junaczki „Służby Polsce”

Transkrypt

junaczki „Służby Polsce”
TEMAT NUMERU
Michał Palczyński
Junaczki „Służby Polsce”
wobec leninowskiego modelu kobiety
Emancypacja kobiet była dla komunistów jednym
z podstawowych haseł realizowanych w miarę „po­
stępów rewolucji”. Lenin dał początek „przewroto­
wi” w kwestii kobiecej, mówiąc, że „każda kuchar­
ka powinna umieć rządzić państwem”. Rewolucja
październikowa miała dać kobietom możliwość
wyrwania się z tradycyjnych struktur społecz­
nych, ułatwić zdobycie zawodu i wykształcenia.
Wskazywano, że w ustroju kapitalistycznym ko­
biety zajmowały wyłącznie niskie stanowiska i nie
zdobywały znaczącego wykształcenia. Podczas gdy
w krajach Zachodu kobietom odmawiano nawet
prawa głosu, w ZSRR kobiety miały stanowić 50%
studentów na wyższych uczelniach. Kształciły się
w kierunkach technicznych, administracyjnych,
prawniczych. Dla młodej kom­
somołki granice
miały nie istnieć. „Uświadomiona” młoda kobieta
nie marzyła jednak o karierze gwiazdy filmowej,
wolała zostać inżynierem. Obraz taki był dominu­
jącym motywem przekazu kierowanego do mło­
dych dziewcząt w Polsce. Oprócz wskazywania
argumentów o wykształceniu zwracano uwagę
na ułatwienia w wychowaniu dzieci oraz szeroką
opiekę, jaką otaczane są młode matki w krajach
„demokracji ludowej”. Kobiety były przedstawiane
również jako bohaterki walk rewolucyjnych i wy­
zwoleńczych. Prym w walce z faszyzmem wiodły,
oczywiście, młode komsomołki, jednak często
pojawiały się również postaci bohaterek z „zaprzy­
jaźnionych krajów demokracji ludowej” (m.in.
Bułgarii).
Aby pomóc polskim dziewczętom w osiągnięciu
emancypacyjnego ideału, należało wspierać je
w „nauce komunizmu”, której efektem miało być
wychowanie nowego człowieka i całego społeczeń­
stwa. Zadanie to miało być wykonywane poprzez
„pasy transmisyjne” partii komunistycznej w Polsce,
początkowo na tzw. odcinku młodzieżowym przez
Związek Walki Młodych oraz hufce przysposobienia
rolniczo-wojskowego kobiet (PRWK) podlegające
Państwowemu Urzędowi Wychowania Fizycznego
i Przysposobienia Wojskowego. W 1948 r. na Dol­
nym Śląsku w hufcach PRWK brało aktywny udział
6050 dziewcząt. Obie te organizacje miały jednak
niewielki zasięg oddziaływania (w ZWM zorgani­
zowano około 7% dolnośląskiej młodzieży), do tego
zajęte były najczęściej wewnętrznymi problemami
organizacyjnymi, przez co praca ideowo-wychowaw­
cza prowadzona była w niewielkim zakresie. Od
1948 r. przyspieszono akcje propagandowe i dzia­
łania administracyjne wymierzone w stworzenie
„nowego człowieka”. Nowe wychowanie było jedną
z głównych tez postawionych podczas kongresu
zjednoczeniowego PZPR.
23
Misją tą miały się zająć „zjednoczony” i ubez­
własnowolniony Związek Młodzieży Polskiej oraz
wymyślona przez polskich komunistów: Powszech­
na Organizacja „Służba Polsce”, która wchłonęła
hufce PRWK. Pierwszy miał sprawować ideowe
kierownictwo nad całokształtem życia młodzieży
w Polsce Ludowej. Zadania drugiego były począt­
kowo niezwykle szerokie. „SP” miała zajmować
się powszechnym kształceniem wojskowym oraz
ćwiczeniami fizycznymi młodego pokolenia Pola­
ków między 16. i 21. rokiem życia. Prowadzić miała
również szkolenia ideologiczne i wychowawcze,
które były obowiązkowe. Wobec uchylających się od
zbiórek przewidziano sankcje administracyjne (naj­
częściej nakładano grzywny na rodziców). Z czasem
jednak (a szczególnie po aresztowaniu głównego
pomysłodawcy utworzenia organizacji junackiej,
ówcześnie wiceministra obrony narodowej, Mariana
Spychalskiego) rozpoczęto ograniczanie kompe­
tencji „SP”. Na fali walki z „gomułkowszczyzną”
i „spychalszczyzną” w 1950 r. podporządkowano
ją strukturom ZMP. W 1952 r. opiekę nad hufcami
szkolnymi przejęło Ministerstwo Obrony Narodo­
wej, od kwietnia 1954 r. zaś nadzór nad hufcami
miejskimi i zakładowymi przekazano Lidze Przyja­
ciół Żołnierza. Działalność „SP” została całkowicie
przesunięta na wieś. W końcu 1955 r. zadecydowano
o jej ostatecznej likwidacji.
Niemniej jednak w pierwszych powojennych
latach „SP” była jedną z ważniejszych organiza­
cji, które miały pomagać młodym dziewczętom
w „komunistycznej emancypacji”. W 1949 r. w dol­
nośląskich strukturach „SP” znalazło się nie mniej
niż 25 tys. dziewcząt. W połowie 1950 r. objęto
szkoleniami już blisko 46 tys. młodych kobiet.
W październiku 1954 r. szkoliło się (już wyłącznie
w hufcach wiejskich) nie więcej niż 7 tys. junaczek.
Warto też pamiętać, że liczba młodzieży zrzeszonej
w hufcach „SP” była większa niż członków ZMP.
Przykładowo w lutym 1952 r. (kiedy „SP” opiekowała
się jeszcze młodzieżą szkolną) na niecałe 31 tys.
junaczek zaledwie 14 tys. należało do ZMP.
Oferta „SP” dla dziewcząt była dość zróżnicowa­
na. Oprócz prowadzenia szkoleń ideologicznych,
wojskowych i innych wyróżniającym się dziewczę­
tom pozostawało zatrudnienie w strukturach „SP”
w charakterze instruktorek gminnych. W 1950 r.
24
na 179 zatrudnionych instruktorek 103 miały nie
więcej niż 22 lata. Co prawda praca w aparacie „SP”
nie należała do zajęć atrakcyjnych pod względem
finansowym, jednak dawała pewną szansę na
awans społeczny. Praca w „SP” umożliwiała rów­
nież wzięcie udziału w różnego rodzaju kursach
przygotowujących do pracy z młodzieżą, a także
kursach zawodowych (m.in. maszynistek, telefoni­
stek lub telegrafistek) przydatnych w administracji.
Do 1950 r. pod opieką „SP” znajdowały się również
ośrodki szkolenia lotniczego, marynarskiego, moto­
rowego, wojsk łączności i inne, które w założeniu
miały dać oszczędności Wojsku Polskiemu, włą­
czając w jego szeregi już częściowo przeszkolonych
specjalistów. Junacy z Dolnego Śląska mogli szkolić
się na lotników w Szkole Szybowcowej w Jeżowie
Sudeckim. Dostęp do szkoły był otwarty również dla
dziewcząt. W 1949 r. kurs szybowcowy ukończyło
28 junaczek (około 10% kursantów).
„Służba Polsce” organizowała werbunek do
szkół zawodowych (szkół przysposobienia przemy­
słowego, SPP) tworzonych przy większych zakła­
dach pracy. Szczególną uwagę poświęcono w tej
kwestii młodzieży ze wsi. Zachęcano dziewczęta,
by zerwały z „dotychczasowym losem niewolni­
cy” i zapisywały się do szkół. Akcja ta miała być
sabotowana przez głównych „wrogów ludowych”
na wsi, tj. księży i bogaczy wiejskich. Ci pierw­
si mieli uważać, że w szkołach przemysłowych
„zrobi się z dziewcząt bezbożników”, a podpis na
karcie zgłoszenia równa się „paktowi z diabłem”.
Bogacze natomiast mieli „wzdychać za dawnymi,
przedwojennymi czasami, kiedy mogli wybierać
w służących jak w ulęgałkach”. Trzeba przyznać,
że negatywne stanowisko księży wobec organizacji
młodzieżowych znajduje bogate odzwierciedlenie
w źródłach. Tylko w grudniu 1948 r. odnotowano
„wrogie wystąpienia kleru” w Oławie, Środzie
Śląskiej, Sycowie, Strzelinie, Wrocławiu i Oleśnicy.
Księża protestowali najczęściej przeciw zbiórkom
„SP”, które z premedytacją organizowano w tym
samym czasie, gdy odbywały się lekcje religii, kolę­
dowanie czy też inne formy aktywności podejmowa­
ne przez proboszczów. Nie zawsze jednak sympatia
młodzieży była po stronie księży. W SPP w Nowej
Rudzie ksiądz miał namawiać junaczki do uciekania
ze szkoły, argumentując istnieniem zagrożenia, że
„zrobią z was tu komunistki”. Dziewczęta jednak,
zapewne pod wpływem politycznie wyrobionych
koleżanek, wystosowały wobec księdza donos,
same zaś napisały rezolucję, w której domagały
się zlikwidowania lekcji religii oraz wprowadzenia
zajęć z wiedzy o Polsce i świecie współczesnym.
Ważnym sposobem na propagowanie idei
„SP” i emancypacyjnej siły komunizmu stały
się obozy społeczne „SP”, organizowane w całym
kraju w latach 1948–1949. Do udziału w obozach
werbowano uczennice szkół średnich. Uczest­
niczki obozu wyjeżdżały do wybranej gromady
wiejskiej, gdzie zajmowały się organizowaniem
świetlicy, w której później prowadzono kursy dla
analfabetów, kroju i szycia, sanitarne itp. W cza­
sie żniw junaczki otwierały dziecińce, w których
zajmowały się dziećmi, gdy rodzice pracowali
przy gospodarstwach. Zimą organizowano dla
najmłodszych zajęcia kulturalno-oświatowe, jak
jasełka i tzw. choinki, połączone z rozdawaniem
prezentów dla najbiedniejszych dzieci. Nie mniej
ważne były akcje sanitarne, zapoznające miesz­
kańców wsi z higieną, prowadzone pod hasłem
walki z brudem, wszawicą i kołtunem. W całym
kraju do marca 1949 r. zorganizowano 324 takie
obozy. Oprócz realizowania tzw. celów społecznych
obozy miały propagować nową organizację na wsi,
miały stać się jej wizytówką, by poprzez „swoją
pracę stworzyć warunki dalszego rozwoju Służby
Polsce”. Mimo tych wzniosłych zadań w 1950 r.
porzucono ideę organizowania obozów społecz­
nych. Główną przyczyną tego kroku było słabe
„upolitycznienie” kadry i uczestniczek obozów.
Junaczki były bardzo chętne do pracy w świetlicach
i wykonywania zajęć związanych z higieną, jednak
mało entuzjastycznie odnosiły się do nakazów
prowadzenia „pracy politycznej” wśród ludności
wiejskiej. Kolejnym zastrzeżeniem ze strony władz
„SP” był fakt, że dziewczęta jawnie się modliły,
a w widocznych miejscach wywieszały krzyże
„jak w jakimś klasztorze”.
Obok obozów społecznych i szkół zawodowych
kolejnym sposobem oddziaływania na młodzież
żeńską stały się brygady „SP”. Brygady były wyko­
rzystywane głównie jako źródło taniej siły roboczej
na potrzeby odbudowy, komunikacji, przemysłu,
później rolnictwa. Były one zorganizowane na wzór
wojskowy, podzielone na bataliony, kompanie,
plutony, drużyny. Młodzież była umundurowana
i zhierarchizowana według stopni junackich.
W latach 1949–1951 utworzono w całym kraju kilka
żeńskich brygad inwestycyjnych, w których łącznie
służyło nie mniej niż 6,5 tys. junaczek. Werbunek
prowadzono na innych zasadach niż w przypadku
mężczyzn, tzn. zapisywano wyłącznie ochotnicz­
ki. Do pierwszej żeńskiej brygady stacjonującej
w parku Traugutta w Warszawie z Wrocławia
zgłosiło się 280 dziewcząt, co znacznie przekra­
czało tzw. rozdzielnik województwa. Ostatecznie
wyjechało 95 dziewcząt. W 1951 r. taka forma
aktywności wakacyjnej cieszyła się już o wiele
mniejszym powodzeniem. Do brygad zgłosiły
się 34 dziewczyny, z czego 28 było aktywistkami
ZMP. Żeńskie brygady były szeroko przedstawiane
propagandowo jako „krok w kierunku zmiany
dotychczasowej roli kobiety w społeczeństwie”
oraz bodziec dla brygad męskich, pokazujący, że
„dziewczyny też potrafią”.
Od 1952 r. jednak rozpoczęto organizowa­
nie brygad rolnych do pomocy w pracach PGR.
W województwie wrocławskim w okresie od 1952
do 1955 r. zatrudniono około 20 tys. junaczek
w brygadach rolnych utworzonych przy PGR.
Głównym zadaniem junaczek było „zapoznanie
się z nowoczesnymi metodami pracy w gospodar­
stwach socjalistycznych, zrozumienie wyższości
pracy zespołowej nad indywidualną, podniesienie
swego poziomu uświadomienia politycznego”.
Zakładano, że po ukończeniu pracy w brygadach
rolnych junaczki powrócą do rodzinnych miej­
scowości, gdzie będą „czynnymi bojowniczkami
o nową spółdzielczą wieś”.
Opiekę nad młodzieżą miała sprawować kadra
brygad. Regułą było, że na te stanowiska powoły­
wano młode nauczycielki lub pracownice terenowe
„SP”. Nadzór nad młodymi kobietami sprawowany
przez Komendę Wojewódzką we Wrocławiu (od
1953 r. Komendę Zgrupowania Brygad w Katowi­
cach) był dość luźny, wskutek czego bardzo często
dochodziło do sytuacji kompromitujących dla apa­
ratu „SP”. Rozluźnienie dyscypliny kadry mogła
powodować również ogólna atmosfera panująca
w brygadach rolnych związana z długotrwałym
przebywaniem na świeżym powietrzu z dala od
25
„cywilizacji”. Opiekunki z założenia powinny
wychodzić do pracy z junaczkami, jednak czyniły
to dość rzadko, zwykle zaś pozostawiały dziew­
częta z pracownikami PGR. Młode kobiety mogły
traktować wyjazd do brygady jak wakacje, podczas
których należy im się odpoczynek. Informacje
o dowódcach brygad spędzających bezproduktyw­
nie czas w ciągu dnia pojawiały się dość często,
budziły również negatywne emocje wśród junaczek.
Głównym „grzechem” opiekunek młodzieży była
szeroko pojęta „demoralizacja”. Pod tym pojęciem
kryły się przede wszystkim intymne kontakty
kadry z mężczyznami z miejscowości, w których
stacjonowały brygady, bądź żołnierzami lub innymi
pracownikami „SP”. Największe oburzenie budził
fakt, że młode pracownice nie kryły się ze swymi
czynami, wskutek czego ich „przygody” były szeroko
komentowane przez junaczki. Zdarzało się nawet,
że pracownicom zarzucano otwieranie nielegalnych
lokali schadzek, przy czym podawano dokładne
informacje na temat liczby kochanków pracownic
„SP” i ich nazwiska. Tak szczegółowy „wywiad”
uzyskiwano często od pracujących w brygadzie
junaczek. Mając taki przykład, dziewczęta również
nawiązywały kontakty z miejscowymi chłopcami
lub pracownikami PGR. Junaczki uciekały oknami
lub przemykały w koszulach nocnych poza teren
brygady. Takich wypadków było jednak o wiele
mniej i zdarzały się głównie wśród młodzieży
z większych miast. Kadra brygad żeńskich, któ­
rej udowodniono „niemoralne prowadzenie się”,
była najczęściej zwalniana dyscyplinarnie z pracy.
Junaczki natomiast karano naganą przed frontem
brygady, wyznaczaniem do służby poza kolejnoś­
cią. Pisano również listy do rodziców, opisujące
zachowanie ich pociech. W skrajnych przypadkach
najbardziej oporne dziewczęta spędzały 48 godz.
w areszcie UB. Wydaje się jednak, że nie można
jednoznacznie krytycznie oceniać postępowania
kadry i junaczek w tym zakresie, choć władze
zwierzchnie „SP” traktowały takie przypadki bez­
względnie negatywnie. Należy również pamiętać, co
może wyniknąć z połączenia młodości, hormonów,
ładnej pogody, mnogości wolnego czasu i nudy.
Zagrożeniem dla szeroko pojętej moralności
junaczek byli niektórzy pracownicy PGR. Szerokim
echem (sprawą zainteresowała się komenda główna,
26
Ministerstwo PGR i Polskie Radio, prowadzono też
dochodzenie w UB) odbiła się sprawa magazyniera
PGR w Górzynie (pow. Wołów, dziś pow. Lubin).
Mężczyzna, mając świetne kontakty z miejsco­
wymi funkcjonariuszami UB i MO, z którymi
służył w wojsku, organizował w gospodarstwie
suto zakrapiane alkoholem spotkania z udziałem
służb mundurowych. Zdarzało się, że rozkazywał
dowódcy brygady, by przysłała mu cztery dziew­
czynki na noc, „bo zaprosił kolegów”. Żądania,
oczywiście, nie spełniano, ale wśród dziewcząt
panowała atmosfera strachu i bezradności. Próby
zawiadomienia milicji nie dawały rezultatów. Lista
zarzutów wobec magazyniera PGR obejmowała
również wydzielanie junaczkom gorszych porcji
żywieniowych i „upłynnianie” należącego się mło­
dzieży prowiantu.
Pod hasłem „demoralizacji” kryły się również
agresywne zachowania kadry wobec junaczek.
Osoby, którym brakowało autorytetu, nie potrafiły
poradzić sobie z młodzieżą; często wymuszały
posłuch siłą. Organizowano „karne” ćwiczenia
nocne, dopuszczano się bicia, wyrywania włosów,
ubliżania i innych praktyk. Zdarzało się również, że
kadra wspólnie z junaczkami nadużywała alkoholu,
przez co zawiązywała się między nimi „komitywa”,
i o takich wypadkach nigdzie nie meldowano.
Należy jednak zauważyć, że przytoczone wyżej
przykłady nagannych zachowań kadry należały
raczej do wyjątków.
Niemniej jednak to właśnie o tych wyjątkowych
sytuacjach „pocztą pantoflową” informowano rodzi­
ców junaczek, co powodowało unikanie lub odmowę
zgody na służbę w brygadach. Rodzice dziewcząt,
odmawiając wysyłania ich do prac w PGR, najczęś­
ciej uzasadniali to obawami, by „córki nie wróciły
z brzuchami”. Charakterystyczna była również
dosadna wypowiedź jednej z matek w gromadzie
Taczalin (pow. Legnica): Waszym panom chce się
moją córkę [… słowo wulgarne, M.P.] i dlatego mam
dać ją wysłać do brygady – nie i nie może być mowy.
Po doświadczeniach pierwszych turnusów brygad
rolnych coraz więcej junaczek stawiało się na komisje
kwalifikacyjno-rejestracyjne (na których oceniano
zdolność dziewcząt do pracy) z zaświadczeniami
o zawarciu małżeństwa na dzień przed obradami
komisji lub podobnymi zaświadczeniami z zakładów
Junaczki podczas odgruzowywania, fot. A. Czelny/ Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu.
pracy (mężatki i dziewczęta pracujące były zwalniane
ze służby). Niektórzy rodzice próbowali przekupić
lekarzy, by wydali zaświadczenia o niezdolności do
służby. Powszechną formą łapówki były zwierzęta
hodowlane i spirytus. Próby te często były skuteczne.
Do służby w brygadach rolnych zniechęcały
również warunki mieszkaniowe i ciężka praca.
Dzień roboczy w PGR trwał 11 godzin w miesiącach
letnich i od 8 do 9 jesienią. Po zakończeniu robót
polowych młodzież musiała znaleźć siłę na zajęcia
polityczne, kulturalno-oświatowe, sportowe i inne,
które kończyły się o godz. 21. Nie sposób przyto­
czyć wszystkich niedogodności spowodowanych
warunkami mieszkaniowymi i sanitarnymi, jakie
odnotowano niemal we wszystkich brygadach. Za
zakwaterowanie i wyżywienie odpowiadały kie­
rownictwa PGR, które dość często nie poczuwały
się do odpowiedzialności i troski o młodzież. Jako
przykład niech posłużą informacje nadesłane do
rodziców przez dziewczęta z Wrocławia, które pod­
czas pobytu w brygadzie ułożyły piosenkę na temat
tego, „jak nas wszy jedzą” (niestety, tekstu tego
utworu nie udało się odnaleźć). W dramatycznych
warunkach znalazła się również młodzież niemal
wszystkich brygad województwa wrocławskiego,
którym przedłużono służbę po zakończeniu trze­
ciego turnusu do końca listopada 1952 r. Brygadom
nie dostarczono węgla ani drewna, wskutek czego
dziewczęta były zmuszone do żebrania po wsiach
i proszenia o opał. Niektóre rozbierały okoliczne
płoty i stodoły. W jednej z brygad junaczki ogrze­
wały się, paląc drewno z własnych łóżek.
Realnym zagrożeniem dla życia i zdrowia mło­
dzieży były również miny i niewypały pozostałe na
polach po II wojnie światowej. Co prawda wypadki
śmiertelne nie były częste, jednak każde wydarze­
nie było wyolbrzymiane przez plotki i powodowało
niepokój rodziców i ich dzieci. W lipcu 1952 r. w 312.
męskiej brygadzie rolnej we Wrocławiu – Muchoborze
zginęło dwóch junaków. W maju 1954 r. w Baborowie
(pow. Głubczyce, woj. opolskie) mina wybuchła 500
m od junaczek pracujących na polu. W wyniku tej
eksplozji zginął pracownik PGR. W Orsku (pow.
Wołów, dziś pow. Lubin) w rejonie kwaterowania
dziewcząt znajdowały się pociski artyleryjskie. Cha­
rakterystyczne jest, że zwiady saperskie wysyłano
27
Kurs szycia, fot. Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu.
na miejsce zdarzenia po fakcie, nie kontrolowano
planowanych miejsc postoju, jak w przypadku brygad
organizowanych na potrzeby przemysłu. Odpowiednie
instrukcje i meldunki opracowano również dopiero
w efekcie wyżej opisanych zdarzeń.
Należy się zastanowić, czy w takich warunkach
brygady mogły spełnić swój cel, którym było uczy­
nienie dziewcząt „uświadomionymi politycznie
aktywistkami”. Z pewnością junaczki po powrocie
z brygad do domów opowiadały o swoich przeżyciach
i przygodach, których zakosztowały, wypełniając
swój obowiązek służby Polsce. Wydaje się jednak,
że wnioski różniły się dalece od zamierzonych przez
ustawodawcę i władze zwierzchnie „SP”. Świadczyć
o tym może chociażby wciąż malejący napływ ochot­
ników do brygad czy też wykorzystywanie wszelkich
możliwych środków, by uniknąć służby w ogóle.
W warunkach postępującej odwilży coraz wyraźniej
było widać, że postulowany przez komunistów model
rozwoju młodego obywatela, a zwłaszcza młodej kobie­
ty, w znaczącym stopniu odbiegał od oczekiwanego.
O ile takie postulaty, jak: wyzwolenie z ciasnych ram
wiejskiego życia, szansa na zdobycie wykształcenia
w zawodzie pozarolniczym (w tym w aparacie admi­
nistracyjnym i partyjnym), spotykały się raczej z przy­
chylnością młodzieży, o tyle zniechęcało ją łączenie
każdej aktywności z nachalną agitacją polityczną
28
i akcją „uświadamiającą”.
Lenin w Zadaniach związków młodzieży postulo­
wał, aby młodzież uczyła się komunizmu każdego
dnia, w każdej czynności życiowej, a zwłaszcza
w pracy. Chciał, by komunizm nie stał się dla nikogo
wyłącznie konceptem intelektualnym. Zakładał, że
młody mężczyzna i młoda kobieta pewnego dnia
swej edukacji samodzielnie dojdą do wniosku, że
komunizm jest summą wszystkich nauk i jedyną
możliwą drogą dla rozwoju ludzkości. Realizacja
tych zagadnień została postawiona również przed
junaczkami „Służby Polsce”. Wydaje się jednak, że
nauka wyniesiona z pracy w hufcach i brygadach
„SP” przynosiła skutek odwrotny niż pierwot­
nie zakładany.
Bibliografia
K. Lesiakowski, Powszechna Organizacja „Służba Polsce”. Powstanie, działalność, likwidacja, Łódź 2008.
M. Wierzbicki, Młodzież w PRL, Warszawa 2009.
M. Wierzbicki, Związek Młodzieży Polskiej i jego członkowie, Warszawa 2006.
J. Kochanowicz, ZMP w terenie. Stalinowska próba modernizacji opornej rzeczywistości, Warszawa 2000.
D. Jarosz, Wzory osobowe i modele awansu kobiety wiejskiej w prasie periodycznej z lat 1949–1955, [w:] Kobieta
i edukacja na ziemiach polskich w XIX i XX w. Zbiór studiów, pod red. Anny Żarnowskiej i Andrzeja Szwarca,
Warszawa 1993.

Podobne dokumenty