Czy przyszłość będzie należeć do energetyki prosumenckiej?

Transkrypt

Czy przyszłość będzie należeć do energetyki prosumenckiej?
Postrzeganie teraźniejszości
Czy przyszłość będzie należeć do energetyki
prosumenckiej?
W felietonie zamieszczonym w czerwcowym numerze Energetyki pozwoliłem sobie porównać rodzącą się w Polsce energetykę prosumencką z Chińczykami wytapiającymi surówkę w mini wielkich piecach ulokowanych nie rzadko na podwórkach
domostw. Wywołało to gniewną reakcję jednego z Czytelników, który uznał takie porównanie za niestosowne, powołując się przy
tym na światowe trendy rozwoju ruchu prosumentów energii. Przyznaję, że z jednej strony dostarczyło mi to miłej dla autora
satysfakcji, że jest czytany, z drugiej uświadomiło jednak fakt, że termin prosument, a zwłaszcza prosument energii, wciąż brzmi
dla wielu Rodaków, w tym i energetyków, zagadkowo. Celowe wydaje się więc jego przybliżenie.
Za twórcę tego określenia uchodzi Alvin Toffler, amerykański pisarz – futurolog, znany głównie z prac na temat wielu nadciągających lub trwających rewolucji: cyfrowej, komunikacyjnej, korporacyjnej, a także osobliwości technologicznej. Termin prosument
wprowadził w roku 1980 w swej książce The Third Wave.1) Jest to kalka słowna, w języku angielskim słowo prosumer skontaminowane zostało ze słów professional/producer + consumer; zaś w języku polskim – prosument ze słów profesjonalista/producent
i konsument. Prosument jest więc uczestnikiem procesu prosumpcji, czyli użytkownikiem (konsumentem) wytwarzającym produkt
w celu jego skonsumowania we własnym zakresie. We wspomnianej książce Toffler przedstawił historiozoficzną i socjologiczną
koncepcję rozwoju cywilizacji ludzkiej. Wyodrębnił w historii ludzkości trzy tak zwane fale, czy etapy rozwoju technologii:
• pierwsza fala – agrarna – związana była z pojawianiem się około 10 000 lat temu wynalazków i umiejętności związanych
z rolnictwem i upowszechnieniem osiadłego trybu życia;
• druga fala – przemysłowa – to związane z wynalazkiem druku i maszyny parowej pojawienie się industrializacji; wzbierająca
około 300 lat temu fala przyniosła wytwarzanie stali, elektryczność, nowe środki transportu i masowej komunikacji, standaryzację i uniformizację;
• trzecia fala – doświadczana zdaniem Tofflera obecnie, związana jest bezpośrednio z powstaniem nowych technologii umożliwiających nieograniczoną komunikację między jednostkami dzięki rozwojowi usług i odejściu od masowej produkcji; trzecia
fala jest dopiero w początkowej fazie i napotyka opór obrońców drugiej fali.
Wiele ze spostrzeżeń i koncepcji ruchu prosumenckiego odnosi się także, a może przede wszystkim, do przyszłościowych
rozwiązań problemów z zaopatrzeniem społeczeństw w energię przewidujących rozwój energetyki prosumenckiej, wykorzystującej w znacznym stopniu mikroinstalacje.
Toffler już w roku 1980 pisał: „Baza energetyczna drugiej fali opierała się na nieodnawialnych źródłach. Jej podstawę stanowiły skoncentrowane, wyczerpywalne złoża surowcowe oraz kosztowne i wysoce scentralizowane technologie; występowało też
niskie zróżnicowanie względnie niewielu rodzajów źródeł i metod. [...] Jedno nie budzi wątpliwości: gazu i ropy nikt nie pompuje
z powrotem do ziemi, aby ponownie wzbogacać zasoby. [...] Z tego powodu, a nie tylko ze względu na politykę cen, świat musi
szukać alternatyw, które zastąpią stary system energetyczny.” Tą alternatywą może być energetyka prosumencka.
Cechą immanentną energetyki prosumenckiej jest sytuacja, w której odbiorca energii jest jednocześnie jej producentem
i konsumentem. Przy produkcji energii elektrycznej lub ciepła na własne potrzeby mogą przy tym wystąpić ich nadwyżki, jakie
prosument może odstąpić innym obiorcom, na ogół poprzez inteligentną sieć zawodowych firm energetycznych.
Na świecie, w tym i w Europie, zaobserwować można w ostatnich latach dynamiczny rozwój energetyki prosumenckiej.
Przykładem może być Wielka Brytania, gdzie uruchomiony program zakłada, że do roku 2020 powstaną instalacje fotowoltaiczne
na dachach domów i przydomowe elektrownie wiatrowe o łącznej mocy 40 GW.
W Niemczech prosumenci produkują niemal połowę całkowitej wytwarzanej energii odnawialnej w kraju.
W Polsce, niestety, jeszcze wielu polityków nie widzi, jak wielką szansą może być i dla bilansu energii, i dla bezpieczeństwa
energetycznego energetyka prosumencka. W jednej z ostatnich nowelizacji Prawa energetycznego wprowadzono wprawdzie
definicje mikroinstalacji, jako źródła wykorzystującego w procesie przetwarzania energię wiatru, promieniowania słonecznego,
aerotermalną, geotermalną, hydrotermalną, fal, prądów i pływów morskich, spadku rzek oraz energię pozyskiwaną z biomasy,
biogazu pochodzącego ze składowisk odpadów, a także biogazu powstałego w procesach odprowadzania lub oczyszczania
ścieków albo rozkładu składowanych szczątków roślinnych i zwierzęcych, o łącznej mocy zainstalowanej elektrycznej nie większej niż 40 kW, przyłączone do sieci elektroenergetycznej o napięciu znamionowym niższym niż 110 kV lub o łącznej mocy
zainstalowanej cieplnej nie większej niż 120 kW.
Ważnym elementem projektu polskiej ustawy o OZE jest także promocja prosumenckiego wytwarzania energii z OZE w mikroinstalacjach. Nowością jest pojęcie mikroinstalacji, czyli instalacji o niewielkiej mocy, produkującej energię głównie na potrzeby wytwórcy. Dla jej użytkowania nie trzeba będzie mieć koncesji czy prowadzić działalności gospodarczej. Wytwarzający
energię w taki sposób będą mieli możliwość odsprzedania nadwyżki energii zakładowi energetycznemu.
Pewne zdziwienie budzić może natomiast zapis mówiący o tym, że cena zakupu energii elektrycznej z odnawialnych źródeł
energii, dla osób fizycznych, ma wynosić 80% średniej ceny sprzedaży energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym. Rodzi się
pytanie, czy z takim stawkami przy sprzedaży nadwyżek prosument będzie miał jakiekolwiek szanse?
Tomasz E. Kołakowski
Wydanie polskie: A. Toffler, Trzecia fala, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1997.
1)