Pobierz plik

Transkrypt

Pobierz plik
Niezależnie jednak od definicji biedy, Parlament postanowił z nią walczyć.
Ach, co to była za walka! Sprawozdawczyni (portugalska komunistka) uznała, że w ciągu najbliższych lat należy wyciągnąć z biedy 20 milionów osób. Co
bardziej wrażliwe na wykluczenie grupy nie chciały być jednak gorsze i zaczęły
tę stawkę podbijać, proponując więcej. Och, daliśmy tej biedzie popalić! Teraz
kilkadziesiąt milionów Europejczyków będzie musiało kupić samochód albo pojechać na tydzień w Bieszczady czy podobne miejsce. No i żeby im tylko nie
przyszło do głowy zalegać ze spłatą kredytu!
Aby im w tym pomóc, przewidziano wiele środków do walki z biedą, wszystkie z repertuaru socjalistycznego. A że to kosztuje? Co tam, przecież pieniądze
mamy! Ale skąd mamy?
Hm, no mamy z budżetu. Myślę, że na tym zatrzymuje się myślenie dużej części
posłów i ich doradców z grup lewicowych. Trudno im się jednak dziwić − spędzają
większość dnia w budynku instytucji, która nie tylko ich hojnie wynagradza, ale także dopłaca do wielu rzeczy. Raczej nie zastanawiają się, skąd się biorą na to pieniądze. Bo skoro tak łatwo przychodzą, to po co?
Ostatecznie jest to też odpowiedź na pytanie, dlaczego włączanie biednych odbywa się tylko za pomocą metody pośredniej. Gdyby było inaczej, przestaliby być
biedni. I po co komu wtedy byłby ten Parlament Europejski?
266
MROCZNE WYZIEWY
CZYLI CELEBRA
POSTPOLITYCZNEGO DYSKURSU
FUNERALNEJ APOTEOZY
Z Małgorzatą
Kolasińską-Macher rozmawia Staś
Zewsiwarszawa
Co dalej?
Nasz tajemniczy Europata nie przestaje
przesyłać nam korespondencji z Brukseli.
Ostatnio pisał o zwierzętach, gejach i Służbie Działań Zewnętrznych. O ile nie zostanie
zdemaskowany, kolejny odcinek w następnej
tece „Pressji”.
W
zderealizowanej rzeczywistości
szantażu upiorów przeszłości
opierająca się egzorcyzmowaniu Tanatosa sfera Wykluczonego napotyka
zbanalizowane bariery artykulacji indywidualnego kodu” – mówi w wywiadzie ze Stasiem
Zewsiwarszawa Małgorzata Kolasińska-Macher, poetka, eseistka, felietonistka, pisarka,
dramaturg, tłumaczka, socjolożka, dziennikarka, fotograf, krytyk sztuki, krytyk literacki,
profesorka nauk społecznych, malarka, rzeźbiarka, redaktorka, korektorka, performerka,
reżyserka, scenarzystka, eseistka, felietonistka, poetka, pisarka, artystka, wykładowczyni
Collegium Civitas, krytyk muzyczny, dyskutantka panelantka, podróżniczka, wędrowniczka,
psychoanalityk, psycholożka, filozofka, etyk,
patyk, klancyk, francyk, francuzolog, ekolożka,
działaczka ruchu feministycznego, organizatorka ruchu ulicznego, aktywistka, poetka, eseistka, felietonistka, pisarka, laureatka nagród
im. Kupczyńskiego, Topolewskiej, Raczyńskich,
Ostawy-Ostawieckiego, Kupisza, Kuposza, Kupesza, stypendystka programów naukowych
prowadzonych przez fundacje Małachowskiego, Madalińskiego, Odyńca, Wiktorskiej, Dolnej, Narutowicza, Narbutta, Dworzec Wileński,
Metro Wierzbno, performerka, reżyserka, scenarzystka, ta od świateł, montażystka, drugi
asystent reżysera, absolwentka Wydziałów
Anglistyki, Iberystyki, Italianistyki, Historii, Archeologii, Polonistyki, Stosunków Międzynarodowych, Prawa, Lewa, Teologii, Teozofii,
taoistka, tarocistka, jasnowidzka, prząśniczka,
radiolożka i radiograf, drugi pilot, eseistka, felietonistka, tłumaczka, artystka-performerka
Mroczne wyziewy
267
i poetka, autorka fabularyzowanych esejów
filozoficzno-politycznych, m.in. Derealizowanie
rzeczywistości, Szantaż upiorów przeszłości, Egzorcyzmowanie Tanatosa, Wykluczone napotyka
bariery oraz wielokrotnie nagradzanego, m.in.
przez fundacje Małachowskiego, Odyńca, Wiktorskiej, Narbutta i Rondo Wiatraczna, zbioru
felietonów Artykulacja indywidualnych kodów
w posttragicznej postdemokracji, pisarka, poetka, performerka, felietonistka i eseistka.
Staś Zewsiwarszawa: Jest Pani znaną
eseistką. Czy żałoba narodowa układa się
Pani w jakąś narrację, czy raczej mamy do
czynienia z metaopowieścią mas straumatyzowanych symbolicznym popędem śmierci?
268
Małgorzata
Kolasińska-Macher:
Po
pierwsze muszę zaznaczyć, że nie mam
w domu telewizji, telewizora, radia, Internetu, anteny satelitarnej, nadajnika, odbiornika,
krótkofalówki, telefaksu ani telefonu. Nic nie
wiedziałam o żałobie, dopóki nie powiedzieli
mi o niej moi studenci anglistyki, iberystyki,
italianistyki, gender studies, prawa i archeologii. Wcześniej nic o niej nie wiedziałam, gdyż
nie mam w domu telewizora. Nie oglądam
telewizji i nie słucham radia. Nie czytam też
gazet ani czasopism. Proszę mi uwierzyć. Nie
oglądam telewizji w ogóle.
Rozumiem, że ma Pani na myśli masochistyczną martyrologię i egzorcyzmowanie
upiorów? Czy nie uważa Pani, że katastrofa
w Smoleńsku została wpisana w apoteozę
mesjanistycznej masturbacji? Że jest to swoiste acte gratuit w stylu Gide’a?
Oczywiście. Już w pierwszych godzinach
po spowodowanym przez prezydenta Kaczyńskiego wypadku w Smoleńsku obserwowaliśmy w mediach funeralne widowisko,
którego granice wyznaczało metaznaczenie
obrazów składających się na pewnego rodzaju siatkę interpretacji rozdwojenia. Z czasem wyasygnowały się z tej opowieści cztery
główne narracje.
Mogłaby je Pani wymienić?
Tak.
Czy zatem uzasadnione są obawy o kondycję polskiego kodu podstawowego, czyli
tej szerokiej narracji, tej wielkiej opowieści
o zielonej modernizacji naszego postmesjanistycznego symulakrum?
Sądzę, że tak. Widać tutaj coś, co Bauman
nazwałby…
… przemocą zasady rzeczywistości?
Wierzę Pani.
To dobrze, bo tak jest naprawdę. Istotnie
nie mam u siebie telewizora, nie oglądam telewizji. O wszystkim dowiaduję się od swoich
studentów, gdyż sama nie mam w domu telewizora.
Zatem obserwując publiczny dyskurs
posttraumatyczny, czy zauważa w nim Pani
jakieś dominujące narracje?
Tak.
Tak. W naszych posttragicznych, posthistorycznych czasach tak zwane Rzadkie Zdarzenia Typu Wypadki Czy Epidemie potrafią
wywołać w tkance społecznej prawdziwie
feudalny ceremonializm pogrzebów. Lacaniści powiedzieliby, że…
… teatralizujemy formę rytuałów?
Dokładnie tak. Właśnie tego dotyczył
mój performance na Biennale w Buenos Aires dwa lata temu. Z pomocą przyjaciela
z wydziału biologii i bioetyki Uniwersytetu
Wrocławskiego rozpuściłam na terenie wystawy wirusa grypy typu ACHGT, a sama scho-
Dostałam sms-a od sąsiada: „Pod
Pałacem nacjonalizm daje placet
zbiorowej opowieści wykluczenia :)))”.
wałam się do hermetycznie zamkniętej kabiny
z pleksi, karmiąc się przez dwa dni wyłącznie
zgniłym mięsem wściekłych krów. Reakcje
ludzi były zaskakujące. Wiele osób potem
mi dziękowało. Odniosłam wrażenie, że ich
rozdwojony metaobraz postdemokratycznej
tanatopolityki przynajmniej na krótką chwilę
został odbudowany i wyasygnowany.
antycudu fikcjonalizacji. Proszę zauważyć, że
tłumy zebrane pod Pałacem Namiestnikowskim w sobotę wieczorem powołały niejako
do życia pojęcie stania-powstania. Telewizja
publiczna pokazała to wyraźnie, każdy mógł
to zobaczyć na własne oczy.
Ponieważ nie ma Pani telewizora, domyślam się, że powiedział Pani o tym sąsiad?
Tak. Ponieważ nie mam telewizora, nie
mogłam tego widzieć. Ale dostałam sms-a od
sąsiada: „Pod Pałacem nacjonalizm daje placet zbiorowej opowieści wykluczenia :)))”.
Potem trochę się z tego wycofał, ale trafił
w sedno. Mimo polskich ograniczeń językowych, fizyczny obraz rozdwojenia łatwo tu
wpisać w metatekst katyńskiej nadrzeczywistości.
Skąd wzięła Pani wściekłe krowy?
To były zwyczajne krowy, którym przez
tydzień pokazywałam swoje wcześniejsze
prace.
To zupełnie jak w historii weterynarii Foucault.
Jak to?
Dokładnie. Czy właśnie tak rozumie Pani
spektaklyzację postkonsumpcyjnego urynkowienia idei?
Od 10 kwietnia widać u nas jak na dłoni, że skoncentrowanie symboli ociera się
o kicz, a tym samym uniemożliwia wpisanie
całokształtu językowej, dominującej opowieści w system interpretacji indywidualnych,
osadzonych w metastatycznych ramach neoliberalnej kultury pozornego przeniesienia
sensu w akcie antykomunikacji. Patrząc na to
narracyjnie, można powiedzieć, że obserwujemy „wydarzenie” w sensie Badiou, rodzaj
W świetle tego, co pisał chociażby Jérôme Heurtaux, można by powiedzieć, że
funeralpolo osiągnęło apogeum dzięki tej
grze resentymentów. Celebra narodowego
męczeństwa to nic innego, jak żałoba sformatowana przez PiS.
Prawdziwie makabryczny karnawał René
Girarda.
Czy można interpretować tę sytuację
jungowsko?
Oczywiście. Każda apoteoza, nawet ta
wawelska, która tak podzieliła Polaków (proszę sobie tylko przypomnieć, jak komicznie
wyglądał prezydent Kaczyński na tle Bazyliszka) niesie…
…Bazyliszek jest w Warszawie.
No właśnie – derealizacja, antycud, metageografia, symulakrum. Ale o czym to ja
mówiłam…
Mroczne wyziewy
269
Nie wiem. Możemy odsłuchać, tylko
muszę przewinąć. Zaraz, bo to nowy dyktafon… gdzie tu się…
[iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii...tę sytuację jungowsko?
Oczywiście. Każda apoteoza, nawet ta wawelska, która tak podzieliła...]
O apoteozie.
270
Aa! No więc każda apoteoza niesie
w swoim znaczeniowym metacentrum dość
zasadnicze obciążenie – to tryumf Tanatosa.
Składając do metatrumny społeczną pamięć
o katyńskiej zbrodni NKWD, zmieniliśmy
przeszłość po orwellowsku, nawet nie zauważając momentu, w którym – jak powiedziałby Žižek – tanatopolityka prowadzona
pod dyktando upiorów sama się znosi, wykluczając wszystkich z wyjątkiem tych, którzy wyartykuowali swoje metanarracyjne
„ja-świat-nadświat”, stosując szerszą kodyfikację międzyznaczeniowych, podświadomych uwarunkowań.
Tylko Žižek, czy Žižek i Virilio?
Žižek i Virilio.
Wow. Pojawiają się też interpretacje,
z których wyłania się nadrzeczywisty sens.
Pressja autorów
Tę katastrofę możemy rozważyć też na poziomie energetycznym. Istotna będzie wtedy kategoria „Realnego” czytana przy pomocy Žižka
– tragedia stanie się wtargnięciem tego, co niezrozumiałe, przerażające, ale jednocześnie przerażająco bliskie. Siła energii tego miejsca mogła
coś takiego wygenerować. W Katyniu była niezagojona rana, energetyczna dziura. Mit narodowy,
podświadomość zbiorowa stworzyły tę gigantyczną dziurę i oni po prostu w nią wpadli.
Joanna Bernatowicz (1982): urodzona na pograniczu polsko-białoruskim. Tłumaczka języka białoruskiego, absolwentka polonistyki
i rosjoznawstwa UJ, członek-założyciel
Towarzystwa Białoruskiego w Krakowie.
W dziurę, którą sami stworzyli?
Dokładnie. To taki trójkąt bermudzki. Jakby nad Katyniem była chmura negatywnej
energii. I oni wpadli w tę chmurę.
Dziękuję.
Proszę.
Pełny tekst wywiadu dostępny jest na stronie internetowej www.metakrytykapostpolityczna.wyziewyzdupy.pl. My zaczerpnęliśmy
go z bloga thepenskyfile.pl prowadzonego
przez Piotra Kalińskiego.
Co dalej?
O rozdwojonym metaobrazie postdemokratycznej tanatopolityki czytaj w tekście Małgorzaty Kolasińskiej-Macher Ja-świat-nadświat w XI tece „Pressji”. Szukaj na www.
pressje.org.pl.
Barbara Bielec (1943): architekt, fotograf.
Katarzyna Bielec (1979): absolwentka Wydziału Malarstwa ASP w Krakowie.
Michał Bizoń (1983): student filozofii, absolwent fizyki UJ. Szermierz, członek ARMA. Miłośnik języków i kultury klasycznej. Członek
Klubu Jagiellońskiego.
Agnieszka Cygańczyk (1984): absolwentka
Wydziału Grafiki ASP w Krakowie. Założycielka grupy Report Film (zrobmyto.com), pracuje nad reportażem filmowym Sztuka sposób
na życie. Członek Klubu Jagiellońskiego.
Wojciech Czabanowski (1986): student prawa
i MISH na UJ, współautor projektu „Nowe Polis”. Interesuje się demokracją bezpośrednią,
postmodernizmem, Ojcami Kościoła, popkulturą i społeczeństwem konsumpcyjnym.
Europata: pracownik Parlamentu Europejskiego. Używa pseudonimu w obawie przed
lobby obrońców praw wszelkich mniejszości
i kolegami z pracy. Szykuje kolejną korespondencję.
Maciej Gawlikowski (1967): dziennikarz,
autor filmów dokumentalnych, książek i artykułów, głównie na temat historii najnowszej. Od 1982 roku aktywny w konspiracji
młodzieżowej, później solidarnościowej,
w drugiej połowie lat osiemdziesiątych jeden z przywódców KPN w Małopolsce. Za tę
działalność został w 2009 roku odznaczony
orderem Polonia Restituta. Mieszka w Krakowie.
Anna Huszczo (1979): klawesynistka, absolwentka Akademii Muzycznej w Krakowie.
Współpracuje z Krakowską Operą Kameralną i Radomską Orkiestrą Kameralną. Wraz
z przyjaciółmi założyła zespół kameralny
Il Vento, z którym zamierza podbić świat.
Jakub Ignaczak (1982): absolwent politologii
WSB-NLU w Nowym Sączu i rosjoznawstwa
UJ. Członek Koła Naukowego, publikował
m.in. w „Szczerbcu”. Trenuje Vale tudo, kickboxing i brazylijskie jiu-jutsu.
Piotr Kaliński (1977): zawodowy tłumacz,
trochę z przypadku również muzyk, a ostatnio bloger. Umysłowa hybryda lewicowości
i republikanizmu. Warszawski półinteligent
w ciele niespełnionego tenisisty.
Karol Kleczka (1988): student filozofii UJ.
Urodzony na Górnym Śląsku. Interesuje się
metafizyką, filozofią średniowieczną, personalizmem, religią i zagadnieniami Kościoła.
Jan Andrzej Kłoczowski (1937): kapłan Kościoła katolickiego, dominikanin, kaznodzieja,
filozof, działacz opozycyjny, historyk sztuki.
Mieszka w Krakowie.
Filip Kobiela (1976): filozof, adiunkt w Zakładzie Filozofii AWF w Krakowie, współpracownik Instytutu Filozofii UJ. Zajmuje się metafizyką, filozofią czasu i teorią gier.
The Krasnals: grupa anonimowych artystów.
Krytykują polski i światowy rynek sztuki, na
którym sukces może odnieść tylko ten artysta, który odpowiada kreowanym przez niewielką grupę osób trendom i posiada odpowiednie znajomości.
Adam Leszkiewicz (1988): student polonistyki UJ.
Grzegorz Lewicki (1984): doktorant filozofii
UJ, absolwent stosunków międzynarodowych, socjologii i filozofii, student London
School of Economics. Kontakt: polishview.eu.
Pressja
autorów
271

Podobne dokumenty