Pobierz pdf

Transkrypt

Pobierz pdf
Uwiązani
Chad Kultgen
Uwiązani
Przełożył
Adam Tuz
Ty­tuł oryginału
MEN, WOMEN & CHILDREN
Co­py­ri­ght © 2011 by Chad Kultgen
All ri­ghts re­se­rved
Projekt okładki
© 2015 Paramount Pictures. All Rights Reserved
Opracowanie graficzne okładki
Alicja Rudnik
Redaktor prowadzący
Katarzyna Rudzka
Re­dak­cja
Anna Płaskoń-Sokołowska
Ko­rek­ta
Grażyna Nawrocka
Łamanie
Alicja Rudnik
ISBN 978-83-7961-159-1
Warszawa 2015
Wy­daw­ca
Pró­szyń­ski Media sp. z o.o.
02-697 War­sza­wa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
Druk i opra­wa
Drukarnia POZKAL Spółka z o.o.
88-100 Inowrocław, ul. Cegielna 10-12
Nasza planeta to tylko samotna plamka w bezmiarze ota­
czających ją kosmicznych ciemności. Ta jej znikomość w obli­
czu bezkres­nej przestrzeni nie pozostawia żadnej nadziei, że
na­dejdzie skądś pomoc, by obronić nas przed nami samymi.
Carl Sagan, Błękitna kropka (tłum. Marek Krośniak)
Rozdział pierwszy
D
on Truby rozmyślał o odbycie Kelly Ripy*. Zastanawiał się,
jak by to wyglądało, gdyby wsunął weń swojego penisa.
Ów obraz był jedyną rzeczą, na której mógł się skupić podczas
czterdziestu pięciu minut pozostałych z kurczącej się przerwy
obiadowej. Pochłaniał zachłannymi kęsami swojego Big Maca,
jadąc do domu z prędkością średnio o dziesięć mil na godzinę powyżej obowiązującego ograniczenia. Odczuwał niepokój
i wstyd na myśl o szaleńczym wysiłku, jaki chciało mu się podjąć, żeby wygospodarować piętnaście, góra dwadzieścia minut
na masturbację. Uśmierzył te rozterki wspomnieniem słów lekarza, który kilka tygodni wcześniej podczas corocznych badań
poinformował go, że po pięćdziesiątce prawdopodobieństwo
jakiejś choroby prostaty – nowotworowej lub innej – z każdym
rokiem wzrasta o pięć procent. Żeby temu przeciwdziałać, dodał
doktor, rozsądek nakazuje utrzymywanie gruczołu krokowego w dobrej kondycji, co oznacza doprowadzanie do jak najczęstszej ejakulacji. Don miał wprawdzie dopiero trzydzieści
siedem lat, lecz tłumaczył sobie, że regularny onanizm można
* Kelly Ripa – aktorka amerykańska (przyp. tłum.).
7
uznać za formę profilaktyki. Ta racjonalizacja podtrzymywała
go na duchu przez resztę drogi do domu.
Kiedy przekroczył próg, z przerwy na obiad pozostało mu
już jakieś trzydzieści pięć minut. Do tego czasu zmienił swoją
wymówkę z profilaktyki zdrowotnej na niechęć żony do uprawiania z nim seksu. Pobrali się tuż po dwudziestce i dorobili się syna,
trzynastoletniego Chrisa. Don rozumiał, że oba te fakty mogły niekorzystnie wpłynąć na libido każdej przeciętnej osoby bez względu na płeć, nie mógł jednak oprzeć się wrażeniu, że w ubiegłym
roku coś się zmieniło. Częstotliwość ich kontaktów ograniczyła
się do jednego stosunku na półtora miesiąca, a Rachel, jak się
zdaje, całkowicie straciła zainteresowanie seksem i gdy nie miała
nastroju na stosunek płciowy, co zdarzało się coraz częściej, nie
chciała zaspokajać męża ani oralnie, ani manualnie. Don czuł, że
nie ma wyboru i musi dawać upust popędowi płciowemu w jedyny
sposób, na który mógł liczyć: poprzez półregularną masturbację.
Wszedł do małżeńskiej sypialni i zasiadł przed komputerem,
starając się stłumić naturalną w takich chwilach chęć użalania
się nad sobą. Przypomniał sobie, że ze względu na rozkład dnia
wszystkich pozostałych domowników to jedyne chwile, które przez
cały dzień będzie miał dla siebie, a tym samym jedyne, w których
będzie mógł zaspokoić fizjologiczną potrzebę ejakulacji.
Komputer, który przez kilka sekund – za długo według oceny
Dona – wyświetlał ekran uruchamiania systemu Windows, powrócił do ekranu startowego. Widywał to już przedtem, na poprzedniej
maszynie. Wiedział, że taka sytuacja oznacza jedną z dwóch ewentualności: albo komputer stawał się coraz bardziej przestarzały
i zużyty, zatem nadeszła pora na jego wymianę, albo (co bardziej
prawdopodobne) Don odwiedził o jedną pornograficzną stronę
za dużo i przypadkowo zainfekował system jakimś wirusem czy
8
programem uniemożliwiającym komputerowi prawidłowe działanie. Postanowił wyłączyć sprzęt, po czym dać mu jeszcze jedną
szansę na przebrnięcie przez etap uruchamiania. Jednak kiedy
powtórnie włączył zasilanie, sytuacja się powtórzyła. Donowi nie
uśmiechało się taszczenie maszyny do serwisu Geek Squad sieci
Best Buy, jak poprzednio, ale w tej chwili była to najmniejsza
z jego trosk. Z przerwy obiadowej zostało mu już tylko dwadzieścia minut, a w domu nie było żadnych drukowanych pism pornograficznych, odkąd kilka lat temu Rachel przypadkowo odkryła jego kolekcję i zmusiła go do zniszczenia wszystkiego na jej
oczach. Don przelotnie pomyślał o masturbacji z wykorzystaniem
wyobraźni jako jedynej podniety. Nie cierpiał onanizować się bez
pornografii, bowiem orgazm zawsze przynosił wtedy mniejszą
satysfakcję. Jednak żeby dostać się do niewyczerpanego źródła
pornografii w Internecie, do którego tak się przyzwyczaił, musiał
uciec się do czegoś, czego nigdy przedtem nie robił. Wyjście,
które rozważał, napawało go poczuciem poniżenia znacznie większym niż zazwyczaj przy masturbacji podczas przerwy obiadowej
w pracy (co zrobił już dwukrotnie), w samochodzie zaparkowanym przed domem lub praktycznie w każdej innej sytuacji, w jaką
mogła go wpędzić obowiązkowa ejakulacja.
Uchylił drzwi do pokoju Chrisa, wypierając z umysłu wszelkie
poczucie winy lub wstydu. Wiedział, że nie wystarczy mu czasu
ani na jedno, ani na drugie, jeśli ma zdążyć do pracy przed końcem
przerwy. Kupił Chrisowi laptopa w prezencie na poprzednie Boże
Narodzenie, przede wszystkim do odrabiania prac domowych oraz
obróbki filmów. Chłopak wyrażał zainteresowanie perspektywą
pracy w telewizji lub przy postprodukcji filmów, więc gdy poprosił
o kamerę i komputer do edycji materiałów wideo, Don i Rachel
zgodzili się wesprzeć jego hobby. To wspomnienie przez ulotną
9
chwilę przemknęło przez umysł Dona, gdy podnosił pokrywę laptopa i włączał zasilanie.
Zwyczaj kasowania historii w przeglądarce internetowej komputera w małżeńskiej sypialni stał się dla Dona codziennością.
Nie było to skomplikowane; po prostu usuwał cały rejestr odwiedzonych stron po każdej masturbacji. Wiedział, że Rachel nie
ma dość sprytu, by się domyślić, dlaczego historia przeglądarki
została skasowana. Bardzo rzadko musiał stawiać czoła pytaniom
żony o tajemnicze zniknięcie łącza do strony z programem Oprah
z „tego małego, rozwijanego jak-mu-tam”. W takich wypadkach
nonszalanckie „nie wiem” albo „czasem to wszystko po prostu się
resetuje, żeby nie złapać wirusów” zawsze wystarczyło za satysfakcjonującą odpowiedź. Dobrze wiedział, że z Chrisem nie pójdzie tak gładko – syn znał się na komputerach i na Internecie
o wiele lepiej niż Don.
Przed zalogowaniem się na stronie Bang Bus, do której dostęp
opłacił z góry za sześć miesięcy osobną, tajną kartą kredytową,
postanowił przejrzeć historię przeglądarki w komputerze syna
i zapisać sobie adres każdej strony. Po pięciu, góra dziesięciu minutach, w których, jak zakładał, doprowadzi się do wytrysku, zamierzał skasować zapis historii, a następnie wpisać adresy wszystkich
stron pierwotnie zarejestrowanych w historii przeglądarki w zanotowanej uprzednio kolejności. Nie znał skuteczniejszej techniki,
choć istniało kilka sposobów rozwiązania tego problemu.
Historia przeglądarki w komputerze syna zawierała mnóstwo
adresów portali społecznościowych, parę stron muzycznych, trochę witryn z nowinkami kinowymi, stronę gimnazjum – Goodrich
Junior High School – oraz kilka innych, które Don zapisał, nie
zaprzątając sobie nimi zbytnio głowy. Jednak była też strona, której nie znał i której adres nic mu nie mówił: Keez Movies. Choć
10
na masturbację pozostało mu zaledwie parę minut, ciekawość
na krótko wzięła górę nad popędem i sprawiła, że wszedł na tę
stronę, zamiast po prostu ją zapisać. To, co ujrzał, wypełniło jego
umysł myślami i reakcjami, z którymi trudno było mu się pogodzić.
Portal Keez Movies zawierał kolejne strony wypełnione miniaturowymi obrazami reprezentującymi filmy w formacie strumieniowym, dostępne po jednym kliknięciu w miniaturę. Ich długość
wynosiła od paru minut do przeszło pół godziny. Wszystkie były
pornograficzne. Strona była bezpłatna i oferowała o wiele szerszą
gamę treści pornograficznych niż Bang Bus. Don natychmiast
przypomniał sobie, jak natrafił na sekretny schowek z pornograficznymi materiałami swojego ojca. Miał wtedy mniej więcej tyle
samo lat, co obecnie jego syn: trzynaście. Do garażu przywiodła go niewinna sprawa – chciał wyjąć ze skrzynki narzędziowej
ojca klucz, żeby dokręcić zamocowanie łańcucha w rowerze. Po
kilku minutach poszukiwania klucza w rozmaitych miejscach,
które uznał za prawdopodobne, znalazł kartonowe pudło z etykietą „Graty ze starego domu”. W środku odkrył z tuzin egzemplarzy magazynów „Penthouse” i „Playboy”, a także rolkę filmu
typu Super‑8. Ów film stał się obsesją jego młodzieńczego życia.
Nawet nie wiedział, czy rodzice mieli projektor do filmów Super‑8,
zresztą i tak nie umiałby go obsługiwać. Od czasu do czasu, gdy
znużyły go te same fotografie w znalezionych czasopismach, oglądał wyciągnięty z rolki film pod światło lampy garażu i wykorzystywał nieruchome, maleńkie obrazki jako pożywkę dla swoich wczes­nych sesji masturbacji. Dokładnie pamiętał większość
z nich. Odkrycie schowka z pornografią syna przywiodło mu
na myśl tamten moment. Dziwne.
Początkowo Don z ubolewaniem przyjął fakt, że przez postęp
technologiczny pierwszy kontakt nastolatka z pornografią już
11
nigdy nie będzie polegał na odnalezieniu podobnej skrytki. Zdał
sobie sprawę, że dzieci wchodzące w wiek dojrzewania nie będą
zdane na rodziców dostarczających im, celowo lub nie, pierwszych przebłysków wiedzy o ludzkiej seksualności. Zrobiło mu
się smutno, że ta chwila w życiu jego syna odbędzie się bez jego
udziału, że on sam nie stanie się częścią tego, co uważał za nieodłączny element dorastania. Ulżyło mu jednak, że pornograficzne
preferencje Chrisa nie zawierały wątków homoseksualnych czy
otwarcie wynaturzonych.
Zerknął na zegar na ekranie i przypomniał sobie, że zostało mu
tylko kilka cennych minut na masturbację, zanim będzie musiał
wsiąść do auta, wrócić do biura i przez cztery kolejne godziny
przekonywać ludzi, by powierzyli fundusze do zainwestowania
jego pracodawcy, firmie Northwestern Mutual, albo wykupili
u niego polisy ubezpieczenia na życie. Od lat nie zastanawiał się
już, w jaki sposób jego życie stało się tym, czym się stało, lecz
kiedy rozpinał rozporek, wyciągał ze spodni koszulę i zarzucał
na ramię krawat, w jego umyśle rodził się nieomal nieuchwytny sprzeciw. Nie sądził dawniej, że tym oto będzie się zajmował
w wieku trzydziestu siedmiu lat.
Kliknięcie pierwszej miniatury uruchomiło strumieniowy pokaz
filmu, w którym główną rolę grała nieznana mu dziewczyna imieniem Stoya. Była niezmiernie atrakcyjna, miała niezwykle jasną
cerę. Don nigdy nie uważał bladych dziewczyn za szczególnie
pociągające, lecz wiedział, że jeśli wpadnie w pułapkę klikania
licznych filmów, by znaleźć taki, który przypadnie mu do gustu,
najprawdopodobniej spóźni się do pracy i będzie miał do czynienia
z szefem.
Ściągnął gumkę slipów w dół, aż oparła się za jądrami, wywierając na nie lekki nacisk. Wprowadził tę technikę wiele lat temu,
12
odkrywszy ją zupełnie przypadkowo. Spędził wówczas bezsenną
noc z powodu żony, która we śnie przycisnęła pośladki do jego
genitaliów. Próbował delikatnie ocierać się o nią wzwiedzionym
członkiem, gdyż czasem doprowadzało go to do pełnej ejakulacji,
lecz tamtej nocy miał na sobie bokserki z grubszego niż zwykle
materiału, więc tylko jeszcze bardziej się podniecił. Wiedział,
że jeśli przystąpi do masturbacji na całego, irytujący ruch obudzi żonę i ściągnie mu na głowę nawał pytań, których nie miał
ochoty wysłuchiwać. W pewnej chwili Rachel wstała i poszła
do łazienki. Don wykorzystał okazję, by po raz pierwszy ściągnąć
bieliznę poniżej jąder i szybko dokonać masturbacji, chwytając spermę w złożoną w miseczkę dłoń, którą przed powrotem
Rachel wytarł o bok łóżka. Nie wiedział, czy elastyczna gumka
spodenek za jądrami przyśpieszała lub wzmacniała orgazm, ale
lubił to odczucie i od tamtego czasu niekiedy stosował tę technikę, zwłaszcza w sytuacjach wymagających dopełnienia sesji
onanizmu w krótkim czasie.
Doprowadził do wytrysku nasienia w serwetkę McDonald’s,
którą zgniótł i wrzucił do torebki z pustym pojemnikiem po Big
Macu i pudełkiem po frytkach. Zamknął pokrywę komputera syna
i odłożył laptop tam, gdzie go znalazł. Przez chwilę ponownie
przypomniał sobie, jak odkładał ojcowskie wydawnictwa pornograficzne do sekretnej skrytki w garażu w nadziei, że jego występek pozostanie tajemnicą.
Wychodząc z domu, uświadomił sobie, że to nadzwyczaj mało
prawdopodobne, by kiedykolwiek nastąpił ciąg zdarzeń prowadzący do znalezienia przez żonę pokrytej spermą serwetki z restauracji
McDonald’s w koszu na śmieci. Nie widział jednak sensu w podejmowaniu zbędnego ryzyka, dlatego wyrzucił torbę po posiłku
do pojemnika na śmieci sąsiadów.
13
Po drodze do pracy myślał o synu. Znowu poczuł ulgę, że jego
pornograficzny gust wydawał się normalny. Wchodząc do swojego gabinetu, zastanawiał się, co Chris robi w tej chwili w szkole. Mimo woli nie mógł oprzeć się rozważaniom nad zwyczajami chłopaka podczas masturbacji – kiedy i gdzie to robił, gdzie
lub do jakiego przedmiotu kierował wytrysk nasienia.
Jedynie przelotną myśl poświęcił możliwej reakcji żony na to,
że syn folguje swojemu upodobaniu do pornografii. Nie zamierzał
jej informować o swoim odkryciu.
Rozdział drugi
– J
ezu Chryste! – zawołał Danny Vance, kiedy Chris Truby
wyświetlił mu w telefonie film przedstawiający transseksualistę z biustem rozmiaru DD wprowadzającego penisa
do odbytu mężczyzny w hokejowej masce. Danny przyjaźnił się
z Chrisem od zawsze, więc nie zaskoczył go fakt, że przyjaciel
ma w telefonie materiały pornograficzne, lecz charakter tego
filmu wydał mu się odpychający, i to nie tylko trochę. Jeszcze
bardziej zaniepokoiło go to, że Chris postanowił pokazać mu
ten materiał przy obiedzie. Mógł to bowiem zauważyć któryś z pięciu lub sześciu nauczycieli codziennie nadzorujących
uczniów podczas trzydziestominutowej przerwy obiadowej.
Gdyby Danny został uznany za współwinnego i zawieszony
razem z Chrisem, opuściłby co najmniej jeden mecz, a może
nawet dwa, co skutecznie zrujnowałoby mu w ósmej klasie
sezon w roli pierwszego rozgrywającego drużyny Goodrich
Junior High Olympians, zanim ów sezon zdążyłby się w ogóle
zacząć. – Co to jest?
– To tylko trans dymający w dupę jakiegoś kolesia w hokejowej
masce. Komiczne, nie?
15
– Komiczne? Mnie raczej przyszłoby na myśl: „okropne”,
„pedalskie”, „odrażające” i mnóstwo innych cholerstw, zanim
pomyślałbym „komiczne”. Coś ty najlepszego zrobił, wyciągając
to gówno przy obiedzie? Wpakujesz nas w kłopoty.
– Wyluzuj. Nikt nie widział.
W tej samej chwili, gdy Chris wsunął telefon do kieszeni, przy
ich stole usiadła Brooke Benton i cmoknęła Danny’ego w policzek. Brooke miała jasne włosy, niebieskie oczy, wysportowaną,
choć kobiecą sylwetkę i figurę, która zapewniła jej niemal jednomyślną opinię najatrakcyjniejszej dziewczyny w Goodrich Junior
High School. Kierowała drużyną Olympiannes, dziewcząt, które
w klasach gimnazjalnych odgrywały role prekursorek licealnych
cheerleaderek. Brooke od przeszło roku była też dziewczyną Danny’ego.
– Cześć, kochanie. Co tam oglądacie?
– Nie chcesz tego zobaczyć. Wierz mi – odparł Danny.
– Pokazać ci? – rzucił jednocześnie Chris.
– Co to takiego? – dopytywała Brooke.
– Lepiej daj spokój, mała – upierał się Danny. – Poważnie, nie
chcesz tego oglądać.
– Naprawdę nie umiem tego opisać – stwierdził Chris.
– Będziesz musiała zobaczyć to na własne oczy.
– Nie dawaj się wkręcać – przestrzegł Danny, ale kolega
pod stołem już podał telefon dziewczynie.
Brooke włączyła komórkę i patrzyła przez chwilę.
– Obrzydliwe – wzdrygnęła się i oddała telefon Chrisowi.
– Faceci uprawiający z sobą seks? Zmieniliście orientację czy co?
– To nie faceci – sprostował Chris. – To trans i facet. I owszem,
jestem gejem. Uwielbiam ssać kuśkę i czuć ją w dupie, a także
popijać spermę całymi kubkami.
16
Brooke westchnęła.
– Z tobą naprawdę jest niedobrze, Chris. Wiesz o tym, prawda?
Jesteś nienormalny.
– Nieważne. Uważam, że to zabawne jak cholera. To tylko wy
jesteście mięczaki. Odpieprzcie się. Idę do pana Donnelly’ego,
przepytam go, jak się robi makijaż. Cześć.
Gdy Chris przechodził za plecami Brooke, odegrał przed Dannym pantomimę przedstawiającą seks oralny. Danny przywykł już
do jawnych błazeństw przyjaciela z wątkami seksualnymi, więc
nie zareagował.
– Czujesz podniecenie przed pierwszym meczem? – zagadnęła
go Brooke.
– Tak, a ty?
– Oczywiście. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć cię
na boisku, dopingować cię i w ogóle. Ten rok będzie fantastyczny.
Naprawdę uważam, że wygramy rozgrywki okręgowe.
– Mam nadzieję.
– Odprowadzisz mnie dziś do domu?
– Nie sądzę, kochanie. Trener Quinn urządza po szkole otwarcie
sezonu.
– Jak długo to potrwa? Mogę zaczekać.
– Nie wiem. Może z pół godziny.
– Fajnie. Posiedzę z Allison, aż skończycie – zadecydowała
Brooke. – Mogę jej pomóc przygotowywać transparenty i wszystko, co będzie potrzebne na mecz.
– OK – odparł Danny, ale się zawahał. – Czekaj, naprawdę
zapomniałem. Mama pytała, czy chcesz przyjść dziś wieczorem
na kolację.
– Jasne, jeśli moja mama się zgodzi. Po obiedzie wyślę jej
SMS‑a.
17
– Super. Myślę, że mój tata odbierze nas po zebraniu z trenerem
Quinnem, więc nie będziemy musieli iść pieszo.
Pozostała część ich rozmowy dotyczyła rozmaitych tematów,
od spraw szkolnych przez kino aż po programy telewizyjne. Kiedy
Brooke przystąpiła do szczegółowego opisywania odcinka serialu
The Soup, który obejrzała poprzedniego wieczoru, Danny spojrzał
w drugi koniec stołówki, na Tima Mooneya, który podniósł się
z miejsca, wyrzucił odpadki i wyszedł z sali. Danny i Tim przyjaźnili się przez całą podstawówkę, a nawet całą siódmą klasę.
Danny wiedział, że to między innymi dzięki Timowi Goodrich
Olympians będą mieli niezłe szanse na zwycięstwo w rozgrywkach
okręgowych.
Tim wyszedł ze stołówki dziesięć minut przed końcem obiadu.
Błyskawicznie sprawdził w telefonie skrzynkę mailową, żeby
upewnić się, że jego gildia w grze World of Warcraft nadal planuje rajd na Cytadelę Lodowej Korony w ustalonym z góry terminie
– tego wieczoru o dziewiętnastej – po czym ruszył do gabinetu
trenera Quinna, mając przed sobą określony cel. Nie chciał się
spóźnić na lekcję historii Ameryki, lecz wiedział, że parę minut
spóźnienia nie przeszkodzi mu w zrozumieniu tematu zajęć.
Poprzedniego wieczoru przeczytał i opanował materiał z podręcznika (który miał zostać wyznaczony jako praca domowa
na obecny wieczór), żeby móc dołączyć do rajdu swojej gildii
bez obawy o to, czy po zakończeniu gry o jedenastej wieczorem
zdąży się przygotować do zajęć.
Nauka przychodziła Timowi łatwo. Większość wiadomości
wydawała mu się banalna, lecz wiedział, że musi się starać utrzymywać wysoką średnią ocen, która umożliwi mu zakwalifikowanie
się w liceum do programu nauczania dla zaawansowanych, a to
z kolei zapewni mu wstęp do dobrego college’u. Jednak ostatnio
18
Tim Mooney przekonywał się, że coraz trudniej mu zachowywać
taką postawę.
Jego rodzice rozstali się nieco ponad rok temu. Tim zawsze
podejrzewał, że przyczyną rozpadu ich związku była niewierność
matki, choć żadne z rodziców nigdy z nim o tym nie rozmawiało.
Oboje utrzymywali, że po prostu potrzebują odpoczynku od siebie.
Kiedy matka Tima, Lydia, po raz pierwszy obwieściła, że przeprowadza się do osobnego mieszkania na drugim końcu miasta,
chłopak zdziwił się, jak niewielki wpływ na jego życie wywarło
to wydarzenie. Został z ojcem, dzięki czemu mógł nadal uczyć
się w tej samej szkole, ale często widywał się z matką. Niewiele
zatem się zmieniło. Na początku lata w roku, w którym Tim miał
pójść do ósmej klasy, rodzice wzięli formalny rozwód. Chłopak
rozumiał, że ma przed sobą trudny okres. Jego rodzina przestała
istnieć. Prysnęła nadzieja, że rodzice uporają się z problemami
lub znowu zamieszkają pod jednym dachem.
Mniej więcej tydzień po rozwodzie matka Tima obwieściła kolejną nowinę. Miała przeprowadzić się do Kalifornii
ze swoim nowym partnerem nazwiskiem Greg Cherry, pracownikiem marketingu. Tim ponownie musiał wybrać – z którym
z rodziców chce zamieszkać, lecz tym razem decyzja mogła
bardziej zaważyć na jego życiu. Zgodnie z wszelkim prawdopodobieństwem miał rzadko widywać się z rodzicem, z którymkolwiek by mieszkał, albo nie widywać go wcale. Ponieważ wcześniej mieszkał już z ojcem, a nie uśmiechała mu się
zmiana szkoły, wolał pozostać na miejscu. Matka nie zgłaszała
sprzeciwów. W rezultacie chłopak nie widział jej, odkąd wyjechała, czyli od prawie czterech miesięcy. Jej kontakty z synem
z każdym tygodniem stawały się coraz rzadsze, a od jakiegoś
czasu ograniczały się do telefonicznych rozmów co sobotę,
19
kończących się zwykle szybko pod pretekstem deklarowanego
przez matkę nawału zajęć.
Przez całe lato Tim co noc nie spał aż do trzeciej lub czwartej nad
ranem. Grał w gry komputerowe, najczęściej w World of Warcraft,
i oglądał telewizję. Coraz rzadziej nawiązywał kontakt z ojcem,
gdyż w towarzystwie Kenta – przejawiającego po odejściu żony
większą skłonność do chłodu i biernej agresji – czuł się coraz mniej
komfortowo. Pewnego wieczoru Tim przebrnął przez dokumentalny film pod tytułem Fabryka konsensusu. Po jego obejrzeniu
odszukał w sieci kilka artykułów na temat bohatera filmu, Noama
Chomsky’ego. W rezultacie doszedł do wniosku, że nic naprawdę
nie ma sensu, wolna wola jest złudzeniem, a sprawy, na które większość ludzi poświęca czas i energię, to systemy kontroli opracowane
przez tych, którzy dążą do manipulowania ludzkością. Myślał o tym,
pukając do drzwi gabinetu trenera Quinna. Swoją wizytą przerwał
mu jedzenie kanapki i oglądanie programu Sports Center.
Tim był najlepszym środkowym wspomagającym, jakiego trener Quinn widział od lat. Przewyższał większość rówieśników
wzrostem, szybkością i formą sportową, podobnie jak niegdyś jego
ojciec. Stanowił zasadniczo jednoosobową sekcję obrony, niemal
w pojedynkę utrzymując punktację większości drużyn przeciwników w każdym meczu poniżej dziesięciu punktów.
Trener Quinn, mając w perspektywie niecałego tygodnia otwierające sezon spotkanie z drużyną Park Panthers, był więcej niż
pewien, że ma w kieszeni wygraną sezonu, a może nawet rozgrywek okręgowych, co dałoby mu etat głównego trenera w którymś
z liceów regionu.
– Tim, wejdź, proszę – powitał chłopaka. Tim przestąpił próg
gabinetu i usiadł. – Znakomicie radzisz sobie na treningach. Pewnie nie możesz się już doczekać meczu z drużyną Park?
20

Podobne dokumenty