Janusz Cisek, Oskar Halecki. Historyk – Szermierz Wolności, Instytut

Transkrypt

Janusz Cisek, Oskar Halecki. Historyk – Szermierz Wolności, Instytut
Janusz Cisek, Oskar Halecki. Historyk – Szermierz Wolności,
Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2009, ss. 309.
Postać polskiego historyka Oskara Haleckiego, od 1939 r. historyka
emigracyjnego, jest silnie eksponowana przez Instytut Pamięci
Narodowej. W 2008 r. ustanowiona została nagroda im. Oskara
Haleckiego „Książka Historyczna Roku”, dla książek naukowych i
popularnonaukowych, poświęconych historii Polski w XX wieku. Rok
później ukazał się w wydawnictwie IPN wybór pism tego wybitnego
historyka, opracowany przez prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego
Janusza Ciska. Starannie przygotowany wybór podzielony został na
kilka
bloków
tematycznych
(Historyk
Kościoła;
Historyk
Średniowiecza; Unia, federacja, Rosja; Podzielona Europa; O miejsce
Polski w Europie; Uniwersytety profesora Haleckiego). Teksty
poprzedza kilkudziesięciostronicowy wstęp, a zamyka je bibliografia
prac Haleckiego, streszczenie w języku angielskim i indeks nazwisk.
Publikacja przygotowana została bardzo starannie pod względem
edytorskim. Nie budzi także wątpliwości celowość przypomnienia,
wprowadzenia do szerszego obiegu, prac historyka, którego dorobek
stanowi ważną część polskiej historiografii, a który ze względów
politycznych był do 1989 r. na indeksie komunistycznych władz
polskich. Dla władz tych był wręcz symbolem antykomunizmu,
postawy
prokościelnej,
związków
z
Watykanem
i
postawy
antyrosyjskiej. Widoczne było to szczególnie silnie podczas konfliktu
wokół Orędzia biskupów polskich do niemieckich z 1965 r., czy też
podczas obchodów tysiąclecia państwa polskiego w 1966 r. A był
Halecki historykiem ciekawym, okres jego twórczości zaczął się w
latach międzywojennych i trwał do śmierci w roku 1973. Interesowały
go zarówno zagadnienia historii średniowiecznej, jak i aktualne
problemy historyczne i polityczne. Włączał się w aktualne dyskusje
dotyczące Polski i jej pozycji w świecie, występował w nich aktywnie
w latach II wojny światowej i powojennych. W pierwszych latach
powojennych wykładał na wielu liczących się uniwersytetach.
Tym samym publikacja stanowi część działań, między innymi
krakowskiej Polskiej Akademii Umiejętności, przypominających
czołowych historyków polskich, którzy w okresie komunistycznym
byli marginalizowani. Są one częścią powrotu do stanu normalności w
polskich badaniach historycznych. Równocześnie nasuwają się jednak
wątpliwości, co do formy, w jakiej przypominanie takie powinno się
dokonywać. Wstęp w interesującym nas wydawnictwie jest swego
rodzaju panegirykiem na
cześć
Haleckiego,
czasami
bardzo
jednostronnym i nie podbudowanym konkretnymi odwołaniami.
Był
historykiem
związanym
z
Kościołem
katolickim,
postrzegającym historię w silnie katolickiej perspektywie, co
powodowało z czasem jego oddalanie się od głównych trendów badań
historycznych i marginalizację. Nie
zostało poparte
żadnym
konkretnym przykładem i doprecyzowane stwierdzenie autora wstępu,
że: „z upływem czasu dokonuje się pozytywna rewaloryzacja dorobku
profesora i ponowna jego interpretacja. Świadczą o tym kolejne,
głównie obcojęzyczne publikacje, gruntujące pozycję naszego
bohatera w nauce historycznej” (s. 8). Na pewno należy docenić jego
zasługi dla wyodrębnienia pojęcia Europy Środkowo-Wschodniej,
badania nad polityką federacyjną, historią Kościoła, czy też życiem
królowej Jadwigi, przypominane przez Ciska, a
eksponowanie
wpływu w tym zakresie jest w pełni uzasadnione. Najważniejszy
wydaje się wpływ na dyskusje o miejscu i roli Europy ŚrodkowoWschodniej.
Jednakże postrzeganie historii przez Haleckiego różniło się
zasadniczo od dominującego w prawie całej drugiej połowie XX
wieku, a autor wstępu wyraźnie uważa za niestosowne jasne
rozróżnienie, co z dorobku Haleckiego przetrwało próbę czasu, a co
należy już
jedyne
do
historii
historiografii.
Co zrobić
ze
stwierdzeniem o sprawczej sile wiary dla rychłego odrodzenia
politycznego Rzeczypospolitej (s. 30)? Ten wątek nie odgrywa
kluczowej roli w analizie procesów transformacji. Czy wywiera
jakikolwiek wpływ na historyków polskich neomesjanistyczne
twierdzenie, że Polska „była i powinna być heroldem Chrystusa wśród
narodów” (s. 31)? Czyż nie było ahistoryczne, gdy Halecki
„przywołuje tradycję federacyjną jako formę stowarzyszenia w
ramach naszego regionu, nie wykluczając przy tym indywidualnej
akcesji poszczególnych państw do struktur ogólnoeuropejskich,
których istnienie przewiduje” (s. 35)? Idea federacji w ramach
naszego regionu nie odgrywa dziś żadnej roli. Jaki wpływ na badania
historyczne
ma
wyznawana
przez
Haleckiego
chrześcijańska
interpretacja dziejów (s. 36)? Określenie kard. Stefana Wyszyńskiego
jako interrexa (s. 57) skranie upraszcza historię społeczną i polityczną
PRL. Idealizmem było twierdzenie o szybkim i całkowitym
nawróceniu się poddanych Mieszka I na katolicyzm i traktowanie
chrztu przede wszystkim kategoriach misterium fidei (s. 59).
Mitologią – ocena sprawy egzekucji biskupa krakowskiego Stanisława
(s. 63), czy stwierdzenia o opiece świętych nad Polską (s. 74). Nie
odpowiada prawdzie negowanie roli Niemiec w kontaktach Europy
Środkowo-Wschodniej z Europą (s. 205), jednostronne – postrzeganie
ich roli przede wszystkim w kategoriach największego oponenta
papiestwa,
z
odwołaniem
do
twierdzenia
Zygmunta
Wojciechowskiego o Dziesięciu wiekach zmagania.
Powyższe stwierdzenia nie służą deprecjacji dorobku Haleckiego.
Przypominają jedynie prawdę najbardziej oczywistą, że także dorobek
luminarzy nauki jest zróżnicowany. Także w przypadku dorobku
Haleckiego jego część przetrwała próbę czasu, część okazała się
nietrwała, powstała na bazie niepewnych źródeł, pod wpływem emocji
lub ideologii. Publikacje niekrytyczne, oparte na ślepym uwielbieniu
dla zmarłego „Mistrza” bardziej szkodzą niż służą jego dorobkowi. Z
taką sytuacją mamy do czynienia przy omawianym wydawnictwie,
gdy Cisek wydaje się być przekonany, że jego Mistrz zrozumiał
wszystko, a potem było coraz gorzej, a cały rozwój debaty
historycznej w USA od lat 60. XX wieku określony zostanie
następująco: „zaczynała przybierać postawy charakterystyczne dla
indyferentyzmu wyznaniowego, a niezadługo potem politycznej
poprawności” (s. 38)? Odrobina prawdy podana jako wyjaśnienie
sensu półwiecznych debat nad historią staje się parodią. Najgorszym
rozwiązaniem jest, gdy prace wybitnych historyków przygotowują do
wydania epigoni, a nie krytyczni czytelnicy.