Apetyt na życie

Transkrypt

Apetyt na życie
Osobowość Techniki Dentystycznej
Wywiad
Apetyt na życie
O
d wielu lat szkoli Pani i wykłada na kursach i warsztatach.
Jaką ma Pani receptę, aby
z dzielenia się wiedzą wciąż czerpać satysfakcję? Czy możliwe jest,
aby traktować każde wystąpienie
w roli szkoleniowca jako wyzwanie, czy trzeba być nieustannie
czujnym i bronić się przed rutyną?
Katarzyna Subotowicz: Zacznę od końca, bo to po części odpowiedź na wcześniejsze pytania... Rutyna jest cichym,
podstępnym wrogiem wszystkiego,
co robimy w życiu – począwszy od pracy, regularnych przyjemności, na uczuciach skończywszy... Tak, to bardzo
ważne, by wszelkimi możliwymi sposobami bronić się przed nią. Postępując rutynowo, wpadamy w pułapkę,
która czyni z nas osoby cyniczne, wyrachowane bądź znudzone... Na pewno
nie w taki sposób możemy osiągnąć
sukces na którymkolwiek z wymienionych przeze mnie pól...
Kiedy w to, co robimy, bez względu na to, czy są to wykłady, kursy,
czy też codzienne obowiązki, świadomie będziemy wkładać możliwie
dużo serca, z pewnością satysfakcja
przyjdzie sama. Dlatego śmiało można powiedzieć, że każde szkolenie,
wykład czy kurs to zawsze nowe wyzwanie, nawet jeśli temat pojawia się
po raz kolejny.
Jakie predyspozycje powinien mieć
naprawdę dobry instruktor? Jakiego rodzaju pracy nad sobą wymaga
ta profesja?
Nie jestem pewna, prócz tego, że z pewnością powinien mieć jak największą w danej dziedzinie wiedzę. Nie
ma istot doskonałych – ani techników dentystycznych, ani wykładowców, ani lekarzy, ani dziennikarzy – nieprawdaż? Dlatego zawsze
należy – z szacunku do innych –
być przygotowanym, a jeśli zdarzy
fot. A. Adamowicz
– Autentyczne zamiłowanie do tego zawodu
zaprowadziło mnie dalej niż tylko za biurko
technika... – O trudnych wyborach, ambicji
i nowych doświadczeniach z Katarzyną Subotowicz
rozmawiała Anna Olszewska-Adamowicz.
się, że czegoś nie wiem – przynajmniej ja – wolę otwarcie to przyznać i zrobić wszystko, by znaleźć
odpowiedź i przekazać ją innym. Nigdy nie odważyłabym się „zamarkować” wiedzy. Bardzo szybko może
się to obrócić przeciwko takiemu ryzykantowi, poza tym, czemu miałoby to służyć? Nikt nie jest nieomylny
i wszechwiedzący.
Z cech, które niewątpliwie pomagają
szkoleniowcowi, mogę z pewnością
wymienić cierpliwość, podzielność
uwagi, umiejętności organizatorskie, otwartość wobec różnorodności ludzkich charakterów. Nie twierdzę, że zawsze udaje mi się wszystko
połączyć w idealnych proporcjach,
ale staram się.
Z pewnością, choć może to nie cecha charakteru, należy być dla swoich słuchaczy dostępnym. Nie można zostawiać innych bez wsparcia
wtedy, kiedy nam zaufali. Ale to zu-
dental labor · 2/2013 · www.dentalconnection.pl
127
Wywiad
Osobowość Techniki Dentystycznej
pełnie inna „para kaloszy” i zdaje się,
że ma sporo wspólnego z obraną filozofią życia.
Jest Pani wykładowcą międzynarodowym. Mając porównanie,
proszę opowiedzieć, jakie są różnice w zaangażowaniu, oczekiwaniach, otwartości na kursach słuchaczy ze wschodniej i zachodniej
części Europy?
Rzeczywiście, zdarza mi się bywać
w innych krajach. To różne kultury, różne religie, różne poziomy zamożności i nowoczesności społeczeństwa oraz wykształcenia. Dla
mnie najważniejsze jest to, czy będę
umiała trafić, dotrzeć z wiedzą, którą
chcę przekazać uczestnikom szkoleń.
W wielu krajach, które odwiedzam,
kobieta technik to już niespotykana
sytuacja, a co dopiero mówić o kobiecie wykładowcy – np. w Rosji,
w południowej Europie (Albanii czy
Bośni i Hercegowinie) albo krajach
muzułmańskich na Bliskim Wschodzie. Ale wbrew moim obawom,
praktycznie wszędzie można dość
szybko nawiązać nić porozumienia.
Trzeba tylko z szacunkiem podchodzić do miejscowej kultury, dobrze
jest zaczerpnąć nieco wiedzy na temat kraju i obyczajów w nim panujących i być pozytywnie do nich nastawionym, co nie jest trudne przy
moim zamiłowaniu do podróży i ciekawości świata.
Jeśli chodzi o podejście techników
z różnych części świata do szkoleń,
to zdecydowanie bardziej „głodni”
wiedzy są mieszkańcy krajów, w których dostęp do niej jest nieco ograniczony, np. poprzez wymagane wizy,
niedostępność sporej części materiałów (to z uwagi na wymagane rejestracje produktów, które są niezwykle kosztowne i czasochłonne).
Sama pamiętam, z jaką konsekwencją Polacy jeździli na przykład
do Niemiec na szkolenia, kiedy nie
było ich jeszcze w takiej obfitości
na miejscu. Och... W ogóle to temat
rzeka, bo zaraz przypominają mi się
ciekawe historie (uśmiech). Tak naprawdę wszędzie są ludzie, którzy
cenią wiedzę innych i kierując się zasadą, że na każdym szkoleniu można dowiedzieć się czegoś ciekawe-
128
go, potrafią z szacunkiem (czasem
mimo swojej ogromnej już wiedzy)
wysłuchać i ewentualnie podyskutować z każdym wykładowcą.
Jest Pani obecna na targach branżowych, wciąż również się Pani
dokształca, poszukuje ambitnych
szkoleń, w których uczestniczy
Pani jako słuchacz. Jak Pani ocenia możliwości „bycia na bieżąco” z nowościami technologicznymi? Czy technik dentystyczny jest
w stanie nadążyć za postępem,
jaki jest odczuwalny w branży?
Nie powinien mieć najmniejszych
problemów, jeśli tylko ma chęci. Jest
ogromny wybór szkoleń, kongresów, zjazdów i tym podobnych wydarzeń. Jedyny problem to wydatki
z tym związane, a jeśli nie ma przytłaczającej ilości pracy (a taka chyba
– niestety – jest ogólna tendencja,
z małymi wyjątkami), trudno się dziwić spadkiem zainteresowania kursami, mimo naprawdę atrakcyjnych
tematów.
W jaki sposób pogodzić pracę, terminowość w wykonywaniu zleceń,
uczestniczenie w kursach, monitorowanie technologicznych nowości, z życiem prywatnym? Jak
wygospodarować czas dla najbliższych? Jak Pani się to udaje?
Jest taka stara zasada... Im więcej
masz do zrobienia, tym więcej zrobisz... W moim przypadku sprawdza
się stuprocentowo. Drugą niezmier-
dental labor · 2/2013 · www.dentalconnection.pl
Osobowość Techniki Dentystycznej
nie ważną rzeczą jest, by szanować
ludzi, z którymi się pracuje. Wszystkie prace, które wykonuję, zwłaszcza
te większe, które zabierają dużo czasu zarówno podczas wykonywania,
jak i w trakcie całego procesu leczenia, staram się wraz z lekarzem prowadzącym rozpisywać według kalendarza. Wbrew pozorom nie jest
to takie trudne i niemożliwe. Moje
wyjazdy zresztą nigdy nie trwają dłużej niż kilka dni, można więc z łatwością rozplanować kolejne etapy pracy.
Rzecz jasna, intensywne życie zawodowe odbija się na ścisłych kontaktach z rodziną. Najbardziej zawsze
ubolewam nad rozstaniem z synem,
co oczywiste. Gdy jednak obserwuję,
w jakim systemie pracują moi koledzy technicy (częstokroć po kilkanaście godzin na dobę), wydaje mi się,
że spędzam z dzieckiem więcej czasu niż inni. Na pewno nie są to łatwe
decyzje, ale idąc za radami psychologów: dzieciom bardziej potrzebni
są rodzice spełnieni, usatysfakcjonowani i w rezultacie uśmiechnięci, niż
sfrustrowani i narzekający, a na dodatek zmęczeni.
Nieustanna radość z tworzenia,
którą można z łatwością zauważyć na Pani twarzy, jest dowodem
na to, że to, co Pani robi, daje Pani
ogromną satysfakcję. Zawód wybrała Pani w zgodzie ze sobą? Jak
doszło do wyboru profesji?
Ha! Tak, to prawda, jeśli człowiek
robi w życiu to, co lubi, to chyba naj-
większe szczęście. Nie wiem tak naprawdę, ile osób pracuje w zawodzie
technika, czy też lekarza, z całkiem
świadomego wyboru, ale na pewno
zaliczam się do tych szczęśliwców...
W 12. roku życia postanowiłam sobie
dwie rzeczy; obie udało mi się spełnić... Jedną było, może, patrząc z dzisiejszej perspektywy, niezbyt precyzyjne określenie, że będę „robić
zęby”. O precyzowaniu życzeń mówię dlatego, że jednego roku zdawałam egzaminy zarówno do Studium
Techniki Dentystycznej przy ul. Hożej w Warszawie, jak i na Wydział Stomatologii na Akademię Medyczną...
Ponieważ zabrakło mi kilku punktów,
zaproponowano mi naukę na Wydziale Farmacji, jednak – na szczęście
– dostałam się do Studium.
Później życie wyznaczyło swoje
ścieżki i więcej prób już nie podejmowałam. Wydaje mi się jednak,
że autentyczne zamiłowanie do tego
zawodu zaprowadziło mnie dalej niż
tylko za biurko technika...
Kiedyś zapytano mnie, jakie jest moje
hobby. W pierwszym momencie spanikowałam, stwierdzając, że takowego chyba nie mam, ale po chwili
uświadomiłam sobie, że moja praca
to moje hobby. Oprócz regularnej
pracy w laboratorium na początku
zaczynałam od branżowych tłumaczeń – zarówno pisanych, jak i tłumaczeń szkoleń, wykładów... Robię
to zresztą nieustannie. Potem doszły
szkolenia kameralne, przypadkowe,
potem coraz większe i bardziej zaplanowane, aż w końcu zaczęłam
współpracować z różnymi firmami,
w tym prawie od początku z firmą
Dentsply. Zaczęłam publikować artykuły, książki – wszystko wiązało się
z profesją technika dentystycznego.
A skąd wybór? Nie wiem na pewno,
ale z pewnością w jakiś niezrozumiały sposób przyczyniła się do tego
moja babcia, która była jeszcze tak
zwanym technikiem uprawnionym.
Z pewnością również rodzice mieli
w tym swój udział, ale jestem im niezmiernie wdzięczna, że nie czułam
się zmuszona do tego wyboru. Nie
pamiętam, żeby mnie w jakikolwiek
sposób na siłę do tego nakłaniano.
Gdyby nie była Pani technikiem
dentystycznym, zajmowałaby się
Pani...
Wywiad
Niezwykłe pytanie (uśmiech). Pewnie mogłabym na nie bardzo długo
odpowiadać, ale szczerze mówiąc,
najbardziej pociągają mnie zajęcia dające niezależność. Nie mówię
tu o niezależności finansowej, a raczej
duchowej. Pociągają mnie zawody
artystyczne, żywiołowe. Lubię też (jak
zapewne niejednokrotnie dało się zauważyć) pisać, lubię kontakt z ludźmi,
lubię dużo aktywności. Z pewnością
odnalazłabym się w zawodzie jakiejś
odmiany architekta (czy to zieleni,
przestrzeni, czy po prostu budownictwa). Myślałam kiedyś o tym, ale równie silnie pociągałaby mnie chirurgia
miękka, np. chirurgia oczu czy chirurgia plastyczna. Na pewno znalazłabym dla siebie wiele zajęć, w których czułabym się spełniona. Mam
to szczęście, że szukać nie muszę.
Jest Pani osobą spełnioną, czego zatem zespół redakcyjny może
Pani życzyć?
Mnóstwa pomysłów i dużo czasu,
żeby je realizować. Oczywiście też
coraz więcej życzliwych ludzi wokół,
których mam szczęście do tej pory
w życiu spotykać...
n
dental labor · 2/2013 · www.dentalconnection.pl
129