POLACY O KASZUBACH – OSTATNIE DWA STULECIA (cz. 5
Transkrypt
POLACY O KASZUBACH – OSTATNIE DWA STULECIA (cz. 5
POLACY O KASZUBACH – OSTATNIE DWA STULECIA (cz. 5) Prezentowany tekst ukazał się w czasopiśmie „Nadwiślanin” (nr 124 z 27 X 1865 r.), wychodzącym w Chełmnie. Stanowił reakcję na zapowiedź założenia, z inicjatywy Floriana Ceynowy, organizacji o nazwie (podaję w oryginalnej pisowni) Tovarzéstwo Przemésłowé Kaszébsko-Słvjnskjèho Narodé. Nieznany z imienia i nazwiska autor artykułu odniósł się na jego początku do procesu 149 osób oskarżonych (pełną ich listę można znaleźć w nr 78 „Nadwiślanina” z 8 VII 1864 r.) o zbrodnię stanu, co od strony formalnej określano jako Sprawa śledcza przeciw Działyńskiemu i wspólnikom (chodziło o pomoc udzieloną Powstaniu Styczniowemu). Wśród oskarżonych byli też Kaszubi. Wspomniana w tekście inicjatywa posła do sejmu pruskiego Stanisława Kostki Thokarskiego dotyczyła prawdopodobnie wprowadzenia języka polskiego do urzędowych druków w Prusach Zachodnich. W publikowanym tekście na uwagę zasługuje kilka spraw. Po pierwsze, pojawia się zarzut, że to Niemcy czynią z Kaszubów odrębny naród. Czynią to jednak – zdaniem autora – z niewiedzy, nieświadomie. Ten argument będzie już stale występować w dyskusji o tożsamości narodowej Kaszubów, choć w nieco zmienionej formie. Strona polska (prasa, nauka, a potem także władze) będzie zarzucać Niemcom raczej świadome działanie, mające na celu rozbicie jedności narodu polskiego, jego osłabienie, a Kaszubom (szczególnie tym uświadomionym narodowo) uległość wobec niemieckiej propagandy, bądź nawet jej sprzyjanie. Wydaje się, choć należałoby to wnikliwie zbadać, że taka argumentacja pojawiła się dopiero w związku z działalnością Ceynowy. Wcześniej, choć dostrzegano germanizację Kaszubów, nie widziano w tym raczej czegoś niebezpiecznego dla Polaków. Wobec Ceynowy nie pada wprawdzie bezpośrednio zarzut działania na korzyść Niemców, ale wskazuje się na taką możliwość – autor każe zastanowić się budzicielowi Kaszubów nad tym, czy jego działalność wspiera wysiłki tych, którzy Wendów (Kaszubów) z Polakami wiązać nie chcą. Ponadto dostrzega inne wpływy, zdaje się bowiem sugerować inspirację świętojurskomoskiewską. Należy zaznaczyć, że tzw. Świętojurcy to powstałe we Lwowie w 1848 r. ukraińskie ugrupowanie polityczne, nastawione negatywnie wobec polskiego ruchu narodowego i w początkowym okresie działalności inspirowane przez Rosję. Świętojurcy głosili wówczas ideę jedności narodowej Rusinów (Ukraińców) i Rosjan. Po drugie, autor artykułu sugeruje, że Ceynowa i jego dwaj towarzysze wymyślili naród kaszubski, a stało się to, jak się zdaje, poprzez jakieś zapędzenie i pomieszanie w [ich] głowach. Co ciekawe, nawet na początku XXI w. spotykamy się ze stwierdzeniami, że dopiero teraz, pojawił się naród kaszubski. Ten „argument” podchwycili również ci Kaszubi, którzy ulegli polonizacji (do tego postrzegają rozwój kaszubskiej świadomości narodowej jako jakieś zagrożenie). W takim duchu wypowiadał się na przykład prof. Brunon Synak na spotkaniu z członkami sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych: Proszę się temu nie dziwić, bo w ten sposób identyfikuje się [chodzi tu o kaszubskie identyfikacje narodowe – D.Sz.] tylko część najstarszego pokolenia. Kobieta, która ma osiemdziesiąt kilka lat i mieszka w Gochach mówi, że zawsze tu mieszkała, różni tu byli, i Polacy, i Niemcy i Kaszubi, a ona po prostu jest tutejsza. Czasami trudno jej wyartykułować coś poza tym, że jest Kaszubką. Proszę się nie obawiać, że na Kaszubach rodzą się jakieś upiory i że jest jakieś zagrożenie. Z tym spojrzeniem wiąże się jeszcze jedna kwestia – minimalizowanie liczby zwolenników Ceynowy (autor artykułu nadmienił, że jego pism nikt nie czyta a żaden Kaszuba nie rozumie). Tak samo, w ciągu ostatniej dekady, chętnie podkreślano, że liczba osób określających się jako Kaszubi narodowości kaszubskiej jest mała w porównaniu do całej wspólnoty kaszubskiej (nawet starano się ją jeszcze pomniejszać), negując często przy tym autentyczność kaszubskich deklaracji narodowych (np. według wspomnianego prof. Synaka, niektórzy młodzi Kaszubi mieli to czynić dla… szpanu). Po czwarte, autor określa Ceynowę jako Polaka, choć krytykuje go za to, że ten mówi i pisze o narodzie kaszubskim. Również dzisiaj Polacy często wiedzą od nas lepiej kim jesteśmy, kim się czujemy. Po piąte, w czasie gdy nie było praktycznie żadnych poważniejszych prac o języku kaszubskim (za wyjątkiem dokonań Mrongowiusza, badaczy rosyjskich i samego Ceynowy), autor był w stanie orzec, że nie ma istotnych różnic między polszczyzną a kaszubszczyzną, a Ceynowie zarzucić nieuctwo! Przedstawione w artykule „argumenty” przeciwko Ceynowie i jego zwolennikom, będą na przestrzeni następnych stuleci stale obecne i twórczo rozwijane, do czego przyczynią się także niektórzy Kaszubi.