narracje, porządki, sekwencje rozwoju. Grozi nastanie hegemonii fragmentów. Znajduje to odbicie w naszym stosunku do wiedzy, pracy i stylu życia w najszerszym sensie” (T.H. Eriksen, Tyrania chwili. Szybko i wolno płynący czas w erze informacji, przeł. G. Sokół, Warszawa 2003, s. 160). Współczesna kultura uzależniona od narkotyku szybkości i zmienności jest wroga pojęciom powolnego wzrostu i dojrzewania rozumianego jako procesualność, a nie mo- mentalność. Uwielbienie szybkości i kumulatywności przekłada się na stosunek społeczeństwa do wiedzy i jej przekazywania, co widać w przemianach współczesnych systemów edukacji, w tym polskiego. Wiedza, a tym bardziej dydaktyka nie powinny być traktowane w sposób analogiczny do dóbr konsumpcyjnych, które celowo rozprowadza się w coraz szybszym tempie przekładającym się na zwiększenie zysków. Wiedzy nie można porównać z towarem. „(…) faktem jest, że nawet najbystrzejsze umysły potrzebują czasu, aby rozwiązać określoną kwestię, i jeszcze więcej czasu (a w pewnych przypadkach bardzo dużo więcej), by dojść do trafnego, odpowiednio wyważonego poglądu na jej temat” (tamże, s. 161). A umysły przeciętne lub wręcz słabe? One potrzebują jeszcze więcej czasu na „uporanie się z wiedzą”. Uczeń nie działa i nigdy nie będzie działał jak automat. Po otrzymaniu określonej porcji informacji człowiek – w przeciwieństwie do komputera, który od razu magazynuje dane w pamięci stałej i wykorzystuje je bezbłędnie – potrzebuje czasu na zwyczajne „nauczenie się”, oswojenie z daną kwestią, osiągnięcie odpowiedniego poziomu dojrzałości – tak intelektualnej, jak emocjonalnej – aby zrozumieć (w ściśle hermeneutycznym znaczeniu), czy wręcz „przeżyć” problem. Z kolei współczesne reformy edukacji w zamyśle skracają czas obcowania z dużymi partiami materiału, nie pozwalają na dokonywanie powtórek utrwalających, nie dają możliwości dorośnięcia i, mówiąc nieelegancko, „przetrawienia” wiedzy, wskutek czego zaczyna ona ciążyć większości uczniów jako balast, nieprzydatne w życiu kuriozum. „Jeśli ktokolwiek zastanawia się, czemu zawód nauczyciela został przesunięty do zaścianka (skromny nabór, niskie płace, coraz niższa pozycja społeczna), oto jest właśnie odpowiedź. Praca nauczyciela jest bowiem z natury działalnością powolną i kumulatywną, opartą na względnie stałym zestawie wartości. Jej ideały są bardzo odległe od tych, które ceni się w nowej erze” (tamże, s. 182). Posłużę się przykładem przemian liceum ogólnokształcącego. Niestety, moi uczniowie w porównaniu z absolwentami szkół o cyklu czteroletnim z góry są na przegranej pozycji. Muszą zmierzyć się z listą lektur odchudzoną w sposób praktycznie niezauważalny w znacznie krótszym czasie niż ja. W „starym” liceum przyjmowało się, - 21 - że program powinno się zrealizować w ciągu trzech „pełnych” lat, natomiast czwarta klasa była czasem powtórek, podsumowań, dawała szansę uczniowi jeszcze raz podejść do pewnych zagadnień, a przede wszystkim umożliwiała porównanie jego sądów i interpretacji z początku nauki z tymi wypracowanymi pod koniec. Była to więc nie tylko powtórka do matury, ale i forma samopoznania, spojrzenia w lustro tekstu, w którym uczeń postrzegał samego siebie i przemiany, jakie przeszedł w procesie edukacji. Oczywistością jest przecież fakt, że poznawanie wielkiej literatury, klasyki polskiej i europejskiej, ma przecież wymiar nie tylko intelektualny, językowy, ale i duchowy czy moralny w rozwoju młodego człowieka. Współczesne liceum z kolei nie daje ani chwili oddechu. Uczeń nie ma czasu głębiej przemyśleć tekstu, gdyż czas ucieka i z jednej interpretacji błyskawicznie przeskakuje się do następnego dzieła. Gdzie podział się czas na dojrzewanie, na przemyślenie, dogłębną analizę, wreszcie przeżycie tekstu i odnalezienie w nim siebie i potencjału własnego świata? Poloniści – z mądrych przewodników, nauczycieli nie tylko gramatyki, ortografii, dykcji, ale i quasi-filozofów objaśniających świat i wskazujących wartości – stali się obecnie w wielu przypadkach zagonionymi rzemieślnikami, czym prędzej odhaczającymi kolejne pozycje z listy lektur, których uczniowie nie tylko nie mają już czasu dobrze zrozumieć, ale nawet przeczytać, co prowadzi do masowego korzystania z bryków. Nie jest ważne, ile uczniowie wyniosą z lekcji, ile zrozumieją, ile zmieni to w ich życiu i postrzeganiu świata, ważne, aby zgadzały się harmonogramy, aby plany wynikowe i minima programowe były zrealizowane i aby w dzienniku znalazła się zgodna ze statutem szkoły liczba ocen. Nikogo nie interesuje, czy ktoś zrozumiał, o co chodziło doktorowi Judymowi, czy co Conrad miał na myśli, pisząc o „jądrze ciemności”. Nieważne, że pojęcia takie jak „modernizm”, „ponowoczesność”, „psychoanaliza” czy „kapitalizm” lub „socjalizm”, a nawet („Zgroza! Zgroza!”) „porządek pojałtański” są dla dzisiejszego maturzysty mgliste i niezrozumiałe, nieważne, że nie potrafi on dostosować wiedzy do otaczającego go świata i wyciągać z niej wniosków. Przecież w zamyśle czytanie i interpretowanie literatury powinno być przedsionkiem filozofii, powinno uczyć poprawnego i głębszego myślenia, zmuszać do znajdowania zależności między podmiotem mówiącym, jego światem, kulturą a literą. Każdy polonista wie, że lektury mają być przygotowaniem do życia, mają pomóc w wychowaniu mądrego i odpowiedzialnego obywatela. Wiadomości Uczelniane 4/2012 Lektury są dziś tylko zestawem abstrakcyjnych czytanek, często wyrywanych z kontekstu kulturowego, zbiorem historyjek o dziwnych, niezrozumiałych bohaterach, które niczego nikogo nie uczą. Nauczyciele poloniści nie są już w większości przypadków w stanie przekazać wiedzy o świecie realnym, nie są w stanie nauczyć młodzieży szukania odniesień tekstu do świata i do samej siebie, gdyż po prostu nie mają na to czasu, wyrabiając kolejne normy w ilości „pustych” ćwiczeń na czytanie ze zrozumieniem lub ćwiczeń z arkuszem maturalnym. Absolwenci liceów w przeważającej mierze otrzymują świadectwo dojrzałości, które samo w sobie jest przepustką na wyższe studia i w równie wielkim stopniu z tejże przepustki korzystają. Każdy pracownik dydaktyczny uniwersytetu w Polsce widzi przecież, że studenci są już na starcie w większości wypaleni, znudzeni, niezainteresowani, niezdolni do poświęcenia się materii studiów, nie potrafią myśleć ani analitycznie, ani syntetycznie, nie wspominając o horyzontach intelektualnych i kwestii manier. Większość przyszła po prostu po papierek, a nie po wiedzę czy mądrość. Mało który student wierzy obecnie, że wykształcenie samo w sobie stanowi wartość. Myślenie perspektywiczne ograniczają tylko do: „Do czego mi się to przyda?”, „Gdzie znajdę pracę?”, „Ile tam zarobię?”. Zgodnie z prawami opisanymi przez Ortegę y Gasseta okazują się na tyle „umasowieni”, że ponosząc porażki na uczelni, nie dostrzegają konieczności podjęcia wysiłku poprawy samych siebie. Mają za to całą masę pretensji do kadry dydaktycznej za to, że wymaga nieprzydatnych cudów. Wydaje się, że szkolnictwo idące z duchem czasu coraz bardziej będzie przystawało na warunki dyktowane przez postmodernistyczne społeczeństwo. Będzie się tak działo, dopóki państwo nie weźmie na siebie odpowiedzialności, nie podejmie odpowiednich, choć trudnych i kosztownych decyzji i nie powstrzyma procesu degradacji tej gałęzi kultury. W płynnej nowoczesności wbrew pozorom ludzie dalej potrzebują jakiegoś punktu stałego – jednym z nich powinna być właśnie wartość wykształcenia rozumianego jako typowa dla dyskursu nowoczesności idea zmiany, postępu, doskonalenia się człowieka i społeczeństwa, oferowana każdemu wedle chęci i potrzeb. Miłosz Kłobukowski Autor jest nauczycielem języka polskiego w III L.O im. M. Konopnickiej we Włocławku i doktorantem UMK w Toruniu. Kulturosfera Pięknie żyć sztuką Jak to dobrze, że są takie miejsca jak galerie, muzea czy sale koncertowe, w których, jeśli się tylko chce, można wejść w inny wymiar życia. Można poczuć się lepiej i lepszym albo… poczuć niepokój, zniechęcenie, strach, przerażenie, obrzydzenie. Cały wachlarz wrażeń, emocji, stanów zupełnie innych niż te, z którymi mamy do czynienia w swoim, wyćwiczonym codziennie, zestawie odczuć i zachowań. Wrażliwość na piękno lub brzydotę, chęć dostrzegania rzeczy niewidocznych wprost, zachwyt nad umiejętnościami, predyspozycjami, które wyróżniają tych nielicznych – artystów z grona nas wielu, powodują, że życie nasze jest zjawiskiem niepowtarzalnym, ma smak, kolor i treść. To najprostsza odpowiedź na pytanie: po co nam sztuka? Dla jednych jest to potrzeba odbioru, dla innych konieczność tworzenia. Spotkanie tych dwóch światów: twórcy i odbiorcy to odbywający się wiecznie dialog. W październiku jego sprawcą i autorem we włocławskiej Galerii Sztuki Współczesnej będzie profesor Andrzej Zwolak, rzeźbiarz. To artysta z Krakowa, absolwent najzacniejszej polskiej, krakowskiej ASP, którą ukończył z najwyższym wyróżnieniem. Od ponad 20 lat jest jej wykładowcą, w latach 2002-2008 pełnił funkcję prodziekana Wydziału Rzeźby. Obecnie jest kierownikiem Katedry Rysunku. Zajmuje się rzeźbą, medalierstwem, małą formą rzeźbiarską i rysunkiem. Stypendysta Ministra Kultury i Sztuki oraz Prezydenta Miasta Krakowa. Wiadomości Uczelniane 4/2012 Brał udział w kilkunastu wystawach indywidualnych i kilkudziesięciu zbiorowych w kraju i za granicą. Andrzej Zwolak to twórca pomników i rzeźb w Jaworznie, Ostrowcu Świętokrzyskim, Szklarach koło Krakowa, Osieku koło Tarnobrzega, w Krakowie, Katowicach, Harbutowicach. Jest autorem wielu okolicznościowych tablic i medali. We Włocławku pokaże dzieła, które powstały jedynie z osobistego impulsu i potrzeby tworzenia, w przeciwieństwie do rzeźb wykonanych na zamówienie, gdyż rzeźba pełni od tysiącleci rolę publiczną w stopniu większym od innych dyscyplin plastycznych. „Andrzej Zwolak czuje się równie swobodnie w klasycznym realizmie jak abstrakcji oraz połączeniu owych pozornych ekstremów w nową całość; potrafi więc korzystać z możliwości warsztatu. […] Potrafi przekształcić bryłę surowego tworzywa w obiekt estetyczny, odmienić jego naturę, dokonać swoistego cudu, dzięki któremu chcemy go oglądać i dotknąć, gdyż rzeźba jest najbardziej zmysłowa ze wszystkich sztuk i wręcz domaga się fizycznego z nią kontaktu” (fragment recenzji Jerzego Madejskiego). Na wernisaż wystawy Andrzeja Zwolaka zapraszam do Galerii Sztuki Współczesnej przy ulicy Miedzianej w dniu 5 października o godzinie 18. Tegoroczną, listopadową wystawą Galeria Sztuki Współczesnej celebrować będzie jubileusz artystyczny – 40 lat twórczości włocławskiej plastyczki Aldony Ołdyńskiej. - 22 - Artystka od dawna związana jest z Włocławkiem, ale urodziła się we Włodawie. Studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi (obecnie ASP). To bardzo wszechstronna absolwentka tej uczelni, o czym świadczy choćby dyplom magisterski realizowany w kilku dziedzinach i u kilku profesorów: z zakresu malarstwa i rysunku u prof. Lecha Kunki, z zakresu grafiki filmowej i telewizyjnej u prof. Zbigniewa Dłubaka, z grafiki użytkowej u prof. Stefana Krygiera oraz z projektowania odzieży u prof. Marii Horbaczewskiej-Walońskiej. Do Włocławka przybyła zaraz po studiach w 1971 r. i tutaj zamieszkała. Najbardziej znana jest z projektowania odzieży i zabawek – konkretnie lalek, ale również jako autorka prac malarskich. Przez kilkanaście lat zajmowała się wzornictwem przemysłowym, pracując jako projektantka w zakładach przemysłowych we Włocławku. Projektowała dla „Saweny”, „Włodeny”, Spółdzielni Pracy 1 Maj. Była autorką wzorów odzieży damskiej, lalek tekstylnych, projektów znaków graficznych. Równolegle z działalnością artystyczną realizowała się jako pedagog. Prowadziła zajęcia dla dzieci i młodzieży z zakresu plastyki i historii sztuki we włocławskich ogniskach plastycznych i szkołach, m.in. w Miejskim Ognisku Rękodzieła Ludowego i Artystycznego, w Pracowni Edukacji Plastycznej Włocławskiego Centrum Kultury, a ostatnio także zajęcia plastyczne dla osób dorosłych, słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Przez wiele lat współpracowała społecznie z włocławskim Teatrem Ludzi Upartych. Była autorką projektów kostiumów oraz oprawy wizualnej spektakli. Jedną z ciekawszych realizacji, która przyniosła sukces całemu zespołowi pracującemu nad sztuką, była „Ania z Zielonego Wzgórza”, realizowana we Włocławku w 1994 r. Ostatnio współpracuje z Włocławskim Stowarzyszeniem Integracyjnym Artystów Nieprofesjonalnych „Pasja”, pełniąc rolę opiekuna artystycznego. Zapytana o to, co ją w sztuce najbardziej interesuje, co jest jej domeną, odpowiada, że w zasadzie wszystko. Z tego powodu, jak stwierdza, „skacze z tematu na temat”. Malarstwo sztalugowe, rysunek, tkanina artystyczna to dziedziny, które uprawia najczęściej. A poza tym szyje, szydełkuje, ilustruje książki. W tej ostatniej dziedzinie najczęściej współpracuje z poetką Krystyną Sarnowską. Aldonę Ołdyńską słusznie kojarzy się zawodowo z inną włocławską plastyczką – Letosławą Charaszkiewicz. Obie artystki organizowały bowiem wspólne pokazy mody we Włocławku, prezentując na nich projekty odzieży dziewczęcej i kobiecej. Odbywały się one we wnętrzach Galerii przy ulicy Miedzianej, w Muzeum Etnograficznym, na Bulwarach czy też w Kawiarni Teatralnej. Aldona Ołdyńska nie należy do artystów, którzy bardzo dbają o prezentację własnej twórczości na wystawach indywidualnych. Ma ich na koncie kilkanaście. Być może wynika to z faktu, że zawsze zaangażowana była w pracę zawodową i społeczną, czemu towarzyszyła ogromna pasja. Wielokrotnie jednak pokazywała swoje prace na wystawach zbiorowych, m.in. poplenerowych. Od lat jest obecna podczas prezentacji twórczości środowiska włocławskiego w związku z corocznymi wystawami pokonkursowymi „Włocławskie impresje” organizowanymi przez DKTK oraz wystawami będącymi finałem konkursu środowiskowego dla profesjonalnych artystów – Trien- nale Plastyki Włocławskiej, które od 18 lat realizuje Galeria Sztuki Współczesnej. Artystka była wielokrotnie nagradzana i wyróżniana. Otrzymała: Honorową Nagrodę Prezydenta Miasta Włocławka w konkursie „Włocławek, moje miasto” w 1995 r., srebrną odznakę „Za Zasługi dla Województwa Włocławskiego”, nagrody za kolekcje odzieżowe podczas Targów Poznańskich, nagrodę indywidualną za scenografię do „Fircyka w zalotach” wystawianego przez Teatr Ludzi Upartych. Twórczość Aldony Ołdyńskiej to ważny rozdział w plastyce włocławskiego środowiska artystycznego. Zapraszam zatem na jej retrospektywną, jubileuszową wystawę do Galerii Sztuki Współczesnej, której wernisaż odbędzie się 9 listopada br. o godzinie 18. Lidia Piechocka-Witczak Autorka jest dyrektorem Galerii Sztuki Współczesnej we Włocławku. Z dziejów Kujaw 92. rocznica Bitwy Warszawskiej – obrona Włocławka w sierpniu 1920 roku Dziewięćdziesiąt dwa lata temu, w sierpniu 1920 r., na wzgórzach szpetalskich toczyła się twarda i bezpardonowa walka o Włocławek. Nieliczne i słabo wyszkolone oddziały polskie stawiły zacięty opór atakującym bolszewikom. Heroizm i poświęcenie żołnierzy polskich weszły na stałe do panteonu historii naszego miasta. Przez długie lata tzw. Polski Ludowej wojna polsko-sowiecka była tematem zakazanym. Rozmowy o wojnie 1920 r., w której „niezwyciężona” Armia Czerwona doznała totalnej klęski, toczyły się zwykle (jeżeli w ogóle) w zaciszu prywatnych domów. Dopiero zmiany polityczne, które zaszły w Polsce po 1989 r. umożliwiły otwarte pisanie i dyskutowanie o toczonym w latach 1919-1921 konflikcie z Sowietami. W wyniku niepomyślnych operacji obronnych na białoruskim i ukraińskim teatrze działań oddziały polskie od czerwca (na Ukrainie) i lipca (na Białorusi) znajdowały się w ciągłym odwrocie. Będące w pościgu za nimi armie sowieckie pod koniec lipca 1920 r. zaczęły niebezpiecznie zbliżać się do centralnych rejonów Polski. Głównym przeciwnikiem oddziałów Wojska Polskiego były jednostki sowieckiego Frontu Zachodniego, dowodzone przez kom- fronta Michaiła Nikołajewicza Tuchaczewskiego. Oddziały Frontu Zachodniego znacznie przewyższały liczebnością i wartością bojową jednostki polskie Frontu Północno-Wschodniego gen. br. Stanisława Marii Szeptyckiego. W tej sytuacji nie były one w stanie powstrzymać nacierających dywizji Tuchaczewskiego. Pomimo to Wódz Naczelny WP marsz. Józef Piłsudski wydał rozkaz stoczenia bitwy obronno-zaczepnej na linii Narwi i Bugu. Mimo dużego zaangażowania walczących oddziałów nie udało się ostatecznie powstrzymać sił bolszewickich. Przegrana bitwa przyniosła jednak pewne korzyści. Oto bowiem po raz pierwszy od początku sowieckiej ofensywy znad Auty i Berezyny udało się zmusić nieprzyjaciela do dużego wysiłku bojowego oraz zadać mu znaczne straty. Bitwa ta, pozostająca w cieniu Bitwy Warszawskiej, przyniosła jeszcze jedną strategiczną korzyść dla strony polskiej. Otóż po jej zakończeniu Tuchaczewski – analizując przebieg walk – doszedł do błędnego przekonania, że gros sił polskich wycofało się w kierunku na północ od Warszawy. Zgodnie z tym założeniem skierował on w ten rejon swoje najlepsze oddziały, co już wkrótce przyniosło dla Rosjan katastrofalny skutek podczas walk na przedpolach Warszawy. - 23 - W tym czasie w rejonie Włocławka trwały już prace fortyfikacyjne, które miały stanowić część umocnień obszaru dolnej Wisły. Były one prowadzone przy użyciu niewystarczających sił i środków, stąd też tempo prac było bardzo niskie. Znaczny postęp w budowie umocnień polowych nastąpił od dnia 12 sierpnia, kiedy to w rejon Sierpca zbliżyły się oddziały sowieckiego III Korpusu Kawalerii dowodzonego przez komkora Gaja Dmitriewicza Bżyszkiana. Wkrótce też, w dniu 14 sierpnia, Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego utworzyło Grupę „Dolna Wisła” (ze sztabem w Kutnie), której dowódcą został gen. bryg. Mikołaj Ignacy Osikowski. Jej podstawowym zadaniem było dozorowanie odcinka Wisły od Wyszogrodu do Torunia oraz uniemożliwienie sforsowania rzeki przez oddziały bolszewickie. Szczupłe siły grupy rozlokowano przede wszystkim w ramach budowanych umocnień na przedmościach w Wyszogrodzie, Płocku i Włocławku. Przedmoście włocławskie znajdowało się pod rozkazami dowódcy garnizonu miasta, płk. Wojciecha Józefa Gromczyńskiego (ur. 1861, zm. 1937; płk służby stałej WP, były oficer armii rosyjskiej, uczestnik wojny rosyjsko-japońskiej 1904-1905 i I wojny światowej, organizator i dowódca 31. wło- Wiadomości Uczelniane 4/2012 cławskiego pp, od 6 grudnia 1919 r. komendant garnizonu Włocławek). Według danych z dnia 1 sierpnia 1920 r. załoga Włocławka składała się z batalionu zapasowego 14. pp i baterii zapasowej 4. pap (w sumie 16 oficerów i 760 szeregowców). Prace ziemne nad rozbudową przyczółka mostowego prowadzone były od 3 sierpnia na prawym brzegu Wisły w rejonie Szpetala Górnego i Dolnego, a także w mieście przy Bulwarach. Do robót tych skierowano żołnierzy batalionu zapasowego 14. pp oraz miejscową ludność cywilną. Od 5 sierpnia prace wspierała również grupa 300 ludzi (wzmocniona 7 sierpnia kolejnymi 300 osobami), którą zorganizował i wyposażył w sprzęt Magistrat miasta Włocławka. Przy budowie umocnień zaangażowano również ludność okolicznych wiosek, policję i urzędników miejskich. Dozór nad prowadzonymi pracami oprócz polskich oficerów sprawowali także przydzieleni oficerowie armii francuskiej. W chwili podejścia oddziałów nieprzyjaciela prace inżynieryjne na przedmościu nie były jeszcze ukończone. Umocnienia w większości składały się tylko z jednej linii okopów, które tylko w niektórych miejscach wykonano do głębokości stojącego żołnie- rza. Pozycje obronne najlepiej przedstawiały się w południowo-zachodniej części przyczółka. O wiele gorzej było na odcinku północno-zachodnim, gdzie w wielu miejscach nie wykonano właściwych okopów, a zapory z drutu kolczastego rozwinięto tylko w pobliżu dróg i zabudowań. W międzyczasie istotnie wzrosły siły miejscowego garnizonu wojskowego. W jego skład wchodziły: batalion zapasowy 14. pp, szwadron zapasowy 2. pszwol., bateria zapasowa 4. pap oraz pluton Policji Państwowej i pluton 1. psk. Większość żołnierzy w tych oddziałach stanowili ochotnicy i świeżo wcieleni rekruci, którym broń wydano dopiero 12 sierpnia. Źle przedstawiała się także sprawa zaopatrzenia w amunicję, gdyż na jeden karabin przypadało zaledwie 50 sztuk nabojów. W sumie oddziały polskie liczyły 1745 oficerów i żołnierzy oraz osiem karabinów maszynowych i osiem dział polowych kal. 75 mm. Wobec narastającego zagrożenia płk W.J. Gromczyński wydał rozkaz obsadzenia w nocy z 11 na 12 sierpnia 1920 r. pozycji przedmościa. Skierowano na nie praktycznie wszystkie dostępne siły. Trzon obrony stanowił batalion zapasowy 14. pp, którym dowodził ppłk Alojzy Buntner. Jego oddziały Obrońcy Włocławka w okopach na Bulwarach, fot. Karol Dowmont, sierpień 1920 r. Zbiory Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku Wiadomości Uczelniane 4/2012 - 24 - wspierał szwadron zapasowy 2. pszwol. por. Romana Jakubowskiego. Całą posiadaną artylerię ustawiono na pozycjach w rejonie Kokoszki. Lewy brzeg Wisły, od Włocławka do Gąbinka, obsadziło 60 policjantów, których większość zajęła okopy w rejonie wsi Korabniki. Natomiast pozycje w rejonie Łęgu zajęła kompania rekrucka z batalionu zapasowego 14. pp, dowodzona przez por. Stanisława Hermana. W tym czasie prowadzone były również prace minerskie przy moście na Wiśle we Włocławku – zainstalowano ładunki wybuchowe, do których jednak nie było elektrycznej zapalarki. Tymczasem w obszar dolnej Wisły zbliżał się bolszewicki III Korpus Kawalerii. Jednostka ta należała do elity wojsk Frontu Zachodniego. Złożona była z dwóch doświadczonych w walkach dywizji – 10. i 15. Dywizji Kawalerii. Łącznie siły te miały liczyć 4694 szable, 39 karabinów maszynowych i 12 dział. Przeprawa na Wiśle we Włocławku wraz z samym miastem miała być zajęta przez oddziały 15. DK, zaś 10. DK nakazano sforsowanie rzeki na odcinku Nieszawa – Bobrowniki. Zanim jednak na dobre rozgorzały walki pod Włocławkiem, doszło do dramatycznych wydarzeń na dolnej Wiśle w rejonie Bobrownik. W dniu 14 sierpnia 1920 r. w godzinach rannych podjazdy sowieckiego III KK dotarły do linii Wisły w rejonie Nieszawy. W położonych na prawym brzegu rzeki ruinach zamku krzyżackiego w Bobrownikach Rosjanie zorganizowali zasadzkę na przepływające transporty zaopatrzenia. Ich ofiarą padły holownik „Lubecki”, który został zdobyty (załoga dostała się do niewoli), oraz statek uzbrojony Flotylli Wiślanej ORP „Moniuszko”, zatopiony po zaciętej walce. Jego dowódca 20-letni ppor. mar. Jerzy Pieszkański oraz kpt. ż.ś. Józef Mizera ponieśli śmierć (po zakończeniu walk obaj zostali pochowani na cmentarzu we Włocławku). W zagrożony rejon natychmiast skierowano oddziały z Torunia i Włocławka, które skutecznie uniemożliwiły przeprawę większych sił nieprzyjaciela na lewy brzeg Wisły. W tym czasie pod Włocławkiem (14 sierpnia), w rejonie Bogucina, pojawiły się oddziały rozpoznawcze bolszewickiej 15. DK. W trakcie intensywnej wymiany ognia Rosjanom udało się ustawić na wzgórzach koło wsi Falbanka cztery działa, które rozpoczęły ostrzał polskich pozycji oraz zabudowań Szpetala Górnego. Dopiero późnym popołudniem, około godziny 18 nieprzyjaciel przeprowadził silne natarcie wzdłuż szosy Lipno – Włocławek. Atak zakończył się niepowodzeniem, podobnie jak następny, przeprowadzony około godziny 22. Kolejną poważniejszą akcję przygotowali Rosjanie dopiero w godzinach wieczornych 15 sierpnia. Zaskoczeni atakiem żołnierze szwadronu zapasowego 2. pszwol. opuścili swoje pozycje, ale szybka reakcja płk. W.J. Gromczyńskiego, który skierował w ten rejon pluton szturmowy pociągu pancernego nr 12 „Kaniów” i kompanię z batalionu zapasowego 14. pp, doprowadziła do odzyskania w godzinach rannych 16 sierpnia utraconych pozycji. Decydujące uderzenie na pozycje polskie przeprowadzili bolszewicy 16 sierpnia o godzinie 12. Natarciem osobiście kierował dowódca III KK Gaj Bżyszkian. Atak na wąskim odcinku frontu przeprowadziła 157. Brygada Strzelców (około 700 bagnetów) przy wsparciu 1. i 3. Brygady Kawalerii z 15. DK. Oddziały rosyjskie po przełamaniu obrony szwadronu zapasowego 2. pszwol., plutonu szturmowego pociągu pancernego nr 12 „Kaniów” oraz części sił batalionu zapasowego 14. pp i plutonu pieszego baterii zapasowej 4. pap szybko kierowały się na most ku Wiśle. Sytuację próbował ratować płk W.J. Gromczyński, kierując w ten rejon odwodową 2.(18.) kompanię kolejową w sile 78 żołnierzy, dowodzoną przez ppor. Michała Lubicz-Sawickiego. Dowódcy tej kompanii udało się chwilowo zawrócić część uciekających rekrutów z ba- talionu zapasowego 14. pp. Uderzenie tej kompanii wraz z oddziałem por. F. Boczarskiego nie zdołało odrzucić nacierającego nieprzyjaciela, którego piechota i spieszona kawaleria zmusiła załogę zachodniej części przyczółka do bezładnego odwrotu. W walce polegli por. F. Boczarski, por. Hipolit Sawicki, ppor. Michał Lubicz-Sawicki oraz kilkudziesięciu innych żołnierzy, wielu natomiast dostało się do niewoli. Duże straty poniosły oddziały obsadzające wschodnią część przedmościa. Tylko nielicznym udało się dotrzeć do mostu i schronić na lewym brzegu Wisły. Jedynie 1. kompania strzelecka por. Jakuba Hanejki, po walce na bagnety, przy minimalnych stratach, przedostała się przez most do miasta. Przed wkroczeniem bolszewików do Włocławka powstrzymał pożar mostu, który płk W.J. Gromczyński rozkazał podpalić, za zgodą dowódcy Frontu Północnego gen. br. J. Hallera. Według niepotwierdzonych danych przyjmuje się, że straty polskie w dniu 16 sierpnia wyniosły około 250 zabitych i rannych oraz ponad 500 wziętych do niewoli. Straty bolszewickie nie są znane. Wiemy, że w walkach pod Włocławkiem poległ dowódca 3. pułku kozaków Jewgienij Kiszkin. Na widok uciekających po moście żołnierzy, ściganych przez Rosjan, wojska zgromadzone na lewym brzegu rozpoczęły bezładny odwrót, który podziałał demoralizująco na mieszkańców Włocławka. Na ulicach powstał nieopisany chaos i zamieszanie. Nastrój paniki wywołało pojawienie się nad miastem samolotu sowieckiego, który ostrzelał rejon Zielonego Rynku, zabijając jedną osobę. Noc z 16 na 17 sierpnia przeszła spokojnie. Rosjanie, nie mogąc sforsować palącego się mostu, zatrzymali się na prawym brzegu Wisły, poprzestając na nieregularnej wymianie ognia karabinowego z obrońcami. W dniu 17 sierpnia rozpoczął się artyleryjski ostrzał Włocławka. Pomiędzy godziną 12 a 14 na miasto spadło około 100 pocisków. Ostrzał spowodował pożar pałacu biskupiego, który doszczętnie spłonął. Liczne uszkodzenia odniosły katedra, seminarium duchowne oraz domy prywatne. Dzień później ostrzał miasta wyraźnie osłabł i był prowadzony sporadycznie. Wobec klęski oddziałów sowieckich pod Warszawą i nad Wieprzem oddziały III KK otrzymały rozkaz natychmiastowego wycofania się spod Włocławka i wyruszenia w kierunku Płocka. W celu osłonięcia odejścia kawalerii pod Włocławkiem pozostała 157. BS, która jeszcze w godzinach rannych 19 sierpnia próbowała ogniem artyleryjskim zniszczyć pociąg pancerny nr 12 „Kaniów”, manewrujący w rejonie stacji kolejowej. - 25 - Po opuszczeniu przez Rosjan pozycji pod Włocławkiem, w godzinach wieczornych 19 sierpnia, pierwsze grupy rozpoznawcze oddziałów polskich przeprawiły się na prawy brzeg Wisły. Wśród żołnierzy pracujących przy budowie przeprawy znajdował się kpt. Jędrzej Moraczewski, premier pierwszego rządu niepodległej Polski. Ostatecznie sierpniowe walki o Włocławek zakończyły się sukcesem wojsk polskich. Miasto zostało utrzymane pomimo silnych ataków nieprzyjaciela, wybuchu paniki wśród wojska i ludności cywilnej oraz własnych, ciężkich strat. Jednocześnie udaremniono bolszewikom przeprawę przez Wisłę, zabezpieczając od północy i zachodu Warszawę i ważną linię kolejową Gdańsk – Warszawa. Straty w wyniku bombardowania artyleryjskiego były duże. Oprócz pałacu biskupiego i katedry szczególnie mocno ucierpiały domy znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie walk. Do skutecznej obrony Włocławka przyczyniła się również postawa części jego mieszkańców. Młodzież gimnazjalna ochotniczo wstępowała w szeregi Wojska Polskiego oraz brała czynny udział w przygotowaniu pozycji obronnych. W początkach sierpnia 1920 r. powstała złożona z mieszkańców Włocławka Straż Obywatelska, na czele której stanął naczelnik Ochotniczej Straży Ogniowej Franciszek Konwicki. Działające od listopada 1918 r. Pogotowie Wojenne Ziemi Kujawskiej utworzyło szpital i izbę chorych oraz stołówkę na dworcu kolejowym, w której wydano łącznie 90 tys. posiłków dla żołnierzy. W tym czasie członkowie Włocławskiego Towarzystwa Wioślarskiego stworzyli zespół sanitariuszy, który Magistrat miasta wyposażył w nosze. Warto podkreślić, że wszystkie te działania spotkały się ze zrozumieniem i wsparciem ze strony Rady Miejskiej i urzędników Magistratu. W hołdzie bohaterskim obrońcom Włocławka, w miejscu spoczynku poległych żołnierzy na wzgórzu szpetalskim, mieszkańcy miasta wznieśli, odsłonięty 1 października 1922 r., Pomnik Poległych Obrońców Wisły 1920 roku. Znajdujące się w zbiorach Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej pamiątki związane z wojną polsko-sowiecką oraz obroną Włocławka w sierpniu 1920 r. są prezentowane na ekspozycji stałej w Muzeum Historii Włocławka przy ulicy Szpichlernej 19. Tomasz Wąsik Autor jest kierownikiem Muzeum Historii Włocławka. Wiadomości Uczelniane 4/2012 Warto przeczytać Czy można poznać samego siebie? Kilka refleksji o Poczuciu kresu Juliana Barnesa Dzięki pamięci stwarzamy siebie w każdej kolejnej chwili życia. Rekonstruujemy, weryfikujemy i przekształcamy miniony czas, mistyfikując jego przebieg w zależności od zdarzeń, jakie miały w nim miejsce. To, co się stało kiedyś, fakty zaistniałe w przeszłości, zarówno te pozytywne, jak i te przykre czy wręcz tragiczne, tworzą sznur – przyjmując swoistą metaforykę – korali powoli obrastających otoczką deformującą ich pierwotny kształt. Kilka słów o tym, jak działa pamięć Danuta Danek, referując opisany przez Zygmunta Freuda mechanizm tzw. amnezji dziecięcej dotyczący przykrych przeżyć wczesnego dzieciństwa, które ulegają zapomnieniu, podkreśla (za twórcą psychoanalizy), że powyższe doznania człowiek zapomina jedynie w sferze świadomej. Co oznacza, że wszystkie przeżycia tkwią w naszej pamięci, są w niej obecne, pulsując różnym rytmem uzależnionym od aktualnych poczynań. Nieco inaczej patrzy na ten aspekt Douwe Draaisma, autorka znakomitej książki Księga zapominania, która twierdzi, że pamięć autobiograficzna próbuje zachować przeżycia osobiste, jednakże aktywizuje naszą wzmożoną czujność wtedy, gdy nie potrafimy ich właściwie odtworzyć. Draaisma podkreśla, że w naszych pierwszych wspomnieniach „obecne są już procesy zapominania, które pozwolą nam zapomnieć jeszcze dużo więcej. Pierwsze wspomnienia uczą nas, że rozwój języka i samoświadomości pomaga pamięci, jednocześnie dbając o uniemożliwienie dostępu do wcześniejszych wspomnień”. Neurolog Antonio Damasio zauważył, że praca jaźni autobiograficznej nieustannie weryfikuje pamięć o naszej osobniczej przeszłości, używając obrazowych porównań, pisze o tym, że podczas „rekonstrukcji i odtwarzania doświadczeń życiowych, czy to w ramach świadomej refleksji, czy procesów nieświadomych, ich treść jest ponownie oceniana i nieuchronnie porządkowana na nowo, modyfikowana w minimalnym lub znaczącym stopniu pod względem zarówno składu faktograficznego, jak i emocjonalnego akompaniamentu. W procesie tym obiekty i zdarzenia zyskują nową wagę emocjonalną. Niektóre kadry wspomnień lądują na podłodze sali montażowej umysłu, inne są przywracane i uwydatniane, a jeszcze inne zostają tak zręcznie sklejone przez Wiadomości Uczelniane 4/2012 nasze pragnienia lub zwykły przypadek, że tworzą nowe sceny, które nie miały miejsca w rzeczywistości”. Badacz dodaje, że właśnie w ten sposób, zwykle niepostrzeżenie dla nas samych, wraz z mijającym czasem historia naszego życia ulega przeinaczeniu, lub idąc tropem rozważań Damasio, chciałoby się dodać – wypaczeniu. Refleksje te – ujęte w dużym i selektywnym skrócie – bliskie są tradycji opisującej ludzką pamięć jako tzw. metametafory pamięci, a w szczególności metafory poznawczej, czyli pamięci jako magazynu. Andrzej Hankała, dokonując przeglądu metaforycznych ujęć ludzkiej pamięci, podkreśla, że metafora poznawcza charakteryzuje się tym, że pamięć „nie sprawuje kontroli nad tym, co zostanie zapamiętane, przechowane i wydobyte – w tym sensie jest ona niewybiórcza”. Oglądać siebie samego z przeszłości Lekturę Poczucia kresu Juliana Barnesa można opatrzyć być może lakonicznymi, ale jakże prawdziwymi słowami Davida Lowenthala, według którego „przeszłość z powodów zasadniczych jest niepewna, co zmusza nas do nerwowego udawania, że była właśnie taka, za jaką ją uważamy”. Rodzaj pewnego komentarza do tej refleksji stanowią słowa narratora powieści Barnesa, który mówi, że im „ dłużej trwa życie, tym mniej jest tych, którzy mogliby zakwestionować naszą relację, przypomnieć nam, że nasze życie nie jest naszym życiem, lecz jedynie historią, którą o swoim życiu opowiadamy. Opowiadamy innym, ale – głównie – samemu sobie”. Bohaterem a zarazem narratorem Poczucia kresu jest Anthony Webster, mężczyzna cieszący się urokami zasłużonej emerytury (czyta historyczne książki, słucha muzyki Dworzaka, spotyka się z byłą żoną, by wypić z nią kawę i poplotkować o znajomych). W ten niemal sielankowy obraz jesieni życia niespodziewanie wkradają się dysonanse, wywołane do zdarzeń z jego wczesnej młodości. Młodości, dodajmy, wspominanej dotąd powrotami pamięci z pogodnym odcieniem nostalgii, pełnej tęsknoty za przyjaciółmi ze szkolnej ławy, zwłaszcza za wybitnym i niezwykle wrażliwym Adrianem Finnem. Impulsem do weryfikacji takiej wersji staje się nieoczekiwany spadek, który skłania go do głębszego penetrowania obszarów pamięci. Niespodziewanie pobudzona pamięć odkrywa zepchnięte do - 26 - świadomości jakże wstydliwe i dramatyczne wydarzenia z przeszłości. Nasza ocena tej samej rzeczy czy zdarzenia bywa krańcowo różna w zależności od czasu, oceny sytuacji, stanu ducha czy doświadczeń, co doskonale oddał Czesław Miłosz w wierszu: Rzeki maleją: „Kiedy pierwszy raz przepłynąłem jezioro, wydawało mi się ogromne, Gdybym tam stanął dzisiaj, byłoby miską do golenia”. Anthony Webster w czasie, kiedy przeżywał swoją pierwszą miłość do kobiety, jednocześnie doznawał fascynacji genialnym przyjacielem, jednakże jego silne emocje zdominowane zostały przez egoistyczne pragnienie zaspokojenia własnych żądz. Kiedy jednak po latach spojrzał na ten młodzieńczy okres swego życia, zobaczył siebie jako sprawcę tragedii dwojga bliskich mu ludzi. Inaczej zatem niż Miłosz dostrzega Barnes problem skali i proporcji wynikający z upływającego czasu. Walory minionych zdarzeń i uczynków nie kurczą się, nie maleją, przeciwnie – nabierają innych, może nawet większych kształtów wypełnionych aksjologiczną treścią. Intensywnie przywoływane wspomnienia prowadzą bohatera do ogólnej refleksji o tym, że w młodości „człowiek pamięta swoje krótkie życie w całej rozciągłości. Później pamięć to strzępy i łaty. Przypomina trochę te czarne skrzynki, które zapisują przebieg katastrofy lotniczej. Jeśli nic się nie dzieje, taśma sama się kasuje. Tak więc jeśli ulegniesz katastrofie, dowiesz się, dlaczego tak się stało; jeśli nie, zapis twojej podróży będzie o wiele mniej klarowny”. Katastrofę w spokojnym życiu Antony’ego wywołała kserokopia listu, jaki napisał przed wielu laty. Jego list był brutalny tak w treści, jak i w formie, jednak on w swoich wspomnieniach zapamiętał go jako pozbawioną emocji i elegancko wyrażoną zgodę na związek swojej byłej dziewczyny, Veroniki, z przyjacielem, Adrianem. Starszy pan nie może zrozumieć swojej dawnej motywacji skłaniającej go do napisania tak drastycznych w swej wymowie słów. Rzecz nie jest jednak, jak się wydaje, szczególnie skomplikowana. Zazdrość, poczucie odrzucenia to niezwykle potężne emocje, wpływające na ludzkie postępowanie. Powyższe stwierdzenie, utrzymane w duchu La Mettriego, który twierdził, między innymi, że wpływ stanu ciała ma kluczowe znaczenie dla zachowania człowieka, odkrywałoby zaledwie jakiś fragment ludzkiej natury. Niemniej jednak dotykamy za Barnesem problemu odpowiedzialności za swoje czyny popełnione w młodości pod wpływem silnego afektu. Czyny, których konsekwencji Anthony nie mógł przewidzieć, a które w tragiczny sposób wpłynęły na życie innych. Jego list przyczynił się do samobójstwa Adriana i samotności Veroniki. Czy człowiek w podeszłym wieku odpowiada za błędy dokonane w młodości, czy też mijające lata oddalają go zarówno od winy, jak i odpowiedzialności za to, co zrobił w istocie ktoś inny, bowiem Anthony, podobnie jak wielu ludzi, patrząc na siebie samego z przeszłości, widział kogoś zupełnie obcego. Bohater Poczucia kresu krytycznie odnosi się do tak stawianych pytań i dochodzi do pesymistycznej konstatacji: „właściwie dlaczego mielibyśmy oczekiwać, że wiek nas złagodzi? Jeśli życie nie polega na tym, żeby nagradzać zasługi, to z jakiej racji moglibyśmy się spodziewać, że wraz ze swym kresem przysporzy nam ciepłych, kojących uczuć?”. Barnes szkicuje opozycyjny (niegodziwy młodzieniec – stateczny i wyrozumiały starzec), jednak dość spójny portret bohatera przechodzącego metamorfozę, która jest spowodowana nie tyle ważnymi przeżyciami, co powolnym i nieuchronnym procesem starzenia się. Bohater się zmienia, bo upływa czas (pierwszą rzeczą, jaką zauważa po latach jego była dziewczyna, jest jego łysa głowa). Euan M. Macphail, referując poglądy La Mettriego, pisze, że dostrzegał on „wpływ upływu czasu zarówno na ciało, jak i umysł – jak ciało dojrzewa i degeneruje się, tak też dzieje się z umysłem”. Nie jest obce takie ujęcie autorowi Poczucia kresu. Narrator Papugi Flauberta, jednej z najciekawszych powieści Barnesa, opisując szybki proces starzenia się autora Salambo, w pewnym momencie dochodzi do wniosku, że „może po prostu jego ciało miało wyczucie harmonii: kiedy umysł oznajmił, że jest przedwcześnie dojrzały, ciało zrobiło, co mogło, żeby nie zostać w tyle”. Starość wywołuje tęsknotę za młodością, i choć brzmi to jak truizm, jednak każdy, kto wspomina z rozrzewnieniem swoje młodzieńcze lata, uruchamia mechanizm pamięci, który prowadzi właściwie tylko w jednym kierunku – do spoglądania na własne życie wstecz – jest to także w pewnym sensie początek naszego umierania. Młodość jest zazwyczaj czasem zdominowanym przez szerokie spektrum ambiwalentnych uczuć, których siła wypływa między innymi z ich inicjalnego charakteru. Tęsknota za dogłębnie przeżywanymi emocjami prowadzi Anthony’ego do stwierdzenia, że minione uczucia mogą prowadzić do tego, że „można tęsknić za zapamiętanym bólem, jak i za zapamiętaną przyjemnością”. Anthony Webster konstatuje, że celem życia „jest pogodzenie nas z jego ostateczną utratą poprzez zmęczenie nas samych, poprzez udowodnienie, jakkolwiek długo to trwa, że życie nie jest wcale takie wspaniałe, za jakie uchodzi”. Taki brak poczucia sensu istnienia bohatera można uzasadnić jego niewielkim zaangażowaniem we wspólnotowe życie. Przyjaciele z okresu młodości, była żona czy córka są dla Anthony’ego jedynie punktami odniesienia do jego własnej, egotycznej osobowości, która niejako ex definitione zakłada nieumiejętność empatycznego tworzenia głębszych relacji z innymi ludźmi. Alfred Adler, twórca psychologii indywidualnej, podkreśla, że „błędne mniemanie człowieka o sobie samym i o zaletach życia natrafia wcześniej czy później na sprzeciw rzeczywistości, wymagającej rozwiązań w duchu poczucia wspólnoty”. Zmagania starzejącego się mężczyzny, próby dotarcia do własnej tożsamości i zrozumienie jej, dociekania, czym w istocie jest życie i jakie ostateczne profity lub sankcje owo życie wytyczy u kresu jednostkowego istnienia, stanowi temat wielu współczesnych powieści, co zapewne jest swoistym signum temporis. Przewrotnie zatem można by podsumować ten wymiar powieści Barnesa słowami opisującymi zupełnie inny utwór. Joanna Barska, pisząc o Eguchi, bohaterze powieści Kawabaty, dochodzi do podobnych refleksji, jakie wywołuje lektura Poczucia kresu: „Kawabata dotyka problemu starości jako aktu uświadomienia sobie własnego przemijania, zaakceptowania niemocy. Śpiące piękności to swoisty rozrachunek z życiem, opowieść o utracie złudzeń, o samotności nierozerwalnie związanej ze starzejącym się ciałem, wreszcie o strachu przed odejściem i rozpaczliwej walce z fizycznością, próbie dotarcia do źródeł własnej męskości”. wanie i czujność wobec własnych konfabulacji pozwalają przybliżyć się do tego, co w języku polskim określa może niezbyt fortunne słowo 'jestestwo'. Podobnie rzecz się ma z uchwyceniem przeszłości i jej obiektywną oceną. Barnes takie próby obrazowo opisał w Papudze Flauberta: „podczas potańcówki na zakończenie semestru paru figlarzy wpuściło do sali nasmarowane tłuszczem prosię. Ludzie rzucali się na nie, próbując je schwycić, a skutek był taki, że się ośmieszali. Wygląda na to, że przeszłość zachowuje się zawsze jak to prosię”. Juliusz Kurkiewicz, próbując dociec istoty zmagań Barnesa z tym, czym są wyobraźnia i pamięć, zauważa, że zmyślenie jest wbudowane w każde wspomnienie i oddaje głos samemu autorowi Poczucia kresu, który podkreśla, że wspomnień „nie traktuję z nieufnością, raczej ufam im jako działaniom wyobraźni, jako czynnikowi twórczemu, jako czemuś przeciwnemu naturalistycznej prawdzie”. Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednej kwestii związanej z pytaniem o sens ludzkich poczynań a literacko ujętych w fabule powieści Barnesa: czy oprócz wspólnoty i rzeczywistej bliskości z drugim człowiekiem istnieje jakaś nadzieja na złagodzenie trudów egzystencji? Tradycyjnie myśl płynie w kierunku sacrum, którego jednak w powieści Barnesa nie ma, chociaż mam nieodparte wrażenie, że między słowami Poczucia kresu pojawia się przestrzeń dla pytań o Boga. Jak pisze Jerzy Jarniewicz: „Nic dziwnego, że Barnes swoje pierwotnie ateistyczne stanowisko zastąpił w późniejszym wieku postawą agnostyka i że dziś, jak przyznaje, bardziej irytują go przejawy ateistycznego absolutyzmu niż tradycyjne przywiązanie do wiary”. Maciej Krzemiński Autor jest starszym wykładowcą w Zakładzie Pedagogiki w PWSZ we Włocławku. Czy jest możliwa konsolacja? Barnes nie pozostawia wątpliwości – w świecie jego bohatera nie ma miejsca na jakiekolwiek pocieszenie, jakie bohater sam sobie, dzięki zabiegom własnej pamięci (lub niepamięci), zafunduje. Zadowolenie z siebie najczęściej jednak nie idzie w parze ze stanem rzeczywistym, a więc obiektywną oceną naszych poczynań przez innych. Chociaż to ostatnie stwierdzenie nie jest wcale takie oczywiste, bo też obiektywizm innych (Anthony nazywa takich ludzi „kwestionującymi naszą relację”) zdaje się być często subiektywny. Nie istnieje zatem, według Barnesa, żaden jednorodny portret człowieka, który poznał i zrozumiał, kim w istocie jest. Jedynie nieustanne weryfiko- - 27 - Wiadomości Uczelniane 4/2012 LLP Erasmus W kraju, gdzie marketer piłkę kopie Stojąc na rozgrzanej południowym słońcem plaży, z lekkim oszołomieniem i ekscytacją przygotowuję się do spełnienia marzenia, które łączy w sobie moje pasje: języki obce, podróże i e-marketing. Mój pobyt w Porto, mieście rybaków i piłkarzy, zaczyna się o zachodzie słońca 13 maja br. na lotnisku Francisco Sá Caneiro. Jeszcze tylko przejażdżka metrem do wcześniej ustalonego miejsca zakwaterowania i można odpocząć przed kilkudniowym szkoleniem. Na szczęście nie jestem zmuszona do ciągłego przemieszczania się po mieście, bo wszystko co najważniejsze znajduje się niemalże na wyciągnięcie ręki: pięć minut spacerem do piaszczystej plaży i siedem minut spacerem do uczelni goszczącej. Porto, przez mieszkańców zwane Oporto, to drugie co do wielkości miasto w Portugalii. Już pierwszego dnia wcale niezłośliwie stwierdzam, że na każdego mieszkańca Porto musi przypadać jedna czynna kawiarnia. Kawa, diabelsko mocna i słodka, podawana jest o każdej porze dnia i nocy. Nie usypia, nie pobudza. Jest częścią rytuału, portowej tradycji. Mimo że za najznamienitszą kawiarnię uważa się Majestic Cafe, to doprawdy miejsc, w których można się napić wyśmienitego naparu z ziaren kawowca, nie trzeba ze świecą szukać. Za to znalezienie zwykłego sklepu spożywczego czasem graniczy z cudem. Jako pracownik Działu Rozwoju i Promocji PWSZ we Włocławku zostaję skierowana w ramach programu Erasmus-LLP na szkolenie łączące w sobie teoretyczną wiedzę z zakresu komunikacji z praktyką zarządzania wizerunkiem marki w internecie. Uczelnią goszczącą jest IPAM – The Marke- Wiadomości Uczelniane 4/2012 ting School, jedyna w Portugalii szkoła wyższa kształcąca od początku swego istnienia, to jest przez ponad ćwierćwiecze, tylko i wyłącznie marketerów. W czasach kryzysu firmy, tnąc wydatki, w pierwszej kolejności rezygnują z zasobów ludzkich w departamentach marketingu, nierzadko likwidując cały departament. Jednak uczelnia ma się całkiem dobrze i na braki w rekrutacji nie narzeka. Część Portugalczyków chce przecież zostać, idąc wzorem Daniela Sá, dyrektora placówki, specjalistami od marketingu sportowego. W kraju Ronaldo i Murinho, gdzie piłka nożna znaczy więcej niż religia, takie plany na życie nikogo nie dziwią, a raczej wzbudzają nabożny zachwyt. Pierwszego dnia szkolenia spotykam życzliwą i radosną Rosę Conde, portugalską koordynatorkę programu Erasmus, która z nieskrywaną dumą oprowadza mnie po uczelni i opowiada jej historię. Dowiaduję się między innymi, że IPAM w Porto jest najstarszą spośród trzech istniejących placówek. Dwie pozostałe są bardziej nowoczesne i ulokowane w Aveiro i w Lizbonie. Poznaję także współpracowników Rosy, z którymi przez pięć następnych dni odbywam szkolenia. Filipe Sampaio Rodrigues, specjalista od e-learningu, prosi mnie o poprowadzenie w ramach mojego pobytu w Porto dwóch seminariów dla studentów z przedmiotu digital marketing. Studenci, początkowo onieśmieleni i niepewni swych umiejętności językowych, okazują się z każdą kolejną minutą przesympatycznymi, zdolnymi i zorientowanymi na sukces ludźmi. Zajęcia obejmują swą tematyką komunikację marki z otoczeniem, z użyciem aktualnie popularnych mediów społeczno- - 28 - ściowych, tj. Twittera, Youtube`a, Facebooka. Nie tylko opowiadam historię polskich sukcesów i porażek, ale zapoznaję się także z regionalnymi firmami, które upadały przez źle przeprowadzoną kampanię w social media lub odwrotnie – to właśnie na social media budowały swą potęgę. Do kolejnych inspirujących spotkań z pracownikami IPAM zaliczam szkolenia ze specjalistą ds. promocji, księgowym i teamem front office – odpowiednikiem naszego dziekanatu. Najbardziej kreatywna okazuje się jednak rozmowa z komputerowym i wirtualnym mózgiem uczelni. Miguel Nery zbudował od podstaw całą stronę internetową, stworzył identyfikację wizualną uczelni oraz był pomysłodawcą zaistnienia w mediach społecznościowych. Miguel jest skarbnicą wiedzy. Poznaję między innymi tajniki organizacji pracy w lizbońskim departamencie marketingu oraz system zarządzania treścią w social media i na stronie internetowej. Wraz z wręczeniem wizytówki zostaję zapewniona, że w razie pojawienia się jakichkolwiek pytań mogę pisać lub dzwonić nawet po powrocie do kraju. Moim atutem w rozmowach z tubylcami jest, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, nie praca w dziedzinie promocji, a polskie pochodzenie. W obecnych czasach Polska jawi się jako kraj dobrobytu, świetnie radzący sobie w okresie kryzysu, który przecież tak mocno dotknął Portugalię. Dla przeciętnego Portugalczyka Polska pachnie egzotyką i bogactwem. W tym roku Euro, budujemy stadiony. Oczy czcicieli piłki nożnej są teraz zwrócone na Polskę. Staram się nie marnować czasu – po zajęciach niestrudzenie zwiedzam miasto każdym dostępnym środkiem transportu. Wyjątkowo urokliwe okazują się przestrzenie nad rzeką Douro oddzielającą Porto od Gai – regionu nastawionego na produkcję i sprzedaż osławionych win Porto. Wdzierający się w nozdrza silny zapach dębu towarzyszy mi podczas wizyty w ekskluzywnej winiarni Ramos Pinto, a później podczas spaceru nad brzegiem Atlantyku. Z ludzkiej przyzwoitości, a przede wszystkim ze zwykłej miłości do piłki docieram na stadion FC Porto – Estadio de Dragau. Nie sądziłam, że zapach murawy może tak uzależniać. Nostalgiczny nastrój, będący wręcz cechą narodową Portugalczyków, udziela się i mnie. Ten kraj odciska mocne piętno na wszystkich chłonnych i otwartych umysłach. Czaruje. Zachęca do powrotu. Justyna Szczerbiak-Wenecka Nowości wydawnicze Wspomnienia pracowników (2002-2012), ISBN 978-83-60607-35-0, s. 289 Redakcja: Piotr Jaworowski Wspomnienia pracowników (2002-2012) Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej zostały wydane z okazji dziesięciolecia włocławskiej uczelni. Jest to oryginalne, jubileuszowe wydawnictwo, zawierające wspomnienia pracowników zatrudnionych w uczelni na przestrzeni dziesięciu lat. Autorami są profesorowie, wykładowcy oraz pracownicy administracji. Można ich śmiało określić jako zasłużonych dla uczelni pionierów. Dzięki autorom tych wspomnień zachowana została pamięć o wielu zdarzeniach mających znaczący wpływ na funkcjonowanie i kondycję uczelni. Rozważania wokół dylematów współczesnej pedagogiki, ISBN 978-83-60607-367, s. 333 Redakcja: Barbara Moraczewska Publikacja jest pokłosiem zainicjowanej i zorganizowanej w środowisku naukowym Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku wymiany myśli i refleksji nad bieżącymi problemami współczesnej pedagogiki. Monografia wyróżnia się szeroką problematyką artykułów, aktualnością poruszanych w nich problemów dla współczesnej pedagogicznej teorii i oświatowej praktyki, oryginalnością podejść do ich rozwiązania. Warto zauważyć, że redaktor wydania, dr Barbara Moraczewska, przemyślanie podeszła do wyboru artykułów naukowych. Bardzo udanie, odpowiednio do wartości poruszanych problemów, został skomponowany uklad artykułów. Takie podejście pozwala czytelnikowi wejść do twórczego laboratorium badaczy, śledzić logikę naukową w poszukiwaniu dróg rozwiązywania określonych problemów. Omawiane w monografii zagadnienia w kontekście tytułowych dylematów współczesnej pedagogiki nie mają precedensu w polskim piśmiennictwie naukowym, dzięki czemu mogą stać się wartościowym źródłem wiedzy dla zainteresowanych rodziców, nauczycieli i terapeutów, wszystkich, którym leży na sercu dobro dziecka. - 29 - Wiadomości Uczelniane 4/2012 Sport w PWSZ Turniej Koszykówki W dniu 28 maja br. w hali sportowej przy ulicy Obrońców Wisły 1920 roku odbył się Turniej Koszykówki z udziałem szkół ponadgimnazjalnych zorganizowany przez Studium Wychowania Fizycznego i Sportu Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku. Była to kolejna edycja Turnieju, który cieszy się dużą popularnością wśród młodzieży szkół średnich. Uczestniczyły w nim cztery drużyny: Zespół Szkół Chemicznych, Zespół Szkół Budowlanych, Zespół Szkół Elektrycznych oraz gospodarze – PWSZ. W pierwszej parze półfinałowej zespół gospodarzy spotkał się z drużyną ZS Budowlanych, lepsi okazali się koszykarze z PWSZ, wygrywając wysoko 66 : 30. Drugi mecz półfinałowy również zakończył się wysoką wygraną – ZS Elektrycznych pokonał ekipę ZS Chemicznych 70 : 29. W meczu o trzecie miejsce walka była już bardziej wyrównana, po pierwszych dwóch kwartach nieznacznie lepsi byli koszykarze z „Budowlanki”. W drugiej połowie meczu kilka celnych rzutów za trzy punkty i dobra gra obronna pozwoliły „Chemikowi” wyjść na prowadzenie i ostatecznie wygrać mecz 43 : 34. Mecz o zwycięstwo przez pierwsze dwie kwarty był bardzo zacięty, wynik po pierwszej połowie był remisowy 31 : 31. Druga połowa należała do koszykarzy PWSZ. Dobra gra obronna i aż osiem celnych rzutów za trzy punkty pozwoliły odnieść wysokie zwycięstwo 77 : 57. Nagrodami dla drużyn były puchary i dyplomy, dla opiekunów specjalne podziękowania, a dla najlepszych zawodników poszczególnych drużyn pamiątkowe koszulki. Wiadomości Uczelniane 4/2012 Ostateczna kolejność w Turnieju: pierwsze miejsce – Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku, skład drużyny: Krzysztof Jędrzejewski, Rafał Algierowicz, Paweł Kotowski, Łukasz Majchrzak, Przemysław Szejna, Przemysław Tradecki, Konrad Bieniek, Dawid Słupiński (MVP drużyny); drugie miejsce – Zespół Szkół Elektrycznych, skład drużyny: Stefan Topić, Michał Bartoszyński, Konrad Majewski, Bartłomiej Wasielewski, Kamil Borkowski, Rafał Chrupek, Marcin Plank, Jakub Snopkowski (MVP drużyny), Damian Lewandowski, Adam Szawłowski, Kamil Maćkowiak, Kamil Krawiecki; trzecie miejsce – Zespół Szkół Chemicznych, skład drużyny: Krystian Reznerowicz, Krzysztof Wołyniak, Wojciech Sołomonow, Błażej Jędrzejewski, Arkadiusz Zychowicz, Kamil Gałęzi, Robert Janusiewicz, Mikołaj Misiak (MVP drużyny), Oskar Mańkowski; czwarte miejsce – Zespół Szkół Budowlanych, skład drużyny: Dawid Szudzik (MVP drużyny), Dawid Frydrych, Mateusz Prokopiak, Mateusz Gębka, Jakub Kubiak, Maciej Kowalewski, Przemysław Gawłowski. J. 3 : 2 dla PWSZ! Wynikiem 3 : 2 dla reprezentacji Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku zakończył się mecz piłkarski pomiędzy reprezentacjami uczelni oraz szkół i placówek opiekuńczo-wychowawczychprowadzonych przez powiat włocławski. 9 czerwca br. powiatowe święto sportu odbyło się już po raz 14. Po raz drugi na terenach Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Choceniu. W roli organizatorów wystąpili: Starostwo Powiatowe we Włocławku, Społeczne Liceum Ogólnokształcące im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Choceniu oraz Społeczna Zasadnicza Szkoła Zawodowa im. Adama Mickiewicza w Choceniu. Na program imprezy składały się: mecz piłki nożnej, konkurencje lekkoatletyczne i zawody rekreacyjno-sportowe (zabawy i gry ruchowe). K.N. - 30 - Administracja mistrzem PWSZ W pierwszych dniach czerwca 2012 r. odbyły się Mistrzostwa Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Piłce Nożnej. Do rywalizacji przystąpiło dziewięć drużyn reprezentujących poszczególne kierunki. Zespoły zostały podzielone na trzy trójzespołowe grupy. W grupie pierwszej rywalizowały ze sobą drużyny zarządzania III roku, informatyki II roku i zarządzania I roku. W grupie drugiej spotkały się zespoły informatyki III roku, administracji II roku oraz Erasmus/Akademik. Do trzeciej grupy wylosowano drużyny administracji III roku, filologii angielskiej I roku i administracji I roku. Zespoły w poszczególnych grupach rywalizowały systemem „każdy z każdym”. Awans do półfinału uzyskali zwycięzcy grup oraz drużyna z drugiego miejsca z najlepszym dorobkiem punktowym. Do fazy półfinałowej awansowały zespoły administracji III roku, informatyki II roku, Erasmus/Akademik jako zwycięzcy grup oraz informatyka II roku jako drużyna z najlepszym bilansem z drugiego miejsca. W pierwszym półfinale administracja III roku pokonała w serii rzutów karnych informatykę II roku i awansowała do finału. Drugi półfinał wygrała drużyna Erasmus/Akademik, strzelając zespołowi informatyki I roku dwie bramki, nie tracąc żadnej. W meczu o trzecie miejsce zespół informatyki II roku pokonał informatykę I roku i stanął na najniższym stopniu podium. W finale drużyna administracji III roku pokonała zespół Erasmus/Akademik i zdobyła tytuł mistrzowski w roku akademickim 2011/2012. Najlepszym strzelcem turnieju został Iwan Topołow z drużyny Erasmus/Akademik z dorobkiem sześciu bramek. Najlepszym bramkarzem wybrano Rafała Szortykę, a za najlepszego zawodnikika uznano Jakuba Głowackiego. Obaj zawodnicy reprezentowali zespół administracji III roku. Najlepsze drużyny zostały wyróżnione pucharami, a zawodnicy otrzymali nagrody indywidualne. Końcowa klasyfikacja Mistrzostw PWSZ w Piłce Nożnej: administracja III rok, Erasmus/Akademik, informatyka II rok, informatyka I rok, administracja II rok, zarządzanie III rok, zarządzanie I rok, filologia angielska I rok, informatyka III rok. Jus. Oferta edukacyjna Studia podyplomowe • Business English • Informatyka dla nauczycieli • Logopedia • Pedagogika przedszkolna z terapią zaburzeń rowojowych • Przygotowanie pedagogiczne • Pedagogika rewalidacyjna z rozszerzoną oligofrenopedagogiką • Zarządzanie w oświacie i kulturze Kursy Zniżki: 30% podjęcie nauki na dwóch rodzajach form doskonalenia 20% dla absolwentów PWSZ we Włocławku 10% - Kurs komputerowy dla nauczycieli edukacji dla osób z tej samej instytucji wczesnoszkolnej i przedszkolnej - Statuty i regulaminy – tworzenie prawa w placówkach oświatowych 10% - Kontrola zarządcza w szkole w przypadku dokonania wpłaty - Arkusz kalkulacyjny w codziennej pracy nauczyciela jednorazowej za cały cykl studiów, - Kurs języka migowego na poziomie KSS-1 zniżka ta łączy się z powyższymi Studia Podyplomowe Szkolenia - Nowe technologie w nauczaniu języka obcego - Jak mówić, by nie zaniemówić – szkolenie z emisji głosu - Choreografia w nauczaniu wczesnoszkolnym i przedszkolnym - Tablice multimedialne w placówkach oświatowo - kulturalnych cena już od 960 zł za semestr Kursy i szkolenia cena już od 100 zł od osoby Wymagane dokumenty • podanie* • udokumentowanie wyższego wykształcenia w postaci odpisu dyplomu, co najmniej studiów I stopnia w Polsce lub zagranicą, • jedna fotografia * dokumenty aplikacyjne dostępne na stronie internetowej CSPiDZ Biuro ul. Mechaników 3 pokój nr 19 tel. nr 662 255 279 Centrum Studiów Podyplomowych i Doskonalenia Zawodowego - 31 - Wiadomości Uczelniane 4/2012 www.cspidz.pwsz.wloclawek.pl Bezpłatne studia inżynierskie i licencjackie w Twoim regionie KURSY, SZKOLENIA ORAZ ATRAKCYJNE STUDIA PODYPLOMOWE! •Filologia angielska i germańska •Zarządzanie •Informatyka •Administracja Zarządzanie logistyczne - nowość •Pedagogika Wspomaganie i pielęgnacja osób niepelnosprawnych i starszych - nowosć LEX - dla każdego studenta administracji część zajęć prowadzona on - line włocławska uczelnia kadra uniwersytecka! Biura rekrutacyjne ul. 3 Maja 17, 87-800 Włocławek pok. nr 5 tel. 54 231 60 80 lub 668 075 602 ul. Mechaników 3, 87-800 Włocławek pok. nr 11 i 12 tel. 54 230 92 09, 230 92 11 lub 668 075 602 - 32 w w w. pwsz.w loclawek.pl Wiadomości Uczelniane 4/2012