C:\Users\Maciek\Desktop\kopia s

Transkrypt

C:\Users\Maciek\Desktop\kopia s
III Dąbrowskie Dyktando
Wa r t o p r ze c z y t a ć
ISSN 1507-2533




O historii SP 5
O strzemieszyckich harcerzach
O nowej pracowni jezykowej
O III Dąbrowskim Dyktandzie
Strzemieszyce i Ja
Stowarzyszenie
Przyjaciół
Strzemieszyc
nr 1(27), kwiecień 2007
Ezgemplarz bezpłatny
Od redakcji ...
Nowa pracownia językowa w Piątce
Szkoła Podstawowa nr 5
i Stowarzyszenie Przyjaciół Strzemieszyc
zaprasza 20 kwietnia 2007r. na
Uroczystości jubileuszowe
szkoły
i koncert muzyczny
Nie ma piękniejsze pory roku
niż wiosna. Rozkwitające drzewa, pyszniące się najwspanialszą, świeżą zielenią. Coraz
dłuższe dni zacierające wspomnienie zimowych wieczorów.
Cudownie budzi się ta przyroda.
Niesie tak dużo zmian.
I my po zimowym śnie witamy
Państwa nowym numerem gazety. Opisujemy w nim niedawne
III Dąbrowskie Dyktando. Tym razem odbyło się ono wcześniej –
nie podczas wrześniowego „Pożegnania Lata” lecz na powitanie wiosny. Ten termin będzie już
stały. Wiosenne przesilenie będzie połączone ze zmaganiami
ortograficznym. Warto więc poznać pułapki jakimi były najeżonet dwa teksy: jeden dla dorosłych, a drugi dla uczniów szkół
podstawowych.
Do tablicy poświęconej strzemieszyckim harcerzom poległym
w czasie wojny nawiązuje artykuł Jana Kmiotka. Napisaliśmy
także o sztandarze ufundowanym Szkole Podstawowej nr 5
i uroczystościach z tym związanych. Prezentujemy nową
pracownię językową oraz kontynuujemy historię tej placówki.
A przecież to nie wszystko.
Jest jeszcze o wizycie gości
z Turcji i Łotwy w Strzemieszycach i o... .
Zapraszamy więc do lektury.
red.
Strzemieszyce i Ja
strona 1
Tekst III Dąbrowskiego
Dyktanda
(dla dzieci)
Wkrótce obydwaj myśliwi podążali przez leśny gąszcz. Była
to najbardziej ożywiona pora w
tropikalnej puszczy. Nocne zwierzęta i ptaki śpieszyły do kryjówekna odpoczynek, natomiast
dzienne wyruszały na poranny
żer. Toteż dżungla rozbrzmiewała różnymi krzykami, pomrukami
i szelestami.
W koronach owocowych
drzew trzepotały się bajecznie
kolorowe, olbrzymie ary czerwone i błękitne oraz mniejsze od
nich ary czerwonoczelne. Potężnymi zakrzywionymi w dół dziobami miażdżyły z łatwością twarde jak kamień owoce różnych
palm i skorupy ulubionych orzechów. Jeszcze więcej wrzawy czyniły zielone papugi jara o czołach i kantarkach jasnoniebieskich, żółtych gardzielachi czerwonych w zgięciach skrzydłach.
Przelatywały z głośnym trzepotem i z wrzaskiem opadały na
drzewa obwieszone owocami.
Obydwaj myśliwi doskonale znali
tajniki tropikalnej puszczy, toteż
niewiele zwracali uwagi na rozgwar panujący wokół nich. Szli
szybko, lecz rozważnie wybierali
oparcie dla swych stóp. Puszcza
błyszcząca poranną rosą jeżyła
się wokół niewidocznymi na
pierwszy rzut oka zasadzkami:
wnętrze butwiejącego, kruchego
pnia zwalonego drzewa zazwyczaj zamieszkiwały tysiące niebezpiecznych owadów, z niechcący potrąconej ramieniem
gałęzi można było spodziewać
się ataków kąśliwych os lub pasożytniczych kleszczy, często
wielkości zaledwie łebka szpilki,a
liana swobodnie zwisająca z konaru drzewa mogła okazać się
czyhającym na łup jadowitym
wężem.
Alfred Szklarski
„Tomek u źródeł Amazonki”
strona 2
Wiosenne zmagania
z ortografią
Ewa Pietranek-Kroplewska
23 marca 2007 w Szkole Podstawowej nr 5 odbyło się III Dąbrowskie
Dyktando, w którym w szranki z
zasadami polskiej ortografii stanęło
około 140 uczestników.
„Szanse powinny być dla wszystkich równe - zapowiedział gospodarz
całej imprezy, Maciej Szaniawski,
dyrektor szkoły - gdyż w tegorocznej edycji po raz pierwszy wprowadzono podział na dwie grupy.” Dla
dorosłych tekst dyktanda pt.: ”Do
odważnych świat należy” ponownie
przygotowała dr Ewa Biłas-Pleszak
z Uniwersytetu Śląskiego. Natomiast grupa młodsza zmierzyła się
z fragmentem książki Alfreda Szklarskiego pt.: „Tomek u źródeł Amazonki” pełnym opisów flory i fauny.
W tym roku uroczystość zainaugurował Prezydent Miasta Zbigniew Podraza. Obecna była również Wiceprezydent Miasta Iwona
Krupa, a komisji przewodniczył dr
Jerzy Cabała.
W dyktandzie dla starszych najmniej błędów popełnił Łukasz Podlejski, który stał się posiadaczem
laptopa. Kolejne miejsca zajęli:
Wanda Ziemba- II msc., Magdalena
Ostrowska- III msc., Piotr Szot- IV
msc., Małgorzata Piwowarczyk i
Strzemieszyce i Ja
Paweł Sołtys- V msc. ex., Monika
Stradomska- VI msc., Dawid Bazanek i Agnieszka Zander- VII msc.
ex., Zbigniew Maj i Monika SołtysVIII msc. ex., Olga Kacprzyk- IX
msc. oraz Karol Świtała i Jakub
Matuszek X msc. ex.
W grupie młodszych uczestników
najlepiej poradził sobie z tekstem
Wiktor Piwowarczyk uczeń SP 5,
który w nagrodę otrzymał odtwarzacz MP3. W pierwszej dziesiątce znaleźli się: Karolina Cieślik-II
msc., Jakub Höhn- III msc., Ewelina Pieńkosz i Weronika Pless-IV
msc. ex., Bartosz Pleski i Łukasz
Nawaro- V msc. ex., Piotr Zaporowski- VI msc., Szymon Szudlich i
Mateusz Morys- VII msc. ex., Martyna Żak- VIII msc., Kamil Walotek
i Anna Malinowska- IX msc. ex.,
oraz: Angelika Guz, Natalia Kubiczek, Paulina Kubiczek, Iga Pawłowska, Monika Koczergo, Paula
Sidor, Klaudia Markocka- X msc. ex.
Dąbrowskie dyktando cieszy
się bardzo dużym zainteresowaniem i z roku na rok przybywa coraz więcej chętnych, którzy chcą
sprawdzić swoją znajomość ortografii.
Ewa Pietranek-Kroplewska
Tekst III Dąbrowskiego Dyktanda
Wielka uroczystość!
W ramach obchodów jubileuszowych 200-lecia szkoły dnia 20 kwietnia 2007r. organizowana jest doniosła uroczystość, na której po raz
kolejny spotkają się absolwenci i
obecni uczniowie, dziadkowie i ich
wnukowie, i wszyscy ci, którym bliskie są wspomnienia szkolnych lat.
Program obejmuje wiele momentów kontynuujących chlubne tradycje tej szkoły m.in. przekazanie
sztandaru społeczności szkolnej.
Historii szkoły towarzyszy ciągła
rozbudowa obiektu:
- w 1993r. dobudowana została
część dydaktyczna szkoły,
- w 1994r. powstała sala gimnastyczna, siłownia,
- w 2001r. do użytku uczniom zostaje oddany basen i boiska szkole.
Następuje systematyczne wzbogacanie bazy dydaktycznej.
W 2002r. uczniowie otrzymują nowoczesną pracownię komputerową, a
podczas jubileuszowych uroczystości otwarta i poświęcona zostanie
multimedialna pracownia językowa.
Tradycyjnie uroczystość uświetni
koncert muzyczny w wykonaniu artystów scen opery i operetki.
Życzymy wielu przyjemnych wrażeń i wspomnień.
red.
uczniów z Turcji i Łotwy. Uczniowie
zaprzyjaźnionych szkół przyjmowani
byli przez rodziców dzieci naszej szkoły.
Ciekawie zaplanowany program
ośmiodniowego pobytu obejmował
zwiedzanie Wieliczki, Krakowa,
Pszczyny, Będzina i innych okolicznych miast. W czasie wizyty przedstawiciele szkół partnerskich spotkali się z Władzami Miasta, członkami Stowarzyszenia Przyjaciół
Strzemieszyc, Gronem Nauczycielskim i uczniami SP nr 5, uczestniczyli w uroczystościach szkolnych
zorganizowanych z tej okazji, we
wspólnych warsztatach artystycznych oraz organizacji wystawy prac.
Goście wyjechali z Polski pełni
niezapomnianych wrażeń, przeżyć
i emocji.
Teraz przygotowujemy się do kolejnego spotkania na Łotwie.
Już w dniu pierwszych urodzin okazało się, że skośnooki potomek dżakarckich osadników jest nader strachliwym dzieckiem. Zasmucony tym
faktem jego pradziadek, hoży masarz
z centrum Krakowa Płaszowa, w okamgnieniu zdecydował, że zostanie
opiekunem chłopca. Sędziwy ciemięzca do rzeczy podszedł z właściwą sobie rzetelnością i gdy tylko
mały krakowianin stał się niespełna
szesnastoipółletnim młodzianem,
przystąpił do kształtowania jego charakteru. Każdego dnia wymyślał zatrważające zadania, które miały poprawić tężyznę fizyczną przyszłego
supergwiazdora. Wysyłał go na bieżnię, aby w promieniach rozżarzonego słońca zmierzył się z niby-mistrzem z Sierra Leone, namawiał do
heroicznych zmagań z ponadtrzyipółmetrowym torem przeszkód, uczył
szybkiego wchodzenia w arcyciężkie
wiraże na hulajnodze. Chłopiec
wszelkie próby znosił z podziwu
godną determinacją, ale widać było,
że sport nie jest jego największą
pasją. Gdy tylko opuszczał arenę
współzawodnictwa, chyłkiem przemykał na łąkę, gdzie z wielką lubością przyglądał się jej mieszkańcom:
mszycówkom, pawicy gruszkówce,
żółtobrzeżkom, szczeżujom, rohatyńcom, mrówkom faraona, pyłkożernym mrzykom i jasnoliliowym ostróżkom. Pół radośnie, pół smętnie podziwiał złotobrunatne pancerze chrabąszczy i zastanawiał się nad tym,
jak przekonać pradziadka, że wolałby zostać biologiem niż sportsmenem. Okazja pojawiła się nader szybko. Otóż podczas pierwszego w sezonie letnim mityngu lekkoatletycznego chłopiec zmobilizował wszystkie swoje siły, pokonał eksmistrza
olimpijskiego, rześkiego Południowoafrykańczyka, i przy wtórze gromkich
okrzyków stanął na ceglastoczerwonym podium. Zachwycony tym wyczynem prawnuka srogi trener postanowił zaprzestać dalszej edukacji
chłopca i przejść na zasłużoną emeryturę. Uradowany zdobywca sportowego trofeum odważnie zaproponował, że teraz on zostanie nauczycielem masarza i pokaże mu arcybogaty świat uwielbianej flory i fauny.
Aneta Żak
Autor tekstu: dr Ewa Biłas-Pleszak
Fundatorzy sztandaru:
Stowarzyszenie Przyjaciół Strzemieszyc, Absolwenci Szkoły, Alicja Balin, Celina
Bąchór, Elżbieta i Szymon Burdzy, Ewa i Beata Cabała, Andrzej Cebo, Bogusław i
Stanisław Chojnaccy, Ryszard Dmitrzak, Elżbieta i Wojciech Dąbek, Antonina DębskaHorecka, Apoloniusz Dębski, Barbara Farmas, Janina Gontarz, Anna Glimos-Nadgórska,
Sławomir Górak, Grono Pedagogiczne i uczniowie 2007,Ewa Jakubik, Izabela i Jan
Jurewicz, Mariusz Kalaga, Halina Kalaga, Małgorzata i Romuald Kacprzyk, Olga i Tomasz
Kacprzyk, Grażyna Szydłowska-Kafel,Cezary Kuboszek, Robert Koćma, Koło Gospodyń Wiejskich, Grażyna Krawiec, Halina i Tadeusz Kazek, Halina i Andrzej Kukuła, Anna
i Józef Kmiecik, Czesław i Sylwester Koziak, Irena Żak-Kluczny, Agnieszka i Krzysztof
Kopeć, Aniela Kowalska, Zdzisława Kubala, Maria i Jan Kmiotek, Leszek Krawczyk,
Jadwiga Lisiecka, Piotr Lorens, Wanda i Ryszard Łuckoś, Kazimiera i Henryk Łuckoś,
Robert Majewski, Zbigniew Nanuś, Zbigniew Podraza, Barbara i Janusz Pilawscy, Bogdan Paliwoda, Wanda i Szczepan Rachwał, Marian Pawluś, Beata, Anna i Andrzej
Podgórscy, Elżbieta i Andrzej Rogoń, Tomasz Sołtysik, Krystyna Szaniawska, Patrycja i
Maciej Szaniawscy, Andrzej Szatan, Małgorzata Sadowska, Zbigniew Szumera, Małgorzata i Michał Stecewicz, Stanisław Sulwiński, Danuta Stelmach, Jacek Skrzypczyk,
Beata Świderek, Halina Tomaszewska-Zachmacz, Bartłomiej Urbański, Ewa i Jarosław
Woszczek, Anna Wesołowska, Krzysztof Zobek, Zofia i Jerzy Zielnik, Andrzej Ziębik,
Alferd Ziach, Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Socrates Comenius w SP 5
W ramach programu Socrates Comenius SP nr 5 przystąpiła do realizacji
wspólnego projektu z Turcją i Łotwą.
Projekt dotyczy wzajemnej wymiany doświadczeń i umiejętności
związanych z tradycyjną sztuką
artystyczną, typową dla poszczególnych krajów.
Dzięki rozpoczętej współpracy
nauczyciele naszej szkoły wyjechali do Turcji, gdzie przebywali
wśród społeczności szkoły partnerskiej. W czasie pobytu zwiedzali
ciekawe miejsca, poznawali historię, kulturę, niektóre zwyczaje i
obrzędy oraz warunki nauki
uczniów. Symbolem tureckiej sympatii stał się wzniesiony specjalnie
na tę okazję pomnik przyjaźni polsko-tureckiej.
Na przełomie miesiąca lutego
i marca gościliśmy pedagogów i
Do odważnych świat
należy
Strzemieszyce i Ja
strona 3
Dokończenie z numeru 2/2006
SZKIC DZIEJÓW SZKOŁY
PODSTAWOWEJ NR 5
W DĄBROWIE GÓRNICZEJ
– STRZEMIESZYCACH (1806-1918)
Anna Glimos-Nadgórska
II. Biorąc pod rozwagę u c z n i ó w należy podkreślić, iż
mimo opłacania składki, rodzic nie musiał posyłać dziecka
do szkoły, a nawet gdy dziecko chodziło już do niej, to na
okres istotnych prac polowych mógł go pozostawić w domu
by pomagało rodzicom. W monarchii rosyjskiej
Romanowych nie wprowadzono bowiem obowiązku
szkolnego.
Dlatego w zestawieniach dotyczących liczby uczniów niejednokrotnie
podawano tych, którzy zostali do
szkoły zapisani, tych co chodzili i
tych co szkołę ukończyli. Zaznaczano jednocześnie, że wiele uczniów
rozpoczynało naukę w grudniu a
nawet w styczniu, a przerywało ją
już w marcu bądź w kwietniu. Był to
więc główny powód tego, że naukę
szkolną kończyło zaledwie kilkoro
dzieci, chociaż wiele z nich w czasie uczęszczania do szkoły wykazywało się „celującymi postępami”.
We wspomnianym wyżej dokumencie z 1820 roku stwierdzono, że
„dzieci do szkoły zdatnych oboiey płci liczyć sietu może 80”, przy
czym „wieś Strzemieszyce Wielkie miały dymów 140, a wieś
Niemce dymów 21” . (Określenie
„dymy” oznaczało domy z kominem,
co przyjmuje się jako domy.) Nauczyciel Szymon Warwasiński kilka razy w swych sprawozdaniach
(m.in. z 1820 i 1822 roku) informował władze gminy i władze szkolne,
że rodzice nie posyłają swych dzieci na naukę i że odrywają je od nauki szkolnej w celu pomocy w pracy na gospodarstwie lub z powodu
oddania ich na służbę. W swym
„Sprawozdaniu z 1822 roku” podał
on, że do szkoły uczęszczało 59
chłopców i 28 dziewcząt czyli
łącznie 87 dzieci. Uczyły się one
razem w jednym oddziale. Określając ich postępy w nauce stwierdził,
strona 4
że takowe „dobre” wykazywało tylko 12 chłopców a „chwalebne” wyłącznie 3 dziewczynki: Katarzyna
Łazowska, Anastazya Papierniakówna, i Małgorzata Fidykówna.
Osiągnięcia pozostałych uczniów
nazwał „miernymi”, „słabymi”, a przy
wykazie dziewcząt dla określenia
ich postępów w nauce używał też
określenia „ujdzie”. Podał także nazwiska uczniów i uczennic bez zaznaczenia ich postępów w nauce ze
względu na fakt, że do szkoły dzieci te zostały tylko zapisane, a praktycznie do niej nie uczęszczały.
Z zestawienia sporządzonego
w 1864 roku przez nauczyciela J.
Miodka wynika, że do szkoły
uczęszczało 68 chłopców i 41
dziewcząt czyli razem 109 dzieci, przy czym do oddziału III chodziło tylko 7 chłopców i 10 dziewcząt. Wszyscy uczniowie legitymowali się pochodzeniem włościańskim, byli wyznania rzymskokatolickiego oprócz jednej uczennicy
Ewy W altman, z pochodzenia
Żydówki, która mając 8 lat uczęszczała już do III oddziału i „osiągała
bardzo dobre wyniki nauczania” pomimo tego, że do szkoły przyszła 4
stycznia a odeszła 20 marca 1865
roku. Najwięcej uczniów – tak chłopców jak i dziewcząt uczęszczało do
oddziału I (50%), większość chłopców z oddziału I i II naukę rozpoczynało dopiero w styczniu i zapewne dlatego – mimo dobrych i bardzo
Strzemieszyce i Ja
dobrych wyników w nauce – tylko
kilkoro z nich zostawało do końca
roku w oddziale III i jednocześnie
kończyło szkołę; że prawie 75 %
wszystkich uczniów przestawało
uczęszczać do szkoły w miesiącu
marcu; że do oddziału I chodzili
wyłącznie chłopcy w wieku 6-10 lat,
natomiast w dwu pozostałych oddziałach dziewczęta były starsze od
chłopców; że naukę i uzyskiwane
postępy około 60% wszystkich
uczniów nauczyciel ocenił na ocenę bardzo dobrą i dobrą.
Władze gminy i władze szkolne dostrzegając problem nie posyłania dzieci na naukę (wynikający często z nie dostrzegania przez mieszkańców zasadności podejmowania
takiego sposobu nauczania) starały
się różnymi sposobami zachęcić
uczniów –a także ich rodziców - do
uczęszczania do szkoły. W planowaniu wydatków szkolnych umieszczano zazwyczaj od kilku do kilkudziesięciu złotych a potem rubli na
tzw. nagrody szkolne dla uczniów. W
1846 roku nagrodami książkowymi
o łącznej wartości 60 rubli obdarowano 27 uczniów, w tym 13 dziewcząt. „Za odznaczanie się w naukach” nagrody w postaci książek
(były to zazwyczaj prace pomocne
do nauki szkolnej) – wartości od 1-5
rubla – w dniu 2/14 IV 1845 roku
otrzymali następujący chłopcy:
Wnuk Antoni, Świerczyna Paweł,
Kopeć Tomasz, Macek Stanisław,
Zobek Jacek, Walatek Antoni, Hejczyk Józef, Jura Mikołaj, Walatek
Tomasz, Musiałek Jan, Kałuża Tomasz, Szałas Aleksander, Strzałka
Wojciech i Kozurz Filip oraz dziewczęta: Walatkówna Maryanna, Kurzyńska Maryanna, Jankowska Magdalena, Kubiczkówna Julianna, Fidykówna Małgorzata, Grabołusówna
Łucja, Kluczna Maryanna, Kożuszówna Maryanna, Siwkówna Maryanna, Świerczynówna Maryanna,
Balicka Maryanna, Bagińska Maryanna i Kozłówna Franciszka.
Prezentując ten problem warto
Anna Glimos-Nagdórska – doktor habilitowany; pracownik naukowy
Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, kierownik Zakładu
Metodologii i Dydaktyki Historii.
wspomnieć, że i w 1835 roku nagrodzono 10 uczniów – samych chłopców. Jednakże fakt ten wywołał pewne oburzenie mieszkańców, którzy
oskarżyli ówczesnego nauczyciela o
umieszczenie na liście nagrodzonych wyłącznie dzieci, których rodzice – używając współczesnej nazwy
– pozostawali tzw. ówczesnymi prominentami.
III. Podejmując problem n a u c z
y c i e l i należy podkreślić, że na
przestrzeni około 100 lat w strzemieszyckiej szkole pracowało około 15
osób. Powierzone im obowiązki nauczyciele wykonywali przez rok, kilka bądź kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat. Stan taki wynikał nie
tylko z ich złej czy dobrej woli czy
też z celowej działalności władz rosyjskich, bo i o tym nie należy zapominać. Często przyczyną ich odejścia był brak umiejętności współpracy z mieszkańcami a także nie
otrzymywanie we właściwym czasie
należnych im poborów. Stan taki
nie wpływał korzystnie na poziom
wiedzy uczniów.
Bardzo trudno ustalić kto pracował w strzemieszyckiej szkole w
tym najtrudniejszym dla tego terenu
okresie lat 1795-1815. Ze zniszczonych dokumentów gminy olkuskosiewierskiej z dość trudną do odczytania datą wynika, że w 1817 roku
nauczycielem we wsi Strzemieszyce Wielkie pozostał ponownie Jakób
Paszkowski. Ponownie dlatego, że
strzemieszyckie dzieci uczył on najprawdopodobniej już w 1812 roku i
być może zrezygnował z posady w
trudnych latach wojennych . Po im
zaś posadę nauczyciela objął – bądź
był tylko kandydatem na nią - Franciszek Lankierz, prefekt szkół siewierskich, „biegły w trzech językach:
polskim, niemieckim i łacińskim”.
Wypowiadający o nim opinię wójt
gmin górniczych stwierdził, iż powołuje go na to stanowisko bo zgodził
się zrobić wszystko, „by ten piękny
budynek na ten cel [tzn. na szkołę ]
więcej nie upadał”.
Z cytowanego już dokumentu z
20 VI 1920 roku wynika, że „teraźniejszym nauczycielem iest Szymon Warwasiński, Polak, religii
katolickiej, żonaty lat 36 liczący,
w Seminaryom Opolskim za Rzą-
SP 5
du Pruskiego edukowany i do
funkcji nauczycielskiej zdatny”.
Taką zwięzłą opinię zamieszczono
w tym dokumencie być może dlatego, że wcześniej wspominając o
fakcie zawiązania tutejszego towarzystwa szkolnego, określono jakimi cechami charakteryzować winien się nauczyciel. Podano tam,
że „oprócz zdatności, którą każdy poświęcający się na tę funkcję mieć powinien [wskazanym
jest by ] był bogoboynym, trzeźwym, obyczajnym, przykładnym, łagodnym, cierpliwym i
obowiązków swoich dopełniał”.
Do kiedy Sz. Warwasiński pracował w tutejsze szkole nie sposób ustalić. Natomiast z „Protokołu z 4/16 VIII 1845 roku” wynika, że
nauczycielem miejscowym był
„Bugayski i on to był następcą
Sz. Warwasińskiego. Zarówno
Sz. Warwasiński jak i Bugayski
„mieli sobie wydzieloną 1/4 pola
folwarcznego [tj. trzy morgi] pożytmie zwanego na uposażenie
szkoły. Z gruntu tego użytkowali nauczyciele aż do expiracyi
kontraktu o dzierżawę dóbr pomiędzy Rządem a włościanami
miejsce mającego. Jak W. Dobiecki wydzierżawił te dobra od
rządu, odebrał ów grunt w polu
pożytmie nauczycielowi Bugayskiemu, a wydzielił mu w innym
położeniu odlegleyszym od
domu szkolnego jedną morgę
gruntu mniej urodzajnego”.
Sprawa zabrania ziemi pozo-
Strzemieszyce i Ja
stawała przedmiotem skarg i petycji kierowanych zarówno przez włościan jak i samych nauczycieli, bo
Dubiecki nie chciał cofnąć swojej
decyzji. Dopiero na podstawie decyzji Rządu Gubernialnego Radomskiego z 8/20 II 1846 roku, tenże dzierżawca Folwarku Strzemieszyce
Wielkie został zobowiązany – pod
groźbą egzekucji z urzędu – do zwrotu nauczycielom zabranej ziemi.
Z kolei z „Protokołu installacyi z
7/19 XI 1836 roku” wynika, że „od
dnia 29 IX 1832 roku na zasadzie
upoważnienia byłego dozoru
szkolnego, obowiązki nauczyciela Szkoły Elementarney w Wielkich Strzemieszycach piastował
Józef Kasprzycki”. Nominację
(zwaną wtedy „instalacją”) na nauczyciela otrzymał on dopiero 1/13
VI 1836 roku. Gdy obejmował tę
posadę był stanu wolnego, wyznania rzymskokatolickiego i miał 22
lata. (Informacje takie podał o sobie
w dokumencie sporządzonym 7 lat
po objęciu tej posady.) Powierzając
mu te obowiązki władze szkolne
stwierdziły, że nakazują „wszystkim włościanom wsi Wielkie
Strzemieszyce i Niemce, aby dla
pomienionego J.W. Józefa Kasprzyckiego [mieli] poszanowanie i przywiązanie, Dzieci zaś ich
uległość i zupełne posłuszeństwo
w wykonywaniu nakazów tegoż
nauczyciela pod względem naukowym i obyczaiów zachowywaDokończenie na stronie 6
strona 5
Dokończenie ze strony 5
SZKIC DZIEJÓW SZKOŁY PODSTAWOWEJ
NR 5 W DĄBROWIE GÓRNICZEJ
– STRZEMIESZYCACH
(1806-1918)
li z tem ostrzeżeniem, że za wszelkie przeciwne postępowanie Rodziców i z pobłażanie ich Dzieciom, do prawem oznaczonych
kar i odpowiedzialności pociągnięci zostaną”. Być może słowa takie
zanotowano specjalnie w kontrakcie,
bo w 1835 roku J. Kasprzycki w liście skierowanym 13/25 IX 1835 roku
do opiekuna szkoły stwierdził, że gdy
upomniał się o przysługujące mu
drewno na opał, spotkał się z obelgami ze strony „JW Zielińskiego,
podleśnego Straży Strzemieszyce”.
Jednakże 7 lat później otrzymał od
wójta gminy olkusko-siewierskiej
upomnienie za przedstawianie opiekunowi szkół niewłaściwych informacji o funkcjonowaniu szkoły, a także
za sporządzenie niewłaściwego wykazu uczniów, którym przysługiwać
winny nagrody. Może niedługo po tym
opuścił tę posadę.
Można zastanawiać się dlaczego
w dokumencie z 1845 roku nie wymieniono nazwiska J. Kasprzyckiego. Być może ze względu na nieporozumieniajakie miał z władzami jego
nazwisko pominięto. Nie sposób także podać do kiedy pracował tenże
Bugajski. Obowiązki te zapewne
wypełniał jeszcze przez pięć lat, bo
w październiku 1850 roku nauczycielem został Michał Lazar, dotychczasowy nauczyciel szkoły w mieście
Olsztynie. Jednakże już w 1851 roku
zastępcą nauczyciela został Paweł
Rybak. Kolejna zmiana miała miejsce w 1853 roku kiedy to obowiązki
nauczycielskie przejął Józef Stakowski (może ono również brzmieć
Ptakowski, bo napisane jest bardzo
nieczytelnie). W kwietniu 1860 roku
na tę posadę powołano Stanisława
Jamrozińskiego- nauczyciela ze
wsi Wysoka, a w marcu 1863 roku
objął ją Jan Miodek.
Wspomniany wyżej nauczyciel
szkoły strzemieszyckiej Jan Mio-
strona 6
dek, trudne zadania nauczycielskie
pełnił w okresie powstania styczniowego i do 1865 roku cieszył się dobrą
opinią. Po zakończeniu powstania
widząc zapewne trudną sytuację
miejscowej szkoły, zwiększył jej etat
z 47,50 rubli do 132 rubli, a zatem
swoją pensję z 44 do ponad 100 rubli, nie uzgodniwszy tego wcześniej
z mieszkańcami, których obciążył
tym samym większą składką
szkolną. W etacie zaproponował też
pensję dla stróża. Działaniami tymi
wywołał gniew i sprzeciw mieszkańców. Z zachowanych dokumentów
wynika, że tylko wójt gminy olkuskosiewierskiej uznawał go za dobrego
nauczyciela. 8/20 X 1866 roku napisał on: „Nauczyciel Jan Miodek przez
swą gorliwość i pilność w zawodzie
zasłużył na pochwałę”. Natomiast
mieszkańcy Strzemieszyc oskarżali
go o różne przewinienia i z tych to
przyczyn mocą decyzji dyrektora
Kieleckiej Dyrekcji Szkolnej z 10/22
II 1867 roku został odesłany do szkoły we wsi Wysoka Pilicka. Władze
szkolne w uzasadnieniu wniosku napisały: „Jan Miodek skutkiem niejednokrotnie zanoszonych skarg dłużej
przy obowiązkach nauczyciela szkoły elementarnej we wsi Strzemieszyce Wielkie być nie może, i że z samego tylko wójta gminy za rzeczonym nauczycielem obstawanie jako
parcyalne nie jest zgodne z duchem
art. 42 Najwyższego ukazu o szkołach początkowych z dnia 30 VIII/
11 IX 1864 roku”. Wspomniany nauczyciel kilka razy próbował wyjaśnić
tę sytuację i informował władze
szkolne o rozmaitych układach występujących między mieszkańcami,
do których on nie chciał przystać.
Twierdził również, że wiele działań
podejmowali oni pod wpływem upojenia alkoholowego. Jednak władze
uwierzyły mieszkańcom Strzemieszyc. Na nauczyciela powołany zo-
Strzemieszyce i Ja
stał już 10/22 I 1867 roku Franciszek
Kolasiński, „dotychczasowy nauczyciel przy szkole początkowej we wsi
Wysoka Pilicka”. I jego mieszkańcy
próbowali włączyć do różnych „układów”. W jednym z listów napisał, że
„mieszkańcy wsi chodzą pijani i chcą
by on razem z nimi pił”. Pomimo tego
że nie przystał na ich propozycje, widocznie spełniał ich oczekiwania, bo
w dobrowolnej umowie otrzymał od
nich 100 rubli pensji, naturalia oraz
10,5 sążni drewna na opał. Mieszkańcy uznali, że takie wynagrodzenie oraz zapewnione mieszkanie i
opał na jego ogrzewanie i pomieszczeń szkolnych, naturalia oraz posiadanie gruntu są wystarczającym
uposażeniem, by mógł godnie żyć i
wykonywać swe obowiązki.
Brak danych uniemożliwia określić do kiedy obowiązki nauczycielskie wypełniał F. Kolasiński i do
prześledzenia dalszych zmian w
obsadzie strzemieszyckiej szkoły.
Zapewne nauczycielami pozostawali –tak jak podał to Jan Kmiotek –
Stanisław Iżycki (do roku1893). W
latach 1893-1910 – Adam Wilczyński a od 1910 roku Henryk Makarczyński.
Pisząc o pracy szkoły warto wspomnieć o tym czego się w niej uczniowie uczyli. I tu od razu należy stwierdzić, że po 1864 roku szkoły elementarne zaczęły funkcjonować w oparciu o rosyjskie rozkłady nauczania.
Uczono w niej (w nawiasie podano
liczbę godzin realizowaną tygodniowo we wszystkich oddziałach): nauki religii (2), nauki czytania pisowni
polskiej i rosyjskiej (2), kaligrafii polskiej i rosyjskiej (3), arytmetyki (4),
działań pamięciowych (4), znajomości miar i wag i monet w kraju używanych (5), ortografii polskiej (6).
„Żadne nauki nie przepisane rozkładem nie udzielane były. Lekcje w
każdym oddziale odbywały się od 8
do 11 i od 2 do 4 po południu włącznie. Nauczyciel w uczeniu używał
metody zwyczajnej. Nie wszyscy
uczniowie byli zaopatrzeni w jednakowe książki. Egzamin odbywał się
14/26 czerwca 1865 roku w obecności wójta gminy, sołtysa, radnych i
wieli starszych włościan”. Natomiast
„biblioteka szkolna składa się z 14
tablic, abecadła polskiego i rosyjskie-
go, z 14 książek nieoprawnych i pisma periodycznego Kmiotek”.
Pracując na posadzie elementarnej szkoły wiejskiej najniżej zorganizowanej, a więc 1-klasowej, nauczyciele musieli pokonywać wielorakie trudności, o których wcześniej wspomniano, tym bardziej że
dysponowali skromnymi środkami.
Na podstawie stosownych rozporządzeń władz szkolnych z lat 20.
postanowiono, by w każdej szkole
funkcjonowała biblioteka szkolna. Z
tych to więc powodów przy układaniu etatów szkoły do tzw. wydatków
wprowadzano kilka bądź kilkanaście złotych polskich a potem rubli
na zakup stosownych książek, wyznaczanych odgórnie przez władze.
I tak w 1821 roku zalecono by miejscowy dozór szkolny zakupił na
potrzeby tutejszej szkoły następujące prace: „10 sztuk Elementarzy
większych, 30 sztuk Elementarzy
mniejszych, 40 sztuk Wzorów do
pisania, Pielgrzym w Dobromilu i
Maciej z Jędrychowa za kwotę 15
złp. i 13 gr”. Nauczyciel natomiast
otrzymał „Książkę instrukcji”, która
miała być własnością szkoły. W
1822 roku dla potrzeb strzemieszyckiej placówki zakupiono pracę pod
tytułem: „Nauka zdrowia dla szkół
elementarnych miejskich i wiejskich
przez pytania i odpowiedzi”.
W 1867 roku, tj. w okresie tzw.
instalacji Franciszka Kolasińskiego,
do tzw. utensyliów szkoły czyli urządzeń bądź sprzętów szkolnych stanowiących jej charakterystyczne
wyposażenie, zaliczono: „ 6 stołów
z ławkami długości po 7 łokci [w
zależności od okresu 1 łokieć = od
0,47- 0,78m], katedra dla nauczyciela, tablica do pokazywania rachunków bez sztalug, herb Królestwa [wkrótce zastąpiony herbem
dynastii Romanowych] oraz 8
[sztuk] wzorów do pisania kaligrafii
pisma łacińskiego [czyli w języku
polskim]”. Natomiast inwentarz biblioteki z tego właśnie roku zawierał 14 pozycji. Były to: „14 sztuk
tablic abecadła w języku rosyjskim
i polskim, Słownik rosyjsko-polski
w 2 egzemplarzach, Słownik polskorosyjski w 1 egzemplarzu, Zamiana
miar i wag rosyjskich na polskie,
Kniga dla cztenija, Bukwar, Krótki
zbiór wiadomości [o prowadzeniu
gospodarstwa domowego], Przewodnik do uczenia rachunków,
Książka początkowego czytania po
polsku, Szkoła wiejska, Geografia
Pawliszczewa, Zasady poprawnego
czytania i pisania po polsku, Bajki i
Przemoc w mediach i jej wpływ
na dzieci i młodzież
W ostatnim czasie zauważa się
ogromne nasilenie zjawiska przemocy i agresji wśród młodzieży i
dzieci. Nie jest to problem nowy, ale
ma większy wymiar i z pewnością
jest „medialny” .
W mediach przyjmuje się wizję
świata, w którym przemoc jest
czymś powszechnie występującym,
sprzyja więc zobojętnieniu na nią.
Wielokrotne oglądanie scen z przemocą, terroryzmem, ludzką krzywdą
wywołuje na początku silne pobudzenie emocjonalne, z czasem jednak zobojętnienie. Utajona agresja,
której dzieci uczą się poprzez naśladowanie ,ujawnia się w korzystnej dla nich sytuacji.
W dzisiejszym szybkim tempie
życia, na każdym kroku widzimy
wzmacniającą się w ludziach agresję. Powinniśmy z nią walczyć i
szukać rozwiązań. Niestety, komercja nie sprzyja rozwojowi intelektu ,
wrażliwości, nie wzmacnia też poczucia własnej wartości, zwłaszcza
u tych, którzy wolą „być” niż „mieć”.
Dzieje się zupełnie odwrotnie. Powstają nowe programy telewizyjne
o wątpliwej wartości dydaktycznej
czy wychowawczej.
Problem narasta nie tylko z powodu TV, mediów ale także z pośpiechu życia.
Dziecko jest ‘’barometrem”’ odzwierciedlającym rzeczywistość przede wszystkim domu-zwłaszcza
w pierwszym okresie swojego życia.
Potrzebuje ono bezpośredniego
kontaktu z rodzicem, którego kocha
i który odpowie na każde pytanie.
Pośpiech dorosłych nie sprzyja
dobrym kontaktom z dziećmi. Powoduje wzajemne rozdrażnienie i w
Strzemieszyce i Ja
powiastki Radziszewskiego, Kmiotek – pismo periodyczne z roku
1862”. Uwzględniając rok sporządzenia tego inwentarza należy dodać, że umieszczono w nim jeszcze niektóre pomoce do nauki języka polskiego a także typowe prace
rosyjskie (np. znana „Geografia”
Pawliszczewa czy praca Radziszewskiego).Po 1870 roku ze szkół
wycofano prace polskie a wprowadzono – zgodnie z rozporządzeniami władz rosyjskich –inne prace i
podręczniki rosyjskie.
Przeglądając stare, pożółkłe,
zniszczone zaglądaniem do nich i
pod wpływem upływu lat akta i dokumenty strzemieszyckiej placówki z XIX wieku można twierdzić, że
pozostawała ona jedną z nie tak licznych jak na owe czasy szkół elementarnych. Prowadziła działalność
w okresie niewoli narodowej, stąd
funkcjonowała w oparciu o przepisy
prawa pruskiego, Księstwa Warszawskiego, Królestwa Polskiego i
rosyjskiego, ale cały czas uczyła
polskie dzieci mieszkające na terenie Strzemieszyc i wsi Niemce, a
więc naszych przodków czyli pradziadków i prapradziadków a może
i praprapradziadków.
Anna Glimos-Nadgórska
konsekwencji oddalanie się od siebie. Potrzebna jest rozmowa jako
lek na całe zło.
W wieku przedszkolnym dziecko dostrzega swoją odrębność i
stopniowo próbuje własnych sił w
rozwiązywaniu problemów. Jeżeli
odniesie sukces zachowując się
agresywnie ,będzie powtarzać swoje
zachowanie także w przyszłości.
Są dzieci, które już w najmłodszym wieku przejawiają zbyt dużą
agresję : niszcząc zabawki, rozgniatając owady. Rodzice już w tym
momencie powinni starać się odkryć
źródło tych reakcji, a nie tłumaczyć
zachowanie dziecka. Dziecko to
dobry obserwator, widzi i naśladuje
to co robią i jak zachowują się rodzice. Stykając się z krzykiem,
szarpaniem, biciem, samo staje się
agresywne. Do tego dochodzi lęk
dziecka straszonego, poniżanego,
które często słyszy, ze jest do niczego, ze mu się nie udaje, ze przeszkadza. W idząc agresywne zaDokończenie na stronie 10
strona 7
EFEKTY PRACY PSZCZÓŁ
RODZINA PSZCZELA
Ryszard Paluch
Ul jest domem pszczół, wyłącznym
terytorium, swoistym laboratorium,
apteką natury, z której otrzymujemy
doskonałe leki.
Pszczoły charakteryzują się wielką
pracowitością, każda wie co do niej
należy. Zadania wykonywane przez
pszczoły są dokładnie wyreżyserowane przez naturę i zostają spełniane ze
zdumiewającą precyzją.
Silna rodzina pszczela w pełni swojego rozwoju / w czerwcu / liczy 40 – 80
tysięcy pszczół , podczas gdy wiosną
10 – 20 tysięcy.
W skład jej wchodzą trzy postacie
pszczół: pszczoły robotnice rodzaju
żeńskiego, około 500-3000 trutni –
samców, których zadaniem jest zapłodnienie matki. Bez względu na siłę
rodziny zawsze tylko jedna matka, która jest jedynym osobnikiem płci żeńskiej z rozwiniętymi organami rozrodczymi może być zapłodniona przez trutnie i złożyć jaja.
Z zapłodnionych jaj po 21 dniach
rozwijają się pszczoły robotnice, a po
16 dniach – matki /jeżeli taka okoliczność zaistnieje/.
Zadaniem matki jest składanie jaj
w celu rozwoju rodziny i zachowania
gatunku. W okresie intensywnego rozwoju składa ich dziennie zwykle od
1300 do 1800.
Cały ciężar wyhodowania młodych
pokoleń i utrzymaniu rodziny ciąży na
pszczołach robotnicach.
Każda z nich posiada wszystkie organy potrzebne do wykonywania tego
zadania jak np. gruczoły woskowe,
gardzielowe, ślinowe właściwe,
żuwaczkowe, narządy czucia /dotyku,
smaku, węchu/.
Do pobierania płynnego pokarmu
nektaru, spadzi,wody/ służy języczek o
długości kilku milimetrów, a do formowania i przenoszenia pyłu kwiatowego lub kitu /propolisu/ wykorzystuje koszyczki mieszczące się na zewnętrznej części goleni trzeciej pary nóg.
Posiada też, podobnie jak matka,
żądło potrzebne jej do obrony i napaści, którego truteń jest pozbawiony. W
rodzinie pszczelej zajęcia są podzielone. Sa to zajęcia wykonywane wewnątrz
ula i na polu. W okresie wytężonej pra-
strona 8
cy pszczoły żyją krótko, około 4 – 6 tygodni , podczas gdy od jesieni do wiosny
6 – 8 miesięcy. Do pracy w polu wylatuje tylko jedna trzecia mieszkanek ula.
Szukając nektaru pszczoły mimo
woli zapylają kwiaty przyczyniając się
do zwiększenia zbioru owoców i nasion warunkujących dobre plony.
Rodzina pszczela zużywa na swe
utrzymanie w ciągu roku 70 – 80 kg.
Miodu, 18 – 35 kg. Pyłku kwiatowego i
około 30 litrów wody. Do pracy w polu
wylatują pszczoły w 18 – 21 dniu życia.
Ich loty uzaleznione sa od pogody:
temperatury powietrza, opadów deszczu i wiatrów; zasięg lotów - 1,5 – 2
km. od gniazda.
Wylatujac w pole pszczoła zabiera
2 mg. miodu na odbycie lotu. W zalezności od odległości źródła pożytku
wylatuje w pole 7 – 13 razy dziennie. W
ciągu życia dokonuje najmniej 100 lotów, po czym ginie.
Pojemność wola, w którym pszczoła przynosi nektar do ula wynosi 50 –
60 mm3. Aby go napełnić musi odwiedzić około 1000 – 1500 pojedynczych
kwiatów; aby uzbierać jeden litr nektaru, z którego w zależności od ilości
zawartej w nim wody powstaje 150 –
250 mg. miodu /musi
przy tym wykonać
20000 lotów/. Do wyprodukowania jednego kilograma miodu
pszczoły muszą zebrać nektar z 1,5 – 2
milionów kwiatów
akacji lub 2 – 4 milionów
kwiatów
drzew owocowych .
W ciągu sezonu
pszczoły jednej rodziny odwiedzają ćwierć
miliarda kwiatów. Oto
ogrom pracy pszczół
związany
przede
wszystkim ze zbiorem nektaru, a przecież zbierają jeszcze
pyłek kwiatowy, znosza wodę. Pyłek
kwiatowy formuja w
obnóża. Waga dwóch
obnóży wynosi 12 –
20 mg. Dla ich uzbie-
Strzemieszyce i Ja
rania odwiedzają w zależnośći od rodzaju roślin 7 – 120 kwiatów.
Żeby przynieść 100g. wody muszą
wylecieć w pole 3000 razy. Te liczby
porównane z rocznym zużyciem miodu, pyłu i wody przez rodzinę pszczelą
dają obraz wielkiego wysiłu pszczół.
NEKTAR
To aromatyczna, słodka wydzielina
nektarników roślin nektarodajnych,
zbierana przez pszczoły i przetwarzana przez nie w ulu na miód.
Większość roślin wydziela go najobficiej w godzinach popołudniowych. Nektar zawiera wiele cukrów - od 5 do 80%.
Bardzo wodnistych nektarów, o zawartości poniżej 5 % pszczoły nie zbirają . Do zbioru przystepują wtedy, gdy
zawiera on co najmniej 9 % cukrów,
ale najczęściej zbieraja nektar o zawartości 30 – 50 % cukrów.
SPADŹ
To słodka ciecz występująca latem,
rzadziej wiosną, na liściach, igłach,
zielonych pędach i gałązkach niektórych gatunków drzew lub krzewów, stanowiąca wydalinę mszyc, czerwców
lub miodówek. Swym aparatem gębowym żyjątka te przekłuwają liście
lub pędy, wkłuwają się aż do rurek sitowych łyka /floemu/ gdzie odnajduja
sok komórkowy. W soku tym poza
wodą jest wiele cukrów, ale jest też
białko, które stanowi podstawowy pokarm tych owadów. Białka jest jednak
mało, przeto, aby zaspokoić swoje potrzeby owady te spożywają ogromne
ilości soku komórkowego. Nie strawioną resztę pokarmu, bogatą w cukry, wydalają /wystrzykują/ na zewnątrz
w postaci kropel spadzi, którą pszczo-
ły przerabiają na miód spadziowy.
Spadź pojawia się rankiem po ciepłych wilgotnych nocach. Występuje
na górnej części liścia, najczęściej na
lipie, wiązie, klonie, dębie, leszczynie,
brzozie, wierzbie.
W naszych warunkach najwięcej
spadzi dostarcza świerk i jodła .
POWSTAWANIE MIODU
Pszczoła ssąc nektar, spadź wzbogaca go w wydzielinę gruczołów gardzielowych, po czym przez otwór gębowy, przełyk kieruje do wola. Już tu dokonuje się wstępna przeróbka nektaru, do którego dostarczona została sacharaza – enzym pochodzący z wydzieliny gruczołów pszczoły, powodujacy
rozpada cukrów złożonych na proste.
Robotnica przylatujac do ula, przekazuje nektar młodej pszczole, która
wciaga go do wola i wyrzuca parokrotnie na język. W czasie tej czynności dostaje sie do niego ponownie
pewna część wydzieliny gruczołów
gardzielowych. Zawarte w niej enzymy
decydują o dalszych przemianach chemicznych dojrzewającego miodu.
Do miodu dostają się między innymi
inhibina, zawarta w wydzielinie gruczołów ślinowych pszczoły. Dzieki niej miód
nabiera właściwości antybakteryjnych.
Z wola wodnisty jeszcze miód lokują
pszczoły w dolnych komórkach plastrów.
W miarę odparowywania z niego wody i
zagęszczaniu przenoszony jest do komórek górnych części plastrów .
Udział w procesie powstawania miodu biorą enzymy – inwertaza i diastaza.
Dojrzewanie miodu przebiega dość
szybko, trwa od 4 – 5 dni.
Po dojrzeniu , to jest po wyparowaniu wody, pszczoły zasklepiają wypełnione nim komórki woskowym wieczkiem. Zasklepiają tylko miód dojrzały
zawierajacy nie wiecej niż 20 % wody.
Miód jest naturalnym produktem
pszczelim o charakterystycznym słodkim smaku, swoistym aromacie , barwie od jasnożółtej do ciemnobrązowej – wytwarzanym z nektaru kwiatowego lub spadzi.
Świeży miód, tak zwana patoka jest
płynny I może zawierać 20% wody .
Skrystalizowany miód nazywa się
krupcem.Ciężar właściwy waha się w
granicach 1,38 – 1, 450 mg/m2 a zawartość w nim wody nie może przekraczać 20 %.
W praktyce jednak procent wody w
miodzie ustala się w prosty sposób.
Jeden litr miodu o zawartości 18%
wody waży: przy temp. 20?C – 1420 g.
Poza tym miód zawiera : cukry /glukoza/, sole mineralne, enzymy, kwasy
organiczne, witaminy, białka, aminokwasy, składniki o właściwościach
bakteriostatycznych /acetylocholina,
inhibina/. Inhibina powstrzymuj e
wzrost i rozmnażanie sie szkodliwych
dla człowieka bakterii chorobotwórczych.
KIT PSZCZELI - PROPOLIS
Znany od tysięcy lat .
Tysiące lat przed Chrystusem kapłani egipscy używali propolisu do
mumifikacji zwłok . Ten specyfik znany
był również starożytnym Grekom , na
co wskazuje jego nazwa / ,,pro’’ –
przed, ,,polis ‘’ – miasto /co oznacza
,,system obrony miasta/”. O propolisie wspomina także grecki filozof Arystoteles
W kraju Inków stosowano go w róznego rodzaju stanach zapalnych.
Wzmiankę o propolisie znajdujemy też
w Koranie. Mnisi przez setki lat uzywali
propolisu strzegac tajemnic leczenia.
Wcześniej niż u nas wartości propolisu doceniano na terenie byłych
Republik Radzieckich, gdzie jest on
oficjalnie uznanym środkiem leczniczym /był szeroko stosowany w czasie II wojny światowej/.
W Polsce badania propolisu i doświadczenia w zakresie leczenia tym
specyfikiem przeprowadzili naukowcy
Śląskiej, Łódzkiej, Poznańskiej Akademii Medycznej.
Propolis znosza pszczoły, podobnie
jak pyłek, w tzw. Koszyczkach – wgłębieniach znajdujacych się na trzeciej
parze odnóży. Pszczoły zbierają propolis, gdyż jest dla nich najważniejszymśrodkiem higienicznym chroniacym
rodzinę pszczelą przed chorobami.
Udział w zbiorze propolisu bierze niewielka grupa pszczół starszych doświadczonych w pracach polowych.
Pszczoły zbierają smoliste i balsamiczne substancje z pączków niektórych drzew i krzewów oraz żywic występujacych na uszkodzonych częściach drzew np. brzozy, kasztanowca, sosny, świerków zbierajac juz wiosna aż do jesieni. Pszczoły wykorzystują propolis do prac porządkowo –
sanitarnych. Powlekają wewnętrzne
ściany ula, uszczelniają gniazda .
Propolis to lepka substancja żywiczna o barwie: brunatnej, zielonkawej,
pomarańczowej w zależności od jego
roślinnego pochodzenia. Rozpuszcza
się w spirytusie jak również w eterze,
acetonie, amoniaku. W wodzie rozpuszcza się źle. Współczesne badania potwierdziły jego właściwości antybiotyczne, bakterio- i grzybobójcze,
antywirusowe, dezynfekvyjne, regenerujace i przeciwzapalne.
PYŁEK - PIERZGA
Rośliny zapylane są przez wiatr i
owady. Wiatr zapyla około 20% roślin
Strzemieszyce i Ja
a owady 80%. W śród owadów największy udział w zapylaniu mają pszczoły. Pyłek zwany pierzgą stanowi nieodzowny pokarm starszych larw , pszczół robotnic. Bogaty w białko i węglowodany jest ,,chlebem pszczelim’’. Od
tego pokarmu zależy rozwój i długość
życia pszczół, zdolność do pracy i odporność na choroby. Zapotrzebowanie
na pierzgę przez rodzinę pszczelą jest
duże – sięga 25 – 30 kg.W czasie
noszenia nektaru pewna ilość pyłku
dostaje się do miodu. Mikroskopowe
badania osadu miodu pozwoliły na
podstawie spotykanego w nim pyłku
określić, z jakich roślin pszczoły zbierały miód. Pszczoła przylatuje z obnóżem do gniazda, szuka na plastrze
wolnej komórki albo takiej, w której
pyłek został już złożony, siada na jej
brzegu i kolcem znajdującym się na
środkowej parze nóżek strząsa go do
komórki, nie wykazując dalszego zainteresowania. Los złożonego w komórce obnóża powierzony zostaje innej pszczole ulowej, która zaprawiony
wydzielina z gruczołów ślinowych I domieszką miodu pyłek układa w komórce i ubija go główką zabezpieczając w ten sposób przed dostępem
powietrza. Beztlenowe warunki jego
magazynowania w komórkach sprawiają, że ulega fermentacji mlekowej,
która konserwuje i czyni go łatwo
strawnym. W czasie licznych analiz
dokonywanych w różnych kraj ach
stwierdzono w pyłu bogactwo witamin.
Podobnie jak z mleczkiem pszczelim
tak i z pyłkiem dokonywali naukowcy
różnych doświadczeń stwierdzając w
rezultacie, że nie wykazuje on żadnych
ubocznych zmian, stwierdzono, że w
pyłku istnieje antybiotyk, który jest prototypem penicyliny. Substancja ta hamuje rozwój określonych bakterii,
szczególnie z grupy Salmonella. Doświadczenia wykazały, że pyłek jest doskonałym środkiem dla zdrowia ludzkiego.
c.d.n.
Ryszard Paluch
Przy opracowaniu powyższego materiału korzystałem z informacji zawartych w książce: „Pszczoły
leczą’’ Ferdynand Jośko.
strona 9
Dokończenie ze strony 7
Przemoc w mediach...
chowanie naszego dziecka powinniśmy się zastanowić, w jakim stopniu przyczyniliśmy się do tego.
Postęp cywilizacyjny, powoduje
wzrost umiejętności panowania nad
rzeczywistością, ułatwia codzienne
życie, niestety niesie ze sobą również zagrożenia. Rozwój telewizji
prowadzi do olbrzymiej liczby niekontrolowanych wpływów.
Akcja gier komputerowych sprowadza się często do strzelaniny,
walk dalekowschodnich, bijatyk.
Agresja i przemoc „leje się” z kolorowego ekranu, a charakterystyczne dla takich scen dźwięki tylko potęgują napięcie. Fabuła gier jest
atrakcyjna, różny stopień trudności,
a dawka spełnia swoją rolę.
Rodzice często nie kontrolują tego
co ich dzieci oglądają i ile godzin
spędzają przed ekranem. Telewizja
to popularny sposób spędzania wolnego czasu, dostarcza dzieciom wiedzy i wzorów zachowania, często
aspołecznych i konsumenckich.
Pokazuje bodźce, które kojarzone
są agresją – broń, nóż.
Filmów tego typu jest coraz więcej, wpływają demoralizująco na młode pokolenie. Programy te emitowane są o różnych porach, w związku
z tym dziecko ma do nich swobodny dostęp. Nawet niektóre bajki dla
dzieci przekształcane są w bajki grozy i przemocy.
Dziecko bardzo często naśladuje
bohaterów, utożsamia się z nimi
przejmując przy tym wzorce agresji
i przemocy. Dorośli mają szansę
naprawiać tak złą wizje świata znajdując czas dla dziecka, tłumacząc
co jest fikcją a co rzeczywistością .
Pamiętajmy więc o wzajemnej
komunikacji, dialogu w rodzinie, bo
zawsze może pojawić się „coś” lub
„ktoś” co wykorzysta trudne chwile
naszego dziecka . Starajmy się rozmawiać z naszymi dziećmi, wykorzystujmy pozytywne informacje z
telewizji, kontrolujmy programy, bajki, gry, oglądane przez nasze dzieci. Nie traćmy kontaktu, gdy stają
się nieco krnąbrni i odpychający w
okresie rozwoj u. Każde dziecko
musi czuć się kochane, choć nie
wszystkie jego działania muszą być
przez nas akceptowane i o tym tez
powinniśmy dziecku mówić!
Dorota Kozłowska
strona 10
WSPOMNIENIE
O STRZEMIESZYCKICH HARCERZACH
KTÓRZY ZGINĘLI W LATACH 1939 - 1945
W dniu 22 kwietnia 2007r. została odsłonięta tablica
pamiątkowa, wmurowana w ścianę kościoła
parafialnego w Strzemieszycach, ufundowana przez
KRĄG SENIORÓW ZHP Środowisko Strzemieszyce,
Tablica ta ma upamiętnić martyrologię narodu
polskiego jak i los zagłady jaki gotowali nam nasi
odwieczni wrogowie, Niemcy, w czasie II wojny
światowej.
Na tablicy umieszczono 10 nazwisk
harcerzy, szczerych patriotów, których losy są nam znane. O okropnościach wojny wie nasze pokolenie, jednakże nasi wnukowie uważają to za bardzo odlegle czasy i
nie chcą wiedzieć, że starsi członkowie ich rodzin byli publicznie wieszani na szubienicach, ścinani na
gilotynach, duszeni w komorach
gazowych czy rozstrzeliwani pod
ścianami śmierci i uśmiercani w
bunkrach głodowych.
Tablica ta, to „MEMENTO MORI”
dla żyjących, a jednocześnie jest
hołdem dla polskiej młodzieży, która
oddała swe życie w walce z okrutnym niemieckim okupantem. Przeglądając dokumenty wystawione
przez zbrodnicze władze niemieckie,
znalazłem perfidną informację dotyczącą śmierci harcerza, dr Stefana
Żabickiego Wiadomym jest, że został rozstrzelany pod ścianą śmierci
w bloku XI. W dokumentach niemieckich znajdujących się w Muzeum w
Oświęcimiu, jest następujący zapis:
„POLAK- WIĘZIEŃ NR 11016 STEFAN ŻABICKI ZMARŁ 18 SIERPNIA 1942 R. W DNIU 12 SIERPNIA 1942 R. Z POWODU ZAPALENIA PŁUC PRZYJĘTY DO OBOZOWEGO REWIRU. BYŁO TO
ZAPALENIE OBU DOLNYCH PŁATÓW PŁUC I STAN CHOREGO
POGARSZAŁ SIĘ. MIMO INTENSYWNEGO LECZENIA WIĘZIEŃ
ZMARŁ W ŚRÓD OBIAW ÓW
DUSZNOŚCI”. Na taką precyzyjną
dokładność (i perfidię) stać tylko
Niemców.
Aby podkreślić tragedię Polaków
w czasie niemieckiej okupacji dodam, że brat Stefana Żabickiego -
Strzemieszyce i Ja
Kazimierz, uczeń szkoły średniej,
nr obozowy 112654, w dniu 2 czerwca 1943 r. został rozstrzelany pod
ścianą śmierci bloku XI, a ojciec
Stefana- Michał w 1943 r. został
zamordowany w obozie zakładników
w Będzinie. Matka zdołała uciec.
O okupacyjnych losach narodu polskiego napisano bardzo wiele. To,
że zginęło 5 milionów Polaków, zburzono wiele miast i spalono wiele
wsi, miliardy ludzi na świecie uważa za maleńki epizod, gdyż potężne ośrodki masowego przekazu,
będące w rękach grup wrogich Polsce uparcie o tym milczą lub perfidnie fałszują fakty historyczne. Te
same publikatory głosiły kiedyś, że
to właśnie niemądrzy Polacy rozpętali II wojnę światową żałując skraweczka ziemi na eksterytorialny
korytarz biegnący przez polskie
Pomorze, łączący przyłączone do
Rzeszy Wolne Miasto Gdańsk, co
miłującemu pokój Hitlerowi bezwzględnie i słusznie się należało.
Historia obeszła się z Polską w XX
wieku brutalnie, choć Polacy próbowali zmienić jej bieg płacąc milionami ofiar i potwornymi zniszczeniami. Po wkroczeniu do Polski barbarzyńskiego okupanta, natychmiast Polacy przeciwstawili się
bandyckiemu najeźdźcy organizując opór, bowiem bez tego oporu
straty byłyby większe. Prawie natychmiast powstały grupy odwetu,
jako naturalny odruch samoobrony.
W pierwszych szeregach byli harcerze. Walczących z okupantem
nie zabrakło i w Strzemieszycach.
Część z nich zginęła.
Cześć ich pamięci!
SYLWETKI HARCERZY ZE STRZEMIESZYC ZAMORDOWANYCH PRZEZ NIEMCÓW
JERZY TAJER - harcerz 68 ZDH im. Zawiszy Czarnego. Urodzony w Strzemieszycach w 1921 r. Po wybuchu
wojny, w1939r.wiąże się z pierwszą grupą oporu w Strzemieszycach organizacji „ Związek Jaszczurczy”., której
organizatorem był Tadeusz Kalembka. Było to pod koniec roku 1939. Jurek ukrywał się. Grupa ta została wchłonięta do partyzantki tworzonej przez Jana Henryka Miltona – „ORDONA”, który stworzył oddział leśny. Jerzy
Tajer został zastrzelony w dniu 7 września 1943 r. w czasie niemieckiej obławy na Niwie.
KAZIMIERZ SROKA - harcerz 68 ZDH im. Zawiszy Czarnego. Urodzony w Strzemieszycach w 1921 r. Brał
udział w kampanii wrześniowej. Internowany na Litwie. Zbiegł na Łotwę, bowiem były możliwości ucieczki do
Szwecji. W roku 1940 wrócił do Strzemieszyc. Ukrywał się. Wstąpił do grupy ruchu oporu organizacji „Związek
Jaszczurczy’, którą zawiązał Tadeusz Kalembka. Grupa ta została wchłonięta do partyzantki tworzonej przez
Jana Henryka Miltona – „ORDONA”. Kazimierz Sroka został zastrzelony w dniu 7 września 1943 r. w czasie
obławy niemieckiej na Niwie.
BOGDAN SOKÓŁ - harcerz 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego. Urodzony w Strzemieszycach w 1929 r.
Ukrywał się po wybuchu wojny w 1939 r. Wiąże się z pierwszą grupą oporu w Strzemieszycach organizacji
„Związek Jaszczurczy”, utworzonej pod koniec 1939 r. przez Tadeusza Klembkę. Grupa ta została wchłonięta do
partyzantki tworzonej przez Jana Henryka Miltona – „ORDONA”. Bogdan Sokół został zastrzelony w dniu 7
września 1943 r. w czasie niemieckiej obławy na Niwie.
STEFAN ŻABICKI - harcerz 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego. Urodzony 12.4.1914 r. na Niemcach. Członek Komendy Hufca, aktywny organizator pracy harcerskiej. W pierwszych miesiącach o wybuchu wojny w 1939
r. tworzy konspiracyjne harcerstwo. Wstępuje do tworzącej się organizacji antyhitlerowskiej w Dąbrowie Górniczej „Orzeł Biały”. Wiosną 1940 r. Stefan Żabicki zostaje aresztowany przez Gestapo na skutek denuncjacji
prowokatora Bronisława Wysockiego. Osadzony w Mysłowickim wiezieniu po bestialskim śledztwie 18 marca
1941 r. wywieziony do Auschwitz. Otrzymuje numer obozowy 11016.Tu pracował jako lekarz w obozowym szpitalu w niezmiernie prymitywnych warunkach, ratując życie wielu chorym więźniom. W dniu 18 sierpnia 1942 r.
został rozstrzelany pod ścianą śmierci bloku 11. Przed śmiertelnym strzałem oprawcy ropotrfuehrera Palitzscha, Stefan zdążył krzyknąć „Niech żyje Polska”.
KAZIMIERZ PIASECKI - harcerz 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego. Urodzony w 1920 r. w Strzemieszycach.
Członek konspiracyjnej „Siódemki”, członek organizacji „Orła Białego”, wydawca biuletynu „Komunikat Radiowy”.
W wyniku denuncjacji prowokatora o nazwisku Duda, wielu mieszkańców Strzemieszyc, organizujących opór
przeciwko okupantowi, w dniu 5 grudnia 1940 r. zostało aresztowanych. Wśród aresztowanych był także Kazimierz. Osadzony w KL Auschwitz, zamordowany w komorze gazowej w dniu 16 czerwca 1942 r.
FRANCISZEK GWIAZDA - harcerz 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego.Urodzony27stycznia 1915 r. w Strzemieszycach. Był współorganizatorem konspiracyjnej „ Siódemki”. Członek organizacji „Orzeł Biały”. W wyniku denuncjacji
prowokatora a nazwisku Duda, aresztowany w dniu 5 grudnia 1940 r. Osadzony wiezieniu w Mysłowicach, skąd przewieziony do KL Auschwitz w dniu 13 lutego 1941 r. Nr obozowy 10287. Zamordowany w dniu 18 października 1941 r.
BARBARA KAWECKA – harcerka 50 ZDH im. Królowej Jadwigi. Urodzona w Dąbrowie Górniczej 6 grudnia
1916 r. Aresztowana przez Gestapo w lutym 1941 r. pod zarzutem szkodzenie wielkiej rzeszy( w kontrolowanej
korespondencji do koleżanki będącej w GG, Niemcy dopatrzyli się treści politycznej), i osadzona w więzieniu na
Radosze w Sosnowcu. Stąd przewieziona do więzienia dla przestępców politycznych w Cottbus. Osadzona w KL
Auschwitz 28 stycznia 1943 r.Nr obozowy 32057.Zamordowana 22 lutego 1943 r.
HALINA WYCZAŁKOWSKA - MAJ – harcerka 17 ZDH im. Emilii Plater. Urodzona w 1925 r. w Strzemieszycach.(Brak informacji o powodach aresztowania).Osadzona w KL Auschwitz 5 września 1943 r. Nr obozowy
58429. Zamordowana 11 kwietnia 1944 r.
HENRYK WYCZAŁKOWSKI – harcerz 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego. Urodzony 7 grudnia 1924 r. w
Strzemieszycach. Był członkiem konspiracyjnej „Siódemki”. Należał do tajnej organizacji „Orzeł Biały”, a następnie do ZWZ - AK. (Brak daty aresztowania). Umieszczony w KL Auschwitz 21 września 1943 r. Nr obozowy
151326. Rozstrzelany pod ścianą śmierci bloku 11 w dniu 29 lutego 1944 r.
ZDZISŁAW SOSNOWSKI - harcerz 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego. Urodzony w 1918 r w Strzemieszycach. Brał
udział w ruchu oporu na terenie Zagłębia Dąbrowskiego (brak informacji o nazwie tej zbrojnej organizacji antyniemieckiej).
„Spalony” na terenie zagłębiowskim, uszedł do Generalnego Gubernatorstwa. Tam uczestniczył w walce partyzanckiej,
prawdopodobnie w ugrupowaniu „Jędrusi”. Zginął w 1943 r. w nieznanych okolicznościach w rejonie Sędziszowa.
Opis sylwetek pomordowanych przez Niemców strzemieszyckich harcerzy sporządzony został na podstawie
dostępnych mi materiałów, głównie opracowaniu Ireny Pająk pt.” „Mieszkańcy Śląska, Podbeskidzia, Zagłębia
Dąbrowskiego w KL Auschwitz, Księga Pamięci, tom 1 i 2. 1998 r. i EKSPRESIE ZAGŁĘBIOWSKIM wydawanym przez dr Jana Przemszę-Zielińskiego.
Jan Kmiotek, H.O.
Harcerz byłej 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego
Strzemieszyce
22 kwietnia 2007 r.
Strzemieszyce i Ja
strona 11
XXI wiek w szkole
Nowoczesna
pracownia
językowa
Podczas uroczystości nadania
sztandaru szkole, zostanie
otwarta nowa multimedialna pracownia
językowa.
I
to
pracownia niebagatelna.
Jak stwierdzili uczniowie
– to jest coś.
To coś to – 22 samodzielne
stanowiska dla uczniów, każde zaopatrzone w słuchawki do specjalistycznej pracy. W zależności od
potrzeby można prowadzić dialog
z kolegą, z nauczycielem lub słuchać tylko poleceń lektora.
Wszystko po jednym naciśnięciu
przycisku na specjalnym panelu.
Obsługa jest banalnie prosta.
Można słuchać dialogów odtwarzanych z płyty, filmu albo specjalnego programu do nauki
języka. Dodatkowo na ogromny
telewizorze wyświetlane są w trakcie zajęć oryginalne filmy, specjalne scenki lub odpowiednio przygotowane obrazy. Całość współpracuje z nowoczesnym komputerem, odtwarzaczem DVD i magnetofonem.
Właściwie wszystko zależy
od inwencji i pomysłu prowadzącego zajęcia z języka angielskiego lub francuskiego –
bo takie lekcje są prowadzone
w tej pracowni.
Pierwsze reakcje uczniów to:
„Sala jest super. Najlepsza w
szkole. Szkoda, że nie mamy
angielskiego codziennie”.
Czegoś takiego chciałoby się
słuchać po każdej lekcji. Nauczanie w interesujący sposób
to przecież najlepsza metoda. A
że języki trzeba znać - o tym wiemy wszyscy.
M .S.
Redaktor naczelny: Maciej Szniawski. Zespół Redakcyjny: Elżbieta Bagińska-Wartak, Ewa Szaniawska,
Magda Błaszczyk oraz Współpracownicy. Skład komputerowy: Maciej Szaniawski. Osoby te wszystkie swe działania wykonały bezpłatnie.
Korespondencję prosimy nadsyłać na adres : Stowarzyszenie Przyjaciół Strzemieszyc, ul. Strzemieszycka 390, 42-530 Strzemieszyce; e-mail: [email protected]
Druk: DRUKARNIA NOVA, tel. 0501 439 077
strona 12
Strzemieszyce i Ja

Podobne dokumenty