Niedzielne wybory parlamentarne w Turcji drastycznie zmieniły
Transkrypt
Niedzielne wybory parlamentarne w Turcji drastycznie zmieniły
11.06.2015 Niedzielne wybory parlamentarne w Turcji drastycznie zmieniły krajobraz polityczny tego kraju. Niezachwiana, trwająca od 13 lat, dominacja Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), której twarzą jest prezydent Erdogan w jeden dzień zamieniła się w złożony, wielopartyjny układ. Niedzielny wynik wyborów oznacza, że AKP utraci większość (327 miejsc) w tureckim parlamencie i z nową pulą 40% (240 miejsc) będzie musiała szukać koalicjanta do utworzenia rządu. Sygnały płynące z pozostałych partii nie są na razie zbyt obiecujące. W przypadku, gdy w ciągu 45 dni od powierzenia przez prezydenta misji tworzenia rządu najliczniej reprezentowanej partii nie uda się zaprzysiąc nowej władzy wykonawczej, tureckie prawo przewiduje ponowienie wyborów. Mimo, że na podstawie sondaży można było spodziewać się zbliżonego wyniku wyborów, rynki zareagowały bardzo nerwowo. Turecka lira spadła o 3,3% względem dolara amerykańskiego, a indeks giełdy tureckiej XU100 zniżkował o ponad 5%. Negatywny odbiór głosowania wynika z tego, iż przy wszystkich swoich wadach, AKP był partią w miarę przewidywalną i uznawaną za dość liberalną. Stanowiła swojego rodzaju stabilizator, mimo że często krytykowano ją za brak neutralności światopoglądowej i dyktatorskie zapędy. Ten ostatni zarzut w szczególności dotyczył urzędującego prezydenta Recepa Tayipa Erdogana. W ciągu kolejnych sesji giełda w Istambule nieco odzyskała pola, podobnie jak turecka waluta. Nie ulega jednak wątpliwości, że do czasu wyklarowania się nowego układu politycznego czeka nas podwyższona zmienność. Szczególnie dobrze widoczna będzie w przypadku banków tureckich, mocno ważących w indeksie. Stanowią one ponad 50% indeksu MSCI Turkey. W feralny poniedziałek ich notowania spadły o 7,4%, co odzwierciedla wyższe ryzyko związane z wpływem państwa na ten sektor. Rzut oka na wyceny wskazuje, że dyskonto w stosunku do banków na rynkach wschodzących sięga 35%, Wydaje się to być dość wysoką wartością, jednak historycznie rzecz ujmując, dyskonta te bywały z reguły znacznie wyższe podczas poprzednich kryzysów i sięgały 45%. Choć więc rynek turecki sprawia wrażenie taniego, to do minimalnych poziomów jeszcze sporo brakuje. Inaczej mówiąc, premia za ryzyko nie jest dostatecznie wysoka. Do głównych zagrożeń dla tureckich banków należy także poziom kosztu pieniądza. Ich wyceny mogą spaść, gdy bank centralny będzie zmuszony podnieść stopy procentowe. Na tle banków znacznie lepiej wyglądają spółki niefinansowe. Nie maja one tak silnej ekspozycji na stopy procentowe i kurs walutowy, za to są beneficjentami szybko rosnącego rynku tureckiego. Aktualne zaangażowanie funduszy Skarbca na rynku tureckim jest relatywnie niskie i nie dotyczy banków. Realizowane jest poprzez silne fundamentalnie spółki przemysłowe i usługowe, które dynamicznie powiększają udział w rynku. Do czasu rozwiania się niepewności związanych z nowym układem sił w parlamencie pozostaniemy ostrożni w stosunku do tego rynku.