Informacje o spirytyzmie na profilach

Transkrypt

Informacje o spirytyzmie na profilach
Niezwykła postać
Postać Jezusa nie ma sobie równej.
Każda ludzka osobowość przy bliższym poznaniu ujawnia niuanse
światła i cienia.
Każdy waha się i potyka w jakimś aspekcie życia.
Jezusa to nie dotyczyło.
On jest Wzorem danym wszystkim przez Boga.
Pojawił się na ziemskim planie osiągnąwszy pełnię ewolucji
rozwoju.
Choć zasadniczo
człowiekowi.
ludzki,
był
wolny
od
skaz
właściwych
Właśnie dlatego wywarł taki wpływ.
Jako Istota doskonała, nie pozwolił, by zatruły Go ludzkie
pragnienia i uprzedzenia.
Wolny od ludzkich uzależnień, był pełen współczucia dla
nieszczęśników, którzy ulegli nałogom.
Jego Niebiańska Mądrość zbijała z tropu największe autorytety
owych czasów.
Zawsze niosący pokój, nie ustawał w walce z hipokryzją.
Szanując cudze sumienie, pokazywał, czym w istocie są Boskie
Prawa.
Cenił kobiety, w czasach, w których odmawiano im praw.
Uzdrawiał trędowatych, gdy wszyscy od nich uciekali.
Wspierał nierządnice, którymi wszyscy pogardzali, i nauczał
je.
Przebywał z ludźmi z marginesu, nie przejmując się krytyką.
Otwierał ramiona przed dziećmi, zachwycony ich wrażliwością i
czystością.
Poświęcał czas nieokrzesanym ignorantom, zawsze cierpliwy i
czyniący dobro
Żył w świecie, choć nie był z tego świata.
Troszczył się o wszystkich ludzi, wspierał ich i nauczał,
nigdy nie splamiony otaczającą Go nieczystością.
Jego wielkość robi wrażenie, niezależnie od perspektywy, z
której można by Mu się przyglądać.
Nie ulegał uprzedzeniom swoich czasów.
Kochał, nie oczekując, że będzie kochany.
Nauczał współczucia i żył nim w czasach brutalności i
okrucieństwa.
Pobudzał nieznane do dziś siły magnetyczne i uzdrawiające.
Głosił ideę przyszłego życia, dając nadzieję wszystkim
ludziom.
Zamiast mówić o mściwym i okrutnym Bogu, przedstawiał Go jako
kochającego Ojca.
To Ktoś, kto nie ma sobie równych.
I to właśnie od Niego płynie odwieczne zawołanie:
Kto chce iść za mną, niech się zaprze sam siebie, niech weźmie
swój krzyż i niech mnie naśladuje!
Kiedyś trzeba podążyć za tym czułym wezwaniem, zerwać z
przeszłością pełną potknięć i pójść za światłem.
To może być właśnie ta chwila.
Pomyśl o tym.
Redação do Momento Espírita.
Disponível no livro Momento
Espírita, v. 8 e no
CD Momento Espírita Especial de Natal,
v.15, ed. FEP.
Em 9.1.2014.
Oświecenie
Możemy wsłuchiwać się w słowa o głębokim znaczeniu, które dają
nam światło.
Możemy widzieć oświeconych ludzi praktykujących dobroczynność,
która doda
nam sił, by iść dalej i coraz bardziej wierzyć w ludzkość.
Możemy czytać budujące książki, mając wrażenie, że doznajemy
olśnienia.
Możemy rozemocjonowani mówić o Jezusie i wielkich przykładach,
które ta
Ziemia widziała, czując światło w naszych sercach.
Możemy skupiać się i medytować, możemy wejść w kontakt z
wyższym planem
dzięki wzniosłym myślom.
Ale prawdziwego oświecenia doznamy jedynie wtedy, kiedy ręce
będą
błogosławione, kiedy przyjdzie
dobroczynności, kiedy nasze
pot
w
realnej
pracy
słowa przyniosą skutek w dobru, kiedy nawet nasza cisza będzie
mieć taki sam
efekt.
Musimy zrozumieć, że jest różnica między poczuciem dobra a
jego czynieniem.
Oświecenie zależy od nas samych. Tego światła może być każdego
dnia coraz
więcej dzięki praktykowaniu Ewangelii.
Przekaz od Frederica – duchowego mentora Julia Carvalho,
Uberlandia, 17 grudnia 2016
Informacje o spirytyzmie na
profilach społecznościowych
Zapraszamy
do
polubienia
naszej
strony
na
platformie
społecznościowej Facebook.
Na naszym profilu na Facebooku
powiadomienia o nowych artykułach
Wiele materiałów pojawiają się TYLKO
linki o tematyce duchowej z innych
inspirujące MEM-y , cytaty, wiersze
publikowane są zawsze
, nowych wydarzeniach .
na Facebooku, np. ciekawe
serwisów internetowych,
, filmy.
Zapraszamy do polubienia nas tutaj :
Spirytyzm.pl – facebook
Jesteśmy także na Google + gdzie prezentowane są wszystkie
artykuły i powiadomienia o spotkaniach, w przyszłości
transmitowane będą materiały na żywo z wykładów
Poranna
modlitwa
Divaldo
Franco / Joana de Angelis
Obudziłem się kiedy poranek przyoblekał się w światło, by
przyjąć dzień. Słońce przeciągając się rozlewało zza chmur
swoje letnie promienie na ziemię.
Otwierając okno, poczułem ogromną radość i zapragnąłem
pomodlić się do Stwórcy wszechrzeczy, Ojca nas wszystkich.
Tyle chciałem powiedzieć!
Ale jak można, będąc tak małym, wypowiedzieć wielkie rzeczy do
kogoś tak wszechpotężnego?
Zapragnąłem przytulić dzień i służyć, zrobić coś pożytecznego,
wyjątkowego.
Jak można podziękować wielkodusznemu Ojcu za tyle darów
inaczej niż stając się sługą dla jego stworzeń?
Między onieśmieleniem a emocją, z rozśpiewanym wyrywającym się
z piersi sercem, zacząłem:
Panie mój i Boże. Tak bardzo chciałbym móc z tobą
współpracować. Chciałbym być ogrodem pełnym kwiatów o
różnorodnych kolorach i uczynić ziemię piękniejszą.
Lecz, w ubóstwie zawartym w mojej duszy, jeśli nie mogę być
ogrodem, pozwól mi być samotną różą w skalistej szczelinie,
ukazującą piękno w szlachetnym oknie przyrody.
Chciałbym być pachnącym klombem, gdzie pszczoły zbierają
nektar na miód, który nakarmi dziecięce buzie.
Chciałbym być polem dojrzałej pszenicy i podać chleb na stół
ludzkości. Lecz, to dla mnie zbyt wiele.
Jeśli nie mogę być plonem, pomóż mi stać się ziarnem, które
padając na ziemię, rozmnoży się w miliony. I uczyń mnie
chlebem dla moich braci.
Chciałbym być sadem dojrzałych owoców, by nie było już głodu.
Lecz w biedzie, która mi doskwiera, przychodzę cię prosić, bym
stał się bezlistnym drzewem rzucającym cień na drogę. Być może
ktoś, przechodząc tamtędy z wolna powie mi: “witaj”. A ja
odpowiem wyciągając do niego dłoń ofiarując się: „Jestem twoim
bratem, jestem twym przyjacielem”.
Chciałbym być jak obfity deszcz, który spadnie na spękaną
ziemię i zazieleni ją.
Lecz nie zdołam tego uczynić więc, proszę cię, bym stał się
kubkiem zimnej wody, która ugasi pragnienie kogoś, kto żyje w
rozpaczy.
Chciałbym być strumieniem spływającym po zboczu góry,
śpiewającym między kamieniami, obdarowującym orzeźwiającą wodę
chroniące glebę drzewa.
Mój Boże! Chciałbym być jak rozgwieżdżona droga mleczna, żeby
noce na Ziemi były piękniejsze i żeby ból rozpłynął się, w
poszukiwaniu nowego dnia.
Lecz w mojej małości, nie podałam temu, chcę cię więc prosić
bym stał się robaczkiem świętojańskim w ciemnej nocy,
rozświetlając gorycz tego, kto żyje w samotności.
Chciałbym być poetą, artystą, bardem. Może nawet śpiewakiem,
miłośnikiem piękna, mówcą by głosić magię i piękno twojej
chwały.
Lecz jestem prawie nikim i brak mi słów, zdolności, więc
proszę cię, Panie, bym stał się towarzyszem opuszczonego
stworzenia.
Pozwól mi iść drogą i wyciągać dłoń ku temu, kto samotny i
smutny. Pozwól mi być dla niego pomocną dłonią i powiedzieć
mu: „Jestem twoim bratem, jestem przy tobie. Chodź ze mną.”
***
Podziękuj Bogu za swoje życie.
Wysławiaj jego miłość dobrze wypełniając obowiązki.
Wychwalaj Go będąc jego sługą oddanym i wiernym.
Ukaż Go ludzkości, stając się przykładem jak być przyjacielem
i bratem w każdych okolicznościach.
Wiara a spirytyzm
Wśród spirytystów można spotkać zarówno osoby silnie wierzące
jak i takich którzy chcą patrzeć na świat tylko poprzez
naukowe „szkiełko i oko”.
Co na temat wiary mówią Duchy ? Wiele na temat wiary i jej
znaczenia zapisano w Ewangelii Według Spirytyzmu:
Wiara jako lekarstwo (rozdział V):
„Zanim się wcieliliście, gdy przemieszczaliście się jeszcze w
przestrzeni, wybraliście wasze próby, gdyż wydawało się wam,
że jesteście wystarczająco silni, by je znieść. Dlaczego więc
dziś narzekacie?
Wy, którzy poprosiliście o szczęście i chwałę, zrobiliście to,
by walczyć z pożądaniem i je pokonać. Wy, którzy poprosiliście
o to, by wasz duch i wasze ciało walczyły ze złem moralnym i
fizycznym, podjęliście taką decyzję, bo wiedzieliście, że im
cięższa próba, tym bardziej chwalebne zwycięstwo. A jeśli w
tej walce zatriumfujecie, nawet gdy wasze ciało miałoby zostać
rzucone do rynsztoka, w chwili śmierci opuści je dusza lśniąca
białością i ponownie czysta dzięki odpokutowaniu swych win
przez cierpienie.
Jakie więc lekarstwo przepisać tym, których dotykają okrutne
obsesje i dotkliwy ból? Jedno jest niezawodne — to wiara, to
spojrzenie skierowane ku niebu. Jeśli w chwili, gdy gromadzą
się najokrutniejsze cierpienia, wasz głos wyśpiewuje chwałę
Boga, anioł u waszego boku wskaże wam ręką znak zbawienia i
miejsce, które kiedyś macie zająć…
Wiara to skuteczne lekarstwo na cierpienie; ona zawsze
pokazuje horyzonty
nieskończoności, wobec których nikną
nieliczne mroczne dni teraźniejszości.
Dlatego nie pytajcie się więcej, którego lekarstwa należy
zażyć, by wyleczyć wrzód, ranę, by zmniejszyć oddziaływanie
pokusy czy próby.
Pamiętajcie, że wiara jest lekiem, który wierzącemu przynosi
siłę. Ten zaś, kto choć przez sekundę wątpi w jej skuteczność,
jest natychmiast karany, bowiem od razu dręczy go niepokój
związany z jego strapieniami.
Pan naznaczył wszystkich, którzy w Niego wierzą. Chrystus
powiedział wam, że wiara przenosi góry, a ja wam mówię, że
ten, kto cierpi i kto za oparcie będzie miał wiarę, odnajdzie
w niej tarczę, a ta ochroni go przed cierpieniem.”
Wiara i miłosierdzie (rozdział XI)
– przekaz Ducha Opiekuńczego z
Krakowa
„Powiedziałem już wam ostatnio, moje drogie dzieci, że
miłosierdzie bez wiary nie wystarcza, by zaprowadzić między
ludźmi porządek społeczny, który mógłby uczynić ich
szczęśliwymi. Powinienem był raczej powiedzieć, że
miłosierdzie jest niemożliwe bez wiary.
Możecie oczywiście znaleźć wspaniałomyślne działania u osób,
którym obca jest religia, ale prawdziwe miłosierdzie, wyraz
wyrzeczeń i ciągłego poświęcenia wszelkich egoistycznych
interesów może zostać zainspirowane jednie przez wiarę, gdyż
tylko ona sprawia, że jesteśmy w stanie nieść z odwagą i
wytrwałością krzyż tego życia.
Tak, moje dzieci, na próżno chciwie dążący za przyjemnościami
człowiek tworzy sobie iluzje dotyczące swojego przeznaczenia
na tym świecie i utrzymuje, że winien zajmować się jedynie
swoim szczęściem.
Bóg oczywiście stworzył
nieskończoności.
nas,
byśmy
byli
szczęśliwi
w
Życie ziemskie ma służyć tymczasem jedynie do tego, byśmy
doskonalili się moralnie; o wiele łatwiej to osiągnąć, gdy
mamy do dyspozycji fizyczne ciało i materialny świat. Również
zwykłe koleje życia, wasze rozmaite gusta, zamiłowania,
potrzeby są środkiem prowadzących was do doskonałości, którą
osiągnąć można poprzez wprawianie się w dzieleniu się z innymi
miłością. Jedynie poprzez wzajemne ustępstwa i poświęcenie
możecie utrzymać harmonię między tymi, tak zróżnicowanymi
elementami.
Będziecie mieć jednak rację, gdy stwierdzicie, że szczęście
jest przeznaczone człowiekowi także na Ziemi, jeśli będziecie
go szukać nie w materialnych wartościach, ale w czynieniu
dobra. Historia chrześcijaństwa opowiada o męczennikach,
którzy z radością traktowali swoją mękę.
Dziś w naszym społeczeństwie, by być chrześcijaninem, nie
potrzeba ani ofiar męczeństwa, ani poświęcenia swojego życia.
Wystarczy poświęcić swój egoizm, pychę i dumę. Zatriumfujecie,
jeśli będzie was inspirować miłość, a wiara będzie was
podtrzymywać na duchu. (DUCH OPIEKUŃCZY. Kraków, 1861)”
Wiara
religijna.
niezachwianej wiary
Warunek
„Z religijnego punktu widzenia wiara to przekonanie o
słuszności dogmatów, na których opierają się różne religie.
Każda z nich ma swoje wyznanie wiary. Widziana w ten sposób,
wiara może być albo racjonalna, albo ślepa. Ślepa wiara nie
poddaje niczego analizie, przyjmuje bezwiednie fałsz za prawdę
i zderza się na każdym kroku z oczywistymi zaprzeczeniami i
zdrowym rozsądkiem. W najbardziej skrajnym przypadku rodzi
fanatyzm.
Gdy wiara opiera się na błędzie, prędzej czy później się
załamuje.
Jedynie ta, której fundamentem jest prawda, może być spokojna
co do przyszłości, nie musi się bowiem obawiać postępów nauki
— to, co jest prawdą w ciemności, jest przecież tak samo
prawdziwe w pełnym świetle.
Każda religia przekonana jest do tego, że jako jedyna posiada
prawdę.
Gdy jednak ktoś zaleca ślepą wiarę co do jakiegoś twierdzenia,
tym samym okazuje bezsilność w wykazaniu tego, że ma rację.
7. Powszechnie mówi się, że wiary nie można nakazać; dlatego
też wielu ludzi twierdzi, że niewiara nie jest ich winą. Bez
wątpienia wiary nie da się nakazać i co istotniejsze — nie
można jej narzucić. Nie można nakazać, by ktoś zaczął wierzyć,
ale wiarę można nabyć; nie ma nikogo — nawet wśród najbardziej
opornych — komu zabronione byłoby wierzyć.
Mówimy o podstawowych prawdach duchowych, a nie o tych czy
innych przekonaniach religijnych.
To nie wiara powinna szukać ludzi — to oni powinni ruszyć
naprzód, by ją znaleźć i jeśli w swoich poszukiwaniach są
szczerzy, odnajdą ją. Bądźcie więc pewni, że ci, którzy
twierdzą: „Niczego bardziej nie pragniemy niż wierzyć, ale nie
jesteśmy w stanie”, nie wypowiadają tych słów z serca. Mówiąc
je, zatykają sobie uszy. Wokół nich pełno jest dowodów. Czemu
więc odmawiają przyjrzenia się im? Częścią kieruje beztroska;
jeszcze innymi strach przed tym, że zostaną zmuszeni do zmiany
przyzwyczajeń. W przypadku większości jest to po prostu pycha,
która nie dopuszcza do siebie myśli, że istnieje jakaś wyższa
siła — wówczas trzeba byłoby przecież schylić przed nią czoła.
U niektórych osób wiara wydaje się być w pewnym sensie
wrodzona.
Jedna iskra wystarczy by ją rozwinąć. Ta łatwość w
przyjmowaniu prawd duchowych w sposób oczywisty świadczy o
osiągniętym postępie.
W przypadku innych, którzy z kolei mają trudności w ich
zrozumieniu, widać równie wyrazisty ślad tego, że pozostają
nieco w tyle, jeśli chodzi o poziom swojego rozwoju. Ci
pierwsi już uwierzyli i zrozumieli. Rodząc się ponownie,
przynoszą ze sobą intuicyjną wiedzę zdobytą wcześniej: ich
edukacja została zakończona. Tymczasem ci drudzy muszą się
wszystkiego nauczyć — proces edukacji musi się dopiero zacząć.
Zakończy się z pewnością, jeśli nie w tym życiu, to w
następnym.
Opór niewierzących — trzeba to przyznać — wynika nie tyle z
nich samych, co bardziej ze sposobu, w jaki przedstawia się im
kwestie religijne.
Wiara potrzebuje fundamentu, a jest nim pełne zrozumienie jej
przedmiotu. By wierzyć, nie wystarczy widzieć, trzeba przede
wszystkim rozumieć.
Ślepa wiara to przeżytek. To właśnie dogmaty oparte na ślepej
wierze przyczyniają się do zwiększenia liczby ateistów, bowiem
narzuca się sposób myślenia i wymaga wyzbycia się
najcenniejszych praw człowieka: prawa do własnych przemyśleń i
korzystania z wolnej woli.
To przede wszystkim tego rodzaju wierze sprzeciwia się sceptyk
— tu też powiedzenie, że wiary się nie nakazuje, okazuje się
nad wyraz słuszne. Ponieważ ona nie uznaje żadnych dowodów,
pozostawia w duszy pustkę, z której rodzą się wątpliwości.
Wiara racjonalna — ta, która opiera się na faktach i logicznym
rozumowaniu, nie zostawia miejsca na niejasności.
Człowiek wierzy, bo jest pewien, a pewność ma wtedy, gdy
rozumie to jest powód, dla którego wiara tego rodzaju nie
słabnie. Nie ma bowiem wiary bardziej niezachwianej niż ta,
która może stawić czoła rozumowi w każdej epoce ludzkości.
Spirytyzm prowadzi właśnie do niej. Tym samym triumfuje nad
sceptycyzmem za każdym razem, gdy nie napotyka na regularny i
wyrachowany opór.”
Motyl i diament
Pewien człowiek przechodził przez las i dostrzegł, jak
gąsienica nieporadnie próbuje się wydostać z kokonu. Zasmucił
się bardzo widząc, jak ogromny wysiłek wkłada, by wyjść na
powierzchnię, więc wyjął z kieszeni nóż i nadciął kokon, by
ułatwić jej zadanie.
Niestety gdy kokon się otworzył gąsienica spadła na ziemię
martwa. Nie przemieniła się w wielobarwnego motyla, który miał
wzlecieć w niebo, by ozdobić je trzepotem swoich skrzydeł.
Każdy z nas znajduje się w swoim kokonie i potrzebuje czasu,
by przemienić się w motyla. Spirytyzm ma właśnie nam to
umożliwić. Jednakże nie ma co przyspieszać biegu zdarzeń. Na
każdego z nas przyjdzie odpowiednia chwila. Jeśli przetniemy
kokon zbyt szybko, nie ujrzymy motyla…
Chico
Xavier,
znane
spirytystyczne medium z Brazylii
– kto wie, czy nie największe
medium XX wieku – powiedział
kiedyś, że prawda jest jak
diament. Wiemy dobrze, że każdy
chciałby go mieć, ale jeśli
rzucimy komuś diament w twarz,
tylko wyrządzimy mu krzywdę i z
tego pięknego kamienia błyszczącego tyloma barwami nie będzie
on miał żadnego pożytku.
Gdy jednak podamy mu diament owinięty w jedwabną chustę,
przyjmie go z radością.
Podobnie jest z wiedzą spirytystyczną. Każdy z nas rozwija się
swoim tempem, którego nie należy forsować czy przyspieszać. Na
wszystkich przyjdzie czas, ale musimy poczekać, by ten czas
nadszedł.
Wiedzy spirytystycznej nie należy podawać w nachalny sposób.
Niech tą jedwabną chustą owijającą diament będzie miłość i
szacunek dla drugiej osoby i jej poglądów…
Właściwe myśli
Ludzie o dobrych zamiarach uważają, że kilka dobrych uczynków
wystarczy, aby mieć spokojne sumienie na Ziemi i niedługo
pójść do „królestwa niebieskiego”.
Gdy mamy do wyboru nie robić nic albo coś zrobić, najlepiej
jest zawsze uczynić coś dobrego. Szlachetne działanie raz na
jakiś czas nie zapewni jednak równowagi ludzkim wartościom na
polu bitwy o swoją osobowość i nie ochroni prawdziwego ja.
Człowiek staje się tym, co pielęgnuje w swoich myślach .
Chaotyczne życie umysłowe, przyczyna tysiąca konfliktów i
szaleństw, nie przestaje być bolesne, gdy wykonamy kilka
gestów solidarności albo uczynimy coś dobrego dla innych.
Jedynym sposobem na to, by właściwie postępować, jest właściwe
myślenie.
Tylko odpowiednio skierowane myśli uniemożliwiają kiełkowanie
nasionom zaburzeń umysłowych, wywołujących cierpienie
pochodzące z dawnych, złych przyzwyczajeń.
Wysiłek, by skupić się na myśleniu o dobrych rzeczach,
wypełnia miejsce złych myśli albo niemyślenia w ogóle, dwóch
postaw, za którymi stoją lenistwo i wygoda.
Gdy człowiek myśli właściwie, odkrywa, że i jego postępowanie
jest właściwe.
***
Skup swój umysł na tym, co najzdrowsze.
Nie bądź księgowym moralnych śmieci społeczeństwa, nie pozwól
też sobie zbierać odpadków pesymizmu i przyziemnego życia.
W żaden sposób nie oceniaj bliźniego, zwłaszcza jeśli ten jest
nieobecny.
Szukaj pozytywnych cech, które istnieją w innych i kształć te,
które znajdują się w tobie.
Zachowaj jednorodność między swoim wnętrzem i zewnętrznym
postępowaniem.
Mów mniej i myśl więcej o miłości.
Skupiaj się na myślach, które stanowią zachętę do nadawania
twojej woli siły i zdyscyplinowania.
Zaplanuj swój rozwój i myśl o nim, rozważając ilość czasu,
który tracisz na iluzje i błahostki.
Pokonaj strach każdego rodzaju, ufny w to, że żadne zewnętrzne
zło nie może cię skrzywdzić wewnątrz i że przyczyni się ono
wyłącznie do odnalezienia przez ciebie spokoju i do twojego
rozwoju duchowego.
Jezus dokonał na ziemi najbardziej godnych podziwu rzeczy, o
jakich słyszano, i pokazał, na czym polega najwspanialsza
miłość, jaką kiedykolwiek przekazano ludziom na naszym
świecie. Jednakże to jego myśli przyczyniły się do właściwego
postępowania, a to uczyniło z Niego wzór, który mamy
naśladować na przestrzeni dziejów.
Źródło:
„Chwile medytacji”
autor Joanna de Angelis,
medium
Divaldo
Dzisiejsze światowe konflikty
z punktu widzenia spirytyzmu
Zepsucie człowieka jest bardzo duże. Czy nie zdaje się on
cofać w rozwoju, zamiast iść naprzód, przynajmniej z moralnego
punktu widzenia?
„Mylisz się. Przyjrzyj się dobrze całości, a zobaczysz, że
człowiek idzie naprzód, gdyż rozumie lepiej, co jest złe, i
każdego dnia naprawia swoje błędy. Potrzeba przesytu złem, by
sprawić, że zrozumie, jak wielka jest potrzeba dobra i
zmian”.(1)
Ostatnie wydarzenia, które mają miejsce na naszej ukochanej
planecie, są trudne do zrozumienia, jeżeli nie spojrzymy na
nie także z perspektywy historycznej i duchowej.
Terroryzm to termin stosunkowo nowy w naszym słowniku i
oznacza on: „działanie, które ma na celu zastraszenie i w
konsekwencji uzyskanie politycznych celów”.
Niestety, terror i zastraszanie [od dawna] były częścią naszej
historii, co pokrótce wykazaliśmy w poprzednim artykule w
„Magazynie Spirytystycznym” (2).
Gdy Allan Kardec pyta o zepsucie ludzkości,
Duchy wyjaśniają, że wszyscy kolektywnie
ewoluujemy, lecz niektóre oporne duchy mogą
ukazywać swoje nadmierne zło by osiągać dwa
cele:
(1) by otrzymać jeszcze jedną szansę na to by rozwijać się i
kontynuować ewolucję na tym świecie;
(2) by pośrednio pomóc nam zrozumieć, że potrzebujemy więcej
miłości, więcej dobroczynności i więcej zmian na lepsze.
W roku 1938 Duch Emmanuel opisał w książce „Na drodze do
światła” (3), że nastąpi nowe spotkanie oświeconych Duchów,
które omówią kolejne kroki naszej planetarnej ewolucji
(transformacji).
Ogólna ocena rozwoju ludzkości doprowadziłaby zapewne do
konkluzji, że zupełnie nie rozumiemy nauki i koncepcji
przyniesionych nam przez Jezusa i że dotąd ciągle stawialiśmy
wojowniczość ponad porozumienie i pokój.
Chico Xavier opisał później, że to
spotkanie miało miejsce w 1969 roku.
Stwierdził, że Transformacja Ziemi do
świata
odrodzenia
i
odnowy
była
dyskutowana podczas spotkania.(4)
Jezus, jako kochający opiekun naszej planety, przyznał nam 50letnie moratorium na stosowanie prawa przyczyny i skutku,
związanego z naszymi niewłaściwymi czynami (globalnie).
Wszystkie wyższe Duchy obecne na spotkaniu, potwierdziły
wysiłki mające na celu zakończenie procesu transformacji
planety, tak jak zaplanowano.
Wskazano tylko jeden warunek, aby mogło do tego dojść:
Powinniśmy za wszelką cenę uniknąć kolejnej wojny światowej.
Rozwinięte i odpowiedzialne narody powinny nauczyć się
współpracować i pomagać sobie nawzajem, powinny szanować
różnice, powstrzymując się od rozpoczęcia wojny nuklearnej.
Dzisiaj ponownie budujemy napięcie międzynarodowe, które
wystawia na próbę nasze zobowiązania: do uniknięcia kolejnej
wojny światowej, tego by raz na zawsze, współpracując,
wykorzenić terroryzm oraz by skończyć ze stosowaniem przemocy
pod przykrywką „aktów pomocy”.
Widzimy groźną polaryzację w obecnym konflikcie na Bliskim
Wschodzie oraz eskalację przemocy w tym regionie.(5)
Możemy stworzyć hipotetyczny scenariusz, by zilustrować
dzisiejszą sytuację: Wyobraźmy sobie, że wiele osób zostało
zamordowanych w dziejach naszego społeczeństwa z powodu wiary,
włącznie z Muzułmanami, Żydami, Chrześcijanami i innymi. Te
duchy budzą się w duchowym świecie wypełnione bólem,
nienawiścią i żądzą zemsty; i być może nadal utrzymują i
potęgują swoje złe myśli w duchowym królestwie.
Niektóre z tych Duchów były zdolne wybaczyć i spłacić swoje
długi w trakcie wielu wcieleń. Pogłębiły też swoją wewnętrzną
przemianę.
Niestety, pozostałe nie potrafiły zerwać ze swoim egoizmem i
teraz to one wcielają się ponownie w swojej ostatniej próbie
zmiany na lepsze.
Takie uparte Duchy przynoszą w swoim wnętrzu nienawiść i jawne
zło (zarówno świadomie jak i nieświadomie) i mogą wcielać się
w dowolnym miejscu na świecie. Jest to przyczyna sytuacji, w
której wiele z nich może słuchać wezwania grup
terrorystycznych i włączać się w ich szeregi, pomimo że żyją
już w rozwiniętym i zdrowym otoczeniu.
Niektóre grupy Duchów przebywały w duchowym świecie przez
tysiące lat i teraz wracają, by znowu wcielić się na ziemi.
Przynoszą ze sobą ten sam poziom barbarzyństwa, który
okazywały we wczesnych okresach rozwoju ludzkości.
Inne
duchy
wcielają
się,
przynosząc
z
sobą
ziarna
nietolerancji religijnej, głęboko zakorzenione w ich wnętrzu;
okazują tę nietolerancję wszędzie, również w Ameryce
Północnej.
To hipotetyczne wyjaśnienie jest bardzo uproszczonym modelem
dzisiejszej, skomplikowanej sytuacji, w której się znajdujemy,
lecz może być ogromnie ważne, by zrozumieć najważniejsze:
Dzisiaj jest dla nas istotne, by zacząć wprowadzać w życie
naukę, którą Jezus przekazuje nam od dłuższego czasu –
Kochajmy siebie nawzajem!
Transformacja planetarna jest rzeczywiście czasem zaburzeń i
niepokojów do czasu, aż proces tego przejścia się zakończy.(6)
Zgodnie z naukami Duchów jako zbiorowość jesteśmy poddawani
testowi, czy oprzemy się pokusie włączenia się w masową falę
nienawiści. Dochodzimy do końca pięćdziesięcioletniego cyklu
opisywanego przez Chico Xaviera. Naszą sytuację można porównać
do problemów ucznia, który nie zdał semestralnych egzaminów,
gdyż nie uczył się wtedy, kiedy miał na to szansę. Teraz
desperacko próbuje zdać egzaminy końcowe.
Mamy tylko kilka minut, by odpowiedzieć na wszystkie
odpowiedzi poprawnie, lecz parafrazując słynne hasło
prezydenta Obamy “Yes, we can!”(Tak, to da się zrobić), bądźmy
drogowskazem dobroci w mgle nienawiści. To jest nasza ostatnia
godzina! (7)
Wyeliminujmy całą nienawiść i nietolerancję z naszych czynów i
myśli!
Wyciągnijmy rękę do osób z naszej społeczności. Wesprzyjmy
uchodźców. Módlmy się za pokój, który będzie już trwał zawsze.
Bibliografia:
1.Allan Kardec, The Spirits’ Book, pytanie 785.
2.“Co się dzieje z tym światem”. Spiritist Magazine, N.31,
3.Emmanuel, psychografia Chico Xavier. “Na drodze do światła”
4.Folha espirita, Maj 2011,
5.NBC
news:
ISIS
threat,
http://www.nbcnews.com/storyline/isis-terror
6.Divaldo Franco, Duch Manoel
“Planetarna transformacja”
Philomeno
de
Miranda.
7.The parable of the workers of the Vineyeard from the Bible
Gateway.
Dr. Joyce Magalhaes, MD, oraz Dr. Marco Magalhaes, DDS, PhD,
są członkami “Toronto Spiritist Society” w Kanadzie
Źródło: “Spiritist Magazine”, N.31 2016
Kontakt
z
przewodnikami
Angelis
–
duchowymi
Joanna de
Martwisz się, ponieważ nie miałeś jeszcze okazji
nawiązać kontaktu ze swoimi duchowymi przewodnikami.
Zdaje ci się, że dzięki medialności odzyskałeś wiarę, a mimo
to masz wrażenie, że poruszasz się bez
konfliktom i odczuwasz chwile załamania.
celu,
ulegasz
Są takie chwile, gdy nachodzi cię obawa, że prowadzonemu przez
ciebie dialogowi z duchami brak odpowiednich podstaw.
Niecierpliwie czekasz na precyzyjne informacje na temat swojej
roli jako medium.
Znane ci są osoby, które sprawiają wrażenie mniej
przygotowanych, a mimo to zdają się być pod ciągłą ochroną
szlachetnych Duchów, czy też uzyskiwać wsparcie od wspaniałych
opiekunów i innych istot, które za ziemskiego życia nosiły
znamienite i znane nazwiska…
Masz zamiar zrezygnować, sądząc, że twoje zdolności ulegają
jakimś zaburzeniom, że nie jest ci dane, albo też nie masz
środków do tego, by uzyskać pomoc od duchowych przewodników.
Bądź jednak uważny; przemyśl to wszystko i nie narzekaj.
Medialność jest narzędziem, z którego należy korzystać w imię
miłości do Boga, by przyspieszyć postęp ludzkości i ułatwiać
komunikację z Duchami, dzięki której otrzymujemy od nich
pomoc.
Chciałbyś wspierać innych, dzięki czemu możesz uwolnić się
moralnie od błędów z przeszłości, które sprawiają, że w twoim
ewolucyjnym planie towarzyszą ci cierpienia.
Mając zaszczyt pracować nad wspomaganiem rozwoju świadomości u
innych, możesz uczynić wiele dobrego.
Szukają cię ludzie cierpiący i trafiają do ciebie dzięki twoim
duchowym opiekunom, którzy pokładają zaufanie w twoją siłę i
miłość.
Tylko dlatego że nie słyszysz swoich opiekunów, nie myśl, że
jesteś porzucony, że nie masz wsparcia.
Bądź cierpliwy.
Zachowaj wewnętrzny spokój i zaangażuj się bardziej.
Gdy ogarnia cię sen, oni pocieszają cię i uczą, wzmacniają i
planują działania, dla których się narodziłeś na nowo.
Jeśli nie jesteś w stanie tego sobie przypomnieć, gdy jesteś
świadomy, wiedz, że wszystko to jest zapisane w twojej
psychice – jest niczym pożyteczne zobowiązanie, dzięki któremu
będziesz rósł.
Zagłęb się w swoje myśli, a dostrzeżesz, jak często z tobą
rozmawiali, jak często ciebie ratowali i wspomagali w czasie
trudnych prób i zdarzeń.
Są dyskretni; działają, nie zwracając na siebie uwagi – nie
stosują środków, które prowadziłyby do pychy, czy
samouwielbienia.
Pomagają w ciszy, uczą w spokoju i prowadzą cię w twoich
poczynaniach z życzliwością.
Gdy. przyglądając się pracy mediów, widzisz, jak wielkie
dysputy towarzyszą ludziom i jakie dreszcze wywołuje obecność
szlachetnych istot z przeszłości z całą tą pompatyczną otoczką
na ich temat, chcących przedstawić siebie w jasnym świetle –
bądź czujny i nieufny.
Nieważne jest imię, którym podpisywana jest dana wiadomość;
liczy się tylko to, czy jej treść jest wartościowa i to, jak
pozytywnie może na nas ona wpłynąć.
Pracuj więc bez rozgłosu, świadomy swoich obowiązków; pozwól,
by twoi duchowi przewodnicy wytrwale cię prowadzili i nad tobą
czuwali; nie wspinaj się na szczyt nieroztropności, gdzie
błyszczy przez jeden dzień, po czym gaśnie w ciągu chwili,
ludzka pycha.
Autor: Joanna de Ângelis
Psychografia: Divaldo Franco
D.Franco, J. Angelis, Momentos
szczęścia], Salvador, 1990
Lyońskie
spirytystyczne
dysputa
de
–
Felicidade
[Chwile
centrum
Rodzinna
Medium. Dzień dobry.
Jean-Pierre. Dzień dobry wszystkim.
M. Czy jesteś Jean-Pierre?
J. Tak; cieszę się z możliwości wypowiedzenia się. Cieszę się,
że mogę troszkę poczuć ziemię. Dziwne uczucie i zadziwiające.
M. Co jest zadziwiające?
J. Dobrze się czuć, móc nawiązać kontakt.
M. Czy kiedykolwiek wcześniej próbowałeś nawiązać kontakt?
J. Kiedyś nie czułem się najlepiej. Miałem złe chwile. Źle mi
było po śmierci, byłem zagubiony, było ciemno, nie potrafiłem
odnaleźć swoich i wciąż szukałem… Spotkałem inne Duchy, które
były w podobnej sytuacji i rozmawialiśmy. Okazało się, co było
zadziwiające, że odkryliśmy podobieństwa w naszych innych
życiach, gdzie odnajdowaliśmy się w różnych momentach i wciąż
do siebie wracaliśmy. I tak powolutku, czuliśmy się coraz
lepiej. Wszystko wokół nas nabierało barw. Zaczęło nas
przepełniać zaufanie i staliśmy się bardziej twardzi.
M. Czy próbowałeś przybliżyć się do swoich?
J. Tak, właśnie w tamtej chwili próbowałem ich odnaleźć, aby
pomóc im zrozumieć, że byłem tam. Jakimkolwiek sposobem:
gasząc im światło, szepcząc im do ucha. To było ciężkie, bo
byli w żałobie.
M. Skąd wiesz, może było za wcześnie?
J. Tak, za wcześnie.
M. Aby się zbliżyć do swoich?
J. Zrozumiałem, że to niczemu nie służy. Zrozumiałem, że
przebywanie w ich pobliżu też niczemu nie służy.
M. Ale teraz skoro tu jesteś i możesz mówić, co chcesz im
przekazać?
J. Chciałbym im powiedzieć, że wszystko to, co jest na ziemi,
wszystkie dobrze rzeczy trzeba akceptować. Wszelkie dyskusje i
dysputy, które mogą się zdarzyć między różnymi osobami trzeba
puścić w niepamięć. Trzeba kultywować w sobie miłość. Trzeba
zatrzymać tylko to, co najlepsze. Trzeba sobie wzajemnie
wybaczać. Problemy rodzinne bywają smutne ale należy
pozostawić je z boku. Naprawdę trzeba wybaczać sobie wzajemnie
i trzymać się razem. Wszystko zaczyna się w rodzinie.
Wybaczajcie słowa, bo słowa są niczym.
M. Dziękuję za Twoje świadectwo.
J. Chciałbym tylko powiedzieć im, że ich kocham, że wciąż mam
ich w sercu, i że czekam na nich.
M. Usłyszeli Twoje słowa. Bardzo Ci dziękuję.
J. Do widzenia.
Miłość
Miłość to niebiańskie ciążenie światów i dusz ku sobie, potęga
boska, która łączy wszechświaty, rządzi nimi i obdarza
żyznością; miłość to spojrzenie Boga!
Nie okraszajcie tem imieniem namiętności, rozpalanej żądzą
ludzką! To zaledwie cień, niedołężna karykatura miłości. Nie,
miłość jest uczuciem najwyższym, w którym stapiają się i
harmonizują wszystkie przymioty serca; to apoteoza cnot
ludzkich, łagodności, miłosierdzia, dobroci; to rozkwit takiej
siły duszy, która wzbija nas ponad materię, na szczyty boskie,
łączy ze wszystkiemi istotami i budzi w nas uczucie takiej
błogości wewnętrznej, wobec której gasną wszelkie rozkosze
ziemskie.
Kochać to czuć, że żyje się we wszystkich i dla wszystkich, to
poświęcać siebie aż do ofiary, aż do śmierci dla sprawy lub
istoty. Jeżeli chcecie pojąć, co to miłość jest, popatrzcie na
wielkie postacie ludzkości, a przede wszystkiem na Chrystusa,
dla którego miłość była całą moralnością, jedną religią. Czyż
nie rzekł: „Miłujcie nieprzyjacioły wasze, czyńcie dobrze tym,
którzy was prześladują…?”
Mówiąc do nas te słowa, Chrystus nie wymaga z naszej strony
uczucia, którego w sercu żywić nie możemy, lecz żąda braku
nienawiści i chęci zemsty, chce w nas usposobienia do szczerej
pomocy tym, którzy nas zmartwili.
Częsty rodzaj mizantropii, znużenia moralnego oddala dobre
jednostki od reszty ludzkości. Należy przeciwdziałać tej
skłonności do odosobnienia, biorąc pod uwagę wszystkie dowody
uczucia, wszystkie przyjazne względem nas postępki ludzkie.
Cóż dzieje się z człowiekiem odłączonym od bliźnich,
pozbawionym rodziny i ojczyzny? Będzie to istota nieszczęśliwa
i bezużyteczna. Przygasną jego zdolności, opadną siły i smutek
go opanuje bezbrzeżny. Samemu trudno iść naprzód. Trzeba więc
żyć z ludźmi, widzieć w nich towarzyszy niezbędnych. Dobre
usposobienie zdrowiem jest dla duszy. Otwórzmy serce zdrowym i
silnym poruszeniom. Kochajmy, aby nas kochano!
Jeśli sympatia nasza powinna ogarniać wszystko, co nas otacza,
istoty, rzeczy, wszystko, co pomaga żyć, a nawet i nieznanych
członków wielkiej rodziny ludzkiej, jakąż głęboką, niezmierną
miłość winniśmy swoim rodzicom: ojcu, którego troskliwość
podtrzymuje nasze dzieciństwo, który długo mozoli się, by
wyrównać ścieżki naszego życia; matce, która nas dźwigała i
karmiła, która czuwała nad pierwszymi krokami, bolała każdym
naszym bólem! Jakim czułem poświęceniem otoczyć winniśmy ich
starość, jak wywdzięczyć za uczucie, za wytrwałe starania!
Ojczyźnie zarówno winniśmy i serce i krew swoją. Gromadzi ona
i przekazuje spuściznę licznych pokoleń, które pracują i
cierpią dla wytworzenia cywilizacji, z owoców której
korzystamy od urodzenia. Strzeże skarbów duchowych zdobywanych
przez wieki, czuwa nad ich rozwojem i jak szczodra matka
rozdziela je równo między wszystkich ludzi. Cała ta święta
ojcowizna, nauki, sztuki, prawa, instytucje, ład i swobody,
cały ten aparat społeczny, stwarzany myślą i rękami ludzkimi,
wszystko, co stanowi bogactwo,wielkość i ducha narodu jest
naszą własnością. Bez ojczyzny, bez cywilizacji którą nam w
spadku przekazuje, bylibyśmy dzikimi. Cokolwiek uczynimy dla
niej, nigdy nie wyrównamy jej darów.
Czcijmy pamięć tych, którzy czuwaniem, wysiłkami i
poświęceniem przyczyniali się do zgromadzenia i powiększenia
tego dziedzictwa; niech nam świętą będzie pamięć bohaterów,
broniących ojczyzny w godzinie niebezpieczeństwa, tych
wszystkich, którzy aż do progu śmierci głosili Prawdę, służyli
sprawiedliwości i przekazali nam krwią swą okupione swobody i
postęp, z jakich dziś korzystamy!
Miłość głęboka jest jak morze, nieskończona jak niebiosa,
ogarnia swym płomieniem wszystkie istoty. Bóg jest jej
ogniskiem. Jak słońce wstaje nad wszystkim, zarówno i ogrzewa
całą przyrodę, tak Miłość Boska ożywia wszystkie dusze;
promienie jej, przebijając mroki naszego egoizmu, zapalają
drżące światełka na dnie każdego serca ludzkiego. Wszystkie
istoty stworzone są dla miłości. Drobiny życia moralnego,
zarodki dobru w nich spoczywające pod ożywczem tchnieniem
ogniska najwyższego rozwiną się kiedyś, rozkwitną i połączą w
jednym związku miłości, w jednem braterstwie powszechnem.
Kimkolwiek jesteście wy, którzy czytacie te karty, wiedzcie,
że kiedyś spotkamy się wszyscy, czy w przeżyciach przyszłych
na tym świecie, czy na innej planecie lub w niezmierzonościach
przestrzeni, że przeznaczeniem naszem jest wspomagać się
wzajemnie w tym wspólnym pochodzie ku dobru. Jak dzieci boże,
członkowie wielkiej rodziny duchów z piętnem nieśmiertelności
na czołach, musimy znać się nawzajem, łączyć w świętej
harmonii praw i rzeczy, z dala od namiętności i kłamliwych
potęg ziemskich. W oczekiwaniu tego dnia myśl moja popłynie ku
tobie, o bracie mój i moja siostro, jako świadectwo słodkiej
sympatii; niech wesprze cię w zwątpieniu, niech ukoi w bólu,
podźwignie z upadku i niech zjednoczy się z myślą twoją, by
razem błagać Ojca wspólnego o pomoc w zdobywaniu lepszej
przyszłości.
Źródło: Léon Denis Życie po śmierci
Szymel
Slizgol
(Niebo
Piekło według Spirytyzmu)
i
Ziemskie odkupienia
Szymel Slizgol Był ubogim Żydem z Wilna, zmarł w maju 1865
roku. Przez trzydzieści lat żebrał z miseczką w dłoni. W całym
mieście znano jego wołanie: „Pamiętajcie o biednych, wdowach i
sierotach!”.
Przez ten czas Slizgol uzbierał 90 000 rubli. Jednak sobie nie
zostawił z nich ani kopiejki. Pomagał chorym, których doglądał
osobiście; płacił za naukę biednych dzieci i rozdawał
potrzebującym jedzenie, które nazbierał. Wieczory poświęcał na
przygotowanie tabaki, którą sprzedawał, by zaspokoić własne
potrzeby. Szymel był sam na świecie. Jednak w dniu jego
pogrzebu większość mieszkańców miasta szła za trumną, a sklepy
były zamknięte (Paryskie Towarzystwo Studiów Spirytystycznych,
15 czerwca 1865) Wywołanie. Oto jestem wśród was, od początku
tego wieczoru; zbyt szczęśliwy, bo w końcu osiągnąłem szczyt
swoich ambicji, za co słono zapłaciłem.
Dziękuję, że zajmujecie się Duchem biednego żebraka, który z
radością postara się odpowiedzieć na wasze pytania.
P. Najważniejsze szczegóły z pańskiego życia poznaliśmy dzięki
listowi z Wilna. Ponieważ informacje te wzbudziły w nas wiele
sympatii do pana, chcieliśmy z panem wejść w kontakt.
Dziękujemy, że przybył pan na wezwanie, a skoro zgadza się pan
odpowiedzieć na nasze pytania, będziemy szczęśliwi, mogąc się
czegoś nauczyć, poznając pańską sytuację jako Ducha oraz
przyczyny właśnie takiego przebiegu pańskiego ostatniego
istnienia
O. Przede wszystkim bądźcie łaskawi dać mojemu Duchowi, który
rozumie swą rzeczywistą sytuację, możliwość wyrażenia opinii o
pewnej myśli, która przyszła wam do głowy na mój temat; z góry
proszę o radę, jeśli opinia ta będzie fałszywa.
Uważacie za niezwykłe, że publiczna manifestacja zamieniła się
w hołd nic nieznaczącemu człowiekowi, który dzięki swemu
miłosierdziu zyskał tak wielką sympatię. – Nie zwracam się tu
do pana, drogi mistrzu, ani do ciebie, drogie medium, ani do
was wszystkich, prawdziwi i szczerzy spirytyści; mówię tu
raczej do osób, którym wiara jest obojętna. Otóż nie ma w tym
nic dziwnego. Siła moralnego nacisku, jaki praktykowanie dobra
wywiera na ludzkość jest taka, że choćby było się nie wiadomo
jak przywiązanym do materii, to i tak się jej ulegnie; dobrze
przyjmuje się dobro, a posiadanie skłonności ku złu potępia
się.
Teraz przejdę do waszych pytań, których nie dyktuje wam
ciekawość, lecz zadajecie je, by po prostu się czegoś nauczyć.
Dopóki więc mam możliwość, powiem wam w skrócie o powodach,
które skłoniły mnie do ostatniego istnienia i określiły jego
przebieg.
Już przed wieloma wiekami żyłem, mając tytuł króla, a
przynajmniej suwerennego księcia. Na obszarze mojego
panowania, względnie małym w porównaniu z waszymi obecnymi
państwami, byłem absolutnym panem życia moich poddanych;
postępowałem jak tyran i, powiedzmy to słowo, jak kat.
Ponieważ z charakteru byłem żądny władzy, okrutny, skąpy i
porywczy, możecie sobie wyobrazić, jaki był los tych biednych
istot, które żyły pod moim panowaniem. Nadużywałem swej
władzy, by uciskać biednych; by nakładać podatki za wszelkiego
rodzaju rzemiosła, budowy, pasje i cierpienia, by w ten sposób
nasycić własne żądze. Tym sposobem ściągałem podatek od
żebraniny; nikt nie mógł żebrać, nie oddając mi większej
części tego, co ludzka litość wsunęła mu do żebraczej sakwy.
To jeszcze nie wszystko: aby nie zmniejszyła się liczba
żebraków wśród moich poddanych, zabraniałem tym nieszczęśnikom
dzielić się z ich przyjaciółmi, krewnymi, bliskimi, ową
niewielką częścią tego, co zebrali. Słowem, byłem wszystkim,
co najsurowszego można sobie wyobrazić, gdy chodzi o
cierpienie i nędzę.
W końcu straciłem to, co nazywacie życiem, w straszliwych
mękach i cierpieniu; moja śmierć była okrutnym przykładem dla
wszystkich, którzy jak ja, lecz na mniejszą skalę, podzielali
mój sposób widzenia świata. Jako Duch błąkałem się przez trzy
i pół wieku, i dopiero po tym czasie zrozumiałem, że cel mej
reinkarnacji był zupełnie inny od tego, do którego skłoniły
mnie moje prymitywne i ograniczone zmysły; za cenę modlitwy,
cierpliwości i żalu otrzymałem pozwolenie przybrania
materialnej postaci, by znosić podobne cierpienia, do których
doprowadziłem, a nawet znosić coś więcej. Otrzymałem to
pozwolenie, a Bóg dał mi prawo do dowolnego zwiększania mych
cierpień psychicznych i fizycznych. Dzięki wsparciu dobrych
Duchów, które mi towarzyszyły, trwałem w uporze czynienia
dobra i dziękuję im za to, bo uchroniły mnie przed fiaskiem
próby, którą na siebie wziąłem.
W końcu zakończyłem istnienie, w którym dzięki wyrzeczeniom i
miłosierdziu odkupiłem to, co w innym życiu uczyniłem
okrutnego i niesprawiedliwego. Urodziwszy się w domu ubogich
rodziców, wcześnie osierocony, sam nauczyłem się cierpieć w
wieku, w którym jak się uważa, dziecko nie jest w stanie tego
zrozumieć. Żyłem sam, bez miłości, bez serdeczności, a nawet u
zarania mojego życia doświadczyłem przemocy, którą sam kiedyś
dręczyłem innych. Mówi się, że wszystkie zebrane przeze mnie
pieniądze zostały przeznaczone na pomoc moim bliźnim; to
prawda i bez przesady czy pychy dodam, że często kosztem
odpowiednich wyrzeczeń, bardzo dużych wyrzeczeń, pomnażałem
ten majątek, co pozwoliło mi zajmować się publiczną
dobroczynnością.
Umarłem spokojny wiedząc, że spłaciłem dług zaciągnięty w swym
poprzednim istnieniu, i że moje skryte dążenia zostały
zrealizowane. Dzisiaj jestem szczęśliwy, bardzo szczęśliwy
mogąc wam powiedzieć, że kto się wywyższy, będzie poniżony, a
kto się upokorzy, ten zostanie wywyższony.
P. Czy mógłby nam pan powiedzieć, na czym polegała pańska
pokuta w świecie Duchów, ile trwała od chwili pańskiej
śmierci, oraz czy pański los uległ poprawie wskutek skruchy i
podjęcia dobrych postanowień? Proszę nam także powiedzieć, co
wywołało zmianę pańskich poglądów jako Ducha.
O. Każecie mi powracać pamięcią do bardzo bolesnych wspomnień!
Jakże ja cierpiałem… Ale nie skarżę się: wspominam!…
Chcielibyście wiedzieć, na czym polegała moja pokuta; oto ona
w całej straszliwej okazałości.
Ponieważ, jak już wam powiedziałem, byłem katem wszelakich
dobrych uczuć, to długo, bardzo długo moje ciało duchowe
pozostawało związane z rozkładającym się ciałem materialnym.
Aż do jego zupełnego zgnicia czułem, jak toczy mnie robactwo,
co dostarczało mi nielada cierpień! Gdy tylko wyzwoliłem się z
więzów, które utrzymywały mnie przy narzędziu mojej męki,
zacząłem cierpieć jeszcze bardziej. Oto bowiem po cierpieniu
fizycznym pojawiło się cierpienie psychiczne, a to trwało
jeszcze dłużej niż pierwsze. Zostałem postawiony oko w oko ze
wszystkimi ofiarami, które dręczyłem. Od czasu do czasu, jakaś
siła potężniejsza ode mnie kazała mi oglądać moje złe uczynki.
Fizycznie i psychicznie doświadczałem więc wszelkiego bólu,
który wywoływałem u innych. Och! Moi przyjaciele, jakże
straszny jest nieustanny widok tych, którym wyrządziło się
krzywdę! Macie tego słabiutki przykład u was, gdy dochodzi do
konfrontacji oskarżonego i poszkodowanego.
Oto w skrócie obraz tego, co wycierpiałem przez dwa i pół
wieku, aż w końcu Bóg, poruszony moim bólem i skruchą,
ulegając prośbom opiekunów, którzy mi towarzyszyli, pozwolił,
abym wszedł na drogę odkupienia, którą już znacie.
P. Czy jakiś szczególny powód skłonił pana do wybrania swego
ostatniego istnienia właśnie w wyznaniu mojżeszowym?
O. Sam tego nie wybrałem, lecz poszedłem za radą mych
opiekunów. Religia mojżeszowa dorzuciła do mojego życiowego
wygnania jeszcze nieco upokorzenia; bowiem szczególnie w
niektórych krajach, większość wcielonych gardzi Żydami,
zwłaszcza żydowskimi żebrakami.
P. Ile miał pan lat, gdy w swoim ostatnim istnieniu zaczął pan
realizować powzięte zamiary? W jaki sposób pojawiła się u pana
ta myśl? Czy oddając się miłosierdziu z takim wyrzeczeniem,
wyczuwał pan w jakiś sposób, dlaczego tak się dzieje?
O. Moi rodzice byli ubodzy, lecz inteligentni i skąpi. Gdy
byłem jeszcze młody, zostałem pozbawiony uczucia i pieszczot
mej matki. Ta strata wywołała u mnie tym większy smutek, że
mój ojciec, gnany żądzą zysku, zupełnie mnie opuścił. Moi
bracia i siostry, wszyscy starsi ode mnie, zdawali się nie
zauważać moich cierpień. Pewien Żyd, powodowany raczej
egoizmem niż miłosierdziem, przyjął mnie pod swój dach i
nauczył pracować. Owoce mej pracy, często ponad moje siły, z
nadwyżką wyrównywały mu poniesione na mnie wydatki. Później
uwolniłem się odtego brzemienia i pracowałem na własny
rachunek. Jednak wszędzie, zarówno w pracy, jak i w czasie
odpoczynku, wciąż towarzyszyło mi wspomnienie czułości mojej
matki i w miarę jak dorastałem, jej wspomnienie coraz mocniej
rysowało mi się w pamięci i coraz bardziej tęskniłem za jej
troską i miłością.
W końcu z naszej rodziny zostałem tylko ja; śmierć zabrała ją
całą w ciągu kilku miesięcy. I w ten sposób zaczęły rodzić się
okoliczności, które miały towarzyszyć reszcie mojego
istnienia. Dwaj moi bracia pozostawili sieroty. Poruszony tym,
co sam wycierpiałem, chciałem uchronić te biedne małe istoty
przed młodością podobną do mojej; a ponieważ moja praca nie
wystarczała, by utrzymać nas wszystkich, zacząłem wyciągać
rękę z prośbą o wsparcie, nie dla mnie, lecz dla innych. Bóg
nie zechciał obdarzyć mnie pociechą za moje wysiłki; biedne
maluchy także opuściły mnie na zawsze. Wiem dobrze, czego im
brakowało: ich matki. Postanowiłem więc zacząć prosić o
wsparcie dla nieszczęśliwych wdów, które nie mogąc zaspokoić
podstawowych potrzeb własnych oraz swych dzieci, posuwały się
do wyrzeczeń, które wiodły je prosto do grobu; pozostawiały w
ten sposób biedne sieroty, które żyły tak opuszczone i
narażone na niebezpieczeństwa, jak żyłem ja sam.
Miałem trzydzieści lat, gdy pełen sił i zdrowia, żebrałem dla
pewnej wdowy i sieroty. Początki były kiepskie i musiałem
znosić niejedno przykre słowo. Kiedy jednak ludzie
zorientowali się, że naprawdę rozdzielałem wszystko, co
otrzymałem w imieniu biednych; kiedy zauważyli, że dokładam do
tego jeszcze coś z mojej pracy, to zyskałem swego rodzaju
zaufanie, co było dla mnie bardzo miłe.
Żyłem
sześćdziesiąt
parę
lat
i
nigdy
nie
zaniedbałem
powierzonego mi zadania. Nigdy też moje sumienie nie
podpowiadało mi, że istnieje jakaś wcześniejsza przyczyna
skłaniająca mnie do postępowania w ten sposób. Tylko raz,
pewnego dnia, zanim wyciągnąłem dłoń po jałmużnę, usłyszałem
takie słowa: „Nie czyń innym tego, czego nie chcesz, aby tobie
uczyniono”. Od tej pory żyłem głęboko poruszony wielką nauką
zawartą w tych kilku słowach i często przypominałem je sobie,
dodając:„Lecz przeciwnie, czyń dla nich to, co chciałbyś, aby
zrobili dla ciebie”.Wspomnienie mojej matki i moich cierpień
pomagało mi, więc zmierzałem dalej do celu, który me własne
sumienie uważało za dobry.
Zakończę ten długi komunikat, mówiąc wam: dziękuję! Nie jestem
jeszcze doskonały, ale wiedząc, że zło prowadzi do zła, będę
czynić jak dotąd dobro, aby dobro zebrać.
Źródło: „Niebo i piekło według spirytyzmu” – Allan Kardec
Wyzwolenie – „Chwile Zdrowia”
Divaldo Franco
Boża siłą przechodzi przez mój umysł i ciało.
Odrodziłem się w trudnej sytuacji, bym mógł się ćwiczyć i
ewoluować.
Ludzie są tacy, jakimi chcą być, ale ja wciąż poszukuję
równowagi.
Zło, które mi uczynili, przemienię w dobro dla siebie. Nie
było ich intencją im zaszkodzić. Oni sami stali się ofiarami i
nie potrafili postąpić inaczej. Dlatego kocham ich i stanę się
wolny, aby osiągnąć cel, którym jest doskonałość.
***
Wyzwolenie
Negatywne wyładowania umysłu niosą za sobą siłę mogącą
zdezorganizować psychologicznie i fizycznie konstrukcje naszej
istoty. Gdy się do nich przyzwyczaimy, potrzeba będzie
ogromnego wysiłku, by rozplątać ich chaotyczne powiązania,
które znajdziemy na polu energii przynoszącej życie.
Nieprzyjemne wspomnienia, zaburzenia umysłowe, uzależnienia,
deprymujące zdania usłyszane w przeszłości pojawiają się pod
postacią skarg, ukrytego żalu, trzymanej w głębi złości,
umniejszania siebie samego, braku miłości i całego zbioru
niszczycielskich składników prowadzących do dezorganizacji
istotę, która pozwoli stać się ich ofiarą.
Nie można uniknąć tego, że urodzimy się w agresywnej rodzinie,
pośród wrogich sobie ludzi, w ciężkiej sytuacji ze społeczno-
moralnego i ekonomicznego punktu widzenia.
Stanowi to część przeszłości, a nasz lament tylko komplikuje
sytuację zamiast ją rozwiązywać.
Uleganie godnym pożałowania wspomnieniom staje się formą
nieszczęsnego masochizmu, który ożywia to, czego nie da się
wyeliminować, choć mamy do dyspozycji środki, by się im oprzeć
i o nich zapomnieć.
Za każdym razem gdy ktoś znajduje oparcie we współczuciu do
samego siebie wobec porażki w czasie ziemskiego istnienia,
przystosowuje się do tego, co zaszło, dzięki czemu chroni się
przed wpływem konformizmu. Nie da się już więc uniknąć
decyzji, by stać się szczęśliwym i zmienić to, co się
wydarzyło.
***
Reinkarnacja
prowadzi
cię
do
domu,
który
uznajesz
za
niewłaściwy dla twojego postępu i z powodu którego cierpisz.
Być może ty sam go wybrałeś, by dostosować się jak najszybciej
do tego naprawczego procesu.
Każdy wiąże się z istotami, których potrzebuje, aby się
rozwijać. Trwanie w więzieniu tych przykrych zdarzeń jest
postawą godzenia się z tym, co negatywne i mącące spokój,
jeśli masz do dyspozycji cenne środki niosące wyzwolenie.
Problemy istnieją po to by je rozwiązywać.
Trudności są testem wystawiającym na próbę uśpioną wartość
naszej wiedzy i zdolność każdego z nas do walki.
Jeżeli wolisz użalać się nad sobą, nikt nie będzie mógł ci
pomóc.
Rozgoryczenie, strach, narzekanie, uskarżanie się na
przeszłość uzależnią cię jeszcze bardziej od przeszłości, na
czym nieświadomie się opierasz, byle tylko nie podejmować
wysiłku odzyskania spokoju i osiągnięcia radości.
Nie powinieneś, a nawet nie możesz wcielać w życie złych
przepowiedni, które ci przekazano na twój temat, wulgarnych
wyrażeń skierowanych przeciw tobie, przygnębiających zdań,
jakie ci powiedziano, słownej, moralnej i fizycznej agresji,
której stałeś się ofiarą. To już się stało i nie jesteś w
stanie sprawić, by się nie wydarzyło. Możesz jednak oddalić
szkodliwe skutki tych zdarzeń.
Wiesz, że nie jesteś tym, o co cię oskarżono. Ale jeśli przez
nieszczęście, z powodu swojej słabości psychicznej włączyłeś
do swojej osobowości fałszywe oskarżenia i wierzysz, że jesteś
tym, jak cię nazwano, zerwij kajdany i postaraj się uwolnić.
***
Jesteś nieoszlifowanym diamentem, nad którym trzeba
popracować. Nawet jeśli na zewnątrz skała jest zabrudzona,
wewnątrz ciebie jaśnieje blask gwiazd, który masz za zadanie
wyzwolić.
Już teraz rozpocznij ten nowy proces w swoim życiu.
Pozwól sobie samemu udowodnić, ile posiadasz i ile jesteś w
stanie wytworzyć.
Doświadcz
przyjemności
budowania
własnej
przyszłości,
a
natychmiast staniesz się szczęśliwym człowiekiem.
Źródło: „Chwile zdrowia” – medium Divaldo Franco, Duch –
Joanna de Angelis
Zazdrość -przekaz Ducha Saint
Louis
Na jednym ze spotkań Paryskiego Towarzystwa Spirytystycznego,
Saint Luis (Duch) obiecał nam rozprawę na temat zazdrości. Pan
D. rozpoczął rozwijanie swoich zdolności mediumicznych, lecz
miał jeszcze trochę wątpliwości. Nie wątpił w spirytyzm,
ponieważ był jednym z jego najbardziej gorliwych zwolenników.
Pan D. rozumie spirytyzm, czyli jego istotę z moralnego punktu
widzenia, lecz mediumizm objawił się wewnątrz niego, miał
pytania. Pan D. wywołał ducha Saint Luis i skierował do niego
następujące pytanie:
– Czy rozwiejesz moje wątpliwości i niepokoje o moją medialną
siłę, pisząc poprzez mnie rozprawę, którą obiecałeś członkom
Towarzystwa we wtorek, 1 stycznia?
– Tak, zrobię to, żeby Cię wesprzeć.
To wtedy poniższy tekst został podyktowany. Zwracamy uwagę, że
pan D. skierował prośbę do St. Louis z czystego i szczerego
serca, bez ukrytych motywów, co jest niezbędne dla wszystkich
dobrych komunikacji. To, co zrobił nie było testem. On jedynie
wątpił w siebie, pozwalając Bogu odpowiedzieć, by dał mu
odpowiednie środki, aby stał się użyteczny (dla innych).
Dzisiaj Pan D. jest jednym z najbardziej kompletnych mediów,
nie tylko z powodu dużej łatwości w praktykowaniu mediumizmu,
ale też dzięki jego zdolności służenia wszystkim duchom w
komunikacji, nawet tym wyższego rzędu, które wyrażają się z
łatwością i życzliwością poprzez jego osobę. Są to te
szczególne zalety, które są pożądane u mediów i które mogą być
zawsze zdobyte poprzez cierpliwość, silną wolę i ćwiczenia.
Pan D. nie potrzebował wiele cierpliwości. Miał wolę i zapał,
połączony z naturalną zdolnością. Zajęło to niewiele czasu, by
wznieść jego zdolności na najwyższy poziom.
Oto jest
przekazana mu sentencja na temat zazdrości: …
Spójrz na tego człowieka. Jego duch jest niespokojny; jego
ziemskie zmartwienia osiągnęły szczyt. Zazdrości rówieśnikom
złota, luksusu i szczęścia, rzeczywistego lub iluzorycznego.
Jego serce jest zdruzgotane. Jego dusza jest skrycie trawiona
przez niespełnioną próżność i dumę. Nosi, we wszystkich
momentach swojego nieszczęsnego żywota, węża wykarmionego
własną piersią, który bez przerwy sugeruje mu najbardziej
zgubne myśli:
“Czy osiągnę to zmysłowe szczęście? Przecież mam do tego takie
samo prawo, jak inni. Dlaczego miałbym zostać tego
pozbawiony?”
I bezustannie debatuje na temat swojej bezsilności, dręczony
przez straszliwe męki zazdrości. Będzie szczęściarzem, jeśli
te złowieszcze idee nie zaprowadzą go na skraj przepaści.
Wchodząc na tą drogę, zaczyna zadawać sobie pytanie, czy nie
powinien brać przemocą tego, co jak sądzi mu się należy.
Jednak nie będzie odsłaniać innym przerażającego zła, które go
pochłania. I jeżeli nieszczęśliwy spojrzy na swoje położenie
z dystansu, dostrzeże licznych ludzi, którzy cierpią bez
narzekania i są wciąż wdzięczni Stwórcy, ponieważ to, czym nas
doświadcza jest błogosławieństwem, przez które Bóg zbliża
swoje stworzenia do jego wiecznego tronu.
Niech dzieła miłosierdzia i podporządkowanie się woli Boga
będą waszym szczęściem oraz prawdziwym skarbem na Ziemi. Tylko
one mogą doprowadzić was do Boga. Te prace przepełnione
dobrocią przyniosą wam radość i wieczne szczęście. Zazdrość
jest jedną z najbardziej szkaradnych i zasmucających ułomności
na tym globie. Dobroczynność i niezachwiana wiara sprawią, że
całe zło zniknie, jedno po drugim , im więcej będzie się
pojawiać ludzi dobrej woli.
Amen.
Saint Louis (Duch)
> Źródło: „Przegląd Spirytystyczny” (fr. „Revue Spirite”)- Allan Kardec (red.),opublikowany w lipcu 1858.
Saint Louis był Duchem-mentorem Paryskiego Towarzystwa Spirytystycznego w czasach Kardeca.
(Źródło: „The Spiritist Magazine” , wydanie angielskie nr 17,
www.thespiritistmagazine.com
oryginalny tytuł „Envy”,s. 10-11.)
kwiecień-czerwiec 2012
Dziewięć
spirytystycznych
zasad
budowania
lepszego
świata
Jak
spirytyzm
i
spirytyści
mogą
przyczynić się do postępu świata?
Pierwsza zasada
Poprzez humanistyczne podejście, w którym człowiek jest celem,
a nie środkiem do realizacji jakiegokolwiek zamierzenia. Ten
humanizm zakłada pełną świadomość i pacyfistyczne działanie, w
którym przemoc jest może być formą ekspresji ani emancypacji.
Przemoc w wizji spirytystycznej akceptowana będzie tylko w
przypadku ekstremalnej i nieuniknionej konieczności w ramach
samoobrony.
Druga zasada
Uznawanie godności wszystkich ludzi bez względu na rasę,
wyznanie, orientację seksualną, poglądy, klasę społeczną itp.
Reinkarnacja może być wielkim narzędziem dla świadomości,
ponieważ pozwala doświadczyć procesu historycznego w czasie i
przestrzeni.
Trzecia zasada
Promowanie optymistycznej wizji życia, począwszy od
zrozumienia, że człowiek żyje dalej po śmierci biologicznej.
Istota ludzka w perspektywie spirytystycznej jest istotą
stworzoną do życia, a nie do śmierci, jak twierdzą niektóre
pesymistyczne filozofie i współcześni nihiliści.
Czwarta zasada
Nauczanie w kierunku wolności, ale również odpowiedzialności.
Edukacja według spirytyzmu jest nie tylko kształceniem
intelektu, ale również uczuć. Celem edukacji spirytystycznej
jest rozwijanie autonomii człowieka – tak, aby mógł żyć w
jedności ze społeczeństwem, z pełną wolnością do korzystania
ze swoich praw i wykonywania obowiązków.
Piąta zasada
Traktowanie spirytyzmu niedogmatycznego, racjonalnego,
neutralnego religijnie, szanującego wolność myślenia, jako
propozycji dla świata, która jest alternatywą dla duchowości
dogmatycznej i nauk materialistycznych.
Spirytualizm spirytystyczny oferuje niespotykane
możliwości dla wiedzy, etyki i duchowości.
dotąd
Szósta zasada
Rozwiązywanie problemów indywidualnych i społecznych poprzez
oddanie się życiu aktywnemu, a nie kontemplacyjnemu.
Spirytyzm pojmuje człowieka w świecie, a nie w oderwaniu od
świata, wyobcowanego i godzącego się z problemami społecznymi.
Dla nas spirytystów Jezus z Nazaretu jest wzorcem działania na
świecie, ponieważ nie tylko się modlił, ale przede wszystkim
działał.
Siódma zasada
W kategoriach filozoficznych spirytyzm może przyczynić się do
postępu ewolucji w zakresie ontologii, czyli w oparciu o
strukturę bytu. Według nauk Kardecjańskich, dwa elementy
wszechświata: duch i materia, podlegają wieczystej
transformacji, dlatego obowiązkiem człowieka jest rozwijać
swoją ewolucyjną świadomość.
Ósma zasada
Spirytyzm naucza, aby odróżniać rzeczy niezbędne oraz zbędne,
odrzucić materializm i kapitalistyczny konsumpcjonizm.
Spirytyzm opowiada się za społeczeństwem, w którym każdy ma
dostęp do podstawowych dóbr życia; gdzie nie ma ubóstwa ani
wykluczenia społecznego.
Dziewiąta zasada
Filozofia
spirytystyczna
zaleca
rozwijanie
empatii
i
współczucia dla cierpiących. Zaleca działanie pełne
współczucia, aby zmniejszyć cierpienia, które znajdujemy na
naszej drodze.
Spirytyzm
naucza,
że
czynienie
dobra
jest
obowiązkiem
człowieka wobec społeczeństwa.
Prawnik i filozof – Guaruja, Santos (Brazylia)
Myśl i twory umysłowe
Jeżeli chodzi o otoczenie Ducha, dowiadujemy się od Kardeca i
Duchów wyższych z Księgi Duchów, że jesteśmy otoczeni w naszej
duchowej atmosferze podstawowym fluidem, nazywanym –
powszechnym fluidem uniwersalnym – i jego przekształceniami
(fluidami różnych rodzajów).
W „Przeglądzie spirytystycznym” Kardec uczył, że :
Myśl i wola są dla Duchów tym, czym dłoń jest dla człowieka.
Za pomocą myśli narzucają tym fluidom ten czy inny kierunek,
grupują je, łączą lub rozdzielają, tworzą z nich całość
mającą kształt, formę, określony kolor […]. Czasami
przekształcenia te wynikają z intencji; często są produktem
nieświadomej myśli. Wystarczy że Duch o czymś pomyśli by ta
rzecz powstała…
Jako że myśl jest falą subtelnej energii, w połączeniu z
uczuciem nadaje w eterycznej rzeczywistości kształt
zainteresowaniom i obawom człowieka, jego uczuciom i
fiksacjom. Powstają w ten sposób twory myślowe, kształty
myślowe, pasożyty astralne, zależnie od natury danego tworu,
które zamieszkują wokół danego źródła swojego pochodzenia.
W ten sposób każda istota jest permanentnie otoczona przez
swoje wyobrażenia rzeczy, obiektów, osób zainteresowań i
intencji, które wypełniają pole umysłowe i wewnętrzne życie.
Każda myśl manifestuje się w ludzkiej aurze niczym błyskawice
w czasie burzy, ale wystarczy, że Duch skupi na czymś swoją
myśl, by uformował się twór umysłowy w elektromagnetycznym
polu danej istoty. Twój ten będzie wzmacniany nieustannym
myśleniem i ożywiany uczuciem, które jest z nim powiązane.
Emocje i uczucia będą karmić ów kształt myślowy, który
nabierze tymczasowego życia, dopóki nie skończy się żywiące go
paliwo.
Nawet gdy myśl, która dała mu początek zniknie z umysłu, on
będzie wciąż krążył wokół człowieka, związany z jego
wewnętrznym światem, dopóki nie zniszczy go działanie
magnetyczne pochodzące z wewnątrz lub z zewnątrz.
Może to nastąpić poprzez modlitwę, fluidoterapię albo
zastosowanie magnetyzmu poprzez jakiegoś zaprzyjaźnionego
Ducha, albo nawet, w zależności od intensywności, poprzez
myśli o przeciwnej treści, które rozpraszają ową formę
umysłową.
Niektóre twory są ustrukturyzowane w sposób tak silny i trwają
tak długo w czasie życia danej osoby, że podczas procesu
wewnętrznej odnowy, gdy Duch zdecydował się już na zmianę
umysłowych i emocjonalnych wzorców, oddziałują dalej,
utrudniając ten proces ciągłymi wyładowaniami umysłowoemocjonalnymi w obszarze aury i ciała fizycznego człowieka,
który pracuje nad sobą.
Wielu interpretuje to zjawisko jako oddziaływanie opętańcze
Duchów, które nie chcą naszego wewnętrznego i osobistego
rozwoju, ale w rzeczywistości chodzi o proces samoopętania,
który może się przemienić w ucisk duchowy dokonywany przez
naszych przeciwników, którzy wielokrotnie wykorzystują to
dostępne podłoże umysłowe wokół nas, by wyrządzić nam krzywdę.
Duchy te, zaznajomione z nauką spirytystyczną, będą mogły
wzmacniać ładunek magnetyczny tych tworów i łączyć je z innymi
o tej samej treści, o
ile odnajdą oddźwięk w wibracji
nieostrożnego Ducha, który przechodzi przez proces nauki
panowania nad sobą.
Dzieje się to w chwilach, gdy Duch osłabia swoją duchową
ochronę, pozwalając sobie świadomie na rzeczy, których robić
nie może albo nie powinien w ramach procesu poznania siebie.
Ciągła uwaga naszych duchowych dobroczyńców, działających na
rzecz dobra i miłości, chroni nas przed wieloma takimi
okolicznościami i minimalizuje przypadki nękania, ale nie
zwalnia nas od wysiłku by zmieniać siebie samego i uleczyć się
od wewnątrz, gdyż jest to niezbędne do ewolucji.
Twory umysłowe wciąż krążą wokół istot w taki sposób, że
jakikolwiek Duch doświadczający mniejszych zaburzeń duchowych,
który się zbliży,
będzie mógł odebrać treść zajęć i
zainteresowań człowieka z energetycznego i psychicznego pola,
które promieniuje z każdego z nas.
Może dlatego Jezus stwierdził, że „… nie ma […] nic ukrytego
co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie
było poznane i na jaw nie wyszło” (Łk 8,17), czyli że nie da
się ukryć przed wszechświatem naszych tworów umysłowych i
emocjonalnych.
Twory te kumulują się w ludzkiej aurze i jeśli nie są z natury
rozdrobnione,
wchłonięte
przez
inne
istoty
albo
zdekonstruowane przez umysłowe działania o przeciwnej treści,
ostatecznie wdzierają się do pola elektromagnetycznego danej
osoby a następnie do ciała fizycznego, wywołując skutki
tożsame ze swoją esencją.
Gdy twory mają negatywną wartość i dostają się do środka,
doprowadzają do pojawienia się różnych chorób, znanych w
medycynie jako schorzenia psychosomatyczne, zgodnie z tym co
stwierdza Joseph Gleber:
Do
oczyszczenia
form
myślowych
dochodzi
na
skutek
konieczności reorganizacji źródeł psychicznego życia, to
jest naturalną potrzebą. To zjawisko higieny umysłowej
następuje wraz z wibracyjnym zejściem toksycznej lub niskiej
materii umysłowej, która progresywnie się kondensuje. Proces
ten dotyka różnych warstw aury i trwa aż produkt wypaczania
myśli zostanie wchłonięty przez układ nerwowy albo dostanie
się do krwiobiegu…
Źródło: fragment książki „Leczenie samouzdrawianie” – dr
Andrei Moreira