ReadDesk - Tyfloświat
Transkrypt
ReadDesk - Tyfloświat
www.tyfloswiat.pl Kwartalnik, nr 2 (23) 2014, bezpłatny, ISSN: 1689-8362 TYFLO{WIAT Coolreader Voice Dream Reader – więcej niż czytanie książek ReadDesk – wady i zalety www.tyfloswiat.pl Kwartalnik, nr 2 (23) 2014, bezpłatny, ISSN: 1689-8362 W numerze TYFLO{WIAT Coolreader Voice Dream Reader 3 E-booki w Polsce – stan obecny i przyszłość Czy polscy czytelnicy przyzwyczaili się już do książek, które nie pachną papierem i farbą drukarską? Czy rezygnując z tradycyjnego czytelnictwa nie tracimy dostępu do najnowszych pozycji? Czy jest jeszcze miejsce dla książek wydawanych w brajlu? Na te i inne pytania stara się odpowiedzieć Robert Drozd. ReadDesk – wady i zalety – więcej niż czytanie książek 10 Dział Zbiorów dla Niewidomych Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego Aleksandra Bohusz przybliża nam okoliczności, mające wpływ na zmiany, jakie zaszły w strukturach Biblioteki Centralnej Polskiego Związku Niewidomych. KWARTALNIK NR 2 (23) 2014 WYDAWCA Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego ul. Wybickiego 3a, 31-261 Kraków http://www.firr.org.pl tel.: (+48) 12 629 85 14; faks: (+48) 12 629 85 15 e-mail: [email protected] Organizacja Pożytku Publicznego Nr konta 77 2130 0004 2001 0255 9953 0005 UTILITIA PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę Utilitia sp. z o.o. ul. Jana Pawła II 64 TILITIA 32-091UMichałowice http://www.utilitia.pl tel.: (+48) 663 883 600 e-mail: [email protected] 19 Mazowieckie Stowarzyszenie Pracy dla Niepełnosprawnych „De Facto” Aleksandra Bohusz omawia działalność Mazowieckiego Stowarzyszenia Pracy dla Niepełnosprawnych „De Facto”, znanego niewidomym i słabowidzącym czytelnikom m.in. z prowadzenia e-Kiosku z prasą UTILITIA w wersjach dostosowanych do potrzeb użytkowników z dysfunkcją wzroku. UTILITIA PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę UTILITIA Podmiotem odpowiedzialnym za publikację treści merytorycznych jest Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego UTILITIA Podmiotem odpowiedzialnym za działalność reklamową jest Utilitia sp. z o.o. PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę REDAKTOR NACZELNY Joanna Piwowońska tel. kom. (+48) 663 883 332 e-mail: [email protected] INTERNET www.tyfloswiat.pl SKŁAD komputerowy More Concept Marcin de Lehenstein Werndl Fotografia na okładce donskarpo DRUK K&K Dział reklamy e-mail: [email protected] Redakcja nie odpowiada za treść publikowanych reklam, ogłoszeń, materiałów sponsorowanych i informacyjnych. 26 ReadDesk – wady i zalety Katarzyna Heba dzieli się z czytelnikami wrażeniami z testowania ReadDeska – przenośnego skanera dedykowanego niewidomym użytkownikom. UTILITIA 29 Zoomtext ImageReader 1.1 UTILITIA Czy Zoomtext ImageReader wart jest swojej ceny? Czy może zastąpić standardowy skaner podłączany do peceta? Marcin Borek dzieli się z czytelnikami swoimi odczuciami na temat tego urządzenia. 33 VoiceDreamReader - więcej niż czytanie książek Robert Hetzyg omawia alternatywny czytnik książek elektronicznych, dostępny dla użytkowników urządzeń spod znaku nadgryzionego jabłuszka. 36 Cool Reader – sposób na mobilną lekturę w systemie Android Tomasz Bilecki konfrontuje obietnice producenta oprogramowania Cool Reader z rzeczywistością i sprawdza, czy program może być przydatny dla użytkowników z dysfunkcją wzroku. Nakład dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, zmian stylistycznych i opatrywania nowymi tytułami materiałów nadesłanych do druku. Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Wszystkie teksty zawarte w tym numerze czasopisma Tyfloświat dostępne są na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Ponownie rozpowszechniany utwór, dostępny na tej licencji, musi zawierać następujące informacje: imię i nazwisko autora tekstu, nazwę czasopisma oraz jego numer. Zdjęcia zawarte w czasopiśmie chronione są prawem autorskim i ich przedruk wymaga zgody autora. 41Wordpress Michał Dębiec przedstawia jeden z najpopularniejszych systemów do tworzenia i zarządzania treścią w Internecie. 48 Alternatywne czytniki e-booków w iOS Kamil Żak rusza na poszukiwanie idealnego czytnika e-booków dla systemu iOS. 3 E-booki w Polsce stan obecny i przyszłość Robert Drozd Książki elektroniczne podbijają świat w niespotykanym tempie. W Stanach zajęły już około 30% całego rynku wydawniczego. Ten artykuł ma za zadanie pomóc w zorientowaniu się, o co chodzi w tym momencie na rynku e-booków i w jakim kierunku on zmierza. Od czterech lat prowadzę bloga Świat Czytników, poświęconego czytnikom e-booków z tzw. papierem elektronicznym. Obserwuję w nim rozwój polskiego rynku książek elektronicznych. Jeszcze kilka lat temu w e-księgarniach mieliśmy wyłącznie poradniki na temat sukcesu. Dzisiaj możemy kupić niemal wszystkie bestsellery z księgarni „papierowych”. Kiedyś większość e-booków była zabezpieczona przez restrykcyjny DRM – dzisiaj możemy z nimi robić, co chcemy. Jeszcze do niedawna większość książek elektronicznych kosztowała tyle samo co papierowe – dziś kupimy je znacznie taniej. Mówiąc krótko – również i w Polsce mamy e-bookową rewolucję. Cały rynek e-książek jest wciąż niewielki, na poziomie 2-3 procent, ale kto tylko przekonał się do tej formy czytelnictwa, sam zaczyna czytać więcej i przekonuje innych. Książki elektroniczne przynoszą korzyść niemal każdemu czytelnikowi. Mnie najbardziej cieszy to, że ze sobą mogę nosić całą biblioteczkę, już nigdy nie zabraknie mi pod NR 2 (23) 2014 4 E-booki dają prawdziwym bibliofilom możliwość zabierania odpowiedniego zapasu książek gdziekolwiek się wybiorą ręką ciekawych lektur. Osoby słabowidzące cieszą się z możliwości dowolnego powiększenia tekstu. E-booki można też łatwo przekształcić do formy dźwiękowej, a popularne programy do ich odtwarzania współpracują z oprogramowaniem asystującym. Czym są właściwie e-booki? Pierwsza reakcja przy zetknięciu się z tematyką e-booków to nierzadko irytacja. Pojawiają się nieznane skróty i nazwy, nad którymi trudno zapanować. Jeszcze 5-10 lat temu, gdy w Polsce nie było legalnych książek elektronicznych, przez nasze dyski przewijały się często amatorskie opracowania w formatach tekstowych (TXT) albo Microsoft Word (DOC). Dzisiaj dominują tzw. formaty mobilne – czyli EPUB oraz MOBI. Twórcy formatów mobilnych mieli niełatwy orzech do zgryzienia. Taki format powinien być plastyczny i umożliwiać odtworzenie na różnego rodzaju sprzęcie. Ktoś może mieć telefon z ekranem 3 cale, ktoś czytnik z 6 calami, ktoś wreszcie tablet 10-calowy. A kto komu zabroni otworzyć e-booka na komputerze, gdzie monitor ma wielkość 24 cali? Dlatego też książki elektroniczne mają zazwyczaj formę linearną. Tam, gdzie w papierze znajdowało się kilka kolumn, dodatkowe kapsułki czy ramki – w e-bookach mamy ciągły tekst, który czytany jest w określonej kolejności. Oznacza to, że książkę trzeba na nowo przygotować, opracować spisy treści, odnośniki, tabele itd. Jest tu pewna analogia do programów czytających ekran, które pracują podobnie, np. ze stronami internetowymi. Międzynarodowy standard i najbardziej uniwersalny format to EPUB. Jest to format oparty na języku HTML, takim samym, w jakim działają strony internetowe. Pliki te otworzymy na większości czytników e-booków (z jednym poważnym 5 wyjątkiem – Kindle), na tabletach czy telefonach. EPUB jest formatem otwartym, łatwo zatem o jego modyfikacje i rozszerzanie. W Polsce bardzo popularny jest format MOBI – a to przez popularność czytników Amazonu. Został on stworzony przez firmę Mobipocket, którą przejął Amazon i wykorzystał na czytnikach Kindle, choć da się go przeczytać również na innych urządzeniach. Przykładowo, na telefonach Nokii z Symbianem mieliśmy do czynienia z bardzo dobrym programem Mobipocket Reader, który nawet dziś otworzy wszystkie książki z polskich księgarni. Synonimem e-booka bywa często plik PDF. I tu mamy problem. PDF-y są elektroniczną formą książki papierowej, a przecież książek elektronicznych nie czytamy tak samo jak papierowych. Na małym ekranie czytnika i telefonu taki plik będzie znacznie mniejszy niż książka papierowa i przez to nieczytelny. Wiele programów, choćby Adobe Reader ma funkcję „reflow” – przerabia ona w locie taki plik do formy liniowej – a zatem robi z niego coś w rodzaju EPUB-a. Niestety, nie zawsze się to sprawdza – często efektem będą urwane zdania, postrzępione akapity lub – w gorszych przypadkach – kompletny chaos. Dlatego, jeśli mamy wybór, warto unikać PDF – wybierajmy te księgarnie, które oferują formaty EPUB lub MOBI. A najlepiej jest wybierać te, które mają tzw. multiformat. Oznacza to, że kupując książkę, dostajemy od razu kilka formatów. Zwykle jest to EPUB oraz MOBI, a czasami dodatkowo PDF. Multiformat zapewnia, że e-booka, którego kupiliśmy dziś, będziemy w stanie przeczytać na innym urządzeniu za kilka lat. Warto jeszcze wspomnieć o zabezpieczeniach e-booków. Wydawcy chcą uniknąć sytuacji, w której plik z książką elektroniczną będzie nielegalnie rozpowszechniany w różnych serwisach. Większość księgarni na świecie – w tym Amazon – stosuje różne zabezpieczenia w rodzaju DRM (Digital Rights Management). Pliki zabezpieczone w ten sposób można otworzyć wyłącznie na wybranych urządzeniach, ograniczone jest drukowanie i kopiowanie tekstu. Nie trzeba mówić, jak wielki problem stanowi to dla czytelnika. Również w Polsce jeszcze kilka lat temu bardzo popularny był tzw. Adobe DRM. Aby przeczytać książkę, należało zainstalować program Adobe Digital Editions i przejść przez proces autoryzacji. Całe szczęście to się zmieniło – przynajmniej u nas. Dziś najpopularniejsze są zabezpieczenia znakiem wodnym. Jest to ukryty w pliku podpis oraz informacje o zamówieniu. Jeśli taki plik zostanie udostępniony nielegalnie, wtedy znak wodny pozwoli określić, kto był jego nabywcą. Najważniejsze jest to, że znaki wodne są najczęściej niewidoczne dla czytelnika. Wyjątkiem od tej reguły będą użytkownicy czytników ekranu, którzy co kilka stron mogą spotkać się ze zbitką niezrozumiałych znaków i symboli, a w środku tego chaosu usłyszeć swoje imię, nazwisko oraz adres e-mail. Nie ma żadnych ograniczeń w otwieraniu czy kopiowaniu książek ze znakiem wodnym. Jest to więc zabezpieczenie głównie psychologiczne – dzięki niemu pamiętamy, aby takimi plikami nie dzielić się w zbyt szerokim gronie. Oczywiście w ramach dozwolonego użytku prywatnego możemy taką książkę pożyczyć znajomemu. Gdy kupujemy e-booki, zwracajmy więc uwagę na to, jaki rodzaj zabezpieczeń jest stosowany i wybierajmy te ze znakiem wodnym. Jak rozwija się polski rynek e-booków? Polskie księgarnie mają dziś kilkanaście tysięcy unikalnych tytułów e-booków. Czy to jest dużo czy mało? Co miesiąc na Świecie Czytników przygotowuję zestawienie, w którym biorę pod lupę TOP 30 „papierowych” list bestsellerów i sprawdzam, jak wiele z nich jest już dostępnych w wersji elektronicznej. W ostatnich miesiącach aż 80-90% miało już swoje cyfrowe odpowiedniki, w tym niemal cała literatura piękna. Możemy założyć, że jeśli jakaś książka jest głośna, jeśli pochodzi od znanego autora i wydało ją duże wydawnictwo – wtedy prawie na pewno kupimy wersję elektroniczną. NR 2 (23) 2014 6 Co więcej – zdarza się, że premiery elektroniczne wyprzedzają te papierowe. Wcześniej można było kupić choćby „Ostatnie rozdanie” Wiesława Myśliwskiego albo słynną „Antologię 100/X”, zbierającą najlepsze polskie reportaże XX wieku. Jeśli chodzi o nowości, nie ma zatem powodów do narzekania. Znacznie gorzej bywa ze wznowieniami pozycji starszych. Tutaj na drodze stają często umowy wydawców z autorami czy też agentami, które nie uwzględniały formy elektronicznej. Wydawcy starają się takie umowy aktualizować, ale idzie to powoli. Bo pamiętajmy, że jednak e-booki to wciąż kilka procent rynku, nie jest inwestycja, która zwraca się natychmiast. Z tego też powodu małe wydawnictwa, te kilku- osobowe, nieufnie podchodzą do e-booków. Ważne jest to, abyśmy to my – czytelnicy – domagali się wersji elektronicznych, pytali o nie mailowo, telefonicznie albo osobiście, np. podczas targów książki. Warto wspomnieć o rosnącym rynku prasy w formatach mobilnych. W różnych księgarniach dostaniemy popularne dzienniki czy tygodniki. I tak, dostępne są „Gazeta Wyborcza” (Publio.pl), „Rzeczpospolita” (Ekiosk.pl) albo „Dziennik. Gazeta Prawna” (Nexto.pl). „Politykę” najlepiej kupić bezpośrednio od wydawcy, czyli w serwisie politykacyfrowa.pl. Co mają do zaoferowania księgarnie? Polski rynek sprzedaży książek elektronicznych jest bardzo nietypowy. W wielu innych krajach dominuje kilku wielkich graczy, na przykład Amazon, Kobo czy Barnes&Noble. W Polsce do dyspozycji mamy w tym momencie kilkadziesiąt księgarni internetowych z e-bookami. Konkurencja jest zatem dość duża, co przekłada się na liczne promocje i z reguły niższe ceny niż w przypadku książek papierowych. Pamiętajmy jednak, że czasami na niższą cenę trzeba trochę poczekać, w ten sposób za większość tytułów nie zapłacimy więcej niż kilkanaście złotych. Wiele serwisów umożliwia porównanie cen e-booków – przykładowo: ebooki.swiatczytnikow.pl, lubimyczytac.pl albo upolujebooka.pl. Na Świecie Czytników znaleźć można też cykliczne artykuły, omawiające promocje dnia z polskich księgarni. 7 Rynek e-booków w Polsce to zalednie 2-3 % całej sprzedaży książek, ale dzięki dużej aktywności małych księgarni ma się coraz lepiej. Na jakie księgarnie warto zwrócić uwagę? Najważniejszych jest tylko kilka. Szczególnie istotne są te sklepy, które mają wyłączność na oferty konkretnych wydawców, bowiem niektóre książki kupimy tylko u nich: • Woblink.com – księgarnia będąca własnością Wydawnictwa Otwarte, tylko u nich znajdziemy książki ze Znaku. Woblink przygotowuje często atrakcyjne promocje, choćby z wykorzystaniem kodów rabatowych. • Ebookpoint.pl – księgarnia Grupy Wydawniczej Helion – tylko tu kupimy książki Helionu, Onepress, Sensus czy Editio. Warto zwrócić uwagę na codzienne pro- mocje, w których losowo wybrany e-book kosztuje zaledwie 9,90 zł. • Publio.pl – księgarnia Agory. W niej znajdziemy choćby elektroniczne wydanie Gazety Wyborczej albo bezpłatny dziennik Metro. Publio przygotowuje często promocje tematyczne – np. literatura podróżnicza, górska, czwartkowe wieczory z kryminałem itd. Z innych księgarni warto wymienić: • Virtualo.pl – księgarnia będąca własnością grupy kapitałowej Empik, a jednocześnie największy dystrybutor e-booków w Polsce. Znajdziemy w niej bardzo dobre ceny na popularne wydawnictwo WAB. • Nexto.pl – to weteran polskich sklepów z e-bookami, szczególnie warto zwrócić uwagę na bogatą ofertę prasy. Znajdziemy tu mobilne wydania „Wprost”, „Do Rzeczy”, „Charakterów” albo „Tygodnika Powszechnego”. Bardzo ciekawą ofertę ma Legimi.com – jako jedyni w Polsce umożliwiają kupno miesięcznego abonamentu na e-booki. W jego ramach otrzymujemy dostęp do ponad 5000 tytułów. Możemy je czytać w aplikacji Legimi na Androida, iOS, Windows Phone oraz Windows 8. Można też kupić czytniki Onyx z tą aplikacją. W zależności NR 2 (23) 2014 8 od tego, jaką wysokość abonamentu wybierzemy, możemy przeczytać miesięcznie od 300 stron, aż do opcji „bez limitu”. Wiele księgarni ma programy lojalnościowe, które premiują zakupy w jednym miejscu. Przykładowo w Nexto i Legimi za każdą wydaną złotówkę dostaniemy punkty, które możemy wydać potem na książki. Woblink za większe zakupy wysyła kody rabatowe, np. na 10 złotych zniżki. Ebookpoint dla klientów, którzy dużo kupują daje 10% zniżki. Warto zwrócić uwagę na serwis, który księgarnią nie jest. BookRage.com oferuje cykliczne pakiety książek, które wcześniej były często niedostępne w wersji elektronicznej. Za kilka książek zapłacimy dowolną kwotę, może być to nawet złotówka. Za cały pakiet musimy zapłacić kwotę średnią, która wynosiła zwykle 20-40 złotych. Wydano w ten sposób m.in. klasykę polskiej fantastyki, czyli powieści Janusza A. Zajdla albo Feliksa W. Kresa. Większość księgarni umożliwia płatność przelewem, kartą kredytową, niektóre dają możliwość skorzystania z Paypala. Bardzo dobrym pomysłem, wdrożonym na razie tylko w kilku księgarniach (np. Nexto i Publio) jest tzw. szybki zakup. Działa to podobnie jak w amazon.com – podajemy tylko raz dane swojej karty płatniczej, następnie kupować możemy jednym kliknięciem. Kilka księgarni (Nexto, Virtualo, Legimi) umożliwia też doładowanie konta punktowego, przy pomocy którego możemy płacić niemal natychmiast. Nie za wszystkie książki musimy płacić. Wiele książek dostępnych jest albo w domenie publicznej, co oznacza, że prawa autorskie do nich wygasły, albo na tzw. wolnych licencjach. Warto zwrócić uwagę szczególnie na dwa serwisy: • WolneLektury.pl – znajdziemy tam setki lektur szkolnych oraz inne teksty należące już do klasyki literatury. Sienkiewicz, Reymont, Proust, Poe, Witkiewicz i wielu innych. • FantastykaPolska.pl – to inicjatywa zbierająca opowiadania i dłuższe formy kilkudziesięciu polskich autorów związanych z tematyką fantasy i science-fiction. 9 Obserwujmy też stronę publicznego projektu podręczników elektronicznych: epodreczniki.pl. Na razie jest tam niewiele pozycji, ale gdy projekt się zakończy w roku 2015, mają być gotowe zestawy darmowych podręczników, również w formacie EPUB. Prognozy na przyszłość zł. Taka cena pozwala popularyzować czytanie, nieraz także wyzwala kupowanie impulsowe. Taką książkę kupujemy często „na zapas”, nawet jeśli nie zamierzamy jej czytać w tej chwili. To sytuacja bardzo dobra dla czytelników – nie do końca dobra dla księgarni. Na tak tanich e-bookach nie da się zarabiać, o ile nie kupują ich dziesiątki tysięcy osób. Takiej popularności e-booki w Polsce jeszcze nie mają. Kiedyś na Świecie Czytników zastanawiałem się nawet, czy takie promocje zniszczą rynek e-booków, nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno utrudnią funkcjonowanie mniejszym księgarniom, które nie będą w stanie utrzymać się z niskiej marży. Pamiętajmy jednak, że wszystkim sprzedawcom zależy na zachęceniu klientów do czytania w wersji elektronicznej. fot. sashkin, shutterstock.com, Sergey Nivens, Milosz_M, Texelart, benchart Jeszcze kilka lat temu można się było obawiać, że temat e-booków zostanie zignorowany przez polską branżę wydawniczą. Tak się na szczęście nie stało i trudno sobie wyobrazić, że wydawnictwa wycofają się z drogi, na którą wkroczyły. Największą niewiadomą jest wejście na polski rynek firmy Amazon i otwarcie polskiego oddziału Kindle Store. Może to nastąpić w każdej chwili, a możemy też poczekać jeszcze kilka lat. Tak czy inaczej, widmo wielkiego gracza jest też motywatorem dla polskich księgarni, aby nie ustawać w rozwoju i zdobywaniu klientów. Amazon ma ogromną przewagę ekosystemu opartego o urządzenia Kindle – nie ma prostszego sposobu na kupowanie e-booków niż słynne jedno kliknięcie, które firma opatentowała w Stanach. Jak wspomniałem jednak wcześniej, takie jedno kliknięcie mają też polskie księgarnie i wynik walki wcale nie wydaje się przesądzony. Są też głosy, że Amazon może polski rynek zlekceważyć, tak samo jak kilka lat temu zrobił to Ebay – i przez to nie uzyska w Polsce lepszej pozycji. Najważniejsze jest chyba to, że oferta elektroniczna będzie rosła, nie wygląda też na to, aby konkurencja między księgarniami miała maleć. Wiele księgarni ma ceny promocyjne sięgające 9,90 NR 2 (23) 2014 10 Aleksandra Bohusz Dział Zbiorów dla Niewidomych Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego Przed czterema laty („Tyfloświat”, nr 2 (8) 2010), w pierwszym z cyklu artykułów zatytułowanych „Czytać każdy może” została bardzo szeroko opisana działalność Biblioteki Centralnej Polskiego Związku Niewidomych (BC PZN). Z początkiem roku 2013 status tej placówki diametralnie się zmienił. Biblioteka Cyfrowa została zlikwidowana, a działalność Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego rozszerzono o upowszechnianie czytelnictwa osób niewidomych i słabowidzących. Wydarzenie to wzbudzało i nadal wzbudza liczne kontrowersje wśród osób z dysfunkcją wzroku. W dyskusjach pojawiają się opinie, że pozbycie się przez Polski Związek Niewidomych jednostki z długoletnią tradycją, jaką niewątpliwie była Biblioteka Centralna, świadczy o niegospodarności związkowych władz i z pewnością doprowadzi do znacznego zahamowania rozwoju czytelnictwa w gronie niewidomych i słabowidzących. Niniejszy tekst nie jest ani głosem poparcia, ani sprzeciwu wobec powyższych tez. Ma jedynie na celu obiektywne przedstawienie przyczyn zaistniałych przemian, ich realnych konsekwencji dla czytelników korzystających z usług DZdN oraz planów rozwoju placówki w nowej sytuacji. 11 Uwarunkowania prawno-finansowe Biblioteka Centralna Polskiego Związku Niewidomych od lat miała problemy ze zdobywaniem dotacji na swoją działalność. Pochodziły one głównie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, finansowanie to było jednak niestałe, należało cyklicznie na nowo się o nie ubiegać. Moment krytyczny nastąpił z końcem 2010 r., kiedy to wygasł projekt zapewniający Bibliotece Centralnej środki na kilka poprzednich lat, a widoków na kolejny nie było. Władze Związku, przedstawiciele Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych powołały więc zespół mający wypracować trwałe rozwiązanie ciągle powtarzającego się problemu. Pomysłów było wiele. Rozważano m.in. wcielenie Biblioteki Centralnej do Biblioteki Narodowej bądź oddanie pod bezpośredni zarząd Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jednak żadna z tych dwóch instytucji nie wyraziła zgody na przejęcie pełnej i stałej opieki nad związkową placówką. Ostatecznie w 2012 r. uzyskano zgodę Ministra Finansów na rozszerzenie działalności Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego przy Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej o rozwój czytelnictwa wśród niewidomych i słabowidzących. W grudniu 2012 podpisano list intencyjny. Minister Pracy i Polityki Społecznej zobowiązał się w nim do poszerzenia działalności GBPiZS o upowszechnianie czytelnictwa osób z dysfunkcją wzroku ze szczególnym uwzględnieniem udostępniania zbiorów i ich digitalizacji. Aby to umożliwić, PZN miał przekazać GBPiZS zasoby Biblioteki Centralnej. Związek postawił również warunek, że mimo poszerzenia działalności GBPiZS biblioteka dla niewidomych pozostanie w swojej dotychczasowej siedzibie (przy ul. Konwiktorskiej 7 w Warszawie) i utrzyma wszystkie formy wypożyczeń. Główna Biblioteka Pracy i Zabezpieczenia Społecznego obiecała także dbałość o ciągły rozwój Działu dla Niewidomych i sukcesywne powiększanie jego zbiorów. Nowa odsłona strony internetowej Biblioteki 24 grudnia 2012 r. Minister Pracy i Polityki Społecznej wydał zarządzenie w sprawie GBPiZS. Jako pełniąca funkcję centralnej biblioteki w zakresie ekonomicznych i społecznych zagadnień pracy ma za zadanie szczególnie uwzględniać czytelnictwo osób niewidomych i słabowidzących poprzez wypożyczanie książek oraz czasopism w dostępnych dla nich formatach. Dokument wszedł w życie z dniem 1 stycznia 2013. Od tego momentu na Konwiktorskiej rozpoczął działalność Dział Zbiorów dla Niewidomych Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego (DZdN GBPiZS), zyskując stałe finansowanie ze środków publicznych. Nastąpił przy tym podział zadań wykonywanych przez dawną BC. GBPiZS przejęła udostępnianie i digitalizację zbiorów, natomiast w gestii PZN pozostawiono działalność kulturalną, tj. promocję czytelnictwa, m.in. poprzez organizowanie i przeprowadzanie konkursów czytelniczych oraz animowanie spotkań i wykładów w ramach Tyflogalerii. Wchodząc w skład Biblioteki Ministerstwa Pracy, DZdN stał się w pewnym sensie placówką rządową, dlatego jego funkcjonowanie nadzoruje, specjalnie w tym celu zatrudniony, pracownik Biura Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. Przejściowe niedogodności Od momentu rozszerzenia działalności GBPiZS rozpoczął się proces przekazywania przez PZN księgozbiorów bibliotece ministerialnej. Aby NR 2 (23) 2014 12 Książki mówione nie będą już czytelnikom przesyłane pocztą niczego nie pominąć, należało jednak najpierw dokonać ich inwentaryzacji. I tu pojawił się pierwszy, realny powód do niezadowolenia wśród czytelników z dysfunkcją wzroku. Po pierwsze – uporządkowywanie zbiorów wymagało fizycznej obecności publikacji w wypożyczalniach, zatem co pewien czas wyłączano część książek z użytku, co oznaczało, że zarówno miejscowi, jak i zamiejscowi czytelnicy byli proszeni o natychmiastowe oddawanie książek znajdujących się na ich kontach, niezależnie od tego, w jakim miejscu lektury akurat byli. Po drugie – aby inwentaryzacja przebiegała jak najbardziej sprawnie, na pewien czas placówkę zamknięto. Na szczęście przerwa w funkcjonowaniu nie trwała zbyt długo, choć termin otwarcia kilkakrotnie przesuwano, czytelnicy byli o tym jednak na bieżąco informowani, a po przekazaniu księgozbiorów GBPiZS mogli wrócić do przerwanych lektur. Biblioteka Ministerstwa Pracy nie była jeszcze wówczas wpisana na listę podmiotów uprawnionych do bezpłatnego wysyłania książek osobom niewidomym, musiano więc „zawiesić” tę formę udostępniania i znaleźć rozwiązanie problemu. Z pomocą przyszedł PZN, biorąc przesyłanie książek na siebie. Przez lata pracownik Biblioteki Centralnej dowoził lektury czytelnikom z Warszawy i okolic, którzy ze względu na podeszły wiek lub stan zdrowia nie byli w stanie po nie przybyć. Po rozszerzeniu działalności GBPiZS zabrakło bibliobusu. Szybko jednak uzyskano zgodę Ministerstwa na zakup nowego, który dowozi książki na indywi- 13 dualną prośbę czytelników, przy czym zasadność wniosków jest weryfikowana przez bibliotekarzy. Trwałe zmiany Likwidacja BC i poszerzenie działalności GBPiZS były jednak przedsięwzięciami o tak radykalnym charakterze, że siłą rzeczy pociągnęły za sobą pewne nieodwracalne przemiany. Przede wszystkim placówka przy Konwiktorskiej, będąca wcześniej jednostką właściwie w pełni samodzielną (podległą, co prawda, PZN, ale posiadającą własną Dyrekcję) stała się częścią dużej, ministerialnej biblioteki. W konsekwencji działy udostępniające poszczególne typy zbiorów otrzymały nazwy wypożyczalni: książek brajlowskich, mówionych, tyflologicznej, muzycznej oraz on-line. Ta ostatnia „wchłonęła” Dział Książek Cyfrowych, udostępniający publikacje w formacie TXT. Można je teraz pobierać ze strony serwisu wypożyczeń on-line. Natomiast wypożyczalnia zbiorów muzycznych istnieje faktycznie tylko z nazwy, gdyż udostęp- nianiem płyt zajmują się pracownicy wypożyczalni książek mówionych. Tak, jak deklarowano w liście intencyjnym z 2012 r., zachowane zostały wszystkie formy wypożyczeń, tj.: miejscowe, wysyłka książek pocztą, ich dowóz bibliobusem do osób starszych bądź z niepełnosprawnością sprzężoną oraz on-line. Jednak regulamin DZdN GBPiZS obowiązujący od 15 listopada 2013 wprowadził znaczące obostrzenia, jeśli chodzi o grupę uprawnionych do korzystania ze zbiorów. Modyfikacje te wynikają z faktu, że biblioteka przy Konwiktorskiej, jako jednostka PZN, podlegała innym przepisom niż biblioteczna placówka ministerialna. Obecnie obowiązuje ją m.in. ustawa o bibliotekach, a także o finansach publicznych. Pojęcie „osoba z niepełnosprawnością” rozumiane jest ściśle według ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych z sierpnia 1997 r. Z tego powodu ze zbiorów DZdN mogą obecnie w pełni korzystać jedynie czytelnicy z orzeczonym stop- Największą zaletę rozszerzenia działalności GBiZS o czytelnictwo na rzecz osób niewidomych jest jego rozwój, m.in. zakup nowych książek NR 2 (23) 2014 14 Ze zbiorów DZdN mogą obecnie w pełni korzystać jedynie czytelnicy z orzeczonym stopniem niepełnosprawności niem niepełnosprawności (nie tylko ze względu na wzrok). Biblioteka zaprzestała gromadzenia orzeczeń, trzeba jedynie przedstawić je do wglądu przy zapisie. Możliwości korzystania ze wszystkich wypożyczalni zostały pozbawione osoby pełnosprawne, które ukończyły 75. rok życia oraz z dysleksją. Mają one szansę na przeglądanie publikacji na miejscu, a także wypożyczanie zbiorów w formie fizycznej, np. płyt AUDIO CD lub MP3 z książkami bądź muzyką, jednak nie za pośrednictwem poczty, gdyż generowałoby to koszty (bezpłatna wysyłka przysługuje wyłącznie czytelnikom ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności wzrokowej). Największe kontrowersje wśród niewidomych i słabowidzących wzbudziło wstrzymanie przez DZdN wysyłki książek czytelnikom mieszkającym poza granicami Polski. Zakaz dotyczy również korzystania ze zbiorów elektronicznych, zatem ludzie ci nie mogą pobierać publikacji z wypożyczalni on-line. Obostrzenie obowiązuje niezależnie od tego, czy zamieszkujemy za granicą czasowo czy na stałe. W jego wyniku czasowymi czytelnikami DZdN, po spełnieniu pozostałych warunków regulaminu, mogą natomiast stać się osoby, które przyjechały na pewien czas do Polski. Ta niekorzystna zmiana ma jednak swoje głębokie uzasadnienie prawne. Jak wyjaśnia Monika Cieniewska – II Zastępca Dyrektora GBPiZS, odpowiedzialny za Dział Zbiorów dla Niewidomych – wypożyczanie przez BC PZN książek czytelnikom z zagranicy nie było uregulowane żadnymi przepisami. W dobie coraz większych możliwości rozpowszechniania publikacji, m.in. za pośrednictwem Internetu, niezwykle ważne jest działanie zgodnie z prawem, zwłaszcza że od roku 2012 przedstawiciele Biblioteki Centralnej, a obecnie Działu Zbiorów dla Niewidomych, biorą udział w pracach zespołu złożonego z wydawców i osób z dysfunkcją wzroku. Ma on na celu stworzenie rozwiązań zwiększających dostęp do czytelnictwa wśród niewidomych i słabowidzących. Aby starania 15 te przyniosły jak najlepsze efekty, DZdN chce być tzw. zaufanym pośrednikiem, czyli nie prowadzić żadnych nie do końca zalegalizowanych działań. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych zawiera, co prawda, artykuł 331, z którego treści wynika, iż osoby z problemami wzrokowymi mogą korzystać z alternatywnych, dostępnych dla nich formatów publikacji, przepis ten ma jednak charakter terytorialny, tzn. obowiązuje wyłącznie na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Ponieważ z podobnymi problemami borykają się niewidomi w innych krajach (prawa autorskie są tam zdecydowanie bardziej restrykcyjne niż w Polsce), będąca agendą Organizacji Narodów Zjednoczonych Światowa Organizacja Własności Intelektualnej (WIPO) prowadzi negocjacje z autorami i wydawcami. Mają one na celu rozstrzygnięcie kwestii transgraniczności wypożyczeń. WIPO jest na drodze do dokonania pierwszej istotnej zmiany w tym zakresie. Podczas konferencji w Marakeszu 27 czerwca 2013 r. przyjęto Traktat w sprawie dozwolonego użytku na rzecz osób niewidomych i niedowidzących/osób z dysfunkcjami uniemożliwiającymi zapoznawanie się z drukiem, który da ludziom z problemami wzrokowymi szansę na korzystanie z zasobów bibliotek zagranicznych. Aby jednak mógł wejść w życie, konieczne są zmiany w przepisach obowiązujących w poszczególnych krajach, w tym w polskim prawie autorskim, oraz ratyfikowanie dokumentu przez wszystkie państwa nim zainteresowane. Gdy się to stanie, DZdN na pewno wznowi wysyłkę książek za granicę oraz umożliwi mieszkającym tam czytelnikom korzystanie z zasobów internetowych. Zamierza też współpracować z bibliotekami dla niewidomych w innych krajach i udostępniać zbiory w ramach wypożyczeń międzybibliotecznych. Dział Zbiorów dla Niewidomych, podobnie jak wcześniej Biblioteka Centralna, jest czynny dla czytelników miejscowych w poniedziałki, wtorki, czwartki i piątki. Po zbiory muzyczne można zgłaszać się do Wypożyczalni książek mówionych jedynie w czwartki i piątki, ponadto płyty z muzyką nie są wysyłane pocztą. Środa to z kolei dzień kursowania bibliobusu. Liczba godzin wypożyczeń w poszczególnych dniach zmalała w stosunku do tej z czasów przynależności Biblioteki Po reorganizacji Biblioteki planowane jest wdrożenie druku książek w brajlu na zamówienie NR 2 (23) 2014 16 do PZN, jednak zdaniem II Zastępcy Dyrektora GBPiZS – Moniki Cieniewskiej wystarcza, aby obsłużyć wszystkich przychodzących po lektury na Konwiktorską. We wtorki i czwartki zachowano też wypożyczenia popołudniowe, co jest niezwykle istotne dla czytelników uczęszczających do szkół, studiujących i pracujących zawodowo. Oczywiście zmianie uległ adres bibliotecznej witryny internetowej. Obecnie szczegóły dotyczące zapisów do placówki, godzin otwarcia poszczególnych wypożyczalni, treść regulaminu, katalogi oraz inne informacje praktyczne można znaleźć na stronie: http//www.dzdn.pl. W dalszym ciągu istnieje również możliwość bezpośredniego dotarcia do internetowych zasobów wypożyczalni on-line: http//wypozycz.dzdn.pl. Plany na przyszłość II Zastępca Dyrektora GBPiZS – Pani Monika Cieniewska podkreśla, że największą zaletę rozszerzenia działalności Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego o czytelnictwo na rzecz osób niewidomych i słabowidzących stanowi uzyskanie stabilizacji finansowej. Pozwala ona na bardziej dynamiczny rozwój, m.in. nabywanie większej ilości książek, w tym nowości wydawniczych. Zakup audiobooków jest korzystniejszy, ponieważ – po pierwsze – ani PZN, ani DZdN, nie dysponują studiem nagrań, a po drugie – kupno płyt generuje znacznie mniejsze koszty niż wynajęcie studia, opłacenie lektora i reżysera dźwięku (nagranie jednej pozycji książkowej na własną rękę to ok. 4000 PLN). Zresztą, mimo że większości niewidomych i słabowidzących wydaje się, że nie zaakceptują takiego rozwiązania, przyszłość audiobooków będą stanowiły pliki tekstowe przetwarzane przy użyciu mowy syntetycznej do postaci dźwiękowej. Ten sposób przygotowywania książek jest znacznie szybszy i tańszy. Głosy lektorów pozostaną jednak niezastąpione np. przy nagrywaniu utworów poetyckich, w których, obok treści, niezwykle ważną rolę odgrywa interpretacja. Dzięki dysponowaniu przez DZdN środkami publicznymi pojawiła się też szansa na bardziej Zmiany w Bibliotece Centralnej sięgnęły głębiej niż tylko zmiana afiliacji, na potrzeby całej operacji zinwentaryzowano całe zbiory 17 efektywne powiększanie księgozbioru brajlowskiego. Dotychczas Biblioteka mogła pozwolić sobie jedynie na zakup ok. 30 tytułów rocznie. Obecnie, po nabyciu drukarki brajlowskiej, przygotowuje się do przedstawienia czytelnikom nowej oferty, a mianowicie bezpłatnego drukowania książek pismem punktowym na życzenie. Oczywiście nie będzie w stanie wydać wszystkich publikacji zgłaszanych przez pojedyncze osoby, ale spośród proponowanych tytułów wybierze cieszące się największą popularnością. Książki te nie będą przekazywane zamawiającym na własność. Pozostaną w Bibliotece, aby mogła z nich skorzystać jak największa liczba czytelników. Niestety, powyższa propozycja nie będzie raczej dotyczyła publikacji akademickich, gdyż na ich adaptację do potrzeb studentów oraz pracowników naukowych z dysfunkcją wzroku dotacje otrzymują uczelniane biura ds. niepełnosprawnych. DZdN wspiera jednak swoich studiujących czytelników, skanując dla nich i przetwarzając do postaci plików tekstowych bądź syntetycznego MP3 potrzebne materiały. Tego typu pomoc zaczęła być udzielana wszystkim korzystającym z Biblioteki jeszcze za czasów jej przynależności do PZN. Aby przygotowywanie zamawianych książek czy czasopism przebiegało jak najsprawniej, placówka planuje zakup skanera, który sam przewraca strony. Nieustannie trwają również negocjacje z wydawnictwami w celu pozyskiwania plików tekstowych bezpośrednio od nich. Obawiają się oni jednak, że publikacje przekazywane w formie elektronicznej na rzecz czytelników niewidomych i słabowidzących staną się, za pośrednictwem Internetu, powszechnie dostępne. Dlatego DZdN GBPiZS robi wszystko, aby wykazać dobrą wolę działania zgodnie z prawem. Udostępnia książki w formacie TXT absolutnie nieatrakcyjnym dla ludzi widzących oraz w standardzie DAISY o obniżonej jakości, żeby uniemożliwić przetworzenie ich do wersji studyjnej i utrudnić rozprowadzanie na zasadach komercyjnych. Planuje także wprowadzenie tzw. watermarkowania przy pobieraniu zbiorów z serwisu wypożyczeń on-line. Wstawienie znaku wodnego i przypisanie każdemu czytelnikowi indywidualnego kodu dostępu do tak zabezpieczonej książki sprawi, że w razie nielegalnego rozpowszechnienia jej w sieci pracownicy wypożyczalni bez trudu ustalą, kto popełnił wykroczenie. NR 2 (23) 2014 18 W chwili poszerzania działalności Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego o rozwój czytelnictwa wśród osób niewidomych i słabowidzących wydawało się, że decyzja o podjęciu tego kroku była zbyt szybka i przyniesie same negatywne skutki. Utrata przez PZN placówki z sześćdziesięcioletnią tradycją rzeczywiście mogłaby zostać uznana za kardynalny błąd. Nie należy jednak zapominać, dlaczego zdecydowano się na tak radykalne rozwiązanie. Aby móc się rozwijać i dalej prowadzić rozliczne działania o charakterze czytelniczo-kulturalnym, Biblioteka, choć brzmi to bardzo prozaicznie, po prostu potrzebowała pieniędzy, a z tymi były coraz większe kłopoty. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdyby nie dokonano zmiany statusu prawnego, Biblioteka Centralna w niedługim czasie upadłaby z powodów budżetowych. Dotacje ze środków publicznych zapewniają jej natomiast stabilność finansową i pozwalają na dalszy, może nawet szybszy, niż dotychczas, rozwój. Nie sprawdziły się również w zasadzie obawy, że powstanie nowej placówki pod nazwą Dział Zbiorów dla Niewidomych Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego będzie niekorzystne dla przeciętnego czytelnika. Owszem, początkowo występowały pewne utrudnienia, jak czasowe zamknięcie biblioteki, wstrzymanie wysyłki książek czy brak bibliobusu, jednak takie sytuacje zdarzają się zwykle, gdy jakaś organizacja modyfikuje swój stan prawny. Poza tym z perspektywy Na stronie Serwisu Wypożyczeń niewiele się zmieniło niewidomych i słabowidzących użytkowników prawie nic się nie zmieniło. Zachowano dotychczasowe formy wypożyczeń, a księgozbiór jest sukcesywnie powiększany. Co najważniejsze, Biblioteka nie przeprowadziła się do innej siedziby, pozostało w niej też spore grono dawnych pracowników. Są to w większości osoby z dysfunkcją wzroku, których bibliotekarskie doświadczenie gwarantuje profesjonalną obsługę i zachowanie wysokiego poziomu merytorycznego placówki. Jedyna grupa mająca pełne prawo do niezadowolenia ze zmian to czytelnicy mieszkający za granicą. W świetle nowego regulaminu stracili oni bowiem prawo do korzystania ze zbiorów DZdN. Pozostaje mieć nadzieję, że starania WIPO oraz ratyfikacja traktatu z Marakeszu przyniosą oczekiwane rezultaty i w niedalekiej przyszłości biblioteki dla niewidomych oraz słabowidzących na całym świecie będą mogły udostępniać swoje zbiory na skalę międzynarodową. Dziękuję pani Monice Cieniewskiej – II Zastępcy Dyrektora GBPiZS za poświęcony czas i cenne informacje na temat funkcjonowania Działu Zbiorów dla Niewidomych Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego fot. Soliman design, FIRR, Lol1ta, wavebreakmedia, glo, Dmitry Kalinovsky, Ajakor, Elnur Bez rewolucji 19 Mazowieckie Stowarzyszenie Pracy dla Niepełnosprawnych „De Facto” Osoby z dysfunkcją wzroku, chcące jak najpełniej uczestniczyć w życiu społecznym, od dawna zabiegają nie tylko o rehabilitację na wysokim poziomie, ale także o coraz większy dostęp do literatury, prasy i kultury. Naprzeciw tym potrzebom od kilku lat z powodzeniem wychodzi Mazowieckie Stowarzyszenie Pracy dla Niepełnosprawnych „De Facto” (dalej „Stowarzyszenie”, Stowarzyszenie „De Facto” lub „De Facto”). Podejmuje ono szereg inicjatyw mających sprawić, że niewidomi i słabowidzący będą nie tylko biernymi odbiorcami otaczającej rzeczywistości, ale jeszcze aktywniej, niż dotychczas, włączą się w jej kreowanie. Projektów realizowanych przez Stowarzyszenie jest tak dużo i mają na tyle zróżnicowany charakter, że szczegółowe omówienie ich wszystkich znacznie przekracza ramy niniejszego tekstu. Zostaną tutaj dokładniej przedstawione dwa najbardziej popularne: Internetowy Kiosk z Prasą dla Osób Niewidomych oraz Internetowy Klub Filmowy Osób Niewidomych „Pociąg”. Pozostałe będą jedynie krótko wzmiankowane, z odesłaniem NR 2 (23) 2014 20 Czytelników do odpowiednich linków na stronie internetowej „De Facto”. Zarys historii Mazowieckie Stowarzyszenie Pracy dla Niepełnosprawnych „De Facto” zostało powołane do istnienia 21 grudnia 2005 r. Siedzibą organizacji jest Płock (stąd przymiotnik „Mazowieckie” w jej nazwie), ale zasięgiem swoich działań obejmuje cały kraj. Według statutu celem Stowarzyszenia „De Facto” jest realizacja zadań publicznych w zakresie aktywizacji społecznej, zawodowej i zatrudniania osób niepełnosprawnych oraz wspomaganie ich pod względem szkoleniowym, edukacyjnym, technicznym i informacyjnym. Z dotychczasowej praktyki wynika, że głównymi jego beneficjentami są osoby z problemami wzrokowymi. Działalność Stowarzyszenia opiera się głównie na pracy społecznej, jednak do realizacji niektórych zadań bywają zatrudniani ludzie z zewnątrz. Finanse na realizację projektów pochodzą ze środków własnych bądź dotacji. Członkami Stowarzyszenia mogą być osoby fizyczne lub prawne, przy czym te ostatnie wyłącznie wspierającymi. W zarządzie są osoby pełnosprawne. Kiosk z prasą dla osób niewidomych Powstał, aby umożliwić niewidomym i słabowidzącym dotarcie do publikacji z otwartego rynku prasowego. Najprawdopodobniej właśnie dlatego nie znajdziemy w jego ofercie takich tytułów, jak: „Tyfloświat” czy „Pochodnia”. Dostęp do wszystkich pism jest, oczywiście, bezpłatny. Można zaprenumerować kwartalniki, dwumiesięczniki, miesięczniki, dwutygodniki, tygodniki ogólnopolskie, dzienniki lokalne i czasopisma edukacyjne. Aktualnie (sierpień 2014) oferta Kiosku liczy ponad 65 tytułów. Początkowo ich dobór zależał głównie od powodzenia negocjacji z wydawcami, którzy, zgodnie z prawem, muszą wyrazić zgodę na przetworzenie danej publikacji do postaci alternatywnej. Z czasem jednak twórcy Kiosku zaczęli brać również pod uwagę zdanie jego użytkowników. Chcąc wprowadzić nowy tytuł przesyłają najpierw informację o tym fakcie i badają, jakie będzie zainteresowanie nim. Czasopisma są dostępne w różnych formatach: HTML (przesyłany mailem), płyty z plikami tekstowymi do odczytu przy użyciu programów udźwiękawiających (to opcja dla tych, którzy posiadają komputer, ale bez dostępu do Internetu) oraz nagrania MP3 (dostarczane pocztą tradycyjną). Ponadto miesięcznik „Claudia” oraz dwa tytuły dla dzieci: dwutygodnik „Kumpel” i dwutygodnik „Victor Junior” można zaprenumerować w wersji brajlowskiej. Trzeba w tym celu pobrać ze strony „De Facto” formularz zamówienia, wypełnić, własnoręcznie podpisać i z dopiskiem „Czasopisma w brajlu” przesłać na warszawski adres Stowarzyszenia, alternatywę stanowi wysłanie skanu pocztą elektroniczną. Zamówienia czasopism w tej wersji mogą dokonywać osoby indywidualne bądź instytucje (np. ośrodki szkolno-wychowawcze dla niewidomych, biblioteki i jednostki terenowe Polskiego Związku Niewidomych, zakłady aktywności zawodowej, warsztaty terapii zajęciowej itp.). Aby zapisać się do Kiosku z prasą, należy wypełnić ankietę dla czytelnika (do pobrania ze strony Stowarzyszenia http// www.defacto.org.pl w zakładce „Kiosk z prasą dla niewidomych) i podpisaną odesłać do „De Facto”. Zawiera ona: dane osobowe, pytanie o stopień niepełnosprawności, przy czym tutaj trzeba podać numer orzeczenia, informację, czy zapisujący się posiada dostęp do Internetu, motywy korzystania z kiosku, tytuły, jakimi dany czytelnik jest zainteresowany (w tym miejscu otwiera się lista dostępnych czasopism z ich krótkim opisem), w jakiej formie chcemy je otrzymywać oraz zgodę na przetwarzanie danych osobowych. e-Kiosk Niejako integralną część Kiosku z Prasą stanowi e-Kiosk, do którego można się dostać przez stronę Stowarzyszenia Albo bezpośrednio: http//www.ekiosk.defacto.org.pl Z serwisu tego korzystają przede wszystkim osoby preferujące zamiast regularnego otrzymywania prasy pocztą tradycyjną lub elektroniczną swobodne przeglądanie wybranych tytułów w dowolnym czasie. Aby móc z niego korzystać, trzeba wypełnić zamieszczony 21 Zamówienia czasopism w Kiosku mogą dokonywać osoby indywidualne bądź instytucje (np. ośrodki szkolno-wychowawcze dla niewidomych, biblioteki i jednostki terenowe Polskiego Związku Niewidomych, zakłady aktywności zawodowej, warsztaty terapii zajęciowej itp.) na stronie internetowej formularz rejestracyjny. Przypomina on opisany powyżej, z tym, że oprócz danych osobowych oraz informacji dotyczących stopnia niepełnosprawności należy wpisać login (minimum 6 znaków) i hasło do logowania w e-Kiosku. Niestety, mimo wypełnienia dokumentu drogą internetową, wymagane jest jego wydrukowanie, własnoręczne podpisanie i odesłanie na adres Stowarzyszenia. Po weryfikacji danych administrator serwisu przesyła drogą mailową informację o aktywacji konta. Gdy już się zarejestrujemy, trzeba na stronie e-Kiosku odnaleźć link „Internetowy serwis z prasą dla osób niewidomych”. Pierwszym linkiem, jaki napotkamy po jego otwarciu, będzie łącze z okienkiem logowania. Wpisujemy login i hasło, a następnie wybieramy preferowany typ tytułu, dziennik, tygodnik, dwutygodnik, miesięcznik, dwumiesięcznik, kwartalnik lub wszystkie typy tytułów. Pojawi się lista dostępnych w kiosku czasopism z ich krótkimi opisami. Znajdujemy ten, który chcemy przeczytać i szukamy opcji „Wybierz wydanie tytułu”. W wyniku tej komendy otrzymujemy linki z numerami danego czasopisma uszeregowane od najnowszego do najstarszego. W obrębie każdego z nich możemy wybrać rodzaj wyszukiwania artykułów. Mamy tu następujące opcje: według działów, autorów bądź przeglądanie wszystkich. Kiedy otrzymany preferowaną listę, możemy już dokonać wyboru konkretnego artykułu. Z jego treścią zapoznajemy się bezpośrednio po otwarciu lub zachowujemy w komputerze na później poprzez zapisanie pliku (domyślna nazwa każdego to „Indeks.html”, ale można ją zmienić, np. na tytuł artykułu z rozszerzeniem html). Co ciekawe, kiedy potem otwieramy w ten sposób zapisany artykuł, automatycznie znajdujemy się NR 2 (23) 2014 22 W trakcie Festiwalu osoby niewidome i słabowidzące mają możliwość obejrzenia licznych spektakli i filmów opatrzonych audiodeskrypcją na naszym e-Kioskowym profilu i nie musimy się już logować. Omawiany serwis zawiera również link o nazwie „Biblioteka”, ale jego funkcjonalność nie różni się niczym od zaprezentowanej powyżej. Jedyną wadę e-Kiosku stanowi konieczność rejestrowania się do niego poprzez przesyłanie formularza pocztą tradycyjną. Dla osób z dysfunkcją wzroku możliwość rejestracji do serwisu internetowego wyłącznie drogą elektroniczną, na przykład poprzez wpisanie danych on-line i dołączenie skanu orzeczenia o niepełnosprawności, stanowiłaby duże ułatwienie. Własno- ręcznie podpisanych dokumentów wymaga jednak Ustawa o Ochronie Danych Osobowych. Z obowiązku przesyłania formularzy w wersji papierowej zwolnieni są użytkownicy serwisu wypożyczeń on-line Działu Zbiorów dla Niewidomych Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego. Instytucja ta zawarła z „De Facto” porozumienie, na mocy którego Stowarzyszenie respektuje dane czytelników przekazane przez nich wcześniej do DZdN. Wypożyczalnia on-line cieszy się wśród osób z dysfunkcją wzroku bardzo dużą popularnością, zatem grono objętych zwolnie- niem z konieczności przesyłania dokumentów pocztą tradycyjną jest spore. „Napisz do nas” – Serwis Opinii Prasowych Założeniem jego twórców było danie użytkownikom Kiosku z Prasą, w tym e-Kiosku, możliwości wypowiedzenia się na temat przeczytanych artykułów oraz komentowania różnych, ważnych społecznie, spraw. Stanowi również szansę zadania pytań redaktorom czasopism i uzyskania na nie odpowiedzi w dostępnej formie: pocztą tradycyjną elektroniczną bądź telefonicznie. 23 Początkowo komentarze pochodzące od użytkowników serwisu otrzymywali wszyscy zapisani do Kiosku z Prasą. Obecnie w celu ich subskrybowania należy przesłać mail na adres: [email protected] Średnio raz na tydzień użytkownicy otrzymują newsletter zapowiadający kolejną porcję komentarzy, a następnie pliki z ich treścią zwane, ze względu na standaryzowaną formę, formularzami. Jeśli wypowiedź powstała w oparciu o artykuł prasowy, na początku zamieszczony jest link do niego. Szkolne Grupy Wolontariatu na Rzecz Uczniów Niewidomych (SGW) Czasopisma dostępne na otwartym rynku prasowym zawierają zawsze, oprócz tekstów publicystycznych, liczne zdjęcia oraz ilustracje. Jedną z niewielu form przedstawiania osobom niewidomym i słabowidzącym treści graficznych jest ich audiodeskrypcja, czyli opis słowny. Ponieważ sporą, bo aż 650-osobową grupę użytkowników Kiosku z Prasą stanowią dzieci i młodzież i to właśnie prenumerowane przez nich pisma zawierają najwięcej rysunków oraz fotografii, Stowarzyszenie „De Facto” postanowiło zająć się w pierwszej kolejności opatrywaniem dodatkowymi komentarzami artykułów z pism dziecięcych i młodzieżowych aktywizując przy tym widzących gimnazjalistów. Od kwietnia 2013 r., w ramach projektu Szkolne Grupy Wolontariatu, dokonują oni dla swoich rówieśników z dysfunkcją wzroku audiodeskrypcji ilustracji zawartych w czasopismach edukacyjnych. Wszystko odbywa się za pośrednictwem tak chętnie używanych przez młodych ludzi komputerów: członkowie SGW otrzymują rysunki i zdjęcia drogą internetową, dokonują ich opisów i odsyłają pocztą elektroniczną Stowarzyszeniu, które następnie przekazuje je, wraz z artykułami, z których pochodzą, młodym użytkownikom Kiosku z Prasą. Przed rozpoczęciem pracy pełnosprawni uczniowie mieli możliwość zapoznania się z zasadami tworzenia audiodeskrypcji. Aktualnie na terenie całej Polski działają 22 Szkolne Grupy Wolontariatu. Projekt SGW jest realizowany we współpracy z lubelskim gimnazjum nr 24 i Uniwersytetem Autonoma de Barcelona, a współfinansowany przez Szwajcarię w ramach Szwajcarskiego Programu Współpracy z Nowymi Krajami Członkowskimi Unii Europejskiej. Pierwotnie jego zakończenie zaplanowano już na 30 września 2014 r. Będzie jednak kontynuowany i rozszerzany w ramach programu „Obywatele dla Demokracji” finansowanego ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego (tzw. Funduszy Norweskich). Internetowy Klub Filmowy Osób Niewidomych (IKF ON) „Pociąg” Pomysł stworzenia IKF ON powstał we wrześniu 2011 r. podczas zorganizowanego przez „De Facto” I Festiwalu Kultury i Sztuki dla Osób Niewidomych w Płocku. W trakcie jego trwania uświadomiono sobie, na jak wiele barier w dostępie do sztuki filmowej napotykają osoby niewidome i słabowidzące, szczególnie te mieszkające w mniejszych miejscowościach. Projekt przeznaczony jest dla ludzi ze znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności ze względu na wzrok. Niezbędny warunek uczestnictwa stanowi wypełnienie, własnoręczne podpisanie i odesłanie do Stowarzyszenia ankiety IKF ON. Oprócz danych osobowych i informacji o niepełnosprawności należy zaznaczyć w niej, czy posiadamy dostęp do Internetu, czy jesteśmy użytkownikami Kiosku z Prasą, na jakim sprzęcie zamierzamy oglądać filmy: na odtwarzaczu DVD czy komputerze, w jakiej formie chcemy otrzymywać materiały o filmach, a także podpisać zobowiązanie o nierozpowszechnianiu filmów i zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Główny cel projektu to umożliwienie osobom niewidomym poznania dzieł sztuki filmowej w wyniku zapewnienia dostępu do filmów z audiodeskrypcją. Członkowie IKF ON otrzymują co miesiąc przesyłkę z jednym filmem. Oprócz płyty DVD zawiera ona wprowadzenie do filmu wyjaśniające, dlaczego właśnie dany tytuł został polecony do obejrzenia, na co szczególnie zwracać uwagę podczas projekcji i jak przygotować się do dyskusji. Filmy mogą być NR 2 (23) 2014 24 wykorzystywane wyłącznie do użytku indywidualnego, nie wolno ich kopiować, rozpowszechniać ani wypożyczać osobom trzecim. Mimo to beneficjentami projektu mogą zostać zarówno instytucje działające na rzecz osób niewidomych, jak i kina organizujące tzw. pokazy integracyjne. Przygotowano dla nich specjalne zasady uczestnictwa w IKF ON oraz pliki z filmami zapewniające ochronę praw autorskich ich twórcom. Filmy są dostarczane bezpłatnie, nie pozostają jednak własnością odbiorców, ale muszą być odsyłane do Stowarzyszenia przynajmniej raz na kwartał. Nad działaniami IKF ON czuwa jego Rada Programowa, która ustala roczne plany projekcji i opiekuje się Klubem od strony merytorycznej. Co ważne, „De Facto” dba, aby niewidomi i słabowidzący byli nie tylko beneficjentami poszczególnych projektów, ale również aktywnie uczestniczyli w ich tworzeniu. Przygotowywaniem wprowadzeń do filmów oraz moderowaniem dyskusji na ich temat zajmują się członkowie IKF ON. Na początku istnienia klub zrzeszał 160 osób, obecnie jest ich ponad 300 (gdyby IKF ON został oficjalnie zarejestrowany jako dyskusyjny klub filmowy, byłby największym tego typu w Polsce), dlatego jeśli ktoś nie czuje się na siłach być moderatorem, nie ma takiego obowiązku. Trzeba natomiast brać aktywny udział w życiu Klubu poprzez regularne czytanie wprowadzeń do filmów, ich oglądanie oraz w miarę możliwości uczestnictwo w dyskusjach. Tytuły kolejnych filmów, terminy ich wysyłek oraz dyskusji są podawane w przekazywanych pocztą elektroniczną newsletterach oraz na stronie internetowej projektu: http//www.ikfon.defacto.org.pl w zakładce „Newslettery”. Dział „Aktualności” zawiera wprowadzenia do filmów, wypowiedzi dyskusyjne oraz podsumowania poszczególnych projekcji. Dyskusje są prowadzone mailowo, za pośrednictwem komunikatorów oraz na forum „Pociąg do dyskusji”, na które można wejść przez stronę IKF ON bądź znaleźć pod adresem: http//www.ikfon.phorum.pl Aby móc korzystać z tego serwisu, trzeba się w nim zarejestrować wyrażając zgodę na jego regulamin oraz podając nazwę użytkownika/login (od 3 do 40 znaków), hasło (3-30 znaków) i adres mailowy, na który otrzymamy potwierdzenie rejestracji. Projekt Internetowy Klub Filmowy Osób Niewidomych jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i został przewidziany na lata 2013-2015. Festiwal Kultury dla Osób Niewidomych Pierwszy odbył się w 2011 roku i odtąd jest organizowany cyklicznie, raz do roku, we wrześniu, w Płocku. Trwa około tygodnia, a w jego trakcie osoby niewidome i słabowidzące mają możliwość obejrzenia licznych spektakli i filmów opatrzonych audiodeskrypcją, Dyskutowania na ich temat oraz wzięcia udziału w spotkaniach z reżyserami, aktorami i innymi twórcami kultury. Są również odpowiedzialne za animowanie debat po projekcjach filmowych i wystawiają przygotowane pod okiem profesjonalistów sztuki teatralne. Serwis Obywatelski Osób Niewidomych Powstał w ramach projektu „Świadomi niewidomi” współfinansowanego przez Szwajcarię w ramach Szwajcarskiego Programu Współpracy z Nowymi Krajami Członkowskimi UE. Jego celem jest zwiększenie aktywnego udziału w życiu publicznym niewidomych obywateli Polski. Ma umożliwić osobom ze znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności wzrokowej poznanie należnych im praw oraz dostęp do aktualnych informacji i komentarzy. Portal obywatelski osób niewidomych dostępny jest pod adresem: http//poon.phorum.pl Zawiera następujące działy: publikacje, wiadomości i informacje o regulacjach prawnych, dobre praktyki, „Hyde Park” osób niewidomych, czyli mailingową listę dyskusyjną, a także pytania kierowane do prawników i ekspertów oraz ich odpowiedzi. Niezwykle ważny jest współudział samych niewidomych w redagowaniu serwisu. Najciekawsze informacje z portalu są publikowane raz na miesiąc w wydawnictwie „Informacje Obywatelskie Osób Niewidomych” (IOON), które 25 ukazuje się on-line, na płytach w formatach HTML, AUDIO, MP3 i w alfabecie brajla. Projekt jest realizowany we współpracy z firmą Screenreader i Okręgiem Podkarpackim Polskiego Związku Niewidomych. Trwa od 1 kwietnia 2013 do 30 września 2014. Inne inicjatywy fot. Cipariss, Brian A. Jackson, aerogondo2, Stock Live Stowarzyszenie „De Facto” organizuje dla użytkowników Kiosku z prasą i subskrybentów serwisu „Napisz do nas” warsztaty wyjazdowe, podczas których mają oni okazję do spotkań z redaktorami prenumerowanych czasopism i skorzystania z porad specjali- stów z różnych dziedzin, np. stylistki i wizażystki. Przygotowuje również quizy, głównie dotyczące członkostwa Polski w Unii Europejskiej, często z cennymi nagrodami, jak wycieczka do Brukseli. Większy dostęp do kultury Inicjatyw podejmowanych przez Mazowieckie Stowarzyszenie Pracy dla Niepełnosprawnych „De Facto” jest tak wiele, że nie sposób opisać ani nawet wymienić ich wszystkich. Jedyna wada tych działań to niekiedy zbytnie sformalizowanie. Z pewnością jednak ten stan rzeczy nie jest spowodowany złą wolą Stowarzyszenia, ale wymogami formal- nymi związanymi z finansowaniem poszczególnych projektów oraz ochroną praw autorskich. Stowarzyszeniu „De Facto” należy się ogromne uznanie, gdyż jego praca sprawia, że osoby z dysfunkcją wzroku mają coraz większy dostęp do szeroko rozumianej kultury. Nie bez znaczenia jest również fakt, że, w przeciwieństwie do wielu innych organizacji działających na rzecz osób niewidomych i słabowidzących, opisywane Stowarzyszenie stawia na aktywność swoich beneficjentów włączając ich we wszystkie formy działalności, a niekiedy nawet zatrudniając. Klub Filmowy Osób Niewidomych (IKF ON) „Pociąg” NR 2 (23) 2014 26 Katarzyna Heba ReadDesk wady i zalety Od kilku lat poszukiwałam na rynku tyfloinformatycznym małego, łatwego w obsłudze i niedrogiego urządzenia do skanowania. Zależało mi przede wszystkim na tym, by można było go używać w zmiennych warunkach. Ponieważ moja praca zawodowa wymaga, aby czasami szybko i sprawnie zeskanować jakiś dokument i natychmiast zapoznać się z jego treścią, klasyczny skaner nie wchodził w grę. Trudno bowiem przemieszczać się z komputerem przenośnym oraz skanerem i rozkładać sprzęt w niekoniecznie sprzyjających warunkach. Po prostu biurka w sekretariatach sądów, z których w danej chwili korzystam nie tylko ja, mają ograniczoną powierzchnię. Dlatego też z ogromnym zainteresowaniem śledziłam nowinki technologiczne w tym temacie i natknęłam się na urządzenie o nazwie ReadDesk. Opis na stronie dystrybutora - firmy Harpo brzmiał zachęcająco: „ReadDesk waży mniej niż 1 kg, jest mniejszy niż kartka A4 i mieści się w torbie na laptopa”. Zanim jednak podjęłam decy- zję o jego zakupie, poprosiłam dystrybutora o wypożyczenie go do testów. Zgodził się natychmiast i tak oto przez ponad miesiąc korzystałam z ReadDeska w przeróżnych sytuacjach. Skanowałam na sali rozpraw, w sekretariatach sądów czy nawet na korytarzu budynku prokuratury. W tym ostatnim miejscu ReadDesk sprawdził się najsłabiej, bo światło było 27 kiepskie, a dokument, którego zdjęcie robiłam leżał na ławce. Wprawdzie na kamerze urządzenia zainstalowano LED-owe światełko, które można regulować w celu podświetlenia tekstu, kiedy naturalne oświetlenie jest marnej jakości, ale ławka nie jest dobrym pulpitem dla jednej kartki. Mimo to tekst był na tyle czytelny, że zrozumiałam jego sens. Wówczas zdecydowałam, że zakupię to urządzenie. Opis ReadDeska ReadDesk to kamera, którą za pomocą kabla USB podłączamy do komputera, wcześniej instalując oprogramowanie znajdujące się na płycie DVD. Niestety program JAWS, którego używam na co dzień, nie widział pola do wpisania kodu instalacyjnego, dlatego musiałam skorzystać z pomocy osoby widzącej. Wydaje mi się, że urządzenie dedykowane tej grupie osób powinno być na tyle dopracowane, by można było samodzielnie dokonać instalacji. ReadDesk rzeczywiście waży 0,7 kg i spokojnie mieści się w bocznej kieszeni torby na laptopa. Jest składany, a po rozłożeniu kamery mierzy ok. 25 cm. Współpracuje z systemami Windows XP/Vista/7/8. Ja jednak, jak dotąd, używałam ReadDeska wyłącznie z komputerem przenośnym, wyposażonym w system operacyjny Windows 7. Sam proces skanowania jest bardzo łatwy, chociaż należy bardzo precyzyjnie układać dokument, który ma zostać rozpoznany. Gdy już kamera znajduje się w tzw. listwie wyrównującej, dokument musi być dopasowany do modułu wyrównującego, aby został poprawnie rozpoznany. Jeśli jednak zdarzy się tak, że stronę ułożymy odwrotnie, ReadDesk sam dokona jej prawidłowego ułożenia, ale jakość zeskanowanego tekstu będzie zdecydowanie gorsza, czego osobiście doświadczyłam. Za pomocą ReadDeska można skanować następujący format dokumentów: 228 x 304 mm - A4. Skanowałam wszystkie te formaty i właściwie efekt był taki sam, co oznacza, że format nie ma znaczenia przy jakości skanu. Wciśnięcie spacji powoduje wykonanie zdjęcia, co skutkuje rozpoczęciem czytania tekstu. Tekst na ekranie komputera podświetla się, co może ułatwić osobie słabowidzącej jego samodzielne czytanie. Ponadto jest on automatycznie zapisywany w formie pliku TXT w podkatalogu ReadDesk, umiejscowionym w moich dokumentach. Każda zeskanowana strona nosi nazwę daty i dnia tygodnia. Takie rozwiązanie jest o tyle niewygodne, że szybkie odnalezienie odpowiedniego pliku może stanowić problem. Trudno bowiem pamiętać, co się danego dnia skanowało, a przynajmniej ja mam z tym problem. Nie ma możliwości scalenia kilku zeskanowanych dokumentów w jeden plik za pomocą tej aplikacji. Między innymi dlatego skanowanie książek mija się z celem. Chyba, że użytkownik chce czytać każdą stronę jako oddzielny dokument, ewentualnie układać strony bezpośrednio po zeskanowaniu w jeden plik. Należy wspomnieć, że opisywane urządzenie ma wbudowaną swoją własną syntezę NR 2 (23) 2014 28 Słowem podsumowania godę z ReadDeskiem musiałam zacząć od zapoznania się z podręcznikiem, który jest opatrzony zdjęciami, ilustrującymi, np. jak ułożyć odpowiednio dokument do skanowania. To także raczej wątpliwej jakości rozwiązanie dla niewidomych użytkowników. fot. Katarzyna Heba mowy, co dla mnie, zwłaszcza na początku jego użytkowania, było pewnego rodzaju dyskomfortem. Wprawdzie to jeden z moich ulubionych syntezatorów mowy Iwona, ale zdecydowanie lepiej byłoby móc obsługiwać ReadDeska za pomocą własnego oprogramowania odczytu ekranu i syntezatora w komputerze. Przede wszystkim dlatego, że zeskanowany tekst przez ReadDeska jest raczej odsłuchiwany, a nie odczytywany. Nie można po nim nawigować za pomocą innych narzędzi tyfloinformatycznych. Nie ma także możliwości korzystania z kamery w konfiguracji np. z Abbyy FineReaderem. Menu tej aplikacji także pozostawia sporo do życzenia. Jest bardzo nieintuicyjne. Przykładem niech będzie to, że do menu wchodzi się klawiszem Escape. Konieczna jest znajomość skrótów klawiszowych, gdyż w przeciwnym razie nie uda się wykonać żadnej czynności. Dlatego też przy- Pomimo wyżej przedstawionych wad, muszę stwierdzić, że ReadDesk spełnia moje oczekiwania jako urządzenie do skanowania pojedynczych dokumentów. Bez wątpienia dzięki niemu mogę samodzielnie, szybko i sprawnie zapoznać się z tekstem. W mojej pracy, kiedy liczy się przede wszystkim czas, a nie 100-procentowa dokładność rozpoznanego tekstu, okazjonalne błędy można zaakceptować. Zdecydowanie jednak ReadDesk nie jest urządzeniem, które może zastąpić skaner i nie powinien być z nim mylony. ReadDesk i podobne urządzenia przydają się wszędzie tam, gdzie liczy się przede wszystkim szybkość dostępu do informacji. Cena, która na polskim rynku wynosi 3299 PLN, także skłania do refleksji nad zasadnością zakupu takiego urządzenia. 29 Marcin Borek Zoomtext ImageReader 1.1 Przetwarzając jakiekolwiek materiały na postać cyfrową, zdajemy sobie doskonale sprawę, że w tym procesie najważniejsza jest jakość silnika OCR, odpowiadającego za poziom rozpoznawania tekstu. Na szczęście, od kilku już lat, co widać po oprogramowaniu Abby FineReader czy Omnipage, nie mamy z tym kłopotu. Wciąż jednak producenci rozwiązań skanujących głowią się nad tym, jak uczynić produkowany sprzęt bardziej mobilnym, zachowując jednakże jakość rozpoznawanych dokumentów. Firma AI Squared, twórca między innymi programu powiększającego Zoomtext, zaprezentowała w 2013 roku urządzenie, które jej zdaniem łączy łatwy transport z dobrą jakością przetwarzanego tekstu. Czy rzeczywiście? Opakowanie i instalacja Opakowanie to solidne kartonowe pudełko, w którym znajdują się styropianowe przegródki na poszczególne elementy, a są nimi: instrukcja obsługi w wersji papierowej i po angielsku, kamera Nuscan 500 do skanowania formatu A4 lub Nuscan 510 do skanowania formatu A3, kabel USB do łączenia jej z komputerem, mata umożliwiająca poprawne ustawienie kamery i zapobiegająca odbijaniu się światła. Całość uzupełniają trzy płyty z oprogramowaniem. Pierwsza płyta zawiera głosy Zoomtext w ponad trzydziestu językach i w kilku wariantach dla każdego z nich, np. dla polskiego są to głosy Ewa i Zosia, które mają odczytywać NR 2 (23) 2014 30 Kamera ImageReadera w zestawie z komputerem zeskanowany tekst. Na drugiej odnajdziemy oprogramowanie sterujące kamerą i rozpoznające tekst. Trzecia to głos Jacek, firmy Ivona, służący do obsługi interface’u programu. Jak podaje producent w instrukcji dostępnej w formacie PDF, do prawidłowego działania Zoomtext ImageReader potrzebny jest: procesor 1 GHz lub szybszy, minimum 2 GB pamięci RAM, 1,5 GB miejsca na dysku i wolny port USB 2.0 lub szybszy. Wspierane są systemy Windows XP, Vista, 7, 8, 8.1. Proces instalacji nie sprawia właściwie problemów. W celu poprawnego działania urządzenia należy pamiętać o tym, że na początku instalujemy głosy Zoomtext. Osoby z dysfunkcją wzroku muszą poprosić o podyktowanie klucza do oprogramowania ImageReader’a, znajdującego się na kopercie. W tym miejscu aż się prosi o apel do firm tyfloinformatycznych, które zdają się zapominać o tym, do kogo kierują swoje produkty, serwując użytkownikowi klucz produktu w tak niedostępny sposób. Skanowanie rozpoczynamy od rozłożenia maty w taki sposób, aby wycięty prostokąt, służący do umieszczenia podstawy kamery, znajdował się na górze stołu. W miejsce wycięcia wsuwamy kamerę tak, aby port USB znajdował się na tylnej ścianie, następnie, przy pomocy dostarczonego kabla łączymy urządzenie z komputerem. Kamera to ważący 800 gram prostopadłościan o zaokrąglonych krawędziach i wysokości 35cm. Jej soczewka znajduje się pod spodem ramienia urządzenia, które odginamy chwytając za brzeg umieszczony na przedniej powierzchni u podstawy sprzętu, tak aby po rozłożeniu stanowił kąt prosty z górną krawędzią. Mimo iż samo urządzenie dedykuje się osobom słabowidzącym, a przede wszystkim użytkownikom Zoomtext’a, to menu programu jest w pełni dostępne dla osób niewidomych, korzystających np. z czytnika ekranu NVDA. W instrukcji mowa również o jego udźwiękowieniu przy pomocy dostarczonego głosu, niestety, mimo wielu prób ani Jacek Ivony, ani Paulina, dostępne w standardzie SAPI 5, nie przemówiły. Do poruszania się po głównym menu służą klawisze Tab i Shift+Tab oraz strzałki. Do wywołania większości funkcji także możemy użyć klawiszy skrótu, przypisanych od F1 do F12. Szczegółowe menu dostępne jest pod lewym Altem. Program umożliwia rozpoznanie obrazu z kilku źródeł: kamery, pliku graficznego, ekranu i schowka. W celu wybrania interesującej nas opcji, szukamy nieopisanego przycisku Skanowanie dokumentów Do testu wykorzystałem ultrabook Lenovo S230-u o następujących parametrach: procesor Intel Core I7, pamięć RAM 8 GB, dysk SSD 128 GB, karta graficzna Intel HD Graphic 4000 i system operacyjny Windows 8.1. Podgląd tekstu 31 i po zatwierdzeniu Spacją, strzałkami góra-dół wybieramy źródło, naciskając Enter. Aby rozpocząć skanowanie, używamy przycisku „Pobierz” lub skrótu Ctrl+Spacja. Po kilku sekundach usłyszymy dźwięk robionego zdjęcia, a po kilkunastu sekundach tekst zacznie być czytany przez wybrany głos, który zmienić można w menu „Czytanie” albo naciskając przycisk „Głos”. Ciekawą funkcją jest możliwość ustawienia informacji o procencie rozpoznanego dokumentu; domyślna to 50%, aby ją zwiększyć wybieramy menu „Ustawienia/OCR”. Będąc osobą całkowicie niewidomą, miałem duży problem z prawidłowym ustawieniem ostrości obrazu tak, aby jakość rozpoznanego tekstu była zadowalająca. Na ramieniu kamery znajdziemy dwa pokrętła: jedno służy do doświetlania tekstu, a drugie do regulacji ostrości i właśnie o ustawienie tego ostatniego, po godzinie bezowocnego samodzielnego dostosowywania, poprosiłem osobę widzącą. W tym procesie chodzi o to, aby tekst znajdujący się pod kamerą był jak najlepiej widoczny na ekranie przed rozpoczęciem skanowania. O ile kartka formatu A4, bo do testów otrzymałem taką kamerę, z czcionką w rozmiarze 11 zeskanowała się w 100 procentach, to kartka z drobniejszym tekstem, a był to wyciąg bankowy, w zaledwie 50%. Próba przetworzenia książki na postać cyfrową zakończyła się pełnym niepowodzeniem, czym bliżej jej środka, tym jakość rozpoznania spadała, a największą, jaką osiągnąłem to 78%. Głównym mankamentem oprogramowania jest jednak to, że mimo możliwości zapisu do różnych formatów takich jak: PDF, DOCX, EPUB, po wybraniu opcji „Wybierz wszystko” program zapisywał tylko ostatnio zeskanowaną stronę. Za niski poziom rozpoznawania w przypadku ImageReader’a odpowiada kamera, która ma tylko 5 milionów pikseli i jest tanim, budżetowym rozwiązaniem. Przekonałem się o tym, gdy za źródło do rozpoznania wybrałem plik graficzny w formacie JPG. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy tekst wyświetlił się bez żadnych błędów. Tu mała uwaga, program nie rozpoznaje formatu graficznego PDF. Okazało się, że silnikiem rozpoznającym jest znany wszystkim skanującym Abbyy FineReader w wersji 10, zmodyfikowany tak, że uruchamia go tylko Image Reader ze specjalnie dostosowanym sterownikiem kamery. Użytkownicy czytników ekranu na czas przeglądania tekstu muszą go wyłączyć, ponieważ wypowiada on tylko pierwsze słowo z danego akapitu, a do poruszania się po dokumencie służą: strzałki NR 2 (23) 2014 32 góra/dół po akapitach, lewo-prawo po zdaniach i Ctrl+lewo, Ctrl+prawo po słowach. Osobom słabowidzącym, którym nie przeszkadza poziom skanu, spodobają się różne schematy, służące przystosowaniu wyświetlania tekstu czy obrazu do wady wzroku. Podsumowanie ZoomText ImageReader z kamerą do formatu A4 oferowany jest przez firmę AI Squared w dwóch fot. Sergign, AlSquared, Fariz Alikishibayor, shutterstocm.com Płyta z głosami do ZoomText ImageReadera wersjach: wielojęzycznej w cenie 849 USD i anglojęzycznej w cenie o 100 USD niższej. Na polskim rynku, dystrybutor tego rozwiązania, firma Harpo oferuje ten produkt za 4499 PLN. Już powyższe ceny sugerują nam, że powinniśmy mieć do czynienia z dopracowanym produktem, tymczasem, jak to pokazałem w artykule, rzeczywistość jest zupełnie inna. Największy mankament tego rozwiązania to słaba kamera Nuscan 500 firmy Adusso, która nie jest sobie w stanie poradzić z małym tekstem czy skanowaniem książek. Zastanawia wysoka cena testowanego rozwiązania, ponieważ wspomnianą kamerę kupić można już od 109,99 USD, co powinno zdecydowanie obniżyć cenę produktu. Abbyy FineReader w wersji 10 również kosztuje niewiele, o ile można go gdzieś jeszcze spotkać w sprzedaży. Jak wynika z podręcznika/instrukcji, producent dopuszcza używanie oprogramowania z inną kamerą, nie wymienia jednak żadnych firm czy modeli, a potencjalny klient nie będzie przecież kupował tego zestawu tylko po to, by dozbroić się w jeszcze jedną, droższą kamerę. Konkludując, ZoomText ImageReader w wersji 1.1 „polecam” osobom słabowidzącym lubiącym korektę tekstu i tym, którzy dostają listy lub dokumenty pisane czcionką o standardowej wielkości. Pozostałe osoby lepiej zrobią, jeśli nie rozstaną się ze swoim dotychczasowym skanerem. 33 Robert Hetzyg VoiceDreamReader - więcej niż czytanie książek Mobilne urządzenia Apple, takie jak iPhone, iPod touch lub iPad, niejednokrotnie opisywałem jako alternatywę dla specjalistycznych urządzeń brajlowskich lub mówiących. Nie tylko spełniają ich zadania, ale pozwalają na znacznie więcej, w zależności od tego, jakie oprogramowanie na nich zainstalujemy. A do tego są znacznie tańsze. IPoda Touch można kupić już za 849 pln. Tym razem prezentuję aplikację VoiceDreamReader, służącą do czytania książek – od e-booków po audiobooki. Aplikacja trafiła w AppStorze do działu „Edukacja”, co może, choć jednocześnie nie powinno zaskakiwać, zważywszy na obfitość dostępnych w niej funkcjonalności. Jest całkowicie dostępna dla VoiceOvera i kosztuje $9,99. Formaty i źródła dokumentów VDR odczytuje pliki następujących formatów: • PDF, • EPUB (bez DRM), • DAISY 3.0 (książki tekstowe), • DAISY 2.02 (książki audio), • pliki mp3 i zawierające je archiwa zip, • czysty tekst, • Rich Text Format (RTF), • Microsoft Word, • Microsoft PowerPoint, • Apple Pages, NR 2 (23) 2014 34 możemy wybierać spośród prawie stu płatnych głosów w dwudziestu językach produkcji Ivona, Acapela i NeoSpeech. Każdy z głosów posiada niezależne ustawienia głośności, szybkości i wysokości. Głos syntezy i jej szybkość mogą być także zapamiętywane dla każdej książki/artykułu z osobna. Prócz tego w programie zaimplementowano osobisty słownik wymowy. Słuchanie i nawigacja Voice Dream Reader - widok zgromadzonej treści • Apple Keynote, • HTML. Program potrafi także wyodrębniać tekst ze stron internetowych i wyposażony jest we własną przeglądarkę www. Synchronizuje się z następującymi usługami: • Dropbox, • Google Drive, • iTunes via USB lub Wi-Fi, • Bookshare, • Evernote (na razie eksperymentalnie), • Pocket, • Instapaper, • Gutenberg. Głosy i języki VDR nabywamy z głosem Heather produkcji Acapeli na pokładzie. Bez dodatkowych opłat mamy również do dyspozycji 36 głosów systemowych iOS. A gdyby tego było mało, Słuchając książek lub artykułów w VoiceDreamReaderze, nie zgubimy się w lekturze: program zapamiętuje pozycję zakończenia czytania. A jeśli opuściliśmy okno lektury, łatwo przejdziemy do ostatnio czytanej pozycji dzięki specjalnemu przyciskowi „teraz czytane”. Prócz tego mamy do dyspozycji możliwość ustawiania zakładek. W systemie zakładek odnajdziemy także strukturę rozdziałów, o ile przewiduje ją format czytanego pliku, a nawet zestaw wyróżnionych fragmentów tekstu. Podczas czytania można przeskakiwać do następnej/ poprzedniej książki/artykułu a także przewijać o zadaną jednostkę nawigacji: 15, 30 lub 60 sekund albo do następnego/ poprzedniego zdania, akapitu, wyróżnienia lub zakładki. Warto zauważyć, że kiedy przewijamy odtwarzany plik o zadany interwał czasowy, program rozpocznie odtwarzanie od początku zdania najbliższego tej wartości. Miłośnikom czytania przed snem VDR oferuje funkcję „Sleep”, zatrzymującą odtwa- rzanie po upływie ustawionego czasu. W VoiceDreamReaderze możemy swobodnie opuścić okno aplikacji lub wręcz zablokować ekran urządzenia i sterować odtwarzaniem z pilota zestawu słuchawkowego (start/ pauza, poprzedni/następny plik, zmiana poziomu głośności). Można wtedy tak ustawić działanie przycisków przewijania, aby spełniało ono funkcję przewijania o zadaną jednostkę nawigacji. W oknie odczytywania pliku VDR pokazuje nam czas od początku i do końca pliku oraz procentowe zaawansowanie lektury. Zarządzanie tekstem VoiceDreamReader oferuje także zaawansowane ustawienia i zarządzanie tekstem. Zależnie od wybranego formatu można więc zdecydować, czy aplikacja Voice Dream Reader - gesty 35 Voice Dream Reader - słownik wymowy fot. manamedia, Voice Dream LLC, shutterstock.com ma zachowywać oryginalne formatowanie czy też nie, czy ma pokazywać wypowiadane słowo i linię. Możemy ustawiać styl wyróżnienia (w tekście lub na marginesie), szybkość przewijania tekstu (wolne lub o całą stronę). Widoczność linii: wszystkie, pięć, trzy lub jedna. Możemy ustawiać rodzaj czcionki i jej wielkość a także odstępy między znakami i wierszami, a wreszcie marginesy strony i szatę kolorystyczną tekstu. W oknie tekstu możemy zaznaczać jego fragmenty, a zaznaczenia te lub cały tekst możemy kopiować do schowka, eksportować do wielu programów, zależnie od tego, jakie są zainstalowane w urządzeniu, i udostępniać w wiadomościach, wiadomościach e-mail, na Twitterze i Facebooku. Fragmenty tekstu możemy edytować (długość tekstu do 5000 znaków). Możemy je także tłumaczyć za pomocą tłumacza Google (funkcja ta jest dodatkowo płatna). W oknie lektury tekstu mamy do dyspozycji wyszukiwanie ciągu znaków. Program utworzy listę fragmentów spełniających zadane kryteria. Możemy przechodzić bezpośrednio do tych fragmentów i podjąć lekturę, rozpoczynając od wyszukanego miejsca w tekście. Wrażenia Do czasu nabycia VoiceDreamReadera do czytania książek używałem przede wszystkim programu iBooks, a czasem także Kindle. Każdy z nich miał swoje zalety, ale VDR ma ich znacznie więcej niż oba wymienione programy razem wzięte. Wielość obsługiwanych formatów i źródeł, obfitość języków i głosów, funkcje nawigacyjne i możliwość korzystania z aplikacji w drodze, z zablokowanym ekranem, prostota dodawania plików (np. przez DropBox lub Google Drive - to tylko niektóre atuty VoiceDreamReadera. Aplikacja może być przydatna zarówno do prostego czytania książek, jak i do pracy i nauki, np. do gromadzenia materiałów (funkcje zaznaczania i kopiowania, eksportowania i udostępniania tekstu). Zdecydowanie jest warta swojej ceny. Organizowanie plików Zabierając się do lektury większej ilości krótkich tekstów, możemy ułożyć z nich playlistę do ciągłego odtwarzania, bez konieczności ręcznego przechodzenia do kolejnego dokumentu. Można oczywiście przeskakiwać do następnego/poprzedniego pliku, nie kończąc lektury bieżącego. Nasze dokumenty możemy także posegregować w dowolnie tworzonych przez siebie folderach. Istnieje kilka możliwości sortowania plików: wg daty dodania, wg tytułu, wg autora i wg rozmiaru. Voice Dream Reader - gesty NR 2 (23) 2014 36 Tomasz Bielecki Tomasz Bilecki Cool Reader sposób na mobilną lekturę w systemie Android Gdy chodzi o mobilne czytanie książek przez niewidomych, jeszcze do niedawna było z tym sporo kłopotów. Książki brajlowskie są ogromne i, praktycznie rzecz biorąc, nie ma możliwości zakupu tychże, pozostaje zatem jedynie opcja wypożyczenia. Niestety oferta czytelnicza zapisana przy pomocy alfabetu brajla jest znacznie ograniczona w porównaniu do tej, jaka dostępna jest w czarnym druku czy w wersji elektronicznej. Z drugiej strony urządzenia lektorskie z wbudowaną syntezą mowy są potwornie drogie. Oczywiście, zawsze istnieje możliwość kupna dowolnego odtwarzacza MP3 i wgrania nań jakiegoś audiobooka. Jednak książek drukowanych czy wspomnianych wyżej e-booków jest znacznie więcej niż produkowanej obecnie literatury mówionej. W związku z powyższym, konieczna jest adaptacja wspomnianego wyżej e-booka do postaci plików audio. Narzędzi do tego mamy kilka, wymienię chociażby Balabolkę, Dspeech czy Expressivo. Niestety, operacja taka jest czasochłonna i nie możemy pozwolić sobie na podjęcie spontanicznej decyzji o zabraniu naszej ulubionej książki w podróż, musimy się do takiej operacji właściwie przygotować. Poza wszystkim innym, książka w formacie audio jest kilkadziesiąt razy większa niż w formie tekstowej. Na szczęście od pewnego czasu telefony komórkowe zdobywają coraz większe możliwości, a systemy mobilne są coraz bardziej przyjazne osobom niewidomym. Deweloperzy zauważyli ten stan rzeczy i pojawiło się 37 kilka programów, zarówno na iOS, jak i Androida, które mogą mocno namieszać na rynku urządzeń lektorskich. Na temat iOS powiedziano już sporo, a w tym numerze o bardzo wygodnej aplikacji, umożliwiającej lekturę w systemie od Apple napisze Robert Hetzyg, zatem w moim artykule zajmę się Androidem. Na system od Google na dzień dzisiejszy istnieją dwa programy, które umożliwiają odczytanie tekstu wbudowaną syntezą, oba nie są dedykowane niewidomym, co odbija się na wygodzie ich użytkowania. Cool Reader Cool Reader to mobilna aplikacja, stworzona przez rosyjskiego programistę Vadima Lopatina. Program jest całkowicie darmowy, a przy tym pozbawiony reklam Google, co stanowi duży plus. Do wad należy zaliczyć jednakże fakt, że możliwość czytania głosem to jedynie dodatek do podstawowej funkcjonalności, jaką jest wyświetlanie tekstu na ekranie urządzenia. Po otwarciu programu pokazuje się niemal puste, z punktu widzenia niewidomego użytkownika, okno, w którym na samej górze znajduje się kilka najpotrzebniejszych przycisków. Ich waga była jednakże określona tylko z perspektywy widzącego użytkownika, zatem możemy tam znaleźć takie elementy jak dodawanie zakładek, przełączanie trybu „Dzień/noc”, możliwość wejścia do opcji programu, a także przycisk „Więcej”, którego działanie jest tożsame z naciśnięciem klawisza menu. Aby zacząć czytanie, można skorzystać z wbudowanej przeglądarki plików w programie. Osobiście decyduję się na nieco inne rozwiązanie. Używam mianowicie dowolnego menedżera plików, po wybraniu odpowiedniego pliku z wyświetlonego, podobnego do znanego z systemu Windows menu, wybieram opcję „Otwórz za pomocą”, z której mogę wybrać program otwierający dany plik. Gdy już załadujemy książkę, ukaże się okno z jej tekstem. Niestety, treść nie jest w żaden sposób odczytywana przez Talkback, co stanowi spory problem, jednak nie oznacza to, że książek nie da się czytać. Wspomniałem, że program nie jest dedykowany osobom niewidomym. Widać to właśnie w momencie, gdy chcemy, aby aplika- Cool Reader - półka z książkami cja do nas przemówiła, ponieważ opcja czytania na głos jest nieco ukryta. Aby z niej skorzystać, należy wejść w menu lub nacisnąć przycisk „Więcej”. Następnym krokiem będzie wybranie opcji „Czytaj na głos”, znajdującej się mniej więcej na środku ekranu po prawej stronie. Ostatnia czynność to naciśnięcie przycisku „Start/pauza”, który umieszczony jest nieco bliżej dolnej krawędzi urządzenia, z lewej strony ekranu. W tym momencie program powinien zacząć czytać. Jest jednak w tym wszystkim pewien kruczek. Aplikacja w domyślnych ustawieniach czyta jedną stronę w nieskończoność. Aby to zmienić, w teorii należy wejść znowu do menu oraz stuknąć w opcję „Przewijanie”. Piszę w teorii, ponieważ od jakiegoś czasu funkcja ta nie chce się dać uruchomić. Należy mieć nadzieję, że to chwilowa niedyspozycja programu, która w przyszłości zostanie usu- NR 2 (23) 2014 38 Cool Reader - opcje nięta. W przeciwnym przypadku aplikacja będzie dla nas raczej bezużyteczna. Jeśli jednak funkcja zostanie naprawiona, będziemy mieli, może nie idealne, nie mniej jednak dość dobre narzędzie do czytania książek. Diabeł tkwi w szczegółach Dużą zaletą programu jest możliwość czytania przy zablokowanym ekranie, co nie jest bez znaczenia np. w podróży lub we wszystkich sytuacjach, w których musimy trzymać telefon w ręku – innymi słowy wszędzie tam, gdzie istnieje możliwość przypadkowego dotknięcia ekranu i mimowolnego uruchomienia jakiejś opcji. Niestety program nie jest pozbawiony wad. Dla niektórych osób najistotniejszą może być brak możliwości ustawienia innego syntezatora mowy niż domyślnie wybrany w systemie. Wiele osób używa Espeak’a, który nie jest może ideałem prawidłowej dykcji, natomiast jego responsywność oraz stosunkowo małe zapotrzebowanie na zasoby sprzętowe sprawiają, że dość dobrze nadaje się jako syntezator do codziennej pracy z telefonem. Jednak czytanie książek Espeakiem dla zdecydowanej większości osób to droga przez mękę, a przełączanie syntezatorów w Androidzie nie jest tak szybkie jak na przykład w systemie od Microsoftu. Cechą, która wywołuje niejednokrotnie zaciętą dyskusję, jest dość liberalny stosunek Cool Readera do innych aplikacji, chcących używać syntezatora mowy. Innymi słowy, gdy Talkback ma coś do powiedzenia, aplikacja na chwilę przerywa czytanie, po czym znowu kontynuuje. Niewątpliwą zaletą tego stanu rzeczy jest możliwość korzystania z programów w rodzaju Dotwalker w trakcie czytania. Sam często korzystam z tej funkcji Cool Readera i mając w perspektywie półgodzinną jazdę autobusem komunikacji miejskiej mogę włączyć Dotwalkera, który informuje mnie o mijanych przystankach i przy okazji słuchać książki, która od czasu do czasu przerywana będzie komunikatami przypominającymi o tym, gdzie jestem i ile jeszcze zostało mi czasu na rozkoszowanie się literaturą. Jednak rozwiązanie takie nie jest pozbawione wad. Jak wiadomo, niektóre aplikacje mobilne chcą koniecznie udowodnić, że coś się dzieje i co chwila wysyłają jakieś swoje powiadomienia – a to, że przyszedł nowy sms, a to, że kolejna osoba polubiła najnowszy hit Disco Polo na Facebooku, a to, że akurat w tym momencie mamy doskonałą okazję zanurzyć się w odmętach Internetu, bo jest dostępne darmowe Wi-fi itd. Każde z tych powiadomień jest odczytywane. Na szczęście opcję automatycznego wypowiadania powiadomień da się wyłączyć w ustawieniach Talkbacka, ale perspektywa odwiedzania ustawień programu zawsze, gdy tylko mamy ochotę na spotkanie ze sztuką, sprawia, że ta ochota może się zmniejszyć. Zatem jak mówi stare, ludowe porzekadło - „nie ma róży bez kolców”. Wyszukiwanie odpowiedniego fragmentu książki Program posiada oczywiście możliwość wyszukiwania słów, jednak cały proces nie odbędzie się 39 tak szybko jak na komputerze stacjonarnym. Nie mówię tu nawet o szybkości pisania na ekranie dotykowym, gdyż w wielu przypadkach można się wspomóc dyktowaniem, jednak aby wejść w wyszukiwanie należy: 1. Przejść do głównego okna aplikacji. 2. Nacisnąć przycisk „Szukaj”. 3. W oknie, które się pojawi wpisać tekst i zatwierdzić przyciskiem „Szukaj”. 4. Sprawdzić rezultaty wyszukiwania, bowiem słowo, które wpisaliśmy w panelu wyszukiwania może pojawić się kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt razy w tekście. Z tym ostatnim punktem jest największy problem, gdyż, jak już się wcześniej wspomniałem, aby odczytać treść książki należy wybrać odpowiednią opcję z menu. Jeśli więc ciąg znaków, który wpisaliśmy pojawił się nawet tylko dwa lub trzy razy, zanim faktycznie odnajdziemy żądany fragment musimy kilkukrotnie odwiedzić opcje wyszukiwania. Niejednokrotnie zdarzało mi się zasypiać podczas czytania i późniejsze odnajdywanie fragmentu tekstu, przy którym odpłynąłem w objęcia Morfeusza trwało dość długo. Pewnym ułatwieniem może być dostępność w menu dwóch opcji: „Idź do strony” oraz „Idź do procent”. Jak można się łatwo domyślić, możliwe jest przeniesienie się z pomocą pola edycji bądź suwaka do odpowiedniego procentu, bądź strony książki. Oczywiście tutaj też nie sprawdzimy od razu wyników, nie mniej czasem te opcje mogą się przydać. Często, gdy czuję, że jeszcze chwila, a nie dane mi będzie świadomie słuchać książki ostatkiem świadomości sprawdzam, którą stronę książki właśnie czytam i wystarczy mniej więcej zapamiętać wynik do dnia następnego. Możliwość przeskoczenia do procentu pliku przydaje się również wtedy, gdy generalnie czytamy książki na komputerze, ale pod wpływem dowolnych czynników musimy odejść od peceta, a literatura nie daje spokoju. Gdy mamy tę samą książkę już wgraną na telefon, wystarczy sprawdzić na komputerze, w którym miejscu pliku się znajdujemy (do NVDA jest stworzona odpowiednia wtyczka, wypowiadająca aktualne miejsce w pliku w procentach) i wpisać tę samą wartość w okienku „Idź do procent” w CoolReaderze. Szybkie odnalezienie Cool Reader - widok treści się w książce dodatkowo utrudnione jest faktem, że w trakcie czytania na głos nie ma niestety możliwości szybkiego przechodzenia np. między stronami, wierszami lub zdaniami. Developer wprawdzie przewidział takie możliwości w aplikacji, jednak nie jest to w żaden sposób dostępne dla Talkbacka. Program, w momencie, gdy kończymy czytanie, zapamiętuje pozycję, więc nie musimy się obawiać, że trzeba będzie za każdym razem szukać odpowiedniego miejsca. Powiem więcej, gdy wrócimy do jakiejś książki, którą czytaliśmy wcześniej program również zacznie od miejsca, w którym przerwaliśmy lekturę. Oczywiście aplikacja posiada historię czytanych książek, pozwala również na korzystanie z kilku katalogów online, ale niestety polskich tytułów tam brak. Ciekawą, aczkolwiek niestety rzadko dobrze działającą NR 2 (23) 2014 40 funkcją jest próba zinterpretowania spisu treści. Nie wiem dokładnie, w jaki sposób program wykrywa poszczególne rozdziały, po za tym osobiście spotkałem dosłownie kilka książek, w których ta opcja działałaby poprawnie. Podejrzewam, że w plikach w formacie EPUB lub innych, w których specyfikacji spis treści jest uwzględniony, takie problemy nie występują. Jednak w przypadku plików TXT funkcję śmiało można potraktować jako swego rodzaju nieudany eksperyment. Na zakończenie promyk nadziei Cool Reader - widok treści fot. Gil C., Vadim Lopatin Cool Reader Cool Reader nie należy może do liderów dostępności, nie mniej z programu będzie się dało korzystać, o ile naprawiona zostanie funkcja automatycznego zmieniania stron przez aplikację w trakcie czytania na głos. Na całe szczęście powstaje program dedykowany osobom niewidomym, właśnie do czytania książek przez syntezator mowy. W chwili pisania tego artykułu projekt jest w stadium niepublicznych wersji beta, ale należy mieć nadzieję, że już niedługo doczekamy się wreszcie rzeczywiście dobrze zrobionego narzędzia do czytania książek w systemie Android. 41 Michał Dębiec WordPress – wygodny system dla własnej strony internetowej W zamierzchłych latach 90-tych XX wieku, co jest już niemal prehistorią w technologiach komputerowych i internetowych – żyli ludzie, którzy korzystali z modemu telefonicznego do łączenia się z Internetem za pośrednictwem specjalnego numeru 0202122. Posiadali oni klawiatury podobne do naszych, a w ich myszkach żyło kulkowe serce. Ludzie ci mieli również ambicje, aby prowadzić strony internetowe. Osiągnęli zatem wyższy szczebel ewolucji, ucząc się kodu HTML (HyperText Markup Language – hipertekstowy język znaczników) oraz kombinując z tabelkowym układem graficznym. Okazało się, że każdy domorosły „programista HTML”, bo takim właśnie, zaszczytnym tytułem mianował się często taki użytkownik, mógł publikować w sieci własne treści, z angielskiego content. Nie zawsze content był mądry, liczyło się jednak głów- nie to, że się dało być publicystą internetowym. Dziś rzeczywistość jest jeszcze gorsza (z pewnego punktu widzenia), ponieważ publikować swoje treści może każdy pisarz, nawet nieznający HTML. Efektem jest ogromne zróżnicowanie idei, punktów widzenia i filozofii życiowych – słowem – Wielki Chaos. Ja jednak należę do grona miłośników tego chaosu i przyczyniam się do niego, prowadząc własnego bloga. W tym artykule poruszę kwestie dotyczące silników do stawiania stron, ze szczególnym uwzględ- NR 2 (23) 2014 42 nieniem mojego ulubionego WordPressa. Nie zapomnę także o poruszeniu tematyki dostępności tego silnika dla redaktorów niepełnosprawnych. Sposoby na własną stronę Poza nieśmiertelnym pisaniem całych stron internetowych w HTML, istnieje obecnie kilka łatwych sposobów na własną stronę. Wszystkie są w miarę proste i każdy ma swoje grono zwolenników i przeciwników. Pierwszym z nich jest stworzenie strony i treści poprzez rozwiązanie desktopowe, czyli przez aplikację instalowaną na naszym komputerze. Może nie każdy wie, ale podstawową aplikację do publikacji własnych treści posiada pakiet Microsoft Office – Publisher. Niestety to rozwiązanie jest niepraktyczne i nie spełnia większości standardów kodowania i dostępności stron internetowych, więc go nie polecam. Warto jednak wspomnieć, że istnieją desktopowe aplikacje do publikowania treści w sieci. Jako, że takie rozwiązania są najmniej popularne i posiadają szereg istotnych wad, nie będę ich szerzej opisywał w tym artykule. Drugim sposobem na własną stronę są rozwiązania platformowe/szablonowe, czyli miejsca udostępniane przez dostawców hostingu, czyli naszego własnego wirtualnego kawałka Internetu. Wykupując takie miejsce lub dostając je za darmo, właściciel strony otrzymuje: • miejsce na własną stronę (nie musi wykupywać hostingu), • własną subdomenę w domenie dostawcy hostingu, np. moja-strona.domenahostingodawcy.com (nie trzeba wykupywać i utrzymywać własnej domeny), • szablon graficzny do wyboru (brak konieczności tworzenia własnego projektu strony, co nie jest bez znaczenia Istnieje kilka sposobów instalacji silnika Wordpress, więc nawet początkujący użytkownik poradzi sobie z jego podstawową konfiguracją dla całkowicie niewidomych autorów treści), • szereg narzędzi administracyjnych do zarządzania stroną i edycji treści (nie trzeba pisać własnych skryptów, ani kodu): statystyki, edytor tekstów, zarządzanie menu na stronie, wybór treści pobocznych (np. kalendarz, lub ulubione polecane linki). Rozwiązań platformowych jest w sieci bardzo dużo. Jednym tchem wymienię: blog.pl, bloog. pl, blogspot.com, blog.onet. pl, bloA.pl, blogerki.pl, blox. pl, e-blogi.pl, mylog.pl, blogi. pl, blog.interia.pl i wiele, wiele innych. Szablonowe strony są proste w założeniu, nie wymagają środków ani umiejętności, stąd ogromna ilość blogów stawianych na nich. Możemy znaleźć blogi kulinarne, polityczne, literackie, modowe, lifestylowe, komiksowe, a nawet erotyczne. Rozwiązania platformowe mają jednak kilka wad. Jeśli dana usługa przestanie być świadczona, nasz blog/strona zniknie z sieci. Subdomena nie wygląda poważnie i większości przypadków nie da się podpiąć bezpłatnie do bloga własnej domeny. Narzędzia i szablony mają ograniczoną liczbę funkcji i nie można wielu rzeczy ustawić po swojemu. Tym niemniej warto zakosztować życia platformowego blogera, by się przekonać, czy rzeczywiście wytrwamy w postanowieniu zaszczycania świata naszymi myślami. Zanim zechcemy rozbudowywać bloga, ponosić 43 koszty związane z większą profesjonalizacją strony, spróbujmy, czy w ogóle ma to sens. Pośród darmowych platform blogowych znajdziemy także WordPress.com. Jest to szablonowy system, działający na tej samej zasadzie, co wspomniane wcześniej. Bazuje jednak na zbiorowej pracy programistów i koderów, tworzących niezależny silnik WordPress.org, któremu chciałbym poświęcić ten artykuł. WordPress.com ma wygląd panelu redaktora niemal identyczny do widoku silnika, na którym stawiane są profesjonalne strony. Można zacząć zatem swoją przygodę z WordPressem właśnie od tego szablonowego rozwiązania. Trzecim sposobem stworzenia własnej strony w Internecie jest wykorzystanie silnika CMS (Content Management System – system zarządzania treścią). W tym zagadnieniu mieszczą się dwa rodzaje silników: dedykowany, czyli stworzony przez wynajętych programistów tylko dla nas, oraz ogólnodostępny, tworzony przez społeczność twórców, najczęściej bezpłatnie. Do ogólnodostępnych silników zaliczamy najpopularniejsze: WordPress.org, Drupal.org, Joomla.pl, MagentoCommerce. com (do sklepów internetowych), Windu.org, Clip-Bucket.com. Wybrany silnik pobiera się ze strony dostawcy. Następnie instaluje się go na wykupionym wcześniej serwerze. Zakupioną własną domenę nakierowuje się na katalog serwerowy, na którym jest rozpakowany silnik. Od tego Dzięki dużej gamie wtyczek, możemy zintegrować naszą stronę z niemal wszystkimi popularnymi portalami społecznościowymi momentu można rozpocząć pracę nad stroną, wybrać styl graficzny z dostępnych w Internecie, bądź stworzyć własny, wyposażyć silnik w tzw. pluginy, czyli gotowe wtyczki do różnych zadań. Możliwości są ogromne. Właściwie wadę stanowią jedynie koszty, które poniesiemy na hosting, domenę i przystosowanie przez kodera wyglądu strony internetowej. W zamian otrzymujemy ogromne możliwości rozbudowy strony o różne funkcje (sklep, obsługa płatności, integracja z portalami społecznościowymi, różne wersje językowe, lub zaawansowane moduły statystyczne ze śledzeniem akcji użytkowników z konkretnym IP włącznie). Czym jest WordPress? Mój ulubiony silnik CMS do zarządzania stronami internetowymi to WordPress. Jest on w miarę intuicyjnym oprogramowaniem, pozwalającym na wiele, jeśli chodzi o edycję treści. Producentem silnika jest WordPress Foundation, wspierana przez społeczność użytkowników – koderów, programistów, ideowców. Techniczne środowisko WordPressa to PHP 5.2.4 (język programowania) i MySQL 5.0 (baza danych). Silnik udostępniany jest na licencji GNU General Public License v2.0. Oznacza to, że użytkownicy tego oprogramowania mogą korzystać z czterech podstawowych praw/wolności: 1. wolność uruchamiania programu w dowolnym celu (wolność 0), 2. wolność analizowania, jak program działa i dostosowywania go do swoich potrzeb (wolność 1), 3. wolność rozpowszechniania niezmodyfikowanej kopii programu (wolność 2), 4. wolność udoskonalania programu i publicznego rozpowszechniania własnych ulepszeń, dzięki czemu może z nich skorzystać cała społeczność (wolność 3). NR 2 (23) 2014 44 Pierwotnie silnik w wersji 0.7 służył do tworzenia blogów i zastąpił b2/cafelog. Wydano go 27 maja 2003 roku. Obecnie dostępna jest najnowsza wersja 4.0 z 4 września 2014 roku. Począwszy od wersji 2.7 silnik budowano w porozumieniu i uważnym wsłuchiwaniu się w potrzeby społeczności tysięcy użytkowników. Kolejne wersje oprogramowania noszą nazwy na cześć muzyków jazzowych. Najnowsza wersja nazywa się “Benny” na cześć Benny’ego Goodmana, jazzowego i swingowego instrumentalisty i lidera grającego na klarnecie. WordPress zdobywał nagrody jako najlepszy Open Source CMS, między innymi w 2007, 2009 i 2010 roku. W październiku 2009 roku Open Source CMS Market opublikował raport, z którego wynika, że marka WordPressa cieszy się największą popularnością w stosunku do jakichkolwiek innych CMS’ów Open Source. Panel administratora Obecnie, dzięki wielu ciekawym wtyczkom, WordPress służy nie tylko do tworzenia blogów, ale także stron firmowych, serwisów fotograficznych, portali informacyjnych, sklepów internetowych, portali społecznościowych, serwisów rankingowych. Jak zainstalować WordPress? Najprostszą metodą instalacji silnika WordPress jest wykupienie hostingu dla strony, wyposażonego w instalator CMS. Jeśli do tego hostingu wykupimy domenę u tego samego operatora, możemy w parę minut, absolutnie bez żadnej wiedzy informatycznej, zainstalować silnik WordPress na serwerze z odpowiednią domeną. Inną metodą, wymagającą skromnej wiedzy o serwerach, jest ręczne instalowanie silnika. Należy ściągnąć ze strony WordPress.org najnowszą wersję WordPressa w postaci skompresowanego archiwum. Za pomocą połączenia FTP umieszczamy paczkę na serwerze i rozpakowujemy ją tam (jeśli serwer ma powłokę shell, jeśli nie, musimy rozpakować na własnym komputerze i przerzucać pliki pojedynczo). Moim ulubionym programem do połączeń FTP jest FileZilla i można go użyć do kopiowania plików na serwer. Gdy pliki są już na serwerze, upewniamy się, że adresy DNS domeny wskazują na to miejsce. Jeśli na stronę mają wskazywać też inne domeny, musimy je przekierować na domenę główną. W panelu administracyjnym serwera tworzymy nową bazę danych. Ustalamy jej nazwę i hasło oraz kodowanie na UTF-8. Wpisujemy w przeglądarkę nazwę naszej domeny. Ukaże się strona konfiguracyjna naszego WordPressa, na której musimy wypełnić formularz konfiguracyjny. Ważne, aby podać prawidłowe dostępy do bazy danych. Zatwierdzenie formularza kończy instalację i od tego momentu możemy działać na gotowym silniku. Do panelu administracyjnego naszej strony dostajemy się przez link mojadomena.pl/wp-admin. Zdecydowanie prostszym sposobem jest jednak wykupienie serwera z możliwością automatycznej instalacji CMS’a, czyli metoda pierwsza. Jeśli myślimy o zwykłej stronie internetowej, bez setek zdjęć lub plików multimedialnych, w zupełności powinna nam wystarczyć pojemność serwera 1GB. Takie serwery oferowane są przez różnych hostingodaw- 45 ców w cenach od 40 do 180 zł netto rocznie. Zanim kupimy hosting dla swojej strony, warto poczytać opinie o różnych operatorach. Paradoksalnie często tańszy serwer bywa lepszy od droższego, szczególnie jeśli chodzi o prostotę obsługi. Jeśli dodatkowo nasz hosting wyposażony jest w obsługę poczty elektronicznej, możemy tworzyć dowolne nazwy adresów we własnej domenie, np. michal@ moja-domena.pl. Zainstalowany przez nas silnik WordPress jest gotowy do pracy. Wyposażono go w standardową skórkę (motyw graficzny), którą możemy zmienić na inną. Szukanie darmowych skórek do WordPressa jest bardzo proste, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę internetową zapytanie: „free WordPress themes”, „free WordPress skins”, „darmowe skórki WordPress”. Trochę czasu zabierze nam na pewno wybór właściwej i ładnej skórki z gąszczu wielotysięcznego zbioru. Na wstępie zastrzegam, że ogólnodostępne skórki mogą zawierać błędy w kodzie, być niedostępne, posiadać luki zagrażające bezpieczeństwu serwera. Tym niemniej da się znaleźć skórki całkiem dobrze dostępne i zakodowane zgodnie ze sztuką. Jeśli ktoś zna się na kodzie i na dostępności, szybko sprawdzi na podglądzie motywu, czy spełnia jego kryteria. Dla tych mniej wprawionych pozostaje alternatywa w postaci testowania każdej skórki na żywym organizmie, z użyciem wykorzystywanej Nowy TinyMCE w trybie kontrastu przez siebie technologii asystującej, np. Czytnika Ekranu. Dostępność panelu WordPress Zarządzać treścią w WordPressie można na kilka sposobów. Pierwszy z nich został mi podpowiedziany przez niewidomych użytkowników i jest to wykorzystanie desktopowej aplikacji MS Live Editor. Łączy się ona z WordPressem za pomocą protokołu XML-RPC. Po wpisaniu nazwy użytkownika, hasła i adresu panelu administracyjnego możemy w LiveEditorze dodawać nowe strony, posty, media oraz edytować te, które były opublikowane wcześniej. Aplikacja służy tylko do redagowania, nie można za jej pomocą zarządzać wtyczkami, strukturą menu i użytkownikami naszego WordPressa. Te czynności muszą być wykonane w panelu administracyjnym. Zarządzanie treścią poprzez panel administracyjny z edytorem. Po wejściu w panel, a następnie w posty, widzimy listę wszystkich artykułów. Możemy dodać nowy albo wyedytować stary. Po przejściu do edycji postu, znajdujemy wizualny edytor TinyMCE, który zaliczamy do edytorów WYSIWYG – What You See Is What Stary TinyMCE w trybie kontrastu You Get. Edycja za pomocą tego edytora jest bliźniaczo podobna do pracy z programem MS Word. We wcześniejszych wersjach edytora TinyMCE występowały kłopoty ze zgodnością kontrolek z trybem wysokiego kontrastu. Kontrolki były czarne i jedynie podpowiedź obok kursora po najechaniu na konkretną dawała informację, czego kontrolka dotyczy. Na szczęście zostało to poprawione i teraz bardzo przyjemnie tworzy się treści. Dla osób niewidomych edytor wizualny, mimo ciągłych ulepszeń może sprawiać problemy w dostępności. Trzeba jednak przyznać, że zrobiono w tej mierze bardzo duże postępy. Jeśli ktoś woli nieco trudniejszą drogę, zawsze może przełączyć się na edytor tekstowy i działać poprzez język HTML. Pozostałe elementy panelu są dużo łatwiejsze do odczytania syntezatorem mowy. Niewidomy użytkownik napotka jednak problem przy korzystaniu z menu i systemowych widgetów (przydatnych okienek do wstawiania na stronę). Dodawanie elementów do menu następuje za pośrednictwem przycisku, ale modelowanie menu albo sekcji widgetów dokonuje się metodą drag&drop, czyli poprzez przeciągnięcie myszką. Word- NR 2 (23) 2014 46 pilnuje, aby podstrony były widoczne dla robotów indeksujących zawartość Internetu i pomaga spełniać standardy właściwej optymalizacji strony pod wyszukiwarki. Google Analyticator Podczas instalacji należy uważnie wpisać dane bazy Press wprawdzie wyposażony jest w dodatkowe linki, którymi można to zrobić bez myszy, ale opanowanie tej sztuki jest czasochłonne i metoda nie należy do najwygodniejszych. Dla każdego widzącego użytkownika przeciąganie myszą jest proste i bardzo intuicyjne. Jako użytkownik trybu dużego kontrastu, często powiększam sobie ekran poprzez klawisz Ctrl i scroll myszy. W starszych wersjach WordPressa menu boczne z narzędziami wypadało mi poza ekran. Obecnie ten problem został usunięty wraz z wprowadzeniem responsywnego skalowania ekranu. Ciekawe dodatki do WordPressa Jądro silnika WordPress wyposażone jest w wiele ciekawych narzędzi, jednak to nie wystarcza profesjonalnym developerom WordPressa. Korzystają oni z dodatkowych wtyczek, napisanych przez społeczność deve- loperów i zawierających dodatkowe funkcje. Instalacja wtyczki z panelu WordPressa jest prosta, ale nie zawsze można jej użyć bez wiedzy o kodowaniu. Poniżej opiszę po krótce kilka pożytecznych wtyczek, których sam często używam w produkcjach stron i serwisów internetowych. Jeśli prowadzi się stronę internetową, dobrze jest znać statystyki wejść użytkowników. W tym celu Google posiada bezpłatną usługę Analytics, która pokazuje, skąd użytkownicy do nas przychodzą, po jakim słowie kluczowym, wpisanym do wyszukiwarki, z jakiego urządzenia korzystają i z jakiego kraju pochodzą. Te wszystkie dane znajdują się w Analyticsie. Google Analyticator jest wtyczką do WordPressa, dzięki której dane te trafiają do panelu WordPressa. Nie trzeba zatem logować się do Google, aby mieć dostęp do podręcznych statystyk. WPML / Polylang Są to dwie wtyczki – płatna i bezpłatna, do tworzenia stron wielojęzycznych. Oba rozwiązania są potężnymi narzędziami do duplikowania treści i wprowadzania tłumaczeń – zarówno treści, jak i menu. SEO Yoast Jest to wtyczka, która wspiera redaktora strony w tworzeniu przyjaznych dla wyszukiwarek tytułów i opisów meta stron. Nie powoduje ona tego, że serwis sam się wypozycjonuje na pierwsze miejsce w wyszukiwarce stron internetowych, ale stwarza potencjał do pozycjonowania serwisu. Wtyczka WP better security W ostatnim czasie wtyczka ta przemianowana została na iTheme Security. Służy ona do zabezpieczenia naszego WordPressa przed złośliwymi hakerami, robotami hakerskimi buszującymi w sieci oraz przed szkodami, których może doznać strona internetowa podczas ataku. Robi kopie zapasowe bazy danych, oszukuje hakerskie wynalazki na wiele różnych sposobów, utrudniając dostęp do naszego panelu. Wtyczka nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa, ale zdecydowanie podnosi poprzeczkę wszelkim niemiłym zarazom, czyhającym 47 na naszego WordPressa. Niestety, wtyczka ta potrafi także czasami w momencie aktualizacji naszego systemu do nowszej wersji z niewyjaśnionych przyczyn zablokować nam dostęp do systemu, co w WordPressowym środowisku przyjęło nawet już złośliwą nazwę White screen of death, analogicznie do znanego wszystkim użytkownikom Windows niebieskiego ekranu śmierci. MailPoet fot. Georgejmclittle, scythers, Wordpress, Tatiana Popova Wtyczka daje możliwość wysyłania do zapisanych użytkowników regularnego biuletynu mailowego. Polecam ją, ponieważ za jej pomocą można wysłać w prosty sposób tysiące maili prosto z naszego WordPressa. Treść jest zależna od nas, ale narzędzie daje nam różne możliwości upiększenia przesyłki i jej zaplanowania. Proces rejestracji do otrzymywania newslettera jest bardzo profesjonalny i zgodny z zasadami listy odbiorców. Wtyczkę doceniają firmy, blogerzy i orga- nizacje NGO, które dzięki MailPoet informują subskrybentów o swoich działaniach, nowych publikacjach i akcjach. BuddyPress Ta wtyczka to istny kombajn. Za jej pomocą utworzyć można na WordPressie portal społecznościowy. Użytkownicy, którzy logują się na niego mogą ze sobą rozmawiać, zakładać wątki, chwalić się zdjęciami i naturalnie nowymi związkami (ostatnio taka moda). BuddyPress to już wyższy stopień zaawansowania, będzie potrzebny koder, który umiejętnie wdroży portal. Możliwości tego narzędzia są ogromne i niewielu się na nie porywa. Tym niemniej, jeśli chcielibyśmy mieć swojego Facebooka na własność – proszę bardzo. JigoShop Dla urodzonych handlowców nie ma to jak własny sklep internetowy. Wtyczka Jigo Shop ma wszystko to, czego potrzeba do zarządzania własnym skle- pem internetowym – wystawianie produktów, zarządzanie nimi, bramkę systemów płatności elektronicznych, moduł przesyłek kurierskich i informacje o zmianie statusu zamówienia. Używa się tego dodatku dosyć prosto i nie trzeba setek tysięcy złotych na rozpoczęcie działalności. Wtyczek do WordPressa jest naprawdę wiele. Można ich szukać w Internecie lub w panelu administracyjnym. Podsumowanie Z pewnością części czytelników niniejszy tekst mógł wydawać się miejscami trudny, przesycony technicznym żargonem. Prawda jest jednak taka, że nie taki ten przysłowiowy diabeł straszny, a efekty, jakie uzyskamy dzięki naszemu własnemu WordPressowi, mogą być naprawdę imponujące. To, o czym będziemy pisać lub też jakie inne treści zechcemy zamieszczać na naszej stronie internetowej, zależy tylko i wyłącznie od nas. WordPress bowiem może być nie tylko silnikiem do publikacji tekstów, nic nie stoi również na przeszkodzie temu, by zamieszczać tam choćby treści audio, czego doskonałym przykładem jest Tyflopodcast, pierwszy polski podcast dla niewidomych. Gorąco zachęcam wszystkich kreatywnych, a wierzę, że takich nie brakuje, czytelników do tego, by spróbowali swoich sił jako sieciowi publicyści. Możliwości w postaci Internetu i darmowych narzędzi są na wyciągnięcie ręki. NR 2 (23) 2014 48 Kamil Żak Alternatywne czytniki e-Booków w systemie iOS Od wielu lat rozwój i wzrastająca szybko ilość urządzeń i aplikacji sprawiają, że coraz częściej tradycyjne książki zastępujemy książkami elektronicznymi lub audiobookami i nawet przeciwnicy takich zmian doskonale zdają sobie sprawę z ich zalet. Osoby, chcące wybrać dla siebie najlepsze urządzenie czy program do czytania e-booków, mogą czuć się zagubione w gąszczu sprzętu i oprogramowania. Wychodzimy naprzeciw ich potrzebom i w audycjach Tyflopodcastu czy w Tyfloświecie prezentujemy ciekawe, godne uwagi, a nawet bardzo dobre rozwiązania. W tym artykule chciałbym przybliżyć kilka aplikacji alternatywnych w stosunku do programu Voice Dream Reader, którego recenzję, autorstwa Roberta Hetzyga, możecie rów- nież przeczytać w tym numerze Tyfloświata. Jako, że na co dzień jestem użytkownikiem mobilnego systemu firmy Apple, skupię się na aplikacjach przeznaczonych właśnie dla iOS. iBooks – propozycja od firmy Apple Pierwszy program, stworzony przez firmę Apple, jest darmowy i proponowany wraz z kilkoma innymi aplikacjami do pobrania w czasie pierwszego uruchomienia oraz aktywacji Waszego urządzenia z systemem iOS. Jeżeli wtedy zdecydowaliście się na jego pobranie, można go teraz otworzyć i przekonać się, jakie ma możliwości. W innym wypadku należy otworzyć App Store i w polu wyszukiwania na zakładce „Search” (szukaj) wpisać „iBooks”. Następnie należy aktywować przycisk „Free”, a później: „Install”, w celu potwierdzenia 49 chęci instalacji programu iBooks na urządzeniu. Aby otworzyć aplikację, po pobraniu programu należy wcisnąć w App Store przycisk „Open”. Ogromną zaletą tej aplikacji jest oczywiście połączenie z naszym kontem Apple ID, a tym samym z całym iTunes Store, czy w przypadku tej aplikacji jego częścią zawierającą książki, czyli iBooks Store. Nie trzeba więc zakładać nowego konta, co jest wymagane w przypadku następnych aplikacji do czytania e-booków, które chcę tutaj opisać. Po otwarciu programu w jego lewym górnym rogu znajduje się przycisk „Sklep”, który otwiera iBooks Store, a jego interfejs jest bardzo podobny do App Store. Obok przycisku w górnej części ekranu znajduje się pole edycyjne do wyszukiwania, Pobrany iBooks - zrzut ekranu ze sklepu App store przydatne w przypadku, gdy książek na naszym urządzeniu iOS w tej aplikacji jest dużo. Kolejny element to przycisk z nazwą aktualnie otwartego zbioru książek. Aplikacja iBooks układa książki kupione przez sklep Apple’a w osobnym zbiorze o nazwie „Książki” lub „Kupione książki”, a pliki PDF o zbiorze pod tą właśnie nazwą. Istnieje również możliwość tworzenia własnych zbiorów, a następnie dodawania do nich książek. Niewidomym użytkownikom proponuję włączenie widok listy, ponieważ widok siatki jest moim zdaniem zdecydowanie mniej intuicyjny. Poniżej listy książek znajdują się przyciski umożliwiające posortowanie ich według kategorii, autora czy tytułu. Na tym kończy się główne okno interfejsu aplikacji. Aby odczytać książkę, należy aktywować element z nazwą tej książki na liście. Książka zostanie otwarta. Będzie również dostępny przycisk do regulacji jasności ekranu oraz przycisk umożliwiający powrót do Biblioteki. Ważne jest, że aplikacja pamięta miejsce, w którym czytanie zostało przerwane i nie trzeba go ponownie szukać, ani tym bardziej tworzyć jakichkolwiek zakładek. Aby przewinąć do poprzedniej lub następnej strony, należy wykonać standardowy gest VoiceOver – przesunięcie trzema palcami w lewo lub w prawo. By rozpocząć czytanie od początku strony, wystarczy dotknąć okolic środka ekranu, a następnie użyć stan- Główne okno aplikacji iBooks dardowego gestu przesunięcia dwoma palcami w górę ekranu. Jako, że to aplikacja pochodząca bezpośrednio od Apple, jest więc świetnie zoptymalizowana kontekstowo i gest ten rozpocznie czytanie od początku strony, nie zaś od początku ekranu, co jest najczęstszą sytuacją w momencie jego użycia. W jaki sposób dodać książki, które nie pochodzą z iBooks Store? Program iBooks obsługuje 2 formaty plików: epub oraz Pdf. Niestety, nie wszystkie pliki PDf są obsługiwane, o czym lojalnie ostrzega sama firma Apple. Oprócz sklepu Apple iBooks Store są jeszcze trzy możliwości dodawania książek do naszego urządzenia. Pierwszą i moim zdaniem najtrudniejszą z nich jest dodawanie książek do Biblioteki programu iTunes na naszym kom- NR 2 (23) 2014 50 puterze PC lub Mac, a następnie synchronizacja zawartości dokumentów programu iBooks z naszym iPhonem, iPodem Touch lub iPadem. Drugą możliwością jest wysłanie wiadomości e-mail na adres, który dodaliśmy do programu Mail w naszym urządzeniu z iOS. Wiadomość ta powinna zostać wysłana z załącznikiem lub kilkoma załącznikami, którymi będą oczywiście książki, jakie zostaną dodane do naszej aplikacji iBooks. Muszą to być pliki EPUB lub PDF, ponieważ inaczej otwarcie załącznika w aplikacji iBooks nie będzie po prostu możliwe. Po otwarciu takiej książki zostanie ona dodana do odpowiedniego zbioru i będzie widoczna do momentu usunięcia. Trzecia i ostatnia metoda wydaje się najlepsza w przypadku, gdy książek jest więcej. Wymaga ona po prostu, aby wszystkie książki, które będą dodawane do iBooks, oczywiście w odpowiednim formacie, wysłać na jakąkolwiek chmurę, której używamy np. Google Drive czy Dropbox. Po umieszczeniu książek, należy otworzyć aplikację Dropbox lub Google Drive, jeżeli wybrano tę drugą chmurę, a następnie odszukać nasze cyfrowo zapisane książki. W przypadku aplikacji Dropbox, po otwarciu danego pliku, w lewym dolnym rogu ekranu pojawi się przycisk „Udostępnij”, który umożliwia wiele czynności, w tym skopiowanie linku do pliku czy udostępnienie go przez Air drop, ale aby dodać książkę do programu iBooks, należy wybrać opcję „Otwórz w…”, a następnie wcisnąć przycisk „iBooks”. W przypadku dysku Google procedura wygląda podobnie. Po otwarciu właściwego pliku, należy wcisnąć przycisk „Więcej” i następnie wybrać polecenie „Otwórz w…”, a następnie przycisk „iBooks”. Program nie posiada własnej syntezy mowy, tak więc jesteśmy ograniczeni do głosu VoiceOver, ilość obsługiwanych formatów też nie powala na kolana, ale program na pewno jest ciekawy i warto się z nim zapoznać, co ważne, jest w języku polskim, czego nie mogę napisać o kolejnych bohaterach niniejszego artykułu. Blio od serwisu Blio.com, czyli bardzo pozytywne zaskoczenie Program Blio dla iOS pochodzący od serwisu www.Blio.com jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem na tle konkurencji. Podobnie jak iBooks i Kindle oferuje książki w swoim sklepie online, a nawet ma podobne opcje w samym interfejsie programu, w przeciwieństwie do iBooks, zarówno aplikacja i cały serwis Blio jest w języku angielskim. To, co sprawia, że aplikacja ta pozytywnie odstaje od konkurencji to wsparcie dla VoiceOver’a. Przez wsparcie rozumiem nie tylko pełną dostępność interfejsu, ale również specjalne wskazówki dla użytkowników VO, gesty itd. Kolejna pozytywna cecha tej aplikacji to nieco większa liczba obsługiwanych formatów plików od iBooks. Dalsze pozytywne zaskoczenie to możliwość zakupienia własnych wewnętrznych głosów TTS w języku angielskim. To podstawowe zalety tej aplikacji. Ma ona też takie funkcje, jak dostosowywanie rozmiaru czcionki i jasności, czyli podobnie do standardów konkurencji. Na pewno jej dużą wadą jest brak polskich głosów TTS, a przede wszystkim cena angielskich głosów. To zdecydowanie drożej niż w VDR, bo aż 8,99 euro. Z drugiej strony żadne inne programy, oprócz właśnie Blio i Voice Dream Readera, spośród tych, z którymi się zapoznałem, nie oferują w ogóle takiej możliwości. Brak polskiego głosu nie jest również problemem, ponieważ Okno powitalne Blio 51 VoiceOver i Zosia doskonale dają sobie radę. Wadą lub przynajmniej niedogodnością jest konieczność założenia konta na Blio.com w celu dokonania importu książek z Dropboksa, dysku Google czy e-maila. Nie wiem, do czego może się przydać konto online w takim przypadku. Procedura jest prosta, jednak przy zakładaniu hasła twórcy serwisu mają kilka wymagań: w haśle musi występować co najmniej jedna mała i jedna duża litera, jedna cyfra. Mnie osobiście przysporzyło to problemów. Dziś to naprawdę rzadkie zjawisko. Ostatecznie konto udało się założyć, bez żadnych weryfikacji, kodów z obrazków itd. Pobieranie oraz opis interfejsu aplikacji Blio Sposób pobierania jest taki sam, jak w przypadku aplikacji iBooks. Po uruchomieniu aplikacji mamy do dyspozycji trzy przyciski, z czego ten trzeci już na samym początku jest pomocny dla użytkowników programu VoiceOver, ponieważ otwiera okno z krótką instrukcją, tzw. szybkim startem, w którym opisano podstawy współpracy tego programu z czytnikiem ekranu w systemie iOS. Pierwszy przycisk umożliwia zalogowanie się do konta Blio i pobranie czekających tam, kupionych lub dostępnych na starcie książek. Drugi w kolejności przycisk umożliwia otwarcie programu i zapozna- nie się z interfejsem aplikacji oraz dostępnymi tam przykładowymi e-bookami. Polecam wszystkim wcisnąć przycisk „Explore” umożliwiający obejrzenie interfejsu programu bez tworzenia konta. Jeżeli Wam się spodoba, wtedy zawsze można wejść na stronę www.blio.com i założyć sobie konto w serwisie Blio, aby otrzymać dostęp do możliwości kupowania i pobierania książek z zasobów tego serwisu oraz, jak wyżej napisałem, możliwość importowania plików. Oprócz listy książek przykładowych, znajdziecie tu również podobnie jak we wcześniej prezentowanej aplikacji, przyciski do sortowania zawartości listy, a także przycisk: „Applica- NR 2 (23) 2014 52 Główne okno Blio po otwarciu tion settings”, czyli ustawienia aplikacji. Warto sobie je przejrzeć, ponieważ nie ma ich dużo. W grupie ustawień „Reading voice” można kupić, a następnie pobrać angielskie głosy, o których wspomniałem na początku opisu tej aplikacji. Kolejna grupa „Reference tools” narzędzia referencyjne pozwala wybrać wyszukiwarki, z jakich będzie korzystał program Blio. Domyślnie włączone to Wikipedia oraz Google. „My Account” – pozwala na zalogowanie się do własnego konta w serwisie Blio. „VoiceOver” – pozwala otworzyć okno „Szybki start”, które jest dostępne pod przyciskiem VoiceOver już przy pierwszym uruchomieniu programu, ta sekcja ustawień zawiera również przycisk „Help”, otwierający bardziej szczegółowe wskazówki do pracy z VO. Pozostałe opcje w ustawieniach to: „Help” – pomoc, tym razem ta ogólna, „Terms of use” - warunki użytkowania oraz „About” - o programie. W głównym oknie oprócz listy, przycisków sortowania i przycisków ustawień znajduje się jeszcze jedna, najważniejsza opcja – „Get books” pozyskaj książki. Okno, które się otworzy zawiera dwie zakładki. „Archive” zawiera wszystkie książki, które są dostępne na naszym koncie Blio i umożliwia ich pobranie. Zakładka „Import” to miejsce, w którym program przeszukuje folder, w jakim iTunes umieszcza pliki dla aplikacji Blio w urządzeniu podczas synchronizacji. Zakładanie konta w serwisie Blio Jeżeli aplikacja spodobała się po wstępnym przetestowaniu, napiszę teraz krótko, jak założyć konto w portalu www.blio.com. Prostszej procedury rejestracyjnej nie widziałem od dawna. Aby się zarejestrować, należy otworzyć następujący link: https://www.blio.com/blio/screens/register/register.jsp Tam należy tylko wypełnić wymagane pola, czyli: imię, nazwisko, adres e-mail, powtórzyć adres e-mail, podać hasło i podać je ponownie. Przypomnę tylko wszystkie duże i małe litery oraz cyfry i żadne inne znaki, a hasło zostanie przyjęte. Hasło musi mieć minimum 6 znaków i maksymalnie 30. Po wciśnięciu przycisku „Submit” formularz rejestracyjny zostanie wysłany. Jeżeli formu- larz zostanie przyjęty, konto jest założone. Teraz można otworzyć ustawienia w aplikacji Blio na urządzeniu mobilnym z iOS i zalogować się do konta. Obsługiwane formaty plików Aplikacja Blio obsługuje następujące formaty e-booków: EPUB, PDF oraz XPS. Wydaje się to mało w porównaniu z Voice Dream Readerem, ale i tak o 1 więcej niż iBooks. Sam Blio ma też niestety problem z niektórymi plikami PDF, jak na przykład takim, który testowo utworzyłem w programie PDF Transformer 3 od firmy Abbyy, ale jak wiadomo pliki PDF z różnych źródeł mogą pochodzić i nawet iBooks od Apple wszystkich nie obsługuje. Podsumowując, aplikacja naprawdę godna uwagi i należy ją docenić za to, że w ramach tego, co oferuje, użytkownicy nie zawiodą się na dostępności. Kindle od amazon.com Ostatnią aplikacją, jaką przetestowałem jest Kindle for iOS od amazon.com. Niestety, mam przykrą informację dla posiadaczy iPodów Touch. Przy pomocy tej aplikacji nie poczytacie sobie książek, ponieważ dla VoiceOvera dostępne jest wszystko, z wyjątkiem najważniejszego w takim programiem – interfejsu do odczytu książek. W App Store aplikacja dostępna jest po wprowadzeniu w okno wyszukiwania frazy Kindle. Po pobraniu i otwarciu aplikacji nie ma możliwości jakiej- 53 kolwiek pracy bez zalogowania się na konto amazon.com. W celu utworzenia konta, należy otworzyć stronę o następującym adresie: WWW.amazon.com/access Na załadowanej stronie aktywujemy link „Your account”, a następnie link „New to amazon.com?” Na stronie rejestracji jest do uzupełnienia jeszcze mniej pól niż w przypadku Blio, ponieważ trzeba wpisać w jednym polu imię i nazwisko (full name), w kolejnym e-mail, w dwóch następnych hasło, powtórzyć hasło i wcisnąć przycisk „Register” (zarejestruj). Po uzyskaniu komunikatu o utworzeniu konta, dalsza weryfikacja nie jest wymagana i można już wprowadzić dane nowego konta do aplikacji Kindle w naszym Iurządzeniu. Kindle - logowanie, pierwszy start Interfejs aplikacji Kindle Pod względem dostępnych opcji, główne okno programu jest bardzo podobne do tego z iBooks czy Blio. Różnią się oczywiście nazwy opcji, ale umożliwiają bardzo podobne akcje, jak w poprzednich aplikacjach. Mamy tu listę książek i opcje dotyczące jej sortowania, przycisk zmieniający widok pomiędzy opcjami lista i siatka, jest również przycisk „Settings” – ustawienia. Ostatnie dwa przyciski w dolnej części okna głównego to „Cloud” – chmura, wyświetlająca listę książek dostępnych na naszym koncie amazon.com oraz „Device”, który wyświetla listę książek pobranych na nasze urządzenie. Na tym kończy się podobieństwo tych trzech programów, ponieważ aplikacja Kindle jest nieco bardziej złożona. W lewym górnym rogu znajduje się przycisk menu, który rozwija główne menu programu. Pierwsza opcja w tym menu to „Search” (szukaj) umożliwiająca przeszukanie naszej biblioteki, dalej znajduje się polecenie „Sync” – synchronizuj, zawierające datę ostatniej synchronizacji urządzenia z chmurą Amazon Cloud Drive. Dalej znajdują się już różne kategorie, jakie Kindle wyświetli po wybraniu stosownej opcji „All items” – wszystkie elementy, „Collections” – zbiory, „Books” – książki oraz „Docs” – dokumenty. Z tego menu można również uzyskać dostęp do „News stand” – czyli kiosku z prasą od Amazon. Kindle - okno główne aplikacji Aby opuścić menu bez wybierania jakiejkolwiek opcji, wystarczy aktywować opcję „Double tap to dismis menu”, znajdującą się w tym samym miejscu, co przycisk do jego otwarcia. W ustawieniach nie znajdziecie zbyt wielu ciekawych opcji. Można tam uaktualnić rejestrację aplikacji Kindle for iPhone, odczytać własny adres e-mail Kindle, o tym napiszę troszeczkę niżej w części poświęconej przesyłaniu książek na Kindle. W ustawieniach znajdziecie jeszcze opcje umożliwiające połączenie konta Kindle Amazon z sieciami społecznościowymi oraz jedno dość istotne ustawienie – automatyczne pobieranie zawartość audio w przypadku braku połączenia Wi-Fi. Domyślnie jest to wyłączone, co polecam pozostawić bez zmian. NR 2 (23) 2014 54 Amazon Kindle - półka z książkami Obsługiwane typy plików oraz sposoby przesyłania ich do aplikacji W przypadku aplikacji Kindle sytuacja jest moim zdaniem mniej komfortowa oraz bardziej skomplikowana, co nie znaczy, że gorsza, ponieważ możliwe jest odczytanie zdecydowanie większej ilości różnych typów plików niż w przypadku dwóch poprzednich aplikacji, gdzie jasno komunikuje się użytkownikowi, jakie pliki program odczyta. W Kindle, gdy wrzucamy pliki poprzez Dropbox, mail czy iTunes, jak opisałem to wyżej, będzie to działać tylko w przypadku plików PDF oraz Mobi. Pliki Mobi odczytuje tylko aplikacja Kindle, żaden z wcześniej opisanych programów niestety tego nie potrafi. Natomiast aplikacja Kindle w żaden sposób nie jest w stanie odczytać plików EPUB. Pozostałe pliki, których nie obsługuje ani iBooks ani Blio, takie jak dokumenty MS Word, pliki tekstowe oraz HTML można przesłać do programu Kindle tylko w jeden, następujący sposób. Należy wysłać maila na własny adres Kindle, który otrzymujemy przy założeniu konta amazon.com. Swój e-mail Kindle adres możecie zawsze odczytać w ustawieniach aplikacji Kindle, pod nagłówkiem „Send to Kindle e-mail addres”. Najprawdopodobniej będzie to nazwa użytkownika z waszego adresu e-mail, jaki został użyty przy zakładaniu konta w serwisie amazon.com. Przykładowy adres: jeżeli użytkownik podał swój adres e-mail o postaci example@domena. com, to jego adres w Kindle może wyglądać tak: example@ Kindle.com. Po przesłaniu pliku tekstowego, dokumentu Word czy HTML na adres Kindle, będzie możliwe pobranie go na urządzeniu i odczytanie dokładnie tak samo, jak plików dodawanych przez Dropbox, Google Drive i otwieranych z poziomu urządzenia. Konwersja na format odczytywalny dla aplikacji odbywa się na serwerach amazon, a oryginalny plik, który został wysłany na adres e-mail Kindle jest zapisywany w folderze na Amazon Cloud drive. Na koncie w chmurze amazon dla nowych użytkowników dostępne jest 5 GB wolnego miejsca i to zupełnie bezpłatnie. Na książki to całkiem dużo, więc jest to bardzo wygodne rozwiązanie. W czasie moich testów natknąłem się na znaczący problem. W przypadku plików wysyłanych na adres Kindle nie jest możliwe usunięcie tych plików przy użyciu aplikacji Kindle, a przynajmniej nie udało mi się dokonać tego z VoiceOverem. W przeciwieństwie do Dropboksa czy dysku od firmy Google, Amazon nie oferuje również aplikacji mobilnej do zarządzania wszystkimi plikami, a jedynie zdjęciami. Zatem usunięcie plików wysłanych do chmury przez e-mail jest możliwe tylko przez zalogowanie się na konto Amazon Cloud drive przy użyciu przeglądarki internetowej. Po zalogowaniu się, odnaleźć można bez kłopotu stosowny folder z plikami, jednak nie udało mi Amazon Kindle - tekst książki fot. shutterstock.com, Apple, Oleksiy Mark, Amazon, Robert_s 55 się usunąć żadnego z wysłanych plików przez interfejs dostępny na stronie. Przycisk „Delete” (usuń) jest wykrywany przez screenreadery na Windows, podobnie jak przycisk „Move” przenieś i kilka innych, ale jest niedostępny, ponieważ nie znalazłem pól wyboru, które należy zaznaczyć przy plikach, jakie chce się usunąć. Pomoc osoby widzącej przyda się w niektórych momentach, co nie znaczy, że rozwiązanie to należy skreślić, ponieważ obok Voice Dream Readera obsługuje najwięcej typów plików. Podsumowanie Przetestowałem i opisałem trzy aplikacje, wszystkie mają swoje wady i zalety. iBooks nie wymaga zakładania dodatkowego konta, jest zintegrowany z iTunes Store oraz nie jest specjalnie skomplikowany, nato- miast nie obsługuje zbyt wielu typów plików. Doskonale działa z VoiceOverem. Blio to świetna aplikacja z punktu widzenia dostępności, równie prosta jak iBooks. Do wad na pewno zaliczam małą liczbę obsługiwanych typów plików, bardzo drogie głosy TTS oraz fakt, że są dostępne tylko w języku angielskim. Propozycja Amazon Kindle jest najlepsza pod względem ilości obsługiwanych typów plików, nie bez znaczenia jest też jej popularność na świecie i zdecydowanie większa od konkurencji baza pozycji, które można kupić i przeczytać. Rozwiązanie ma też jednak sporo wad. Aplikacja świetnie pracuje z VoiceOverem, ale na iPodzie Touch nie jest możliwe odczytanie tekstu książki, Voice Over komunikuje w języku angielskim „VoiceOver does not suport this content”, a więc posiadacze iPoda Touch nie skorzystają z tej aplikacji. Następna wada Kindle’a to skomplikowany sposób importowania różnych typów plików do aplikacji w celu ich odczytu oraz następna, która się z nią łączy, niewygodne zarządzanie zawartością w chmurze Amazon Cloud Drive. Reszta różnic między aplikacjami to już raczej rzecz gustu użytkowników i na pewno każdy wybierze dla siebie to, co najlepsze. Mimo licznych wad każdego z tych rozwiązań, polecam instalację wszystkich trzech, jeżeli lubicie dużo czytać. Dlaczego? U mnie te trzy programy pozostaną nie tylko dlatego, że chcę śledzić ich rozwój, lecz również dlatego, że oferta e-sklepów Apple, Blio oraz Amazon, a także możliwości tych aplikacji wzajemnie się uzupełniają. NR 2 (23) 2014 Zobacz nas w Internecie www.tyfloswiat.pl W portalu: • informacje o producentach i dystrybutorach, • testy i opinie o produktach, • informacje prawne, • baza szkoleń dostosowanych do potrzeb osób z dysfunkcją wzroku, • wydarzenia, konferencje, imprezy ... i wiele wiele innych informacji! Projekt współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.