M_Felieton PE listopad 2012 OK

Transkrypt

M_Felieton PE listopad 2012 OK
Z drzewa wiadomości dobrego i złego
Autor: Wojciech Kwinta
(„Polska Energia” – nr 11/2012)
Proszę Pani, proszę Pana, rzecz się stała niesłychana! Günther Oettinger, unijny
komisarz ds. energii, w swej łaskawości uznał, że nie należy przesadzać z ochroną
klimatu, bo to się źle skończy dla przemysłu ciężkiego. Proszę uznać doniosłość tego
faktu: dotychczas Komisja Europejska gotowa była Europejczyków puścić z torbami,
byle tylko realizować politykę klimatyczną
Być może fakt, że Europejczycy, szczególnie ze strefy euro, sami puszczają się z torbami,
skłonił eurokratów do nieśmiałej weryfikacji dotychczasowych poglądów. Ale na wiele nie
ma co liczyć – ówże komisarz, rozdarty jak Hamlet, z jednej strony pragnie poluzować rygory
klimatyczno-energetyczne, ale z drugiej powtarza, że energetyka węglowa może istnieć, o ile
zainstaluje urządzenia do wychwytu i magazynowania CO2 (tzw. CCS). No to albo, albo.
Albo tańsza energia dla przemysłu, albo trzymamy kierunek. Inna rzecz, że samo
sformułowanie – węgiel tak, ale tylko z CCS – niesie duży ładunek gorzkiej ironii: w dającej
się przewidzieć przyszłości nie będzie to technologia opłacalna.
Komisja Europejska idzie dalej: ograniczy produkcję biopaliw i zmniejszy jej planowany na
2020 r. udział w bilansie energii odnawialnej z 10 do 5 proc. Przy czym w jednej ręce trzyma
marchewkę, a w drugiej kij – ograniczenie ma dotyczyć tylko biopaliw powstających z upraw
żywnościowych. W zamian ma rosnąć udział biopaliw z upraw niespożywczych. Niebawem
zacznie się walka o słomę i odpady już wykorzystywane w innych gałęziach zielonej
energetyki.
Tymczasem niemieccy naukowcy wykazali, że biopaliwa nie przynoszą środowisku żadnych
korzyści. Niemieccy naukowcy! Z kraju ograniczającego węgiel i atom na korzyść
wszystkiego, co formalnie odnawialne. Dzięki temu nasi zachodni sąsiedzi płacą za prąd
prawie dwa razy więcej niż Francuzi (a wkrótce jeszcze im podrożeje), ale kto by się
przejmował, gdy chodzi o losy świata. W każdym razie z badań przeprowadzonych w
Niemieckiej Akademii Nauk Leopoldina (Deutsche Akademie der Naturforscher Leopoldina)
wynika, że poza odpadami pochodzenia biologicznego żadna inna forma wykorzystania
biomasy nie ma szans, by stać się istotnym źródłem energii w Unii Europejskiej. W grę
wchodzi import, który powiększa ślad węglowy, a dodatkowo masowa produkcja biopaliw
wiąże się z wycinaniem lasów i erozją gleb. Czyli działa dokładnie przeciwnie do zamierzeń,
wprowadzając zmiany charakterystyczne właśnie dla ocieplenia klimatu.
Natomiast u nas jak jesienne liście spadły ceny zielonych certyfikatów wydawanych przez
producentów energii odnawialnej – w 2011 r. przekroczono planowany udział zielonej
energii, w tym sytuacja się powtórzy. I oczywiście nie w smak to przedstawicielom
branżowych organizacji, którzy domagają się podniesienia wymagań. Bo dobry rynek, to taki,
na którym mogą oni sowicie zarabiać. Idę o zakład, że nawet pokaźny spadek cen świadectw
pochodzenia nie odbierze producentom chleba (nawet na masło wystarczy). Skoro przez lata
eksperci narzekali, że odnawialne źródła są źle traktowane, że za mało jest dotacji, że są
szykanowani, to skąd nagle nadprodukcja? Najwyraźniej jest to biznes tak lukratywny, że kto
mógł, stawiał farmę lub produkował biomasę. A jeśli nawet ktoś nie uniesie ciężaru kosztów,
to trudno: jeśli spadnie produkcja energii odnawialnej, to ceny znowu wzrosną i się ten
ułomny pararynek wyreguluje.
Na pocieszenie: Francuzi oznajmili, że zakup samochodów elektrycznych stanie się
opłacalny. Ojej, to do tej pory tak promowany segment nie był opłacalny? Co za nowość.
Całkiem niedawno producenci pojazdów z elektrycznymi silnikami zaczęli zmniejszać
produkcję. Ale może to nowe otwarcie? Może inżynierowie znad Sekwany opracowali
przełomową technologię? Tanie i długożyjące akumulatory? Nie! Władze uznały, że udzielą
kupującym 7 tys. euro subwencji (ale nie więcej niż 30 proc. ceny pojazdu). Co za rewolucja,
co za nowatorski pomysł! I gdzieś już ćwiczony na pojazdach tradycyjnych. Pomaga jak
Apap – na chwilę.
Jak widać, zielone rozwiązania mają ostatnio gorszą passę. Ale wszystko to blednie przy
problemach fundamentalnych: arktyczne lody się roztapiają, za to antarktyczne – przeciwnie
– przyrastają. No i jak teraz żyć? W co wierzyć?