głos parafialny - parafiajelen.pl

Transkrypt

głos parafialny - parafiajelen.pl
GŁOS PARAFIALNY
Parafia Świętego Krzyża w Jaworznie-Jeleniu
nr 7 (191) - 17 kwiecień 2016
43-608 Jaworzno, ul. Zwycięstwa 33
konto: 95 1020 2528 0000 0502 0157 8137
http://www.parafiajelen.pl
Kancelaria Parafialna czynna:
Biblioteka Parafialna czynna:
wtorek, czwartek:
w każdą środę:
email: [email protected]
30
00
15 – 17
30
00
15 – 17
sobota:
8
30
– 10
00
Zamyślenia nad Słowem Bożym
Jezus powiedział: „Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie
zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może
ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. (J 10,27-30)
W Osobie Jezusa, Jego posłannictwie uobecnia się pasterska a zarazem ojcowska troska Boga Ojca o owce, czyli o
nas, o mnie i o Ciebie. Strzeże nas, więc nie jakaś, może nawet najlepsza na rynku, firma ochroniarska, ale w swej
jedności Ojciec i Syn. Dlatego choć jest bardzo wielu, którzy mają chrapkę, aby nam uczynić krzywdę, wykraść nas z
owczarni a nawet pozbawić życia, niekoniecznie fizycznego, ale Bożego, duchowego, nie mają na to najmniejszych
szans. A nawet gdyby w swej głupocie, pysze, ulegając pokusie życia poza owczarnią, przydarzyło się nam ją opuścić
czy porzucić, to Ojciec w Jezusie będzie nas szukał i uczyni wszystko, aby nas z powrotem sprowadzić nawet, mocno
poobijanych czy ledwie trzymających się przy życiu. Zamiast więc szukać życia poza owczarnią, słuchajmy głosu
Pana i cieszmy się życiem, które daje nam każdego dnia. Nie szukajmy nerwowo życiowych przewodników, ale
podążajmy ufnie za naszym Pasterzem.
Czy cieszę się, że moim Pasterzem jest Pan? Czy ufnie za Nim idę? Czy odnalazłem swoje miejsce w Jego owczarni,
uważnie i codziennie słucham Jego głosu, pozwalam, aby napełniał mnie życiem, tego życia bronię, je umacniam i
pogłębiam? Czy nie ulegam pokusie myślenia o tym, że poza owczarnią Pana byłoby mi zdecydowanie lepiej, życie
byłoby ciekawsze, a ja nie musiałbym słuchać Jego głosu? Czy nie zdarzyło mi się takiego myślenia zamienić w czyn,
co w rezultacie doprowadziło do tego, że porzuciłem owczarnię i Pasterza? Czy pogubiony w życiu, radowałem się,
gdy On mnie odnalazł i na swych ramionach przyniósł z powrotem do owczarni? Czy dziękuję Ojcu i Synowi za
pasterzy, którzy w Ich Imieniu troszczą się o owce? Czy modlę się za moich pasterzy, o piękno życia i owoce ich
posługi? Czy kiedy błądzą, upadają ograniczam się tylko do krytykanctwa czy walczę przed Panem o ich nawrócenie,
o powrót do pierwotnej gorliwości pasterskiej?
Pomodlę się za wszystkich pasterzy Kościoła, aby byli według Serca Jezusowego. W Tygodniu Modlitw o Powołania
będę ufnie prosił Pana, aby posyłał nowych robotników na swoje żniwo. Polecę Bożemu miłosierdziu pasterzy
będących w kryzysie, aby przezwyciężyli trudności i dalej wiernie i owocnie służyli Panu i Jego ludowi. Podziękuję
Bogu za dar chrztu Polski i mojej osoby.
PIO
Pio (Francesco Forgione) przyszedł na świat w miasteczku Pietrolcinie, w południowych Włoszech, w miesiącu
rozkwitania kwiatów, 25 maja 1887 r. Był piątym spośród ośmiorga dzieci Peppy i Grazio Forgione. Jego mama
Peppa wyznała, że był niepodobny do innych chłopców: ,,nigdy nie był niegrzeczny, czy źle się zachowywał''. Od
wieku pięciu lat miewał wizje Nieba i był przedmiotem prześladowań przez szatana; w widzeniach rozmawiał z
Panem Jezusem, Jego Matką, oraz ze swoim Aniołem Stróżem lecz niestety te doświadczenia Nieba przeplatane
były obecnością piekła i szatana.
W 1903 r., wskutek umartwień i słabego zdrowia, bliski był śmierci. Lekarze stwierdzając wyczerpanie organizmu
pewni byli, że wkrótce umrze. Słaby, lecz silny siłą ducha, przyjął wtedy franciszkański habit
Kapucynów, rozpoczynając życie zakonne i nowicjat
a wraz z nim intensywne życie nauki,
modlitwy, ubóstwa i pokuty. W 1909 r., na skutek choroby znalazł się znów w Pietrolcinie, przy
boku matki. Rozpoczynał się wtedy jeszcze jeden intensywny etap jego niezwykłego życia, pełen
mistycznych cierpień, niewidocznych stygmatów, i straszliwej walki z szatanami usiłującymi go
zniszczyć. ,,Wszystko stało się tutaj'' mówił potem, cała jego przyszłość została tu przygotowana.
Jedenastego stycznia 1910 r. otrzymał święcenia kapłańskie w katedrze Benevento. W roku 1916
znajdujemy księdza Pio w kościele w San Giovanni Rotondo, z jego zabytkową i mistyczną
kalwarią Gargano, w miejscu które wkrótce miało się stać jego Jerozolimą, i gdzie wkrótce zaczął
być znany wśród miejscowej ludności jako ,,świątobliwy ojczulek''. Tutaj stał się ,,ofiarą miłości'',
na przebłaganie za grzechy, jako odkupieńcza ofiara i odnowiciel duchowy tłumów które licznie ściągały aby oddać
cześć krwawiącym ranom na jego dłoniach i stopach. Stygmaty otrzymał 20 września 1918 r. gdy modlił się przed
krzyżem umieszczonym na chórze starego kościółka, z rąk niezwykłej postaci podobnej do anioła. Rany stygmatów
pozostały otwarte i krwawiące przez pięćdziesiąt lat. Był to jeden z powodów dla których przez lata ściągali do San
Giovanni Rotondo lekarze, naukowcy, dziennikarze i zwyczajni ludzie, chcąc zobaczyć ,,świątobliwego braciszka''.
Zwykle budził się wczesnym rankiem (a właściwie jeszcze w nocy) aby przygotować się do Mszy Świętej. Każdego
ranka o godzinie 4-tej zawsze setki a czasem nawet tysiące wiernych czekały już na otwarcie drzwi kościoła. Po Mszy
Świętej większość czasu poświęcał modlitwie i słuchaniu spowiedzi. Zmarł 23 września 1968 roku, po pięćdziesięciu
latach od otrzymania stygmatów, zamykając upragnioną misję swego serca: prawdziwego krzyża i prawdziwego
ukrzyżowania. W liście datowanym 22 października 1918 r, ojciec Pio tak opowiedział o swoim doświadczeniu
krzyża: ,, ...Cóż mogę powiedzieć ci o moim ukrzyżowaniu? Mój Boże! Co za wstyd i co za upokorzenie odczuwam
gdy próbuję opowiedzieć komuś co uczyniłeś mi, twemu nędznemu stworzeniu! Stało się to rankiem 20-go (września)
byłem na chórze, po odprawieniu Mszy Świętej, gdy niespodziewanie ogarnął mnie błogi spokój podobny
do miłego snu. Wszystkie zmysły mojej duszy, wewnętrzne i zewnętrzne, znajdowały się w stanie
niewypowiedzianego spokoju. Wewnątrz mnie i wokół panowała głęboka cisza, przejął mnie pokój i
potem w mgnieniu oka odczułem nagle całkowite opuszczenie wraz z kompletnym oderwaniem się od
wszystkiego. Gdy to się działo zobaczyłem tajemniczą postać, podobną do tej którą już widziałem 5-tego
sierpnia, jedyna różnica była w tym, że z Jego rąk, nóg, i z boku kapała krew. Ten widok przestraszył
mnie: tego co czułem w tym momencie nie da się opisać. Myślałem, że umrę i umarłbym gdyby
Pan nie interweniował i nie podtrzymał mego serca, które omalże nie rozsadziło mi piersi. Zjawisko
zniknęło a ja zdałem sobie sprawę, że moje ręce, stopy, i bok były przebite i sączyły krew. Możesz wyobrazić sobie
mękę jaką odczuwałem wówczas i jaką niemalże odczuwam każdego dnia. Rana serca nieprzerwanie krwawi,
zwłaszcza od czwartku wieczór do soboty. Mój Boże, umieram z bólu, męki i wstydu jaki odczuwam w głębi duszy.
Boję się, że wykrwawię się na śmierć! Mam nadzieję, że Bóg słyszy moje jęki i odwróci tę rzecz ode mnie.''
W ciągu lat wierni, pielgrzymując z każdej części świata, przybywali do księdza-stygmatyka aby otrzymać od niego
wstawiennictwo u Boga. Przez pięćdziesiąt lat w modlitwie, pokorze, i w ofiarnym cierpieniu realizował posłanie
miłości. Czynił to w swoich inicjatywach skierowanych w dwu kierunkach: pionowym
ku Bogu
poprzez
ustanowienie ,,grup modlitewnych'' i poziomym
ku cierpiącej wspólnocie
poprzez budowę nowoczesnego
szpitala ,,Domu ulgi w cierpieniu''.
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: "Ci, którzy przystępują do sakramentu pokuty uzyskują przebaczenie
grzechów popełnionych przeciwko Bogu, dzięki miłosierdziu Bożemu. Stają się natychmiast pojednani z Kościołem,
który został urażony przez ich grzechy. Dostępują nawrócenia poprzez miłosierdzie Boże oraz trud modlitwy."
Sakrament pojednania nazywamy sakramentem nawrócenia, ponieważ powoduje sakramentalną obecność Jezusa
nawołującego do nawrócenia, jest pierwszym krokiem w powrocie do Ojca dla tych, którzy zbłądzili poprzez grzech.
Jest on nazwany sakramentem Pokuty, ponieważ uświęca indywidualnie chrześcijańskich grzeszników i jest
duchowym krokiem do nawrócenia, pokuty i zadośćuczynienia.
Jest on nazwany sakramentem spowiedzi, ponieważ ujawnienie lub wyznanie grzechów kapłanowi jest zasadniczym
elementem tego sakramentu. W głębokim sensie jest on również "wyznaniem"
uhonorowaniem i pochwałą
świętości Boga i jego miłosierdzia skierowanego do człowieka pełnego grzechu.
Jest on nazwany sakramentem przebaczenia, ponieważ poprzez rozgrzeszenie udzielone przez kapłana Bóg daruje
pokutnikowi przebaczenie i pokój.
W ciągu dnia spowiedź była głównym zajęciem Ojca Pio. Wykonywał on swoją pracę spoglądając we wnętrze
penitentów. Okłamywanie Ojca Pio podczas spowiedzi było niemożliwe. Zaglądał on w ludzkie serca. Często, kiedy
grzesznicy byli nieśmiali, Ojciec Pio sam wymieniał ich grzechy podczas spowiedzi.
Ojciec Pio zapraszał wszystkich wierzących do spowiedzi przynajmniej raz na tydzień. Mówił on:
"Nawet, jeśli pokój był zamknięty, po pływie tygodnia konieczne jest jego odkurzenie."
W sakramencie spowiedzi Ojciec Pio był bardzo wymagający. Nie znosił ludzi, którzy przychodzili do niego jedynie z
ciekawości.
Jeden z zakonników opowiadał: "Pewnego dnia Ojciec Pio nie dał rozgrzeszenia penitentowi mówiąc mu: "Jeśli
pójdziesz się wyspowiadać do innego kapłana, zabierz rozgrzeszenie, które otrzymasz i idź do piekła razem z nim".
Uważał On, że sakrament pokuty jest bezczeszczony przez ludzi, którzy nie chcą zmienić swojego życia. Pozostają oni
winni przed Bogiem.
Ostatnie słowo ks. Kaczkowskiego
Jego ostatnim słowem było "miłosierdzie" - mówi o zmarłym w poniedziałek ks. Janie Kaczkowskim, swoim
przyjacielu, ks. Piotr Przyborek, który towarzyszył mu w chwili śmierci.
Jolanta Roman-Stefanowska (KAI): Byliście z księdzem Janem przyjaciółmi.
Ks. Piotr Przyborek: Od dwudziestu lat. To przyjaźń jeszcze z czasów seminarium. Jasiu był ode mnie rok młodszy.
Towarzyszył ksiądz swojemu przyjacielowi w czasie choroby i umierania.
Jeszcze w Wielki Poniedziałek odprawiliśmy razem Mszę świętą u Jana w domu. Był już bardzo słaby, ale wiedział
doskonale, co go czeka i że koniec jest nieuchronny. Rak mózgu to straszna choroba. Odcina stopniowo człowieka od
życia. Najpierw narządy ruchu, potem świadomość. Jasiek od tygodnia po prostu gasł. Udzieliłem mu sakramentów
świętych. W Wielki Czwartek zaczął odchodzić.
Jakie było Jego ostatnie słowo?
Miłosierdzie. To było ostatnie słowo. To było właśnie w Wielki Czwartek. W Wielki Piątek już przestał mówić.
Umierał w spokoju, w otoczeniu rodziny. Najbliżsi bardzo się nim opiekowali. Byli z nim do końca. To bardzo
kochająca rodzina. W tym ostatnich dniach byli przy nim wszyscy. Jan tak chciał. Byli rodzice, rodzeństwo, bratowa,
szwagier, siostrzeńcy, bratanek. Trwali przy Jaśku i trzymali za rękę. To ważne dla nas wszystkich, by być z bliskimi
w najważniejszych momentach życia. Śmierć jest taką chwilą. Człowiek nie może odchodzić w samotności.
Ale zgodzi się ksiądz, że wielu z nas ogarnia strach. Jak się zachować, jak pomóc, co jeszcze zrobić, gdy
jesteśmy z bliską osobą, która umiera? Osoba duchowna zapewne ma do tego inne podejście...
Jan całym swoim życiem w ostatnich latach uczył nas, jak zachować się wobec śmierci. Właściwie to on nas do tego
przygotował. Oczy miał otwarte, nie miał siły ich zamknąć. Zamykałem mu je na chwilę, by odpoczął. Nie wiem, co
czuł, ale z pewnością nie czuł bólu. Leki robiły swoje. Tak właśnie uczył lekarzy, gdy już nic nie pomoże - trzeba
zrobić wszystko, by nie bolało. Te ostatnie dni to właściwie była modlitwa o śmierć.
Śmierć nadeszła w drugi dzień świąt Wielkiej Nocy. I nagle cała społeczność fejsbukowa, która od rana
komentowała świąteczną sielankę - zamarła. W ciągu kilku minut tysiące internautów na portalach
zamieszczało tylko jedną wiadomość: Ksiądz Jan nie żyje. Nie było ważniejszej informacji.
Jan był po prostu człowiekiem. Podchodził do ludzi po ludzku i z miłością. Tak normalnie. Dlatego ludzie go kochali.
I on kochał ludzi.
Zostawił po sobie dzieło życia - Hospicjum pw. św. Ojca Pio w Pucku. Ale zostawił coś więcej - wielką lekcję,
jak postępować z ludźmi nieuleczalnie chorymi i umierającymi.
To jego wielkie dzieło. Hospicjum to był jego dom. A człowiek umierający to nadal przede wszystkim człowiek. To
ks. Jan wymyślił Areopagi Etyczne, podczas których studenci kierunków medycznych uczyli się, jak postępować i jak
rozmawiać z ludźmi umierającymi. Przyjeżdżają więc do Pucka młodzi lekarze i tu spotykają się na przykład z
aktorami, którzy grają ludzi śmiertelnie chorych. Okazuje się, że to wielka sztuka rozmawiać z człowiekiem
odchodzącym. Jak przekazać informację o tym, że umrze? Jak to powiedzieć rodzinie? Tu odbywały się swoiste
treningi.Wiele razy już miałem okazję porównywać lekarzy - owszem, świetnie wykształconych, ale jednak nie
potrafiących rozmawiać ze śmiertelnie chorymi - z tymi, których Jan nauczył i wyszkolił. Tak, rozmowa z
umierającym to wielka sztuka. Ci, którzy przeszli u Jana przeszkolenie, stawali się innymi ludźmi. Mówię to z pełną
odpowiedzialnością. Jan nas tego nauczył. Że trzeba człowieka umierającego do końca traktować jak podmiot, a nie
przedmiot i jednostkę chorobową. A gdy nie pomaga już medycyna, potrzebna jest opieka paliatywna i duchowa.
Można powiedzieć, że ks. Jan swoim odchodzeniem dał lekcję również tym, którzy towarzyszą bliskim w chwili
śmierci.
Tak. Nauczył nas tego. Pokazał, jak zachować się do końca. Aż do ..."wylogowania". Jasiek tak by powiedział. On
"wylogował się" w poniedziałek.
„Czy miłujesz mnie?” ks. Mieczysław Maliński
Jezus Zmartwychwstały staje przed ludźmi słabymi, starymi, roztrzęsionymi, zapominającymi, czasem ledwo
ciągnącymi nogi za sobą, przed ludźmi pooranymi rozmaitymi operacjami, pochylonymi pod ciężarem lat, z twarzami
pomarszczonymi, przerażonymi swoim wyglądem – i mówi im: Zmartwychwstaniesz do pierwotnej piękności.
Jezus Zmartwychwstały staje przed ludźmi z wieloma dolegliwościami, obłożnie chorymi, leżącymi na oddziałach
intensywnej terapii, w domach dla przewlekle chorych w hospicjach, w sanatoriach, ludźmi osamotnionymi we
własnych domach – i mówi im: Zmartwychwstaniesz do pierwotnej siły.
Jezus Zmartwychwstały staje przed ludźmi ubogimi, nieporadnymi, którzy końca z końcem nie mogą związać,
którym bieda dokucza, którym po zapłaceniu czynszu, światła i gazu niewiele zostaje na to, żeby wyżyć do końca
miesiąca – i mówi im: Zmartwychwstaniesz do bogactwa.
Jak długo przerażeni jesteśmy starością, chorobą, biedą, jak długo jesteśmy opętani strachem, rozpaczą – to
jesteśmy jakby umarli.
Jeżeli uwierzysz w Boga, zaufasz Mu, pokochasz Go – to zmartwychwstajesz.
Jeżeli uwierzysz, że jesteś pod opieką kochającego cię Boga i to, co spotyka cię tu na ziemi, to zadanie do spełnienia
jeżeli ufasz, że to, co się dzieje w twoim życiu, to nie jest przypadek, zbieg okoliczności, tylko to jest z woli
Opatrzności Twojego Ojca –
jeżeli kochasz Boga, siebie, twojego bliźniego, jeżeli kochasz świat - zielone łąki, kwitnące magnolie, niebieskie
niebo, białe obłoki, wodę i ziemię, jeżeli kochasz świat
– wtedy zmartwychwstajesz. Do życia tu na ziemi i w wieczności.
IV NIEDZIELA WIELKANOCNA 17.04.2016R.
1. Dzisiaj czwarta niedziela wielkanocna, która rozpoczyna Tydzień Modlitw o Powołania do służby Bożej oraz
kwartalne dni modlitwy w tej intencji.
2. W sobotę, 23.04., modlimy się do Boga za przyczyną św. Ojca Pio. Okazja do modlitwy już od 6.30. W sobotę
także uroczystość św. Wojciecha- głównego Patrona Polski.
3. 7 maja planujemy pielgrzymkę do Piekar Śląskich, natomiast 21 maja do Kalwarii Zebrzydowskiej. Już dziś to
ogłaszamy, chętnych prosimy o zgłaszanie się w zakrystii.
4. Dziękujemy parafianom z ul. Rynek i Flisaków za posprzątanie kościoła i złożenie ofiary na kwiaty. W najbliższą
sobotę o tę posługę prosimy mieszkańców z ul. ks. Sulińskiego- od Rynku do cmentarza.
INTENCJE MSZALNE 18.04- 24.04.2016R.
Poniedziałek 18.04.16.
7.00 + Leszek Cisowski- od Józefa Puskarczyka, Pacygów, Kowalczyków z Włosienicy
18.00 1) + Alberta(ona) Budowicz 2) + Janina Boba- od bratanicy Kazimiery z rodziną
Wtorek 19.04.16.
7.00 + Franciszek i Józefa Proksa i rodzice z obu stron
18.00 1) + Bolesław Kosterewa- od Anny i Mieczysława Pawłowskich z Libiąża
2) + Józef Mglej- od Anny i Jana Żurawików z rodziną
Środa 20.04.16
7.00 + Angelika Palka- od sąs. z Omturowców, Kunickiego, Wygoda i Słonimskiego
18.00 1) Z koła RM 2) + Władysław Sojka 16r.śm.
Czwartek 21.04.16
7.00 + Jarosław Pluta- od cioci Józefy
18.00 1) + Leszek Cisowski- od Władysława i Józefa Wądrzyk z rodzinami
2) + Janina Wilkosz- od rodziny Iwanków z Chełmka
Piątek 22.04.16
7.00 + Bolesław Kosterewa- od szwagra Edwarda z rodziną z Libiąża
18.00 1) + Zbigniew Piłat 8r.śm.- od rodziców 2) + Wanda Banasik- od sąsiadów
Sobota 23.04.16
7.00 + Leszek Cisowski- od rodziny Żydków z Przybradza
18.00 1) + Jerzy Żurawik 2) + Roman Wilkosz- od kuzynki z rodziną
Niedziela 24.04.16
7.00 1) + Władysława i Władysław Góralczyk 2) + Józef Kozielec- od żony
9.00 + Józef Kuśnierz 4r.śm.- od żony i dzieci 11.00 + Eugeniusz Kołodziej i rodzice z obu stron
15.00 W 40r.sl. Halina i Stanisław Larysz
18.00 + Józefa i Antoni Żurawik i rodzice z obu stron- od c. Wiesławy z rodziną
INTENCJE MSZALNE 25.04.- 01.05. 2016R.
Poniedziałek 25.04.16.
7.00 + Angelika Palka- od sąs. z ul. Omturowców, Kunickiego, Wygoda i Słonimskiego
18.00 1) + Leszek Cisowski- od cioci Anny z mężem, kuzynów Krzysztofa i Małgorzaty z Włosienicy
2) + Agnieszka Wojkowska 1r.śm.- od siostry z rodziną
Wtorek 26.04.16
7.00 + Jarosław Pluta- od kuzyna Dariusza
18.00 1) + Józefa Lipka- od Dyrekcji, Gr. Pedag. i nauczycieli SP 1 w Jaworznie 2) + Danuta i Eugeniusz Kasprzyk
Środa 27.04.16
7.00 1) + Leszek Cisowski- od sąs. Szczerbowskich z rodziny i Agnieszki Nycz z Włosienicy
2) + Roman Wilkosz- od rodziny
18.00 1) + Mieczysława i Józef Janas 2) + Janina Wilkosz- od syna z rodziną
Czwartek
28.04.16
7.00 + Angelika Palka- od pracowników oddziału kolejowego
18.00 1) + Józefa Lipka- od kolegów brata Janka z ZIT Tychy 2) + Alojzy Banasik- od Palonków i Herdów z rodziną
Piątek 29.04.16
7.00 + Angelika Palka- od rodziny Gromalów
18.00 1) + Leszek Cisowski- od cioci Ireny z Mężem i kuzynek Katarzyny i Anny z rodzinami
2) + Józef Mglej- od rodziny Parzyk
Sobota 30.04.16
7.00 + Jarosław Pluta- od ucz. pogrzebu
18.00 1) + Danuta Durczyk- od rodziny 2) + Franciszka i Antoni Jamróz
Niedziela 01.05.16
7.00 Z Róży św. Faustyny
9.00 + Wiesław Rusiniak 11r.śm
11.00 + Angelika Palka- od kolegów i koleżanek i wychowawców z Gimnazjum
15.00 + Bronisław Boba 18.00 + Jan Haczek- od sąs. z Rynku

Podobne dokumenty