GŁOS SOWY - Pałac Młodzieży w Bydgoszczy

Transkrypt

GŁOS SOWY - Pałac Młodzieży w Bydgoszczy
GŁOS SOWY
Wielkanoc 2012
Baranek wielkanocny, baranek paschalny...
Wraz z nadchodzącymi świętami Wielkanocy warto
byłoby się zastanowić nad jego początkami, nad Ostatnią
Wieczerzą poprzedzającą śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, nad
tym, kiedy i w jaki sposób ustanowiona została symbolika
Chrystusa jako Baranka Bożego. Ostatnia Wieczerza była
bowiem żydowską wieczerzą paschalną, którą Jezus spożył razem
ze swoimi uczniami i ustanowił podczas niej sakrament
Eucharystii i kapłaństwa. Również samo nazwanie Jezusa
Barankiem Bożym (łacińskie Agnus Dei) przez Jana Chrzciciela
jest odwołaniem do starotestamentowej tradycji składania z
barana ofiary Bogu w święto Paschy. Baranek Boży stanowi
symbol śmierci Jezusa na krzyżu dla odkupienia ludzkości. W
czasie Paschy spożywany był niegdyś dorodny baranek, a wszystko, co po uczcie zostało, spalano;
była to symboliczna uczta, która miała zapewnić błogosławieństwo Boga dla Izraela. Widać tutaj
podobieństwo – ofiara dla błogosławieństwa i ofiara dla zbawienia grzechów.
Obecnie mniej więcej w tym samym czasie, kiedy chrześcijanie obchodzą Wielkanoc, żydzi
obchodzą Paschę (od hebrajskiego Pesach oznaczającego „przejście”). Święto trwa w Izraelu 7, a w
diasporze 8 dni – liczone od 14 dnia miesiąca nisan (marzec – kwiecień). Od dnia 15 liczony jest tak
zwany omer, czyli okres 7 tygodni, podczas którego ortodoksyjni żydzi zachowują się prawie jak
podczas żałoby – nie odprawiają wesel, nie strzygą się ani nie golą.
W chrześcijaństwie również przez pewien czas obchodzono Wielkanoc 14 dnia nisan.
Zwyczaj ten pochodził z Azji Mniejszej, a ludzi go praktykujących nazywano kwadrodecymanami (od
łacińskiego słowa „czternaście”), ale dość szybko zrezygnowano z tej daty przenosząc święto na
niedzielę po 14 nisan, a piątek przed tą niedzielą czczono jako dzień śmierci Jezusa Chrystusa.
Wkrótce narósł wokół daty spór, który skończyć próbował papież Wiktor w roku 197, kiedy to obłożył
kwadrodecyman ekskomuniką. Tak drastyczny zabieg jednak wiele nie zmienił i ostatecznie niedzielę
uznano za dzień Wielkanocy z rozkazu cesarza Konstantyna.
Pierwszy wieczór Paschy (wieczór sederowy) jest najbardziej
uroczystym momentem dla wyznawców judaizmu. Wtedy spożywa
się w gronie rodziny uroczystą kolację i czyta się opowiadanie o
wyjściu z Egiptu. Podczas uczty wypija się cztery kielichy wina dla
uczczenia czterech sposobów nazywania wyzwolenia. Kiedyś
spożywało się tradycyjnie całego baranka (resztki palono), macę,
czyli chleb przaśny przygotowany bez zakwasu i gorzkie zioła. Do
dzisiaj przetrwała tradycja, według której jedno z dzieci zadaje
pytania dotyczące znaczenia obrzędów Paschy głowie rodziny. Na koniec śpiewa się psalmy Hallelu,
czyli modlitwy wychwalającej Boga.
Odmienne są znaczenia tych świąt. Judaizm czci bowiem wyzwolenie Izraelitów z niewoli
egipskiej, a chrześcijaństwo zmartwychwstanie Chrystusa. Istnieje jednak pomiędzy
nimi
symboliczne połączenie – bowiem, jak napisał św. Paweł w 1 Liście do Koryntian 5,7: „na naszą
wielkanoc [w innych przekładach Paschę] jako baranek został ofiarowany Chrystus”.
Piotr Komorowski, kl. III b L. O.
MK
Źródła: Ks. M. Rosik, Pascha izraelitów i Wielkanoc chrześcijan, nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/numery
/042002/01html;
en.m.wikipedia.org/wiki/passover;
pl.m.wikipedia.org/wiki/pesach;
www.liturgia.pl/node/8945
2
Z cyklu: Galeria jednego obrazu
Rembrandt van Rijn – Zdjęcie z krzyża
Wielkanoc
to
najstarsze
i najważniejsze święto chrześcijan, sceny
z nią związane od wieków obecne były
w sztuce. Artyści jednak zdecydowanie
częściej podejmowali tematy dotyczące
śmierci Jezusa na krzyżu, niż samego cudu
Zmartwychwstania.
Jednym z takich malarzy był
barokowy mistrz płótna Rembrandt van Rijn.
Namalował on dwie wersje obrazu ukazujące
zdjęcie martwego ciała Jezusa z krzyża.
Dzieło prezentowane powyżej zostało
namalowane później, w 1634 roku, jest
większe i można zaobserwować na nim dużo
więcej detali.
Obraz przedstawia ciało Jezusa
emanujące mistycznym światłem, opadające
bezwładnie na ręce mężczyzn, którzy
pomagają zdjąć Mesjasza z krzyża. Poniżej
zebrał się tłum ludzi, pośród którego możemy
zobaczyć (po prawej stronie) omdlewającą
Marię oraz Józefa z Arymatei (po środku),
który z kontrastującym z reakcjami innych bohaterów sceny spokojem przygląda się
Chrystusowi. Na ziemi leżą już przygotowane szaty, w które Chrystus zostanie zawinięty
i złożony do grobu. Ciekawostką jest, że dość tajemnicza postać ubrana w niebieskie szaty
i znajdująca się niejako w centrum wydarzeń, to prawdopodobnie sam Rembrandt.
Artysta dla podkreślenia wyrazu obrazu zastosował typowe dla baroku zabiegi
artystyczne. Dość ciemne tło oraz główne źródło światła pochodzące od Jezusa mają pomóc
nawet niedoświadczonemu odbiorcy ujrzeć sedno dzieła, to, że Jezus przez swoją śmierć,
swoją ofiarę, odkupił nasze grzechy.
Mimo iż w dziejach powstała duża ilość dzieł o podobnej tematyce, uważam, że obraz
holenderskiego malarza można zaliczyć do najciekawszych i najprawdziwszych przedstawień
tej sceny. Można go podziwiać w Ermitażu w Sankt Petersburgu.
Paweł Błaszczyk, kl. II L. O.
ZAPROSZENIE
Jak co roku, zapraszamy na wykład o sztuce związany z Wielkim
Tygodniem. W czwartek 5 kwietnia o godzinie 10.00 w sali widowiskowej Pałacu
Młodzieży pan Wojciech Kieler wygłosi wykład pt. „Ukrzyżowanie w sztuce”.
Zapraszamy rodziców, uczniów i wszystkich zainteresowanych.
3
Wielkanoc w różnych częściach świata
Stany Zjednoczone
Wielkanoc w USA obchodzi się inaczej niż
w Polsce i tylko w niedzielę. Amerykanie kupują i malują
jajka, ale zazwyczaj nie dzielą się nimi w czasie
wielkanocnego śniadania. Nie idą też do kościoła ze święconką. W Niedzielę Wielkanocną
w wielu miastach odbywają się parady. Najsłynniejsza z nich to Easter Parade w Nowym
Jorku, gdzie tego dnia Piątą Aleją przechodzą pięknie ubrane panie w strojach z dawnych
epok. Eksponują zwłaszcza kapelusze. Najczęściej jedzoną potrawą wielkanocną jest
gotowana szynka z ziemniakami i warzywami. Śniadanie po mszy jada się często nie w domu,
lecz w restauracji na mieście. W domach natomiast często stawia się drzewka wielkanocne
udekorowane jajkami.
Hiszpania
Wielkanoc to w Hiszpanii „święto świąt”
i
„uroczystość
uroczystości”.
To
najstarsze
i najważniejsze święto chrześcijańskie obchodzone jest
z niezwykłym przepychem i niespotykaną nigdzie
indziej teatralnością. Najbardziej spektakularnie
obchodzony jest Wielki Tydzień na południu kraju,
w Andaluzji, gdzie przez wszystkie te dni przemierzają ulice
uroczyste procesje bractw religijnych. Inaczej obchodzi się
Wielki Tydzień na północy Hiszpanii. W Aragonii istnieje
jedyny na świecie zwyczaj bicia w bębny (rutus del’tamber)
w Wielki Piątek. Tysiąc członków bractw wędruje
tradycyjnymi szlakami, a w niektórych miastach, zalanych
dźwiękami bębnów, życie dosłownie zamiera na kilka
godzin.
Rosja
Wielkanoc w Rosji obchodzona jest zgodnie z prawosławnym kalendarzem juliańskim
i zazwyczaj przypada nieco później niż u nas. W święta na stole wielkanocnym nie brakuje
jedzenia, ale to jajka (poświęcone dzień wcześniej w cerkwi) są
najważniejszym posiłkiem. Pisanki Rosjanie często malują na
czerwono. Ten kolor ma symbolizować krew Jezusa Chrystusa.
Na rosyjskim stole nie może brakować baby i paschy. Są
charakterystycznym elementem. Baba Wielkanocna symbolem
dostatku, Pascha natomiast to potrawa z białego sera, żółtka, masła
i z dodatkiem bakalii. Po śniadaniu Rosjanie dają swoim bliskim
upominki.
4
Egipt
Nie każdy wie, że malowanie pisanek wywodzi się z czasów faraonów, kiedy to
starożytni Egipcjanie wkładali do grobowców jajka, które symbolizowały zmartwychwstanie.
Podobnie jak w naszej kulturze, tradycja ta w dalszym ciągu jest podtrzymywana, ale poza
tym w Egipcie czy Tunezji muzułmanie nie obchodzą identycznych świąt jak my.
Odpowiednikiem Wielkanocy jest tam święto Id al-Adha, które obchodzi się 10 dnia
dwunastego miesiąca kalendarza muzułmańskiego. Jest to Święto Ofiarowania, które trwa
cztery dni i w głównej mierze polega na składaniu ofiary – kurban – symbolu posłuszeństwa
wobec Allaha. Ofiarą jest zwierzę.
Kasia Burchacka, kl. I gim.
Inne święta – radosne, zabawne, potrzebne
Wielkanoc jest bez wątpienia najważniejszym i najbardziej uroczystym świętem. Ale
istnieje wiele innych, niekiedy zabawnych uroczystości, co świadczy o tym, że okazją do
oderwania się od codzienności może stać się niemal wszystko... Niektóre z dziwnych i
nietypowych świąt wywołują uśmiech na twarzy. Chcielibyśmy przedstawić ich skrócone
kalendarium i niekiedy dodać nasze propozycje dotyczące tego, jak można je obchodzić:
7 stycznia – Dzień Dziwaka
13 stycznia – Dzień wzajemnej Adoracji
Tego dnia powinniśmy mówić komplementy wszystkim napotkanym znajomym, a oni
powinni odwzajemniać się nam tym samym ;-) .
15 stycznia – Dzień Wikipedii
Tego dnia staramy się z niej nie korzystać – za to wzbogacić naszą wiedzę tak, żebyśmy
mogli sami napisać artykuł na interesujący nas temat.
31 stycznia – Międzynarodowy Dzień Przytulania
Cóż, trochę ciepła nigdy nie zaszkodzi!
17 lutego – Światowy Dzień Kota
21 lutego – Dzień Języka Ojczystego
To z pewnością dobra okazja do organizowania konkursów ortograficznych i gramatycznych.
Można również wprowadzić drobne kary za błędy językowe ;-) .
21 marca – Międzynarodowy Dzień Poezji
12 kwietnia – Dzień Czekolady
To z pewnością nasze ulubione święto, a pomysłów na jego
obchodzenie każdy może znaleźć mnóstwo!
19 maja – Dzień Dobrych Uczynków
20 maja – Międzynarodowy Dzień Płynów do Mycia Naczyń
3 czerwca – Dzień Dobrej Oceny
Tego dnia powinien obowiązywać zakaz stawiania jedynek, za to
wszyscy uczniowie poprawialiby nieudane sprawdziany i chodzili
z wielkimi „6” przypiętymi do ubrań ;-) .
9 czerwca – Dzień Przyjaciela
16 czerwca – Międzynarodowy Dzień Dziecka Afrykańskiego
1 lipca – Dzień Psa
5
2 lipca – Międzynarodowy Dzień UFO
15 lipca – Dzień bez Telefonu Komórkowego
Niektórzy twierdzą, że nie zabiorą ze sobą tego dnia telefonu, a inni, że stanowczo sobie tego
nie wyobrażają ;-) .
13 sierpnia – Międzynarodowy Dzień Osób Leworęcznych
W tym dniu wszyscy praworęczni próbują pisać lewą ręką!
8 września – Dzień Marzyciela
Tego dnia każdy przemienia się w marzyciela. Lekcje zostają odwołane, a dorośli mają dzień
wolny od pracy, ponieważ i tak nikt nie może się skupić. Ludzie robią papierowe lampiony,
piszą na nich swoje marzenia i wysyłają je do nieba.
16 listopada – Dzień Tolerancji
17 grudnia – Polski Dzień bez Przekleństw
Święta ruchome:
Drugi poniedziałek stycznia – Dzień Sprzątania Biurka
Pewnie wkrótce stanie się również znany jako Święto Wykopalisk czy też Dzień Archeologa.
Niewiarygodne, ile ciekawych rzeczy można znaleźć w starych, niesprzątanych od dawna
szufladach!
Ostatnia sobota listopada – Dzień bez Zakupów
Obchodzenie tego święta stanie się z pewnością wstępem do terapii dla wszystkich
zakupoholików, a tych, którzy jeszcze nimi nie są, może skłonić do refleksji i ustrzec przed
tym zgubnym nałogiem.
Jak widać, nie brakuje w kalendarzu niezwykłych, niekiedy potrzebnych, a niekiedy
również zabawnych świąt. Wygląda na to, że niemal wszystko może się stać okazją do
świętowania. Najwyraźniej po prostu my, ludzie, tego potrzebujemy. Istnienie tego „innego”,
wyłączonego z biegu powszednich dni czasu uwrażliwia nas na codzienność i uczy tego, że
każda chwila jest ważna.
Uczniowie klasy I gimnazjum
Śmiech to zdrowie
Ucieszyłam się z takiego właśnie tematu mojego artykułu. Jest on z pozoru prosty
i wszystkim znany, ale jeśli uchylimy rąbka tajemnicy, okaże się, że wielu faktów na temat
wpływu śmiechu na zdrowie człowieka na co dzień sobie nie uświadamiamy.
Według ostatnich badań, przeprowadzonych w 2010 roku, kobiety śmieją się dwa razy
częściej niż mężczyźni. Natomiast młodzież w wieku od dwunastu do siedemnastu lat śmieje
się o pięć razy częściej niż dorośli, co jest spowodowane burzą hormonów, szalejącą
w organizmie. Dlatego też nastolatki wybuchają śmiechem bez powodu. Bez wątpienia
ciekawy jest fakt, że śmiech zapobiega depresji. Im częściej się śmiejemy lub chociaż
uśmiechamy, tym lepsze mamy podejście do życia, jak również odporniejszą psychikę.
Bardziej dbamy wtedy np. o uczesanie włosów i rzadziej chodzimy w dżinsach (Ojej, chyba
mam ostatnie stadium depresji, bo dżinsy noszę codziennie... ;-) ).
Na nasz śmiech ma wpływ wiele czynników, np. pora roku. Wiosną i latem śmiejemy
się częściej niż zimą i jesienią, ponieważ słońce wpływa na pozytywne myślenie – im więcej
słońca, tym bardziej chce się żyć. Poza tym śmiejąc się chudniemy, gdyż działa wtedy wiele
mięśni – zarówno brzucha, jak i mięśnie mimiczne twarzy. Więc jeśli po zjedzeniu zbyt wielu
6
świątecznych smakołyków dopadną nas wyrzuty sumienia, to zamiast katować się seriami
brzuszków włączmy dobrą komedię i pośmiejmy się godzinkę.
O wartości terapii śmiechem może świadczyć również powodzenie, jakim cieszy się w
Polsce i na całym świecie fundacja „Dr Clown”, założona w latach 60. przez słynnego
doktora Huntera Campbella Adamsa, bardziej znanego jako „Patch Adams” (z filmu pod tym
samym tytułem). W wielu miastach Polski przebrani za klaunów z czerwonymi nosami
wolontariusze niosą ulgę małym pacjentom rozśmieszając ich.
Na nadchodzące Święta Wielkanocne życzę Wam Wszystkim pogody ducha, zdrowia
i niekontrolowanych napadów śmiechu, bo przecież śmiech to radość całego ciała :-) .
Aleksandra Kamyk, kl. III gim.
Świąteczne rośliny
Puszyste wierzbowe kotki i żółte kwiatki forsycji... Jest wiele roślin, które rozkwitają
na wiosnę, w okolicach Wielkanocy, budząc skojarzenia z nowym życiem. Oto niektóre
z nich.
Wierzba
Wierzba to, jak zapewne wszystkim wiadomo, gatunek drzewa i krzewu z rodziny
wierzbowatych. Istnieje ponad 300 gatunków tej rośliny. Rośnie ona na wszystkich
kontynentach oprócz Australii i Antarktydy. W Polsce występuje około 30 gatunków.
Oto kilka spośród rodzajów wierzby: biała, iwa, krucha, laurowa (pięciopręcikowa),
płacząca, purpurowa, szara, trójpręcikowa, uszata, wiciowa, wielkolistna, żyłkowana. Różnią
się one pomiędzy sobą między innymi ułożeniem gałęzi, kształtem liści. W tradycji
wielkanocnej wierzby używamy do robienia palemek, wykorzystuje się do tego witki
wierzbowe z baziami. Gałęzie wierzby użyte do wykonania palm symbolizują męczeństwo
Jezusa, ale także Jego zmartwychwstanie i nieśmiertelność duszy ludzkiej. W tradycji ludowej
oznaczają również budzącą się na wiosnę do życia przyrodę. Palmom przypisywano magiczną
moc, którą jeszcze wzmacniało święcenie. Miały one chronić ludzi, domy i zwierzęta przed
wszelkim złem, czarami, chorobą, ogniem. Podobno połknięcie bazi chroni przed chorobami
gardła, bólem głowy i brzucha. Poświęconymi palmami również uderzano się, śpiewając:
Nie ja bije - palma bije.
Wierzba bije, nie zabije.
Za tydzień Wielki Dzień.
Za sześć noc Wielkanoc.
Forsycja
Forsycja to krzewy obsypane burzą efektowny żółtych kwiatów już w
marcu, gdy inne rośliny nie budzą się jeszcze nawet z zimowego snu. W
naturalnych warunkach rośnie w Chinach i stąd została przewieziona do Polski.
Jest krzewem powszechnie znanym i lubianym. Obsypana wczesną wiosną dużą
ilością niewielkich kwiatów, które pokrywają większość gałęzi, cieszy oko
każdego człowieka po długim zimowym okresie. Roślina ta rośnie dość szybko
i mocno się ukorzenia. Dorasta nawet do 3 metrów. Jest łatwa w uprawie. Nie
lubi miejsc zimnych i podmokłych. Bardzo prosto można ją też rozmnożyć.
7
Nadaje się na żywopłoty oraz pojedyncze rozsady. Doskonale czuje się z miastach. Ten
wczesny krzew wiosenny daje w parkach przepiękne efekty żółtych plam.
Bukszpan
Bukszpan to znana, wieloletnia roślina ozdobna. Należy do rodziny bukszpanowatych.
Jest rośliną okrytonasienną. Występuje w Afryce południowej, Ameryce Środkowej, Europie
i Azji. Odpowiednio pielęgnowana zachowuje swój zielony kolor przez cały rok, dlatego
chętnie robi się z niej żywopłoty. Nie wymaga ona zbyt wielkiego nakładu pracy – niestraszne
jej mrozy, susze i ulewy. Świetnie nadaje się do cięcia i formowania. W wielu znanych
ogrodach znajdują się skomplikowane rzeźby z bukszpanu. Łatwo się go przesadza
i rozsadza.
Barwinek
Barwinek jest to rodzaj rośliny z rodziny toinowatych, do którego należy 5 gatunków.
Występują one w Eurazji i krajach podzwrotnikowych. Najpopularniejszym gatunkiem
barwinka jest barwinek pospolity. Rośnie on dziko w całej Europie z wyjątkiem Skandynawii.
W Polsce można go spotkać w całym niżu. Jest uprawiany, jako roślina ozdobna.
Barwinek jest drobną krzewinką, nie wyższą niż 20 cm. Liście ma skórzaste,
ciemnozielone i błyszczące. Kwiaty barwinka są niebieskie lub jasnofioletowe.
Ta roślina jest w Polsce pod ochroną. Wynika to z faktu,
że ludzie bardzo często wykopywali ją z miejsc, w których
rosła naturalnie.
Oprócz walorów ozdobnych ma również walory
lecznicze. Obniża ciśnienie krwi, więc stosuje się go przy
krwotokach. Używany jest w przypadkach stanów zapalnych
błon śluzowych oraz w leczeniu egzem.
Chrzan
Chrzan to dla odmiany roślina nie ozdobna, a spożywcza. Występuje w Europie i Azji.
Można go spotkać na terenie całej Polski, gdzie bywa uprawiany do celów spożywczodietetycznych, przyprawowych, a także leczniczych. Łodyga chrzanu rośnie na 50 cm, a pod
ziemią rozwija rozgałęzione korzenie. Świeże liście i korzenie mają działanie bakterio-,
wiruso-, grzybo- i pierwotniakobójcze. Dodanie chrzanu, jako przyprawy do jedzenia
pobudza wydzielanie soków trawiennych, wzmaga przemianę materii, poprawia pracę
wątroby i nerek, a także zwiększa odporność. Chrzan spożywa się z dziczyzną, tłustymi,
ciężko strawnymi mięsami. Można go również podawać do jaj lub ryb, a także robić sosy
z dodatkiem przecieru jabłkowego lub dżemu borówkowego.
Klasa III gimnazjum:
Joasia Dubielewska, Michał Kamiński,
Paweł Kolasiński, Krystian Kuna, Kamil Wierzbicki
8
Los kury
Kura domowa jest ptakiem hodowanym na całym świecie. W dzisiejszych czasach można
wyróżnić wiele ich ras, z których najbardziej znane są kury nieśne. Są to ptaki ogromnie pożyteczne,
dostarczają bowiem jajek – pożywienia smacznego i bardzo wartościowego pod względem zawartości
istotnych dla zdrowia składników.
Istnieją bardzo różne systemy hodowli kur nieśnych. Niektóre
z nich są tak zbliżone do warunków naturalnych, że ptaki mogą czuć się
w nich dobrze, inne natomiast szokują swoim okrucieństwem. Najlepsze
warunki życia mają kury, które mogą swobodnie się poruszać po stodole
lub kurniku. Kury chowane „na wolnym wybiegu” mogą także wychodzić
na świeże powietrze. Ptaki te mają swoje grzędy, gniazda i miejsce na
nieczystości po to, aby ich życie było wygodniejsze. Jaja najchętniej składają w cichych i ciemnych
miejscach.
Inne kury nieśne są hodowane w tzw. „klatkach ulepszonych”. W tych klatkach kury mają
trochę miejsca, żeby się poruszać oraz pewne udogodnienia, takie jak gniazda, materiały do grzebania
oraz grzędy.
Najtrudniejsze warunki życia mają kury nioski, które hodowane są w
klatkach „bateryjnych”. Żyją tam na maleńkich powierzchniach i mają
jedynie pojemnik z paszą i poidło. Życie w takich klatkach powoduje, że
kury są po prostu smutne i nieszczęśliwe.
Jajka, które kupujemy w sklepach, oznaczone są 11-znakowym
kodem, którego pierwsza cyfra oznacza właśnie sposób hodowli kur. 0 to
chów ekologiczny – kury mogą przebywać na wolnym wybiegu, a do tego karmione są zdrową paszą.
1 oznacza hodowlę wolnowybiegową, 2 natomiast ściółkową – ptaki nie mogą spacerować po
podwórku, ale za to mają kurnik i podściółkę ze słomy. Natomiast jaja z początkową cyfrą kodu 3
pochodzą z chowu klatkowego – kury przetrzymywane są w małych klatkach po kilka, bez możliwości
spacerowania, często w straszliwych warunkach. Bywa, że obcina im się dzioby i łapy, żeby nie mogły
się poruszać.
Lepsze warunki życiowe oraz troskliwa opieka ze strony człowieka mogą ograniczyć
problemy ze zdrowiem i stresem tych cennych dla nas ptaków. Wszyscy przecież chcemy jeść
wartościowe mięso i jaja, pochodzące od szczęśliwych kur. W UE obowiązują przepisy mające na celu
poprawę dobrostanu wszystkich kur hodowanych do produkcji jaj. Na przykład należy im zapewnić
określony czas trwania światła i ciemności w ciągu doby tak, aby miały poczucie dnia
i nocy. Ptaki muszą mieć także możliwość ruchu oraz dostawać paszę zawierającą odpowiednią ilość
cennych minerałów, które zapewnią im zdrowie i wpłyną pozytywnie na produkcję jaj. Zadbajmy więc
o to, aby kury były szczęśliwe, a i nasze życie dzięki temu stanie się lepsze.
Zbyszek Januszewski, kl. III gim.
Niezwykłe gatunki sów
Jak wygląda sowa? Wydaje się, że wszyscy to wiemy.
Ma charakterystyczne szlary wokół oczu i niekiedy zabawne
„uszka” z piór. Prowadzi nocny tryb życia i poluje na drobne
gryzonie. Istnieją jednak sowy bardzo małe i bardzo duże.
Największy jest puchacz Bubo bubo, którego skrzydła mają
niekiedy rozpiętość nawet dwóch metrów. Najmniejsza sowa to
sóweczka kaktusowa (na zdjęciu obok), która ma zaledwie 12 cm
długości.
Spacerując po lesie, często zastanawiamy się, jaka to sowa
9
pohukuje monotonnym „huu…huu…huu…”. To sowa uszata, która z wyglądu przypomina
puchacza, ale jest od niego nieco mniejsza. Poluje ona na wiele szkodliwych gryzoni, co
przyczynia się do poprawy jakości środowiska naturalnego. Dlatego objęta jest w Polsce
ścisłą ochroną.
Nieco mniejszym ptakiem jest sowa pójdźka (na zdjęciu).
Żywi się głównie owadami, choć nie pogardzi myszką czy ptakiem,
polując w dzień i w nocy. Pójdźka jest bardzo odważna. Mimo swej
niewielkiej budowy, potrafi zaatakować też większe zwierzęta, np.
szczury czy łasice.
Najmniejszym ptaszkiem wśród sów zamieszkujących
Europę jest sóweczka. Choć maleńka i drobna, potrafi zapolować na
ofiarę tej samej wielkości. Jest gatunkiem objętym w Polsce
ochroną.
„Sowa – mądra głowa”- to powiedzenie słyszymy w naszym
języku dość często. Czy jest ono zasadne? Liczne dowody wskazują,
że tak – sowy są bardzo inteligentne. Jak wynika z badań, młode
ptaki potrafią nauczyć się nowych zachowań lub zaprzestać tych, które prowadzą do
niepowodzeń, np. w czasie łowów. Nie od dziś przecież wiadomo, że „sowa huczy, choć ją
nikt nie uczy”.
Uważam, że sowy to bardzo ciekawe ptaki. Posiadają doskonały wzrok i słuch,
bezszelestnie latają i błyskawicznie obracają głowę, jak gdyby chciały pokazać nam, że
bardzo interesuje je otaczający świat. Kiedy spaceruję po lesie, wsłuchuję się w jego głos.
Las mówi do mnie szumem drzew, kumkaniem żab i pohukiwaniem sów. Może to puszczyk,
albo puchacz zapraszają mnie do ciekawej dyskusji. Kto wie… ?
Hania Januszewska, kl. I gim.
Z wizytą u puchacza
Nastał pierwszy dzień wiosny, a wraz z nim czas, żeby
odwiedzić w ogrodzie zoologicznym w Myślęcinku naszego
przyjaciela, puchacza Bubo bubo. Sowa ta jest pod opieką szkoły od
wielu lat. Dopisała nam pogoda – było pięknie i słonecznie.
Po przybyciu na miejsce nasza
grupa, złożona z Pani Dyrektor
Urszuli Kieler, dwóch uczennic
z klasy I gimnazjum: Hani
Januszewskiej i Marty Wójcik
oraz pani polonistki spotkała się
z panią Asią, która opiekuje się
puchaczem Bubo bubo od 17 lat. Oprócz naszej sowy
w klatce znajduje się jeszcze jeden samiec i samiczka.
Wszystkie ptaki są bardzo zadbane, a w klatce utrzymany
jest należyty porządek. Posiłek każdej sowy składa się
z myszy, kurczaków i szczurów. Najbardziej smakują im
szczurki. W poniedziałki i czwartki karmione są swoim
ulubionym przysmakiem, we wtorki i piątki muszą
zadowolić się kurczakami, a w środy i niedziele
10
poddawane są głodówkom, aby nie przytyć.
Od pani opiekunki dowiedziałyśmy się też,
że sowy należą do ptaków, które nie posiadają
wola, a połknięty pokarm trafia od razu do ich
żołądka. Kości, sierść czy pióra oddzielają się
od reszty pokarmu i formują tzw. wypluwkę,
którą sowy wydalają na zewnątrz. Ptaki nie są
agresywne, kiedy jednak pilnują jaj, puszą się,
aby przestraszyć
intruzów.
Wieczorami
pohukują, rozglądając się bacznie dookoła.
Po ciekawej prezentacji pani Asi
zrobiłyśmy sowom pamiątkowe zdjęcia. Nasza
radość była jeszcze większa, kiedy okazało się,
że mamy pozwolenie na wejście do środka klatki. Sowy zachowały się bardzo dostojnie,
pozując nam jak wytrawni modele. Może w ten sposób chciały się nam odwzajemnić za
dostarczane przez nas od wielu lat pieniądze na ich utrzymanie? Podziękowałyśmy za wizytę
i wróciłyśmy do szkoły, pełne wrażeń i w dobrych humorach.
Hania Januszewska, Marta Wójcik, kl. I gim.
Na zdjęciu poniżej Pani Dyrektor wraz z Martą i Hanią...
A tu są puchacze!
11
Mój pobyt w Irlandii
Irlandia to bardzo ładny kraj, mieszkałam tam przez 4 lata. Klimat jest zupełnie inny
niż tutaj w Polsce. Zimą nigdy nie było tam śniegu, Irlandczycy bardzo rzadko widują takie
zjawisko w swoim kraju. Za to prawie zawsze pada deszcz, ale nie przeszkadzało mi to.
Gdy już przestawało padać, na niebie przeważnie
pojawiała się piękna tęcza, świeciło słońce i kiedy
jeszcze widziało się góry, krajobraz był nieziemski.
Codziennie, gdy wstawałam rano i odsłaniałam rolety,
widziałam góry i tęczę przebijającą się przez białe
chmury. To był niezapomniany widok.
W Irlandii chodziłam do szkoły w miasteczku
Clonmel, do której uczęszczało 280 uczniów. Nazywała
się ona Presentation Primary School. Bardzo się różniła
od szkoły polskiej. Tam nosiło się specyficzne
mundurki, każda szkoła miała swój kolor. W naszej szkole obowiązywał kolor czerwony.
Istniały szkoły męskie i żeńskie. Nasz mundurek wyglądał tak: czerwony sweterek, granatowa
spódniczka i granatowe podkolanówki. Wszystkie dziewczyny były ubrane identycznie ;-) .
Wymagania programu nauczania były znacznie niższe od tych, które obowiązują
w Polsce. W naszej szkole znajdowało się wiele osób z innych krajów – uczniowie z Anglii,
Ameryki, Chin, Bułgarii, Niemiec, Polski, Holandii i Australii. Było dokładnie 55 Polaków
i ja – 56. Moja najlepsza przyjaciółka pochodziła z Ameryki, z New Jersey i miała na imię
Maggie, ale w skrócie mówiłyśmy do niej Magg. Porozumiewałyśmy się po angielsku,
ponieważ język irlandzki prawie nie jest używany. Przyzwyczaiłam się do angielskiego,
w końcu używałam go 24 godziny na dobę ;-) .
Miałam tam mnóstwo przyjaciół. Moje kolejne przyjaciółki to Roisin (czyta się
rołszin), Ki-Kelsey (kajkelsi), Eimear (imer), Marta i Patrycja. Ki-Kelsey i Eimear były
z Irlandii, Roisin z Walii, a Marta i Patrycja z Polski. W klasie mieliśmy 28 osób i było
naprawdę fajnie, cieszę się, że byłam tam z nimi :-) .
Bardzo lubiłam moją wychowawczynię, Mrs. Lambertt. Kiedy byłam nowa w szkole,
uczyła mnie angielskiego, ponieważ jedyne, co wtedy potrafiłam powiedzieć to „Hi, my name
is Patrycja”, czyli niezbyt wiele, a już na pewno za mało, żeby się dogadać z jakimkolwiek
Irlandczykiem. Gdy już minęły 3 miesiące solidnej pracy nad angielskim, zaczynałam się
normalnie dogadywać z moją klasą.
Bardzo mi się podobało w Irlandii, ale tęskno mi było za szkołą w Polsce i za Polską.
Postanowiłam wrócić, chociaż wiem, że będę za nimi tęsknić...
Patrycja Kaznowska, kl. I gim.
Warszawa wita!
W tym roku szkolnym odbywa się XXXVI Olimpiada Artystyczna organizowana przez
Stowarzyszenie Przyjaciół Olimpiady Artystycznej oraz Komitet Główny Olimpiady Artystycznej
z siedzibą w Muzeum Pałacu w Wilanowie. Składa się ona z dwóch działów: sekcji plastyki oraz
sekcji muzyki i jest skierowana do uczniów szkół ponadgimnazjalnych.
W naszej szkole wszyscy chętni przygotowywali się z materiału obejmującego historię sztuki.
Pan Wojciech Kieler przygotował dla nas dodatkowe zajęcia, na których rozwiązywaliśmy testy
z I etapu, który odbył się 6 grudnia ubiegłego roku. Test składał się z 30 pytań obejmujących wiedzę
12
z wszystkich epok w sztuce, począwszy od antyku po współczesność. Drugą częścią I etapu była
analiza dzieła sztuki. W tym roku przydzielono nam ,,Śmierć Marata" J. L. Davida. Zupełnie się tego
nie spodziewaliśmy! Mimo tej komplikacji byliśmy dobrej myśli i nerwowo oczekiwaliśmy na wyniki.
Jak się okazało, czworo uczniów z naszej szkoły zakwalifikowało się do eliminacji
okręgowych: Jędrzej Kmieć i Paweł Błaszczyk z II klasy LO, Natalia Łagodzińska i Michał Żydowicz
z III klasy. Cała czwórka wytrwale przygotowywała się do II etapu przez ponad dwa miesiące.
Ostatecznie wytypowanych zostało łącznie 30 osób z naszego okręgu. Zaczęła się prawdziwa
rywalizacja. Od 6 do 8 lutego jeździliśmy na egzaminy do Torunia. Jeszcze jadąc pociągiem przed
8.00 rano powtarzaliśmy sobie materiał. Pierwszego dnia pisaliśmy trzygodzinne wypracowanie na
wybrany przez nas jeden z pięciu tematów. Osoby, które uzyskały minimum
6 punktów na 10 brały następnego dnia udział w egzaminie ustnym.
Mieliśmy za zadanie opracować własny temat i przedstawić go komisji oraz wykazać się
wiedzą z zakresu innego niż ten temat, czyli rozpoznać i scharakteryzować dwa dzieła sztuki.
Trzeciego dnia ogłaszane były wyniki. Czekały nas kolejne chwile niepewności i nerwów. Okazało
się, że troje z nas zostało wytypowanych do etapu centralnego spośród 73 osób z całej Polski: Jędrzej,
Natalia i Michał. Udało nam się! Szczęśliwi i dumni wróciliśmy do Bydgoszczy. Teraz czeka nas
jeszcze cięższa praca. 27 marca odbędą się pierwsze testy pisemne: test i analiza porównawcza dwóch
dzieł z Wilanowa, a w następnych dniach części ustne, podobne do tych zdawanych w Toruniu. Tytuł
finalisty możemy uzyskać przystępując do pierwszej części pisemnej. Natomiast laureatami zastają
osoby, które z całości egzaminów osiągną próg 80%. Wówczas jesteśmy przyjmowani na wybrane
przez nas uczelnie bez rekrutacji. Może to być jedna z ważniejszych chwil naszego życia. Od tych
trzech dni może zależeć cała nasza dalsza edukacja i to, czy nasze marzenia dotyczące uniwersytetów
się spełnią. Trzymajcie za nas kciuki! Warszawo, nadchodzimy :).
Z ostatniej chwili. Nasz uczeń Jędrzej Kmieć (II klasa liceum) został laureatem XXXVI
Olimpiady Artystycznej (sekcja historii sztuki). Natalia Łagodzińska i Michał Żydowicz są
finalistami tej olimpiady. Gratulujemy!
Natalia Łagodzińska, kl. III b L. O.
Gimnazjalne projekty edukacyjne
Podobnie jak w ubiegłym roku, uczniowie klasy drugiej gimnazjum na podstawie
rozporządzenia Ministra Edukacji narodowej realizują projekt, który będzie zakończony
publiczną prezentacją. Zadanie to ma przede wszystkim służyć wykształceniu się
umiejętności pracy w grupach nakierowanej na określony cel. Oto sprawozdanie
z dotychczasowego przebiegu pracy i realizacji zadań projektowych:
1.
Zespół I w składzie: Łukasz Karaszewski, Wojciech Komorowski i Jan Gajownik realizuje
projekt zatytułowany Budowa silnika elektrycznego, pod kierunkiem pana Pawła
Sankowskiego. Prace projektowe zostały rozdzielone w następujący sposób: Jan Gajownik
miał za zadanie zbudować model silnika elektrycznego i wywiązał się z tego. Wojciechowi
Komorowskiemu zostało powierzone opracowanie części teoretycznej, natomiast Łukaszowi
Karaszewskiemu stworzenie prezentacji multimedialnej.
2.
Zespół II pod kierunkiem pani Małgorzaty Wojciechowskiej (Kamil Maćkowski, Denis
Szłapiński i Krzysztof Furman) pracował nad projektem zatytułowanym XX lat Internetu w
Polsce i wywiązał się już ze swojego zadania. Opiekunka projektu była ze swojej grupy
bardzo zadowolona. Uczniowie zgromadzili informacje dotyczące początków funkcjonowania
13
Internetu w Polsce, przeprowadzili sondę uliczną, a następnie dokładnie i pomysłowo
zmontowali pochodzący z niej materiał filmowy i uczynili go częścią prezentacji
multimedialnej. Całość została zaprezentowana 7 lutego, z okazji obchodzonego z inicjatywy
Komisji Europejskiej Dnia Bezpiecznego Internetu. Uczniowie profesjonalnie obsługiwali
sprzęt komputerowy, posługując się między innymi nowoczesnym urządzeniem
umożliwiającym publiczności głosowanie, a prowadzącym natychmiastowe analizowanie
jego wyników. Ten projekt gimnazjalny zdecydowanie można określić jako wykonany.
3.
Zespół III w składzie: Ewa Byczyńska, Daria Fosińska, Michalina Lewandowska i Kinga
Kiełboń pracuje pod kierunkiem pani Magdaleny Kubiak nad projektem zatytułowanym Jak
Cię widzą, tak Cię piszą – tworzymy szkolny poradnik savoir-vivre’u. Zadania, które zostały
wykonane to między innymi opracowanie prezentacji multimedialnych dotyczących tego, jak
zachowujemy się w operze (Michalina Lewandowska), w teatrze (Ewa Byczyńska), w kinie
(Kinga Kiełboń) oraz na koncercie (Daria Fosińska). Zostały również przygotowane
i przeprowadzone warsztaty dotyczące odpowiedniego zachowania się podczas wigilii
szkolnej. Zaplanowane jest również między innymi spotkanie z panem Łukaszem Kosińskim
– opiekunem Młodzieżowej Rady Miasta, prowadzącym również akademię dyplomaty.
4.
Zespół IV (Dawid Lewandowski i Wiktor Struziński) pracuje pod opieką pani Ewy
Affelskiej-Urbańskiej nad projektem pod tytułem Co to jest gaz łupkowy i dlaczego jest
ważny dla Polski? Temat ten uczniowie sami sobie wybrali. Wykonany został projekt
prezentacji multimedialnej. Uczniowie przeanalizowali również raport PKN Orlen na temat
pokładów gazu łupkowego oraz wydanych koncesji na jego wydobycie, a także zdobyli mapy
przedstawiające rozmieszczenie pokładów gazu łupkowego. Pozostałe zadania to
opracowanie stanu badań (metod wydobycia gazu łupkowego i opłacalności jego wydobycia)
oraz zaprezentowanie ich w formie prezentacji multimedialnej.
Red. MK
Z cyklu: Nasi absolwenci
Wywiad z absolwentką naszej szkoły, panią Karoliną Burchardt, właścicielką restauracji
„Za piecem”
Nasze liceum ma już 22 lata, a gimnazjum 13 lat. W tym czasie setki uczniów
ukończyło nasze szkoły. Możemy dzisiaj odszukać ich na całym świecie i w całej Polsce.
Niektórzy po studiach wrócili do Bydgoszczy. Wśród nich są osoby różnych zawodów, wielu
ciekawych profesji. W ubiegłych latach dotarliśmy m.in. do naszego starszego kolegi, który
samotnie wybrał się i zwiedził Nową Zelandię. Dziś chcemy wam przedstawić absolwentkę
naszego liceum – właścicielkę restauracji „Za piecem” na ulicy Mostowej – panią Karolinę
Burchardt i zaprezentować efekt jej pracy. Wywiad przeprowadziły Joasia Dubielewska
i Paulina Świątek.
Ukończyła Pani naszą szkołę, co najbardziej utkwiło Pani
w pamięci?
K. B.: Fantastyczna atmosfera, nauczyciele oraz nastawienie
sprzyjające nauce, czego w zwyczajnych szkołach nie było.
Dbałość o ucznia, otwarcie na indywidualizm.
14
Czy utrzymuje Pani kontakt z jakimiś koleżankami i kolegami ze szkoły?
K. B.: Tak, oczywiście, jak najbardziej. Tym bardziej teraz, w czasach takich serwisów jak
nasza-klasa czy Facebook.
Czy Pani dawni znajomi ze szkoły odwiedzają Pani restaurację?
K. B.: Tak, bardzo często. Wspierali nas też na początku działalności.
Naszą szkołę ukończył też Pani brat Tomek. Czy on również pomaga Pani
w prowadzeniu restauracji?
K. B.: Nie, mój brat Tomek zajmuje się zupełnie czymś innym, ale bywa u nas jako gość.
Czy bezpośrednio po ukończeniu naszej szkoły podjęła Pani studia i jaki to był
kierunek?
K. B.: Ukończyłam marketing i zarządzanie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu
im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tam też poznałam męża, który jest poznaniakiem.
Czy zdobyta na studiach wiedza pomaga dziś Pani w pracy?
K. B.: Bardzo, zdobyłam tam dużą wiedzę, poznałam fantastycznych wykładowców.
Szczególnie w pamięci utkwił mi pan profesor Edward Cyrson.
Czy będąc dzieckiem lubiła Pani gotować?
K. B.: Tak, już jako nastolatka – jednak przysłowiowego bakcyla złapałam dopiero na
studiach.
Jaka jest Pani ulubiona potrawa?
K. B.: Ciężko wybrać, ale chyba jednak gęsina z sosem malinowo – żurawinowym.
Co trzeba zrobić, aby restauracja cieszyła się tak dobrą opinią jak „Za piecem”?
Wiemy, że działa dopiero 2 lata, a ma tylu zwolenników.
K. B.: Moim zdaniem serce i kobieta. Wielu mężczyzn prowadzi restauracje, jednak to
zawsze widać, kiedy brakuje kobiecej ręki.
Co wyróżnia tę restaurację na tle innych w Bydgoszczy?
K. B.: Zupełnie inny klimat. Uwielbiam tę atmosferę w zagranicznych restauracjach, gdy
nawet obcy klient traktowany jest jak członek
rodziny.
Używamy
tylko
naturalnych
produktów, nie stosujemy konserwantów
i polepszaczy. Nie mrozimy żywności, tak jak
robi to wielu restauratorów. Mamy szeroki
wachlarz potraw – od makaronów do ciast.
Organizujemy także Livecooking – spotkania,
podczas których można nauczyć się przyrządzać
wspaniałe potrawy pod okiem naszego szefa
kuchni – pana Macieja Jagielskiego. Odwiedza
nas wielu obcokrajowców, współpracujemy
również
z
mieszkańcami
Bydgoszczy
pracującymi w jednostce NATO.
Jak to się stało, że podjęła Pani właśnie taką działalność – prowadzenie restauracji
w centrum Bydgoszczy?
K. B.: Od zawsze o tym marzyłam. Wiele osób mi to odradzało – tym bardziej teraz,
w kryzysie, jednak zaryzykowałam i udało się.
Czy w zaprojektowaniu tego ciekawego wystroju wnętrz pomagał Pani dekorator?
K. B.: Nie. Wszystko to był mój pomysł, tylko stropy są wykonane przez architekta. Obrazy
są namalowane przez moją bliską przyjaciółkę, która bardzo mi pomogła. Gliniane ozdoby
kupuję od znajomego, który wraz z żoną lepi je i wypala w piecu tradycyjnymi metodami.
15
Na stronie internetowej www.zapiecem.pl czytamy,
że menu zmienia się wraz z porami roku. Jakie
dania znajdują się w menu wiosną?
K. B.: Głównie sałatki. Na przykład „usta anioła”,
czyli grillowane polędwiczki na sałatach i warzywach
z sosem miodowo-winnym i prażonymi bakaliami.
Mamy też bogatą ofertę deserów – wśród nich
„oszałamiająco truskawkowy sorbet”, który sami
przygotowujemy.
Czy restauracja proponuje coś specjalnego na
Święta Wielkanocne?
K. B.: Mamy bardzo dużo zamówień na wynos, gdyż
Polacy są coraz bardziej zapracowani i żyją w ciągłym
biegu. Właśnie dla takich klientów oferujemy
specjalne menu wielkanocne.
Jakie ma Pani wspomnienia z dzieciństwa związane
z tymi świętami?
K. B.: Ciepło domu, wiosenny ogródek, a kulinarnie –
ogromną szynkę pieczoną przez 8 godzin w piwie i
miodzie. Była tak wielka, że mogło się nią najeść 20 osób. Taką samą oraz mniejszą
serwujemy dziś w restauracji.
Czy mogłaby Pani opowiedzieć o swoich prywatnych przygotowaniach do Wielkanocy?
K. B.: Wyjeżdżamy do pensjonatu naszych znajomych nad morzem. Mają tam naprawdę
świetną kuchnię, już nie mogę się doczekać.
Na stronie internetowej Pani restauracji znaleźliśmy bogatą ofertę na różne okazje.
Organizujecie walentynki, kinderbale, przyjęcia weselne, komunijne i chrzciny,
bankiety i imprezy firmowe. Które z tych uroczystości należą do najtrudniejszych, jeśli
chodzi o przygotowania i obsługę?
K. B.: Każda ma swoją specyfikę.
Niebezpieczne – szczególnie dla kelnerów
– są chrzciny, kiedy to wiele małych
dzieci biega po restauracji.
Na walentynki proponowali Państwo
„miłosne menu”. Co to było?
K. B.: Mieliśmy specjalnie przygotowane
menu na tę okazję a w nim między
innymi: dorsza smażonego z sosem
śmietanowo-porowym
na
miłosnym
postumencie z puree ze snopkami fasolki
szparagowej oraz specjalną ofertę
walentynkowych drinków.
Na stronie internetowej restauracji
czytamy, że oferują Państwo kuchnię międzynarodową, staropolską i regionalną. Jakie
dania regionalne proponujecie?
K. B.: Specjalizujemy się w gęsinie – byliśmy jednym z pierwszych lokali w Bydgoszczy,
gdzie była ona podawana. Jest to bardzo trudne do przyrządzenia mięso – łatwo je przesuszyć.
16
Oferujemy też czerninę, żurek, golonkę, kaczkę, a jesienią biały barszcz po kujawsku.
Czerpiemy też inspiracje z kuchni poznańskiej.
Ile osób może pomieścić restauracja?
K. B.: Mamy dwie sale – zapieckowa znajduje się na dole i pomieści ok. 50 osób,
a koronkowa – na górze – ok. 40 osób.
Co to jest kuchnia „fusion”?
K. B.: Połączenie smaków, które na pierwszy rzut oka kompletnie do siebie nie pasują, jednak
razem naprawdę wspaniale smakują. Tworzenie takich potraw wymaga wiele czasu i pracy.
Czy mogłaby Pani zaprosić naszych czytelników do odwiedzenia tej uroczej restauracji?
K. B.: Oczywiście. Serdecznie zapraszam wszystkich Państwa do odwiedzenia „Za piecem”
i skosztowania naszych potraw, oraz życzę wesołych świąt wielkanocnych!
Gorąco polecamy restaurację „Za piecem”, która
znalazła się wśród 10 najlepszych restauracji
Bydgoszczy i okolic wybranych przez klientów –
a rywalizacja trwa i jest nawet szansa na 1 miejsce!
My też jesteśmy oczarowani wnętrzem, obsługą,
daniami i oczywiście właścicielką, która udzieliła
nam wywiadu. Tu jest chyba tak dobrze „jak
u Pana Boga za piecem”. I to wszystko dzięki
absolwentce naszej szkoły.
Z ostatniej chwili: Restauracja „Za Piecem”
została uznana przez klientów za najlepszą
restaurację w regionie (EXPRESS BYDGOSKI
z 30 marca 2012 r.)
Joasia Dubielewska, Paulina Świątek, kl. III gim.
(na zdjęciu obok: pani dyrektor Urszula Kieler, pani
Karolina Burchardt, Paulina i Joasia)
Źródła zdjęć zamieszczonych w gazetce:
http://wielgowo.salezjanie.pl/?p=2108
http://www.bystreetlight.com/semana-santa-granada-16.ph
http://gospain.about.com/od/semanasantaeaster/ss/semana_santa.htm
http://swiat-obrazkow.pl/obrazek-pisanki_wielkanocne-1-16248-328.html
oserprofeta.com
http://onephoto.net/?id=310242
pl.wikipedia.org
oraz inne witryny internetowe.
Autorzy pozostałych zdjęć: Joasia Dubielewska, Paulina Świątek, pani dyrektor Urszula Kieler i inni uczestnicy
wycieczki do Londynu, Hania Januszewska, MK.
17
Fotoreportaż z naszej wyprawy do Londynu
12-16 marca 2012
18
„Wesołego jajka! Żeby ludzie cieszyli się małymi rzeczami. Nawet takim
jajkiem, na którym pęknie skorupka i wyjdzie z niego wesoły kurczak.
Jedzcie sobie mili goście, coście schudli bardzo w poście!”
Ks. Jan Twardowski
19
Tymi słowami kapłana i poety
zdrowych i pogodnych Świąt Wielkanocnych
w prawdziwie rodzinnym nastroju
życzą
Urszula Kieler z nauczycielami
oraz zespół redakcyjny gazetki
Dochód z gazetki zgodnie z życzeniem przedstawicieli Samorządu
Uczniowskiego zostanie podzielony pomiędzy fundacje:
„Mam marzenie” i „Poza Horyzonty”.
20

Podobne dokumenty