Wiadomości Uczelniane nr 4 2012

Transkrypt

Wiadomości Uczelniane nr 4 2012
Wiadomości
Uczelniane
Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku
Nr 4 (32) 2012
ISSN 1895-3085
Koniec wakacji
czas na studia
Spis treści
Włocławska PWSZ uczelnią liderów ............................................................................................................
3
Rosną notowania PWSZ!............................................................................................................................. 3
Ogólnopolskie forum na temat praktyk zawodowych przyszłych nauczycieli............................................. 4
Jak dobrze kształcić przyszłych nauczycieli?............................................................................................... 5-6
Nowe programy kształcenia w PWSZ we Włocławku.................................................................................. 7
Kolejny etap informatyzacji......................................................................................................................... 7
Nauka i technologia w projektach dydaktycznych ...................................................................................... 8
Biznesowy angielski? To (nie)mój biznes! .................................................................................................. 8-9
O wyborach kierunków studiów z ekonomicznego punktu widzenia ......................................................... 10-11
Wyróżnienie ................................................................................................................................................ 11
O państwowym długu publicznym: krótki tekst z pesymistycznym zakończeniem ..................................... 12
O „głupich” teoriach ................................................................................................................................... 13
V Międzynarodowe Sympozjum Dziejów Biurokracji (Toruń–Włocławek, 21-24 czerwca 2012 r.) ............. 14-15
Wystawa „60 lat panowania królowej brytyjskiej” ..................................................................................... 15
Letnia Akademia Malucha .......................................................................................................................... 16
W trosce o studenta z niepełnosprawnością .............................................................................................. 17
O cyberprzestrzeni i cyberterroryzmie ...................................................................................................... 17-18
Koko, koko i „dwa nagie miecze” ................................................................................................................ 19-20
Karolina Kaszlińska – kierownik Zakładu Pedagogiki .................................................................................. 20
Nauczyciel wobec „tyranii chwili” ............................................................................................................... 21-22
Pięknie żyć sztuką ....................................................................................................................................... 22-23
92. rocznica Bitwy Warszawskiej – obrona Włocławka w sierpniu 1920 roku .......................................... 23-25
Czy można poznać samego siebie? Kilka refleksji o Poczuciu kresu Juliana Barnesa .................................. 26-27
W kraju, gdzie marketer piłkę kopie ........................................................................................................... 28
Nowości wydawnicze.................................................................................................................................. 29
Sport w PWSZ ............................................................................................................................................. 30
WYDAWCA: Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku
ul. 3 Maja 17, 87-800 Włocławek, tel. 696422758, www.pwsz.wloclawek.pl
KOLEGIUM RedakcyjnE:
Redaktor Naczelny: Andrzej Sepkowski
Z-ca Redaktora Naczelnego: Maciej Krzemiński
Sekretarz Redakcji: Krystyna Niemczyk
Redaktor techniczny: Dawid Kretkowski
Wiadomości Uczelniane 4/2012
-2-
Z życia PWSZ
Włocławska PWSZ uczelnią liderów
12 czerwca br. w auli Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie rektor Państwowej Wyższej Szkoły
Zawodowej we Włocławku profesor Tadeusz Dubicki odebrał z rąk profesora Przemysława Ruta, członka prezydium Rady
Głównej Szkolnictwa Wyższego, oraz prezes
Fundacji Rozwoju Edukacji i Szkolnictwa
Wyższego Grażyny Karczmarczyk certyfikat „Uczelnia Liderów” na rok 2012/2013.
Włocławska PWSZ już drugi rok z rzędu
uzyskała certyfikat „Uczelnia Liderów”
w II edycji ogólnopolskiego konkursu dla
szkół wyższych, organizowanego przez
Fundację pod patronatem Parlamentu
Europejskiego.
W uzasadnieniu jury konkursu uznało, że włocławska PWSZ wciela w życie idee
uczelni przedsiębiorczej i społecznie odpowiedzialnej. Na tle innych uczelni włocław-
ska PWSZ wyróżnia się jako inwestująca
w dydaktykę dla rynku pracy i przygotowująca swoich studentów tak, aby mogli
w przyszłości w sposób skuteczny i efektywny osiągać cele zawodowe w Polsce
i Zjednoczonej Europie. Włocławska PWSZ
znalazła się wśród 11 wyróżnionych spośród 36 państwowych wyższych szkół zawodowych w kraju. K.N. Rektor PWSZ we Włocławku prof. Tadeusz Dubicki (szósty od lewej) wśród rektorów uczelni wyróżnionych certyfikatem Uczelnia Liderów 2012
Z życia PWSZ
Rosną notowania PWSZ!
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku awansowała z 24. na 20. miejsce wśród 36 państwowych wyższych szkół zawodowych w kraju i zajęła 41. miejsce wśród
75 zgłoszonych w kategorii szkół wyższych (publicznych i niepublicznych razem) kształcących na poziomie licencjackim w ogłoszonym przez „Perspektywy” i „Rzeczpospolitą” rankingu szkół wyższych 2012. Najsilniejsze strony naszej uczelni to własna baza dydaktyczna
oraz kadra dydaktyczna o najwyższych kwalifikacjach. Ponadto wysoko oceniona została
wartość księgozbioru biblioteki uczelnianej, a zwłaszcza jej zbiory elektroniczne. Znacznie poprawiły się notowania uczelni u przedsiębiorców, a także wskazania przez wysoką
kadrę naukową – doktorów habilitowanych i profesorów, którzy tytuły naukowe zdobyli
w ostatnich trzech latach. Te dwa kryteria stanowią według rankingu „Perspektyw” i „Rzeczpospolitej” o prestiżu uczelni. Na podstawie analizy wyników rankingu włocławska PWSZ w kryterium preferencje przedsiębiorców zajęła 22. miejsce na 75 ocenianych uczelni, a w kryterium ocena przez kadrę akademicką - 14. miejsce na 75 uczelni ocenianych.
K.N.
-3-
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Z życia PWSZ
Ogólnopolskie forum na temat praktyk zawodowych przyszłych nauczycieli
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku była
w czerwcu br. organizatorem Pierwszej Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej – z cyklu „Praktyki pedagogiczne ważnym ogniwem
w procesie kształcenia nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej
i przedszkolnej” – pt. „Teoretyczne i praktyczne aspekty kształcenia nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej” Celem
Konferencji było podjęcie dyskusji na temat kształcenia przyszłych
nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej, a także ich
przygotowania do zawodu.
Konferencja stała się ważnym ogólnopolskim forum dla przedstawicieli środowiska naukowo-dydaktycznego, wykładowców akademickich oraz nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej. Zakres tematyczny konferencji objął następujące zagadnienia:
kształcenie nauczycieli praktyków, studentów pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej oraz doskonalenie zawodowe nauczycieli akademickich; praktyki pedagogiczne w systemie kształcenia
nauczycieli edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej; czynności
nauczyciela i ucznia głównym przedmiotem projektowania praktyk;
kształtowanie kompetencji opiekuńczo-wychowawczych przyszłego nauczyciela w toku realizacji praktyk pedagogicznych; współpraca uczelni i placówek dydaktycznych w przygotowaniu i realizacji
programu praktyki pedagogicznej.
W Konferencji wzięli udział wybitni przedstawiciele świata
nauki, wieloletni i uznani praktycy oraz studenci i zaproszeni goście. Konferencja organizowana była w ramach projektu „Dobra
praktyka najlepszym nauczycielem” współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki Priorytet III Wysoka
jakość systemu oświaty, Działanie 3.3 Poprawa jakości kształcenia,
Poddziałanie 3.3.2 Efektywny system kształcenia i doskonalenia nauczycieli projekty konkursowe.
K.N.
Prezydent miasta Andrzej Pałucki oraz przewodniczący Komisji Edukacji Jarosław Hupało podczas konferencji pt. „Teoretyczne i praktyczne aspekty kształcenia nauczycieli
edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej”
Wiadomości Uczelniane 4/2012
-4-
Jak dobrze kształcić przyszłych nauczycieli?
Rozmowa z prof. dr. hab. Janem Grzesiakiem z UAM w Poznaniu, uczestnikiem I Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej pt. „Teoretyczne
i praktyczne aspekty kształcenia nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej” organizowanej przez PWSZ we Włocławku
Prof. Jan Grzesiak
Jak Pan Profesor ocenia, w sensie całościowym, kształcenie przyszłych nauczycieli
w Polsce na poziomie praktyki studenckiej?
Jest to kluczowe zagadnienie z punktu
widzenia pedeutologii i dydaktyki kształcenia zawodowego. Kształcenie kompetentnych i odpowiedzialnych nauczycieli jest
bardzo ważnym wyzwaniem społecznym,
a tym samym urasta do wysokiej rangi
w systemie edukacji narodowej. Bowiem
o jakości edukacji w najwyższym stopniu
decydują nauczyciele – o tym się często
mówi i pisze. W rzeczywistości w środkach
masowego przekazu i w badaniach empirycznych mamy liczne okazje doświadczać krytycznych ocen stanu kształcenia i
wychowania dzieci i młodzieży na różnych
etapach edukacyjnych. Tego typu oceny
są również kierowane pod adresem systemu kształcenia nauczycieli, w tym także
(a może przede wszystkim) w zakresie
kształcenia praktycznego.
Pedeutologia rozwinięta na gruncie
dorobku naukowego w Polsce dysponuje
teoretycznymi przesłankami stanowiącymi o tym, jakim powinien być każdy nauczyciel i kto może nim być. W praktyce,
spowodowanej także przepisami prawa,
mamy do czynienia z częstymi przejawami
anomii, czyli świadomej rozbieżności między teorią a praktyką edukacyjną. To bardzo
niepokoi, a utrzymywanie takiego stanu
w najbliższych latach nieuchronnie doprowadzać będzie do dalszego spadku autorytetu i prestiżu społecznego zawodu nauczyciela.
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na system selekcji kandydatów do pełnienia niezwykle ważnych ról edukacyjnych
wobec małych dzieci, młodzieży i społeczeństwa w ogóle. Obligatoryjne kwalifikowanie
przyszłych studentów na tzw. kierunki nauczycielskie na podstawie rankingu świadectw dojrzałości prowadzi niekiedy nawet
do sytuacji patologicznych, mam tu na myśli
na przykład brak predyspozycji muzycznych
czy wady narządu mowy. Należy więc pilnie
zweryfikować system naboru kandydatów
do pracy w zawodzie nauczyciela. Oczywiście nie należy przy tym zapominać o motywach młodych ludzi dążących do uzyskania
dyplomu ukończenia studiów na kierunku
pedagogika i na innych kierunkach w specjalności nauczycielskiej.
Kolejna sprawa – to kto i jak przygotowuje przyszłych nauczycieli do pełnienia
ważnych i odpowiedzialnych ról i zadań
w zmieniających się warunkach budowania
społeczeństwa wiedzy. Kształcenie przyszłych nauczycieli w uczelniach winno być
prowadzone przez wyselekcjonowane rzesze nauczycieli akademickich posiadających
szczególne osiągnięcia naukowe i dydaktyczne (a także organizacyjne) będące w ścisłym powiązaniu teorii z praktyką działania
nauczycielskiego, czyli z metodyką kształcenia i wychowania. Badania wskazują, że
studenci podczas studiów zbyt mało mają
treści i zadań, które bezpośrednio przyczyniają się do kształtowania ich kompetencji
wymaganych od nauczycieli. Odnosi się to
zarówno do strony merytorycznej, jak i do
strony praktycznej.
Wymienione wyżej elementy w całej
rozciągłości determinują system praktyki
pedagogicznej odbywanej w toku studiów
nauczycielskich. Bardzo dobrze przygotowani nauczyciele w toku studiów mogą bardzo
dobrze pracować z uczniami i rodzicami w
-5-
przedszkolach oraz w szkołach. Jeśli bardzo
dobrzy i wysoko motywowani przyszli nauczyciele (studenci) będą odbywać praktyki u bardzo dobrych nauczycieli – wówczas
można oczekiwać kolejnych rzesz bardzo
dobrych nauczycieli, na miarę edukacji jutra i na pojutrze. Nauczyciel wypełniający
zadania przypisane jako opiekunowi studenta w związku z praktyką pedagogiczną winien zarazem spełniać rolę mentora,
a więc osoby traktującej praktykanta podmiotowo, ale przede wszystkim na wzór siebie samego w ujęciu kompleksowym, a nie
doraźnie i wycinkowo. Stąd do dużej wagi
urasta zagadnienie współpracy między nauczycielami akademickimi a nauczycielami
opiekunami praktyk oraz doradcami ośrodków metodycznych.
Można mieć nadzieję, że ścisłe respektowanie nowych standardów kształcenia
nauczycieli, określonych rozporządzeniem
Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego
z dnia 17 stycznia 2012 r., sprawi choćby
częściową poprawę na rzecz jakości kształcenia przyszłych nauczycieli.
Jak można by porównać praktyki studenckie, które odbywają się w polskich uczelniach, z tymi prowadzonymi w uczelniach
zagranicznych?
W analizie porównawczej należy
zwrócić uwagę przede wszystkim na kryteria, a wśród nich można wymienić między innymi następujące: formy i rodzaje
praktyk, związki praktyki nauczycielskiej
w szkole (przedszkolu) z kształceniem teoretycznym w uczelni, wymiar i częstotliwość
kontaktów studenta z praktyką edukacyjną w toku studiów oraz system ewaluacji
i autoewaluacji jako element kształcenia instrumentalnego przyszłych nauczycieli.
Wielorakość i różnorodność występujące w obrębie poszczególnych wyróżnionych kryteriów stanowią o złożoności
interesującej nas problematyki praktyk
zawodowych nauczycielskich. Porównując
rozwiązania spotykane w Polsce z rozwiązaniami w tym zakresie w skali europejskiej,
można zauważyć powszechne dążenia do
doskonalenia systemu praktyk w poszczególnych uczelniach kształcących nauczycieli. To bardzo dobry znak – symptom odpowiedzialności za jakość edukacji nauczycieli. Z dumą można też odnosić się do coraz
częściej spotykanych w ostatnich latach
prób wdrażania doskonalszych rozwiązań
Wiadomości Uczelniane 4/2012
w odbywaniu praktyk pedagogicznych
w polskich uczelniach zarówno państwowych, jak i niepaństwowych. Z satysfakcją
trzeba też stwierdzić, że rozwiązania w tym
względzie spotykane oraz upowszechniane w Polsce stanowią przedmiot wymiany międzynarodowej i są przenoszone na
grunt wielu innych uczelni zagranicznych.
Dają temu też wyraz studenci uczestniczący
na przykład w programach Sokrates czy Erasmus, którzy po powrocie do uczelni macierzystych z jeszcze większym uznaniem
odnoszą się do tego, czego doświadczają
podczas praktyk zawodowych w swojej
uczelni. Ze swej strony uważam za celowe,
aby stworzony został ruch pedagogiczny,
w ramach którego możliwa byłaby jak najszersza wymiana doświadczeń (i wymiana
naukowa także) w zakresie praktyk nauczycielskich z szerokim udziałem nauczycieli
akademickich, nauczycieli opiekunów oraz
nauczycieli doradców i władz oświatowych
(w tym szczebla ministerialnego). Wyrażam
zadowolenie z faktu istnienia takiej współpracy między rodzimymi uczelniami, to jest
PWSZ we Włocławku oraz PWSZ w Koninie
(którą reprezentuję).
Czy da się wymienić wyczerpujący katalog
czynników decydujących o dobrej praktyce
nauczycielskiej?
Mimo złożoności systemu kształcenia
nauczycieli można, a nawet należy wyeksponować zespół czynników warunkujących
wysoką jakość praktyki nauczycielskiej. Dysponowanie takowym swoistym katalogiem
stanowić może o możliwości zarówno tworzenia warunków, jak również do wdrażania i ewaluacji praktyki pedagogicznej jako
nader istotnego elementu strukturalnego
edukacji nauczycieli. Nie oznacza to, że nie
ma wiedzy na ten temat – wprost przeciwnie, ale nie ma dokumentu pod umownym
tytułem np. „Kodeks dobrego nauczyciela”.
Tytułem próby wśród ważnych czynników
decydujących o dobrej praktyce nauczycielskiej wskutek własnych przemyśleń i doświadczeń wymieniam:
– dobór kandydatów na studia nauczycielskie – poprzedzony długofalową preorientacją oraz orientacją zawodową w toku nauki w szkołach przed podjęciem studiów;
– uwzględnianie zespołu motywacyjnego
do wyboru zawodu nauczyciela z uwzględnieniem predyspozycji zdrowotnych, artystycznych, do jednoczesnego bycia „nauczycielem kraju ojczystego”;
– dobór nauczycieli akademickich prowadzących kształcenie teoretyczne w ścisłym
powiązaniu z kształceniem praktycznym
obejmującym moduły przedmiotowe:
– psychologiczno-pedagogiczne (psycho-
Wiadomości Uczelniane 4/2012
logia, pedagogika, dydaktyka, teoria wychowania, socjologia, biomedyczne podstawy rozwoju itp.),
– kształcenie merytoryczne pozostające
w ścisłym związku z podstawami programowymi i podręcznikami wraz z obudową
metodyczną,
– kształcenie metodyczne nastawione na
respektowanie teorii w działaniu praktycznym nauczyciela w kontakcie z podmiotem kształcenia i wychowania,
– diagnostyczno-metodologiczne (diagnostyka psychopedagogiczna, praca badawcza nauczyciela, metodologia badań
społecznych, seminaria dyplomowe i magisterskie itp.) z uwzględnieniem badań
w ramach studenckich kół naukowych;
– przygotowanie nauczycieli zatrudnionych
w szkołach, w których studenci odbywają praktyki, winno zapewniać jednolitość
w oddziaływaniach wobec studenta w kontekście standardów kształcenia nauczycieli
oraz krajowych ram kwalifikacji (kompetencji);
– konsekwentne przestrzeganie zasady
jednolitości oddziaływań wobec przyszłych
nauczycieli we współpracy wszystkich podmiotów jako uczestników procesu edukacji
nauczycieli;
– studenci oraz nauczyciele powinni mieć
szeroki dostęp do pełnego zasobu wydawnictw naukowych, metodycznych oraz podręcznikowych na bazie księgozbiorów uczelnianych;
– nauczyciele sprawujący opiekę nad praktykantami powinni mieć pełen dostęp do
zasobu wydawnictw naukowych, metodycznych oraz podręcznikowych na bazie
księgozbiorów uczelnianych;
– materialne wyposażenie szkół oraz szkół
wyższych winno uwzględniać postęp naukowy i techniczny z uwzględnieniem neomediów i technologii komunikacyjnych oraz
zasobów bibliotecznych – na te cele winien
być specjalny fundusz, a nawet wskazane
jest bezpłatne doposażenie w ramach Kapitału Ludzkiego.
Edukacja nauczycieli nie może opierać
się na opowiadaniu o tym, jak należy uczyć –
wprost przeciwnie, przyszli nauczycieli winni uczestniczyć w sytuacjach zadaniowych
(czyli w działaniu) podczas zajęć w uczelni
tak, jak potem powinni organizować nawet
identyczne sytuacje wobec uczniów w czasie praktyki i w przyszłej pracy zawodowej.
Tym samym opowiadam się za podejściem
zadaniowo-czynnościowym w kształceniu
i doskonaleniu nauczycieli.
Czy dzisiejsze placówki dydaktyczne odpowiadają potrzebom kształcenia studentów
na poziomie praktycznym, innymi słowy,
czy dzisiejsi studenci mają gdzie zdobyć
praktyczne umiejętności zawodu?
-6-
Stan kształcenia praktycznego nauczycieli w Polsce jest obecnie bardzo zróżnicowany. Bardzo dobrze stało się, że Ministerstwo Edukacji Narodowej w ramach Europejskiego Funduszu Strukturalnego stworzyło szanse na poprawę jakości praktyk pedagogicznych w ramach Kapitału Ludzkiego.
Do tego programu włączyło się tylko kilka
procent ogółu uczelni prowadzących kształcenie osób przygotowujących się do pracy w zawodzie nauczyciela – a wśród nich
z uznaniem wymienię tu PWSZ we Włocławku. Chcę tym samym wyrazić stanowisko, że
praktyka pedagogiczna stanowczo wymaga
wyraźnej poprawy w skali całego kraju. Nie
może to być temat „newralgiczny” i traktowany na zasadzie dowolności – spychany na
odpowiedzialność nauczycieli pracujących
w szkołach w roli opiekunów nad adeptami
do zawodu nauczyciela. Nauczyciele tych
szkół (placówek) potrzebują kompetentnego i organizacyjnego (także finansowego)
wspomagania. Nie jest przecież tajemnicą,
że brak podejścia systemowego na szczeblu
centralnym wywołuje uzasadniony niepokój wynikający ze zjawiska, że spora grupa
nauczycieli (nawet nauczycieli dyplomowanych) nie jest zainteresowana sprawowaniem funkcji mentorów wobec kandydatów
na przyszłych nauczycieli.
Na zakończenie wyrażam nadzieję,
że systemowe podejście (stanowione odpowiednimi decyzjami na szczeblu ministerialnym) w skali całego kraju sprawi, że
system kształcenia nauczycieli obejmujący
podmioty:
– studentów (przyszłych nauczycieli),
– uczelnie kształcące przyszłych nauczycieli,
– nauczycieli akademickich,
– nauczycieli szkół (opiekunów – mentorów) nad praktykantami,
– szkoły (placówki) i ich dyrektorów,
– ośrodki metodyczne (doskonalenia) nauczycieli,
– wydawnictwa szkolne
stanie się naturalną wielojednią, czyli spójnym systemem.
Dopóki nie będzie tego rodzaju wielojedni, dopóty kształcenie instrumentalne
(praktyczne) nauczycieli będzie znamionować przypadkowość i wiele będzie pozostawać w oczekiwaniach społecznych.
Optymistycznie należy zatem oczekiwać,
że konsekwentnie prowadzone działania
wielu zaangażowanych osób w Państwowej
Wyższej Szkole Zawodowej we Włocławku
doprowadzą do promowania absolwentów
jako profesjonalnych i odpowiedzialnych
nauczycieli. Tego też życzę.
Rozmawiał Maciej Krzemiński
Z życia PWSZ
Nowe programy kształcenia w PWSZ we Włocławku
Zgodnie z obowiązującymi przepisami
znowelizowanej ustawy z dnia 27 lipca 2005
roku – Prawo o szkolnictwie wyższym, którego tekst uwzględnia zmiany wprowadzone ustawą z dnia 18 marca 2011 r. o zmianie
ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym,
ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki oraz o zmianie niektórych innych
ustaw, w brzmieniu obowiązującym od dnia
1 października 2011 r. Państwowa Wyższa
Szkoła Zawodowa we Włocławku przystąpiła do przygotowania programów kształcenia na poszczególnych kierunkach studiów.
Był to rok wytężonej pracy dla dyrektorów
instytutów i kierowników poszczególnych
zakładów, których wkład w budowanie nowych programów kształcenia opartych na
zasadach zgodnych z Krajowymi Ramami
Kwalifikacji jest nie do przecenienia. Należy jednak podkreślić, że tak naprawdę każdy z pracowników PWSZ ma swój wkład
w przygotowywaniu programów kształcenia. Nauczyciele akademiccy zatrudnieni na poszczególnych kierunkach studiów
z wielkim zapałem i zaangażowaniem przygotowali opisy przedmiotów. W prace nad
opisami przedmiotów włączyli się zarówno
nauczyciele zatrudnieni na umowę o pracę,
jak i na umowę cywilnoprawną. Nikt praktycznie nie odmówił pomocy. Dzięki wysiłkowi i zaangażowaniu kierowników zakładów i współpracujących z nimi nauczycieli
akademickich zostały dla poszczególnych
kierunków przygotowane nowe autorskie
programy kształcenia uwzględniające zakładane efekty kształcenia dotyczące wiedzy,
umiejętności i kompetencji społecznych.
Przygotowane w PWSZ we Włocławku programy kształcenia w oparciu o wymagania
związane z Krajowymi Ramami Kwalifikacji
służą przede wszystkim większej przejrzystości, dostępności i jakości zdobywanych
kwalifikacji. Stworzone zostały między innymi dla potrzeb rynku pracy i na użytek społeczeństwa obywatelskiego.
Nowa ustawa poszerza autonomię
uczelni, zwiększając tym samym odpowiedzialność środowiska akademickiego za
kształcenie. Efektem tych zmian ma być skuteczna konkurencyjność oraz większa dbałość o wizerunek uczelni. Nowe programy
mają przyczynić się nie tylko do zwiększenia zdrowej konkurencyjności, autonomii
uczelni, ale i do podmiotowości studentów.
Studenci poprzez uczestniczenie w ocenie
programów kształcenia stają się podmiotami współdecydującymi o losach uczelni.
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku wybrała niełatwą drogę
w przygotowaniu programów kształcenia, gdyż zdecydowała się na kształcenie
o profilu praktycznym. Zobowiązało to nas
do przygotowania programów kształcenia w taki sposób, aby studenci zdobywali
w większym zakresie umiejętności praktyczne, co – mamy nadzieję – ułatwi absolwentom funkcjonowanie na wymagającym
obecnie rynku pracy, a tym samym pozwoli
na kontynuowanie nauki na studiach drugiego stopnia. Również zajęcia w większym
stopniu będą prowadzili nauczyciele, którzy zdobyli doświadczenie zawodowe poza
uczelnią.
W programach kształcenia znalazła
się dość duża liczba godzin przeznaczona
na zajęcia dydaktyczne prowadzone w formach aktywnych oraz na praktyki zawodowe, które uznaliśmy za szczególnie ważne
w związku z praktycznym profilem kształcenia. Troszcząc się o poprawność językową
tworzonych wypowiedzi, przestrzeganie
norm ortograficznych i interpunkcyjnych,
docenianie wartości dobrze zbudowanego
tekstu w życiu publicznym i osobistym przyszłych absolwentów PWSZ we Włocławku,
zaproponowano w programach kształcenia
takie przedmioty, jak np. elementy kultury
współczesnej, komunikowanie społeczne
czy kultura języka i wypowiedzi. Wprowadzenie powyższych przedmiotów naszym
zdaniem w znaczący sposób uatrakcyjni
Z życia PWSZ
Kolejny etap informatyzacji
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa
we Włocławku podpisała 18 maja 2012 r.
umowę na dostawę, instalację i wdrożenie
zintegrowanego systemu informatycznego zarządzania procesem dydaktycznym.
Wprowadzenie w ciągu 14 miesięcy kompleksowego systemu informatycznego
zrewolucjonizuje system zarządzania procesem dydaktycznym, podniesie jakość
obsługi studentów oraz usprawni komunikację wewnątrz uczelni. Poprzez wykorzystanie nowoczesnych technologii informatycznych system zoptymalizuje szereg
procesów zachodzących między innymi
w takich obszarach, jak elektroniczna rekrutacja, pensum nauczyciela akademickiego,
plany zajęć, elektroniczna legitymacja studencka, kompleksowa obsługa studentów
-7-
programy kształcenia i przyczyni się do lepszego funkcjonowania absolwentów w życiu społecznym i zawodowym. Dodatkowo
na kierunku informatyka wprowadzonych
zostało 30 godzin języka angielskiego – specjalistycznego, co zapewne przyczyni się do
podniesienia jakości kształcenia na tym kierunku i pozwoli absolwentom lepiej funkcjonować na rynku pracy.
Programy opracowane zostały w taki
sposób, że umożliwiają studentowi wybór modułów co najmniej w wysokości 30
procent liczby punktów ECTS przypisanych
do danego kierunku kształcenia. Zgodnie
z nowymi programami kształcenia każdy
student otrzymuje pulę punktów ECTS, która zapewni mu studiowanie za darmo na
jednym kierunku. Oprócz limitu punktów
student ma prawo, bez wnoszenia opłat, do
korzystania z zajęć na określonym poziomie
studiów, za które może uzyskać dodatkowo
nie więcej niż 30 punktów ECTS.
W roku akademickim 2012/2013 czeka nas wprowadzenie nowych programów
kształcenia, a tym samym weryfikowanie
zakładanych efektów kształcenia w zakresie
wiedzy, umiejętności i kompetencji społecznych. Czekają nas również konsultacje
z pracodawcami – w celu dostosowania
programów kształcenia do oczekiwań rynku
pracy. Poprzez współpracę, która ma doprowadzić do wypracowania pożądanego
programu kształcenia, będzie następowała
integracja uczelni z gospodarką. Programy
kształcenia będą również konsultowane ze
studentami, absolwentami i nauczycielami
akademickimi.
Poprzez nasze nowe programy kształcenia i ich ciągłe doskonalenie chcemy być
uczelnią kształcącą swoich studentów zgodnie z nowoczesnymi europejskimi standardami edukacyjnymi.
Barbara Moraczewska
Autorka jest prorektorem ds. nauczania i studentów PWSZ we Włocławku.
w dziekanacie, obsługa studentów on-line
(wirtualny student), obsługa wykładowców
on-line (wirtualny prowadzący), stypendia,
praktyki studenckie, biuro karier oraz dom
studenta. Program ten zapewni też pełną
integrację zarówno z wcześniejszymi systemami uczelnianymi, chociażby platformą
e-learningową, jak i pozauczelnianymi.
Już tegoroczną rekrutację uczelnia
przeprowadzi przy zastosowaniu nowego
modułu. Będzie szybciej, wygodniej, tak dla
kandydata, jak i uczelni.
K.N.
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Forum
Nauka i technologia w projektach dydaktycznych
W październiku wraz z początkiem
nowego roku akademickiego w studenckim
gronie toczą się gorące dyskusje na wiele
tematów. Przeważają opowieści związane z wakacyjnymi wyjazdami, rozpoczętą
pracą czy nowymi znajomościami, jakie
w tym czasie udało się nawiązać. Aby poznać najważniejsze tematy tych rozmów,
zatrzymuję się na korytarzu, na pierwszym
piętrze budynku dydaktycznego w Zakładzie Zarządzania i Informatyki, przy automacie z kawą. Przypuszczenia okazują się
trafione, lecz dodatkowo pojawia się temat,
który zawsze wzbudza bardzo wiele emocji.
Dyskutuje się o nowych przedmiotach, jakie
będą realizowane na kierunku informatyka
w ramach wybranej przez studentów specjalności.
Kierunek informatyka na studiach
stacjonarnych podzielony został na trzy obszary zainteresowań: grafika komputerowa
i aplikacje webowe, sieci komputerowe i telekomunikacja oraz systemy informatyczne
i bazy danych. Przez pierwsze cztery semestry studenci zdobywali wiedzę, która była
przewidziana w programie nauczania danego kierunku. Rozwijali też umiejętności analitycznego myślenia, logicznego rozumowania i abstrahowania od kontekstu, tak aby
w dalszej części studiów rozwijać prowadzone projekty naukowe. Teraz nadszedł
moment, kiedy to w grupach dla wybranej specjalności każdy z nich tworzy wybrany moduł projektu i rozwija praktyczne i ukierunkowane na małe oraz średnie
przedsiębiorstwo umiejętności. Absolwenci
studiów, jakie prowadzimy, bardzo dobrze
odnajdują się na rynku pracy, dysponując
merytorycznym przygotowaniem do zawodu i praktycznymi umiejętnościami, które
są wykorzystywane na zajmowanych przez
nich stanowiskach w przemyśle, nowoczesnym handlu, reklamie czy marketingu.
Głównym obszarem obecnych prac
rozwojowych są multimedia strumieniowe,
grafika komputerowa, komunikacja człowieka z maszyną i naturalne interfejsy użytkownika. Połączenie tych czterech składni-
ków stwarza możliwości, aby w tym roku
akademickim przygotować końcowe założenia oraz wcielić w życie projekt, o którym
dotychczas głównie dyskutowaliśmy. Wedle
obecnych standardów, jakie obowiązują
w szkolnictwie wyższym, wdrażany jest
elektroniczny system wspomagający nauczanie poprzez multimedialną platformę
e-learningową. Serwis internetowy docelowo ma zawierać materiały wideo z wykładów, prezentację wykładowców i konspekty zajęć. Całość uzupełniana jest zapiskami
studentów oraz komunikacją grupową na
dostępnym forum i uczestnictwem w wideokonferencjach. W serwisie tym dodatkowo będą się znajdowały moduły ćwiczeniowe i laboratoryjne, które każdy zalogowany
na swoje konto student może uzupełniać
i sprawdzać poprawność rozwiązań.
Rozszerzoną funkcjonalność tego projektu, a w opinii niektórych najciekawszą,
będzie stanowił społecznościowy portal
studentów i wykładowców PWSZ we Włocławku. Bardzo wiele dyskusji na naszej
uczelni opierało się o chęć stworzenia i rozwijania lokalnego „facebooka” skupiającego grono studentów uczelni ze wszystkich
kierunków i specjalności. Skupiająca się
na portalu studencka społeczność będzie
wspomagać działania uczelni, tworzyć koła
naukowe, doskonalić swoje umiejętności
i rozwijać zainteresowania. Platforma multimedialna udostępni możliwość pracy grupowej w tzw. chmurze (Cloud computing),
każdy użytkownik podłączony do internetu z wykorzystaniem swojego komputera
może współdzielić zasoby, wymieniać pliki
i rozwiązywać zadanie na wspólnym wirtualnym pulpicie tak, aby współtworzyć końcowe rozwiązanie wybranego problemu.
Posiadamy odpowiednie zaplecze do rozwijania tego projektu, zarówno od strony
merytorycznej, jak i zasobów sprzętowych.
Taki projekt to duże przedsięwzięcie, wymaga wydajnych serwerów, sieci o dużej
przepustowości i pracy wielu osób, dlatego
zaangażujemy studentów ze wszystkich kierunków. Wsparcie od strony informatycznej
zapewnią studenci II i III roku informatyki
we współpracy z wykładowcami. Bardzo
prężnie działali w tworzeniu poprzednich
projektów, które mamy już na swoim koncie, m.in. aplikacje mobilne na iPhone’a oraz
urządzenia z systemem Android czy portal
na miarę znanego na świecie YouTube,
z wykorzystaniem multimediów strumieniowych do publikowania filmów wideo
w internecie. Dlatego właśnie przez cały
czas, już od pierwszego semestru na kierunku informatyka uczymy, w jaki sposób
stosować wiedzę w praktyce poprzez: programowanie w językach C/C++, Java, PHP,
XHTML, CSS oraz obsługę programów: Apache Server, CMS WordPress, Photoshop,
Flash, 3D Studio Max.
Dodatkowym działem nauczania są
zagadnienia z dziedziny sieci komputerowych i telekomunikacji: inżynieria ruchu,
administrowanie systemami serwerowymi
i sieciami, diagnozowanie problemów
i usterek oraz skuteczne ich usuwanie. Student, który rozpoczyna studia w PWSZ we
Włocławku, jest pod opieką dydaktyczną
doświadczonej kadry, która w sposób właściwy przekaże wiedzę i wykształci praktyczne umiejętności. W efekcie końcowym
absolwenci swobodnie czują się w pracy
zawodowej w zespołach z doświadczonymi
pracownikami. Mamy w swojej strukturze
dwa niezależne instytuty: Instytut Humanistyczny, a w nim Zakład Filologii Angielskiej,
Zakład Filologii Germańskiej i Rosyjskiej,
Zakład Filologii Polskiej i Zakład Pedagogiki
oraz Instytut Nauk Społecznych i Informatyki, do którego należą Zakład Administracji,
Zakład Stosunków Międzynarodowych, Zakład Zarządzania i Zakład Informatyki, a także: Studium Języków Obcych, Studium Wychowania Fizycznego i Sportu oraz Biblioteka. Jak widać, zakres jest rozbudowany,
przez co rozmieszczenie uczelni usytuowane jest w trzech budynkach dydaktycznych
na terenie miasta. Czekamy na kolejne opinie z Waszej strony i zachęcamy do udziału.
Daniel Filutowicz
Autor jest lektorem w Zakładzie Informatyki
PWSZ we Włocławku.
Forum
Biznesowy angielski? To (nie)mój biznes!
Wiele zostało już powiedziane na temat języka angielskiego i roli, jaką odgrywa
w dzisiejszym świecie. Odkąd język ten stał
się lingua franca nie tylko w Europie, ale
i na świecie, coraz więcej dowodów na po-
Wiadomości Uczelniane 4/2012
twierdzenie wagi nauki i umiejętności posługiwania się angielskim można dostrzec
w otaczających nas realiach. Począwszy od
literatury, przez muzykę, aż po prasę, internet, telewizję – ogólnie mówiąc – kulturo-
-8-
wy i kulturalny mainstream. Mainstream?
Jeszcze do niedawna zamiast tego słowa
zapewne znalazłby się tam polski odpowiednik bądź odpowiedniki tego słowa.
W moim mniemaniu fakt coraz większej
integracji lub ingerencji, zależnie od spojrzenia na to zjawisko, języka angielskiego
z językiem polskim jest najdobitniejszym
dowodem coraz głębszego zakorzenienia
języka angielskiego w zbiorowej świadomości obywateli, nie tylko dzisiejszej Polski, ale
i poza jej granicami, gdyż zjawisko to nie dotknęło jedynie naszego języka ojczystego.
Mówi się oficjalnie już o spanglishu, czyli
połączeniu hiszpańskiego i angielskiego,
ale także o ponglishu, którym coraz częściej
komunikują się nasi rodacy mieszkający
w krajach anglojęzycznych.
Nie chcę tutaj jednak podnosić kwestii, czy zjawisko tak istotnej asymilacji
zwrotów i słówek z języka angielskiego jest
pozytywnym trendem, czy wprost przeciwnie. Zajmują się tym bowiem językoznawcy i ich stanowiska są dość rozbieżne w tej
kwestii. Bezsprzecznym pozostaje jednak
wszechobecność języka angielskiego i coraz, szerszy kontekst sytuacyjny, w jakim się
on pojawia. Od niedawna bowiem, nie kwestionując jego roli jako ogólnego medium
komunikacji, mówi się o języku angielskim
specjalistycznym jako przyszłości nauczania
i posługiwania się tym językiem. Wynika to
z prostego faktu, że coraz więcej ludzi potrafi komunikować się w tym języku, choć
należy zaznaczyć, że sprawa dotyczy wszystkich języków obcych. To z kolei powoduje,
że znajomość „zwykłego angielskiego” nie
wystarczy, by zwrócić uwagę na przykład
przyszłego pracodawcy.
Celowo podaję tutaj perspektywę pracownika szukającego pracy bądź studentów
myślących o pozyskaniu istotnego atutu
w staraniach o znalezienie upragnionej pracy, co jest zauważalnie trudniejsze niż choćby dekadę temu. To właśnie dzisiejszy rynek
pracy, i nie tylko pracy, definiuje rolę języka
angielskiego specjalistycznego jako kryterium predysponujące do wykonywania danej pracy. Dotyczy to wszystkich rodzajów
języka angielskiego specjalistycznego, ale
ze względu na szczególną rolę jego biznesowej odmiany w tym procesie chciałbym
skupić się właśnie na niej.
Dlaczego jest ona właściwie taka
szczególna? Powodów jest co najmniej kilka
i postaram się je nieco przybliżyć. Na początek kwestia poruszona poniekąd w tytule
artykułu, czyli niezaprzeczalny fakt wszechobecności biznesowego angielskiego w życiu przeciętnego obywatela. Jak mówiłem
słuchaczom zgromadzonym na prezentacji
dotyczącej roli biznesowego angielskiego podczas tegorocznego Festiwalu Nauki
i Przedsiębiorczości w PWSZ, niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z faktu obcowania
z językiem angielskim biznesowym na co
dzień. Oglądając telewizję, czytając prasę, przeglądając strony www, stykamy się
wielokrotnie ze zwrotami wziętymi właśnie
z tej odmiany specjalistycznego angielskiego. Przykłady są wszędzie – czytając broszury o lokatach bankowych, znajdujemy
tam terminy typu kapitalizacja, podpisując
umowy kredytowe słyszymy i widzimy słowa takie jak marża, spread i, czego nikomu
nie należy życzyć, konsolidacja. Zakładając firmę, mówimy, że oprócz pieniędzy
potrzebny jest tzw. know how, słuchając
w telewizji informacji z giełdy papierów
wartościowych w naszych uszach brzmią
dźwięczne słowa, takie jak dywidenda czy
broker, żeby tylko podać te najprostsze.
Wypada także wspomnieć zwroty stosowane u nas w mowie codziennej w rodzaju:
dealer, deal, fifty-fifty, first/last minute czy
pożądane przez wszystkich wczasowiczów –
all inclusive. Mimo że są to zwroty zaczerpnięte z biznesowego języka angielskiego, to
znamy je i słyszymy często. Niestety, podobnie rzecz się ma z pojęciami mniej przyjemnymi, typu mobbing, lobbing itd. Myślę, że
powyższe sformułowania mówią najdobitniej, dlaczego biznesowy angielski to biznes
każdego z nas, czy jesteśmy tego świadomi,
czy też nie.
Innym istotnym powodem jest konieczność coraz szerszej, uniwersalnej wiedzy, jaką narzuca nam dzisiejszy świat. Nawet przeciętny Polak musi być obeznanym
z podstawowymi terminami biznesowymi,
ponieważ w wielu sytuacjach życiowych ta
wiedza jest niezmiernie potrzebna. Oprócz
wymienionych powyżej sytuacji związanych
z bankowością są także kwestie dotyczące
znajomości funkcjonowania mechanizmów
gospodarki, zarządzania finansami, choćby tylko własnymi, atrakcyjne nawet dla
nieobeznanego z giełdą debiuty wielkich
spółek, a także codzienne informacje ze
światowych rynków walut, giełd, kruszców
i paliw. Nie jest to oczywiście całe spektrum
sfery biznesowej, z którą statystyczny Polak
ma kontakt, ale samo to, jak myślę, pokazuje skalę wpływu biznesowego angielskiego
i świata biznesu jako takiego na zwykłych
ludzi. Znajomość biznesowego angielskiego pozwala znacznie łatwiej obracać się
w tych realiach, wykorzystywać je do własnych celów i czuć się świadomą jednostką
funkcjonującą w tym mechanizmie. Nawet
jeśli jesteśmy tylko małymi trybikami w tej
machinie, warto pamiętać o tym, że wszyscy jesteśmy jej częścią. Dlatego też warto
znać język, który jest jego esencją. Podkreślam to po raz kolejny, ponieważ zbyt wielu
Polaków zbyt lekceważąco podchodzi do
elementarnej wiedzy w zakresie gospodarki, biznesu i terminów zaczerpniętych z biznesowego angielskiego. Jeśli ktoś uważa się
za „odpornego” na tę wiedzę, to serdecznie
polecam programy w TVN i TVNCNBC – pt.
-9-
„Portfel i rynki dla opornych”, które w bardzo przystępny sposób tłumaczą zawiłości
świata biznesu i finansów.
Trzecim powodem, dla którego warto uczyć się i znać biznesowy angielski, jest
jego funkcjonowanie w świecie mediów,
a który otacza nas zewsząd każdego dnia.
Box office informuje nas o szczycie listy
najbardziej kasowych filmów w Polsce
i na świecie; niedawno zakończone u nas
Euro 2012 było, jak teraz się mówi, wielkim
eventem; wszyscy z nas również znają nową
w Polsce, a znaną od dawna na Zachodzie
formę reklamy, czyli product placement
(nasze swojskie lokowanie produktu). Jak
zatem widać, uczymy się biznesowego angielskiego zupełnie nieświadomie, bo jest
on nam chwilami niezbędny nawet w naszej
polskiej rzeczywistości.
Metody nauczania języka angielskiego są znane powszechnie i równie łatwo dostępne. Z biznesowym angielskim sprawa
wygląda nieco inaczej, albowiem można się
go nauczyć albo na płatnych kursach organizowanych przez uczelnie, albo na studiach
podyplomowych lub też w ramach studiowania filologii angielskiej. Zajęcia z Business English są już w programie nauczania
filologii angielskiej w PWSZ we Włocławku.
Z pewną satysfakcją stwierdzam, że studenci naszej PWSZ coraz bardziej świadomi są
istotnej roli specjalistycznego angielskiego
i występują z własną inicjatywą, domagając się zajęć z Business English także
w ramach lektoratów. Uczelnia wychodzi
im naprzeciw i już w roku akademickim
2012/2013 studenci informatyki będą mieli cały semestr dodatkowych zajęć z języka
angielskiego specjalistycznego. Być może
w nieodległej przyszłości również inne kierunki będą miały dodatkowe zajęcia ze specjalistycznego angielskiego powiązanego
z przedmiotem ich studiów.
Podsumowując, chciałbym zachęcić wszystkich do zainteresowania się tematem Business English, ponieważ warto
poszerzać swoją wiedzę w świecie, który
nieustannie mknie naprzód i wymaga od
nawet przeciętnego obywatela coraz większej wszechstronności i jednocześnie kompetencji. Jeśli nawet ktoś nie będzie studiować biznesowego angielskiego, albo zanim
zacznie studia, polecam przełamać rutynę
i kiedy tylko pojawią się informacje ze świata biznesu w telewizji… nie przełączać kanału i choć parę minut uwagi temu poświęcić.
Zapewniam, że warto.
Piotr Gołembiewski
Autor jest lektorem w Studium Języków Obcych
oraz uczelnianym koordynatorem ECTS w PWSZ
we Włocławku.
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Forum
O wyborach kierunków studiów z ekonomicznego punktu widzenia
Wyniki matur, składanie aplikacji na
uczelnie oraz wyniki rekrutacji już dawno
zakończone… W tym „gorącym” okresie
środki masowego przekazu, jak co roku,
podawały statystyki dotyczące popularności wybranych kierunków studiów, zatrudnienia absolwentów, a także bezrobocia
wśród osób do 30. roku życia. Mimo pesymistycznych danych na temat zatrudnienia oraz bezrobocia, analizując wyniki tych
badań przez ostatnie 10 lat, można wyraźnie zauważyć, że zainteresowania polskich
maturzystów dotyczące studiów ulegają
zmianie i są to zmiany uzasadnione. Oczywiście poza pewnymi wyjątkami, do których można zaliczyć studia prawnicze oraz
medyczne, które z wiadomych przyczyn od
zawsze cieszą się ogromnym zainteresowaniem maturzystów. Popularne w latach
2002-2006 kierunki, takie jak europeistyka,
stosunki międzynarodowe, politologia czy
szeroko rozumiane kierunki marketingowe
zostały obecnie wyparte przez studia specjalistyczne oferowane przez uczelnie techniczne. Jest to zjawisko dobre, świadczące
o tym, że młodzież śledzi trendy panujące
na rynku pracy i orientuje się, jakich zawodów potrzebują obecnie pracodawcy.
Z ekonomicznego punktu widzenia
zjawisko to wywołuje niejednoznaczną ocenę. Z jednej strony, krótkookresowej, pokazuje, że młodzież jest bardzo elastyczna, jeśli chodzi o wykształcenie, i dostosowuje się
do potrzeb gospodarki. Z drugiej strony, każdy wybiera zawód na znaczną część swojego
życia. Wykształcenie jest więc z ekonomicznego punktu widzenia „długookresowe”
i dostosowanie go do krótkiego okresu
może wywołać odwrotne skutki w długim
okresie.
Życie gospodarcze w danym państwie
w sposób bardzo bezpośredni wpływa na
życie osobiste każdej jednostki. W bardzo
prosty sposób można przedstawić zależność ludzkich emocji związanych z pracą od
„chłodnych”, „bezdusznych” i racjonalnych
działań gospodarki, co bardzo wiąże się
z wyborem kierunku kształcenia (a później
ze znalezieniem zatrudnienia). Posiadanie
stałej pracy dla człowieka oznacza bardzo
wiele: bezpieczeństwo, utrzymanie siebie
i rodziny, przyszłość, realizację planów…
Jednak praca w teorii ekonomii to miara
wysiłku włożonego w wytworzenie danego
dobra, to świadoma czynność polegająca
na wkładanym wysiłku człowieka dla osiągnięcia założonego przez niego celu (czyn-
Wiadomości Uczelniane 4/2012
ności umysłowe i fizyczne podejmowane
dla realizacji zamierzonego celu). Poprzez
pracę człowiek generuje wartość ekonomiczną w postaci towarów lub usług. Bezrobocie generuje nie tylko w ludziach bardzo
negatywne emocje, ale także ma zły wpływ
na życie gospodarcze danego kraju. Na podstawie niektórych praw z teorii ekonomii:
teorii cyklów koniunkturalnych, wzrostu gospodarczego, realiów życia gospodarczego
Polski, wydarzeń w Unii Europejskiej można udowodnić, że przy wyborze kierunku
studiów w celu uzyskania wykształcenia,
zatrudnienia oraz z nadziejami i emocjami
z tym związanymi można sobie pomóc, nie
ulegając presji panujących obecnie trendów. Szybka analiza gospodarcza pozwala na wybranie takiego kierunku studiów,
który pozwoli przyszłemu absolwentowi na
znalezienie pracy w zawodzie oraz zapewni
mu stałe zatrudnienie nawet w momentach
zahamowania gospodarczego. Dzięki temu
zaspokoi też swoje emocje i nadzieje związane z przyszłością i poczuciem bezpieczeństwa.
Gospodarka w krajach o najbardziej
rozwiniętym systemie kapitalistycznym
jest bardzo wrażliwa na wahania koniunkturalne. Cykl koniunkturalny to zjawisko
w gospodarce, w którym występują wahania różnych mierników ekonomicznych charakteryzujących poziom koniunktury wokół
rosnącego trendu wzrostu gospodarczego,
analizowanego w długim okresie. Najczęściej tymi zmiennymi są: PKB, zatrudnienie,
ceny, wielkość eksportu i importu, wskaźniki rynku kapitałowego, nakłady inwestycyjne i zapasy przedsiębiorstw, dochody
i wydatki ludności, obroty i zyski przedsiębiorstw. Średnio trwa on od trzech i pół do
pięciu lat. Cykl koniunkturalny posiada fazy:
ożywienia (rośnie produkcja, zatrudnienie,
inwestycje, popyt, ceny, a maleje bezrobocie), rozkwitu (wyżej wymienione wielkości utrzymują się na wysokim poziomie),
kryzysu (maleje produkcja, zatrudnienie,
inwestycje, popyt, ceny) oraz depresji (moment, w którym wskaźniki gospodarcze nie
osiągną już niższego poziomu). Dodatkowo
w dobie totalnego globalizmu, który obecnie ma miejsce, koniunktury państw są
zależne od sytuacji gospodarczej w innych
państwach, czyli ich cyklów koniunkturalnych. Teoria uczy, że cykl życia gospodarczego bardzo mocno ingeruje w rynek pracy w danym kraju. Co więcej, jego faza oraz
poziom rozwoju gospodarczego, na jakim
- 10 -
dany kraj się znajduje, wpływa na wyżej
wymienione trendy związane z wyborem
wykształcenia. Napływ kapitału w danym
kraju rozbudza nadzieje na znalezienie dobrze płatnej pracy na lata w tych sektorach,
w które obecnie są inwestowane środki finansowe. Należy jednak pamiętać, że trendy szybko ulegają zmianie i zatrudnienie
w danym sektorze gospodarczym w okresie
rozkwitu nie gwarantuje „długookresowej”
kariery w danej branży. Jako przykład może
posłużyć Hiszpania – w okresie koniunktury
inwestowano w rynek mieszkaniowy oraz
budownictwo infrastrukturalne. Przedsiębiorstwa budowlane oferowały za podstawowe prace przy realizacji wielu projektów bardzo wysokie zarobki, bardzo często
przewyższające pensje absolwentów uczelni wyższych w Hiszpanii, na początku ich
kariery. Młodzi Hiszpanie ulegli presji wysokich zarobków i często zamiast studiów
wybierali pracę fizyczną lub też drobne
prace biurowe (niewymagające wyższego
wykształcenia) na budowach. Rozwój sektora budowlanego spowodował pobudzenie pozostałych sektorów gospodarki, co
doprowadziło do wzrostu gospodarczego.
Średnie płace w kraju podniosły się znacząco, sięgały nawet do poziomu 1200-1500
euro miesięcznie. Obecnie gospodarka hiszpańska ma się najgorzej od momentu jej
przystąpienia do Unii Europejskiej, sektor
budowlany upada, rośnie bezrobocie, młodzi ludzie nie mogą znaleźć pracy, ponieważ
nie mają doświadczenia i odpowiedniego
wykształcenia. Ulegli oni falom inwestycji,
patrząc „krótkookresowo” na swoją przyszłość. Warto jeszcze dodać, że pracodawcy
obecnie zatrudniają pracowników, którzy
miesięcznie odbierają średnią płacę na poziomie 800 euro.
Bardzo podobną sytuację, jak ta
w Hiszpanii, przechodzi obecnie „polska
budowlanka”. Napływ w latach poprzednich miliardów euro na inwestycje z Unii
Europejskiej oraz organizacja Euro 2012
wywołały istny „boom” budowlany. Budowano wszystko: stadiony, drogi, osiedla
mieszkaniowe, budynki użyteczności przemysłowej... Swój dynamiczny rozwój przeżywali również dostawcy towarów i usług
związanych pośrednio lub bezpośrednio
z budownictwem. Miało to od razu swoje
odzwierciedlenie przy wyborach kierunków
studiów polskich maturzystów. W latach
2007-2010 do najpopularniejszych kierunków należało budownictwo ze specjalnością
budowy dróg i autostrad. Jak dzisiaj prezentuje się stan polskiego sektora budowlanego, wszyscy są w stanie ocenić. Planuje się
zwolnienie około 300 tys. osób związanych
z sektorem budowlanym. Polskie „potęgi”
budowlane mają do czynienia z problemami utrzymania płynności finansowej. Wiele
osób, które posiadają wyższe wykształcenie
techniczne, ma problemy ze znalezieniem
pracy w kraju, część z nich (znająca języki)
wybiera pracę poza granicami kraju, gdzie
jeszcze pieniądze na inwestycje budowlane
się nie skończyły.
Kolejnym zjawiskiem gospodarczym,
który powinien determinować młodzież
do przemyślanego wyboru studiów, jest
offshoring. Offshoring to w skrócie przeniesienie wybranych procesów biznesowych
przedsiębiorstwa poza granicę kraju przy
zachowaniu tej samej grupy klientów. Dotyczy on takich procesów, jak produkcja,
usługi lub zamówienia, a jego celem jest
obniżenie kosztów. Przeniesienie może nastąpić poprzez inwestycję lub zlecenie międzynarodowego podwykonawstwa. Jak dotąd proces ten miał miejsce przy procesach
produkcyjnych (przenoszenie produkcji do
krajów azjatyckich, gdzie koszty pracownika są zdecydowanie niższe niż w krajach
wysokorozwiniętych). Obecnie offshoring
przyjmuje charakter transferu procesów
usługowych. Międzynarodowe korporacje,
zmuszone często do licznych cięć kosztowych w celu zachowania konkurencyjności
na rynku, tworzą swoje centra świadczenia
usług oraz centra produkcyjne w krajach
„trzeciego świata”. Na dodatek postępujący
rozwój technik komputerowych pozwala na
tworzenie takiego oprogramowania, które
w prostych procesach biznesowych, zawodowych czy też specjalistycznych zastępuje
człowieka – tzw. business intelligence. Zjawiska business intelligence i offshoringu
powinny być brane pod uwagę w momencie wyboru wykształcenia bardzo poważnie.
Rozwój tych narzędzi służących do obniżania kosztów przedsiębiorstwa może sprawić, że osoby posiadające wykształcenie
wyłącznie w tzw. miękkich umiejętnościach
będą miały utrudnioną drogę przy znalezieniu pracy. Przykładem może posłużyć polski
sektor bankowy. W czasach, kiedy pozyskanie jakiegokolwiek kredytu było tylko
kwestią czasu, a nie wysokości zarobków,
a także w okresie dynamicznego rozwoju
rynku mieszkaniowego polski sektor bankowy (mający jeszcze na dodatek nadpłynność wolnych środków do kredytowania)
osiągał nieprawdopodobne zyski ze swojej
podstawowej działalności. Nie patrząc na
koszty, największe banki w Polsce zakładały swoje placówki w miejscowościach,
o których istnieniu nawet nie wiedziały.
Rosło przez to też zatrudnienie w bankowości. Bywały też czasy, że brakowało ludzi
z wykształceniem ekonomicznym do pracy
w bankowości, dlatego też zaczęto rekrutować niemalże wszystkich na stanowiska
doradców bankowych, kredytowych, funduszy inwestycyjnych, kart kredytowych,
baz danych itd. Absolwenci politologii, geografii oraz innych kierunków, które od zawsze nie cieszyły się wysoką popularnością
(albo niewielkimi szansami na zatrudnienie
w zawodzie) wszyscy mogli uzyskać zatrudnienie w banku. Władze instytucji wierzyły,
że poprzez zaawansowany program szkoleń
oraz „miękkie wykształcenie” kandydaci są
na tyle zdolni, że będą w stanie sprzedać
klientowi wszystko na warunkach określonych przez bank, a nie przez klienta. Cała ta
sytuacja uległa zmianie, kiedy banki zaczęły
liczyć się z kosztami i za wszelką cenę dążyły do ich zmniejszenia. Miało to miejsce
w roku 2009, kiedy światowy sektor finansów przechodził kryzys. Banki w celu uniknięcia upadłości, albo utraty klienta, często zamykały swoje oddziały zamiejscowe,
a w najgorszym wypadku godziły się na fuzje z większymi, globalnymi bankami uniwersalnymi. Instytucje finansowe w celu
redukcji kosztów i utrzymania stanowiska
pracy decydowały się również na wprowadzenie do swoich metod zarządzania offshoringu oraz systemów informatycznych
typu business intelligence. Proces zmian
rozpoczął się w roku 2010 i nadal trwa.
W efekcie ucierpiał na tym rynek pracy. Szacuje się, że ze względu na cięcia kosztowe
i fuzje banków polski sektor bankowy może
opuścić ponad 50 tys. osób. Warto o tym
pamiętać, gdy myśli się o studiach i przyszłości na zasadzie „jakoś to będzie”.
Wyżej wymienione zjawiska gospodarcze nie należą do wszystkich, które
wpływają bezpośrednio na rynek pracy oraz
wybór kierunku kształcenia przez młodzież.
Są one jednak najbardziej drastyczne, jeżeli
chodzi o późniejsze widmo bezrobocia, przy
ogromnych (jak już było wyżej wspomniane
„krótkookresowych”) oczekiwaniach. Czym
więc się kierować przy wyborze ścieżki kariery? Czy jest jakaś gałąź gospodarki, która
gwarantuje stabilne i perspektywiczne zatrudnienie? Eksperci mają co do tego jedną
odpowiedź – tak. PKPP Lewiatan – organizacja zrzeszająca i reprezentująca przedsiębiorców prywatnych uważa, że w Polsce
jest praca dla specjalistów, którzy potrafią
wykonać swoją pracę i prowadzić przedsiębiorstwo zarówno w okresie recesji, jak
i rozkwitu. Dochodzą też do wniosku, że Polska, będąc na takim etapie rozwoju gospodarczego, powinna inwestować w innowacje, które dadzą jej przewagę nad innymi.
Jeżeli chodzi o kierunki, w których powinni
- 11 -
się kształcić młodzi Polacy, to należy przede
wszystkim wymienić przedmioty techniczne powiązane z najnowszymi technikami
komputerowymi, inżynierią produkcji, programowaniem, energetyką, odnawialnymi
źródłami energii. Wszelkie przesłanki wskazują, że ten obszar przez bardzo długi okres
będzie się rozwijał i będzie potrzebował
specjalistów.
Ukończenie technicznego kierunku
studiów nie jest jednak jedynym rozwiązaniem. Istnieje wiele zawodów, których przez
długi czas nie zastąpi komputer (może jedynie wspomagać jakiś proces biznesowy).
Należą do nich: finanse przedsiębiorstw,
rachunkowość, inżynieria finansowa, prognozowanie i symulacje, zawody z dziedziny
prawa i finansów, które wymagają dodatkowych egzaminów państwowych (doradca
inwestycyjny, aktuariusz). Istotnym tak naprawdę jest fakt, że należy specjalizować się
w dziedzinie, która jest wyjątkową specjalnością, a ze znajomością języków obcych
oraz obsługi narzędzi informatycznych ją
wpierających każdy jest w stanie osiągnąć
profil specjalisty, którego pracodawca poszukuje.
Wojciech Bieniek
Autor jest doktorantem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Wyróżnienie
Maciej Krzemiński – literaturoznawca,
autor krótkich opowiadań, starszy wykładowca PWSZ we Włocławku, koordynator
dydaktyczny projektu „Dobra praktyka najlepszym nauczycielem”, związany z uczelnią
od początku jej funkcjonowania , otrzymał
w konkursie „Belfer Roku 2012” organizowanym przez „Gazetę Pomorską”, wyróżnienie w kategorii nauczyciel akademicki.
K.N.
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Forum
O państwowym długu publicznym: krótki tekst z pesymistycznym zakończeniem…
Jednym z najważniejszych problemów współczesnego państwa polskiego
jest olbrzymie zadłużenie, które narasta
w zastraszającym tempie. Ustawowe określenie tego zjawiska to „państwowy dług
publiczny”. Zgodnie z art. 72 ust. 1 ustawy
z 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych1 państwowy dług publiczny obejmuje
zobowiązania sektora finansów publicznych
z następujących tytułów: wyemitowanych
papierów wartościowych opiewających na
wierzytelności pieniężne; zaciągniętych
kredytów i pożyczek; przyjętych depozytów; wymagalnych zobowiązań, w tym wynikających z odrębnych ustaw oraz prawomocnych orzeczeń sądów lub ostatecznych
decyzji administracyjnych oraz uznanych za
bezsporne przez właściwą jednostkę sektora finansów publicznych będącą dłużnikiem. Państwowy dług publiczny oblicza
się jako wartość nominalną zobowiązań
jednostek sektora finansów publicznych.
Na państwowy dług publiczny składa się
głównie dług Skarbu Państwa oraz dług sektora samorządowego. Dług publiczny jest
niewątpliwie konsekwencją występowania
deficytu budżetowego. Deficyt budżetowy
(czasami mylnie utożsamiany z długiem
publicznym) jest stanem budżetu, przewagą wydatków nad dochodami. Wskazuje
się w literaturze, że deficyt budżetowy jest
nie tylko konstrukcją finansową, lecz także zjawiskiem społecznym, gospodarczym
i prawnym; jest wyrazem nadmiernych (w
stosunku do możliwości) wydatków publicznych2. Czy są jakieś granice zadłużania państwa? A może politycy nie są niczym skrępowani w swoim dążeniu do pożyczania,
pożyczania, pożyczania…? Podstawowym
aktem prawnym, który wprowadza ograniczenie, jest Konstytucja RP z 2 kwietnia
1997 r.3 Art. 216 ust. 5 stanowi, że nie wolno zaciągać pożyczek i udzielać gwarancji
i poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekroczy
3/5 wartości rocznego produktu krajowego
brutto. Regulacja ta wprowadza zasadę,
natomiast kwestie szczegółowe uregulowane są w ustawie o finansach publicznych.
W zakresie problematyki długu i deficytu
Konstytucja wprowadza również inne zasady, np. zabronione jest pokrywanie deficytu
budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa (art. 220
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Są trzy rodzaje kłamstw:
kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki.
Mark Twain
ust. 2); inicjatywa ustawodawcza w zakresie
Wiele środowisk bije na alarm
ustawy budżetowej, ustawy o prowizorium w związku z wciąż powiększającym się pańbudżetowym, zmiany ustawy budżetowej, stwowym długiem publicznym. Przykładoustawy o zaciąganiu długu publicznego oraz wo można wskazać, że Koalicja na Rzecz
ustawy o udzielaniu gwarancji finansowych Zmniejszenia Długu Publicznego uruchomiprzez państwo przysługuje wyłącznie Ra- ła specjalną stronę internetową5 zawieradzie Ministrów (art. 221).
jącą szereg informacji na temat zadłużenia
„Strażnikiem” ochrony konstytucyjnej państwa. W widocznym miejscu „bije” liczgranicy 3/5 zadłużenia w stosunku do PKB nik zadłużenia – w chwili kończenia niniejustawodawca uczynił ministra finansów. szego artykułu wskazywał on wartość 839
Sprawuje on kontrolę – na podstawie art. 130 240 784 zł. Proszę te miliardy skonfron74 ust. 1 ustawy o finansach publicznych – tować z aktualnym wskazaniem licznika…
nad sektorem finansów publicznych w zaKonkluzja musi być pesymistyczna –
kresie przestrzegania tej zasady. W ramach omawiany państwowy dług publiczny jest
tej kontroli ma prawo między innymi do obsługiwany („spłacany”) ze środków bużądania od jednostek sektora finansów pu- dżetowych, na które składają się głównie
blicznych informacji o bieżącym i progno- podatki i opłaty publicznoprawne – płacozowanym zadłużeniu tych jednostek oraz ne przez podatników. Władze państwowe
o strukturze zadłużenia.
i samorządowe zadłużają nie siebie, ale nas
W celu uniknięcia osiągnięcia mak- – obywateli. I nasze dzieci, wnuki, prawnusymalnego (dopuszczalnego przez Konsty- ki, praprawnuki itd.
tucję) poziomu zadłużenia ustawodawca
Wspomniany licznik zadłużenia wskawprowadził szereg instrumentów, które zuje w chwili obecnej, że na 1 mieszkańca
określa się mianem procedur ostrożnościo- państwowy dług publiczny wynosi 22 568
wych i sanacyjnych. Regulują je art. 86-88 zł. Zatem na przeciętnej rodzinie (małżonustawy o finansach publicznych. Warto kowie i dwoje dzieci) ciąży (oczywiście stawspomnieć, że najłagodniejsze procedury tystycznie) konieczność spłaty zadłużenia
ostrożnościowe muszą być wszczęte, gdy w kwocie ponad 90 tys. zł.
relacja państwowego długu publicznego
Angielski poeta i pisarz John Donne
do PKB przekroczy 50 procent. W sytuacji (XVI/XVII w.) napisał: „Przeto nigdy nie pyprzekroczenia progu 55 proc. wdrażane są taj, komu bije dzwon: bije on Tobie”6. Parakolejne (bardziej drastyczne) instrumenty frazując to zdanie: posłowie i senatorowie
ostrożnościowe. Przekroczenie wartości RP – to wam bije ten dzwon, powstrzymajkonstytucyjnej (3/5) rodzi obowiązek reali- cie bijący licznik zadłużenia, to wasz obozacji procedur sanacyjnych (naprawczych).
wiązek.
Najnowsze dane4 wskazują, że w miJacek Wantoch-Rekowski
nionym roku budżetowym (2011) realizacja Autor jest kierownikiem Zakładu Administracji w PWSZ
budżetu państwa zamknęła się deficytem we Włocławku.
w wysokości 25,1 mld złotych. Upraszcza- 1
jąc, oznacza to, że z budżetu wydano kwotę 2 DzU z 2009 r., nr 157, poz. 1240 z późn. zm.
A. Borodo, Polskie prawo finansowe. Zarys ogólny,
o ponad 25 mld zł większą od kwoty, która
Toruń 2010, s. 212.
do tego budżetu wpłynęła. Zjawisko to ma 3 DzU z 1997 r., nr 78, poz. 483 z późn. zm.
4
wieloletnią „tradycję”…
Według stanu na pierwszą połowę lipca 2012 r.;
Na koniec grudnia 2011 r. dług Skarbu
źródło danych – Informacja kwartalna o sytuacji
makroekonomicznej i stanie finansów publicznych,
Państwa wyniósł 771,1 mld zł, a państwowy
nr 2/2012, Ministerstwo Finansów, Warszawa, maj
dług publiczny – 815,3 mld zł (informacja
2012 (dalej jako: Informacja MF).
MF). Widać wyraźnie, że państwowy dług 5
http://www.dlugpubliczny.org.pl.
publiczny generowany jest głównie przez 6 http://cytaty.eu.
dług Skarbu Państwa (ponad
94 proc.!). Jednostki samorządu terytorialnego przyczyniają się do ogromnego
zadłużenia Polski w minimalnym zakresie.
Tablica informująca o długu publicznym w centrum Warszawy
- 12 -
Forum
O „głupich” teoriach
Jeżeli nazwiemy kogoś zwolennikiem
teorii spiskowej, oznacza to, że uważamy
go za niezbyt rozgarniętego, sięgającego po
najprostsze rozwiązania, co jest jakby proporcjonalne do jego niewielkich możliwości
intelektualnych. Wielu z nas zostało uznanych za co najmniej nieporadnych intelektualnie przez nauczycieli. Oni zwykle uważali, że hołdowanie takim teoriom jest przejawem paranoi, głupoty i trzeba z nimi walczyć w imię „normalności”, choć wiemy nie
od dziś, że to, co jest normalne dla jednych,
bywa nienormalne dla innych. A wiadomo,
że ze swoją paranoją można jakoś żyć. Teoretycy, na przykład R. Pipes, powiadają, że
takie teorie zniewalają umysł, a wiara w nie
przybiera formy od subtelnych po obsesyjne i permanentne i jest objawem swoistej
choroby umysłu. Dla Pipesa stanowią one
fałszywą formę świadomości zbiorowej.
I z takim uproszczeniem można by się zgodzić, ale pod warunkiem, że wiemy, czym
jest „prawdziwa” forma świadomości. Niestety, o tym także nie mamy pojęcia, choć
niektórym zdaje się, że je mają, ale raczej
nie zdradzą nam, czym jest, bo z tym miewają kłopoty podobne do tych, jakie pojawiają się wtedy, kiedy chcemy odkrywać
nagość prawdy… Co zaś do owej choroby
umysłu, to powinniśmy zgodzić się z tą
przypadłością, zauważając już tu, że jest to
jednak choroba każdego z nas.
Jeżeli zgodzimy się z Pipesem i innymi
teoretykami, to wszyscy zauważymy u siebie niezbyt bolesne objawy paranoi, ale jeżeli bliżej przyjrzymy się otoczeniu, to spostrzeżemy je nie tylko u siebie, co już jest
jakąś małą pociechą, ale raczej nie nadzieją
na wyzdrowienie. Pocieszając się dalej i próbując przyglądać się wielu wyjaśnieniom
zjawisk i procesów, dostrzeżemy, że hołdy
składane głupim teoriom to codzienność
wielkich i maluczkich, i to nie tylko teoriom
politycznym, bo zwykle z nimi utożsamiamy
teorie spisku i teorie spiskowe. Bierze się
to stąd, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć
wielu zjawisk, bo po prostu nie mamy czasu na ich analizę. Nie mamy czasu na dociekanie przesłanek do jakiegoś „mądrego”
wniosku, a zwykle wnioskujemy nawet setki razy dziennie. Żyjąc w okresie przyspieszenia, zadowalamy się zwykle jedną czy
kilkoma przesłankami i zdaje się nam, że
to wystarcza. Owszem, wystarcza, ale tylko
do stworzenia postaci wiary w jakieś wyjaśnienie, a jeśli już ją stworzymy i uznamy za
swoją, taka wiara staje się fundamentem.
Przy czym najczęściej nie tworzymy tego
sami, manipulatorów wyobrażeniami zbio-
rowymi jest tylu, że nie pozwolą nam na
samodzielność, bo człowiek myślący jest
zagrożeniem dla establishmentu albo tylko
jakiejś jego grupy. I tu zdumiewać może to,
że takie sądy spotykamy przede wszystkim
w powieściach-dystopiach, bo tak zwani antropolodzy, poza E. Morinem czy B.F. Skinnerem, uważają, że jest inaczej, że jesteśmy
mądrzy, samodzielni, kreatywni w odkrywaniu obrazów świata i człowieka.
Umieramy równie głupi, jak się rodzimy, a świat wciąż pozostaje daleki i obcy,
jego wzory, sensy i znaczenia pozostają
nieodgadnione, ale my chcemy wiedzieć.
Może nawet nie wiedzieć, ale mieć choć
cienie pewności, bo pragnienie pewności
zawsze wygrywa z pragnieniem mądrości.
Wygrywa dlatego, że musimy stale uzgadniać się ze światem, stale odpowiadać na
wyzwania, czy chcemy tego, czy nie, czy
potrafimy, czy nie. Zawsze, acz często nieświadomie, odpowiadamy na pytania o to,
co dzieje się w Syrii, jak zmienia się postać
kryzysu finansowego, czy Tusk to dobry
czy nie bardzo. Odpowiadając, poszukujemy wyjaśnień najprostszych, takich, jakie
zostały w nas utwierdzone w procesie enkulturacji. Zwykle mamy już gotowe schematy odpowiedzi, często korygowane przez
wartościowanie czynników sprawczych tych
zjawisk. Jeżeli czujemy, że wyjaśnienie jakiegoś zjawiska jest konieczne przez odczuwaną przez nas krzywdę, to oskarżamy o to
sprawstwo zwykle jednego winnego, czyli
Żydów, agentów, masonów, kapitalizm, komunizm, zatrute środowisko naturalne. Na
jednym poprzestajemy, bo inaczej wina rozmywa się, maleje.
Takie poszukiwania winnych są stare
jak świat, a efekty podobne. Jeżeli sięgniemy do Faraona Prusa, zauważymy, że spiskowcami mającymi macki w całym starożytnym świecie byli Fenicjanie, zagadkowi,
wszechmocni i dbający tylko o swoje dobro,
choć mimo tej rzekomej wszechmocy nie
potrafili osiągać swoich celów. Z kolei jeżeli
przyjrzymy się wiekom XVI i XVII, to bez trudu zauważymy, że bohaterami wielu teorii
są jezuici, a swoiste odium z tamtego czasu
spoczywa na nich do tej pory. Nie wspominamy tu o templariuszach, różokrzyżowcach czy masonach – żelaznych bohaterach
takich teorii. Zawdzięczają to niewiedzy na
swój temat, ale i umiejętnościom wrogów,
a niewiedza twórców takich teorii dorównuje niewiedzy adresatów, którzy zgłaszają
potrzebę na wyjaśnienia przyczyn zła, jakie
dotyka ich samych czy zbiorowość.
Wierzymy w wiele teorii spiskowych
- 13 -
i teorii spisku, zauważmy zatem konieczność mówienia o dwóch postaciach takich
„głupich” teorii. Z jednej strony mamy ponadczasowe, uniwersalne teorie spiskowe
mówiące o grupach i jednostkach realizujących swoje cele, nieoglądających się
na innych. Znajdziemy ich poświadczenia
w każdej kulturze człowieka. Takie teorie
mają postać podobnych sobie mityzacji
i tylko zmieniają się ich bohaterowie, ale
regułą jest, iż zawsze muszą to być „obcy”.
Teorie spisku natomiast to teorie doraźne, służące potrzebom chwili jakiejś grupy
społecznej czy władzy. Mając w ręku narzędzia władzy symbolicznej, taka grupa czy
jednostki sprawujące władzę mogą przekonywać, że jakaś klęska, tragedia była wynikiem realizacji jakichś perfidnych planów
„odwiecznych wrogów”. Nader często czyni
się tak po to, by zrzucić odpowiedzialność
na te ciemne siły, których nie da się zbliżyć,
i tu przykładów mamy dziesiątki – od przyczyn klęski wrześniowej po katastrofę smoleńską. Wiele takich teorii umiera śmiercią
naturalną, wystarczy przestać je rytualizować, ale zwykle ich miejsce zajmują nowe,
jak to jest ostatnio z teoriami wyjaśniającymi przyczyny kryzysu finansowego i gospodarczego. Pokrewieństwo między teoriami
spisku i teoriami spiskowymi jest oczywiste,
te pierwsze są jakby mutacjami tych drugich, ale odpowiadają na stałą potrzebę
i sensu, i znaczenia u odbiorców. I tu zauważyć można kojącą paranoję naukowców. Ci,
którzy oskarżają innych, sami tworzą dziesiątki teorii spisku, i tu przypomnimy tylko
wszystkie teorie tyczące śmierci generała
Sikorskiego.
Jeżeli konsekwentnie będziemy nazywali te teorie „głupimi”, jak chce tego
wielu ludzi mających się za naukowców, to
będziemy mieli za głupców 99,9 procent
obywateli i praktycznie wszystkich polityków, którzy szermują takimi teoriami na co
dzień, przy wydatnej pomocy medialnych
interpretatorów. Spójrzmy tylko na teorie,
jakie generują postępowania kilku ostatnich prezydentów USA. „Wojna z terroryzmem”, istnienie „imperium zła”, „osi zła”,
„państw zbójeckich” to teorie spisku będące odgałęzieniami wielkiej teorii spiskowej
w jej amerykańskiej postaci. Czy nazwiemy
Reagana, obu Bushów, Obamę głupcami?
Czy hołdujący teorii „układu” politycy polscy nie są zwyczajnymi zwolennikami spisku
ciemnych sił? A w takie, niekoniecznie swojskie, teorie łatwo nam uwierzyć, bo niemal
każdy z nas jest uwikłany w jakiś układ i nie
jest to tylko nasza, polska specyfika.
Andrzej Sepkowski
Autor jest profesorem w Zakładzie Pedagogiki
PWSZ we Włocławku.
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Z życia PWSZ
V Międzynarodowe Sympozjum Dziejów Biurokracji (Toruń
–Włocławek, 21-24 czerwca 2012 r.)
Sympozjum, ze względu na znaczną
liczbę uczestników zagranicznych i krajowych oraz trzydniowe obrady, było organizowane wspólnie przez Wydział Prawa
i Administracji UMK w Toruniu, Państwową
Wyższą Szkołę Zawodową we Włocławku
i Wydział Humanistyczny Uniwersytetu
Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Honorowy patronat nad Sympozjum objęli:
Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Prezydent Miasta Torunia, Jego
Magnificencja Rektor PWSZ we Włocławku
oraz Dziekani obu Wydziałów – toruńskiego
Wydziału Prawa i Administracji i lubelskiego
Wydziału Humanistycznego. Patroni honorowi sfinansowali też (w różnych częściach)
Sympozjum; dodatkowo część kosztów pokrył również prorektor ds. nauki i współpracy z zagranicą oraz krajowi uczestnicy Sympozjum w postaci umiarkowanych (150 zł)
opłat konferencyjnych.
Główny ciężar organizacji wzięły na
siebie dwie katedry Wydziału Prawa i Administracji UMK – Katedra Historii Państwa
i Prawa Polskiego oraz Katedra Powszechnej Historii Państwa i Prawa, w organizację
Sympozjum zaangażował się też Instytut
Historii UMCS, którego pracownicy, mający
znakomite i datujące się od wielu lat kontakty z naukowcami Europy Wschodniej, zajęli się ustaleniem listy gości z tego regionu
i zaproszeniem ich na obrady.
Odzwierciedleniem wkładu pracy
w organizację Sympozjum był skład Komitetu Organizacyjnego, do którego weszło
trzech profesorów UMK – dr hab. Zbigniew
Naworski (przewodniczący), dr hab. Andrzej Gaca (wiceprzewodniczący) i dr hab.
Waldemar Chorążyczewski oraz dwóch
naukowców z Lublina – dr Artur Górak (sekretarz) z UMCS i dr Dariusz Magier z Archiwum Państwowego w Lublinie.
W Sympozjum wzięło udział 100
uczestników – 42 gości zagranicznych (32
Rosjan, sześcioro Ukraińców i dwóch Gruzinów) i 58 naukowców krajowych. Reprezentacja ośrodków naukowych była
imponująca. Rosjanie reprezentowali niemal wszystkie liczące się ośrodki naukowe
swojego kraju – Rosyjską Akademię Nauk
(w tym jej Instytuty Historii z Moskwy i Sankt
Petersburga oraz Instytut Ekonomiki z Moskwy), uniwersytety moskiewskie: Przyjaźni
Narodów i Moskiewski Uniwersytet Państwowy, Państwową Moskiewską Akademię
Prawniczą, ale także Państwową Galerię
Trietiakowską. Ponadto przyjechali profeso-
Wiadomości Uczelniane 4/2012
rowie z Sankt Petersburga: z Uniwersytetu
Państwowego, Państwowego Uniwersytetu Technologii i Wzornictwa, z tamtejszego
Państwowego Archiwum Historycznego.
Z innych ośrodków naukowych byli goście
z uniwersytetów w Riazaniu, Jarosławiu,
Orłowie, Charkowie, Kursku i z Narodowego Uniwersytetu Wołyńskiego, a także z tak
odległych ośrodków, jak Północny „Arktyczny” Federalny Uniwersytet w Archangielsku, Uralski Federalny Uniwersytet czy Uralski Państwowy Uniwersytet Pedagogiczny
z Jekaterinburga. Byli również naukowcy
z Wołogdy – z tamtejszego Instytutu Prawa
i Ekonomii, z Kurskiego Państwowego Uniwersytetu Medycznego i Orenburskiego
Uniwersytetu Pedagogicznego. Naukowcy
ukraińscy to przedstawiciele Ukraińskiej
Akademii Nauk z Kijowa (Instytut Archeologii i Źródłoznawstwa oraz Instytut Historii),
a także Akademii Służby Celnej z Dniepropietrowska. Dwóch profesorów z Gruzji reprezentowało Tbiliski Uniwersytet Państwowy. Z kolei polscy uczestnicy Sympozjum to
przede wszystkim naukowcy uniwersyteccy
z 11 uniwersytetów – od Uniwersytetu Jagiellońskiego, poprzez warszawski, Kardynała Stefana Wyszyńskiego, toruński, łódzki, wrocławski, UMCS, białostocki, szczeciński, Warmińsko-Mazurski, aż po Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Drugą grupę uczestników stanowili pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej z Lublina
i Gdańska, trzecią – pracownicy Archiwów
Państwowych z Lublina i Siedlec. Swoje
referaty przedstawiali ponadto naukowcy
z Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, Polskiej Akademii Nauk (Instytut Historii i Stacji Naukowej PAN w Moskwie),
Politechniki Opolskiej, Toruńskiej Szkoły
Wyższej oraz Wyższej Szkoły Biznesu i Administracji w Łukowie.
Już choćby pobieżny przegląd uczestników Sympozjum wskazuje, że spotkali
się przedstawiciele wielu dyscyplin naukowych, których przedmiotem zainteresowania stała się biurokracja: historycy, archiwiści, historycy państwa i prawa, historycy
administracji, ekonomii, nauk pedagogicznych, kulturoznawcy.
Problematyka Sympozjum została
zakreślona bardzo szeroko, a jej odzwierciedleniem było 76 wystąpień i referatów
zaprezentowanych w trakcie trzydniowych
obrad. Pewnym ograniczeniem terytorialnym była koncentracja zainteresowań na
problematyce Europy Środkowej i Wschod-
- 14 -
niej – biurokracja zachodnioeuropejska była
poruszana marginalnie jako punkt odniesienia do omawianych zagadnień oraz wskazywania podobieństw i różnic wynikających
zarówno z innych tradycji, jak i odmiennej
kultury obu części kontynentu. Organizatorzy nie wprowadzili natomiast żadnych
ograniczeń chronologicznych – stąd prezentowany przez referentów dorobek naukowy
obejmował przeszłość sięgającą od wieku
XVI aż po czasy współczesne.
Każdego dnia obrady rozpoczynała
sesja plenarna. Na każdej z nich prezentowane były zagadnienia ogólne odnoszące
się do historii biurokracji sui generis lub też
zwracające uwagę na problemy wykraczające poza ramy temporalne i tematyczne
omawianych zagadnień.
Pierwszego i drugiego dnia po sesjach
plenarnych obrady odbywały się w sekcjach
tematyczno-chronologicznych. W piątek,
22 czerwca, aż do wieczora pracowały dwie
sekcje poświęcone biurokracji XIX-wiecznej. Budzi ona największe zainteresowanie
współczesnej nauki, albowiem był to „złoty
wiek urzędników”, w którym wypracowano wzorce naukowe „idealnej” biurokracji
i wprowadzono w życie jej podstawowe systemy i modele.
Drugiego dnia we Włocławku, po posiedzeniu plenarnym, obrady toczyły się
w dwóch sekcjach równoległych. Jedna była
poświęcona protobiurokracji, czyli okresowi kształtowania się biurokracji zawodowej,
i obejmowała zagadnienia mieszczące się
między wiekami XVI i XVIII, a druga zajmowała się biurokracją komunistyczną.
Oczywiście, przy tak dużej liczbie
wystąpień referenci mieli ściśle określony czas prezentowania swoich tematów,
z reguły więc ograniczali się do sygnalizacji
najważniejszych, ich zdaniem, zagadnień.
W pełnym wymiarze wszystkie prezentowane prace zostaną opublikowane przez
wydawnictwo PWSZ we Włocławku w przyszłym roku. Dodać należy, że publikacja
zostanie powiększona o kolejnych dziesięć
referatów, których autorzy z różnych względów nie mogli przybyć na Sympozjum osobiście, ale potwierdzili swoje uczestnictwo
w publikacji i zobowiązali się do nadesłania
w najbliższym terminie pisemnych wersji
zaplanowanych wystąpień.
Organizatorzy zadbali także o zapewnienie uczestnikom Sympozjum możliwie
atrakcyjnego programu pozanaukowego,
choć do ich dyspozycji wolne pozostawały
w zasadzie tylko wieczory. Było to o tyle
ważne, że większość tak zagranicznych,
jak i krajowych gości w Toruniu była po raz
pierwszy. W czwartek, po przyjeździe gości,
zorganizowano zwiedzanie Torunia z przewodnikiem znającym język rosyjski. Z kolei
w piątek (22 czerwca) w godzinach wieczornych odbył się w trzygodzinny spacer
wynajętym statkiem po Wiśle, połączony
z kolacją. Natomiast w sobotę, po zakończonych obradach, w Forcie IV zorganizowany
został uroczysty piknik, w ramach którego
goście zwiedzili całą twierdzę (z przewodnikiem przebranym w mundur pruskiego
grenadiera). Wydaje się, że goście docenili starania organizatorów, a Toruń, a także
nowe budynki PWSZ we Włocławku zrobiły
na nich duże wrażenie.
Na koniec należy dodać, że oprócz
dorobku naukowego, zawarcia nowych
kontaktów towarzyskich, które zapewne zaowocują także współpracą naukową, przed-
stawiciele niektórych ośrodków naukowych
z Rosji, Ukrainy i Gruzji przywieźli ze sobą
konkretne propozycje nawiązania bardziej
trwałej współpracy między tamtejszymi
instytucjami naukowymi a uczelniami polskimi, zwłaszcza tymi, które organizowały
Sympozjum. Co więcej, padły również propozycje nawiązania instytucjonalnej współpracy między miastami i regionami, w których te ośrodki naukowe się znajdują.
Zbigniew Naworski
Autor jest profesorem w Zakładzie Administracji
w PWSZ we Włocławku.
Z życia PWSZ
Wystawa „60 lat panowania królowej brytyjskiej”
Zakład Filologii Angielskiej i Biblioteka
PWSZ zorganizowały w czerwcu wystawę
poświęconą obchodzonej w tym roku 60.
rocznicy koronacji królowej brytyjskiej Elżbiety II. Wystawa składała się z kilku części.
Główną stanowiły plansze ukazujące życie
i działalność królowej Elżbiety II oraz znaczki pocztowe – Wielka Brytania była pierwszym krajem, który stosował znaczki jako
opłatę za usługi pocztowe, jest też jedynym,
którego znaczki nie noszą nazwy, ale tylko
sylwetkę lub zarys głowy aktualnego monarchy – króla lub królowej. Pokazano także
kilka monet, również z wybitą sylwetką głowy królowej w profilu. W gablocie zaprezentowano książki i albumy poświęcone obecnej królowej i jej rodzinie oraz jej przodkom. Obok, na stoliku, wyłożono książki
i czasopisma, w których znalazły się artykuły
i fotografie na temat królowej i jej rodziny.
Zarówno królowa, jak i królewska rodzina
są w Wielkiej Brytanii obiektem swoistego
przemysłu prasowego, wydawniczego i pamiątkarskiego. Nawet w krajach, w których
monarchia nie istnieje od dawna, Elżbieta II
i jej rodzina wzbudzają ogromne zainteresowanie. Można powiedzieć, że królowa
i królewska rodzina są kwintesencją monarchii. Elżbieta II jest jedną z najczęściej fotografowanych i najlepiej rozpoznawanych
osób na świecie.
Jeśli chodzi o Polskę, królowa wśród
swoich przodków ma też Polaków i to nawet w nieodległej przeszłości – około stu
lat temu. Król Bolesław Chrobry był wujem
jednego ze średniowiecznych monarchów,
a pretendent do tronu brytyjskiego, pochodzący ze Szkocji Bonnie Prince Charlie miał
matkę Polkę. Z kolei wśród członków rodziny księcia Filipa, męża Elżbiety II, były osoby
pochodzące z polskiej rodziny Hauke-Bossaków. Ojciec królowej, Jerzy VI, dobrze
znał polskich przywódców w czasie drugiej
wojny światowej. Elżbieta II była w Polsce
z wizytą w 1996 r., przyjmowała prezydentów Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego. Wielu członków rodziny królewskiej
odwiedzało Polskę, m.in. książę Karol, jego
obecna żona Camilla, książę Filip i księżniczka Anna. Królowa, która jest głową Kościoła anglikańskiego, trzykrotnie spotkała się
z papieżem Janem Pawłem II – raz w Londynie i dwa razy w Watykanie. Ostatni raz
w Watykanie w roku 1999 (skan fotografii
pokazano na wystawie). Polskiego papieża
odwiedził także książę Karol z księżną Dianą.
Andrzej Pietrzak
Autor jest wkładowcą w Zakładzie Filologii Angielskiej w PWSZ we Włocławku).
Eksponaty na wystawie pt. 60 lat panowania królowej brytyjskiej w Bibliotece PWSZ we Włocławku
- 15 -
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Z życia PWSZ
Letnia Akademia Malucha
Już po raz drugi w okresie letnim
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we
Włocławku zorganizowała w ramach Letniej Akademii Malucha wakacyjne zajęcia
pozalekcyjne adresowane do najmłodszych
mieszkańców Włocławka. Przedsięwzięcie
realizowane jest w ramach projektu „Dobra praktyka najlepszym nauczycielem”
współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego, i ma na celu lepsze
przygotowanie studentów biorących udział
w projekcie do roli opiekuna – wychowawcy
małych dzieci w środowisku pozaszkolnym.
W tym roku w ramach Letniej Akademii Malucha zaplanowanych zostało osiem
pięciogodzinnych spotkań – zajęcia stacjonarne organizowane na terenie PWSZ we
Włocławku oraz plenerowe zajęcia spor-
towo-rekreacyjne. Do udziału zaproszone
zostały dzieci z włocławskich świetlic środowiskowych. W każdym spotkaniu udział
wzięła kilkunastoosobowa grupa dzieci
w wieku przedszkolnym i szkolnym.
W lipcu pod okiem dr Karoliny Kaszlińskiej studenci przygotowali i przeprowadzili
ciekawe i kreatywne zajęcia ogólnorozwojowe rozwijające umiejętności współpracy
w grupie rówieśniczej i rozbudzające zainteresowania poznawcze. Przy wsparciu
studentów dzieci brały udział w grach i zabawach ruchowych, a także indywidualnie
i w grupach rozwijały swoje umiejętności
plastyczne i muzyczne.
Natomiast sierpniowe spotkania Letniej Akademii Malucha upłynęły na zabawie
na świeżym powietrzu połączonej z nauką
pod hasłem „Bezpiecznie nad wodą”. Ra-
Dzieci z Letniej Akademii Malucha podczas zajęć plastycznych
Wiadomości Uczelniane 4/2012
- 16 -
zem z mgr. Jarosławem Marciniakiem dzieci miały okazję zwiedzić nowo powstałą
przystań jachtową nad Zalewem Włocławskim, podziwiać panoramę miasta i okolic
podczas wycieczki statkiem ratowniczym
WOPR po Zalewie Włocławskim. Po trudach żeglowania dzieci mogły się posilić
kiełbaską samodzielnie upieczoną przy
ognisku.
Mamy nadzieję, że tegoroczne zajęcia
były dla dzieci wspaniałą przygodą i lekarstwem na wakacyjną nudę, a dla studentów
praktyczną lekcją i szansą na doskonalenie
nauczycielskich szlifów. Kolejna edycja Letniej Akademii Malucha już za rok.
Urszula Lewandowska
Autorka jest koordynatorem projektu „Dobra
praktyka najlepszym nauczycielem”.
Z życia PWSZ
W trosce o studenta z niepełnosprawnością
Od 1 lipca br. we włocławskiej PWSZ
działa pełnomocnik ds. studentów niepełnosprawnych. Rektor powierzył to zadanie
psychologowi Adamowi Grudniowi, który
zawodowe doświadczenie zdobywał między innymi w szpitalu Uniwersyteckim im.
dr. A. Jurasza w Bydgoszczy oraz jako trener
w projekcie „Kujawsko-Pomorski program
promocji zdrowia psychicznego w miejscu
pracy. Profilaktyka wypalenia zawodowego”.
Do obowiązków pełnomocnika należy
rozpoznawanie potrzeb studentów niepełnosprawnych oraz podejmowanie działań
zmierzających do likwidacji barier uniemożliwiających ich udział w życiu społeczności
studenckiej. Do jego kompetencji należy
też rozwiązywanie indywidualnych problemów swoich podopiecznych, także udzielanie informacji niepełnosprawnym kandy-
datom o możliwościach pomocy ze strony
uczelni, o przysługujących im prawach
i usługach. Każdy student niepełnosprawny
będzie mógł liczyć na pomoc pełnomocnika
w załatwianiu bieżących spraw na uczelni.
Będzie mógł uzyskać od niego informację
o przysługujących mu różnych formach
pomocy, np. formy pomocy materialnej
ze strony uczelni, czy jak pozyskać środki
z Państwowego Funduszu Rehabilitacji
Osób Niepełnosprawnych. Do zadań pełnomocnika będzie także należało monitorowanie aktualnych programów i możliwości
pozyskania środków docelowych służących
wyrównywaniu szans edukacyjnych (np.
programy PFRON, tj. Student II, Pitagoras).
W założeniu władz uczelni nowy pełnomocnik podejmie działania integrujące
i adaptacyjne w środowisku społeczności
uczelnianej, będzie też reprezentował inte-
resy niepełnosprawnych studentów przed
organami uczelni i na zewnątrz. Ponadto
dzięki jego działalności uczelnia podejmie
bardziej efektywną współpracę z organizacjami rządowymi (np. Pełnomocnikiem
Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, Rzecznikiem Praw Obywatelskich), samorządowymi i pozarządowymi wspierającymi
osoby niepełnosprawne oraz ze szkołami
ponadgimnazjalnymi kształcącymi uczniów
niepełnosprawnych. Rektor powierzył nowemu pełnomocnikowi reprezentowanie
PWSZ w Międzyuczelnianej Radzie ds. Studentów Niepełnosprawnych przy Wydziale
ds. Osób Niepełnosprawnych Departamentu Spraw Społecznych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego w Toruniu.
K.N.
Forum
O cyberprzestrzeni i cyberterroryzmie
Wiek XXI stał się momentem przełomowym. Jest to zdecydowanie okres
przesycony dążeniami zdobywania, przetwarzania, przesyłania informacji. Liczy się
tutaj szybkość, sprawność, innowacyjność,
zaawansowanie techniczne i technologiczne. Wszystko to sprawia, że społeczeństwo
współczesne ulega transformacji, by odpowiedzieć na wymogi obecnej epoki. Informacja i systemy informacyjne decydują nie tylko o dobrobycie obywateli współczesnych państw, komforcie
ich życia czy dostępie do
wiedzy. Informacja stanowi
też o bezpieczeństwie.
Okazuje się, że od
cywilizacji
przemysłowej
przechodzimy do cywilizacji informacyjnej. Przeformatowaniu ulegają stare
struktury polityczne, społeczne, gospodarcze, militarne, naukowe, edukacyjne. Wszystko to na drodze
ewolucyjnej.
Osią wspomnianych
przemian XXI wieku jest
kategoria informacji. Jest ona tworem interdyscyplinarnym. Dotyczy wielu kategorii
działań ludzkich. Z punktu widzenia bezpieczeństwa łączy takie przymioty, jak tajność,
integralność i dostępność1. Ma ponadto
znaczenie strategiczne. Posiadacz informacji, a przez to i wiedzy, ma przewagę nad
innymi2. Może ją wykorzystać, by kogoś lub
coś zniszczyć bądź ocalić, by coś zyskać lub
zmienić.
Rozliczne role, jakie dziś przypisuje
się informacji, wypływają z istnienia tzw.
społeczeństwa informacyjnego lub inaczej
„społeczeństwa cyfrowego”, „społeczeń-
stwa wiedzy” albo też „społeczeństwa poinformowanego”3.
Przyszło nam żyć w takiej rzeczywistości, w której zasoby informacyjne i technologiczne przedstawiają kolosalną wartość.
- 17 -
Nadciąga epoka walki o dostęp do informacji, a nawet o samą informację. Informacja
zaczyna w ramach społeczeństwa informacyjnego egzystować na zupełnie nowym
polu, a mianowicie w cyberprzestrzeni.
Cyberprzestrzeń
należy
pojmować jako całość wirtualnych powiązań w sektorze ludzkiej działalności
z udziałem ICT4. Jest czymś, co tworzy się
stale od nowa. Stanowi zjawisko powstające na styku
ludzkiej wyobraźni, rozumu
i technologii5. Wielokrotnie
postrzega się ją jako osobny
świat, wymiar równoległy do
rzeczywistości realnej.
Co istotne, w przypadku
przeniesienia konfliktu stron o
nierównych potencjałach (tzw.
zagrożenia asymetryczne) do
cyberprzestrzeni dochodzi do
zrównoważenia sił uczestników potencjalnego starcia,
zmniejszają się bowiem istniejące między nimi dysproporcje. Strona słabsza ma tym
samym zwiększone szanse6.
Najpoważniejszym i najbardziej niepokojącym aspektem wpływu
cyberprzestrzeni na człowieka jest fakt, iż
stopniowo staje się on przedmiotem stałej inwigilacji pochodzącej z różnych stron.
Działania, o których mowa, są niezauważal-
Wiadomości Uczelniane 4/2012
ne i dyskretne. Także dostęp do cyfrowych
danych przechowywanych w licznych systemach informatycznych potencjalnie pozwala na pełną inwigilację. Dzieje się tak przez
to, że nawet najmniejszy ruch w cyberprzestrzeni pozostawia po sobie ślad7.
Przełom wieków XX i XXI przyniósł
ze sobą powstanie zupełnie nowej płaszczyzny bezpieczeństwa narodowego, mianowicie bezpieczeństwa informacyjnego
(BI)8. Według M. Madeja bezpieczeństwo
informacyjne dotyczy „zagwarantowania
sobie przez dany podmiot (np. państwo)
integralności, kompletności oraz wiarygodności posiadanych zasobów informacyjnych
w każdej formie, nie tylko elektronicznej”9.
Mimo szeregu udogodnień ze strony
nowoczesnych technologii wzrasta możliwość nagłego, szybkiego, niepostrzeżonego ataku dezintegrującego życie jednostek
i grup, bowiem nie trzeba wiele wysiłku, by
jednym ruchem zakłócić bezpieczeństwo
państwa lub państw. Najlepszym tego przykładem może być zjawisko cyberterroryzmu.
Terroryści obecnie wiedzą, że niedobór informacji byłby o wiele bardziej dotkliwy niż wcześniej i odbiłoby się to niejednokrotnie nie tylko na jednostkach, ale i na
całych społeczeństwach. Ten stan generowałby straty finansowe z powodu braku lub
opóźnionej realizacji założonych zadań, powodowałby zakłócenie lub uniemożliwienie
działania i prawidłowego funkcjonowania
wielu sfer życia ludzkiego i działalności wielu instytucji, pozbawiając ludność kontroli
nad własną egzystencją. W opinii terrorystów takie zaburzenie porządku społeczeństwa informacyjnego może totalnie zachwiać podstawami współczesnego świata.
Przyjmuje się też, że aby konkretny
atak w przestrzeni informatycznej można
uznać za terroryzm cybernetyczny, musi
on skutkować jakimś stopniem przemocy
względem ludzi bądź ich własności, albo
przynajmniej wywoływać strach10. Możemy
o cyberterroryzmie mówić, jak podkreśliła
D. Denning, wyłącznie wtedy, kiedy mamy
do czynienia z politycznie motywowanym
atakiem przy użyciu sieci teleinformatycznych11.
Zazwyczaj cyberterroryści celują
w najsłabszy punkt. Ogólnie rzecz biorąc,
w cyberterroryzmie tym najczulszym punktem są zasoby informacyjne o strategicznym znaczeniu należące do państwa – tzw.
infrastruktura krytyczna państwa (IKP). Jest
to sieć ściśle powiązanych i uzależnionych
od siebie systemów decydujących o zdolności struktur państwowych do realizowania ich podstawowych zadań i zapewnienia
swobody życia gospodarczego i społecznego12.
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Najbardziej popularnymi i szeroko
opisywanymi w szeregu publikacji atakami
są ataki typu DoS, DDoS. Atak DoS (odmowa usługi) ma na celu unieruchomienie sieci i zablokowanie dostępu do usługi systemu teleinformatycznego dla uprawnionych
użytkowników. Do takiego zablokowania
czy spowolnienia może dojść za sprawą
napływania gigantycznego pakietu danych
z różnych źródeł. Atak DDoS (rozproszony
atak blokujący serwis) polega na tym, że
urządzenia odpowiedzialne za poprawne
funkcjonowanie sieci internet zostają zaatakowane masowym napływem odpowiednio
spreparowanych danych, zwykle zawierających wirusy. Przeprowadzenie tego typu
działania angażuje wiele komputerów
z różnych części globu jednocześnie. Jest to
tzw. botnet, czyli „armia robotów” oczekująca na komendy atakującego (agresora).
Najliczniejsze botnety składały się z kilkuset
tysięcy do niemal pół miliona kontrolowanych maszyn zdolnych przejąć kontrolę nad
wieloma tysiącami komputerów na całym
świecie13.Przedstawione ataki mogą współwystępować jednocześnie w postaci tzw.
ataku hybrydowego, dużo poważniejszego
w skutkach niż każdy z nich występujący
pojedynczo14.
Współczesna cywilizacja poniekąd
sama włożyła w ręce terrorysty klawiaturę
i mysz komputerową. Łatwość dostępu, niewielka liczba szczegółowych regulacji prawnych, ogromna liczba użytkowników na całym świecie, anonimowość działań, szybki
przepływ informacji oraz niski koszt przygotowania operacji są w stanie przekonać
terrorystę, iż cyberprzestrzeń pozwoli mu
w sposób łatwiejszy niż tradycyjnie wywołać strach i panikę15.
Atakami, które ochoczo uznano za
cyberterroryzm, mimo szeregu wątpliwości na ten temat, są: ataki na strony internetowe ambasad Sri Lanki w 1998 r. przeprowadzone przez Tamilskie Tygrysy16, ataki na strony agencji rządowych w Malezji
w latach 1999-2000, fala ataków DDoS na
internet w Estonii na przełomie kwietnia
i maja 2007 r., ataki na serwery amerykańskiej i południowokoreańskiej armii w lipcu
2009 r.
Cyberterroryzm nigdy tak właściwie
w czystej postaci nie wystąpił. Jednak spojrzeć na to należy inaczej, mając świadomość, iż atak podobny do tego z 11 września także przedtem nie wystąpił. D. Verton
napisał: „atak terrorystyczny niemożliwy do
zrealizowania to po prostu atak, którego
jeszcze nigdy nie było”17. Muszą to wiedzieć
w szczególności ci, na których spoczywa odpowiedzialność za kwestie bezpieczeństwa,
a także każdy człowiek z osobna. Wzrost
zagrożenia współczesnego bezpieczeństwa
- 18 -
międzynarodowego, w tym też informacyjnego winien pociągać za sobą szereg działań natury politycznej, prawnej, gospodarczej i społecznej.
Państwa muszą niezwłocznie wyznaczyć priorytety, ku którym będą systematycznie i konsekwentnie zmierzać dla uzyskania należytego poziomu bezpieczeństwa
informacyjnego poprzez powołanie odpowiednich instytucji, stworzenie uregulowań prawnych i materialnego zabezpieczenia, czyniąc to jednocześnie metodą walki
z zagrożeniami XXI wieku płynącymi z cyberprzestrzeni, w tym związane z problemem cyberterroryzmu.
Anna Jaworska
Autorka jest absolwentką stosunków międzynarodowych PWSZ we Włocławku.
P. Sienkiewicz, H. Świeboda, Sieci teleinformatyczne jako instrument państwa – zjawisko walki informacyjnej, [w:] Bezpieczeństwo teleinformatyczne
państwa, red. M. Madej, M. Terlikowski, Warszawa
2009, s. 92.
2
M. Karciarz, M. Dutko, Informacja w Internecie,
Warszawa 2010, s. 48.
3
A. Bógdał-Brzezińska, M.F. Gawrycki, Cyberterroryzm i problemy bezpieczeństwa informacyjnego
we współczesnym świecie, Warszawa 2003, s. 31.
4
ICT – ang. Information and Communications Technology (Technologie informacyjno-komunikacyje).
5
Por.: A. Bógdał-Brzezińska, M.F. Gawrycki, s. 37.
6
M. Madej, Rewolucja informatyczna – istota, przejawy oraz wpływ na postrzeganie bezpieczeństwa
państw i systemu międzynarodowego, [w:] Bezpieczeństwo teleinformatyczne państwa, red. M. Madej, M. Terlikowski, Warszawa 2009, s. 29, 31.
7
Zob.: A. Suchorzewska, Ochrona prawna systemów
informatycznych wobec zagrożenia cyberterroryzmem, Warszawa 2010, s. 360.
8
Zob.: K. Liedel, P. Piasecka, Jak przetrwać w dobie
zagrożeń terrorystycznych. Elementy edukacji antyterrorystycznej, Warszawa 2008, s. 53.
9
M. Madej, Rewolucja informatyczna…, s.18.
10
Zob.: S. Moćkun, Terroryzm cybernetyczny – zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego i działania
amerykańskiej administracji, Warszawa 2009, s. 2.
11
Zob.: D.E. Denning, Cyberterrorism, „Global Dialogue”, August 2000.
12
Zob.: M. Madej, Rewolucja informatyczna…, s.24.
13
P. Dawidziuk, B. Łącki, M.P. Stolarski, Sieć Internet –
znaczenie dla nowoczesnego państwa oraz problemy bezpieczeństwa, [w:] Bezpieczeństwo teleinformatyczne państwa, red. M. Madej, M. Terlikowski,
Warszawa 2009, s. 51.
14
Zob.: K. Liedel, P. Piasecka, Jak przetrwać w dobie
zagrożeń terrorystycznych. Elementy edukacji antyterrorystycznej, Warszawa 2008, s. 43.
15
Zob.: J. Zawadzki, Cyberterroryzm zagrożeniem bezpieczeństwa światowego, „Kwartalnik Bellona”,
2009, nr 3, s. 49.
16
Tamilskie Tygrysy (Tygrysy Wyzwolenia Tamilskiego
Ilamu, LTTE) − organizacja tamilska żądająca utworzenia w północnej części Sri Lanki niepodległego
państwa tamilskiego Ilamu; powstała w 1976 r. LTTE
uznane zostały przez USA oraz UE za organizację terrorystyczną.
17
D. Verton, Black Ice. Niewidzialna groźba cyberterroryzmu, Gliwice 2004, s. 29.
1
Forum
Koko, koko i „dwa nagie miecze”...
Kilka lat temu miałem przyjemność
być uczestnikiem konferencji o „Solidarności”. Wieczorem w hotelu spotkałem w recepcji pana, który mówił ze specyficznym
akcentem. Po krótkiej rozmowie zapytałem,
skąd jest. Odpowiedział, że jest Kaszubem,
ale zaraz dodał, iż jest także Polakiem. Od
razu uderzyła i zaciekawiła mnie ta konieczność kategorycznego podkreślenia
własnej narodowości. Gdy o to zapytałem,
odpowiedział, że czasami zdarza się, że ludzie uważają Kaszubów za nie-Polaków,
a w pisowni nazw ulic po kaszubsku w niektórych miastach i wsiach tego regionu
widzi się zalążek tendencji do autonomii
Kaszub. Powiedział także rzecz znamienną –
jednocześnie czuje się Kaszubem i Polakiem
i w żaden sposób nie widzi kolizji między
tymi dwoma zbiorowymi tożsamościami.
To, co dla owego pana jest tak oczywiste, dla wielu już takowe nie jest. Stosunek
i relacja między tożsamością jednostkową
a zbiorową wyglądają jak kręgi o coraz
większej średnicy, gdzie centrum stanowi
indywidualne „Ja”. Kręgi, które powstają, to
relacje między tym „Ja” a jakimiś zbiorowymi „My”. Każdy krąg to jakieś „My”. Przykładowo: oto „Ja” – Ireneusz Koepke (nazwisko może niezbyt polskie), urodzony... w...,
numer PESEL... (teoretycznie nie powinno
być drugiej takiej osoby, ale jeśli weźmiemy
pod uwagę postępy współczesnej medycyny, to jeśli dokonam przeszczepu wielu
organów, czy nadal będę tym samym Ireneuszem Koepke?; ale to pytanie z pogranicza
bioetyki i prawa), obywatelstwo polskie (to
jest regulacja prawna, a więc dość łatwa do
wyznaczenia), narodowość... cóż, czuję się
Polakiem, a więc nim jestem. Niby koniec,
ale... co z etnicznością?
Wspomniany wyżej pan był Kaszubem
(a więc przedstawiciel społeczności mającej swój regionalny język) i jednocześnie
Polakiem, ale co z kolejnym kręgiem? Na
ile czuje się Słowianinem, a na ile Europejczykiem? Co jest wspólnym mianownikiem
definiującym te wspólnoty? Czy są one
prawdziwe, realne, czy są to puste nazwy?
Co nas różni od nie-Słowian, nie-Europejczyków, a co nas łączy z innymi grupami słowiańskimi i europejskimi? Miejsce zamieszkania (np. przynależność kontynentalna)
czy coś więcej (język, kultura, zachowanie
itd.)? A co, jeśli odkryjemy pozaziemską cywilizację? Będziemy Ziemianami i z innymi
ludźmi zamieszkującymi naszą planetę będzie nas łączyło tylko miejsce zamieszkania
– planeta Ziemia? Jak widać, w pewnym
momencie pewne „Ja” punkt odniesienia
znalazło w pewnym „My” (obywatelstwo,
narodowość, etniczność, europejskość,
„ziemiańskość”). Tak jak pewne „Ja” do samoidentyfikacji potrzebuje jakiegoś „nie-Ja”, tak i pewne „My” (do którego może
przynależeć „Ja”) także potrzebuje pewnego „nie-My”. Rodzą się podziały na „My –
Wy”, „My – Oni”. O przynależności do tego
„My” decyduje szereg czynników zależnych
od tego, czym jest to „My”. Na przykład
może to być „My – studenci” (o czym decyduje m.in. wpis na listę wyższej uczelni, ale
także szereg nieformalnych elementów),
„My – uliczny gang” (tutaj kwestia przynależności jest raczej niesformalizowana) itd.
W pewnych okolicznościach o zrozumieniu, czym jest zbiorowe „My”, decyduje stopień poznania specyficznego kodu,
który jest zrozumiały tylko dla danej grupy,
a przynajmniej ta grupa uznaje, iż nikt inny
nie jest w stanie tego kodu w pełni zrozumieć. Czasami w takiej grupie wystarczy
jedno słowo, jeden gest, a kontekst staje
się dla nich oczywisty. Innym, spoza naszego „My”, ten kontekst trzeba by tłumaczyć,
ale nie nam. Jeśli Polak mówi: „Dwa nagie
miecze”, to nic już innemu Polakowi nie
musi dodawać. Jeśli mówi: „Koko, koko…”,
to jest podobnie. Zdaniem S.N. Eisenstadta
i B. Giesena możemy wyznaczyć trzy główne typy kodów tworzących tożsamość.
Pierwszy to kod pierwotności (wspiera
tożsamość kolektywną takimi kategoriami,
jak pokrewieństwo, pokolenie, wspólnota
biologiczna; elementów tego kodu „obcy”
nie jest
w stanie się nauczyć); drugi to
kod ogłady lub cywilizowania (są to pewne
zasady działania, normy wyznaczające zachowanie w określonych sytuacjach; tutaj
„obcy” jest w stanie nauczyć się chociażby
prostych reguł charakterystycznych dla danej grupy); trzeci to kod transcendencji lub
świętości wyznaczony przez stosunek grupy
do sacrum. Z tego ostatniego kodu pewna
część (większa) jest dostępna dla „obcych”,
natomiast dla nielicznych wtajemniczonych
dostępna jest pozostała (mniejsza) część.
Doskonale te zasady było widać podczas
Euro 2012, gdzie pewne zachowania były
zrozumiałe dopiero po ich wytłumaczeniu
(np. słynny śpiew irlandzkich kibiców). Ale
nawet tłumaczenie pewnych zjawisk nie
skutkowało ich zrozumieniem.
Namacalny kontakt z tożsamościami
każdy z nas ma, gdy wypełnia różnego rodzaju formularze urzędowe. W większości
z nich są rubryki, w które wpisujemy imię
i nazwisko, miejsce i datę urodzenia, PESEL,
adres itp. Są także przypadki, gdzie koniecz-
- 19 -
ne jest wpisanie obywatelstwa, a czasami
zdarza się konieczność wpisania narodowości. Taki dokument w pewien sposób
określa różne tożsamości jednej osoby,
różne części naszej osobowości. Zwrócił na
to uwagę Zygmunt Bauman. Jego zdaniem
w takich przypadkach mamy do czynienia
z pełnią ludzkiej tożsamości: jednostkową
i zbiorową. Warto jednak pamiętać, że tożsamość narodowa i instytucjonalna (np.
zdefiniowana przez obywatelstwo, ale
i możemy powiedzieć, że także przez numer PESEL, który, czy to nam się podoba,
czy nie, towarzyszy nam od urodzenia do
śmierci i dzięki któremu jesteśmy identyfikowani przez wiele instytucji) nie zawsze są
tożsame. Zdaniem Baumana obywatelstwo
i narodowość dotyczą różnych „stosunków
i zależności”, a także innych zasad kierujących postępowaniem danej grupy. Ktoś
może posiadać obywatelstwo polskie, ale
być narodowości na przykład rosyjskiej, niemieckiej, ukraińskiej czy żydowskiej. Takiego problemu nie ma w krajach, w których
brak jest rozróżnienia na obywatelstwo
i narodowość. Jest tak, gdy funkcjonuje pojęcie narodu politycznego. Drugim najczęstszym sposobem definiowania narodu jest
rozumienie go w kategoriach etniczno-kulturowo-językowych. Takie też rozumienie
narodu jest w Polsce najczęstsze, chociaż
w Preambule Konstytucji RP czytamy: „my
Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej”.
Co do kwestii tożsamości wyznaczonej przez obywatelstwo to określa ono
moją tożsamość w odniesieniu do bytu,
jakim jest państwo, z jego granicami i terytorium, o swoistej prawno-instytucjonalnej
strukturze. Obywatelstwo ma więc wymiar
prawnych regulacji i wiąże jednostkę z państwem poprzez określone obowiązki i prawa. W przypadku narodowości także możemy mówić o prawach i obowiązkach, ale
tutaj jest to bardziej wymiar moralny.
Ernest Renan miał rację, kiedy stwierdził, że „naród to codzienny plebiscyt”,
albowiem ten wymaga od jego członków
aktywności w jego utrzymaniu i wcale nie
chodzi tutaj o skrajny nacjonalizm, ksenofobię i szowinizm. To narodowi nie sprzyja.
Pytanie, jakie się w takich rozważaniach
często pojawia, brzmi: co jest pierwotne – naród czy państwo? Znamy przecież przypadki narodów bez państwa, jak
i sztucznego tworzenia narodów przez państwo („naród radziecki”), są też przypadki
państw wielonarodowych, jak i homogenicznych narodowo. Podobne jest pytanie:
Wiadomości Uczelniane 4/2012
czy nacjonalizm tworzy naród, czy to naród
potrzebuje ideologii niezbędnej do utrzymania jedności i ją stwarza? Inna kwestia
to, jak i kto powinien kształtować i utrzymywać tożsamość narodową? Instytucje państwowe, elity intelektualne, politycy itd.?
Pytań jest wiele, a i odpowiedzi mnóstwo.
Zapoznając się z badaniami nad kwestią
tożsamości narodowej, Zbigniew Bukszański wyróżnił cztery modele jej rozumienia.
Pierwszy, tzw. obiektywistyczny, zakłada,
„iż tożsamość owa wyczerpuje się w cechach zbiorowości narodowej, dających się
obiektywnie opisać z pozycji obserwatora
z zewnątrz”. Drugi to „model tożsamości od-
krywanych” oparty o zakorzenioną w odległej przeszłości kulturową odrębność „zbiorowości narodowej”. Trzeci to „tożsamość
narodowa konstruowana”, gdzie naród jest
wtórny wobec nacjonalizmu jako ideologii go tworzącej. Czwarty to „model opinii
publicznej”, który sprowadza się do wyznaczenia tożsamości narodowej na podstawie
badania członków tej zbiorowości.
Na koniec warto pamiętać, że w rozważaniach o tożsamości narodowej nie możemy zapomnieć o jakże ważnym problemie
patriotyzmu. To jednak jest już temat na
osobny artykuł.
Ireneusz Koepke
Autor jest wykładowcą w Zakładzie Pedagogiki
w PWSZ we Włocławku.
Literatura
Bauman Z., Socjologia, przeł. J. Łoziński, Poznań
1996.
Bobrownicka M., Patologie tożsamości narodowej
w postkomunistycznych krajach słowiańskich. Uwagi
o genezie i transformacjach kategorii tożsamości, Kraków 2006.
Bukszański Z., Tożsamości zbiorowe, Warszawa 2005.
Straub J., Tożsamość osobista i zbiorowa. Analiza
pojęciowa, przeł. M. Marody, [w:] Współczesne teorie
ontologiczne, Warszawa 2006.
Szwed R., Modele tożsamości europejskiej i identyfikacje zbiorowe w Europie, [w:] Wokół tożsamości: teorie, wymiary, ekspresje, red. I. Borowik, K. Leszczyńska,
Kraków 2007.
Pracownicy
Karolina Kaszlińska – kierownik Zakładu Pedagogiki
Urodziła się 29 stycznia 1978 r.
w rodzinie wiejskich nauczycieli. W 1996 r.
ukończyła I Liceum Ogólnokształcące im.
Jana Kasprowicza w Inowrocławiu w klasie
o profilu biologiczno-chemicznym. Zaraz
po maturze podjęła naukę na Wyższych
Zawodowych Studiach Pedagogicznych na
Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, w czerwcu 1999 r. uzyskując tam tytuł
Wiadomości Uczelniane 4/2012
licencjata w zakresie
pedagogiki
wczesnoszkolnej. Dwa lata później została magistrem,
kończąc, również na
UMK, studia magisterskie uzupełniające i broniąc pracę pt. „Współczesna młodzież polska
jako efekt społecznych
oddziaływań”. W tym
samym czasie ukończyła
również zaoczną szkołę
Zarządzania i Finansów,
uzyskując tytuł technika
ekonomisty o specjalności rachunkowość i finanse. Ponieważ jednak
jej przeznaczeniem okazała się być pedagogika,
kwalifikacji ekonomicznych nigdy nie wykorzystała zawodowo.
W październiku
2001 r. podjęła w Instytucie Humanistycznym
UMK studia doktoranckie z zakresu pedagogiki, w trakcie których pod
kierunkiem prof. Ryszarda Borowicza napisała
rozprawę doktorską pt.
„Postawy obywatelskie
polskiej młodzieży”. Obroniła ją we wrześniu 2005 r., uzyskując tym samym tytuł
doktora nauk humanistycznych z zakresu
pedagogiki. W latach 2001-2005 współuczestniczyła w redagowaniu kwartalnika naukowego „Kultura i Edukacja” (wyd.
Adam Marszałek), pełniąc funkcję sekretarza pisma. Publikowała tam też własne teksty (pod panieńskim nazwiskiem Mazurek).
- 20 -
We wrześniu 2006 r. została zatrudniona jako adiunkt na Wydziale Pedagogicznym w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej we Włocławku, gdzie pracowała
do września 2010 r., przez kilka miesięcy
pełniąc funkcję kierownika studiów podyplomowych pedagogika wczesnoszkolna.
W oparciu o umowę o dzieło prowadziła też
zajęcia dydaktyczne dla studentów studiów
podyplomowych PWSZ we Włocławku oraz
Wydziału Zamiejscowego AHE w Łodzi.
Od 1 października 2011 r. jest etatowym wykładowcą w Zakładzie Pedagogiki
w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej
we Włocławku. Z zaangażowaniem i sukcesem realizuje tu zgodne ze swoim wykształceniem i zainteresowaniami zajęcia z zakresu pedagogiki i edukacji wczesnoszkolnej
oraz przedszkolnej. Rozwijając się naukowo, bierze czynny udział w konferencjach
naukowych, ale także w przedsięwzięciach
promujących uczelnię. Od 1 czerwca br.
pełni również funkcję kierownika Zakładu
Pedagogiki.
Pracę zawodową z powodzeniem
i dumą łączy z obowiązkami mamy pięcioletniej córki Lenki oraz trzyletniego syna
Huberta. Dzieci wychowuje wspólnie z mężem Jakubem, doradcą zawodowym, oraz
przy wsparciu rodziców. Interesuje się różnymi formami wykorzystywania potencjału
intelektualnego dzieci i dorosłych, w tym
zastosowaniem mnemotechnik oraz technik motywacyjnych. Ukończyła kurs szybkiego czytania i rozwoju intelektu. Potrafi
świetnie gotować, częściej jednak korzystając z wyobraźni niż z książki kucharskiej.
Relaksuje się, czytając książki (najchętniej
powieści społeczno-obyczajowe) oraz układając puzzle.
Oprac. K.K.
Nasza szkoła
Nauczyciel wobec „tyranii chwili”
Obserwując przemiany społeczne
i kulturowe współczesności, nie sposób nie
zauważyć, że zawód nauczyciela sukcesywnie podupada, co widoczne jest szczególnie dobrze, gdy się tenże zawód uprawia.
W oczach szerokich rzesz społeczeństwa
pedagodzy uchodzą za nierobów, którzy
w odróżnieniu od ciężko pracującej reszty
czy neoliberalnych menedżerów cieszą się
niezrozumiałymi przywilejami, takimi jak
osiemnastogodzinne pensum czy niemalże
dwa miesiące wakacji.
Takie postrzeganie fachu, który nie tak
dawno temu był przecież elitarny, wiązał
się z pojęciem swoistego etosu inteligenta,
wynika z różnych przyczyn, między innymi
z postępującej demokratyzacji społeczeństw europejskich, które to procesy José
Ortega y Gasset opisywał jako „bunt mas”.
Powodów należy również szukać w tendencjach globalizacyjnych. Żyjemy w kulturze
o zasięgu światowym, kulturze zbudowanej
przez nowe i szybkie media (McLuhanowska
metafora „wioski globalnej”), kulturze, która cierpi na nadmiar, a nie brak informacji,
kulturze, która zamiast integrować całości,
coraz bardziej dzieli się na drobniejsze części. Człowiek współczesny rozdrabnia czas,
w którym żyje, na coraz mniejsze kawałki,
z których każdy zostaje zagospodarowany
(np. promocje i inne konsumpcyjne święta,
pojawiające się niczym grzyby po deszczu
festiwale czy inne eventy, reklamy, gry na
portalach społecznościowych itp.) przez
kulturę postindustrialną, poprzez zalew
informacji, która jest dziś najcenniejszym
produktem. W wyniku tego ludzka podmiotowość staje się rozbita, tożsamość okazuje
się ciągłym projektem konstruowanym na
nowo, wreszcie rodzi się społeczeństwo
chaotyczne, fragmentaryczne czy – mówiąc
słowami Zygmunta Baumana – płynne. Thomas Holland Eriksen pisał: „(…) kiedy coraz
większe ilości informacji rozprowadzane są
z coraz większą szybkością, coraz trudniej
jest też tworzyć spójne narracje, porządki, sekwencje rozwoju. Grozi nastanie hegemonii fragmentów. Znajduje to odbicie
w naszym stosunku do wiedzy, pracy i stylu
życia w najszerszym sensie” (T.H. Eriksen,
Tyrania chwili. Szybko i wolno płynący czas
w erze informacji, przeł. G. Sokół, Warszawa
2003, s. 160).
Współczesna kultura uzależniona od
narkotyku szybkości i zmienności jest wroga
pojęciom powolnego wzrostu i dojrzewania
rozumianego jako procesualność, a nie mo-
mentalność. Uwielbienie szybkości i kumulatywności przekłada się na stosunek społeczeństwa do wiedzy i jej przekazywania, co
widać w przemianach współczesnych systemów edukacji, w tym polskiego.
Wiedza, a tym bardziej dydaktyka nie
powinny być traktowane w sposób analogiczny do dóbr konsumpcyjnych, które
celowo rozprowadza się w coraz szybszym
tempie przekładającym się na zwiększenie
zysków. Wiedzy nie można porównać z towarem. „(…) faktem jest, że nawet najbystrzejsze umysły potrzebują czasu, aby rozwiązać określoną kwestię, i jeszcze więcej
czasu (a w pewnych przypadkach bardzo
dużo więcej), by dojść do trafnego, odpowiednio wyważonego poglądu na jej temat” (tamże, s. 161).
A umysły przeciętne lub wręcz słabe?
One potrzebują jeszcze więcej czasu na
„uporanie się z wiedzą”. Uczeń nie działa
i nigdy nie będzie działał jak automat. Po
otrzymaniu określonej porcji informacji
człowiek – w przeciwieństwie do komputera, który od razu magazynuje dane w pamięci stałej i wykorzystuje je bezbłędnie –
potrzebuje czasu na zwyczajne „nauczenie
się”, oswojenie z daną kwestią, osiągnięcie
odpowiedniego poziomu dojrzałości – tak
intelektualnej, jak emocjonalnej – aby zrozumieć (w ściśle hermeneutycznym znaczeniu), czy wręcz „przeżyć” problem. Z kolei
współczesne reformy edukacji w zamyśle
skracają czas obcowania z dużymi partiami
materiału, nie pozwalają na dokonywanie
powtórek utrwalających, nie dają możliwości dorośnięcia i, mówiąc nieelegancko,
„przetrawienia” wiedzy, wskutek czego zaczyna ona ciążyć większości uczniów jako
balast, nieprzydatne w życiu kuriozum. „Jeśli ktokolwiek zastanawia się, czemu zawód
nauczyciela został przesunięty do zaścianka
(skromny nabór, niskie płace, coraz niższa
pozycja społeczna), oto jest właśnie odpowiedź. Praca nauczyciela jest bowiem z natury działalnością powolną i kumulatywną,
opartą na względnie stałym zestawie wartości. Jej ideały są bardzo odległe od tych,
które ceni się w nowej erze” (tamże, s. 182).
Posłużę się przykładem przemian liceum ogólnokształcącego. Niestety, moi
uczniowie w porównaniu z absolwentami
szkół o cyklu czteroletnim z góry są na przegranej pozycji. Muszą zmierzyć się z listą
lektur odchudzoną w sposób praktycznie
niezauważalny w znacznie krótszym czasie
niż ja. W „starym” liceum przyjmowało się,
- 21 -
że program powinno się zrealizować w ciągu trzech „pełnych” lat, natomiast czwarta
klasa była czasem powtórek, podsumowań,
dawała szansę uczniowi jeszcze raz podejść
do pewnych zagadnień, a przede wszystkim umożliwiała porównanie jego sądów
i interpretacji z początku nauki z tymi wypracowanymi pod koniec. Była to więc nie
tylko powtórka do matury, ale i forma samopoznania, spojrzenia w lustro tekstu,
w którym uczeń postrzegał samego siebie i
przemiany, jakie przeszedł w procesie edukacji. Oczywistością jest przecież fakt, że
poznawanie wielkiej literatury, klasyki polskiej i europejskiej, ma przecież wymiar nie
tylko intelektualny, językowy, ale i duchowy
czy moralny w rozwoju młodego człowieka.
Współczesne liceum z kolei nie daje
ani chwili oddechu. Uczeń nie ma czasu
głębiej przemyśleć tekstu, gdyż czas ucieka
i z jednej interpretacji błyskawicznie przeskakuje się do następnego dzieła. Gdzie
podział się czas na dojrzewanie, na przemyślenie, dogłębną analizę, wreszcie przeżycie
tekstu i odnalezienie w nim siebie i potencjału własnego świata? Poloniści – z mądrych przewodników, nauczycieli nie tylko
gramatyki, ortografii, dykcji, ale i quasi-filozofów objaśniających świat i wskazujących
wartości – stali się obecnie w wielu przypadkach zagonionymi rzemieślnikami, czym
prędzej odhaczającymi kolejne pozycje
z listy lektur, których uczniowie nie tylko nie
mają już czasu dobrze zrozumieć, ale nawet
przeczytać, co prowadzi do masowego korzystania z bryków.
Nie jest ważne, ile uczniowie wyniosą z lekcji, ile zrozumieją, ile zmieni to
w ich życiu i postrzeganiu świata, ważne,
aby zgadzały się harmonogramy, aby plany wynikowe i minima programowe były
zrealizowane i aby w dzienniku znalazła
się zgodna ze statutem szkoły liczba ocen.
Nikogo nie interesuje, czy ktoś zrozumiał,
o co chodziło doktorowi Judymowi, czy
co Conrad miał na myśli, pisząc o „jądrze
ciemności”. Nieważne, że pojęcia takie jak
„modernizm”, „ponowoczesność”, „psychoanaliza” czy „kapitalizm” lub „socjalizm”,
a nawet („Zgroza! Zgroza!”) „porządek pojałtański” są dla dzisiejszego maturzysty
mgliste i niezrozumiałe, nieważne, że nie
potrafi on dostosować wiedzy do otaczającego go świata i wyciągać z niej wniosków.
Przecież w zamyśle czytanie i interpretowanie literatury powinno być przedsionkiem
filozofii, powinno uczyć poprawnego i głębszego myślenia, zmuszać do znajdowania
zależności między podmiotem mówiącym,
jego światem, kulturą a literą. Każdy polonista wie, że lektury mają być przygotowaniem do życia, mają pomóc w wychowaniu
mądrego i odpowiedzialnego obywatela.
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Lektury są dziś tylko zestawem abstrakcyjnych czytanek, często wyrywanych
z kontekstu kulturowego, zbiorem historyjek o dziwnych, niezrozumiałych bohaterach, które niczego nikogo nie uczą. Nauczyciele poloniści nie są już w większości
przypadków w stanie przekazać wiedzy
o świecie realnym, nie są w stanie nauczyć
młodzieży szukania odniesień tekstu do
świata i do samej siebie, gdyż po prostu nie
mają na to czasu, wyrabiając kolejne normy
w ilości „pustych” ćwiczeń na czytanie ze
zrozumieniem lub ćwiczeń z arkuszem maturalnym.
Absolwenci liceów w przeważającej
mierze otrzymują świadectwo dojrzałości, które samo w sobie jest przepustką na
wyższe studia i w równie wielkim stopniu
z tejże przepustki korzystają. Każdy pracownik dydaktyczny uniwersytetu w Polsce
widzi przecież, że studenci są już na starcie
w większości wypaleni, znudzeni, niezainteresowani, niezdolni do poświęcenia się
materii studiów, nie potrafią myśleć ani
analitycznie, ani syntetycznie, nie wspominając o horyzontach intelektualnych i kwestii manier. Większość przyszła po prostu
po papierek, a nie po wiedzę czy mądrość.
Mało który student wierzy obecnie, że wykształcenie samo w sobie stanowi wartość.
Myślenie perspektywiczne ograniczają tylko do: „Do czego mi się to przyda?”, „Gdzie
znajdę pracę?”, „Ile tam zarobię?”. Zgodnie
z prawami opisanymi przez Ortegę y Gasseta okazują się na tyle „umasowieni”, że ponosząc porażki na uczelni, nie dostrzegają
konieczności podjęcia wysiłku poprawy samych siebie. Mają za to całą masę pretensji do kadry dydaktycznej za to, że wymaga
nieprzydatnych cudów.
Wydaje się, że szkolnictwo idące
z duchem czasu coraz bardziej będzie przystawało na warunki dyktowane przez postmodernistyczne społeczeństwo. Będzie się
tak działo, dopóki państwo nie weźmie na
siebie odpowiedzialności, nie podejmie odpowiednich, choć trudnych i kosztownych
decyzji i nie powstrzyma procesu degradacji
tej gałęzi kultury. W płynnej nowoczesności
wbrew pozorom ludzie dalej potrzebują
jakiegoś punktu stałego – jednym z nich
powinna być właśnie wartość wykształcenia rozumianego jako typowa dla dyskursu
nowoczesności idea zmiany, postępu, doskonalenia się człowieka i społeczeństwa,
oferowana każdemu wedle chęci i potrzeb.
Miłosz Kłobukowski
Autor jest nauczycielem języka polskiego
w III L.O im. M. Konopnickiej we Włocławku
i doktorantem UMK w Toruniu.
Kulturosfera
Pięknie żyć sztuką
Jak to dobrze, że są takie miejsca
jak galerie, muzea czy sale koncertowe, w
których, jeśli się tylko chce, można wejść
w inny wymiar życia. Można poczuć się
lepiej i lepszym albo… poczuć niepokój,
zniechęcenie, strach, przerażenie, obrzydzenie. Cały wachlarz wrażeń, emocji, stanów zupełnie innych niż te, z którymi mamy
do czynienia w swoim, wyćwiczonym codziennie, zestawie odczuć i zachowań.
Wrażliwość na piękno lub brzydotę, chęć
dostrzegania rzeczy niewidocznych wprost,
zachwyt nad umiejętnościami, predyspozycjami, które wyróżniają tych nielicznych
– artystów z grona nas wielu, powodują, że
życie nasze jest zjawiskiem niepowtarzalnym, ma smak, kolor i treść. To najprostsza
odpowiedź na pytanie: po co nam sztuka?
Dla jednych jest to potrzeba odbioru, dla
innych konieczność tworzenia. Spotkanie
tych dwóch światów: twórcy i odbiorcy to
odbywający się wiecznie dialog.
W październiku jego sprawcą i autorem we włocławskiej Galerii Sztuki Współczesnej będzie profesor Andrzej Zwolak,
rzeźbiarz. To artysta z Krakowa, absolwent
najzacniejszej polskiej, krakowskiej ASP,
którą ukończył z najwyższym wyróżnieniem. Od ponad 20 lat jest jej wykładowcą,
w latach 2002-2008 pełnił funkcję prodziekana Wydziału Rzeźby. Obecnie jest kierownikiem Katedry Rysunku. Zajmuje się rzeźbą, medalierstwem, małą formą rzeźbiarską
i rysunkiem. Stypendysta Ministra Kultury
i Sztuki oraz Prezydenta Miasta Krakowa.
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Brał udział w kilkunastu wystawach indywidualnych i kilkudziesięciu zbiorowych
w kraju i za granicą. Andrzej Zwolak to twórca pomników i rzeźb w Jaworznie, Ostrowcu Świętokrzyskim, Szklarach koło Krakowa, Osieku koło Tarnobrzega, w Krakowie,
Katowicach, Harbutowicach. Jest autorem
wielu okolicznościowych tablic i medali. We
Włocławku pokaże dzieła, które powstały jedynie z osobistego impulsu i potrzeby
tworzenia, w przeciwieństwie do rzeźb wykonanych na zamówienie, gdyż rzeźba pełni
od tysiącleci rolę publiczną w stopniu większym od innych dyscyplin plastycznych.
„Andrzej Zwolak czuje się równie
swobodnie w klasycznym realizmie jak abstrakcji oraz połączeniu owych pozornych
ekstremów w nową całość; potrafi więc korzystać z możliwości warsztatu. […] Potrafi
przekształcić bryłę surowego tworzywa
w obiekt estetyczny, odmienić jego naturę,
dokonać swoistego cudu, dzięki któremu
chcemy go oglądać i dotknąć, gdyż rzeźba
jest najbardziej zmysłowa ze wszystkich
sztuk i wręcz domaga się fizycznego z nią
kontaktu” (fragment recenzji Jerzego Madejskiego).
Na wernisaż wystawy Andrzeja Zwolaka zapraszam do Galerii Sztuki Współczesnej przy ulicy Miedzianej w dniu 5 października o godzinie 18.
Tegoroczną, listopadową wystawą
Galeria Sztuki Współczesnej celebrować będzie jubileusz artystyczny – 40 lat twórczości
włocławskiej plastyczki Aldony Ołdyńskiej.
- 22 -
Artystka od dawna związana jest z Włocławkiem, ale urodziła się we Włodawie.
Studiowała w Państwowej Wyższej Szkole
Sztuk Plastycznych w Łodzi (obecnie ASP).
To bardzo wszechstronna absolwentka tej
uczelni, o czym świadczy choćby dyplom
magisterski realizowany w kilku dziedzinach
i u kilku profesorów: z zakresu malarstwa
i rysunku u prof. Lecha Kunki, z zakresu grafiki filmowej i telewizyjnej u prof. Zbigniewa
Dłubaka, z grafiki użytkowej u prof. Stefana Krygiera oraz z projektowania odzieży
u prof. Marii Horbaczewskiej-Walońskiej.
Do Włocławka przybyła zaraz po studiach
w 1971 r. i tutaj zamieszkała.
Najbardziej znana jest z projektowania odzieży i zabawek – konkretnie lalek, ale
również jako autorka prac malarskich. Przez
kilkanaście lat zajmowała się wzornictwem
przemysłowym, pracując jako projektantka
w zakładach przemysłowych we Włocławku. Projektowała dla „Saweny”, „Włodeny”,
Spółdzielni Pracy 1 Maj. Była autorką wzorów odzieży damskiej, lalek tekstylnych,
projektów znaków graficznych. Równolegle
z działalnością artystyczną realizowała się
jako pedagog. Prowadziła zajęcia dla dzieci
i młodzieży z zakresu plastyki i historii sztuki we włocławskich ogniskach plastycznych
i szkołach, m.in. w Miejskim Ognisku Rękodzieła Ludowego i Artystycznego, w Pracowni Edukacji Plastycznej Włocławskiego
Centrum Kultury, a ostatnio także zajęcia
plastyczne dla osób dorosłych, słuchaczy
Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Przez wiele
lat współpracowała społecznie z włocławskim Teatrem Ludzi Upartych. Była autorką
projektów kostiumów oraz oprawy wizualnej spektakli. Jedną z ciekawszych realizacji,
która przyniosła sukces całemu zespołowi
pracującemu nad sztuką, była „Ania z Zielonego Wzgórza”, realizowana we Włocławku
w 1994 r. Ostatnio współpracuje z Włocławskim Stowarzyszeniem Integracyjnym Artystów Nieprofesjonalnych „Pasja”, pełniąc
rolę opiekuna artystycznego.
Zapytana o to, co ją w sztuce najbardziej interesuje, co jest jej domeną, odpowiada, że w zasadzie wszystko. Z tego
powodu, jak stwierdza, „skacze z tematu
na temat”. Malarstwo sztalugowe, rysunek, tkanina artystyczna to dziedziny, które uprawia najczęściej. A poza tym szyje,
szydełkuje, ilustruje książki. W tej ostatniej
dziedzinie najczęściej współpracuje z poetką Krystyną Sarnowską.
Aldonę Ołdyńską słusznie kojarzy się
zawodowo z inną włocławską plastyczką –
Letosławą Charaszkiewicz. Obie artystki organizowały bowiem wspólne pokazy mody
we Włocławku, prezentując na nich projekty odzieży dziewczęcej i kobiecej. Odbywały się one we wnętrzach Galerii przy ulicy
Miedzianej, w Muzeum Etnograficznym, na
Bulwarach czy też w Kawiarni Teatralnej.
Aldona Ołdyńska nie należy do artystów, którzy bardzo dbają o prezentację
własnej twórczości na wystawach indywidualnych. Ma ich na koncie kilkanaście. Być
może wynika to z faktu, że zawsze zaangażowana była w pracę zawodową i społeczną, czemu towarzyszyła ogromna pasja.
Wielokrotnie jednak pokazywała swoje
prace na wystawach zbiorowych, m.in. poplenerowych. Od lat jest obecna podczas
prezentacji twórczości środowiska włocławskiego w związku z corocznymi wystawami
pokonkursowymi „Włocławskie impresje”
organizowanymi przez DKTK oraz wystawami będącymi finałem konkursu środowiskowego dla profesjonalnych artystów – Trien-
nale Plastyki Włocławskiej, które od 18 lat
realizuje Galeria Sztuki Współczesnej.
Artystka była wielokrotnie nagradzana i wyróżniana. Otrzymała: Honorową Nagrodę Prezydenta Miasta Włocławka w konkursie „Włocławek, moje miasto” w 1995 r.,
srebrną odznakę „Za Zasługi dla Województwa Włocławskiego”, nagrody za kolekcje
odzieżowe podczas Targów Poznańskich,
nagrodę indywidualną za scenografię do
„Fircyka w zalotach” wystawianego przez
Teatr Ludzi Upartych.
Twórczość Aldony Ołdyńskiej to ważny
rozdział w plastyce włocławskiego środowiska artystycznego. Zapraszam zatem na jej
retrospektywną, jubileuszową wystawę do
Galerii Sztuki Współczesnej, której wernisaż
odbędzie się 9 listopada br. o godzinie 18.
Lidia Piechocka-Witczak
Autorka jest dyrektorem Galerii Sztuki Współczesnej we Włocławku.
Z dziejów Kujaw
92. rocznica Bitwy Warszawskiej
– obrona Włocławka w sierpniu 1920 roku
Dziewięćdziesiąt dwa lata temu,
w sierpniu 1920 r., na wzgórzach szpetalskich toczyła się twarda i bezpardonowa
walka o Włocławek. Nieliczne i słabo wyszkolone oddziały polskie stawiły zacięty
opór atakującym bolszewikom. Heroizm
i poświęcenie żołnierzy polskich weszły na
stałe do panteonu historii naszego miasta.
Przez długie lata tzw. Polski Ludowej wojna polsko-sowiecka była tematem zakazanym. Rozmowy o wojnie 1920 r., w której
„niezwyciężona” Armia Czerwona doznała
totalnej klęski, toczyły się zwykle (jeżeli
w ogóle) w zaciszu prywatnych domów.
Dopiero zmiany polityczne, które zaszły
w Polsce po 1989 r. umożliwiły otwarte pisanie i dyskutowanie o toczonym
w latach 1919-1921 konflikcie z Sowietami.
W wyniku niepomyślnych operacji
obronnych na białoruskim i ukraińskim
teatrze działań oddziały polskie od czerwca (na Ukrainie) i lipca (na Białorusi) znajdowały się w ciągłym odwrocie. Będące
w pościgu za nimi armie sowieckie pod
koniec lipca 1920 r. zaczęły niebezpiecznie
zbliżać się do centralnych rejonów Polski.
Głównym przeciwnikiem oddziałów Wojska
Polskiego były jednostki sowieckiego Frontu Zachodniego, dowodzone przez kom-
fronta Michaiła Nikołajewicza Tuchaczewskiego. Oddziały Frontu Zachodniego znacznie przewyższały liczebnością i wartością
bojową jednostki polskie Frontu Północno-Wschodniego gen. br. Stanisława Marii
Szeptyckiego. W tej sytuacji nie były one
w stanie powstrzymać nacierających dywizji Tuchaczewskiego. Pomimo to Wódz Naczelny WP marsz. Józef Piłsudski wydał rozkaz stoczenia bitwy obronno-zaczepnej na
linii Narwi i Bugu. Mimo dużego zaangażowania walczących oddziałów nie udało się
ostatecznie powstrzymać sił bolszewickich.
Przegrana bitwa przyniosła jednak pewne
korzyści. Oto bowiem po raz pierwszy od
początku sowieckiej ofensywy znad Auty
i Berezyny udało się zmusić nieprzyjaciela
do dużego wysiłku bojowego oraz zadać mu
znaczne straty. Bitwa ta, pozostająca w cieniu Bitwy Warszawskiej, przyniosła jeszcze
jedną strategiczną korzyść dla strony polskiej. Otóż po jej zakończeniu Tuchaczewski – analizując przebieg walk – doszedł do
błędnego przekonania, że gros sił polskich
wycofało się w kierunku na północ od Warszawy. Zgodnie z tym założeniem skierował
on w ten rejon swoje najlepsze oddziały, co
już wkrótce przyniosło dla Rosjan katastrofalny skutek podczas walk na przedpolach
Warszawy.
- 23 -
W tym czasie w rejonie Włocławka
trwały już prace fortyfikacyjne, które miały stanowić część umocnień obszaru dolnej
Wisły. Były one prowadzone przy użyciu
niewystarczających sił i środków, stąd też
tempo prac było bardzo niskie. Znaczny
postęp w budowie umocnień polowych nastąpił od dnia 12 sierpnia, kiedy to w rejon
Sierpca zbliżyły się oddziały sowieckiego
III Korpusu Kawalerii dowodzonego przez
komkora Gaja Dmitriewicza Bżyszkiana.
Wkrótce też, w dniu 14 sierpnia, Naczelne
Dowództwo Wojska Polskiego utworzyło
Grupę „Dolna Wisła” (ze sztabem w Kutnie), której dowódcą został gen. bryg. Mikołaj Ignacy Osikowski. Jej podstawowym
zadaniem było dozorowanie odcinka Wisły
od Wyszogrodu do Torunia oraz uniemożliwienie sforsowania rzeki przez oddziały bolszewickie. Szczupłe siły grupy rozlokowano
przede wszystkim w ramach budowanych
umocnień na przedmościach w Wyszogrodzie, Płocku i Włocławku.
Przedmoście włocławskie znajdowało
się pod rozkazami dowódcy garnizonu miasta, płk. Wojciecha Józefa Gromczyńskiego
(ur. 1861, zm. 1937; płk służby stałej WP,
były oficer armii rosyjskiej, uczestnik wojny rosyjsko-japońskiej 1904-1905 i I wojny
światowej, organizator i dowódca 31. wło-
Wiadomości Uczelniane 4/2012
cławskiego pp, od 6 grudnia 1919 r. komendant garnizonu Włocławek). Według danych
z dnia 1 sierpnia 1920 r. załoga Włocławka
składała się z batalionu zapasowego 14.
pp i baterii zapasowej 4. pap (w sumie 16
oficerów i 760 szeregowców). Prace ziemne nad rozbudową przyczółka mostowego
prowadzone były od 3 sierpnia na prawym
brzegu Wisły w rejonie Szpetala Górnego
i Dolnego, a także w mieście przy Bulwarach. Do robót tych skierowano żołnierzy
batalionu zapasowego 14. pp oraz miejscową ludność cywilną. Od 5 sierpnia prace
wspierała również grupa 300 ludzi (wzmocniona 7 sierpnia kolejnymi 300 osobami),
którą zorganizował i wyposażył w sprzęt
Magistrat miasta Włocławka. Przy budowie
umocnień zaangażowano również ludność
okolicznych wiosek, policję i urzędników
miejskich. Dozór nad prowadzonymi pracami oprócz polskich oficerów sprawowali
także przydzieleni oficerowie armii francuskiej.
W chwili podejścia oddziałów nieprzyjaciela prace inżynieryjne na przedmościu
nie były jeszcze ukończone. Umocnienia
w większości składały się tylko z jednej linii
okopów, które tylko w niektórych miejscach
wykonano do głębokości stojącego żołnie-
rza. Pozycje obronne najlepiej przedstawiały się w południowo-zachodniej części
przyczółka. O wiele gorzej było na odcinku
północno-zachodnim, gdzie w wielu miejscach nie wykonano właściwych okopów,
a zapory z drutu kolczastego rozwinięto tylko w pobliżu dróg i zabudowań.
W międzyczasie istotnie wzrosły
siły miejscowego garnizonu wojskowego.
W jego skład wchodziły: batalion zapasowy 14. pp, szwadron zapasowy 2. pszwol.,
bateria zapasowa 4. pap oraz pluton Policji
Państwowej i pluton 1. psk. Większość żołnierzy w tych oddziałach stanowili ochotnicy i świeżo wcieleni rekruci, którym broń
wydano dopiero 12 sierpnia. Źle przedstawiała się także sprawa zaopatrzenia
w amunicję, gdyż na jeden karabin przypadało zaledwie 50 sztuk nabojów. W sumie
oddziały polskie liczyły 1745 oficerów i żołnierzy oraz osiem karabinów maszynowych
i osiem dział polowych kal. 75 mm.
Wobec narastającego zagrożenia płk
W.J. Gromczyński wydał rozkaz obsadzenia
w nocy z 11 na 12 sierpnia 1920 r. pozycji
przedmościa. Skierowano na nie praktycznie wszystkie dostępne siły. Trzon obrony
stanowił batalion zapasowy 14. pp, którym
dowodził ppłk Alojzy Buntner. Jego oddziały
Obrońcy Włocławka w okopach na Bulwarach, fot. Karol Dowmont, sierpień 1920 r.
Zbiory Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku
Wiadomości Uczelniane 4/2012
- 24 -
wspierał szwadron zapasowy 2. pszwol. por.
Romana Jakubowskiego. Całą posiadaną artylerię ustawiono na pozycjach w rejonie
Kokoszki. Lewy brzeg Wisły, od Włocławka
do Gąbinka, obsadziło 60 policjantów, których większość zajęła okopy w rejonie wsi
Korabniki. Natomiast pozycje w rejonie
Łęgu zajęła kompania rekrucka z batalionu
zapasowego 14. pp, dowodzona przez por.
Stanisława Hermana. W tym czasie prowadzone były również prace minerskie przy
moście na Wiśle we Włocławku – zainstalowano ładunki wybuchowe, do których jednak nie było elektrycznej zapalarki.
Tymczasem w obszar dolnej Wisły
zbliżał się bolszewicki III Korpus Kawalerii.
Jednostka ta należała do elity wojsk Frontu Zachodniego. Złożona była z dwóch doświadczonych w walkach dywizji – 10. i 15.
Dywizji Kawalerii. Łącznie siły te miały liczyć
4694 szable, 39 karabinów maszynowych
i 12 dział. Przeprawa na Wiśle we Włocławku wraz z samym miastem miała być zajęta
przez oddziały 15. DK, zaś 10. DK nakazano sforsowanie rzeki na odcinku Nieszawa
– Bobrowniki. Zanim jednak na dobre rozgorzały walki pod Włocławkiem, doszło do
dramatycznych wydarzeń na dolnej Wiśle
w rejonie Bobrownik.
W dniu 14 sierpnia 1920 r. w godzinach rannych podjazdy sowieckiego III KK
dotarły do linii Wisły w rejonie Nieszawy.
W położonych na prawym brzegu rzeki ruinach zamku krzyżackiego w Bobrownikach
Rosjanie zorganizowali zasadzkę na przepływające transporty zaopatrzenia. Ich ofiarą
padły holownik „Lubecki”, który został zdobyty (załoga dostała się do niewoli), oraz
statek uzbrojony Flotylli Wiślanej ORP „Moniuszko”, zatopiony po zaciętej walce. Jego
dowódca 20-letni ppor. mar. Jerzy Pieszkański oraz kpt. ż.ś. Józef Mizera ponieśli
śmierć (po zakończeniu walk obaj zostali
pochowani na cmentarzu we Włocławku).
W zagrożony rejon natychmiast skierowano
oddziały z Torunia i Włocławka, które skutecznie uniemożliwiły przeprawę większych
sił nieprzyjaciela na lewy brzeg Wisły.
W tym czasie pod Włocławkiem (14
sierpnia), w rejonie Bogucina, pojawiły się
oddziały rozpoznawcze bolszewickiej 15.
DK. W trakcie intensywnej wymiany ognia
Rosjanom udało się ustawić na wzgórzach
koło wsi Falbanka cztery działa, które rozpoczęły ostrzał polskich pozycji oraz zabudowań Szpetala Górnego. Dopiero późnym
popołudniem, około godziny 18 nieprzyjaciel przeprowadził silne natarcie wzdłuż
szosy Lipno – Włocławek. Atak zakończył
się niepowodzeniem, podobnie jak następny, przeprowadzony około godziny 22.
Kolejną poważniejszą akcję przygotowali
Rosjanie dopiero w godzinach wieczornych
15 sierpnia. Zaskoczeni atakiem żołnierze
szwadronu zapasowego 2. pszwol. opuścili
swoje pozycje, ale szybka reakcja płk. W.J.
Gromczyńskiego, który skierował w ten rejon pluton szturmowy pociągu pancernego nr 12 „Kaniów” i kompanię z batalionu
zapasowego 14. pp, doprowadziła do odzyskania w godzinach rannych 16 sierpnia
utraconych pozycji.
Decydujące uderzenie na pozycje polskie przeprowadzili bolszewicy 16 sierpnia
o godzinie 12. Natarciem osobiście kierował dowódca III KK Gaj Bżyszkian. Atak na
wąskim odcinku frontu przeprowadziła
157. Brygada Strzelców (około 700 bagnetów) przy wsparciu 1. i 3. Brygady Kawalerii
z 15. DK. Oddziały rosyjskie po przełamaniu
obrony szwadronu zapasowego 2. pszwol.,
plutonu szturmowego pociągu pancernego nr 12 „Kaniów” oraz części sił batalionu zapasowego 14. pp i plutonu pieszego
baterii zapasowej 4. pap szybko kierowały
się na most ku Wiśle. Sytuację próbował
ratować płk W.J. Gromczyński, kierując
w ten rejon odwodową 2.(18.) kompanię
kolejową w sile 78 żołnierzy, dowodzoną
przez ppor. Michała Lubicz-Sawickiego.
Dowódcy tej kompanii udało się chwilowo
zawrócić część uciekających rekrutów z ba-
talionu zapasowego 14. pp. Uderzenie tej
kompanii wraz z oddziałem por. F. Boczarskiego nie zdołało odrzucić nacierającego
nieprzyjaciela, którego piechota i spieszona kawaleria zmusiła załogę zachodniej
części przyczółka do bezładnego odwrotu.
W walce polegli por. F. Boczarski, por. Hipolit Sawicki, ppor. Michał Lubicz-Sawicki oraz
kilkudziesięciu innych żołnierzy, wielu natomiast dostało się do niewoli. Duże straty
poniosły oddziały obsadzające wschodnią
część przedmościa. Tylko nielicznym udało
się dotrzeć do mostu i schronić na lewym
brzegu Wisły. Jedynie 1. kompania strzelecka por. Jakuba Hanejki, po walce na bagnety,
przy minimalnych stratach, przedostała się
przez most do miasta. Przed wkroczeniem
bolszewików do Włocławka powstrzymał
pożar mostu, który płk W.J. Gromczyński
rozkazał podpalić, za zgodą dowódcy Frontu Północnego gen. br. J. Hallera. Według
niepotwierdzonych danych przyjmuje się,
że straty polskie w dniu 16 sierpnia wyniosły około 250 zabitych i rannych oraz ponad
500 wziętych do niewoli. Straty bolszewickie nie są znane. Wiemy, że w walkach pod
Włocławkiem poległ dowódca 3. pułku kozaków Jewgienij Kiszkin.
Na widok uciekających po moście
żołnierzy, ściganych przez Rosjan, wojska
zgromadzone na lewym brzegu rozpoczęły
bezładny odwrót, który podziałał demoralizująco na mieszkańców Włocławka. Na ulicach powstał nieopisany chaos i zamieszanie. Nastrój paniki wywołało pojawienie się
nad miastem samolotu sowieckiego, który
ostrzelał rejon Zielonego Rynku, zabijając
jedną osobę.
Noc z 16 na 17 sierpnia przeszła spokojnie. Rosjanie, nie mogąc sforsować palącego się mostu, zatrzymali się na prawym
brzegu Wisły, poprzestając na nieregularnej
wymianie ognia karabinowego z obrońcami. W dniu 17 sierpnia rozpoczął się artyleryjski ostrzał Włocławka. Pomiędzy godziną
12 a 14 na miasto spadło około 100 pocisków. Ostrzał spowodował pożar pałacu biskupiego, który doszczętnie spłonął. Liczne
uszkodzenia odniosły katedra, seminarium
duchowne oraz domy prywatne. Dzień później ostrzał miasta wyraźnie osłabł i był prowadzony sporadycznie.
Wobec klęski oddziałów sowieckich
pod Warszawą i nad Wieprzem oddziały
III KK otrzymały rozkaz natychmiastowego
wycofania się spod Włocławka i wyruszenia
w kierunku Płocka. W celu osłonięcia odejścia kawalerii pod Włocławkiem pozostała
157. BS, która jeszcze w godzinach rannych
19 sierpnia próbowała ogniem artyleryjskim zniszczyć pociąg pancerny nr 12 „Kaniów”, manewrujący w rejonie stacji kolejowej.
- 25 -
Po opuszczeniu przez Rosjan pozycji
pod Włocławkiem, w godzinach wieczornych 19 sierpnia, pierwsze grupy rozpoznawcze oddziałów polskich przeprawiły się
na prawy brzeg Wisły. Wśród żołnierzy pracujących przy budowie przeprawy znajdował się kpt. Jędrzej Moraczewski, premier
pierwszego rządu niepodległej Polski.
Ostatecznie sierpniowe walki o Włocławek zakończyły się sukcesem wojsk polskich. Miasto zostało utrzymane pomimo
silnych ataków nieprzyjaciela, wybuchu paniki wśród wojska i ludności cywilnej oraz
własnych, ciężkich strat. Jednocześnie udaremniono bolszewikom przeprawę przez
Wisłę, zabezpieczając od północy i zachodu
Warszawę i ważną linię kolejową Gdańsk –
Warszawa. Straty w wyniku bombardowania artyleryjskiego były duże. Oprócz pałacu biskupiego i katedry szczególnie mocno
ucierpiały domy znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie walk.
Do skutecznej obrony Włocławka
przyczyniła się również postawa części
jego mieszkańców. Młodzież gimnazjalna
ochotniczo wstępowała w szeregi Wojska Polskiego oraz brała czynny udział
w przygotowaniu pozycji obronnych. W początkach sierpnia 1920 r. powstała złożona
z mieszkańców Włocławka Straż Obywatelska, na czele której stanął naczelnik Ochotniczej Straży Ogniowej Franciszek Konwicki.
Działające od listopada 1918 r. Pogotowie
Wojenne Ziemi Kujawskiej utworzyło szpital i izbę chorych oraz stołówkę na dworcu
kolejowym, w której wydano łącznie 90
tys. posiłków dla żołnierzy. W tym czasie
członkowie Włocławskiego Towarzystwa
Wioślarskiego stworzyli zespół sanitariuszy,
który Magistrat miasta wyposażył w nosze.
Warto podkreślić, że wszystkie te działania
spotkały się ze zrozumieniem i wsparciem
ze strony Rady Miejskiej i urzędników Magistratu.
W hołdzie bohaterskim obrońcom
Włocławka, w miejscu spoczynku poległych
żołnierzy na wzgórzu szpetalskim, mieszkańcy miasta wznieśli, odsłonięty 1 października 1922 r., Pomnik Poległych Obrońców Wisły 1920 roku.
Znajdujące się w zbiorach Muzeum
Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej pamiątki związane z wojną polsko-sowiecką oraz
obroną Włocławka w sierpniu 1920 r. są
prezentowane na ekspozycji stałej w Muzeum Historii Włocławka przy ulicy Szpichlernej 19.
Tomasz Wąsik
Autor jest kierownikiem Muzeum Historii Włocławka.
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Warto przeczytać
Czy można poznać samego siebie? Kilka refleksji o Poczuciu
kresu Juliana Barnesa
Dzięki pamięci stwarzamy siebie
w każdej kolejnej chwili życia. Rekonstruujemy, weryfikujemy i przekształcamy miniony czas, mistyfikując jego przebieg w zależności od zdarzeń, jakie miały w nim miejsce. To, co się stało kiedyś, fakty zaistniałe
w przeszłości, zarówno te pozytywne, jak
i te przykre czy wręcz tragiczne, tworzą
sznur – przyjmując swoistą metaforykę –
korali powoli obrastających otoczką deformującą ich pierwotny kształt.
Kilka słów o tym, jak działa pamięć
Danuta Danek, referując opisany
przez Zygmunta Freuda mechanizm tzw.
amnezji dziecięcej dotyczący przykrych
przeżyć wczesnego dzieciństwa, które ulegają zapomnieniu, podkreśla (za twórcą
psychoanalizy), że powyższe doznania człowiek zapomina jedynie w sferze świadomej.
Co oznacza, że wszystkie przeżycia tkwią
w naszej pamięci, są w niej obecne, pulsując różnym rytmem uzależnionym od aktualnych poczynań.
Nieco inaczej patrzy na ten aspekt Douwe Draaisma, autorka znakomitej książki
Księga zapominania, która twierdzi, że pamięć autobiograficzna próbuje zachować
przeżycia osobiste, jednakże aktywizuje
naszą wzmożoną czujność wtedy, gdy nie
potrafimy ich właściwie odtworzyć. Draaisma podkreśla, że w naszych pierwszych
wspomnieniach „obecne są już procesy zapominania, które pozwolą nam zapomnieć
jeszcze dużo więcej. Pierwsze wspomnienia
uczą nas, że rozwój języka i samoświadomości pomaga pamięci, jednocześnie dbając o uniemożliwienie dostępu do wcześniejszych wspomnień”.
Neurolog Antonio Damasio zauważył,
że praca jaźni autobiograficznej nieustannie weryfikuje pamięć o naszej osobniczej
przeszłości, używając obrazowych porównań, pisze o tym, że podczas „rekonstrukcji
i odtwarzania doświadczeń życiowych, czy
to w ramach świadomej refleksji, czy procesów nieświadomych, ich treść jest ponownie oceniana i nieuchronnie porządkowana
na nowo, modyfikowana w minimalnym
lub znaczącym stopniu pod względem zarówno składu faktograficznego, jak i emocjonalnego akompaniamentu. W procesie
tym obiekty i zdarzenia zyskują nową wagę
emocjonalną. Niektóre kadry wspomnień
lądują na podłodze sali montażowej umysłu,
inne są przywracane i uwydatniane, a jeszcze inne zostają tak zręcznie sklejone przez
Wiadomości Uczelniane 4/2012
nasze pragnienia lub zwykły przypadek, że
tworzą nowe sceny, które nie miały miejsca
w rzeczywistości”. Badacz dodaje, że właśnie
w ten sposób, zwykle niepostrzeżenie
dla nas samych, wraz z mijającym czasem
historia naszego życia ulega przeinaczeniu,
lub idąc tropem rozważań Damasio, chciałoby się dodać – wypaczeniu.
Refleksje te – ujęte w dużym i selektywnym skrócie – bliskie są tradycji opisującej ludzką pamięć jako tzw. metametafory
pamięci, a w szczególności metafory poznawczej, czyli pamięci jako magazynu. Andrzej Hankała, dokonując przeglądu metaforycznych ujęć ludzkiej pamięci, podkreśla,
że metafora poznawcza charakteryzuje się
tym, że pamięć „nie sprawuje kontroli nad
tym, co zostanie zapamiętane, przechowane i wydobyte – w tym sensie jest ona niewybiórcza”.
Oglądać siebie samego z przeszłości
Lekturę Poczucia kresu Juliana Barnesa można opatrzyć być może lakonicznymi, ale jakże prawdziwymi słowami Davida
Lowenthala, według którego „przeszłość
z powodów zasadniczych jest niepewna,
co zmusza nas do nerwowego udawania,
że była właśnie taka, za jaką ją uważamy”.
Rodzaj pewnego komentarza do tej refleksji
stanowią słowa narratora powieści Barnesa, który mówi, że im „ dłużej trwa życie,
tym mniej jest tych, którzy mogliby zakwestionować naszą relację, przypomnieć nam,
że nasze życie nie jest naszym życiem, lecz
jedynie historią, którą o swoim życiu opowiadamy. Opowiadamy innym, ale – głównie – samemu sobie”.
Bohaterem a zarazem narratorem Poczucia kresu jest Anthony Webster, mężczyzna cieszący się urokami zasłużonej emerytury (czyta historyczne książki, słucha muzyki Dworzaka, spotyka się z byłą żoną, by wypić z nią kawę i poplotkować o znajomych).
W ten niemal sielankowy obraz jesieni życia
niespodziewanie wkradają się dysonanse, wywołane do zdarzeń z jego wczesnej
młodości. Młodości, dodajmy, wspominanej dotąd powrotami pamięci z pogodnym odcieniem nostalgii, pełnej tęsknoty
za przyjaciółmi ze szkolnej ławy, zwłaszcza
za wybitnym i niezwykle wrażliwym Adrianem Finnem. Impulsem do weryfikacji takiej wersji staje się nieoczekiwany spadek,
który skłania go do głębszego penetrowania obszarów pamięci. Niespodziewanie
pobudzona pamięć odkrywa zepchnięte do
- 26 -
świadomości jakże wstydliwe i dramatyczne wydarzenia z przeszłości. Nasza ocena
tej samej rzeczy czy zdarzenia bywa krańcowo różna w zależności od czasu, oceny
sytuacji, stanu ducha czy doświadczeń, co
doskonale oddał Czesław Miłosz w wierszu:
Rzeki maleją: „Kiedy pierwszy raz przepłynąłem jezioro, wydawało mi się ogromne,
Gdybym tam stanął dzisiaj, byłoby miską do
golenia”. Anthony Webster w czasie, kiedy
przeżywał swoją pierwszą miłość do kobiety, jednocześnie doznawał fascynacji genialnym przyjacielem, jednakże jego silne emocje zdominowane zostały przez egoistyczne
pragnienie zaspokojenia własnych żądz.
Kiedy jednak po latach spojrzał na ten młodzieńczy okres swego życia, zobaczył siebie
jako sprawcę tragedii dwojga bliskich mu
ludzi. Inaczej zatem niż Miłosz dostrzega
Barnes problem skali i proporcji wynikający z upływającego czasu. Walory minionych
zdarzeń i uczynków nie kurczą się, nie maleją, przeciwnie – nabierają innych, może
nawet większych kształtów wypełnionych
aksjologiczną treścią.
Intensywnie przywoływane wspomnienia prowadzą bohatera do ogólnej
refleksji o tym, że w młodości „człowiek
pamięta swoje krótkie życie w całej rozciągłości. Później pamięć to strzępy i łaty.
Przypomina trochę te czarne skrzynki, które zapisują przebieg katastrofy lotniczej.
Jeśli nic się nie dzieje, taśma sama się kasuje. Tak więc jeśli ulegniesz katastrofie,
dowiesz się, dlaczego tak się stało; jeśli nie,
zapis twojej podróży będzie o wiele mniej
klarowny”. Katastrofę w spokojnym życiu
Antony’ego wywołała kserokopia listu, jaki
napisał przed wielu laty. Jego list był brutalny tak w treści, jak i w formie, jednak on
w swoich wspomnieniach zapamiętał go
jako pozbawioną emocji i elegancko wyrażoną zgodę na związek swojej byłej dziewczyny, Veroniki, z przyjacielem, Adrianem.
Starszy pan nie może zrozumieć swojej
dawnej motywacji skłaniającej go do napisania tak drastycznych w swej wymowie
słów. Rzecz nie jest jednak, jak się wydaje, szczególnie skomplikowana. Zazdrość,
poczucie odrzucenia to niezwykle potężne
emocje, wpływające na ludzkie postępowanie. Powyższe stwierdzenie, utrzymane
w duchu La Mettriego, który twierdził, między innymi, że wpływ stanu ciała ma kluczowe znaczenie dla zachowania człowieka, odkrywałoby zaledwie jakiś fragment
ludzkiej natury. Niemniej jednak dotykamy
za Barnesem problemu odpowiedzialności
za swoje czyny popełnione w młodości pod
wpływem silnego afektu. Czyny, których
konsekwencji Anthony nie mógł przewidzieć, a które w tragiczny sposób wpłynęły
na życie innych. Jego list przyczynił się do
samobójstwa Adriana i samotności Veroniki. Czy człowiek w podeszłym wieku odpowiada za błędy dokonane w młodości,
czy też mijające lata oddalają go zarówno
od winy, jak i odpowiedzialności za to, co
zrobił w istocie ktoś inny, bowiem Anthony,
podobnie jak wielu ludzi, patrząc na siebie
samego z przeszłości, widział kogoś zupełnie obcego. Bohater Poczucia kresu krytycznie odnosi się do tak stawianych pytań
i dochodzi do pesymistycznej konstatacji:
„właściwie dlaczego mielibyśmy oczekiwać,
że wiek nas złagodzi? Jeśli życie nie polega
na tym, żeby nagradzać zasługi, to z jakiej
racji moglibyśmy się spodziewać, że wraz
ze swym kresem przysporzy nam ciepłych,
kojących uczuć?”.
Barnes szkicuje opozycyjny (niegodziwy młodzieniec – stateczny i wyrozumiały starzec), jednak dość spójny portret
bohatera przechodzącego metamorfozę,
która jest spowodowana nie tyle ważnymi
przeżyciami, co powolnym i nieuchronnym
procesem starzenia się. Bohater się zmienia, bo upływa czas (pierwszą rzeczą, jaką
zauważa po latach jego była dziewczyna,
jest jego łysa głowa). Euan M. Macphail,
referując poglądy La Mettriego, pisze, że
dostrzegał on „wpływ upływu czasu zarówno na ciało, jak i umysł – jak ciało dojrzewa
i degeneruje się, tak też dzieje się z umysłem”. Nie jest obce takie ujęcie autorowi
Poczucia kresu. Narrator Papugi Flauberta,
jednej z najciekawszych powieści Barnesa,
opisując szybki proces starzenia się autora
Salambo, w pewnym momencie dochodzi
do wniosku, że „może po prostu jego ciało miało wyczucie harmonii: kiedy umysł
oznajmił, że jest przedwcześnie dojrzały,
ciało zrobiło, co mogło, żeby nie zostać
w tyle”.
Starość wywołuje tęsknotę za młodością, i choć brzmi to jak truizm, jednak każdy, kto wspomina z rozrzewnieniem swoje
młodzieńcze lata, uruchamia mechanizm
pamięci, który prowadzi właściwie tylko
w jednym kierunku – do spoglądania na
własne życie wstecz – jest to także w pewnym sensie początek naszego umierania.
Młodość jest zazwyczaj czasem zdominowanym przez szerokie spektrum ambiwalentnych uczuć, których siła wypływa
między innymi z ich inicjalnego charakteru. Tęsknota za dogłębnie przeżywanymi emocjami prowadzi Anthony’ego do
stwierdzenia, że minione uczucia mogą
prowadzić do tego, że „można tęsknić za
zapamiętanym bólem, jak i za zapamiętaną
przyjemnością”. Anthony Webster konstatuje, że celem życia „jest pogodzenie nas
z jego ostateczną utratą poprzez zmęczenie
nas samych, poprzez udowodnienie,
jakkolwiek długo to trwa, że życie nie jest
wcale takie wspaniałe, za jakie uchodzi”.
Taki brak poczucia sensu istnienia bohatera można uzasadnić jego niewielkim
zaangażowaniem we wspólnotowe życie.
Przyjaciele z okresu młodości, była żona czy
córka są dla Anthony’ego jedynie punktami odniesienia do jego własnej, egotycznej
osobowości, która niejako ex definitione
zakłada nieumiejętność empatycznego
tworzenia głębszych relacji z innymi ludźmi.
Alfred Adler, twórca psychologii indywidualnej, podkreśla, że „błędne mniemanie
człowieka o sobie samym i o zaletach życia
natrafia wcześniej czy później na sprzeciw
rzeczywistości, wymagającej rozwiązań
w duchu poczucia wspólnoty”.
Zmagania starzejącego się mężczyzny,
próby dotarcia do własnej tożsamości i zrozumienie jej, dociekania, czym w istocie jest
życie i jakie ostateczne profity lub sankcje
owo życie wytyczy u kresu jednostkowego
istnienia, stanowi temat wielu współczesnych powieści, co zapewne jest swoistym
signum temporis. Przewrotnie zatem można by podsumować ten wymiar powieści
Barnesa słowami opisującymi zupełnie inny
utwór. Joanna Barska, pisząc o Eguchi, bohaterze powieści Kawabaty, dochodzi do
podobnych refleksji, jakie wywołuje lektura Poczucia kresu: „Kawabata dotyka problemu starości jako aktu uświadomienia
sobie własnego przemijania, zaakceptowania niemocy. Śpiące piękności to swoisty
rozrachunek z życiem, opowieść o utracie
złudzeń, o samotności nierozerwalnie związanej ze starzejącym się ciałem, wreszcie
o strachu przed odejściem i rozpaczliwej
walce z fizycznością, próbie dotarcia do źródeł własnej męskości”.
wanie i czujność wobec własnych konfabulacji pozwalają przybliżyć się do tego,
co w języku polskim określa może niezbyt
fortunne słowo 'jestestwo'. Podobnie rzecz
się ma z uchwyceniem przeszłości i jej
obiektywną oceną. Barnes takie próby obrazowo opisał w Papudze Flauberta: „podczas potańcówki na zakończenie semestru
paru figlarzy wpuściło do sali nasmarowane
tłuszczem prosię. Ludzie rzucali się na nie,
próbując je schwycić, a skutek był taki, że
się ośmieszali. Wygląda na to, że przeszłość
zachowuje się zawsze jak to prosię”. Juliusz
Kurkiewicz, próbując dociec istoty zmagań
Barnesa z tym, czym są wyobraźnia i pamięć, zauważa, że zmyślenie jest wbudowane w każde wspomnienie i oddaje głos
samemu autorowi Poczucia kresu, który
podkreśla, że wspomnień „nie traktuję
z nieufnością, raczej ufam im jako działaniom wyobraźni, jako czynnikowi twórczemu, jako czemuś przeciwnemu naturalistycznej prawdzie”. Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednej kwestii związanej
z pytaniem o sens ludzkich poczynań a literacko ujętych w fabule powieści Barnesa:
czy oprócz wspólnoty i rzeczywistej bliskości z drugim człowiekiem istnieje jakaś nadzieja na złagodzenie trudów egzystencji?
Tradycyjnie myśl płynie w kierunku sacrum,
którego jednak w powieści Barnesa nie
ma, chociaż mam nieodparte wrażenie, że
między słowami Poczucia kresu pojawia się
przestrzeń dla pytań o Boga. Jak pisze Jerzy
Jarniewicz: „Nic dziwnego, że Barnes swoje
pierwotnie ateistyczne stanowisko zastąpił
w późniejszym wieku postawą agnostyka
i że dziś, jak przyznaje, bardziej irytują go
przejawy ateistycznego absolutyzmu niż
tradycyjne przywiązanie do wiary”.
Maciej Krzemiński
Autor jest starszym wykładowcą w Zakładzie Pedagogiki w PWSZ we Włocławku.
Czy jest możliwa konsolacja?
Barnes nie pozostawia wątpliwości
– w świecie jego bohatera nie ma miejsca
na jakiekolwiek pocieszenie, jakie bohater
sam sobie, dzięki zabiegom własnej pamięci (lub niepamięci), zafunduje. Zadowolenie
z siebie najczęściej jednak nie idzie w parze
ze stanem rzeczywistym, a więc obiektywną oceną naszych poczynań przez innych.
Chociaż to ostatnie stwierdzenie nie jest
wcale takie oczywiste, bo też obiektywizm
innych (Anthony nazywa takich ludzi „kwestionującymi naszą relację”) zdaje się być
często subiektywny. Nie istnieje zatem,
według Barnesa, żaden jednorodny portret
człowieka, który poznał i zrozumiał, kim w
istocie jest. Jedynie nieustanne weryfiko-
- 27 -
Wiadomości Uczelniane 4/2012
LLP Erasmus
W kraju, gdzie marketer piłkę kopie
Stojąc na rozgrzanej południowym
słońcem plaży, z lekkim oszołomieniem
i ekscytacją przygotowuję się do spełnienia
marzenia, które łączy w sobie moje pasje:
języki obce, podróże i e-marketing.
Mój pobyt w Porto, mieście rybaków
i piłkarzy, zaczyna się o zachodzie słońca 13
maja br. na lotnisku Francisco Sá Caneiro.
Jeszcze tylko przejażdżka metrem do wcześniej ustalonego miejsca zakwaterowania
i można odpocząć przed kilkudniowym
szkoleniem. Na szczęście nie jestem zmuszona do ciągłego przemieszczania się po
mieście, bo wszystko co najważniejsze znajduje się niemalże na wyciągnięcie ręki: pięć
minut spacerem do piaszczystej plaży i siedem minut spacerem do uczelni goszczącej.
Porto, przez mieszkańców zwane
Oporto, to drugie co do wielkości miasto
w Portugalii. Już pierwszego dnia wcale
niezłośliwie stwierdzam, że na każdego
mieszkańca Porto musi przypadać jedna
czynna kawiarnia. Kawa, diabelsko mocna
i słodka, podawana jest o każdej porze dnia
i nocy. Nie usypia, nie pobudza. Jest częścią
rytuału, portowej tradycji. Mimo że za najznamienitszą kawiarnię uważa się Majestic
Cafe, to doprawdy miejsc, w których można
się napić wyśmienitego naparu z ziaren kawowca, nie trzeba ze świecą szukać. Za to
znalezienie zwykłego sklepu spożywczego
czasem graniczy z cudem.
Jako pracownik Działu Rozwoju i Promocji PWSZ we Włocławku zostaję skierowana w ramach programu Erasmus-LLP
na szkolenie łączące w sobie teoretyczną
wiedzę z zakresu komunikacji z praktyką zarządzania wizerunkiem marki w internecie.
Uczelnią goszczącą jest IPAM – The Marke-
Wiadomości Uczelniane 4/2012
ting School, jedyna w Portugalii szkoła wyższa kształcąca od początku swego istnienia,
to jest przez ponad ćwierćwiecze, tylko
i wyłącznie marketerów. W czasach kryzysu
firmy, tnąc wydatki, w pierwszej kolejności
rezygnują z zasobów ludzkich w departamentach marketingu, nierzadko likwidując
cały departament. Jednak uczelnia ma się
całkiem dobrze i na braki w rekrutacji nie
narzeka. Część Portugalczyków chce przecież zostać, idąc wzorem Daniela Sá, dyrektora placówki, specjalistami od marketingu
sportowego. W kraju Ronaldo i Murinho,
gdzie piłka nożna znaczy więcej niż religia,
takie plany na życie nikogo nie dziwią, a raczej wzbudzają nabożny zachwyt.
Pierwszego dnia szkolenia spotykam
życzliwą i radosną Rosę Conde, portugalską
koordynatorkę programu Erasmus, która
z nieskrywaną dumą oprowadza mnie po
uczelni i opowiada jej historię. Dowiaduję
się między innymi, że IPAM w Porto jest
najstarszą spośród trzech istniejących placówek. Dwie pozostałe są bardziej nowoczesne i ulokowane w Aveiro i w Lizbonie.
Poznaję także współpracowników
Rosy, z którymi przez pięć następnych dni
odbywam szkolenia. Filipe Sampaio Rodrigues, specjalista od e-learningu, prosi mnie
o poprowadzenie w ramach mojego pobytu
w Porto dwóch seminariów dla studentów
z przedmiotu digital marketing. Studenci,
początkowo onieśmieleni i niepewni swych
umiejętności językowych, okazują się
z każdą kolejną minutą przesympatycznymi, zdolnymi i zorientowanymi na sukces
ludźmi. Zajęcia obejmują swą tematyką komunikację marki z otoczeniem, z użyciem
aktualnie popularnych mediów społeczno-
- 28 -
ściowych, tj. Twittera, Youtube`a, Facebooka. Nie tylko opowiadam historię polskich
sukcesów i porażek, ale zapoznaję się także
z regionalnymi firmami, które upadały
przez źle przeprowadzoną kampanię w social media lub odwrotnie – to właśnie na
social media budowały swą potęgę.
Do kolejnych inspirujących spotkań
z pracownikami IPAM zaliczam szkolenia
ze specjalistą ds. promocji, księgowym
i teamem front office – odpowiednikiem
naszego dziekanatu. Najbardziej kreatywna
okazuje się jednak rozmowa z komputerowym i wirtualnym mózgiem uczelni. Miguel
Nery zbudował od podstaw całą stronę internetową, stworzył identyfikację wizualną
uczelni oraz był pomysłodawcą zaistnienia
w mediach społecznościowych. Miguel jest
skarbnicą wiedzy. Poznaję między innymi
tajniki organizacji pracy w lizbońskim departamencie marketingu oraz system zarządzania treścią w social media i na stronie
internetowej. Wraz z wręczeniem wizytówki zostaję zapewniona, że w razie pojawienia się jakichkolwiek pytań mogę pisać lub
dzwonić nawet po powrocie do kraju.
Moim atutem w rozmowach z tubylcami jest, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, nie praca w dziedzinie promocji,
a polskie pochodzenie. W obecnych czasach Polska jawi się jako kraj dobrobytu,
świetnie radzący sobie w okresie kryzysu,
który przecież tak mocno dotknął Portugalię. Dla przeciętnego Portugalczyka Polska
pachnie egzotyką i bogactwem. W tym roku
Euro, budujemy stadiony. Oczy czcicieli piłki
nożnej są teraz zwrócone na Polskę.
Staram się nie marnować czasu – po
zajęciach niestrudzenie zwiedzam miasto
każdym dostępnym środkiem transportu.
Wyjątkowo urokliwe okazują się przestrzenie nad rzeką Douro oddzielającą Porto od
Gai – regionu nastawionego na produkcję
i sprzedaż osławionych win Porto. Wdzierający się w nozdrza silny zapach dębu towarzyszy mi podczas wizyty w ekskluzywnej
winiarni Ramos Pinto, a później podczas
spaceru nad brzegiem Atlantyku. Z ludzkiej
przyzwoitości, a przede wszystkim ze zwykłej miłości do piłki docieram na stadion FC
Porto – Estadio de Dragau. Nie sądziłam, że
zapach murawy może tak uzależniać. Nostalgiczny nastrój, będący wręcz cechą narodową Portugalczyków, udziela się i mnie.
Ten kraj odciska mocne piętno na wszystkich chłonnych i otwartych umysłach. Czaruje. Zachęca do powrotu.
Justyna Szczerbiak-Wenecka
Nowości wydawnicze
Wspomnienia pracowników (2002-2012), ISBN 978-83-60607-35-0, s. 289
Redakcja: Piotr Jaworowski
Wspomnienia pracowników (2002-2012) Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej
zostały wydane z okazji dziesięciolecia włocławskiej uczelni. Jest to oryginalne,
jubileuszowe wydawnictwo, zawierające wspomnienia pracowników zatrudnionych
w uczelni na przestrzeni dziesięciu lat. Autorami są profesorowie, wykładowcy oraz
pracownicy administracji. Można ich śmiało określić jako zasłużonych dla uczelni
pionierów. Dzięki autorom tych wspomnień zachowana została pamięć o wielu
zdarzeniach mających znaczący wpływ na funkcjonowanie i kondycję uczelni.
Rozważania wokół dylematów współczesnej pedagogiki, ISBN 978-83-60607-367, s. 333
Redakcja: Barbara Moraczewska
Publikacja jest pokłosiem zainicjowanej i zorganizowanej w środowisku naukowym
Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku wymiany myśli i refleksji
nad bieżącymi problemami współczesnej pedagogiki. Monografia wyróżnia się
szeroką problematyką artykułów, aktualnością poruszanych w nich problemów dla
współczesnej pedagogicznej teorii i oświatowej praktyki, oryginalnością podejść do
ich rozwiązania. Warto zauważyć, że redaktor wydania, dr Barbara Moraczewska,
przemyślanie podeszła do wyboru artykułów naukowych. Bardzo udanie,
odpowiednio do wartości poruszanych problemów, został skomponowany uklad
artykułów. Takie podejście pozwala czytelnikowi wejść do twórczego laboratorium
badaczy, śledzić logikę naukową w poszukiwaniu dróg rozwiązywania określonych
problemów.
Omawiane w monografii zagadnienia w kontekście tytułowych dylematów
współczesnej pedagogiki nie mają precedensu w polskim piśmiennictwie
naukowym, dzięki czemu mogą stać się wartościowym źródłem wiedzy dla
zainteresowanych rodziców, nauczycieli i terapeutów, wszystkich, którym leży na
sercu dobro dziecka.
- 29 -
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Sport w PWSZ
Turniej Koszykówki
W dniu 28 maja br. w hali sportowej
przy ulicy Obrońców Wisły 1920 roku odbył się Turniej Koszykówki z udziałem szkół
ponadgimnazjalnych zorganizowany przez
Studium Wychowania Fizycznego i Sportu Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej
we Włocławku. Była to kolejna edycja Turnieju, który cieszy się dużą popularnością
wśród młodzieży szkół średnich. Uczestniczyły w nim cztery drużyny: Zespół Szkół
Chemicznych, Zespół Szkół Budowlanych,
Zespół Szkół Elektrycznych oraz gospodarze – PWSZ. W pierwszej parze półfinałowej
zespół gospodarzy spotkał się z drużyną ZS
Budowlanych, lepsi okazali się koszykarze
z PWSZ, wygrywając wysoko 66 : 30. Drugi mecz półfinałowy również zakończył się
wysoką wygraną – ZS Elektrycznych pokonał ekipę ZS Chemicznych 70 : 29. W meczu
o trzecie miejsce walka była już bardziej
wyrównana, po pierwszych dwóch kwartach nieznacznie lepsi byli koszykarze z „Budowlanki”. W drugiej połowie meczu kilka
celnych rzutów za trzy punkty i dobra gra
obronna pozwoliły „Chemikowi” wyjść na
prowadzenie i ostatecznie wygrać mecz 43 :
34. Mecz o zwycięstwo przez pierwsze dwie
kwarty był bardzo zacięty, wynik po pierwszej połowie był remisowy 31 : 31. Druga
połowa należała do koszykarzy PWSZ. Dobra gra obronna i aż osiem celnych rzutów
za trzy punkty pozwoliły odnieść wysokie
zwycięstwo 77 : 57. Nagrodami dla drużyn
były puchary i dyplomy, dla opiekunów specjalne podziękowania, a dla najlepszych zawodników poszczególnych drużyn pamiątkowe koszulki.
Wiadomości Uczelniane 4/2012
Ostateczna kolejność w Turnieju:
pierwsze miejsce – Państwowa Wyższa
Szkoła Zawodowa we Włocławku, skład
drużyny: Krzysztof Jędrzejewski, Rafał Algierowicz, Paweł Kotowski, Łukasz Majchrzak, Przemysław Szejna, Przemysław
Tradecki, Konrad Bieniek, Dawid Słupiński
(MVP drużyny); drugie miejsce – Zespół
Szkół Elektrycznych, skład drużyny: Stefan
Topić, Michał Bartoszyński, Konrad Majewski, Bartłomiej Wasielewski, Kamil Borkowski, Rafał Chrupek, Marcin Plank, Jakub
Snopkowski (MVP drużyny), Damian Lewandowski, Adam Szawłowski, Kamil Maćkowiak, Kamil Krawiecki; trzecie miejsce –
Zespół Szkół Chemicznych, skład drużyny:
Krystian Reznerowicz, Krzysztof Wołyniak,
Wojciech Sołomonow, Błażej Jędrzejewski,
Arkadiusz Zychowicz, Kamil Gałęzi, Robert
Janusiewicz, Mikołaj Misiak (MVP drużyny),
Oskar Mańkowski; czwarte miejsce – Zespół
Szkół Budowlanych, skład drużyny: Dawid
Szudzik (MVP drużyny), Dawid Frydrych,
Mateusz Prokopiak, Mateusz Gębka, Jakub
Kubiak, Maciej Kowalewski, Przemysław
Gawłowski.
J.
3 : 2 dla PWSZ!
Wynikiem 3 : 2 dla reprezentacji Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we
Włocławku zakończył się mecz piłkarski pomiędzy reprezentacjami uczelni oraz szkół
i placówek opiekuńczo-wychowawczychprowadzonych przez powiat włocławski.
9 czerwca br. powiatowe święto sportu odbyło się już po raz 14. Po raz drugi na terenach Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji
w Choceniu. W roli organizatorów wystąpili: Starostwo Powiatowe we Włocławku,
Społeczne Liceum Ogólnokształcące im.
Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Choceniu oraz Społeczna Zasadnicza Szkoła Zawodowa im. Adama Mickiewicza w Choceniu. Na program imprezy składały się: mecz
piłki nożnej, konkurencje lekkoatletyczne
i zawody rekreacyjno-sportowe (zabawy
i gry ruchowe).
K.N.
- 30 -
Administracja
mistrzem PWSZ
W pierwszych dniach czerwca 2012 r.
odbyły się Mistrzostwa Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Piłce Nożnej. Do
rywalizacji przystąpiło dziewięć drużyn
reprezentujących poszczególne kierunki.
Zespoły zostały podzielone na trzy trójzespołowe grupy. W grupie pierwszej rywalizowały ze sobą drużyny zarządzania III roku,
informatyki II roku i zarządzania I roku.
W grupie drugiej spotkały się zespoły informatyki III roku, administracji II roku oraz
Erasmus/Akademik. Do trzeciej grupy wylosowano drużyny administracji III roku, filologii angielskiej I roku i administracji I roku.
Zespoły w poszczególnych grupach rywalizowały systemem „każdy z każdym”. Awans
do półfinału uzyskali zwycięzcy grup oraz
drużyna z drugiego miejsca z najlepszym
dorobkiem punktowym. Do fazy półfinałowej awansowały zespoły administracji III
roku, informatyki II roku, Erasmus/Akademik jako zwycięzcy grup oraz informatyka
II roku jako drużyna z najlepszym bilansem
z drugiego miejsca. W pierwszym półfinale administracja III roku pokonała w serii
rzutów karnych informatykę II roku i awansowała do finału. Drugi półfinał wygrała
drużyna Erasmus/Akademik, strzelając zespołowi informatyki I roku dwie bramki, nie
tracąc żadnej. W meczu o trzecie miejsce
zespół informatyki II roku pokonał informatykę I roku i stanął na najniższym stopniu
podium. W finale drużyna administracji III
roku pokonała zespół Erasmus/Akademik
i zdobyła tytuł mistrzowski w roku akademickim 2011/2012. Najlepszym strzelcem
turnieju został Iwan Topołow z drużyny Erasmus/Akademik z dorobkiem sześciu bramek. Najlepszym bramkarzem wybrano Rafała Szortykę, a za najlepszego zawodnikika
uznano Jakuba Głowackiego. Obaj zawodnicy reprezentowali zespół administracji III
roku. Najlepsze drużyny zostały wyróżnione
pucharami, a zawodnicy otrzymali nagrody
indywidualne. Końcowa klasyfikacja Mistrzostw PWSZ w Piłce Nożnej: administracja III rok, Erasmus/Akademik, informatyka
II rok, informatyka I rok, administracja II
rok, zarządzanie III rok, zarządzanie I rok,
filologia angielska I rok, informatyka III rok.
Jus.
Oferta edukacyjna
Studia podyplomowe
• Business English
• Informatyka dla nauczycieli
• Logopedia
• Pedagogika przedszkolna z terapią zaburzeń rowojowych
• Przygotowanie pedagogiczne
• Pedagogika rewalidacyjna z rozszerzoną oligofrenopedagogiką
• Zarządzanie w oświacie i kulturze
Kursy
Zniżki:
30%
podjęcie nauki na dwóch rodzajach
form doskonalenia
20%
dla absolwentów
PWSZ we Włocławku
10%
- Kurs komputerowy dla nauczycieli edukacji
dla osób z tej samej instytucji
wczesnoszkolnej i przedszkolnej
- Statuty i regulaminy – tworzenie prawa w placówkach oświatowych
10%
- Kontrola zarządcza w szkole
w przypadku dokonania wpłaty
- Arkusz kalkulacyjny w codziennej pracy nauczyciela
jednorazowej za cały cykl studiów,
- Kurs języka migowego na poziomie KSS-1
zniżka ta łączy się z powyższymi
Studia Podyplomowe
Szkolenia
- Nowe technologie w nauczaniu języka obcego
- Jak mówić, by nie zaniemówić – szkolenie z emisji głosu
- Choreografia w nauczaniu wczesnoszkolnym i przedszkolnym
- Tablice multimedialne w placówkach oświatowo - kulturalnych
cena już od 960
zł za semestr
Kursy i szkolenia
cena już od 100
zł od osoby
Wymagane dokumenty
• podanie*
• udokumentowanie wyższego wykształcenia w postaci odpisu
dyplomu, co najmniej studiów I stopnia w Polsce lub zagranicą,
• jedna fotografia
* dokumenty aplikacyjne dostępne na stronie internetowej CSPiDZ
Biuro
ul. Mechaników 3 pokój nr 19
tel. nr 662 255 279
Centrum Studiów Podyplomowych
i Doskonalenia Zawodowego
- 31 -
Wiadomości Uczelniane 4/2012
www.cspidz.pwsz.wloclawek.pl
Bezpłatne studia
inżynierskie i licencjackie
w Twoim regionie
KURSY, SZKOLENIA ORAZ ATRAKCYJNE STUDIA PODYPLOMOWE!
•Filologia angielska
i germańska
•Zarządzanie
•Informatyka
•Administracja
Zarządzanie logistyczne - nowość
•Pedagogika
Wspomaganie i pielęgnacja
osób niepelnosprawnych
i starszych - nowosć
LEX - dla każdego studenta administracji
część zajęć prowadzona
on - line
włocławska uczelnia
kadra uniwersytecka!
Biura rekrutacyjne
ul. 3 Maja 17, 87-800 Włocławek
pok. nr 5
tel. 54 231 60 80 lub 668 075 602
ul. Mechaników 3, 87-800 Włocławek
pok. nr 11 i 12
tel. 54 230 92 09, 230 92 11 lub 668 075 602
- 32 w w w. pwsz.w
loclawek.pl
Wiadomości Uczelniane 4/2012

Podobne dokumenty