Przepraszam, że mnie tu nie było - Ewangelickie Duszpasterstwo

Transkrypt

Przepraszam, że mnie tu nie było - Ewangelickie Duszpasterstwo
MAGAZYN EWANGELICKIEGO DUSZPASTERSTWA WOJSKOWEGO
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
ROK V nr 1 (24)
STYCZEŃ – LUTY 2012
Przepraszam,
że mnie tu nie było
Rozmowa z Wojciechem Tochmanem
o reportażach z Bośni i Rwandy
1
ŻYCIE LITURGICZNE KOŚCIOŁA
2. Życie liturgiczne Kościoła
3. Słowo od redakcji
Hasło biblijne roku 2012: Jezus rzekł: „Pełnia mej mocy okazuje się w słabości.” (2 Kor 12,9)
5
Styczeń
Hasło miesiąca: „Wskaż mi, Panie, drogę swoją, bym postępował w prawdzie
twojej.” (Ps 86,11a)
1 stycznia: Nowy Rok oraz Święto nadania Zbawicielowi imienia Jezus.
6 stycznia: Święto Epifanii (Trzech Króli). Objawienie się Jezusa Chrystusa
wszystkim narodom świata.
8 stycznia: 1. Niedziela po Epifanii. Święto Chrztu Pańskiego.
15 stycznia: 2. Niedziela po Epifanii.
18–25 stycznia: Ekumeniczny Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność
Chrześcijan pod hasłem: „Przemienieni przez zwycięstwo Jezusa Chrystusa.” (por. 1 Kor 15,51-58)
22 stycznia: 3. Niedziela po Epifanii.
25 stycznia: Dzień nawrócenia apostoła Pawła. Wspomnienie wydarzenia
z około 35 roku, kiedy to wyposażony w listy polecające od Sanhedrynu
udał się do Damaszku z nakazem aresztowania chrześcijan. W drodze doświadczył wizji i usłyszał głos Jezusa „Saulu, Saulu, czemu mnie prześladujesz?” (Dz Ap 9,4). Od tej chwili stał się gorącym wyznawcą Chrystusa.
29 stycznia: Ostatnia Niedziela po Epifanii.
Luty
Hasło miesiąca: „Wszystko wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne;
wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. Niech nikt nie szuka własnej
korzyści, lecz korzyści bliźniego.” (1 Kor 10,23-24)
– ks. Marcin Orawski
Nasi kapelani
– ks. Dawid Banach
4. Rozważanie Słowa Bożego
– ks. mjr Tadeusz Jelinek
5. Relacje z pracy kapelanów
ewangelickich i działalności EDW
8. Przepraszam, że mnie tu nie było
Rozmowa z Wojciechem Tochmanem
o reportażach z Bośni i Rwandy
10. Wydarzenia z Kościoła Ewangelicko-
12
Augsburskiego w RP
– ks. Adam Malina
12. Żołnierz na misji
Gwiazda ONZ – sierż. szt. rez. Andrzej Korus
13. Żołnierski punkt widzenia
Wspomnienia spod Góry Szejka, cz. 3
– Tadeusz Dytko
2 lutego: Dzień ofiarowania Pana Jezusa – Oczyszczenie Marii Panny.
Święto upamiętnia ofiarowanie Jezusa Chrystusa w Świątyni zgodnie
z Prawem Mojżeszowym. W nawiązaniu do ocalenia pierworodnych
synów Izraela podczas niewoli egipskiej, każdy pierworodny syn
u Żydów był uważany za własność Boga. Dlatego 40 dni po jego
urodzeniu należało syna zanieść do świątyni w Jerozolimie, złożyć
go w ręce kapłana, a następnie wykupić za symboliczną opłatą.
Równocześnie z obrzędem ofiarowania i wykupu pierworodnego
syna łączyła się ceremonia oczyszczenia matki dziecka.
5 lutego: 3. Niedziela przed Postem, zwana Septuagesimae
(Niedziela Siedemdziesiątnicy – 70 dni przed Wielkanocą).
12 lutego: 2. Niedziela przed Postem, zwana Sexagesimae
(Niedziela Sześćdziesiątnicy – 60 dni przed Wielkanocą).
19 lutego: Niedziela Przedpostna – Estomihi. „Bądź mi skałą
obronną.” (Ps 31,3)
24 lutego: Dzień apostoła Macieja – ucznia Jezusa Chrystusa, towarzyszącego mu od samego chrztu, ale do grona apostołów wybranego dopiero po zdradzie i samobójczej śmierci
Judasza.
26 lutego: 1. Niedziela Pasyjna – Invocavit. „Wzywać mnie
będzie…” (Ps 91,15). 1. Niedzielę Pasyjną Kościół ewangelicki w Polsce ustanowił Niedzielą Diakonii, zwracając
szczególną uwagę na znaczenie dobroczynności w życiu
chrześcijanina.
14. Jedynie Słowo
Cisza przed Bogiem – dr Piotr Lorek
15. Okiem Cywila
Braterstwo – wybór czy konieczność?
– Rafał Ćwikowski
Asertywność – Marek Hause
15
16. Psycholog
Asertywność w wojsku – Czesław Dutkowski
Na granicy – Alina Knapik
18. Falerystyka
Certyfikat medalowy za misję ONZ
– sierż. szt. rez. Andrzej Korus
Kaplica w „Trójkącie Bermudzkim” – Karina Hübsch
19. Daty Historyczne – ks. Andrzej Komraus
TEMAT NUMERU
PRZEPRASZAM, ŻE MNIE
TU NIE BYŁO Rozmowa z Wojciechem
8
Tochmanem o reportażach z Bośni i Rwandy
Redaktor naczelny: ks. Marcin Orawski
Zastępca redaktora naczelnego: sierż. szt. rez. Andrzej Korus
Kolegium redakcyjne i stali współpracownicy: Grzegorz Mieczkowski, Anna Hopfer-Wola,
Piotr Lorek, Karina Hübsch, Rafał Ćwikowski, ks. Adam Malina, Marek Hause, Tadeusz Dytko,
Czesław Dutkowski, Alina Knapik, ks. Andrzej Komraus
Na okładce: Krzyże w Bośni. Fot. Marcin Orawski
Adres redakcji: 00-909 Warszawa, ul. Nowowiejska 26, tel.: 22 684 09 60, faks: 22 684 09 40,
e-mail: [email protected]
Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania,
zmiany śródtytułów i tytułów oraz skracania tekstów.
Skład, łamanie, opracowanie graficzne, druk oraz kolportaż: Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, Laski, ul. Brzozowa 75, 05-080 Izabelin. ISSN1898-598X
więcej na stronie: www.edw.wp.mil.pl
Fot. Marcin Orawski
Polecamy – Marek Hause
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
Słowo
od redakcji
ks. Marcin Orawski
Albert Einstein twierdził, że „rozróżnienie pomiędzy przeszłością, teraźniejszością a przyszłością jest tylko uporczywie utrzymującą się iluzją” (The Expanded Quotable
Einstein, s. 75). Pogląd genialnego fizyka nie przeszkadza
nam w przekonaniu, że całkowicie realnie rozpoczęliśmy
nowy 2012 rok. I choć zmiana kartki w kalendarzu ma
w istocie symboliczny charakter, to stanowi inspirację do
podsumowania tego, co było oraz formułowania zamierzeń i postanowień na przyszłość. Staje się też okazją do
złożenia życzeń.
Realizując tę intencję kapelani Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego uczestniczyli w licznych spotkaniach
i opłatkach świąteczno-noworocznych, o czym informujemy w naszym magazynie. Niestety bolesnym cieniem na
atmosferze tych spotkań położyła się tragiczna wiadomość
o śmierci pięciu polskich żołnierzy w Afganistanie. Eksplozja potężnej miny, trzy dni przed Wigilią Bożego Narodzenia, w jednej chwili pochłonęła pięć istnień ludzkich
i sprawiła, że dla najbliższych rodzin były to najtrudniejsze święta w życiu. Trudno znaleźć słowa, które mogłyby
wyrazić uczucia wobec takiej tragedii. Jako chrześcijanie,
Nasi kapelani
zamykamy swe usta, by mogło przemawiać Boże Słowo.
By ono przyniosło pokój i dało nadzieję, która wykracza
poza to, co widzimy i czego doświadczamy.
Niełatwo też znaleźć właściwe słowa, by opisać emocje,
jakie budzą historie przytoczone w poruszającej rozmowie
z Wojciechem Tochmanem. Znany reporter i dziennikarz
w cyklu reportaży opisał m.in. niewyobrażalną brutalność
zbrodni dokonanych w Bośni czy w Rwandzie oraz trudne
do opisania krzywdy, jakie człowiek jest zdolny wyrządzić
drugiemu człowiekowi. „Mogę tylko powiedzieć: przepraszam, że mnie tu nie było, kiedy zabijano ci dzieci. Nie
było tu mojego NATO, mojej Unii Europejskiej, mojej Polski. Mogę tylko się wstydzić. Bo nawet płakać mi z tobą
nie wypada” – opisuje reporter swe uczucia, gdy stał nad
otwartym grobem w Bośni, w którym matki poszukiwały
szczątków zabitych dzieci.
Oprócz problemów, które budzą w nas uczucia trudne do
wyrażenia, proponujemy Państwu kilka tematów, które
być może staną się inspiracją do noworocznej refleksji albo
nawet jakiegoś postanowienia. W rubryce psychologicznej możemy przeczytać o tym, jak być osobą asertywną
oraz jak postrzegać osobiste granice, aby z jednej strony
nie zatracić się w otoczeniu, a z drugiej, by nie zamknąć
się w sobie i nie wyizolować. Z kolei teolog ewangelicki
dr Piotr Lorek podejmuje temat milczenia przed Bogiem.
W kontekście tego, o czym wspomniałem wcześniej, gdy
pod wpływem przeżywanych doświadczeń zaczyna brakować nam słów, milczenie może być bardziej wymowne.
Czy Bóg jednak rozumie naszą ciszę?
Zapraszając do lektury pierwszego numeru naszego czasopisma w tym roku, w imieniu Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego pragniemy wszystkim Czytelnikom
życzyć, by nowy rok okazał się dla każdego po prostu
szczęśliwym.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać
się dziećmi Bożymi, tym którzy wierzą w imię
jego. A Słowo ciałem się stało i zamieszkało
wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego,
chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca,
pełne łaski i prawdy. J 1,12.13
ks. Dawid Banach
Słowo Stwórcy: „Niech stanie się światłość” znów w naszym życiu nabrało realnego kształtu, a to za sprawą dzieciątka narodzonego w betlejemskiej stajni. Wszystko, co
w Jezusie ludzkie, jest nam bliskie i znane. Przyszedł na
świat, jak my wszyscy: bezradny, bezbronny, zdany jedynie na miłość swoich ziemskich rodziców. Dorastał, uczył
się swojego zawodu i pracował. Jadł i pił, jak my, a nawet
cierpiał głód. Bywał zrozpaczony, rozczarowany, zmęczony, płakał i gniewał się. Pokazał nam, jak powinniśmy kochać i służyć sobie nawzajem.
Ale On to także Chrystus, ktoś więcej niż przykładnie żyjący człowiek. To prawdziwe światło, którego nie może przemóc ciemność. Jest Bogiem, który w swoim człowieczeństwie przezwycięża wszystko to, z czym my się zmagamy.
Poprzez cuda, które czynił, wygłoszone kazanie na górze,
ale przede wszystkim przez swoją śmierć i zmartwychwstanie obalił mury, w których byliśmy zamknięci.
Zostało nam dane słowo – hasło do drzwi, które wcześniej
były dla nas zamknięte. Zapomnieć to słowo jest czymś
złym, ale jeszcze gorszym jest nie zwracać na nie uwagi, nie
przyjmować go i myśleć, że bez niego też uda się szczęśliwie przejść przez życie. To słowo nie jest już tajemnicą. Możemy nauczyć się go i mieć je zawsze na ustach i w sercach.
Tym słowem-hasłem jest Jego imię. Dla wszystkich, którzy
noszą w sobie imię Chrystusa, otwiera się wieczność.
To słowo, które stało się ciałem i zamieszkało wśród nas,
niech nas prowadzi w nowym 2012 roku i niech przez nie
będzie błogosławiona nasza służba.
Ksiądz Dawid Robert Banach – ur. 18 sierpnia 1985 r. w Nidzicy na Mazurach. W 2009 r. ukończył studia w Chrześcijańskiej
Akademii Teologicznej i został ordynowany 6 stycznia 2011 r. Kawaler. 1 kwietnia 2011 r. powołany do służby jako kapelan cywilny Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego z okręgiem duszpasterskim obejmującym Mazury, Warmię i Podlasie. Ukończył
kurs oficerski w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu.
3
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
ROZWAŻANIE
SŁOWA
BOŻEGO
Powołani do wolności
Wszystkich, których miłuję, karcę i smagam: bądź tedy
gorliwy i upamiętaj się. Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli
ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego
i będę z nim wieczerzał, a on ze mną. Zwycięzcy pozwolę
zasiąść ze mną na moim tronie, jak i ja zwyciężyłem i zasiadłem wraz z Ojcem moim na jego tronie. Kto ma uszy,
niechaj słucha, co Duch mówi do zborów. (Objawienie św.
Jana 3,19-22)
Aby uniknąć upału ludzie za czasów Jezusa wędrowali późnym wieczorem. Nie mieli telefonów komórkowych i nie
mogli uprzedzić bliskich, że dzisiaj o godz. 19.45 przyjdą
na kawę.
Gościnność na Wschodzie była rzeczą świętą, należało gościa przyjąć dając wszystko, co najlepsze w domu.
U Izraelitów nikt nie pukał do zamkniętych drzwi, o ile potrzeba nie była bardzo pilna i ważna. Od rana do wieczora
drzwi stały otwarte, a jeśli były zamknięte, to znaczyło,
że gospodarz pragnął odpocząć. Dom w Palestynie składał
się z jednego pomieszczenia posiadającego jedno okno.
Podłoga była ubitą ziemią, którą przykrywano trzciną lub
słomą. Pośrodku, na podwyższeniu, paliło się ognisko. Rodziny były duże i wspólnie spały wokoło na matach. Gdy
ktoś chciał wstać, mimo woli budził innych. Ponadto do
domu na noc wprowadzano kozy i kury. W takich warunkach żyli ludzie i wychowywały się pokolenia.
Izraelici mieli pełne przekonanie, że są prowadzeni przez
Boga. Kształtowane wśród nich posłuszeństwo polegało
między innymi na uczeniu karności i szacunku. Wymagania były formą tej nauki. Co więcej, taką relację widzimy
w miłości Boga do człowieka. „Wszystkich, których miłuję,
karcę i smagam”.
Jako chrześcijanie zawsze mamy być przygotowani na
przyjście i przyjęcie naszego Pana. Nie tylko na przyjęcie
symboliczne, duchowe, przez wiarę, np. w Eucharystii,
ale na przyjęcie świadome, indywidualne, które zmienia nasze dotychczasowe życie. Nasze przygotowanie
do przyjęcia Pana ma polegać na otwarciu serca, drzwi
i domu. Chrystus stoi i puka. My musimy Mu otworzyć
i pojednać się z Nim. Podobnie jest w relacjach z bliźnimi.
Powinniśmy wykonać ruch, ukierunkować postępowanie,
zdecydować się. Nawrócenie nie jest dawane na siłę nie-
4
ks. mjr Tadeusz Jelinek
zainteresowanym. Pasywna teologia nawrócenia może
być przykrywką do niepewności czy niezdecydowania.
W rozważanym tekście Bóg przemawia przez proroka do
Żydów, którzy wiedzą, że trzeba wysiłku, aby podźwignąć
się z bezradności i odwrócić od grzechu. Bóg jest w sercach ludzi, dlatego musimy pojednać się z ludźmi, zarówno z bliskimi, jak i obcymi. Przyjmując ich, przyjmujemy
samego Boga.
Mimo powołania przez Boga do życia w wolności, kierujemy się często błędami wychowania, buntu wobec istniejącego porządku, frustracją, a nie wolą naszego Stwórcy.
Rezygnując z wolności życia z Bogiem, więzy niewoli nakładamy swoim bliskim, podwładnym, otoczeniu, zakładając im łańcuchy schematów, patetyzmu i obłudy. Zapominamy, że wolność to otwartość na nieznane, gotowość na
spotkanie z nowym obrazem Boga w drugim człowieku.
To otwarte drzwi domu, to zapraszający gest. To zaufanie
i wiara przepełniona miłością.
Jezus w Objawieniu św. Jana nie wdziera się do środka ani
nie wali w drzwi. Grzecznie stoi i puka, czeka na zaproszenie. Nie wprasza się na siłę do ludzkiego serca. Jednak
zaproszony Zbawiciel obiecuje: „Wejdę do niego i zasiądę
do stołu, a on zasiądzie do stołu ze mną”. W odróżnieniu
od innych gości, Jezus sam przynosi jedzenie – duchowy
pokarm, który daje siłę potrzebną do podjęcia kolejnych,
trudniejszych kroków nawrócenia.
W kulturze żydowskiej i większości kultur wschodnich,
wspólne zasiadanie do posiłku jest wyrazem bliskości,
ciepłych uczuć i wzajemnego zaufania. Jezus przez ten
przykład obiecuje bliską i autentyczną obecność przy każdym, kto pragnie otworzyć się na Niego. Człowiek zniewolony boi się otwartości, boi się pokazywania uczuć,
boi się utraty obrazu Boga, do którego się przyzwyczaił.
Skupia on wokół siebie innych zlęknionych ludzi, bojących
się zmiany obrazu Boga. Walczy z ludźmi wolnymi, jak
z wrogami wiary. A przecież reformacja to codzienne reformowanie własnej duchowości. Ewangelik codziennie
reformuje swoją duchowość. Reformuje, czyli wsłuchuje
się w Żywe Słowo, wszak za ewangelistą Janem wyznajemy: „A Bogiem było Słowo”. Jeśli jednak nie chcemy
słuchać Słowa, to własny obraz Boga narzucamy innym,
zagłuszając prawdziwe Słowo Boże. Zagłuszanie ogranicza swobodę innych, a tylko w wolności to, co dobre może
się wydarzyć.
Wolność to pokój duszy, która jest otwarta na innych. Łatwiej jest być ekspertem od uczonych ksiąg, aniżeli utrudzonym wędrowcem wśród dusz, pomagającym bliźnim
dojść do celu, jakim jest wolność z Chrystusem. Nasza
przyszłość jest troską samego Boga, który przez miłość
daje nam nadzieję. Nie niedola i strach o jutro, ale pokój świata, pokój kraju, pokój w rodzinie i pokój w sercu.
Takie zwycięstwo zostaje nagrodzone udziałem w tronie
naszego Zbawiciela.
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
RELACJE Z PRACY
KAPELANÓW
EWANGELICKICH
I DZIAŁALNOŚCI
EDW
Biskup ppłk Mirosław Wola oraz ks. kmdr Marcin Pilch składają
wieniec pod głównym pomnikiem cmentarza MW w Gdyni. Fot. MW
www.edw.wp.mil.pl
w Polsce, a uczestniczyli w niej także kapelani ewangeliccy: kanclerz EDW ks. kmdr Marek Loskot, dziekan
MW ks. kmdr por. Marcin Pilch, ks. mjr Tadeusz Jelinek,
ks. por. Tomasz Wola, ks. ppor. rez. Marcin Konieczny oraz
ks. Dawid Banach.
Na podstawie relacji EDW
Ekumeniczna Konferencja Kombatantów
Odprawa oficerów korpusu wychowawczego
W dniu 14 listopada 2011 r. w sali św. Faustyny przy kościele na pl. Narutowicza w Warszawie odbyła się V Konferencja Organizacji Kombatanckich na Ochocie. Jej główny temat brzmiał: „Ordynariat Polowy Wojska Polskiego
w II Rzeczypospolitej i podczas II Wojny Światowej”.
W spotkaniu uczestniczyli członkowie organizacji kombatanckich z dzielnic stołecznych oraz przedstawiciele Zgrupowania Kampinos Armii Krajowej. Wśród prelegentów
byli m.in. ks. prałat dr Henryk Małecki z Kurii Metropolitalnej Warszawskiej, który pełnił rolę moderatora, ks. prot.
płk Aleksy Andrejuk – prawosławny dziekan Sił Powietrznych, ks. mjr Tadeusz Jelinek – kapelan ekumeniczny
reprezentujący Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe,
ks. płk Bogdan Miszczyszyn – dziekan Duszpasterstwa
Wojskowego Kościoła Greckokatolickiego oraz Naczelny
Rabin Polski Michael Schudrich.
Na podstawie relacji Urzędu Stołecznego Ochota
93. rocznica odtworzenia Marynarki Wojennej
W poniedziałek 28 listopada 2011 r. minęły 93 lata od
powołania przez marszałka Józefa Piłsudskiego Marynarki Wojennej. – Główne zadanie Marynarki Wojennej to
ochrona interesów gospodarczych państwa na morzu,
m.in. zapewnienie bezpieczeństwa morskich linii komunikacyjnych – powiedział z tej okazji rzecznik MW kmdr
por. Bartosz Zajda.
Uroczystości rocznicowe rozpoczęły się już w piątek 25 listopada w gdyńskim kinie Grom, gdzie słowo do marynarzy i przybyłych gości skierował dowódca MW adm. Tomasz Mathea, a zasłużeni dla MW otrzymali państwowe
odznaczenia. Dzień później, także w Gdyni, Naczelny Kapelan Wojskowy bp ppłk Mirosław Wola złożył w imieniu
Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego wiązankę
kwiatów pod pomnikiem głównym cmentarza MW oraz na
tablicach pamiątkowych jej twórców. W niedzielę w ewangelickim kościele Zbawiciela w Sopocie odbyło się nabożeństwo dziękczynne w intencji Marynarki, na którym
kazanie wygłosił ks. bp Mirosław Wola. Gospodarzem uroczystości był bp Marcin Hintz, zwierzchnik Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego
Ocena realizacji zadań w obszarze działalności wychowawczej oraz promocyjnej realizowanych w Siłach Zbrojnych
RP w 2011 r. była przedmiotem odprawy rozliczeniowozadaniowej oficerów korpusu wychowawczego zorganizowanej w dniach 7-9 grudnia 2011 r. w Ryni. Uczestniczyło
w niej blisko sześćdziesięciu oficerów – szefów komórek
wychowawczych z jednostek wojskowych wszystkich
rodzajów Sił Zbrojnych, Dowództwa Garnizonu Warszawa, Żandarmerii Wojskowej oraz Inspektoratu Wsparcia
Sił Zbrojnych. Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe
reprezentował ks. kpt. Tomasz Wigłasz.
Źródło: WP
Świąteczna służba
Przełom roku to czas rozliczeń, podsumowań, ale także
okazja do licznych świątecznych spotkań, składania życzeń
i dzielenia się tradycyjnym opłatkiem. Kapelani Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego brali udział w licznych
uroczystościach wojskowych oraz państwowych.
Opłatek z prezydentem. Ewangelicki Biskup Wojskowy ks.
ppłk Mirosław Wola uczestniczył w uroczystości z udzia-
Prezydent Bronisław Komorowski składa życzenia żołnierzom
na spotkaniu w Centrum Konferencyjnym WP. Fot. DPI MON
5
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
łem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego oraz Ministra Obrony Narodowej Tomasza
Siemoniaka. W czasie spotkania, które odbyło się w środę
14 grudnia w Centrum Konferencyjnym Wojska Polskiego
prezydent złożył życzenia świąteczne żołnierzom, ułanom
Szwadronu Kawalerii WP, a także – za pośrednictwem telebimu – żołnierzom pełniącym służbę w Afganistanie. Biskup ppłk Mirosław Wola podzielił się z uczestnikami spotkania świąteczną refleksją biblijną. Źródło: DPI MON
Spotkanie wigilijne w Cytadeli. W niezwykle ciepłej i rodzin-
nej atmosferze odbyło się tegoroczne spotkanie wigilijne
w siedzibie Dowództwa Wojsk Lądowych w warszawskiej
Cytadeli. Na zaproszenie dowódcy Wojsk Lądowych gen.
broni Zbigniewa Głowienki 14 grudnia 2011 r. w Cytadeli
spotkania minutą ciszy uczczono pięciu polskich żołnierzy,
którzy tego dnia polegli w Afganistanie. Źródło: DSP
Opłatek weteranów misji ONZ. Ekumeniczne spotkanie w Klu-
bie Śląskiego Okręgu Wojskowego w dniu 16 grudnia
2011 r. zorganizowało Koło Stowarzyszenia Kombatantów
Misji Pokojowych ONZ we Wrocławiu. W spotkaniu uczestniczyli zaprzyjaźnieni z weteranami misji duchowni: ks.
płk Andrzej Fober Zastępca Ewangelickiego Biskupa Wojskowego, ks. ppłk Aleksander Konachowicz z Ordynariatu
Prawosławnego oraz ks. mjr Władysław Jasica z Ordynariatu Rzymskokatolickiego. Współorganizatorem spotkania był sierż. szt. rez. Andrzej Korus. W pierwszej części
spotkania członkom Koła wręczono odznaczenia i dyplomy oraz wysłuchano koncertu kolęd w wykonaniu zespołu młodzieżowego działającego przy Klubie ŚOW. Chwilą
milczenia uczczono pamięć weteranów i żołnierzy którzy
w 2011 roku odeszli na wieczną wartę, po czym kapelani
udzielili zebranym błogosławieństwa i przekazali najserdeczniejsze życzenia błogosławionych Świąt Narodzenia
Pańskiego. Sierż. szt. rez. Andrzej Korus
Spotkanie w Oleśnicy. Z udziałem Zastępcy Ewangelickiego
Biskup ppłk Mirosław Wola prowadzi modlitwę na opłatku
w siedzibie Dowództwa Wojsk Lądowych. Fot. WL
Biskupa Wojskowego ks. płk Andrzej Fobera odbyło się
spotkanie opłatkowe Koła Związku Żołnierzy WP im. Ziemi
Oleśnickiej oraz Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ we Wrocławiu. 20 grudnia 2011 r. w kompleksie tzw. białych koszar życzenia złożyli sobie pracownicy
oraz kadra 1. Szkolnego Pułku Samochodowego i Wojskowej Komendy Uzupełnień. W multimedialnej prelekcji
pojawiło się wielu znakomitych gości, na czele z przedstawicielem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej szefem
Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisławem Koziejem. Reprezentujący Kościół ewangelicki bp ppłk Mirosław
Wola odczytał okolicznościowy fragment z Pisma Świętego
oraz poprowadził modlitwę. Źródło: WL
W Sztabie Generalnym WP. We wtorek 20 grudnia 2011 r.
w siedzibie Sztabu Generalnego WP odbyło się wigilijne
spotkanie Ministra Obrony Narodowej z kadrą kierowniczą
SG WP oraz przedstawicielami współpracujących ze sztabem instytucji. W uroczystości wzięli udział m.in.: Minister
Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak, sekretarz stanu
w MON – Czesław Mroczek, kierownicza kadra dowódcza
sił zbrojnych, szefowie centralnych instytucji wojska oraz
liczni sympatycy i przyjaciele Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Minister Obrony Narodowej podziękował
wszystkim za ogromny wkład w budowę systemu bezpieczeństwa państwa, a składając życzenia na 2012 rok podkreślił skalę wyzwań, które czekają siły zbrojne. Oprawę
liturgiczną spotkania zapewnili Biskup Polowy WP bp Józef
Guzdek, Prawosławny Ordynariusz WP bp Jerzy Pańkowski oraz Ewangelicki Biskup Wojskowy bp ppłk Mirosław
Wola. Źródło: SG WP
Wojska Powietrzne świątecznie i z minutą ciszy. Ewangelicki
Biskup Wojskowy ks. ppłk Mirosław Wola wziął także udział
w opłatku zorganizowanym przez Dowódcę Sił Powietrznych
gen. broni pil. Lecha Majewskiego. Spotkanie odbyło się
21 grudnia br. w sali konferencyjnej DSP. Obecni byli m.in.:
szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch, zastępca Szefa Sztabu Generalnego WP gen. broni pil. Sławomir Dygnatowski, senator Bogdan Klich, a także rodziny
lotników, którzy zginęli w katastrofach lotniczych. W czasie
6
Spotkanie wigilijne w Oleśnicy. Z prawej ks. ppłk Andrzej Fober
oraz sierż. szt. rez. Andrzej Korus. Fot. Andrzej Korus
przedstawiciel EDW sierż. szt. rez. Andrzej Korus zaprezentował udział żołnierzy WP w misjach poza granicami
państwa, co wywołało duże zainteresowanie obecnych,
spośród których wielu uczestniczyło w misjach pokojowych UNEF II, UNTAG i UNTAC. Sierż. szt. rez. Andrzej
Korus
Z „Rodziną Katyńską” oraz z pracownikami IWsp SZ. Jak co roku
bydgoska „Rodzina Katyńska” zaprosiła ks. kmdr. Marka
Loskota na tradycyjne spotkanie wigilijne, które odbyło
się 14 grudnia 2011 r. przy klubie Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy. Natomiast w czwartek
22 grudnia ks. kmdr Loskot uczestniczył w opłatku IWsp
SZ. Spotkanie rozpoczęto minutą ciszy dla uczczenia pamięci pięciu żołnierzy, którzy zginęli na misji w Afganistanie. Następnie gen. dyw. Zbigniew Tłok-Kosowski złożył
bożonarodzeniowe życzenia i podkreślił: – Ten kończący
się rok był dla Inspektoratu Wsparcia, jednej z większych
instytucji w Siłach Zbrojnych, czasem ciężkiej i wytężonej
pracy. Dlatego w tym miejscu chciałbym Państwu podziękować (…). Niezależnie od tego, czy jesteście w mundurze
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
Zakończenie działalności Dowództwa POW i ŚOW
Ksiądz kmdr Marek Loskot czyta Ewangelię bożonarodzeniową.
Fot. Wydział Prasowy IWsp SZ
czy w cywilnym ubraniu, wykonujecie wasze zadania na
najwyższym poziomie.
Ksiądz kmdr Loskot uczestniczył także w spotkaniu świąteczno-noworocznym, które po raz pierwszy odbyło się
Centrum Doktryn i Szkolenia Sił Zbrojnych 21 grudnia
2011 r. Składając życzenia powiedział: – Przed nami Święta Bożego Narodzenia, czas przygotowań, ale też czas,
w którym podamy sobie ręce, przełamiemy się opłatkiem.
Czy będzie to czas stracony, czy błogosławiony dla naszego życia, kraju, dla naszych rodzin? (…) Nie zmarnujmy tej
szansy, nie zmarnujmy czasu – podkreślił. Źródła: Wydział Prasowy IWsp SZ, Wydział prasowy CDiSzSZ
Życzenia dla Brygady Zmechanizowanej Legionów i Lotnictwa
Transportowego. Dnia 19 grudnia 2011 r. w 2 Brygadzie
Zmechanizowanej Legionów im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Złocieńcu odbyło się spotkanie wigilijne, w
którym wziął udział ks. por. Tomasz Wola z Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego. Uczestniczyli w nim:
Dowódca Brygady gen. bryg. Krzysztof Motacki dowódcy
pododdziałów, przedstawiciele władz samorządowych ze
W środę 28 grudnia 2011 r. odbyła się w Bydgoszczy uroczystość zakończenia działalności Dowództwa Pomorskiego
Okręgu Wojskowego. – Po 92 latach bogatej historii Okręg
formalnie przestanie istnieć. Nie jest mi łatwo rozstawać
się z tak zasłużoną dla Sił Zbrojnych strukturą, a przede
wszystkim z ludźmi, którzy w niej ofiarnie służyli i pracowali – mówił do uczestników spotkania gen. bryg. Zygmunt
Duleba, ostatni dowódca POW. – Jestem dumny z tego, czego dokonaliśmy na przestrzeni wszystkich tych lat. Jestem
pełen szacunku dla żołnierzy i pracowników, którzy godnie
wypełniali powinności na rzecz Ojczyzny i Sił Zbrojnych.
Uczestniczący w uroczystości prezydent Bydgoszczy Rafał
Bruski ze wzruszeniem wspominał współpracę z POW. Wręczając medale „Zasłużonych dla Miasta” obiecał, że o POW
i jego dowódcach Bydgoszcz nie zapomni. Kapelani wojskowi, w tym ks. kmdr Marek Loskot, otrzymali od Przewodniczącego Rady Miasta Bydgoszczy okolicznościowy prezent.
Także Śląski Okręg Wojskowy po ponad 66 latach przestał istnieć. 29 grudnia w czasie uroczystej zbiórki odczytano rozkaz o jego rozformowaniu. Żołnierze oraz dowódca
okręgu pożegnali się ze sztandarem. Ceremonia odbyła się
w klubie Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu.
Wzięli w niej udział: I zastępca szefa Sztabu Generalnego WP gen. broni Mieczysław Gocuł, dowódca Wojsk Lądowych gen. broni Zbigniew Głowienka oraz szef Inspektoratu
Wsparcia Sił Zbrojnych gen. dywizji Zbigniew Tłok-Kosowski. Kościół ewangelicki reprezentowali: bp Ryszard Bogusz,
zwierzchnik Diecezji Wrocławskiej oraz ks. płk. Andrzej Fober, Zastępca Ewangelickiego Biskupa Wojskowego.
Generał Gocuł w imieniu Ministra Obrony Narodowej oraz
szefa Sztabu Generalnego WP podziękował wszystkim
służącym i pracującym w Śląskim Okręgu Wojskowym za
sumienną pracę i służbę. Podkreślił, że ich profesjonalizm
i zaangażowanie znajdowały zawsze uznanie nie tylko
w oczach przełożonych, ale także społeczeństwa.
Źródła: Wydział Prasowy IWspSZ,
www.polska-zbrojna.pl
Wrocławskie Centrum otrzymało sztandar
Życzenia ks. por. Tomasza Woli w 2. Brygadzie
Zmechanizowanej Legionów. Fot. Archiwum EDW
Złocieńca i Czaplinka. Dzień później, we wtorek 20 grudnia, miała miejsce żołnierska wigilia w 33. Bazie Lotnictwa Transportowego, w której oprócz kadry zawodowej,
pracowników wojska, starosty gnieźnieńskiego Dariusza
Pilaka wziął udział ks. mjr Tadeusz Jelinek z Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego. Zebranych powitał
dowódca bazy płk dypl. pil. Mirosław Łusiarczyk, po czym
kapelani w osobach ks. mjr. Jelinka oraz rzymskokatolickiego kapelana ks. ppłk. Mariusza Stolarczyka odczytali
Ewangelię. W miłej atmosferze, przy dźwiękach polskich
kolęd wszyscy uczestnicy spotkania tradycyjne przełamali
się opłatkiem i zasiedli do żołnierskiego wigilijnego stołu.
Źródła: EDW, relacja mjr. G. Schmidta
Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych
im gen. Jakuba Jasińskiego we Wrocławiu otrzymało
sztandar ufundowany przez społeczny komitet pod kierownictwem Wojewody Dolnośląskiego Marka Skorupy.
Ceremonia wręczenia sztandaru odbyła się na wrocławskim rynku w obecności licznie zgromadzonych gości, żołnierzy i generalicji. Kościół ewangelicki reprezentowali:
ks. płk Andrzej Fober oraz sierż. szt. rez. Andrzej Korus.
Uroczystości poprzedziła msza święta w kościele p.w. św. Elżbiety, celebrowana przez Biskupa Polowego WP Jerzego Guzdka.
Sierż. szt. rez. Andrzej Korus
Uroczystość przekazania sztandaru na wrocławskim rynku.
W Środku bp Jerzy Guzdek, z lewej ks. ppłk Andrzej Fober.
Fot. Aleksandra Pokora, Izba Celna we Wrocławiu
7
Przepraszam, że mnie
tu nie było…
Rozmowa Anny Hopfer-Woli z Wojciechem Tochmanem
Opisuje Pan w bardzo oszczędny, bezpośredni spona kościelnym placu. Nigdy nie chciałbym się znaleźć na
sób zgliszcza psychiki ludzkiej po wojnie domowej
ich miejscu. Tak, jakbym nie chciał znaleźć się na miejw byłej Jugosławii. W książce „Jakbyś kamień jascu polskich misjonarzy, którzy musieli patrzeć na zabidła” przedstawia Pan szereg obrazów kobiet poszujanie swoich parafian. Nie chciałbym być bezpośrednim
kujących zwłok swych najbliższych, mężów, synów,
świadkiem ludobójstwa. Nikt nie chciałby. Dlaczego? Bo
dzieci po to, aby uzyskać ukojenie, spokój, móc się
świadek staje się współuczestnikiem tego, co widzi. Co
pożegnać. Czy Pana zdaniem, możliwe jest również
nie oznacza, że kiedy nas tam nie ma, kiedy patrzymy na
wybaczenie doznanych okrucieństw z rąk sąsiadów,
to z daleka, przez telewizję, przestajemy być świadkami.
ludzi przecież w pewien sposób bliskich?
O tym wszystkim piszę w książce o Rwandzie. Pytam, kim
Praca reportera nauczyła mnie, że przebaczenie to najjest świadek i czy świadek ma jakieś powinności. Świadek
trudniejsza ze sztuk. To, w odróżnieniu od pojednania,
– żołnierz, świadek – kapłan, świadek – reporter?
akt osobisty, intymny. Nikogo do przebaczenia zmusić nie
Pana kolejna książka-reportaż również poświęcomożna. Jak ma wybaczyć chłopak, którego zmuszono do
zgwałcenia własnej matki. Kiedy to robił, matkę ścięto
na jest problemowi konfliktów etnicznych. Skąd
maczetą. Tak działo się w Rwandzie, gdzie ostatnio prabierze się u Pana siła i chęć do opisywania okrucowałem. Ale i w Bośni nie było lepiej. Ci, którym udało
cieństwa wojny? Czy przyświeca Panu jakiś cel?
sie przeżyć ludobójstwo, wiedzą, że świat teraz oczekuje
Chciałby Pan uwrażliwić czytelnika? Ma czerpać
od nich przebaczenia. Świat ich pyta: czy już jesteście
naukę z doświadczeń innych? Reflektować sytuację
zdolni do przebaczenia swoim katom? No, dlaczego jeszwe własnym kraju i jego stosunek do odmienności,
cze nie przebaczyliście waszym mordercom? Ile będzieinności?
cie z tym czekać? Ja od ocalonych niczego nie oczekuję
Piszę o ludobójstwie, ponieważ się wydarzyło. Jedni lui nie zadaję im takich pytań. Ale dzięki nim dotykam niewydzie postanowili wymordować innych ludzi. Wszyscy
obrażalnego. I dzięki nim rozumiem, że przebaczenie rówpowinniśmy o tym wiedzieć: kogo zabito, kto zabijał?
nież wydaje się niewyobrażalne. Ale bywają podobno tacy,
O jednych i o drugich powinniśmy pamiętać. I starać się
którzy wybaczyli. Podobno Chrystus nie schodzi im z ust.
zrozumieć, dlaczego tak się stało. To, że stało się to daleO nikim innym i o niczym innym już mówić nie potrafią.
ko, z niczego nas nie zwalnia. To, czy mam siłę, czy jej nie
W ich życiu jest miejsce dla
mam, nie ma tu nic do rzeczy.
Boga, ale dla ludzi już miejTaki mam zawód. Wybrałem
sca nie ma. Tak to rozumiem i
go ponad dwadzieścia lat temu
„(...) Dawniej kobiety pracowały w Prijedorze:
szanuję to. Ale ja takich ludzi
i ani dnia tego nie żałowałem.
w urzędach, bibliotekach, sklepach i fabrykach.
nie spotkałem. Wiem o nich z
Co nie znaczy, że nie mam
Dziś w mieście pracy dla nich nie ma. Nawet
drugiej ręki, od księży.
chwil zwątpienia, bezradnogdyby była – żadna mieszkanka Rizvanoviciów
ści. Oczywiście je mam. Kiedy
stoję nad otwartym masowym
Czy rozmawiał Pan kiedyś
pracować do miasta nie pójdzie. W Bośni pracę
z żołnierzem błękitnych
grobem w Bośni w towarzyzaczyna sie przecież od wspólnej kawy.
hełmów, który za zadanie
stwie matki, która szuka kości
O czym przy kawie miałyby rozmawiać z tymi z
swoich maleńkich zamordowama tylko pilnowanie beznych dzieci, to pytam sam siepieczeństwa i nie może anPrijedoru?
gażować się w spory, a tym
bie: co ja tutaj robię? Przecież
O wymazanych na czarno twarzach? Trzeba by
samym często i udzielać
nikt mi nie kazał tu być! Czy
zapytać, kto to był.
zwariowałem do reszty? Nie
koniecznego wsparcia i poO białych ręcznikach? Trzeba by zapytać, do czezwariowałem. Tym matkom
mocy ofiarom konfliktów?
Co sądzi Pan o sytuacji tanależy się nasza obecność
go służyły.
kiego człowieka, o jego obi nasza pamięć. Tyle możemy
O zburzonym kościele w Prijedorze? O meczedla nich zrobić. Mogę tylko
ciążeniu psychicznym, pięttach? Trzeba by zapytać, kto oszczędził cerkwie.
nie pamięci?
powiedzieć: przepraszam, że
O dwóch żołnierzach ONZ,
mnie tu nie było, kiedy zabijaO tańcach nad rzeką? Trzeba by zapytać, dlaczeno ci dzieci. Nie było tu mojektórzy patrzyli na zabijanie
go już nie ma z kim tańczyć.(...)“
w Rwandzie i nie mogli zrogo NATO, mojej Unii EuropejWojciech Tochman „Jakbyś kamień jadła”,
skiej, mojej Polski. Mogę tylko
bić nic piszę w książce „DziWydawnictwo Czarne, Wołowiec 2008, str. 96
się wstydzić. Bo nawet płakać
siaj narysujemy śmierć”. Mogli tylko zebrać ciała zabitych
mi z tobą nie wypada.
8
Fot. Bernard Trigaux
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
W zbiorze felietonów „Bóg
zapłać” opisuje Pan bohaterów – zdawałoby się
– normalnych zdarzeń codziennego życia, ludzkich
wyborów, które wcale nie
są normalne, są szokujące,
smutne, przerażające. Nasunęło mi się jedno tylko
skojarzenie, również z literatury. Zacytuję je, „..tam
gdzie kończy się normalność, zaczyna się literatura”. Pana literatura jest
właśnie taka, skąd wrażliwość na tematy zapomniane, niewygodne, smutne?
Nie jestem smutnym człowiekiem. Jestem otwarty na to, co
dzieje się wokół mnie. Pewnie
dlatego jestem reporterem.
Zapisuję to, co się dzieje między ludźmi. A ludzki świat, jak
wiemy, nie składa się tylko z tego, co jasne, piękne i dobre.
Trzeba było zapytać, dlaczego nie sprawdzali beżowych ład. Pani sołtys nie była pewna, czy widziała fiata czy ładę. Trzeba było spytać, dlaczego jedni
widzieli ładę, inni mówili o czerwonym maluchu,
jeszcze inni, że nie było żadnego samochodu, kiedy szli tamtędy minutę przed Anią. Oględziny miejsca, skąd samochód miał ruszyć z piskiem opon,
nie wykazywały żadnych śladów ani na żwirówce
ani na asfalcie. Oględzin dokonywano nazajutrz,
w świetle dnia. Wyraźnie w aktach zapisano, że
nie ma śniegu, nie pada i od wczoraj nie padało,
wieje tylko lekki wiatr, jest plus trzy stopnie. Ślady
takiego gwałtownego startu musiałyby zostać.
A nie zostały.(…) Do dzisiaj nikt we wsi nie czuje
się na siłach przyjść do matki dziewczynki zaginionej przed ośmiu laty i wypić z nią herbatę. Dać jej
jakieś wsparcie, porozmawiać choćby o chmurach
na niebie. Albo tylko być razem, pomilczeć przez
godzinę, dopić herbatę i wyjść. To jest ważne, człowiek w cierpieniu tego potrzebuje.(…)
Jednych uszlachetnia, innych
przeciwnie. Zemsta, odwet
to przecież skutek zadanego
cierpienia. Myślę, że nie ma
żadnej generalnej odpowiedzi
na to pytanie.
Jest Pan twórcą fundacji
ITAKA, zajmującej się poszukiwaniem zaginionych
ludzi. Skąd pomysł na tę
działalność? Czy jest ona
nadal potrzebna w dobie
internetu, portali społecznościowych?
Można
się zgubić w dzisiejszym
świecie?
Prowadziłem kiedyś w telewizji program poszukujący
zaginionych. Widziałem, jak
wielki jest to problem. Ani policja, ani tym bardziej dziennikarze nie potrafili sprostać
wszystkim sensownym oczekiwaniom rodzin osób zaginionych. Tak powstał pomysł
W nawiązaniu do „Bóg zazałożenia centrum, w którym
płać”. Na pewno jest Panu
będą pracowali ludzie różnych
Wojciech Tochman „Zażalenie”
znane powiedzenie, że cierzawodów: policjanci, psychow zbiorze reportaży „Bóg zapłać”,
pienie uszlachetnia. Pan
logowie, prawnicy, tłumacze,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010, str. 97
spotkał na swej drodze taką
informatycy,
dziennikarze.
liczbę skrzywdzonych i poTaki interdyscyplinarny zeranionych istot ludzkich, że jestem ciekawa, jak
spół wyjaśnił wiele spraw, które wydawały się zupełnie
Pan rozumie i interpretuje to hasło?
beznadziejne.
Pytanie czysto techniczne
– Myślisz – pyta Leonard – że nie chcę mieć dzieci? Że się boję?
– jak wygląda Pana praca
na co dzień? W jaki spoSiebie pyta. I milczy. I przełyka ślinę.
sób pozyskuje Pan zaufa– Boisz się? Czego?
nie swoich rozmówców? Co
– Że ktoś mi dziecko zetnie.
trzeba w sobie mieć lub w
Albo:
jaki sposób przekonuje Pan
rozmówców do tego, by
– Że moje dzieci będą się tułały po buszu.
powierzali Panu swe najinWtedy nie posłuchali wezwań morderców. Nie wrócili do holu w urzędzie gminy.
tymniejsze sekrety duszy?
Uznali, że trzeba iść tam, gdzie nikt ich nie zna. Gdzie nikt się nie domyśli, że są
Niczego nie udaję, jestem
sobą. Jasno, choć grzecznie,
Tutsi.
mówię co chcę zrobić, jak chcę
Szóstka dzieci (czasem Leo mówi, że z urzędu uciekło ich ośmioro, czasem, że dwato zrobić i co ewentualnie bęnaścioro, czasem jeszcze inaczej) szła przez wzgórza w kierunku Gitaramy. Kiedy
dzie efektem końcowym naszych wspólnych rozmów. Lutam dotarli – z tuzina została trójka: Leonard i jego dwaj bracia. Co z resztą? Reszta
dzie czują, że nie kluczę, nie
gdzieś się pogubiła. Leo twierdzi, że nie pamięta jak. Podobno tylko raz natknęli się
owijam w bawełnę i to im się
na patrol Interahamwe. Nieznajomi mordercy czujnie spojrzeli na gromadkę wychyba podoba. Nie pytam za
straszonych i obdartych maluchów. I od razu wiedzieli, z kim mają do czynienia.
wiele. Raczej proszę: opowiedz
mi o tamtym dnu. I słucham.
Któryś spytał: dokąd idziecie?
Powiedział: idźcie dalej, niech inni was zabiją.
Wojciech Tochman „Dzisiaj narysujemy śmierć”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010, str. 86
Rozmawiała
Anna Hopfer-Wola
Wojciech Tochman – reporter, dziennikarz. W latach 1996-2002 prowadził program telewizyjny „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie“. Jest twórcą Fundacji ITAKA, która poszukuje zaginionych i pomaga ich rodzinom. Opublikował trzy tomy reportaży:
„Schodów się nie pali“, „Wściekły pies“, „Bóg zapłać“ oraz powieści reporterskie: „Jakbyś kamień jadła“, „Córeńka“ i „Dzisiaj
narysujemy śmierć“. Jego książki zostały przetłumaczone m.in. na angielski, francuski, włoski, niderlandzki, fiński, ukraiński i
bośniacki. Jest współzałożycielem Instytutu Reportażu, wykłada w Polskiej Szkole Reportażu.
9
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
WYDARZENIA Z KOŚCIOŁA EWANGELICKO-AUGS
www.luteranie.pl
Wizyta u ewangelików
w Irlandii
ko-Augsburskiego. Oprócz wykładu
na temat możliwości współpracy Kościoła z samorządem w działalności
społeczno-charytatywnej i innych sta
ych punktów programu, delegaci dokonali wyboru biskupa diecezjalnego.
Został nim na kolejną kadencję bp
Paweł Anweiler.
Tego samego dnia w Toruniu obradował Synod Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej. Była to również ostatnia
sesja IV kadencji synodu diecezji.
Posiedzenie było poprzedzone prowadzonymi przez ks. dr. Dariusza
Chwastka rekolekcjami, w których
uczestniczyli nie tylko synodałowie,
ale również pracownicy parafii. Podsumowano też pierwszy rok urzędowania bp. prof. Marcina Hintza i pięć
lat pracy synodu.
Zwierzchnik Kościoła luterańskiego bp
Jerzy Samiec przebywał z wizytą duszpasterską u polskojęzycznych ewangelików w Irlandii w dniach 12-13 listopada 2011 r. W luterańskim kościele
w Dublinie wygłosił kazanie w czasie
nabożeństwa, w którym wziął także
udział ks. Adam Malina. Polskie nabożeństwa w Dublinie odprawiane są regularnie od 2007 roku w każdą druga
sobotę miesiąca (oprócz wakacji).
O duszpasterstwie telefonicznym
W dniu 16 listopada 2011 r. w Katowicach, w ramach pierwszego Dnia
Duszpasterstwa, odbyła się konferencja na temat duszpasterstwa telefonicznego. Warsztaty zgromadziły
grupę kilkudziesięciu duchownych,
świeckich pracowników i wolontariuszy. Organizatorem konferencji było
Towarzystwo Poradnictwa i Psychologii Pastoralnej.
Podarujmy dzieciom czas
Diakonia Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego wraz z Caritas Polska Kościoła Rzymskokatolickiego i Prawosławnym Dziełem Miłosierdzia ELEOS
po raz dwunasty zorganizowała wspólną, ekumeniczną akcję charytatywną
Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom
2011. Po raz trzeci dołączyła się do
niej Diakonia Kościoła EwangelickoReformowanego w Polsce.
Akcja odbywała się pod hasłem „Podarujmy dzieciom czas” i zwracała
uwagę na szczególną wartość bycia
z dzieckiem, poświęcenia mu czasu
i uwagi. Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom zainaugurowano 26 listopada
uroczystym koncertem ekumeniczno-charytatywnym w warszawskim
kościele ewangelicko-reformowanym.
Akcja trwała do świąt Bożego Narodzenia. Poprzez nabycie świecy wigilijnej można było wesprzeć projekty
Książka o Kościołach Łaski
Obradowały synody diecezjalne
W Bielsku-Białej, 19 listopada 2011
r., odbyła się X sesja Synodu Diecezji Cieszyńskiej Kościoła Ewangelic-
10
Dorobek kulturowy ewangelików
W Bielsku-Białej 26 listopada 2011 r.
odbyła się sesja popularno-naukowa pt. „Dorobek kulturowy ewangelicyzmu w Europie Środkowo-Wschodniej”. Organizatorami były:
Polskie Towarzystwo Ewangelickie,
Towarzystwo Szkolne im. M. Reja
oraz założona przez to ostatnie Wyższa Szkoła Administracji.
Wystąpienia przygotowali badacze
z Polski, Czech, Niemiec oraz Austrii.
Koncentrowały się wokół takich tematów jak: historia, literatura, kultura, a podsumowaniem był panel
dyskusyjny na temat szeroko rozumianego dorobku kulturowego, prowadzony przez profesor historii sztuki Ewę Chojecką.
Zjazd chórów Diecezji
Cieszyńskiej
W pierwszą niedzielę Adwentu 27 listopada 2011 r. w ewangelickim kościele Zbawiciela w Bielsku-Białej odbył się jesienny zjazd chórów diecezji
cieszyńskiej. Spotkanie w Bielsku było
podzielone na dwie części. Pierwsza
została poświęcona seniorowej Marii
Wegert, która 3 grudnia obchodziła setne urodziny. W części drugiej
chóry parafialne śpiewały pieśni Jana
Gawlasa, a okazją była 110. rocznicy
urodzin kompozytora. Koncert upamiętniający prof. Jana Gawlasa, cieszyńskiego organisty, kompozytora
i rektora Akademii Muzycznej odbył
się również 17 grudnia w Cieszynie.
Prezent pod choinkę
Fot. Michał Karski
W roku 2009 obchodzono jubileusz
300-lecia rozpoczęcia budowy sześciu
Kościołów Łaski na Śląsku. Oprócz
kościoła w Cieszynie, który jako jedyny do dziś jest własnością luteranów,
kościoły w Jeleniej Górze, Kamiennej
Górze, Żaganiu, Kożuchowie pozostawały trochę na uboczu zainteresowań
naukowców. Ich promocji ma służyć
książka powstała pod redakcją dr.
Piotra Oszczanowskiego „Cuius regio,
eius religio. Trzechsetna rocznica powstania Kościołów Łaski na Śląsku”.
Materiały w niej zgromadzone pochodzą z polsko-niemieckiej konferencji
naukowej „Cuius regio, eius religio”
przygotowanej przez Muzeum Karkonoskie w Jeleniej Górze oraz Instytut
Historii Sztuki Uniwersytetu Wrocławskiego.
Diakonii na rzecz dzieci i młodzieży
w trudnej sytuacji socjalnej oraz włączyć się w niezwykle ważną ideę darowania dzieciom swojej uwagi i czasu.
Już po raz 11. odbyła się ogólnopolska akcja charytatywna „Prezent pod
choinkę” koordynowana przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła
Ewangelicko-Augsburskiego. Jesienią
w parafiach, szkołach i innych instytucjach zbierano paczki dla ukraińskich
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
SBURSKIEGO W POLSCE
ks. Adam Malina
Ewangelickie zabytki 10 lat
na liście UNESCO
Dzień 16 grudnia 2011 roku był
w Świdnicy wypełniony różnymi wydarzeniami skupionymi wokół tematyki UNESCO. Powodem spotkań,
prezentacji, dyskusji, przemówień był
jubileusz 10-lecia wpisania Kościołów
Pokoju w Świdnicy i Jaworze na Listę
Światowego Dziedzictwa UNESCO.
W czasie uroczystości ks. Waldemar Pytel, proboszcz parafiii wraz ze
Staffanem Herrströmem, ambasadorem Szwecji, odsłonili tablicę upamiętniającą wizytę w Kościele Pokoju
szwedzkiego króla Karola XVI Gustawa i królowej Sylwii. Odbył się też
koncert organowy i wernisaż wystaw
czasowych poświęconych dolnoślą-
dzieci, a od połowy listopada dostarczano je do Dzięgielowa. Stamtąd
5 grudnia wyruszyły na Ukrainę. Prezenty trafiły do dzieci w 26 miejscowościach, m.in. w Charkowie, Odessie, Dniepropietrowsku, Lwowie,
Jałcie, Berdiańsku i Symferopolu.
Były rozdawane w kościołach, domach dziecka, szkołach, przedszkolach, świetlicach środowiskowych,
szpitalach, internatach, wśród rodzin
ubogich i dotkniętych kalectwem.
Akcja miała charakter ekumeniczny
– zarówno przygotowujący prezenty,
jak i obdarowane dzieci, należeli do
różnych wyznań chrześcijańskich.
Biskup Tadeusz Szurman z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego oraz
abp Damian Zimoń z Kościoła Rzymskokatolickiego otrzymali 8 grudnia
2011 r. nagrodę im. bł. ks. Emila
Szramka. Wyróżnienie zostało przyznane za konsekwentne budowanie
wspólnoty ekumenicznej, duchowej
przestrzeni życia miasta Katowice
i współżycia społecznego na Górnym
Śląsku. Wręczenia w katowickim kościele mariackim dokonał metropolita
katowicki abp Wiktor Skworc.
Obrady trzech konsystorzy
W dniu 9 grudnia w Centrum Luterańskim w Warszawie odbyło się wspólne posiedzenie Konsystorzy trzech
Kościołów: ewangelicko-augsburskiego, ewangelicko-reformowanego oraz
ewangelicko-metodystycznego. Na posiedzeniu poruszano tematy dotyczące ważnych wydarzeń i spraw, które
podejmowane lub planowane są przez
Fot. Bożena Pytel
Wyróżnienie dla biskupa
Szurmana
skim Kościołom Pokoju oraz Hali Stulecia, który miał miejsce w Muzeum
Dawnego Kupiectwa w Świdnicy.
Wyróżnienia dla biskupa
Anweilera
Biskup Paweł Anweiler znalazł się
w gronie tegorocznych laureatów Śląskiej Nagrody im. Juliusza Ligonia,
przyznawanej przez katowicki oddział
Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”. Biskup został wyróżniony za zaangażowanie społeczne
i otwartość na drugiego człowieka.
Uroczystość odbyła się 17 grudnia
w Bibliotece Śląskiej w Katowicach.
Dzień później w Warszawie bp Paweł
Anweiler w siedzibie Stowarzyszenia
„Wspólnota Polska” uhonorowany
został złotym medalem przyznawanym przez tę organizację. Tego dnia
biskupowi wręczono także odznaczenie państwowe, przyznane przez Prezydenta RP - Krzyż Oficerski Orderu
Odrodzenia Polski „Polonia Restituta”.
Nowy numer Gdańskiego
Rocznika Ewangelickiego
Na przełomie 2011/2012 roku ukazał
się nowy numer „Gdańskiego Rocznika Ewangelickiego”. Jest to piąty
już numer czasopisma poświęconego
historii protestantyzmu, zwłaszcza
pomorskiego oraz problemom współczesnej teologii. „Gdański Rocznik
Ewangelicki” jest czasopismem naukowym, wydawanym przez Parafię
Ewangelicko-Augsburską w Gdańsku
z siedzibą w Sopocie, następcą rocznika „Diaspora”, wydawanego przez
Diecezję Pomorsko-Wielkopolską.
Przekazanie prezydencji UE –
nabożeństwo w Kopenhadze
W niedzielę 8 stycznia, w ewangelickiej katedrze w Kopenhadze odbyło się
uroczyste nabożeństwo, w czasie którego modlono się o prezydencję Danii
w Unii Europejskiej. W jego trakcie
doszło do symbolicznego przekazania
Duńczykom prezydencji przez zapalenie świecy wykonanej specjalnie
na tę okoliczność oraz wręczenie soli
w myśl biblijnego motta „Wy jesteście
solą ziemi, Wy jesteście światłością
świata”. W nabożeństwie brała udział
delegacja Kościoła z Polski na czele ze
zwierzchnikiem Kościoła luterańskiego bp. Jerzym Samcem.
źródło: luteranie.pl
Fot. Roman Fenger, CME
poszczególne Kościoły. Dyskutowano
również o wspólnym upamiętnieniu
jubileuszu 40-lecia podpisania Konkordii Leuenberskiej, przypadającego
w roku 2013.
11
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
Żołnierz
na misji
Andrzej Korus
Gwiazda ONZ
Blisko stutysięczna armia weteranów misji
pokojowych ONZ ma
duże szanse na własne
odznaczenie. Ustanowienie rozporządzeniem
prezydenta RP z 31 lipca 2007 r. (Afganistan
i Irak) oraz z 12 lutego
2010 r. (Czad, Kongo
i Morze Śródziemne)
tzw. „Gwiazdy” pomijało
weteranów misji ONZ.
W ferworze walki na
„pokojowych frontach”
działań w Iraku i Afganistanie zapomniano o tych żołnierzach, którzy od 1953
roku „walczyli” o pokój wyłącznie swoją obecnością i codzienną służbą w zagrożonym regionie.
Coraz mniej znam osób uczestniczących w pierwszej misji
w Korei. Z mojego Koła Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ na wieczną służbę w ostatnich latach
odeszło dwóch. A przecież to właśnie oni, uczestnicy misji w Korei (KNPN), Wietnamie czy Nigerii, swoją rzetelną
służbą utorowali drogę do wielkich misji w Egipcie (UNEF
II), Syrii (UNDOF), Namibii (UNTAG), Kambodży (UNTAC)
i wielu innych, większych i mniejszych liczebnie. To właśnie dzięki ich zaangażowaniu, postawie, odwadze i także
daninie krwi, jesteśmy dzisiaj w NATO. Jesteśmy partnerami w Afganistanie i byliśmy w Iraku. To także oni od
1953 roku pokazali światu, Narodom Zjednoczonym i potencjalnym przeciwnikom z tzw. świata kapitalistycznego,
że polski żołnierz reprezentujący tak pogardzaną dzisiaj
socjalistyczną armię, jest zdolny do międzynarodowego
współdziałania pod każdą szerokością geograficzną.
Kolejne zmiany żołnierzy już Wojska Polskiego kontynuowały te tradycje w byłej Jugosławii (UNPROFOR), Czadzie,
Libanie i Syrii. Narody Zjednoczone przyznawały im medale
pamiątkowe, o których piszę w dziale „Falerystyka”. Medal
taki otrzymywał każdy żołnierz „Błękitnych hełmów”, który
zakończył służbę z tzw. honorami. I na tym koniec. Co najwyżej, weteran po powrocie do kraju mógł zostać wyróż-
12
niony odznaczeniem państwowym lub resortowym, tak jak
i ten, który na misji w ogóle nie był. Do 2007 roku nie było
żadnego polskiego wyróżnienia zaszczytnego (taka jest fachowa nazwa krzyży, medali, itp.) dla uczestników misji.
Ten kilkudziesięcioletni brak naprawiły dopiero wspomniane rozporządzenia prezydenta RP. Tyle tylko, że uwzględniono w nich jedynie pięć misji poza granicami państwa.
A co z innymi? Upomnieli się o nich weterani zrzeszeni
w Stowarzyszeniu Kombatantów Misji Pokojowych ONZ.
Już wcześniej ustanowili oni tzw. medal „Za Zasługi” dla
swoich członków i osób wspierających, ale to tylko odznaczenie środowiskowe, nadawane samym sobie.
W czasie spotkania ministra Obrony Narodowej z Zarządem
Głównym SKMP ONZ, które odbyło się 16 grudnia 2011 r.
poruszono tę sprawę. Zarząd Stowarzyszenia przedstawił
propozycję zwiększenia liczby odznaczeń o tzw. „Gwiazdę
ONZ”. Za sprawą Magdaleny Sąsiadek (współprojektantki medalu „Za Zasługi”), przedstawiono projekt graficzny odznaczenia, którego wizerunek zamieszczam dzięki
uprzejmości Tadeusza Sąsiadka. Jak widać, propozycja
jest wkomponowana w linię graficzną dotychczasowych
„Gwiazd”, z zachowaniem wstążeczki z medalu „Za Zasługi”. Ponieważ misji było dużo, ich wyróżnikiem byłyby belki (lub - jak kto woli – okucie) z nazwą misji. Jak dowiedziałem się w Zarządzie Głównym SKMP ONZ, do pomysłu
przekonani są także między innymi dowódca operacyjny
Sił Zbrojnych RP i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Ci doświadczeni żołnierze wiedzą o potrzebie takiego
odznaczenia i z całą pewnością pomogą. Najważniejsze,
że i minister nie mówi „nie”, a nawet deklaruje poparcie
inicjatywy. Trzeba się tylko spieszyć, albowiem weteranów
misji ONZ niestety ubywa.
Wiadomość o planowanym odznaczeniu lotem internetowej błyskawicy i na skrzydłach Polski Zbrojnej (nr 1/2012)
obiegła nie tylko środowisko weteranów, ale także środowisko kandydatów na weteranów, czyli tych, którzy pełnią
akurat służbę. Moi przyjaciele z misji bałkańskich pytają
mnie: – Andrzej, a wiesz co z nami? Toć my nie Afganistan
czy ONZ! Co będzie z odznaczeniem dla nas?
– Koledzy, nie wiem. Choć uważam za słuszną waszą
propozycję ustanowienia także „Gwiazdy Bałkanów” lub
przynajmniej okucia z napisem np. EUFOR/MTT, IFOR,
SFOR, EUFOR do „Gwiazdy Morza Śródziemnego”. Tak jak
obiecałem w rozmowach, przekazuję waszą sugestię na
łamach niniejszego magazynu do publiczno-wojskowopaństwowej wiadomości.
Panie Prezydencie! Teraz wszystko w Pańskich rękach!
Sierż. szt. rez. Andrzej
Andrzej Korus
Korus –– były
były żołnierz
żołnierz 1.
1 Pułku Zabezpieczenia (Warszawa–Oleśnica), Sekretarz Zarządu Koła Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ we Wrocławiu
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
Wspomnienia
spod Góry Szejka
Tadeusz Dytko
Część 3/4
Nie mogę sobie odmówić powtórki z historii. Z czcią, niemal z namaszczeniem, oglądam tamte miejsca i wyraźnie
jestem podniecony tym, co znowu, po tylu latach, mogę
podziwiać.
– O tu, w tym betonowym domku mieszkałem, wtedy nazywał się „Gdańsk”, a tutaj mieszkał dowódca, tam stała
kawiarnia, tu mieliśmy plac apelowy…
– Pan zna Camp Faouar? – pyta zdziwiony szef sztabu UNDOF.
– Hm… znam, dobrze powiedziane. Spędziłem tu sześć miesięcy. XVI zmiana PKW w Doraźnych Siłach Zbrojnych ONZ.
Pułkownik pokazuje mi zmiany, jakie ostatnio tu zaszły.
W centralnym miejscu Faouar, niespełna rok temu wzniesiono okazały „Pentagon”, czyli kwaterę Główną UNDOF.
Ceremonia otwarcia miała miejsce 1 września 1994 r.
Przed laty dowództwo błękitnych beretów stacjonowało
w Damaszku. Teraz wszystko mieści się w jednym obozie. Dziś pokoje mieszkalne w betonowych „pudełkach” to
już całkiem przyzwoite kwatery z klimatyzacją, lodówkami
i telewizją satelitarną. Z sal żołnierskich zniknęły niewygodne metalowe łóżka i podobne szafy. Stary zbiornik
przeciwpożarowy zastąpił nowoczesny basen kąpielowy
o wymiarach prawie olimpijskich. Wszędzie mnóstwo zieleni. Mimo wyraźnie austriackiego oblicza Faouar, zostało
coś polskiego - laboratorium medyczne wykonujące analizy dla wszystkich kontyngentów wojskowych.
Najpóźniej za pół godziny musimy wyruszyć na Hermon.
Wczesny sierpniowy ranek. Z nocnego letargu wynurza
się szaro-rudy olbrzym, Hermon. Obiekt westchnień setek
błękitnych misjonarzy. Wyraźnie odcina się od pozostałej
części Golanu. Szczyt wydaje się tuż tuż, ale to tylko złudzenie. To jeszcze ponad 40 km prawdziwie górskiej wspinaczki. Ileż tajemnic świata skrywa ta góra? Ile ludzkich
tragedii rozegrało się na jego stokach? Ile krwi spłynęło
w dolinę? Gdyby te kamienie umiały mówić… Gdyby, gdyby… Pytanie drąży pytanie.
Nie ma żartów, droga wznosi się gwałtownie, co zresztą od
razu odczuwa silnik. Pierwsza próba zaczyna się za Hine,
podgórskim miasteczkiem, przylepionym do wzgórza wyrastającego z płaskowyżu. Surowe, kamienne domy pną się
tarasowo po stoku. Tę część Syrii zamieszkują przeważnie
Druzowie, ongiś wypędzeni przez cara z Rosji. Wyróżniają
się nie tylko ciekawymi architektonicznie domostwami, ale
i strojem oraz przyjaznym usposobieniem dla obcych. Są
bardzo gościnni. Co niektórzy, najstarsi plemienni przywódcy, mówią po rosyjsku. Wychowani w arabskiej nienawiści
do Żydów nie przepadają za izraelskimi osadnikami z drugiego stoku Hermonu. Nie kryją tego, że całe wzgórza Golan powinny być arabskie. Dokładnie to samo mówią Żydzi
po tamtej stronie hermonu. Dlaczego więc powulkaniczne
skały od tylu lat są przedmiotem sporu najwyższych władz
obu państw, angażującym opinię świata i ONZ? Myślę, że
po części uzyskam na to pytanie odpowiedź, kiedy znajdę
się na szczycie. To strategiczny punkt, z którego można
kontrolować ziemie od Damaszku po Jezioro Galilejskie.
Nie wspomnę już, że z Hermonu biorą początki wody rzeki
Jordan, która dla Galilei i sporej części Izraela jest „dostarczycielem życia” w tym spękanym od słońca regionie.
Krętą drogą biegnącą wśród urwisk skalnych wznosimy
się na wysoki grzbiet i naszym oczom ukazuje się leżące
w zielonej dolinie miasteczko Aarne, położeniem przypominające Zakopane. Zatrzymujemy się na kilka minut pod
stylową restauracją w ogrodzie. Tuż za miastem zaczynają
się prawdziwe góry. Serpentyny, ostre podjazdy i potężne przepaście… Księżycowy krajobraz. Trasa przejazdu
wije się zakolami. Szczyt wydaje się już bardzo blisko, za
następnym zakrętem, tymczasem tych zakrętów będzie
jeszcze wiele. Ciągniemy za sobą warkocz gryzącego kurzu. Toyota podskakuje jak na wielkich sprężynach.
Na zakręcie stoi mały ołtarz: przerdzewiały krzyż ze stalowych prętów dźwiga hełm. W tym miejscu zginęło pięciu
austriackich żołnierzy w służbie ONZ. Wjechali jeepem na
minę. Resztki skorodowanego pojazdu do dzisiaj tkwią na
dnie przepaści. Nikt do tej pory nie odważył się wyciągnąć
tego złomu. Tak już zostanie. Ten wrak to także ostrzeżenie, że wciąż wiele min czyha na nieostrożnych podróżnych
w błękitnych beretach, mimo, że od zakończenia działań
wojennych w tym regionie upłynęły 22 lata.
Walki o Hermon historycy wojskowości porównują do bitwy
o Monte Cassino w czasie II wojny światowej. Pomalowane
na czerwono kamienie – wyznaczające ścieżki patrolowe do dzisiaj chronią austriackich żołnierzy. Przez 19 lat polscy
saperzy znaleźli w tej powulkanicznej glebie tysiące pocisków, min różnego gatunku i amunicji do wszystkich rodzajów broni. Ile ich jeszcze pozostało na Hermonie? Bóg raczy
wiedzieć. Ewenementem na skalę światową był wjazd ma
Hermon polskiej spycharki TD-25 ze Stalowej Woli o ciężarze 30 ton. Ten kolos zdołał wjechać ma wysokość dochodzącą do 3 000 metrów n.p.m. Spycharka wyrównała teren
i poszerzyła drogi patrolowe. Ogromną sprawnością wykazali
się inni polscy kierowcy, wjeżdżając na Górę Szejka starami
66. Zapis w dzienniku UNDOF dokonany na początku funkcjonowania sił pokojowych w masywie Hermonu: – Pokrywa
śniegu na Hermonie wynosi 70 cm. Do oczyszczenia drogi
dojazdowej użyto buldożerów. Samoczynnie detonują miny
i bomby kulkowe, prawdopodobnie wskutek naporu lodu
i śniegu. Wichura, prędkość wiatru ok. 80 km/h. Już piąty
dzień dowóz zaopatrzenia drogą jest niemożliwy. Wszystko
przewozi się na nartach. Opuszczenie budynku lub schronu
jest okresami niemożliwe.
Cdn.
13
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
Jedynie Słowo
Piotr Lorek
Cisza przed Bogiem
Cisza – gdy wypowiesz jej imię – znika. Mówić o niej, to ją
zagłuszać. Nie można jej wyrazić słowem. Tak naprawdę,
wyrazić ciszę, to zamilknąć. Jej prawdziwym imieniem nie
jest słowo „cisza”, ale bezgłos.
Jeszcze trudniej jest mówić o ciszy przed Bogiem. Żeby jednak to zrobić, trzeba zacząć od tego, czym jest modlitwa.
Podstawowa definicja twierdząca, że modlitwa to rozmowa
z Bogiem, jest – delikatnie mówiąc – niekompletna. Rozmowa z Bogiem – jakkolwiek rozumiana – nie obejmuje istoty
modlitwy. Modlitwa to przede wszystkim przebywanie z Bogiem, a przebywanie z kimś, to nie tylko słowa. Przebywanie
z kimś składa się z rozmowy, ale nie jest rozmową.
Werbalna cisza może być oznaką niezgody między osobami.
Nieraz słyszymy zdanie typu: „Nie mam ci nic do powiedzenia”. Werbalna cisza może jednakże być i oznaką głębokiej
przyjaźni. Prawdziwi przyjaciele nie boją się ciszy w swoim
towarzystwie. To nieznajomość każe wypełniać niezręczną
ciszę naprędce skleconymi zdaniami. Zaś w przyjaźni liczy
się obecność – czasem całonocne dyskusje, czasem zaś
miejsce na osobiste zamyślenie, na ciszę. Im lepiej kogoś
rozumiemy, tym mniej słów trzeba na wyjaśnienia. Modlitwa to zaproszenie Boga do towarzystwa. Towarzystwo zaś
– wypełnione przyjaźnią – to nie tylko słowa, ale i cisza,
a tej może nawet i więcej. Czujesz się dobrze przed Bogiem
i z Bogiem? – pozwól sobie na ciszę. Podobnie jest w małżeństwie – świadomość, że twój małżonek jest przy tobie,
jest ważniejsza niż słowa. Czy myślisz, że musisz Bogu precyzyjnie wszystko wyjaśniać, żeby cię zrozumiał? Czy przyjacielowi nie wystarczy czasami twoje westchnienie, żeby
wiedział, co czujesz? Czasami trzeba się wygadać bliskiemu, czasami zaś potrzebna jest cisza. Dlaczego mówisz do
Boga? Bo uważasz, że powinieneś, czy mówisz dlatego, że
chcesz i potrzebujesz?
Jak bliskie jest nam myślenie, że im więcej razy o coś poprosimy Boga, tym większe prawdopodobieństwo, że nam to
da. Być może lepsza jest małomówność. Nachalność może
przecież być podważaniem dobroci Tego, którego się o coś
prosi. Czasami wystarczy poprosić tylko raz i milczeć – zaufać Bożej dobroci. Albo czasami najlepiej w ogóle nie prosić
– z ufnością „wymilczeć” przed Bogiem swoją prośbę. Nie
bądźmy wielomówni jak… niektórzy chrześcijanie. Czyż Bóg
nie jest lepszy od naszych ziemskich przyjaciół, których nie
musimy o wszystko prosić? Zanim poprosimy, oni już wiedzą. Czy myślisz, że Bóg potrzebuje być proszonym?
14
Z Bogiem można rozmawiać o wielu rzeczach. Można go
przekonywać, by zmienił świat czy też twoją osobistą sytuację. Jednak najgłębszym stwierdzeniem w modlitwie
są ewangeliczne słowa: „nie jako ja chcę, ale jako Ty”,
a te słowa prowadzą do ciszy. Dlaczego? Odbieramy sobie
w nich prawo do słów, do prezentowania swoich wizji i planów. Oddajemy swój los i głos w Boże ręce. Milczymy. Nie
tłumaczymy mu, jak powinno być, ale zgadzamy się na
jego drogi, potakujemy przyjacielsko głową, oddajemy mu
ostatnie słowo.
Są jednak i takie sytuacje, gdy dotykające nas zło tak nam
doskwiera, że zaczynamy nie zgadzać się na boskie status
quo. Zaczynamy wołać do Boga prosząc o zmiany, a gdy
nie przychodzą, tracimy siły, gniewamy się i milkniemy.
Nieraz osobiste tragedie, jak i te z telewizji, zapierają nam
dech w piersiach – odbierają słowa. Wtedy albo kłócimy
się z Bogiem, jak prorocy, albo przepełnieni smutkiem po
prostu przestajemy z nim rozmawiać. Zadam w tym miejscu tylko jedno pytanie. Czy myślicie, że Bóg rozumie wtedy tę naszą ciszę?
Nasz brak słów kierowany do Boga nie zawsze wynika z doświadczenia zła. Czasami po prostu wynika z naszego zaniedbania. Nowe obowiązki, nowe wyzwania, a z nimi coraz
mniej wolnego czasu, coraz mniej czasu na spotkanie z Bogiem. Biegamy, realizujemy swoje powinności i z zaniedbania milczymy przed Bogiem. I tu powtórzę pytanie, które
zadałem przed chwilą. Czy myślicie, że Bóg rozumie wtedy
tę naszą ciszę? Czy myślicie, że prawdziwy przyjaciel, chociaż zasmucony, zerwie z nami swą przyjaźń?
Rozmawiamy nie tylko z tymi, których znamy. Nieraz pytamy nieznajomych o drogę. Doświadczamy obecności
nie tylko tych, których zaprosiliśmy do siebie. Nieraz obcy
otworzy nam drzwi, skasuje bilet, ustąpi miejsca. Gdy modlimy się, to mówimy do kogoś, kogo znamy, to milczymy
przed kimś, kogo znamy, to doświadczamy jego obecności.
A czy ci, którzy go nie znają, nigdy nic do niego nie mówią?
Czy go nie proszą, gdy płaczą w samotności, gdy wyciągają
rękę żebrząc o monetę na chleb? Czy Bóg jest przy tych,
którzy nie są przy nim? Czy słucha ich, gdy nie mówią do
niego? Czy pomaga tym, którzy myślą, że nie potrzebują
pomocy? Cisza niewierzących przed Bogiem też jest jakąś
modlitwą do niego. Nieświadomość obecności nie wyklucza
obecności. Ich desperacka cisza to krzyk przed Bogiem. Ich
krzyk o zbędności modlitwy to często cisza w modlitwie.
Ich opuszczenie to obecność Boga.
Na koniec chciałbym powrócić do przywołanej na początku
podstawowej definicji modlitwy rozumianej jako rozmowa
z Bogiem. Zwykle modlitwy, te rozumiane jako wypowiadanie słów, to monologi, a nie rozmowy. Mówimy, a Bóg
milczy. I oto cała sprawa staje na głowie. Poprzednie refleksje miały między innymi zachęcić do ciszy, do milczenia
przed Bogiem w modlitwie. A teraz okazuje się, że to, tak
naprawdę, Bóg milczy przed nami w modlitwie! Nie słychać
jego słów tylko nasze własne. Może więc Bóg mówi przez
ciszę – przez Twoją ciszę...
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
OKIEM
CYWILA
Rafał Ćwikowski
Braterstwo – wybór czy konieczność?
Nie ma na świecie organizacji o zasięgu
globalnym czy choćby regionalnym, która
nie byłaby w swojej historii targana rozdarciami, rozłamami, swoistą domową
wojną. Chrześcijanie również nie mogli
uchronić się od wzajemnych podziałów
i animozji. Jesteśmy zbyt różni, by zawsze
myśleć tak samo. Już pierwsze dwieście
lat chrześcijaństwa zrodziło liczne szkoły
gnozy pełne najróżniejszych interpretacji naszego istnienia i otaczającego nas
kosmosu. A potem? Potem ogólnoludzkie
uganianie się za szukaniem odpowiedzi na
każde pytanie mnożyło jedynie kolejnych
„proroków”. A jednak ta różnorodność
dróg dała człowiekowi szansę zbliżenia
się choć odrobinę do pełni rozumienia.
Chociaż dla chrześcijanina jest rzeczą ze
wszech miar zrozumiałą, że pełnię prawdy osiągnie w Bogu po śmierci, to jednak
wewnętrzny nakaz poszukiwania pcha
ludzkość ku nowym, czekającym na odczytanie przestrzeniom.
Dzisiejsze czasy nie są inne od reszty
historii. Natura ludzka wciąż ta sama,
oporna na ewolucyjną mutację, rodzi kolejne konflikty wzajemnego niezrozumienia. Ale dla nas, chrześcijan, jest pewien
drogowskaz w tym labiryncie niemożności. Nieco zapomniany, zarosły gąszczem
obojętności, omszały samouwielbieniem,
a jednak drogowskaz. Są nim słowa Pisma Świętego: „Jeśli kto mówi: Miłuję
Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest, albowiem kto nie miłuje brata
swego, którego widzi, nie może miłować
Boga, którego nie widzi.” (1 J 4,20). Powalająca logika tych słów trafia w samo
sedno problemu. Apostoł Jan nie waha
się nazwać człowieka po prostu kłamcą.
To jest prawdziwa lekcja pokory.
Okazuje się, że jesteśmy braćmi. Ale nie
tylko w rozumieniu czysto ludzkim. Braćmi czyni nas istota samego Boga. Bóg
kochający domaga się miłości pozbawionej jakichkolwiek ludzkich uwarunkowań. Miłość godna uwielbienia Boga
może zaistnieć jedynie w koegzystencji
z miłością międzyludzką. Tylko taka miłość jest autentyczna i akceptowalna w
bosko-ludzkiej przestrzeni wiary. Można
zaryzykować stwierdzenie, że wszelkie
przejawy kultu religijnego, wymyślone
przez człowieka na przestrzeni wieków
są bezcelowe, jeżeli nie zakładają międzyludzkiej zgody. W przeciwnym razie
chrześcijanin, aczkolwiek praktykujący,
być może pozostaje niewierzącym.
Rafał Ćwikowski – nauczyciel, teolog,
instruktor ZHP
Asertywność
Marek Hause
Mniej więcej dwa lata temu słowo „asertywność” przenikło do naszego codziennego języka i stało się tak popularne,
jak w minionym roku określenie „manipulacja”. Pozornie oba te słowa nie mają
ze sobą nic wspólnego, ale powszechne
zastosowanie asertywności nie jest niczym innym jak manipulacją. Manipulacją jest nowe, jednostronne definiowanie i rozumienie asertywności, która
nie oznacza ignorowania emocji i dążeń
innych ludzi. Oznacza ona zdolność do
realizacji założonych celów, mimo negatywnych nacisków otoczenia, racjonalną
dbałość o własne interesy z uwzględnieniem interesów innych. To znaczy, że
nieodłącznym elementem asertywności
jest empatia.
Natomiast w świecie biznesu, a nawet
w prywatnych stosunkach międzyludzkich, szczycimy się tym, że jesteśmy
asertywni, bo nie dajemy sobie wejść
na głowę. Byłem świadkiem rozmowy
dwóch sióstr, z których jedna „tokowała”
drugiej, że tamta nie może być na każde
zawołanie rodziców. Błędnie rozumujemy
uważając, że asertywność to jedynie mó-
wienie „nie” w celu pokazania własnych
granic i osiągnięcia osobistych celów.
Według jednej z teorii o robieniu kariery w społeczeństwie na drodze do osiągnięcia sukcesu należy być asertywnym.
Tymczasem człowiek asertywny powinien swobodnie ujawniać innym siebie,
wyrażać otwarcie swoje myśli, uczucia
i pragnienia. Ale powinien to czynić
w sposób uczciwy, bezpośredni, śmiało,
bez lęku, akceptując swoje ograniczenia, niezależnie od tego, czy w danej
sytuacji udało mu się odnieść sukces,
czy też nie.
Nie dajmy się więc zmanipulować i nie
usprawiedliwiajmy naszego egoizmu popularnymi słowami, które stają się medialnymi alibi, dla pozornego podnoszenia naszego ego. A zamiast uczęszczać
na kursy asertywności, powinnyśmy raczej odwołać się do naszego chrześcijańskiego wychowania i starać się żyć według jego nakazów.
Marek Hause – dziennikarz, autor, freelancer
15
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
Asertywność w wojsku
Czesław Dutkowski
Koordynator ds. profilaktyki psychologicznej
w 11. Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu
Jak powinniśmy się zachowywać w stosunku do podwładnych, a jak
podwładny powinien postępować, by był pozytywnie postrzegany
przez przełożonego? Nie będę naturalnie opisywał wzorów podwładnego czy też przełożonego. Można o tym przeczytać w wielu artykułach i poradnikach, które rozpowszechnia Departament Wychowania
i Promocji Obronności MON. Postaram się natomiast przedstawić
praktyczne rady, jak postępować, aby stosunki między podwładnym
a przełożonym układały się przynajmniej na poziomie zadawalającym.
Nie ulega wątpliwości, że należyte relacje interpersonalne oraz przyjemność z wykonywanego zawodu żołnierza zależy w bardzo dużej
mierze od przełożonego. Jak zatem powinien postępować podwładny, jeśli jego przełożonym jest żołnierz, który w dotychczasowym
życiu nie nabył prawidłowych wzorców zachowań społecznych?
Służba z takim przełożonym jest bardzo uciążliwa, niedająca satysfakcji z wykonywanego zawodu, często stresogenna. Zaczynając
więc od porad dla przełożonych przedstawiam dwanaście zasad postępowania, którymi powinien kierować się dowódca w stosunku do
podwładnych. Wymienione zasady warto wykorzystać we własnej
praktyce dowódczej, by zobaczyć, jak szybko realizacja zadań przez
twoich podwładnych przebiegać będzie sprawniej dając jednocześnie im zadowolenie.
Dwanaście zasad postępowania w stosunku do podwładnych:
1. Stwórz środowisko, w którym niepowodzenie nie oznacza przegranej.
2. Wysoko ustawiaj poprzeczkę własnej doskonałości.
3. Utrzymuj bezpośredni kontakt z podwładnymi.
4. Zauważaj potrzeby podwładnych.
5. Od podwładnych, którymi dowodzisz, oczekuj tego, co najlepsze.
6. Wykorzystaj wzorce, by zachęcić do sukcesu.
Na granicy
Alina Knapik
Psycholog kliniczny, teolog
16
Pokojowe funkcjonowanie państw opiera się między innymi na respektowaniu granic terytorialnych. Wiele dziedzin życia jest regulowanych przez prawo czy normy społeczne, które stanowią swoiste
granice określające bezpieczne terytorium naszego działania.
Poruszanie się w tych granicach dla większości ludzi nie
stanowi problemu. Nieco inaczej dzieje się w odniesieniu
jednostkowym. Próba określenia własnych granic oraz
uznania ich w kontakcie z drugim człowiekiem okazuje się często zadaniem trudnym do wykonania.
Skąd ta trudność? Wydaje się, że u jej podłoża
tkwi z jednej strony niewiedza, a z drugiej niechęć do akcepracji granic zarówno własnych jak
i cudzych.
Przykładami granic osobistych są posiadane wartości, cele, przyzwyczajenia, poziom wydolności
organizmu czy akceptowany dystans przestrzenny wobec określonych osób. W życie żołnierza
wpisana jest konieczność rezygnacji z pewnych
granic, wynikająca z podporządkowywania się
rozkazom przełożonych. Dla niejednego żołnierza
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
7. Potrzebę współzawodnictwa wykorzystaj w sposób
umiarkowany.
8. Nagradzaj współpracę.
9. Okazuj uznanie i chwal osiągnięcia podwładnych.
10. Stosuj mieszankę wzmocnienia pozytywnego i negatywnego.
11. Staraj się własną motywację utrzymywać na wysokim
poziomie.
12. Pozwalaj, by w grupie zdarzały się burze.
Wymienione wyżej zasady znacznie ułatwiają stosunki interpersonalne z podwładnym. Ale czy zawsze? Niestety
nie, dlatego każdy podwładny w celu zachowania równowagi psychicznej musi uczyć się zachowań, które potrafią łagodzić źle układające się relację z przełożonym,
nie naruszając jednocześnie własnej godności osobistej.
Hierarchiczna struktura zależności wśród niektórych dowódców często wyzwala przemoc psychologiczną, która
jest niezgodna z etyką żołnierza oraz z zasadami dobrego wychowania. Co można zrobić w odpowiedzi na agresywne zachowanie przełożonego? Jak w takiej sytuacji się
zachować? Jaki ma to wpływ na nasze samopoczucie? Na
te pytania i na szereg innych postaram się odpowiedzieć
prezentując jedną z najbardziej skutecznych metod reagowania na takie zachowanie przełożonego. Należy tu
podkreślić, że metoda ta nie narusza regulaminów, jak
również rygorystycznych i hierarchicznych struktur służbowych w wojsku.
Metodą tą jest zachowanie asertywne. Umiejętność tę
można nabyć poprzez udział w treningach prowadzonych przez psychologów. Aby zachęcić wszystkich, którzy
nie zawsze radzą sobie z problemami służby wojskowej
przedstawię, czym jest asertywność i jak pomaga ona w
życiu i służbie na co dzień.
Asertywność to przyjmowanie odpowiedzialności za własne
życie i dokonywane wybory, a nie bierne poddawanie się
czy kierowanie wyborami innych. Podstawą bycia asertywnym jest sympatia i
szacunek dla własnej osoby. Asertywność to umiejętność wyrażania samego siebie w sposób właściwy oraz
przywiązywanie znaczenia do tego,
co się myśli i czuje. To liczenie się
z sobą oraz świadomość własnych
możliwości i ograniczeń. Innymi słowy asertywność to takie zachowanie, które daje podwładnemu
największą szansę osiągnięcia pożądanych rezultatów, a zarazem pozwala
na zachowanie szacunku dla samego siebie oraz respektowanie innych.
Osoby biorące udział w treningu asertywności, który może
przeprowadzić psycholog w jednostce wojskowej, znacznie lepiej radzą sobie w niekorzystnych sytuacjach interpersonalnych. Zdobyte umiejętności sprzyjają poprawie
stosunków z otoczeniem, jednocześnie dają lepsze samopoczucie i zadowolenie z samego siebie. U osób, które
wzięły udział w treningu następują zmiany powodujące,
że: życie bardziej ich cieszy; czują się znacznie bardziej
pewni siebie; podejmują odpowiedzialność za to, co im się
zdarza, nie zrzucając winy na okoliczności lub innych ludzi; wolą powiedzieć „nie”, niż być męczennikiem; potrafią lepiej kontrolować emocje; przyznają sobie prawo do
popełniania błędów; potrafią zadawać więcej pytań, jeśli
potrzebują więcej informacji; ufają własnym ocenom i nie
odczuwają już tak silnej potrzeby potwierdzania ich przez
innych; potrafią kontrolować sytuację i czują się bardziej
odpowiedzialni.
Myślę, że skorzystanie z tych porad znacznie usprawni
stosunki interpersonalne dowódcy z podwładnym i na odwrót zwłaszcza tam, gdzie nie zawsze są one właściwe.
ograniczenie swobody i samostanowienia może okazać się
sporym wyzwaniem, natomiast dla przełożonych równie
trudne bywa kontrolowanie się w ograniczaniu swej władzy na rzecz poszanowania prywatności czy wartości podopiecznych. Na szczęście spora liczba tworzonych relacji
ma charakter bardziej partnerski i to właśnie o ich jakości
mogą świadczyć nasze świadomie wytyczone granice.
Po co nam granice? Po pierwsze dla poczucia bezpieczeństwa. Po drugie dla ochrony naszej autonomii
oraz skutecznej komunikacji z otoczeniem. By
tak się działo warto przyjrzeć się ich ważnej
właściwości. Przepuszczalność granic
określa łatwość przepływu informacji
„z” i „do” otoczenia. Zbytnia przepuszczalność grozi zatraceniem się w
otoczeniu, byciem „niewidocznym” i
nieistotnym dla innych – przyjmującym wszystko bezkrytycznie. Natomiast nieprzepuszczalność granic
oznacza zamknięcie się na innych
i wyizolowanie z interakcji, a także opieranie się wszelkim zmianom
poprzez niedopuszczanie do siebie
informacji zwrotnych – nieświadomie
traktowanych jako zagrażających.
Najlepszym rozwiązaniem jest umiejętność dostosowania
się do otoczenia, ale i podejmowanie działań mających na
celu jego zmianę, by było dla nas bardziej odpowiednie.
„Wyśrodkowana” przepuszczalność granic sprzyja również
odrzucaniu nieskutecznych zachowań czy zdobywaniu zasobów potrzebnych do nabywania nowych kompetencji
oraz poprawiania w sobie tego, co okazuje się nieefektywne. Zdrowe, stabilne granice to także znajomość własnych
standardów oraz formułowanie oczekiwań, a także umiejętność asertywnej ich obrony.
Warto również wspomnieć, że nieostre i nieokreślone granice powodują zamieszanie i niestabilność w komunikacji.
Zbyt sztywne wiążą się z brakiem elastyczności w podejmowanych działaniach, narażając nas na utratę wielu cennych relacji oraz informacji.
Przykładem dbania o własną granicę przestrzenną jest
odsuwanie się od zbyt blisko stojącego rozmówcy czy
poszukiwanie w pociągu w miarę nieprzeludnionego
przedziału. W sferze przekonań zaś wierność swym granicom, wynikającym z etyki, okazuje się często większym wyzwaniem niż znalezienie wolnego przedziału w
wagonie.
Sam fakt istnienia granic przypomina, że nie jesteśmy
sami. Potrzebujemy ich obustronnego respektowania dla
zachowania ładu i komfortu naszego życia.
17
Rok V nr 1 (24) styczeń-luty 2012
Falerystyka
Certyfikat medalowy za misję ONZ
Integralną częścią medalu pamiątkowego za misję Organizacji Narodów Zjednoczonych jest tzw. certyfikat medalowy, zwany potocznie dyplomem. Potwierdza on nadanie
Trudna historia
Kościół w „Trójkącie Bermudzkim”
Przedmieście Oławskie we Wrocławiu. Rejony dzielnicy o
marnej reputacji, zwanej przez tutejszych „Trójkątem Bermudzkim” albo po prostu „Trójkątem”. To właśnie tu, przy
ulicy o bardzo wdzięcznej nazwie Żabia Ścieżka, mieści
się - a może raczej mieściła się - kaplica ewangelicka działającego po dziś dzień kompleksu Dolnośląskiego Szpitala
Specjalistycznego im. T. Marciniaka.
Początki szpitala sięgają XIX wieku, kiedy to powstała
inicjatywa tzw. „Misji Wewnętrznej”. Niemiecki wówczas
Dolny Śląsk borykał się z dużym problemem biedy. Po-
18
Andrzej Korus
konkretnej osobie medalu za udział w danej misji. W misji
UNEF (United Nations Emergency Force), UNDOF (United
Nations Disengagement Observer Forces), UNIFIL (United
Nations Interim Force in Lebanon) obowiązywała zasada,
że medal mógł otrzymać ten, kto odsłużył minimum dziewięćdziesiąt dni i został pożegnany z honorami. Certyfikat podpisany był przez dowódcę sił zbrojnych UN (Force
Commandera).
Pomimo że w większości przypadków zmiana w polskich
kontyngentach trwała sześć miesięcy, to i tak otrzymywało się tylko jeden medal. Inaczej wyglądała sytuacja, gdy
żołnierz służył drugą zmianę. Wówczas nabywał prawo do
zastosowania na baretce (lub wstążce) tzw. panopli. W
przypadku żołnierzy WP są to metalowe cyferki informujące o liczbie „odsłużonych” zmian. W innych kontyngentach
stosowano zwykle panoplia w postaci tzw. okuć (belek). W
przypadku odbycia służby w ramach innej misji, przysługiwał kolejny medal pamiątkowy, z odpowiednią wstążką.
Ponieważ obowiązywała zasada, że żołnierz Ludowego
Wojska Polskiego może przyjąć odznaczenie zagraniczne
jedyne za zgodą ówczesnej Rady Państwa, załatwiano to
centralnie, potwierdzając dodatkowo nadanie medalu rodzimą legitymacją.
Karina Hübsch
stanowiono więc wspomóc mieszkańców m.in. Wrocławia
poprzez głoszenie Ewangelii i bezinteresowną pomoc, która miała poprawić kondycję fizyczną i duchową obywateli.
W ten sposób powstał w mieście drugi tak duży w owym
czasie kompleks szpitalny (pierwszym był nieczynny już
szpital im. Babińskiego przy pl. Jana Pawła II). Do pomocy w realizacji tej inicjatywy zgłosiły się dwie ewangelickie
diakonise*, które także później zajmowały się szpitalem
i kaplicą. Po pomoc mógł przyjść każdy, bez względu na
wyznanie. Cały kompleks powstawał w latach 1852-1913,
natomiast kaplicę zbudowano w roku 1873.
Jak to nieraz bywało w historii, wszystko świetnie funkcjonowało aż do zakończenia wojny. Od tego czasu obiekt,
a konkretnie kaplica, bo szpital - jak już wspomniałam nadal jest czynny, popada w ruinę. Na pierwszy rzut oka,
ciężko obecnie dostrzec, że to kaplica. Wciśnięta pomiędzy budynki wyróżnia się głównie gotyckimi, strzelistymi oknami z pięknymi maswerkami. Co ciekawe, kaplica
mieściła się na pierwszym piętrze, więc nawet przechodząc obok, trudno dostrzec, że mija się tak wyjątkowy
obiekt.
Latem 1991 zawalił się dach świątyni, który jak spadł, tak
leży, porośnięty trawą i chwastami. Budynku nie oszczędziła powódź w 1997 roku. Szanse na odbudowę tego
miejsca wydają się znikome. Budynek od lat 80-tych ubiegłego wieku należy do Kościoła Chrystusowego w Polsce.
*W Kościołach ewangelickich mianem „diakonis” określa
się siostry żyjące w instytutach diakonijnych i pracujące
jako pielęgniarki lub nauczycielki
DATY HISTORYCZNE
ks. Andrzej Komraus
– we Władysławowie k. Turku urodził się ks. Ryszard
Trenkler, duchowny luterański, pisarz i publicysta. Po ukończeniu studiów na Wydziale Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Warszawskiego
został ordynowany w 1936 r. i rozpoczął pracę duszpasterską w Bydgoszczy, a następnie w Toruniu i Grudziądzu. W czasie okupacji ukrywał się w
Warszawie, już od końca 1944 r. podejmując funkcje duszpasterskie. W
1945 r. wydał „Mały śpiewnik kościelny”, pięciokrotnie wznawiany. W 1946
r. został seniorem Diecezji PomorskoWielkopolskiej. Od 1959 r. pracował
w parafii Świętej Trójcy w Warszawie,
a w 1966 r. został seniorem Diecezji
Warszawskiej. Miał wielkie zasługi w
zakresie organizacji życia kościelnego w okresie powojennym. Opublikował kilkaset artykułów religijnych
i historycznych, był autorem licznych
tłumaczeń (m.in. pracy E. Brunnera
„Nasza wiara”), wydał też trzy zbiory
kazań („Z Bogiem przez życie”; „Zwyciężyłeś, Galilejczyku” i „Powołani do
wolności”). Zmarł 9 grudnia 1993 r.
w Warszawie; spoczywa na miejscowym cmentarzu ewangelickim.
12 lutego 1737 – zmarł w Świdnicy
Benjamin Schmolck, luterański duchowny, pedagog, wybitny poeta niemieckiego baroku, autor wielu do dziś
popularnych pieśni religijnych. Urodził
się 21 grudnia 1672 r. w Chróstniku,
niedaleko Legnicy, w rodzinie pastorskiej. W 1693 r. rozpoczął studia teologiczne na uniwersytecie w Lipsku, a
po ich ukończeniu podjął służbę duszpasterską u boku ojca w Chróstniku.
W 1702 r. został powołany do Świdnicy
jako diakon w Kościele Pokoju. Służył
nie tylko na miejscu, ale wspomagany przez dwóch wikariuszy, obejmował duszpasterską opieką wiernych w
szesnastu miejscowościach, nie licząc
mniejszych wsi i przysiółków. Łączna
liczba parafian przekraczała 14.000.
Rocznie chrzczono ponad tysiąc dzieci. Działał w okresie kontrreformacyjnych nacisków, które hartowały jego
wiarę i zaangażowanie w utrzymanie
ewangelickiej duchowości swych podopiecznych. Słynął jako znakomity
kaznodzieja głoszący ewangeliczne
prawdy także przy pomocy pieśni,
których napisał 1183. Ich zbiór wydawany był za życia Schmolcka dziesięciokrotnie.
23 lutego 1662 – w Berlinie zmarł
Johann Crüger, wybitny niemiecki
kompozytor i organista, twórca wielu
wspaniałych pieśni chrześcijańskich,
chętnie śpiewanych w kręgach pietystycznych i do dziś towarzyszących
chrześcijanom nie tylko z kręgów luterańskich. Urodził się 9 kwietnia 1598 r.
w Großbreesen. Teologię studiował w
Wittenberdze, a od 1622 r. piastował
urząd kantora w luterańskim kościele
św. Mikołaja w Berlinie. Uważany jest
za jednego z najwybitniejszych kompozytorów luterańskich. Jego melodie towarzyszyły tekstom m.in. Paula Gerhardta, Johanna Heermannsa
i Johanna Francka. Wśród hymnów
kościelnych, do których napisał muzykę, są m.in. takie, jak: „Dziękujmy
Bogu wraz”, „Jezu, życia mego życie”,
„Na Golgotę, duszo, śpiesz”, „Jezus
żyje! Z Nim i ja”, „Jezu, ma radości”,
czy „Jezus Chrystus ufność ma”. Niektóre jego melodie rozwinął i przetworzył Jan Sebastian Bach. Najważniejszym zbiorem pieśni Crügera jest
„Neues vollkömmliches Gesangbuch
Augsburgischer Confession”, wydany
w 1640 r., który doczekał się ponad
czterdziestu wznowień.
MUZYKA
FILM
KSIĄŻKA
ALMANYA
„WITAJCIE
W NIEMCZECH”
Komedia „Almanya” okazała się
jednym z większych hitów kasowych u naszych zachodnich sąsiadów
w minionym roku.
Dwie siostry pochodzące z Turcji
i mieszkające w Niemczech postanowiły zrobić film o własnych korzeniach. Yasemin i Nesrin Samdereli
napisały scenariusz i wyreżyserowały
historię o losach tureckich imigrantów w latach sześćdziesiątych w Republice Federalnej Niemiec. Temat
na poważny dokument został przedstawiony z poczuciem humoru, lekkością i bez nadmiernego patosu.
Chociaż prawdziwa historia gastarbeiterów w Niemczech nie przypomina tej komedii, to ukazuje ona inne
ważne aspekty wielokulturowości i
tożsamości. Film jest ironiczny i nie
należy traktować go zbyt poważnie, a
szczególnie nawiązywania do dzisiejszej sytuacji politycznej Niemiec.
JANUSZ
GŁOWACKI
„SONIA, KTÓRA
ZA DUŻO CHCIAŁA”
W listopadzie ubiegłego roku Janusz Głowacki otrzymał nagrodę imienia Czesława Miłosza przyznawaną przez ambasadę USA w Polsce za wkład w
porozumienie polsko-amerykańskie.
Głowacki, który z własnego doświadczenia zna sytuację polskich imigrantów w Stanach Zjednoczonych wydał
niedawno kolejny zbiór opowiadań
dotyczący również tego zagadnienia.
Jak sam autor napisał we wprowadzeniu do swoich już niegdyś publikowanych historii: „Niektórzy lubią
opowiadania krótkie, inni długie…”
Tak więc aby zadowolić wszystkich
fanów w zbiorze znajdują się teksy różnej długości. Tematyka nowojorska przeplata się w tej książce z historiami z okresu PRL-u, więc
i pod tym względem zróżnicowanie
zadowoli wszystkich miłośników prozy
Głowackiego.
POLECAMY
1 lutego 1912
EROS
RAMAZZOTTI
“BEST LOVE
SONGS”
Mistrz
popowej
piosenki
romantycznej
Eros Ramazzotti okazał się również
doskonałym biznesmenem, ponieważ nieprzypadkowo wprowadza on
zbiór swoich miłosnych kawałków na
tydzień przed popularnym świętem
zakochanych - Walentynkami. Dwupłytowa kompilacja o tytule „Eros
Best Love Songs” zawiera jego najsłynniejsze przeboje solowe oraz
wykonywane w duetach ze znanymi
gwiazdami muzyki pop, takimi jak
Tina Turner, Anastacia czy też Patsy
Kensit. Album promuje premierowy singiel „Inevitabile” z gościnnym
udziałem włoskiej wokalistki Giorgii.
Wśród 32 piosenek na płytach znalazły się najbardziej rozpoznawalne
kompozycje popularnego w Polsce
Włocha: „Una storia importante”,
„Stella gemella”, „Più bella cosa” oraz
„Cose della vita”.
Marek Hause
19