Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Świeta w Akyrfie (odc. 13)
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
TENTEGO
P { margin-bottom: 0.21cm; }A:link { }
Rozdział 13
Sęp i gepard weszli do nory Mikołaja. Spodziewali się ujrzeć brodatego,
rubasznego dziadka, zamiast tego zobaczyli antylopę gnu, lamparta, lwa,
dwa skrzaty, papugę i robaczka świętojańskiego. Nie było ani śladu kogoś,
kto choć trochę by przypominał człowieka, którego widzieli na świątecznych
widokówkach. Spojrzeli niewyraźnie po sobie.
- Przepraszam – odezwał się Ted – szukamy takiego gościa od świąt, Święty
Mikołaj się nazywa, podobno można go tu zastać.
- Jest tutaj – odpowiedział mu lew. Jego grzywa, która jeszcze nie osiągnęła
imponujących rozmiarów, wskazywała na względnie młody wiek.
- Naprawdę, który z was to Mikołaj? - zapytał podejrzliwe Gerard.
- Ja jestem Mikołajem – odpowiedział lew.
- Nie, to ja jestem Mikołajem! – zaprzeczyła papuga.
- Coś wam się pomyliło, to ja jestem Mikołajem – dołączył się jeden ze
skrzatów.
- Co ty gadasz! Przecież to ja jestem Świętym Mikołajem – powiedział jego
kolega.
- Nie słuchajcie ich – zwrócił się gnu do gości – to wariaci. Wydaje się im, że
są Mikołajami. A przecież wiadomo, że to ja nim jestem.
Ted zamrugał ze zdziwienia oczami. Gerard, który to dostrzegł zaczął się
Strona: 1/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
śmiać. Sep tak rzadko ukazywał emocje, że każdy ich przejaw wywoływał u
jego kompana atak wesołości, nawet jeśli było to coś tak nieznacznego jak
mrugnięcie oczami.
Gnu, który pomyślał, że śmieje się z niego, oburzył się.
- Śmieszy cię to? Nie wierzysz mi? Myślisz,że jestem wariatem. Nie jestem
wariatem. To oni są wariatami, ja nie jestem.
- Nie skąd – zaprzeczył gepard – śmieje się z niego.
Kot wskazał na sępa.
- Dlaczego się z niego śmiejesz? Antylopa uspokoiła się trochę.
- Mruga.
Teraz z kolei gnu zamrugał ze zdziwienia.
- Co w tym śmiesznego?
- On zawsze ma taki kamienny dziób – wyjaśnił gepard.
Gnu zamrugał znowu.
- Jesteś wariatem? - zapytał.
- Nie, po prostu ciesze się.
- Czyli jesteś.
- Nie, nie jestem – oburzył się gepard.
- Jesteś.
- Sam jesteś.
- Ja nie jestem, Ty jesteś.
- Wcale nie, bo ty jesteś..
- Ja nie jestem, bo ty jesteś.
- Udowodnij.
Gnu został zbity z tropu.
- Eee... No, wiesz. Jesteś bo jesteś i już.
Strona: 2/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Teraz z kolei Ted zaczął się śmiać.
- Świętna ta logika – wtrącił uchachany. - Kot wygrał.
- Dzięki – podziękował wygrany.
Gepard spojrzał porozumiewawczo na Teda, spojrzenie to mówiło – stary, to
nie jest miejsce, którego szukamy. Ted odpowiedział mu podobnym
spojrzeniem, które z kolei mówiło – ewakuujmy się stąd.
- Nowi pacjenci? - usłyszeli za sobą czyjś głos.
Obejrzeli się raptownie. Spode łba przypatrywała im uważnie się hiena. Jej
pysk rozchylił się w szerokim uśmiechu ukazując śnieżnobiałe ostre zęby.
- Nie, niezupełnie. My tylko...
- Wszyscy pacjenci ta mówią – przerwała Tedowi hiena.
- Ale my naprawdę tylko...
- Z czym przychodzicie? - ciągnęła wywiad hiena- macie nerwice natręctw,
psychozę, wydaje się wam, że jesteście Mikołajami, Bogami, skrzatami czy
jakimiś innymi ami? A może po prostu chcecie sobie zdrowo przyćpać.
- Przyćpać?- zdziwił się Gerard.
- No przyćpać to jak chcecie jakieś zielsko, żeby się fajnie poczuć.
- Nie jadam roślin – skwitował Gerard.
- Ja też – dodał Ted.
- Pierwszy raz widzę hienę, która jest jaroszką.
- Ja też – zgodził się Ted.
- Nieprawda, nie jestem jaroszką.
- Jesz zielsko, a ten, kto je roślinny jest jaroszem, czyli jesteś – zawyrokował
Ted.
- Nie kłóć się z nim, on zawsze wynajdzie jakiś kontrargument. Lepiej się z
nim zgadzać, zaoszczędzisz sobie mnóstwo nerwów – pouczył hienę gepard.
- Mam propozycje – zaproponował Ted. - My będziemy udawać, że nie jesteś
jaroszką, a ty będziesz udawać, że nie jesteśmy pacjentami. Zgoda?
Strona: 3/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Niech będzie – zgodziła się hiena.
- Powiesz nam coś więcej o tym miejscu i o tych typach co są Mikołajami.
- Zapraszam na zewnątrz, porozmawiajmy na osobności.
Wygramolili się z nory i weszli do znajdującej się obok jamy, osłoniętej
wielką kotarą, zrobioną z liści palmowych.
- To mój gabinet - wyjaśniła hiena.
Nie było w nim absolutnie nic, żadnych ozdób, żadnych mebli, nawet nie
było żadnego posłania. Wszędzie była tylko brudna i niczym nie zmącona
ziemia. Wyjątkiem była owa kotara, która osłaniała jamę od ciekawskich
spojrzeń z zewnątrz.
- Znajdujecie się w tak zwanym placówce dla psychicznie chorych zwierząt.zaczęła Hiena. -Trafiają tu pacjenci, którym krótko mówiąc coś odbiło. I z
jakiegoś powodu funkcjonują gorzej niż powinni, staramy się dociec
dlaczego tak jest i im pomóc. Można im pomóc dokarmiając ich różnymi
ziołami, które jednak nie umiejętnie zrobione mogą przynieść więcej szkody
niż pożytku, koka, marihuana i takie tam. Można się od nich uniezależnić
więc, powinny być podawane tylko w obecności specjalisty.
- Chyba uzależnić – poprawił Ted.
- Właśnie tak mówię, uniezależnić – ciągnęła dalej hiena. - Kiedy biorą ich za
dużo, to nie mogą już bez nich żyć. A biorą za dużo, zawsze.
- Dlaczego?
- Przyzwyczajają się. Zażywają na początku względnie małą, niegroźną ilość i
jest im fajnie. Podoba im się ten efekt. Więc chcą się tak czuć znowu. Biorą
znowu, ale ich organizm się przyzwyczaja i ta sama dawka już im nie
wystarcza, żeby się tak samo poczuć jak za pierwszym razem. Więc biorą
więcej i znowu jest fajnie. Ale po jakimś czasie to więcej się okazuje za mało
i biorą jeszcze więcej. I tu już się zaczyna problem. Bo to im szkodzi.
- Ale po co w ogóle to biorą? - Zapytał Ted.
- Eee, nie wymyślono ja dotąd nic lepszego.
- Nie o to pytam. Dlaczego w ogóle potrzebują to brać? Dlaczego im odbij?
Dlaczego wydaje im się, że są kimś innym niż są? To już nie wystarcza im
bycie sobą? Ja bym chyba zwariował jakbym próbował być jeszcze kimś
innym niż jestem, i tak mam z ogarnięciem jedne osobowości dość problemu.
Strona: 4/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Gerard zresztą też. Gdybym mu zaserwował jeszcze, ze jestem Mikołajem to
pewnie bym mu działał jeszcze bardziej na nerwy. Prawda Gerard?
- Działasz mi na nerwy – syknął przez zęby gepard.
- Widzisz – sęp zwrócił się do Hieny. - I tak jest na granicy załamania
nerwowego. Już dawno mu sugerowałem, żeby napił się ziółek, ale obywa się
jakoś bez nich. Można!?. Można, Gerard może opowiedzieć twoim pacjentom
jak to robi.
- Nie może. To by sprawiło, że przemysł zielarski przestałby generować zyski,
innymi słowy to się nie opłaca.
- Czyli powstał dla zysku?
- Ja każdy przemysł. Nie chodzi o to, żeby pomagać innym, tylko o to, żeby
to przynosiło jakąś opłacalność. Jeśli zrobi się to pod przykrywa pomocy, to
całkiem fajne brzmi. Nie wiedzieliście o tym?
- Zawsze wydawało mi się, że w życiu chodzi o to,żeby się najeść. Potem się
dowiedziałem, ze trzeba mieć jakoś rodzinę, a teraz dowiaduje się, ze trzeba
mieć jakieś zyski – powiedział Gerard.
- To trochę komplikuje życie – zgodziła się hiena. - Dlatego zwierzaki wariują.
- Nie pamiętam, żeby kiedyś ktoś w Akyrfie wariował. Wszyscy cieszyli się
tym co mają, nie było poczucia, że coś trzeba zrobić albo kimś być – myślał
na głos Gerard.
- Myślisz, ze to przez tę święta? - Podsunął mu myśl Ted.
- Coraz mniej podoba mi się ten Mikołaj. - podsumował gepard.
Strona: 5/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl