Kisiel w proszku — AnonimowyGrzybiarz
Transkrypt
Kisiel w proszku — AnonimowyGrzybiarz
Kisiel w proszku — AnonimowyGrzybiarz Za siedmioma górami, czterema lasami i rzeką był sobie domek. Domek miał sąsiada, który też był domkiem. Tak więc zamiast domku były dwa domki. W jednym z dwóch domków żyło sobie stworzonko, które nie miało żadnych braci, lecz mamę, tatę i małego braciszka, który tak naprawdę był siostrzyczką (rodzice ukryli przed nią straszną prawdę.). Stworzonko zwykle nosiło na sobie skórzany śliniaczek ponabijany gwoździami oraz sandały z ogórzej skóry. Stworzonko nazywało się Zbyszek i często w nocy chodziło po cukier. Jego mama była szefem oddziału rosyjskiej mafii działającej w Tajwanie. Była to duża kobieta dzierżąca najczęściej w prawej dłoni sporych rozmiarów wałek do ciasta. Ojciec za to był człowiekiem spokojnym, który skreślił sobie życie grubą krechą, w oczach policyjnych, kiedy za pomocą łyżeczki rozwalił cały komisariat na ulicy Psa Podnoszącego Prawą Nogę By Oddać Mocz numer 63. Po prostu był nerwowy. W domku obok nie mieszkało żadne stworzonko. Dom na pierwszy rzut oka wydawał się zwyczajny. Zresztą na drugi, trzeci, i kolejne również. Chyba, że ktoś rzucił na ten dom swoje 9 oko ( Konkurs audiotele. Pytanie do czytaczy: Czy na sali jest 9-oki kisielowy potwór z Budyniowego Wymiaru nie lubiący galaretki? Kisielowe potwory proszę o zgłoszenie się do najbliższego komisariatu policji po programie). W domku żyła Solniczka. Była prawie zwyczajna. Miała kumpla, Pieprzniczkę, który zawsze opowiadał głupoty. Dom był duży, więc drugą połowę stołu Solniczka i Pieprzniczka wynajmowały Cukierniczce, o której w mieście mówiono, że jest słodka. - Czuję, że nadchodzi potwór z Budyniowego Wymiaru - oznajmiła kiedyś Solniczka - To co? Zaprosimy na noc Szampana? Będzie super imprezka! - powiedziała Pieprzniczka. - Trafiłeś mnie w oko! Nie pieprz tyle! - Przepraszam - przeprosił kulturalnie Pieprzniczka - Musimy prosić o pomoc Galaretę! Tylko ona może pokonać Kisiel ! Wtedy drzwi zamieniły się w stos drzazg. Kiedy kurz opadł w przedpokoju pojawił się on. - Bleuarueghteleable! - krzyknął. - Kto nie ma kultury niech się wynosi. - powiedziała Cukierniczka. - Eee - ucieszył się Pieprzniczka - To mój kumpel z przedszkola - Jasiek! - Ta... Jasne. Pieprzysz i tyle! Jak to jest Jasiek to ja jestem Doda. - Dasz mi autograf? - zapytała z nadzieją Cukierniczka - Głupki! Przecież to Kisiel! - krzyknęła Solniczka - wszyscy zginiemy. - zawyrokowała. Wtedy przez okno wpadł jakiś brutal. Oczywiście nie robił sobie kłopotu, by wcześniej je otworzyć... - Kisiel! Ruska mafia wydała na ciebie wyrok śmierci! - Tu agent 0007 Niczka, Sol Niczka! Jestem agentem Jej Królewskich Sztućców! Nasza baza została odkryta! Przyślijcie Galaterę ! - krzyczała do telefonu Solniczka W tym czasie Brutal z wałkiem w prawej dłoni uderzył 9 - okiego Kisiela, po czym wystrzelił serię z kałasznikowa. Ranny potwór zaczął się rozpuszczać. - Dzięki Mamo Zbyszka. Myślałem, że już nic nas nie uratuje, skoro piekłaś chleb... - Kiedy sąsiad w potrzebie, nie myślę o chlebie. - W takim razie zapraszam na kisiel truskawkowy. - Kisielu nie jadam. - powiedziała Mama Zbyszka, i poszła wypiekać chleb. Tydzień później w mediach aż huczało na temat mordercy zabijającego chlebem. Kiedy dowiedziała się o tym Solniczka powiedziała: - O ja pieprze... - Wypraszam sobie! - odpowiedział zbulwersowany Pieprzniczka. W dzienniku nazywano mordercę Chlebowiec, lecz przyjaciele nazywali go Mamą Zbyszka... 1 Potem Śmierć przyszła po kanarka. Ale to już inna historia. Kopiowanie tekstów, obrazów i wszelakiej twórczości użytkowników portalu bez ich zgody jest stanowczo zabronione. (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z dnia 4 lutego 1994r.). AnonimowyGrzybiarz, dodano 14.10.2008 07:51 Dokument został wygenerowany przez www.portal-pisarski.pl. 2