Wirtualna - Tyfloświat

Transkrypt

Wirtualna - Tyfloświat
www.tyfloswiat.pl
Kwartalnik, nr 3 (24) 2014, bezpłatny, ISSN: 1689-8362
TYFLO{WIAT
Stanowisko pracy
realizatora dźwięku
dla osoby słabowidzącej
iPhone
w studiu radiowym
Wirtualna
perkusja
www.tyfloswiat.pl
Kwartalnik, nr 3 (24) 2014, bezpłatny, ISSN: 1689-8362
TYFLO{WIAT
Stanowisko pracy
realizatora dźwięku
dla osoby słabowidzącej
iPhone
w studiu radiowym
W numerze
3 Stanowisko pracy realizatora dźwięku dla osoby
słabowidzącej
Paweł Zadrożny przeprowadza użytkowników przez meandry organizacji studia
nagraniowego, w którym pracować ma osoba z dysfunkcją wzroku.
8Mikrofony
Wirtualna
perkusja
Tomasz Bilecki przedstawia Czytelnikom garść informacji niezbędnych do tego, by
poszukując mikrofonu zewnętrznego do swoich urządzeń nagrywających, nie kupić kota
w worku.
16 Sprzętowa strona dźwięku
Patryk Faliszewski podpowiada, jak niedużym kosztem doposażyć swój Pecet w ten
sposób, by uczynić z niego maszynę godną audiofila.
KWARTALNIK
NR 3 (24) 2014
22 Olympus LS-14 – mówiący rejestrator dźwięku
WYDAWCA
Krzysztof Wostal przybliża Czytelnikom udźwiękowiony rejestrator Olympusa z serii LS
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego
ul. Wybickiego 3a, 31-261 Kraków
http://www.firr.org.pl
tel.: (+48) 12 629 85 14; faks: (+48) 12 629 85 15
e-mail: [email protected]
Organizacja Pożytku Publicznego
Nr konta 77 2130 0004 2001 0255 9953 0005
UTILITIA
25 Głośniki komputerowe Logitech Speaker System Z520
Michał Dziwisz przekazuje garść refleksji z kilkutygodniowych testów głośników ze stajni
Logitecha.
UTILITIA
27 Rejestrator Roland R-05
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
Utilitia sp. z o.o.
ul. Jana Pawła II 64
TILITIA
32-091UMichałowice
http://www.utilitia.pl
tel.: (+48) 663 883 600
e-mail: [email protected]
Patryk Faliszewski prezentuje wady i zalety przenośnego i stosunkowo niedrogiego
UTILITIA
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
rejestratora Roland R-05.
UTILITIA
Podmiotem odpowiedzialnym za publikację
treści merytorycznych jest Fundacja
Instytut Rozwoju Regionalnego
UTILITIA
Podmiotem odpowiedzialnym za działalność
reklamową jest Utilitia sp. z o.o.
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
REDAKTOR NACZELNY
Joanna Piwowońska
tel. kom. (+48) 663 883 332
e-mail: [email protected]
INTERNET
www.tyfloswiat.pl
SKŁAD komputerowy
More Concept
Marcin de Lehenstein Werndl
Fotografia na okładce
vs148
DRUK
K&K
Dział reklamy
e-mail: [email protected]
Redakcja nie odpowiada za treść
publikowanych reklam, ogłoszeń, materiałów
sponsorowanych i informacyjnych.
31 iPhone w studiu radiowym
Michał Dziwisz przedstawia jedno z dość nietypowych zastosowań iPhone’a, zamieniając
go ze zwykłego smartphone’a w telefon antenowy, umożliwiający realizację audycji
radiowych z udziałem słuchaczy.
UTILITIA
UTILITIA
34 Amadeus Pro – edycja dźwięku w „nadgryzionych
jabłuszkach”
Robert Hetzyg prezentuje płatny, lecz zdecydowanie wart swojej ceny, program do edycji
dźwięku w systemach iOS.
40 Programowa strona dźwięku
Tomasz Bilecki odkrywa przed Czytelnikami tajemnice systemowych ustawień urządzeń
audio.
44 Reaper – edytor audio pełen możliwości
Tomasz Bilecki, w pierwszym z cyklu artykułów na ten temat, wprowadza Czytelnika
w świat edycji dźwięku w kultowym programie Reaper.
49 Stacja dokująca JBL OnBeat MINI – mała rzecz, a cieszy
Nakład dofinansowany ze środków Państwowego
Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, zmian
stylistycznych i opatrywania nowymi tytułami materiałów nadesłanych do druku. Materiałów niezamówionych nie zwracamy.
Wszystkie teksty zawarte w tym numerze czasopisma Tyfloświat dostępne są na licencji Creative
Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Ponownie
rozpowszechniany utwór, dostępny na tej licencji,
musi zawierać następujące informacje: imię i nazwisko autora tekstu, nazwę czasopisma oraz jego
numer. Zdjęcia zawarte w czasopiśmie chronione
są prawem autorskim i ich przedruk wymaga zgody autora.
Paweł Pluszczyk prezentuje sposób na wzmocnienie dźwięku iPhone’a czy iPada
i uczynienie z niego mini wieży
52 Wirtualna perkusja
Tomasz Tworek przedstawia rozwiązanie dla tych, którzy chcieliby zostać perkusistami, ale
albo nie mają miejsca na wstawienie w swoim domu zestawu perkusyjnego, albo obawiają
się o stosunek swoich sąsiadów do ich nowego hobby
3
Stanowisko
pracy
realizatora
dźwięku
dla osoby
słabowidzącej
Paweł Zadrożny
Wydawałoby się, że realizator dźwięku to wręcz idealny
zawód dla osoby z dysfunkcją narządu wzroku, jednak
paradoksalnie rozwój nowoczesnych technologii przyczynia się
do powstawania coraz większej liczby barier dla takich osób.
Przekonałem się o tym pół roku temu, kiedy uczestniczyłem
w tworzeniu stanowiska pracy realizatora dźwięku, na którym
miałem pracować na zmianę z, także słabowidzącym, kolegą.
Tytułem wstępu
Studio miało służyć do nagrywania książek mówionych, zwanych
dziś audiobookami. W założeniu
powinno się ono składać z dwóch
odseparowanych akustycznie
części: kabiny, w której lektor czyta
teksty, oraz reżyserki, gdzie realizator dokonuje rejestracji materiału
dźwiękowego. Oczywiście wielkość
studia powinna być dostosowana
do rodzaju realizowanych nagrań
– w przypadku audiobooków
czytanych przez jedną, najwyżej
dwie osoby, wystarczy nieduże
pomieszczenie, wyposażone w stół
z pulpitami, krzesła, lampy, a także
oczywiście mikrofony i słuchawki,
umożliwiające komunikację z reżyserką oraz odsłuch.
Zajmijmy się jednak reżyserką – królestwem realizatora
dźwięku. Pomieszczenie to musi
być na tyle duże, aby zmieścił się
w nim nie tylko realizator wraz
z całym sprzętem do rejestracji
dźwięku i niezbędnymi meblami,
ale też przynajmniej jeszcze jedna
osoba, bo zdarza się, że w nagraniu
uczestniczy też reżyser, konsultant czy autor tekstu. Reżyserka
powinna znajdować się naprzeciwko studia i być oddzielona
od niego ścianą z podwójną,
dźwiękoszczelną szybą, przez którą
będzie możliwy kontakt wzrokowy
między osobami znajdującymi się
w obydwu pomieszczeniach.
Wyposażenie reżyserki
W reżyserce, oprócz niezbędnych
mebli, powinny znaleźć się: urządzenie służące do rejestracji nagra-
NR 3 (24) 2014
4
Studio nagraniowe, służące do tworzenia audiobooków, powinno składać się z dwóch odseparowanych
akustycznie części: kabiny, w której lektor czyta tekst, oraz reżyserki, gdzie realizator dokonuje rejestracji
materiału dźwiękowego
nia (w naszym przypadku komputer
z odpowiednią kartą dźwiękową
i oprogramowaniem), odsłuchu
(głośniki i/lub słuchawki) oraz
urządzenie służące do komunikacji
z lektorem oraz do jego „wpuszczania” w czasie nagrania. Teoretycznie możliwa jest praca bez tego
ostatniego, ale w praktyce, w przypadku nagrywania audiobooków
to bardzo trudne i niewygodne.
Problemy, które napotkałem
W moim przypadku do rejestracji
nagrań miał posłużyć komputer
iMac firmy Apple, który ze względu
na wyjątkowo cichą pracę oraz
wysoką wydajność i stabilność systemu operacyjnego OSX preferuje
się w tego typu zastosowaniach.
Specyfika rozwiązań wdrażanych
w komputerach Apple, mających
zwiększać dostępność dla osób
słabowidzących, jest zupełnie inna
niż w systemie Microsoft Windows
i opiera się na zastosowaniu płynnego powiększania obrazu w okolicy kursora, regulowanej wielkości
kursora oraz możliwości wyświetlania treści ekranu w negatywie.
To ostatnie rozwiązanie miało
w założeniu autorów służyć osobom takim jak ja, dla których jasne
tło jest zbyt rażące i w związku
z tym nie są w stanie przeczytać
prezentowanych na nim treści.
Z tego powodu muszą one korzystać z jasnych elementów umieszczonych na ciemnym tle (więcej
informacji na temat problematyki
dużego kontrastu można znaleźć
w artykule Michała Dębca pod
tytułem „W krainie dużego kontrastu” – http://www.tyfloswiat.pl/
Artykul_W_krainie_duzego_kontrastu). Pomysł z odwróceniem
kolorów byłby zatem całkiem
niezły, gdyby wszystkie aplikacje
miały standardowe kolory. Niestety coraz częściej producenci
oprogramowania stosują różnego
rodzaju „fajerwerki” wizualne. Tak
właśnie było w przypadku aplikacji do rejestracji dźwięku Logic
Pro, zainstalowanej pierwotnie
na komputerze. Zastosowano
w niej przejście tonalne tła od bieli
do ciemnej szarości, które spowodowało, że albo menu górne, albo
część główna programu, w zależności od ustawień kolorów ekranu
(pozytyw lub negatyw), były dla
mnie niedostępne. W dodatku nie
byłem w stanie odnaleźć w programie znaczników pozycji, czyli tzw.
markerów, ze względu na ich wyjąt-
5
kowo niewielką szerokość i niekontrastowy kolor (rzecz niezbędna
przy montażu). Sposób zaznaczania
odpowiedniego miejsca w nagraniu
był bardzo nieintuicyjny i trudny
do zastosowania przez osobę słabowidzącą – trzeba było trafić kursorem zamiast w grafikę dźwięku,
jak w innych tego typu programach, w bardzo wąski pasek, który
w dodatku znajdował się dość
wysoko nad wykresem dźwięku.
Z moim zawężonym polem widzenia, astygmatyzmem i problemami
z ostrością i kontrastem było
to wręcz zadanie ekwilibrystyczne.
W programie zabrakło też funkcji
pre-roll, która umożliwia płynne
przejście z trybu odsłuchu w tryb
rejestracji dźwięku, co jest bardzo
przydatne przy nagrywaniu ksią-
żek, bo daje lektorowi możliwość
odsłuchania ostatnich kilku słów
i płynne czytanie dalej. Co ciekawe,
program teoretycznie posiadał
tę funkcję, ale jak się okazało... niedziałającą. Po lekturze wielu stron
i forów internetowych dowiedziałem się, że producent przyznał się
do tego błędu i zapowiedział jego
naprawę, ale dopiero w następnych
wersjach. Konieczne zatem okazało
się rozpoczęcie poszukiwań odpowiedniej aplikacji i zdawało się
to być drogą przez mękę. W końcu
jednak natrafiliśmy na program
Audacity, który nie tylko dał się
poznać jako znakomity pod względem wizualnym, ale także posiadał
zbliżoną do opcji pre-roll funkcję,
która umożliwiła płynną i wygodną
pracę. Dodatkowym atutem
okazała się pełna kompatybilność
programu z systemem operacyjnym
Microsoft Windows, co umożliwiło
pracę także na domowym pececie. Warto dodać, że program jest
bezpłatny, więc praca w domu nie
wymaga żadnych dodatkowych
nakładów finansowych.
Kolejnym niemiłym zaskoczeniem była zewnętrzna karta
dźwiękowa. Apogee Duet to urządzenie nieduże, wysokiej klasy,
ale dla mnie bardzo trudne lub
wręcz niemożliwe do samodzielnego obsłużenia. Powód jest
dość prosty: obsługa odbywa się
za pomocą ekranu dotykowego,
na którym pojawiają się mikroskopijne literki. Niestety w tym
przypadku rozwój nowoczesnych
technologii i miniaturyzacja tego
Przed zakupem wyposażenia do reżyserki należy bezwzględnie osobiście przetestować wybrane urządzenia
i oprogramowanie
NR 3 (24) 2014
6
Nagrywanie w programie Audacity
typu urządzeń spowodowały,
że stały się one niedostępne dla
osób z dysfunkcją narządu wzroku.
W końcu, po zapoznaniu się z działaniem interfejsu, zdecydowaliśmy
się na ustawienie bezpiecznego
poziomu wejściowego sygnału,
a ewentualnych poprawek dokonujemy dopiero po nagraniu. Krótko
mówiąc – nie zmieniamy ustawień
tego urządzenia.
Kolejnym problemem, na który
napotkaliśmy, była sprawna
komunikacja między reżyserką
a studiem oraz odsłuch dla studia
i sprawne „wpuszczanie” lektora. Na początku odbywało się
to poprzez bardzo skomplikowane
przełączanie różnych przycisków
na wirtualnym mikserze na ekranie komputera. Było to dla mnie
bardzo niewygodne, powolne
i skomplikowane, ze względu na to,
że przy każdej pomyłce lektora
lub konieczności porozumienia się
z nim, musiałem przełączać się
między różnymi oknami i trafiać
kursorem w małe przyciski. Znakomitym rozwiązaniem okazał się
zakup, znanego nam już wcześniej,
urządzenia PreSonus Monitor Station, które, jak podaje producent,
„umożliwia sterowanie odsłuchem i komunikację w warunkach
studyjnych”. Dzięki niemu praca
stała się wygodna i płynna. Podstawowym atutem tego urządzenia
jest niewątpliwie zastosowanie
klasycznego rozwiązania, jakim
Rozwój nowoczesnych technologii, miniaturyzacja urządzeń i masowe wypieranie analogowych klawiszy
i przełączników przez ich dotykowe odpowiedniki jest dla środowiska niewidomych i słabowidzących realizatorów dźwięku niedźwiedzią przysługą
7
fot. Mike Flippo, bikeriderlondon, Gts, Audacity Team, Ververidis Vasilis, Sony Creative Software
Sound Forge 9.0
jest przyporządkowanie każdemu
klawiszowi, przełącznikowi czy
pokrętłu tylko jednej funkcji.
Pozwala to na uniknięcie pomyłek,
wynikających z wielofunkcyjności tzw. „soft keys” i tym samym
nawet na obsługę bezwzrokową.
Do obróbki postprodukcyjnej
wykorzystujemy komputer PC
z systemem Microsoft Windows XP,
na którym zainstalowano program
do edycji dźwięku Sony Sound
Forge 9.0. Jest to oprogramowanie
sprawdzone i całkowicie dostępne
w każdym systemowym schemacie
kolorystycznym. Sound Forge 9.0
posiada ponadto znakomite narzędzie o nazwie Batch Converter,
które umożliwia zaprogramowanie
wykonania tej samej czynności
na wielu plikach, np. dodanie ciszy
czy normalizację, co znacząco
ułatwia pracę. Program posiada
także ogromne możliwości konwersji plików do różnych formatów,
dzięki czemu nie ma już konieczności instalowania dodatkowych
aplikacji.
Uwagi końcowe
Na zakończenie kilka ogólnych
wskazówek, w jaki sposób, moim
zdaniem, należy zorganizować stanowisko pracy realizatora dźwięku
w studiu nagrań, aby osoba słabowidząca mogła na nim samodzielnie i sprawnie pracować.
1.Komputer powinien być wyposażony w monitor, którego
wielkość ekranu będzie dostosowana do poziomu widzenia
pracownika.
2.Interfejs graficzny oprogramowania powinien być tak opracowany, aby był dostępny dla
pracownika.
3.Urządzenia zewnętrzne powinny
być maksymalnie proste: bez
klawiszy wielofunkcyjnych
i ekranów dotykowych. Najbar-
dziej pożądane są takie narzędzia, w których za każdą funkcję
odpowiada tylko jeden klawisz,
suwak, przełącznik czy pokrętło.
4.Przed zakupem wyposażenia
reżyserki należy koniecznie
je przetestować – urządzenia
zewnętrzne obejrzeć w sklepie i sprawdzić ich działanie
własnoręcznie, a w przypadku
oprogramowania najpierw
zainstalować darmowe wersje
demonstracyjne i dokładnie
się z nimi zapoznać. W tym
procesie powinni uczestniczyć
wszyscy pracownicy, którzy
mają pracować na tym stanowisku. Pozwoli to później zaoszczędzić sporo czasu, a niekiedy
i pieniędzy, bo, jak się okazuje,
na rynku można znaleźć darmowe oprogramowanie, jak
również wysokiej klasy sprzęt
starszego typu, dostępny
„z drugiej ręki”.
NR 3 (24) 2014
8
Mikrofony
Tomasz Bilecki
Zakończył się właśnie czas urlopów, wakacji oraz wszelkiego rodzaju wyjazdów,
które na celu mają ucieczkę od codziennych problemów. Trzeba niestety
wrócić do szarej rzeczywistości, a więc, w zależności od wieku, do szkoły,
na uczelnię czy do obowiązków zawodowych. Warto przyjrzeć się
bliżej urządzeniu, które w połączeniu z posiadanym przez nas
rejestratorem, dyktafonem, a czasem nawet laptopem, może
znacząco ułatwić nam naukę czy wypełnianie obowiązków
zawodowych. Większość wymienionych urządzeń
wyposażona jest wejście na zewnętrzny mikrofon,
który niekiedy może dość mocno podnieść
jakość naszych nagrań. Opiszę więc typy
mikrofonów oraz wyjaśnię, co oznaczają
wypisywane na pudełkach czy też
w specyfikacji technicznej
parametry, by zakup
zewnętrznego mikrofonu
nie okazał się
kupnem kota
w worku.
9
Nie ma żadnych norm, które określają próg "słyszenia mikrofonu", którego producenci sprzętu komputerowego powinni się trzymać, w związku z czym producent ma wolną rękę w określeniu progu "słyszenia"
mikrofonu
Zacząć należy od faktu, że większość mikrofonów
to albo urządzenia, które w zamyśle producenta
mają służyć rozmowom prowadzonym za pomocą
różnego rodzaju komunikatorach internetowych,
lub profesjonalne konstrukcje używane w studio
bądź na koncertach. Wszystko przez fakt, że mało
kto chce nagrywać odgłosy otoczenia. Nie znaczy
to wcale, że takich mikrofonów nie ma. Przecież
dźwięk do filmów bądź reportaży nie bierze się
znikąd. Niestety najczęściej w takich przypadkach
tego rodzaju produkcją zajmują się firmy, które
mogą zainwestować w sprzęt nagrywający znacznie więcej niż szary obywatel. Jako, że zgodnie
z prawem popytu i podaży, każda nisza musi być
jakoś wypełniona, na rynku dostępne są względnie
tanie, niewielkich rozmiarów mikrofony, które mogą
w przyzwoitej jakości, równocześnie przy niewielkich
rozmiarach, nagrać odgłosy otoczenia, słowa wykładowcy czy notatkę głosową ze spotkania.
Typy mikrofonów
Mikrofony możemy podzielić ze względu na: typ
konstrukcji, charakterystykę kierunkową oraz zastosowanie. W pierwszej kolejności skupię się na podziale
ze względu na typ konstrukcji. Najbardziej znane
to mikrofony dynamiczne oraz pojemnościowe.
W świecie krąży potworna ilość mitów dotyczących
obu rozwiązaniach, warto więc rozprawić się z tymi
najczęściej występującymi.
Mikrofony dynamiczne
Pod względem konstrukcji są czymś w rodzaju głośnika, ale o zupełnie odwrotnym działaniu, tzn. do elementu drgającego przyczepiona jest cewka, która
pod wpływem drgań wytwarza prąd. Takie mikrofony
charakteryzuje odporność na ciężkie warunki pracy.
Mają dość prostą konstrukcję, w związku z czym
są relatywnie tanie.
Główna wada takich mikrofonów to ciężar elementu drgającego, efektem czego dostarczany przez
nie sygnał jest stosunkowo słaby i trzeba go porządnie
wzmocnić, aby uzyskać głośny dźwięk. Kolejna wada
mikrofonów dynamicznych to niewielka obecność
wysokich tonów, co powoduje, że dźwięk przez nie
rejestrowany przeważnie jest dość „ciemny”.
Zwykle mikrofony takie wykorzystywane są na koncertach przez wokalistów oraz do niektórych instrumentów, właśnie ze względu na ich odporność
fizyczną. Z tego właśnie powodu, do mikrofonów określanych jako wokalowe, często montowane są fabrycz-
NR 3 (24) 2014
10
nie elementy, poprawiające przenoszenie głosek
wybuchowych jak „p”, „b” itd.
Cena mikrofonu, który nadaje się dla początkujących wokalistów, to jakieś 100 zł. Produkty spotykane
na większości, nawet tych poważniejszych, występów
kosztują w granicach 400 zł, natomiast jeden z najdroższych mikrofonów dynamicznych, który do tej pory
widziałem kosztuje 1800 zł.
Mimo dużej odporności na warunki fizyczne,
mikrofony dynamiczne raczej nie są wykorzystywane
do nagrań odgłosów natury, ze względu na bardzo
niską czułość, za to może być to dobre rozwiązanie
dla wokalistów, którzy stosunkowo tanim kosztem
chcieliby nagrać swoją twórczość. Oczywiście warto
w takim przypadku zaopatrzyć się w kartę dźwiękową
lub rejestrator o dobrym przedwzmacniaczu, aby
mikrofon nie szumiał.
Mikrofony pojemnościowe
Są przede wszystkim droższe. Koszt sensownego
„pojemnika” do zastosowań w domowym studio
to jakieś 300 zł. Za przyzwoitej klasy mikrofon trzeba
zapłacić ok. 1000 zł, a ceny najlepszych rozwiązań
potrafią osiągnąć pięciocyfrowe sumy.
Ponadto taki mikrofon jest znacznie delikatniejszy
i w co bardziej dynamicznych sytuacji koncertowych
mógłby nie wytrzymać.
Zaletą takiego mikrofonu jest natomiast jakość produkowanego dźwięku. Bierze się ona z faktu, że działa
on na zupełnie innej zasadzie niż mikrofon dynamiczny.
Element drgający stanowi okładkę kondensatora,
który pod wpływem drgań zmienia swoją pojemność.
Wynika z tego fakt, że taki mikrofon musi być zasilany
z zewnątrz, aby kondensator miał prąd. Najczęściej
na mikrofon podawane jest napięcie 48 V, przesyłane
tym samym kablem, którym mikrofon dostarcza sygnał.
Oczywiście urządzenie, do którego podłączamy taki
mikrofon, musi umieć dostarczyć takie napięcie.
Inną zaletą jest znacznie silniejszy oraz jaśniejszy dźwięk. Mimo mniejszej odporności na warunki
zewnętrzne, najczęściej wykorzystywanymi mikrofonami do nagrań odgłosów natury są właśnie mikrofony pojemnościowe, oczywiście ze względu na jakość
produkowanego dźwięku. Dodatkową zaletą może być
fakt, że w przeciwieństwie do mikrofonów dynamicznych, które z reguły są mikrofonami kierunkowymi,
konstrukcje pojemnościowe mogą być zarówno jedno,
jak i wielokierunkowe.
W dzisiejszych czasach mikrofony wbudowane w tanie urządzenia rejestrujące są całkiem przyzwoitej jakości, choć od reguły zdarzają się wyjątki. Dysponując kwotą 400 złotych możemy kupić sprzęt, który będzie
miał na tyle zadowalającą jakość nagrań, że możemy pokusić się o rejestrowanie podcastów, koncertów,
wyjazdów czy innych wydarzeń, które chcemy czasem powspominać
11
Mikrofony możemy podzielić ze względu na: typ konstrukcji, charakterystykę kierunkową oraz zastosowanie
Mikrofony elektretowe
Niektórzy uważają, że to taki swego rodzaju podgatunek mikrofonów pojemnościowych. Inni twierdzą,
że jest to zupełnie osobny typ mikrofonów, a dyskusje
ciągną się na forach dla dźwiękowców przez setki
postów.
Mikrofon elektretowy to coś w rodzaju mikrofonu
pojemnościowego dla ubogich. Czasami takie konstrukcje nazywane są „wstępnie spolaryzowanymi”,
gdyż element, z którego wytwarzany jest kondensator, fabrycznie posiada pewien ładunek. Mimo tego
wymaga on zasilania, choć znacznie mniejszym napięciem - najczęściej 5V. Z uwagi na mniejsze napięcie
oraz częste używanie takich mikrofonów w sprzęcie
konsumenckim, który nie zawsze potrafi dostarczyć
do mikrofonu napięcie, producenci nierzadko umożliwiają instalowanie w mikrofonie baterii typu paluszek,
z której pobierany jest prąd potrzebny do zasilenia
kondensatora. Jednak w dzisiejszych czasach większość kart dźwiękowych, dyktafonów i innych urządzeń, do których przewiduje się podłączanie mikrofonu, może takie napięcie dostarczyć. W urządzeniach
pokroju Olympusa z serii LS, Zooma, Rolanda itd.
często można ręcznie włączyć dostarczanie takiego
napięcia do gniazdka. Jeśli produkt daje taką możliwość, prawdopodobnie funkcja będzie określona jako
„plugin power”.
Mikrofony elektretowe, dzięki niewygórowanej
cenie oraz stosunkowo dobrej jakości produkowa-
nego dźwięku, spotykamy dość często w codziennym
życiu. Można je znaleźć w zdecydowanej większości
telefonów komórkowych, dyktafonów, amatorskich
kamer, laptopów, a nawet w niektórych nieco bardziej
profesjonalnych urządzeniach, służących do rejestracji
dźwięku itd. Również, gdy kupujemy mikrofon komputerowy prawdopodobnie mamy do czynienia z rozwiązaniem elektretowym.
Inne
Oczywiście typów mikrofonów jest znacznie więcej, jak
na przykład wstęgowe, kontaktowe, laserowe... jednak
są one tak rzadko stosowane, że możemy się nimi
w tym artykule nie zajmować.
Podział ze względu na charakterystykę
kierunkową
Mikrofon może odbierać dźwięki tak samo głośno
ze wszystkich stron, ale może również lepiej rejestrować dźwięk z jednego lub dwóch konkretnych
kierunków.
Najczęściej stosowanym określeniem jest charakterystyka dookólna, której nazwa słusznie sugeruje,
że mikrofon nagrywa wszystko z dowolnej strony
z taką samą głośnością. Niektórzy producenci, trzymający się naukowych określeń, nazywają taką charakterystykę ciśnieniową. Rzadko wymienianą zaletą
takich mikrofonów jest ich nieco większa odporność
na podmuchy, np. wiatru.
NR 3 (24) 2014
12
Mikrofon elektretowy to coś w rodzaju mikrofonu pojemnościowego dla ubogich, spotykane są często podczas wszelkiego rodzaju konferencji, wykładów i spotkań roboczych
Drugą, równie często spotykaną charakterystyką,
jest kardioida. Oznacza ona, że mikrofon będzie nagrywał dobrze głównie z jednego, określonego kierunku,
najczęściej na wprost. Jeśli ktoś ma ochotę wprawić
nieobeznanego słuchacza w konfuzję, może zastosować również określenie „charakterystyka gradientowo
ciśnieniowa”.
Nieco rzadziej używana jest charakterystyka
ósemkowa, w której mikrofon dobrze radzi sobie
z dźwiękami napływającymi z przodu i z tyłu,
natomiast dźwięki z boku wychwytują słabiej.
Istnieje jeszcze kilka kształtów charakterystyk kierunkowych mikrofonów, ale są one stosowane na tyle
rzadko, że mała jest szansa na spotkanie takiej.
Na koniec warto wspomnieć o charakterystyce
hiperkardioidalnej, w której słyszalna przez mikrofon
wiązka dźwięków jest jeszcze węższa.
Inne ważne parametry mikrofonów
Jednym z najczęściej spotykanych parametrów w niemal każdym mikrofonie jest pasmo przenoszenia, które
określa minimalną i maksymalną częstotliwość, czyli
najniższy i najwyższy dźwięk, jaki mikrofon jest w stanie zarejestrować.
Tutaj pojawia się szerokie pole manewru dla wszelkiego rodzaju marketingowych chwytów, mających za
zadanie przyciągnąć klientów, gdyż żaden mikrofon nie
ma jakiejś zdefiniowanej granicy, od której nagle traci
„słuch”. Praktycznie zawsze jest tak, że od pewnej częstotliwości dźwięki są rejestrowane coraz ciszej i wraz
ze wzrostem częstotliwości mikrofon „słyszy” coraz
słabiej. Nie ma, o ile mi wiadomo, żadnych norm, które
określają próg „słyszenia mikrofonu”, którego producenci sprzętu komputerowego powinni się trzymać.
W związku z tym producent ma wolną rękę w określeniu progu „słyszenia” mikrofonu.
Z ludzkim uchem jest z resztą dość podobnie. Jeśli
ktoś z Czytelników przeprowadzał badania słuchu
wie, że jego wynikiem jest wykres, którego jedną oś
stanowi natężenie dźwięku, a drugą częstotliwość.
Przyglądając się bliżej takiemu wykresowi, możemy
stwierdzić, że linia, która odzwierciedla stan naszego
słuchu, nie jest prosta i w przypadku najniższych
i najwyższych częstotliwości coraz bardziej się zakrzywia, o ile nie mamy do czynienia z wyjątkowej jakości
słuchem. Na szczęście, w przypadku profesjonalnych
mikrofonów, producent z reguły określa, w jakim przedziale głośności podawane jest pasmo przenoszenia
np. dla +/- 10 dB zakres przenoszonych częstotliwości
mieści się w granicach 20 do 20000 Hz. Oznacza to,
że mikrofon przenosi dźwięk z podanego zakresu
z różnicą w głośności nie przekraczającą 10 decybeli.
Podobnie rzecz ma się w przypadku pasma przenoszenia mikrofonów.
13
Niektórzy producenci podają w specyfikacji
również wykres charakterystyki częstotliwościowej
produktu. W przypadku mikrofonów komputerowych
często mam wrażenie, że przedział głośności wynosi
co najmniej 50 decybeli. Poziom taki odpowiada
mniej więcej rozmowie prowadzonej normalnym
głosem. Innymi słowy, wystarczy, że dźwięk słyszalny
z głośnością rozmowy będzie przez mikrofon ledwie
zarejestrowany, a producent może już śmiało napisać,
że mieści się on w granicach «słyszenia» mikrofonu.
Wynika stąd fakt, że w przypadku tanich mikrofonów
niestety nie ma sensu kierowanie się parametrem
przenoszonych częstotliwości chyba, że producent
stanie na wysokości zadania i zamieści w specyfikacji
informację, w jakim przedziale głośności jest podawany pomiar.
Innym, spotykanym raczej w profesjonalnych
mikrofonach, parametrem jest czułość mikrofonu,
podawana w zależności od producenta albo w miliwoltach na paskal, tj. wytwarzanym napięciu przy
ciśnieniu jednego paskala, albo w decybelach,
w odniesieniu do 0 dB=1V/PA przy 96dB SPL. Drugi
system wartości oznacza napięcie podane w decybelach, jakie wytworzy mikrofon, gdy działa na niego
dźwięk o natężeniu 96 decybeli, gdy za zero decybeli
weźmiemy napięcie jednego wolta, wygenerowane
przez urządzenie przy takim samym natężeniu.
Wszystkie te wartości oznaczają, jak „głośny” jest
mikrofon i czy potrzeba silnego przedwzmacniacza,
aby było cokolwiek słychać.
Warto zatrzymać się tutaj na chwilę przy skali
decybelowej. Skala ta jest skalą logarytmiczną. Oznacza to, że określa ona jedynie zależności pomiędzy
kolejnymi wartościami. Zawsze +6 dB oznacza dwa
razy więcej. Oznacza to również, że skala taka jest
zawsze względna. Na przykład, gdyby oznaczyć skalą
decybelową prędkość, w żadnym wypadku 0 dB nie
mogłoby oznaczać stania w miejscu, ponieważ
0 pomnożone dowolną ilość razy daje zawsze O. Dajmy
wobec tego 0 dB w miejscu dziesięciu kilometrów
na godzinę. W tym przypadku 6 decybeli będzie określać 20 kilometrów na godzinę, 12 decybeli będzie
oznaczać 40 kilometrów na godzinę, 18 decybeli
będzie oznaczało jazdę osiemdziesiątką i tak dalej.
Tak samo -6 dB będzie równowartością 5 kilometrów
na godzinę, -12 będzie tym samym, co 2,5 kilometra na godzinę itd. W ten sposób stanie w miejscu
będzie oznaczało minus nieskończoność. Piszę o tym
dlatego, że stosowanie różnych systemów wartości
w przypadku mikrofonów jest nieco mylące. Przykładowo 20mV/Pa to w przybliżeniu -34dB w odniesieniu do 1V/Pa, 1mV/Pa to mniej więcej -60dB w takim
Zgodnie z prawem popytu i podaży, każda nisza musi być jakoś wypełniona, na rynku dostępne są względnie
tanie, niewielkich rozmiarów mikrofony, które mogą w przyzwoitej jakości, równocześnie przy niewielkich
rozmiarach, nagrać odgłosy otoczenia, słowa wykładowcy czy notatkę głosową ze spotkania
NR 3 (24) 2014
14
samym odniesieniu, 2mV/Pa to -54dB również
w odniesieniu do 1V/Pa. Generalna zasada mówi,
że im więcej mV/Pa lub w drugim systemie pomiarów
decybeli, tym głośniejszy jest mikrofon. Należy również pamiętać, że zawsze dwa razy więcej miliwoltów
to +6 decybeli. Mikrofony dynamiczne mają przeważnie czułości na poziomie 1mV/Pa, w przypadku mikrofonów pojemnościowych wartości te są często rzędu
15-20 i więcej mV/Pa. Niektóre mikrofony elektretowe
mają poziomy przekraczające nawet 30 mV/Pa.
Kolejnym parametrem, przedstawianym w specyfikacji, jest poziom szumów, definiowany w bardzo różny
sposób i nie zawsze poprawnie określony. Oczywiście
im mniej decybeli tym lepiej, ale należy pamiętać,
że skala ta jest zawsze względna i jeśli nie podano
żadnego punktu odniesienia, nie bardzo wiadomo,
jak to rozumieć. To tak, jakby producent przedstawiał
przyspieszenie samochodu od 0 do 100 w powiedzmy
10 sekund. Nie bardzo wiadomo, czy chodzi o kilometry czy mile na godzinę.
Można czasem spotkać jeszcze parametr, określający maksymalną głośność, przy której mikrofon nie
będzie miał więcej niż 1% zniekształceń, ale z reguły
te wartości są na tyle wysokie, że aby je osiągnąć,
trzeba by nagrywać w bezpośredniej bliskości start
odrzutowca. Jednak w studiach nagrań bądź podczas
koncertów, gdzie instrumenty są nagrywane niejednokrotnie z odległości kilku lub kilkunastu centymetrów
takie, a czasem większe poziomy głośności, występują
dość często.
Kilka porad praktycznych dla wybierających
mikrofon
W dzisiejszych czasach mikrofony wbudowane
w tanie urządzenia rejestrujące są całkiem przyzwoitej jakości. Oczywiście, jak to zwykle bywa,
od reguły zdarzają się wyjątki, jednak dysponując
kwotą 400 złotych możemy kupić sprzęt, który będzie
miał na tyle zadowalającą jakość nagrań, że możemy
pokusić się o rejestrowanie podcastów, koncertów,
wyjazdów czy innych wydarzeń, które chcemy czasem
powspominać. W czasie pisania tego artykułu urządzeniem, które wydaje się mieć najlepszy stosunek
ceny do jakości jest Zoom H1, który jest tani, dość
mały i jednocześnie posiada wbudowane mikrofony
przyzwoitej jakości, a przy tym obsługa nie nastręcza większych problemów. Popularne wśród osób
niewidomych urządzenia firmy Olympus niestety nie
mogą się poszczycić mikrofonami najlepszej jakości,
a to za sprawą problemów z przenoszeniem niskich
częstotliwości. Co prawda inżynierowie z Olympusa
częściowo rozwiązali problem, montując osobny
mikrofon tylko do przenoszenia basów, ale takie rozwiązanie zmniejsza szerokość bazy stereo. Niestety
stereofoniczny mikrofon, który byłby wyraźnie lepszy
fot. BaLL LunLa, pavelgr, Bornfree, razihusin, photopixel, wellphoto, Iaroslav Neliubov, eldar nurkovic
15
od tego wbudowanego, to wydatek kilkuset złotych,
więc przed kupnem sprzętu warto zastanowić się nad
tym, czy ważniejsza jest jakość czy udźwiękowione
menu. Zoom H1 nie posiada w ogóle menu i wszystkie
funkcje mają osobne przyciski, których z resztą nie
jest dużo.
Nagrywanie binauralne
Na koniec mikrofony, które mogą zainteresować
podróżników, którzy chcieliby nagrać wszystko
w miarę możliwości wygodnie, a przy tym bardzo
efektownie. Swego czasu w serwisie Youtube dość
dużą popularnością cieszył się filmik znany jako
„wirtualny fryzjer”. Było to nagranie, które, odtwarzane w słuchawkach, brzmiało niezwykle realistycznie, nierzadko przyprawiając o dreszcze pozornie
zbliżającym się do głowy słuchacza dźwiękiem
maszynki do strzyżenia bądź nożyczek. Okazuje się,
że podobne efekty możemy osiągnąć, wydawszy
jedynie kilkaset złotych.
Wszystko za sprawą techniki binauralnej. Polega
ona na umieszczeniu możliwie blisko uszu osoby
nagrywającej miniaturowych mikrofonów o charakterystyce dookólnej. Wtedy, przy odtwarzaniu takiego
nagrania w słuchawkach, mózg będzie interpretował
dochodzące dźwięki niemal tak samo, jakby były
słyszalne przez nasze uszy i wszelkie jego metody
na określenie kierunku dźwięku będą działały poprawnie. Dodatkowym atutem takiego rozwiązania może
być fakt, że takie mikrofony z reguły przyczepione
są do głowy bądź ubrania. Dzięki temu mamy znacznie większą swobodę działania, wolne obie ręce,
a w związku z czym łatwiej nagrywać, np. w czasie
podróży, korzystając jednocześnie z laski oraz idąc
z przewodnikiem. Rozwiązanie jest przy okazji dyskretne, ponieważ mikrofony są małe i nie rzucają się
w oczy.
Niestety mikrofony, które dostępne są w Polsce,
zaprojektowano w taki sposób, że użytkownik wkłada
je do uszu, co znacznie ogranicza poziom słyszanych
dźwięków. Rozwiązań, które nie powodują takich problemów, musimy na chwilę obecną szukać za oceanem,
gdzie kosztują mniej więcej sto sześćdziesiąt dolarów.
Można jeszcze, mając podstawową wiedzę elektroniczną, pokusić się o zrobienie sobie takich mikrofonów z dostępnych na rynku elementów oraz łatwych
do znalezienia w Internecie schematów. Koszt materiałów potrzebnych do wykonania mikrofonów to około
pięćdziesiąt złotych, a efekt może być na prawdę
zadowalający.
Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak życzyć Czytelnikom owocnego nagrywania.
NR 3 (24) 2014
16
Sprzętowa
strona dźwięku
Patryk Faliszewski
Artykuł ten nie jest
adresowany do audiofilów
czy też osób, chcących
uzyskać krystaliczną jakość
dźwięku. Kieruję go raczej
do osób, które chcą brzmieć
na jakimkolwiek poziomie,
a przy tym osiągnąć
to stosunkowo małym
kosztem.
Choć technologie mobilne,
tablety, smartphone’y i wszystkie formy post-PC zyskują coraz
bardziej na popularności, wielu
ludzi nadal decyduje się na zakup
klasycznej skrzynki stawianej pod
biurkiem.
Dla wszystkich, którzy choć
w drobnym stopniu interesują się
dźwiękiem, komputer PC nadal
daje najwięcej możliwości rozbudowy swojego systemu audio, czy
to o dobrej jakości mikrofon, czy
o zestaw pozwalający na cieszenie
się dźwiękiem przestrzennym.
5 + 1 a może więcej?
Pomimo całej swej sympatii
do naturalnego, czystego brzmienia, nie każdemu zalecam inwestowanie w systemy dźwięku
przestrzennego. Zestaw 5 + 1
w pomieszczeniu o rozmiarach
4 na 3 metry to zdecydowanie
nienajlepsze rozwiązanie. Dźwięk
w tym przypadku zwyczajnie
nie będzie miał miejsca na to, by
swobodnie wybrzmieć, a co za tym
idzie, znajdując się w jego centrum
będziemy przeważnie w jednej,
wielkiej dudniącej puszce. Po dru-
17
gie, zintegrowane z naszym systemem karty dźwiękowe w systemie
5+1 to z reguły tylko trzy wejścia.
Znacząca większość producentów
chipsetów dźwiękowych zintegrowanych, ale i tych zewnętrznych
minimalizuje ilość gniazd, rozmiar
i koszty, zaopatrując swój produkt jedynie w trzy, odpowiednio
parowane gniazda. Jeśli zatem
będziemy chcieli użyć tylnej pary
głośników, niestety, wejście liniowe
będzie należało odłączyć. Rzadko
zdarzają się karty z osobnym,
dedykowanym wejściem mikrofonowym czy liniowym, nie łączonym
z którymś z kanałów wyjściowych.
Pamiętajmy również, że dźwięk
5+1 lub więcej nie zawsze jest
wspierany, a wrażenie często
uzyskuje się jedynie podłączając
zewnętrzny odtwarzacz, lub dobrze
zgrany obraz DVD, odtworzony
odpowiednim programem. Jeżeli
jesteśmy w pełni przekonani
do takiego rozwiązania, to, czy tego
chcemy, czy nie, liderem w tej dziedzinie, przynajmniej pod względem
wizerunkowym, jest firma Creative.
Wymieniam tę firmę, ze względu
na dużą dostępność ich produktów
w Polsce i w miarę korzystną cenę.
Jeżeli w komputerze stacjonarnym posiadamy kartę Realtek
HD Audio, jest duża szansa na to,
że pozwoli nam podłączyć system
5+1, jednak zajmując wszystkie
dostępne tam w tylnym panelu
gniazda. Starsze typy Realteków
posiadają 6 gniazd: słuchawki,
subwoofer, tył (stereo), centrum,
mikrofon, linia.
Słów kilka o mikrofonach
i urządzeniach
nagrywających
O ile uzyskanie dźwięku stereofonicznego poprawnej jakości
możliwe jest za 50 złotych, 60
z obudową, o tyle sprawa komplikuje się, gdy zależy nam na przy-
Komputer PC nadal daje najwięcej możliwości rozbudowy swojego systemu audio
NR 3 (24) 2014
18
Umieszczanie rozbudowanego zestawu audio w małym pomieszczeniu sprawi, że będziemy czuli się jak w wielkiej dudniącej puszce
łączu mikrofonowym przyzwoitej
jakości. Jeszcze dwa czy trzy lata
temu w niemal każdym notebooku
i większości stacjonarnych komputerów królował tani, tajwański
układ scalony REALTEK – najczęściej seria ALC-8xx, znany jako
Realtek HD Audio. Urządzenie
to ma za zadanie przetransmitowanie dźwięku w jakości jakiejkolwiek. Pętle mas, śmieci od dysków
twardych, różnice napięcia w instalacji elektrycznej, wreszcie szumy
własne urządzenia na poziomie nie
wiele niższym, niż wprowadzany
z zewnątrz za pomocą mikrofonu
komputerowego sygnał, tak w skrócie można opisać dźwięk nagrany
przez Realteka. Względem poprzednika - AC-97, o którym krążą
skrajnie entuzjastyczne i krytyczne
opinie, HD audio jest nieco bardziej
wyrównany. Producent oczywiście
troszczy się o tę jakość i udostępnia nam algorytmy poprawiające ją,
lecz niestety bardziej to szkodzi niż
pomaga. Ostatnimi czasy tendencja jakości zwyżkuje i zdarzają się
Realteki HD, których dźwięk jest
naprawdę akceptowalny - nawet
gdy używany jest mikrofon wbudowany w laptopa czy ultrabooka.
Często jednak gniazdo zewnętrznego mikrofonu nadal odbiega
jakością.
SoundMax
Jest to zintegrowany chipset, posiadający wiele swoich wariantów.
Każdy komputer może mieć fizycznie inny układ, choć firmowany tak
samo, a jego panel zarządzania
będzie wyglądał inaczej. Efekty
usprawniające obsługę audio też
są inne dla każdego z urządzeń
z tej serii, z jakimi miałem do czynienia. W zależności od laptopa czy
komputera, karta ta ma dwa lub
trzy gniazda - słuchawki, mikrofon
(flexy jack) oraz rzadziej wejście
liniowe. Charakteryzuje się dobrej,
jak na rozwiązania wbudowane,
jakości przedwzmacniaczem mikrofonowym, dość niskimi opóźnieniami transferu oraz w przypadku
kart z trzema gniazdami obsługą
5+1.
IDT audio
Tak widziane w systemie są zintegrowane z płytą główną chipsety Intela. Karta bardzo modularna, bardzo mocno zmieniana
na potrzeby każdego z zastosowań
– czy to laptop, czy ultrabook,
i w zależności od ceny komputera
wyposażana w odpowiednie funkcje. Nie spotkałem się z wielokanałowym IDT Audio, choć formaty
cyfrowe i wejścia SPDIF jak najbardziej obsługuje. Od strony urządzenia wejściowego IDT audio to chyba
najciekawsza karta. Przedwzmacniacze porównywalne z SoundMaxami, ilość efektów przetwarzają-
19
cych bardzo zmienna, w zależności
od ceny komputera/płyty. Mocno
rozbudowane są w niej okna dialogowe ustawień. Dla komputerów
HP z głośnikami wewnętrznymi
Beats posiada na przykład kompresję i wzmocnienie dźwięku niezależne od ustawień Windowsa.
możliwości korekcji wyjściowego
dźwięku. Rozmyślnie zaprojektowano tu także algorytm odszumienia mikrofonu. Łączy on bramkę
szumów i klasyczny, spektralny
odszumiacz.
Conexant SMART AUDIO HD
Co jednak, gdy szukam
jakiejś taniej karty
zewnętrznej?
Układ scalony możliwościami
dorównujący chyba IDT audio, oferujący bardzo nietypowe niekiedy
efekty poprawy dźwięku dla urządzenia odtwarzającego. Niestety,
jego panel konfiguracyjny jest
bardzo źle dostępny dla programów czytających ekran, a szkoda,
bo daje nam on naprawdę niezłe
Nasuwa się tu przysłowie „im dalej
w las, tym więcej drzew”, choć
słowo „taniej” dość mocno określa
rodzaj tego lasu. Cokolwiek sobą
reprezentujące karty muzyczne PCI
i PCIE to wydatek koło 170 złotych,
im lepiej, tym drożej. Z USB sprawa
jest łatwiejsza, bo posiadającą
niewiele, poza wejściem i wyjściem,
Liderem w dziedzinie kart dźwiękowych w Polsce jest, przynajmniej
pod względem wizerunkowym, firma Creative, której produkty przekonują do siebie nie tylko ceną, ale też jakością
kartę X-fi Play Creative’a zakupimy
za jakieś 80 zł, a coś, co w ogóle
wyda z siebie dźwięk, za 30.
Ja od paru lat używam opisanej w serwisie tyflopodcast.
net karty ASUS xonar u3 audio.
Zakup tej karty naprawdę odciągnął mnie od patrzenia na stoiska
z niedrogimi kartami przenośnymi, ponieważ ten Asus po prostu działa. Mógłbym narzekać,
że przedwzmacniacz mikrofonowy
generuje nazbyt dużo stałej składowej, że trochę ta karta szumi
i że dźwięk nie jest 24-bitowy,
ale zawsze to lepiej, niż wbudowany Realtek. Urządzenie posiada
stereofoniczne wejście mikrofonu
i liniowe, zrealizowane na jednym
gnieździe (tzw. flexy jack, idąc
za nomenklaturą firmy Creative).
W systemie Windows 7 i wyżej,
by używać jej bez niedostępnych
sterowników w trybie linii, należy
wyłączyć „mikrofon” w jego
właściwościach. Aby z powrotem używać mikrofonu, należy
go jedynie włączyć. Nie potrzeba
wyłączać gniazda liniowego, gdyż
mikrofonowe ma pierwszeństwo.
Wymienione wyżej mankamenty
i podane niżej wady nadrabia bardzo głośnym wejściem słuchawkowym, o liniowej krzywej głośności,
co komplikuje nieco dokładność
regulacji w Windows 7 i wyżej.
Karta charakteryzuje się również
tzw. extra podbiciem głośności,
które jest de facto limiterem,
i co równie istotne, przenośnością.
Wada to bezsprzecznie niedostępny program, umożliwiający
zastosowanie dodatkowej korekcji dźwięku wyjściowego. Sygnał
z mikrofonu komputerowego
jest odtwarzany tylko w lewym
kanale, jako że mikrofony często
nie są mostkowane wewnątrz.
Dopóki nie używamy komunikatora
wysyłającego dźwięk w stereo, nie
powinniśmy mieć problemu – lewy
kanał zawsze zawiera dźwięk.
SB X-fi go! Pro. Karta, o której
wiem stosunkowo nie wiele, gdyż
posiadam jej poprzedniczkę,
NR 3 (24) 2014
20
bez „PRO” na końcu, względem
poprzedniczki różni się przede
wszystkim poprawionym oprogramowaniem wewnętrznym (firmware). Do istotnych cech tej karty
należy zaliczyć: 24-bitowe przetwarzanie, wyjście stereo, wejście
mikrofonu (mono), dość dostępny
panel kontrolny. Cena to również
około 130 złotych.
Wróćmy na chwilę do uznawanych za „bardziej profesjonalne”
kart, umieszczanych w gniazdach
PCI. O taką kartę na pewno nie
wzbogacimy komputera przenośnego. Takie karty często mają
wejście liniowe, oparte o jack 3.5
MM czy nawet kable RCA (cinch),
i wcale nie jest pewne, że spotkamy tam wejście mikrofonowe
z zasilaniem 5 V dla podłączenia
mikrofonu komputerowego. Wzrasta jednak prawdopodobieństwo,
że wielokanałowy system 5+1 zbudujemy tu dużo łatwiej.
W cenie do 200 złotych na USB
możemy też natrafić na karty niekiedy zwane interface’ami (na przykład Behringer seria UCA). Lepiej
wyposażone modele mogą kosztować do 600 zł. Warto tu wymienić
urządzenia takich firm jak Audio-
trak czy Lexicon. Takie karty potrafią mieć już 3-pinowe wejścia XLR,
umożliwiające podłączenie mikrofonu na przykład dynamicznego.
Droższe egzemplarze mogą oferować wejścia/wyjścia MIDI, zasilanie
phantom (48 V) czy wejścia instrumentalne – liniowe, lecz o innych
cechach oporności. Zdarza się też,
że obsługują natywnie niskoopóźnieniowy system dźwięku ASIO.
Tu jednak zahaczamy już o gałąź
półprofesjonalną.
Mikrofon do samodzielnego
montażu firmy Panasonic
Znane problemy interface’ów
Windows 7, z racji nowego systemu
dźwięku, potrafi mylnie rozpoznawać wejścia liniowe interface’u jako
mikrofon. Tym samym, prawidłowy
sygnał liniowy będzie w systemie
przesterowany. Obejściem jest
zmniejszenie poziomu głośności
urządzenia po stronie Windowsa,
lecz i to nie odda nam wiernej
napięciowej interpretacji sygnału.
Jako karta dźwiękowa mogą
służyć urządzenia nagrywające firm
Zoom czy Olympus. Ich odpowiednie ustawienie oraz podłączenie do komputera spowoduje,
że dźwięk mikrofonów takiego
urządzenia będzie mógł być użyty
jako kolejna karta muzyczna. Wyjściem tej karty będzie głośnik lub
słuchawki rejestratora.
Słuchawki na USB to też
karta dźwiękowa
W zasadzie wszystkie słuchawki
USB to karty muzyczne. Wbudowane w nie mikrofony służą jako
wejścia. Tu jakość jest na prawdę
różna, a znaleźć dobre urządzenie
tego typu nie jest wcale łatwo. Ten
sam model słuchawek, tej samej
serii może zachowywać się różnie
w dwóch egzemplarzach. Słuchawki z mikrofonem USB często
mają problem z odtwarzaniem
sygnału mikrofonu, gdy karta
wejściowa jest programistycznie
otwierana jako stereo.
Trochę o mikrofonach
komputerowych
Jeszcze dwa czy trzy lata temu w niemal każdym notebooku i większości stacjonarnych komputerów królował tani, tajwański układ scalony
REALTEK – najczęściej seria ALC-8xx, znany jako Realtek HD Audio
Mikrofony komputerowe to najczęściej mikrofony elektretowe,
rzadziej niskiej klasy pojemnościowe. Wspomagane są zasilaniem
5V (jak porty USB), nie zaś profesjonalnym Phantom (12, 24, lub
48 V). W instrukcjach obsługi kart
muzycznych należy takich informacji szukać pod nazwą „plugin
power” bądź podobnie.
Mikrofon komputerowy, podłączony do gniazda liniowego –
to jest bez wzmocnienia i zasilania,
nie będzie słyszalny. Jaki mikrofon
wybrać? Czym się kierować? Niestety, pomimo szczerych chęci, nie
umiem na to pytanie odpowiedzieć
fot. Dmitry Melnikov, Nomad_Soul, Kzenon, Creative, Futase_tdkr, Panasonic, manost2010
21
jednoznacznie. Rynek mikrofonów
w cenie do 40 zł rozwija się tak
dynamicznie, że informacja podana
dziś, za trzy miesiące może być
nieaktualna. Wybór jest tym trudniejszy, że specyfikacje techniczne
niejednokrotnie deklarują pasmo
przenoszenia mikrofonu od 20
do 20.000 Hz, świetną czułość
i w ogóle prawie nie różnią się między sobą. Zderzenie z praktyczną
stroną tej branży okazuje się zatem
bolesnym kopniakiem. Mikrofonom
brakuje wysokich tonów, charakterystyka przenoszenia jest bardzo
nierówna, często słucha się tego
po prostu nieprzyjemnie.
Urządzeniem, które dostać jest
dość ciężko, a całkiem sprawnie
wykonuje swoją pracę jest Mediatech MT-391 – mikrofon na gęsiej
szyi, z włącznikiem i wejściem
słuchawkowym. Cena urządzenia
oscyluje w granicach 30-40 złotych,
a mikrofon, jak na tę klasę sprzętu
sprawdza się po prostu dobrze. Stosunkowo silny sygnał i dość równe
pasmo przenoszenia to atuty tego
urządzenia. Jeżeli zatem uda się
komuś dostać jeszcze mikrofon
Mediatech MT-391, co wcale nie
jest takie łatwe, będzie to dobry
wybór. Firma Mediatech deklaruje, że nowy MT-392 jest w zasadzie tym samym, a jest nowszy
i łatwiej dostępny. Nic bardziej
mylnego: mikrofon potwierdza stereotyp brzmieniowy każdej takiej
zabawki i wcale nie jest swych 30
złotych wart.
Swego czasu firma Hama
zajmująca się wszystkim od klawiatur, przez myszki do mikrofonów komputerowych miała także
w ofercie podłączany bezpośrednio
do gniazda jack mikrofon „for notebook”, kosztujący około 7 złotych.
Porównywalny był z Mediatechem
391.
Dla konstruktorów majsterkowiczów. Firma Panasonic oferuje
elektretową kapsułę mikrofonową
za nieco ponad 2 dolary (w Polsce
około 15 złotych), do samodzielnego montażu. O okablowanie,
sposób lutowania i wejścia należy
zadbać we własnym zakresie.
WM-61, bo o niej mowa, jest
naprawdę dobrą, dość równą
kapsułą mikrofonową, o bardzo
mocnej czułości, stosowana jako
mikrofon pomiarowy w konsumenckich systemach kalibracji
dźwięku NP.: zestawach kina
domowego. Popularna jest przede
wszystkim dzięki cenie i dookólnej
charakterystyce, co w przypadku
nagrywania głosu może nieść za
sobą dużo odbić z pomieszczenia,
lecz do zastosowań kalibracji czyni
ten mikrofon użytecznym. Spotkałem się również z zastosowaniem
pary WM-61 zmostkowanych pod
jednym gniazdem TRS 3.5 MM jako
mikrofonów binauralnych.
laptopa może to już być: lewy,
prawy, masa, mikrofon. Aby ułatwić sobie życie, zalecałbym jednak
rozejrzeć się za którąś z wymienionych w tym artykule, bądź poszukaniem sobie odpowiadającej karty
dźwiękowej w rozsądnej cenie.
Zakładając, że przetestujemy osiem
kombinacji pinów w ośmiu przejściówkach po 20 zł, za tę samą lub
nie wiele wyższą cenę zakupimy
nie rewelacyjny, lecz wystarczający
do obsługi mikrofonu Asusa U3 lub
S-FI Go! Pro.
Nowe laptopy i gniazda
Combo
Na zakończenie o nowym trendzie,
który z urządzeń post-PC przenosi się i do naszych codziennych
stacji roboczych. Coraz częściej
napotykam urządzenia typu PC,
w których Realtek HD wyposażony jest w jedno gniazdo jack.
Gniazdo to jest czteropolowe, nie
zaś trójpolowe, jak w przypadku
klasycznego gniazda słuchawkowego, i oprócz lewego, prawego
i masy zawiera jeszcze jeden pin
mikrofonu. Producent przewiduje bowiem, że będzie on wbudowany na przykład w zestaw
słuchawkowy, który podłączymy
do komputera, albo że skorzystamy
z tego, który został już wbudowany
w nasz komputer. Na rynku dostępnych jest mnóstwo przejściówek
z gniazda JACK 4-pin, na dwa
trójpolowe, w cenach nie przekraczających 30 złotych z wysyłką.
Gdzie tkwi szczegół? Schematy
gniazda wejściowego nie są nigdzie
dokumentowane, zatem rozlutowanie chipsetu lub czysty fart mogą
wskazać nam dobry wariant. Pod
pojęciem schemat mam tu na myśli
przypisanie pinów do funkcji
wewnątrz gniazda. Przykład: lewy,
mikrofon, prawy, masa. Dla innego
Mikrofon komputerowy, podłączony do gniazda liniowego –
to jest bez wzmocnienia i zasilania, nie będzie słyszalny
NR 3 (24) 2014
22
Olympus LS-14
Krzysztof Wostal*
mówiący rejestrator
dźwięku
Krzysztof Wostal
Od jakiegoś czasu poszukiwałem dla siebie
rejestratora dźwięków. W związku z pracą
zawodową, społeczną oraz ze względu
na częste uczestnictwo w różnego rodzaju
konferencjach jest dla mnie niezbędny. Jedną
z najważniejszych cech, jakie musiał posiadać
wybrany przeze mnie model, była wysoka
jakość nagrywanego dźwięku.
Na początku bieżącego roku otworzyłem pudełko,
w którym znaleźć miałem rejestrator dźwięku Olympus
LS-14. Kupiłem go trochę w ciemno, kierując się tym,
co na jego temat przeczytałem oraz opiniami kilku osób,
których zdanie cenię. W niniejszym artykule podzielę się
wrażeniami z użytkowania tego rejestratora. Nie będę
skupiał się na danych technicznych, a raczej przedstawię moje osobiste odczucia, istotne z punktu widzenia
osoby z dysfunkcją wzroku, którą sam jestem.
Do czego służy rejestrator dźwięku Olympus LS-14?
Olympus LS-14 jest rejestratorem, którego funkcjonalność kładzie nacisk głównie na nagrywanie, a nie
odtwarzanie.
23
Nagrania są wysokiej jakości. Za pomocą specjalnego pokrętła użytkownicy mogą ustawiać
tuner i 3 dodatkowe tryby nagrywania – „Quick”,
„Manual” i „Smart”. Dzięki „Automatic Gain Control (AGC)” w trybie „Quick” nie trzeba regulować
poziomu głośności. W trybie ‚’Manual’’ można
wprowadzić indywidualne ustawienia, natomiast
inteligentny tryb ‚’Smart’’ automatycznie ustawia
optymalne parametry – wykrywa maksymalną
głośność wejściową w określonych odstępach czasu
i optymalizuje poziom nagrywania. Nagrywanie rozpoczyna się automatycznie, po wcześniej ustawionym przez użytkownika odstępie czasowym: po 10
sekundach, po 30 sekundach, po jednej minucie lub
od razu.
Ponieważ wcześniej nie miałem opisywanego
tu urządzenia w rękach, nieco zaskoczył mnie jego
kształt. To miłe w dotyku, solidne, prostokątne
pudełko, na którego górnej ściance znajdują się
lekko odstające pod skosem mikrofony kierunkowe,
pomiędzy którymi jest jeszcze jeden mikrofon. Taki
układ zapewnia wysoką jakość rejestracji dźwięku
we wszystkich zakresach, od niskich do wysokich
częstotliwości. Połączenie mikrofonu stereofonicznego o wysokiej wydajności z mikrofonem środkowym, który wzbogaca tony niskie, umożliwia
szerokopasmową rejestrację dźwięków w zakresie
od 20 Hz do 20 000 Hz, zbliżonym do oryginalnego
brzmienia dźwięku.
Nagrywałem zarówno w trakcie różnego rodzaju
konferencji, meczów, koncertów, jak również
notatki głosowe. Jestem bardzo zadowolony z jakości nagrań. Nie zauważyłem, by sygnał był przesterowany, a w sytuacji, gdy mówcy przemawiali cicho
i nie trzymali mikrofonu w trakcie wystąpienia
na konferencji odpowiednio blisko ust, nagrania
okazywały się zdumiewająco dobrej jakości. Były
nawet takie sytuacje, że dopiero odsłuchując nagrania z rejestratora, w pełni rozumiałem, co prelegent
mówił.
Dodam jednak, że nieco rozczarował mnie
poziom głośności, gdy odsłuchu dokonywałem
bezpośrednio z rejestratora. Dopiero gdy plik skopiowałem na komputer i wzmocniłem za pomocą
programu MP3 Gain, uzyskiwałem właściwą dla
mnie głośność.
Godną uwagi cechą tego rejestratora jest funkcja
zapisu liniowego PCM o jakości przynajmniej równej
CD. Umożliwia ona realistyczny zapis dźwięku z najrozmaitszych źródeł. Szerokopasmowa rejestracja
dźwięku przy jednoczesnej wysokiej częstotliwości
próbkowania i transmisji bitów umożliwiają osiągnięcie jakości porównywalnej lub przewyższającej
jakość muzycznych płyt CD (częstotliwość próbkowania 44,1 kHz, przetwornik 16-bitowy).
Olympus LS-14 jest rejestratorem, którego funkcjonalność kładzie nacisk głównie na nagrywanie, a nie
odtwarzanie
Olympus LS-14 jako odtwarzacz książek
Moim zdaniem, osoby, które chciałyby wykorzystywać Olympus LS-14 głównie do słucha-
NR 3 (24) 2014
24
Wygląd urządzenia
Głośnik Olympusa LS-14 znajduje się na tylnej
ściance, w jego górnej połowie, natomiast w jej
dolnej części znajduje się miejsce, do którego wkładamy baterie. Są to standardowe paluszki. Pomiędzy
głośnikiem a komorą baterii znajduje się mały otwór
do przykręcenia dołączanego do urządzenia statywu,
który ułatwia np. stabilne ustawienie rejestratora
na biurku. Na dolnej ściance mamy także, w okolicach rogów, gumowe nóżki, które powodują, że urządzenie nie ślizga się na powierzchniach.
Po bokach urządzenia znajdują się gniazda wejścia
liniowego, słuchawkowego, mikrofonowego i USB,
a także gniazdo karty pamięci, zabezpieczone odchylaną, gumową osłonką. Ponad to na lewej ściance
umieszczono przełącznik, służący do uruchamiania
i wyłączania rejestratora.
Na przedniej ściance urządzenia, patrząc od góry,
czyli od mikrofonów, znajduje się wyświetlacz, a bezpośrednio pod nim w rzędzie 3 klawisze funkcyjne.
Poniżej nich, również w rzędzie, znajdujemy kolejne
klawisze, to jest START, STOP i nagrywanie.
Ostatnia część przedniej ścianki to, po prawej
stronie, klawisz szybkiego menu, pod nim, działające
skokowo, pokrętło do zmiany trybów, klawisze strzałek do poruszania się po menu, ułożone w kształt
koła, pośrodku którego znajduje się klawisz potwierdzenia, poniżej umieszczono klawisz kasowania. Niżej
w rogach, znajdują się diody sygnalizacyjne.
Krótka i częściowa charakterystyka
Olympus LS-14.
Poniższą charakterystykę rejestratora skróciłem
jedynie do opisania funkcji, które mogą mieć
znaczenie z punktu widzenia osoby niewidomej,
słabowidzącej i głuchoniewidomej, zwracając
też uwagę na ewentualne problemy manualne
użytkownika.
Celowo nie podaję dokładnych parametrów technicznych, gdyż suche dane można znaleźć np. na stronie www.olympus.pl. Po zakupie urządzenia zyskujemy
także dostęp do instrukcji obsługi w języku polskim,
znajdującej się w folderze „Manual” w pamięci
wewnętrznej rejestratora, którą również na rzeczonej
stronie można znaleźć.
Nośnik zapisu:
· pamięć zewnętrzna (gniazdo) - karta SD / SDHC
(512 MB - 32 GB),
· pamięć wewnętrzna - 4 GB.
Kartę pamięci wymienić jest łatwo. Znajdujące się
na prawej, bocznej ściance urządzenia gniazdo karty
przysłonięte jest gumową osłonką, którą należy
odchylić, by dostać się do rzeczonego slotu. W miarę
używania, osłonka nieco się obluzowuje, dlatego
warto ograniczyć wymienianie kart do niezbędnego
minimum.
Wyświetlacz:
· podświetlanie wyświetlacza – tak,
· kolor wyświetlacza – biały,
· rodzaj wyświetlacza - wyświetlacz z pełną, punktową matrycą,
· rozmiary wyświetlacza – 30,1 x 35,4 mm/1,83’’.
Jestem osobą całkowicie niewidomą i trudno mi
ocenić wyświetlacz. Dlatego, bazując jedynie na opiniach kilku słabowidzących osób, stwierdzam, że podświetlenie jest wyraźne i dobrej jakości.
· Przewodnik głosowy – tak.
Przewodnik głosowy oparty jest na nagranych
wcześniej plikach, które przypisane są do różnych
funkcji. Pozwala to jedynie na obsługę menu i wybór
większości ustawień. Nie można jednak sprawdzić
np. czasu czy daty, dzielić plików itp., a także samodzielnie, bez użycia wzroku, wykorzystać w pełni
wszystkie możliwości urządzenia.
Wymiary:
· Waga - 170 g (z bateriami),
· Szerokość x wysokość x głębokość – 52,5 x 138,7 x
23,5 mm.
Wraz z urządzeniem otrzymujemy zamykane
na zamek błyskawiczny etui na rejestrator. Jest ono
miękkie w dotyku, a pod palcami czujemy siateczkę,
która lekko się ugina przy nacisku. Do rejestratora
można podpiąć także smycz.
LS-14 ma dobrze wyczuwalne przyciski, które jednocześnie trudno wcisnąć przypadkowo. Każdy z nich ma
nieco inny kształt lub wielkość. Wspomniane wcześniej
pokrętło do wyboru trybu nagrania jest również dobrze
wyczuwalne i posiada także dobrze oznaczony wskaźnik na tarczy, którą obraca się skokowo.
Po menu przemieszcza się wygodnie i szybko.
Zauważyć należy jednak, iż przewodnik audio jest
nieco cichszy niż w popularnych wśród niewidomych
dyktafonach Olympus z serii DM.
Podsumowanie
Z czystym sumieniem polecam rejestrator dźwięku
Olympus LS-14 wszystkim, którym zależy na wysokiej
jakości nagrań, a także tym, którzy przy okazji chcą
czegoś posłuchać.
Na koniec dodam, że zauważyłem niski pobór energii przez urządzenie, co jest jego kolejnym atutem.
fot. Olympus
nia książek, mogą czuć się nieco rozczarowane.
Olympus LS-14 nie pamięta zakładek, a jego głośność może nie być dla niektórych użytkowników
satysfakcjonująca.
25
Michał Dziwisz
Głośniki
komputerowe
Logitech
Speaker System Z520
Komputery stacjonarne, wbrew powszechnym opiniom, nie są przeżytkiem i często jeszcze
goszczą pod naszymi biurkami. Urządzenia te w większości cierpią na podstawową, szczególnie
dla niewidomych użytkowników wadę, mianowicie brak głośników. W czasach, kiedy synteza
generowana jest dla nas przez kartę muzyczną naszego komputera, brak odpowiedniego
urządzenia wyjściowego czyni go dla nas całkowicie bezużytecznym. Oczywiście, z głośników
komputerowych nie będziemy korzystać tylko i wyłącznie do słuchania mowy naszego czytnika
ekranu, przydadzą się z pewnością w trakcie słuchania różnego rodzaju strumieni radia
internetowego czy po prostu odtwarzania muzyki z dysku naszego komputera.
Do redakcji Tyfloświata trafił niedawno zestaw głośników 2.0 firmy Logitech o symbolu Speaker System
Z520, który przez kilka tygodni miałem okazję testować. W niniejszym tekście podzielę się z Czytelnikami
swoimi refleksjami na jego temat.
Zawartość i wygląd zestawu
W pudełku odnajdziemy zasilacz sieciowy oraz dwa
głośniki, które przed uruchomieniem należy ze sobą
połączyć. W tym celu należy wsunąć przewód, wychodzący z lewego głośnika, w odpowiednie złącze
w prawym głośniku. Złącze jest bardzo charaktery-
styczne, składa się z dwóch bolców, więc nie zachodzi
obawa o popełnienie błędu w tej materii. Niestety,
minus, jak dla mnie, stanowi przyłączenie na stałe
przewodu łączącego głośniki do głośnika lewego,
a także przewodu wychodzącego z głośnika prawego,
umożliwiającego podłączenie zestawu do wyjścia
karty muzycznej naszego komputera. Gdyby każdy
z tych przewodów można było odpiąć, istniałaby
możliwość łatwego wymienienia np. uszkodzonego
kabla. W tej sytuacji w razie awarii, niezbędna będzie
zabawa z lutownicą, co w przypadku niewidomego
może sprawić duży kłopot. O ewentualnych awariach
NR 3 (24) 2014
26
Na prawej ściance zlokalizowane są dwa gniazda
typu mini jack, z których jedno to wyjście słuchawkowe, drugie zaś wejście liniowe, umożliwiające nam
podłączenie dodatkowego źródła dźwięku
wspominam nie bez powodu, mianowicie zestaw
testowy, podłączony do komputera nie działał od razu,
wymagał bowiem zabiegu, polegającego na poruszaniu
wtyczką wyjściową i znalezieniu odpowiedniej pozycji,
w której zechce grać. Oczywiście zdaję sobie sprawę,
że urządzenie, które do mnie dotarło było egzemplarzem testowym i mogło w swoim życiu wiele przejść,
niemniej jednak zachowanie takie budzi moje obawy
o trwałość tych głośników.
Sam wygląd głośników jest dość oryginalny. Producent zdecydował się na specyficzny, wygięty do tyłu
kształt, co powoduje teoretycznie lepsze warunki
odsłuchowe niż to, co oferują nam tradycyjne głośniki.
Jeśli chodzi o istotne elementy, to wszystko zlokalizowane jest w prawym głośniku. Znajdziemy tu pokrętło
regulacji głośności, będące jednocześnie włącznikiem
urządzenia, na prawej ściance zlokalizowane są także
dwa gniazda typu mini jack, z których jedno to wyjście
słuchawkowe, drugie zaś wejście liniowe, umożliwiające nam podłączenie dodatkowego źródła dźwięku.
Przód każdego z głośników zabezpieczony jest metalową siateczką w plastikowej ramce, którą możemy bez
problemu zdjąć, by dostać się do środka i dotknąć głośnika, emitującego niskie tony. Dodam jednak, że bez
wyraźnej potrzeby lepiej tego jednak nie robić, bowiem
pozbawiając urządzenie zabezpieczającej siatki narażamy je na łatwiejsze uszkodzenia mechaniczne.
skonstruował ten zestaw, okazało się jednak, że chodzi zupełnie o coś innego. Głośniki Logitech Speaker
System Z520 to tzw. urządzenie trójdrożne. Oznacza
to, najogólniej mówiąc, że każdy głośnik składa się
tak naprawdę z trzech mniejszych głośniczków, które
emitują poszczególne częstotliwości dźwięku. Głośniczki emitujące częstotliwości dolne i środkowe
zlokalizowane są z przodu urządzenia, natomiast
głośniczek odpowiedzialny za generowanie wysokich
częstotliwości umieszczony jest, uwaga, w tylnej
ściance. Obrazowo zatem rzecz ujmując, kiedy siedzimy
przed zestawem, a przed sobą mamy ścianę, wszystkie najwyższe częstotliwości grane są właśnie do tej
ściany, zamiast do nas. Obrócenie głośników tyłem
daje zaś więcej wysokich częstotliwości, pozbawia nas
z kolei środka i dołu, czyli: i tak źle, i tak nie dobrze.
Nie oznacza to oczywiście, że głośniki generują dźwięk
bardzo złej jakości. Jest on wyraźny i z pewnością nie
jednemu użytkownikowi, w szczególności np. takiemu,
dla którego dźwięk generowany przez głośniki laptopa
czy telefonu komórkowego zdaje się być wystarczający,
ten zestaw będzie odpowiadać. Ja osobiście odczuwam
jednak pewien niedosyt.
Podsumowanie
Opisywany tu zestaw w Internecie kupić możemy
za około 240 złotych. W opinii niektórych będzie
to cena wygórowana, jednakże ja nie byłbym do końca
do tego przekonany. Fakt, na co dzień mogę cieszyć się
znacznie lepszym dźwiękiem, jednak zestaw, którego
używam, jest około 2 razy droższy od opisywanego
tu urządzenia, a wcale nie jestem pewien, czy generuje dwa razy lepszy dźwięk. Przypuszczam, że gdyby
producent nie „przedobrzył” z konstrukcją, Logitech
Speaker System Z520 byłby zestawem naprawdę
godnym polecenia. W obecnej chwili mogę go jednakże
rekomendować tylko średnio wymagającym użytkownikom, którzy są w stanie przymknąć oko, a właściwie
ucho, przede wszystkim na brak wysokich tonów.
Logitech próbował stworzyć głośniki, których dźwięk
będzie słyszalny z każdej strony. Niestety, efekt ten
wyszedł średnio. Będąc przed głośnikami, umieszczonymi po mojej lewej i prawej stronie, nie miałem
problemów ze zrozumieniem syntezatora, czy też
ze słuchaniem muzyki. Irytowało mnie jedno, mianowicie brak wyraźnych, wysokich tonów. Początkowo
myślałem, że producent po prostu w taki sposób
fot. Logitech
Jakość dźwięku
27
Patryk Faliszewski
Rejestrator
Roland R05
Ostatnio dość często spotykam się z pytaniem o dobre i proste
narzędzia do rejestracji dźwięku. Odpowiedź na nie poprzedzam
chwilą zastanowienia i serią pytań pomocniczych o typ,
wymagania jakościowe czy mikrofon, jakiego docelowo pytający
planuje użyć.
W dzisiejszych czasach możemy
bowiem, nie pytając nikogo o nic,
wziąć telefon z nadgryzionym
jabłuszkiem, dokupić za ok. 150 zł
stereofoniczny mikrofon i działać.
Jeżeli szczególnie nam się spieszy, a nie jesteśmy posiadaczami
iPhone’a, również nie znajdziemy
się w sytuacji bez wyjścia. Obecnie każdy telefon wyposażony
w system Symbian czy Android ma
mikrofon, który „jakoś” nagrywa.
Co jednak w przypadku, gdy
powyższe rozwiązania nie sprawdzą się lub po prostu wolimy mieć
do dyspozycji osobne, dedykowane
urządzenie? Sprzęt, który znamy
i wiemy, że np. kiedy naciśniemy
dwukrotnie „Record”, procedura
nagrywania zawsze się rozpocznie?
Rozwiązanie upatruję w przenośnym rejestratorze dźwięku Roland
R-05.Ten niewielki, wykonany z aluminium i przypominającego je twardego plastiku rejestrator cechuje się:
• wysokiej jakości przedwzmacniaczami mikrofonowym
i liniowym,
• solidnym wykonaniem,
• możliwością nagrywania do bezstratnego formatu PCM (WAV)
lub stratnego MP3 (dla szybkich
nagrań),
• fizycznymi manipulatorami dla
filtra Lo-cut, limitera/AGC i czułości mikrofonu.
W pudełku, wraz z właściwym
urządzeniem, dostajemy:
• przewód USB do USB typu B (mini),
• kartę pamięci o pojemności 2 GB,
• zapasową osłonę przeciwwietrzną, opakowaną w osobne,
małe kartonowe pudełko,
• prostokątną gąbkę ochronną
na mikrofony (windscreen).
Krótka specyfikacja
techniczna
Konwersja analogowo-cyfrowa
i cyfrowo-analogowa odbywać się
może 16 lub 24-bitowo z częstotliwością próbkowania 44,1 do 96 kHz.
Do dyspozycji mamy wysokiej jakości gniazda TRS (3.5 MM)
liniowe i mikrofonowe, znajdujące
się na górze urządzenia, pomiędzy
wbudowanymi mikrofonami. Nie
można podłączyć dwóch urządzeń
w dwa gniazda zewnętrzne na raz –
gniazdo liniowe zawsze ma priorytet. Jeżeli nie podłączymy żadnego
źródła dźwięku z zewnątrz, urządzenie korzysta z dwóch wbudo-
NR 3 (24) 2014
28
Rejestrator jest mały, poręczny i na pewno zmieści się w każdej damskiej torebce i nie jednej kieszeni męskich spodni
wanych mikrofonów dookólnych,
które tworzą wąski, lecz skuteczny
obraz stereo. Warto wspomnieć,
że rejestrator wspiera mikrofony
elektretowe, wymagające dodatkowego zasilania.
Urządzenie obsługuje karty
pamięci SD oraz SDHC.
R-05 zasilany jest prądem
zmiennym bądź dwoma bateriami
R-6 1,5V (w przypadku akumulatorów niklowowodorkowych: 1,2V).
Wygląd i sterowanie
Przedni panel zawiera od góry:
mikrofony wewnętrzne po dwóch
stronach urządzenia, wyświetlacz
(128x64 punkty), przyciski funkcyjne, umieszczone w dwóch rzę-
dach po trzy, przy czym rząd górny
zawiera:
Rząd górny zawiera:
• Finder – pozwalający na proste
operacje zarządzania plikami
takie jak duplikacja, przeniesienie czy usunięcie pliku,
• Menu – otwierający menu
urządzenia,
• Rehearsal mode, teoretycznie
służący do kalibracji poziomów
nagrania,
a rząd dolny zawiera
umożliwiające:
• zmianę szybkości odtwarzania
(wartość, o jaką zmieniamy
tempo, definiujemy w menu),
• wybór ustawień pogłosu –
w menu dostępne są cztery typy
pogłosu (efekt zrobiony kiepsko,
raczej nieprzydatny).
• zdefiniowanie znacznika
początku i końca zapętlenia
fragmentu pliku oraz dzielenia
pliku bez zatrzymywania w czasie nagrywania (Split A/B).
Pod opisaną wyżej grupą
przycisków znajdują się klawisze
sterowania: głośności wejścia
(prostokątny przycisk nawigacyjny
typu joystick: góra – play/pause;
dół – stop; lewo – plik w tył, prawo
– plik w przód, środek – odpowiednik klawisza OK i rozpoczęcie
nagrywania)
Uwaga! Jednokrotne naciśnięcie
przycisku record uaktywni tryb
standby – przygotowania do nagrania. W tym trybie w słuchawkach
powinniśmy słyszeć odsłuch
sygnału. Służy on przede wszystkim do wysterowania poziomów
przed nagraniem. Drugie naciśnięcie przycisku Record uaktywni właściwe nagrywanie, dodając do pliku
dwie sekundy, zachowane dzięki
funkcji Pre-record. Każde kolejne
naciśnięcie przycisku „Record” nie
spowoduje żadnej akcji. Nagrywanie zatrzymujemy przyciskiem
„Stop”, bądź wstrzymujemy przyciskiem pauzy.
Po prawej stronie od przycisku
nawigacyjnego znajduje się głośność wyjścia – odsłuchu.
Górę urządzenia stanowi panel
z dwoma gniazdami TRS – mikrofonowym i liniowym. Tuż za gniazdami znajduje się gumowa, niewygodna klapka służąca do otwarcia
czytnika kart pamięci.
Na spodzie urządzenia, oprócz
czterech nóżek, ułatwiających
jego postawienie, znajdują się trzy
przełączniki: czułości mikrofonu
(wysoka/niska) oraz limiter/AGC
(włącz/wyłącz) oraz filtr Lo-cut
(włącz/wyłącz).Na środku znajduje
się gniazdo na statyw.
Uwaga! Częstotliwość odcięcia filtra Lo-cut oraz funkcja dla
drugiego przełącznika– limiter lub
AGC może być wybrana w menu
urządzenia.
29
Prawa ścianka zawiera dwa
istotne elementy: wejście przypominające jack, służące do podłączenia zasilacza, oraz włącznik.
Włącznik to trójpozycyjny manipulator, łączący funkcję włącznika
urządzenia, oraz „Hold” – blokady
klawiatury.
Zasilacz prądu zmiennego
nie jest dostarczany w zestawie
z urządzeniem, jednakże producent rekomenduje jego użycie
do uaktualniania oprogramowania wewnętrznego firmware
w urządzeniu.
Lewa ścianka urządzenia
zawiera gniazdo słuchawkowe typu
TRS (3.5 MM) oraz gniazdo mini-USB typu B w standardzie USB 2.0,
aby łatwo zgrywać dane.
Funkcja Rehearsal Mode
Dedykowana muzykom, służąca
do półautomatycznego wysterowania poziomu wejścia, opcja, faktycznie może ułatwić nam życie.
R-05 oferuje wysokiej jakości gniazda TRS (3.5 MM) liniowe i mikrofonowe, znajdujące się na górze urządzenia, pomiędzy wbudowanymi
mikrofonami
Aby z niej skorzystać, należy
nacisnąć przycisk „Record”,
a następnie przycisk „Rehearsal
Mode”. Od tego czasu dźwięk
będzie rejestrowany przez 30
sekund – czas maksymalny
trwania pliku w tym trybie można
ustawić w menu. Podczas takiego
wysterowania analizowana jest
głośność sygnału wejściowego.
Aby zakończyć test, należy
ponownie nacisnąć przycisk
„Rehearsal mode”. Najwyższy
poziom szczytowy w zarejestrowanej próbce będzie uznany za
maksymalny. Wszystko powyżej niego będzie przesterowane
chyba, że równolegle włączyliśmy
limiter bądź AGC.
Problemy z nagrywaniem
do formatu MP3
Na spodzie urządzenia, oprócz
czterech nóżek, ułatwiających
jego postawienie, znajdują się
przełączniki czułości mikrofonu,
limitera- AGC, filtra Lo-cut oraz
gniazdo na statyw
Algorytm kompresji MPEG 2 Layer
III to chyba najpopularniejsza
metoda kompresji stratnej plików
muzycznych na świecie. Wpisując
się w ten trend, R-05 udostępnia nam możliwość nagrywania
dźwięku w tym formacie.
Dostępne przepływności bitowe
to od 64 do 320 kbps przy częstotliwości próbkowania 44,1 lub 48 kHz.
W specyfikacji urządzenia nie
podano dokładnego kodeka bądź
wersji biblioteki kodującej do tego
formatu, jednak większość programów przeznaczonych do identyfikacji takich szczegółów nagrania,
określa go jako Fraunhofer IIS
MP3. Jeżeli wierzyć programom,
nazwa powinna zobowiązywać
i korespondować z renomą, jaką
cieszy się ten niemiecki instytut
badawczy. Niestety tak nie jest,
Roland generuje pliki o jakości nie
do przyjęcia przy przepływności
128 kbps, a o niewystarczającej
jakości nawet w 320 kbps (próbką
testową był zarejestrowany wbudowanymi mikrofonami dźwięk
wody płynącej z kranu pod dużym
ciśnieniem).
Przypuszczam, że powodem
zastosowania takiej jakości kodera
wewnątrz urządzenia jest traktowanie „po macoszemu” kodowania
stratnego. Jeżeli ktoś chce nagrać
dobrze i tak wybierze WAV PCM,
ewentualnie potem skonwertuje
pliki przy pomocy komputera. Drugim powodem jest chęć zaoszczędzenia czasu pracy na baterii, który
i tak ulega nieznacznemu skróceniu
podczas pracy w trybie MP3.
Karta SD
Karta SD powinna być sformatowana w systemie plików FAT
lub FAT32. Urządzenie daje nam
możliwość formatowania karty
z poziomu menu, jednak może
trwać to dość długo.
Pliki nagrane za pomocą tego
rejestratora znajdują się w głównym
folderze karty, a schemat ich nazewnictwa to R05_XXXY, gdzie XXXY
to kolejno 0001, 0002 etc. Nazwę
pliku można definiować w menu.
NR 3 (24) 2014
30
To menu udostępnia także ustawienia typu i głębokości pogłosu
dla przycisku „Reverb”.
Menu wyświetlacza – Display
Settings
Ta część menu służy do kontroli
parametrów takich jak jasność, kontrast czy czas wygasania ekranu.
Zarządzanie energią – Power
Management
W tym miejscu menu, ustawimy,
między innymi, czas automatycznego wyłączenia urządzenia czy
typ baterii, jakiej używamy.
Ustawienia wejścia
Menu
Menu składa się z siedmiu pozycji,
umożliwiających skonfigurowanie
urządzenia wedle naszych potrzeb.
Menu nagrywania – Recorder
Setup
Tu kontrolujemy opcje dotyczące
tego, w jakim formacie, częstotliwości próbkowania etc. chcemy
nagrywać plik.
Możemy również włączyć lub
wyłączyć funkcję „Pre-record”,
pozwalającą na dodanie do pliku
ostatnich dwóch sekund przed
naciśnięciem przycisku „Record”.
W tym menu znajdziemy także
opcje dotyczące automatycznego dzielenia plików – domyślny
rozmiar automatycznie dzielonego
pliku to 2 GB.
Menu odtwarzania – Player
Setup
Dostępne tu opcje pozwalają nam
kontrolować podstawowe parametry odtwarzania plików takie jak
powtarzanie utworu, odtwarzanie
sekwencyjne bądź pojedynczego
pliku, wreszcie umożliwiają zmianę
wartości, o jaką zwalnia bądź przyspiesza przycisk „Speed”.
Podsumowanie
Wydatek 800 złotych, bo tyle kosztował mnie ten produkt, został mi
w pełni zrekompensowany wygodą,
ergonomią pracy i całkiem przyzwoitym dźwiękiem, szczególnie
ze źródeł zewnętrznych.
Rejestrator jest mały, poręczny
i na pewno zmieści się w każdej
damskiej torebce i nie jednej kieszeni męskich spodni.
Połączenie USB
Roland R-05 udostępnia nam
port USB, dzięki czemu umożliwia wygodny transfer plików. Aby
połączyć Rolanda w trybie transferu
danych, należy wyłączone urządzenie
podpiąć kablem USB do komputera,
a następnie nacisnąć włącznik i przytrzymać go przez jakąś sekundę.
Charakterystyczny dźwięk dodania
urządzenia powinien powiadomić
nas o pomyślnej instalacji sterownika
urządzenia. Rejestrator widziany
jest jako zwykły dysk wymienny
w folderze ‘Komputer’. Niestety fakt,
że transfery danych nie przekraczają
3 Mb/s trochę martwi i nie zachęca
do korzystania z tego rozwiązania.
Limiter/AGC
Do dyspozycji mamy dwa procesory – limiter, którego zadaniem
jest obniżać poziom sygnału tylko
Lewa ścianka urządzenia zawiera
gniazdo słuchawkowe typu TRS
(3.5 MM) oraz gniazdo mini-USB
typu B w standardzie USB 2.0.
Prawa ścianka zawiera wejście
przypominające jack, służące
do podłączenia zasilacza, oraz
włącznik z funkcją HOLD
fot. Roland
Rejestrator wyposażono w czytelny wyświetlacz
W tej sekcji menu do dyspozycji
mamy ustawienia:
• maksymalnej długości pliku
w trybie „Rehearsal Mode”,
• częstotliwości odcięcia filtra Low
Cut - 100, 200 lub 400 Hz,
• monitora odsłuchu,
• zmiany typu zewnętrznego
wejścia mikrofonowego – mono
bądź stereo.
Dodatkowo w menu zmienić
możemy datę, godzinę czy opcje
karty pamięci.
wtedy, gdy przekroczy on określoną wartość, oraz AGC – Auto
Gain Control – automatyczną kontrolę głośności, mającą wyrównywać poziomów podczas nagrania.
O ile funkcję limitera znam
dobrze, funkcji AGC nie testowałem zbyt długo. Wynika to przede
wszystkim z faktu, iż jej zwyczajnie
nie potrzebuję – dobre wysterowanie poziomu sygnału pozwoli osiągnąć pożądane rezultaty bez użycia
jakichkolwiek procesorów.
W funkcji limitera dopatrzyłem się
jednak drobnego niuansu – włączenie
jej obniża poziom sygnału o około
6 dB i słyszalnie podnosi poziom
szumów w zapisywanym audio.
31
Michał Dziwisz
iPhone
w radiowym studiu
Ten artykuł dedykuję wszystkim tym, którzy, podobnie jak ja, zajmują się lub chcą się zająć
prowadzeniem audycji radiowych, a niekoniecznie dysponują sprzętem za dziesiątki tysięcy
złotych, lecz czymś znacznie bardziej budżetowym. W takich sytuacjach, w trakcie realizacji
naszego programu oczywistym jest korzystanie w miarę możliwości z urządzeń, które już
posiadamy, zamiast czynienie inwestycji, bo dobrej klasy mikrofon, kompresor, mikser czy karta
dźwiękowa z porządnymi przetwornikami z pewnością już i tak uszczupliły stan naszego portfela.
Jeśli dysponujemy telefonem iPhone, okazuje się, że dzięki temu urządzeniu będziemy mogli nieco
zaoszczędzić, bo użyjemy go skutecznie jako odpowiednika telefonu antenowego.
Telefon w radiu. Jak to działa?
Jeśli szanownym Czytelnikom zdarzyło się kiedyś zwiedzić studio radiowe, być może zauważyli, że oprócz
klasycznego telefonu, znajduje się w nim jeszcze jedno,
niewielkich rozmiarów urządzenie. Jest to tzw. hybryda
telefoniczna, zapewniająca prawidłową jakość połączenia między prowadzącym a słuchaczem. Nie będę
się w tym miejscu wdawał się w rozważania na temat
technicznych zawiłości działania tego urządzenia,
musiałbym bowiem zrobić mały wykład z pojęć typu
galwaniczna separacja linii czy też efekt Larsena. Aby
ten artykuł nie zmienił się w naukowy bełkot, napiszę
jedynie, że gdybyśmy w klasycznej instalacji nie użyli
hybrydy, głos prowadzącego byłby słyszalny podwójnie, zarówno z toru mikrofonowego, jak i zwrotnie,
z kanału, którym na antenę wchodzi słuchacz. Hybrydy
nie są tanimi urządzeniami, a ich koszt wacha się
od czterech do kilkunastu tysięcy złotych, zatem raczej
nie na naszą kieszeń.
iPhone wkracza do gry!
Hybrydy to urządzenia wykorzystywane przede
wszystkim w klasycznej telefonii stacjonarnej. Od pewnego czasu jednakże znacznie bardziej popularnym
środkiem łączności jest telefon komórkowy. Telefon
taki możemy z powodzeniem wykorzystać jako telefon
NR 3 (24) 2014
32
antenowy w trakcie interaktywnych audycji w naszym
radiu, a w pozostałym czasie używać go jako naszego
zwykłego, prywatnego aparatu do prowadzenia rozmów. Jeśli zależy nam na utrzymaniu naszego numeru
w tajemnicy, możemy dokupić drugą kartę SIM,
wyłącznie na użytek audycji radiowych. W niniejszym
artykule celowo piszę o telefonie firmy Apple, bowiem
rozwiązanie, o którym za moment, zostało przeze mnie
przetestowane na tym właśnie urządzeniu. O ile mi
wiadomo część nowoczesnych smartphone’ów z systemem Android również będzie funkcjonować w ten sam
sposób, jednakże, ze względu na różną konstrukcję
wejść słuchawkowych, nie jestem w stanie zagwarantować prawidłowego działania takiej konfiguracji
zawsze i wszędzie.
Przejściówka za 15 zł to klucz do sukcesu
Tak, mniej więcej tyle wystarczy, żeby wszystko zadziałało. Potrzebna nam będzie przejściówka ze złącza mini
jack, tzw. 4-polowego męskiego na dwu lub trójpolowe
gniazda żeńskie. Osobiście korzystam z przejściówki
Delock Adapter Stereo plug 3.5 mm > 2 x Stereo jack
3.5 mm, na którą wydałem wspomniane już wcześniej
15 złotych. Do zestawu musimy konieczne dodać dwa
przewody z jednej strony zakończone małym jackiem, z drugiej zaś stosownym wtykiem w zależności
od tego, co posiada nasz mikser.
Jak to wszystko połączyć?
W żadnym wypadku w trakcie trwania audycji nie
należy podłączać telefonu za pomocą przewodu USB
do komputera. Z pomocą przychodzi nam ładowarka
sieciowa
Przejściówka ma kształt litery Y. Gniazdo męskie
wpinamy do naszego iPhone’a, natomiast do gniazd
żeńskich podłączamy dwa kable. Jeden z tych kabli,
odpowiedzialny za wyjście z przejściówki, powinniśmy
wpiąć do jednego z kanałów miksera jako wejście. Niestety, nie jestem w stanie w żaden sposób powiedzieć,
które to gniazdo, są one bowiem bliźniaczo do siebie
podobne, pozostaje zatem metoda prób i błędów.
Na szczęście, nawet w przypadku błędnego podłączenia
przewodów, nic się nie stanie, co najwyżej nasze uszy
oberwą dość głośnym piskiem. Drugi przewód, który
jest przewodem wejściowym, musimy podłączyć do wyjścia naszego miksera, w tym przypadku postępujemy
33
stosownie do tego, czym dysponuje nasza konsoleta.
Ja osobiście posiadam mikser z dwiema subgrupami,
jednakże obie mam już zajęte, a co za tym idzie skorzystałem z jednego z pomocniczych wyjść, tzw. Auxów.
Zapobieganie zwrotnej dla słuchacza
Jest to bardzo ważna kwestia, o której obowiązkowo
musi pamiętać każdy dobry realizator. Słuchacz,
z którym będziemy rozmawiać, powinien otrzymać
do słuchawki swojego telefonu wszystko, co dzieje się
w głównym miksie, oczywiście poza swoim głosem!
Jeśli posiadamy mikser z kanałami Telco, dedykowanymi podłączeniom linii telefonicznych, sprawa jest
znacznie prostsza, bowiem łączymy tylko odpowiednio
wyjście z wejściem, wejście z wyjściem, całą resztę
załatwia specyfika kanału Telco. Większość budżetowych mikserów nie posiada jednak tego typu usprawnień, o wszystko zatem musimy zatroszczyć się my.
Sprowadza się to do odpowiedniego wyregulowania
wysyłek aux lub subgrup, przy czym należy pamiętać,
że wysyłka przy tłumiku, do którego wpuszczamy
sygnał z telefonu, musi być koniecznie wyciszona.
Kilka uwag technicznych
fot. TACstock1, Twin Design, Radu Bercan, deamles for sale
Należy pamiętać, że w momencie, gdy nasz telefon nie
jest podłączony do przejściówki, jego tor w mikserze
powinien być bezwzględnie wyciszony. Ze względu
na specyfikę konstrukcyjną, przejściówka, kiedy jej
złącze męskie nie jest wpięte do żadnego urządzenia,
podaje wszystko, co dostanie na wejście żeńskie na żeńskie wyjście. W efekcie, jeśli pozostawimy tłumik telefoniczny podniesiony, możemy spodziewać się przykrych
niespodzianek na antenie łącznie z tym, że nasz mikrofon mimo jego wyłączenia, będzie słyszalny, wszystko
zależy w tym momencie od konfiguracji miksera.
Kolejna ważna kwestia to sposób ładowania iPhone’a w trakcie prowadzenia audycji. W żadnym wypadku
nie należy podłączać telefonu za pomocą przewodu USB
do komputera. Jeśli to zrobimy, przestaniemy być słyszalni dla naszego rozmówcy, co ciekawe, my będziemy
go słyszeć doskonale. Na szczęście możliwe jest zasilanie
telefonu za pomocą standardowej, sieciowej ładowarki,
nie ma to najmniejszego wpływu na jakość rozmowy.
Podsumowanie
Tekst ten, choć bardzo techniczny, powinien każdemu
użytkownikowi, który interesuje się choć trochę dźwiękiem czy radiem, pozwolić na stworzenie w domowych
warunkach profesjonalnego mostu między anteną
swojego radia a słuchaczem. Od siebie dodam, że już
kilkukrotnie zdarzyło mi się realizować połączenia,
w których spinałem nawet i cztery niezależne rozmowy w ten sposób, że każda osoba słyszała każdą.
Wszystko sprowadza się do odpowiedniej wyobraźni,
wiedzy i znajomości swojego sprzętu audio. Oczywiście, jeśli chcemy robić coś dobrze, to z pewnością nie
obędzie się bez odpowiednich inwestycji, nie muszą
być to jednak astronomiczne sumy. Powodzenia!
Podczas wyposażania naszego studia radiowego możemy nieco zaoszczędzić, zastępując telefon antenowy iPhonem
NR 3 (24) 2014
34
Robert Hetzyg
Amadeus Pro
edycja dźwięku
w „nadgryzionych
jabłuszkach”
Komputer służy nam zarówno do pracy, jak i do rozrywki.
Używamy go do pisania, czytania, zdobywania informacji
i do komunikowania się. Osobną grupą zastosowań
są wszelkiego rodzaju zadania multimedialne, jakie stawiamy
przed naszymi maszynami.
Wraz z nowymi komputerami
Apple otrzymujemy pakiet oprogramowania do obróbki dźwięku
i obrazu, który usatysfakcjonuje
z pewnością domowego użytkownika, może zresztą nie tylko domowego, gdyż za pracę z dźwiękiem
odpowiada program GarageBand,
wyposażony w pakiet dźwięków
i efektów umożliwiających nagrywanie zarówno podcastów, jak
i własnych produkcji muzycznych.
Program jest, co prawda, dostępny
dla czytnika ekranu, niestety nie
jest równie intuicyjny, przynajmniej
w mojej opinii. Dlatego zdecydowałem się na płatny program Amadeus Pro, firmy Hairersoft.
Kosztuje 54,99 euro. Jest
to wielozadaniowy kombajn,
umożliwiający:
• wielościeżkową edycję dźwięku,
• realizowanie złożonych zadań
automatycznych,
• restaurowanie nagrań.
Amadeus Pro można dozbroić
we wtyczki (niektóre darmowe),
które znacząco rozszerzają jego
możliwości, dodając szeroką gamę
efektów dźwiękowych.
Nie jestem reżyserem dźwięku;
po prostu używam Amadeusa
do podstawowej obróbki materiałów audio: nagrywania i montażu, dlatego wyobrażam sobie,
że zawodowcy z branży będą
odczuwać po lekturze tego arty-
35
kułu pewien niedosyt. Zresztą
Amadeus, jakkolwiek użyteczny,
nie będzie pierwszym wyborem
profesjonalnego realizatora,
pracującego w studiu nagraniowym. Ktoś taki wybierze bardziej
zaawansowane narzędzia.
Warto od razu zaznaczyć,
że interfejs programu jest
w języku angielskim. Prawie
wszystkie przyciski są właściwie zaetykietowane. Wyjątki,
którym etykiet brakuje, mają
zazwyczaj opis, który daje się
wywołać skrótem VO-Shift-h (czyli
Ctrl+Option+Shift+h).
W niniejszym tekście zakładam,
że czytelnik jest zaznajomiony
z podstawowymi pojęciami dotyczącymi edycji dźwięku i nie wyjaśniam niektórych z nich. Myślę jednak, że każdy z zainteresowanych
bez trudu zorientuje się w możliwościach omawianego programu.
Zarządzanie dokumentami
dźwiękowymi
Dokumenty dźwiękowe tworzymy
w klasyczny sposób, wybierając z menu „File” (Plik) funkcję
tworzenia nowego dokumentu lub
posługując się typowym skrótem
klawiszowym cmd+n.
W tym samym menu znajdziemy polecenie otwarcia dokumentu lub otwarcia listy ostatnio edytowanych/otwieranych
dokumentów.
Gotową produkcję możemy zapisać w jednym z obsługiwanych formatów: własny format Amadeusa,
3GP / 3GPP2, AAC ADTS, MP4, M4A,
dzwonek iPhone’a (M4R), Bookmarkable AAC, AIFF (tylko otwieranie),
AMR, Apple CAF, FLAC, MP3, NEXT/
Sun, Ogg Vorbis, QuickTime Movie,
SoundDesigner II, Wawe, Windows
Media Audio (WMA). Możemy również sporządzić jej kopie w wybranym formacie, wysłać ją do iTunes,
wyeksportować jako dzwonek
dla iPhone’a czy wreszcie wypalić
na płycie CD (odpowiednią funkcję znajdziemy w menu „Sound”
(Dźwięk).
Amadeus Pro można dozbroić we wtyczki (niektóre darmowe), które
znacząco rozszerzają jego możliwości, dodając szeroką gamę efektów
dźwiękowych
Nagrywanie dźwięku
W programie Amadeus Pro
możemy nagrywać dźwięk ze zdefiniowanego przez nas źródła,
które wybieramy dla określonego
dokumentu w ustawieniach nagrywania (menu „Sound” (Dźwięk)
lub w preferencjach programu
(zakładka „Sound”). Wśród dostępnych źródeł, prócz widzianych
fizycznych urządzeń, jak lokalne
mikrofony/gniazda lub podłączone
karty dźwiękowe, znajdziemy także
streaming sieciowy i inne niż Amadeus aplikacje generujące dźwięk.
W tym ostatnim wypadku, aby móc
skierować dźwięk z aplikacji (np.
Skype lub iTunes) do programu
Amadeus Pro, będziemy musieli
jednak posłużyć się zewnętrzną
aplikacją do zarządzania dźwiękiem
w systemie. Cała procedura opisana jest w instrukcji obsługi programu (podobnie jak sam interfejs
Amadeusa - w języku angielskim).
Inne parametry nagrywania,
jakie można ustawić dla poszczególnych dokumentów to:
• czułość nagrywania (gain),
• włączenie/wyłączenie podsłuchu nagrywanego dźwięku,
• częstotliwość próbkowania
(od 6 kHz do 128 kHz) oraz
głębia próbkowania (od 8 do 32
bitów) – dwa ostatnie parametry mogą być ustawiane
automatycznie funkcją kalibrowania sprzętu dla uzyskania jak
najmniejszej latencji,
• konfiguracja panoramy (mono
przód, mono tył, mono środek,
stereo przód, stereo tył, 2+1 –
stereo, przód mono środek, 2+2
- przód i tył, 2+2+1),
• zapisywanie podczas nagrywania włączone/wyłączone,
• format pliku,
• ustawienia parametrów określonego formatu,
• lokalizacja pliku,
• nazwa pliku,
• ustawienia startu nagrywania (natychmiast, o określonej
godzinie, po określonym czasie,
po osiągnięciu określonego
poziomu sygnału wejściowego),
• ustawienia zatrzymania nagrywania po naciśnięciu przycisku
„Stop”, o określonej godzinie,
po określonym czasie, po ciszy
(dostępne ustawienia poziomu
sygnału i czasu trwania ciszy).
Ścieżki i klipy
Ścieżka to inaczej ślad, np. instrument lub głos albo dźwięk z pliku.
Nowy dokument domyślnie
posiada jedną ścieżkę stereofo-
NR 3 (24) 2014
36
niczną (w razie potrzeby można ją
podzielić na dwie ścieżki monofoniczne). Każda ścieżka może
otrzymać swoją nazwę. Między
ścieżkami przemieszczamy się klawiszami kursora (w górę i w dół),
zatwierdzając wybraną ścieżkę
Enterem. Opis dotyczy głównego
okna programu. O innych rodzajach okien będzie jeszcze okazja
opowiedzieć.
Ścieżki możemy dodawać,
usuwać, zamieniać z monofonicznych na stereofoniczne i odwrotnie, łączyć ze sobą (szczególnym
rodzajem łączenia ścieżek jest ich
ostateczne wysłanie do głównego
miksu – funkcja dostępna w menu
„Sound” (Dźwięk) w dwóch wersjach: „Miksuj do bieżącego pliku”
i „Miksuj do nowego pliku”).
Możemy także przesuwać ścieżki
o określoną wartość czasową,
dzielić je na klipy, czyli fragmenty,
którymi zarządza się osobno (np.
przesuwa je dowolnie) w ramach
tej samej ścieżki, łączyć ze sobą
i dzielić na mniejsze.
Podstawowa edycja dźwięku
Do tego celu będziemy posługiwać
się szeregiem narzędzi, służących do zaznaczania określonych
fragmentów ścieżki: zaznaczanie
do początku, do końca, do najbliższego/poprzedniego markera
(oznaczonego miejsca na linii
czasowej), do najbliższego punktu
crossfadingu, do określonej lokalizacji czasowej itd.
Zaznaczone fragmenty pliku
dźwiękowego możemy kopiować,
wycinać i kopiować/wycinać
do nowego dokumentu, wklejać, wklejać do nowej ścieżki,
nakładać na istniejący fragment
pliku w ramach ścieżki, usuwać,
usuwać równolegle we wszystkich
ścieżkach (można wtedy usunąć fragment wielościeżkowego
nagrania).
Istnieje także możliwość wycinania ciszy na początku i na końcu
ścieżki (dostępne są ustawienia
poziomu sygnału uznawanego za
ciszę oraz minimalny czas trwania sygnału o zadeklarowanym
poziomie).
W edycji dźwięku istotną
rolę odgrywa położenie punktu
wstawiania i tzw. „głowicy
odtwarzającej” oraz możliwość
przenoszenia punktu wstawiania,
czyli miejsca, gdzie rozpocznie się
nagrywanie lub gdzie dokona się
wklejenie fragmentu pliku dźwiękowego, do bieżącego punktu
odtwarzania (od którego rozpoczyna się odtwarzanie po naciśnięciu przycisku „Play” (Start)
i odwrotnie).
Większość omawianych funkcji
znajduje się w menu „Selection”
(Zaznaczanie) lub „Edit” (Edycja).
Amadeus Pro nie jest dostępny z polskim interfejsem
Posługiwanie się skrótami
klawiszowymi
Większość podstawowych czynności w programie Amadeus Pro
możemy wykonać za pomocą skrótów klawiszowych. Niektóre z nich
to pojedyncze klawisze (np. Spacja
lub klawisz Tab albo klawisze strzałek), inne to skróty złożone z kilku
klawiszy wciskanych razem. Obfitość skrótów i jednoczesna możliwość posługiwania się funkcjami
programu za pośrednictwem menu
pozwalają pracować z dźwiękiem
stosownie do własnych upodobań.
Z jednej strony oznacza to, że jesteśmy w stanie pracować szybko,
bez doszukiwania się potrzebnych funkcji w menu, a z drugiej
– możemy liczyć na menu wtedy,
kiedy na własnej pamięci nie
możemy polegać, lub gdy po prostu
nie mamy ochoty uczyć się skrótów
klawiszowych na pamięć. Wiele
narzędzi jest również dostępnych
w głównym oknie i w specjalnych
oknach programu, przeznaczonych
do realizacji konkretnych zadań.
O oknach napiszę w dalszej części
tekstu.
Nakładanie efektów
Amadeus Pro dysponuje niedestruktywnymi efektami dźwiękowymi, czyli takimi, które można
włączać i wyłączać, nawet wówczas, gdy plik został już zapisany.
Warunkiem jest tylko to, że musi
on być zapisany w postaci wielośladowej, a nie jako miks wszystkich
ścieżek.
Poszczególne efekty włącza
się dla poszczególnych ścieżek
lub ich fragmentów. W pierwszym
wypadku robi się to z głównego
okna edytowanego pliku, a w drugim - z menu „Efects” (Efekty),
po uprzednim zaznaczeniu żądanego fragmentu.
Efekty dostępne w programie
to zaledwie punkt wyjścia do tego,
co można zrobić z dźwiękiem
realizowanym przy jego pomocy.
Dostępne są wtyczki i komponenty
zewnętrzne (także darmowe).
37
A oto niektóre z dostępnych
efektów:
• Echo – nic dodać, nic ująć,
• Wzmocnienie – zwiększenie/
zmniejszenie poziomu nagranego dźwięku,
• Equalizer – graficzna, wielopasmowa korekcja dźwięku,
• Odwrócenie – odtwarzanie
„od końca do początku”,
• Zmiana wysokości i szybkości
odtwarzania – przyspieszanie i spowalnianie odtwarzania ustawia się niezależnie
od wysokości tonu,
• Narzędzia stereo – balans,
odwrócenie fazy i zamiana
kanałów,
• Urządzenia audio – efekty
urządzeń takich jak kompresory
(w tym wielopasmowe), limitery,
bramki szumowe itd., korektory graficzne i parametryczne,
delaye, chorusy, filtry (w tym
górno i dolnoprzepustowe) itd.,
• Wtyczki VST – do zainstalowania od producentów trzecich,
• Wyciszanie – „fade in”, „fade
out”, wyciszanie symetryczne
(jednocześnie „fade in i fade
out”), crossfading, ramping
(zmiana poziomu głośności w wybranym fragmencie
od poziomu A do poziomu
B), loop crossfade (wprowadza wyciszenia umożliwiające
zapętlenie zaznaczonego
fragmentu).
• Normalizacja dźwięku - ustawienie odpowiedniego średniego poziomu dźwięku (1.
ustawienie maksymalnego
poziomu dźwięku na poziomie
o zadeklarowanej wartości, np.
0 db, co gwarantuje uniknięcie
przesterowania; 2. ustawienie
średniego poziomu na określonym poziomie (np. muzyka - -6
db lub mowa - -10 db),
• Interpolacja - naprawa dźwięku
polegająca na usuwaniu efektu
pop i trzasków,
• odszumianie - usuwanie niepotrzebnych odgłosów tła, np.
szumu taśmy magnetofonowej.
Amadeus Pro to wielozadaniowy kombajn, umożliwiający wielościeżkową edycję dźwięku, realizowanie złożonych zadań automatycznych,
restaurowanie nagrań
• Generatory - pojedynczych
dźwięków o określonej częstotliwości, generatory dźwięków
o odmiennych częstotliwościach, generator szumu białego
i różowego.
• Generator ciszy - wprowadza
ciszę o zadanej długości.
Większość z wymienionych
efektów posiada wstępnie ustawione wartości domyślne (czasem
w kilku wariantach), zwane presetami. Można je edytować i dodawać własne. Upraszcza to korzystanie z efektów i przyspiesza pracę
nad edycją nagrania.
Zadania automatyczne
Wybierając z menu „File” (plik)
funkcję „New Bath Processor”
lub uruchamiając ją skrótem
klawiszowym, otworzymy okno
z zakładkami określającymi, jakie
czynności należy wykonać, w jaki
sposób mają zostać potraktowane
pliki oryginalne, w jakim formacie zostaną zapisane i na których
plikach cała operacja ma być
wykonana. Zestaw takich czynności można zachować jako szablon
i wywoływać w przyszłości także
na potrzeby innych plików źró-
dłowych. Jest to bardzo wygodna
funkcja, pozwalająca zaoszczędzić
sporo czasu przy pracy na wielu
plikach, które mamy poddać takim
samym czynnościom.
Główne okno dokumentu
W głównym oknie znajdziemy
następujące elementy:
• pasek narzędzi: pokaż/ukryj
dźwięk, przyciski obsługi
odtwarzania (wstecz, odtwarzanie/pauza, do przodu), nagrywanie, dodawanie, usuwanie i dzielenie ścieżki, dzielenie klipu,
wskaźnik upływającego czasu,
przycisk wypalania CD, przycisk
info (informacje o dźwięku),
• przełącznik regulacji pomiędzy głośnością a ustawieniem
panoramy,
• obszar przewijania, w którym
znajdują się: przycisk pokazujący/ukrywający graficzny widok
ścieżki, pole tekstowe z nazwą
bieżącej ścieżki (poruszając
się kursorem w górę i w dół,
zmieniamy aktywną ścieżkę),
regulacja głośności lub, jeśli
ścieżka jest mono, położenia
w panoramie, włączenie/wyłączenie odtwarzania ścieżki przy
NR 3 (24) 2014
38
Amadeus Pro
odtwarzaniu całego dokumentu,
położenie (tył przód dla ścieżki
stereo, przód-prawo, przód,
lewo, przód-centrum, środek,
tył-lewo, tył-prawo, tył-centrum
dla ścieżek mono), dodawanie
efektów do ścieżki (przycisk
niezaetykietowany),
• poziomy pasek przewijania (jak
dotąd z niego nie korzystałem),
• wskaźnik głębokości i częstotliwości próbkowania,
• włączenie/wyłączenie odtwarzania zapętlonego,
• poziomy pasek przewijania
i procentowa wartość jego
przewijania (odnosi się do linii
czasu).
Okno „Centrum naprawy
dźwięku” zawiera: przycisk
„Napraw”, przycisk „Znajdź
następny”, przycisk „Przejrzyj
oryginał”, menu wyboru naprawianego kanału (lewy, prawy,
oba), przycisk „Przejrzyj naprawione”, suwak ustawiania czułości mechanizmu naprawiającego
(domyślnie 50%), ustawienia
zoomu (suwak zmiany wartości
procentowej).
Okno „Czynności” zawiera:
listę-tabelkę ostatnich czynności,
listę-tabelkę ulubionych czynności, przycisk usuwania ostatnich
czynności z listy, niezaetykietowany przycisk, służący prawdopodobnie jako „Dodaj do ulubionych” (dodawanie do ulubionych
można wykonać także przeciągając czynność z listy „Ostatnie”
do listy „Ulubione”).
Okno importu z iTunes
zawiera: przycisk „Zamknij”,
przycisk „Minimalizuj”, przycisk
„Zoom”, listę katalogów zawierających dźwięki należące do iTunes, listę plików w katalogach,
przycisk „Lista”, przycisk „Kombinacja” ( j/w), pole zaznaczenia
„Odtwarzaj” ( j/w), wskaźnik
ilości plików w katalogu, pole
wyszukiwania dla ograniczenia
ilości wyświetlanych plików,
pole zaznaczenia „Edytuj kopię”
(operacje z dźwiękami przeprowadza się na kopiach pliku), przycisk „Edytuj wybrany” (otwiera
dokument zawierający wybrany
dźwięk, lub jego kopię).
Okno markerów zawiera przycisk „Zamknij”, przycisk „Minimalizuj”, przycisk „Zoom”, listę-tabelę
dostępnych markerów (wcześniej
utworzonych w dokumencie),
niezaetykietowany i nieopisany
przycisk „Utwórz nowy marker”,
niezaetykietowany i nieopisany
przycisk „Usuń wybrany marker”,
pole wyboru „Dopasuj zaznaczenie” (gdy zostały zaznaczone dwa
Inne okna
Okno kontroli odtwarzania
zawiera: pasek narzędzi z niezaetykietowanymi i nieopisanymi
przyciskami „Wstecz”, „Start/
Pauza” i „Do przodu” oraz wskaźnikiem upływu czasu, wskaźniki
i regulację panoramy (w prawo,
w lewo), regulację szybkości
odtwarzania (domyślnie 50% czyli
prędkość oryginalna).
Okno zaznaczania zawiera:
wskaźnik początku zaznaczenia,
wskaźnik końca zaznaczenia,
wskaźnik długości zaznaczonego
odcinka.
Equalizer umożliwia graficzną, wielopasmową korekcję dźwięku
39
markery, nastąpi zaznaczenie
fragmentu pomiędzy nimi, jeśli
jeden – punkt wstawiania zostanie
do niego przeniesiony),
fot. argus, Martin Hairer
Ustawienia
Na koniec dwa słowa o preferencjach programu. Dzielą się one
na osiem zakładek.
Pierwsza zakładka to ustawienia ogólne. Możemy tu wpływać
na odtwarzanie, czyli np. na to,
co będzie odtwarzane, gdy zaznaczony jest fragment dokumentu
dźwiękowego, a co, gdy żaden
z elementów nie zostanie przez
nas wybrany; jaką akcję wywołuje
Spacja ( jeden z głównych skrótów klawiszowych, służący jako
„Start” i „Pauza itd.)
Druga kategoria ustawień
w preferencjach ogólnych
to generalne zachowanie się
programu: akcje po otwarciu
aplikacji, sposób uruchamiania
nagrywania, ustawienia ostrzeżeń przed utratą określonych
informacji przy zmianie formatu
dźwięku, używanie powiadomień
w tle (to systemowa funkcja
Maków, współpracująca z niektórymi aplikacjami – tzw. „Centrum
Powiadomień”). Dalej znajdziemy
ustawienia edycyjne: m.in.
ustawianie domyślnej długości
crossfadingu i włączenie/wyłączenie sprytnej edycji (funkcja,
która zastępuje wklejanie bardzo
krótkim crossfadingiem (10 ms),
nawet, kiedy nie używaliśmy tej
funkcji, a tylko chcieliśmy wstawić fragment dźwięku do pliku;
zapobiegająca powstawaniu
trzasków przy montażu).
Druga zakładka to ustawienia
dźwięku - wejścia i wyjścia - ich
urządzeń, parametrów, a także
formatów zapisywanych plików.
Kolejna zakładka to kolory:
ustawiamy tu preferencje odnoszące się do sposobu wizualizacji
naszej pracy. Poszczególne parametry, przedstawiane w wykresach, otrzymują swoją własną
barwę, którą właśnie w tym
miejscu możemy dostosować
do naszych upodobań.
Następna grupa ustawień
to streaming. Możemy tu wybierać spośród dostępnych w iTunes
rozgłośni radiowych i dodawać
nasze własne, a także najzwyczajniej w świecie – słuchać radia
internetowego.
W kolejnej zakładce możemy
zarządzać plikami tymczasowymi:
ich wielkością i lokalizacją.
Szósta zakładka to jednostki
czasu, jakimi się będziemy posługiwać: sekundy, sample, bity,
a także ustawienia domyślnego
tempa nagrań muzycznych.
W przedostatniej zakładce
ustawiamy częstotliwość sprawdzania aktualizacji programu.
Na koniec ustawienia zaawansowane, wśród których na uwagę
zasługuje możliwość ustawienia ograniczeń ilości używanej
pamięci operacyjnej.
O czym nie napisałem?
Zupełnie świadomie pominąłem
funkcje, które wymagają użycia wzroku, a więc wszelkiego
rodzaju wykresy, spektra, sono-
gramy, analizatory dźwięku i graficzne narzędzia diagnostyczne.
Być może tę zaległość nadrobi
któryś ze słabowidzących użytkowników programu.
Podsumowanie
Amadeus Pro wydaje mi się interesującą i stosunkowo niedrogą
propozycją dla osób zajmujących
się nagrywaniem, montażem
i obróbką dźwięku. Nie znajdziemy w nim narzędzi do tworzenia muzyki ani bazy brzmień
instrumentów. Możemy natomiast
korzystać z dobrej jakości efektów oraz dodawać do nich nowe,
dostępne w Internecie (niektóre
także za darmo).
Amadeus nie sprawia kłopotów użytkownikom VoiceOvera,
brakuje mu niektórych etykiet,
a czasem także opisów przycisków, ich funkcje można jednak
bez trudu rozpoznać, a potem
nadać przyciskowi własną etykietę. Szkoda, że interfejs nie
został spolszczony, bo z pewnością program zyskałby jeszcze
większą rzeszę zwolenników.
Większość podstawowych czynności w programie Amadeus Pro
możemy wykonać za pomocą skrótów klawiszowych
NR 3 (24) 2014
40
Tomasz Bilecki
Programowa
strona
dźwięku
Obserwując zmiany w coraz to nowych systemach operacyjnych, możemy się dowiedzieć, jak piękna,
prosta i użyteczna według producenta ma być najnowsza wersja okienek. Z drugiej strony czujni
użytkownicy przy niemal każdej zmianie zwracają uwagę na wszelkiego rodzaju marketing, który
ma odwrócić uwagę od ewentualnych niedociągnięć, prób pozyskania jak największej ilości danych
od użytkowników itd. W całym zamieszaniu, związanym ze zmianą wyglądu, sposobu działania,
zwiększeniem lub zmniejszeniem używanych zasobów, bądź wolności dla użytkownika, prawie nikt
nie zwraca uwagi na to, co się dzieje z obsługą kart dźwiękowych, a przez lata działo się sporo.
Artykuły w najnowszym Tyfloświecie pozwolą obalić kilka mitów, które w świadomości użytkowników
pecetów zagościły dawno temu i z których producenci
tacy jak Creative czy Asus czerpią sporo korzyści.
Chodzi mianowicie o przekonanie, że aby w miarę
przyzwoicie nagrać ludzki głos, na potrzeby choćby
podcastu czy radia internetowego, konieczna jest
niemała inwestycja w dodatkowe oprzyrządowanie.
Drugi mit opiera się na przekonaniu, że wbudowane
w płyty główne karty dźwiękowe nie nadają się absolutnie do niczego więcej niż obsługa komunikatorów
internetowych. Pomijając fałsz powyższych twierdzeń, należy w tym miejscu dodać, że i programowo
w obecnych czasach można nie mało poprawić. Takie
programy jak Skype co jakiś czas podnoszą jakość
rozmów i dzięki temu stawiają coraz większe wymagania dla używanych mikrofonów, głośników czy też
kamer internetowych, jeśli oczywiście użytkownik chce
wykorzystać pełnię ich możliwości. Dodatkowym bodź-
cem do poprawy jakości wysyłanego w globalną sieć
dźwięku może być fakt, że mniej więcej półtora roku
temu Internet Engineering Task Force, czyli organizacja
tworząca standardy sieciowe zaakceptowała nowy
kodek dźwiękowy – OPUS, który znacząco poprawia
jakość przesyłanego głosu w programach typu VOIP.
Oznacza to, że w niedalekiej przyszłości niektóre aplikacje do komunikacji głosowej będą przesyłały dźwięk
o jakości bliskiej spotykanej na płytach kompaktowych. W tym artykule zajmę się stroną programową
wysyłanego dźwięku, tj. takim ustawieniem systemu,
aby jak najlepiej wykorzystać potencjał posiadanego
sprzętu audio.
WASAPI – mała rewolucja
Zacznijmy od faktu, że wraz z pojawieniem się Windows Vista Microsoft wprowadził nowy protokół
obsługi audio pod nazwą WASAPI (Windows Audio
Session API), który pozwala na znacznie bardziej ela-
41
styczne zarządzanie sygnałem audio. W związku z tym
przebudowanych zostało kilka aplikacji systemowych,
zajmujących się obsługą dźwięku takich jak „Regulacja
głośności” czy aplet „Dźwięk” w „Panelu sterowania”.
Poprawiamy to, co producent zepsuł
Na początku warto zająć się ustawieniami karty tak,
aby jak najlepiej wykorzystać potencjał posiadanego
sprzętu. W tym celu najlepiej odwiedzić „Panel sterowania” i odszukać pozycję „Dźwięk». Można to zrobić, wpisując w pole wyszukiwania, które otwiera się
domyślnie po wciśnięciu klawisza «Windows» wyraz
«Dźwięk» i wyszukać w wynikach „Panel sterowania,
dźwięk”. Kiedy już otworzymy wspomniany wyżej
aplet, znajdziemy wewnątrz cztery zakładki.
Pierwsza z nich służy poprawie odtwarzania
i zawiera listę urządzeń, przy czym nie chodzi tutaj
o karty dźwiękowe, a raczej o wszystkie widoczne
możliwości wyprowadzenia dźwięku, np. w większości chipów Realtek urządzeniem jest wyjście słuchawkowe, a osobno widoczne jest wyjście cyfrowe.
Ponadto, jeśli nasz komputer wyposażony jest w kartę
graficzną, posiadającą wyjścia HDMI, każde z nich
będzie widoczne jako osobne urządzenie. Tak samo
będzie ze słuchawkami na USB, ponieważ takie słuchawki mają wbudowaną kartę dźwiękową. Każda
z pozycji na liście ma swoje menu kontekstowe, w którym interesujących jest kilka pozycji, przede wszystkim „Ustaw jako urządzenie domyślne” oraz „Ustaw
jako domyślne urządzenie komunikacyjne”. Pierwsza
opcja ustawia wszystkie dźwięki systemowe, muzykę,
dźwięki w przeglądarce itd. na wybraną na liście kartę.
Druga opcja kieruje dźwięki z aplikacji w rodzaju Skype
i podobnych na wybrane urządzenie. Warto odwiedzić
jeszcze pozycję „Właściwości», gdzie można czasami
całkiem nieźle podrasować dźwięk wychodzący z komputera, albo przeciwnie, wyłączyć denerwujące nas
ulepszenia.
Zacznijmy wreszcie coś zmieniać
Właściwości to kolejne okno dialogowe z zakładkami.
Pierwsza z nich, najmniej ciekawa jeśli chodzi o jakość
dźwięku, to „Ogólne”. Można tu zmienić nazwę, pod
którą wyświetlana jest karta, włączyć ją lub wyłączyć
i w zasadzie tyle. Dalej pojawiają się przysłowiowe
schody, ponieważ w przeciwieństwie do Win XP
w siódmej wersji okienek producenci sterowników
mogą ingerować w zawartość okna. Jeśli deweloper nic
swojego nie dodał, następna zakładka to „Poziomy”,
czyli nieco zmieniony odpowiednik regulacji głośności
z Windows XP i starszych. W zależności od karty, regulować głośność wychodzących dźwięków syntezatora
MIDI. W przypadku niektórych kart możemy podsłuchiwać mikrofon itd. Kolejna zakładka to „Ulepszenia”.
Tutaj możemy dość mocno ingerować w dochodzący
Regulacja nagrywania w Windows XP
do naszych uszu dźwięk. Pierwszym elementem
w zakładce jest lista wielokrotnego wyboru z wyszczególnionymi efektami, które będą wysyłane do naszych
głośników bądź słuchawek. Microsoft zaimplementował kilka efektów w systemie i, jeśli karta nie posiada
własnych, pojawią się tutaj właśnie te wbudowane
w Windows. Klawiszem spacji zaznaczamy bądź odznaczamy każdy efekt, przy czym możliwe jest użycie kilku
efektów jednocześnie. Następna kontrolka to pole
wyboru „Wyłącz wszystkie ulepszenia”. Jak sama
nazwa wskazuje dezaktywuje ono wszystkie efekty,
przy czym ciekawostką jest fakt, że odznaczenie
na liście wszystkich efektów nie zawsze wyłącza faktycznie wszystko. Prócz tego, jeśli to pole wyboru jest
nieoznaczone, odrobinę zwiększa się responsywność
syntezatorów mowy, właśnie z uwagi na wyłączenie
mechanizmu generowania efektów, który potrzebuje
NR 3 (24) 2014
42
W Windows 7 nie odnajdziemy nigdzie możliwości
zmiany domyślnego syntezatora MIDI
chwili na działanie. Ostatnia zakładka to „Zaawansowane”. Ustawia się tutaj częstotliwość próbkowania
i głębię bitową dźwięku. Warto wspomnieć, że nie
ma jednego, dobrego ustawienia. Niektóre aplikacje
działają lepiej, gdy mamy np. 44,1kHz, inne nie mają
problemów przy 48kHz. Trudności mogą objawiać się
trzeszczeniem, nagłym pogorszeniem jakości, czasem
brakiem dźwięku, a w ekstremalnych sytuacjach program przy nie odpowiadającej mu częstotliwości próbkowania, względnie głębi bitowej może się zawiesić.
Ostatnie pole wyboru w tej zakładce, które umożliwia
aplikacjom przejmowanie wyłącznej kontroli nad kartą,
lepiej odznaczyć, ponieważ w przypadku odpowiednio
napisanego programu wszystko inne wraz z syntezatorem mowy, o ile nie jest to syntezator sprzętowy,
jak np. Apollo, może zamilknąć do wyłączenia tego
programu.
Nie wszyscy lubią standardy
Wspomniałem już, że producenci mogą ingerować
w wygląd tego okna, np. niektóre karty firmy Creative
dodają swoje zakładki jak na przykład „Tonowo”, gdzie
możemy regulować zawartość niskich i wysokich
tonów lub „Soundblaster”, która pozwala na ustawienia specyficzne dla kart z rodziny SB. Creative usuwa
również zakładkę „Ulepszenia”.
Poprawiamy dźwięk z mikrofonu
Jedną z zakładek apletu jest „Dźwięk”, tzn. „Nagrywanie”. Tutaj mamy chyba najwięcej zmian w stosunku
do poprzednich wersji Windows. Pierwszą kontrolką
jest, tak samo jak w zakładce „Odtwarzanie”, lista
urządzeń. Tutaj każde wejście karty jest traktowane
jako osobna pozycja i tak jeśli jesteśmy posiadaczami
chipsetu Realteka, na liście zobaczymy np. „wejście
liniowe”, „wejście mikrofonowe” itd. Mało tego. Każdy
program, który ma możliwość wyboru urządzenia,
z którego będzie nagrywać, również widzi każde
wejście jako osobne urządzenie. Daje to naprawdę
duże możliwości, które są nie do osiągnięcia chociażby
w Win XP. Możemy na przykład jednym programem
nagrywać mikrofon, drugim dźwięki systemu, syntezator itd. Wyłączone urządzenia nie będą widoczne
na liście. Tak stanie się na pewno w przypadku znaczącej większości chipsetów Realteka, gdzie stereomix,
czyli możliwość nagrywania tego, co słychać w głośnikach jest wyłączona. Aby pokazać wszystkie urządzenia, należy ustawić zaznaczenie na jakiejkolwiek
pozycji listy, wejść w menu kontekstowe i nacisnąć
Enter na pozycji „Pokaż wyłączone urządzenia”. Jak
by tego było mało, część kart dźwiękowych potrafi
zasygnalizować systemowi operacyjnemu, czy do wejścia mikrofonowego rzeczywiście jest coś podłączone.
Jeśli nie, to urządzenie pokazuje się jako odłączone.
Aby pokazać również te odłączone urządzenia, np.
żeby ustawić ich właściwości, należy w tym samym
menu kontekstowym włączyć opcję „Pokaż odłączone
urządzenia”. Często również bywa tak, że podłączenie
nawet względnie dobrego mikrofonu do gniazda karty
dźwiękowej skutkuje dźwiękiem dość wątpliwej jakości. Dzieje się tak dlatego, że w tych kartach domyślnie
jest włączona opcja redukcji szumów. Niestety kilka
nowszych kart wbudowanych w płyty główne ma
przetworniki tak słabej jakości, że w tym przypadku
odszumienie ma sens. Aby pozbyć się tego algorytmu
w Windows XP, trzeba było wchodzić w niejednokrotnie niedostępny panel zarządzający kartą dźwiękową
i w zależności od urządzenia przejść w odpowiednie
miejsce i wyłączyć stosowną opcję. Na szczęście nowe
wersje systemu, tak samo jak w przypadku odtwarzania dźwięku mogą również ingerować w nagrywanie. Aby wyłączyć ewentualne odszumianie, bądź
inne quasi ulepszenia, wchodzimy w menu kontekstowe i tak jak w poprzedniej zakładce uruchamiamy
właściwości.
Właściwości
Okno „Właściwości” to również okno dialogowe
z zakładkami, z których pierwsza wygląda niemal tak
samo jak we właściwościach dowolnego urządzenia
odtwarzającego. Następną zakładką jest «Nasłuchiwanie”, gdzie możemy odtworzyć w czasie rzeczywistym
to, co się nagrywa przez wybrane urządzenie. Trzecia
zakładka nosi nazwę „Poziomy”. Tutaj można wyregulować poziom głośności nagrywania. Do dyspozycji
mamy suwak oraz dodatkowo listę rozwijaną, dzięki
której można jeszcze bardziej wzmocnić głośność
nagrywania, o ile maksymalne ustawienie suwaka nie
daje wystarczającej głośności. Zakładka „Ulepszenia”
oferuje możliwość wyłączenia efektów nałożonych
na mikrofon. Na marginesie warto odnotować, że niejednokrotnie można się bardzo pozytywnie zdziwić,
jak dobrej jakości mikrofony są wbudowywane w laptopy i jak ta jakość jest dosłownie masakrowana przez
algorytmy redukcji szumów. W tym miejscu druga
uwaga, czasami pole wyboru „Wyłącz wszystkie ulep-
43
szenia” powoduje problemy np. z kanałami i autorowi
znany jest komputer, w którym trzeba było odznaczyć
wszystkie pozycje z listy efektów, ale zostawić niezaznaczone pole wyboru wyłączające ulepszenia. Innym
razem trafił się laptop, w którym odznaczenie pozycji
z listy nie dawało zbyt wielkiej poprawy jakości, za
to pole wyboru wyłączające efekty dokonywało wręcz
cudów. Ostatnia zakładka „Zaawansowane” działa,
praktycznie rzecz biorąc, tak samo jak analogiczna
pozycja we właściwościach odtwarzania.
Warto wspomnieć jeszcze o regulacji głośności
w Windows 7 i wyżej. W starszych wersjach Okienek, by ją odnaleźć, należało wejść w menu „Start-Programy-Rozrywka-Akcesoria”. Windows 7 uprościł
sprawę i w tzw. szufladzie systemu jest coś, co screenreadery nazywają różnie, np. „Głośnik”. Otwarcie menu
kontekstowego na tej pozycji i wybranie „Otwórz
mikser głośności” skutkuje pokazaniem zmodyfikowanej wersji regulacji głośności. Główna zmiana polega
na tym, że możemy modyfikować głośność każdej
aplikacji. W związku z tym, jeśli denerwują nas głośne
reklamy na stronie, które zagłuszają syntezator, zwyczajnie zmniejszamy głośność przeglądarki lub zwiększamy poziom głośności screenreadera.
fot. GraphEGO, FIRR, Hadrian/Shutterstock.com, Dr.OGA
Nie samym Windowsem człowiek żyje
Na samym końcu warto jeszcze wspomnieć o systemie
Android, który mimo różnych niedociągnięć dostępnościowych zdobywa coraz więcej zwolenników. Jak wiadomo, aplikacji typu dyktafon na telefony komórkowe
jest dość sporo. Część z nich umożliwia wybór mikrofonu. Tutaj można by się zapytać, po co? Okazuje się,
że Android, w przeciwieństwie do systemu od Microsoftu nie daje użytkownikowi pełnego dostępu
do karty dźwiękowej. Zamiast tego posiada kilka
trybów dostępu do mikrofonu, które sugerują wykorzystanie go w różnych scenariuszach. Takimi trybami
są m.in. „Voice”, „Mic”, „Cam”, „Default” czy „Call”.
W zależności od producenta smartfonu stosowanie
różnych trybów powoduje nakładanie różnych efektów
na mikrofon. Jakby tego było mało, każdy producent
może zastosować inne efekty na ten sam tryb. przykładowo bardzo tani telefon Kazam 3 w trybie „Cam”
stosuje algorytm odszumiania oraz lekkie wyrównanie
głośności. Samsung Galaxy S3, który posiada dwa
mikrofony korzysta z obu na raz w konfiguracji stereo,
bez żadnych algorytmów odszumiających, ale również
włącza wyrównywanie głośności. Nexus 4 nie stosuje
praktycznie żadnego wyrównywania głośności, nie
używa też algorytmów niwelujących szumy. W wielu
telefonach tryb „Default” powoduje wyłączenie
wszelkich algorytmów ulepszających dźwięk, ale mało
która aplikacja służąca do rejestracji dźwięku ten tryb
wspiera. W przypadku iOS to sprawa jeszcze prostsza.
Mikrofonu można użyć albo w jakości telefonicznej
z włączonym odszumiaczem, albo bez odszumiacza,
w jakości CD, za to z użyciem algorytmu odcinającego
niskie częstotliwości. Krążą legendy, że ten filtr da się
wyłączyć i faktycznie powstała jedyna, o ile mi wiadomo, aplikacja, która ten algorytm pomija. Nazywa
się Fire2 i kosztuje kilka Euro. Niestety od jakiegoś
czasu nie jest dobrze dostępna dla VoiceOver.
Na zakończenie
Podsumowanie nie będzie nazbyt optymistyczne.
Patrząc na tendencje panujące w systemach mobilnych, również i producenci desktopowych systemów
operacyjnych będą raczej dążyć do minimalizacji opcji.
Świadczyć o tym może fakt, że w Windows 7 nie odnajdziemy nigdzie możliwości zmiany domyślnego syntezatora MIDI, który dało się zmienić jeszcze w Windows
XP. W systemie od Google w ogóle nie mamy opcji
odnoszących się do dźwięku w ustawieniach systemowych i producenci aplikacji sami muszą zatroszczyć się
o odpowiednie ustawienia, jeśli chcą dać użytkownikowi możliwość zmian. Na obecną chwilę, przynajmniej
w systemach z rodziny Windows, chętni, by poprawić
jakość swojego dźwięku na szczęście mogą tego dokonać. Pozostaje mieć nadzieję, że sytuacja ta nie ulegnie
zmianie.
NR 3 (24) 2014
44
Tomasz Bilecki
Reaper
– edytor audio pełen możliwości
Pamiętam, jak mniej więcej 10 lat temu wraz z bardzo
amatorskim zespołem chcieliśmy nagrać tzw. demo, czyli
kilka utworów, którymi będzie można pochwalić się przed
znajomymi. Wspólnymi siłami zorganizowaliśmy mikrofon,
komputer z Windows 98, syntezator oraz gitarę elektryczną
ze wzmacniaczem. Zaraz na wstępie pojawił się problem,
jak to wszystko nagrać. Oczywiście wtedy było już sporo
oprogramowania do wielośladowej rejestracji dźwięku, ale
nic, co przetestowaliśmy, nie okazało się w pełni dla osób
niewidomych. W efekcie używaliśmy trzech, a czasem czterech
programów na raz, ponieważ różne funkcje były dostępne
w różnych programach. Nagrywaliśmy jednym programem, efekty
dodawaliśmy innym, miksowaliśmy wszystko jeszcze innym itd.
Oczywiście łatwo się domyśleć, że przez to cały proces trwał
kilka razy dłużej niż w przypadku jednego, w pełni dostępnego
programu. Udało się nam nagrać to demo, ale po tym wszystkim
ochota na nagrywanie przeszła nam na jakiś czas.
Uwaga, uwaga, nadchodzi
Mijały lata, pojawiały się nowe
programy, a wśród nich Reaper.
Dostępność pierwszych wersji stała na wysokim poziomie.
Niemal wszystkie funkcje były
obsługiwalne przez oprogramowanie czytające. Inna rzecz, że funkcjonalność programu była raczej
skromna. Jednak z wersji na wersję
programowi przybywało możliwości i nagle okazało się, że za
cenę ok. 200 zł możemy dostać
narzędzie funkcjonalnie zbliżone
do dziesięć razy droższych rozwiązań. Niestety wraz z pojawianiem
się nowych funkcji, program tracił
na dostępności. Na szczęście
znalazła się na to rada. Mianowicie program ma otwarte SDK
(software development kit),
które umożliwia programistom
wgląd do praktycznie wszystkich
funkcji Reapera. Wykorzystał
to w roku 2010 rosyjski programista Vladimir Sebekin, tworząc
swego rodzaju pomost między
45
Reaperem a screenreaderem. Nie
było to, jak w większości tego
typu przypadków, stworzenie
jakichś skryptów czy konfiguracji do Jawsa, Window-Eyes-a czy NVDA, a raczej zrobienie
skryptów do samego Reapera,
które przekazują screenreaderom
jedynie tekst do wypowiedzenia.
Taka metoda udźwiękowienia
programu ma szereg zalet. Nie
trzeba pisać wszystkiego oddzielnie dla każdego screenreadera,
wystarczy dosłownie kilka do kilkunastu linijek kodu, aby dodać
nowy program udźwiękawiający
do listy. Skrypty są niezależne
od ustawień interfejsu programu,
rozdzielczości ekranu i podobnych
parametrów. Wadą jest oczywiście
fakt, że często w takich przypadkach mamy do czynienia z innym
sposobem oznajmiania elementów,
ponieważ tekst do wypowiedzenia generowany jest przez skrypt,
a nie screenreader. Po za tym,
jeśli producent nie weźmie pod
uwagę tłumaczeń na inne języki,
mamy wszystko w jednym języku,
którym w przypadku Reaaccess
jest angielski. Mimo tych mankamentów, zalety takiego rozwiązania przeważają znacznie nad jego
wadami. Poczynając już od pierwszych wersji skryptów, autor
narzucił ostre tempo i dosłownie
co dwa, trzy tygodnie pojawiała
się jakaś nowa, znacząca funkcjonalność. Niestety od jakichś
dwóch lat, na stronie twórcy
widnieje informacja, że kolejna
wersja programu jest blisko, ale
do tej pory nic w tej materii się
nie zmieniło. Na szczęście nawet
obecna wersja pozwala na dość
dużo, jednak najlepiej mieć nieco
starszego Reapera.
Instalujemy Reapera
Aby zainstalować program, należy
odwiedzić stronę www.reaper.
fm,, wejść w link „old versions”,
następnie „3.x” oraz pobrać wersję
3.78. Reaper, jak każdy szanujący
się program, istnieje w wersji
Reaper
32 jak i 64-bitowej. Po pobraniu
programu należy jeszcze wejść
na stronę www.reaaccess.com
i ściągnąć skrypty. W pierwszej
kolejności należy zainstalować
Reaper. Instalacja jest dość
typowa, aczkolwiek mniej więcej w połowie pojawia się lista
dodatków, które można zainstalować. Na szczęście producent nie
poszedł w ślady wielu innych developerów, dołączających do produktów różnego rodzaju paski narzędziowe i inne nikomu niepotrzebne
gadżety, można więc zaznaczyć
absolutnie wszystko, tym bardziej,
że nie zajmie to wiele miejsca
zarówno na dysku, jak i w systemowym rejestrze. Następnym krokiem powinno być uruchomienie
programu. Tak, tak, pomimo niezainstalowanych skryptów, ponieważ
podczas pierwszego uruchomienia
Reaper tworzy pliki konfiguracyjne, które są potrzebne podczas
instalacji Reaaccess. Zaraz po uru-
chomieniu program wyświetli
komunikat o braku ustawionej
karty dźwiękowej i zapyta, czy
przejść do ustawień. Warto to zrobić, gdyż w przeciwnym wypadku
Reaper nie będzie działał. Zaraz
po otwarciu okna konfiguracji kursor przeniesiony zostanie na listę
możliwych protokołów komunikacji z kartą. Jest ich kilka i każdy
z nich ma swoje wady i zalety,
jednak osobiście doradzałbym
wybranie „ASIO”, o ile posiadana
karta dźwiękowa ten tryb obsługuje, jeśli nie to „Direct sound”. Za
najbardziej profesjonalny uważany
jest „ASIO”. Cechuje się najmniejszymi opóźnieniami, pozwala
na dowolną konfigurację liczby
kanałów wejściowych i wyjściowych oraz na nazywanie każdego
z nich. Niestety nie jest wspierany
przez wszystkie kartach i niemal
na pewno zintegrowane z płytami
głównymi chipy tego trybu obsługiwać nie będą. Gdy wybierzemy
NR 3 (24) 2014
46
stworzony przez twórcę Skryptów.
Dobrze jest to zrobić, gdyż programista w tym przypadku dodał
kilka swoich skrótów, które okażą
się przydatne w pracy z Reaperem.
W systemie Windows w wersji
64-bitowej, instalacja jest trochę
nietypowa. Instalowałem Reaaccess na kilku różnych komputerach
i efekty okazywały się bardzo
zróżnicowane. Na części systemów
nie pojawiały się absolutnie żadne
problemów, natomiast kilka komputerów było nieco bardziej odpornych na Reaaccess i trzeba było
rozpakować instalkę programem
w rodzaju Universal Extractor
i ręcznie poprzenosić jeje zawartość do odpowiednich folderów.
Edycja MIDI w programie Reaper
tryb ASIO, po trzykrotnym naciśnięciu klawisza Tab, wybieramy
kartę dźwiękową, która ma być
używana przez program. Jeśli lista
jest pusta, oznacza to, że żadna
z posiadanych kart tego trybu nie
obsługuje i trzeba użyć innego.
Po wybraniu „Direct sound”
i trzykrotnym wciśnięciu klawisza
Tab pojawi się wybór karty, przez
którą chcemy nagrywać w programie. Kolejna kontrolka posłuży
do wybór karty, przez którą
Reaper będzie przekazywał dźwięk
użytkownikowi. Następnie przechodzimy przez kilka opisanych
bądź nie (w zależności od screenreadera) kontrolek na pole edycji,
w którym wpisane jest domyślnie
„8”. Jest to liczba fragmentów,
na które dzieli się sygnał wychodzący na kartę dźwiękową. Im
więcej, tym słyszalne opóźnienie
będzie większe, ale jednocześnie
procesor, pamięć oraz dysk będą
miał mniej do roboty. Kolejne pole
edycji, w którym wpisane jest
„1024” to ilość próbek na fragment. Tutaj mamy analogiczną
sytuację, tzn. zmniejszając ilość
minimalizujemy opóźnienie kosztem zużycia zasobów komputera.
Generalna zasada mówi, że opóź-
Czemu akurat Reaper?
nienie jest wprost proporcjonalne
do iloczynu ilości buforów oraz ilości sampli. Innymi słowy opóźnienie wzrośnie dwukrotnie zarówno,
gdy ilość buforów zwiększymy
dwa razy, jak i podwoimy liczbę
sampli. Jednak zużycie komputera
nie zależy tak samo od tych dwóch
parametrów, jednak na różnych
jednostkach spotkałem różne
ustawienia optymalne i nie ma
jednego, uniwersalnego ustawienia do wszystkiego. Oznacza
to, że w pewnych przypadkach 4
bufory po 256 sampli będą dawały
więcej wytchnienia komputerowi
niż na przykład 8 buforów po 128
sampli. Jeśli ustawimy za małe
wartości, dźwięk będzie dochodził do naszych uszu dość mocno
zniekształcony. Na tym można by
w zasadzie zakończyć konfigurację
Reapera i na tę chwilę proponuję
dojść do przycisku „Ok”, nacisnąć
go oraz wyjść z programu.
Instalacja Reaaccess w przypadku systemów 32-bitowych nie
nastręcza żadnych trudności. Proces instalacji praktycznie niczym
nie odbiega od normy, po za
jednym krokiem, w którym trzeba
wybrać czy chcemy zainstalować
zestaw skrótów klawiaturowych
Po zainstalowaniu Reaaccess
można już otworzyć Reapera i cieszyć się jego funkcjami. Nie jestem
w stanie w jednym artykule opisać
wszystkiego tego, co potrafi
Reaper, więc w tym artykule
pokażę tylko kilka podstawowych
zadań, które można wykonać przy
użyciu Reapera, oraz opiszę, jakie
ma zalety w porównaniu z innymi
używanymi przez osoby niewidome programami do obróbki
dźwięku.
Zaraz po uruchomieniu
programu pokazuje się okno
informujące, że nie jest on darmowy i należy go kupić. Można
je zamknąć (po około pięciu
sekundach) klawiszem Escape,
po czym uruchomi się faktycznie
główne okno programu. Od razu
widać tutaj różnicę pomiędzy
takimi programami jak Goldwave
czy Soundforge. Różnica polega
na tym, że ruszając strzałkami
góra/dół otrzymujemy informację
„No track found”. Można z tego,
z resztą słusznie, wywnioskować,
że program jest wielościeżkowy,
tj. taki, w którym możemy pracować na kilku nagraniach jednocześnie, np. przy nagrywaniu
twórczości własnej, gdzie musimy
nagrać osobno jakiś instrument
47
i wokale. Możemy również zaimportować gotowe nagranie, np.
gdy posiadamy podkład, do którego chcemy zaśpiewać. W przypadku GoldWave lub Sound Forge
takich możliwości nie mamy.
Możemy co najwyżej zmiksować
kilka plików, ale przez połączenie ich w jeden, bez możliwości
późniejszej edycji poszczególnych
elementów. Ktoś mógłby spytać
„A co z Audacity? Przecież to też
jest program wielośladowy, dość
dostępny, a co najważniejsze
darmowy.” To prawda, jednak
z własnego doświadczenia mogę
powiedzieć, że na Reaperze można
wszystko zrobić znacznie szybciej,
po za tym Audacity nie obsługuje
chociażby MIDI, co dla tworzących
muzykę będzie sporą niedogodnością. Dodatkowym problemem jest
fakt, że Audacity, przynajmniej
u mnie, wieszał się co najmniej
kilka razy częściej niż Reaper,
co niezbyt dobrze świadczy o profesjonalizmie programu.
właśnie w folderze projektu. Jeśli
nie ma takiego folderu, bo projekt nie został zapisany, wszystko
nagrywa się w folderze „Reapermedia” w „Moich dokumentach”.
Na początku nie będzie to jakimś
dużym problemem, ale z czasem,
gdy programu będziemy używać
częściej, nagrań zrobi nam się
bardzo dużo i gdy postanowimy
zrobić porządek przez usunięcie
niepotrzebnych, starych plików
może się okazać, że jest tam
potężny bałagan. Dlatego najlepiej
wyrobić u siebie nawyk zapisywania projektu, gdy rozpoczynamy
nowe nagranie.
Następny krok to zaimportowanie pliku muzycznego do projektu
Reapera. W tym celu naciskamy
klawisz Insert, przy czym użytkownicy programu Jaws oraz NVDA
powinni go nacisnąć dwukrotnie,
ponieważ w innym przypadku
klawisz zostanie przejęty przez
nasz screenreader i nic się nie stanie. Pojawi się standardowe okno
otwierania pliku. Najlepiej jest,
gdy dźwięk, który importujemy,
znajduje się w folderze projektu.
Nie chodzi o to, że Reaper będzie
miał jakieś problemy, a raczej
o fakt, że podczas jakiejś przeprowadzki dyskowej, ścieżka
do pliku może się zmienić i Reaper
już go nie znajdzie. Ja najczęściej kopiuję potrzebne mi pliki
do folderu, w którym zapisuję
całą sesję. Dzięki temu również,
gdy chcę wysłać komuś projekt,
wystarczy programem typu 7zip
czy WinRAR spakować cały folder
i przesłać, np. przez Skype bądź
mailem. Kiedy plik znajdzie się już
Pierwsze kroki
Jako swego rodzaju ilustrację
do artykułu możemy razem z czytelnikiem przeprowadzić coś
w rodzaju pokazu jego możliwości.
Na początek weźmy prostą
sytuację – podkład, do którego
coś zaśpiewamy. Jeśli czytający
jest osobą lubiącą śpiewać możliwe, że gdzieś na dysku posiada
jakieś wersje karaoke ulubionych
piosenek. Jeżeli nie, w Internecie
jest na prawdę dużo darmowych
podkładów, które można pobrać
i wykorzystać według uznania.
Jeśli jednak czyta to osoba, która
ze śpiewaniem ma nie wiele
wspólnego może wykorzystać
jakikolwiek plik dźwiękowy i użyć
go np. w charakterze tła do swojej
wypowiedzi. Zaczynamy!
Pierwszym krokiem będzie
zapisanie projektu w wybranym
folderze. Teoretycznie rzecz biorąc,
można zmiany zapisać później,
ale każdy nagrany przez użytkownika plik zawsze umieszczony jest
Mnogość podstawowych funkcji Reapera oraz dostępność różnego
rodzaju wtyczek czyni z niego naprawdę wszechstronne narzędzie
do edycji dźwięku
NR 3 (24) 2014
48
jącego monitorowanie sygnału,
czyli odsłuch tego, co nagrywamy
w słuchawkach. Tutaj mała uwaga
- jeśli ustawiliśmy tryb karty
dźwiękowej na „Direct sound” lub
„Wave out” może pojawić się echo,
które wynika z faktu, że protokół
nie jest przystosowany do niskich
opóźnień. Przy korzystaniu ze sterowników „ASIO” nie powinno być
takich problemów. Po kolejnych
wciśnięciach klawisza F8 możemy
usłyszeć „Normal”, co oznacza
odsłuch ścieżki zawsze i wszędzie, „Not when playing” – w tym
przypadku odsłuch z mikrofonu
wyłączy się podczas odtwarzania
oraz „Record monitor off”, czyli
odsłuch wyłączony.
Poruszając się strzałkami
po ścieżkach, usłyszymy o nich
kilka informacji, m.in. numer,
nazwę, jak również informację
o dodanych efektach. W przypadku ścieżki zaznaczonej jako
uzbrojona, zaraz po numerze syntezator wypowie słowo „Armed”.
Gdy już wszystko ustawimy
według założeń, możemy nacisnąć klawisz R od słowa „Record”
(nagraj). Powinniśmy z głośników
Niestety z wersji na wersję program Reaper traci na dostępności dla
osób niewidomych
lub słuchawek usłyszeć muzykę
i w tym samym czasie powinien
się nagrać nasz głos. Po zakończeniu nagrywania naciskamy Spację,
a okno, które się potem pojawi,
możemy od razu zamknąć koniecznie klawiszem Enter. To okno
pozwala wybrać w przypadku
nagrywania więcej niż jednej
ścieżki, które z nich chcielibyśmy
zapisać, a także umożliwia zmianę
nazw nagranych plików. Jeśli
chcemy nagrać kolejną ścieżkę,
wystarczy odzbroić ścieżkę klawiszem F7, utworzyć nową (Ctrl +t),
uzbroić ją i klawiszem R nagrać
kolejny głos i tak do skutku.
Zapowiedź i zakończenie
To zaledwie początek naszej drogi
z Reaperem. W kolejnych artykułach pokażę, jak można nagrać
kilka wersji głosu i wybrać najlepszą, jakie możliwości daje protokół
MIDI, jak dodawać i gdzie szukać
efektów w rodzaju kompresorów,
korektorów, pogłosów i innych,
podpowiem jak szybko montować podcasty i inne tego typu
materiały. Przedstawię także inne,
mniej lub bardziej spektakularne
sztuczki, które umożliwia Reaper.
Na stronie producenta oraz w różnych innych miejscach w Internecie można znaleźć na prawdę dużo
materiałów o tym, jak używać
Reapera, dodatkowe wtyczki oraz
skrypty pozwalające na korzystanie z niego w nietypowych
sytuacjach, a do najnowszych
wersji jest nawet spolszczenie.
Co prawda Reaper 4x nie jest oficjalnie wspierany przez Reaaccess,
jednak używając kilku niestandardowych koncepcji można go
używać. Zatem jeśli komuś z czytelników spieszno do zgłębiania
swej wiedzy w zakresie Reapera,
źródeł informacji można znaleźć
sporo. Wszystkich obdarzonych
większą dozą cierpliwości zapraszam do odwiedzania strony www.
tyfloswiat.pl, gdzie będą się ukazywać kolejne artykuły na temat
Reapera.
fot. Hugo Felix, FIRR
w projekcie, kursor automatycznie
przesuwany jest na koniec całej
sesji, więc warto przejść na początek wciskając klawisz Home.
Następnie należy stworzyć drugą
ścieżkę, aby umożliwić nagranie
głosu. W tym celu wciskamy kombinację klawiszy Ctrl +t. Program
zapyta o nazwę ścieżki, po której
wpisaniu naciskamy Enter. W tym
momencie strzałkami góra/dół
możemy przechodzić po utworzonych ścieżkach. Powinno ich być
dwie. Pierwsza, nazywająca się
tak, jak plik, który zaimportowaliśmy, aczkolwiek mogą wystąpić
problemy z polskimi diakrytykami,
oraz druga, którą nazwaliśmy
sami. Teraz należy wybrać ścieżkę
do nagrywania. W nazewnictwie
dźwiękowców ten proces nazywany jest uzbrajaniem ścieżek.
Wzięło się to jeszcze z czasów magnetofonów, w których
trzeba było przełączyć głowice
z odtwarzających na nagrywające.
W Reaperze dokonujemy tego
naciskając klawisz F7, będąc ustawionym na ścieżce, której chcemy
użyć do nagrania. Opcjonalnie
możemy użyć klawisza F8, włącza-
49
Paweł Pluszczyk
Stacja dokująca
JBL OnBeat MINI
– mała rzecz, a cieszy
Część Czytelników z pewnością spotkała się z pojęciem „stacja
dokująca”. Dawniej odnosiło się ono raczej do laptopów, a dziś
coraz częściej dotyczy urządzeń stricte mobilnych takich, jak
telefony, tablety i temu podobne. Stacja dokująca to urządzenie
peryferyjne, rozszerzające możliwości na przykład komputera
przenośnego czy smartphone’a. W zależności od naszych
oczekiwań, tego typu gadżety pozwalają nam na niewiele lub
na całkiem sporo. W tym konkretnym przypadku, stacja dokująca
JBL OnBeat MINI to po prostu zewnętrzny głośnik, dedykowany
przede wszystkim, jednak nie tylko, urządzeniom Apple.
Postęp technologiczny sprawia, że dźwięk nawet w małych
urządzeniach jest coraz lepszej
jakości. Nie wszystko jednak da się
przeskoczyć. Będąc posiadaczami
iPhone’a czy iPada, na którym
gromadzimy muzykę, słuchamy
radia przez Internet, oglądamy
filmy i korzystamy z multimedialnych możliwości tych urządzeń,
pragniemy, by dźwięk, który będzie
do nas docierał, nie był cichy, pła-
ski i ogólnie dość bezbarwny. Nie
każdy jest audiofilem, nie każdy
potrzebuje głośników za dziesiątki
tysięcy złotych i pozłacanych wtyczek za złotych setki. Każdy jednak
lubi niekiedy posłuchać głośniej
muzyki, czy cieszyć się pełniejszym
dźwiękiem podczas oglądania
filmu. Tu z pomocą przychodzi
nam względnie niedrogie urządzenie, jakim jest omawiana stacja
dokująca.
Wygląd i dane techniczne
Stacja dokująca w opakowaniu
spokojnie mieści się do reklamówki. Pudełko nie wyróżnia się
niczym szczególnym, wszystko
zapakowane jest jednak poprawnie
i w środku nic nie przemieszcza się
w niekontrolowany sposób.
W zestawie otrzymujemy stację
dokującą, zasilacz oraz adapter
do gniazdek amerykańskich.
NR 3 (24) 2014
50
będzie to możliwe. Podstawa
urządzenia wykonana jest również
z plastiku, dopełnia ją gumowy
pasek, zapobiegający ślizganiu się.
Najważniejsze cechy
• wbudowane złącze Lightning,
• szerokopasmowe głośniki JBL,
• cyfrowa obróbka dźwięku DSP,
• wbudowany akumulator lub
zasilanie z sieci,
• port USB,
• gniazdo 3,5mm (standardowy,
tzw. mały jack),
• kompaktowa, przenośna
obudowa,
• wskaźnik stanu LED.
Dane techniczne
JBL OnBeat MINI w połączeniu z iPhonem
Gdy chwilowe zadziwienie wielkością zasilacza nam minie, a jest
on do prawdy słusznych rozmiarów, możemy skupić się na sednie
sprawy, czyli stacji dokującej.
Występuje ona w dwóch kolorach: czarnym i białym. Zdaniem
autora biały, w połączeniu z białymi produktami Apple prezentuje
się doskonale.
Naszą uwagę od razu zwraca
maskownica, która pokrywa niemal
całe urządzenie. Cały przód, tylna
górna krawędź urządzenia oraz
boki na ściance czołowej są nią
przykryte. Wszystko to aby ukryć
dwa siedmiowatowe przetworniki. Na froncie widzimy srebrny,
doskonale wyczuwalny napis JBL.
Firmy tej chyba nie trzeba nikomu
przedstawiać. Od lat tworzy wspaniałe głośniki i inne komponenty
audio. JBL, Bose czy Harmankardon to w zasadzie jedno konsorcjum, więc logo którejś z tych firm
możemy znaleźć na głośnikach
wysokiej klasy czy też doskonałych
zestawach car audio.
Z tyłu, w zagłębieniu plastikowej obudowy stacji dokującej,
znajdziemy trzy gniazda: gniazdo
zasilania, gniazdo USB, oraz wejście 3,5 mm.
W górnej części obudowy
umieszczono okrągły włącznik
z wyprofilowanym miejscem
na palec, wskaźnik diodowy,
sygnalizujący stan urządzenia,
oraz podłużny przycisk – regulator
głośności, umożliwiający również
wyciszenie urządzenia.
Za omawianymi przyciskami
znajduje się gniazdo dokowania.
Stacja JBL Onbeat Mini umożliwia
podłączenie poprzez port lightning
wszystkich współcześnie produkowanych, mobilnych urządzeń Apple.
W wypadku większych urządzeń tylna krawędź stacji jest lekko
podniesiona tak, aby swobodnie
mogły się o nią opierać. Bez większego problemu dokuje się urządzenia w etui, jednak ze względu
na mnogą ilość różnorodnych
pokrowców, autor nie może zagwarantować, że w każdym przypadku
• głośniki: 2 x JBL
szerokopasmowe,
• moc: 2 x 7 W,
• pasmo przenoszenia: 70 Hz – 20
kHz,
• współczynnik S/N: 73 dB,
• baterie: wbudowany
akumulator,
• zasilanie: 5,9 V DC, 3,33 A,
• pobór mocy: 20 W (maximum);
0,5 W (stand-by),
• wymiary (wys. x szer. x gł. ): 88
mm x 305 mm x 157 mm,
• waga: 0,81 kg,
• możliwość ładowania zadokowanych urządzeń tylko w sytuacji korzystania z zasilania
zewnętrznego.
Działanie
Kupno stacji w jakimś salonie
muzycznym lub w salonie w iSpot
ma tę zaletę, że możemy przetestować urządzenia przed zakupem.
akurat autor niniejszego tekstu
miał taką możliwość, oglądając je
uprzednio u znajomego.
Gdy stacja JBL pojawiła się
na rynku, jej cena oscylowała
w granicach 650 zł. Obecnie można
ją kupić już za 299 zł – cenę bardzo
dobrą, zwłaszcza w kontekście
cena-jakość.
Dla nikogo chyba nie jest
tajemnicą, że sporo zawdzięczamy
wbudowanemu przetwornikowi
fot. Nata-Lia, Business Wire, Halfpoint
51
cyfrowemu DSP. Po zadokowaniu
naszego urządzenia, słyszymy taki
sam dźwięk, jak po podłączeniu
ładowarki i po chwili w głośnikach
odzywa się VoiceOver. Już sam głos
jest mocno basowy i głośny.
Prawdziwą jednak jakość
poznajemy, gdy włączymy muzykę
lub np. strumień radia internetowego, nadającego w dobrej jakości.
Bardzo czysty, donośny dźwięk,
dobry bas oraz nieprzesadzone
wysokie tony sprawiają, że słuchanie muzyki staje się przyjemnością.
Moc rzędu 14 watów nie wydaje
się duża, jednak bez większego
problemu jesteśmy w stanie
nagłośnić średniej wielkości pokój.
Pisząc nagłośnić, wcale nie mam
tu na myśli robienia dyskoteki, chociaż dźwięk naprawdę jest zadowalający. Na maksymalnym poziomie
głośności muzyka będzie doskonale słyszana w całym mieszkaniu,
a w pokoju, gdzie znajduje się JBL,
trudno będzie rozmawiać. Zniekształcenia dźwięku przy maksymalnej głośności są słyszalne tylko
w minimalnym stopniu. Nie mamy
do czynienia z przebasowaniem
czy czymś podobnym. Dla nikogo,
kto miał w życiu trochę do czynienia z dźwiękiem i wcale nie mam
na myśli profesjonalistów, tylko
osoby, które lubią czy lubiły się nim
bawić, nie jest chyba tajemnicą,
że sporo zależy od tego, w którym
miejscu postawimy naszą kompaktową stację dokującą. Jeśli na przykład umieścimy ją w wąskiej wnęce
okiennej czy pomiędzy dwoma
szafkami na komodzie lub w innym
podobnym miejscu, dźwięk stanie
się głębszy i bardziej basowy. Autorowi bardzo podoba się ten efekt.
Oczywiście wspomniane wcześniej porty, jakie posiada JBL OnBeat
MINI sprawiają, że nie jest on dedykowany tylko i wyłącznie posiadaczom urządzeń z portem lightning.
Posiadacze starszych iPadów czy
iPodów bez problemu mogą podłączyć swoje urządzenia do stacji
dokującej za pomocą przewodu
USB. Z kolei posiadacze innych urzą-
dzeń skorzystają z gniazda 3,5 mm.
W ten sposób podłączam do stacji
odtwarzacz Booksense. Niestety
dźwięk jest zauważalnie gorszy przy
podłączaniu przez gniazdo 3,5mm.
Pozbawiony głębi i nieco przytłumiony. Z pewnością jednak nie
tracimy na głośności.
Pora wspomnieć teraz o kilku
sprawach, których nie znajdziemy
w recenzjach czy specyfikacjach
technicznych. Różne źródła podają,
że wbudowany akumulator może
nam służyć od pięciu do siedmiu
godzin. Uśrednijmy to i niech
tak zostanie. Inaczej natomiast
wygląda sytuacja, gdy na przykład
zadokujemy iPada mini i przy włączonym Wi-Fi oraz kurtynie słuchamy radia internetowego. Wtedy
bez problemu osiągamy 11 godzin.
Podobnie jest w wypadku iPhone’a.
W przypadku korzystania z komunikatorów pojawia
się minus. W zasadzie tylko
w wypadku Skype’a udało się
rozmawiać, korzystając z głośników stacji. Nigdzie nie znalazłem
informacji o wbudowanym mikrofonie i być może to powoduje,
że w sytuacji, gdy zadzwoni nam
telefon, otrzymujemy połączenie na Facetime, gdy korzystamy
na przykład z Voxera to zadokowane urządzenie poprzez lightning
port automatycznie przełącza się
na swój głośnik, oczywiście w trybie głośnomówiącym.
Podsumowanie
JBL OnBeat MINI to przenośna
stacja dokująca, która studentowi,
osobie uczącej się czy komuś, kto
co jakiś czas wyjeżdża, na pewno
się przyda. Przyda się też komuś,
kto czasami wybiera się na działkę,
ma dom z ogrodem, gdzie czasem
lubi posłuchać muzyki, czy też
po prostu każdemu, komu podobnie jak autorowi tekstu nie wystarcza dźwięk z iPada czy iPhone’a.
Niektórym cena wyda się
zbyt wysoka, ktoś inny powie,
że za mniejsze pieniądze kupi
coś lepszego. W tym konkretnym
przypadku stosunek cena-jakość
należy uznać za doskonały, a fakt,
iż producentem urządzenia jest
renomowana w świecie dźwięku
firma, przynajmniej w teorii, daje
gwarancję, że posłuży użytkownikowi dość długo.
Stacja dokująca przyda się każdemu, kto, będąc posiadaczami iPhone’a
czy iPada, pragnie, by dźwięki w odsłuchiwanych przez niego nagraniach nie były ciche, płaskie i ogólnie dość bezbarwne
NR 3 (24) 2014
52
Tomasz Tworek
Wirtualna perkusja
Muzyka jest z pewnością czymś, czego lepiej słuchać, niż
o tym pisać. Czasem zdarza się jednak tak, że i tu znajdzie się
coś, czym po prostu warto podzielić się z resztą czytelników.
Tak też jest i w tym przypadku. Jako perkusista z 13-letnim
niemal stażem, mam pewne doświadczenie w tej jak
że cudownej dziedzinie spędzania codziennego czasu, zarabiania
i utrzymywania się, ale przede wszystkim rozwijania własnego
talentu i kunsztu, z jakim tworzymy. Chciałbym od razu
zaznaczyć, że moje podejście do muzyki jest bardzo osobiste,
skrajnie powiązane z uczuciami i całą gamą przeżyć, które
towarzyszą mi w każdym dniu obcowania z tą formą sztuki.
Na bębnach gram już dość
długo i pamiętam, że zakochałem
się w nich niemal od pierwszego
wejrzenia. Czas leci, a sprzęt dla
perkusistów również pędzi, rozwijając skrzydła i osiągając nowe
poziomy zaawansowania technologicznego. Ten artykuł nawiązywać
będzie do jednej z odnóg tego,
co dzieje się w świecie perkusji,
a nosi ona nazwę bębny wirtualne.
Czym właściwie jest
perkusja?
Pisząc krótko i możliwie obrazowo,
perkusja to zestaw bębenków
i blach, określanych często mianem talerzy. W praktyce to bardzo
53
obszerny temat, rozgałęziający
się na inne, osadzone w tej grupie
instrumenty. Ksylofon, wibrafon,
tamburyno czy typowe kotły
to kilka przykładów. Wszystkie
te instrumenty doczekały się
swoich elektronicznych odpowiedników. Mówiąc wprost, mamy
możliwość grać na tym wszystkim,
używając po prostu komputera
z kilkoma niezbędnymi narzędziami
w formie sprzętu i oprogramowania. Można grać, używając klawiatury sterującej MIDI lub specjalnych bębnów (również MIDI).
Bębny takie są rozpowszechniane
na rynku przez kilka wiodących
firm. Najpopularniejsze, ale i za
razem jedne z droższych sygnowane są znakiem firmy Roland.
Oczywiście, początkujący perkusista, chcąc wyposażyć się w wirtualne instrumentarium nie musi
od razu wydawać kroci, na rynku
są także i tańsze alternatywy,
jednak ich wykonanie pozostawia
znacznie więcej do życzenia. Taka
perkusja elektroniczna, w połączeniu z komputerem PC i odpowiednimi programami daje naprawdę
niesamowite możliwości.
Programowe bębny
Osobiście znam tylko kilka przodujących firm w dziedzinie wirtualnych
instrumentów w formacie VST.
Pierwsza z nich, Toontrack,
to zespół ludzi, którzy naprawdę
wiedzą, co znaczy grać na bębnach i programować je
tak, by brzmiały
naprawdę
Instrumenty perkusyjne to nie tylko bębny i talerze, ale także ksylofon
czy kotły
realistycznie pod palcami czy
pałeczkami użytkownika. W skład
zespołu wchodzą programiści,
ale przede wszystkim perkusiści,
co gwarantuje bardziej niż zadowalający efekt ich pracy. Niestety,
sprawdza się w tym miejscu
powiedzenie, że efekt kosztuje. Za
program Superior Drummer 2.0,
będący największym i jednocześnie
najlepszym brzmieniowo zestawem perkusyjnym,
przyjdzie nam zapłacić około 1000
złotych.
Co do samego brzmienia, każdy bęben czy blaszka
jest dobrze zsamplowana.
wybrzmiewa realistycznie,
oddaje w pełni dynamizm
i naprawdę większości
W dzisiejszych czasach, przy użyciu komputera, odpowiedniego oprogramowania oraz sprzętu, np. klawiatury
sterującej MIDI, możemy zagrać na praktycznie każdym instrumencie, jaki istnieje
NR 3 (24) 2014
54
słuchaczy będzie w całym miksie
trudno stwierdzić, że to bębny
elektroniczne. Możemy dodatkowo wybrać sobie werbel, racktomy, floortomy, każdą blaszkę
z osobna. Cały zestaw możemy
modyfikować, gdyż nagranych
zostało całkiem sporo elementów,
wśród których każdy chyba znajdzie coś dla siebie. Podstawowy
zestaw posiada również możliwość zdjęcia sprężyn z werbla czy
też zamiany pałek na rózgi i miotełki, miły gest w stronę użytkowników, szkoda tylko, że nie działa
na wszystkich innych zestawach.
Superior Drummer 2.0 posiada
również liczną kolekcję wydanych na przestrzeni lat dodatków,
każdy z nich to kwota w granicach
kilkuset złotych. Dodatki te wprowadzają do naszej biblioteki
kolejne zestawy i sample, oparte
na różnych gatunkach muzycznych. Od Metal Foundry, zajmującego 35 GB rozszerzenia dla tych
długowłosych i nie tylko, chcących
i mających w duszach ostrzejsze
brzmienia, przez jazzowe zestawy,
po zupełnie elektroniczne maszyny
perkusyjne dla staroszkolnych
maniaków.
Sam interface jest praktycznie
niedostępny dla osób niewidomych. Jedyne, co możemy zrobić,
to wybierać zestawy perkusyjne
z gotowych presetów i przy użyciu
Jawsa modyfikować ich pojedyncze elementy. Czy nie da się tego
ominąć? Da się, na dwa sposoby.
Korzystając z Jawsa i modyfikując
odpowiednio pliki konfiguracyjne
lub kontaktując się z człowiekiem,
który zajmuje się dostosowywaniem instrumentów VST dla osób
niewidomych (Gianluca Apollaro,
pochodzący z Włoch, tworzy
i sprzedaje skrypty, które pomagają w nawigowaniu po wtyczkach
VST, osiągalny jest na Twitterze,
pod nickiem leowyatt1988).
Kolejna propozycja dla miłośników perkusji pochodzi od firmy
XLN Audio, oferującej produkt
o nazwie Addictive Drums. Osobiście muszę stwierdzić, że mniej
podoba mi się ich efekt od wyżej
opisanych bębnów od Toontracka.
Na taką ocenę ma wpływ fakt,
że ten pierwszy zestaw został
nagrany znacznie lepiej, z użyciem
wyższej klasy mikrofonów, oraz
wydaje się, że do całego procesu
rejestracji przyłożono się zdecydowanie bardziej starannie. Addictive
Drums jest za to tańszy mniej więcej o połowę, co może być sporym
plusem dla większości, szczególnie
stawiających swoje pierwsze kroki
perkusistów. Ponadto dostępnych
jest również kilka dodatków, które
potrafią rozbudować instrument,
wnosząc do naszej twórczości
powiew świeżości. W obecnej wersji 2.0 główny interface wtyczki
VST jest zupełnie niedostępny
dla niewidomego użytkownika.
Nadzieją ponownie jest w tym
przypadku Gianluca Apollaro i jego
skrypt do programu JAWS.
W swoim życiu testowałem
kilka innych wtyczek VST, ale
mówiąc szczerze, żadna nie pozostała długo w mej pamięci. Wirtualną perkusję stworzyć próbowało
wielu, lecz zwykle efekty były
poniżej przeciętnej. Z pewnością
okazuję się w tym miejscu bardzo
wybredny, jednak lata doświadczenia zrobiły swoje i pozwalają
mi mieć w tej materii konkretne,
sprecyzowane oczekiwania. Do tej
pory, Toontrack oraz XLN audio
potrafiły sprostać przynajmniej
części moich oczekiwań.
Mimo, że wirtualne perkusje są coraz lepsze i brzmią bardzo, bardzo
dobrze i realistycznie, pamiętajmy, że nic nie zastąpi prawdziwych,
akustycznych bębnów
Jeśli, szanowny Czytelniku, jesteś
perkusistą, któremu brak miejsca
na akustyczny instrument, lub
chcesz po prostu poćwiczyć w słuchawkach na uszach, nie przeszkadzając innym, to instrumenty VST
pod postacią bębnów będą idealnym rozwiązaniem. Mam nadzieję,
że każdy wyciągnie z tego coś dla
siebie. Na koniec jedna, bardzo
ważna uwaga: Mimo, że wirtualne
perkusje są coraz lepsze i brzmią
bardzo, bardzo dobrze i realistycznie, pamiętajmy, że nic nie zastąpi
prawdziwych, akustycznych
bębnów.
fot. styleuneed.de, sippakorn, Roland, Ollyy
Podsumowanie
55
M ateriał informacyjny
Internetowy kurs językowy dla niewidomych
www.audiolingo.pl
Samodzielna nauka języków obcych bez pomocy osób trzecich, bez specjalistycznego sprzętu, gdziekolwiek chcesz – w domu, w autobusie, w kawiarni
lub na łące? To, co wydawało się niemożliwe, stało się teraz całkiem realne.
Wychodząc naprzeciw potrzebom osób z dysfunkcją wzroku, powstał serwis
internetowy, oferujący kompleksową naukę pięciu języków obcych – angielskiego, niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego oraz włoskiego – na trzech poziomach zaawansowania. To pierwszy taki projekt na naszym rodzimym rynku.
Audiolingo.pl zaprojektowane zostało zgodnie z normami dostępności.
Pełne udźwiękowienie strony, intuicyjna nawigacja za pomocą klawiatury
numerycznej, kompatybilność z czytnikami ekranu, a także przyjazna wersja
mobilna sprawiają, że korzystanie z serwisu jest proste i przyjemne. Aby móc
się o tym przekonać, wystarczy zarejestrować się na stronie – słownictwo,
zagadnienia gramatyczne, a także oryginalne teksty i dialogi dostępne są dla
wszystkich zalogowanych użytkowników w wersji demo.
Projekt powstawał przy współpracy wielu osób, w tym niedowidzących
i niewidomych, którzy z dużym zaangażowaniem włączyli się w tworzenie i testowanie serwisu. Audiolingo.pl to nie tylko sposób na podniesienie kwalifikacji zawodowych i zwiększenie szans na wymagającym rynku pracy, ale przede
wszystkim możliwość satysfakcjonującego rozwoju umiejętności językowych.
Uwaga!
Tylko teraz każdy pełen kurs językowy dostępny jest
w promocyjnej cenie – jedynie 1 zł
za trzymiesięczny dostęp – aż do odwołania.
Projekt Audiolingo.pl – Kurs językowe dla niewidomych i niedowidzących,
jest współfinansowany z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka „Dotacje na innowacje”
NR 3 (24) 2014
Zobacz nas
w Internecie
www.tyfloswiat.pl
W portalu:
• informacje o producentach i dystrybutorach,
• testy i opinie o produktach,
• informacje prawne,
• baza szkoleń dostosowanych do potrzeb osób z dysfunkcją wzroku,
• wydarzenia, konferencje, imprezy
... i wiele wiele innych informacji!
Projekt współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Podobne dokumenty