8 LUTEGO- bł. Jose Luis Sanchez del Rio

Transkrypt

8 LUTEGO- bł. Jose Luis Sanchez del Rio
Kazanie ze spotkania młodych 8 lutego 2014 r. - bł. Jose Luis Sanchez del Rio
Przyjdź Duchu Święty, aby nasza wiara nie opierała się na mądrości ludzkiej, ale na mocy
Bożej. Przyjdź Duchu Święty, abyśmy znali Jezusa Ukrzyżowanego, nic więcej, abyśmy
głosili Jezusa z odwagą, a jednocześnie z bojaźnią Bożą. Przyjdź Duchu Święty, abyśmy
czynili dobro, abyśmy uczynki światłości, abyśmy mogli przez to przyznawać się do Jezusa.
Przyjdź Duchu Święty, aby ta homilia, to słowo wydało w nas obfite słowo właśnie pełnych,
obfitych owoców światła, owoców na chwałę Ojca Niebieskiego.
Przyjdź Duchu Święty, aby to słowo pomogło nam być światłem świata, solą ziemi, tak
jak prosi Jezus. Przyjdź, abyśmy stawali się takimi właśnie, uczniami wiernymi. Przyjdź i
zamieszkaj w nas, rozpalaj teraz, pobudzaj, ożywiaj, spocznij, oświecaj, prowadź. Przyjdź
teraz, przyjdź Duchu Święty, przyjdź teraz, prosimy. Proszę przyjdź Duchu Święty. Przyjdź
Duchu Święty, przyjdź i prorokuj przez moje usta, przez moje serce do serc to obecnych,
przemawiaj Duchu Święty, przemawiaj, niech spełnią się słowa Jezusa, które nieustannie
mówił uczniom, że będzie Duch Święty mówił przez nich. Przyjdź przemawiaj.
Chciałbym w tej homilii skupić się przede wszystkim na ewangelii, mimo że, pozostałe
fragmenty dzisiejszej liturgii słowa są też słowami, które na pewno na pewno nas ubogacają,
ale żeby z tego słowa wziąć to co będzie dla nas najbardziej pożywnym, duchowym
pokarmem, skupić się na ewangelii która jest bardzo jasna, czytelna.
Jezus głosi kazanie na górze, w ewangelii Mateusza jest temu poświęcony piąty
rozdział, przede wszystkim piąty rozdział, szósty też, siódmy. Jest wiele słów mówiących w
tych rozdziałach o takim sposobie głoszenia jakie było wcześniej przed Jezusem. Jezus uczył
jako ten, Który ma władzę, jako ten, Który ma moc. Jako ten, który przynosi nowe prawo, ale
nie niszcząc starego, zachowując to, co w starym prawie jest dobre, ale je udoskonalając.
Jezus więc w dzisiejszej ewangelii właśnie mówi to co jest w tym kazaniu na górze zaraz po
błogosławieństwo. Najpierw Pan Jezus otwiera usta, głosi błogosławieństwa a potem mówi o
tym, że zadaniem uczniów jest bycie światłością tego świata, ale światłością, która oświeca
świat promieniami światłości, która pochodzi od Jezusa. Albo jeszcze lepiej, kto ma w sobie
Chrystusa ma w sobie światłość świata. I nie dziwne, że jest taką lampą, która oświeca ten
świat. Przez niego Chrystus, przez tego człowieka daje światło ludziom, a ten kto jest
światłem świata, jednocześnie jest solą ziemi, bo człowiek, który idzie za Chrystusem, który
jest w Chrystusie, który żyje Chrystusem na co dzień, który podąża za nim, jest też
człowiekiem, który ma duchowy smak. Nie lubimy potraw, które nie mają smaku, albo jeżeli
1
są źle przyprawione. Jeżeli do zupy dodamy, do talerza zupy, nie wiem, pół kilko soli to jest
to niejadalne w ogóle zupa. To w ogóle się nie da dać nikomu, nawet zwierzę by tego nie
ruszyło. Do zupy dodaje się szczyptę soli żeby był smak, żeby smakowało właśnie, żeby
lepiej się jadło, żeby chciało się jeść.
I tak samo jest w przypadku chrześcijan. Chrześcijanie nadają smak temu światu,
nadają sens temu światu, ludziom tego świata. Chrześcijan to jest który promieniuje na
innych, który wzbudza u innych znaki zapytania, bo skoro ten człowiek, chrześcijanin żyje
Jezusem i tak radykalnie i w tym świecie jest to możliwe, to znaczy, że ja mogę też żyć, że
moje życie wcale nie musi być bez smaku , czyli nijakie, takie, w którym jest wszystko po
troszku. Życie takiego człowieka, który żyje w ciemności przy spotkaniu z człowiekiem,
który jest w Chrystusie, ma Chrystusa. Taki człowiek pragnie światła, bo światło jest dobre.
Ciemność, boimy się ciemności, mamy lęk przed ciemnością. Chcemy iść do światła. Kiedy
idziemy ciemną drogą to mamy też latarkę żeby nam oświecała. Światło jest czymś dobrym
dla nas, my lgniemy do światła, Bóg jest światłem, Bóg jest światłością tego świata, mówi o
Sobie Jezus. Bóg jest najżywszym dobrem o dusze nasze, które tutaj są, w naszych ciałach
ukryte, pragną tego światła. Światła, które jest miłością. Światło, które jest słodyczą dla
naszych dusz, miodem, promienie, które pochodzą od Chrystusa nas przenikają i dają nam
szczęście, ale kiedy Chrystus nas oświeca to pokazuje nam wszystko to co w nas jest ciemne,
nie żeby nas zadręczyć, nie żeby nam dokuczyć, ale żeby nas z ciemności grzechu i zła
uwolnić. Dlatego na tych spotkaniach będziesz doświadczał oślepiającego wręcz światła
miłości Jezusa, ale światła, które będzie dawało tobie właśnie życie. Jezus powiedział, a
właściwie święty Jan, mówiąc apostoł, pisząc ewangelię, że Bóg jest życiem. Bóg jest
światłem, a w świetle jest życie.
Niech owocem tego spotkania, tej homilii, będzie to, pragnę być światłem tego świata.
Pragnę żeby Jezus, Światłość był we mnie obecny. Nie chce żyć w ciemności. Jakie życie jest
w ciemności mroczne i ciemne. Jakie uczynki są uczynkami ciemności? Grzechy- pycha,
chciwość, zazdrość, gniew, nieczystość, wiele innych. To są uczynki ciemne. A jakie są
uczynki światłości człowieka, który żyje w światłości? Pokora, dobrość, łagodność, czystość,
miłość do Boga, do bliźniego, przebaczenie, uniżanie się przed Panem, służba, dawanie. To
są cnoty, które pochodzą od Boga, od Ducha Świętego i są w człowieku, który żyje Bogiem,
który żyje w światłości. Dlatego jeżeli tu jesteś, albo słuchasz nas, bo wiem, że wiele osób
słucha nas, którzy żyją jeszcze w ciemnościach różnego rodzaju, to dzisiaj mówię ci dobrą
nowinę, Jezus- Światłość na ciebie czeka. Pragnij i otwórz się na to, żeby światło miłości
Boga cię przeniknęło, żeby Pan cię przeniknął, żeby Pan cię napełnił, będziesz szczęśliwy,
2
szczęśliwa. Twoje życie będzie od tej pory, od tego momentu piękne, odkąd przyjmiesz Pana
Jezusa. To co ja mówię, to jest można powiedzieć dziecinnie proste, łatwe, ale przyjmij te
właśnie słowa takie proste, nie broń się przed miłością Pana. Jeden z naszych największych
grzechów to jest, nie przypuśćmy, nie wiem, nieczystość, alkoholizm, niektórych ludzi,
gniew, zazdrość, starsza pycha może, to też, to są grzechy, ale największym takim subtelnym
grzechem naszym jest, może nie grzechem ciężkim, ale grzechem, który blokuje nam drogę
do Boga jest niewiara w Jego miłosierdzie, w Jego miłość, że po tym co ja zrobiłem, zrobiłam
to On już mi nie wybaczy tego, to już moje życie będzie takie do końca. On mnie nie kocha, a
ja chce wam właśnie powiedzieć, tym, którzy są w takim stanie duchowym, bo wielu słucha
właśnie takich dusz, takich ludzi, że Pan na ciebie czeka i bardzo ciebie kocha. I teraz tą
miłość wylewa na ciebie. Teraz w sercu powiedz: tak, przyjmuję tą miłość, albo teraz na głos
powiedz. Tak, przyjmuję tą miłość, nawet powiedz tak: przyjmuję światło miłości Jezusa,
Jezus Pragę Ciebie, przyjdź do mnie teraz, nie chce żeby życie moje było mroczne, chce żyć
Twoim życiem. Przyjdź do mnie Jezu.
Błogosławiony Hosse Luiz …. Tak w całości brzmi jego imię i nazwisko pochodził z
Meksyku. Miał 15 lat jak oddał swoje życie za Chrystusa. Jak to się stało? W czasach, które
nam są odległe i mało znane w Meksyku, przed II wojną światową, w latach 20-stych toczyła
się straszna wojna domowa, w Meksyku. To był kraj katolicki, ale opanowany przez
Masonów i innych ludzi, którzy byli przeciwko kościołowi, przeciwko wierze. W tamtym
czasie władzę objął też prezydent Kales, który był Masonem, jednym z takich najbardziej
nienawidzących kościół, na dodatek też byłym księdzem dlatego wiedział jak funkcjonuje
kościół i potrafił kościół bardzo skutecznie atakować i prześladować. Zakazano kapłanom
chodzić w sutannach, wypędzono zakonników. Ci, którzy zostali kapłani, nie mogli
publicznie chodzić w sutannach, mogli tylko ewentualnie prywatnie, w kościele odprawiać
mszę świętą, choć był taki czas, że nawet i tego zakazano. Kto to robił taki kapłan i ci, którzy
braki w tym udział byli skazywani na śmierć. Wielu katolików było wieszanych dosłownie na
drzewach, na słupach telegraficznych, na słupach kolejowych, katolicy, którzy sprzeciwiali
się temu.
Powstało właśni, takie powstanie, mało znane właśnie w Polsce, tak zwane Cristeros,
to znaczy, wyznawców Chrystusa Króla, którzy umierali z okrzykiem: Viva Christa Rei –
niech żyje Chrystus Król. To były ciężkie czasy. Takie czasy potem nastały potem w Polsce
naszej po, kiedy był komunizm, ale chyba to były jeszcze gorsze czasy wtedy dla nich, kiedy
wielu biskupów ginęło, księży, było torturowanych, prześladowanych. To były czasy, kiedy
były kościoły niszczone. I ci Klistero, ci partyzanci, to byli partyzanci katoliccy, powiedzieli:
3
Nie, będziemy bronić naszego narodu katolickiego i kościoła. Do tych Kristeros, przyłączył
się 15-stoletni Hosse. Na początku jego rodzice się nie zgadzali na to. Dowódca wojsk,
generał Menodza, też nie chciał zgodzić się na to, żeby ten młody chłopak był żołnierzem w
jego armii, ale w końcu, jego takim przekonywującym namowom uległ i poprosił żeby ten
chłopiec w takim razie miał chorągiew wojska katolickiego Kristeros.
I ten chłopak dzielnie brał udział w wielu bitwach. Krosteros pokonywali tych
wrogów kościoła, ale raz dostał się w niewolę, po takiej zasadzce tych Masonów, żołnierze
Masonów, dostał się w niewolę. Był strasznie torturowany, między innymi też ściągano mu z
nóg, szczególnie ze stóp skórę. Za każdym razem pytając się, jeżeli powiesz: splunę na
Chrystusa Króla, nienawidzę Go i zbezcześcisz krzyż, będziesz żył. Za każdą torturą on
mówił, niech żyje Chrystus Król, coraz głośniej. Daj mi Jezus siły, żebym mógł wielbić
Ciebie, żebym kochał Ciebie, żebym Cię nie zdradził, nie wyparł się Ciebie.
Był poddawany okrutnym torturom, a zawsze mówił właśnie, że Jezus jest jego
Panem, niech żyje Chrystus Król. W końcu wyprowadzono tego chłopca, który z ledwością, z
bólu, nieprzytomny szedł, właściwie go podtrzymali na cmentarz, tam wykopali dół dla niego
i miał w obecności innych ludzi też być zamordowany. Najpierw przebito też jego plecy. On
jeszcze żył i wykrzyczał z wielką miłością: Niech żyje Chrystus Król, Viva Christo Rei,
przebaczę wszystkim swoim prześladowcą. Kiedy krew spływa na ziemię z jego serca, on
jeszcze żył, namaścił tą krwią ziemię, tak jak Chrystus, który namaścił ludzkie serca, ziemię
też, swoją krwią na Kalwarii. Miał w sobie Ducha Jezusa. To Jezus pomagał mu być
męczennikiem, który oddaje swoje życie za Chrystusa i potem został jeszcze zaszczelony i
zakopany w dole, na cmentarzu. Nie wyparł się Chrystusa. Jeszcze przed śmiercią jego kolegę
też wieszali, powiedzieli mu, jeżeli powiesz, będziesz przeklinał Chrystusa, nie powiesimy
ciebie, albo w ogóle Cię nie zabijemy, nic ci nie zrobimy, dalej, po tych torturach będziesz
żył. Dajemy ci życie po tych torturach tylko zrób to, powiedz te słowa. Jego kolega,
najbliższy przyjaciel był wieszany, a on powiedział przed wieszaniem jego kolegi: nie bój się
, za chwilę pójdziesz do nieba, módl się za mnie, żebym ja też mógł umrzeć jak ty, żebym ja
nie zdradził Chrystusa. I on, ten chłopiec, jego przyjaciel, wcześniej też wyznał Chrystusa:
Viva, Christo Rei- niech żyje Chrystus Król. Był też kristeros, czyli partyzantem katolickim, a
potem właśnie ten Hosse, właśnie w taki sposób zginął. Pięknie a jednocześnie strasznie
oczywiście, bestaslkie. On, jeszcze przed śmiercią powiedział: idę do domu, nareszcie. Idę, do
domu. I poszedł, na pewno tam, gdzie jego przyjaciel. Poszedł do Chrystusa, którego wielbił
na ziemi i nie wyparł się: Viva, Christo rei. Takie piękne wyzwanie, które do tej pory wielu
też Chrześcijan, w Meksyku, którzy dalej są tam prześladowani, może nie w taki straszny
4
sposób, mówi. Niedługo po tym męczeństwie tych chłopców i wielu innych też nastał w
końcu, na jakiś czas, pokój. Ta wojna starsza się skończyła, była bestialska, tak jak II wojna
światowa w Polsce, czy komunizm.
Mówię o tej postaci, która jest mało znana, po to żeby pokazać, że katolicy na całym
świecie cierpieli, w tym XX wieku, którzy niektórzy nazywają wiekiem szatana. Niektórzy
mówią, że jeszcze ten wiek Złego się nie skończył, bo rzeczywiście to były straszne czasy
jakich nigdy wcześniej nie było. Dlatego drodzy, kochani, zachęcam siebie i każdego z was,
abyście często mówili w swoim sercu: niech żyje Chrystus Król, żyje dla Chrystusa. Chce żyć
jak ten Hosse, czyli w wierności do końca. Zobaczcie, nas teraz w Polsce, nikt teraz nie
prześladuje, nikt nie torturuje nas za wiarę, możemy swobodnie ją wyznawać. Dlatego tym
bardziej, zachęcam każdego z was i nawet siebie samego żebyśmy nie bali się Chrystusa
wyznawać, żebyśmy nie bali się o Nim świadczyć, kochać Go. Niech twoim wezwaniem, od
tej pory, w sercu będzie takie wyznanie: niech żyje Chrystus Król, viva Kristo Rei. Dlatego
jeżeli chcesz być solą świata, światłem świata to za wstawiennictwem błogosławionego
Hosse, proś o tą łaskę odwagi, wierności, o tą łaskę miłości, bo nikt nie staje się
męczennikiem jeżeli też wpierw nie był wiernym w swoim życiu Chrystusowi, męczeństwo,
nie przychodzi nagle, w sensie, ja nie umieram za Chrystusa, bo nagle, taka jest próba, jeżeli
wcześniej nie żył Chrystusem to się zaprze Go. Dlatego proszę was, zachęcam, w tych
czasach, też niełatwych dla nas, w tych czasach moralnie zagmatwanych, gospodarczo też
trudnych, gdzie jest wiele biedy, bezrobocia, gdzie jest wiele rozbitych małżeństw, rodzin,
gdzie wiele ludzi jest w zamęcie, nie wie jak żyć i po co żyje i dla kogo żyje. Wielu młodych
też jest na takim rozdrożu, w grzechach, w ciemnościach. Te spotkanie jest pełne światła. Na
tym spotkaniu również i na innych spotkaniach dowiesz się, jak masz żyć i że można w tym
świecie żyć w świetle. Nie żyj w ciemności, proszę ciebie, proszę każdego z was. Niech od tej
pory, takim dodatkowym patronem twojego życia będzie ten młody chłopak, błogosławiony
Hosse, którego Ojciec Święty, Jan Paweł II, beatyfikował. Jeżeli chcesz być świętym to od
dzisiaj, postanów, chce być święty. Niech widzą wasze dobre uczynki i chwalą Ojca, Który
jest w niebie.
5

Podobne dokumenty