O Programie Rozwoju Polskiej Humanistyki

Transkrypt

O Programie Rozwoju Polskiej Humanistyki
O Programie Rozwoju Polskiej
Humanistyki
Fatalna sytuacja nauk humanistycznych i społecznych, utrzymująca się w Polsce od wielu dziesięcioleci,
jest niewątpliwie rezultatem celowo prowadzonej
od zakończenia II wojny światowej polityki władz państwowych, która zmierza do maksymalnego ograniczenia
społecznego oddziaływania tych nauk. Pomimo przemian,
jakie dokonały się w Polsce po roku 1989, kierunek tej
polityki nie uległ zasadniczej zmianie, przy czym ów
opłakany stan polskiej humanistyki pogarsza się z roku
na rok. Warto tu zauważyć, że tego rodzaju stosunek
naszych władz odpowiedzialnych za naukę niestety jest
całkowicie zgodny z aktualnymi dyrektywami Unii Europejskiej, które wręcz ignorują nauki humanistyczne, uznając
je za nieprzydatne z ekonomicznego punktu widzenia.
O rozwoju każdej dyscypliny decydują dwa podstawowe czynniki: jakość kadry naukowej i wysokość środków
finansowych przeznaczonych na działalność badawczą.
Jeśli idzie o pierwszy z tych czynników, to można stwierdzić
z satysfakcją, że dysponujemy potężną, świetnie wyszkoloną i wysoko cenioną na arenie międzynarodowej
kadrą humanistów niemal we wszystkich dyscyplinach.
Odmiennie i wręcz katastrofalnie przedstawia się sprawa
środków finansowych na badania naukowe w dziedzinie
humanistyki. Trwająca w Polsce od dziesięcioleci dyskryminacja nauk humanistycznych i społecznych w porównaniu z innymi dziedzinami nauki nie pozwala ani na kontynuację prowadzonych przez wiele lat ważnych przedsięwzięć badawczych, ani też na podejmowanie nowych
inicjatyw, istotnych dla rozwoju polskiej nauki i kultury.
Przechodząc od pobieżnej z konieczności diagnozy
ogólnej sytuacji naszej humanistyki do praktycznych
dezyderatów zmierzających do uzdrowienia czy chociażby
tylko poprawy obecnego stanu rzeczy, należy moim
zdaniem postulować zasadnicze zwiększenie nakładów
przeznaczonych na rozwój nauk humanistycznych
i społecznych. Umożliwi to:
1. tworzenie i finansowanie zespołów badawczych,
w tym także interdyscyplinarnych, dla rozwiązywania
konkretnych zadań naukowych;
2. zwiększenie liczby etatów naukowo-badawczych
i naukowo-dydaktycznych w dyscyplinach humanistycznych, zarówno w wyższych uczelniach,
jak też w placówkach naukowych;
3. przydzielanie znacznie liczniejszych i wyższych
grantów przeznaczonych na realizacje programów
badawczych w zakresie nauk humanistycznych
i społecznych;
4. przydzielenie wielokrotnie wyższych środków finansowych bibliotekom, zarówno w szkołach wyższych,
jak i w placówkach naukowych, dla umożliwienia
zakupu książek i czasopism krajowych i zagranicznych,
niezbędnych do prowadzenia badań na poziomie
europejskim.
Konieczna jest również wnikliwa rewizja i gruntowna
reforma programów nauczania przedmiotów humanistycznych i społecznych w gimnazjach i liceach, między
innymi przywrócenie obowiązkowej nauki języków i kultury
antycznej w klasach humanistycznych i przynajmniej
fakultatywnej w klasach o innym profilu.
STANISŁAW STABRYŁA
W związku z uchwałą Walnego Zgromadzenia z dnia
22 listopada 2008 dotyczącą wieloletniego programu
rozwoju polskiej humanistyki przedstawiam próbę określenia działań, jakie powinny znaleźć miejsce w tym programie.
Ogromne znaczenie dla rozwoju humanistyki ma
uświadomienie już uczniów szkół gimnazjalnych i licealnych,
jakie znaczenie ma ta dziedzina dla kultury, której wpływ
może się zarysowywać we wszystkich obszarach życia.
Dlatego też proponuję, by we wszystkich szkołach średnich,
podnieść poziom nauczania przedmiotów humanistycznych. Należy rozszerzyć program i zwiększyć wymagania
w zakresie historii, szczególnie historii Polski, i języków
obcych – mam na myśli przede wszystkim łacinę i język
angielski. Sądzę też, że wprowadzenie pewnego zakresu
psychologii, logiki i informatyki pomogłoby młodym ludziom
w orientacji w wymogach i sytuacji współczesnego świata.
Uniwersytety i szkoły wyższe, które prowadzą do tworzenia środowisk humanistycznych, powinny starać się
o wysoki poziom studiów humanistycznych. Wysokie –
wyższe niż obecnie – wymagania stawiane studentom
historii, literatury, filozofii, filologii itp., a także nauk społecznych, oraz wspieranie zdolnych i pilnych studentów państwowymi, wysokimi (nie mniej niż 2 000 zł. miesięcznie)
stypendiami, wyróżniającymi wspomniane dziedziny, umożliwią rozwój polskiej humanistyki. Wielką rolę, jeśli chodzi
o stypendia, mogą odegrać wszelakie polskie i zagraniczne
fundacje. Należałoby, zatem uprościć przepisy i wymogi
prawne stawiane sponsorom fundacji. Ważną rzeczą byłoby
dla fundacji podniesienie przez państwo kwoty stypendium,
która nie jest opodatkowana. Dziś to tylko 380 zł miesięcznie.
Sądzę, że stowarzyszenia i instytuty mieszczące się
w kręgu humanistyki, jeśli praca ich jest godna poparcia,
wymagają pomocy ze strony władz. Tworzą, bowiem środowiska humanistyczne, których wartość dla Polski jest
nie do przecenienia.
ZOFIA WŁODEK
Partnerem czasopisma jest Miasto Kraków
12.01.2009
Str. 2
PAUza Akademicka Nr 29, 12 marca 2009
________________________________________________________________________________________________________________
Bezsporna wersja polityki
historycznej
Raz po raz wydobywa się na powierzchnię publicznej
debaty kwestia polityki historycznej. Zazwyczaj naznaczona ideowo lub zgoła ideologiczne – przez to nieustannie
sporna. Na instytucje powołane do jej uprawiania,
jak Muzeum Powstania Warszawskiego lub tworzone
dopiero Muzeum Historii Polski, na rozmaite cykliczne
bądź jednorazowe inicjatywy, patrzymy z niejaką nieufnością
– zwłaszcza ludzie mojego pokolenia, które przeżyło
wykreślanie z encyklopedii hasła „Katyń”.
Polityka historyczna to jest troska o zbiorową pamięć,
o trwanie w niej obrazów przeszłości narodowej
ze wszystkim, co budzi dumę, zatem i chęć naśladowania
wzorów’ inspiruje do działania, ale i ze wszystkim,
co zawstydza – by było poniechane na zawsze.
***
20 lutego 2009 na Zamku Królewskim w Warszawie
odebrał Nagrodę im. Aleksandra Gieysztora dyrektor
Zamku Królewskiego na Wawelu profesor Jan Ostrowski
za wielkie dzieło inwentaryzowania katolickich zabytków
sakralnych na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, będących
dzisiaj w granicach Ukrainy i Białorusi. Czytelnicy PAUzy
mieli zapewne już sposobność dowiedzieć się o tym niezwykłym i imponującym przedsięwzięciu realizowanym
z inicjatywy prof. Ostrowskiego, przywołam więc tylko to,
co sam laureat podkreślił podczas uroczystości: dobrą
współpracę polskich historyków sztuki, historyków i archiwistów z ich kolegami zza wschodniej granicy.
Nagrodę im. A. Gieysztora przyznano po raz dziesiąty,
w dziesiątą rocznicę śmierci jej Patrona. Miałam przyjemność pracować przez trzy lata w Zamku Królewskim
w Warszawie – którego profesor Gieysztor był dyrektorem
– lata rozpoczęte stanem wojennym. Pamiętam liczne
jego mniej i bardziej oficjalne wypowiedzi, że to miejsce,
odbudowane z gruzów i wyposażone uratowanymi sprzętami, w części stanisławowskiej wedle zachowanych inwentarzy, ma unaoczniać Polakom majestat Rzeczypospolitej.
Gorszył niekiedy Profesor historyków sztuki rekonstrukcjami, np. krzeseł w sali Senatorskiej, które się nie zachowały. Muzealne kanony dopuszczają bowiem do muzealnych wnętrz jedynie to, co oryginalne.
Temu samemu celowi służyły i służą urządzane
w Zamku wystawy: od najdawniejszych dokumentów
państwowych, poprzez czasy Sobieskiego – owe „babie
lato” Rzeczypospolitej szlacheckiej, do obecnej wystawy
Dwudziestolecia międzywojennego. Do roku 1989 taka
polityka historyczna była przede wszystkim krzepieniem
serc przez odkłamywanie uogólnionych oszczerstw
pod adresem całej polskiej historii do roku 1945.
Zakłamywane i obciążone tragicznym doświadczeniem
były nasze stosunki ze wschodnimi sąsiadami. Dlatego
dzieło tegorocznego laureata Nagrody im Gieysztora,
prof. Jana Ostrowskiego, ma dodatkowy – poza wartością
naukową – walor. Patron Nagrody – wybitny mediewista –
pisał dwa lata przed śmiercią: „Russia, Ruthenia, Ruś
w średniowiecznej polszczyźnie to zbiorowa nazwa i kraju
i ludzi – jawiła się Polakom jako inna niż oni, ale im niedaleka wspólnota ich wschodnich sąsiadów”. Bliska dzisiaj
współpraca nad zachowaniem pamięci o wspólnym dziedzictwie kulturowym na ziemiach, które przypadły tej
wspólnocie za sprawą historii, potwierdza trafność dostrzeżenia i wskazania odległego tropu.
W 125-rocznicę założenia Banku Handlowego S.A.
w Warszawie powstała Fundacja Kronenberga przy „City
Handlowym” i podjęła dzieło światłego i szczodrego mecenatu wobec działań na rzecz dobra publicznego, w tym
– ochrony dziedzictwa kulturowego. Wyraża to dewiza
Fundacji: „Znamy historię – pielęgnujemy historię”. Profesor
Gieysztor został członkiem Rady Fundacji, wiążąc z jej
działalnością nadzieje na skuteczność ochrony dziedzictwa
kulturowego, która w Jego zainteresowaniach i celach
zajmowała coraz to znaczniejsze miejsce.
W dziesięciolecie Nagrody Jego imienia warto przypomnieć niektórych przynajmniej laureatów, spośród osób
i instytucji, jakim ją przyznała kapituła.
Pierwszym był Społeczny Komitet Opieki nad Starymi
Powązkami, kierowany przez Jerzego Waldorffa. Podczas
tegorocznej uroczystości przypomniano, że w okresie
zaborów warszawska nekropolia była miejscem stawiania
pomników zasłużonym Polakom, których pamięci carskie
władze nie pozwalały uczcić inaczej. Jest w tych zabytkach
szczególna kumulacja pamięci o ludziach i dziejach.
Ubiegłoroczną Nagrodę otrzymał Zakład Narodowy
im. Ossolińskich za „nieprzerwane od 190 lat pozyskiwanie
i gromadzenie najcenniejszych archiwalnych i bibliofilskich
pozycji, mających nieocenione znaczenie dla naszej kultury
narodowej”. Uzasadnienie to nie ukazuje dramatyzmu
działań dyrektora Ossolineum dra Adolfa Juzwenki i kierowanego przezeń zespołu w dążeniu do scalenia zbiorów –
nie drogą żądań rewindykacyjnych, lecz współpracy ze stroną
ukraińską. W ich rezultacie powstanie we Wrocławiu
Muzeum Lubomirskich, ze znajdującymi się w Ossolineum
kolekcjami rycin i numizmatów (część zbiorów lwowskich),
a we Lwowie najprawdopodobniej filia Zakładu Narodowego.
Scalenie zbiorów nastąpi dzięki komputerowym technikom
reprograficznym.
Między pierwszą Nagrodą im. A. Gieysztora a tegoroczną byli tacy laureaci jak prof. Stanisław Waltoś, dyrektor
Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego (2003); prof. Kazimierz Piotr Zaleski, dyrektor Biblioteki Polskiej w Paryżu
(2004); Krzysztof Lech Czyżewski, prezes Fundacji Pogranicze, dyrektor Ośrodka „Pogranicze – sztuk, kultur,
narodów” w Sejnach (2006).
Nie ma chyba nikogo, kto kwestionowałby zasadność
werdyktów kapituły w ciągu dziesięciu minionych lat.
Słychać głosy żalu, że Nagroda im. Gieysztora jest tylko
jedna i osoby oraz instytucje czy organizacje zasłużone
ochronie dziedzictwa kulturowego muszą czekać w kolejce
równie zasłużonych.
W regulaminie Nagrody jest punkt mówiący o przyznawaniu jej m.in. za „...upowszechnianie wiedzy o potrzebie
i metodach ochrony dziedzictwa kulturowego w Polsce”.
Ludzie wykonujący tak wielkie i złożone zadania jak to,
które „wymyślił” i wykonał prof. Jan Ostrowski, nie mają
czasu na upowszechnianie zawartości 16 tomów inwentarzy
kościołów na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej. Warto
pomyśleć, kto mógłby ich w tym wyręczać.
Polityka historyczna polega także na informowaniu
społeczeństwa, jakie dobra kultury posiada i wskazywaniu
dlaczego powinny podlegać ochronie. Na takiej wiedzy
gruntuje się pamięć obywatelska, ale i coś więcej – poczucie
tożsamości, jakie nie wyrodzi się w narodową megalomanię
ani w narodowe kompleksy. Nie szybko stanie się ono
udziałem większości i to nie za sprawą najszlachetniejszych
pojedynczych inicjatyw, lecz całościowej polityki historycznej,
wolnej od uwikłań w bieżącą politykę, otwartej na szeroki
europejski horyzont.
MAGDALENA BAJER
PAUza Akademicka Nr 29, 12 marca 2009
Str. 3
________________________________________________________________________________________________________________
Wypowiedzi w dyskusji
o polskich czasopismach naukowych
Wskazane szerokie spojrzenie i wyważenie racji
Rozsądek nakazuje, aby publikowanie za granicą
i w kraju uznać za dwie niezbędne, uzupełniające się
formy prezentowania osiągnięć wymagane od uprawiających
działalność naukową. Proporcje pomiędzy nimi powinny
wynikać ze specyfiki uprawianej tematyki.
Publikacje w renomowanych czasopismach o cyrkulacji międzynarodowej służą kształtowaniu pozycji Polski
w nauce światowej i pozwalają uczestniczyć ośrodkom
krajowym w rozwoju danej dziedziny, nawiązywać współpracę naukową i uczestniczyć w programach międzynarodowych. Zwłaszcza, że udział Polski w takich programach
jak np. Programy Ramowe Unii Europejskiej jest skromny,
niewspółmierny do naszego potencjału naukowego. Przygotowanie publikacji do renomowanego czasopisma wymaga jednakże dużego wysiłku z uwagi na wysokie wymagania zarówno co do jej treści, jak i formy, co trzeba
docenić. Trzeba jednak mieć równocześnie świadomość,
że tak upowszechniony dorobek staje się rozproszony
po wielu czasopismach i trudno dostępny w kraju, zwłaszcza
poza wąskimi specjalistycznymi kręgami.
Publikacje w czasopismach krajowych stanowią
trwały dokument działalności naukowej dostępny w kraju.
W naukach stosowanych publikacje krajowe ułatwiają
nawiązanie kontaktu dla wykorzystania wyników badań
przez przedsiębiorstwa i instytucje krajowe, m.in. szukające
tematów i zadań dla inwestycji oraz projektów finansowanych przez UE (program „innowacyjna gospodarka”).
Innowacyjność i aplikacyjność wyników badań, to kategoryczne żądania stawiane nauce na całym świecie.
Są również obszary badań ważne dla kraju
ze względów społecznych, cywilizacyjnych i in., ale o znaczeniu lokalnym, dla których trudno znaleźć miejsce
w czasopismach zagranicznych, a celowość umieszczania ich tam jest wątpliwa. Przykłady znaleźć można
m.in. wśród nauk przyrodniczych, lub humanistycznych.
Wytworzona atmosfera wątpliwości co do publikacji
krajowych sprawia, że są wartościowe dziedziny, w których
trudność zgromadzenia prac ogłoszonych za granicą
hamuje uzyskanie stopnia dr hab. i tytułu profesora,
z wielką szkodą dla rozwoju tych dziedzin. Publikowanie
w kraju jest również formą utrzymywania kontaktów
ze społeczeństwem, do którego powinna być adresowana
przynajmniej część efektów działalności badawczej. Publikacje naukowe w czasopismach fachowych służą też
podnoszeniu kwalifikacji zawodowych, co jest warunkiem
rozwoju
gospodarczego
i
cywilizacyjnego
kraju
we wszystkich obszarach.
Trzeba mieć w świadomości, że w kraju dostęp do publikacji znajdujących się w czasopismach zagranicznych,
dla zainteresowanych spoza środowiska naukowego,
nie jest łatwy. Szereg czasopism wysokiej rangi jest
w kraju całkowicie niedostępnych.
Szczególnie krytykowane są czasopisma lokalne,
zwłaszcza uczelniane. Jeżeli są przypadki czasopism
o niesatysfakcjonującym poziomie, dąży się do ich likwidacji, co jest najłatwiejsze, ale krytykujący mają też możność podniesienia ich rangi i poziomu zamieszczając
w nich własne wartościowe publikacje. Gdy ma się duży
dorobek, starczy na publikacje zagraniczne i artykuł krajowy.
Prezentowanie dorobku w kraju to obowiązek nauki
wobec społeczeństwa
Ważna społecznie rola krajowych czasopism naukowych, które są nieodzowne dla rozwoju badań naukowych
w Polsce, wraz z ich rolą edukacyjną (szkolnictwo wyższe) i informacyjną, sprawia, że należy nadać im stosowną rangę.
Uważam równocześnie, że liczba czasopism krajowych
jest wystarczająca, ich poziom edytorski znacznie się
poprawił, natomiast należy dążyć do stałego podnoszenia
poziomu naukowego. Konieczne jest też zapewnienie im
lepszego dofinansowania; są to na ogół wydawnictwa
nisko nakładowe – nie jest możliwe, aby same potrafiły się
utrzymać. Nawet czasopisma popularno-naukowe szukają
wsparcia finansowego. Niezbędne jest podniesienie
„wagi” publikowanych w nich prac przy kategoryzacji
jednostek naukowo-badawczych. Zwiększy to zainteresowanie autorów tymi czasopismami i tym samym wpłynie
na podniesienie poziomu zamieszczanych prac.
W polityce naukowej należy dążyć do zachowania
zasady, że o wartości dorobku decyduje w pierwszym
rzędzie: „co jest publikowane”, a w drugiej kolejności:
„gdzie jest publikowane”. To drugie kryterium ma wpływ
na dotarcie do środowisk uprawiających podobną tematykę i
rozpowszechnienie treści publikacji, o czym decyduje
wybór przez autora czasopisma, w jakim ją zamieszcza.
Z zasady tej wynika, że nie można dyskryminować
tzw. „czasopism lokalnych”. Pojecie to jest dyskusyjne.
Mogą zostać zaliczone do nich również periodyki wydawane przez PAU i Oddziały PAN. Tzw. „czasopisma lokalne” zasługują na traktowanie na równi z innymi, według
zasady najpierw „co”, a następnie „gdzie”. Należy dążyć,
aby wartość merytoryczna publikacji miała istotny wpływ
na punktację czasopism i wysokość dofinansowania.
Niska punktacja czasopism krajowych skłania do tworzenia
własnych czasopism o charakterze międzynarodowym,
aby poprawić bilans wypracowywanych punktów. Wobec
ogromnej liczby czasopism wydawanych obecnie w świecie
(a co roku powstają nowe), powoływanie kolejnego jest
uzasadnione tylko wtedy, gdy sygnalizuje nową, perspektywiczną tematykę lub rozwojowy obszar badań. Należy
pamiętać, ze czasopismo świeżo utworzone, nie daje
od razu szansy wejścia publikacji w obieg międzynarodowy,
co zapewniają renomowane czasopisma, posiadające
rozbudowany system informacji internetowej.
LESZEK STOCH
PAUza Akademicka zaprasza do współpracy.
Oczekujemy na artykuły do 4 500 znaków (ze spacjami)
i ilustracje w formacie JPEG o rozdzielczości 300 dpi.
Artykuły, listy i komentarze
prosimy nadsyłać na adres: [email protected]
Str. 4
PAUza Akademicka Nr 29, 12 marca 2009
________________________________________________________________________________________________________________
Bywały bankiety…
Wesele „per procura”
Nie zachował się opis bankietu, wydanego w kwietniu 1518 w Krakowie z okazji koronacji królowej Bony,
wiadomo tylko, że trwał osiem godzin. Zachowało się
natomiast dokładne menu obiadu w trzynastowiecznym
neapolitańskim Castel Capuano po dokonaniu w grudniu
1517 roku zaślubin Bony „przez prokurację”, przy czym
Zygmunta I reprezentowali ks. Jan Konarski i kasztelan
kaliski Stanisław Ostroróg; podaje je Adam Darowski
w swojej książce pt. Bona Sforza (Rzym 1904). W tym
popisie włoskiej sztuki kulinarnej uderza obfitość dań
mięsnych, przeplatanych swobodnie wszelkiego rodzaju
deserami:
Nougat z orzeszków z serem śmietankowym
i marmolada z różnych owoców. Sałaty. Galareta z jagnięcia. Sztuka mięsa z białym sosem z jajami
i musztardą. Pieczone gołębie (po dwa na osobę). Pieczeń wołowa ze słodkim sosem winnym. Ciasto francuskie
nadziewane słodkim serem. Dziczyzna gotowana
z pieprzną przyprawą. Paszteciki z mięsa. Pawie duszone.
Ciasteczka na sposób florencki. Pieczeń z dziczyzny
z białymi kluskami, (tzw. „strangolapreti” (dławiksięży);
nazwa pochodząca stąd, że się nimi księża neapolitańscy
zajadali). Gałeczki z mięsa i zupa „nauma” (?). Bażanty
pieczone z plackiem słodkim z sera (być może prototyp
polskiego sernika). Kapłony obkładane słoniną. Białe
ciasteczka. Galaretka mięsna w kieliszkach. Króliki.
„Guanti”, zawijane ciasto z cukrem i miodem wewnątrz.
Kuropatwy obkładane małymi kwaskowatymi jabłuszkami
i konfiturą z pigw. Ciasteczka z ryżu z winem. Karmelki.
Płaskie ciastka nadziewane. Smażone kasztany. „Nevole”,
starożytna potrawa neapolitańska z delikatnego ciasta,
przysypanego cukrem. Białe wino gotowane z miodem
i korzeniami. Konfitury.
MIECZYSŁAW GRYDZEWSKI
Silva rerum
***
Bankiet koronacyjny Dymitra Samozwańca
Z pamiętników Stanisława Niemojewskiego,
który w r. 1606 towarzyszył Marynie Mniszchównie w wyprawie po koronie carską. Jej mąż, car-samozwaniec
Dymitr, wydał w Moskwie bankiet koronacyjny. Złożyły
się na tenże:
Kolano łabędzie z miodem miasto podlewy; skrzydło
cietrzewia pieczonego, cienko pokrajano w talerzyki,
a limoniami po wierzchu położono, które oni zowią jabłuszka, kwaszone „kak ogórce”; główka zajęcza, pod nią bigosek;
barana kawałek z barszczem; kura czwarta część, biało
z kwasem, w którym trochę krup pływało; druga część
kura, żółtawo z barszczykiem, w którym także się krupy
goniły; łopatka wędzona jagnięcia, mlekiem podlana;
ciasto na kształt pasztety, wewnątrz mięsa baraniego
nakrajano drobno, z tłustym świnim mięsem świeżym;
ciasto, w nim przekładane jajca z twarogiem; ciasta
sztuka niemała, wysoka na kształt czapki brąszwickiej,
po wierzchu miodem pomazano; drewno, oblepione
ciastem, na kształt szyszki, trochę tego przypieczono,
a po wierzchu także miodem przaśnym polano; tort
z wątroby baraniej a z krup jęczmiennych; płuca drobno
siekane z jagłami, z miodem, z pepercem a szafranem,
który oni mchem zowią.
MIECZYSŁAW GRYDZEWSKI
Silva rerum
***
Imieniny Radziwiłła
Uczta imieninowa u księcia Karola Radziwiłła –
„Panie Kochanku” w Nieświeżu około r. 1765:
Nic się nie pokazało na tym obiedzie, czego by każdy
zamożny szlachcic nie znalazł w potrzebie i u siebie. Ad
libitum barszcz i rosół dymek wonny puszczały z mis
farfurowych; a na ogromnych półmiskach i jeszcze ogromniejszych blatach, wszystkiego ze srebra, pajuki roznosili
wołowinę z chrzanem, flaki z imbierem, kaczki z kaparami,
indyki z podlewą migdałową, kapłony z serdelami, cietrzewie z buraczkami i różne dziczyzny pieczone. A to wszystko przeplatane ze szczupakami złoconemi szafranem,
karpiami miodem zarumienionemi, jazgarzami i sielawą
zaprawionemi goździkami i kwiatem muszkatołowym.
Były też rozmaite przysmaczki w Litwie tylko widziane, jak łapy niedźwiedzie z wiśniowym sokiem, ogony
bobrowe z kawiorem, chrapy łosie z figatelami, jeże
pieczone garnirujące naroki sarnie przysmażone z pistacyami, głowy odyńca w korzennem winie duszone.
To wszystko zakrapiało się w żołądku winem z Królewca sprowadzonem, gdyż odwieczna piwnica Nieświeska tak została zrabowaną, że na siłę znaleziono w niej
parę tuzinów butelek starego węgrzyna, dla częstowania
pierwszych matadorów tak duchownego jak i świeckiego
stanu, Niknęły półmiski pod zębem litewskim, a Książę,
jako gospodarz, chodził około stołu od panów do szlachty,
wszystkich przepraszając, że nie przyjmuje ich jeszcze
wedle swoich życzeń i ich wartości. I nieraz na przyjacielskim talerzu brata szlachcica, nabierze jakiegoś jadła
i śpiesznie go pożywa na jakimś stoliku, postawionem
pod ścianą.
HENRYK RZEWUSKI
Listopad, Warszawa 1900 (fragment)
PAUza Akademicka - Tygodnik Polskiej Akademii Umiejętności i środowiska naukowego. Rada Redakcyjna: Magdalena Bajer, Andrzej Białas,
Aleksander Koj, Stanisław Rodziński, Adam Strzałkowski, Andrzej Szczeklik, Piotr Sztompka, Jerzy Vetulani, Jerzy Wyrozumski, Franciszek Ziejka.
Redakcja: Marian Nowy - redaktor naczelny ([email protected]), Andrzej Kobos - z-ca red. naczelnego ([email protected]),
Agnieszka Chudecka - fotoskład, Jarosław Brzoskowski – konsultacja, Anna Michalewicz - dyrektor administracyjny.
Adres dla korespondencji: Polska Akademia Umiejętności, 31-016 Kraków, ul. Sławkowska 17, www.pauza.krakow.pl, [email protected] .
Oczekujemy na artykuły do 4 500 znaków (ze spacjami) i ilustracje w formacie JPEG o rozdzielczości 300 dpi. Redakcja zastrzega sobie
prawo skracania artykułów i korespondencji oraz zaopatrywania ich własnymi tytułami. Artykułów niezamówionych redakcja nie zwraca.