niedziela, 18.03.2007 r.
Transkrypt
niedziela, 18.03.2007 r.
niedziela nr podlaska 11 (639) • K • rok L • 18 III 2007 • Podlasie w numerze: „Niebo w mojej duszy” – rekolekcje życia – Katarzyna Łukaszewicz Pozdrowienia z tureckiej ziemi – relacja z wyprawy do ojczyzny św. Pawła ks. Andrzeja Zalewskiego Życie – bezcenny dar Boga – wywiad z ks. Giovannim Antonuccim Temat tygodnia „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” Skromny, mocny i pobożny... M iesiąc marzec dawniej, choć i dzisiaj poświęcony był szczególnemu nabożeństwu do św. Józefa, opiekuna Jezusa i oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Niewiele o nim wiemy. Ewangelie mówiące mało o Maryi jeszcze mniej mówią o Józefie. Pojawia się on na kartach Pisma Świętego zaledwie kilka razy i – podobnie jak jego Małżonka – tylko ze względu na Jezusa. Dzięki relacji św. Łukasza wiemy, że gdy Jezus miał 12 lat, św. Józef jeszcze żył. Później jednak ślad po nim zanika. Przyjmuje się że wkrótce zmarł. Kim był ten, którego Bóg wybrał na ziemskiego opiekuna swojego Syna? Wiemy, że był człowiekiem wielkiej uczciwości, sprawiedliwym, a więc przestrzegającym przepisów prawa, ale nade wszystko staje przed nami jako przykład wielkiej wiary, można rzec – wiary mimo piętrzących się trudności. Na pewno nie było mu łatwo przyjąć wieści przekazane mu przez Bożego posłańca. Z pewnością ucieczka do Egiptu i pobyt na obczyźnie był mu także wielkim ciężarem. Dzisiaj ten wielki święty musi na nowo zostać zaproszony do naszych rodzin, które tak jak Święta Rodzina nieraz borykają się z niedostatkiem, przeżywają trudności na pozór nie do pokonania czy szukają chleba i schronienia na obczyźnie. Naszym rodzinom potrzebne są jego zaufanie w Boży plan, jego wiara w Boże obietnice, jego pokora, pobożność i moc, by na przekór wszystkiemu stać przy Chrystusie. Kiedyś w wielu naszych domach można było zobaczyć zwyczajny oleodruk, kupiony gdzieś na odpuście. Niewielka lub nawet żadna była jego wartość materialna, ale nie do przecenienia była jego symbolika – Jezus, Maryja i Józef w codzienności nazaretańskiego domu. Może warto, gdy toczy się batalia o kształt rodziny, do tego Ks. Dariusz Frydrych powrócić… (Łk 15, 22-24) . Rembrandt van Rijn, „Przypowieść o synu marnotrawnym” O Miłosierny Ojciec koło Wielkanocy coraz więcej „synów marnotrawnych” odnajduje drogę do ojcowskiego domu przez sakrament pojednania. Niczego nie zmieniają medialne sądy nad „bohaterami” i „zdrajcami” w sutannach, z oczywistym wyakcentowaniem tych drugich (słusznie czy niesłusznie..., a kogo to obchodzi?!). Szeptane do ucha kapłana grzechowe tajemnice zatapiają się w miłości Ojca, a penitent słyszy wyrok: „Ja odpuszczam tobie grzechy...”. Błogosławione kolejki do konfesjonałów, które przetrwały wszystkie ustroje! Główną postacią przypowieści jest – wbrew pozorom – miłosierny ojciec. Cudownie charakteryzuje go zdanie z piosenki religijnej: „Wreszcie, synu; wróciłeś, tak czekałem!”. Młodzieniec – lekkoduch przebył niezwykle daleką drogę, zarówno w sensie fizycznym, jak i duchowym. Od szastającego pieniędzmi bogacza do świniopasa... Trudno sobie wyobrazić większe poniżenie! Decyzja o powrocie (najeść się i przeżyć – to jej główne motywy) była zaledwie wstępem do nawrócenia. Otwarte ramiona ojca urzeczywistniły niemożliwe – „marnotrawny” został obdarowany na nowo godnością syna i dziedzica (taki sens mają nowa szata, sandały i pierścień) i mógł zasiąść przy stole należnym domownikom. Wydaje się, że o pełnym nawróceniu można mówić dopiero teraz, gdy młodzieniec zrozumiał, że wprawdzie niczego nie ma prawa żądać, ponieważ roztrwonił swoją część majątku, ale otrzymał w darze coś nieporównanie cenniejszego – miłość ojca, niezmienną i hojną. Powrót młodszego odsłonił jednak tragedię starszego z synów. Nigdy nie opuścił rodzinnego domu, ale był rozpaczliwie daleko od ojca! Szukał sprawiedliwości, a nie umiał cieszyć się swoim wybraniem („wszystko moje do ciebie należy”). Czy kiedykolwiek powróci „niezagubiony”? Czy zdoła się przekonać o miłości ojca? Radość tryskająca z przypowieści pozwala nam odczytać pełniej tajemnicę Ojca Niebieskiego, który nie czeka biernie na zabłąkanych grzeszników, ale sam stara się ich odnaleźć, dając zachętę do powrotu, przekonując, że mają zawsze miejsce w domu – niebie, że nigdy i pod żadnym warunkiem nie przestaną być kochani! Czy jednak Bóg będzie miał radość również z nas, przebywających zawsze blisko Niego? Czy nie będziemy zazdrośni o jego miłosierną miłość dla „biednych grzeszników” (św. s. Faustyna)? Modląc się za „zatwardziałych” i „nałogowych”, warto westchnąć także we własnej intencji: „Bądź miłościw mnie grzesznemu”! Ks. Tomasz Pełszyk NIEDZIELA NR 11 (639) • 18 marcA 2007 I niedziela podlaska Jak zaradzić problemom młodzieżowym? Jednym Zdaniem Drohiczyn Hajnówka Ojciec Święty Jan Paweł II, by zwrócić uwagę na osoby chore i cierpiące ogłosił 11 lutego Światowym Dniem Chorego – jest to dzień liturgicznego wspomnienia Matki Bożej z Lourdes. Choroba jest przykrym stanem, zniewala i podporządkowuje sobie, odbiera siły, sprawia, iż stajemy się bezbronni. Jesteśmy wtedy zdani na drugiego człowieka, na jego obecność, gest pomocy, ten jednorazowy, ale i ten wielokrotny. 11 lutego panie działające w Caritas przy parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Hajnówce wraz z ks. Jarosławem Kuźmickim, kapelanem miejscowego szpitala, odwiedziły oddział pielęgnacyjno-opiekuńczy. Miałyśmy trochę obaw, jak chorzy nas przyjmą. Odwiedzałyśmy po kolei każdą salę. W niektórych były to osoby leżące, przykute do łóżek, bez sił, całkowicie zależne od innych. Były też sale, gdzie osoby chore są jeszcze chodzące, sprawniejsze. Wszystkim życzyliśmy cierpliwości i wytrwania w czasie choroby, a także przyjęcia woli Bożej. Śpiewaliśmy też wspólnie pieśni przy wtórze akordeonu. W każdej sali wręczyłyśmy przygo- II NIEDZIELA NR 11 (639) • 18 marcA 2007 DROHICZYN Komitet Pomocy Społecznej wraz z grupą wolontariuszy z parafii pw. Trójcy Przenajświętszej pod hasłem: „Daj coś z serca” zorganizował przedświąteczną akcję pomocy ludziom potrzebującym. ks. andrzej lubowicki ZAPOROŻE NA UKRAINIE Szkolenie asystentów KSM-u lenie miało charakter warsztatowy, któremu przewodniczyli: Krzysztof Kacuga, wiceprezes Fundacji Edukacja dla Demokracji i koordynator projektu „Daj sobie szansę – Tobie też się uda” realizowanego w diecezji drohiczyńskiej, Anna Żak, pracownik Regionalnego Ośrodka Europejskiego Funduszu Społecznego, i ks. Andrzej Lubowicki, asystent Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Diecezji Drohiczyńskiej. BIELSK PODLASKI 25 lutego z wiernymi bielskich parafii spotkał się ks. Piotr Krakowiak – krajowy duszpasterz hospicjów. 25 lutego w kaplicy seminaryjnej Ksiądz Biskup ustanowił w posłudze lektora alumnów z III kursu i posłudze akolity – alumnów z IV roku studiów. Ks. Andrzej Lubowicki Asystent KSM-u Diecezji Drohiczyńskiej BIELSK PODLASKI Wystarczy być... towane przez nas upominki. Przeżyliśmy wzruszające chwile. Kiedy śpiewaliśmy „Barkę”, pacjentom płynęły łzy po policzkach. Trudno było nie kryć wzruszenia, kiedy ściskano nas za ręce, całowano, a niejednokrotnie nie chciano nas wypuścić z uścisków. Nasuwało się pytanie, dlaczego jest tylu cierpiących, często opuszczonych i samotnych? Nasza obecność przy 24 marca bp Antoni Dydycz wziął udział w uroczystości z okazji 50-lecia kapłaństwa bp. Stanisława Padewskiego. DROHICZYN 26 lutego z udziałem Pasterza diecezji odbyła się konferencja rejonowa kapłanów z dekanatów bielskiego, brańskiego i hajnowskiego. człowieku chorym jest potrzebna i bardzo oczekiwana. Opuszczając chorych, czułyśmy pewien niedosyt, że jeszcze mogłyśmy tam z nimi być. Jakże często panaceum na powrót do zdrowia i przeżywanie choroby jest obecność drugiej osoby – serdeczna, cierpliwa i dobra. To tak wiele i niewiele jednocześnie – wystarczy być... KAMIENIEC NA BIAŁORUSI 27 lutego Ksiądz Biskup przebywał u ks. kan. Jana Wasilewskiego na Białorusi, gdzie przewodniczył uroczystej Mszy św. i poświęcił przedmioty kultu religijnego. DROHICZYN Wanda Smosna W dniach 1-4 marca odbyła się wizytacja kanoniczna w parafii katedralnej pw. Trójcy Przenajświętszej, podczas której bp Antoni Dydycz m.in. uroczyście pobłogosławił nowe stacje Drogi Krzyżowej. SOKOŁÓW PODLASKI W dniach 2-4 marca w Domu Miłosierdzia im. Jana Pawła II odbyły się rekolekcje KSM-u, którym przewodniczył ks. Andrzej Witerski – diecezjalny duszpasterz akademicki. BIELSK PODLASKI wanda smosna 12 lutego w godzinach od 10.30 do 17 w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski odbyło się szkolenie na temat: Jak przygotować projekty i pozyskać środki z Unii Europejskiej i innych źródeł na cele duszpasterstwa młodzieży? Organizatorem szkolenia było Prezydium Krajowej Rady Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży wraz z Generalnym Księdzem Asystentem. W całości szkolenia uczestniczył bp Henryk Tomasik – odpowiedzialny z ramienia Episkopatu Polski za sprawy duszpasterstwa młodzieży wraz z ponad 30-osobową grupą księży asystentów KSM-u, diecezjalnych duszpasterzy młodzieży i przedstawicieli młodzieży. Podczas szkolenia uczestnicy mogli zapoznać się z możliwościami, jakie niesie Strategia Rozwoju na lata 2007-2013 oraz przeszkolić się w planowaniu projektów z uwzględnieniem diagnozy problemu, opracowania i sposobu realizacji projektu oraz sprawozdawczości i rozliczenia. Szko- Odwiedziny na oddziale pielęgnacyjno-opiekuńczym 4 marca w parafii pw. Miłosierdzia Bożego odbyło się spotkanie formacyjne Ruchu Rodzin NazareKs. Krzysztof Żero tańskich. wiadomości Zapraszamy WIZYTACJA KANONICZNA W dniach 18-19 marca będzie miała miejsce wizytacja kanoniczna bp. Antoniego Dydycza w parafii pw. Matki Bożej Różańcowej w Kłopotach Stanisławach. PIĄTKOWE SPOTKANIA MŁODYCH 23 marca w ramach piątkowych spotkań młodych w sokołowskiej konkatedrze podjęty zostanie temat: „Budować mądrze, a nie głupio”. WIZYTACJA KANONICZNA W dniach 24-25 marca odbędzie się wizytacja kanoniczna Pasterza diecezji w parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gródku. katarzyna łukaszewicz RUCH RODZIN NAZARETAŃSKICH 1 kwietnia w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Bielsku Podlaskim odbędzie się spotkanie formacyjne Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Wspólne zdjęcie uczestniczek rekolekcji „Niebo w mojej duszy” – rekolekcje życia W ostatnich dniach ferii zimowych w Domu Rekolekcyjnym Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus w Siemiatyczach odbyły się kolejne rekolekcje dla dziewcząt. Uczestniczyło w nich 45 dziewcząt, które przybyły z: Bielska Podlaskiego, Sokołowa Podlaskiego Czeremchy, Hajnówki, Chojewa, Siemiatycz, Węgrowa, Łap, a także z Białorusi i z Łotwy. Organizacją rekolekcji zajęła się s. Kandyda, która służyła nam swoją obecnością, rozmową i modlitwą. Przybyły także z dziewczętami siostry z zagranicy – z Łotwy s. Derogacja i z Białorusi s. Noemi. Obecna była również wśród nas s. Sawia. Opiekę duchową nad nami sprawował ks. Jarosław Błażejak. Z jego ust mogłyśmy usłyszeć piękne słowa o tajemnicy Trójcy Świętej. Szczególnie wdzięczne byłyśmy za jego posługę w sakramencie pokuty i Eucharystii. Z Łotwy przyjechał ks. Alvis, który swoją cichą obecnością zachęcał nas do zachowania milczenia. Tematem rekolekcji były słowa bł. Elżbiety od Trójcy Przenajświętszej, karmelitanki bosej, której setną rocznicę śmierci w tym roku obchodzimy, a brzmiały one: „Niebo w mojej duszy”. Przez kolejne dni starałyśmy się dostrzec Boga mieszkającego w nas samych. Na nowo uświadamiałyśmy sobie, czym jest łaska chrztu św. i jakie są skutki tego sakramentu w naszym życiu. Przez wspólną modlitwę, indywidualne „twarzą w twarz” z Jezusem w Najświętszym Sakramencie, a także radosną rozmowę próbowałyśmy odnaleźć naszą drogę. Pomocną nam była w tym poszukiwaniu cisza Karmelu, która stopniowo przenikała i nasze serca. Dzięki temu przeżyciu odkryłyśmy, jak wiele Bóg mówi do nas, gdy usta milczą. W ramach rekolekcji miałyśmy możliwość przeżyć przygotowany przez siostry wieczór poezji bł. Elżbiety oraz obejrzeć film przedstawiający jej sylwetkę, dzięki czemu mogłyśmy poznać trudną drogę, jaką prowadził ją Bóg do siebie. Wielką radością i niezapomnianym przeżyciem było dla nas spotkanie z wychowankami Warsztatów Terapeutycznych, którymi zajmują się siostry karmelitanki w Siemiatyczach. Obejrzałyśmy wystawione przez nich jasełka, a następnie wspólnie śpiewaliśmy i rozmawialiśmy. Podczas tych dni towarzyszyła nam w sposób szczególny Maryja. Każdego dnia podczas Apelu Jasnogórskiego składałyśmy wszystkie nasze sprawy w Jej ręce, a trzeci dzień rekolekcji mogłyśmy przeżyć właśnie z Nią i wpatrywać się w Tę, która cała zamieszkana była przez Boga. Kilkadziesiąt dziewcząt przyjęło też tego dnia szkaplerz święty, o którym wcześniej opowiadała nam s. Sawia. Ostatniego wieczoru dziewczęta w ramach podziękowań dla księdza i sióstr odegrały przedstawienie pt. „Labni”, a siostry, chcąc nam sprawić radość, wykazały się talentem artystycznym i przedstawiły nam innowacyjną wersję „Kopciuszka”. Nie zabrakło także wspólnej zabawy i śpiewów karaoke. Przez kolejne dni rekolekcji miałyśmy okazję poczuć, z jaką troską siostry służą Bogu i ludziom. Byłyśmy też wdzięczne za to, ile czasu i uwagi poświęcały uczestniczkom rekolekcji. Wyjechałyśmy z nowymi przeżyciami i przemyśleniami. Te same, a jakby trochę inne wróciłyśmy do naszych domów, by głosić Boga, który nigdy nas nie opuszcza, bo zawsze jest w nas. „Niebo jest w nas” – jak mówiła bł. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej. Katarzyna Łukaszewicz SPOTKANIE KAPŁANÓW W WIELKI CZWARTEK W Wielki Czwartek 5 kwietnia o godz. 9.30 w katedrze w Drohiczynie rozpocznie się doroczne spotkanie kapłanów podczas Mszy św. Krzyżma. Po Liturgii w budynku Kurii Diecezjalnej odbędzie się spotkanie z Księdzem Biskupem, a następnie w refektarzu seminaryjnym wspólna agapa. I TURA REKOLEKCJI KAPŁAŃSKICH W dniach 10-12 kwietnia w Wyższym Seminarium Duchownym w Drohiczynie odbędzie się I seria rekolekcji kapłańskich. PIELGRZYMKA AKADEMICKA NA JASNĄ GÓRĘ W dniach 27-29 kwietnia odbędzie się 71. Pielgrzymka Akademicka na Jasną Górę. Jej hasłem są słowa Papieża Benedykta XVI: „Budujemy na skale”. Duszpasterstwo Akademickie Diecezji Drohiczyńskiej również i w tym roku podejmuje się organizacji pielgrzymki (pierwszy wspólny wyjazd studentów miał miejsce w 2005 r.). Informacje o pielgrzymce można znaleźć na stronie: www.katecheta. drohiczyn.opoka.org.pl. Zgłoszenia do 15 kwietnia przyjmuje duszpasterz akademicki ks. Andrzej Witerski, tel. 0-503-009-919, e-mail: [email protected]. Ks. Krzysztof Żero 24 lutego 2007 r. odeszła do Pana opatrzona sakramentami świętymi śp. Bronisława Jaroszewicz najstarsza członkini Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa i ostatnia z tercjarek III Zakonu św. Franciszka, urodzona 24 lutego 1902 r. w Wólce Pietkowskiej. Śp. Bronisława od młodości należała do Żywego Różańca, od 1948 r. do Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa, a od 1965 r. – do III Zakonu św. Franciszka. NIEDZIELA NR 11 (639) • 18 marcA 2007 III archiwum ks. andrzeja zalewskiego Wspólne zdjęcie na tle Hagia Sofia Pozdrowienia z tureckiej ziemi Ks. Andrzej Zalewski Merhabah! – to znaczy po turecku cześć! Tego i wielu innych słów mogliśmy nauczyć się, przebywając w Turcji od 27 stycznia do 3 lutego. Udaliśmy się tam na zaproszenie ks. Waldemara Niewińskiego, pochodzącego z parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Bielsku Podlaskim, który już dwa i pół roku podejmuje niełatwą służbę na tureckiej ziemi. IV NIEDZIELA NR 11 (639) • 18 marcA 2007 W arto przypomnieć, że Turcja, ojczyzna św. Pawła, św. Grzegorza i Bazylego z Nazjansu i wielu wielu innych, jest dziś krajem typowo muzułmańskim. Statystyka mówi o 99% muzułmanów (gł. sunnici), natomiast tylko 1% – z kraju liczącego 70 mln ludzi – stanowią inne religie. Wyruszyliśmy (ks. płk Henryk Polak, ks. Roman Kowerdziej, ks. Wiesław Niemyjski oraz ks. Andrzej Zalewski) 27 stycznia w południe z Warszawy, następnie przesiadka w Stambule i już tego samego dnia wieczorem lądowaliśmy kilkadziesiąt metrów od Morza Czarnego, czyli w Trabzon. Jest to 500-tysięczne miasto, które nosiło wcześniej nazwę Trapezunt lub Trebizonda, założone jako grec- ka kolonia, w którym w latach 30. ubiegłego wieku nastąpiła naturalna wymiana ludności. To właśnie w tym mieście posługuje pochodzący z naszej diecezji Ksiądz Waldemar. Czytając wstęp tego artykułu, pewnie wśród wielu osób mogły zrodzić się pytania: Czym zajmuje się Ksiądz Waldek oraz inni kapłani? Do czego przywiązuje się największą wagę w ich pracy? Kto przychodzi na niedzielną Mszę św.? Już na początku trzeba stwierdzić, że jego zadania i praca są inne niż kapłanów posługujących w Polsce. Sam mówi, że „nie chodzi o to, by zaraz pojawiać się na ulicy i ewangelizować – najważniejsza jest obecność; trzeba po prostu być i starać się żyć tak jak Jezus”. W niedzielę ks. Niewiński celebruje Eucharystię oczywiście po turecku. Oprawę stanowią piękne pieśni śpiewane w tym języku. Gromadzą się na niej zarówno katolicy, jak i prawosławni, protestanci czy muzułmanie. Niektóre osoby przebywają drogę nawet kilkudziesięciu kilometrów, ponieważ chcą uczestniczyć w Najświętszej Ofierze. A warto dodać, że najbliżsi księża są w Ankarze, czyli ponad 700 km od Trabzonu. Inni kapłani są w Stambule, Mersin, Iskenderun czy też Izmirze, ale to są już odległości powyżej tysiąca kilometrów. Po Mszy św. chętni przychodzą na herbatę i jakieś ciastko. Jest to dobry czas na wspólną rozmowę, refleksję i stawianie pytań. Ponadto poza niedzielną Eucharystią i spotkaniem Kościół otwarty jest codzien- Wnętrze kościoła w Trabzon cie jak największej liczby znaków chrześcijańskich. Jest to również miejsce, gdzie podejmowano ważne ustawy soborowe. Następnie udaliśmy się do Błękitnego Meczetu z charakterystycznymi sześcioma minaretami, po czym dotarliśmy do prawosławnego patriarchatu Konstantynopola, gdzie ma miejsce siedziba Bartłomieja I. Pod koniec warto dodać, że w całej Turcji pięć razy dziennie można usłyszeć „ezan” – czyli wezwanie muzeina zwołującego z minaretu (wieży meczetu) wiernych na modlitwę, które brzmi następująco: „Allah jest wielki, Mahomet jego prorokiem, przyjdź w pokoju, przyjdź do modlitwy”. Podsumowując, należy złożyć wielkie podziękowanie proboszczowi ks. Waldemarowi Niewińskiemu, który bardzo dzielnie radzi sobie w Turcji, za przyjęcie i pokazanie innego kraju, innej rzeczywistości. Wyrazy wdzięczności składamy także ojcom i braciom franciszkanom ze Stambułu za życzliwe przyjęcie nas, pielgrzymów z Polski. Ponadto przekazujemy serdeczne pozdrowienia z Turcji duchowieństwu oraz osobom w parafiach, na których posługiwał Ksiądz Walq demar. archiwum ks. andrzeja zalewskiego nie dla osób przychodzących na modlitwę. Natomiast w czwartek, piątek i sobotę także dla zwiedzających. Przychodzą nie tylko katolicy, przybywają również muzułmanie. Ksiądz Waldemar twierdzi, że wiele osób pojawia się z ciekawości, jedni chcą zobaczyć kościół, księdza, inni pytają o znaczenie symboli czy rzeczy mieszczących się w świątyni. Można powiedzieć, że nieraz kościół staje się centrum informacyjnym. Wynika to z faktu, że wyznawcy islamu dostrzegają chrześcijaństwo subiektywnie. Widzą i oceniają je na podstawie filmów, często sensacyjnych, czy też bardzo okrojonych wiadomości, które na dobrą sprawę niczego nie tłumaczą. Nie znają esencji, czyli tego, co jest najważniejsze w naszej religii. Może widzieli kościół, konfesjonał, zgrupowanie chrześcijan, ale nie wiedzą, jak wierzymy, jak żyjemy czy też jak się modlimy. To jest dla nich obce. „Takie są wyobrażenia, choć nie zawsze” – podkreśla ks. Niewiński. Do obowiązków Księdza Waldemara należy także opieka nad kościołem w mieście Samsun, oddalonym od Trabzonu o 350 km. Po kilku dniach pobytu w miejscu pracy naszego kapłana wspólnie wylecieliśmy do 17-milionowej metropolii, jaką jest Stambuł. Wcześniej miasto nosiło nazwę Konstantynopol. Jest największym a jednocześnie pięknie położonym tureckim miastem, leżącym nad cieśniną Bosfor łączącą morze Marmara z Morzem Czarnym. Natychmiast wzięliśmy się za zwiedzanie najciekawszych miejsc w mieście. Tego samego dnia udaliśmy się do katedry, którą opiekują się księża salezjanie. Następnie przeszliśmy kilka kroków do pobliskiej Nuncjatury Apostolskiej, gdzie swego czasu nuncjuszem był późniejszy papież Jan XXIII. Jak się później okazało, otrzymaliśmy szczególny dar od Boga, gdyż mieliśmy możliwość zaznaczyć swoją obecność w miejscach, gdzie 2 miesiące wcześniej przebywał Ojciec Święty Benedykt XVI. Kościół pw. Mądrości Bożej, czyli Hagia Sofia, nawiedziliśmy w kolejnym dniu naszej wyprawy. Powstał w VI wieku, zaś w XV wieku za czasów tureckich został przerobiony na meczet, a od 1935 r. na muzeum. Znajdują się tam urzekające swym pięknem mozaiki. Trzeba także stwierdzić, że niektóre z nich zostały zdewastowane, a na wiele innych został położony nowy tynk. Wszystko to miało na celu zakry- archiwum ks. andrzeja zalewskiego wspomnienia z podróży W Hagia Sofia NIEDZIELA NR 11 (639) • 18 marcA 2007 V niedziela podlaska Życie – bezcenny dar Boga Z ks. Giovannim Antonuccim rozmawiają ks. Krzysztof Rzepczyński i ks. Tomasz Duszkiewicz W bazylice Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja w Bielsku Podlaskim 18 lutego o godz. 19 miało miejsce spotkanie poświecone obronie życia. Ks. Giovanni Antonucci mówił o aborcji i ruchach obrony życia. Prowadzili je ks. Tomasz Duszkiewicz i ks. Krzysztof Rzepczyński. Miało ono charakter wywiadu, który zilustrowany był bardzo poruszającym materiałem filmowym. Uczestnicy spotkania zobaczyli prezentacje ukazujące rozwój człowieka w łonie matki, wywiady z lekarzami, którzy dokonali aborcji, wypowiedzi matek, które zabiły swoje dzieci, czy świadectwa osób, które zaangażowane są w obronę życia. Ks. Krzysztof Rzepczyński: – Jednym z najczęściej przytaczanych argumentów zwolenników aborcji jest stwierdzenie, że przed urodzeniem dziecko można usunąć, bo nie jest to człowiek. Proszę powiedzieć, kiedy w świetle nauczania Kościoła rozpoczyna się życie człowieka? KS. Giovanni Antonucci: – Dziś początek życia nie jest naukowo kwestionowany. Co do początku życia człowieka Kościół nie wypowiada się jednak jako autorytet naukowy, lecz jedynie moralny. Wszyscy poważni naukowcy (którzy się spowiadają) za początek życia ludzkiego przyjmują połączenie się obu komórek, komórki męskiej i żeńskiej. Nie jest to już, jak uważano wcześniej, żaden zlepek komórek, lecz poczęty człowiek, który się rozwija. VI NIEDZIELA NR 11 (639) • 18 marcA 2007 W momencie poczęcia Bóg daje człowiekowi duszę. Jest to już osoba, która ma takie same prawa do życia jak wszyscy inni. Ta wyjątkowa istota zaczyna już swoją historię życia. Dlatego nikt nie może go odbierać. Wszystkie inne teorie służą pewnym interesom. Ci, którzy głoszą, że życie zaczyna się w 14 dniu, pragną usprawiedliwić wszelkie eksperymenty na embrionach ludzkich. Jest to czas, kiedy zapłodniona komórka zagnieżdża się macicy. Jednak istota ludzka istnieje od samego początku. W rzeczywistości od chwili zapłodnienia komórki jajowej rozpoczyna się życie, które nie jest życiem ojca ani matki, ale nowej istoty ludzkiej, która rozwija się samoistnie. Istota nie stanie się nigdy człowiekiem, jeżeli nie jest nim od momentu poczęcia. Ks. Tomasz Duszkiewicz: – Nie możemy pominąć tu nauczania Jana Pawła II – wielkiego autorytetu Kościoła i obrońcy życia. Jakie jest nauczanie Kościoła odnośnie życia ludzkiego? – Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae” pisze: „Teraz trwa walka miedzy cywilizacją życia a cywilizacją śmierci”. Papież jest autorytetem pochodzącym od Boga. Trzeba wiedzieć, że Kościół od początku broni życia, znajdziemy ten zapis w Katechizmie Kościoła Katolickiego: „Życie ludzkie od chwili poczęcia powinno być szanowane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swego istnienia istota ludzka powinna mieć przyznane prawa osoby, wśród nich nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty do życia”. Tę prawdę Kościół wyznaje także w innych dokumentach. Ks. K.R.: – Jakie konsekwencje ma dokonanie aborcji dla matki i osób, które w tym grzechu uczestniczą? – W środkach masowego przekazu wciąż nasila się bombardowanie ludzkich sumień odwołujące się do różnych teorii. Niektórzy wciąż powtarzający się fałsz zaczynają przyjmować za „prawdę”. Być może tak można „wytłumaczyć” postępowanie lekarza. Jeżeli chodzi o kobietę, to decyzję o usunięciu ciąży podejmuje nie tylko matka, lecz i inne osoby, ojciec, rodzina. Kobieta spodziewająca się dziecka jest często poddawana silnej presji i czuje się psychicznie zmuszona do wyrażenia zgody na przerwanie ciąży. W takim przypadku odpowiedzialność moralna spoczywa w szczególny sposób na tych, którzy bezpośrednio lub pośrednio zmusili kobietę do aborcji. Odpowiadają więc lekarz i pracownicy służby zdrowia, i wszyscy, którzy usprawiedliwiali przerywanie ciąży. Ks. T.D.: – Jan Paweł II aborcję porównał do holokaustu. Proszę rozwinąć tę myśl? – Istnieje ciężar moralny przerywania ciąży z faktu zabójstwa. Zostaje zabita istota ludzka u progu życia, a więc istota najbardziej niewinna, jaką w ogóle można sobie wyobrazić. Tak samo w czasie wojny ginęli niewinni ludzie. Ginęli oni w komorach gazowych w Oświęcimiu czy Treblince. W Wiedniu w klinice aborcyjnej szczątki ciała dziecka, które zostało poddane aborcji, są wrzucane do pojemników na śmieci i wywożone do specjalnych fabryk, gdzie są spalane, tak jak to było w obozach koncentracyjnych. Historia komór powtarza się. I dlatego Jan Paweł II porównał aborcję do holokaustu. Ks. K.r.: – Aborcja to straszna zbrodnia. Wobec niej nie możemy być obojętni. Jak możemy się włączyć w obronę życia, co konkretnie możemy uczynić, by przeciwstawić się temu złu? – Trzeba i można dużo zrobić. Powinniśmy rozmawiać o tym, pomagać samotnym matkom, uświadamiać innych i przekonywać, że aborcja jest straszną zbrodnią. Przede wszystkim potrzebna jest nasza modlitwa. Matka Teresa z Kalkuty mówiła: „Największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali? Dzieci nienarodzone są najuboższe z najbiedniejszych”. Módlmy się, aby dzieci, istoty najbardziej bezbronne i niewinne, nie musiały płacić za grzechy dorosłych. Ks. T.D.: – Istnieją też ruchy na rzecz obrony życia nienarodzonych, tej działalności poświęca się także Ojciec – w jaki sposób? – Trwają odwieczne zmagania między życiem a śmiercią, cywilizacją życia a cywilizacją śmierci. Duchowe wymiary tej posługi sięgają swymi korzeniami do dramatu początku stworzenia, a swoje zwieńczenie osiągają w wizji ostatecznego zwycięstwa Boga nad złem i śmiercią. Z tego też względu wszelka nasza działalność na rzecz obrony życia i jej skuteczność będą wiązać się z wewnętrzną walką duchową i zaufaniem pokładanym w Chrystusie Panu. Należy też pamiętać także, że obrona życia zakłada zawsze obronę rodziny, albowiem atak na życie jest zawsze atakiem na rodzinę. Znanych jest wiele na świecie i w Polsce organizacji na rzecz obrony życia: Ruch „Gaudium Vitae” i Ruch „S.O.S”, Ruch Obrony Życia Dzieci Poczętych „Pro Familia”, Krucjata Modlitwy w Obronie Poczętych Dzieci oraz Duchowa Adopcja. Włączajmy się w ich działalność, budujmy prawdziwą mentalność pro-life. Bernard Natanson, lekarz odpowiedzialny za ok. 70 tys. aborcji (ok. 5 tys. wykonał sam, w tym na własnym dziecku), ujawnił manipulacje i fałszerstwa zalegalizowania aborcji. Dziś, po swoim nawróceniu, jest orędownikiem życia. Głosi, że obowiązkiem człowieka jest ochrona życia ludzkiego, także tego w łonie matki. Zmiana jego poglądów dotyczących aborcji jest dziś przeszkodą dla ludzi biznesu utrzymujących się z przemysłu aborcyjnego i pornograficznego. Aborcja jest i pozostaje w nauczaniu Kościoła morderstwem osoby absolutnie bezbronnej, którego nie można niczym usprawiedliwić. *** Spotkanie zakończyło się modlitwą w intencji dzieci nienarodzonych, błogosławieństwem i Apelem Jasnogórskim. Oprac. Tadeusz Szereszewski w trosce o dzieci Rola rodziny w wychowaniu (1) Joanna Ryszawa Rodzina – czym ona tak naprawdę jest? Istnieją różne określenia rodziny. Jedne akcentują jej aspekt biologiczny, inne prawny, a jeszcze inne gospodarczy czy kulturowy. Jednak cechą wspólną tych ujęć jest obraz rodziny jako miejsca biologicznej kontynuacji pokoleń, w których przekazuje się dziedzictwo kulturowe następnym generacjom. R odzina – jak zgodnie podają naukowcy – jest środowiskiem, którego nie zastąpi żadne inne. Tam się wszystko zaczyna. W rodzinie bowiem, bardziej niż w jakimkolwiek środowisku życia, rozgrywa się los człowieka. Bez rodziny człowiek nie może ujawnić się, kim jest naprawdę. Rodzina stanowi wspólnotę miłości i solidarności, niepowtarzalną w zakresie przekazywania wartości kulturowych, etycznych, społecznych i religijnych, istotnych dla rozwoju własnych członków i całego społeczeństwa” (Karta praw rodziny). W encyklice „Redemptor hominis” Papież Jan Paweł II pisał, iż „rodzina jest wspólnotą najpełniejszą pod względem więzi międzyludzkiej. Nie ma bowiem więzi, która ściślej wiąże osoby niż więź małżeńska i rodzinna, oparta na wzajemnym zaufaniu i miłości. Rodzina jest naturalnym środowiskiem wychowania”. Papież Polak w adhortacji apostolskiej „Familiaris consortio” przedstawiał zadania chrześcijańskiej rodziny. Przyjście na świat nowej istoty jest największym szczęściem w rodzinie. Iluż rodziców chełpi się swym nowo narodzonym potomstwem! A już na pewno, w każdym przypadku, chcieliby zrealizować poprzez nie swoje marzenia i nadzieje. Mawiają często: Nie udało się mnie, chciałbym, żeby moje dzieci miały lepiej, osiągnęły coś w życiu, były najlepsze. Można to zrozumieć, ale czy zawsze te ambicje rodziców są „zdrowe”? W trakcie mijających szybko dni, wypełnionych wieloma różnymi zadaniami, ta wielka radość z nowej istoty przekształca się w poczucie obowiązku. Rodzą się pierwsze rodzicielskie troski i niepokoje. Kończą się zachwyty nad „nowym przybyszem”, przychodzą codzienny trud, opieka i wychowanie. Obowiązek wychowania spoczywa na rodzicach, którzy nieraz jakby nie dorośli do tych zadań. Wielu z nas uważa, że dziecko syte, ubrane, zadbane, kulturalne stanowi szczyt naszych marzeń. Jako rodzice popełniamy rozmaite błędy wychowawcze, oto najczęściej popełniane: jesteśmy niekonsekwentni w postępowaniu z dziećmi; spełniamy wszystkie ich życzenia i zachcianki; akceptujemy negatywne zachowanie dziecka; brakuje nam systematyczności; wykazujemy nadmierną pobłażliwość i rozpieszczamy dzieci; brakuje nam szczerych rozmów z dziećmi; zajmujemy bierną postawę wobec przyjmowania przez dziecko negatywnych wzorców czerpanych z rodziny, grup rówieśniczych czy mediów; błędnie nagradzamy i karzemy; wykazujemy agresję – atak słowny lub fizyczny, zagrażający lub poniżający w stosunku do dziecka; wygłaszamy niewłaściwe opinie na temat nauczycieli w obecności dziecka, co w konsekwencji prowadzi do lekceważącego stosunku uczniów do nauczycieli. Większość błędów wychowawczych popełniamy zupełnie nieświadomie, a nawet z przekonaniem, że postępujemy właściwie. Nie chcemy przecież szkodzić swojemu dziecku, bo je kochamy; miłość do dziecka dana nam została po to, byśmy zdolni byli do mądrych poświęceń. Mądra miłość wyraża się w takim przygotowaniu dziecka do życia, aby było ono zdolne przeżywać je w przyszłości samodzielnie i odpowiedzialnie. Dlatego z jednej strony nie może zabraknąć rodzicielskiej opieki i czułości, z drugiej jednak – miłość musi być wymagająca, stawiająca określone zasady, przestrzegająca norm, ucząca szacunku dla siebie i innych. Dziwimy się nieraz, że młodzież jest źle wychowana, opryskliwa, nikogo i niczego nie szanuje, nie uznaje żadnych autorytetów. Pierwotnym autorytetem dla dziecka jest autorytet rodzicielski. Wywodzi się on z faktu, że rodzice dali życie dzieciom, że razem z nimi tworzą wspólnotę rodzinną, że podjęli się tego, by je wyżywić, otoczyć opieką i wychować. Proces wychowawczy bez autorytetu rodzicielskiego jest wręcz niemożliwy, podstawowym warunkiem wzrostu dziecka jest bowiem naśladownictwo. Dzieci, gdy dorastają, zaczynają oceniać działania innych, naśladować ich zarówno w dobrym, jak i w złym postępowaniu. Rodzice, którzy czują, iż posiadają autorytet, potrafią powiedzieć stanowcze „nie” w reakcji na nieodpowiednią prośbę dziecka, ale także „tak” lub „to zależy od twojej decyzji”, gdy dziecko jest zdolne do większej samodzielności. Niejednokrotnie słyszy się krytyczne uwagi o ślepej miłości rodzicielskiej, o zbytnim pobłażaniu dzieciom. Zjawisko nadopiekuńczowości ze strony rodziców staje się dzisiaj przysłowiową „plagą” w wychowaniu. Przyjmuje ona wiele form: rozpoczyna się już od zbyt szybkiej zgody na zaspokajanie różnych dziecięcych „zachcianek”, potem przejawia się w wyręczaniu dziecka w zadaniach, które powinno podejmować (począwszy od dbałości o własny kąt, wyrzucania kosza ze śmieciami, pójścia po zakupy…). Nadopiekuńczy rodzic nie znosi krytyki postępowania jego dziecka ze strony wychowawców, nie mobilizuje do uczenia się i nie wyciąga konsekwencji z miernych wyników edukacji szkolnej, obarczając najczęściej winą za taki stan rzeczy nauczycieli. Zawsze jednak nadopiekuńczość prowadzi do stanu, w którym dziecko nie ma żadnych szans na uczenie się umiejętności wyboru, odpowiedzialności, samodzielności. O wszystkim niemalże decydują rodzice, którzy zwykle twierdzą, że to właśnie oni najlepiej wiedzą, co jest dobre dla ich dziecka. Jakakolwiek interwencja z zewnątrz (np. Joanna Ryszawa Mężatka od 23 lat i matka trojga dzieci. Nauczyciel z 24-letnim stażem, obecnie pracuje w gimnazjum – sprawy wychowania są jej zatem bardzo bliskie. Od 12 lat prowadzi Poradnię Rodzinną przy parafii Łochów, a od 14 lat wraz z mężem należy do Domowego Kościoła – gałęzi rodzinnej Ruchu Światło-Życie. przez wychowawców) jest odbierana jako akt agresji w stosunku do dziecka i bywa dość często powiązana z oskarżeniami nauczycieli i wychowawców o brak właściwych kompetencji wychowawczych. Dzieci nie oczekują od nas, abyśmy byli dla nich przyjaciółmi. One potrzebują mamy i taty. Przyjaciół ma się wielu. Matkę jedną i jedynego ojca. I to oni właśnie są inni od wszystkich. Wybaczają, starają się zrozumieć. q gdzie na rekolekcje? Bielsk Podlaski, parafia pw. Matki Bożej z Góry Karmel – 18-20 III Niemyje Nowe – 18-20 III Kamionna – 18-20 III Perlejewo – 18-20 III Drohiczyn – 18-21 III Ostrożany – 19-21 III Rudka – 19-21 III Nurzec – 19-21 III Łochów – 21-25 III Serpelice – 21-23 III Tokary – 23-24 III Dołubowo – 23-25III Winna Poświętna – 23-25III Czeremcha – 23-25III Hajnówka, parafia pw. św. Cyryla i Metodego – 23-25III Mielnik – 23-25III Czekanów – 23-25III Nieciecz – 23-25III Rogów – 23-25III Rozbity Kamień – 23-25 III Wyrozęby – 23-25III Liw – 23-25III Gnojono – 23-25 III Osmola – 23-25 III Opracowali: al. Błażej Samociuk al. Radosław Żukowski NIEDZIELA NR 11 (639) • 18 marcA 2007 VII XIII Bal Karnawałowy al. wojciech ryczkowski Bielsk Podlaski Wspólne zdjęcie alumnów III roku i profesorów WSD Eutrapelia w drohiczyńskim seminarium 10 lutego w Bielskim Domu Kultury 150 osób uczestniczyło w XIII Balu Karnawałowym zorganizowanym przez Chór Polskiej Pieśni Narodowej, którym od 19 miesięcy kieruje Elżbieta Bilmin. Wiele emocji podczas wieczoru dostarczyły biesiadującym loteria fantowa, poszukiwanie niespodzianki ukrytej w pączkach i licytacja kilku darów. W najbardziej widowiskowym tańcu na złożonej gazecie pięć par zmagało się o prestiż zwycięstwa. Za dowolne układy taneczne nawiązujące do „Jeziora Łabędziego” wiele braw otrzymali panowie. Bal tradycyjnie zakończył się „czekoladowym walcem”. – Organizując w 1995 r. pierwszy bal, nie przypuszczaliśmy, że będziemy wspomagać budowę kościołów, wspierać tych, którzy tej pomocy Tradycją jest, że w ostatni dzień karnawału alumni kursu III przygotowują spotkanie, na które zaproszeni są wszyscy księża mieszkający w gmachach seminarium, pracownicy świeccy, siostry zakonne oraz księża emeryci z Domu św. Antoniego razem z dyrektorem i siostrami loretankami. Wieczór ten swą obec- Rudka W pierwszych dniach nowego semenością uświetnia również bp Antoni Dydycz. potrzebują – wspomina Danuta Karniewicz, członkini chóru. – Światowy Dzień Chorego podpowiada nam, abyśmy materialnie wsparli bardzo młodą, chorą bielszczankę Sylwię. Mamy także zespołowe zamierzenia. – Przygotowujemy się do Międzynarodowego Festiwalu Pieśni Chóralnej im. Feliksa Nowowiejskiego w Barczewie, „Łapskiego Te Deum” – mówiła Elżbieta Bilmin. – Nasze sukcesy to wynik ogromnego zaangażowania chórzystów, którzy uczestniczą w próbach odbywających się dwa razy w tygodniu. Obecnie znacznie poszerzamy nasz repertuar, sięgamy po utwory klasyczne, m.in. „O Salvatoris Hostia” czy „Glorię” J. S. Bacha. Dzięki temu bierzemy udział w różnych przedsięwzięciach. Tadeusz Szereszewski Niezawodna młodzież G łównym celem spotkania są eutrapelia. Słowo to pochodzi z języka greckiego i oznacza taktowny dowcip. Arystoteles odnosił pojęcie taktownego dowcipu do przyjemności tkwiącej w zabawie i żartach. Zauważył on, że w życiu ludzkim w ramach odpoczynku istnieją rozrywki i żarty. Twierdził, że w dziedzinie rozrywek i żartów istnieją reguły stanowiące o tym, jak trzeba mówić i czego trzeba słuchać. W myśl tych reguł alumni kursu III przygotowali eutrapelia, podczas których wcielili się w role przełożonych i profesorów, nie zapominając o siostrach zakonnych pracujących w seminarium. Wszystko rozpoczęło się o godz. 20 we wtorek 20 lutego na auli seminaryjnej. Zaproszeni goście byli bardzo zdziwieni, gdy pojawili się na miejscu, bo w porównaniu z ubiegłymi latami tym razem nie zastali przygotowanej scenografii, tylko przed nimi dał się zauważyć duży biały ekran. Wszyscy więc nie wiedzieli, czego mogą się spodziewać. Nawet pozostali alumni nie wiedzieli, co w tym roku przygotował kurs III. Tegoroczne eutrapelia były okryte tajemnicą do ostatniej chwili. Spotkanie rozpoczął ks. Tadeusz Syczewski – rektor WSD, który po powitaniu VIII NIEDZIELA NR 11 (639) • 18 marcA 2007 wszystkich zebranych oddał głos gospodarzom wieczoru. Wtedy okazało się, co przygotowali, a był to nakręcony przez nich film – komedia gangsterska. Alumni III kursu okazali się bardzo dobrymi aktorami, wcielając się w role księży profesorów i jednocześnie „mafiosów”. Sceny do filmu klerycy kręcili na terenie seminarium. Film był poprzedzony występem s. Sylwii Metryki ze Zgromadzenia Sióstr Sercanek, która przedstawiła napisany przez siebie wiersz o mieszkańcach seminaryjnych gmachów, nie pomijając nikogo. Po jej wystąpieniu rozpoczęła się projekcja filmu, z zaznaczeniem od autorów, że wszelkie podobieństwo osób i niektórych zdarzeń jest przypadkowe... Sam film trwał 1 godz. 45 min, ale nie dało się odczuć tego czasu, bo ciągle na ekranie coś się działo i było się z czego pośmiać. Tegoroczny wieczór ostatkowy w takim wydaniu był dla wszystkich czymś nowym. Można powiedzieć, że alumni III roku wprowadzili nowy nurt w eutrapelia seminaryjne. Czy takowy się przyjmie, okaże się w przyszłości. Już teraz czekamy z niecierpliwością na ostatki 2008. Al. Łukasz Suszko stru już po raz trzeci w tym roku szkolnym młodzież z Zespołu Szkół Rolniczych w Rudce licznie uczestniczyła w akcji honorowego krwiodawstwa. W sumie od września do stycznia młodzi krwiodawcy oddali prawie 65 litrów życiodajnego płynu. Z pewnością tak liczna frekwencja spowodowana jest tym, że młodzież z Rudki bierze udział w konkursie pod hasłem: „Młoda krew ratuje życie” ale mimo wszystko jest to czyn warty podkreślenia, bo wszak nie każdego stać na odwagę, aby dać sobie utoczyć prawie 0,5 litra krwi. Najbardziej emocjonalnie przeżywali to młodzi ludzie, którzy po raz pierwszy pragnęli dołączyć do licznego grona honorowych dawców krwi. – W grudniu, niestety, nie mogłam oddać krwi, ponieważ miałam zbyt niski poziom hemoglobiny, ale nie zmartwiłam się tym bardzo. Wiedziałam, że to chwilowa niedyspozycja, dlatego teraz przyszłam na pewniaka. Decyzję, by oddać krew, podjęłam pod wpływem impulsu, który zobligował mnie, aby pomóc potrzebującemu człowiekowi. Przezwyciężyłam nawet strach, który towarzyszył mi przez cały czas, a po oddaniu krwi poczułam się osłabiona, ale jestem z siebie dumna i zrobię to jeszcze nie raz – powiedziała Anna Poświętna, uczennica III klasy Technikum Żywienia. Wśród krwiodawców z ZSR nie ma wyraźnej dominacji płci. Siły damsko-męskie rozłożone są równomiernie. – Poszedłem oddać krew, bo namówił mnie mój kolega Przemek. Chciałem sprawdzić, czy zemdleję – mówił dumnie Daniel Wodyński, uczeń klasy III. – Ku mojemu zdziwieniu nie zemdlałem i na dodatek dostałem mnóstwo słodyczy; poznałem także, jaką mam grupę krwi. Ale to tak humorystycznie. Tak naprawdę to chciałem poczuć się potrzebny – i chyba o to w całym tym krwiodawstwie chodzi, żeby ludzie ludziom pomagali – dodał Daniel. Brawo! Tak trzymać Jarosław Usakiewicz niedziela podlaska Redakcja podlaska: ks. Dariusz Frydrych (redaktor odpowiedzialny) ks. Krzysztof Żero ul. Kościelna 10 17-312 Drohiczyn tel./fax (0-85) 656-57-54 e-mail: [email protected] e-mail: [email protected] e-mail: [email protected] Redakcja częstochowska: Edyta Hartman ul. 3 Maja 12 42-200 Częstochowa tel. (0-34) 369-43-29