Grudzień 2015 - Parafia św.Teresy od Dzieciątka Jezus
Transkrypt
Grudzień 2015 - Parafia św.Teresy od Dzieciątka Jezus
ISSN 1730-3230 www.teresasiedlce.pl SIEDLCE GRUDZIEŃ Święta ze skazą Kolędowe odwiedziny duszpasterskie Dajcie się zaciągnąć przed ołtarz STRONA 9 STRONA 19-21 STRONA 26 nr 10 (211) 2015 Drodzy Czytelnicy „Posłańca Świętej Teresy”! Bóg narodził się jako człowiek! To jest dobra nowina dla nas! Nic co ludzkie nie jest Mu obce, za wyjątkiem grzechu! Z Okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzymy Wam poczucia tego, że Bóg jest z nami, głębokiej świadomości Miłości Boga i pięknych Świąt! Wasi Duszpasterze Słowo stało się ciałem Wszystkim Czytelnikom „Posłańca św. Teresy” życzymy radosnych i szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia. Niech Maleńka Dziecina błogosławi we wszystkim, co dobre, mądre i piękne, niech wleje w Wasze serca niezłomną nadzieję, mocną wiarę i gorącą miłość. Życzymy, abyście ten kolejny rok 2016 przeżyli w łączności z Bogiem i Jego Matką. Redakcja „Posłańca św. Teresy” Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Drodzy Parafianie! Drodzy Goście! Przed nami Święta Bożego Narodzenia. Jest to czas rodzinnych spotkań i wspólnego spożywania posiłków, śpiewania kolęd… Na wyjątkowo rodzinny wymiar tych świąt wpływ ma sama aura za oknem. Zima, wiatr, często mróz i śnieg, a w domu ciepło rodzinne. Poza tym, a może przede wszystkim, sam Jezus chce narodzić się w rodzinie! Chce, by się Nim opiekowano, wychowywano Go, by mógł uczyć się ludzkich umiejętności od Maryi i Józefa, którzy tworzą razem z Nim Rodzinę. Stąd właśnie pomysł na temat naszego numeru. Na temat rodziny różnie można pisać - pozytywnie i negatywnie. Myślę że różnorodność naszych artykułów sprawi, że każdy znajdzie coś dla siebie. Gorąco zachęcam do przeczytania naszego pisma, a także do współ- pracy z nami. Jeśli chciałbyś/ chciałabyś coś opublikować w naszej gazetce, albo może pięknie rysujesz i chcesz podzielić się swoim talentem, to serdecznie zapraszamy Cię do naszej Redakcji. Drodzy Czytelnicy „Posłańca Świętej Teresy”! Bóg narodził się jako człowiek! To jest dobra nowina dla nas! Nic co ludzkie nie jest Mu obce, za wyjątkiem grzechu! O. Krzysztof Machelski OMI – Opiekun Redakcji Posłańca św. Teresy Św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza BUSOLA „Dziś jedyną moją busolą jest zawierzenie Bogu. O nic już nie potrafię tak żarliwie prosić poza tym, by w mojej duszy wypełniła się wola Boża bez przeszkód ze strony stworzeń.” Czas świętowania i radości z Bożego Narodzenia niech będzie dla nas wszystkich też czasem zawierzenia Bogu. Cyt. z książki ,,Dzieje Duszy Św. Teresy od Dzieciątka Jezus”. Wyd. K.B. 2 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY „GAME OVER” czyli koniec gry 4 NIEDZIELA ADWENTU - C Mi 5,1-4a; Ps 80 „ODNÓW NAS, BOŻE, I DAJ NAM ZBAWIENIE” Będąc nad morzem, usłyszałem w telewizji reklamę, w której padły m.in. takie słowa: „Nie czekaj aż…, zacznij… .” Nie pamiętam, o co chodziło, ale później chodząc brzegiem morza dokończałem to zdanie po swojemu: Nie czekaj aż umrzesz, zacznij po prostu żyć; Nie czekaj aż dopadnie cię kolejna choroba, zacznij cieszyć się tym, co masz… . Każdy z Was, Siostry i Bracia, może tworzyć podobne zdania. Jak słyszeliśmy nieraz w Adwencie, jest to czas oczekiwania Jezusa na przyjście na końcu czasów. Wtedy będzie już, jak to się teraz mówi: pozamiatane, czyli nic się już nie da zrobić. Dzisiaj w refrenie Psalmu błagamy: „Odnów nas, Boże, i daj nam zbawienie”. Trzeba więc wziąć się za sprzątanie nie tylko mieszkania, ale przede wszystkim własnej duszy. Idąc deptakiem, we wspomnianej miejscowości, zobaczyłem młodych ludzi. Mężczyzna miał założoną czarną koszulkę. Była na niej namalowana na biało młoda para w dniu ślubu, a pod nią napis: „Game over” (koniec gry). Pomyślałem, że jeżeli ktoś przed ślubem udawał, grał kogoś innego, to po ślubie opadnie kurtyna i drugiej osobie – towarzyszce, towarzyszowi życia – „otworzą się oczy”. Jak więc żyć? Idziemy dalej nadmorską uliczką. Słyszę jak - na pytanie żony, w jaki sposób dojść do portu – mąż odpowiada: „Nie trzeba wielkiej wirtuozerii, żeby tam trafić. Trzeba iść ciągle prosto”. Siostro i Bracie, trzeba chodzić prostymi drogami, bo kiedyś opadnie kurtyna i nastąpi: „Game over” (koniec gry) i już nikogo nie będziemy udawali, grali. A jak pisze prorok Micheasz: „On (Bóg) będzie pokojem” dla tych, którzy pozwolili się Bogu odnowić - też przez ten Adwent. Boże, posprzątaliśmy jak umieliśmy najlepiej, ale prosimy jeszcze o czas. o. Krzysztof Pabian OMI Smacznego! Pamiętam moje pierwsze spotkanie opłatkowe we wspólnocie Odnowy w Duchu św. Przed tym spotkaniem opiekun powiedział: Wieczerza wigilijna kojarzy mi się zawsze z kompotem z suszonych owoców i kutią – przypomina mi rodzinny dom. Czy może ktoś to przygotować? No i zapadła cisza, bo o ile kompot jest prawie w każdym domu, o tyle kutia nie jest „szlagierem” na naszych stołach. Zgłosiłam się na ochotnika, choć nigdy kutii nie robiłam, ale skoro ma ona przypomnieć ojcu wigilię spędzaną w domu, warto zaryzykować! Poszukałam, poszperałam, trochę podpytałam osoby mieszkające bliżej wschodniej granicy i… przygotowałam kutię. Moja reakcja na opinie ojca była jednoznaczna – zaniemówiłam. Kiedy podałam kutię, ojciec popatrzył i powiedział: Ale u nas w domu była inna! No i „masz babo placek”. Okazało się, że ta domowa u ojca była rzadsza i jadło się ją łyżką z głębokiego talerza. W mojej prawdopodobnie brakowało słodkiej śmietanki lub chudego mleka. Ale i tak została zjedzona, więc może ktoś z czytelników wypróbuje ten przepis? 0,25 l pszenicy (czystej, można taką kupić w sklepie z ziołami) 0,5 l miodu, 50dkg cukru (można zmniejszyć ilość cukru, jeśli nie chcemy, żeby była bardzo słodka), 50 dag maku i bakalie: rodzynki, orzechy włoskie, figi, migdały. Pszenicę umyć i namoczyć na noc. Następnego dnia ugotować do miękkości, kilkakrotnie zmieniając wodę (zawsze wlewać gotowaną). Miękką pszenicę odsączyć na sicie. Mak wypłukać, sparzyć i dwukrotnie przekręcić przez maszynkę. Wilgotny mak wymieszać z miodem, cukrem i bakaliami. Pszenicę dodaje się przed samym podaniem; jeśli jest dużo wcześniej wymieszana z masą ma- kową- twardnieje. Kutię podaje się lekko schłodzoną. SMACZNEGO! Elżbieta Ługowska POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 3 Podaj rękę trędowatemu C Z Y L I O NIEZWYK Ł Y C H D W Ó C H Ś W I Ę TA C H PRZEŻYWANYCH NA „CZERWONEJ WYSPIE”; O PIOSENCE, KTÓRA WYRAŻA TAMTĄ RZECZYWISTOŚĆ; O PUSZCE SARDYNEK I KASECIE Z KOLĘDAMI, I O TRĄDZIE, KTÓREGO JAK SŁYSZAŁEM, JEST 200 ODMIAN - Z TEGO TYLKO KILKA NIEULECZALNYCH. Ponad 20 lat temu, wraz z siostrą Blandine i kilku Malgaszami, szliśmy z Mahanoro kilkanaście kilometrów do jednej większej wioski w buszu, gdzie znajduje się duża kaplica, by przeżywać święta Bożego Narodzenia. Wtedy na Madagaskarze jest lato, niemiłosierny upał. Szliśmy, zatrzymując się w przydrożnych domach chrześcijan. W każdej wiosce ludzie witali nas podaniem ręki, jakąś skromną strawą, czym kto miał. W Wigilię rano przeprowadzaliśmy egzaminy dorosłych do chrztu. Jeden mężczyzna nie umiał dosłownie nic, nawet modli- twy „Ojcze nasz”. Po konsultacji z siostrą nie dopuściliśmy go do chrztu. Długi czas miałem z tego powodu wyrzuty sumienia, aż do czasu, kiedy przeczytałem książkę bpa Grzegorza Rysia pt. „Pierwsze jest pierwsze” (s.35), w której pisze, że w czasach pierwszych wieków i potem, kandydat do chrztu musiał znać tę modlitwę. Następnie była spowiedź i uroczysta Pasterka po zmroku, w czasie której odbyła się forma przyjęcia do kolejnych stopni katechumenatu, chrzty, śluby … i Msza św. z cudownymi malgaskimi śpiewami. Po niej, już w małym gronie, był czas jeszcze na wymianę prezentów, słuchanie z kasety polskich kolęd i konserwę rybną z Polski. Kilka miesięcy później, kilkadziesiąt kilometrów dalej, przeżywaliśmy święta wielkanocne u polskich kamilianów w dużym mieście Fianarantsoa. Niedaleko znajduje się mała osada Ilena, gdzie jest wioska trędowatych. Większość ludzi jest zdrowa albo zaleczona, ale pamiętam takie zdarzenie, gdy przed Mszą św. staliśmy przed kaplicą, jakiś mężczyzna czołgał się w naszą stronę. Potem wyciągnął chorą, ale zaleczoną dłoń i podał do przywitania. Chwila zawahania i strachu, ale odwzajemniłem gest. Człowiek ów nie miał nóg do kolan i palców u dłoni. Tam na Madagaskarze wszyscy, jak przychodzi misjonarz, chcą się przywitać. Przed nami święta. Może i tutaj żyją „trędowaci”, których omijasz szerokim łukiem – „trędowaci” z rodziny, z sąsiedztwa, z pracy… . Czy nie czas to zmienić? Jeden zespół śpiewa tak: „Podaj rękę swemu bratu – niechaj nikt nie czuje się sam. Jezus pokój przyszedł dać światu i ten pokój ogłasza nam…”. Nie traktuj, Siostro i Bracie, nikogo jak „trędowatego”, a jeżeli inni Cię za takiego mają, to się nie załamuj, bo i o Jezusie mówili, że „odszedł od zmysłów”. Ale On jest lekarzem ciał i dusz. A gdy się zdarzy, że w święta jesteś sam, że wszyscy Cię zostawili, to pamiętaj, że są płyty z polskimi kolędami, jest kawałek świerku i jest puszka sardynek, za którą niejeden misjonarz z Polski tęskni. I jesteś Ty, i zawsze jest Jezus, więc „złóż w Panu nadzieję – odtąd i aż na wieki” (Ps 131,3). Są różne rodzaje trądu. Z jednego – najgorszego – uzdrawia tylko Jezus – „trądu ludzkiego serca” czyli grzechu. Oczyszczających duszę Świąt Bożego Narodzenia Wszystkim życzę! o. Krzysztof Pabian OMI Czy wiesz co to znaczy – Ef 5,21 lub 1P 3,1-20 lub Kol 3,18? A ja już wiem. Jeszcze 3 lata temu Dr Google był ode mnie mądrzejszy, bo nie wiedziałam, że są to namiary na czytania w Piśmie Świętym. Pismo Święte zawsze stało na półce, „odkurzane” na Wigilię i na Kolędę. A teraz ma powycieraną od używania okładkę, dużo kolorowych karteczek poprzyklejanych w różnych miejscach. Gdy zaczęłam czytać Pismo Święte niewiele rozumiałam, szczególnie w Starym Testamencie. Nawet czasem złościłam się i buntowałam. Po pewnym czasie praktyki, modlitwy, rozmowie z kapłanem i pracy we wspólnocie te Święte Teksty zaczęły do mnie mówić. Mam wiele przykładów na to, że właśnie w Piśmie znalazłam odpowiedź lub rozwiązanie dla mojej aktualnej sytuacji czy problemu. Często bywa tak, że przedstawiam Bogu mój problem, pomodlę się i na „chybił trafił” otwieram Pismo Święte, czytam i... nie do wiary, właśnie jest opisana dokładnie moja sytuacja, 4 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY jest odpowiedź czasem mocno niewygodna, ale jakże oczywista. Widzimy na filmach kaznodziejów, protestantów i innych pastorów, którzy zawsze chodzą z Biblią „pod pachą”. A My? A Nam kojarzy się to tylko ze świadkami Jehowy. W obliczu chociażby obecnych czasów i migracji religijnej, czy Ty znasz swoją Religię? Czy umiałbyś rozmawiać z wyznawcą innej wiary? Czy znasz fakty opisane w Biblii? Biblię można mieć nawet za darmo w telefonie. Bóg jest daleko? Jest niedostępny?.....ŚMIECH. Bóg jest tuż obok mnie, jest blisko i w każdym czasie możesz Go słuchać. OTWÓRZ BIBLIĘ. Ps. A może Ty również znajdziesz w Liście św. Pawła do Efezjan, rozdział 5 wers 21 lub w Pierwszym Liście św. Piotra, rozdział 3 wersy od 1 do 20 lub w Liście św. Pawła do Kolosan, rozdział 3 wers 18, zdanie, które okaże się drogowskazem dla Twojej rodziny, Twojego małżeństwa, dla Twoich relacji z Bogiem i ludźmi. Ewa Adaszewska Modlitwa Adwent to czas oczekiwania na przyjście Pana. Tego historycznego w Betlejem dwa tysiące lat temu, a zarazem powtórnego Jego przyjście na końcu czasu. Pomiędzy tymi przyjściami – mówi święty Bernard – jest jeszcze jedno, o którym zapewnia Chrystus w Ewangelii: „Jeśli kto zachowuje moją naukę, Ojciec umiłuje go i razem do niego przyjdziemy”. A więc Jezus wciąż przychodzi do nas w Swoim słowie, w sakramentach, w modlitwie, w drugim człowieku. Jak można rozpoznać to przyjście? Poprzez wiarę, a ona wzrasta przede wszystkim na modlitwie. A zatem, ten kolejny już artykuł o życiu zakonnym pragnę poświęcić modlitwie. Z pewnością jest wiele jej definicji, można nawet zaryzykować, że tyle, ile ludzi, którzy się modlą. Jedną z najpiękniejszych podała św. Teresa od Jezusa, stwierdzając, że jest to rozmowa z Tym, o którym wiem, że mnie kocha. I rzeczywiście, skoro ktoś wstępuje do zakonu to dlatego, że czuje miłość Pana Boga, miłość większą od wszystkich innych. Jezus staje się dla niej Oblubieńcem, a więc Kimś, kogo najbardziej kocha. A jeśli się kogoś kocha to pragnie się spędzać z nim jak najwięcej czasu. Osoba zakonna, rozkochana w Bogu, jest więc przede wszystkim osobą rozmodloną. Dzisiaj często żalimy się na brak czasu, w tym także na modlitwę. Dlatego jeden z dokumentów poświęconych życiu konsekrowanemu przypomina: „Autentyczne życie duchowe wymaga od wszystkich poświęcenia regularnie, każdego dnia, odpowiedniego czasu na głęboką, osobistą rozmowę z Tym, o którym wiedzą, że ich kocha, aby z Nim dzielić własne przeżycia i otrzymać światło na dalszą drogę codzienności. Jest to praktyka, która domaga się, aby być jej wiernym, ponieważ jesteśmy stale narażeni na pułapkę alienacji i rozproszenia, pochodzących ze współczesnego społeczeństwa, przede wszystkim ze środków masowego przekazu”. Wszyscy, w jakiś sposób, powinniśmy odnieść to do siebie. Każdy z nas potrzebuje wygospodarować czas na indywidualną modlitwę. Nie tyle brakuje nam czasu, lecz pozwalamy się okradać z niego poprzez oglądanie telewizji, korzystanie z internetu… „Czas to miłość” – mawiał Stefan kardynał Wyszyński. Brak czasu na modlitwę wskazuje na temperaturę naszego serca i naszej miłości do Boga. A do czego powinna prowadzić nas modlitwa? Posłużę się przykładem. Pewien mieszkaniec wioski, znany ze swej wielkiej religijności wspominał swego starego proboszcza, który był człowiekiem modlitwy. Gdy miał prawie 14 lat i często służył mu do Mszy św. powiedział do niego: „Ja też chciałbym umieć się modlić”. I usłyszał: „Kiedy idziesz do Boga, chłopcze, myśl bardzo intensywnie, że On jest obecny i powiedz Mu: Panie, oddaję się do Twojej dyspozycji”. Swoje wspomnienie zakończył stwierdzeniem: „Tego dnia nauczyłem się modlić. I mija już 40 lat, jak co dzień modlę się, oddając się Bogu do dyspozycji”. Modlitwa więc nie polega na tym, żeby Bóg dostosowywał się do moich próśb, a może nawet wymagań, ale żebym to ja potrafił przyjąć Jego wolę i do niej dostosował swoje życie. Nie ma pięk- niejszego przykładu, jak można to zrobić, niż życie Maryi. Niech będzie Ona naszym wzorem nie tylko w adwentowym czasie… Na jeszcze jedną rzecz pragnę zwrócić uwagę, że w rozmowie z Bogiem modlitwa publiczna musi zawsze splatać się z osobistą. W ten sposób możemy mówić do Boga, a Bóg mówi do nas. Bardzo dobrze to uwidacznia się w życiu konsekrowanym. Przypomniał o tym m.in. bł. Paweł VI: „Modlitwa wspólnotowa pełni ważną rolę, udzielając koniecznego wsparcia duchowego. Każdy zakonnik ma prawo do tego, by pomagała mu w jego modlitwie obecność i przykład innych członków wspólnoty. Każdy zakonnik posiada przywilej i obowiązek modlenia się z innymi oraz uczestniczenia z nimi w liturgii, która jest jednoczącym ośrodkiem ich życia”. Na zakończenie pragnę przytoczyć słowa jednego z poprzednich przełożonych generalnych Misjonarzy Oblatów o. Jette OMI, który podkreślał, że „pięć minut adoracji ma większą wartość niż cały dzień apostolstwa bez zażyłej relacji z Bogiem”. Bardzo chciałbym, aby czytelnicy pochylając się nad tym tekstem zastanowili się, że rzeczywiście modlitwa musi dla nas wszystkich stać się priorytetem. Dopiero kochając Boga i czerpiąc z Jego miłości, możemy iść do innych okazując im serce i potrzebną pomoc. Niech to będzie dla nas wskazówką, zwłaszcza teraz, kiedy w Kościele rozpoczął się Rok Miłosierdzia. A osoby konsekrowane mają za zadanie być tego czytelnym znakiem… o. Krzysztof Ziętkowski OMI POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 5 Bóg narodzi się... w ciszy wy, niczego się nie boimy tak, jak cichej samotności... „Nie pytaj mnie jak wypada żyć. Niewiele wiem, błądzę tak jak Ty.Wśród szaleństwa dni, jak wytchnienia cień. Dziś wszystkim z nas Bóg narodzi się.” „Nadziei blask aż po nieba kres, Wigilii czas, płonie światłem świec. Poprzez ciszy mgłę z dala słychać śpiew. Dziś wszystkim z nas Bóg narodzi się”. stał się człowiekiem, przybrał ludzkie ciało, takie samo jak nasze”, a potem... zapalić papierosa i żyć nadal tak, jakby nic się nie wydarzyło?... A tylko w niej, w tej „wielkiej ciszy” rodzi się Bóg i tylko w niej można Go spotkać. Wszystko, co naprawdę ważne, dokonuje się w ciszy, rośniemy w ciszy, ma- Podczas ostatniej adoracji Najświętszego Sakramentu zapytałam Boga, dlaczego Jego sprawy zawsze tak mocno związane są z ciszą. W jednej chwili zaczęłam wyobrażać sobie, że dokładnie w tym momencie, w którym On narodził się, cały świat wstrzymał oddech i wszędzie zapanowała ta „wielka cisza”. Cisza, która już nigdy więcej się nie powtórzyła. I nie potrafię potraktować historii betlejemskiego żłóbka, jak kolejnej z wielu zapisanych stron, jak jakiegoś tam wydarzenia, które miało miejsce w jakimś zakamarku czasów. Z pewnością było, musiało być, kosmicznym przełomem, czymś na kształt drugiego stworzenia świata, godziną, w którą poczuła się zaangażowana cała natura. Bo czyż Bóg mógł stać się człowiekiem, a gwiazdy nie zatrzymały się ze zdumienia, zwierzęta nie umilkły ze zdziwienia, a kwiaty i wszystko inne nie poczuły tajemniczego drżenia? Bo czy można powiedzieć: „Bóg „Życzenia szept mknie ku gwiazdom wprost. O dobry sen, o spokojny los. Teraz każda myśl jasna jest jak śnieg. Dziś wszystkim z nas Bóg narodzi się.” rzymy w ciszy, kochamy w ciszy, myślimy w ciszy, modlimy się w ciszy, żyjemy w ciszy, nawet śmierć przychodzi w ciszy, w pluszowych pantofelkach. Bo cisza jest prawdą. Mówi się oczywiście wiele o „milczeniu Boga” - niektórzy powiadają: Nie mówi, zamilkł, zostawił nas samych na tej planecie i ogłuchł na nasze błagania. I nikt nie dostrzega, że Bóg jest w ciszy. Bóg, który dwa tysiące lat temu stał się naszym milczącym Słowem. Stąpał po tej ziemi bezszelestnie, nie wkroczył do świata ludzi poprzedzony orszakiem heroldów, grzmiących w trąby, lecz zjawił się skromnie, po cichu, w stajence, w jakiejś zapadłej mieścinie, pomiędzy dwoma niemymi bydlątkami i rodzicami, którzy zdumieni patrzyli na Niego w milczeniu. Tak, to straszne „Bóg przyszedł na świat, a nawet dziennikarze tego nie zauważyli”. Dobra Nowina składała się z ciszy. Jedynym jej świadectwem był płacz niemowlęcia. 6 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY Stała się wielka cisza, dramatyczna, gęsta i cudowna cisza, po której ludzki los przestał być taki, jaki był, a nawet samo pojęcie, jakie człowiek mógł mieć o Bogu, stało się inne. Gdybyśmy wszyscy w to naprawdę wierzyli, serce by w nas stopniało. Być może dlatego, żeby nie musiał brać swojego życia „zbyt serio”, współczesny człowiek wypełnił je szumem. Sądzę, że nie znamy ukrytego sensu, jaki tkwi w tym zapale współczesnego człowieka do zagłuszania samego siebie. Ktoś mówił o demonicznym charakterze hałasu w naszym społeczeństwie, bo hałasują autobusy na ulicach, ludzie porozumiewają się krzykiem, wyją telewizory, radia pełne są wrza- Jak mógł to zauważyć świat przyzwyczajony do mocnych i pikantnych smaków, do nowin ogłaszanych biciem w bębny, do fanfar, okrzyków?! „Choć w sercu swym nosisz tylko lód, ten jeden raz, uwierz w prawdy cud, gdy podniesiesz wzrok, nagle pojmiesz, że dziś wszystkim z nas Bóg narodzi się.” Źle się dzieje, że nie umiemy „wsłu- Dobry, bo kocha nas. Łaskawość i miłość to rzeczywistości, które dokonują się w ciszy. Zastanawiam się, ilu ateistów odrzuciłoby dziś Boga, ponieważ uważają, że jest On bardziej hałaśliwy i straszny niż w rzeczywistości. Wymyślili sobie przeogromnego bożka, który napawa ich teraz przerażeniem. Nie chcą Go czcić, nie wiedzieliby, jak Go kochać, bo kochać można tylko to, co można wziąć w ramiona. I zapominają, że On uczynił się dzieckiem właśnie po to, żeby być bliżej człowieka. „W stajence, gdzie od pokoleń stu, Dzieciątka sen, wkoło świat bez chmur. Przez otchłanie lat, aż po czasu kres. Dziś wszystkim z nas Bóg narodzi się. Poprzez ciszy mgłę z dala słychać śpiew. Dziś wszystkim z nas Bóg narodzi się”. chać” się w ciszę, bo w ten sposób tracimy wiele cudów, jakie ze sobą niesie. „Drzewo ciszy - mówi arabskie przysłowie - rodzi owoce pokoju”. A Szekspir dodaje, że „cisza jest najwspanialszym zwiastunem radości”. Kogo więc może dziwić, że człowiek żyje obecnie w stanie wojny z samym sobą w krainie smutku? Najbardziej dramatyczne we współczesnym świecie jest to, że zabraknie w nim najlepszych darów, jakie otrzymała ludzkość, darów, których nigdy nie dostąpi, jeżeli nie przetrze i nie otworzy oczu i uszu. Ci, którzy byli w Betlejem, wiedzą, że jedyne wejście do Bazyliki Narodzenia Pańskiego prowadzi przez maleńkie drzwi mające niewiele ponad półtora metra wysokości, przez które może przejść tylko dziecko, a dorosły musi się pochylić. A człowiek nie wie, że do Boga dochodzi się wyłącznie przez bramę zdumienia nie wielkością, ale małością. Człowiek powinien pochylać się przed Nim, bo jest Wielki, bo jest Betlejem to szmer łagodnego powiewu Boga, który przyszedł na ziemię na paluszkach, jakby prosząc o wybaczenie, że nas odwiedza. Usiadł przy nas, powiedział parę niehałaśliwych słów prawdy. Umarł i... wstąpił w tę wielką ciszę, która trwa. A ta cisza, była miłością. Była to cisza, która idzie w ślad za miłością, aby uczynić ją bardziej prawdziwą, kiedy już ani pocałunki, ani słowa nie są potrzebne. Miłością tych, którzy już nawet nie muszą sobie mówić, że kochają. Takie będzie, jak sądzę, wielkie powitanie, kiedy się z Nim znów spotkamy. Stanie się jak w Betlejem - wielka cisza - i cały świat zamieni w końcu hałas na zdumienie i radość. W tym szczególnym, jedynym dniu w roku, nie będę pisała o niczym innym, tylko o tym dniu właśnie. Dniu tak polskim, jak żaden inny w roku. Dniu uświęconym tradycją, radosnym oczekiwaniem i wielką ciszą w naszych sercach, jednym wolnym miejscem przy wigilijnym stole, wielką radością w gronie najbliższych. Chociaż tyle ważnych spraw, ważnych rzeczy, dzieje się dokoła, w kraju, w Europie, na świecie… nie będę o nich pisała, bo nic nie jest naprawdę ważne w chwili gdy „wśród nocnej ciszy” „ogień krzepnie i moc truchleje”. Wszystkie te ważne sprawy mogą chwilę poczekać, bo nie ma w historii świata ważniejszego wydarzenia niż te narodziny sprzed dwóch tysięcy lat. Bo najważniejsze jest to, że dzisiaj Bóg narodzi się. On narodzi się dla mnie, dla Ciebie, dla tych, co „w sercu mają lód” i dla tych, którzy na Niego szczególnie czekają ... w wielkiej ciszy. Gdzieś tam, w dalekim Betlejem ... i tu blisko, w sercu każdego z nas, dziś wszystkim z nas Bóg narodzi się. Cytowane wersy w tekście to kolęda pt. „Bóg narodzi się” w wykonaniu Grzegorza Markowskiego i zespołu „Perfekt”. Wszystkim Czytelnikom lubiącym ciszę, a w szczególności paniom zapracowa- nym przygotowaniami świątecznymi, dedykuję wiersz nieznanego autora. Niech on będzie dla Was moimi życzeniami Bożonarodzeniowymi. Irena Piekart Ciszą Was obejmę, Ciszę Wam daruję. Ciszą do Was przemawiam. Ciszą Was pozdrawiam. Ciszę Wam zsyłam, Ciszą Was wypełniam. Cisza... Cisza... Cisza... Słuchajcie więc Ciszy. Ciszy się uczcie. Jej doświadczajcie. Ją rozwijajcie. Cisza jest jak muza - dostraja i napawa. Wzmacnia ducha. Ożywia ciała. Ciszy się uczcie. Jej szukajcie. Pozwólcie Jej rozkwitać, mówić do Was. Ciszy się nie bójcie, Ona błogosławiona. Cisza to piękna kosmiczna muzyka. Ciszą oddychajcie, Ciszą grajcie. Do Niej wzdychajcie, Ją rozsyłajcie. Cisza koi zmysły, leczy rany. Cisza wznosi, na Niej też łagodnie opadajcie. Cisza moją mową, moją częścią jest. Kto Boga szuka, ciszy oddaje cześć. Cisza miłości - najpiękniejsza muzyka. W niej wszystko jest. Spoglądam na Was w Ciszy swego przejawienia. Mnie znajdziecie, gdy Ciszy głębię zrozumiecie. Budzę w Was pragnienie Ciszy. Aby spełniały się Wasze marzenia - Boga odnalezienia. Moje Betlejem Dziś ode mnie zależy, czy Betlejem grotą, grotą zimną i mroczną, nieprzyjazną Tobie, czy też ciepłym zakątkiem, lśniącym niczym złoto, w którym wiara i miłość... I życia krwiobieg. Rodzisz się dwutysięczny raz... i w każdej chwili wszędzie tam, gdzie stajenkę znajdziesz swemu Ciału, wszędzie tam, gdzie z tęsknoty czyjeś serce kwili... przyjdź. Niech serce w pieluszkę wrasta, a nie w całun. Stefan Todorski POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 7 Fotel Usiadłam w fotelu - to było ulubione miejsce odmawiania modlitw przez moją Mamę - i wzięłam do ręki Pismo Święte. Przed laty zastanawiałam się, czy takie książki można czytać w fotelu, czy tylko w kościele, a może tylko na kolanach. Więc wzięłam tę świętą księgę, której słowa cytował sam Jezus i pomyślałam, kiedy to było pierwszy raz, gdy do niej zajrzałam. To było dawno, bardzo dawno temu, kiedy podczas kolejnych wakacji wyjechałam na rekolekcje dla młodzieży. Każdego wieczoru spotykaliśmy się na rozważaniu Pisma Świętego. Po powrocie do domu jeszcze przez około 5 m-cy zaglądałam do Biblii o określonej porze, zaproponowanej przez prowadzących te rekolekcje. A później przez kolejne lata Rodzina idealna Niejednemu z nas może się wydawać: „Ooo, moi sąsiedzi, to rodzina na medal. Dzieci zadbane, uczą się na samych piątkach, nigdy u nich kłótni nie słychać, zawsze całą rodziną chodzą do kościoła… - nic tylko brać z nich przykład…”. Ale czy taka powierzchowna ocena jest prawdziwa? Wiele rodzin może się uważać za „rodzinę idealną”. Rodzice spędzili ze sobą długą część życia, dzieciom dając przykład, że nie ma czegoś takiego jak rozwód czy separacja. Że kiedy coś się zepsuło, należy to naprawić, a nie wymienić na lepszy model. Że między sobą należy rozmawiać, przyznawać się do błędów i potrafić powiedzieć „przepraszam”. Prawda jest jednak inna. My, tu na ziemi wiemy tylko, że nie ma ludzi i rodzin idealnych. Bóg zaś jako jedyny, oprócz nas samych, zna szczegóły naszej nieidealności. Czasem jest to skrywana tajemnica, czasem złamana obietnica, innym razem zdrada lub problem, o którym nie chcemy, nie możemy lub wstydzimy się rozmawiać. Każdy z nas coś przed kimś ukrywa. W pewnym momencie staje się to tak naturalne, że nawet nie odczuwa8 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY my tego jako ciężaru moralnego, tylko jako część normalnego życia. Gdyby tak prześwietlić każdą rodzinę po kolei, naświetlić wszystkie tajemnice każdego z jej członków, udostępnić do wglądu najbardziej skrywane sekrety – czy wciąż bylibyśmy rodziną idealną? Czy wytrzymalibyśmy nagą prawdę o sobie samych? Kiedyś usłyszałam kawał, a może piękną anegdotę: Było sobie małżeństwo które przeżyło ze sobą ponad 50 lat. Ich receptą na sukces była całkowita szczerość. Jednak kobieta poprosiła męża, by ten nigdy nie zaglądał do pudełka postawionego wysoko na szafie i nigdy nie pytał się o jego zawartość. Mężczyzna uszanował prośbę małżonki. Uznał, że jeśli będzie ona miała jedną jedyną tajemnicę przed nim, to i tak we wszystkich pozostałych kwestiach będzie z Nim szczera. Jednak na łożu śmierci małżonka prosi męża, by otworzył tajemnicze pudełko. W środku znajduje się pokaźna suma pieniędzy i dwie szmaciane laleczki. Zdziwiony mężczyzna pytającymi oczami patrzy na małżonkę. Kobieta wyjaśnia: „Kiedy brałam z Tobą ślub, mama poradziła mi, by za każdym razem, kiedy stała na półce wśród innych książek. Po długiej przerwie, zbyt długiej, święta księga trafiła po raz drugi do moich rąk. Otworzyłam ją na Księdze Izajasza … To był grom z jasnego nieba. Uderzył w samo serce, ale nie sprawił bólu tylko olśnienie. Czegoś takiego nie zapomina się do końca życia. To były słowa: „Ja nie zapomnę o tobie, oto wyryłem cię na obu dłoniach” (Iz 49,15). Pewnie i Ty masz swoje ulubione teksty w Piśmie Świętym, a jeśli ich nie masz, to źle, bo święty Hieronim powiedział, że „nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Boga”. Teraz Pismo św. leży zawsze w zasięgu mojej ręki, zawsze w tym samym miejscu. Nie zastanawiam się, gdzie należy je czytać - mam je zawsze ze sobą. To o wiele ważniejsze niż insulina dla cukrzyka, niż jakikolwiek lek dla sercowca…, bo bez leku może umrzeć ciało, bez Boga obumiera cały człowiek. Słowo Boże stało się dla mnie bezcennym lekarstwem, a Bóg najlepszym ORDYNATOREM mojego serca. Czy Twojego również? Siedzę w fotelu… Elżbieta Ługowska będę na Ciebie zła, robić szmacianą lalkę.” Uradował się starzec, bo tylko dwa razy w ciągu tylu lat jego żona była na niego zła. „A pieniądze? Skąd w pudełku tyle pieniędzy?”-„A to ze sprzedaży pozostałych laleczek.” Nie ma ludzi idealnych. Nawet rodziny pozornie perfekcyjne czasem się kłócą, czasem miewają „ciche dni”. Jesteśmy tylko ludźmi takimi, jakimi Pan Bóg nas stworzył, ze wszystkimi wadami i popełniającymi błędy. Największym wyzwaniem życiowym człowieka jest podjęcie decyzji, które z tajemnic może zachować dla siebie, a którymi powinien podzielić się ze swoim bliskimi. Szczerość i rozmowa są najprostszym przepisem na długoletnie szczęście w miłości. Jednak każdy człowiek potrzebuje odrobiny własnej przestrzeni. Takiej banieczki, którą uruchamiamy, do której nie każdy ma prawo wstępu. W tej bańce znajdują się nasze troski, smutki, złości, których postanowiliśmy nie ujawniać dla dobra naszego idealnego życia. Pamiętaj tylko, że to co niewypowiedziane na głos, będzie niszczyć Cię od środka, dlatego im mniej znajduje się w Twojej bańce, a więcej rozwiązujecie problemów wspólnie, tym bezpiecznej dla Ciebie. A Twoja bańka, do jakich rozmiarów urosła? Agata Leszczyńska Postanowienie „Wiem, że Ty wszystko możesz, co zamyślasz potrafisz uczynić” (Hi 42,2) Od tej chwili postanowiłam, że schudnę – powiedziała mi po kolejnych świętach moja koleżanka. Dodała jeszcze, że nigdy więcej nie chce wyglądać tak jak teraz wygląda. Kolejne święta – kolejne postanowienia...kolejne próby.... Ile postanowień każdy z nas robił w swoim życiu? Ile razy obiecywaliśmy sobie, że wreszcie znajdziemy czas na odwiedziny bliskich, znajomych? Ile razy robiliśmy postanowienia, że wreszcie sięgniemy po książki, które stoją na półce, pokryte delikatną warstwą kurzu? Czy nie obiecywaliśmy sobie sięgnąć po Pismo Święte, by karmić się żywym słowem i ostatecznie nic z tego nie wyszło? Ile było takich postanowień? Ile z nich zrealizowaliśmy? Pod koniec maja na ekrany kin wszedł film Macieja Czajkowskiego i Przemysława Hausera pt. „Apartament”. Film będący swoistą pocztówką z papieskich wakacji. Dokumentalna opowieść o górskiej pasji polskiego papieża. Opowieść o tym, że podczas górskich wycieczek papież jadał w plenerze, lubił słodkie desery i kawę, czytał mnóstwo książek i spotykał na szlakach ludzi, którym okazywał życzliwość. Opowiada również o przyjacielskich, bardzo serdecznych relacjach ludzi towarzyszących Ojcu Świętemu. W filmie ujęło mnie wiele scen, ale chyba najbardziej ta, kiedy ksiądz Stanisław Dziwisz opowiadał o postanowieniu Ojca Świętego. Chciał on codziennie chodzić 6 godzin. Ku mojemu zaskoczeniu Papież każdego dnia pobytu w Dolomitach postanowienie to wytrwale realizował. Pięknym dowodem jego wytrwałości był moment, kiedy schorowany już Ojciec Święty podczas kolejnego spaceru po górach o mało nie upada. Z ratunkiem przychodzi Mu ksiądz Stanisław Dziwisz. Oglądając tę scenę miałam łzy w oczach. Święta ze skazą Święta Bożego Narodzenia uznawane są za najpiękniejsze w roku i trudno się z tym nie zgodzić skoro tak myślą zarówno wierzący jak i ateiści. Boże Narodzenie wzbudza radość, niesie pokój, dostarcza wielu pięknych i wzruszających chwil, kiedy w ciepłej atmosferze, przy spokojnej i serdecznej rozmowie bez codziennego pośpiechu zacieśnia się rodzinna wspólnota. Ale czy zawsze tak jest? Zdarzają się sytuacje w rodzinach, kiedy święta Bożego Narodzenia, które w zamyśle powinny być błogosławionym i miło spędzonym czasem, przysparzają członkom tychże rodzin dodatkowego stresu i wywołują negatywne emocje. Inaczej mówiąc – niektórzy mają problem ze świętami. Kiedy pracowałam jako nauczyciel i wychowawca w szkole średniej, nieraz przychodziło mi wysłuchiwać zwierzeń moich wychowanków odnośnie spędzania świąt Bożego Narodzenia. Pamiętam, jak opowiadał pewien uczeń: „Na myśl o Wigilii robi mi się słabo. Mama zaprasza rodzinę taty, której nie lubi. Podczas ko- lacji trzyma fason i stara się być miła, ale zaraz po wyjściu gości roztrząsa wszystko i krytykuje, co zrobili lub co powiedzieli. Ojciec się denerwuje, oboje zaczynają na siebie wrzeszczeć i kłótnia na całego. Potem zapada martwa cisza, bo rodzice są na siebie obrażeni. Nie znoszę takiej atmosfery, chce mi się płakać i chętnie uciekłbym wtedy z domu.” W pamięci zapadła mi też relacja ze „świętowania” uczennicy, której rodzice byli po rozwodzie. Ojciec ożenił się powtórnie i miał dziecko z nową „wybranką”…. „Najpierw jadę na Wigilię do taty. Na początku jest nawet przyjemnie, ale kiedy ta mała wpycha się ojcu na kolana, a on ją przytula, robi mi się smutno. Zaczynam się wtedy czuć u nich obco, bo mam wrażenie, że wszyscy udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. Potem wracam na Wigilię do nas, tzn. do mamy i babci. Wypytują, jak było w tamtym domu, chociaż mnie się już nie chce o tym mówić. Wtedy mama zaczyna płakać, a babcia ją pociesza, że na pewno jeszcze kogoś sobie znajdzie. I dlatego nie znoszę świąt…” Ludzie z otoczenia Ojca Świętego wielokrotnie prosili Papieża, by zaczął się oszczędzać, by wreszcie odpoczął, na co Ojciec Święty, w charakterystyczny dla siebie sposób, zawsze odpowiadał: „Ja nie mam chwili do stracenia...” A my? Postanowienia robimy, bo kto ich nie robi? Chyba każdy z nas... Samemu ciężko jest w nich wytrwać. Wielokrotnie po nieudanej próbie usprawiedliwiamy siebie – nie dałem rady, po prostu nie udało się, może następnym razem będzie lepiej. Wielokrotnie z ust osób starszych słyszałam stwierdzenie: „Jak Bóg da”. I słusznie. Jestem przekonana, że jeśli rzeczywiście w to uwierzę, to Bóg da i pomoże – znaleźć czas dla ważnych dla mnie osób, Bóg pomoże znaleźć czas na czytanie Pisma Świętego, Bóg sprawi, że pokonam moje słabości, znajdę siłę do sprostania trudnościom dnia codziennego, Bóg pozwoli, bym stawała się lepszym człowiekiem. Moja babcia mówiła też: „Za wolą Bożą…”, bo przecież tak naprawdę nic nie dzieje się bez Niego. „Wiem, że Ty wszystko możesz, co zamyślasz potrafisz uczynić” (Hi 42,2) Panie, daj mi przeżyć moje ziemskie życie zgodnie z Twoją wolą.... Amen. S. L. Problem ze świętami mają też ludzie samotni. Niektórzy mówią, że świąt nie obchodzą, bo nie mają dla kogo przygotowywać potraw, kupować prezentów, ubierać choinki. Udają, że Boże Narodzenie nie istnieje. Ale nie jest to łatwe, gdyż o świętach przypominają wszystkie media oraz sklepy wypełnione bożonarodzeniowymi gadżetami i dekoracjami. Nie da się tego nie zauważyć. Pewna starsza, samotna pani nie odbierała nigdy telefonicznych życzeń świątecznych od swoich znajomych, a kiedy po świętach pytano ją, gdzie spędzała Wigilię i Boże Narodzenie, odpowiadała, że u kuzynki – kuzynki, która jak się z czasem okazało… nie istniała. Bardzo jest trudno czerpać pełną radość ze świąt po stracie kogoś bliskiego. Puste miejsce przy stole po zmarłej osobie, którą kochaliśmy, wyzwala w nas żyjących, smutek i żal – jakże często wtedy zamiast uśmiechu – płyną łzy… Jednak mimo wszystko, starajmy się jak najlepiej przeżyć cud betlejemskiej nocy i życzmy sobie wzajemnie błogosławionych Świąt. Niech Narodzony Jezus po raz kolejny odmienia nasze, czasem „poplątane”, życie i napełnia Miłością każdego z nas. Hanna Protasewicz POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 9 Twoi rodzice piją? Jeśli przynajmniej jedno z twoich rodziców często upija się, to na pewno wiesz, jak to jest: - gdy głupio jest zaprosić znajomych, bo ojciec może wrócić do domu pijany i będzie wstyd, - gdy w kółko słyszysz, że to picie, to przez ciebie, bo gdybyś był inny, to byłoby inaczej, - gdy zazdrościsz swoim znajomym, że ich rodzice są normalni, mają dobrą pracę i stać ich na rzeczy, których ty nie masz, - gdy po szkole chciałbyś wrócić do domu, ale wiesz, że czeka tam już na ciebie pijany ojciec, - gdy widzisz, że ojciec wolał nakupić sobie piwa na weekend, niż dla ciebie coś dobrego do jedzenia, - gdy już po raz setny czujesz się zobowiązany przyjąć przeprosiny i obietnice poprawy, chociaż wiesz, że to i tak nic nie zmieni, - gdy przy okazji świąt, wszyscy się uśmiechają i udają, że wszystko jest w porządku, a ty doskonale wiesz, że to jedno, wielkie kłamstwo, - gdy czujesz tę bezradność, bo ojciec chodzi i szuka zaczepki, żeby tylko znaleźć powód do wypicia, - gdy boisz się zasnąć, bo ojciec powiedział, że jak jeszcze raz mu schowasz alkohol, to cię w nocy zabije, - gdy widzisz, jak twój ojciec bije mamę i nie jesteś w stanie jej pomóc, bo strasznie się go boisz, - gdy czujesz ten żal i bezradność, słysząc przez ścianę cichy płacz swojej mamy, - gdy po raz kolejny z obrzydzeniem sprzątasz wymiociny po swoim ojcu i obiecujesz 10 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY sobie, że to już ostatni raz, - gdy panicznie boisz się, że ojciec popełni przez ciebie samobójstwo, bo wychodząc z domu, pijany, wykrzykiwał, że idzie ze sobą skończyć, - gdy nie widzisz szans na skończenie tego piekła, bo ojciec jest sprytniejszy od wszystkich, którzy próbowali pomóc two- jej rodzinie, - gdy czujesz się winny za to, że nienawidzisz swojego ojca, bo przecież własnego ojca nie wolno nienawidzić, - gdy ... Znasz to? Nie wiem, dlaczego nie mogłeś urodzić się w innej rodzinie? Zapewne jesteś bardzo silny. Większość z tego, co musiałeś przeżyć, potrafisz sobie świetnie wytłumaczyć i poukładać... Być może jesteś w tym tak dobry, że świat nawet nie domyśla się, co dzieje się w twoim domu. Tylko ile czasu jeszcze tak pociągniesz? Sam widzisz, że na poprawę raczej nie ma co liczyć. Nie wiesz od czego zacząć? Może spróbuj tak: przy najbliższej spowiedzi zbierz się na odwagę i powiedz o tym kapłanowi. Proszę księdza, mój tata pije i w domu nie da się już żyć. Mama nie potrafi nic z tym zrobić, a ja i rodzeństwo bardzo się boimy. Nie wiem, co trzeba zrobić. Czy zna ksiądz kogoś, kto może mi pomóc, gdzie mogę się zgłosić? Gwarantuję ci, że księża bardzo często spotykają się z tymi pytaniami i każdy z nich ma już jakiś kontakt do osoby zajmującej się tym problemem na co dzień. Odwagi! Jezus też nie chce, abyś tak żył. Będzie cię wspierał... Mariusz Nowak Zapomniany Podczas jednego ze spotkań grupy młodzieży pracującej i studiującej rozmawialiśmy na temat Ośmiu Błogosławieństw. Naszym zadaniem było dopisanie dziewiątego, współczesnego błogosławieństwa. Pamiętam, że ktoś napisał tak: „Błogosławieni Ci, którzy potrafią żyć bez Facebooka, albowiem oni doznają, co to jest prawdziwa przyjaźń”. Ja zaś mówię Wam tak: „Błogosławiony Facebook, albowiem mądre i pouczające wpisy można tam znaleźć.” I tak oto pewnego dnia przeglądam jak zawsze od niechcenia swoją tablicę, gdy włącza mi się bezgłośny podgląd filmu (dla niezorientowanych - głos włącza się dopiero po kliknięciu i otwarciu filmu). Filmik jest na tyle ciekawy, że przyciąga moją uwagę. Nie wyłączam go, ale też nie włączam głosu. Po prostu oglądam, co następuje: Oto starszy pan wraca do domu. Radośnie w drzwiach wita go pies. Starszy człowiek szykuje sobie kolację. Zasiada do stołu. Kamera się oddala. W rogu pokoju świeci się choinka, mężczyzna siedzi u szczytu stołu, który wydaje się nie mieć końca. Obrazy przeskakują. To samo miejsce, ten sam bohater, ale inne oświetlenie i inny ubiór bohatera – kolejne dni, kolejne samotne kolacje. Nagle przenosimy się do domu młodego małżeństwa. Właśnie szykują się do wyjścia do pracy. Dzieci wybiegają do szkoły. Kobieta zatrzymuje się na chwilę. Czyta list. Nagle zaczyna płakać. Japonia. Mężczyzna ma przerwę w pracy. Otrzymuje e-maila. Odbiera go w telefonie. Błędnym wzrokiem rozgląda się po otoczeniu. Pakuje walizkę na n-tym piętrze swojego mieszkania. Zatrzymuje się na chwilę, by spojrzeć na czarno-białe zdjęcie staruszka – bohatera poprzednich scen. Lekarz w szpitalu otwiera list w czasie swojego dyżuru. Opiera się o ścianę korytarza. Mimo iż jest przyzwyczajony do śmierci, musi ochłonąć… Rodzeństwo w czerni spotyka się, wita, składa sobie nawzajem kondolencje. Wchodzą do domu ojca, ale już w progu czują, że coś jest nie tak. Długi stół jest nakryty i czeka na przybycie gości. Zza rogu wychodzi staruszek. Wnuczka po chwili wahania rzuca mu się w ramiona. Wszyscy zasiadają do stołu i radośnie spędzają wspólnie czas. Czy to nie straszne, że o niektórych przypominamy sobie dopiero wtedy, kiedy umierają? Wielokrotnie nasze życie zmusza nas do opuszczenia rodzinnych stron. Nie możemy wtedy jednak zapominać o najbliższych. Spychać ich na drugi, trzeci a może dalszy plan. Często się zdarza, że senior rodu wymaga opieki ze względu na podeszły wiek, ze względu na towarzyszące choroby, które nie pozwalają jednocześnie opiekować się osobą starszą i pracować czy zajmować się dziećmi. W takim przypadku młodzi często wybierają „mniejsze zło”, czyli domy spokojnej starości, domy opieki i inne tego typu ośrodki. Niestety i w tym przypadku moment odwiezienia staruszka na miejsce jest często ostatnią wizytą aż do telefonu o stanie agonalnym pacjenta. Osoba starsza pogodzi się ze swoim losem. Nie będzie narzekać, nie będzie domagać się swojej racji… Cicho i spo- kojnie będzie sobie wmawiać, że „córka jest zabiegana, i dużo pracuje i w niedziele nie ma czasu przyjechać kilku kilometrów w odwiedziny. A wnuków nie zabiera, bo to w sumie może i lepiej – dzieci są skupione na lekcjach, na dodatkowych zajęciach, co ich by tam jakaś starucha rozpraszała…” I choć serce krwawi, to godzą się z takim losem, bo i tak nie mają innej opcji… Święta to czas niezwykły. To czas przebaczania, to czas budowania relacji na nowo. Nie pozwólmy, by ktoś, o kim wiemy, kogo znamy, spędzał ten go samotnie. A może jest wśród nas osoba, z którą nie rozmawialiśmy od lat, i nawet nie pamiętamy przyczyny naszej kłótni? Okres Bożonarodzeniowy jest idealnym pretekstem do łagodzenia sporów, do wyciągnięcia ręki na zgodę. Nie zmarnuj tego czasu. Agata Leszczyńska Czy wierzysz w Boga? W czwartkowy i niedzielny wieczór, 26 i 29 listopada, nasza „stara” kaplica zamieniła się w salę kinową, w której sam proboszcz o. Franciszek Bok wyświetlał film pt. „Czy naprawdę wierzysz?” Wszyscy zebrani widzowie przeżyliśmy wielką ucztę duchową, a większość z nas w milczeniu płakała, ukradkiem wycierając łzy spływające po policzkach. To film, w którym twórcy pytają „czy naprawdę wierzysz?”, bo prawdziwa wiara wymaga działania. Takie pytanie zostaje postawione dwunastu bohaterom. To historia tuzina ludzi, których los doświadczył w różny sposób. Bezdzietność, choroba, śmierć bliskiej osoby, osamotnienie… Historia bohaterów, którzy znajdują się na różnych etapach życia, ale wszyscy potrzebują tego samego. Dwanaście zbłąkanych dusz krąży po świecie, dwanaście różnych charakterów, których drogi niespodziewanie krzyżują się... Każdy z bohaterów odkryje moc Chrystusowego Krzyża. Matthew, proboszcz lokalnej parafii, nie może się otrząsnąć z wrażenia, jakie wywarło na nim spotkanie z odważnym ulicznym kaznodzieją. Kiedy wreszcie zrozumiał, jak ma wyglądać jego życie, zaczynają się dziać prawdziwe cuda, o których wcześniej nie marzył. W trudnych sytuacjach wzywa mocy Bożej, a ta dotyka nie tylko jego, lecz także ludzi, którzy pojawiają się na jego drodze: bezdomnej na- stolatki w ciąży, zawsze racjonalnego doktora czy mężczyznę umierającego na szpitalnej izbie przyjęć. Na uwagę zasługuje szczególnie aspekt strażaka, który umierającemu w wypadku mężczyźnie mówi o Bogu, a ten przyjmuje od ratownika drewniany krzyżyk, prosi Jezusa o przebaczenie i pojednany umiera. Jak się okazuje wraz z żoną był członkiem ateistycznego stowarzyszenia humanistycznego, a żona zmarłego wytacza proces chrześcijańskiemu strażakowi za nawracanie. Wszystkie te historie są częścią planu, którego scenariusz mógł napisać tylko Bóg. Potęga wiary, siła nadziei, odwaga świadectwa. „Czy naprawdę wierzysz?” to więcej niż film. To pytanie, na które każdy musi sobie sam odpowiedzieć. To kolejny po „Bóg nie umarł” dobrze zrealizowany film o Bożym planie dla każdego z nas, o potrzebie walki o własne przekonania, o miłości bliźniego. Złożony z kilku łączących się w finale epizodów obraz obnaża istotę naszej wiary - odkupienie jest również dla największego grzesznika. Po obejrzeniu tego filmu ktoś, kto ma sumienie i nie jest zepsuty, nie pozostanie taki sam. To film bardzo poruszający wyobraźnię. Oglądając go uświadamiamy sobie, czym naprawdę jest nasze życie. To dzieło, które sprawia, że widz faktycznie wychodzi z kina z pytaniem: czy krzyż Jezusa i jego ofiara istnieją w moim życiu? Czy naprawdę wierzę w Boga? To jeden z najlepszych filmów, jakie oglądałam. Dziękuję Tobie Boże, że Jesteś wśród nas... Irena Piekart POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 11 Co znaczy rodzina Bogiem silna Ten artykuł został napisany za zgodą rodziny, której historię przedstawiam – imiona zostały zmienione. W moim bliskim otoczeniu żyje rodzina, licząca czworo dzieci (3 chłopców i dziewczynka), ojciec tych dzieci Janusz był alkoholikiem i awanturnikiem, i posiadał wszystkie te najgorsze cechy, które wyzwala alkohol. Szczególnie pałał nienawiścią do swojej teściowej, która mieszkała z nimi w jednym domu. Kiedy urodziłam czwarte dziecko – mówi pani Emilia, żona Janusza- myślałam, że już nie dam rady dalej żyć, że to wszystko, co się dzieje wokół mnie, nie ma najmniejszego sensu. Brakowało nam wszystkiego. Często nie było na chleb, ani nie było za co kupić butów. Pomagała nam, ze swojej renty, moja mama. Czasem zadawałam jej pytanie: Mamo, jak ja będę żyła? Wstydzę się wychodzić z domu, nie mam ubrań, ani butów, dzieci też są obdarte. A mama na to: Będziesz żyła tak, jak żona pijaka. Nie patrz na nikogo, bierz dzieci i idź do kościoła. Jak się wstydzisz, stawaj w kościele z tyłu, za filarem i módl się nieustannie. Zobaczysz, Bóg odmieni twój los. Musisz mieć siłę i nadzieję w Bogu. Pilnuj dzieci. Niech patrzą na ołtarz, nie na pijaka. Dzieci rosły, wspomina pani Emilia, dzięki Bogu, dobrze się uczyły, a dobrzy ludzie pomagali, w różnej formie. Siostry zakonne z naszego kościoła czasem przysyłały mleko, chleb, ktoś przysłał paczki żywnościowe tak, że nie byliśmy głodni. Punkt charytatywny przysyłał ubrania. Dzieci nie opuszczały żadnej niedzielnej Mszy św., chłopcy zostali ministrantami, a córka śpiewała w scholi. Modliliśmy się nieustannie, odmawialiśmy wspólnie pacierz (codziennie cząstkę różańca) chodziliśmy każdego roku na majowe, czerwcowe, w październiku na różaniec. Dzieci z religii otrzymywały piątki i szóstki. Mijał czas, mąż ciężko zachorował na chorobę Bürgera, stracił obie nogi. Niepełnosprawność sprawiła, że mąż się wyciszył, przestał kląć, bluźnić, grzecznie odzywał się do dzieci i czasem do mojej mamy. Przed śmiercią pojednał się z Panem Bogiem i przyjął ostatnie namaszczenie. Po śmierci męża sprzedaliśmy stare gospodarstwo i kupiliśmy dom blisko centrum miasta. Niedawno zmarła moja mama, która była siłą napędową naszej rodziny i która, mimo ogromnych trudności, nauczyła nas modlić się, ufać Bogu i nieustannie przy Nim czuwać. Dziś moje dzieci są już po studiach, dwoje z nich robi doktoraty. Córka jest dyrektorem gimnazjum, a najstarszy syn wykłada na uniwersytecie. Chociaż już mają swoje domy i rodziny do dziś chłopcy służą do Mszy św., a córka śpiewa w chórze kościelnym. Nasza droga życiowa, to droga, na której jest Chrystus. Stale idziemy w Jego kierunku, by kiedyś spotkać się w wiecznej szczęśliwości. Na koniec chcę powiedzieć wszystkim matkom i żonom alkoholików – nie lękajcie się, bądźcie odważne i dzielnie pilnujcie swoich dzieci, by głównym ich wychowaniem i wzrastaniem była służba przy ołtarzu Pańskim. Ewa Pankiewicz Mecz FC MISSIO św. Teresy – Ministranci Mokobody 5 grudnia o godz. 9.00 na sali w Szkole Podstawowej nr 12 w Siedlcach ministranci rozegrali mecz drużynowy, tzw. dogrywkę diecezjalną. Pod czujnym okiem ojców Karola i ks. Mariusza oraz pana Roberta chłopcy ze szkoły podstawowej w kategorii młodzik stoczyli bój o wejście do kolejnego etapu. Mecz zakończył się wynikiem 3:3 i sprawił, że odpadliśmy z gry. Mimo tego, młodzi piłkarze walczyli na hali jak lwy. Mimo wszystko jesteśmy zadowoleni z tego wyniku, bo prawie nam się udało, gdyż do 3 minut do końca meczu wygrywaliśmy 3:1. Insta nec cesses: aderunt post semina messes. (Pracuj i nie ustawaj: po siewach przyjdą zbiory.) Dobry trening i kolejne przygotowania sprawią, że wygramy. Życzę wytrwałości i nie ustawajmy, bo mamy nadzieję na dobre owoce. o. Karol Bucholc OMI 12 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY Uroczyste przyjęcie do grona kandydatów, ministrantów i lektorów Dnia 5 grudnia 2015 r. w naszej parafii św. Teresy zostali włączeni nowi kandydaci, ministranci i lektorzy. Chłopcy zostali przygotowani do tej wzniosłej uroczystości. Na twarzach młodzieńców widać było poruszenie oraz emocje, że będą należeć do liturgicznej służby ołtarza. Mszy świętej przewodniczył ojciec proboszcz Franciszek Bok OMI, kazanie pt. „Głos wołający na pustyni” wygłosił ojciec Karol Bucholc OMI,. W czasie kazania chłopcy usłyszeli opowiadanie o młodym kapłanie, który zwierzał się, że po święceniach kapłańskich jego matka powiedziała mu tak: „Tylko pamiętaj synu, masz być pasterzem, a nie pastuchem. Bo pasterz wykonuje swoje zajęcia z miłością, a pastuch z obowiązku.” Przy ołtarzu – kontynuował o. Krzysztof- stajecie się pasterzami, którzy z miłością posługują dla Pana. W Ewangelii usłyszeli słowa: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”. Wy młodzieńcy przygotowujecie liturgię, ołtarz i dbacie o to, by wszystko było na swoim miejscu. Życzę gorliwości oraz wytrwałości w podjętych zadaniach. Po homilii nastąpiły uroczyste przyrzeczenia. W kolejności imiennie ojciec Karol wyczytał kandydatów: Bartek Toczycki, Maksymilian Oszal, Jakub Modzelewski, Maksymilian Maciejewski, Jan Michałowski, Bartek Bujan, Kacper Wielgórski, Karol Matusiak, Bartek Durka, Jakub Wo- łoch, Bartek Kalicki i Maksymilian Chojecki, którzy złożyli swe przyrzeczenie i otrzymali komże z kołnierzykami na rok próby. Po nich wyczytani zostali ministranci: Jakub Bobrowski, Krystian Ławecki, Bartek Ługowski, Wojciech Michalak, Maciej Maciejewski i Maciej Kiełczykowski, którzy złożyli przyrzeczenia i stali się pełnoprawnymi ministrantami naszej parafii. Na koniec ustanowiono nowych lektorów, którzy przed przystąpieniem do lektoratu udali się na rekolekcje do naszych klasztorów w Kodniu i Świętym Krzyżu i na spotka- nia formacyjne. Są to: Albert Kudlak, Jakub Boruta, Krystian Redzik, Rafał Chojecki oraz Jakub Kiełczykowski. Niech Wasza służba dla Chrystusa i Kościoła będzie czasem wzrostu i wyda obfity plon miłości w codziennym kroczeniu po drogach Pana Boga na ziemi. Życzę pogody ducha, wytrwałości, zaangażowania i sumiennej służby w naszej parafii. Jesteśmy z Was dumni i życzymy Bożego Błogosławieństwa i opieki Niepokalanej, matki Oblatów. o. Karol Bucholc OMI POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 13 Rodzinne kolędowanie Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi Wstańcie pasterze Bóg się wam rodzi Przytoczone we wstępie słowa kolędy rozbrzmiewają na rozpoczęcie pasterki niemal we wszystkich polskich świątyniach. Każdy z nas potrafi zanucić jej pierwsze zwrotki, a wigilijna wieczerza bez niej, przynajmniej w mojej rodzinie, byłaby jakaś niepełna. To tak jakby na świątecznym wigilijnym stole zabrakło ryby, pierogów i barszczu z czerwonych buraków. Kolędy słychać w wielu marketach, na ulicach miast, z odbiorników radiowych i w programach krzykliwych stacji telewizyjnych, chociaż te najczęściej emitowane, są jakieś inne. Sypią się w nich gwiazdki śniegu, jest biały bałwanek. Zielona choinka wręcz pachnie igliwiem od samego tylko słuchania, dzwonki sań zaprzężonych w rogate renifery dźwięczą donośnie. Skrzypiący mróz, mikołaj, prezenty i, no właśnie, i co? Od kilku lat przeglądając bożonarodzeniowe karty pocztowe z życzeniami obserwuję to samo zjawisko – brak odniesienia do tego, co jest istotą świąt. Brak Bożego Narodzenia. Zdobyć widokówkę przedstawiającą Świętą Rodzinę, żłóbek z nowonarodzonym Synem Bożym, to wysiłek niemal tak wielki, jak za komuny kupić pomarańcze. Nuż my dziś krześcijani, serdecznie się radujmy, dnia dzisiejszego Iż się nam narodził w czystości panieńskiej Syn Boga Żywego Dla chrześcijan początkiem świętowania jest kolacja wigilijna i jej zwyczaje utrwalone przez wieki. Jednym z nich jest rodzinne kolędowanie. Szczególnie pielęgnowane w domach, gdzie wśród biesiadników znajdują się osoby uzdolnione muzycznie. Taka kolacja trwać może kilka godzin, a kończy się wspólnym wyjściem na pasterkę. Na stole nie tylko tradycyjne 12 potraw, ale też śpiewniki z tekstami kolęd. Dorośli śpiewają najczęściej kolędy utrwalone przez lata w liturgii kościelnej. Dzieci, z których mamy najwięcej radości, popisujących się nowymi tekstami. Dziadkowie, rodzice i wnuki wszyscy przy jednym stole. Puste miejsce dla niespodziewanego gościa i melodia kolędy „Cicha noc”. Ileż to wzruszeń, ile wzajemnej miłości. Cicha noc, święta noc Pokój niesie ludziom wszem A u żłóbka Matka święta Czuwa sama uśmiechnięta Nad dzieciątka snem, nad dzieciątka snem 14 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY W naszym kraju, tak doświadczonym w swojej historii, wielokrotnie odwoływano się do Boga, Jego Opatrzności i troski o polski naród. Przy wigilijnym stole otoczonym kilkoma pokoleniami rodziny nie mogło zabraknąć patriotycznego przekazu. Taką kolędą jest znana wszystkim „Bóg się rodzi”. Bóg się rodzi, moc truchleje Pan Niebiosów obnażony (…) Podnieś rękę Boże Dziecię Błogosław ojczyznę miłą (…) A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. Rodzinne kolędowanie łączy pokolenia, wzbudza wiele radosnych wspomnień. W naszych czasach, gdy z powodów ekonomicznych zostaliśmy rozrzuceni po całym świecie, niezwykle ważne jest pielęgnowanie rodziny, tradycji i patriotyzmu. Szczególną rolę odgrywają święta Bożego Narodzenia, bo jak żadne inne, pozwalają na łączenie liturgicznego wielbienia Boga, z ludzką radością z powodu narodzin dziecka. Serca ludzkie się radują, biją szczęściem jak te dzwony Przyszedł na świat Bóg Zbawiciel Pan nasz z niebios objawiony Komercyjny świat nie pomoże nam w utrzymaniu jedności rodzinnej. Nie przybliży nas do Nowonarodzonego. Wydarzenia ostatnich miesięcy przepełnione niepokojem, jaki niesie za sobą najazd arabskich emigrantów na Europę, obnażył błędy tych, którzy zachłysnęli się źle pojętą wolnością. Zapomniano o rodzinie, o tradycji i patriotyzmie, które przez lata budowały jedność i wspólnotę narodową. Jeżeli przestaniemy pielęgnować rodzinę, wkrótce okaże się, że nie mamy nic. Rodzinne kolędowanie jest bardzo cenne, ponieważ odbywa się w łączności z Bogiem, który nas umacnia. Zadbajmy, aby w wigilijny wieczór przy naszych stołach nie było cicho, niech wieść o przyjściu Boga na świat rozlega się wesoło. Wesołą nowinę bracia słuchajcie Niebieską dziecinę ze mną witajcie Jak miła ta nowina, mów gdzie jest ta dziecina Byśmy tam pobieżeli i ujrzeli. Bogdan Kozioł Krawcowa Walentyna reaktywacja! Czy pamiętacie historię krawcowej Walentyny, którą poznaliście rok temu? Jeśli nie, to warto ją sobie przypomnieć! Specjalnie dla wszystkich zainteresowanych parafian i gości KSM ponownie wystawi tę sztukę. 3 stycznia 2016 roku w naszej parafialnej auli grupa teatralna KSM-u wystawi sztukę pt. „Krawcowa Walentyna Zakonnicą”. Tematyka przedstawienia dotyczy problemu alkoholizmu w rodzinie i przedstawia niekonwencjonalny sposób na jego rozwiązanie. Główna bohaterka czasem nadużywa alkoholu, przez co cierpi cała rodzina. Jej mąż, za namową znajomego, postanawia wypróbować pewną metodę walki z tym nałogiem. Jeżeli chcesz wartościowo spędzić swój wieczór, to serdecznie zapraszamy. Zdrowa dawka śmiechu, ale i porcja przemyśleń gwarantowana. Czekamy na Ciebie! Anna Skolimowska roraty KRAWCOWA WALENTYNA Reaktywacja zajęcia z robotyki dla ministrantów POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 15 przyjęcie chłopców do grona ministrantów 16 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY przyjęcie chłopców do grona lektorów POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 17 uroczystość niepokalanego poczęcia nmp 8 grudnia 18 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY Kolędowe odwiedziny duszpasterskie 2015/16 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 19 20 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 21 Różne odcienie miłości Korzystając z zaproszenia o. Krzysztofa Pabiana nasza redakcja gości dziś małżonków Państwa Annę i Piotra Marczuków. Ewa Pankiewicz: Witam Państwa serdecznie i dziękuję, że przyjęliście nasze zaproszenie. Kiedy i w jaki sposób Państwo się poznali? Anna Marczuk: Poznaliśmy się w 2000 roku na katechezie u o. Krzysztofa Pabiana przy kościele św. Teresy. Były to katechezy dla studentów i młodzieży pracującej. EP: Co zwróciło Pana uwagę u przyszłej żony? Piotr Marczuk: Najpiękniejszy uśmiech na świecie. EP: Kto pierwszy z Was się zakochał? AM: Oj, to tak trudno powiedzieć (śmiech). To Piotr mnie zaczepił i zaproponował odprowadzenie do akademika, mimo, że nie było mu po drodze. I tak, odprowadzaliśmy się co tydzień, rozmawialiśmy, a pewnego 22 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY dnia popatrzyłam na niego i pomyślałam, że chciałabym, aby to on został moim mężem. PM: Podobało mi się, że Ania uczestniczy w katechezach, że są dla niej ważne. Taka postawa pokazywała, że chce być blisko Boga i poznawać Go. Dla mnie był to fundament do budowania wspólnego życia. EP: A kto zdecydował o ślubie? AM: Razem, wspólnie (śmiech). Najpierw zaczęło się od przyjaźni: spacery, rozmowy na różne tematy, poznawanie się. Z czasem przyjaźń przerodziła się w coś poważniejszego – zakochaliśmy się. Byłam wtedy na piątym roku studiów. W pewnym momencie Piotr (nieco zakłopotany) zapytał, co na temat ewentualnego naszego ślubu sądzą moi rodzice (śmiech). Odpowiedziałam, że pewnie się ucieszą. PM: Jestem cztery lata starszy od żony. Miałem wówczas 28 lat. EP: Był Pan już dojrzałym mężczyzną. I chciał Pan stabilizacji. No i w konsekwencji udało się. Były zaręczyny? AM: Tak. Były oświadczyny i ślub. EP: Pamiętacie Państwo datę? AM i PM: Tak! 22 września 2001r. EP: Jakie momenty w Państwa małżeństwie uważacie za najważniejsze? AM: Takich momentów było sporo. Pierwszy z nich to pojawienie się upragnionego dziecka, najstarszej naszej córki Oli . Później narodziny drugiej córki Mai i kolejno dwóch synów: Kubusia i Szymonka. Również ważnym momentem dla nas była ciężka choroba męża. Ona spowodowała, że zaczęło się zmieniać nasze życie. Na początku małżeństwa najważniejsza była praca, codzienne obowiązki, małe dzieci. Takie zabieganie było spowodowane chęcią zapewnienia dzieciom i sobie lepszego bytu. Byliśmy zmęczeni, nie mieliśmy czasu dla siebie. Ochłodziły się relacje między nami, zaczęły się pojawiać konflikty. I nagle przyszła choroba, ciężkie przeżycie dla całej rodziny. Z czasem doszliśmy do wniosku, że był to dar losu, doświadczenie dane nam po to, aby dostrzec, co jest najważniejsze w małżeństwie. EP: Co zdaniem Pani jest w charakterze męża najlepsze, a co Pani w nim przeszkadza? AM: Najlepsze jest to, że mąż mocno wierzy, wielką nadzieję pokłada w Bogu. Dzięki temu większość kryzysów łatwiej nam przezwyciężać. Z biegiem czasu nasze relacje stają się coraz lepsze, bardziej się rozumiemy. A jeśli chodzi o drugą część pytania, to każdy ma jakieś wady. I tak jak Piotr musi radzić sobie z moimi wadami, tak i ja muszę znosić jego. EP: Co zdaniem Pana jest takiego w charakterze żony, co trzeba przemilczeć, co trzeba zwalczyć, a co trzeba zmienić? PM: Generalnie staram się patrzeć na pozytywne cechy żony. Jest ona bardzo opiekuńcza, troskliwa, dba o dom, o dzieci, a z biegiem czasu coraz bardziej i o mnie. Bardzo stara się, chociaż nie jest to łatwe, bo mamy czworo dzieci i dużo obowiązków spoczywa na niej. EP: W jaki sposób stara się Pan być dobrym mężem i ojcem? PM: Aby stać się dobrym mężem, to trzeba nauczyć się słuchać żony, jej potrzeb, co jest dla niej ważne. Najpierw patrzę, czego ona oczekuje, a potem - czego ja i staram się to połączyć dla wspólnego dobra, chociaż nie zawsze mi to wychodzi. Dużo pomagają mi książki i wartościowe filmy o tematyce małżeńskiej i rodzinnej. Dzieci też trzeba umieć słuchać, poświęcać im czas. Muszą one wiedzieć i czuć, że ojciec troszczy się o nie - to daje im poczucie bezpieczeństwa. EP: Czy Pan pije alkohol? PM: Nie EP: A pali Pan papierosy? PM: Nie EP: A co by Pan powiedział ojcom, którzy mają problemy z nawiązaniem relacji ze swoimi dziećmi? PM: Aby się nauczyli słuchać, o czym mówią ich dzieci. Najważniejszy jest jednak przykład. EP: Czy łatwo jest dzielić się swoim czasem z dziećmi? PM: Bardzo trudno, przeszkadza w tym myślenie tylko o sobie. Dla dobra dzieci trzeba umieć rezygnować ze swoich przyjemności np. z telewizji, komputera. EP: Jak Państwo obserwujecie, czy wasze małżeństwo zmienia się? AM: Tak, zmienia się. Na początku – wiadomo było zauroczenie, fascynacja, a potem przyszły szare dni, obowiązki itd. Z czasem zaczęliśmy zauważać, że wszystko nie jest takie piękne, jakby się chciało. Przyszły na świat dzieci, nowe obowiązki, zmęczenie, różnice zdań, konflikty. Jednak praca nad związkiem powoduje, że nasza miłość jest coraz dojrzalsza, głębsza, choć niepozbawiona trudnych chwil. Ale wtedy pomaga nam fakt, że przysięgaliśmy sobie wierność i miłość aż do końca życia. PM: Dla mnie ważna jest hierarchia wartości: na pierwszym miejscu jest Pan Bóg. Czytanie Pisma Świętego, wspólna modlitwa, uczestnictwo we Mszy św. W ten sposób uczę się jak sobie radzić w różnych sytuacjach życiowych. Zaraz potem moja żona, dalej dzieci, dom itd. EP: Co Pana zdaniem decyduje o szczęśliwym małżeństwie? PM: Chyba służba drugiej osobie. Świadomość, że małżeństwo, to nie sielanka, zabawa, tylko ciężka praca nad tym, żeby się lepiej rozumieć. To duża odpowiedzialność. AM: Małżeństwo to radości i trudności, które przenikają się nawzajem. Na początku jest takie myślenie, że jeżeli się kochamy, to wszystko pokonamy. Z czasem dostrzegamy, że miłość ma różne odcienie. Inna jest na początku, a inna po latach małżeństwa, przechodzi różne etapy, jest bardziej dojrzała. Sprawia, że potrafimy rezygnować z siebie, na rzecz drugiej osoby, ale daje to też radość i satysfakcję. EP: Czy jest recepta na udane małżeństwo? AM: Musi być miłość, miłość oparta na mocnym fundamencie. Dla nas jest to wiara w Boga. Bóg nas kocha miłością bezwarunkową i my też takiej miłości musimy się uczyć. PM: Żona mówiła o różnych etapach w małżeństwie. Łatwiej przez nie przechodzić mając świadomość, że nie wolno zatrzymać się w miejscu, że musimy ciągle się siebie uczyć, być na siebie otwarci. Rozwijać naszą miłość poprzez okazywanie sobie życzliwości, miłych gestów i słów w życiu codziennym. Czasami trzeba coś przemilczeć, przymknąć oko… EP: Dziękuje Państwu za rozmowę. Życzę błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia i błogosławieństwa Bożego dla Państwa rodziny. Niech dobry przykład Waszego życia będzie źródłem nadziei dla innych ludzi. Z Państwem Anną i Piotrem Marczukami rozmawiała Ewa Pankiewicz Roraty Tegoroczne Roraty odbywały się pod hasłem: „Drzewo życia. Chrzest źródłem miłosierdzia”. Nazwa ta ma związek z obchodami 1050. rocznicy Chrztu Polski oraz rozpoczęciem Roku Miłosierdzia. Podczas Mszy roratnich młodzież KSM-u pod opieką ojca Krzysztofa Machelskiego OMI przedstawiała scenki z życia polskich świętych i męczenników. Dzieci nauczyły się kolejnej piosenki, a także brały udział w losowaniu figurki Matki Boskiej, którą mogły wziąć na cały dzień do domu, aby wspólnie z domow- nikami pomodlić się za jej wstawiennictwem. Widok tak licznie zgromadzonych dzieci krzyczących na koniec Mszy św.: ,,Przyjdź, Panie Jezu” napawa optymizmem i wiarą w przyszłość Kościoła. Obecność rodziców na Mszach to piękne świadectwo. W tej zabieganej codzienności można znaleźć czas na pracę nad sobą, pojednanie się z Bogiem w sakramencie pokuty i godne przygotowanie na Święta Bożego Narodzenia. Aleksandra Skibniewska i Agata Król POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 23 Patena i kielich, firanki i banany W Ewangelii Pan Jezus mówi: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja prawdziwym napojem”, „Ja jestem chlebem żywym…” Czy mogę nie wierzyć w Jego słowa? W którym momencie, mocą Ducha Świętego, te naturalne znaki, chleb i wino, stają się żywym Chrystusem? Jest wiele dowodów przeistoczenia. Pierwszy, który udokumentowano, to cud w Lanciano z ok. 750 r., a ostatnim, uznanym przez Kościół (o późniejszych nic nie wiem) jest cud w Sokółce z 2007 roku. Kościół uznał za prawdziwe 132 takie zdarzenia. We wszystkich przypadkach, które przebadano, stwierdzono obecność tkanek mięśnia sercowego i krew grupy „AB”, należące do żyjącej Osoby w momencie agonii, nie podlegające zmianom fizykochemicznym, mimo upływu lat. Byłam w Orvieto, tam też zdarzył się cud eucharystyczny. Widziałam korporał, na który w 1263 roku skapała krew w chwili podniesienia Hostii. Czy po tym, co widziałam, mogę mieć jakiekolwiek wątpliwości w cud przemiany chleba i wina? A historia Julii Kim z Naju, która przyjąwszy Hostię miała na języku Ciało i Krew Jezusa! Spośród wielu, którzy widzieli ten cud był św. Jan Paweł II, wówczas papież. To są fakty! Czy można je zignorować? Zbliżmy się do cudu nad cudami. Zacznijmy od kolekty (łac. colligo-zbieram), modlitwy, która kończy obrzędy wstępne 24 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY Mszy świętej (śpiew na rozpoczęcie, znak krzyża, pozdrowienie wiernych, ewentualnie krótkie wprowadzenie do liturgii, akt pokuty, „Panie zmiłuj się”, hymn „Chwała na wysokości…”). Kapłan wypowiada słowa: „Módlmy się” i wtedy następuje chwila ciszy. Im dłuższa tym lepiej. To jest moment dla kapłana i wiernych, aby wszyscy mogli w sercach sformułować i przedstawić Bogu swoje prośby, z którymi przyszli tego dnia na Mszę św. powierzyć tajemnice, zasygnalizować potrzeby, oddać trudności, zrzucić ciężary. Mówmy wtedy do Jezusa - Pośrednika, jak przyjaciel do Przyjaciela, tak po prostu: „Panie Jezu, Tobie, a przez Ciebie Dobremu Ojcu dziękuję za moje życie, wszystkie łaski i przywileje jakimi mnie obdarzyłeś od chwili narodzin przez chrzest św. aż po dzisiejszy dzień. ..Dziękuję Ci, że wczoraj w tak wielkim trudzie udało mi się, bez drabiny, na którą mnie nie stać, zawiesić firanki. Chciałabym kupić nowe, bo te mają już 15 lat...Dziękuję Ci Panie za odwagę odmowy kumplom, gdy ciągnęli mnie na piwo. Zamiast piwa dla siebie, kupiłem moim dzieciom banany. Pokonałem egoizm, udowodniłem, że kocham moje dzieci. Uwierzyłem, że z Twoją mocą mogę być radością dla bliskich… Ofiaruję Ci cały trudny tydzień i moje małe zwycięstwa nad złośliwym językiem … Oddaję Ci moje poniżenie w pracy, bo nie mam siły tego nieść i daj mi proszę, łaskę przebaczenia… Dziękuję Ci Panie za wiarę i pokój w Polsce i proszę o jedno i drugie dla całego świata…uwielbiam Cię we wszystkim, co mnie spotyka…” I tak, i podobnie rozmawiajmy z Tym, który jest. On czeka na to! To są nasze dary. Nie mamy nic, czego by Bóg nie miał oprócz… naszej nędzy. „Córko moja, oddaj mi nędzę twoją, bo ona jest wyłączną własnością twoją”. Kapłan zbiera (kolekta) w ogromny bukiet wszystkie modlitwy całego zgromadzenia i przedstawia je Bogu. Na zakończenie tej modlitwy odpowiadamy „Amen”, co oznacza, że wyrażamy jedność z kapłanem, zgadzamy się z jego modlitwą, która zawiera także nasze najgłębsze pragnienia. Potem następuje liturgia słowa, czyli czytanie Biblii i homilia zwana potocznie kazaniem. Następnie całe niedzielne i świąteczne zgromadzenie powstaje i wyznaje swą wiarę modląc się słowami: „Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego…”. Po czym następuje modlitwa powszechna, inaczej zwana modlitwą wiernych, która kończy liturgię słowa. Zaczyna się liturgia eucharystyczna od przygotowania darów. Matka Boża radzi nam, aby w tym momencie złożyć w ręce Boga siebie, rodzinę, dobrodziejów, osoby, które polecały się naszym modlitwom i ludzi, którzy są naszymi wrogami. Wtedy Aniołowie Stróże wychodzą z ławki, w której siedzieli razem z nami i zanoszą nasze modlitwy do ołtarza na patenę. Rozpoczyna się modlitwa eucharystyczna, w której celebrans gestem wyciągniętych rąk nad darami prosi Ducha Świętego, aby swoją mocą dokonał przemiany chleba i wina. W tym czasie wierni powinni już klęczeć na znak adoracji Boga Żywego, bo: „Człowiek nigdy nie jest bardziej człowiekiem, niż kiedy upada na kolana prze Bogiem” (słowa Matki Bożej do Cataliny). Po wypowiedzeniu słów ustanowienia kapłan, a właściwie Chrystus w osobie kapłana, podnosi Hostię. CO WTEDY ZOBACZYŁA ZNANA NAM JUŻ CATALINA? „W tym momencie Hostia zaczęła rosnąć i stała się wielka. Na Niej ukazała się cudowna twarz Jezusa spoglądającego na lud”. Catalina, podobnie jak wielu z nas, chciała schylić wtedy głowę, ale Matka Boża powiedziała: „Nie patrz na dół. Wpatruj się w Niego i powtarzaj modlitwę z Fatimy: Panie wierzę, adoruję, ufam i kocham Ciebie. Proszę o przebaczenie dla tych, którzy nie wierzą, nie adorują, nie ufają i nie kochają Ciebie. Teraz powiedz Mu, jak bardzo Go kochasz.” Catalinie wydawało się (jak sama opowiada), że była jedyną osobą, na którą patrzył Pan Jezus z ogromnej Hostii, ale zrozumiała, że w ten sposób, z bezgraniczną miłością, patrzy na każdą osobę. Chwilę później, kiedy kapłan wypowiedział słowa konsekracji wina, pojawiła się światłość i budynek kościoła zniknął. Wtedy zobaczyła Ukrzyżowanego. „Byłam w stanie kontemplować Jego twarz, pobite ramiona i pokaleczone ciało. Z prawej strony piersi miał ranę, z której wytryskała krew w lewym kierunku oraz coś, co przypominało wodę, ale było bardzo błyszczące, w prawym kierunku. Wyglądało to jak strumienie światła spływające na wiernych”. W tym momencie Matka Boża powiedziała: „To jest cud nad cudami. Pan nie jest skrępowany ani czasem, ani miejscem. W momencie konsekracji całe zgromadzenia jest zabierane do stóp Kalwarii w chwili ukrzyżowania Chrystusa”. Zatem stoimy z Matką Bolesną pod krzyżem (w naszym kościele mamy olbrzymi krzyż za ołtarzem, więc nie musimy go sobie wyobrażać), na którym kona Jezus zanoszący do Ojca prośbę: „Ojcze, przebacz im…” za tych, co Go przybili do krzyża własnymi rękami i za nas, cośmy Go przybili własnymi grzechami. Iluż to już grzeszników przez blisko 21 wieków było na Kalwarii? A ile jeszcze będzie po nas? Pan Jezus tak powiedział do wspomnianej już rumuńskiej zakonnicy: „Msza św. jest najwyższym aktem uwielbienia, który kieruję ku Ojcu, najwyższą formą oddawania chwały, którą jako Bóg-Człowiek ofiaruję Ojcu, Panu nieba i ziemi w imieniu WSZYSTKICH LUDZI WSZYSTKICH CZASÓW. Złącz się więc ze Mną w czasie Mszy Świętej, aby wielbić ze Mną Ojca. Złącz się z moją Matką, z całym Kościołem, z ludzkością, z niebem i ziemią, z aniołami i świętymi - i adoruj również w imieniu tych, którzy nie uwielbiają Mnie ani Ojca, i w imieniu nieszczęsnych, zbłąkanych grzeszników, ateistów. Łącz się ze Mną przez Niepokalane Serce mej Matki, doskonałej czcicielki Eucharystii, w uroczystej chwili mej ofiary - w momencie konsekracji, a zwłaszcza po przyjęciu mnie w Komunii Świętej”. Po modlitwie „Ojcze nasz” i przekazaniu znaku pokoju, celebrans przyjmuje Komunię św. Matka Boża zwróciła uwa- Julia Kim z Naju gę Catalinie na ten moment i powiedziała: „Powtarzaj za mną: Panie, błogosław kapłanom, pomóż im, oczyść ich, kochaj ich, opiekuj się nimi i wspieraj ich Swoją Miłością”. Po czym dodała: „Pamiętajcie o wszystkich kapłanach na świecie, módlcie się za dusze poświęcone”. BÓG NIGDY NIE ZAWIESZA SWOJEJ DZIAŁALNOŚCI! Toteż cuda małe i duże zdarzają się nieustannie. Kolejny cud eucharystyczny, o którym przypadkiem się dowiedziałam, miał miejsce 13 listopada 2013 r. w Indiach, w Vilakkannur - mieścinie liczącej 500 rodzin, w parafii Chrystusa Króla. W trakcie podniesienia Hostia najpierw stała się duża i jasna, po czym ukazała się twarz Jezusa. Parafia przygotowywała się wówczas nowenną, do uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata obchodzonej w Kościele katolickim 24 listopada. Możliwe, że doczekamy się uznania przez Kościół i tego cudu. Tylko, co to dla nas znaczy? 132, 133... Indie, to kraj, gdzie 2,3% ludności stanowią chrześcijanie. Ścigani, torturowani i mordowani za wyznawanie wiary w Chrystusa, a mimo to, obecni w kościo- łach. A u nas, jak jest? Nie należymy do krajów misyjnych, obszarów objętych wojną, totalitaryzmem, wszechogarniającą laicyzacją, jak jest we Francji. Od tych wielkich nieszczęść jesteśmy dziś wolni. Mamy sprzyjające warunki (po wyborach tym bardziej) do wyznawania wiary naszych ojców. A jaka jest rzeczywistość? Zobaczmy, co się dzieje z ochrzczonymi - rezygnują z sakramentów. Otwórzmy szeroko oczy i zobaczmy skutki oddalania się od źródeł łask: sakramentu pojednania, Eucharystii, małżeństwa. Są zatrważające! Jakże inteligentny i przebiegły jest Zły, który zdołał wmówić milionom, że są wolni, gdy tymczasem prowadzi ich na coraz krótszym łańcuchu niewoli i licznych smyczach uzależnień. Dokąd? Na to pytanie odpowiedź jest jedna, oczywista, zatrważająca i dziecinnie prosta, więc każdy ją zna… Maria Popowska P.S. Cytaty pochodzą z następujących źródeł: „Tajemnica Mszy Świętej”- świadectwo Cataliny Rivas, „Msza św. liturgiczne ABC- ks. M. Zachara, „Dialogi eucharystyczne”- orędzie Jezusa spisane przez rumuńską mistyczkę, „Dzienniczek”- orędzia Jezusa spisane przez s. Faustynę. MYŚLI ŚW. JANA PAWŁA II „Otwórzcie na oścież bramy Chrystusowi! Zaufajcie Mu! Odważcie się pójść za Nim! Oczywiście, wymaga to wyjścia z siebie, rezygnacji ze swoich schematów myślowych, z własnej mądrości, z obojętności, z własnej samowystarczalności, z nabytych być może niechrześcijańskich przyzwyczajeń. Tak, to wymaga wyrzeczeń, nawrócenia.” Św. Jan Paweł II POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 25 Dajcie się zaciągnąć przed ołtarz Jeśli po kilku latach małżeństwa uważacie, że głupi byliście dając się zaciągnąć przed ołtarz, to znaczy, że powinniście to robić częściej… Ołtarz pierwszy Najpierw dajcie się zaciągnąć przed ołtarz w kościele. To ołtarz wspólnoty parafialnej. Wiem, że jest niedziela i wreszcie możecie dłużej pospać. Jeśli jednak chcecie coś zmienić, to otwórzcie oczy i idźcie na spotkanie z Szefem szefów. Czeka na was. Przyjdźcie wcześniej, zanim zacznie się część oficjalna. Ale nie stójcie w przedsionku. Na odległość trudno się dogadać. Idźcie przed ołtarz. Weźcie dzieci, a niech widzi, że nawet tu nie macie dla siebie chwili spokoju. A gdy już uda wam się skupić, to opowiedzcie Mu o wszystkim. Że dłużej już tak nie dacie rady. Że ani chwili nie macie dla siebie. Jak nie praca, to dzieci, jak nie dzieci, to sprzątanie, i tak w kółko. Że boli was, gdy własnemu dziecku musicie odmówić, bo ciągle brakuje pieniędzy. Że mąż domem się nie zajmuje, a żona ciągle się czepia. Przyznajcie się przed Bogiem, że sami nie potraficie tego zmienić. Oddajcie Mu wszystkie te sprawy i powiedzcie, że nie odpuścicie i dotąd będziecie tu przychodzić, dopóki nie pomoże wam tego poukładać. A gdy już trochę ochłoniecie, podziękujcie Mu, że jakoś jednak udaje się wam to życie ciągnąć, że starcza na opłacenie mieszkania, 26 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY w miarę zdrowi jesteście, a czasem to nawet i jest fajnie. Ołtarz drugi Gdy wrócicie do domu, przystąpcie do ołtarza drugiego - waszego stołu. Ten, podobnie do kościelnego, nakryjcie białym, czystym obrusem. Ma być uroczyście. Ale wszyscy! Dlaczego znowu żona ma wszystko szykować? Jesteście rodziną! Wykorzystajcie tę okazję do prześcigania się we wzajemnej pomocy. Bądźcie przykładem dla dzieci, aby umiały zatroszczyć się o was, gdy sami nie dacie już rady. Jeśli do tej pory jadłaś w biegu, mąż przed telewizorem, a dzieci przed komputerem, to od dziś, wprowadźcie nową tradycję - jemy razem. Niech ten wspólnie spędzony czas będzie okazją dla dzieci do dzielenia się tym, co u nich słychać. Gwarantuję wam, że usłyszycie więcej, niż codzienne, pośpieszne „wszystko w porządku”. Kiedy ostatnio miałeś czas, aby wsłuchać się, co mówi twoja żona? Nie dowiedzieć się, co robiła, ile dziś wydała i kogo spotkała, ale co czuła, czym się zdenerwowała i czego się boi. A ty, kiedy ostatnio dałaś swojemu mężowi dojść do słowa? Potrafisz jeszcze znaleźć w nim coś dobre- go? Dajcie sobie czas na wspólne przebywanie. Wiem, że wiąże się to z rezygnacją z własnych pomysłów na odpoczynek. Na początku może się to nawet wydawać sztuczne i nudne. Jeśli jednak nie poddacie się, odkryjecie, że jeszcze chyba dobrze się nie znaliście, a to poznawanie stanie się dla was nową przygodą. Ołtarz trzeci Na koniec wspólnego dnia, czas na ołtarz trzeci- łoże małżeńskie. Zaskoczeni? Przecież Bóg nie stworzył was duchami? Dał wam ciała, a jak On coś robi, to nie bez powodu... Tak jak kapłana Bóg umacnia podczas sprawowania Mszy św., tak i was obdarza łaską, gdy w chwili intymności urzeczywistniacie swój sakrament. Ale nie róbcie tego byle jak. Jeśli zdarzyło się wam kiedyś mieć pretensję do księdza, że nie przygotował się do kazania, albo zbyt szybko i niedbale odprawił Mszę, to przyjrzyjcie się teraz, jak wy realizujecie swoje powołanie. Jeśli do tej pory, z jakiegoś powodu, nastawieni byliście tylko na branie i odczuwanie przyjemności, to od tej nocy zmieńcie kierunek na wzajemne obdarowywanie się i sprawianie sobie satysfakcji. Niech wasza namiętność będzie rodzajem języka, którym przekazujecie to, co dzieje się w waszych sercach. Porozumiewanie się tym językiem przysługuje tylko wam- małżonkom, a milczenie w nim nie jest wskazane. Jeśli chcecie, aby wasza miłość rozwijała się i nie była nudna, to zachęcam do częstego spotykania się przy tych trzech białych ołtarzach. Zapewniam, że wspólne oddawanie chwały Bogu w tych miejscach, przyczyni się do większej jedności waszych dusz, ciał i umysłów. Mariusz Nowak Matko Boża o pustych rękach – módl się za nami! Z radością przyjęłam ten temat do napisania. Może dlatego, że przypomniałam sobie kazanie jednego z ojców o pustych rękach, które wywarło na mnie wrażenie. Oto fragment tego kazania: „Po dłoniach można rozpoznać historię człowieka… Zastanawiam się, jak można poznać ręce chrześcijanina? Duch św. działa w nas nieustannie, porusza nas, abyśmy wielbili Boga zwłaszcza uczynkami, które płyną z serca”. A św. Faustyna modliła się: „Dopomóż mi Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu” (Dz.163). Miłość to nie umowa, to nie uczucie, ale to ciągłe podejmowanie służby. Nie kocha prawdziwie ten, kto stawia warunki. Zdarza się nieraz w naszym życiu, że ręce, które nakładały obrączki, zdejmują je sobie, że ręce złożone do modlitwy zaciskają się w pięści. Czy to znaczy, że miłość minęła? Święty Paweł głosił, że prawdziwa miłość nigdy nie ustaje, więc cóż się stało z miłością? Ks. Twardowski napisał: „Nie po tym poznaje się ucznia Chrystusa, że chodzi do kościoła, ma Biblię, śpiewa pieśni re- ligijne, ale po tym czy kocha, czy tkwi w miłości – w tej jednej najważniejszej prawdzie”. Swego czasu byłam na pielgrzymce w Wilnie i kiedy stanęłam przed Obrazem Matki Bożej Ostrobramskiej, czegoś mi w Nim brakowało, czułam się dziwnie. Ksiądz przewodnik widząc nie tylko moje zmieszanie, powiedział, że to jest Matka Boża o pustych rękach, mówiąc dosłownie, Matka Boża w stanie błogosławionym. Stąd Jej tajemniczy uśmiech, zamyślenie i dyskretne spuszczenie oczu. Wiele kobiet doświadcza takiego stanu. Puste ręce Maryi wyrażają oczekiwanie i uwielbienie. To jest też wskazanie dla nas, gdy oczekujemy na Maleńką Miłość. Nasze ręce nie muszą być puste, bo mogą być pełne dobrych uczynków i serdecznych gestów skierowanych do sąsiadów, do kogoś z rodziny bliższej lub dalszej lub do kogoś nieznanego, ale naszego bliźniego. Może stąd bierze się tradycja pustego miejsca przy stole wigilijnym, by nam przypominać, że ktoś czeka na naszą bezinteresowną pomoc, na naszą bezinteresowną miłość. Gdy patrzymy na to w ten sposób, miłość bliźniego staje się taka prosta. Niech w te święta Bożego Narodzenia nasze dłonie staną się dłońmi Boga. Logika Boża jest także prosta – kochasz i jesteś kochany. Czy nie chcemy tego w naszym życiu? Jedyną drogą do Jezusa jesteś Ty i ja. To jest przestrzeń, w której Bóg oczekuje na naszą miłość. Ewa Pankiewicz Sprawdzajmy książeczki dla dzieci, nie kupujmy bez analizy treści! Dano mi do przeczytania wnuczętom dwie książeczki z serii „Opowieści o przyjaźni”. Pierwsza to „Pobrykaj ze mną”. Autorem tekstu jest Catherine Hapka. Wydawnictwo Egmont wydało te pozycje „na bazie Kubusia Puchatka pracy A.A. Milne i E.H. Shepard” w 2012 r. Disney Enterprises wydrukował, a wydanie II Warszawa 2013 r. wydrukowała Edica, Poznań. I cóż czytałam? Opowieść o tym, że Tygrys uwielbiał brykać, wymyślił zabawę w „bryki - strumyki” czyli przeskakiwanie przez strumyk, ale tylko Maleństwo towarzyszyło mu w zabawie. Bo ani Kłapouchy, na którego domku wylądował Tygrys, ani Kubuś, którego skacząc zbił z nóg i spowodował, że garnek z mio- dem wpadł do wody, a wcześniej garnek ten wylądował na głowie Prosiaczka, nie przyłączyli się do zabawy… „Ta opowieść to lekcja akceptacji odmiennych upodobań” informuje wydawca na tylnej okładce książeczki. Druga książeczka zatytułowana „Cierpliwy Królik”(autor tekst u i wydawca jak wyżej) była opowieścią o tym, jak Królik „usiłował być cierpliwy i starał się zwracać uwagę na lepsze strony Kubusia, Tygryska i innych przyjaciół ze Stuwiekowego Lasu. Bo po to są przyjaciele – żeby im wybaczać”. Tyle cytaty z tej opowieści o lekcji cierpliwości. Tygrysek i Puchatek niechcący kilkakrotnie rujnowali ogródek królika, chcąc również naprawić szkody, które wyrządzili. Rozgniewa- ny Królik wyrzucił ich z ogrodu, ale Kangurzyca i Maleństwo pomogli Królikowi nauczyć się tolerować ich poczynania. Czy na tym polega tolerancja, że godzimy się na wyrządzaną nam krzywdę? Tolerujemy OSOBĘ, NIE GODZIMY SIĘ NA ZŁY CZYN! Czy na tym polega przyjaźń, że pozwalamy niszczyć naszą pracę, bo robią to przyjaciele? Akceptuję odrębne upodobania, ale nie akceptuję szkodliwych czynów. Porażona byłam tą lekturą i rozmawiałam z wnuczętami, że autorzy źle rozumieją tolerancję i cierpliwość. Baczmy, kupując bajki dla dzieci, na treści niezgodne z logiką i autentycznymi wartościami. Stefania Hęciak POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 27 Niespodziewany gość gicznie wstała od stołu, w przedpokoju chwyciła czapkę i kurtkę i wybiegł z mieszkania. Kolacja wigilijna była już w zasadzie gotowa. Na pachnącym obrusie czekały równiutko ustawione talerze i ułożone w idealnym porządku sztućce. Na środku stołu pachniały przygotowane do spożywania na zimno potrawy, a obok nich stała osadzona w lichtarzyku świeczka, która wręcz dopraszała się, aby ją ktoś zapalił. Brakowało jedynie tych specjałów, które grzejąc się na kuchni przypominały zapachem domownikom, że pora już, aby wydobyć je z garnków. Kasia zerkała na stół, a szczególnie na nakrycie, które mama ustawiła tradycyjnie dla kogoś, kogo samotność może przyprowadzić do ich mieszkania na wspólny opłatek. - Mamusiu, czy naprawdę zaprosiłabyś... – w tym momencie dziewczynka zawiesiła głos patrząc nieustannie na dodatkowy talerz – czy naprawdę zaprosiłabyś do stołu każdego, kto zapukałby do naszych drzwi? - Zaprosiłabym, córeczko. Wigilijna wieczerza rozpoczęła się wkrótce po zmroku. Po słowach ewangelii i modlitwy z rąk do rąk powędrował łamany opłatek. Ze wszystkich ust popłynęły serdeczne życzenia, aby w święta i przez cały następny rok był z rodziną Pan Jezus, aby święta przyniosły radość i wzajemną miłość. Spożycie opłatka wyostrzyło apetyty i do zgłodniałych żołądków powędrowały przygotowane smakołyki. Kasia jadła ze smakiem, lecz co chwilę, między kęsami, spoglądała na pusty talerzyk i w okno, które obejmowało swoimi ramami spory fragment ulicy. Za szybami za28 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY padała noc, ale jaskrawe latarnie uliczne oświetlały silnym blaskiem jezdnię, chodnik i fragmenty stojących po przeciwnej stronie ulicy domów. Nic się nie działo. Okrojony oknem malutki obrazek miasta trwał w bezruchu. Dziewczynka jednak spoglądała za szybę nadal. I może to wpatrywanie sprawiło, że na skraju widzianego odcinka chodnika pojawiła się postać. Osoba z głową wtuloną w kołnierz palta poruszała się bardzo wolno. - Jest, idzie... - błyskawicznie zareagowała w myśli Kasia. Potem zaś ener- * * * Na widok podbiegającego dziecka idący mężczyzna zatrzymał się i odwrócił w jego stronę. - Czy czegoś potrzebujesz, dziecinko? – spytał pochylając głowę. - Nie – odparła Kasia. – Ja chciałam zapytać... poprosić... Może pan szuka domu na wigilijną wieczerzę? Mężczyzna uśmiechnął się serdecznie. - Nie, nie. Idę właśnie do mojej mamy. Ale jeśli chcesz zaprosić gościa, to może ci w tym pomogę. Powiedziawszy to odpiął z górnego guzika połę palta, rozsunął szalik i sięgnął ręką do wewnętrznej kieszeni marynarki. Nad uniesioną dłonią dziewczynka dostrzegła białą koloratkę. - Ojej, ksiądz! – wykrzyknęła zaskoczona i radosna. - Tak, moje dziecko – potwierdził uśmiechając się cały czas kapłan. – Ale teraz coś ci dam. Weź obrazek z maleńkim Jezuskiem na sianku. Niech będzie z tobą – dopowiedział ksiądz trzymając w ręku mały, kolorowy kartonik. – A teraz wracaj szybciutko do domu, abyś nie zmarzła. - Tak. Dziękuję. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Stefan Teodorski Zajęcia z robotyki Od czasu do czasu w soboty są organizowane zajęcia z robotyki dla ministrantów. Młodzież chętnie korzysta z tej formy zajęć w naszej parafii. Blok zajęć trwa 3 godziny zegarowe. W tym czasie chłopcy konstruują z klocków lego pojazdy, uczą się programowania oraz obsługi „wynalazku”. Zorganizowano już trzy bloki i cały czas przybywa nowych chętnych. Dobry to pomysł i polecam go wszystkim, którzy pragną miło spędzić czas w gronie kolegów. Dzieci uczą się wspólnie spędzać czas, podejmują wspólne decyzje, co mają robić i co budować, uczą się cierpliwości i pokory. Dziękujemy za zaangażowanie. o. Karol Bucholc OMI Krzyżówka z hasłem ŚMIEJ SIĘ Pytania do krzyżówki: 1. Cztery … na wieńcu adwentowym. 2. Święty… . Jego historia została ukazana na Drzwiach Gnieźnieńskich. 3. … Święte to inaczej Biblia. 4. Np. „Cicha noc”. 5. Dzielimy się nim w wigilię. 6. Wygłasza je ksiądz podczas Mszy. 7. Msza święta na którą dzieci przychodzą z lampionami. 8. … poranna i wieczorna. 9. Kalendarz … z 24 czekoladkami. 10. Niósł go Jezus. 11. … Karol – opiekun ministrantów. 12. Służy do Mszy. 13. Może być roratnia lub ślubna. 1 2 3 4 5 6 Z NAMI POWÓD Do Stanisława Wyspiańskiego przyjechał bogaty bankier z prośbą, by ten namalował jego portret. Artysta obejrzał bankiera i powiedział: - Nie widzę powodu. PIWNE OCZY - Dziwne - mówi Stefan do żonyty masz niebieskie oczy, ja mam niebieskie oczy, a nasza córeczka ma piwne. Ciekawe, po kim? - A co, może powiesz, ze piwa nie pijesz? ZEZ Przychodzi starszy facet do okulisty, a okulista pyta: - Od kiedy ma pan tego zeza? - Odkąd moje wnuki bliźniaki zaczęły raczkować. RUCH LEWOSTRONNY Zenek do Zdzicha: - Jadę samochodem do Anglii. - A wiesz, ze tam obowiązuje ruch lewostronny? Spotykają się za jakiś czas i Zenek od razu zaczyna opowiadać, co mu się przydarzyło. - Dobrze, ze mi powiedziałeś o tym ruchu lewostronnym! Wypróbowałem sobie, jadąc z Łodzi do Gdańska. To koszmar! PROM 7 8 9 10 11 12 13 Rozwiązania przynosimy 27 grudnia. Mężczyzna pędzi na przystań. Na prom oddalony od brzegu rzuca walizkę, a potem skacze. - Już myślałem, ze mi się nie uda!sapie zadowolony. - Skok był imponujący - chwali go jeden z marynarzy. - Ale dlaczego nie poczekał pan, aż dobijemy do brzegu? ZĄB Polskiego turystę w USA bardzo bolał ząb. Poszedł do dentysty, ale nie znał angielskiego. Dentysta wyrwał mu dwa zęby. Bolał mnie tylko jeden ząb, a dentysta wyrwał mi dwa – skarży się swojemu koledze. - A co mu powiedziałeś? - ,,Tu”. - Dobrze, że nie powiedziałeś: ,,ten”… Przyg. B.P. POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 29 MSZE ŒWIÊTE: SAKRAMENT CHRZTU Sakrament Chrztu św. odbywa się zasadniczo w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca (lub tylko w jedną z nich) w czasie Mszy św. o godz. 12:00 oraz w Boże Narodzenie i Wielkanoc godz. 14:00. Chrzest zgłasza się przynajmniej tydzień wcześniej. Zgłaszający chrzest przynosi ze sobą: metrykę urodzenia dziecka, dokument ślubu kościelnego jego rodziców, dane personalne rodziców chrzestnych (imię, nazwisko, datę urodzenia, wyznanie, miejsce zamieszkania i zaświadczenie, że dana osoba może być ojcem lub matką chrzestną), oraz poświadczenie udziału w czterech katechezach rodziców i chrzestnych. Spotkanie organizacyjne odbywa się w sobotę przed niedzielą chrztów o godz.19.00. Przypominamy, że ci, którzy nie przyjęli sakramentu bierzmowania, lub żyją w związku niesakramentalnym, nie mogą być rodzicami chrzestnymi. SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA Narzeczeni zgłaszają się do kancelarii parafialnej na trzy miesiące przed planowanym ślubem, w celu spisania protokołu przedślubnego. Przynoszą ze sobą dowody osobiste, metryki chrztu z aktualną datą i z adnotacją o bierzmowaniu, świadectwa ukończenia religii z ostatniej klasy oraz poświadczenie udziału w ośmiu katechezach przedmałżeńskich. W trakcie przygotowań narzeczeni są zobowiązani do uczestnictwa w dniu skupienia, który odbywa się w naszej parafii, w drugą niedzielę każdego miesiąca (początek o godz. 14.00 oraz do kursu prze małżeńskiego w parafii Bożego Ciała w pierwszy lub trzeci wtorek miesiąca (początek o godz. 16.30). Po zgłoszeniu się do kancelarii narzeczeni muszą udać się do USC, właściwego ze względu na zamieszkanie jednej ze stron, w celu dokonania formalności wynikających z prawa świeckiego. USC wyda narzeczonym zaświadczenie (3 egz. o tym, że mają oni prawo zawrzeć małżeństwo wg prawa polskie30 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY go (zaświadczenie jest ważne 3 miesiące od daty wydania), które należy dostarczyć do kancelarii parafii, gdzie będzie zawierane małżeństwo. SAKRAMENT CHORYCH W nagłych przypadkach należy wezwać kapłana o każdej porze. Odwiedziny chorych i osób w podeszłym wieku odbywają się w pierwsze piątki miesiąca, lub w inne wyznaczone dni, od godz. 9.00. Chorych należy zgłosić w kancelarii lub zakrystii, podając dokładny adres zamieszkania. POS£ANIEC ŒWIÊTEJ TERESY Miesiêcznik Parafialny - ukazuje siê od 1998 r. Redakcja: o. Krzysztof Machelski OMI - Opiekun Redakcji, o. Franciszek Bok OMI, o. Krzysztof Pabian OMI, o. Krzysztof Bucholc OMI, Elżbieta £ugowska - redaktor naczelna, Kamila Brodzik, Stefania Hêciak, Dominik Karwowski, Bogdan Kozio³, Agata Leszczyńska, Mariusz Nowak, Ewa Pankiewicz, Irena Piekart, Barbara Piwowarczyk, Miros³awa Postrzygacz, Hanna Protasewicz, Aleksandra Skibniewska - przedstawiciel KSM, Stefan Todorski Korekta: Irena Piekart, Miros³awa Postrzygacz Foto: Aleksandra Stefaniak, Waldemar Stefaniak DTP: [email protected] Druk: NOWATOR Adres: Redakcja „Pos³añca œw. Teresy” Parafia Rzymskokatolicka p.w. Œw. Teresy od Dzieci¹tka Jezus 08-110 SIEDLCE ul. Garwoliñska 19 e-mail: [email protected] KANCELARIA CZYNNA: ch , 1 01 Parafia Rzymskokatolicka p.w. œw.Teresy Bank PKO SA I O w Siedlcach 801240 2685 1111 0000 3656 2097 Sakrament chrztu przyjęli: Adam Surowiec, Oliwier Buczyński, Mikołaj Jędrasik, Klaudia Szmurło, Oskar Pastor Modlitwie polecamy zmarłą: Monika Czapska (38) Wydarzenia... 24.11.2015r. - Uroczysta agapa wspólnoty chóru z okazji wspomnienia św. Cecylii. 26.11 i 29.11. 2015r. - projekcja filmu pt: „Czy naprawdę wierzysz?” 28.11.2015r. - Kolejne spotkanie dla ministrantów z cyklu „Budujemy roboty”. 30.11.2015r. - Rozpoczęliśmy roraty dla dzieci. (od poniedziałku do piątku o 18.00). 05.12.2015r. - Pierwsze w tym roku poranne roraty dla dorosłych. 05.12.2015r. - Kolejna potyczka piłkarska naszych ministrantów. Tym razem remis 3:3 z Czołomyjami. 05 12.2015r. - Kolejne spotkanie o pielęgnacji chorych na chorobę Alzheimera. 05.12.2015r. - Pasowanie na ministrantów i lektorów. Potem uroczysta agapa z rodzicami chłopców. 11-12.12.2015r. - Zbiórka żywności na terenie sklepów naszej parafii. Organizuje Caritas parafialna pomaga KSM i młodzież z Publicznego Gimnazjum nr 6. 13-16.12.2015r. - Rekolekcje adwentowe głosi o. Jarosław Szotkiewicz OMI. Przedmioty użytku liturgicznego oraz elementy naturalne Patena (gr.patane- misa) i kielich - naczynia przeznaczone do konsekracji chleba. Powinny być z materiału trwałego i szlachetnego w trosce o godność i szacunek dla Ciała i Krwi Pańskiej. Korporał ( łac. corpus-ciało)– nieduży, lniany obrus, na którym stawia się kielich i patenę podczas przygotowania darów. Palka – kwadratowy kawałek lnu usztywniony tekturą, którym (po wlaniu wina i wody) przykrywa się kielich, aby chronić przed owadami i kurzem Krew Pańską. Puryfikaterz – nieduży, podłużny ręcznik służący do wycierania brzegu kielicha podczas udzielania Komunii pod postacią wina wielu osobom oraz do puryfikacji (oczyszczenia) kielicha po Komunii św. W przeszłości kielich i patena miały symbolizować grób Pański, korporał traktowano jako symbol całunu. Chleb – Kościół łaciński używa we Mszy św. chleba pszennego, niekwaszonego bez dodatków. Taki jest wymóg do ważności Mszy św. Chleb jako podstawowy pokarm, „owoc ziemi i pracy rąk ludzkich”. Gdy jest dzielony symbolizuje przyjaźń i braterstwo, a także trud i cierpienie, obfitość i dobrobyt, więź człowieka ze światem przyrody. Po konsekracji jest najważniejszym pokarmem duchowym dającym życie wieczne. Wino – koniecznie czyste wino gronowe, białe. Wyraża świętowanie, radość, przyjaźń, przymierze, ale jest także symbolem bólu i cierpienia. Podobnie jak chleb jest też symbolem powodzenia, obfitości i więzi człowieka ze światem przyrody. Wino jest znakiem odkupieńczej męki Jezusa i radości Jego zmartwychwstania oraz zapowiedzią uczty zbawionych w królestwie Bożym, wielokrotnie zapowiadanej w Biblii. Woda – dodawanie wody do wina symbolizuje ścisłe zjednoczenie Chrystusa z Kościołem i znak połączenia natury ludzkiej i boskiej we wcieleniu Syna Bożego. Woda niesie śmierć (potop, zagłada wojsk faraona), ale daje też życie i jest symbolem Ducha Świętego. Obmycie rąk kapłana symbolizuje duchowe oczyszczeni i nawiązuje do chrztu. Światło – symbol Chrystusa- „Ja jestem światłością świata…”, „…światłością prawdziwą, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi”. Kojarzy się z radością, optymizmem, ciepłem, bezpieczeństwem. Ogień – jeden z symboli Ducha Świętego. Zapalając świece okazujemy szacunek dla ołtarza, krzyża i księgi Ewangelii, które są znakami obecności Chrystusa. Kadzidło – znak uwielbienia Boga oraz symbol modlitwy. „Niech moja modlitwa będzie stale przed Tobą, jak kadzidło…”. Jest to forma oddania czci Chrystusowi w postaciach eucharystycznych, w słowie Bożym, w osobie kapłana, pośród ludu. Z książki „ Msza Święta” ks. M. Zachara. POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 31 Modlitwa przy wigilijnym stole Na stole nakrytym białym obrusem kładziemy Pismo Święte i opłatek oraz ustawiamy Świecę (najlepiej Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom). Jedno miejsce przy stole pozostaje wolne jako znak pamięci o bliskich, którzy nie mogą razem z nami zasiąść do wigilii (np. o zmarłych z rodziny). Wieczerzę wigilijną rozpoczynamy modlitwą. Najlepiej jeśli prowadzi ją ojciec. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. ZAPALANIE ŚWIECY Ojciec lub matka zapala Świecę na stole. Ojciec lub matka: Światło Chrystusa. Wszyscy odpowiadają: Bogu niech bądą dzięki. Najstarsze dziecko zapala Światełka na choince. CZYTANIE EWANGELII – (Łk 2,1–14) Ojciec: Ponad dwa tysiące lat temu przyszedł na Świat Jezus Chrystus, Syn Boży, oczekiwany Zbawiciel. Opowiada o tym Ewangelia Św. Łukasza. Tekst odczytuje ojciec rodziny: W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby dać się zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w „żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziłem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w ˝żłobie”. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”. Po wysłuchaniu fragmentu Ewangelii – kolęda „Bóg się rodzi”. WSPÓLNA MODLITWA Ojciec lub matka odmawia prośby, wszyscy odpowiadają: Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie. Ojciec lub matka: Boże, nasz Ojcze, w tej uroczystej godzinie wychwalamy Cię i dziękujemy za noc, w której posłałeś nam swojego Syna Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela i prosimy Cię: 32 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY n Udziel naszej rodzinie daru miłości, zgody i pokoju. Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie. n Obdarz naszych sąsiadów, przyjaciół i znajomych pokojem tej nocy. Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie. n Wszystkich opuszczonych, samotnych, chorych, biednych, głodnych na całym świecie pociesz i umocnij Dobrą Nowiną tej Świętej nocy. Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie. n Naszych zmarłych (wymienić imiona) obdarz szczęściem i światłem Twej chwały. Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie. Wszyscy odmawiają „Ojcze nasz”. Ojciec lub matka: Panie Boże, Ty sprawiłeś, że ta Święta noc zajaśniała blaskiem prawdziwej światłości Jednorodzonego Syna Twojego, spraw, abyśmy jaśnieli blaskiem Twego światła w naszym codziennym postępowaniu. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen. ŁAMANIE SIĘ OPŁATKIEM Ojciec lub matka: A teraz w duchu miłości i przebaczenia przełamiemy się opłatkiem - chlebem miłości. Otwierając serca nasze w miłości wzajemnej, otwieramy je na przyjęcie Pana. Niech On będzie zawsze z nami. Ojciec pierwszy składa wszystkim życzenia i przełamuje się opłatkiem. MODLITWA PO WIECZERZY Odmawia ojciec lub matka. Dziękujemy Ci, Boże, nasz dobry Ojcze, za Syna Twego Jezusa Chrystusa, dziękujemy za miłość do wszystkich ludzi, za ten błogosławiony wieczór i dary, które spożywaliśmy. Tobie chwała na wieki. Amen.
Podobne dokumenty
Grudzień 2014 - Parafia św.Teresy od Dzieciątka Jezus
mnie zabił, ufać Mu będę!” Przyznaje, że długiego czasu trzeba mi było, by dojść do tego stopnia zawierzenia Bogu; ale teraz już się na nim znajduję! Bóg wziął mnie w swoje ramiona i na nim umieści...
Bardziej szczegółowo