Wojna partyzancka
Transkrypt
Wojna partyzancka
Lenin Wojna Partyzancka Październik 1906 r. Zagadnienie działań partyzanckich żywo interesuje naszą partię oraz masy robotnicze. Niejednokrotnie już poruszaliśmy tę sprawę mimochodem, a teraz zamierzamy przystąpić do zapowiedzianego bardziej wyczerpującego przedstawienia naszych poglądów. I Zacznijmy od początku. Jakie podstawowe wymagania powinien stawiać sobie każdy marksista przy rozpatrywaniu zagadnienia form walki? Po pierwsze, marksizm tym się różni od wszystkich prymitywnych form socjalizmu, że nie wiąże ruchu z jakąś jedną określoną formą walki. Uznaje on najrozmaitsze formy walki, przy czym nie „wymyśla” ich, lecz tylko uogólnia, organizuje, czyni świadomymi te formy walki klas rewolucyjnych, które same przez się powstają w procesie ruchu. Marksizm, bezwzględnie wrogi wszelkim oderwanym formułom, wszelkim doktrynerskim receptom, wymaga uważnego podejścia do toczącej się walki mas, która wraz z rozwojem ruchu, wzrostem świadomości mas. zaostrzeniem się kryzysów ekonomicznych i politycznych rodzi coraz to nowe i coraz bardziej różnorodne sposoby obrony i ataku. Dlatego marksizm nie wyrzeka się raz na zawsze jakiejkolwiek formy walki. Marksizm w żadnym wypadku nie ogranicza się do możliwych i istniejących tylko w danym momencie form walki, lecz uznaje, ze nieuniknione są, wraz ze zmianą istniejącej sytuacji społecznej, nowe formy walki, nie znane działaczom danego okresu. Marksizm pod tym względem uczy się, jeśli można się tak wyrazić, na praktyce mas, nie roszcząc sobie bynajmniej pretensji, by uczyć masy form walki wymyślonych przez gabinetowych „systematyków”. Wiemy — mówił na przykład Kautsky rozpatrując formy rewolucji socjalnej — że nadchodzący kryzys przyniesie nam nowe formy walki, których teraz nie możemy przewidzieć. 1 Po drugie, marksizm bezwzględnie wymaga historycznego rozpatrzenia kwestii form walki. Ujmowanie tej kwestii w oderwaniu od konkretnej sytuacji historycznej jest równoznaczne z niezrozumieniem abecadła materializmu dialektycznego. W różnych momentach rozwoju ekonomicznego, w zależności od różnych warunków politycznych, narodowo-kulturalnych, bytowych itd., różne formy walki wysuwają się na pierwszy plan, stają się głównymi formami walki i z kolei zmieniają się w związku z tym również drugorzędne, uboczne formy walki. Próbować odpowiedzieć tak lub nie na pytanie dotyczące jakiegoś określonego środka walki bez szczegółowego rozpatrzenia konkretnej sytuacji ruchu na danym szczeblu jego rozwoju — to znaczy całkowicie zejść z pozycji marksistowskich. Takie są dwie podstawowe tezy teoretyczne, którymi winniśmy się kierować. Historia marksizmu w Europie Zachodniej daje nam mnóstwo przykładów, które potwierdzają to, co zostało powiedziane. Socjaldemokracja europejska w chwili obecnej za główne formy walki uważa parlamentaryzm i ruch zawodowy, w przeszłości uznawała ona powstanie i jest całkowicie gotowa wraz ze zmianą koniunktury uznać je także w przyszłości — wbrew opinii liberalnych burżua w rodzaju rosyjskich kadetów i członków grupy „Bież Zagławija”. W latach siedemdziesiątych socjaldemokracja odrzucała strajk powszechny jako panaceum społeczne, jako sposób natychmiastowego obalenia burżuazji środkami niepolitycznymi — socjaldemokracja jak najbardziej jednak uznaje masowy strajk polityczny (zwłaszcza po doświadczeniach Rosji w roku 1905) za jeden ze środków walki, niezbędny w pewnych warunkach. Socjaldemokracja uznawała uliczną walkę barykadową w latach czterdziestych XIX wieku, w końcu XIX wieku, opierając się na konkretnych danych, odrzucała ją, wyrażała pełną gotowość zrewidowania tego ostatniego poglądu i uznania celowości walki barykadowej po doświadczeniach Moskwy, która wysunęła, według słów K. Kautskiego, nową taktykę barykadową. II Ustaliwszy ogólne tezy marksizmu, przejdźmy do rewolucji rosyjskiej. Przypomnijmy historyczny rozwój wysuniętych przez nią form walki. Najpierw ekonomiczne strajki robotników (1896—1900), następnie demonstracje polityczne robotników i studentów (1901—1902), bunty chłopskie (1902), początek masowych strajków 2 politycznych łączonych różnorako z demonstracjami (Rostów 1902, strajki latem 1903, 9 stycznia 1905), ogólnorosyjski strajk polityczny z lokalnymi przejawami walki barykadowej (październik 1905), masowa walka barykadowa i powstanie zbrojne (1905, grudzień), pokojowa walka parlamentarna (kwiecień—czerwiec 1906), powstania części wojska (czerwiec 1905 — lipiec 1906), powstania części chłopstwa (jesień 1905 — jesień 1906). Tak się mają sprawy u progu jesieni 1906 r., jeśli chodzi o formy walki w ogóle. Forma walki, którą „odwzajemnia się” samowładztwo — to pogromy dokonywane przez czarnosecińców, poczynając od Kiszyniowa wiosną 1903 roku, a kończąc na Siedlcach jesienią 1906 roku. Przez ten cały okres organizacja tych pogromów i masakry Żydów, studentów, rewolucjonistów, świadomych robotników rozwija się coraz bardziej, doskonali się, łączy gwałty wojska czarnosecinnego z gwałtami przekupionego motłochu; dochodzi do zastosowania artylerii we wsiach i miastach, ekspedycji, pociągów karnych i tak dalej. Takie jest podstawowe tło obrazu. Na tym tle zarysowuje się — niewątpliwie jako coś szczegółowego, drugorzędnego, pobocznego — zjawisko, którego zbadaniu i ocenie poświęcony jest niniejszy artykuł. Na czym polega to zjawisko? jakie są jego formy? jego przyczyny? czas pojawienia się i stopień rozpowszechnienia? jego znaczenie w ogólnym przebiegu rewolucji? jego związek z walką klasy robotniczej, organizowaną i kierowaną przez socjaldemokrację? Oto zagadnienia, którymi po naszkicowaniu ogólnego tła obrazu powinniśmy się teraz zająć. Interesujące nas zjawisko — to walka zbrojna. Prowadzą ją poszczególne osoby i niewielkie grupy osób. Po części należą one do organizacji rewolucyjnych, po części (w niektórych rejonach Rosji po większej części) nie należą do żadnej organizacji rewolucyjnej. Walce zbrojnej przyświecają dwa odrębne cele, które trzeba koniecznie ściśle rozróżnić; mianowicie jej celem jest, po pierwsze, zabijanie poszczególnych osób, dowódców służby wojskowo-policyjnej i ich podwładnych; po drugie, konfiskata środków pieniężnych należących zarówno do rządu, jak i do osób prywatnych. Konfiskowane środki częściowo są przeznaczane na cele partyjne, częściowo specjalnie na uzbrojenie i przygotowanie powstania, częściowo na utrzymanie osób, które prowadzą omawiany przez nas rodzaj walki. Wielkie ekspropriacje (kaukaska — ponad 200 tysięcy rubli, moskiewska — 875 tysięcy rubli) były przeznaczane w pierwszej kolejności na rzecz partii rewolucyjnych, drobne ekspropriacje przeznacza się przede wszystkim, a niekiedy i całkowicie, na utrzymanie 3 samych „ekspropriatorów”. Ta forma walki szeroko rozwinęła się i rozpowszechniła niewątpliwie dopiero w roku 1906, czyli po powstaniu grudniowym. Wśród przyczyn, które zrodziły ten rodzaj walki, poważną rolę odegrało zaostrzenie się kryzysu politycznego aż do walki zbrojnej włącznie, a zwłaszcza wzrost nędzy, głodu i bezrobocia we wsiach i miastach. Tę formę walki społecznej za główną, a nawet za wyłączną, uznały zdeklasowane elementy ludności, lumpy i grupy anarchistyczne. Za formę walki, którą „odwzajemniło się” samowładztwo, należy uważać stan wojenny, mobilizację nowych wojsk, pogromy dokonywane przez czarnosecińców (Siedlce), wojskowe sądy polowe. III Ocena rozpatrywanej formy walki zazwyczaj sprowadza się do stwierdzeń następujących: jest to anarchizm, blankizm, dawny terror, akcje oderwanych od mas jednostek demoralizujące robotników, odstręczające od nich szerokie kręgi ludności, dezorganizujące ruch, szkodliwe dla rewolucji. Przykłady potwierdzające taką ocenę łatwo można znaleźć wśród wydarzeń, o których codziennie piszą gazety. Ale czy przykłady te są przekonywające? Aby to sprawdzić, zajmiemy się Krajem Łotewskim, terenem, gdzie omawiana forma walki jest najbardziej rozwinięta. Oto jak uskarża się na działalność łotewskiej socjaldemokracji gazeta „Nowoje Wriemia” (z 8 i 12 września). Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza Łotwy (część składowa SDPRR) regularnie wydaje swą gazetę w nakładzie 30 000 egzemplarzy. W dziale oficjalnych wiadomości drukuje się tam wykazy szpiegów, których zgładzenie jest obowiązkiem każdego uczciwego człowieka. Współdziałających z policją ogłasza się za „przeciwników rewolucji” i skazuje na śmierć oraz konfiskatę majątku. Socjaldemokraci zalecają ludności przekazywać pieniądze na rzecz partii wyłącznie za pokwitowaniem opatrzonym pieczęcią. W ostatnim sprawozdaniu partii wśród 48 000 rubli rocznych wpływów figuruje suma 5600 rubli otrzymanych od organizacji w Lipawie na uzbrojenie i zdobytych drogą ekspropriacji. — „Nowoje Wriemia” oczywiście rzuca gromy na to „rewolucyjne prawodawstwo”, na owe „groźne rządy”. Nikt nie zdecyduje się nazwać tej działalności łotewskich socjaldemokratów anarchizmem, blankizmem czy też terroryzmem. Ale dlaczego? Dlatego, że zachodzi tu wyraźny związek między nową formą walki a powstaniem, które odbyło się w grudniu i 4 ponownie dojrzewa. W odniesieniu do całej Rosji związek ten nie jest tak wyraźnie widoczny, niemniej jednak istnieje. Rozpowszechnienie się walki „partyzanckiej” właśnie po grudniu, jej związek z zaostrzeniem się kryzysu nie tylko ekonomicznego, lecz i politycznego są niewątpliwe. Dawny terroryzm rosyjski był dziełem inteligenta spiskowca; teraz walkę partyzancką prowadzi z reguły robotnik bojowiec lub po prostu bezrobotny robotnik. Blankizm i anarchizm łatwo rodzą się w głowach ludzi skłonnych do szablonowego myślenia, lecz w warunkach powstania, tak wyraźnych w Kraju Łotewskim, od razu rzuca się w oczy nieprzydatność tych wyuczonych na pamięć formułek. Na przykładzie Łotyszów widać wyraźnie, że tak powszechna u nas analiza wojny partyzanckiej jest — w oderwaniu od warunków powstania — całkowicie niesłuszna, nienaukowa, ahistoryczna. Należy wziąć pod uwagę te warunki, pomyśleć o właściwościach okresu pomiędzy wielkimi aktami powstania, należy zrozumieć, jakie formy walki wyłaniają się nieuchronnie w tych warunkach, a nie zbywać sprawy wyuczonym na pamięć zestawem słów, jednakowym zarówno u kadeta, jak i u zwolennika pisma „Nowoje Wriemia”: anarchizm, grabież, deklasacja! Powiadają: działania partyzanckie dezorganizują naszą robotę. Zastosujmy to rozumowanie do sytuacji po grudniu 1905 r., do okresu czarnosecinnych pogromów i stanów wojennych. Co bardziej dezorganizuje ruch w takim okresie: brak oporu czy też zorganizowana walka partyzancka? Porównajcie Rosję centralną z jej zachodnimi kresami, Polską i Krajem Łotewskim. Nie ulega wątpliwości, że walka partyzancka jest znacznie szerzej rozpowszechniona i bardziej rozwinięta na zachodnich kresach. I równie niewątpliwe jest, że ruch rewolucyjny w ogóle, a socjaldemokratyczny w szczególności, jest bardziej zdezorganizowany w Rosji centralnej niż na jej kresach zachodnich. Oczywiście ani nam w głowie wysnuwać z tego wniosek, że polski i łotewski ruch socjaldemokratyczny są mniej zdezorganizowane dzięki wojnie partyzanckiej. Nie. Wynika tylko z tego, że wojna partyzancka nie ponosi winy za zdezorganizowanie socjaldemokratycznego ruchu robotniczego w Rosji w roku 1906. W tym miejscu nierzadko powołują się na specyfikę warunków narodowych. Ale to powoływanie się szczególnie jaskrawo ujawnia słabość obiegowej argumentacji. Gdyby sprowadzić problem do warunków narodowych, znaczyłoby to, że chodzi nie o anarchizm, blankizm czy terroryzm — grzechy wszech rosyjskie, a nawet szczególnie rosyjskie — — lecz o coś zgoła innego. Zanalizujcie, panowie, konkretnie to coś innego! Zobaczycie wtedy, że 5 ucisk czy antagonizm narodowy niczego nie wyjaśniają, gdyż istniały one zawsze na kresach zachodnich, a walkę partyzancką zrodził dopiero obecny okres historyczny. Jest sporo takich rejonów, w których panują ucisk i antagonizm narodowy, a nie ma walki partyzanckiej, która rozwija się niekiedy bez żadnego ucisku narodowego. Konkretna analiza zagadnienia wykaże, że chodzi nie o ucisk narodowy, lecz o warunki, w których dochodzi do powstania. Walka partyzancka — to nieunikniona forma walki w okresie, gdy ruch masowy przekształcił się już faktycznie w powstanie i gdy następują krótsze lub dłuższe przerwy między „wielkimi bitwami” w wojnie domowej. Nie działania partyzanckie dezorganizują ruch, lecz słabość partii, która nie umie tych działań ująć w swe ręce. Oto dlaczego powszechne u nas, Rosjan, przeklinanie akcji partyzanckich wiąże się z rzeczywiście dezorganizującymi partię potajemnymi, przypadkowymi i nie zorganizowanymi działaniami partyzanckimi. Skoro nie potrafimy zrozumieć, jakie warunki historyczne powodują tę walkę, nie potrafimy również eliminować jej stron ujemnych. Niemniej jednak walka się toczy. Wywołują ją potężne przyczyny ekonomiczne i polityczne. Nie możemy zlikwidować tych przyczyn ani zlikwidować tej walki. Nasze utyskiwania na walkę partyzancką — to utyskiwania na słabość naszej partii w organizowaniu powstania. To, co powiedzieliśmy o dezorganizacji, odnosi się także do demoralizacji. Demoralizuje nie wojna partyzancka, lecz brak zorganizowania, bezładny, bezpartyjny charakter akcji partyzanckich. Przekleństwa i słowa potępienia pod adresem akcji partyzanckich ani trochę nie chronią nas przed tą niewątpliwą demoralizacją, przekleństwa i słowa potępienia bowiem nie są w stanie powstrzymać zjawiska wywoływanego przez głębokie przyczyny ekonomiczne i polityczne. Mogą nam odpowiedzieć: jeśli nie jesteśmy w stanie zahamować nienormalnego i demoralizującego zjawiska, to nie jest to argument na rzecz stosowania przez partię anormalnych i demoralizujących środków walki. Lecz taki sprzeciw miałby już czysto liberalno-burżuazyjny charakter, a nie marksistowski, albowiem marksista nie może uważać wojny domowej czy też wojny partyzanckiej, będącej jedną z jej form, za anormalną i demoralizującą w ogóle. Marksista stoi na gruncie walki klasowej, a nie pokoju społecznego. W pewnych okresach ostrych kryzysów ekonomicznych i politycznych walka klasowa przeradza się w otwartą wojnę domową, czyli walkę zbrojną między dwiema częściami ludu. W takich okresach marksista obowiązany jest stać na stanowisku wojny 6 domowej. Wszelkie moralne jej potępianie jest z punktu widzenia marksizmu zupełnie niedopuszczalne. W okresie wojny domowej ideałem partii proletariatu jest partia walcząca. Jest to absolutnie bezsporne. Uważamy za rzecz zupełnie możliwą, że z punktu widzenia wojny domowej można dowodzić i dowieść, że te czy inne jej formy w tym czy innym momencie są niecelowe. Krytykę różnych form wojny domowej z punktu widzenia celów wojskowych całkowicie uznajemy i bezwzględnie zgadzamy się, że decydujący głos w takiej sprawie mają praktycy socjaldemokraci poszczególnych rejonów. Ale w imię zasad marksizmu stanowczo żądamy, aby od analizy warunków wojny domowej nie wykręcano się oklepanymi i szablonowymi frazesami o anarchizmie, blankizmie, terroryzmie, aby bezsensownych metod walki partyzanckiej, zastosowanych przez taką a taką organizację pepeesowską w takim a takim momencie, nie wysuwano jako straszaka przeciw samemu udziałowi socjaldemokratów w wojnie partyzanckiej w ogóle. Powoływanie się na to, że wojna partyzancka dezorganizuje ruch, należy traktować krytycznie. Wszelka nowa forma walki, związana z nowymi niebezpieczeństwami i nowymi ofiarami, nieuchronnie „dezorganizuje” organizacje nie przygotowane do tej nowej formy walki. Przejście do agitacji dezorganizowało nasze dawne kółka propagandystów. Przejście do demonstracji dezorganizowało w późniejszym okresie nasze komitety. Wszelkie działanie wojenne w każdej bez wyjątku wojnie wnosi pewną dezorganizację do szeregów walczących. Nie należy stąd wyciągać wniosku, że nie trzeba walczyć. Należy stąd wyciągnąć wniosek, że trzeba nauczyć się walczyć. Tylko tyle. Gdy widzę socjaldemokratów oświadczających chełpliwie i z samozadowoleniem: my nie jesteśmy anarchistami ani złodziejami czy grabieżcami, my jesteśmy ponad tym wszystkim, my odrzucamy wojnę partyzancką — wówczas nasuwa mi się pytanie: czy ci ludzie wiedzą, co mówią? W całym kraju toczą się zbrojne potyczki i starcia czarnosecinnego rządu z ludnością. Jest to zjawisko absolutnie nieuniknione na obecnym szczeblu rozwoju rewolucji. Ludność żywiołowo, w sposób nie zorganizowany — i właśnie dlatego często w niefortunnych i niewłaściwych formach — reaguje na to zjawisko również zbrojnymi potyczkami i napadami. Rozumiem, że wobec słabości i nieprzygotowani a naszej organizacji możemy w danej miejscowości i w danym momencie zrezygnować z partyjnego kierowania tą żywiołową walką. Rozumiem, że w tej sprawie winni decydować miejscowi praktycy, że przekształcenie słabych i nie przygotowanych organizacji jest sprawą niełatwą. 7 Ale gdy z powodu tego nieprzygotowani a dostrzegam u teoretyka lub publicysty socjaldemokraty nie uczucie smutku, lecz chełpliwe samozadowolenie i powtarzanie w zachwycie godnym Narcyza wyuczonych we wczesnej młodości frazesów o anarchizmie, blankizmie, terroryzmie, robi mi się przykro, że tak poniża się najbardziej rewolucyjną w świecie doktrynę. Powiadają: wojna partyzancka zbliża świadomy proletariat do zdemoralizowanych pijaków i lumpów. To prawda. Ale wynika z tego tylko to, że partia proletariatu nigdy nie może uważać wojny partyzanckiej za jedyny czy nawet główny środek walki; że środek ten winien być podporządkowany innym, winien być dostosowany do głównych środków walki, uszlachetniony poprzez uświadamiający i organizujący wpływ socjalizmu. Bez tego zaś ostatniego warunku wszystkie, zdecydowanie wszystkie środki walki w społeczeństwie burżuazyjnym zbliżają proletariat do różnych nieproletariackich warstw, stojących powyżej lub poniżej niego, a zdane na żywiołowy bieg wypadków marnują się, wyradzają i prostytuują. Strajki pozostawione żywiołowemu biegowi wypadków wyradzają się w „Alliances” — w porozumienia robotników z przedsiębiorcami przeciw konsumentom. Parlament wyradza się w dom publiczny, w którym szajka burżuazyjnych politykierów handluje hurtem i w detalu „wolnością ludu”, „liberalizmem”, „demokracją”, republikanizmem, antyklerykalizmem, socjalizmem i wszelkimi innymi chodliwymi towarami. Gazeta wyradza się w publiczną rajfurkę, w narzędzie demoralizacji mas, ordynarnego schlebiania niskim instynktom tłumu itd. Itd. Socjaldemokracja nie zna uniwersalnych środków walki, takich, które chińskim murem odgradzałyby proletariat od warstw stojących nieco wyżej lub nieco niżej od niego. Socjaldemokracja w różnych okresach stosuje rożne środki, zawsze uzależniając ich zastosowanie od ściśle określonych warunków ideowych i organizacyjnych 1. 1) Bolszewików socjaldemokratów często oskarża się o lekkomyślny i stronniczy stosunek do akcji partyzanckich. Warto więc przypomnieć, że w projekcie rezolucji o działaniach partyzanckich („Partijnyje Izwiestija” nr 28 i referat Lenina o zjeździe) ta część bolszewików, która broni tych działań, uzależniała ich uznanie od następujących warunków: „eksy” majątku prywatnego uznano za zupełnie niedopuszczalne; „eksów” majątku państwowego nie zalecano, lecz uważano je jedynie za dopuszczalne pod warunkiem kontroli przez partię i przeznaczenia środków na potrzeby powstania. Działania partyzanckie w postaci terroru zalecano przeciw rządowym oprawcom i aktywnym czarnosecińcom, ale przy zachowaniu następujących warunków: 1) liczyć się z nastrojami szerokich mas; 2.) uwzględniać warunki ruchu robotniczego w danej miejscowości; 3) troszczyć się o to, by sił proletariatu nie trwoniono na próżno. Pod względem praktycznym rezolucja uchwalona na Zjeździe Zjednoczeniowym różni się od tego projektu wyłącznie tym, że uznaje za niedopuszczalne „eksy” majątku państwowego. 8 IV Formy walki w rewolucji rosyjskiej odznaczają się ogromną różnorodnością w porównaniu z rewolucjami burżuazyjnymi w Europie. Kautsky w pewnej mierze to przepowiedział, mówiąc w roku 1902, że przyszła rewolucja (dodawał: może z wyjątkiem Rosji) będzie nie tyle walką ludu z rządem, ile walką między dwiema częściami ludu. W Rosji widzimy niewątpliwie szerszy rozwój tej drugiej formy walki niż w burżuazyjnych rewolucjach na Zachodzie. Wrogowie naszej rewolucji spośród ludu są nieliczni, lecz w miarę zaostrzania się walki organizują się coraz bardziej i uzyskują wsparcie reakcyjnych warstw burżuazji. Dlatego też jest rzeczą zupełnie naturalną i nieuniknioną, że w takim okresie, w okresie ogólnoludowych strajków politycznych, powstanie nie może przybrać starej formy pojedynczych aktów, ograniczonych do bardzo krótkich okresów i bardzo małego terenu. Jest rzeczą zupełnie naturalną i nieuniknioną, że powstanie przybiera wyższe i bardziej złożone formy długotrwałej, ogarniającej cały kraj wojny domowej, czyli walki zbrojnej między dwiema częściami ludu. Wojny takiej nie można sobie wyobrazić inaczej, jak tylko w postaci szeregu nielicznych, oddzielonych od siebie względnie długimi przerwami wielkich bitew oraz mnóstwa drobnych potyczek podczas owych przerw. Skoro tak jest — a tak jest bez wątpienia — to socjaldemokracja musi traktować jako swoje zadanie stworzenie takich organizacji, które jak najlepiej potrafiłyby kierować masami zarówno w owych wielkich bitwach, jak również w miarę możności w owych drobnych potyczkach. W okresie zaostrzonej do stanu wojny domowej walki klas socjaldemokracja powinna postawić sobie jako zadanie nie tylko udział, lecz i kierowniczą rolę w tej wojnie domowej. Socjaldemokracja powinna wychowywać i przygotowywać swoje organizacje, aby występowały faktycznie jako strona walcząca zbrojnie, która nie marnuje żadnej okazji, by zadać straty siłom nieprzyjaciela. Nie ma co mówić, jest to zadanie trudne. Nie można go rozwiązać od razu. Jak w trakcie wojny domowej cały lud przekształca swą świadomość i uczy się w walce, tak i nasze organizacje, aby sprostać temu zadaniu, powinny być wychowywane, powinny być przebudowywane na podstawie danych dostarczonych przez doświadczenie. Nie rościmy sobie najmniejszych pretensji do tego, by narzucać praktykom jakąś wymyśloną formę walki, czy nawet do tego, by z gabinetu decydować o roli tych czy innych form wojny partyzanckiej w ogólnym przebiegu wojny domowej w Rosji. Dalecy jesteśmy od 9 myśli, by w konkretnej ocenie tych czy innych akcji partyzanckich widzieć zagadnienie kierunku w socjaldemokracji. Zadanie swoje widzimy wszakże w tym, aby w miarę możności dopomóc w słusznej teoretycznej ocenie nowych form walki wysuwanych przez życie; w tym, aby nieubłaganie walczyć z szablonami i przesądami, które utrudniają świadomym robotnikom we właściwy sposób ująć to nowe i trudne zagadnienie, właściwie podejść do jego rozwiązania. 10