Terapia genowa — już nie igłą, a prądem
Transkrypt
Terapia genowa — już nie igłą, a prądem
Terapia genowa — już nie igłą, a prądem Dostarczanie biomolekuł do komórek jest zadaniem przysparzającym niemałe trudności. Nie można określić, czy przeniesiono odpowiednią ilość cząsteczek i czy trafiły one do wszystkich „potrzebujących” komórek. Do tej pory przy zabiegach wymagających precyzji używano strzykawek i igieł, gdyż żadna inna metoda nie była równie skuteczna. Dzięki urządzeniu stworzonemu przez zespół z Ohio State University, na czoło wysunęła się elektroporacja. Elektroporacja jest metodą umożliwiającą wprowadzanie cząsteczek do komórek poprzez pory stworzone prądem o odpowiednim natężeniu. W klasycznym ujęciu elektroporacja często prowadziła to niszczenia komórek, przez zbytnie uszkodzenie błon zewnętrznych. Dodatkowo, każda metoda, w któej pobieranie cząsteczek jest jedynie indukowane, nie daje pewności, że komórka wchłonęła zaplanowaną ilość. By zwiększyć prawdopodobieństwo pobrania odpowiedniej ilości molekuł, stosuje się roztwory o dużych stężeniach, co dodatkowo zwiększa już i tak duże koszty całego przedsięwzięcia. Ponadto somatyczne komórki człowieka są na tyle małe, że nawet najcieńsze igły często są grubsze od nich, co sprawia, że najskuteczniejsza metoda przenoszenia cząsteczek, nierzadko jest całkiem bezużyteczna w terapii genowej. L. James Lee wraz z zespołem z Uniwersytetu Stanowego w Ohio stworzył nową technikę przenoszenia konkretnej ilości cząsteczek do każdej pojedynczej komórki — NEP (ang. nanochannel electroporation) i opracował umożliwiające to urządzenie. Zasada działania sama w sobie jest prosta: wkładamy komórkę do specjalnej komory, mocujemy mini pęsetą, w drugiej komorze umieszczamy żądaną ilość biomolekuł, wytwarzamy prąd rzędu kilkuset voltów tworzący dziury w błonie komórkowej i poprzez kanał łączący obie komory cząsteczki wędrują wprost do komórki. Zważywszy na skalę całego procesu, staje się on nieco problematyczny. Podczas testów naukowcy musieli zmagać się z kilkoma problemami. Jak duże napięcie i na jak długo należy przyłożyć do komórki, tak by powstały otwory w błonie, dostatecznie duże dla przenoszonych cząsteczek, ale jednocześnie odpowiednio małe, aby nie doprowadzić do trwałego uszkodzenia komórki? Czy na pewno wszystkie planowane cząsteczki zostały wchłonięte przez komórkę? Jak dużo komórek może być jednocześnie modyfikowanych? Jak do tej pory udało się określić najskuteczniejsze natężenie prądu i optymalny czas oddziaływania. Dzięki znacznikom fluorescencyjnym potwierdzono również, że wszystkie cząsteczki są przekazywane z komory do komórki. Jedynym mankamentem nowej technologii zespołu Lee jest ilość. W jednym cyklu możliwe jest oddziaływanie na kilku pojedyńczych komórkach, tym niemniej prace wciąż trwają, a plan jest niezwykle ambitny — modyfikacja 100 tysięcy komórek w jednym cyklu. Marta Danch Źródło: researchnews.osu.edu Dostarczanie biomolekuł do komórek jest zadaniem przysparzającym niemałe trudności Data publikacji: 15.01.2012r.