Przestrzeń graficzna w przekazach multimedialnych w dobie

Transkrypt

Przestrzeń graficzna w przekazach multimedialnych w dobie
Bożena Jarosz
[email protected]
Pracownia Technologii Nauczania
Akademia Pedagogiczna im. KEN
Kraków
Przestrzeń graficzna w przekazach multimedialnych
w dobie dominacji kultury obrazu
W rozległej literaturze naukowej i popularnej pojęcie kultury obrazu (lub – w pogardliwie
brzmiącym ujęciu – obrazkowej) pojawia się w różnorodnych kontekstach i znaczeniach.
W programach i konspektach ścieżki edukacyjnej „Edukacja czytelnicza i medialna” kultura
obrazkowa kojarzona jest przede wszystkim z formą komiksu. Ewa Szczęsna, redaktorka „Słownika
pojęć i tekstów kultury” uważa, że słowo coraz częściej zastępowane jest ikoną [Kojarzenie różnych
dziedzin humanistyki, 2004]. Inni autorzy przez kulturę obrazkową rozumieją korzystanie
z kolorowych czasopism, telewizji, kina, Internetu, które „mają przewagę nad książką bogactwem
środków audiowizualnych i w których wszystko jest podawane w barwnym obrazie i w ruchu,
z dźwiękiem” [Paszkowski, Szymański, 2004]. Niezależnie od interpretacji w przeważającej
większości wypowiedzi pojęciu temu towarzyszy zdecydowanie ujemne wartościowanie. W szerokim,
potocznym znaczeniu kultura obrazkowa obejmuje w zasadzie wszelkie negatywne zjawiska
i bezwartościowe przejawy działalności wizualnej funkcjonujące w kulturze masowej i z prawdziwą
kulturą nie mające nic wspólnego. Odbiorca informacji medialnej „stopniowo przekształca się z homo
sapiens w homo videns – człowieka postrzegającego świat wyłącznie przy pomocy obrazów,
wykreowanych przez specjalistów od marketingu, reklamy i informacji” [Morbitzer, 2002]. Jolanta
Dobrzyńska, była Wicedyrektor Departamentu Kształcenia i Wychowania MEN uważa, że telewizja,
komputer, a przede wszystkim Internet winne są postępującemu w społeczeństwie wtórnemu
analfabetyzmowi [Katrynicz, 2004]. Zdaniem profesora Jana Błońskiego „kultura obrazkowa jest (...)
zamykaniem się w miałkiej przypadkowości” i nie może wzbogacić niczyjej tożsamości, bo opiera się
na nieustannej zmianie, „nieustannej dekonstrukcji odczuwania i myślenia. Istotą kultury, istotą
tożsamości jest związek i hierarchia, podporządkowanie mniej ważnego ważniejszemu. A (...)
z kultury obrazkowej (...) pozostaje fizjologia, pozostają odruchy... Jeżeli słowo „kształtuje” znaczy:
czyni lepszym, bogatszym, uporządkowanym, to literatura obrazkowa oczywiście nikogo nie
kształtuje, ale ogłupia, bo zrywa ciągłość sekwencji, zmienia świat w kaszę.” [Rozmowy na koniec
wieku z profesorem Janem Błońskim... o fikcji, 2004]. Kultura obrazkowa stała się symbolem
„umysłowych jaskiń” [A gdyby tak to zapisać?, 2004], a jej postępująca dominacja nad kulturą słowa
kojarzona jest z zacieraniem się granic między dobrem i złem [Koc, 2004].
Analiza różnorodnych wypowiedzi, których autorzy ubolewają nad zalewem kultury
obrazkowej może doprowadzić do błędnego przekonania, iż negatywny czynnik tkwi w samej istocie
medialnej formy przekazu i że wszelki kontakt z obrazem – statycznym czy ruchomym, barwnym lub
czarno–białym, z obrazem, który nie jest słowem, prowadzi do ogłupienia, a przynajmniej do
bezproduktywnej straty czasu. Zachodzi obawa, że samo pojęcie „obrazu” przejmie rolę upiornego
symbolu degradacji wszelkich wartości. Do bardzo nielicznych należą opinie tych, którzy dostrzegają,
że zubożenie i wyjałowienie intelektualne większości przekazów medialnych nie wynika z istoty tych
przekazów, lecz stanowi zamierzony, merkantylno–reklamowy cel producentów. Autorzy ci
zauważają, że we współczesnych warunkach słowo również zatraciło swą wartość i służy manipulacji
na równi z obrazem, który bezwartościowe lub fałszywe treści jedynie „ubiera” w atrakcyjną szatę.
W artykule „Rozmowa wiernego ze swoim telewizorem” autor przytacza wypowiedź papieża Pawła
VI, który wiele lat temu zauważył, że cywilizacja słowa przeżyła się właśnie z powodu „nadmiaru
pustych mów”. Dalej w dialogu czytamy, że „również kultura słowa i książki, a nie tylko kultura
obrazu, może służyć manipulacji sumieniami. Dlatego też nie powinniśmy przeciwstawiać kultury
słowa i książki, która byłaby dobra i wychowawcza – kulturze obrazu i kulturze audiowizualnej, która
byłaby zła i niepedagogiczna”. Przykładem może tu być „język religijny, który jest przepełniony
symbolami, metaforami, obrazami; jakby zasoby słowne nie wystarczały, gdy chcemy komunikować
tajemnicę Boga i Jego Królestwa” [Skraj płaszcza, czyli o spotkaniu Kościoła i mediów, 2004]. Uważa
się nawet, że obraz mimetyczny, poprzez swą wieloznaczność, sugerującą „wiele równoprawnych
interpretacji” może zawierać bogatszy potencjał znaczeniowy niż „linearnie uporządkowane symbole
słowne” odzwierciedlające myślenie racjonalne [Wilkoszewska, 1999].
Poznawcze i emocjonalne możliwości tkwiące w przestrzeni obrazu są jednakże (zapewne
celowo), zupełnie niewykorzystane przez współczesne media. Zdaniem Grzegorza Leszczyńskiego
z Uniwersytetu Warszawskiego „inwazja współczesnej kultury obrazkowej zawęża pole możliwości
rozumienia zróżnicowanych form przekazu treści obrazowych (symbol, alegoria, nastrój,
refleksyjność, skrót myślowy, gra światła i cienia, plama barwna). Obraz przestaje pełnić funkcję
przekaźnika treści pozasłownych”. Zamiast „być językiem równoległym względem intelektualno–
pojęciowego (...) ograniczony do konwencji sytuacyjnej lub informacyjnej, ma charakter algorytmu”
[Leszczyński, 2004].
Jak słusznie zauważa Paweł Misiak [Misiak, 2004], „sieć będzie odgrywała coraz większą rolę
w komunikacji społecznej, standardy tam panujące będą miały wpływ na ogólny poziom kultury”.
Celem działań intelektualistów powinno być więc nasycenie „treściami kultury elitarnej”
[79. posiedzenie Senatu RP, 2004] wszystkich elementów przekazu medialnego, w tym także obrazu.
Wydaje się to konieczne chociażby z tego względu, że – obok dźwięku – właśnie obecność obrazu
w przekazach elektronicznych typu multimedia czy strony WWW stanowi dziś ich charakterystyczny
wyróżnik. Z pewnością nie unikniemy więc najprostszych choćby efektów plastycznych. Trudno sobie
wyobrazić np. stronę z tekstami poetyckimi wyświetlonymi jak w drukowanym pierwowzorze: czarną,
typową czcionką na neutralnym, białym tle. Odarte z wszelkiej szaty graficznej na stronach WWW –
poza oficjalnymi formularzami urzędowymi i stronami specjalnie przeznaczonymi do druku – są
przede wszystkim ściągi wypracowań, aby nawet mało zaawansowany użytkownik łatwo
przekopiował tekst do edytora bez konieczności zmagania się ze zbędnymi w wypracowaniu
elementami graficznymi. Badania potwierdzają przypuszczenie, że estetyka strony internetowej
stanowi dość istotny element jej atrakcyjności [Borkowski i inni, 2004], a rozbudowana forma
przyciąga uwagę odbiorców i dlatego też prawdopodobnie nieunikniony jest kompromis pomiędzy
wizualną i merytoryczną zawartością przekazów medialnych.
W dalszym ciągu chciałabym podjąć rozważania nad jakością kultury obrazu, która dociera
do nas poprzez strony WWW. Uważam, że szczególną troskę należy wykazać w odniesieniu do tych
stron, z którymi styka się młodzież. Jeżeli rozważymy Internet jako nowe forum dla sztuki – lub tylko
dla dokonań estetycznych – i uwzględnimy fakt, że każda strona WWW z natury swojej posiada mniej
lub bardziej wyeksponowaną formę graficzną, to prawie każde kliknięcie daje użytkownikowi
możliwość kontaktu z czyjąś estetyczną wizją – najczęściej mierną, przeciętną, nieudolną, a nawet
„nieestetyczną”, bardzo rzadko zaś – z wyrafinowaną. Mamy tu do czynienia z odmienną sytuacją niż
w przypadku książki, której graficzny aspekt ogranicza się zazwyczaj do okładki starannie
zaprojektowanej przez plastyka. Bardziej zasadne byłoby porównanie z kolorowym czasopismem,
szczególnie w przypadku stron pełniących rolę czasopisma. A. Małecka uważa, że
rozpowszechnianiu kiczu sprzyja właśnie masowy zasięg Internetu [Małecka, 2004]. W Internecie
każdy może być artystą, lecz nie każdy potrafi z tej szansy skorzystać. A przecież fascynacja
dokonaniami technologicznymi nie zwalnia twórców z krytycyzmu i wrażliwości. Niektórzy teoretycy
z żalem próbują się pogodzić z faktem, iż „świat mediów elektronicznych jest światem ekspansywnej
młodości, najczęściej pozbawionej skrupułów (...) i nie troszczącej się zbytnio o adoptowanie norm
zastanych (także estetycznych)” [Godzic, 1999]. Wielu jednakże krytycznie odnosi się do
spontanicznej i nieskrępowanej twórczości internetowej.
Oczywiście, w obecnej sytuacji nikt nie ma wpływu na jakość amatorskich stron prywatnych,
w tym ogromnej liczby blogów. Dlatego też wzorem do naśladownictwa i obszarem kształtowania
dobrego gustu powinny stać się oficjalne strony różnorodnych instytucji oświatowych. Zdaniem
profesora Macieja M. Sysło z Uniwersytetu Wrocławskiego, graficzny wygląd czasopisma jest jego
wizytówką. O najwyższą jakość plastyczną swoich witryn internetowych powinny więc zadbać
wydawnictwa, szkoły, biblioteki, właściciele portali edukacyjnych, jak również internetowych galerii
czy zbiorów poezji, z którymi prędzej czy później każdy uczeń zetknie się poszukując odpowiednich
informacji lub materiałów do nauki. Z tego względu opracowanie szaty graficznej należy powierzyć
plastykom – profesjonalistom. Z odmienną sytuacją mamy do czynienia w przypadku amatorskich
witryn szkolnych oraz stron o charakterze edukacyjno–informacyjnym, tworzonych dla uczniów przez
uczniów i nauczycieli. Funkcję internetowego grafika powinny pełnić tu osoby plastycznie uzdolnione
pod kierunkiem nauczyciela sztuki jako konsultanta. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się być
szkolny konkurs na projekt witryny tak, aby udział w tworzeniu mieli również ci uczniowie, którzy nie
potrafią opracować projektu w wersji elektronicznej. Należy również pamiętać, że – w przeciwieństwie
do serwisów informacyjnych oraz do wirtualnych bibliotek – witryny szkół mogą zawierać więcej
obiektów wizualnych, powinny także nawiązywać do patrona lub do rodzaju szkoły (np. szkoła
muzyczna, zespół szkół integracyjnych). Podobnie jak w tradycyjnym wydawnictwie należy dążyć do
tego, aby oprawa graficzna stała się nośnikiem wartości estetycznych, artystycznych
i merytorycznych.
Oceny jakości strony WWW powinno się dokonywać wg specjalnie opracowanych kryteriów.
Ich dobór uzależniony musi być od charakteru strony i wydawnictwa. Zupełnie inne elementy musi
zawierać witryna szkolna, portal edukacyjny, biografia słynnej postaci czy antologia poezji.
W przypadku każdej z tych stron również nieco innemu wartościowaniu podlegać powinna szata
graficzna. Jako przykład przytoczę kryteria zaproponowane przez bibliotekarzy i dla bibliotekarzy
instytucji akademickich. Wśród nich odnajdujemy także te, które dotyczą estetyki stron. I tak, np.
sześciopunktowa ocena przy użyciu metody jakościowo–heurystycznej (wg Helge Clausen) zawiera
dwa punkty poświęcone grafice: „Struktura i wygląd stron (organizacja treści, racjonalne użycie
grafiki)” oraz „Wrażenie estetyczne (kolory, czcionki, format)”, a jedno z kryteriów oceny wg Alistair
Smith obejmuje grafikę i multimedia (audio, wideo, kolory, grafika). Na tej podstawie opracowano
szczegółowe kryteria obejmujące m.in. projekt i strukturę stron. Oto niektóre z nich [Bednarek–
Michalska, 2004]:
• konstrukcja strony głównej (czy strona mieści się na jednym ekranie?),
• równowaga między formą a treścią (powaga treści a komizm grafiki; patetyzm a żart),
• ewentualny nadmiar wrażeń estetycznych,
• standardowe, automatyczne rozwiązania i grafika (szablony),
• efekty multimedialne na stronie,
• uwypuklenie elementów istotnych (adres, pilny komunikat),
• wielkość i krój czcionki (nadmiar krojów),
• w jaki sposób zaprojektować ramki.
Ponadto pragnę zaprezentować czytelnikom krótką analizę dwóch stron WWW, które moim zdaniem
– z uwagi na wysoką wartość plastyczną – mogą stanowić punkt odniesienia dla osób budujących
własny system ocen.
Pierwsza z nich to strona zatytułowana „Okolice impresjonizmu” (http://art.koti.com.pl),
zbudowana na zasadzie internetowej galerii z „katalogiem” dzieł w postaci miniaturek. Można na niej
znaleźć cyfrowe reprodukcje prac malarzy, reprezentatywne dla stylu impresjonistycznego
i postimprenisjonistycznego. Cała galeria tworzy zwartą logicznie, pozbawioną zbędnych elementów
całość, składającą się prawie wyłącznie z krótkiej noty biograficznej każdego artysty oraz odsyłaczy
do reprodukcji uszeregowanych w postaci miniaturek z opisami. Rytmicznej kompozycji stron
poświęconych poszczególnym malarzom towarzyszy ciemne, ozdobione delikatnym ornamentem tło,
które nie przytłacza, lecz eksponuje fotografie. Dodatkową dekorację stanowi tu jasna kreska
czcionki, a jedynym mankamentem jest niejednolity krój czcionki.
Druga z moich propozycji to strona Media Lab – jednej z jednostek Massachusetts Institute
of Technology, instytutu słynnego z niezwykłych osiągnięć w dziedzinie sztucznej inteligencji
(http://www.media.mit.edu). Szata graficzna w mistrzowski sposób łączy dekoracyjność
z oszczędnością. Ozdobne elementy przestrzenne wtopione są w jednorodną, stonowaną, niemal
nieobecną płaszczyznę tabeli, użyte barwy nawiązują do nazwy właściciela strony,
a konstruktywistyczna kompozycja sugeruje patronat uczelni technicznej. Projekt strony prezentuje
wyjątkowo wysoki poziom artystyczny i jednocześnie w doskonały sposób koreluje z zawartą treścią.
Jak już wspomniałam, istnieją różnorodne rodzaje stron internetowych przeznaczonych dla
uczniów i dla każdego rodzaju kryteria oceny – w tym oceny plastycznej – również powinny być
odmienne. Opracowanie szczegółowych zasad budowania przestrzeni graficznej tych stron wymaga
z pewnością pogłębionych analiz dotyczących celu istnienia strony, wieku i poziomu intelektualnego
odbiorcy, zawartości merytorycznej jak też uniwersalnych odczuć piękna i harmonii. Tak szeroko
pojęta analiza wykracza poza ramy niniejszego opracowania i jednocześnie stanowi cel moich
dalszych badań.
Literatura
79. posiedzenie Senatu RP. http://www.senat.gov.pl/K4/DOK/sten/079/3.htm, (12.02.2004)
A gdyby tak to zapisać? http://www.wiw.pl/kulturaantyczna/eseje/agdybytak_03.asp, (12.02.2004)
Bednarek–Michalska B.: Ocena jakości bibliotekarskich serwisów informacyjnych udostępnianych
w Internecie. http://ebib.oss.wroc.pl/2002/31/michalska.php, (20.02.2004)
Borkowski R., Kozielska B., Kulińska L., Paterek W.: Internet i polityka (badania nad
wykorzystywaniem internetu jako źródła informacji politycznej przez studentów AGH.
http://www.agh.krakow.pl/agh/dep/INS/konferencja/doc/Borkowski.doc, (20.02.2004)
Godzic W.: Czy nowe media potrzebuja nowej estetyki? Humanista w Internecie. [W:] Piękno w sieci.
Estetyka a nowe media. Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS,
Kraków 1999, s. 257-272
Katrynicz A.: Inteligentni inaczej. http://www.nowe–panstwo.pl/np_36_2001/36_temat_tygodnia.htm,
(12.02.2004)
Koc K.: Jubileusz – między radością a odpowiedzialnością.
http://www.gloszp.hostingpro.pl/10lat/radodp.html, (12.02.2004)
Kojarzenie różnych dziedzin humanistyki.
http://www.wsip.com.pl/serwisy/czaspol/spotkania/rysiew_2_8.htm, (12.02.2004)
Leszczyński G.: Język dziecka a obszar kultury.
http://www.wychowawca.pl/miesiecznik/12_108/11.htm, (12.02.2004)
Małecka A.: Kilka uwag o miejscu sztuki w społeczeństwie informacyjnym.
www.uci.agh.edu.pl/agh/dep/WNSS/konferencja/doc/Malecka.doc, (20.06.2004)
Misiak P.: Estetyka stron WWW w Internecie. http://www.forumakad.pl/archiwum/98/5/artykuly/28–
poczta_el.htm, (20.02.2004)
Morbitzer J.: Media – zniewolic umysl? „Konspekt”, Nr 11 (lato) 2002, s. 45–49
Paszkowski M., Szymański T.: Od redakcji. „Wszystko dla Szkoły” 2002 nr 7–8.
http://www.vulcan.edu.pl/wds/archiwum/2002/07–08/od_redakcji.html, (12.02.2004)
Rozmowy na koniec wieku z profesorem Janem Błońskim... o fikcji.
http://www.republikasilesia.com/Kulisz/Roz_koniec/rozmowy/jblonski.htm, (12.02.2004)
Skraj płaszcza, czyli o spotkaniu Kościoła i mediów. Rozmowy z telewizorem.
http://www.mateusz.pl/ksiazki/cmm–tv/1.htm, (12.02.2004)
Wilkoszewska K.: Estetyki nowych mediów. „Piękno w sieci. Estetyka a nowe media.” Pod red.
K. Wilkoszewskiej. Tow. Autorów i Wydawców Prac naukowych UNIVERSITAS. Kraków, 1999,
s. 7–25