ReadDesk - Tyfloświat

Transkrypt

ReadDesk - Tyfloświat
www.tyfloswiat.pl
Kwartalnik, nr 2 (23) 2014, bezpłatny, ISSN: 1689-8362
TYFLO{WIAT
Coolreader
Voice
Dream
Reader
– więcej niż
czytanie książek
ReadDesk
– wady i zalety
www.tyfloswiat.pl
Kwartalnik, nr 2 (23) 2014, bezpłatny, ISSN: 1689-8362
W numerze
TYFLO{WIAT
Coolreader
Voice
Dream
Reader
3 E-booki w Polsce – stan obecny i przyszłość
Czy polscy czytelnicy przyzwyczaili się już do książek, które nie pachną
papierem i farbą drukarską? Czy rezygnując z tradycyjnego czytelnictwa
nie tracimy dostępu do najnowszych pozycji? Czy jest jeszcze miejsce dla
książek wydawanych w brajlu? Na te i inne pytania stara się odpowiedzieć
Robert Drozd.
ReadDesk
– wady i zalety
– więcej niż
czytanie książek
10 Dział Zbiorów dla Niewidomych Głównej
Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego
Aleksandra Bohusz przybliża nam okoliczności, mające wpływ na zmiany,
jakie zaszły w strukturach Biblioteki Centralnej Polskiego Związku
Niewidomych.
KWARTALNIK
NR 2 (23) 2014
WYDAWCA
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego
ul. Wybickiego 3a, 31-261 Kraków
http://www.firr.org.pl
tel.: (+48) 12 629 85 14; faks: (+48) 12 629 85 15
e-mail: [email protected]
Organizacja Pożytku Publicznego
Nr konta 77 2130 0004 2001 0255 9953 0005
UTILITIA
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
Utilitia sp. z o.o.
ul. Jana Pawła II 64
TILITIA
32-091UMichałowice
http://www.utilitia.pl
tel.: (+48) 663 883 600
e-mail: [email protected]
19 Mazowieckie Stowarzyszenie Pracy
dla Niepełnosprawnych „De Facto”
Aleksandra Bohusz omawia działalność Mazowieckiego Stowarzyszenia
Pracy dla Niepełnosprawnych „De Facto”, znanego niewidomym
i słabowidzącym czytelnikom m.in. z prowadzenia e-Kiosku z prasą
UTILITIA w wersjach dostosowanych do potrzeb użytkowników z dysfunkcją wzroku.
UTILITIA
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
UTILITIA
Podmiotem odpowiedzialnym za publikację
treści merytorycznych jest Fundacja
Instytut Rozwoju Regionalnego
UTILITIA
Podmiotem odpowiedzialnym za działalność
reklamową jest Utilitia sp. z o.o.
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
REDAKTOR NACZELNY
Joanna Piwowońska
tel. kom. (+48) 663 883 332
e-mail: [email protected]
INTERNET
www.tyfloswiat.pl
SKŁAD komputerowy
More Concept
Marcin de Lehenstein Werndl
Fotografia na okładce
donskarpo
DRUK
K&K
Dział reklamy
e-mail: [email protected]
Redakcja nie odpowiada za treść
publikowanych reklam, ogłoszeń, materiałów
sponsorowanych i informacyjnych.
26 ReadDesk – wady i zalety
Katarzyna Heba dzieli się z czytelnikami wrażeniami z testowania
ReadDeska – przenośnego skanera dedykowanego niewidomym
użytkownikom.
UTILITIA
29 Zoomtext ImageReader 1.1
UTILITIA
Czy Zoomtext ImageReader wart jest swojej ceny? Czy może zastąpić
standardowy skaner podłączany do peceta? Marcin Borek dzieli się
z czytelnikami swoimi odczuciami na temat tego urządzenia.
33 VoiceDreamReader - więcej niż czytanie książek
Robert Hetzyg omawia alternatywny czytnik książek elektronicznych,
dostępny dla użytkowników urządzeń spod znaku nadgryzionego
jabłuszka.
36 Cool Reader – sposób na mobilną lekturę
w systemie Android
Tomasz Bilecki konfrontuje obietnice producenta oprogramowania
Cool Reader z rzeczywistością i sprawdza, czy program może być przydatny
dla użytkowników z dysfunkcją wzroku.
Nakład dofinansowany ze środków Państwowego
Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, zmian
stylistycznych i opatrywania nowymi tytułami materiałów nadesłanych do druku. Materiałów niezamówionych nie zwracamy.
Wszystkie teksty zawarte w tym numerze czasopisma Tyfloświat dostępne są na licencji Creative
Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Ponownie
rozpowszechniany utwór, dostępny na tej licencji,
musi zawierać następujące informacje: imię i nazwisko autora tekstu, nazwę czasopisma oraz jego
numer. Zdjęcia zawarte w czasopiśmie chronione
są prawem autorskim i ich przedruk wymaga zgody autora.
41Wordpress
Michał Dębiec przedstawia jeden z najpopularniejszych systemów
do tworzenia i zarządzania treścią w Internecie.
48 Alternatywne czytniki e-booków w iOS
Kamil Żak rusza na poszukiwanie idealnego czytnika e-booków
dla systemu iOS.
3
E-booki
w Polsce
stan obecny
i przyszłość
Robert Drozd
Książki elektroniczne podbijają świat w niespotykanym tempie.
W Stanach zajęły już około 30% całego rynku wydawniczego.
Ten artykuł ma za zadanie pomóc w zorientowaniu się,
o co chodzi w tym momencie na rynku e-booków i w jakim
kierunku on zmierza.
Od czterech lat prowadzę bloga
Świat Czytników, poświęconego czytnikom e-booków
z tzw. papierem elektronicznym. Obserwuję w nim rozwój polskiego rynku książek
elektronicznych.
Jeszcze kilka lat temu
w e-księgarniach mieliśmy
wyłącznie poradniki na temat
sukcesu. Dzisiaj możemy kupić
niemal wszystkie bestsellery
z księgarni „papierowych”.
Kiedyś większość e-booków była
zabezpieczona przez restrykcyjny DRM – dzisiaj możemy
z nimi robić, co chcemy. Jeszcze
do niedawna większość książek
elektronicznych kosztowała
tyle samo co papierowe – dziś
kupimy je znacznie taniej.
Mówiąc krótko – również
i w Polsce mamy e-bookową
rewolucję. Cały rynek e-książek
jest wciąż niewielki, na poziomie
2-3 procent, ale kto tylko przekonał się do tej formy czytelnictwa, sam zaczyna czytać więcej
i przekonuje innych.
Książki elektroniczne przynoszą korzyść niemal każdemu
czytelnikowi. Mnie najbardziej
cieszy to, że ze sobą mogę
nosić całą biblioteczkę, już
nigdy nie zabraknie mi pod
NR 2 (23) 2014
4
E-booki dają prawdziwym bibliofilom możliwość zabierania odpowiedniego zapasu książek gdziekolwiek się wybiorą
ręką ciekawych lektur. Osoby
słabowidzące cieszą się z możliwości dowolnego powiększenia
tekstu. E-booki można też łatwo
przekształcić do formy dźwiękowej, a popularne programy
do ich odtwarzania współpracują z oprogramowaniem
asystującym.
Czym są właściwie e-booki?
Pierwsza reakcja przy zetknięciu się z tematyką e-booków
to nierzadko irytacja. Pojawiają
się nieznane skróty i nazwy, nad
którymi trudno zapanować.
Jeszcze 5-10 lat temu, gdy
w Polsce nie było legalnych
książek elektronicznych, przez
nasze dyski przewijały się często
amatorskie opracowania w formatach tekstowych (TXT) albo
Microsoft Word (DOC). Dzisiaj
dominują tzw. formaty mobilne
– czyli EPUB oraz MOBI.
Twórcy formatów mobilnych
mieli niełatwy orzech do zgryzienia. Taki format powinien
być plastyczny i umożliwiać
odtworzenie na różnego rodzaju
sprzęcie. Ktoś może mieć telefon
z ekranem 3 cale, ktoś czytnik
z 6 calami, ktoś wreszcie tablet
10-calowy. A kto komu zabroni
otworzyć e-booka na komputerze, gdzie monitor ma wielkość
24 cali?
Dlatego też książki elektroniczne mają zazwyczaj formę
linearną. Tam, gdzie w papierze
znajdowało się kilka kolumn,
dodatkowe kapsułki czy ramki
– w e-bookach mamy ciągły
tekst, który czytany jest w określonej kolejności. Oznacza to,
że książkę trzeba na nowo
przygotować, opracować spisy
treści, odnośniki, tabele itd. Jest
tu pewna analogia do programów czytających ekran, które
pracują podobnie, np. ze stronami internetowymi.
Międzynarodowy standard
i najbardziej uniwersalny format to EPUB. Jest to format
oparty na języku HTML, takim
samym, w jakim działają strony
internetowe. Pliki te otworzymy na większości czytników
e-booków (z jednym poważnym
5
wyjątkiem – Kindle), na tabletach czy telefonach. EPUB jest
formatem otwartym, łatwo
zatem o jego modyfikacje
i rozszerzanie.
W Polsce bardzo popularny
jest format MOBI – a to przez
popularność czytników Amazonu. Został on stworzony przez
firmę Mobipocket, którą przejął
Amazon i wykorzystał na czytnikach Kindle, choć da się go
przeczytać również na innych
urządzeniach. Przykładowo,
na telefonach Nokii z Symbianem mieliśmy do czynienia
z bardzo dobrym programem
Mobipocket Reader, który nawet
dziś otworzy wszystkie książki
z polskich księgarni.
Synonimem e-booka bywa
często plik PDF. I tu mamy
problem. PDF-y są elektroniczną
formą książki papierowej,
a przecież książek elektronicznych nie czytamy tak samo
jak papierowych. Na małym
ekranie czytnika i telefonu taki
plik będzie znacznie mniejszy
niż książka papierowa i przez
to nieczytelny. Wiele programów, choćby Adobe Reader ma
funkcję „reflow” – przerabia
ona w locie taki plik do formy
liniowej – a zatem robi z niego
coś w rodzaju EPUB-a. Niestety,
nie zawsze się to sprawdza –
często efektem będą urwane
zdania, postrzępione akapity
lub – w gorszych przypadkach –
kompletny chaos.
Dlatego, jeśli mamy wybór,
warto unikać PDF – wybierajmy
te księgarnie, które oferują
formaty EPUB lub MOBI. A najlepiej jest wybierać te, które mają
tzw. multiformat. Oznacza to,
że kupując książkę, dostajemy
od razu kilka formatów. Zwykle
jest to EPUB oraz MOBI, a czasami dodatkowo PDF. Multiformat zapewnia, że e-booka, którego kupiliśmy dziś, będziemy
w stanie przeczytać na innym
urządzeniu za kilka lat.
Warto jeszcze wspomnieć
o zabezpieczeniach e-booków.
Wydawcy chcą uniknąć sytuacji,
w której plik z książką elektroniczną będzie nielegalnie
rozpowszechniany w różnych
serwisach.
Większość księgarni na świecie – w tym Amazon – stosuje
różne zabezpieczenia w rodzaju
DRM (Digital Rights Management). Pliki zabezpieczone
w ten sposób można otworzyć wyłącznie na wybranych
urządzeniach, ograniczone jest
drukowanie i kopiowanie tekstu.
Nie trzeba mówić, jak wielki problem stanowi to dla czytelnika.
Również w Polsce jeszcze kilka
lat temu bardzo popularny był
tzw. Adobe DRM. Aby przeczytać książkę, należało zainstalować program Adobe Digital
Editions i przejść przez proces
autoryzacji.
Całe szczęście to się zmieniło – przynajmniej u nas. Dziś
najpopularniejsze są zabezpieczenia znakiem wodnym. Jest
to ukryty w pliku podpis oraz
informacje o zamówieniu. Jeśli
taki plik zostanie udostępniony
nielegalnie, wtedy znak wodny
pozwoli określić, kto był jego
nabywcą.
Najważniejsze jest to,
że znaki wodne są najczęściej
niewidoczne dla czytelnika.
Wyjątkiem od tej reguły będą
użytkownicy czytników ekranu,
którzy co kilka stron mogą
spotkać się ze zbitką niezrozumiałych znaków i symboli,
a w środku tego chaosu usłyszeć swoje imię, nazwisko oraz
adres e-mail. Nie ma żadnych
ograniczeń w otwieraniu czy
kopiowaniu książek ze znakiem
wodnym. Jest to więc zabezpieczenie głównie psychologiczne
– dzięki niemu pamiętamy,
aby takimi plikami nie dzielić
się w zbyt szerokim gronie.
Oczywiście w ramach dozwolonego użytku prywatnego
możemy taką książkę pożyczyć
znajomemu.
Gdy kupujemy e-booki, zwracajmy więc uwagę na to, jaki
rodzaj zabezpieczeń jest stosowany i wybierajmy te ze znakiem wodnym.
Jak rozwija się polski rynek
e-booków?
Polskie księgarnie mają dziś
kilkanaście tysięcy unikalnych
tytułów e-booków. Czy to jest
dużo czy mało?
Co miesiąc na Świecie Czytników przygotowuję zestawienie,
w którym biorę pod lupę TOP 30
„papierowych” list bestsellerów
i sprawdzam, jak wiele z nich
jest już dostępnych w wersji
elektronicznej. W ostatnich miesiącach aż 80-90% miało już
swoje cyfrowe odpowiedniki,
w tym niemal cała literatura
piękna.
Możemy założyć, że jeśli
jakaś książka jest głośna, jeśli
pochodzi od znanego autora
i wydało ją duże wydawnictwo –
wtedy prawie na pewno kupimy
wersję elektroniczną.
NR 2 (23) 2014
6
Co więcej – zdarza się,
że premiery elektroniczne
wyprzedzają te papierowe.
Wcześniej można było kupić
choćby „Ostatnie rozdanie” Wiesława Myśliwskiego albo słynną
„Antologię 100/X”, zbierającą
najlepsze polskie reportaże XX
wieku.
Jeśli chodzi o nowości, nie ma
zatem powodów do narzekania.
Znacznie gorzej bywa
ze wznowieniami pozycji starszych. Tutaj na drodze stają
często umowy wydawców
z autorami czy też agentami,
które nie uwzględniały formy
elektronicznej. Wydawcy starają
się takie umowy aktualizować,
ale idzie to powoli. Bo pamiętajmy, że jednak e-booki
to wciąż kilka procent rynku, nie
jest inwestycja, która zwraca się
natychmiast. Z tego też powodu
małe wydawnictwa, te kilku-
osobowe, nieufnie podchodzą
do e-booków. Ważne jest to,
abyśmy to my – czytelnicy
– domagali się wersji elektronicznych, pytali o nie mailowo,
telefonicznie albo osobiście, np.
podczas targów książki.
Warto wspomnieć o rosnącym rynku prasy w formatach
mobilnych. W różnych księgarniach dostaniemy popularne
dzienniki czy tygodniki. I tak,
dostępne są „Gazeta Wyborcza” (Publio.pl), „Rzeczpospolita” (Ekiosk.pl) albo „Dziennik.
Gazeta Prawna” (Nexto.pl).
„Politykę” najlepiej kupić bezpośrednio od wydawcy, czyli w serwisie politykacyfrowa.pl.
Co mają do zaoferowania
księgarnie?
Polski rynek sprzedaży książek elektronicznych jest bardzo
nietypowy. W wielu innych
krajach dominuje kilku wielkich graczy, na przykład Amazon, Kobo czy Barnes&Noble.
W Polsce do dyspozycji mamy
w tym momencie kilkadziesiąt księgarni internetowych
z e-bookami.
Konkurencja jest zatem dość
duża, co przekłada się na liczne
promocje i z reguły niższe ceny
niż w przypadku książek papierowych. Pamiętajmy jednak,
że czasami na niższą cenę
trzeba trochę poczekać, w ten
sposób za większość tytułów
nie zapłacimy więcej niż kilkanaście złotych. Wiele serwisów
umożliwia porównanie cen
e-booków – przykładowo: ebooki.swiatczytnikow.pl, lubimyczytac.pl albo upolujebooka.pl.
Na Świecie Czytników znaleźć
można też cykliczne artykuły,
omawiające promocje dnia
z polskich księgarni.
7
Rynek e-booków w Polsce to zalednie 2-3 % całej sprzedaży książek, ale dzięki dużej aktywności
małych księgarni ma się coraz lepiej.
Na jakie księgarnie warto
zwrócić uwagę? Najważniejszych
jest tylko kilka. Szczególnie
istotne są te sklepy, które mają
wyłączność na oferty konkretnych wydawców, bowiem
niektóre książki kupimy tylko
u nich:
• Woblink.com – księgarnia
będąca własnością Wydawnictwa Otwarte, tylko u nich
znajdziemy książki ze Znaku.
Woblink przygotowuje często
atrakcyjne promocje, choćby
z wykorzystaniem kodów
rabatowych.
• Ebookpoint.pl – księgarnia
Grupy Wydawniczej Helion
– tylko tu kupimy książki
Helionu, Onepress, Sensus
czy Editio. Warto zwrócić
uwagę na codzienne pro-
mocje, w których losowo
wybrany e-book kosztuje
zaledwie 9,90 zł.
• Publio.pl – księgarnia
Agory. W niej znajdziemy
choćby elektroniczne wydanie Gazety Wyborczej albo
bezpłatny dziennik Metro.
Publio przygotowuje często
promocje tematyczne – np.
literatura podróżnicza, górska, czwartkowe wieczory
z kryminałem itd.
Z innych księgarni warto
wymienić:
• Virtualo.pl – księgarnia
będąca własnością grupy
kapitałowej Empik, a jednocześnie największy dystrybutor e-booków w Polsce.
Znajdziemy w niej bardzo
dobre ceny na popularne
wydawnictwo WAB.
• Nexto.pl – to weteran polskich sklepów z e-bookami,
szczególnie warto zwrócić
uwagę na bogatą ofertę
prasy. Znajdziemy tu mobilne
wydania „Wprost”, „Do Rzeczy”, „Charakterów” albo
„Tygodnika Powszechnego”.
Bardzo ciekawą ofertę ma
Legimi.com – jako jedyni w Polsce umożliwiają kupno miesięcznego abonamentu na e-booki.
W jego ramach otrzymujemy
dostęp do ponad 5000 tytułów.
Możemy je czytać w aplikacji
Legimi na Androida, iOS, Windows Phone oraz Windows 8.
Można też kupić czytniki Onyx
z tą aplikacją. W zależności
NR 2 (23) 2014
8
od tego, jaką wysokość abonamentu wybierzemy, możemy
przeczytać miesięcznie od 300
stron, aż do opcji „bez limitu”.
Wiele księgarni ma programy
lojalnościowe, które premiują
zakupy w jednym miejscu. Przykładowo w Nexto i Legimi za
każdą wydaną złotówkę dostaniemy punkty, które możemy
wydać potem na książki.
Woblink za większe zakupy
wysyła kody rabatowe, np. na 10
złotych zniżki. Ebookpoint dla
klientów, którzy dużo kupują
daje 10% zniżki.
Warto zwrócić uwagę na serwis, który księgarnią nie jest.
BookRage.com oferuje cykliczne
pakiety książek, które wcześniej
były często niedostępne w wersji
elektronicznej. Za kilka książek
zapłacimy dowolną kwotę, może
być to nawet złotówka. Za cały
pakiet musimy zapłacić kwotę
średnią, która wynosiła zwykle
20-40 złotych. Wydano w ten
sposób m.in. klasykę polskiej
fantastyki, czyli powieści Janusza
A. Zajdla albo Feliksa W. Kresa.
Większość księgarni umożliwia płatność przelewem, kartą
kredytową, niektóre dają możliwość skorzystania z Paypala.
Bardzo dobrym pomysłem,
wdrożonym na razie tylko
w kilku księgarniach (np. Nexto
i Publio) jest tzw. szybki zakup.
Działa to podobnie jak w amazon.com – podajemy tylko raz
dane swojej karty płatniczej,
następnie kupować możemy
jednym kliknięciem.
Kilka księgarni (Nexto,
Virtualo, Legimi) umożliwia też
doładowanie konta punktowego,
przy pomocy którego możemy
płacić niemal natychmiast.
Nie za wszystkie książki
musimy płacić. Wiele książek
dostępnych jest albo w domenie
publicznej, co oznacza, że prawa
autorskie do nich wygasły, albo
na tzw. wolnych licencjach.
Warto zwrócić uwagę szczególnie na dwa serwisy:
• WolneLektury.pl – znajdziemy tam setki lektur szkolnych oraz inne teksty należące już do klasyki literatury.
Sienkiewicz, Reymont, Proust, Poe, Witkiewicz i wielu
innych.
• FantastykaPolska.pl – to inicjatywa zbierająca opowiadania i dłuższe formy kilkudziesięciu polskich autorów
związanych z tematyką
fantasy i science-fiction.
9
Obserwujmy też stronę
publicznego projektu podręczników elektronicznych: epodreczniki.pl. Na razie jest tam
niewiele pozycji, ale gdy projekt
się zakończy w roku 2015, mają
być gotowe zestawy darmowych
podręczników, również w formacie EPUB.
Prognozy na przyszłość
zł. Taka cena pozwala popularyzować czytanie, nieraz także
wyzwala kupowanie impulsowe.
Taką książkę kupujemy często
„na zapas”, nawet jeśli nie zamierzamy jej czytać w tej chwili.
To sytuacja bardzo dobra
dla czytelników – nie do końca
dobra dla księgarni. Na tak
tanich e-bookach nie da się zarabiać, o ile nie kupują ich dziesiątki tysięcy osób. Takiej popularności e-booki w Polsce jeszcze
nie mają. Kiedyś na Świecie
Czytników zastanawiałem się
nawet, czy takie promocje
zniszczą rynek e-booków, nie ma
na to jednoznacznej odpowiedzi.
Na pewno utrudnią funkcjonowanie mniejszym księgarniom,
które nie będą w stanie utrzymać się z niskiej marży. Pamiętajmy jednak, że wszystkim
sprzedawcom zależy na zachęceniu klientów do czytania w wersji elektronicznej.
fot. sashkin, shutterstock.com, Sergey Nivens, Milosz_M, Texelart, benchart
Jeszcze kilka lat temu można
się było obawiać, że temat
e-booków zostanie zignorowany
przez polską branżę wydawniczą. Tak się na szczęście nie
stało i trudno sobie wyobrazić,
że wydawnictwa wycofają się
z drogi, na którą wkroczyły.
Największą niewiadomą jest
wejście na polski rynek firmy
Amazon i otwarcie polskiego
oddziału Kindle Store. Może
to nastąpić w każdej chwili,
a możemy też poczekać jeszcze
kilka lat. Tak czy inaczej, widmo
wielkiego gracza jest też motywatorem dla polskich księgarni,
aby nie ustawać w rozwoju
i zdobywaniu klientów. Amazon
ma ogromną przewagę ekosystemu opartego o urządzenia
Kindle – nie ma prostszego sposobu na kupowanie e-booków
niż słynne jedno kliknięcie, które
firma opatentowała w Stanach.
Jak wspomniałem jednak wcześniej, takie jedno kliknięcie
mają też polskie księgarnie
i wynik walki wcale nie wydaje
się przesądzony. Są też głosy,
że Amazon może polski rynek
zlekceważyć, tak samo jak kilka
lat temu zrobił to Ebay – i przez
to nie uzyska w Polsce lepszej
pozycji.
Najważniejsze jest chyba to,
że oferta elektroniczna będzie
rosła, nie wygląda też na to, aby
konkurencja między księgarniami
miała maleć. Wiele księgarni ma
ceny promocyjne sięgające 9,90
NR 2 (23) 2014
10
Aleksandra Bohusz
Dział Zbiorów
dla Niewidomych
Głównej Biblioteki Pracy
i Zabezpieczenia Społecznego
Przed czterema laty („Tyfloświat”, nr 2 (8) 2010), w pierwszym z cyklu artykułów zatytułowanych
„Czytać każdy może” została bardzo szeroko opisana działalność Biblioteki Centralnej Polskiego
Związku Niewidomych (BC PZN). Z początkiem roku 2013 status tej placówki diametralnie się zmienił.
Biblioteka Cyfrowa została zlikwidowana, a działalność Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia
Społecznego rozszerzono o upowszechnianie czytelnictwa osób niewidomych i słabowidzących.
Wydarzenie to wzbudzało i nadal wzbudza
liczne kontrowersje wśród osób z dysfunkcją
wzroku. W dyskusjach pojawiają się opinie,
że pozbycie się przez Polski Związek Niewidomych jednostki z długoletnią tradycją, jaką
niewątpliwie była Biblioteka Centralna, świadczy
o niegospodarności związkowych władz i z pewnością doprowadzi do znacznego zahamowania
rozwoju czytelnictwa w gronie niewidomych
i słabowidzących.
Niniejszy tekst nie jest ani głosem poparcia,
ani sprzeciwu wobec powyższych tez. Ma jedynie na celu obiektywne przedstawienie przyczyn
zaistniałych przemian, ich realnych konsekwencji
dla czytelników korzystających z usług DZdN oraz
planów rozwoju placówki w nowej sytuacji.
11
Uwarunkowania prawno-finansowe
Biblioteka Centralna Polskiego Związku Niewidomych od lat miała problemy ze zdobywaniem
dotacji na swoją działalność. Pochodziły one
głównie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwa
Kultury i Dziedzictwa Narodowego, finansowanie to było jednak niestałe, należało cyklicznie
na nowo się o nie ubiegać. Moment krytyczny
nastąpił z końcem 2010 r., kiedy to wygasł projekt
zapewniający Bibliotece Centralnej środki na kilka
poprzednich lat, a widoków na kolejny nie było.
Władze Związku, przedstawiciele Ministerstwa
Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Państwowego
Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
oraz Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych powołały więc zespół mający wypracować trwałe rozwiązanie ciągle powtarzającego
się problemu. Pomysłów było wiele. Rozważano
m.in. wcielenie Biblioteki Centralnej do Biblioteki
Narodowej bądź oddanie pod bezpośredni zarząd
Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
jednak żadna z tych dwóch instytucji nie wyraziła zgody na przejęcie pełnej i stałej opieki nad
związkową placówką.
Ostatecznie w 2012 r. uzyskano zgodę Ministra
Finansów na rozszerzenie działalności Głównej
Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego
przy Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej o rozwój czytelnictwa wśród niewidomych
i słabowidzących.
W grudniu 2012 podpisano list intencyjny.
Minister Pracy i Polityki Społecznej zobowiązał się
w nim do poszerzenia działalności GBPiZS o upowszechnianie czytelnictwa osób z dysfunkcją
wzroku ze szczególnym uwzględnieniem udostępniania zbiorów i ich digitalizacji. Aby to umożliwić,
PZN miał przekazać GBPiZS zasoby Biblioteki
Centralnej. Związek postawił również warunek, że mimo poszerzenia działalności GBPiZS
biblioteka dla niewidomych pozostanie w swojej
dotychczasowej siedzibie (przy ul. Konwiktorskiej
7 w Warszawie) i utrzyma wszystkie formy wypożyczeń. Główna Biblioteka Pracy i Zabezpieczenia
Społecznego obiecała także dbałość o ciągły
rozwój Działu dla Niewidomych i sukcesywne
powiększanie jego zbiorów.
Nowa odsłona strony internetowej Biblioteki
24 grudnia 2012 r. Minister Pracy i Polityki Społecznej wydał zarządzenie w sprawie GBPiZS. Jako
pełniąca funkcję centralnej biblioteki w zakresie
ekonomicznych i społecznych zagadnień pracy
ma za zadanie szczególnie uwzględniać czytelnictwo osób niewidomych i słabowidzących
poprzez wypożyczanie książek oraz czasopism
w dostępnych dla nich formatach. Dokument
wszedł w życie z dniem 1 stycznia 2013. Od tego
momentu na Konwiktorskiej rozpoczął działalność
Dział Zbiorów dla Niewidomych Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego (DZdN
GBPiZS), zyskując stałe finansowanie ze środków
publicznych. Nastąpił przy tym podział zadań
wykonywanych przez dawną BC. GBPiZS przejęła
udostępnianie i digitalizację zbiorów, natomiast
w gestii PZN pozostawiono działalność kulturalną,
tj. promocję czytelnictwa, m.in. poprzez organizowanie i przeprowadzanie konkursów czytelniczych
oraz animowanie spotkań i wykładów w ramach
Tyflogalerii. Wchodząc w skład Biblioteki Ministerstwa Pracy, DZdN stał się w pewnym sensie
placówką rządową, dlatego jego funkcjonowanie
nadzoruje, specjalnie w tym celu zatrudniony, pracownik Biura Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych.
Przejściowe niedogodności
Od momentu rozszerzenia działalności GBPiZS
rozpoczął się proces przekazywania przez PZN
księgozbiorów bibliotece ministerialnej. Aby
NR 2 (23) 2014
12
Książki mówione nie będą już czytelnikom przesyłane pocztą
niczego nie pominąć, należało jednak najpierw dokonać ich inwentaryzacji. I tu pojawił
się pierwszy, realny powód do niezadowolenia wśród czytelników z dysfunkcją wzroku.
Po pierwsze – uporządkowywanie zbiorów
wymagało fizycznej obecności publikacji
w wypożyczalniach, zatem co pewien czas
wyłączano część książek z użytku, co oznaczało,
że zarówno miejscowi, jak i zamiejscowi czytelnicy byli proszeni o natychmiastowe oddawanie
książek znajdujących się na ich kontach, niezależnie od tego, w jakim miejscu lektury akurat
byli. Po drugie – aby inwentaryzacja przebiegała
jak najbardziej sprawnie, na pewien czas placówkę zamknięto. Na szczęście przerwa w funkcjonowaniu nie trwała zbyt długo, choć termin
otwarcia kilkakrotnie przesuwano, czytelnicy byli
o tym jednak na bieżąco informowani, a po przekazaniu księgozbiorów GBPiZS mogli wrócić
do przerwanych lektur.
Biblioteka Ministerstwa Pracy nie była jeszcze
wówczas wpisana na listę podmiotów uprawnionych do bezpłatnego wysyłania książek osobom
niewidomym, musiano więc „zawiesić” tę formę
udostępniania i znaleźć rozwiązanie problemu.
Z pomocą przyszedł PZN, biorąc przesyłanie książek na siebie.
Przez lata pracownik Biblioteki Centralnej
dowoził lektury czytelnikom z Warszawy i okolic, którzy ze względu na podeszły wiek lub stan
zdrowia nie byli w stanie po nie przybyć. Po rozszerzeniu działalności GBPiZS zabrakło bibliobusu.
Szybko jednak uzyskano zgodę Ministerstwa
na zakup nowego, który dowozi książki na indywi-
13
dualną prośbę czytelników, przy czym zasadność
wniosków jest weryfikowana przez bibliotekarzy.
Trwałe zmiany
Likwidacja BC i poszerzenie działalności GBPiZS
były jednak przedsięwzięciami o tak radykalnym
charakterze, że siłą rzeczy pociągnęły za sobą
pewne nieodwracalne przemiany. Przede wszystkim placówka przy Konwiktorskiej, będąca wcześniej jednostką właściwie w pełni samodzielną
(podległą, co prawda, PZN, ale posiadającą własną
Dyrekcję) stała się częścią dużej, ministerialnej
biblioteki.
W konsekwencji działy udostępniające
poszczególne typy zbiorów otrzymały nazwy
wypożyczalni: książek brajlowskich, mówionych,
tyflologicznej, muzycznej oraz on-line. Ta ostatnia
„wchłonęła” Dział Książek Cyfrowych, udostępniający publikacje w formacie TXT. Można je teraz
pobierać ze strony serwisu wypożyczeń on-line.
Natomiast wypożyczalnia zbiorów muzycznych
istnieje faktycznie tylko z nazwy, gdyż udostęp-
nianiem płyt zajmują się pracownicy wypożyczalni
książek mówionych.
Tak, jak deklarowano w liście intencyjnym
z 2012 r., zachowane zostały wszystkie formy
wypożyczeń, tj.: miejscowe, wysyłka książek
pocztą, ich dowóz bibliobusem do osób starszych
bądź z niepełnosprawnością sprzężoną oraz on-line. Jednak regulamin DZdN GBPiZS obowiązujący od 15 listopada 2013 wprowadził znaczące
obostrzenia, jeśli chodzi o grupę uprawnionych
do korzystania ze zbiorów. Modyfikacje te wynikają z faktu, że biblioteka przy Konwiktorskiej,
jako jednostka PZN, podlegała innym przepisom
niż biblioteczna placówka ministerialna. Obecnie
obowiązuje ją m.in. ustawa o bibliotekach, a także
o finansach publicznych.
Pojęcie „osoba z niepełnosprawnością” rozumiane jest ściśle według ustawy o rehabilitacji
zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób
niepełnosprawnych z sierpnia 1997 r. Z tego
powodu ze zbiorów DZdN mogą obecnie w pełni
korzystać jedynie czytelnicy z orzeczonym stop-
Największą zaletę rozszerzenia działalności GBiZS o czytelnictwo na rzecz osób niewidomych jest
jego rozwój, m.in. zakup nowych książek
NR 2 (23) 2014
14
Ze zbiorów DZdN mogą obecnie w pełni korzystać jedynie czytelnicy z orzeczonym stopniem
niepełnosprawności
niem niepełnosprawności (nie tylko ze względu
na wzrok). Biblioteka zaprzestała gromadzenia
orzeczeń, trzeba jedynie przedstawić je do wglądu
przy zapisie. Możliwości korzystania ze wszystkich
wypożyczalni zostały pozbawione osoby pełnosprawne, które ukończyły 75. rok życia oraz z dysleksją. Mają one szansę na przeglądanie publikacji
na miejscu, a także wypożyczanie zbiorów w formie fizycznej, np. płyt AUDIO CD lub MP3 z książkami bądź muzyką, jednak nie za pośrednictwem
poczty, gdyż generowałoby to koszty (bezpłatna
wysyłka przysługuje wyłącznie czytelnikom
ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności wzrokowej).
Największe kontrowersje wśród niewidomych
i słabowidzących wzbudziło wstrzymanie przez
DZdN wysyłki książek czytelnikom mieszkającym
poza granicami Polski. Zakaz dotyczy również
korzystania ze zbiorów elektronicznych, zatem
ludzie ci nie mogą pobierać publikacji z wypożyczalni on-line. Obostrzenie obowiązuje niezależnie
od tego, czy zamieszkujemy za granicą czasowo
czy na stałe. W jego wyniku czasowymi czytelnikami DZdN, po spełnieniu pozostałych warunków
regulaminu, mogą natomiast stać się osoby, które
przyjechały na pewien czas do Polski.
Ta niekorzystna zmiana ma jednak swoje głębokie uzasadnienie prawne. Jak wyjaśnia Monika
Cieniewska – II Zastępca Dyrektora GBPiZS,
odpowiedzialny za Dział Zbiorów dla Niewidomych
– wypożyczanie przez BC PZN książek czytelnikom
z zagranicy nie było uregulowane żadnymi przepisami. W dobie coraz większych możliwości rozpowszechniania publikacji, m.in. za pośrednictwem
Internetu, niezwykle ważne jest działanie zgodnie
z prawem, zwłaszcza że od roku 2012 przedstawiciele Biblioteki Centralnej, a obecnie Działu
Zbiorów dla Niewidomych, biorą udział w pracach
zespołu złożonego z wydawców i osób z dysfunkcją wzroku. Ma on na celu stworzenie rozwiązań
zwiększających dostęp do czytelnictwa wśród
niewidomych i słabowidzących. Aby starania
15
te przyniosły jak najlepsze efekty, DZdN chce być
tzw. zaufanym pośrednikiem, czyli nie prowadzić
żadnych nie do końca zalegalizowanych działań.
Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych zawiera, co prawda, artykuł 331, z którego
treści wynika, iż osoby z problemami wzrokowymi
mogą korzystać z alternatywnych, dostępnych
dla nich formatów publikacji, przepis ten ma
jednak charakter terytorialny, tzn. obowiązuje
wyłącznie na terenie Rzeczypospolitej Polskiej.
Ponieważ z podobnymi problemami borykają się
niewidomi w innych krajach (prawa autorskie
są tam zdecydowanie bardziej restrykcyjne niż
w Polsce), będąca agendą Organizacji Narodów
Zjednoczonych Światowa Organizacja Własności
Intelektualnej (WIPO) prowadzi negocjacje z autorami i wydawcami. Mają one na celu rozstrzygnięcie kwestii transgraniczności wypożyczeń.
WIPO jest na drodze do dokonania pierwszej
istotnej zmiany w tym zakresie. Podczas konferencji w Marakeszu 27 czerwca 2013 r. przyjęto
Traktat w sprawie dozwolonego użytku na rzecz
osób niewidomych i niedowidzących/osób z dysfunkcjami uniemożliwiającymi zapoznawanie
się z drukiem, który da ludziom z problemami
wzrokowymi szansę na korzystanie z zasobów
bibliotek zagranicznych. Aby jednak mógł wejść
w życie, konieczne są zmiany w przepisach obowiązujących w poszczególnych krajach, w tym
w polskim prawie autorskim, oraz ratyfikowanie
dokumentu przez wszystkie państwa nim zainteresowane. Gdy się to stanie, DZdN na pewno
wznowi wysyłkę książek za granicę oraz umożliwi mieszkającym tam czytelnikom korzystanie
z zasobów internetowych. Zamierza też współpracować z bibliotekami dla niewidomych w innych
krajach i udostępniać zbiory w ramach wypożyczeń międzybibliotecznych.
Dział Zbiorów dla Niewidomych, podobnie jak
wcześniej Biblioteka Centralna, jest czynny dla
czytelników miejscowych w poniedziałki, wtorki,
czwartki i piątki. Po zbiory muzyczne można
zgłaszać się do Wypożyczalni książek mówionych jedynie w czwartki i piątki, ponadto płyty
z muzyką nie są wysyłane pocztą. Środa to z kolei
dzień kursowania bibliobusu. Liczba godzin wypożyczeń w poszczególnych dniach zmalała w stosunku do tej z czasów przynależności Biblioteki
Po reorganizacji Biblioteki planowane jest wdrożenie druku książek w brajlu na zamówienie
NR 2 (23) 2014
16
do PZN, jednak zdaniem II Zastępcy Dyrektora
GBPiZS – Moniki Cieniewskiej wystarcza, aby
obsłużyć wszystkich przychodzących po lektury
na Konwiktorską. We wtorki i czwartki zachowano też wypożyczenia popołudniowe, co jest
niezwykle istotne dla czytelników uczęszczających
do szkół, studiujących i pracujących zawodowo.
Oczywiście zmianie uległ adres bibliotecznej
witryny internetowej. Obecnie szczegóły dotyczące zapisów do placówki, godzin otwarcia
poszczególnych wypożyczalni, treść regulaminu,
katalogi oraz inne informacje praktyczne można
znaleźć na stronie: http//www.dzdn.pl.
W dalszym ciągu istnieje również możliwość
bezpośredniego dotarcia do internetowych zasobów wypożyczalni on-line: http//wypozycz.dzdn.pl.
Plany na przyszłość
II Zastępca Dyrektora GBPiZS – Pani Monika Cieniewska podkreśla, że największą zaletę rozszerzenia działalności Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego o czytelnictwo na rzecz osób
niewidomych i słabowidzących stanowi uzyskanie
stabilizacji finansowej. Pozwala ona na bardziej
dynamiczny rozwój, m.in. nabywanie większej
ilości książek, w tym nowości wydawniczych.
Zakup audiobooków jest korzystniejszy, ponieważ
– po pierwsze – ani PZN, ani DZdN, nie dysponują
studiem nagrań, a po drugie – kupno płyt generuje
znacznie mniejsze koszty niż wynajęcie studia,
opłacenie lektora i reżysera dźwięku (nagranie
jednej pozycji książkowej na własną rękę to ok.
4000 PLN). Zresztą, mimo że większości niewidomych i słabowidzących wydaje się, że nie zaakceptują takiego rozwiązania, przyszłość audiobooków
będą stanowiły pliki tekstowe przetwarzane przy
użyciu mowy syntetycznej do postaci dźwiękowej.
Ten sposób przygotowywania książek jest znacznie szybszy i tańszy. Głosy lektorów pozostaną
jednak niezastąpione np. przy nagrywaniu utworów poetyckich, w których, obok treści, niezwykle
ważną rolę odgrywa interpretacja.
Dzięki dysponowaniu przez DZdN środkami
publicznymi pojawiła się też szansa na bardziej
Zmiany w Bibliotece Centralnej sięgnęły głębiej niż tylko zmiana afiliacji, na potrzeby całej operacji zinwentaryzowano całe zbiory
17
efektywne powiększanie księgozbioru brajlowskiego. Dotychczas Biblioteka mogła pozwolić
sobie jedynie na zakup ok. 30 tytułów rocznie.
Obecnie, po nabyciu drukarki brajlowskiej, przygotowuje się do przedstawienia czytelnikom
nowej oferty, a mianowicie bezpłatnego drukowania książek pismem punktowym na życzenie.
Oczywiście nie będzie w stanie wydać wszystkich
publikacji zgłaszanych przez pojedyncze osoby,
ale spośród proponowanych tytułów wybierze
cieszące się największą popularnością. Książki
te nie będą przekazywane zamawiającym na własność. Pozostaną w Bibliotece, aby mogła z nich
skorzystać jak największa liczba czytelników.
Niestety, powyższa propozycja nie będzie raczej
dotyczyła publikacji akademickich, gdyż na ich
adaptację do potrzeb studentów oraz pracowników naukowych z dysfunkcją wzroku dotacje
otrzymują uczelniane biura ds. niepełnosprawnych. DZdN wspiera jednak swoich studiujących
czytelników, skanując dla nich i przetwarzając
do postaci plików tekstowych bądź syntetycznego
MP3 potrzebne materiały.
Tego typu pomoc zaczęła być udzielana
wszystkim korzystającym z Biblioteki jeszcze za
czasów jej przynależności do PZN. Aby przygotowywanie zamawianych książek czy czasopism
przebiegało jak najsprawniej, placówka planuje
zakup skanera, który sam przewraca strony.
Nieustannie trwają również negocjacje z wydawnictwami w celu pozyskiwania plików tekstowych
bezpośrednio od nich. Obawiają się oni jednak,
że publikacje przekazywane w formie elektronicznej na rzecz czytelników niewidomych i słabowidzących staną się, za pośrednictwem Internetu,
powszechnie dostępne. Dlatego DZdN GBPiZS
robi wszystko, aby wykazać dobrą wolę działania
zgodnie z prawem. Udostępnia książki w formacie
TXT absolutnie nieatrakcyjnym dla ludzi widzących oraz w standardzie DAISY o obniżonej jakości, żeby uniemożliwić przetworzenie ich do wersji
studyjnej i utrudnić rozprowadzanie na zasadach
komercyjnych. Planuje także wprowadzenie tzw.
watermarkowania przy pobieraniu zbiorów z serwisu wypożyczeń on-line. Wstawienie znaku wodnego i przypisanie każdemu czytelnikowi indywidualnego kodu dostępu do tak zabezpieczonej
książki sprawi, że w razie nielegalnego rozpowszechnienia jej w sieci pracownicy wypożyczalni
bez trudu ustalą, kto popełnił wykroczenie.
NR 2 (23) 2014
18
W chwili poszerzania działalności Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego o rozwój
czytelnictwa wśród osób niewidomych i słabowidzących wydawało się, że decyzja o podjęciu tego
kroku była zbyt szybka i przyniesie same negatywne skutki. Utrata przez PZN placówki z sześćdziesięcioletnią tradycją rzeczywiście mogłaby
zostać uznana za kardynalny błąd. Nie należy jednak zapominać, dlaczego zdecydowano się na tak
radykalne rozwiązanie. Aby móc się rozwijać
i dalej prowadzić rozliczne działania o charakterze
czytelniczo-kulturalnym, Biblioteka, choć brzmi
to bardzo prozaicznie, po prostu potrzebowała
pieniędzy, a z tymi były coraz większe kłopoty.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdyby nie
dokonano zmiany statusu prawnego, Biblioteka
Centralna w niedługim czasie upadłaby z powodów budżetowych. Dotacje ze środków publicznych zapewniają jej natomiast stabilność finansową i pozwalają na dalszy, może nawet szybszy,
niż dotychczas, rozwój.
Nie sprawdziły się również w zasadzie obawy,
że powstanie nowej placówki pod nazwą Dział
Zbiorów dla Niewidomych Głównej Biblioteki Pracy
i Zabezpieczenia Społecznego będzie niekorzystne
dla przeciętnego czytelnika. Owszem, początkowo
występowały pewne utrudnienia, jak czasowe
zamknięcie biblioteki, wstrzymanie wysyłki książek czy brak bibliobusu, jednak takie sytuacje
zdarzają się zwykle, gdy jakaś organizacja modyfikuje swój stan prawny. Poza tym z perspektywy
Na stronie Serwisu Wypożyczeń niewiele się
zmieniło
niewidomych i słabowidzących użytkowników
prawie nic się nie zmieniło. Zachowano dotychczasowe formy wypożyczeń, a księgozbiór jest sukcesywnie powiększany. Co najważniejsze, Biblioteka
nie przeprowadziła się do innej siedziby, pozostało
w niej też spore grono dawnych pracowników.
Są to w większości osoby z dysfunkcją wzroku,
których bibliotekarskie doświadczenie gwarantuje
profesjonalną obsługę i zachowanie wysokiego
poziomu merytorycznego placówki.
Jedyna grupa mająca pełne prawo do niezadowolenia ze zmian to czytelnicy mieszkający za
granicą. W świetle nowego regulaminu stracili
oni bowiem prawo do korzystania ze zbiorów
DZdN. Pozostaje mieć nadzieję, że starania WIPO
oraz ratyfikacja traktatu z Marakeszu przyniosą
oczekiwane rezultaty i w niedalekiej przyszłości
biblioteki dla niewidomych oraz słabowidzących
na całym świecie będą mogły udostępniać swoje
zbiory na skalę międzynarodową.
Dziękuję pani Monice Cieniewskiej – II Zastępcy
Dyrektora GBPiZS za poświęcony czas i cenne
informacje na temat funkcjonowania Działu Zbiorów dla Niewidomych Głównej Biblioteki Pracy
i Zabezpieczenia Społecznego
fot. Soliman design, FIRR, Lol1ta, wavebreakmedia, glo, Dmitry Kalinovsky, Ajakor, Elnur
Bez rewolucji
19
Mazowieckie Stowarzyszenie
Pracy dla Niepełnosprawnych
„De Facto”
Osoby z dysfunkcją wzroku, chcące jak najpełniej uczestniczyć
w życiu społecznym, od dawna zabiegają nie tylko o rehabilitację
na wysokim poziomie, ale także o coraz większy dostęp
do literatury, prasy i kultury. Naprzeciw tym potrzebom od kilku
lat z powodzeniem wychodzi Mazowieckie Stowarzyszenie Pracy
dla Niepełnosprawnych „De Facto” (dalej „Stowarzyszenie”,
Stowarzyszenie „De Facto” lub „De Facto”). Podejmuje ono szereg
inicjatyw mających sprawić, że niewidomi i słabowidzący będą nie
tylko biernymi odbiorcami otaczającej rzeczywistości, ale jeszcze
aktywniej, niż dotychczas, włączą się w jej kreowanie.
Projektów realizowanych
przez Stowarzyszenie jest tak
dużo i mają na tyle zróżnicowany charakter, że szczegółowe
omówienie ich wszystkich znacznie przekracza ramy niniejszego
tekstu. Zostaną tutaj dokładniej
przedstawione dwa najbardziej
popularne: Internetowy Kiosk
z Prasą dla Osób Niewidomych
oraz Internetowy Klub Filmowy
Osób Niewidomych „Pociąg”.
Pozostałe będą jedynie krótko
wzmiankowane, z odesłaniem
NR 2 (23) 2014
20
Czytelników do odpowiednich
linków na stronie internetowej
„De Facto”.
Zarys historii
Mazowieckie Stowarzyszenie
Pracy dla Niepełnosprawnych
„De Facto” zostało powołane
do istnienia 21 grudnia 2005 r.
Siedzibą organizacji jest Płock
(stąd przymiotnik „Mazowieckie” w jej nazwie), ale zasięgiem
swoich działań obejmuje cały
kraj. Według statutu celem
Stowarzyszenia „De Facto” jest
realizacja zadań publicznych
w zakresie aktywizacji społecznej, zawodowej i zatrudniania
osób niepełnosprawnych oraz
wspomaganie ich pod względem
szkoleniowym, edukacyjnym,
technicznym i informacyjnym.
Z dotychczasowej praktyki
wynika, że głównymi jego
beneficjentami są osoby z problemami wzrokowymi. Działalność Stowarzyszenia opiera się
głównie na pracy społecznej,
jednak do realizacji niektórych
zadań bywają zatrudniani ludzie
z zewnątrz. Finanse na realizację
projektów pochodzą ze środków
własnych bądź dotacji. Członkami Stowarzyszenia mogą
być osoby fizyczne lub prawne,
przy czym te ostatnie wyłącznie wspierającymi. W zarządzie
są osoby pełnosprawne.
Kiosk z prasą dla osób
niewidomych
Powstał, aby umożliwić niewidomym i słabowidzącym dotarcie
do publikacji z otwartego rynku
prasowego. Najprawdopodobniej właśnie dlatego nie znajdziemy w jego ofercie takich
tytułów, jak: „Tyfloświat” czy
„Pochodnia”. Dostęp do wszystkich pism jest, oczywiście, bezpłatny. Można zaprenumerować
kwartalniki, dwumiesięczniki,
miesięczniki, dwutygodniki,
tygodniki ogólnopolskie, dzienniki lokalne i czasopisma edukacyjne. Aktualnie (sierpień 2014)
oferta Kiosku liczy ponad 65
tytułów. Początkowo ich dobór
zależał głównie od powodzenia
negocjacji z wydawcami, którzy, zgodnie z prawem, muszą
wyrazić zgodę na przetworzenie danej publikacji do postaci
alternatywnej. Z czasem jednak twórcy Kiosku zaczęli brać
również pod uwagę zdanie jego
użytkowników. Chcąc wprowadzić nowy tytuł przesyłają najpierw informację o tym fakcie
i badają, jakie będzie zainteresowanie nim.
Czasopisma są dostępne
w różnych formatach: HTML
(przesyłany mailem), płyty z plikami tekstowymi do odczytu
przy użyciu programów udźwiękawiających (to opcja dla tych,
którzy posiadają komputer, ale
bez dostępu do Internetu) oraz
nagrania MP3 (dostarczane
pocztą tradycyjną). Ponadto
miesięcznik „Claudia” oraz dwa
tytuły dla dzieci: dwutygodnik
„Kumpel” i dwutygodnik „Victor
Junior” można zaprenumerować
w wersji brajlowskiej. Trzeba
w tym celu pobrać ze strony „De
Facto” formularz zamówienia,
wypełnić, własnoręcznie podpisać i z dopiskiem „Czasopisma
w brajlu” przesłać na warszawski adres Stowarzyszenia,
alternatywę stanowi wysłanie
skanu pocztą elektroniczną.
Zamówienia czasopism w tej
wersji mogą dokonywać osoby
indywidualne bądź instytucje
(np. ośrodki szkolno-wychowawcze dla niewidomych, biblioteki
i jednostki terenowe Polskiego
Związku Niewidomych, zakłady
aktywności zawodowej, warsztaty terapii zajęciowej itp.).
Aby zapisać się do Kiosku
z prasą, należy wypełnić ankietę
dla czytelnika (do pobrania
ze strony Stowarzyszenia http//
www.defacto.org.pl w zakładce
„Kiosk z prasą dla niewidomych)
i podpisaną odesłać do „De
Facto”. Zawiera ona: dane osobowe, pytanie o stopień niepełnosprawności, przy czym tutaj
trzeba podać numer orzeczenia,
informację, czy zapisujący się
posiada dostęp do Internetu,
motywy korzystania z kiosku,
tytuły, jakimi dany czytelnik jest
zainteresowany (w tym miejscu
otwiera się lista dostępnych
czasopism z ich krótkim opisem), w jakiej formie chcemy je
otrzymywać oraz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
e-Kiosk
Niejako integralną część Kiosku
z Prasą stanowi e-Kiosk, do którego można się dostać przez
stronę Stowarzyszenia Albo
bezpośrednio:
http//www.ekiosk.defacto.org.pl
Z serwisu tego korzystają
przede wszystkim osoby preferujące zamiast regularnego
otrzymywania prasy pocztą
tradycyjną lub elektroniczną
swobodne przeglądanie wybranych tytułów w dowolnym czasie. Aby móc z niego korzystać,
trzeba wypełnić zamieszczony
21
Zamówienia czasopism w Kiosku mogą dokonywać osoby indywidualne bądź instytucje (np. ośrodki
szkolno-wychowawcze dla niewidomych, biblioteki i jednostki terenowe Polskiego Związku Niewidomych, zakłady aktywności zawodowej, warsztaty terapii zajęciowej itp.)
na stronie internetowej formularz rejestracyjny. Przypomina
on opisany powyżej, z tym,
że oprócz danych osobowych
oraz informacji dotyczących
stopnia niepełnosprawności
należy wpisać login (minimum
6 znaków) i hasło do logowania w e-Kiosku. Niestety, mimo
wypełnienia dokumentu drogą
internetową, wymagane jest
jego wydrukowanie, własnoręczne podpisanie i odesłanie na adres Stowarzyszenia.
Po weryfikacji danych administrator serwisu przesyła drogą
mailową informację o aktywacji
konta.
Gdy już się zarejestrujemy,
trzeba na stronie e-Kiosku
odnaleźć link „Internetowy
serwis z prasą dla osób niewidomych”. Pierwszym linkiem,
jaki napotkamy po jego otwarciu, będzie łącze z okienkiem
logowania. Wpisujemy login
i hasło, a następnie wybieramy
preferowany typ tytułu, dziennik, tygodnik, dwutygodnik,
miesięcznik, dwumiesięcznik,
kwartalnik lub wszystkie typy
tytułów. Pojawi się lista dostępnych w kiosku czasopism z ich
krótkimi opisami. Znajdujemy
ten, który chcemy przeczytać i szukamy opcji „Wybierz
wydanie tytułu”. W wyniku tej
komendy otrzymujemy linki
z numerami danego czasopisma
uszeregowane od najnowszego
do najstarszego. W obrębie
każdego z nich możemy wybrać
rodzaj wyszukiwania artykułów.
Mamy tu następujące opcje:
według działów, autorów bądź
przeglądanie wszystkich. Kiedy
otrzymany preferowaną listę,
możemy już dokonać wyboru
konkretnego artykułu. Z jego
treścią zapoznajemy się bezpośrednio po otwarciu lub
zachowujemy w komputerze
na później poprzez zapisanie
pliku (domyślna nazwa każdego
to „Indeks.html”, ale można ją
zmienić, np. na tytuł artykułu
z rozszerzeniem html). Co ciekawe, kiedy potem otwieramy
w ten sposób zapisany artykuł,
automatycznie znajdujemy się
NR 2 (23) 2014
22
W trakcie Festiwalu osoby niewidome i słabowidzące mają możliwość obejrzenia licznych spektakli
i filmów opatrzonych audiodeskrypcją
na naszym e-Kioskowym profilu
i nie musimy się już logować.
Omawiany serwis zawiera również link o nazwie „Biblioteka”,
ale jego funkcjonalność nie różni
się niczym od zaprezentowanej
powyżej.
Jedyną wadę e-Kiosku stanowi konieczność rejestrowania
się do niego poprzez przesyłanie
formularza pocztą tradycyjną.
Dla osób z dysfunkcją wzroku
możliwość rejestracji do serwisu internetowego wyłącznie
drogą elektroniczną, na przykład
poprzez wpisanie danych on-line
i dołączenie skanu orzeczenia
o niepełnosprawności, stanowiłaby duże ułatwienie. Własno-
ręcznie podpisanych dokumentów wymaga jednak Ustawa
o Ochronie Danych Osobowych.
Z obowiązku przesyłania
formularzy w wersji papierowej zwolnieni są użytkownicy
serwisu wypożyczeń on-line
Działu Zbiorów dla Niewidomych
Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego. Instytucja ta zawarła z „De Facto”
porozumienie, na mocy którego
Stowarzyszenie respektuje
dane czytelników przekazane
przez nich wcześniej do DZdN.
Wypożyczalnia on-line cieszy się
wśród osób z dysfunkcją wzroku
bardzo dużą popularnością,
zatem grono objętych zwolnie-
niem z konieczności przesyłania
dokumentów pocztą tradycyjną
jest spore.
„Napisz do nas” – Serwis
Opinii Prasowych
Założeniem jego twórców było
danie użytkownikom Kiosku
z Prasą, w tym e-Kiosku, możliwości wypowiedzenia się
na temat przeczytanych artykułów oraz komentowania różnych,
ważnych społecznie, spraw.
Stanowi również szansę zadania
pytań redaktorom czasopism
i uzyskania na nie odpowiedzi
w dostępnej formie: pocztą
tradycyjną elektroniczną bądź
telefonicznie.
23
Początkowo komentarze
pochodzące od użytkowników
serwisu otrzymywali wszyscy
zapisani do Kiosku z Prasą.
Obecnie w celu ich subskrybowania należy przesłać mail
na adres:
[email protected]
Średnio raz na tydzień użytkownicy otrzymują newsletter
zapowiadający kolejną porcję
komentarzy, a następnie pliki
z ich treścią zwane, ze względu
na standaryzowaną formę,
formularzami. Jeśli wypowiedź
powstała w oparciu o artykuł
prasowy, na początku zamieszczony jest link do niego.
Szkolne Grupy Wolontariatu
na Rzecz Uczniów
Niewidomych (SGW)
Czasopisma dostępne na otwartym rynku prasowym zawierają
zawsze, oprócz tekstów publicystycznych, liczne zdjęcia oraz
ilustracje. Jedną z niewielu form
przedstawiania osobom niewidomym i słabowidzącym treści
graficznych jest ich audiodeskrypcja, czyli opis słowny.
Ponieważ sporą,
bo aż 650-osobową grupę użytkowników Kiosku z Prasą stanowią dzieci i młodzież i to właśnie
prenumerowane przez nich
pisma zawierają najwięcej rysunków oraz fotografii, Stowarzyszenie „De Facto” postanowiło
zająć się w pierwszej kolejności
opatrywaniem dodatkowymi
komentarzami artykułów z pism
dziecięcych i młodzieżowych
aktywizując przy tym widzących gimnazjalistów. Od kwietnia 2013 r., w ramach projektu
Szkolne Grupy Wolontariatu,
dokonują oni dla swoich rówieśników z dysfunkcją wzroku
audiodeskrypcji ilustracji zawartych w czasopismach edukacyjnych. Wszystko odbywa się
za pośrednictwem tak chętnie
używanych przez młodych ludzi
komputerów: członkowie SGW
otrzymują rysunki i zdjęcia
drogą internetową, dokonują ich
opisów i odsyłają pocztą elektroniczną Stowarzyszeniu, które
następnie przekazuje je, wraz
z artykułami, z których pochodzą, młodym użytkownikom
Kiosku z Prasą. Przed rozpoczęciem pracy pełnosprawni uczniowie mieli możliwość zapoznania się z zasadami tworzenia
audiodeskrypcji.
Aktualnie na terenie całej
Polski działają 22 Szkolne Grupy
Wolontariatu. Projekt SGW jest
realizowany we współpracy
z lubelskim gimnazjum nr 24
i Uniwersytetem Autonoma de
Barcelona, a współfinansowany
przez Szwajcarię w ramach
Szwajcarskiego Programu
Współpracy z Nowymi Krajami
Członkowskimi Unii Europejskiej. Pierwotnie jego zakończenie zaplanowano już na 30
września 2014 r. Będzie jednak
kontynuowany i rozszerzany
w ramach programu „Obywatele
dla Demokracji” finansowanego
ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru
Gospodarczego (tzw. Funduszy
Norweskich).
Internetowy Klub Filmowy
Osób Niewidomych (IKF ON)
„Pociąg”
Pomysł stworzenia IKF
ON powstał we wrześniu 2011 r.
podczas zorganizowanego przez
„De Facto” I Festiwalu Kultury
i Sztuki dla Osób Niewidomych
w Płocku. W trakcie jego trwania uświadomiono sobie, na jak
wiele barier w dostępie do sztuki
filmowej napotykają osoby niewidome i słabowidzące, szczególnie te mieszkające w mniejszych miejscowościach.
Projekt przeznaczony jest dla
ludzi ze znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności ze względu na wzrok.
Niezbędny warunek uczestnictwa
stanowi wypełnienie, własnoręczne podpisanie i odesłanie
do Stowarzyszenia ankiety IKF
ON. Oprócz danych osobowych
i informacji o niepełnosprawności należy zaznaczyć w niej, czy
posiadamy dostęp do Internetu,
czy jesteśmy użytkownikami
Kiosku z Prasą, na jakim sprzęcie zamierzamy oglądać filmy:
na odtwarzaczu DVD czy komputerze, w jakiej formie chcemy
otrzymywać materiały o filmach,
a także podpisać zobowiązanie
o nierozpowszechnianiu filmów
i zgodę na przetwarzanie danych
osobowych.
Główny cel projektu to umożliwienie osobom niewidomym
poznania dzieł sztuki filmowej
w wyniku zapewnienia dostępu
do filmów z audiodeskrypcją.
Członkowie IKF ON otrzymują
co miesiąc przesyłkę z jednym
filmem. Oprócz płyty DVD
zawiera ona wprowadzenie
do filmu wyjaśniające, dlaczego
właśnie dany tytuł został polecony do obejrzenia, na co szczególnie zwracać uwagę podczas
projekcji i jak przygotować się
do dyskusji. Filmy mogą być
NR 2 (23) 2014
24
wykorzystywane wyłącznie
do użytku indywidualnego,
nie wolno ich kopiować, rozpowszechniać ani wypożyczać
osobom trzecim. Mimo to beneficjentami projektu mogą zostać
zarówno instytucje działające
na rzecz osób niewidomych, jak
i kina organizujące tzw. pokazy
integracyjne. Przygotowano dla
nich specjalne zasady uczestnictwa w IKF ON oraz pliki
z filmami zapewniające ochronę
praw autorskich ich twórcom.
Filmy są dostarczane bezpłatnie,
nie pozostają jednak własnością
odbiorców, ale muszą być odsyłane do Stowarzyszenia przynajmniej raz na kwartał.
Nad działaniami IKF
ON czuwa jego Rada Programowa, która ustala roczne
plany projekcji i opiekuje się
Klubem od strony merytorycznej. Co ważne, „De Facto” dba,
aby niewidomi i słabowidzący
byli nie tylko beneficjentami
poszczególnych projektów, ale
również aktywnie uczestniczyli
w ich tworzeniu. Przygotowywaniem wprowadzeń do filmów
oraz moderowaniem dyskusji
na ich temat zajmują się członkowie IKF ON. Na początku
istnienia klub zrzeszał 160 osób,
obecnie jest ich ponad 300
(gdyby IKF ON został oficjalnie
zarejestrowany jako dyskusyjny
klub filmowy, byłby największym tego typu w Polsce),
dlatego jeśli ktoś nie czuje się
na siłach być moderatorem, nie
ma takiego obowiązku. Trzeba
natomiast brać aktywny udział
w życiu Klubu poprzez regularne czytanie wprowadzeń
do filmów, ich oglądanie oraz
w miarę możliwości uczestnictwo w dyskusjach.
Tytuły kolejnych filmów, terminy ich wysyłek oraz dyskusji
są podawane w przekazywanych
pocztą elektroniczną newsletterach oraz na stronie internetowej projektu:
http//www.ikfon.defacto.org.pl
w zakładce „Newslettery”. Dział
„Aktualności” zawiera wprowadzenia do filmów, wypowiedzi
dyskusyjne oraz podsumowania
poszczególnych projekcji. Dyskusje są prowadzone mailowo, za
pośrednictwem komunikatorów
oraz na forum „Pociąg do dyskusji”, na które można wejść przez
stronę IKF ON bądź znaleźć pod
adresem:
http//www.ikfon.phorum.pl
Aby móc korzystać z tego
serwisu, trzeba się w nim
zarejestrować wyrażając zgodę
na jego regulamin oraz podając
nazwę użytkownika/login (od 3
do 40 znaków), hasło (3-30 znaków) i adres mailowy, na który
otrzymamy potwierdzenie
rejestracji.
Projekt Internetowy Klub
Filmowy Osób Niewidomych jest
współfinansowany ze środków
Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i został przewidziany na lata 2013-2015.
Festiwal Kultury dla Osób
Niewidomych
Pierwszy odbył się w 2011
roku i odtąd jest organizowany cyklicznie, raz do roku,
we wrześniu, w Płocku. Trwa
około tygodnia, a w jego trakcie
osoby niewidome i słabowidzące mają możliwość obejrzenia licznych spektakli i filmów
opatrzonych audiodeskrypcją,
Dyskutowania na ich temat oraz
wzięcia udziału w spotkaniach
z reżyserami, aktorami i innymi
twórcami kultury. Są również
odpowiedzialne za animowanie
debat po projekcjach filmowych
i wystawiają przygotowane pod
okiem profesjonalistów sztuki
teatralne.
Serwis Obywatelski Osób
Niewidomych
Powstał w ramach projektu
„Świadomi niewidomi” współfinansowanego przez Szwajcarię w ramach Szwajcarskiego
Programu Współpracy z Nowymi
Krajami Członkowskimi UE. Jego
celem jest zwiększenie aktywnego udziału w życiu publicznym
niewidomych obywateli Polski.
Ma umożliwić osobom ze znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności wzrokowej poznanie należnych im
praw oraz dostęp do aktualnych
informacji i komentarzy. Portal
obywatelski osób niewidomych
dostępny jest pod adresem:
http//poon.phorum.pl
Zawiera następujące działy:
publikacje, wiadomości i informacje o regulacjach prawnych,
dobre praktyki, „Hyde Park”
osób niewidomych, czyli mailingową listę dyskusyjną, a także
pytania kierowane do prawników i ekspertów oraz ich odpowiedzi. Niezwykle ważny jest
współudział samych niewidomych w redagowaniu serwisu.
Najciekawsze informacje
z portalu są publikowane raz
na miesiąc w wydawnictwie
„Informacje Obywatelskie Osób
Niewidomych” (IOON), które
25
ukazuje się on-line, na płytach
w formatach HTML, AUDIO, MP3
i w alfabecie brajla.
Projekt jest realizowany we
współpracy z firmą Screenreader i Okręgiem Podkarpackim
Polskiego Związku Niewidomych.
Trwa od 1 kwietnia 2013 do 30
września 2014.
Inne inicjatywy
fot. Cipariss, Brian A. Jackson, aerogondo2, Stock Live
Stowarzyszenie „De Facto” organizuje dla użytkowników Kiosku
z prasą i subskrybentów serwisu
„Napisz do nas” warsztaty wyjazdowe, podczas których mają oni
okazję do spotkań z redaktorami
prenumerowanych czasopism
i skorzystania z porad specjali-
stów z różnych dziedzin, np. stylistki i wizażystki. Przygotowuje
również quizy, głównie dotyczące
członkostwa Polski w Unii Europejskiej, często z cennymi nagrodami, jak wycieczka do Brukseli.
Większy dostęp do kultury
Inicjatyw podejmowanych przez
Mazowieckie Stowarzyszenie
Pracy dla Niepełnosprawnych
„De Facto” jest tak wiele, że nie
sposób opisać ani nawet wymienić ich wszystkich. Jedyna wada
tych działań to niekiedy zbytnie
sformalizowanie. Z pewnością
jednak ten stan rzeczy nie jest
spowodowany złą wolą Stowarzyszenia, ale wymogami formal-
nymi związanymi z finansowaniem poszczególnych projektów
oraz ochroną praw autorskich.
Stowarzyszeniu „De Facto”
należy się ogromne uznanie, gdyż jego praca sprawia,
że osoby z dysfunkcją wzroku
mają coraz większy dostęp
do szeroko rozumianej kultury.
Nie bez znaczenia jest również
fakt, że, w przeciwieństwie
do wielu innych organizacji
działających na rzecz osób
niewidomych i słabowidzących,
opisywane Stowarzyszenie
stawia na aktywność swoich
beneficjentów włączając ich we
wszystkie formy działalności,
a niekiedy nawet zatrudniając.
Klub Filmowy Osób Niewidomych (IKF ON) „Pociąg”
NR 2 (23) 2014
26
Katarzyna Heba
ReadDesk
wady i zalety
Od kilku lat poszukiwałam na rynku tyfloinformatycznym małego, łatwego w obsłudze
i niedrogiego urządzenia do skanowania. Zależało mi przede wszystkim na tym, by można było go
używać w zmiennych warunkach. Ponieważ moja praca zawodowa wymaga, aby czasami szybko
i sprawnie zeskanować jakiś dokument i natychmiast zapoznać się z jego treścią, klasyczny
skaner nie wchodził w grę. Trudno bowiem przemieszczać się z komputerem przenośnym oraz
skanerem i rozkładać sprzęt w niekoniecznie sprzyjających warunkach. Po prostu biurka
w sekretariatach sądów, z których w danej chwili korzystam nie tylko ja, mają ograniczoną
powierzchnię. Dlatego też z ogromnym zainteresowaniem śledziłam nowinki technologiczne w tym
temacie i natknęłam się na urządzenie o nazwie ReadDesk.
Opis na stronie dystrybutora
- firmy Harpo brzmiał zachęcająco: „ReadDesk waży mniej niż
1 kg, jest mniejszy niż kartka A4
i mieści się w torbie na laptopa”.
Zanim jednak podjęłam decy-
zję o jego zakupie, poprosiłam
dystrybutora o wypożyczenie go
do testów. Zgodził się natychmiast i tak oto przez ponad
miesiąc korzystałam z ReadDeska w przeróżnych sytuacjach.
Skanowałam na sali rozpraw,
w sekretariatach sądów czy
nawet na korytarzu budynku
prokuratury. W tym ostatnim
miejscu ReadDesk sprawdził
się najsłabiej, bo światło było
27
kiepskie, a dokument, którego
zdjęcie robiłam leżał na ławce.
Wprawdzie na kamerze urządzenia zainstalowano LED-owe
światełko, które można regulować w celu podświetlenia tekstu, kiedy naturalne oświetlenie
jest marnej jakości, ale ławka nie
jest dobrym pulpitem dla jednej
kartki. Mimo to tekst był na tyle
czytelny, że zrozumiałam jego
sens. Wówczas zdecydowałam,
że zakupię to urządzenie.
Opis ReadDeska
ReadDesk to kamera, którą za
pomocą kabla USB podłączamy
do komputera, wcześniej instalując oprogramowanie znajdujące się na płycie DVD. Niestety
program JAWS, którego używam
na co dzień, nie widział pola
do wpisania kodu instalacyjnego, dlatego musiałam skorzystać z pomocy osoby widzącej.
Wydaje mi się, że urządzenie
dedykowane tej grupie osób
powinno być na tyle dopracowane, by można było samodzielnie dokonać instalacji.
ReadDesk rzeczywiście waży
0,7 kg i spokojnie mieści się
w bocznej kieszeni torby na laptopa. Jest składany, a po rozłożeniu kamery mierzy ok. 25 cm.
Współpracuje z systemami Windows XP/Vista/7/8. Ja jednak,
jak dotąd, używałam ReadDeska
wyłącznie z komputerem przenośnym, wyposażonym w system operacyjny Windows 7. Sam
proces skanowania jest bardzo
łatwy, chociaż należy bardzo
precyzyjnie układać dokument,
który ma zostać rozpoznany.
Gdy już kamera znajduje się
w tzw. listwie wyrównującej,
dokument musi być dopasowany
do modułu wyrównującego, aby
został poprawnie rozpoznany.
Jeśli jednak zdarzy się tak,
że stronę ułożymy odwrotnie,
ReadDesk sam dokona jej prawidłowego ułożenia, ale jakość
zeskanowanego tekstu będzie
zdecydowanie gorsza, czego
osobiście doświadczyłam.
Za pomocą ReadDeska można
skanować następujący format
dokumentów: 228 x 304 mm
- A4. Skanowałam wszystkie
te formaty i właściwie efekt był
taki sam, co oznacza, że format
nie ma znaczenia przy jakości
skanu. Wciśnięcie spacji powoduje wykonanie zdjęcia, co skutkuje rozpoczęciem czytania
tekstu. Tekst na ekranie komputera podświetla się, co może
ułatwić osobie słabowidzącej
jego samodzielne czytanie.
Ponadto jest on automatycznie
zapisywany w formie pliku TXT
w podkatalogu ReadDesk, umiejscowionym w moich dokumentach. Każda zeskanowana strona
nosi nazwę daty i dnia tygodnia.
Takie rozwiązanie jest o tyle
niewygodne, że szybkie odnalezienie odpowiedniego pliku
może stanowić problem. Trudno
bowiem pamiętać, co się danego
dnia skanowało, a przynajmniej
ja mam z tym problem. Nie ma
możliwości scalenia kilku zeskanowanych dokumentów w jeden
plik za pomocą tej aplikacji. Między innymi dlatego skanowanie
książek mija się z celem. Chyba,
że użytkownik chce czytać każdą
stronę jako oddzielny dokument,
ewentualnie układać strony
bezpośrednio po zeskanowaniu
w jeden plik.
Należy wspomnieć, że opisywane urządzenie ma wbudowaną swoją własną syntezę
NR 2 (23) 2014
28
Słowem podsumowania
godę z ReadDeskiem musiałam zacząć od zapoznania się
z podręcznikiem, który jest
opatrzony zdjęciami, ilustrującymi, np. jak ułożyć odpowiednio dokument do skanowania.
To także raczej wątpliwej
jakości rozwiązanie dla niewidomych użytkowników.
fot. Katarzyna Heba
mowy, co dla mnie, zwłaszcza
na początku jego użytkowania, było pewnego rodzaju
dyskomfortem. Wprawdzie
to jeden z moich ulubionych
syntezatorów mowy Iwona,
ale zdecydowanie lepiej byłoby
móc obsługiwać ReadDeska za
pomocą własnego oprogramowania odczytu ekranu i syntezatora w komputerze. Przede
wszystkim dlatego, że zeskanowany tekst przez ReadDeska
jest raczej odsłuchiwany, a nie
odczytywany. Nie można po nim
nawigować za pomocą innych
narzędzi tyfloinformatycznych.
Nie ma także możliwości korzystania z kamery w konfiguracji
np. z Abbyy FineReaderem.
Menu tej aplikacji także
pozostawia sporo do życzenia. Jest bardzo nieintuicyjne.
Przykładem niech będzie to,
że do menu wchodzi się klawiszem Escape. Konieczna jest
znajomość skrótów klawiszowych, gdyż w przeciwnym razie
nie uda się wykonać żadnej
czynności. Dlatego też przy-
Pomimo wyżej przedstawionych
wad, muszę stwierdzić, że ReadDesk spełnia moje oczekiwania
jako urządzenie do skanowania
pojedynczych dokumentów. Bez
wątpienia dzięki niemu mogę
samodzielnie, szybko i sprawnie
zapoznać się z tekstem. W mojej
pracy, kiedy liczy się przede
wszystkim czas, a nie 100-procentowa dokładność rozpoznanego tekstu, okazjonalne błędy
można zaakceptować. Zdecydowanie jednak ReadDesk nie
jest urządzeniem, które może
zastąpić skaner i nie powinien
być z nim mylony.
ReadDesk i podobne urządzenia przydają się wszędzie tam,
gdzie liczy się przede wszystkim
szybkość dostępu do informacji.
Cena, która na polskim rynku
wynosi 3299 PLN, także skłania
do refleksji nad zasadnością
zakupu takiego urządzenia.
29
Marcin Borek
Zoomtext
ImageReader 1.1
Przetwarzając jakiekolwiek materiały na postać cyfrową, zdajemy sobie doskonale sprawę,
że w tym procesie najważniejsza jest jakość silnika OCR, odpowiadającego za poziom
rozpoznawania tekstu. Na szczęście, od kilku już lat, co widać po oprogramowaniu Abby
FineReader czy Omnipage, nie mamy z tym kłopotu. Wciąż jednak producenci rozwiązań
skanujących głowią się nad tym, jak uczynić produkowany sprzęt bardziej mobilnym, zachowując
jednakże jakość rozpoznawanych dokumentów. Firma AI Squared, twórca między innymi programu
powiększającego Zoomtext, zaprezentowała w 2013 roku urządzenie, które jej zdaniem łączy
łatwy transport z dobrą jakością przetwarzanego tekstu. Czy rzeczywiście?
Opakowanie i instalacja
Opakowanie to solidne kartonowe pudełko,
w którym znajdują się styropianowe przegródki
na poszczególne elementy, a są nimi: instrukcja obsługi w wersji papierowej i po angielsku,
kamera Nuscan 500 do skanowania formatu
A4 lub Nuscan 510 do skanowania formatu
A3, kabel USB do łączenia jej z komputerem,
mata umożliwiająca poprawne ustawienie
kamery i zapobiegająca odbijaniu się światła.
Całość uzupełniają trzy płyty z oprogramowaniem. Pierwsza płyta zawiera głosy Zoomtext
w ponad trzydziestu językach i w kilku wariantach dla każdego z nich, np. dla polskiego
są to głosy Ewa i Zosia, które mają odczytywać
NR 2 (23) 2014
30
Kamera ImageReadera w zestawie
z komputerem
zeskanowany tekst. Na drugiej odnajdziemy
oprogramowanie sterujące kamerą i rozpoznające tekst. Trzecia to głos Jacek, firmy Ivona,
służący do obsługi interface’u programu.
Jak podaje producent w instrukcji dostępnej w formacie PDF, do prawidłowego działania
Zoomtext ImageReader potrzebny jest: procesor
1 GHz lub szybszy, minimum 2 GB pamięci RAM,
1,5 GB miejsca na dysku i wolny port USB 2.0
lub szybszy. Wspierane są systemy Windows XP,
Vista, 7, 8, 8.1.
Proces instalacji nie sprawia właściwie problemów. W celu poprawnego działania urządzenia
należy pamiętać o tym, że na początku instalujemy głosy Zoomtext. Osoby z dysfunkcją wzroku
muszą poprosić o podyktowanie klucza do oprogramowania ImageReader’a, znajdującego się
na kopercie. W tym miejscu aż się prosi o apel
do firm tyfloinformatycznych, które zdają się
zapominać o tym, do kogo kierują swoje produkty,
serwując użytkownikowi klucz produktu w tak
niedostępny sposób.
Skanowanie rozpoczynamy od rozłożenia maty
w taki sposób, aby wycięty prostokąt, służący
do umieszczenia podstawy kamery, znajdował
się na górze stołu. W miejsce wycięcia wsuwamy
kamerę tak, aby port USB znajdował się na tylnej ścianie, następnie, przy pomocy dostarczonego kabla łączymy urządzenie z komputerem.
Kamera to ważący 800 gram prostopadłościan
o zaokrąglonych krawędziach i wysokości 35cm.
Jej soczewka znajduje się pod spodem ramienia
urządzenia, które odginamy chwytając za brzeg
umieszczony na przedniej powierzchni u podstawy sprzętu, tak aby po rozłożeniu stanowił kąt
prosty z górną krawędzią.
Mimo iż samo urządzenie dedykuje się osobom
słabowidzącym, a przede wszystkim użytkownikom Zoomtext’a, to menu programu jest w pełni
dostępne dla osób niewidomych, korzystających
np. z czytnika ekranu NVDA. W instrukcji mowa
również o jego udźwiękowieniu przy pomocy
dostarczonego głosu, niestety, mimo wielu prób
ani Jacek Ivony, ani Paulina, dostępne w standardzie SAPI 5, nie przemówiły. Do poruszania się
po głównym menu służą klawisze Tab i Shift+Tab
oraz strzałki. Do wywołania większości funkcji
także możemy użyć klawiszy skrótu, przypisanych
od F1 do F12. Szczegółowe menu dostępne jest
pod lewym Altem.
Program umożliwia rozpoznanie obrazu
z kilku źródeł: kamery, pliku graficznego,
ekranu i schowka. W celu wybrania interesującej nas opcji, szukamy nieopisanego przycisku
Skanowanie dokumentów
Do testu wykorzystałem ultrabook Lenovo
S230-u o następujących parametrach: procesor
Intel Core I7, pamięć RAM 8 GB, dysk SSD 128 GB,
karta graficzna Intel HD Graphic 4000 i system
operacyjny Windows 8.1.
Podgląd tekstu
31
i po zatwierdzeniu Spacją, strzałkami góra-dół
wybieramy źródło, naciskając Enter. Aby rozpocząć skanowanie, używamy przycisku „Pobierz”
lub skrótu Ctrl+Spacja. Po kilku sekundach
usłyszymy dźwięk robionego zdjęcia, a po kilkunastu sekundach tekst zacznie być czytany przez
wybrany głos, który zmienić można w menu
„Czytanie” albo naciskając przycisk „Głos”.
Ciekawą funkcją jest możliwość ustawienia
informacji o procencie rozpoznanego dokumentu;
domyślna to 50%, aby ją zwiększyć wybieramy
menu „Ustawienia/OCR”.
Będąc osobą całkowicie niewidomą, miałem duży problem z prawidłowym ustawieniem
ostrości obrazu tak, aby jakość rozpoznanego
tekstu była zadowalająca. Na ramieniu kamery
znajdziemy dwa pokrętła: jedno służy do doświetlania tekstu, a drugie do regulacji ostrości i właśnie o ustawienie tego ostatniego, po godzinie
bezowocnego samodzielnego dostosowywania,
poprosiłem osobę widzącą. W tym procesie chodzi
o to, aby tekst znajdujący się pod kamerą był
jak najlepiej widoczny na ekranie przed rozpoczęciem skanowania. O ile kartka formatu A4,
bo do testów otrzymałem taką kamerę, z czcionką
w rozmiarze 11 zeskanowała się w 100 procentach,
to kartka z drobniejszym tekstem, a był to wyciąg
bankowy, w zaledwie 50%. Próba przetworzenia
książki na postać cyfrową zakończyła się pełnym
niepowodzeniem, czym bliżej jej środka, tym
jakość rozpoznania spadała, a największą, jaką
osiągnąłem to 78%.
Głównym mankamentem oprogramowania jest
jednak to, że mimo możliwości zapisu do różnych
formatów takich jak: PDF, DOCX, EPUB, po wybraniu opcji „Wybierz wszystko” program zapisywał
tylko ostatnio zeskanowaną stronę.
Za niski poziom rozpoznawania w przypadku
ImageReader’a odpowiada kamera, która ma
tylko 5 milionów pikseli i jest tanim, budżetowym
rozwiązaniem. Przekonałem się o tym, gdy za
źródło do rozpoznania wybrałem plik graficzny
w formacie JPG. Jakież było moje zaskoczenie,
kiedy tekst wyświetlił się bez żadnych błędów.
Tu mała uwaga, program nie rozpoznaje formatu
graficznego PDF. Okazało się, że silnikiem rozpoznającym jest znany wszystkim skanującym
Abbyy FineReader w wersji 10, zmodyfikowany
tak, że uruchamia go tylko Image Reader ze specjalnie dostosowanym sterownikiem kamery.
Użytkownicy czytników ekranu na czas przeglądania tekstu muszą go wyłączyć, ponieważ wypowiada on tylko pierwsze słowo z danego akapitu,
a do poruszania się po dokumencie służą: strzałki
NR 2 (23) 2014
32
góra/dół po akapitach, lewo-prawo po zdaniach
i Ctrl+lewo, Ctrl+prawo po słowach.
Osobom słabowidzącym, którym nie przeszkadza poziom skanu, spodobają się różne schematy,
służące przystosowaniu wyświetlania tekstu czy
obrazu do wady wzroku.
Podsumowanie
ZoomText ImageReader z kamerą do formatu A4
oferowany jest przez firmę AI Squared w dwóch
fot. Sergign, AlSquared, Fariz Alikishibayor, shutterstocm.com
Płyta z głosami do ZoomText ImageReadera
wersjach: wielojęzycznej w cenie 849 USD i anglojęzycznej w cenie o 100 USD niższej. Na polskim
rynku, dystrybutor tego rozwiązania, firma Harpo
oferuje ten produkt za 4499 PLN. Już powyższe
ceny sugerują nam, że powinniśmy mieć do czynienia z dopracowanym produktem, tymczasem,
jak to pokazałem w artykule, rzeczywistość jest
zupełnie inna.
Największy mankament tego rozwiązania
to słaba kamera Nuscan 500 firmy Adusso, która
nie jest sobie w stanie poradzić z małym tekstem
czy skanowaniem książek. Zastanawia wysoka
cena testowanego rozwiązania, ponieważ wspomnianą kamerę kupić można już od 109,99 USD,
co powinno zdecydowanie obniżyć cenę produktu.
Abbyy FineReader w wersji 10 również kosztuje
niewiele, o ile można go gdzieś jeszcze spotkać
w sprzedaży. Jak wynika z podręcznika/instrukcji,
producent dopuszcza używanie oprogramowania z inną kamerą, nie wymienia jednak żadnych
firm czy modeli, a potencjalny klient nie będzie
przecież kupował tego zestawu tylko po to, by
dozbroić się w jeszcze jedną, droższą kamerę.
Konkludując, ZoomText ImageReader w wersji
1.1 „polecam” osobom słabowidzącym lubiącym
korektę tekstu i tym, którzy dostają listy lub dokumenty pisane czcionką o standardowej wielkości.
Pozostałe osoby lepiej zrobią, jeśli nie rozstaną się
ze swoim dotychczasowym skanerem.
33
Robert Hetzyg
VoiceDreamReader
- więcej niż czytanie książek
Mobilne urządzenia Apple, takie jak iPhone, iPod touch lub iPad,
niejednokrotnie opisywałem jako alternatywę dla specjalistycznych
urządzeń brajlowskich lub mówiących. Nie tylko spełniają ich
zadania, ale pozwalają na znacznie więcej, w zależności od tego,
jakie oprogramowanie na nich zainstalujemy. A do tego są znacznie
tańsze. IPoda Touch można kupić już za 849 pln.
Tym razem prezentuję
aplikację VoiceDreamReader,
służącą do czytania książek –
od e-booków po audiobooki.
Aplikacja trafiła w AppStorze
do działu „Edukacja”, co może,
choć jednocześnie nie powinno
zaskakiwać, zważywszy na obfitość dostępnych w niej funkcjonalności. Jest całkowicie
dostępna dla VoiceOvera i kosztuje $9,99.
Formaty i źródła
dokumentów
VDR odczytuje pliki następujących formatów:
• PDF,
• EPUB (bez DRM),
• DAISY 3.0 (książki tekstowe),
• DAISY 2.02 (książki audio),
• pliki mp3 i zawierające je
archiwa zip,
• czysty tekst,
• Rich Text Format (RTF),
• Microsoft Word,
• Microsoft PowerPoint,
• Apple Pages,
NR 2 (23) 2014
34
możemy wybierać spośród
prawie stu płatnych głosów
w dwudziestu językach produkcji Ivona, Acapela i NeoSpeech.
Każdy z głosów posiada
niezależne ustawienia głośności, szybkości i wysokości. Głos
syntezy i jej szybkość mogą być
także zapamiętywane dla każdej
książki/artykułu z osobna. Prócz
tego w programie zaimplementowano osobisty słownik
wymowy.
Słuchanie i nawigacja
Voice Dream Reader - widok
zgromadzonej treści
• Apple Keynote,
• HTML.
Program potrafi także wyodrębniać tekst ze stron internetowych i wyposażony jest we
własną przeglądarkę www.
Synchronizuje się z następującymi usługami:
• Dropbox,
• Google Drive,
• iTunes via USB lub Wi-Fi,
• Bookshare,
• Evernote (na razie
eksperymentalnie),
• Pocket,
• Instapaper,
• Gutenberg.
Głosy i języki
VDR nabywamy z głosem
Heather produkcji Acapeli
na pokładzie. Bez dodatkowych
opłat mamy również do dyspozycji 36 głosów systemowych
iOS. A gdyby tego było mało,
Słuchając książek lub artykułów
w VoiceDreamReaderze, nie
zgubimy się w lekturze: program
zapamiętuje pozycję zakończenia czytania. A jeśli opuściliśmy
okno lektury, łatwo przejdziemy
do ostatnio czytanej pozycji
dzięki specjalnemu przyciskowi
„teraz czytane”. Prócz tego
mamy do dyspozycji możliwość
ustawiania zakładek. W systemie zakładek odnajdziemy
także strukturę rozdziałów, o ile
przewiduje ją format czytanego
pliku, a nawet zestaw wyróżnionych fragmentów tekstu.
Podczas czytania można
przeskakiwać do następnej/
poprzedniej książki/artykułu
a także przewijać o zadaną
jednostkę nawigacji: 15, 30 lub
60 sekund albo do następnego/
poprzedniego zdania, akapitu,
wyróżnienia lub zakładki. Warto
zauważyć, że kiedy przewijamy
odtwarzany plik o zadany interwał czasowy, program rozpocznie odtwarzanie od początku
zdania najbliższego tej wartości.
Miłośnikom czytania przed
snem VDR oferuje funkcję
„Sleep”, zatrzymującą odtwa-
rzanie po upływie ustawionego
czasu.
W VoiceDreamReaderze
możemy swobodnie opuścić
okno aplikacji lub wręcz zablokować ekran urządzenia i sterować odtwarzaniem z pilota
zestawu słuchawkowego (start/
pauza, poprzedni/następny
plik, zmiana poziomu głośności). Można wtedy tak ustawić
działanie przycisków przewijania, aby spełniało ono funkcję
przewijania o zadaną jednostkę
nawigacji.
W oknie odczytywania
pliku VDR pokazuje nam czas
od początku i do końca pliku
oraz procentowe zaawansowanie lektury.
Zarządzanie tekstem
VoiceDreamReader oferuje także
zaawansowane ustawienia
i zarządzanie tekstem. Zależnie
od wybranego formatu można
więc zdecydować, czy aplikacja
Voice Dream Reader - gesty
35
Voice Dream Reader - słownik wymowy
fot. manamedia, Voice Dream LLC, shutterstock.com
ma zachowywać oryginalne
formatowanie czy też nie, czy
ma pokazywać wypowiadane
słowo i linię. Możemy ustawiać
styl wyróżnienia (w tekście
lub na marginesie), szybkość
przewijania tekstu (wolne lub
o całą stronę). Widoczność
linii: wszystkie, pięć, trzy lub
jedna. Możemy ustawiać rodzaj
czcionki i jej wielkość a także
odstępy między znakami i wierszami, a wreszcie marginesy
strony i szatę kolorystyczną
tekstu.
W oknie tekstu możemy
zaznaczać jego fragmenty,
a zaznaczenia te lub cały tekst
możemy kopiować do schowka,
eksportować do wielu programów, zależnie od tego, jakie
są zainstalowane w urządzeniu,
i udostępniać w wiadomościach,
wiadomościach e-mail, na Twitterze i Facebooku.
Fragmenty tekstu możemy
edytować (długość tekstu
do 5000 znaków). Możemy je
także tłumaczyć za pomocą
tłumacza Google (funkcja ta jest
dodatkowo płatna).
W oknie lektury tekstu mamy
do dyspozycji wyszukiwanie
ciągu znaków. Program utworzy
listę fragmentów spełniających
zadane kryteria. Możemy przechodzić bezpośrednio do tych
fragmentów i podjąć lekturę,
rozpoczynając od wyszukanego
miejsca w tekście.
Wrażenia
Do czasu nabycia VoiceDreamReadera do czytania książek
używałem przede wszystkim
programu iBooks, a czasem
także Kindle. Każdy z nich miał
swoje zalety, ale VDR ma ich
znacznie więcej niż oba wymienione programy razem wzięte.
Wielość obsługiwanych formatów i źródeł, obfitość języków
i głosów, funkcje nawigacyjne
i możliwość korzystania z aplikacji w drodze, z zablokowanym
ekranem, prostota dodawania
plików (np. przez DropBox lub
Google Drive - to tylko niektóre
atuty VoiceDreamReadera.
Aplikacja może być przydatna
zarówno do prostego czytania
książek, jak i do pracy i nauki,
np. do gromadzenia materiałów
(funkcje zaznaczania i kopiowania, eksportowania i udostępniania tekstu). Zdecydowanie
jest warta swojej ceny.
Organizowanie plików
Zabierając się do lektury większej ilości krótkich tekstów,
możemy ułożyć z nich playlistę
do ciągłego odtwarzania, bez
konieczności ręcznego przechodzenia do kolejnego dokumentu.
Można oczywiście przeskakiwać
do następnego/poprzedniego
pliku, nie kończąc lektury
bieżącego.
Nasze dokumenty możemy
także posegregować w dowolnie tworzonych przez siebie
folderach.
Istnieje kilka możliwości sortowania plików: wg daty dodania, wg tytułu, wg autora i wg
rozmiaru.
Voice Dream Reader - gesty
NR 2 (23) 2014
36
Tomasz Bielecki
Tomasz Bilecki
Cool Reader
sposób na mobilną lekturę
w systemie Android
Gdy chodzi o mobilne czytanie książek przez niewidomych, jeszcze do niedawna było z tym
sporo kłopotów. Książki brajlowskie są ogromne i, praktycznie rzecz biorąc, nie ma możliwości
zakupu tychże, pozostaje zatem jedynie opcja wypożyczenia. Niestety oferta czytelnicza zapisana
przy pomocy alfabetu brajla jest znacznie ograniczona w porównaniu do tej, jaka dostępna jest
w czarnym druku czy w wersji elektronicznej.
Z drugiej strony urządzenia lektorskie z wbudowaną syntezą mowy są potwornie drogie. Oczywiście, zawsze istnieje możliwość kupna dowolnego
odtwarzacza MP3 i wgrania nań jakiegoś audiobooka. Jednak książek drukowanych czy wspomnianych wyżej e-booków jest znacznie więcej
niż produkowanej obecnie literatury mówionej.
W związku z powyższym, konieczna jest adaptacja
wspomnianego wyżej e-booka do postaci plików
audio. Narzędzi do tego mamy kilka, wymienię
chociażby Balabolkę, Dspeech czy Expressivo.
Niestety, operacja taka jest czasochłonna i nie
możemy pozwolić sobie na podjęcie spontanicznej decyzji o zabraniu naszej ulubionej książki
w podróż, musimy się do takiej operacji właściwie
przygotować. Poza wszystkim innym, książka
w formacie audio jest kilkadziesiąt razy większa
niż w formie tekstowej. Na szczęście od pewnego czasu telefony komórkowe zdobywają coraz
większe możliwości, a systemy mobilne są coraz
bardziej przyjazne osobom niewidomym. Deweloperzy zauważyli ten stan rzeczy i pojawiło się
37
kilka programów, zarówno na iOS, jak i Androida,
które mogą mocno namieszać na rynku urządzeń
lektorskich. Na temat iOS powiedziano już sporo,
a w tym numerze o bardzo wygodnej aplikacji,
umożliwiającej lekturę w systemie od Apple napisze Robert Hetzyg, zatem w moim artykule zajmę
się Androidem.
Na system od Google na dzień dzisiejszy istnieją dwa programy, które umożliwiają odczytanie
tekstu wbudowaną syntezą, oba nie są dedykowane niewidomym, co odbija się na wygodzie ich
użytkowania.
Cool Reader
Cool Reader to mobilna aplikacja, stworzona
przez rosyjskiego programistę Vadima Lopatina.
Program jest całkowicie darmowy, a przy tym
pozbawiony reklam Google, co stanowi duży plus.
Do wad należy zaliczyć jednakże fakt, że możliwość czytania głosem to jedynie dodatek do podstawowej funkcjonalności, jaką jest wyświetlanie
tekstu na ekranie urządzenia.
Po otwarciu programu pokazuje się niemal
puste, z punktu widzenia niewidomego użytkownika, okno, w którym na samej górze znajduje się
kilka najpotrzebniejszych przycisków. Ich waga
była jednakże określona tylko z perspektywy
widzącego użytkownika, zatem możemy tam
znaleźć takie elementy jak dodawanie zakładek,
przełączanie trybu „Dzień/noc”, możliwość wejścia
do opcji programu, a także przycisk „Więcej”, którego działanie jest tożsame z naciśnięciem klawisza menu. Aby zacząć czytanie, można skorzystać
z wbudowanej przeglądarki plików w programie.
Osobiście decyduję się na nieco inne rozwiązanie.
Używam mianowicie dowolnego menedżera plików, po wybraniu odpowiedniego pliku z wyświetlonego, podobnego do znanego z systemu Windows menu, wybieram opcję „Otwórz za pomocą”,
z której mogę wybrać program otwierający dany
plik. Gdy już załadujemy książkę, ukaże się okno
z jej tekstem. Niestety, treść nie jest w żaden
sposób odczytywana przez Talkback, co stanowi
spory problem, jednak nie oznacza to, że książek
nie da się czytać. Wspomniałem, że program nie
jest dedykowany osobom niewidomym. Widać
to właśnie w momencie, gdy chcemy, aby aplika-
Cool Reader - półka z książkami
cja do nas przemówiła, ponieważ opcja czytania
na głos jest nieco ukryta. Aby z niej skorzystać,
należy wejść w menu lub nacisnąć przycisk „Więcej”. Następnym krokiem będzie wybranie opcji
„Czytaj na głos”, znajdującej się mniej więcej
na środku ekranu po prawej stronie. Ostatnia
czynność to naciśnięcie przycisku „Start/pauza”,
który umieszczony jest nieco bliżej dolnej krawędzi urządzenia, z lewej strony ekranu. W tym
momencie program powinien zacząć czytać. Jest
jednak w tym wszystkim pewien kruczek. Aplikacja w domyślnych ustawieniach czyta jedną stronę
w nieskończoność. Aby to zmienić, w teorii należy
wejść znowu do menu oraz stuknąć w opcję
„Przewijanie”. Piszę w teorii, ponieważ od jakiegoś czasu funkcja ta nie chce się dać uruchomić.
Należy mieć nadzieję, że to chwilowa niedyspozycja programu, która w przyszłości zostanie usu-
NR 2 (23) 2014
38
Cool Reader - opcje
nięta. W przeciwnym przypadku aplikacja będzie
dla nas raczej bezużyteczna. Jeśli jednak funkcja
zostanie naprawiona, będziemy mieli, może nie
idealne, nie mniej jednak dość dobre narzędzie
do czytania książek.
Diabeł tkwi w szczegółach
Dużą zaletą programu jest możliwość czytania przy
zablokowanym ekranie, co nie jest bez znaczenia np. w podróży lub we wszystkich sytuacjach,
w których musimy trzymać telefon w ręku – innymi
słowy wszędzie tam, gdzie istnieje możliwość
przypadkowego dotknięcia ekranu i mimowolnego uruchomienia jakiejś opcji. Niestety program
nie jest pozbawiony wad. Dla niektórych osób
najistotniejszą może być brak możliwości ustawienia innego syntezatora mowy niż domyślnie
wybrany w systemie. Wiele osób używa Espeak’a,
który nie jest może ideałem prawidłowej dykcji,
natomiast jego responsywność oraz stosunkowo
małe zapotrzebowanie na zasoby sprzętowe sprawiają, że dość dobrze nadaje się jako syntezator
do codziennej pracy z telefonem. Jednak czytanie
książek Espeakiem dla zdecydowanej większości
osób to droga przez mękę, a przełączanie syntezatorów w Androidzie nie jest tak szybkie jak
na przykład w systemie od Microsoftu. Cechą,
która wywołuje niejednokrotnie zaciętą dyskusję,
jest dość liberalny stosunek Cool Readera do innych
aplikacji, chcących używać syntezatora mowy.
Innymi słowy, gdy Talkback ma coś do powiedzenia,
aplikacja na chwilę przerywa czytanie, po czym
znowu kontynuuje. Niewątpliwą zaletą tego stanu
rzeczy jest możliwość korzystania z programów
w rodzaju Dotwalker w trakcie czytania. Sam
często korzystam z tej funkcji Cool Readera i mając
w perspektywie półgodzinną jazdę autobusem
komunikacji miejskiej mogę włączyć Dotwalkera,
który informuje mnie o mijanych przystankach
i przy okazji słuchać książki, która od czasu
do czasu przerywana będzie komunikatami przypominającymi o tym, gdzie jestem i ile jeszcze
zostało mi czasu na rozkoszowanie się literaturą.
Jednak rozwiązanie takie nie jest pozbawione wad.
Jak wiadomo, niektóre aplikacje mobilne chcą
koniecznie udowodnić, że coś się dzieje i co chwila
wysyłają jakieś swoje powiadomienia – a to,
że przyszedł nowy sms, a to, że kolejna osoba
polubiła najnowszy hit Disco Polo na Facebooku,
a to, że akurat w tym momencie mamy doskonałą okazję zanurzyć się w odmętach Internetu,
bo jest dostępne darmowe Wi-fi itd. Każde z tych
powiadomień jest odczytywane. Na szczęście opcję
automatycznego wypowiadania powiadomień da
się wyłączyć w ustawieniach Talkbacka, ale perspektywa odwiedzania ustawień programu zawsze,
gdy tylko mamy ochotę na spotkanie ze sztuką,
sprawia, że ta ochota może się zmniejszyć. Zatem
jak mówi stare, ludowe porzekadło - „nie ma róży
bez kolców”.
Wyszukiwanie odpowiedniego fragmentu
książki
Program posiada oczywiście możliwość wyszukiwania słów, jednak cały proces nie odbędzie się
39
tak szybko jak na komputerze stacjonarnym. Nie
mówię tu nawet o szybkości pisania na ekranie
dotykowym, gdyż w wielu przypadkach można
się wspomóc dyktowaniem, jednak aby wejść
w wyszukiwanie należy:
1. Przejść do głównego okna aplikacji.
2. Nacisnąć przycisk „Szukaj”.
3. W oknie, które się pojawi wpisać tekst
i zatwierdzić przyciskiem „Szukaj”.
4. Sprawdzić rezultaty wyszukiwania, bowiem
słowo, które wpisaliśmy w panelu wyszukiwania może pojawić się kilka, kilkanaście lub
kilkadziesiąt razy w tekście.
Z tym ostatnim punktem jest największy
problem, gdyż, jak już się wcześniej wspomniałem, aby odczytać treść książki należy wybrać
odpowiednią opcję z menu. Jeśli więc ciąg znaków,
który wpisaliśmy pojawił się nawet tylko dwa lub
trzy razy, zanim faktycznie odnajdziemy żądany
fragment musimy kilkukrotnie odwiedzić opcje
wyszukiwania. Niejednokrotnie zdarzało mi się
zasypiać podczas czytania i późniejsze odnajdywanie fragmentu tekstu, przy którym odpłynąłem
w objęcia Morfeusza trwało dość długo. Pewnym
ułatwieniem może być dostępność w menu dwóch
opcji: „Idź do strony” oraz „Idź do procent”. Jak
można się łatwo domyślić, możliwe jest przeniesienie się z pomocą pola edycji bądź suwaka
do odpowiedniego procentu, bądź strony książki.
Oczywiście tutaj też nie sprawdzimy od razu
wyników, nie mniej czasem te opcje mogą się
przydać. Często, gdy czuję, że jeszcze chwila,
a nie dane mi będzie świadomie słuchać książki
ostatkiem świadomości sprawdzam, którą stronę
książki właśnie czytam i wystarczy mniej więcej
zapamiętać wynik do dnia następnego. Możliwość
przeskoczenia do procentu pliku przydaje się
również wtedy, gdy generalnie czytamy książki
na komputerze, ale pod wpływem dowolnych
czynników musimy odejść od peceta, a literatura
nie daje spokoju. Gdy mamy tę samą książkę już
wgraną na telefon, wystarczy sprawdzić na komputerze, w którym miejscu pliku się znajdujemy
(do NVDA jest stworzona odpowiednia wtyczka,
wypowiadająca aktualne miejsce w pliku w procentach) i wpisać tę samą wartość w okienku „Idź
do procent” w CoolReaderze. Szybkie odnalezienie
Cool Reader - widok treści
się w książce dodatkowo utrudnione jest faktem,
że w trakcie czytania na głos nie ma niestety
możliwości szybkiego przechodzenia np. między
stronami, wierszami lub zdaniami. Developer
wprawdzie przewidział takie możliwości w aplikacji, jednak nie jest to w żaden sposób dostępne
dla Talkbacka.
Program, w momencie, gdy kończymy czytanie, zapamiętuje pozycję, więc nie musimy
się obawiać, że trzeba będzie za każdym razem
szukać odpowiedniego miejsca. Powiem więcej,
gdy wrócimy do jakiejś książki, którą czytaliśmy
wcześniej program również zacznie od miejsca,
w którym przerwaliśmy lekturę. Oczywiście aplikacja posiada historię czytanych książek, pozwala
również na korzystanie z kilku katalogów online,
ale niestety polskich tytułów tam brak. Ciekawą,
aczkolwiek niestety rzadko dobrze działającą
NR 2 (23) 2014
40
funkcją jest próba zinterpretowania spisu treści. Nie wiem dokładnie, w jaki sposób program
wykrywa poszczególne rozdziały, po za tym osobiście spotkałem dosłownie kilka książek, w których ta opcja działałaby poprawnie. Podejrzewam,
że w plikach w formacie EPUB lub innych, w których specyfikacji spis treści jest uwzględniony,
takie problemy nie występują. Jednak w przypadku plików TXT funkcję śmiało można potraktować jako swego rodzaju nieudany eksperyment.
Na zakończenie promyk nadziei
Cool Reader - widok treści
fot. Gil C., Vadim Lopatin
Cool Reader
Cool Reader nie należy może do liderów dostępności, nie mniej z programu będzie się dało
korzystać, o ile naprawiona zostanie funkcja
automatycznego zmieniania stron przez aplikację w trakcie czytania na głos. Na całe szczęście
powstaje program dedykowany osobom niewidomym, właśnie do czytania książek przez syntezator mowy. W chwili pisania tego artykułu projekt
jest w stadium niepublicznych wersji beta, ale
należy mieć nadzieję, że już niedługo doczekamy się wreszcie rzeczywiście dobrze zrobionego narzędzia do czytania książek w systemie
Android.
41
Michał Dębiec
WordPress
– wygodny system dla własnej
strony internetowej
W zamierzchłych latach 90-tych XX wieku, co jest już niemal
prehistorią w technologiach komputerowych i internetowych
– żyli ludzie, którzy korzystali z modemu telefonicznego
do łączenia się z Internetem za pośrednictwem specjalnego
numeru 0202122. Posiadali oni klawiatury podobne do naszych,
a w ich myszkach żyło kulkowe serce. Ludzie ci mieli również
ambicje, aby prowadzić strony internetowe.
Osiągnęli zatem wyższy
szczebel ewolucji, ucząc się kodu
HTML (HyperText Markup Language – hipertekstowy język znaczników) oraz kombinując z tabelkowym układem graficznym.
Okazało się, że każdy domorosły
„programista HTML”, bo takim
właśnie, zaszczytnym tytułem
mianował się często taki użytkownik, mógł publikować w sieci
własne treści, z angielskiego
content. Nie zawsze content był
mądry, liczyło się jednak głów-
nie to, że się dało być publicystą
internetowym.
Dziś rzeczywistość jest jeszcze gorsza (z pewnego punktu
widzenia), ponieważ publikować swoje treści może każdy
pisarz, nawet nieznający HTML.
Efektem jest ogromne zróżnicowanie idei, punktów widzenia
i filozofii życiowych – słowem
– Wielki Chaos. Ja jednak należę
do grona miłośników tego chaosu i przyczyniam się do niego,
prowadząc własnego bloga.
W tym artykule poruszę kwestie
dotyczące silników do stawiania
stron, ze szczególnym uwzględ-
NR 2 (23) 2014
42
nieniem mojego ulubionego
WordPressa. Nie zapomnę także
o poruszeniu tematyki dostępności tego silnika dla redaktorów niepełnosprawnych.
Sposoby na własną stronę
Poza nieśmiertelnym pisaniem
całych stron internetowych
w HTML, istnieje obecnie kilka
łatwych sposobów na własną
stronę. Wszystkie są w miarę
proste i każdy ma swoje grono
zwolenników i przeciwników.
Pierwszym z nich jest stworzenie strony i treści poprzez
rozwiązanie desktopowe, czyli
przez aplikację instalowaną
na naszym komputerze. Może
nie każdy wie, ale podstawową
aplikację do publikacji własnych
treści posiada pakiet Microsoft
Office – Publisher. Niestety
to rozwiązanie jest niepraktyczne i nie spełnia większości
standardów kodowania i dostępności stron internetowych, więc
go nie polecam. Warto jednak
wspomnieć, że istnieją desktopowe aplikacje do publikowania
treści w sieci. Jako, że takie rozwiązania są najmniej popularne
i posiadają szereg istotnych
wad, nie będę ich szerzej opisywał w tym artykule.
Drugim sposobem na własną
stronę są rozwiązania platformowe/szablonowe, czyli miejsca udostępniane przez dostawców hostingu, czyli naszego
własnego wirtualnego kawałka
Internetu. Wykupując takie miejsce lub dostając je za darmo,
właściciel strony otrzymuje:
• miejsce na własną stronę (nie
musi wykupywać hostingu),
• własną subdomenę w domenie dostawcy hostingu, np.
moja-strona.domenahostingodawcy.com (nie trzeba
wykupywać i utrzymywać
własnej domeny),
• szablon graficzny do wyboru
(brak konieczności tworzenia
własnego projektu strony,
co nie jest bez znaczenia
Istnieje kilka sposobów instalacji silnika Wordpress, więc nawet
początkujący użytkownik poradzi sobie z jego podstawową
konfiguracją
dla całkowicie niewidomych
autorów treści),
• szereg narzędzi administracyjnych do zarządzania
stroną i edycji treści (nie
trzeba pisać własnych skryptów, ani kodu): statystyki,
edytor tekstów, zarządzanie
menu na stronie, wybór treści pobocznych (np. kalendarz, lub ulubione polecane
linki).
Rozwiązań platformowych
jest w sieci bardzo dużo. Jednym
tchem wymienię: blog.pl, bloog.
pl, blogspot.com, blog.onet.
pl, bloA.pl, blogerki.pl, blox.
pl, e-blogi.pl, mylog.pl, blogi.
pl, blog.interia.pl i wiele, wiele
innych. Szablonowe strony
są proste w założeniu, nie
wymagają środków ani umiejętności, stąd ogromna ilość
blogów stawianych na nich.
Możemy znaleźć blogi kulinarne,
polityczne, literackie, modowe,
lifestylowe, komiksowe, a nawet
erotyczne.
Rozwiązania platformowe
mają jednak kilka wad. Jeśli
dana usługa przestanie być
świadczona, nasz blog/strona
zniknie z sieci. Subdomena nie
wygląda poważnie i większości
przypadków nie da się podpiąć
bezpłatnie do bloga własnej
domeny. Narzędzia i szablony
mają ograniczoną liczbę funkcji
i nie można wielu rzeczy ustawić po swojemu. Tym niemniej
warto zakosztować życia platformowego blogera, by się
przekonać, czy rzeczywiście
wytrwamy w postanowieniu
zaszczycania świata naszymi
myślami. Zanim zechcemy
rozbudowywać bloga, ponosić
43
koszty związane z większą profesjonalizacją strony, spróbujmy,
czy w ogóle ma to sens.
Pośród darmowych platform
blogowych znajdziemy także
WordPress.com. Jest to szablonowy system, działający na tej
samej zasadzie, co wspomniane
wcześniej. Bazuje jednak
na zbiorowej pracy programistów i koderów, tworzących
niezależny silnik WordPress.org,
któremu chciałbym poświęcić
ten artykuł. WordPress.com
ma wygląd panelu redaktora
niemal identyczny do widoku
silnika, na którym stawiane
są profesjonalne strony. Można
zacząć zatem swoją przygodę
z WordPressem właśnie od tego
szablonowego rozwiązania.
Trzecim sposobem stworzenia własnej strony w Internecie
jest wykorzystanie silnika CMS
(Content Management System
– system zarządzania treścią).
W tym zagadnieniu mieszczą
się dwa rodzaje silników: dedykowany, czyli stworzony przez
wynajętych programistów tylko
dla nas, oraz ogólnodostępny,
tworzony przez społeczność
twórców, najczęściej bezpłatnie.
Do ogólnodostępnych silników
zaliczamy najpopularniejsze:
WordPress.org, Drupal.org,
Joomla.pl, MagentoCommerce.
com (do sklepów internetowych),
Windu.org, Clip-Bucket.com.
Wybrany silnik pobiera się
ze strony dostawcy. Następnie instaluje się go na wykupionym wcześniej serwerze.
Zakupioną własną domenę
nakierowuje się na katalog
serwerowy, na którym jest
rozpakowany silnik. Od tego
Dzięki dużej gamie wtyczek, możemy zintegrować naszą stronę
z niemal wszystkimi popularnymi portalami społecznościowymi
momentu można rozpocząć
pracę nad stroną, wybrać styl
graficzny z dostępnych w Internecie, bądź stworzyć własny,
wyposażyć silnik w tzw. pluginy, czyli gotowe wtyczki
do różnych zadań. Możliwości
są ogromne. Właściwie wadę
stanowią jedynie koszty,
które poniesiemy na hosting,
domenę i przystosowanie
przez kodera wyglądu strony
internetowej. W zamian otrzymujemy ogromne możliwości
rozbudowy strony o różne
funkcje (sklep, obsługa płatności, integracja z portalami społecznościowymi, różne wersje
językowe, lub zaawansowane
moduły statystyczne ze śledzeniem akcji użytkowników
z konkretnym IP włącznie).
Czym jest WordPress?
Mój ulubiony silnik CMS
do zarządzania stronami internetowymi to WordPress. Jest
on w miarę intuicyjnym oprogramowaniem, pozwalającym
na wiele, jeśli chodzi o edycję
treści. Producentem silnika jest
WordPress Foundation, wspierana przez społeczność użytkowników – koderów, programistów, ideowców. Techniczne
środowisko WordPressa to PHP
5.2.4 (język programowania)
i MySQL 5.0 (baza danych). Silnik udostępniany jest na licencji
GNU General Public License
v2.0. Oznacza to, że użytkownicy tego oprogramowania
mogą korzystać z czterech podstawowych praw/wolności:
1. wolność uruchamiania
programu w dowolnym celu
(wolność 0),
2. wolność analizowania, jak
program działa i dostosowywania go do swoich potrzeb
(wolność 1),
3. wolność rozpowszechniania
niezmodyfikowanej kopii
programu (wolność 2),
4. wolność udoskonalania
programu i publicznego
rozpowszechniania własnych
ulepszeń, dzięki czemu może
z nich skorzystać cała społeczność (wolność 3).
NR 2 (23) 2014
44
Pierwotnie silnik w wersji
0.7 służył do tworzenia blogów
i zastąpił b2/cafelog. Wydano
go 27 maja 2003 roku. Obecnie dostępna jest najnowsza
wersja 4.0 z 4 września 2014
roku. Począwszy od wersji 2.7
silnik budowano w porozumieniu i uważnym wsłuchiwaniu
się w potrzeby społeczności
tysięcy użytkowników. Kolejne
wersje oprogramowania noszą
nazwy na cześć muzyków
jazzowych. Najnowsza wersja
nazywa się “Benny” na cześć
Benny’ego Goodmana, jazzowego i swingowego instrumentalisty i lidera grającego
na klarnecie.
WordPress zdobywał nagrody
jako najlepszy Open Source
CMS, między innymi w 2007,
2009 i 2010 roku. W październiku 2009 roku Open Source
CMS Market opublikował raport,
z którego wynika, że marka
WordPressa cieszy się największą popularnością w stosunku
do jakichkolwiek innych CMS’ów
Open Source.
Panel administratora
Obecnie, dzięki wielu ciekawym wtyczkom, WordPress
służy nie tylko do tworzenia
blogów, ale także stron firmowych, serwisów fotograficznych, portali informacyjnych,
sklepów internetowych, portali
społecznościowych, serwisów
rankingowych.
Jak zainstalować WordPress?
Najprostszą metodą instalacji
silnika WordPress jest wykupienie hostingu dla strony, wyposażonego w instalator CMS. Jeśli
do tego hostingu wykupimy
domenę u tego samego operatora, możemy w parę minut,
absolutnie bez żadnej wiedzy
informatycznej, zainstalować
silnik WordPress na serwerze
z odpowiednią domeną.
Inną metodą, wymagającą
skromnej wiedzy o serwerach,
jest ręczne instalowanie silnika. Należy ściągnąć ze strony
WordPress.org najnowszą
wersję WordPressa w postaci
skompresowanego archiwum.
Za pomocą połączenia FTP
umieszczamy paczkę na serwerze i rozpakowujemy ją tam
(jeśli serwer ma powłokę shell,
jeśli nie, musimy rozpakować
na własnym komputerze i przerzucać pliki pojedynczo). Moim
ulubionym programem do połączeń FTP jest FileZilla i można
go użyć do kopiowania plików
na serwer.
Gdy pliki są już na serwerze,
upewniamy się, że adresy DNS
domeny wskazują na to miejsce.
Jeśli na stronę mają wskazywać
też inne domeny, musimy je przekierować na domenę główną.
W panelu administracyjnym serwera tworzymy nową
bazę danych. Ustalamy jej
nazwę i hasło oraz kodowanie
na UTF-8.
Wpisujemy w przeglądarkę
nazwę naszej domeny. Ukaże się
strona konfiguracyjna naszego
WordPressa, na której musimy
wypełnić formularz konfiguracyjny. Ważne, aby podać prawidłowe dostępy do bazy danych.
Zatwierdzenie formularza
kończy instalację i od tego
momentu możemy działać
na gotowym silniku. Do panelu
administracyjnego naszej strony
dostajemy się przez link mojadomena.pl/wp-admin.
Zdecydowanie prostszym
sposobem jest jednak wykupienie serwera z możliwością
automatycznej instalacji CMS’a,
czyli metoda pierwsza. Jeśli
myślimy o zwykłej stronie
internetowej, bez setek zdjęć
lub plików multimedialnych,
w zupełności powinna nam
wystarczyć pojemność serwera
1GB. Takie serwery oferowane
są przez różnych hostingodaw-
45
ców w cenach od 40 do 180 zł
netto rocznie. Zanim kupimy
hosting dla swojej strony, warto
poczytać opinie o różnych operatorach. Paradoksalnie często
tańszy serwer bywa lepszy
od droższego, szczególnie jeśli
chodzi o prostotę obsługi. Jeśli
dodatkowo nasz hosting wyposażony jest w obsługę poczty
elektronicznej, możemy tworzyć
dowolne nazwy adresów we
własnej domenie, np. michal@
moja-domena.pl.
Zainstalowany przez nas
silnik WordPress jest gotowy
do pracy. Wyposażono go
w standardową skórkę (motyw
graficzny), którą możemy zmienić na inną. Szukanie darmowych skórek do WordPressa jest
bardzo proste, wystarczy wpisać
w wyszukiwarkę internetową
zapytanie: „free WordPress
themes”, „free WordPress skins”,
„darmowe skórki WordPress”.
Trochę czasu zabierze nam
na pewno wybór właściwej
i ładnej skórki z gąszczu wielotysięcznego zbioru.
Na wstępie zastrzegam,
że ogólnodostępne skórki mogą
zawierać błędy w kodzie, być
niedostępne, posiadać luki
zagrażające bezpieczeństwu
serwera. Tym niemniej da się
znaleźć skórki całkiem dobrze
dostępne i zakodowane zgodnie ze sztuką. Jeśli ktoś zna
się na kodzie i na dostępności,
szybko sprawdzi na podglądzie motywu, czy spełnia jego
kryteria. Dla tych mniej wprawionych pozostaje alternatywa
w postaci testowania każdej
skórki na żywym organizmie,
z użyciem wykorzystywanej
Nowy TinyMCE w trybie
kontrastu
przez siebie technologii asystującej, np. Czytnika Ekranu.
Dostępność panelu
WordPress
Zarządzać treścią w WordPressie
można na kilka sposobów.
Pierwszy z nich został mi
podpowiedziany przez niewidomych użytkowników i jest
to wykorzystanie desktopowej aplikacji MS Live Editor.
Łączy się ona z WordPressem
za pomocą protokołu XML-RPC.
Po wpisaniu nazwy użytkownika, hasła i adresu panelu
administracyjnego możemy
w LiveEditorze dodawać nowe
strony, posty, media oraz
edytować te, które były opublikowane wcześniej. Aplikacja
służy tylko do redagowania,
nie można za jej pomocą zarządzać wtyczkami, strukturą
menu i użytkownikami naszego
WordPressa. Te czynności
muszą być wykonane w panelu
administracyjnym.
Zarządzanie treścią poprzez
panel administracyjny z edytorem. Po wejściu w panel,
a następnie w posty, widzimy
listę wszystkich artykułów.
Możemy dodać nowy albo
wyedytować stary. Po przejściu
do edycji postu, znajdujemy
wizualny edytor TinyMCE, który
zaliczamy do edytorów WYSIWYG – What You See Is What
Stary TinyMCE w trybie
kontrastu
You Get. Edycja za pomocą tego
edytora jest bliźniaczo podobna
do pracy z programem MS Word.
We wcześniejszych wersjach
edytora TinyMCE występowały
kłopoty ze zgodnością kontrolek
z trybem wysokiego kontrastu.
Kontrolki były czarne i jedynie podpowiedź obok kursora
po najechaniu na konkretną
dawała informację, czego kontrolka dotyczy.
Na szczęście zostało
to poprawione i teraz bardzo
przyjemnie tworzy się treści.
Dla osób niewidomych edytor
wizualny, mimo ciągłych ulepszeń może sprawiać problemy
w dostępności. Trzeba jednak
przyznać, że zrobiono w tej
mierze bardzo duże postępy.
Jeśli ktoś woli nieco trudniejszą
drogę, zawsze może przełączyć
się na edytor tekstowy i działać
poprzez język HTML.
Pozostałe elementy panelu
są dużo łatwiejsze do odczytania syntezatorem mowy. Niewidomy użytkownik napotka
jednak problem przy korzystaniu
z menu i systemowych widgetów
(przydatnych okienek do wstawiania na stronę). Dodawanie
elementów do menu następuje
za pośrednictwem przycisku,
ale modelowanie menu albo
sekcji widgetów dokonuje się
metodą drag&drop, czyli poprzez
przeciągnięcie myszką. Word-
NR 2 (23) 2014
46
pilnuje, aby podstrony były
widoczne dla robotów indeksujących zawartość Internetu
i pomaga spełniać standardy
właściwej optymalizacji strony
pod wyszukiwarki.
Google Analyticator
Podczas instalacji należy uważnie wpisać dane bazy
Press wprawdzie wyposażony
jest w dodatkowe linki, którymi
można to zrobić bez myszy,
ale opanowanie tej sztuki jest
czasochłonne i metoda nie
należy do najwygodniejszych. Dla
każdego widzącego użytkownika
przeciąganie myszą jest proste
i bardzo intuicyjne.
Jako użytkownik trybu
dużego kontrastu, często
powiększam sobie ekran
poprzez klawisz Ctrl i scroll
myszy. W starszych wersjach
WordPressa menu boczne
z narzędziami wypadało mi poza
ekran. Obecnie ten problem
został usunięty wraz z wprowadzeniem responsywnego skalowania ekranu.
Ciekawe dodatki
do WordPressa
Jądro silnika WordPress wyposażone jest w wiele ciekawych
narzędzi, jednak to nie wystarcza profesjonalnym developerom WordPressa. Korzystają oni
z dodatkowych wtyczek, napisanych przez społeczność deve-
loperów i zawierających dodatkowe funkcje. Instalacja wtyczki
z panelu WordPressa jest prosta,
ale nie zawsze można jej użyć
bez wiedzy o kodowaniu. Poniżej opiszę po krótce kilka pożytecznych wtyczek, których sam
często używam w produkcjach
stron i serwisów internetowych.
Jeśli prowadzi się stronę internetową, dobrze jest znać statystyki wejść użytkowników.
W tym celu Google posiada bezpłatną usługę Analytics, która
pokazuje, skąd użytkownicy
do nas przychodzą, po jakim
słowie kluczowym, wpisanym
do wyszukiwarki, z jakiego
urządzenia korzystają i z jakiego
kraju pochodzą. Te wszystkie
dane znajdują się w Analyticsie. Google Analyticator jest
wtyczką do WordPressa, dzięki
której dane te trafiają do panelu
WordPressa. Nie trzeba zatem
logować się do Google, aby
mieć dostęp do podręcznych
statystyk.
WPML / Polylang
Są to dwie wtyczki – płatna
i bezpłatna, do tworzenia stron
wielojęzycznych. Oba rozwiązania są potężnymi narzędziami
do duplikowania treści i wprowadzania tłumaczeń – zarówno
treści, jak i menu.
SEO Yoast
Jest to wtyczka, która wspiera
redaktora strony w tworzeniu
przyjaznych dla wyszukiwarek
tytułów i opisów meta stron.
Nie powoduje ona tego, że serwis sam się wypozycjonuje
na pierwsze miejsce w wyszukiwarce stron internetowych,
ale stwarza potencjał do pozycjonowania serwisu. Wtyczka
WP better security
W ostatnim czasie wtyczka
ta przemianowana została
na iTheme Security. Służy ona
do zabezpieczenia naszego
WordPressa przed złośliwymi
hakerami, robotami hakerskimi
buszującymi w sieci oraz przed
szkodami, których może doznać
strona internetowa podczas
ataku. Robi kopie zapasowe
bazy danych, oszukuje hakerskie wynalazki na wiele różnych
sposobów, utrudniając dostęp
do naszego panelu. Wtyczka
nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa, ale zdecydowanie
podnosi poprzeczkę wszelkim
niemiłym zarazom, czyhającym
47
na naszego WordPressa. Niestety, wtyczka ta potrafi także
czasami w momencie aktualizacji naszego systemu do nowszej
wersji z niewyjaśnionych przyczyn zablokować nam dostęp
do systemu, co w WordPressowym środowisku przyjęło nawet
już złośliwą nazwę White screen
of death, analogicznie do znanego wszystkim użytkownikom
Windows niebieskiego ekranu
śmierci.
MailPoet
fot. Georgejmclittle, scythers, Wordpress, Tatiana Popova
Wtyczka daje możliwość
wysyłania do zapisanych użytkowników regularnego biuletynu mailowego. Polecam
ją, ponieważ za jej pomocą
można wysłać w prosty sposób
tysiące maili prosto z naszego
WordPressa. Treść jest zależna
od nas, ale narzędzie daje nam
różne możliwości upiększenia
przesyłki i jej zaplanowania.
Proces rejestracji do otrzymywania newslettera jest bardzo
profesjonalny i zgodny z zasadami listy odbiorców. Wtyczkę
doceniają firmy, blogerzy i orga-
nizacje NGO, które dzięki MailPoet informują subskrybentów
o swoich działaniach, nowych
publikacjach i akcjach.
BuddyPress
Ta wtyczka to istny kombajn.
Za jej pomocą utworzyć można
na WordPressie portal społecznościowy. Użytkownicy, którzy logują się na niego mogą
ze sobą rozmawiać, zakładać
wątki, chwalić się zdjęciami
i naturalnie nowymi związkami (ostatnio taka moda).
BuddyPress to już wyższy
stopień zaawansowania, będzie
potrzebny koder, który umiejętnie wdroży portal. Możliwości
tego narzędzia są ogromne i niewielu się na nie porywa. Tym
niemniej, jeśli chcielibyśmy mieć
swojego Facebooka na własność
– proszę bardzo.
JigoShop
Dla urodzonych handlowców nie
ma to jak własny sklep internetowy. Wtyczka Jigo Shop ma
wszystko to, czego potrzeba
do zarządzania własnym skle-
pem internetowym – wystawianie produktów, zarządzanie
nimi, bramkę systemów płatności elektronicznych, moduł
przesyłek kurierskich i informacje o zmianie statusu zamówienia. Używa się tego dodatku
dosyć prosto i nie trzeba setek
tysięcy złotych na rozpoczęcie
działalności.
Wtyczek do WordPressa jest
naprawdę wiele. Można ich szukać w Internecie lub w panelu
administracyjnym.
Podsumowanie
Z pewnością części czytelników
niniejszy tekst mógł wydawać
się miejscami trudny, przesycony technicznym żargonem.
Prawda jest jednak taka, że nie
taki ten przysłowiowy diabeł
straszny, a efekty, jakie uzyskamy dzięki naszemu własnemu WordPressowi, mogą
być naprawdę imponujące. To,
o czym będziemy pisać lub
też jakie inne treści zechcemy
zamieszczać na naszej stronie internetowej, zależy tylko
i wyłącznie od nas. WordPress
bowiem może być nie tylko
silnikiem do publikacji tekstów,
nic nie stoi również na przeszkodzie temu, by zamieszczać
tam choćby treści audio, czego
doskonałym przykładem jest
Tyflopodcast, pierwszy polski podcast dla niewidomych.
Gorąco zachęcam wszystkich kreatywnych, a wierzę,
że takich nie brakuje, czytelników do tego, by spróbowali
swoich sił jako sieciowi publicyści. Możliwości w postaci
Internetu i darmowych narzędzi
są na wyciągnięcie ręki.
NR 2 (23) 2014
48
Kamil Żak
Alternatywne
czytniki
e-Booków w systemie iOS
Od wielu lat rozwój i wzrastająca szybko ilość urządzeń
i aplikacji sprawiają, że coraz częściej tradycyjne książki
zastępujemy książkami elektronicznymi lub audiobookami
i nawet przeciwnicy takich zmian doskonale zdają sobie
sprawę z ich zalet. Osoby, chcące wybrać dla siebie najlepsze
urządzenie czy program do czytania e-booków, mogą czuć się
zagubione w gąszczu sprzętu i oprogramowania. Wychodzimy
naprzeciw ich potrzebom i w audycjach Tyflopodcastu czy
w Tyfloświecie prezentujemy ciekawe, godne uwagi, a nawet
bardzo dobre rozwiązania.
W tym artykule chciałbym
przybliżyć kilka aplikacji alternatywnych w stosunku do programu Voice Dream Reader,
którego recenzję, autorstwa
Roberta Hetzyga, możecie rów-
nież przeczytać w tym numerze
Tyfloświata. Jako, że na co dzień
jestem użytkownikiem mobilnego systemu firmy Apple,
skupię się na aplikacjach przeznaczonych właśnie dla iOS.
iBooks – propozycja od firmy
Apple
Pierwszy program, stworzony
przez firmę Apple, jest darmowy
i proponowany wraz z kilkoma
innymi aplikacjami do pobrania
w czasie pierwszego uruchomienia oraz aktywacji Waszego
urządzenia z systemem iOS.
Jeżeli wtedy zdecydowaliście
się na jego pobranie, można go
teraz otworzyć i przekonać się,
jakie ma możliwości.
W innym wypadku należy
otworzyć App Store i w polu
wyszukiwania na zakładce
„Search” (szukaj) wpisać
„iBooks”.
Następnie należy aktywować przycisk „Free”, a później:
„Install”, w celu potwierdzenia
49
chęci instalacji programu iBooks
na urządzeniu.
Aby otworzyć aplikację,
po pobraniu programu należy
wcisnąć w App Store przycisk
„Open”.
Ogromną zaletą tej aplikacji jest oczywiście połączenie
z naszym kontem Apple ID,
a tym samym z całym iTunes
Store, czy w przypadku tej aplikacji jego częścią zawierającą
książki, czyli iBooks Store. Nie
trzeba więc zakładać nowego
konta, co jest wymagane
w przypadku następnych aplikacji do czytania e-booków, które
chcę tutaj opisać.
Po otwarciu programu w jego
lewym górnym rogu znajduje się
przycisk „Sklep”, który otwiera
iBooks Store, a jego interfejs
jest bardzo podobny do App
Store. Obok przycisku w górnej
części ekranu znajduje się pole
edycyjne do wyszukiwania,
Pobrany iBooks - zrzut
ekranu ze sklepu App store
przydatne w przypadku, gdy
książek na naszym urządzeniu
iOS w tej aplikacji jest dużo.
Kolejny element to przycisk
z nazwą aktualnie otwartego
zbioru książek. Aplikacja iBooks układa książki kupione
przez sklep Apple’a w osobnym
zbiorze o nazwie „Książki” lub
„Kupione książki”, a pliki PDF
o zbiorze pod tą właśnie nazwą.
Istnieje również możliwość
tworzenia własnych zbiorów,
a następnie dodawania do nich
książek.
Niewidomym użytkownikom
proponuję włączenie widok
listy, ponieważ widok siatki jest
moim zdaniem zdecydowanie
mniej intuicyjny.
Poniżej listy książek znajdują się przyciski umożliwiające
posortowanie ich według kategorii, autora czy tytułu. Na tym
kończy się główne okno interfejsu aplikacji.
Aby odczytać książkę, należy
aktywować element z nazwą tej
książki na liście. Książka zostanie otwarta. Będzie również
dostępny przycisk do regulacji
jasności ekranu oraz przycisk
umożliwiający powrót do Biblioteki. Ważne jest, że aplikacja
pamięta miejsce, w którym
czytanie zostało przerwane i nie
trzeba go ponownie szukać, ani
tym bardziej tworzyć jakichkolwiek zakładek. Aby przewinąć
do poprzedniej lub następnej
strony, należy wykonać standardowy gest VoiceOver – przesunięcie trzema palcami w lewo
lub w prawo. By rozpocząć
czytanie od początku strony,
wystarczy dotknąć okolic środka
ekranu, a następnie użyć stan-
Główne okno aplikacji iBooks
dardowego gestu przesunięcia
dwoma palcami w górę ekranu.
Jako, że to aplikacja pochodząca
bezpośrednio od Apple, jest
więc świetnie zoptymalizowana
kontekstowo i gest ten rozpocznie czytanie od początku strony,
nie zaś od początku ekranu,
co jest najczęstszą sytuacją
w momencie jego użycia.
W jaki sposób dodać książki,
które nie pochodzą z iBooks
Store?
Program iBooks obsługuje 2
formaty plików: epub oraz Pdf.
Niestety, nie wszystkie pliki PDf
są obsługiwane, o czym lojalnie
ostrzega sama firma Apple.
Oprócz sklepu Apple iBooks
Store są jeszcze trzy możliwości
dodawania książek do naszego
urządzenia.
Pierwszą i moim zdaniem
najtrudniejszą z nich jest dodawanie książek do Biblioteki programu iTunes na naszym kom-
NR 2 (23) 2014
50
puterze PC lub Mac, a następnie
synchronizacja zawartości
dokumentów programu iBooks
z naszym iPhonem, iPodem
Touch lub iPadem.
Drugą możliwością jest
wysłanie wiadomości e-mail
na adres, który dodaliśmy
do programu Mail w naszym
urządzeniu z iOS. Wiadomość
ta powinna zostać wysłana
z załącznikiem lub kilkoma
załącznikami, którymi będą
oczywiście książki, jakie zostaną
dodane do naszej aplikacji iBooks. Muszą to być pliki EPUB lub
PDF, ponieważ inaczej otwarcie
załącznika w aplikacji iBooks nie
będzie po prostu możliwe.
Po otwarciu takiej książki
zostanie ona dodana do odpowiedniego zbioru i będzie
widoczna do momentu
usunięcia.
Trzecia i ostatnia metoda
wydaje się najlepsza w przypadku, gdy książek jest więcej.
Wymaga ona po prostu, aby
wszystkie książki, które będą
dodawane do iBooks, oczywiście w odpowiednim formacie,
wysłać na jakąkolwiek chmurę,
której używamy np. Google
Drive czy Dropbox. Po umieszczeniu książek, należy otworzyć
aplikację Dropbox lub Google
Drive, jeżeli wybrano tę drugą
chmurę, a następnie odszukać
nasze cyfrowo zapisane książki.
W przypadku aplikacji Dropbox, po otwarciu danego pliku,
w lewym dolnym rogu ekranu
pojawi się przycisk „Udostępnij”,
który umożliwia wiele czynności, w tym skopiowanie linku
do pliku czy udostępnienie go
przez Air drop, ale aby dodać
książkę do programu iBooks,
należy wybrać opcję „Otwórz
w…”, a następnie wcisnąć przycisk „iBooks”.
W przypadku dysku Google
procedura wygląda podobnie.
Po otwarciu właściwego pliku,
należy wcisnąć przycisk „Więcej”
i następnie wybrać polecenie
„Otwórz w…”, a następnie przycisk „iBooks”.
Program nie posiada własnej syntezy mowy, tak więc
jesteśmy ograniczeni do głosu
VoiceOver, ilość obsługiwanych formatów też nie
powala na kolana, ale program
na pewno jest ciekawy i warto
się z nim zapoznać, co ważne,
jest w języku polskim, czego nie
mogę napisać o kolejnych bohaterach niniejszego artykułu.
Blio od serwisu Blio.com,
czyli bardzo pozytywne
zaskoczenie
Program Blio dla iOS pochodzący od serwisu www.Blio.com
jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem na tle konkurencji.
Podobnie jak iBooks i Kindle
oferuje książki w swoim sklepie
online, a nawet ma podobne
opcje w samym interfejsie
programu, w przeciwieństwie
do iBooks, zarówno aplikacja
i cały serwis Blio jest w języku
angielskim. To, co sprawia,
że aplikacja ta pozytywnie
odstaje od konkurencji to wsparcie dla VoiceOver’a. Przez
wsparcie rozumiem nie tylko
pełną dostępność interfejsu, ale
również specjalne wskazówki
dla użytkowników VO, gesty
itd. Kolejna pozytywna cecha
tej aplikacji to nieco większa
liczba obsługiwanych formatów
plików od iBooks. Dalsze pozytywne zaskoczenie to możliwość
zakupienia własnych wewnętrznych głosów TTS w języku
angielskim.
To podstawowe zalety tej
aplikacji. Ma ona też takie
funkcje, jak dostosowywanie
rozmiaru czcionki i jasności,
czyli podobnie do standardów
konkurencji.
Na pewno jej dużą wadą
jest brak polskich głosów TTS,
a przede wszystkim cena angielskich głosów. To zdecydowanie
drożej niż w VDR, bo aż 8,99
euro.
Z drugiej strony żadne inne
programy, oprócz właśnie Blio
i Voice Dream Readera, spośród
tych, z którymi się zapoznałem, nie oferują w ogóle takiej
możliwości.
Brak polskiego głosu nie jest
również problemem, ponieważ
Okno powitalne Blio
51
VoiceOver i Zosia doskonale dają
sobie radę.
Wadą lub przynajmniej niedogodnością jest konieczność
założenia konta na Blio.com
w celu dokonania importu
książek z Dropboksa, dysku
Google czy e-maila. Nie wiem,
do czego może się przydać
konto online w takim przypadku. Procedura jest prosta, jednak przy zakładaniu
hasła twórcy serwisu mają
kilka wymagań: w haśle musi
występować co najmniej jedna
mała i jedna duża litera, jedna
cyfra. Mnie osobiście przysporzyło to problemów. Dziś
to naprawdę rzadkie zjawisko.
Ostatecznie konto udało się
założyć, bez żadnych weryfikacji, kodów z obrazków itd.
Pobieranie oraz opis interfejsu
aplikacji Blio
Sposób pobierania jest taki sam,
jak w przypadku aplikacji iBooks.
Po uruchomieniu aplikacji mamy do dyspozycji trzy
przyciski, z czego ten trzeci
już na samym początku jest
pomocny dla użytkowników
programu VoiceOver, ponieważ
otwiera okno z krótką instrukcją, tzw. szybkim startem,
w którym opisano podstawy
współpracy tego programu
z czytnikiem ekranu w systemie
iOS. Pierwszy przycisk umożliwia zalogowanie się do konta
Blio i pobranie czekających
tam, kupionych lub dostępnych na starcie książek. Drugi
w kolejności przycisk umożliwia
otwarcie programu i zapozna-
nie się z interfejsem aplikacji
oraz dostępnymi tam przykładowymi e-bookami.
Polecam wszystkim wcisnąć
przycisk „Explore” umożliwiający obejrzenie interfejsu programu bez tworzenia konta.
Jeżeli Wam się spodoba, wtedy
zawsze można wejść na stronę
www.blio.com i założyć sobie
konto w serwisie Blio, aby
otrzymać dostęp do możliwości
kupowania i pobierania książek
z zasobów tego serwisu oraz,
jak wyżej napisałem, możliwość
importowania plików.
Oprócz listy książek przykładowych, znajdziecie tu również
podobnie jak we wcześniej
prezentowanej aplikacji, przyciski do sortowania zawartości
listy, a także przycisk: „Applica-
NR 2 (23) 2014
52
Główne okno Blio po otwarciu
tion settings”, czyli ustawienia
aplikacji.
Warto sobie je przejrzeć,
ponieważ nie ma ich dużo.
W grupie ustawień „Reading
voice” można kupić, a następnie
pobrać angielskie głosy, o których wspomniałem na początku
opisu tej aplikacji.
Kolejna grupa „Reference
tools” narzędzia referencyjne
pozwala wybrać wyszukiwarki,
z jakich będzie korzystał program Blio. Domyślnie włączone
to Wikipedia oraz Google.
„My Account” – pozwala
na zalogowanie się do własnego
konta w serwisie Blio.
„VoiceOver” – pozwala otworzyć okno „Szybki start”, które
jest dostępne pod przyciskiem
VoiceOver już przy pierwszym
uruchomieniu programu, ta sekcja ustawień zawiera również
przycisk „Help”, otwierający
bardziej szczegółowe wskazówki
do pracy z VO.
Pozostałe opcje w ustawieniach to: „Help” – pomoc, tym
razem ta ogólna, „Terms of use”
- warunki użytkowania oraz
„About” - o programie.
W głównym oknie oprócz
listy, przycisków sortowania
i przycisków ustawień znajduje
się jeszcze jedna, najważniejsza
opcja – „Get books” pozyskaj
książki. Okno, które się otworzy
zawiera dwie zakładki.
„Archive” zawiera wszystkie książki, które są dostępne
na naszym koncie Blio i umożliwia ich pobranie. Zakładka
„Import” to miejsce, w którym
program przeszukuje folder,
w jakim iTunes umieszcza pliki
dla aplikacji Blio w urządzeniu
podczas synchronizacji.
Zakładanie konta w serwisie
Blio
Jeżeli aplikacja spodobała się
po wstępnym przetestowaniu,
napiszę teraz krótko, jak założyć
konto w portalu www.blio.com.
Prostszej procedury rejestracyjnej nie widziałem od dawna.
Aby się zarejestrować, należy
otworzyć następujący link:
https://www.blio.com/blio/screens/register/register.jsp
Tam należy tylko wypełnić
wymagane pola, czyli: imię,
nazwisko, adres e-mail, powtórzyć adres e-mail, podać hasło
i podać je ponownie. Przypomnę
tylko wszystkie duże i małe
litery oraz cyfry i żadne inne
znaki, a hasło zostanie przyjęte. Hasło musi mieć minimum
6 znaków i maksymalnie 30.
Po wciśnięciu przycisku „Submit” formularz rejestracyjny
zostanie wysłany. Jeżeli formu-
larz zostanie przyjęty, konto jest
założone. Teraz można otworzyć ustawienia w aplikacji Blio
na urządzeniu mobilnym z iOS
i zalogować się do konta.
Obsługiwane formaty plików
Aplikacja Blio obsługuje następujące formaty e-booków:
EPUB, PDF oraz XPS. Wydaje się
to mało w porównaniu z Voice
Dream Readerem, ale i tak o 1
więcej niż iBooks. Sam Blio ma
też niestety problem z niektórymi plikami PDF, jak na przykład takim, który testowo
utworzyłem w programie PDF
Transformer 3 od firmy Abbyy,
ale jak wiadomo pliki PDF z różnych źródeł mogą pochodzić
i nawet iBooks od Apple wszystkich nie obsługuje.
Podsumowując, aplikacja
naprawdę godna uwagi i należy
ją docenić za to, że w ramach
tego, co oferuje, użytkownicy
nie zawiodą się na dostępności.
Kindle od amazon.com
Ostatnią aplikacją, jaką przetestowałem jest Kindle for iOS
od amazon.com.
Niestety, mam przykrą
informację dla posiadaczy
iPodów Touch. Przy pomocy tej
aplikacji nie poczytacie sobie
książek, ponieważ dla VoiceOvera dostępne jest wszystko,
z wyjątkiem najważniejszego
w takim programiem – interfejsu do odczytu książek.
W App Store aplikacja
dostępna jest po wprowadzeniu w okno wyszukiwania frazy
Kindle.
Po pobraniu i otwarciu aplikacji nie ma możliwości jakiej-
53
kolwiek pracy bez zalogowania
się na konto amazon.com.
W celu utworzenia konta,
należy otworzyć stronę o następującym adresie:
WWW.amazon.com/access
Na załadowanej stronie
aktywujemy link „Your account”,
a następnie link „New to amazon.com?”
Na stronie rejestracji jest
do uzupełnienia jeszcze mniej
pól niż w przypadku Blio, ponieważ trzeba wpisać w jednym
polu imię i nazwisko (full name),
w kolejnym e-mail, w dwóch
następnych hasło, powtórzyć
hasło i wcisnąć przycisk „Register” (zarejestruj).
Po uzyskaniu komunikatu
o utworzeniu konta, dalsza
weryfikacja nie jest wymagana
i można już wprowadzić dane
nowego konta do aplikacji Kindle w naszym Iurządzeniu.
Kindle - logowanie, pierwszy
start
Interfejs aplikacji Kindle
Pod względem dostępnych
opcji, główne okno programu
jest bardzo podobne do tego
z iBooks czy Blio. Różnią się
oczywiście nazwy opcji, ale
umożliwiają bardzo podobne
akcje, jak w poprzednich
aplikacjach.
Mamy tu listę książek i opcje
dotyczące jej sortowania,
przycisk zmieniający widok
pomiędzy opcjami lista i siatka,
jest również przycisk „Settings”
– ustawienia. Ostatnie dwa
przyciski w dolnej części okna
głównego to „Cloud” – chmura,
wyświetlająca listę książek
dostępnych na naszym koncie
amazon.com oraz „Device”,
który wyświetla listę książek
pobranych na nasze urządzenie.
Na tym kończy się podobieństwo tych trzech programów,
ponieważ aplikacja Kindle jest
nieco bardziej złożona.
W lewym górnym rogu
znajduje się przycisk menu,
który rozwija główne menu programu. Pierwsza opcja w tym
menu to „Search” (szukaj)
umożliwiająca przeszukanie
naszej biblioteki, dalej znajduje
się polecenie „Sync” – synchronizuj, zawierające datę ostatniej synchronizacji urządzenia
z chmurą Amazon Cloud Drive.
Dalej znajdują się już różne
kategorie, jakie Kindle wyświetli po wybraniu stosownej opcji
„All items” – wszystkie elementy, „Collections” – zbiory,
„Books” – książki oraz „Docs”
– dokumenty. Z tego menu
można również uzyskać dostęp
do „News stand” – czyli kiosku
z prasą od Amazon.
Kindle - okno główne aplikacji
Aby opuścić menu bez
wybierania jakiejkolwiek opcji,
wystarczy aktywować opcję
„Double tap to dismis menu”,
znajdującą się w tym samym
miejscu, co przycisk do jego
otwarcia.
W ustawieniach nie znajdziecie zbyt wielu ciekawych
opcji. Można tam uaktualnić
rejestrację aplikacji Kindle
for iPhone, odczytać własny
adres e-mail Kindle, o tym
napiszę troszeczkę niżej w części poświęconej przesyłaniu
książek na Kindle. W ustawieniach znajdziecie jeszcze
opcje umożliwiające połączenie
konta Kindle Amazon z sieciami
społecznościowymi oraz jedno
dość istotne ustawienie – automatyczne pobieranie zawartość audio w przypadku braku
połączenia Wi-Fi. Domyślnie
jest to wyłączone, co polecam
pozostawić bez zmian.
NR 2 (23) 2014
54
Amazon Kindle - półka
z książkami
Obsługiwane typy plików
oraz sposoby przesyłania ich
do aplikacji
W przypadku aplikacji Kindle
sytuacja jest moim zdaniem
mniej komfortowa oraz bardziej
skomplikowana, co nie znaczy,
że gorsza, ponieważ możliwe
jest odczytanie zdecydowanie
większej ilości różnych typów
plików niż w przypadku dwóch
poprzednich aplikacji, gdzie
jasno komunikuje się użytkownikowi, jakie pliki program
odczyta. W Kindle, gdy wrzucamy pliki poprzez Dropbox,
mail czy iTunes, jak opisałem
to wyżej, będzie to działać
tylko w przypadku plików PDF
oraz Mobi. Pliki Mobi odczytuje tylko aplikacja Kindle,
żaden z wcześniej opisanych
programów niestety tego nie
potrafi. Natomiast aplikacja
Kindle w żaden sposób nie
jest w stanie odczytać plików
EPUB. Pozostałe pliki, których
nie obsługuje ani iBooks ani
Blio, takie jak dokumenty MS
Word, pliki tekstowe oraz HTML
można przesłać do programu
Kindle tylko w jeden, następujący sposób. Należy wysłać
maila na własny adres Kindle,
który otrzymujemy przy założeniu konta amazon.com. Swój
e-mail Kindle adres możecie
zawsze odczytać w ustawieniach aplikacji Kindle, pod
nagłówkiem „Send to Kindle
e-mail addres”.
Najprawdopodobniej
będzie to nazwa użytkownika
z waszego adresu e-mail, jaki
został użyty przy zakładaniu
konta w serwisie amazon.com.
Przykładowy adres: jeżeli użytkownik podał swój adres e-mail
o postaci example@domena.
com, to jego adres w Kindle
może wyglądać tak: example@
Kindle.com.
Po przesłaniu pliku tekstowego, dokumentu Word czy
HTML na adres Kindle, będzie
możliwe pobranie go na urządzeniu i odczytanie dokładnie
tak samo, jak plików dodawanych przez Dropbox, Google
Drive i otwieranych z poziomu
urządzenia. Konwersja na format odczytywalny dla aplikacji odbywa się na serwerach
amazon, a oryginalny plik, który
został wysłany na adres e-mail
Kindle jest zapisywany w folderze na Amazon Cloud drive.
Na koncie w chmurze amazon
dla nowych użytkowników
dostępne jest 5 GB wolnego
miejsca i to zupełnie bezpłatnie. Na książki to całkiem dużo,
więc jest to bardzo wygodne
rozwiązanie.
W czasie moich testów
natknąłem się na znaczący
problem. W przypadku plików
wysyłanych na adres Kindle
nie jest możliwe usunięcie
tych plików przy użyciu aplikacji Kindle, a przynajmniej
nie udało mi się dokonać tego
z VoiceOverem. W przeciwieństwie do Dropboksa czy dysku
od firmy Google, Amazon nie
oferuje również aplikacji mobilnej do zarządzania wszystkimi
plikami, a jedynie zdjęciami.
Zatem usunięcie plików wysłanych do chmury przez e-mail
jest możliwe tylko przez zalogowanie się na konto Amazon
Cloud drive przy użyciu przeglądarki internetowej. Po zalogowaniu się, odnaleźć można
bez kłopotu stosowny folder
z plikami, jednak nie udało mi
Amazon Kindle - tekst książki
fot. shutterstock.com, Apple, Oleksiy Mark, Amazon, Robert_s
55
się usunąć żadnego z wysłanych
plików przez interfejs dostępny
na stronie. Przycisk „Delete”
(usuń) jest wykrywany przez
screenreadery na Windows,
podobnie jak przycisk „Move” przenieś i kilka innych, ale jest
niedostępny, ponieważ nie znalazłem pól wyboru, które należy
zaznaczyć przy plikach, jakie
chce się usunąć. Pomoc osoby
widzącej przyda się w niektórych momentach, co nie znaczy,
że rozwiązanie to należy skreślić, ponieważ obok Voice Dream
Readera obsługuje najwięcej
typów plików.
Podsumowanie
Przetestowałem i opisałem
trzy aplikacje, wszystkie mają
swoje wady i zalety. iBooks nie
wymaga zakładania dodatkowego konta, jest zintegrowany
z iTunes Store oraz nie jest
specjalnie skomplikowany, nato-
miast nie obsługuje zbyt wielu
typów plików. Doskonale działa
z VoiceOverem.
Blio to świetna aplikacja
z punktu widzenia dostępności, równie prosta jak iBooks.
Do wad na pewno zaliczam
małą liczbę obsługiwanych
typów plików, bardzo drogie głosy TTS oraz fakt,
że są dostępne tylko w języku
angielskim.
Propozycja Amazon Kindle
jest najlepsza pod względem
ilości obsługiwanych typów
plików, nie bez znaczenia jest
też jej popularność na świecie
i zdecydowanie większa od konkurencji baza pozycji, które
można kupić i przeczytać. Rozwiązanie ma też jednak sporo
wad. Aplikacja świetnie pracuje
z VoiceOverem, ale na iPodzie
Touch nie jest możliwe odczytanie tekstu książki, Voice Over
komunikuje w języku angielskim
„VoiceOver does not suport this
content”, a więc posiadacze
iPoda Touch nie skorzystają z tej
aplikacji. Następna wada Kindle’a to skomplikowany sposób
importowania różnych typów
plików do aplikacji w celu ich
odczytu oraz następna, która się
z nią łączy, niewygodne zarządzanie zawartością w chmurze
Amazon Cloud Drive.
Reszta różnic między aplikacjami to już raczej rzecz gustu
użytkowników i na pewno każdy
wybierze dla siebie to, co najlepsze. Mimo licznych wad każdego
z tych rozwiązań, polecam instalację wszystkich trzech, jeżeli
lubicie dużo czytać. Dlaczego?
U mnie te trzy programy pozostaną nie tylko dlatego, że chcę
śledzić ich rozwój, lecz również
dlatego, że oferta e-sklepów
Apple, Blio oraz Amazon, a także
możliwości tych aplikacji wzajemnie się uzupełniają.
NR 2 (23) 2014
Zobacz nas
w Internecie
www.tyfloswiat.pl
W portalu:
• informacje o producentach i dystrybutorach,
• testy i opinie o produktach,
• informacje prawne,
• baza szkoleń dostosowanych do potrzeb osób z dysfunkcją wzroku,
• wydarzenia, konferencje, imprezy
... i wiele wiele innych informacji!
Projekt współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób
Niepełnosprawnych.

Podobne dokumenty