Nie jesteśmy już ubogim krewnym

Transkrypt

Nie jesteśmy już ubogim krewnym
C7
27.05.2011
USA – Polska
DP Jak Pani ocenia dotychczasowe polsko–amerykańskie stosunki wojskowe? Czy
powinniśmy być z nich zadowoleni?
– Polsko–amerykańskie relacje
w sferze bezpieczeństwa są bardzo
intensywne niemal od początku
lat 90. Już wtedy Stany Zjednoczone udzieliły nam wsparcia
w modernizacji polskiej armii,
tworzeniu jednostek specjalnych
(szczególną pomoc uzyskała powstająca wówczas formacja
GROM – jej żołnierze mogli doskonalić swoje umiejętności szkoląc się wspólnie z komandosami
z elitarnej Navy Seals). Polska została również objęta programem
Foreign Military Financing, dzięki
któremu w latach 1995––2008
rząd USA przekazał nam kwotę
ok. 350 milionów dolarów (a
w 2005 r. Polska otrzymała jednorazową pomoc wojskową w wysokości ok. 60 milionów dolarów
w ramach tzw. Inicjatywy Solidarności). Wielu polskich oficerów
otrzymało też szansę odbycia studiów na prestiżowych uczelniach
wojskowych w USA, takich jak
West Point itp. Bez politycznego
wsparcia Stanów Zjednoczonych
nie byłoby możliwe nasze członkostwo w NATO – organizacji,
poprzez którą realizujemy swoje
najważniejsze interesy wdziedzinie
bezpieczeństwa. Dzisiaj często
o tej perspektywie zapominamy,
a dyskusja wokół polsko–amerykańskich stosunków w sferze bezpieczeństwa koncentruje się na
obszarach, które postrzegamy
jako problematyczne.
– No właśnie, jakie problemy
pojawiły się w minionych
dwudziestu latach.
– Pierwszą kwestią, która
wzbudziła kontrowersje i podała
w wątpliwość szczerość intencji
amerykańskiego partnera, był zawarty w 2003 r. kontrakt na dostawę myśliwców F–16 i związany
z nim offset. Nie dosyć, że wraz
z kolejnymi transzami dostaw tych
maszyn do Polski prasa regularnie
rozpisywała się o wielu usterkach,
jakie wykryto podczas użytkowania „jastrzębi”, to Amerykanom
zarzucano również dużą opieszałość w wywiązywaniu się z zaciągniętych zobowiązań offsetowych,
zwłaszcza w sferze tzw. offsetu
bezpośredniego (inwestycje w polski przemysł zbrojeniowy) oraz
transferu nowoczesnych technologii. Umowa offsetowa przewidywała, że Amerykanie zainwestują w Polsce do 2013 r. nieco, ponad 6 mld dolarów i faktycznie,
okresowe rozliczenia tego kontraktu nie pokazują jakichś szczególnych opóźnień czy nieprawidłowości. Z drugiej strony, wątpliwości budził sposób rozliczania
offsetu. Kwoty zatwierdzane przez
Ministerstwo Gospodarki, zdaniem niektórych ekspertów, były
zbyt wysokie wskutek zaliczenia
wszelkich inwestycji amerykańskich w Polsce do offsetu pośredniego, zawyżonych kosztów usług
specjalistów z USA itp. Ponadto
nie przewidziano dostatecznie
uciążliwych sankcji finansowych
za niedotrzymanie warunków kontraktu (3–4 proc. jego wartości).
Nie ulega wątpliwości, że sporo
tych problemów wynikło z niedostatku dobrej woli offsetodawcy,
z drugiej strony, polskim negocjatorom kontraktu niewątpliwie
zabrakło doświadczenia w zawieraniu tego typu umów.
– Wiele kontrowersji wzbudziło również wojskowe zaangażowanie Polski w operacje
w Iraku i w Afganistanie.
– Bez wątpienia obie te operacje należy widzieć zupełnie z innej
Nie jesteśmy już
ubogim krewnym
Z BEATĄ GÓRKĄ–WINTER, ekspertem ds. bezpieczeństwa,
koordynatorem programu ds. bezpieczeństwa międzynarodowego
w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych w Warszawie,
rozmawia Paweł Stachnik
perspektywy. Udział polskiego
wojska w tzw. stabilizowaniu Iraku
był uznawany za kontrowersyjny
i wzbudził w polskim społeczeństwie wiele negatywnych emocji.
Przypomnijmy, iż operacja ta była
prowadzona w formule tzw. coalition of willing, pod przywództwem USA, bez mandatu Rady
Bezpieczeństwa ONZ, która sankcjonowałaby użycie siły militarnej
przeciwko Saddamowi Husejnowi.
Ostatecznie okazało się również,
że podawane przez USA przesłanki jej przeprowadzenia – czyli
oskarżenia o powiązania rządu
irackiego z terrorystami i posiadanie przez niego arsenałów broni
masowego rażenia – okazały się
nieprawdziwe. Dodatkowo, decyzja
o działaniu ramię w ramię ze Stanami Zjednoczonymi poróżniła
nas z sojusznikami europejskimi
w przededniu naszego przystąpienia do Unii Europejskiej. Wkraju ówczesne elity polityczne rozbudziły zaś w opinii publicznej
nadzieje na pewne profity, które
miałyby płynąć z naszego udziału
w tej misji, zarówno w sferze politycznej, jak i ekonomicznej. Po
wielu latach okazało się, że oczekiwania te były wygórowane, a polskie doświadczenia w dyskonto-
waniu zaangażowania wojskowego
raczej niewielkie. Zupełnie inaczej
należy postrzegać operację afgańską. Jest to operacja NATO i nasz
w niej udział pokazuje, że jesteśmy
odpowiedzialnym i wartościowym
sojusznikiem, a przyjęcie Polski
do grona członków NATO było
decyzją właściwą.
– Czy Polska jest dla USA militarnie ważna? Czy Stanom
Zjednoczonym powinno zależeć na posiadaniu tutaj baz
wojskowych?
– Z punktu widzenia amerykańskiej percepcji zagrożeń bezpieczeństwa, terytorium Polski
ma dosyć ograniczone znaczenie
strategiczne. Amerykanie oceniają,
że prawdopodobieństwo wybuchu
konfliktu o charakterze konwencjonalnym w tym regionie jest bliskie zeru. Intensywne konflikty
zbrojne toczą się dzisiaj na Bliskim
Wschodzie czy w Azji i to tam
koncentruje się wysiłek militarny
USA. Z drugiej strony, dyskusja
na temat ulokowania w Polsce
elementów obrony przeciwrakietowej pokazała, że terytorium Polski może mieć istotne znaczenie
dla zwalczania zagrożeń związanych z ewentualnym użyciem rakiet balistycznych przez państwa
takie jak Iran. Stąd decyzja podjęta
przez administrację Busha, a przyjęta po niespełna dwóch latach
negocjacji przez polski rząd, o włączeniu naszego kraju do tzw. programu MD. Administracja Obamy
podtrzymała tę decyzję, choć zdecydowano się na inny rodzaj instalacji (bazy SM–3 zamiast GBI).
– Jak oceniać dotychczasowe
postępowanie strony amerykańskiej w sprawie tarczy antyrakietowej?
– W Polsce panuje powszechne przekonanie, że Polskę i Stany
Zjednoczone łączą pewne szczególne więzy, z uwagi na podobieństwo wyznawanych wartości, zamiłowanie obydwu państw
do krzewienia demokracji, swobód obywatelskich. Lubimy nasze stosunki określać mianem
partnerstwa strategicznego
i oczekujemy od USA ciepłych
politycznych gestów. Zapominamy natomiast, że Stany Zjednoczone są niezwykle twardym
graczem jeśli chodzi o ich partykularny interes, szczególnie
w sferze bezpieczeństwa. Jeśli
zatem administracja Baracka
Obamy uznała, że kształt podpisanego przez Busha porozumienia z Polską w sprawie tarczy
antyrakietowej nie odpowiada
aktualnym interesom USA, bez
wahania zdecydowała się na
wprowadzenie zmian. Stany
Zjednoczone nie zdecydują się
na poważne inwestycje, jeśli nie
będą przekonane o ich zasadności, a projekt MD w formie
lansowanej przez poprzednią
administrację wzbudzał powszechne kontrowersje, także
w USA. Trudno się dziwić, że
zdecydowano się na zmianę, nawet za cenę pewnego dyskomfortu po polskiej stronie.
– Co otrzymujemy w zamian za tamten projekt?
– Nie przywiązywałabym aż
tak dużej wagi do projektu tarczy
antyrakietowej. Warto mieć
świadomość, że jego realizacja
może napotkać na istotne trudności, głównie natury finansowej. W chwili obecnej odpowiedzialność za powstanie tarczy
antyrakietowej spadła na wszystkich sojuszników z NATO.
Ostatni szczyt NATO w Lizbonie
potwierdził, że obrona przeciwrakietowa ma być jedną z misji
sojuszu. Nie oznacza to jednak,
że w obliczu kryzysu finansowego, z jakim się borykamy,
znajdą się fundusze na realizację
Stoisko armii amerykańskiej na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach FOT. PAWEŁ STACHNIK
tak kosztownego projektu. Nie
do końca zostały również zażegnane wątpliwości o charakterze politycznym – kwestie dowodzenia i kontroli (innymi słowy – kto będzie decydował o uruchomieniu antyrakiet – dowództwo w USA czy w Brukseli?).
Wszystko to sprawia, iż nasza
energia w najbliższych latach
powinna być raczej ukierunkowana na inne inicjatywy, jak
choćby pozyskiwanie amerykańskich inwestycji w sferze
gospodarczej, szczególnie w sektorze energetycznym.
– Dlaczego Polsce powinno
zależeć na posiadaniu u siebie amerykańskich baz lub
instalacji wojskowych?
– Zabiegi Polski o ulokowanie
na jej terytorium amerykańskich
baz wojskowych wynikają z przekonania, iż, jak na pełnoprawnego członka NATO, jesteśmy
zbyt luźno połączeni z tzw. natowską infrastrukturą militarną.
Lata starań, by w Polsce znalazł
się choć jeden istotny obiekt
wojskowy sojuszu (jak choćby
baza AGS ulokowana ostatecznie we Włoszech), spełzły na niczym. Stąd determinacja kolejnych polskich rządów, by ten
stan rzeczy zmienić, a w pewnym
sensie najłatwiej nam negocjować z Amerykanami, gdyż ich
globalne interesy sprawiają, iż
są one najbardziej skłonne do
rozwijania infrastruktury wojskowej poza swoimi granicami.
– Jak Pani ocenia ostatnie
amerykańskie propozycje
wojskowe dla Polski: czasowe stacjonowanie w naszym
kraju baterii rakiet Patriot
oraz obietnicę stacjonowania u nas amerykańskich samolotów? Czy ma to jakieś
znaczenie wojskowe, czy to
wyłącznie gest polityczny?
– W dającej się przewidzieć
przyszłości Polsce nie grozi klasyczny atak konwencjonalny, zatem wspomniane instalacje
i bazy również będą miały dość
ograniczone znaczenie praktyczne.
Zabiegamy o nie ze względów
prestiżowych, chcemy też zrównoważenia proporcji jeśli chodzi
o ulokowanie tego typu obiektów
na naszym terytorium i na terytoriach innych państw członkowskich. Obecność żołnierzy amerykańskich w Polsce daje też możliwość wspólnych ćwiczeń, tworzenia relacji, które mogą okazać
się cenne w momencie, kiedy faktycznie trzeba będzie się wykazać
na polu walki, tak jak się to dzieje
obecnie w Afganistanie.
– A jaka wojskowa pomoc ze
strony USA byłaby dla nas
realnie korzystna? Czego Polska powinna się domagać
podczas wizyty prezydenta
Obamy?
– Czas skończyć już z postawą
roszczeniową w naszych relacjach
ze Stanami Zjednoczonymi. Jesteśmy okrzepłą demokracją, nieźle
radzimy sobie w sferze gospodarczej. Nasza polityka, zwłaszcza
wobec tak ważnego partnera, także
powinna być prowadzona w sposób dojrzały. Owszem, powinniśmy
zabiegać o wsparcie tam, gdzie
go realnie potrzebujemy, lecz pamiętajmy, że wiele zapóźnień,
choćby przy modernizacji i profesjonalizacji polskiej armii, powstało nie na skutek braków finansowych, lecz zaniechań lub
braku koncepcji po polskiej stronie. Nadszedł już czas, byśmy pokazali Stanom Zjednoczonym, iż
jesteśmy odpowiedzialnym partnerem, a nie umacniali wizerunek
ubogiego krewnego, bezustannie
dopominającego się o wsparcie.

Podobne dokumenty