Informacje o spirytyzmie na profilach
Transkrypt
Informacje o spirytyzmie na profilach
Niezwykła postać Postać Jezusa nie ma sobie równej. Każda ludzka osobowość przy bliższym poznaniu ujawnia niuanse światła i cienia. Każdy waha się i potyka w jakimś aspekcie życia. Jezusa to nie dotyczyło. On jest Wzorem danym wszystkim przez Boga. Pojawił się na ziemskim planie osiągnąwszy pełnię ewolucji rozwoju. Choć zasadniczo człowiekowi. ludzki, był wolny od skaz właściwych Właśnie dlatego wywarł taki wpływ. Jako Istota doskonała, nie pozwolił, by zatruły Go ludzkie pragnienia i uprzedzenia. Wolny od ludzkich uzależnień, był pełen współczucia dla nieszczęśników, którzy ulegli nałogom. Jego Niebiańska Mądrość zbijała z tropu największe autorytety owych czasów. Zawsze niosący pokój, nie ustawał w walce z hipokryzją. Szanując cudze sumienie, pokazywał, czym w istocie są Boskie Prawa. Cenił kobiety, w czasach, w których odmawiano im praw. Uzdrawiał trędowatych, gdy wszyscy od nich uciekali. Wspierał nierządnice, którymi wszyscy pogardzali, i nauczał je. Przebywał z ludźmi z marginesu, nie przejmując się krytyką. Otwierał ramiona przed dziećmi, zachwycony ich wrażliwością i czystością. Poświęcał czas nieokrzesanym ignorantom, zawsze cierpliwy i czyniący dobro Żył w świecie, choć nie był z tego świata. Troszczył się o wszystkich ludzi, wspierał ich i nauczał, nigdy nie splamiony otaczającą Go nieczystością. Jego wielkość robi wrażenie, niezależnie od perspektywy, z której można by Mu się przyglądać. Nie ulegał uprzedzeniom swoich czasów. Kochał, nie oczekując, że będzie kochany. Nauczał współczucia i żył nim w czasach brutalności i okrucieństwa. Pobudzał nieznane do dziś siły magnetyczne i uzdrawiające. Głosił ideę przyszłego życia, dając nadzieję wszystkim ludziom. Zamiast mówić o mściwym i okrutnym Bogu, przedstawiał Go jako kochającego Ojca. To Ktoś, kto nie ma sobie równych. I to właśnie od Niego płynie odwieczne zawołanie: Kto chce iść za mną, niech się zaprze sam siebie, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje! Kiedyś trzeba podążyć za tym czułym wezwaniem, zerwać z przeszłością pełną potknięć i pójść za światłem. To może być właśnie ta chwila. Pomyśl o tym. Redação do Momento Espírita. Disponível no livro Momento Espírita, v. 8 e no CD Momento Espírita Especial de Natal, v.15, ed. FEP. Em 9.1.2014. Oświecenie Możemy wsłuchiwać się w słowa o głębokim znaczeniu, które dają nam światło. Możemy widzieć oświeconych ludzi praktykujących dobroczynność, która doda nam sił, by iść dalej i coraz bardziej wierzyć w ludzkość. Możemy czytać budujące książki, mając wrażenie, że doznajemy olśnienia. Możemy rozemocjonowani mówić o Jezusie i wielkich przykładach, które ta Ziemia widziała, czując światło w naszych sercach. Możemy skupiać się i medytować, możemy wejść w kontakt z wyższym planem dzięki wzniosłym myślom. Ale prawdziwego oświecenia doznamy jedynie wtedy, kiedy ręce będą błogosławione, kiedy przyjdzie dobroczynności, kiedy nasze pot w realnej pracy słowa przyniosą skutek w dobru, kiedy nawet nasza cisza będzie mieć taki sam efekt. Musimy zrozumieć, że jest różnica między poczuciem dobra a jego czynieniem. Oświecenie zależy od nas samych. Tego światła może być każdego dnia coraz więcej dzięki praktykowaniu Ewangelii. Przekaz od Frederica – duchowego mentora Julia Carvalho, Uberlandia, 17 grudnia 2016 Informacje o spirytyzmie na profilach społecznościowych Zapraszamy do polubienia naszej strony na platformie społecznościowej Facebook. Na naszym profilu na Facebooku powiadomienia o nowych artykułach Wiele materiałów pojawiają się TYLKO linki o tematyce duchowej z innych inspirujące MEM-y , cytaty, wiersze publikowane są zawsze , nowych wydarzeniach . na Facebooku, np. ciekawe serwisów internetowych, , filmy. Zapraszamy do polubienia nas tutaj : Spirytyzm.pl – facebook Jesteśmy także na Google + gdzie prezentowane są wszystkie artykuły i powiadomienia o spotkaniach, w przyszłości transmitowane będą materiały na żywo z wykładów Poranna modlitwa Divaldo Franco / Joana de Angelis Obudziłem się kiedy poranek przyoblekał się w światło, by przyjąć dzień. Słońce przeciągając się rozlewało zza chmur swoje letnie promienie na ziemię. Otwierając okno, poczułem ogromną radość i zapragnąłem pomodlić się do Stwórcy wszechrzeczy, Ojca nas wszystkich. Tyle chciałem powiedzieć! Ale jak można, będąc tak małym, wypowiedzieć wielkie rzeczy do kogoś tak wszechpotężnego? Zapragnąłem przytulić dzień i służyć, zrobić coś pożytecznego, wyjątkowego. Jak można podziękować wielkodusznemu Ojcu za tyle darów inaczej niż stając się sługą dla jego stworzeń? Między onieśmieleniem a emocją, z rozśpiewanym wyrywającym się z piersi sercem, zacząłem: Panie mój i Boże. Tak bardzo chciałbym móc z tobą współpracować. Chciałbym być ogrodem pełnym kwiatów o różnorodnych kolorach i uczynić ziemię piękniejszą. Lecz, w ubóstwie zawartym w mojej duszy, jeśli nie mogę być ogrodem, pozwól mi być samotną różą w skalistej szczelinie, ukazującą piękno w szlachetnym oknie przyrody. Chciałbym być pachnącym klombem, gdzie pszczoły zbierają nektar na miód, który nakarmi dziecięce buzie. Chciałbym być polem dojrzałej pszenicy i podać chleb na stół ludzkości. Lecz, to dla mnie zbyt wiele. Jeśli nie mogę być plonem, pomóż mi stać się ziarnem, które padając na ziemię, rozmnoży się w miliony. I uczyń mnie chlebem dla moich braci. Chciałbym być sadem dojrzałych owoców, by nie było już głodu. Lecz w biedzie, która mi doskwiera, przychodzę cię prosić, bym stał się bezlistnym drzewem rzucającym cień na drogę. Być może ktoś, przechodząc tamtędy z wolna powie mi: “witaj”. A ja odpowiem wyciągając do niego dłoń ofiarując się: „Jestem twoim bratem, jestem twym przyjacielem”. Chciałbym być jak obfity deszcz, który spadnie na spękaną ziemię i zazieleni ją. Lecz nie zdołam tego uczynić więc, proszę cię, bym stał się kubkiem zimnej wody, która ugasi pragnienie kogoś, kto żyje w rozpaczy. Chciałbym być strumieniem spływającym po zboczu góry, śpiewającym między kamieniami, obdarowującym orzeźwiającą wodę chroniące glebę drzewa. Mój Boże! Chciałbym być jak rozgwieżdżona droga mleczna, żeby noce na Ziemi były piękniejsze i żeby ból rozpłynął się, w poszukiwaniu nowego dnia. Lecz w mojej małości, nie podałam temu, chcę cię więc prosić bym stał się robaczkiem świętojańskim w ciemnej nocy, rozświetlając gorycz tego, kto żyje w samotności. Chciałbym być poetą, artystą, bardem. Może nawet śpiewakiem, miłośnikiem piękna, mówcą by głosić magię i piękno twojej chwały. Lecz jestem prawie nikim i brak mi słów, zdolności, więc proszę cię, Panie, bym stał się towarzyszem opuszczonego stworzenia. Pozwól mi iść drogą i wyciągać dłoń ku temu, kto samotny i smutny. Pozwól mi być dla niego pomocną dłonią i powiedzieć mu: „Jestem twoim bratem, jestem przy tobie. Chodź ze mną.” *** Podziękuj Bogu za swoje życie. Wysławiaj jego miłość dobrze wypełniając obowiązki. Wychwalaj Go będąc jego sługą oddanym i wiernym. Ukaż Go ludzkości, stając się przykładem jak być przyjacielem i bratem w każdych okolicznościach. Wiara a spirytyzm Wśród spirytystów można spotkać zarówno osoby silnie wierzące jak i takich którzy chcą patrzeć na świat tylko poprzez naukowe „szkiełko i oko”. Co na temat wiary mówią Duchy ? Wiele na temat wiary i jej znaczenia zapisano w Ewangelii Według Spirytyzmu: Wiara jako lekarstwo (rozdział V): „Zanim się wcieliliście, gdy przemieszczaliście się jeszcze w przestrzeni, wybraliście wasze próby, gdyż wydawało się wam, że jesteście wystarczająco silni, by je znieść. Dlaczego więc dziś narzekacie? Wy, którzy poprosiliście o szczęście i chwałę, zrobiliście to, by walczyć z pożądaniem i je pokonać. Wy, którzy poprosiliście o to, by wasz duch i wasze ciało walczyły ze złem moralnym i fizycznym, podjęliście taką decyzję, bo wiedzieliście, że im cięższa próba, tym bardziej chwalebne zwycięstwo. A jeśli w tej walce zatriumfujecie, nawet gdy wasze ciało miałoby zostać rzucone do rynsztoka, w chwili śmierci opuści je dusza lśniąca białością i ponownie czysta dzięki odpokutowaniu swych win przez cierpienie. Jakie więc lekarstwo przepisać tym, których dotykają okrutne obsesje i dotkliwy ból? Jedno jest niezawodne — to wiara, to spojrzenie skierowane ku niebu. Jeśli w chwili, gdy gromadzą się najokrutniejsze cierpienia, wasz głos wyśpiewuje chwałę Boga, anioł u waszego boku wskaże wam ręką znak zbawienia i miejsce, które kiedyś macie zająć… Wiara to skuteczne lekarstwo na cierpienie; ona zawsze pokazuje horyzonty nieskończoności, wobec których nikną nieliczne mroczne dni teraźniejszości. Dlatego nie pytajcie się więcej, którego lekarstwa należy zażyć, by wyleczyć wrzód, ranę, by zmniejszyć oddziaływanie pokusy czy próby. Pamiętajcie, że wiara jest lekiem, który wierzącemu przynosi siłę. Ten zaś, kto choć przez sekundę wątpi w jej skuteczność, jest natychmiast karany, bowiem od razu dręczy go niepokój związany z jego strapieniami. Pan naznaczył wszystkich, którzy w Niego wierzą. Chrystus powiedział wam, że wiara przenosi góry, a ja wam mówię, że ten, kto cierpi i kto za oparcie będzie miał wiarę, odnajdzie w niej tarczę, a ta ochroni go przed cierpieniem.” Wiara i miłosierdzie (rozdział XI) – przekaz Ducha Opiekuńczego z Krakowa „Powiedziałem już wam ostatnio, moje drogie dzieci, że miłosierdzie bez wiary nie wystarcza, by zaprowadzić między ludźmi porządek społeczny, który mógłby uczynić ich szczęśliwymi. Powinienem był raczej powiedzieć, że miłosierdzie jest niemożliwe bez wiary. Możecie oczywiście znaleźć wspaniałomyślne działania u osób, którym obca jest religia, ale prawdziwe miłosierdzie, wyraz wyrzeczeń i ciągłego poświęcenia wszelkich egoistycznych interesów może zostać zainspirowane jednie przez wiarę, gdyż tylko ona sprawia, że jesteśmy w stanie nieść z odwagą i wytrwałością krzyż tego życia. Tak, moje dzieci, na próżno chciwie dążący za przyjemnościami człowiek tworzy sobie iluzje dotyczące swojego przeznaczenia na tym świecie i utrzymuje, że winien zajmować się jedynie swoim szczęściem. Bóg oczywiście stworzył nieskończoności. nas, byśmy byli szczęśliwi w Życie ziemskie ma służyć tymczasem jedynie do tego, byśmy doskonalili się moralnie; o wiele łatwiej to osiągnąć, gdy mamy do dyspozycji fizyczne ciało i materialny świat. Również zwykłe koleje życia, wasze rozmaite gusta, zamiłowania, potrzeby są środkiem prowadzących was do doskonałości, którą osiągnąć można poprzez wprawianie się w dzieleniu się z innymi miłością. Jedynie poprzez wzajemne ustępstwa i poświęcenie możecie utrzymać harmonię między tymi, tak zróżnicowanymi elementami. Będziecie mieć jednak rację, gdy stwierdzicie, że szczęście jest przeznaczone człowiekowi także na Ziemi, jeśli będziecie go szukać nie w materialnych wartościach, ale w czynieniu dobra. Historia chrześcijaństwa opowiada o męczennikach, którzy z radością traktowali swoją mękę. Dziś w naszym społeczeństwie, by być chrześcijaninem, nie potrzeba ani ofiar męczeństwa, ani poświęcenia swojego życia. Wystarczy poświęcić swój egoizm, pychę i dumę. Zatriumfujecie, jeśli będzie was inspirować miłość, a wiara będzie was podtrzymywać na duchu. (DUCH OPIEKUŃCZY. Kraków, 1861)” Wiara religijna. niezachwianej wiary Warunek „Z religijnego punktu widzenia wiara to przekonanie o słuszności dogmatów, na których opierają się różne religie. Każda z nich ma swoje wyznanie wiary. Widziana w ten sposób, wiara może być albo racjonalna, albo ślepa. Ślepa wiara nie poddaje niczego analizie, przyjmuje bezwiednie fałsz za prawdę i zderza się na każdym kroku z oczywistymi zaprzeczeniami i zdrowym rozsądkiem. W najbardziej skrajnym przypadku rodzi fanatyzm. Gdy wiara opiera się na błędzie, prędzej czy później się załamuje. Jedynie ta, której fundamentem jest prawda, może być spokojna co do przyszłości, nie musi się bowiem obawiać postępów nauki — to, co jest prawdą w ciemności, jest przecież tak samo prawdziwe w pełnym świetle. Każda religia przekonana jest do tego, że jako jedyna posiada prawdę. Gdy jednak ktoś zaleca ślepą wiarę co do jakiegoś twierdzenia, tym samym okazuje bezsilność w wykazaniu tego, że ma rację. 7. Powszechnie mówi się, że wiary nie można nakazać; dlatego też wielu ludzi twierdzi, że niewiara nie jest ich winą. Bez wątpienia wiary nie da się nakazać i co istotniejsze — nie można jej narzucić. Nie można nakazać, by ktoś zaczął wierzyć, ale wiarę można nabyć; nie ma nikogo — nawet wśród najbardziej opornych — komu zabronione byłoby wierzyć. Mówimy o podstawowych prawdach duchowych, a nie o tych czy innych przekonaniach religijnych. To nie wiara powinna szukać ludzi — to oni powinni ruszyć naprzód, by ją znaleźć i jeśli w swoich poszukiwaniach są szczerzy, odnajdą ją. Bądźcie więc pewni, że ci, którzy twierdzą: „Niczego bardziej nie pragniemy niż wierzyć, ale nie jesteśmy w stanie”, nie wypowiadają tych słów z serca. Mówiąc je, zatykają sobie uszy. Wokół nich pełno jest dowodów. Czemu więc odmawiają przyjrzenia się im? Częścią kieruje beztroska; jeszcze innymi strach przed tym, że zostaną zmuszeni do zmiany przyzwyczajeń. W przypadku większości jest to po prostu pycha, która nie dopuszcza do siebie myśli, że istnieje jakaś wyższa siła — wówczas trzeba byłoby przecież schylić przed nią czoła. U niektórych osób wiara wydaje się być w pewnym sensie wrodzona. Jedna iskra wystarczy by ją rozwinąć. Ta łatwość w przyjmowaniu prawd duchowych w sposób oczywisty świadczy o osiągniętym postępie. W przypadku innych, którzy z kolei mają trudności w ich zrozumieniu, widać równie wyrazisty ślad tego, że pozostają nieco w tyle, jeśli chodzi o poziom swojego rozwoju. Ci pierwsi już uwierzyli i zrozumieli. Rodząc się ponownie, przynoszą ze sobą intuicyjną wiedzę zdobytą wcześniej: ich edukacja została zakończona. Tymczasem ci drudzy muszą się wszystkiego nauczyć — proces edukacji musi się dopiero zacząć. Zakończy się z pewnością, jeśli nie w tym życiu, to w następnym. Opór niewierzących — trzeba to przyznać — wynika nie tyle z nich samych, co bardziej ze sposobu, w jaki przedstawia się im kwestie religijne. Wiara potrzebuje fundamentu, a jest nim pełne zrozumienie jej przedmiotu. By wierzyć, nie wystarczy widzieć, trzeba przede wszystkim rozumieć. Ślepa wiara to przeżytek. To właśnie dogmaty oparte na ślepej wierze przyczyniają się do zwiększenia liczby ateistów, bowiem narzuca się sposób myślenia i wymaga wyzbycia się najcenniejszych praw człowieka: prawa do własnych przemyśleń i korzystania z wolnej woli. To przede wszystkim tego rodzaju wierze sprzeciwia się sceptyk — tu też powiedzenie, że wiary się nie nakazuje, okazuje się nad wyraz słuszne. Ponieważ ona nie uznaje żadnych dowodów, pozostawia w duszy pustkę, z której rodzą się wątpliwości. Wiara racjonalna — ta, która opiera się na faktach i logicznym rozumowaniu, nie zostawia miejsca na niejasności. Człowiek wierzy, bo jest pewien, a pewność ma wtedy, gdy rozumie to jest powód, dla którego wiara tego rodzaju nie słabnie. Nie ma bowiem wiary bardziej niezachwianej niż ta, która może stawić czoła rozumowi w każdej epoce ludzkości. Spirytyzm prowadzi właśnie do niej. Tym samym triumfuje nad sceptycyzmem za każdym razem, gdy nie napotyka na regularny i wyrachowany opór.” Motyl i diament Pewien człowiek przechodził przez las i dostrzegł, jak gąsienica nieporadnie próbuje się wydostać z kokonu. Zasmucił się bardzo widząc, jak ogromny wysiłek wkłada, by wyjść na powierzchnię, więc wyjął z kieszeni nóż i nadciął kokon, by ułatwić jej zadanie. Niestety gdy kokon się otworzył gąsienica spadła na ziemię martwa. Nie przemieniła się w wielobarwnego motyla, który miał wzlecieć w niebo, by ozdobić je trzepotem swoich skrzydeł. Każdy z nas znajduje się w swoim kokonie i potrzebuje czasu, by przemienić się w motyla. Spirytyzm ma właśnie nam to umożliwić. Jednakże nie ma co przyspieszać biegu zdarzeń. Na każdego z nas przyjdzie odpowiednia chwila. Jeśli przetniemy kokon zbyt szybko, nie ujrzymy motyla… Chico Xavier, znane spirytystyczne medium z Brazylii – kto wie, czy nie największe medium XX wieku – powiedział kiedyś, że prawda jest jak diament. Wiemy dobrze, że każdy chciałby go mieć, ale jeśli rzucimy komuś diament w twarz, tylko wyrządzimy mu krzywdę i z tego pięknego kamienia błyszczącego tyloma barwami nie będzie on miał żadnego pożytku. Gdy jednak podamy mu diament owinięty w jedwabną chustę, przyjmie go z radością. Podobnie jest z wiedzą spirytystyczną. Każdy z nas rozwija się swoim tempem, którego nie należy forsować czy przyspieszać. Na wszystkich przyjdzie czas, ale musimy poczekać, by ten czas nadszedł. Wiedzy spirytystycznej nie należy podawać w nachalny sposób. Niech tą jedwabną chustą owijającą diament będzie miłość i szacunek dla drugiej osoby i jej poglądów… Właściwe myśli Ludzie o dobrych zamiarach uważają, że kilka dobrych uczynków wystarczy, aby mieć spokojne sumienie na Ziemi i niedługo pójść do „królestwa niebieskiego”. Gdy mamy do wyboru nie robić nic albo coś zrobić, najlepiej jest zawsze uczynić coś dobrego. Szlachetne działanie raz na jakiś czas nie zapewni jednak równowagi ludzkim wartościom na polu bitwy o swoją osobowość i nie ochroni prawdziwego ja. Człowiek staje się tym, co pielęgnuje w swoich myślach . Chaotyczne życie umysłowe, przyczyna tysiąca konfliktów i szaleństw, nie przestaje być bolesne, gdy wykonamy kilka gestów solidarności albo uczynimy coś dobrego dla innych. Jedynym sposobem na to, by właściwie postępować, jest właściwe myślenie. Tylko odpowiednio skierowane myśli uniemożliwiają kiełkowanie nasionom zaburzeń umysłowych, wywołujących cierpienie pochodzące z dawnych, złych przyzwyczajeń. Wysiłek, by skupić się na myśleniu o dobrych rzeczach, wypełnia miejsce złych myśli albo niemyślenia w ogóle, dwóch postaw, za którymi stoją lenistwo i wygoda. Gdy człowiek myśli właściwie, odkrywa, że i jego postępowanie jest właściwe. *** Skup swój umysł na tym, co najzdrowsze. Nie bądź księgowym moralnych śmieci społeczeństwa, nie pozwól też sobie zbierać odpadków pesymizmu i przyziemnego życia. W żaden sposób nie oceniaj bliźniego, zwłaszcza jeśli ten jest nieobecny. Szukaj pozytywnych cech, które istnieją w innych i kształć te, które znajdują się w tobie. Zachowaj jednorodność między swoim wnętrzem i zewnętrznym postępowaniem. Mów mniej i myśl więcej o miłości. Skupiaj się na myślach, które stanowią zachętę do nadawania twojej woli siły i zdyscyplinowania. Zaplanuj swój rozwój i myśl o nim, rozważając ilość czasu, który tracisz na iluzje i błahostki. Pokonaj strach każdego rodzaju, ufny w to, że żadne zewnętrzne zło nie może cię skrzywdzić wewnątrz i że przyczyni się ono wyłącznie do odnalezienia przez ciebie spokoju i do twojego rozwoju duchowego. Jezus dokonał na ziemi najbardziej godnych podziwu rzeczy, o jakich słyszano, i pokazał, na czym polega najwspanialsza miłość, jaką kiedykolwiek przekazano ludziom na naszym świecie. Jednakże to jego myśli przyczyniły się do właściwego postępowania, a to uczyniło z Niego wzór, który mamy naśladować na przestrzeni dziejów. Źródło: „Chwile medytacji” autor Joanna de Angelis, medium Divaldo Dzisiejsze światowe konflikty z punktu widzenia spirytyzmu Zepsucie człowieka jest bardzo duże. Czy nie zdaje się on cofać w rozwoju, zamiast iść naprzód, przynajmniej z moralnego punktu widzenia? „Mylisz się. Przyjrzyj się dobrze całości, a zobaczysz, że człowiek idzie naprzód, gdyż rozumie lepiej, co jest złe, i każdego dnia naprawia swoje błędy. Potrzeba przesytu złem, by sprawić, że zrozumie, jak wielka jest potrzeba dobra i zmian”.(1) Ostatnie wydarzenia, które mają miejsce na naszej ukochanej planecie, są trudne do zrozumienia, jeżeli nie spojrzymy na nie także z perspektywy historycznej i duchowej. Terroryzm to termin stosunkowo nowy w naszym słowniku i oznacza on: „działanie, które ma na celu zastraszenie i w konsekwencji uzyskanie politycznych celów”. Niestety, terror i zastraszanie [od dawna] były częścią naszej historii, co pokrótce wykazaliśmy w poprzednim artykule w „Magazynie Spirytystycznym” (2). Gdy Allan Kardec pyta o zepsucie ludzkości, Duchy wyjaśniają, że wszyscy kolektywnie ewoluujemy, lecz niektóre oporne duchy mogą ukazywać swoje nadmierne zło by osiągać dwa cele: (1) by otrzymać jeszcze jedną szansę na to by rozwijać się i kontynuować ewolucję na tym świecie; (2) by pośrednio pomóc nam zrozumieć, że potrzebujemy więcej miłości, więcej dobroczynności i więcej zmian na lepsze. W roku 1938 Duch Emmanuel opisał w książce „Na drodze do światła” (3), że nastąpi nowe spotkanie oświeconych Duchów, które omówią kolejne kroki naszej planetarnej ewolucji (transformacji). Ogólna ocena rozwoju ludzkości doprowadziłaby zapewne do konkluzji, że zupełnie nie rozumiemy nauki i koncepcji przyniesionych nam przez Jezusa i że dotąd ciągle stawialiśmy wojowniczość ponad porozumienie i pokój. Chico Xavier opisał później, że to spotkanie miało miejsce w 1969 roku. Stwierdził, że Transformacja Ziemi do świata odrodzenia i odnowy była dyskutowana podczas spotkania.(4) Jezus, jako kochający opiekun naszej planety, przyznał nam 50letnie moratorium na stosowanie prawa przyczyny i skutku, związanego z naszymi niewłaściwymi czynami (globalnie). Wszystkie wyższe Duchy obecne na spotkaniu, potwierdziły wysiłki mające na celu zakończenie procesu transformacji planety, tak jak zaplanowano. Wskazano tylko jeden warunek, aby mogło do tego dojść: Powinniśmy za wszelką cenę uniknąć kolejnej wojny światowej. Rozwinięte i odpowiedzialne narody powinny nauczyć się współpracować i pomagać sobie nawzajem, powinny szanować różnice, powstrzymując się od rozpoczęcia wojny nuklearnej. Dzisiaj ponownie budujemy napięcie międzynarodowe, które wystawia na próbę nasze zobowiązania: do uniknięcia kolejnej wojny światowej, tego by raz na zawsze, współpracując, wykorzenić terroryzm oraz by skończyć ze stosowaniem przemocy pod przykrywką „aktów pomocy”. Widzimy groźną polaryzację w obecnym konflikcie na Bliskim Wschodzie oraz eskalację przemocy w tym regionie.(5) Możemy stworzyć hipotetyczny scenariusz, by zilustrować dzisiejszą sytuację: Wyobraźmy sobie, że wiele osób zostało zamordowanych w dziejach naszego społeczeństwa z powodu wiary, włącznie z Muzułmanami, Żydami, Chrześcijanami i innymi. Te duchy budzą się w duchowym świecie wypełnione bólem, nienawiścią i żądzą zemsty; i być może nadal utrzymują i potęgują swoje złe myśli w duchowym królestwie. Niektóre z tych Duchów były zdolne wybaczyć i spłacić swoje długi w trakcie wielu wcieleń. Pogłębiły też swoją wewnętrzną przemianę. Niestety, pozostałe nie potrafiły zerwać ze swoim egoizmem i teraz to one wcielają się ponownie w swojej ostatniej próbie zmiany na lepsze. Takie uparte Duchy przynoszą w swoim wnętrzu nienawiść i jawne zło (zarówno świadomie jak i nieświadomie) i mogą wcielać się w dowolnym miejscu na świecie. Jest to przyczyna sytuacji, w której wiele z nich może słuchać wezwania grup terrorystycznych i włączać się w ich szeregi, pomimo że żyją już w rozwiniętym i zdrowym otoczeniu. Niektóre grupy Duchów przebywały w duchowym świecie przez tysiące lat i teraz wracają, by znowu wcielić się na ziemi. Przynoszą ze sobą ten sam poziom barbarzyństwa, który okazywały we wczesnych okresach rozwoju ludzkości. Inne duchy wcielają się, przynosząc z sobą ziarna nietolerancji religijnej, głęboko zakorzenione w ich wnętrzu; okazują tę nietolerancję wszędzie, również w Ameryce Północnej. To hipotetyczne wyjaśnienie jest bardzo uproszczonym modelem dzisiejszej, skomplikowanej sytuacji, w której się znajdujemy, lecz może być ogromnie ważne, by zrozumieć najważniejsze: Dzisiaj jest dla nas istotne, by zacząć wprowadzać w życie naukę, którą Jezus przekazuje nam od dłuższego czasu – Kochajmy siebie nawzajem! Transformacja planetarna jest rzeczywiście czasem zaburzeń i niepokojów do czasu, aż proces tego przejścia się zakończy.(6) Zgodnie z naukami Duchów jako zbiorowość jesteśmy poddawani testowi, czy oprzemy się pokusie włączenia się w masową falę nienawiści. Dochodzimy do końca pięćdziesięcioletniego cyklu opisywanego przez Chico Xaviera. Naszą sytuację można porównać do problemów ucznia, który nie zdał semestralnych egzaminów, gdyż nie uczył się wtedy, kiedy miał na to szansę. Teraz desperacko próbuje zdać egzaminy końcowe. Mamy tylko kilka minut, by odpowiedzieć na wszystkie odpowiedzi poprawnie, lecz parafrazując słynne hasło prezydenta Obamy “Yes, we can!”(Tak, to da się zrobić), bądźmy drogowskazem dobroci w mgle nienawiści. To jest nasza ostatnia godzina! (7) Wyeliminujmy całą nienawiść i nietolerancję z naszych czynów i myśli! Wyciągnijmy rękę do osób z naszej społeczności. Wesprzyjmy uchodźców. Módlmy się za pokój, który będzie już trwał zawsze. Bibliografia: 1.Allan Kardec, The Spirits’ Book, pytanie 785. 2.“Co się dzieje z tym światem”. Spiritist Magazine, N.31, 3.Emmanuel, psychografia Chico Xavier. “Na drodze do światła” 4.Folha espirita, Maj 2011, 5.NBC news: ISIS threat, http://www.nbcnews.com/storyline/isis-terror 6.Divaldo Franco, Duch Manoel “Planetarna transformacja” Philomeno de Miranda. 7.The parable of the workers of the Vineyeard from the Bible Gateway. Dr. Joyce Magalhaes, MD, oraz Dr. Marco Magalhaes, DDS, PhD, są członkami “Toronto Spiritist Society” w Kanadzie Źródło: “Spiritist Magazine”, N.31 2016 Kontakt z przewodnikami Angelis – duchowymi Joanna de Martwisz się, ponieważ nie miałeś jeszcze okazji nawiązać kontaktu ze swoimi duchowymi przewodnikami. Zdaje ci się, że dzięki medialności odzyskałeś wiarę, a mimo to masz wrażenie, że poruszasz się bez konfliktom i odczuwasz chwile załamania. celu, ulegasz Są takie chwile, gdy nachodzi cię obawa, że prowadzonemu przez ciebie dialogowi z duchami brak odpowiednich podstaw. Niecierpliwie czekasz na precyzyjne informacje na temat swojej roli jako medium. Znane ci są osoby, które sprawiają wrażenie mniej przygotowanych, a mimo to zdają się być pod ciągłą ochroną szlachetnych Duchów, czy też uzyskiwać wsparcie od wspaniałych opiekunów i innych istot, które za ziemskiego życia nosiły znamienite i znane nazwiska… Masz zamiar zrezygnować, sądząc, że twoje zdolności ulegają jakimś zaburzeniom, że nie jest ci dane, albo też nie masz środków do tego, by uzyskać pomoc od duchowych przewodników. Bądź jednak uważny; przemyśl to wszystko i nie narzekaj. Medialność jest narzędziem, z którego należy korzystać w imię miłości do Boga, by przyspieszyć postęp ludzkości i ułatwiać komunikację z Duchami, dzięki której otrzymujemy od nich pomoc. Chciałbyś wspierać innych, dzięki czemu możesz uwolnić się moralnie od błędów z przeszłości, które sprawiają, że w twoim ewolucyjnym planie towarzyszą ci cierpienia. Mając zaszczyt pracować nad wspomaganiem rozwoju świadomości u innych, możesz uczynić wiele dobrego. Szukają cię ludzie cierpiący i trafiają do ciebie dzięki twoim duchowym opiekunom, którzy pokładają zaufanie w twoją siłę i miłość. Tylko dlatego że nie słyszysz swoich opiekunów, nie myśl, że jesteś porzucony, że nie masz wsparcia. Bądź cierpliwy. Zachowaj wewnętrzny spokój i zaangażuj się bardziej. Gdy ogarnia cię sen, oni pocieszają cię i uczą, wzmacniają i planują działania, dla których się narodziłeś na nowo. Jeśli nie jesteś w stanie tego sobie przypomnieć, gdy jesteś świadomy, wiedz, że wszystko to jest zapisane w twojej psychice – jest niczym pożyteczne zobowiązanie, dzięki któremu będziesz rósł. Zagłęb się w swoje myśli, a dostrzeżesz, jak często z tobą rozmawiali, jak często ciebie ratowali i wspomagali w czasie trudnych prób i zdarzeń. Są dyskretni; działają, nie zwracając na siebie uwagi – nie stosują środków, które prowadziłyby do pychy, czy samouwielbienia. Pomagają w ciszy, uczą w spokoju i prowadzą cię w twoich poczynaniach z życzliwością. Gdy. przyglądając się pracy mediów, widzisz, jak wielkie dysputy towarzyszą ludziom i jakie dreszcze wywołuje obecność szlachetnych istot z przeszłości z całą tą pompatyczną otoczką na ich temat, chcących przedstawić siebie w jasnym świetle – bądź czujny i nieufny. Nieważne jest imię, którym podpisywana jest dana wiadomość; liczy się tylko to, czy jej treść jest wartościowa i to, jak pozytywnie może na nas ona wpłynąć. Pracuj więc bez rozgłosu, świadomy swoich obowiązków; pozwól, by twoi duchowi przewodnicy wytrwale cię prowadzili i nad tobą czuwali; nie wspinaj się na szczyt nieroztropności, gdzie błyszczy przez jeden dzień, po czym gaśnie w ciągu chwili, ludzka pycha. Autor: Joanna de Ângelis Psychografia: Divaldo Franco D.Franco, J. Angelis, Momentos szczęścia], Salvador, 1990 Lyońskie spirytystyczne dysputa de – Felicidade [Chwile centrum Rodzinna Medium. Dzień dobry. Jean-Pierre. Dzień dobry wszystkim. M. Czy jesteś Jean-Pierre? J. Tak; cieszę się z możliwości wypowiedzenia się. Cieszę się, że mogę troszkę poczuć ziemię. Dziwne uczucie i zadziwiające. M. Co jest zadziwiające? J. Dobrze się czuć, móc nawiązać kontakt. M. Czy kiedykolwiek wcześniej próbowałeś nawiązać kontakt? J. Kiedyś nie czułem się najlepiej. Miałem złe chwile. Źle mi było po śmierci, byłem zagubiony, było ciemno, nie potrafiłem odnaleźć swoich i wciąż szukałem… Spotkałem inne Duchy, które były w podobnej sytuacji i rozmawialiśmy. Okazało się, co było zadziwiające, że odkryliśmy podobieństwa w naszych innych życiach, gdzie odnajdowaliśmy się w różnych momentach i wciąż do siebie wracaliśmy. I tak powolutku, czuliśmy się coraz lepiej. Wszystko wokół nas nabierało barw. Zaczęło nas przepełniać zaufanie i staliśmy się bardziej twardzi. M. Czy próbowałeś przybliżyć się do swoich? J. Tak, właśnie w tamtej chwili próbowałem ich odnaleźć, aby pomóc im zrozumieć, że byłem tam. Jakimkolwiek sposobem: gasząc im światło, szepcząc im do ucha. To było ciężkie, bo byli w żałobie. M. Skąd wiesz, może było za wcześnie? J. Tak, za wcześnie. M. Aby się zbliżyć do swoich? J. Zrozumiałem, że to niczemu nie służy. Zrozumiałem, że przebywanie w ich pobliżu też niczemu nie służy. M. Ale teraz skoro tu jesteś i możesz mówić, co chcesz im przekazać? J. Chciałbym im powiedzieć, że wszystko to, co jest na ziemi, wszystkie dobrze rzeczy trzeba akceptować. Wszelkie dyskusje i dysputy, które mogą się zdarzyć między różnymi osobami trzeba puścić w niepamięć. Trzeba kultywować w sobie miłość. Trzeba zatrzymać tylko to, co najlepsze. Trzeba sobie wzajemnie wybaczać. Problemy rodzinne bywają smutne ale należy pozostawić je z boku. Naprawdę trzeba wybaczać sobie wzajemnie i trzymać się razem. Wszystko zaczyna się w rodzinie. Wybaczajcie słowa, bo słowa są niczym. M. Dziękuję za Twoje świadectwo. J. Chciałbym tylko powiedzieć im, że ich kocham, że wciąż mam ich w sercu, i że czekam na nich. M. Usłyszeli Twoje słowa. Bardzo Ci dziękuję. J. Do widzenia. Miłość Miłość to niebiańskie ciążenie światów i dusz ku sobie, potęga boska, która łączy wszechświaty, rządzi nimi i obdarza żyznością; miłość to spojrzenie Boga! Nie okraszajcie tem imieniem namiętności, rozpalanej żądzą ludzką! To zaledwie cień, niedołężna karykatura miłości. Nie, miłość jest uczuciem najwyższym, w którym stapiają się i harmonizują wszystkie przymioty serca; to apoteoza cnot ludzkich, łagodności, miłosierdzia, dobroci; to rozkwit takiej siły duszy, która wzbija nas ponad materię, na szczyty boskie, łączy ze wszystkiemi istotami i budzi w nas uczucie takiej błogości wewnętrznej, wobec której gasną wszelkie rozkosze ziemskie. Kochać to czuć, że żyje się we wszystkich i dla wszystkich, to poświęcać siebie aż do ofiary, aż do śmierci dla sprawy lub istoty. Jeżeli chcecie pojąć, co to miłość jest, popatrzcie na wielkie postacie ludzkości, a przede wszystkiem na Chrystusa, dla którego miłość była całą moralnością, jedną religią. Czyż nie rzekł: „Miłujcie nieprzyjacioły wasze, czyńcie dobrze tym, którzy was prześladują…?” Mówiąc do nas te słowa, Chrystus nie wymaga z naszej strony uczucia, którego w sercu żywić nie możemy, lecz żąda braku nienawiści i chęci zemsty, chce w nas usposobienia do szczerej pomocy tym, którzy nas zmartwili. Częsty rodzaj mizantropii, znużenia moralnego oddala dobre jednostki od reszty ludzkości. Należy przeciwdziałać tej skłonności do odosobnienia, biorąc pod uwagę wszystkie dowody uczucia, wszystkie przyjazne względem nas postępki ludzkie. Cóż dzieje się z człowiekiem odłączonym od bliźnich, pozbawionym rodziny i ojczyzny? Będzie to istota nieszczęśliwa i bezużyteczna. Przygasną jego zdolności, opadną siły i smutek go opanuje bezbrzeżny. Samemu trudno iść naprzód. Trzeba więc żyć z ludźmi, widzieć w nich towarzyszy niezbędnych. Dobre usposobienie zdrowiem jest dla duszy. Otwórzmy serce zdrowym i silnym poruszeniom. Kochajmy, aby nas kochano! Jeśli sympatia nasza powinna ogarniać wszystko, co nas otacza, istoty, rzeczy, wszystko, co pomaga żyć, a nawet i nieznanych członków wielkiej rodziny ludzkiej, jakąż głęboką, niezmierną miłość winniśmy swoim rodzicom: ojcu, którego troskliwość podtrzymuje nasze dzieciństwo, który długo mozoli się, by wyrównać ścieżki naszego życia; matce, która nas dźwigała i karmiła, która czuwała nad pierwszymi krokami, bolała każdym naszym bólem! Jakim czułem poświęceniem otoczyć winniśmy ich starość, jak wywdzięczyć za uczucie, za wytrwałe starania! Ojczyźnie zarówno winniśmy i serce i krew swoją. Gromadzi ona i przekazuje spuściznę licznych pokoleń, które pracują i cierpią dla wytworzenia cywilizacji, z owoców której korzystamy od urodzenia. Strzeże skarbów duchowych zdobywanych przez wieki, czuwa nad ich rozwojem i jak szczodra matka rozdziela je równo między wszystkich ludzi. Cała ta święta ojcowizna, nauki, sztuki, prawa, instytucje, ład i swobody, cały ten aparat społeczny, stwarzany myślą i rękami ludzkimi, wszystko, co stanowi bogactwo,wielkość i ducha narodu jest naszą własnością. Bez ojczyzny, bez cywilizacji którą nam w spadku przekazuje, bylibyśmy dzikimi. Cokolwiek uczynimy dla niej, nigdy nie wyrównamy jej darów. Czcijmy pamięć tych, którzy czuwaniem, wysiłkami i poświęceniem przyczyniali się do zgromadzenia i powiększenia tego dziedzictwa; niech nam świętą będzie pamięć bohaterów, broniących ojczyzny w godzinie niebezpieczeństwa, tych wszystkich, którzy aż do progu śmierci głosili Prawdę, służyli sprawiedliwości i przekazali nam krwią swą okupione swobody i postęp, z jakich dziś korzystamy! Miłość głęboka jest jak morze, nieskończona jak niebiosa, ogarnia swym płomieniem wszystkie istoty. Bóg jest jej ogniskiem. Jak słońce wstaje nad wszystkim, zarówno i ogrzewa całą przyrodę, tak Miłość Boska ożywia wszystkie dusze; promienie jej, przebijając mroki naszego egoizmu, zapalają drżące światełka na dnie każdego serca ludzkiego. Wszystkie istoty stworzone są dla miłości. Drobiny życia moralnego, zarodki dobru w nich spoczywające pod ożywczem tchnieniem ogniska najwyższego rozwiną się kiedyś, rozkwitną i połączą w jednym związku miłości, w jednem braterstwie powszechnem. Kimkolwiek jesteście wy, którzy czytacie te karty, wiedzcie, że kiedyś spotkamy się wszyscy, czy w przeżyciach przyszłych na tym świecie, czy na innej planecie lub w niezmierzonościach przestrzeni, że przeznaczeniem naszem jest wspomagać się wzajemnie w tym wspólnym pochodzie ku dobru. Jak dzieci boże, członkowie wielkiej rodziny duchów z piętnem nieśmiertelności na czołach, musimy znać się nawzajem, łączyć w świętej harmonii praw i rzeczy, z dala od namiętności i kłamliwych potęg ziemskich. W oczekiwaniu tego dnia myśl moja popłynie ku tobie, o bracie mój i moja siostro, jako świadectwo słodkiej sympatii; niech wesprze cię w zwątpieniu, niech ukoi w bólu, podźwignie z upadku i niech zjednoczy się z myślą twoją, by razem błagać Ojca wspólnego o pomoc w zdobywaniu lepszej przyszłości. Źródło: Léon Denis Życie po śmierci Szymel Slizgol (Niebo Piekło według Spirytyzmu) i Ziemskie odkupienia Szymel Slizgol Był ubogim Żydem z Wilna, zmarł w maju 1865 roku. Przez trzydzieści lat żebrał z miseczką w dłoni. W całym mieście znano jego wołanie: „Pamiętajcie o biednych, wdowach i sierotach!”. Przez ten czas Slizgol uzbierał 90 000 rubli. Jednak sobie nie zostawił z nich ani kopiejki. Pomagał chorym, których doglądał osobiście; płacił za naukę biednych dzieci i rozdawał potrzebującym jedzenie, które nazbierał. Wieczory poświęcał na przygotowanie tabaki, którą sprzedawał, by zaspokoić własne potrzeby. Szymel był sam na świecie. Jednak w dniu jego pogrzebu większość mieszkańców miasta szła za trumną, a sklepy były zamknięte (Paryskie Towarzystwo Studiów Spirytystycznych, 15 czerwca 1865) Wywołanie. Oto jestem wśród was, od początku tego wieczoru; zbyt szczęśliwy, bo w końcu osiągnąłem szczyt swoich ambicji, za co słono zapłaciłem. Dziękuję, że zajmujecie się Duchem biednego żebraka, który z radością postara się odpowiedzieć na wasze pytania. P. Najważniejsze szczegóły z pańskiego życia poznaliśmy dzięki listowi z Wilna. Ponieważ informacje te wzbudziły w nas wiele sympatii do pana, chcieliśmy z panem wejść w kontakt. Dziękujemy, że przybył pan na wezwanie, a skoro zgadza się pan odpowiedzieć na nasze pytania, będziemy szczęśliwi, mogąc się czegoś nauczyć, poznając pańską sytuację jako Ducha oraz przyczyny właśnie takiego przebiegu pańskiego ostatniego istnienia O. Przede wszystkim bądźcie łaskawi dać mojemu Duchowi, który rozumie swą rzeczywistą sytuację, możliwość wyrażenia opinii o pewnej myśli, która przyszła wam do głowy na mój temat; z góry proszę o radę, jeśli opinia ta będzie fałszywa. Uważacie za niezwykłe, że publiczna manifestacja zamieniła się w hołd nic nieznaczącemu człowiekowi, który dzięki swemu miłosierdziu zyskał tak wielką sympatię. – Nie zwracam się tu do pana, drogi mistrzu, ani do ciebie, drogie medium, ani do was wszystkich, prawdziwi i szczerzy spirytyści; mówię tu raczej do osób, którym wiara jest obojętna. Otóż nie ma w tym nic dziwnego. Siła moralnego nacisku, jaki praktykowanie dobra wywiera na ludzkość jest taka, że choćby było się nie wiadomo jak przywiązanym do materii, to i tak się jej ulegnie; dobrze przyjmuje się dobro, a posiadanie skłonności ku złu potępia się. Teraz przejdę do waszych pytań, których nie dyktuje wam ciekawość, lecz zadajecie je, by po prostu się czegoś nauczyć. Dopóki więc mam możliwość, powiem wam w skrócie o powodach, które skłoniły mnie do ostatniego istnienia i określiły jego przebieg. Już przed wieloma wiekami żyłem, mając tytuł króla, a przynajmniej suwerennego księcia. Na obszarze mojego panowania, względnie małym w porównaniu z waszymi obecnymi państwami, byłem absolutnym panem życia moich poddanych; postępowałem jak tyran i, powiedzmy to słowo, jak kat. Ponieważ z charakteru byłem żądny władzy, okrutny, skąpy i porywczy, możecie sobie wyobrazić, jaki był los tych biednych istot, które żyły pod moim panowaniem. Nadużywałem swej władzy, by uciskać biednych; by nakładać podatki za wszelkiego rodzaju rzemiosła, budowy, pasje i cierpienia, by w ten sposób nasycić własne żądze. Tym sposobem ściągałem podatek od żebraniny; nikt nie mógł żebrać, nie oddając mi większej części tego, co ludzka litość wsunęła mu do żebraczej sakwy. To jeszcze nie wszystko: aby nie zmniejszyła się liczba żebraków wśród moich poddanych, zabraniałem tym nieszczęśnikom dzielić się z ich przyjaciółmi, krewnymi, bliskimi, ową niewielką częścią tego, co zebrali. Słowem, byłem wszystkim, co najsurowszego można sobie wyobrazić, gdy chodzi o cierpienie i nędzę. W końcu straciłem to, co nazywacie życiem, w straszliwych mękach i cierpieniu; moja śmierć była okrutnym przykładem dla wszystkich, którzy jak ja, lecz na mniejszą skalę, podzielali mój sposób widzenia świata. Jako Duch błąkałem się przez trzy i pół wieku, i dopiero po tym czasie zrozumiałem, że cel mej reinkarnacji był zupełnie inny od tego, do którego skłoniły mnie moje prymitywne i ograniczone zmysły; za cenę modlitwy, cierpliwości i żalu otrzymałem pozwolenie przybrania materialnej postaci, by znosić podobne cierpienia, do których doprowadziłem, a nawet znosić coś więcej. Otrzymałem to pozwolenie, a Bóg dał mi prawo do dowolnego zwiększania mych cierpień psychicznych i fizycznych. Dzięki wsparciu dobrych Duchów, które mi towarzyszyły, trwałem w uporze czynienia dobra i dziękuję im za to, bo uchroniły mnie przed fiaskiem próby, którą na siebie wziąłem. W końcu zakończyłem istnienie, w którym dzięki wyrzeczeniom i miłosierdziu odkupiłem to, co w innym życiu uczyniłem okrutnego i niesprawiedliwego. Urodziwszy się w domu ubogich rodziców, wcześnie osierocony, sam nauczyłem się cierpieć w wieku, w którym jak się uważa, dziecko nie jest w stanie tego zrozumieć. Żyłem sam, bez miłości, bez serdeczności, a nawet u zarania mojego życia doświadczyłem przemocy, którą sam kiedyś dręczyłem innych. Mówi się, że wszystkie zebrane przeze mnie pieniądze zostały przeznaczone na pomoc moim bliźnim; to prawda i bez przesady czy pychy dodam, że często kosztem odpowiednich wyrzeczeń, bardzo dużych wyrzeczeń, pomnażałem ten majątek, co pozwoliło mi zajmować się publiczną dobroczynnością. Umarłem spokojny wiedząc, że spłaciłem dług zaciągnięty w swym poprzednim istnieniu, i że moje skryte dążenia zostały zrealizowane. Dzisiaj jestem szczęśliwy, bardzo szczęśliwy mogąc wam powiedzieć, że kto się wywyższy, będzie poniżony, a kto się upokorzy, ten zostanie wywyższony. P. Czy mógłby nam pan powiedzieć, na czym polegała pańska pokuta w świecie Duchów, ile trwała od chwili pańskiej śmierci, oraz czy pański los uległ poprawie wskutek skruchy i podjęcia dobrych postanowień? Proszę nam także powiedzieć, co wywołało zmianę pańskich poglądów jako Ducha. O. Każecie mi powracać pamięcią do bardzo bolesnych wspomnień! Jakże ja cierpiałem… Ale nie skarżę się: wspominam!… Chcielibyście wiedzieć, na czym polegała moja pokuta; oto ona w całej straszliwej okazałości. Ponieważ, jak już wam powiedziałem, byłem katem wszelakich dobrych uczuć, to długo, bardzo długo moje ciało duchowe pozostawało związane z rozkładającym się ciałem materialnym. Aż do jego zupełnego zgnicia czułem, jak toczy mnie robactwo, co dostarczało mi nielada cierpień! Gdy tylko wyzwoliłem się z więzów, które utrzymywały mnie przy narzędziu mojej męki, zacząłem cierpieć jeszcze bardziej. Oto bowiem po cierpieniu fizycznym pojawiło się cierpienie psychiczne, a to trwało jeszcze dłużej niż pierwsze. Zostałem postawiony oko w oko ze wszystkimi ofiarami, które dręczyłem. Od czasu do czasu, jakaś siła potężniejsza ode mnie kazała mi oglądać moje złe uczynki. Fizycznie i psychicznie doświadczałem więc wszelkiego bólu, który wywoływałem u innych. Och! Moi przyjaciele, jakże straszny jest nieustanny widok tych, którym wyrządziło się krzywdę! Macie tego słabiutki przykład u was, gdy dochodzi do konfrontacji oskarżonego i poszkodowanego. Oto w skrócie obraz tego, co wycierpiałem przez dwa i pół wieku, aż w końcu Bóg, poruszony moim bólem i skruchą, ulegając prośbom opiekunów, którzy mi towarzyszyli, pozwolił, abym wszedł na drogę odkupienia, którą już znacie. P. Czy jakiś szczególny powód skłonił pana do wybrania swego ostatniego istnienia właśnie w wyznaniu mojżeszowym? O. Sam tego nie wybrałem, lecz poszedłem za radą mych opiekunów. Religia mojżeszowa dorzuciła do mojego życiowego wygnania jeszcze nieco upokorzenia; bowiem szczególnie w niektórych krajach, większość wcielonych gardzi Żydami, zwłaszcza żydowskimi żebrakami. P. Ile miał pan lat, gdy w swoim ostatnim istnieniu zaczął pan realizować powzięte zamiary? W jaki sposób pojawiła się u pana ta myśl? Czy oddając się miłosierdziu z takim wyrzeczeniem, wyczuwał pan w jakiś sposób, dlaczego tak się dzieje? O. Moi rodzice byli ubodzy, lecz inteligentni i skąpi. Gdy byłem jeszcze młody, zostałem pozbawiony uczucia i pieszczot mej matki. Ta strata wywołała u mnie tym większy smutek, że mój ojciec, gnany żądzą zysku, zupełnie mnie opuścił. Moi bracia i siostry, wszyscy starsi ode mnie, zdawali się nie zauważać moich cierpień. Pewien Żyd, powodowany raczej egoizmem niż miłosierdziem, przyjął mnie pod swój dach i nauczył pracować. Owoce mej pracy, często ponad moje siły, z nadwyżką wyrównywały mu poniesione na mnie wydatki. Później uwolniłem się odtego brzemienia i pracowałem na własny rachunek. Jednak wszędzie, zarówno w pracy, jak i w czasie odpoczynku, wciąż towarzyszyło mi wspomnienie czułości mojej matki i w miarę jak dorastałem, jej wspomnienie coraz mocniej rysowało mi się w pamięci i coraz bardziej tęskniłem za jej troską i miłością. W końcu z naszej rodziny zostałem tylko ja; śmierć zabrała ją całą w ciągu kilku miesięcy. I w ten sposób zaczęły rodzić się okoliczności, które miały towarzyszyć reszcie mojego istnienia. Dwaj moi bracia pozostawili sieroty. Poruszony tym, co sam wycierpiałem, chciałem uchronić te biedne małe istoty przed młodością podobną do mojej; a ponieważ moja praca nie wystarczała, by utrzymać nas wszystkich, zacząłem wyciągać rękę z prośbą o wsparcie, nie dla mnie, lecz dla innych. Bóg nie zechciał obdarzyć mnie pociechą za moje wysiłki; biedne maluchy także opuściły mnie na zawsze. Wiem dobrze, czego im brakowało: ich matki. Postanowiłem więc zacząć prosić o wsparcie dla nieszczęśliwych wdów, które nie mogąc zaspokoić podstawowych potrzeb własnych oraz swych dzieci, posuwały się do wyrzeczeń, które wiodły je prosto do grobu; pozostawiały w ten sposób biedne sieroty, które żyły tak opuszczone i narażone na niebezpieczeństwa, jak żyłem ja sam. Miałem trzydzieści lat, gdy pełen sił i zdrowia, żebrałem dla pewnej wdowy i sieroty. Początki były kiepskie i musiałem znosić niejedno przykre słowo. Kiedy jednak ludzie zorientowali się, że naprawdę rozdzielałem wszystko, co otrzymałem w imieniu biednych; kiedy zauważyli, że dokładam do tego jeszcze coś z mojej pracy, to zyskałem swego rodzaju zaufanie, co było dla mnie bardzo miłe. Żyłem sześćdziesiąt parę lat i nigdy nie zaniedbałem powierzonego mi zadania. Nigdy też moje sumienie nie podpowiadało mi, że istnieje jakaś wcześniejsza przyczyna skłaniająca mnie do postępowania w ten sposób. Tylko raz, pewnego dnia, zanim wyciągnąłem dłoń po jałmużnę, usłyszałem takie słowa: „Nie czyń innym tego, czego nie chcesz, aby tobie uczyniono”. Od tej pory żyłem głęboko poruszony wielką nauką zawartą w tych kilku słowach i często przypominałem je sobie, dodając:„Lecz przeciwnie, czyń dla nich to, co chciałbyś, aby zrobili dla ciebie”.Wspomnienie mojej matki i moich cierpień pomagało mi, więc zmierzałem dalej do celu, który me własne sumienie uważało za dobry. Zakończę ten długi komunikat, mówiąc wam: dziękuję! Nie jestem jeszcze doskonały, ale wiedząc, że zło prowadzi do zła, będę czynić jak dotąd dobro, aby dobro zebrać. Źródło: „Niebo i piekło według spirytyzmu” – Allan Kardec Wyzwolenie – „Chwile Zdrowia” Divaldo Franco Boża siłą przechodzi przez mój umysł i ciało. Odrodziłem się w trudnej sytuacji, bym mógł się ćwiczyć i ewoluować. Ludzie są tacy, jakimi chcą być, ale ja wciąż poszukuję równowagi. Zło, które mi uczynili, przemienię w dobro dla siebie. Nie było ich intencją im zaszkodzić. Oni sami stali się ofiarami i nie potrafili postąpić inaczej. Dlatego kocham ich i stanę się wolny, aby osiągnąć cel, którym jest doskonałość. *** Wyzwolenie Negatywne wyładowania umysłu niosą za sobą siłę mogącą zdezorganizować psychologicznie i fizycznie konstrukcje naszej istoty. Gdy się do nich przyzwyczaimy, potrzeba będzie ogromnego wysiłku, by rozplątać ich chaotyczne powiązania, które znajdziemy na polu energii przynoszącej życie. Nieprzyjemne wspomnienia, zaburzenia umysłowe, uzależnienia, deprymujące zdania usłyszane w przeszłości pojawiają się pod postacią skarg, ukrytego żalu, trzymanej w głębi złości, umniejszania siebie samego, braku miłości i całego zbioru niszczycielskich składników prowadzących do dezorganizacji istotę, która pozwoli stać się ich ofiarą. Nie można uniknąć tego, że urodzimy się w agresywnej rodzinie, pośród wrogich sobie ludzi, w ciężkiej sytuacji ze społeczno- moralnego i ekonomicznego punktu widzenia. Stanowi to część przeszłości, a nasz lament tylko komplikuje sytuację zamiast ją rozwiązywać. Uleganie godnym pożałowania wspomnieniom staje się formą nieszczęsnego masochizmu, który ożywia to, czego nie da się wyeliminować, choć mamy do dyspozycji środki, by się im oprzeć i o nich zapomnieć. Za każdym razem gdy ktoś znajduje oparcie we współczuciu do samego siebie wobec porażki w czasie ziemskiego istnienia, przystosowuje się do tego, co zaszło, dzięki czemu chroni się przed wpływem konformizmu. Nie da się już więc uniknąć decyzji, by stać się szczęśliwym i zmienić to, co się wydarzyło. *** Reinkarnacja prowadzi cię do domu, który uznajesz za niewłaściwy dla twojego postępu i z powodu którego cierpisz. Być może ty sam go wybrałeś, by dostosować się jak najszybciej do tego naprawczego procesu. Każdy wiąże się z istotami, których potrzebuje, aby się rozwijać. Trwanie w więzieniu tych przykrych zdarzeń jest postawą godzenia się z tym, co negatywne i mącące spokój, jeśli masz do dyspozycji cenne środki niosące wyzwolenie. Problemy istnieją po to by je rozwiązywać. Trudności są testem wystawiającym na próbę uśpioną wartość naszej wiedzy i zdolność każdego z nas do walki. Jeżeli wolisz użalać się nad sobą, nikt nie będzie mógł ci pomóc. Rozgoryczenie, strach, narzekanie, uskarżanie się na przeszłość uzależnią cię jeszcze bardziej od przeszłości, na czym nieświadomie się opierasz, byle tylko nie podejmować wysiłku odzyskania spokoju i osiągnięcia radości. Nie powinieneś, a nawet nie możesz wcielać w życie złych przepowiedni, które ci przekazano na twój temat, wulgarnych wyrażeń skierowanych przeciw tobie, przygnębiających zdań, jakie ci powiedziano, słownej, moralnej i fizycznej agresji, której stałeś się ofiarą. To już się stało i nie jesteś w stanie sprawić, by się nie wydarzyło. Możesz jednak oddalić szkodliwe skutki tych zdarzeń. Wiesz, że nie jesteś tym, o co cię oskarżono. Ale jeśli przez nieszczęście, z powodu swojej słabości psychicznej włączyłeś do swojej osobowości fałszywe oskarżenia i wierzysz, że jesteś tym, jak cię nazwano, zerwij kajdany i postaraj się uwolnić. *** Jesteś nieoszlifowanym diamentem, nad którym trzeba popracować. Nawet jeśli na zewnątrz skała jest zabrudzona, wewnątrz ciebie jaśnieje blask gwiazd, który masz za zadanie wyzwolić. Już teraz rozpocznij ten nowy proces w swoim życiu. Pozwól sobie samemu udowodnić, ile posiadasz i ile jesteś w stanie wytworzyć. Doświadcz przyjemności budowania własnej przyszłości, a natychmiast staniesz się szczęśliwym człowiekiem. Źródło: „Chwile zdrowia” – medium Divaldo Franco, Duch – Joanna de Angelis Zazdrość -przekaz Ducha Saint Louis Na jednym ze spotkań Paryskiego Towarzystwa Spirytystycznego, Saint Luis (Duch) obiecał nam rozprawę na temat zazdrości. Pan D. rozpoczął rozwijanie swoich zdolności mediumicznych, lecz miał jeszcze trochę wątpliwości. Nie wątpił w spirytyzm, ponieważ był jednym z jego najbardziej gorliwych zwolenników. Pan D. rozumie spirytyzm, czyli jego istotę z moralnego punktu widzenia, lecz mediumizm objawił się wewnątrz niego, miał pytania. Pan D. wywołał ducha Saint Luis i skierował do niego następujące pytanie: – Czy rozwiejesz moje wątpliwości i niepokoje o moją medialną siłę, pisząc poprzez mnie rozprawę, którą obiecałeś członkom Towarzystwa we wtorek, 1 stycznia? – Tak, zrobię to, żeby Cię wesprzeć. To wtedy poniższy tekst został podyktowany. Zwracamy uwagę, że pan D. skierował prośbę do St. Louis z czystego i szczerego serca, bez ukrytych motywów, co jest niezbędne dla wszystkich dobrych komunikacji. To, co zrobił nie było testem. On jedynie wątpił w siebie, pozwalając Bogu odpowiedzieć, by dał mu odpowiednie środki, aby stał się użyteczny (dla innych). Dzisiaj Pan D. jest jednym z najbardziej kompletnych mediów, nie tylko z powodu dużej łatwości w praktykowaniu mediumizmu, ale też dzięki jego zdolności służenia wszystkim duchom w komunikacji, nawet tym wyższego rzędu, które wyrażają się z łatwością i życzliwością poprzez jego osobę. Są to te szczególne zalety, które są pożądane u mediów i które mogą być zawsze zdobyte poprzez cierpliwość, silną wolę i ćwiczenia. Pan D. nie potrzebował wiele cierpliwości. Miał wolę i zapał, połączony z naturalną zdolnością. Zajęło to niewiele czasu, by wznieść jego zdolności na najwyższy poziom. Oto jest przekazana mu sentencja na temat zazdrości: … Spójrz na tego człowieka. Jego duch jest niespokojny; jego ziemskie zmartwienia osiągnęły szczyt. Zazdrości rówieśnikom złota, luksusu i szczęścia, rzeczywistego lub iluzorycznego. Jego serce jest zdruzgotane. Jego dusza jest skrycie trawiona przez niespełnioną próżność i dumę. Nosi, we wszystkich momentach swojego nieszczęsnego żywota, węża wykarmionego własną piersią, który bez przerwy sugeruje mu najbardziej zgubne myśli: “Czy osiągnę to zmysłowe szczęście? Przecież mam do tego takie samo prawo, jak inni. Dlaczego miałbym zostać tego pozbawiony?” I bezustannie debatuje na temat swojej bezsilności, dręczony przez straszliwe męki zazdrości. Będzie szczęściarzem, jeśli te złowieszcze idee nie zaprowadzą go na skraj przepaści. Wchodząc na tą drogę, zaczyna zadawać sobie pytanie, czy nie powinien brać przemocą tego, co jak sądzi mu się należy. Jednak nie będzie odsłaniać innym przerażającego zła, które go pochłania. I jeżeli nieszczęśliwy spojrzy na swoje położenie z dystansu, dostrzeże licznych ludzi, którzy cierpią bez narzekania i są wciąż wdzięczni Stwórcy, ponieważ to, czym nas doświadcza jest błogosławieństwem, przez które Bóg zbliża swoje stworzenia do jego wiecznego tronu. Niech dzieła miłosierdzia i podporządkowanie się woli Boga będą waszym szczęściem oraz prawdziwym skarbem na Ziemi. Tylko one mogą doprowadzić was do Boga. Te prace przepełnione dobrocią przyniosą wam radość i wieczne szczęście. Zazdrość jest jedną z najbardziej szkaradnych i zasmucających ułomności na tym globie. Dobroczynność i niezachwiana wiara sprawią, że całe zło zniknie, jedno po drugim , im więcej będzie się pojawiać ludzi dobrej woli. Amen. Saint Louis (Duch) > Źródło: „Przegląd Spirytystyczny” (fr. „Revue Spirite”)- Allan Kardec (red.),opublikowany w lipcu 1858. Saint Louis był Duchem-mentorem Paryskiego Towarzystwa Spirytystycznego w czasach Kardeca. (Źródło: „The Spiritist Magazine” , wydanie angielskie nr 17, www.thespiritistmagazine.com oryginalny tytuł „Envy”,s. 10-11.) kwiecień-czerwiec 2012 Dziewięć spirytystycznych zasad budowania lepszego świata Jak spirytyzm i spirytyści mogą przyczynić się do postępu świata? Pierwsza zasada Poprzez humanistyczne podejście, w którym człowiek jest celem, a nie środkiem do realizacji jakiegokolwiek zamierzenia. Ten humanizm zakłada pełną świadomość i pacyfistyczne działanie, w którym przemoc jest może być formą ekspresji ani emancypacji. Przemoc w wizji spirytystycznej akceptowana będzie tylko w przypadku ekstremalnej i nieuniknionej konieczności w ramach samoobrony. Druga zasada Uznawanie godności wszystkich ludzi bez względu na rasę, wyznanie, orientację seksualną, poglądy, klasę społeczną itp. Reinkarnacja może być wielkim narzędziem dla świadomości, ponieważ pozwala doświadczyć procesu historycznego w czasie i przestrzeni. Trzecia zasada Promowanie optymistycznej wizji życia, począwszy od zrozumienia, że człowiek żyje dalej po śmierci biologicznej. Istota ludzka w perspektywie spirytystycznej jest istotą stworzoną do życia, a nie do śmierci, jak twierdzą niektóre pesymistyczne filozofie i współcześni nihiliści. Czwarta zasada Nauczanie w kierunku wolności, ale również odpowiedzialności. Edukacja według spirytyzmu jest nie tylko kształceniem intelektu, ale również uczuć. Celem edukacji spirytystycznej jest rozwijanie autonomii człowieka – tak, aby mógł żyć w jedności ze społeczeństwem, z pełną wolnością do korzystania ze swoich praw i wykonywania obowiązków. Piąta zasada Traktowanie spirytyzmu niedogmatycznego, racjonalnego, neutralnego religijnie, szanującego wolność myślenia, jako propozycji dla świata, która jest alternatywą dla duchowości dogmatycznej i nauk materialistycznych. Spirytualizm spirytystyczny oferuje niespotykane możliwości dla wiedzy, etyki i duchowości. dotąd Szósta zasada Rozwiązywanie problemów indywidualnych i społecznych poprzez oddanie się życiu aktywnemu, a nie kontemplacyjnemu. Spirytyzm pojmuje człowieka w świecie, a nie w oderwaniu od świata, wyobcowanego i godzącego się z problemami społecznymi. Dla nas spirytystów Jezus z Nazaretu jest wzorcem działania na świecie, ponieważ nie tylko się modlił, ale przede wszystkim działał. Siódma zasada W kategoriach filozoficznych spirytyzm może przyczynić się do postępu ewolucji w zakresie ontologii, czyli w oparciu o strukturę bytu. Według nauk Kardecjańskich, dwa elementy wszechświata: duch i materia, podlegają wieczystej transformacji, dlatego obowiązkiem człowieka jest rozwijać swoją ewolucyjną świadomość. Ósma zasada Spirytyzm naucza, aby odróżniać rzeczy niezbędne oraz zbędne, odrzucić materializm i kapitalistyczny konsumpcjonizm. Spirytyzm opowiada się za społeczeństwem, w którym każdy ma dostęp do podstawowych dóbr życia; gdzie nie ma ubóstwa ani wykluczenia społecznego. Dziewiąta zasada Filozofia spirytystyczna zaleca rozwijanie empatii i współczucia dla cierpiących. Zaleca działanie pełne współczucia, aby zmniejszyć cierpienia, które znajdujemy na naszej drodze. Spirytyzm naucza, że czynienie dobra jest obowiązkiem człowieka wobec społeczeństwa. Prawnik i filozof – Guaruja, Santos (Brazylia) Myśl i twory umysłowe Jeżeli chodzi o otoczenie Ducha, dowiadujemy się od Kardeca i Duchów wyższych z Księgi Duchów, że jesteśmy otoczeni w naszej duchowej atmosferze podstawowym fluidem, nazywanym – powszechnym fluidem uniwersalnym – i jego przekształceniami (fluidami różnych rodzajów). W „Przeglądzie spirytystycznym” Kardec uczył, że : Myśl i wola są dla Duchów tym, czym dłoń jest dla człowieka. Za pomocą myśli narzucają tym fluidom ten czy inny kierunek, grupują je, łączą lub rozdzielają, tworzą z nich całość mającą kształt, formę, określony kolor […]. Czasami przekształcenia te wynikają z intencji; często są produktem nieświadomej myśli. Wystarczy że Duch o czymś pomyśli by ta rzecz powstała… Jako że myśl jest falą subtelnej energii, w połączeniu z uczuciem nadaje w eterycznej rzeczywistości kształt zainteresowaniom i obawom człowieka, jego uczuciom i fiksacjom. Powstają w ten sposób twory myślowe, kształty myślowe, pasożyty astralne, zależnie od natury danego tworu, które zamieszkują wokół danego źródła swojego pochodzenia. W ten sposób każda istota jest permanentnie otoczona przez swoje wyobrażenia rzeczy, obiektów, osób zainteresowań i intencji, które wypełniają pole umysłowe i wewnętrzne życie. Każda myśl manifestuje się w ludzkiej aurze niczym błyskawice w czasie burzy, ale wystarczy, że Duch skupi na czymś swoją myśl, by uformował się twór umysłowy w elektromagnetycznym polu danej istoty. Twój ten będzie wzmacniany nieustannym myśleniem i ożywiany uczuciem, które jest z nim powiązane. Emocje i uczucia będą karmić ów kształt myślowy, który nabierze tymczasowego życia, dopóki nie skończy się żywiące go paliwo. Nawet gdy myśl, która dała mu początek zniknie z umysłu, on będzie wciąż krążył wokół człowieka, związany z jego wewnętrznym światem, dopóki nie zniszczy go działanie magnetyczne pochodzące z wewnątrz lub z zewnątrz. Może to nastąpić poprzez modlitwę, fluidoterapię albo zastosowanie magnetyzmu poprzez jakiegoś zaprzyjaźnionego Ducha, albo nawet, w zależności od intensywności, poprzez myśli o przeciwnej treści, które rozpraszają ową formę umysłową. Niektóre twory są ustrukturyzowane w sposób tak silny i trwają tak długo w czasie życia danej osoby, że podczas procesu wewnętrznej odnowy, gdy Duch zdecydował się już na zmianę umysłowych i emocjonalnych wzorców, oddziałują dalej, utrudniając ten proces ciągłymi wyładowaniami umysłowoemocjonalnymi w obszarze aury i ciała fizycznego człowieka, który pracuje nad sobą. Wielu interpretuje to zjawisko jako oddziaływanie opętańcze Duchów, które nie chcą naszego wewnętrznego i osobistego rozwoju, ale w rzeczywistości chodzi o proces samoopętania, który może się przemienić w ucisk duchowy dokonywany przez naszych przeciwników, którzy wielokrotnie wykorzystują to dostępne podłoże umysłowe wokół nas, by wyrządzić nam krzywdę. Duchy te, zaznajomione z nauką spirytystyczną, będą mogły wzmacniać ładunek magnetyczny tych tworów i łączyć je z innymi o tej samej treści, o ile odnajdą oddźwięk w wibracji nieostrożnego Ducha, który przechodzi przez proces nauki panowania nad sobą. Dzieje się to w chwilach, gdy Duch osłabia swoją duchową ochronę, pozwalając sobie świadomie na rzeczy, których robić nie może albo nie powinien w ramach procesu poznania siebie. Ciągła uwaga naszych duchowych dobroczyńców, działających na rzecz dobra i miłości, chroni nas przed wieloma takimi okolicznościami i minimalizuje przypadki nękania, ale nie zwalnia nas od wysiłku by zmieniać siebie samego i uleczyć się od wewnątrz, gdyż jest to niezbędne do ewolucji. Twory umysłowe wciąż krążą wokół istot w taki sposób, że jakikolwiek Duch doświadczający mniejszych zaburzeń duchowych, który się zbliży, będzie mógł odebrać treść zajęć i zainteresowań człowieka z energetycznego i psychicznego pola, które promieniuje z każdego z nas. Może dlatego Jezus stwierdził, że „… nie ma […] nic ukrytego co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło” (Łk 8,17), czyli że nie da się ukryć przed wszechświatem naszych tworów umysłowych i emocjonalnych. Twory te kumulują się w ludzkiej aurze i jeśli nie są z natury rozdrobnione, wchłonięte przez inne istoty albo zdekonstruowane przez umysłowe działania o przeciwnej treści, ostatecznie wdzierają się do pola elektromagnetycznego danej osoby a następnie do ciała fizycznego, wywołując skutki tożsame ze swoją esencją. Gdy twory mają negatywną wartość i dostają się do środka, doprowadzają do pojawienia się różnych chorób, znanych w medycynie jako schorzenia psychosomatyczne, zgodnie z tym co stwierdza Joseph Gleber: Do oczyszczenia form myślowych dochodzi na skutek konieczności reorganizacji źródeł psychicznego życia, to jest naturalną potrzebą. To zjawisko higieny umysłowej następuje wraz z wibracyjnym zejściem toksycznej lub niskiej materii umysłowej, która progresywnie się kondensuje. Proces ten dotyka różnych warstw aury i trwa aż produkt wypaczania myśli zostanie wchłonięty przez układ nerwowy albo dostanie się do krwiobiegu… Źródło: fragment książki „Leczenie samouzdrawianie” – dr Andrei Moreira