Pobierz PDF

Transkrypt

Pobierz PDF
Media katolickie (Fronda, Nasz Dziennik, Niezależna.pl,
Gość.pl, wpolityce.pl) ostatnio znowu napisały o kwestii
otwartości ZHP i jego katolickiego charakteru – a dokładnie o
planach zmiany przyrzeczenia harcerskiego. Zmiana ta miałaby
polegać na wprowadzeniu jego wersji dla niekatolików
(niechrześcijan), tak by do ZHP mogli oficjalnie wstępować np.
ateiści. Obecnie bowiem zakłada ono „służbę Bogu”.
Wspomniane media mówią o tym oczywiście krytycznie, w tonie
wzburzenia. Starają się wywołać strach absurdalnymi
sugestiami, że jak coś nie jest na wyłączność dla katolików –
to będzie tylko dla ateistów. Jak w takich sytuacjach zwykle
bywa – straszy się powrotem komunizmu. Fakt, że harcerstwo nie
będzie już wyłącznie dla katolików, bardzo uderza w ich ego.
Same plany zmian są zapewne podyktowane chęcią pozyskania
większej ilości członków a za tym i środków finansowych. Nie
wiadomo też czy do nich dojdzie – bo taka możliwość jest
dopiero rozpatrywana.
Odnośnie przyrzeczenia harcerskiego (Statut ZHP, § 6)
pojawia się czasem opinia, że zawarta w nim „służba Bogu” nie
przekreśla prawa do przyjmowania niechrześcijan, ponieważ
słowo „Bóg” oznacza jakiś uniwersalne ideały. Przyrzeczenie to
jednak nie wiersz, by uznawać tego rodzaju interpretacje.
Jeżeli w przyrzeczeniu napisano „Bóg” to znaczy, że chodzi o
tylko Boga (nawet nie o jakiegoś boga a Boga – pisanego z
wielkiej litery jako nazwa własna – czyli boga
chrześcijańskiego). Fakt, że do ZHP czasem trafi ateista – nie
świadczy o otwartości organizacji a co najwyżej o błędzie
przyjmującego, albo fałszu przyjmowanego. Przyrzeczenie służby
czemuś, w czego istnienie się nie wierzy – jest bowiem
kłamstwem.
Czy ZHP powinno zreformować swoje zasady? Uważam, że nie
– bo zmiany będą tylko formalne. ZHP nadal jednak będzie
instytucją przesiąkniętą katolicyzmem. Co z tego, że choćby
wspomniany ateista będzie mógł formalnie tam wstąpić, skoro
zarówno instruktorzy jak i wielu szeregowych harcerzy – żywi
do ateistów skrajne uprzedzenia?
Z informacji jakie do mnie docierały – w tym od osób,
które same należały do ZHP – można wywnioskować, że szeregowi
harcerze to różni ludzie. Młodzież wstępuje tam nie tylko z
powodów ideologicznych, ale też ze względów turystycznych, czy
po to, by wyrwać się spod kontroli rodziców i móc sobie bez
większych problemów korzystać z alkoholu czy innych używek.
Wśród instruktorów widuję jednak wyłącznie ludzi emanujących
katolickimi poglądami – a za tym i uprzedzeniami. Dla nich
ateista to często człowiek bez zasad, nieliczący się z nikim,
komunista, ktoś kto powinien być traktowany gorzej i dla kogo
nie powinno być miejsca w otaczającej rzeczywistości.
Nie dajcie się więc zwieść zapewnieniom instruktorów o
otwartości ZHP na innych. Rzucać frazesami może każdy.
Wystarczy jednak wymienić z kimś takim kilka zdań, by się
przekonać, że słowa o otwartości i braku uprzedzeń są bardzo
często tylko próbą uniknięcia tego, by przejawiające się tam
idee i uprzedzenia – rzuciły się zbytnio w oczy opinii
publicznej. Można też poprzeglądać w internecie komentarze
harcerzy do sprawy przyrzeczenia – są oni zazwyczaj dość
niechętni zmianom i uważają, że otwarcie ZHP na niekatolików
(niechrześcijan) to zamach na jego fundamenty i niszczenie
charakteru organizacji, do której wstąpili.
Do tego dochodzą takie kwestie kult zbrodni na tle
wyznaniowym i etnicznym – skryty za gloryfikacją „Żołnierzy
Wyklętych”. O ile szeregowi harcerze wysyłani pod pomniki i
groby z okazji różnych uroczystości, mogą nie wiedzieć w jakim
celu stworzono to pojęcie (które ma wypaczać historię, robiąc
ze zbrodniarzy bohaterów), jakie były ogólne dążenia ideowe
NSZ, jakich działań podejmowali się ludzie tacy jak Romuald
Rajs (pseudonim – Bury) – to nie sądzę, by instruktorom ZHP
wiedza ta była obca. Kult ten jest kultem zbrodni i pochwałą
dla nienawiści, jaką żywiono do osób o innych poglądach lub
pochodzeniu – i nie można odciąć ZHP od zarzutów o takie
intencje, jeżeli popatrzy się choćby na panującą tam formalną
selekcję wyznaniową i wyznaniowy ostracyzm, zakorzeniony w
katolickim światopoglądzie.
ZHP ma korzenie m.in. w ruchu narodowo-katolickim.
Ukształtowali go pod względem ideologicznym ludzie tacy jak
Józef Haller czy ks. Kazimierz Lutosławski (obydwaj chcieli
katolickiej Polski, żywili silną nienawiść wobec liberałów,
Żydów czy ateistów – prowadzili m.in. oszczerczą agitację
przeciwko Gabrielowi Narutowiczowi, która ostatecznie
zakończyła się jego zamordowaniem). Czy można liczyć na
tolerancję w ruchu, który wyznacza takie autorytety i ma takie
korzenie? Czy warto zapraszać formalną otwartością tego
przykładowego ateistę – skoro wzorcowy harcerz będzie go
uważał za kogoś gorszego, za komunistę i wroga Polski?
Zdecydowanie istnieje w tej kwestii problem z ZHP. Dodanie
alternatywnego przyrzeczenia jest jednak działaniem
powierzchownym nakierowanym wyłącznie na zysk finansowy tej
organizacji. Zmiana powinna iść z innej strony i w innym
kierunku – a mianowicie ze strony państwa i dotyczyć kwestii
wspierania ZHP przez nie (zarówno na szczeblu centralnym jak i
samorządowym). Polska ma być państwem z założenia
demokratycznym i świeckim (niepromującym żadnego z wyznań).
Nie powinno się więc wspierać finansowo takich organizacji z
podatków – które płacą m.in. ludzie niemający tam prawa
wstępu. Tak właśnie rozwiązano ten problem w Stanach
Zjednoczonych. Tam dotyczył on organizacji Boy Scouts of
America, do której również nie przyjmowano formalnie
niechrześcijan. Z tego względu w 2004 roku Departament Obrony
Stanów Zjednoczonych zaprzestał finansowania jej, jako
dyskryminującej ze względów wyznaniowych. ZHP powinno przestać
być uznawane za organizację pożytku publicznego a zacząć być
traktowane jak np. tożsamy z nim ideologicznie ONR – jako
narodowo-katolickie ugrupowanie społeczno-polityczne – którym
jest.