Nr 20 - Głos Biznesu
Transkrypt
Nr 20 - Głos Biznesu
Numer 5 (20) • 2012 • Magazyn gospodarczy • Dystrybuowany bezpośrednio do wielkopolskich przedsiębiorców / TWOJA FIRMA / / GOSPODARKA / TRENDY / / LIFESTYLE / AUTORZY GŁOS BIZNESU Bąkowski, Głowacki, Kaczmarek, Krakowiak, Krotoski DeBata PRzeDsiĘBioRcÓW Pracownik nie z szablonu kropki W kolorach ziemi Krzysztof Horała, prezes i malarz Przyspieszamy Wielkopolskę Rozmowa z JanuszeM KosińsKiM, prezesem zarządu INEA SA Sztuka dobRej inweStycji Biura, lokale i mieszkania w centrum miasta WWW.KAMIENICAZATEATREM.COM w numerze: numer 5 (20) 2012 rOzmOWy GłOsu GOsPODarKa 6 32 34 36 38 40 42 Przyspieszamy Wielkopolskę. Rozmawiamy z Januszem Kosińskim, prezesem zarządu INEA SA. Przyspieszamy Wielkopolskę Jeśli klient chce Internet 1 Mb/s, a my możemy mu go dosłać przy wykorzystaniu każdego kabla, to i tak oferujemy mu światłowód. Bo on jeszcze nie wie, że potrzebuje więcej. Dowiaduje się o tym w momencie, kiedy mówimy – „spróbuj 100 Mb/s i za tydzień powiedz, że rezygnujesz”. Tak edukujemy klientów, zmieniamy świadomość społeczną str. 6 WYWIAD NUMERU DEBATA organizacji biznesowych 12 Pracownik nie z szablonu DOssier 16 Maciej Mazurek TWOJa firma 17 YAMAHA-m samochodom w korkach 18 MGR – co to znaczy? 22 Kompetentny pracownik warunkiem sukcesu firmy 24 Szanuj pracownika swego 26 Tradycji blask 28 Ciągły rozwój 30 Pod napięciem 31 „Wyróżnij się albo zgiń” Jakość doceniona Młode pokolenie na start! Misja innowacji Wspólny biznes! No Limit w sortowaniu Współpraca z południowymi sąsiadami feLieTOn 44 Rewolucja w opodatkowaniu spółki komandytowo-akcyjnej porady prawne Jerzego Krotoskiego 45 I nie będzie niczego... „Okiem z brukseli” filipa Kaczmarka 58 Zimowe wyzwania Premiera tuska „business is business” Andrzeja głowackiego PODrÓŻe 46 Poznaj smaki Europy LifesTyLe 48 Trzyma się drogi! 50 Wolniej znaczy lepiej 52 Nowa siedziba dla Ottinger Davidoff Group 54 Kropki w kolorach ziemi KrOniKa 56 Wielkopolski Kongres Kobiet 56 20 lat Wielkopolskiej Izby Budownictwa 56 Popołudnie z doradcami TPA Horwath 57 Sukcesja Kanclerza 57 Obudzić Poznań 57 Wielkopolskie Forum CSR KaLenDarium GŁOS BIZNESU Magazyn Wielkopolskiej Przedsiębiorczości www.glos-biznesu.pl Rada redakcyjna: Anna Lisewska Business Centre Club – Loża Wielkopolska Iwona Marszałek Polsko-Niemieckie Koło Gospodarcze (DWK) Kalina Kiser-Beyme Polska Izba Gospodarcza Importerów, Eksporterów i Kooperacji Monika Przybysz Wielkopolska Izba Budownictwa Karina Plejer Wielkopolski Klub Kapitału Małgorzata Animucka Wielkopolski Związek Pracodawców Redaktor naczelny: Andrzej Gogulski Zdjęcie na okładce: Jacek Lisewski, www.sollus.pl Redakcja i realizacja: Skivak Custom Publishing www.skivak.pl Dyrektor wydawniczy: Damian Nowak [email protected] Koordynacja projektu i redakcja: Michał Cieślak [email protected] Projekt graficzny i skład: Paweł Chlebowski [email protected] Reklama i promocja : Paulina Pet [email protected] tel. +48 660 479 064 Piotr Nowak [email protected] tel. +48 793 090 520 Adres redakcji: Głos Biznesu ul. Głuchowska 1, 60-101 Poznań tel. + 48 61 625 61 15 fax + 48 61 625 61 21 www.glos-biznesu.pl Druk i oprawa: Poligrafia Janusz Nowak Dołącz do nas na Facebooku 57 Wydarzenia biznesowe i kulturalne Redakcja „Głosu Biznesu” nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do skrótów i redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku. Za treść reklam i ogłoszeń redakcja nie odpowiada. www.glos-biznesu.pl słowo wstępu Czas nowych pomysłów Głos Biznesu MAGAZYN WIELKOPOLSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI --------------------------------Nasz projekt prowadzi do efektywnego współdziałania samorządu gospodarczego regionu. Na łamach „Głosu Biznesu” prezentujemy najlepsze firmy i organizacje biznesowe z Wielkopolski. Magazyn jest platformą prezentującą puls życia biznesowogospodarczego, między innymi poprzez relacje z najważniejszych wydarzeń. Jesteśmy prawdziwym głosem wielkopolskiej przedsiębiorczości, głosem wyraźnym i słyszalnym w całym kraju. „Głos Biznesu” dociera do członków organizacji biznesowych, które patronują magazynowi. Baza adresowa jest rozszerzona o liderów środowisk gospodarczych, społecznych i politycznych z Wielkopolski. Stanowi zbiór zamknięty i jest weryfikowana i uaktualniana pod nadzorem rady redakcyjnej. Wszystkich zainteresowanych otrzymywaniem „Głosu Biznesu” prosimy o dokładne wypełnienie zamieszczonego na stronie www.glos-biznesu.pl formularza. Redakcja zastrzega sobie prawo do zweryfikowania zgłoszonych danych. Gdy oddajemy do druku kolejny numer Głosu Biznesu na poznańskim Starym Rynku stanęła właśnie choinka, a sklepy na dobre rozpoczęły walkę o klientów robiących duże, świąteczne zakupy. Ten numer poświęciliśmy jednak w dużej mierze absolwentom i rynkowi pracy. Wszak Poznań to jeden z większych ośrodków akademickich w kraju. Co roku mury tutejszych uczelni opuszcza rzesza absolwentów szukających pracy. Czy są jednak dobrze przygotowani, by poradzić sobie na rynku? Podczas zorganizowanej debaty okazało się, że bywa z tym różnie. „Bardzo często absolwenci różnych uczelni, może jest to problem pokolenia, podczas rozmowy kwalifikacyjnej definiują dość szybko swoje oczekiwania, pytają, co pracodawca może im zaoferować, natomiast prawie nie słyszymy, co kandydat może dać firmie – mówiła Krystyna Woźniak członek Zarządu Solaris Bus & Coach - coś szwankuje. Potrzebna jest, tak przynajmniej wynika z naszej debaty, ścisła współpraca uczelni i firm działających na naszym rynku. Ta, która jest obecnie jest niewystarczająca. Skończył się przełomowy dla szkolnictwa wyższego rok akademicki, w czasie którego w życie weszła reforma unowocześniająca proces kształcenia. Na rynku pracy przełomu jednak trudno wypatrywać. To kolejne potwierdzenie, że coś w całym systemie szwankuje... Absolwenci, którzy mieli styczność z pracą w różnych firmach podczas studiów wiedzą, że warto brać sprawy w swoje ręce. To między innymi oni stają się użytkownikami rozwiązań proponowanych między innymi przez Parki Technologiczno - Przemysłowe. W tym numerze piszemy o kolejnej takiej inicjatywie, która powstała w Poznaniu. Przykładów na to, że zdolni absolwenci jednak doskonale sobie radzą w świecie biznesu jest w tym Głosie Biznesu więcej. Polecam również lekturę artykułu Adama Trybusza, nowego Kanclerza Loży Wielkopolskiej BCC i prezesa spółki Andersia Property. Uważa on między innymi, że mamy w naszym regionie potencjał i tradycję przedsiębiorczości, a równocześnie jest to przyczółek przywracania miasta do pozycji lidera nowoczesnego biznesu. „Chcę poprosić wszystkie środowiska biznesowe, żeby razem z BCC zdefiniowały przyczyny, które nas ulokowały na dzisiejszej drugoplanowej pozycji – pisze Adam Trybusz - to musi być nasz punkt wyjścia, musimy się przebudzić i wyjść z kręgu samozadowolenia”. Pozostaje tylko życzyć, nie tylko autorowi powyższych słów, ale wszystkim naszym Czytelnikom spełnienia planów, tych biznesowych i osobistych oraz wszelkiej pomyślności w nadchodzącym 2013 roku. Andrzej Gogulski Redaktor naczelny u nas mają głos: DR fiLiP KaczMaReK Historyk z wykształcenia, polityk z zawodu. Deputowany do Parlamentu Europejskiego i szef Platformy Obywatelskiej w Poznaniu. Mec. JeRzy KRotosKi Prawnik w trzecim pokoleniu, adwokat. Sześciokrotny mistrz i wicemistrz Polski w sportach motorowych, żeglarz, tenisista. anDRzeJ GłoWacKi Prezes Zarządu DGA S.A. Ekspert w zakresie wytyczania strategii podmiotów gospodarczych oraz programów restrukturyzacyjnych. Certyfikowany doradca CMC - Certified Management Consultant. 6 ROZMOWY GŁOSU Przyspieszamy Wielkopolskę WYWIAD NUMERU O zmieniającym się dynamicznie rynku usług telekomunikacyjnych, przewadze światłowodów i świadomości przedsiębiorców dotyczącej roli szybkości transferu danych rozmawiamy z Januszem Kosińskim, prezesem zarządu INEA SA. ROZMAWIAŁ | Michał Cieślak ZDJĘCIA | Jan Pawlak / www.sollus.pl R ynek telekomunikacyjny, na którym INEA działa z powodzeniem od 20 lat, bardzo się zmienia… Janusz Kosiński: Początek naszej działalności to był czas, gdy wszyscy, nagle, zaczęli pożądać rozszerzonej oferty telewizyjnej, gdyż I i II program już nikomu nie wystarczał. Zaczęliśmy więc budować infrastrukturę na osiedlach, docierając do dużych skupisk abonentów. Jednak wtedy to nie budowa sieci telekomunikacyjnej była celem. Celem było dostarczenie Janusz programów telewizyjKosiński nych. Teraz, w roku – prezes zarządu, 2012 znajdujemy się absolwent w zupełnie innej sytuWydziału Elektrycznego Politechacji. Dziś treści i proniki Poznańskiej gramy abonent może w Poznaniu. znaleźć w wielu miejWspółzałożyciel spółek, m.in. Telewizja Kablowa Poznań SA (obecnie INEA SA) scach i program telei Telewizji WTK. Członek Prezydium wizyjny niekoniecznie Zarządu PIKE, Członek Rady Instytutu musi być oglądany za Elektrotechniki i Elektroniki Przemysłowej przy Politechnice Poznańskiej, Członek pomocą telewizora Wielkopolskiej Rady Trzydziestu przy czy przesyłany drogą Marszałku Województwa Wielkopolskiego, tradycyjną. Natomiast, członek Rady Gospodarczej przy Rektorze Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza żeby sygnał został w Poznaniu, Członek Komitetu Elektroniki dostarczony dobrze, i Telekomunikacji PAN, Przewodniczący abonent musi mieć Rady Fundacji „Familijny Poznań”. Nagrodzony m.in. wyróżnieniem „Mocarz dostęp do znakomitej Kabla Polskiego” za wieloletnią działalność infrastruktury, która na rynku telekomunikacyjnym, „Platypozwala na transnowym Laurem Dekady” za realizację fer danych z bardzo procesów konsolidacyjnych w branży telekomunikacyjnej w Wielkopolsce, dużymi prędko„Patentem Satelitarnym” w uznaniu wybitściami. Na wszystko nego wkładu w rozwój pejzażu satelitarnoto nakłada się zmiana -kablowego i Indywidualną Wielkopolską Nagrodą Jakości. technologiczna, przesyłanie treści od GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 telefonu, przez telewizję, po Internet protokołem IP. W związku z tym to infrastruktura staje się wartością. Dostrzegając to, dokonujemy coraz większych w nią inwestycji. Oczywiście nie zapominamy o wartościach kontentu, czyli całej zawartości programowej, ale już nie to jest najważniejsze. W zakresie kontentu staramy się wspierać inicjatywy powołane przez nas kilkanaście lat temu, jak telewizja WTK, czy tegoroczną nowość – Telewizję Wielkopolską. To są treści, które uzupełniają rynek. Uważamy, że takie treści należą się poznaniakom i mieszkańcom różnych powiatów. Jeżeli chodzi o nowości, warto byłoby wspomnieć o INEA Parku. Co to za inicjatywa? To będzie nasza nowa siedziba w Wysogotowie. Na początku miał to być zwykły biurowiec, bo dotąd nasze biura były porozrzucane po różnych lokalizacjach w Poznaniu. W czasie przygotowania inwestycji zauważyliśmy tę zmianę, o której przed chwilą mówiłem – infrastruktura sama w sobie zaczyna być wartością. Istotnym elementem jest i coraz bardziej będzie data center. Nasi abonenci otrzymują miejsce do przechowywania swoich danych, w którym do tych danych będą mogli sięgnąć łatwo, szybko, z każdego miejsca i które to dane będą przechowywane bardzo bezpiecznie. Stąd pomysł na INEA Park, w którym oprócz miejsca na biura dla naszych pracowników będzie miejsce na dane dla naszych, i nie tylko naszych, abonentów. W jakim stanie jest obecnie w Polsce infrastruktura telekomunikacyjna? Czy nadal możemy mówić o przepaści dzielącej nas od krajów zachodnich, czy już jesteśmy w stanie zapewnić transfer dla dostępnych, coraz to nowych usług? Moim zdaniem jesteśmy w bardzo dobrym położeniu. Popatrzmy na telewizję. Od co najmniej 10 lat mówimy o przejściu telewizji z analogowej na cyfrową. Rozmowy i przymiarki trwały tak długo, że zakładany wcześniej format MPEG-2 stał się już przestarzały i teraz mówimy o MPEG-4. Tym samym, dzięki decyzji władz, od razu wchodzimy na MPEG-4 i możemy ominąć problemy z wycofaniem MPEG-2, z którymi borykają się dzisiaj inne kraje. To samo dotyczy infrastruktury. Jest ona kiepska, ale mamy olbrzymią szansę, żeby od razu położyć światłowody, dokonać wielkiej rewolucji. Te wszystkie dyskusje, czy udoskonalać kable miedziowe, czy przechodzić na światłowody, już nas nie dotyczą. Od razu kładziemy światłowody. Robi to właśnie INEA. I jestem przekonany, że w 2016 roku będziemy mieli infrastrukturę na europejskim poziomie, najwyższym z możliwych. Jeżeli zostaną zrealizowane projekty Wielkopolskiej Sieci Szerokopasmowej, w którym uczestniczymy, i projekt 2.8 Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego, to dzięki nim pod koniec 2015 roku co drugi abonent telekomunikacyjny w Wielkopolsce będzie miał dostęp do Internetu ponad 100 Mb/s. ROZMOWY GŁOSU inea od 2009 Rozwija SektoR usŁug DlA bIZnesu, ŁąCZnIe Z pRZesyŁeM śWIAtŁOWODOWyM. CZy fIRMy DOstRZegAJą RóżnICĘ sZybKOśCI I JAKOśCI pOŁąCZeń, I CZy tRAnsfeR DAnyCh Jest DlA nICh WAżny? Kiedy w 2009 roku zaczęliśmy na szerszą skalę docierać do firm, można było dostarczyć usługę metodą tradycyjną, czyli przy wykorzystaniu kabli miedzianych, i metodą najbardziej nowoczesną – światłowodami. Przeważnie było tak, że metoda tradycyjna była trochę tańsza i firmy nie miały potrzeby korzystania z nowocześniejszych rozwiązań. Dzisiaj mamy sytuację zgoła inną. Urządzenia światłowodowe nie są droższe od tych wykorzystujących miedź. Dzisiaj nie pytamy klienta, jaką chce usługę, gdyż jeśli chce Internet 1 Mb/s, a my możemy mu go dosłać przy wykorzystaniu każdego kabla, to i tak oferujemy mu światłowód. Bo klient jeszcze nie wie, że potrzebuje więcej. Dowiaduje się o tym w momencie, kiedy mówimy – „spróbuj 100 Mb/s i za tydzień powiedz, że rezygnujesz”. Tak edukujemy klientów, zmieniamy świadomość społeczną. Wszyscy potrzebują lepszej przepustowości, ale w tej chwili nie wszyscy chcą za nią płacić. Jednak w niedalekiej przyszłości – przy tak szybkim rozwoju nowych mediów – większości będzie doskwierał brak szybszego łącza. Jeżeli już budujemy nowe medium, to uważam, że powinniśmy je budować bez zbędnych ograniczeń. WspOMInAŁ pAn O InWestOWAnIu W śWIAtŁOWODy, tWORZenIu nOWeJ InfRAstRuKtuRy. WyMAgAJą One nA peWnO spORyCh nAKŁADóW fInAnsOWyCh. sKąD pOZysKuJą pAństWO nA tO śRODKI? Łapiemy szansę, która się pojawiła – nasze pięć minut w postaci środków unijnych. Następne takie rozdanie środków będzie mniej dotyczyło infrastruktury i albo powalczymy teraz, albo stracimy bezpowrotnie szansę. Z tego tytułu szukamy partnerów do wielu projektów – wśród samorządów, banków czy operatorów telekomunikacyjnych. Namawiamy ich do inwestycji, wskazując, że później trzeba będzie wyłożyć więcej własnych środków. Jeżeli chodzi o wybór technologii, to nie mamy dylematu między wyborem technologii miedzianej a światłowodowej, ponieważ wysiłek inwestycyjny jest taki sam. 7 pOWIeDZMy, że DO KOnKRetneJ fIRMy DOCIągnĘlI Już pAństWO śWIAtŁOWóD. CO DAleJ? JAKIe usŁugI MIesZCZą sIĘ ZAZWyCZAJ W OfeRCIe DlA bIZnesu? Nasza oferta jest kreowana przez potrzeby firm, więc stale ją rozwijamy. Drugim źródłem innowacji są zmiany na świecie. Internet i nowe media bardzo nas zbliżyły. Już nie da się żyć w odstępie 20 lat za resztą świata. W Polsce mamy oddziały światowych firm i ich managerowie oczekują obsługi na takim samym poziomie, jakby byli w Dolinie Krzemowej czy w największych stolicach. Możemy sprostać ich oczekiwaniom. Mieliśmy niedawno telekonferencję z firmą w jednym z najbardziej uprzemysłowionych państw świata i okazało się, że połączenie zaczęło się rwać, ale nie u nas - tylko po drugiej stronie. To jest dowód na to, że doganiamy skutecznie poziomem technologicznym inne ŁAPIEMY SZANSĘ, KTÓRA SIĘ POJAWIŁA – NASZE PIĘĆ MINUT W POSTACI ŚRODKÓW UNIJNYCH. NASTĘPNE TAKIE ROZDANIE ŚRODKÓW BĘDZIE JUŻ MNIEJ DOTYCZYŁO INFRASTRUKTURY I ALBO POWALCZYMY TERAZ, ALBO STRACIMY BEZPOWROTNIE SZANSĘ. Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 8 ROZMOWY GŁOSU smowej, w którym jesteśmy głównym inwestorem i partnerem. To zaangażowanie nie gwarantuje nam wprawdzie tego, że po stworzeniu infrastruktury będziemy dostawcą usług, ale będziemy mieli szansę, żeby te usługi były dostarczane w jak najlepszej jakości. Nasza współpraca z jednostkami samorządu czasami nie jest oparta na zasadach biznesowych, na przykład gdy oferujemy hotspoty z darmowym 15-minutowym dostępem do Internetu. Kto chce surfować dłużej, może dopłacić, a każdy nasz abonent ma tę usługę darmową cały czas. Testujemy ostatnio również hotspoty w autobusach komunikacji miejskiej w Poznaniu. Tego oczekują władze gmin, aby turyści czy przedsiębiorcy widzieli, że mieszkańcy mogą korzystać z Internetu w wielu miejscach. Ten trend nie dotyczy tylko dużych miast. Nasz pierwszy hotspot powstał w Rychwale koło Konina. Obecnie mamy szeroko zakrojoną akcję – hotspoty w szkołach. Trzeba tylko pokonać pewną barierę. Nauczyciele mówią, że jeśli uczniowie będą mieli takie możliwości, to będą cały czas korzystać z Internetu. Ale nie oszukujmy się – oni i bez tego to robią, wykorzystując swoje telefony i smartfony, a korzyści dla szkół jest więcej niż potencjalnych zagrożeń. kraje. Jesteśmy innowacyjni i mówię tutaj o nas, Polakach, o całej społeczności. Potrzebujemy tej innowacji. Naszą słabością jest cieńszy portfel, ale z tym także potrafimy sobie poradzić. MOże pAn pODAć CIeKAWe pRZyKŁADy ReAlIZACJI? Wspólnie z Panasonic stworzyliśmy system wideokonferencji dla Centrum Pulmunologii i Torakochirurgii, w którym mogą się znaleźć dane ze wszystkich zabiegów. Dokumentacja wideo może być przechowywana i konsultowana, a przekaz może się odbywać online w czasie rzeczywistym na dowolnej wielkości ekranie w jakości HD. W operacji mogą w każdym miejscu świata „uczestniczyć” studenci, czy konsultanci z innych klinik, wymieniać się na bieżąco informacjami. W ubie- głym roku podczas konferencji naukowej transmitowaliśmy obraz z operacji na największy ekran w Kinepolis. To są rzeczy, które w świecie nie są jeszcze tak powszechne. U nas dzięki nowoczesnym sieciom już jest to możliwe w powszechnym stosowaniu. DużO pROJeKtóW ReAlIZuJą pAństWO Z InstytuCJAMI seKtORA publICZnegO, Z sAMORZąDAMI. CZy te InstytuCJe „DOJRZAŁy” Już DO nOWOCZesnyCh ROZWIąZAń? Z sektorem publicznym współpracujemy właściwie od samego początku dostarczania Internetu. Teraz patrzymy na to z nieco innej perspektywy ze względu na mocną ofertę biznesową, która jest podobna, a także dzięki wspomnianemu projektowi Wielkopolskiej Sieci Szerokopa- WSPÓLNIE Z PANASONIC STWORZYLIŚMY SYSTEM WIDEOKONFERENCJI DLA CENTRUM PULMUNOLOGII I TORAKOCHIRURGII, W KTÓRYM MOGĄ SIĘ ZNALEŹĆ DANE ZE WSZYSTKICH ZABIEGÓW. GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 DOstARCZAJąC CORAZ WIĘCeJ usŁug, CORAZ sIlnIeJ WIążą pAństWO ODbIORCĘ Z Ineą. JAKA Jest dalSza StRategia na Rozwój fIRMy? Gdybym dzisiaj miał podzielić naszą działalność, to wskazałbym trzy części – dostęp do usług lokalnych (dostęp do hotspotów, telewizja WTK i Telewizja Wielkopolska), dostęp do treści uniwersalnych (dostęp do telewizji, Internetu) i wreszcie dostęp do infrastruktury, czyli coś, dzięki czemu możemy z tych treści lokalnych i globalnych korzystać. Wydaje mi się, że musimy się koncentrować na pierwszej i trzeciej części, co nie oznacza, że musimy tworzyć od podstaw własną infrastrukturę. I nie tworzymy – czego przykładem jest Internet mobilny, przy udostępnianiu którego korzystamy ze współpracy z Orange. Ale treści wymagające wysokiej jakości przekazu, myślę o dużych transmisjach danych, dostarczamy za pomocą własnej infrastruktury, zarówno kablowej, jak i bezprzewodowej. A seKtOR bIZnesOWy? ROZWIJA sIĘ pODObnIe DO RynKu KlIentA indywidualnego? Ten rynek bardzo szybko się rozwija, pod warunkiem, że ma zagwarantowaną bardzo wysoką jakość 10 ROZMOWY GŁOSU usług. Tego oczekuje biznes, nawet jeśli jeszcze nie do końca świadomie. U nas powstał mit, że pakiet biznesowy musi dużo więcej kosztować niż usługa dla klienta indywidualnego. Jeśli wymagana jest dużo wyższa jakość, to owszem. Istnieją też pewne cechy odróżniające, jak choćby łącze symetryczne, zapewniające taką samą prędkość ściągania i wysyłania danych, konieczne w ofercie biznesowej. Fakty są takie, że co roku podwajamy przychody z sektora biznesowego. To nie jest oczywiście tendencja stała. Właściwie wszystkie firmy już dawno korzystają z Internetu i obecnie przechodzą tylko na lepszą usługę, zwiększając transfer. Gdy ktoś poczuje różnicę, trudno mu będzie zrezygnować. W tej chwili rozbudowujemy rynek indywidualny. Wychodzimy poza Poznań, wychodzimy poza powiat poznański i będziemy kontynuować ten rozwój. Biznes rośnie szybciej tylko dlatego, że na tym terenie abonentów B2C uzupełniamy abonentami B2B. Tam, gdzie pojawiamy się jako nowi, to jeden i drugi rynek rośnie w takich samych proporcjach. nA JAKICh ZAsADACh IneA ROZWIJA sWOJą DZIAŁAlnOść pOZA pOZnAnIeM? pRZeJMuJąC IstnIeJąCyCh tam oPeRatoRów czy RozbudoWuJąC WŁAsną stRuKtuRĘ? Często inni operatorzy zwracają się do nas z prośbą o współpracę. W Lesznie operator był spółką należącą do miasta i gdy miasto ogłosiło decyzję o sprzedaży spółki, złożyliśmy ofertę, wygraliśmy i już działamy na tym rynku. Z wieloma operatorami lokalnymi współpracujemy, korzystając z naszego efektu skali i możliwości technicznych. Oferujemy im i ich klientom usługi, z których normalnie nie mogliby skorzystać. My korzystamy na tym, zmniejszając koszty jednostkowe usług. Dystrybuujemy tą drogą różne usługi, np. wideo na żądanie czy Internet. Dzięki naszej skali możemy realizować projekty niedostępne dla mniejszych operatorów, np. jako jedyny operator niesatelitarny w Poznaniu dostarczyliśmy abonentom usługę pay-per-view podczas meczu Polska–Czarnogóra, a zysk z operacji przekazaliśmy na cele charytatywne. Poza tym cały czas uczestniczymy w dużych projektach, w których możemy w pełni zaprezentować nasze możliwości. Budujemy sieć światłowodową łączącą wszystkie komendy Państwowej Straży Pożarnej w Wielkopolsce. Połączyliśmy już wszystkie straże we wszystkich powiatach województwa i to jest dowód na to, że potrafimy to zrobić. Natomiast GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 WŁAŚCIWIE WSZYSTKIE FIRMY JUŻ DAWNO KORZYSTAJĄ Z INTERNETU I OBECNIE PRZECHODZĄ TYLKO NA LEPSZĄ USŁUGĘ, ZWIĘKSZAJĄC TRANSFER. GDY KTOŚ POCZUJE RÓŻNICĘ, TRUDNO MU BĘDZIE ZREZYGNOWAĆ. tam, dokąd jeszcze nie docieramy ze światłowodem, docieramy za pomocą sieci bezprzewodowej WiMAX. Dzięki tym rozwiązaniom jesteśmy w stanie zagwarantować abonentowi stabilne usługi i wysoką przepływność. jaki jeSt Pana oSobiSty SukceS jako PRezeSa inea? Uważam za swój olbrzymi sukces to, że potrafiłem udowodnić, iż w świecie, w którym żyjemy, jest miejsce dla alternatywnego operatora telekomunikacyjnego. Prawdziwa duma wynika z tego, że w tę ideę uwierzyli moi współpracownicy i że projekt przynosi zamierzone efekty. Udało nam się razem pokonać wiele barier, przełamać zahamowania, dzięki temu, że spotkałem akurat tych ludzi. MA pAn MARZenIA ZWIąZAne Z bRAnżą I fIRMą? Nie powiem, że jestem spełniony, ale jeśli uda nam się zrealizować projekty, o których wspominałem, a które mamy w naszej strategii do roku 2015 i 2018, będę usatysfakcjonowany. Myślę o tej połowie miliona gospodarstw domowych w Wielkopolsce, które będą miały dostęp do Internetu z przepustowością 100 Mb/s. Wiem, że zapotrzebowanie na tak dużą przepustowość będzie wciąż rosło. 12 ORGANIZACJE BIZNESOWE DEBATA Pracownik nie z szablonu rynek pracy oczekuje ukształtowanych absolwentów szkół każdego poziomu – aktywnych, z osobowością, zaangażowanych. Do tego jednak potrzebna jest ścisła współpraca i komunikacja twórców systemu edukacji, nauczycieli i firm, w których zatrudnienie mają znaleźć w przyszłości uczniowie i studenci. Podczas „Debaty z Głosem” spotkali się reprezentaci wszystkich grup. Rozmawiali | Andrzej Gogulski, Michał Cieślak ZDJĘCIA | Jacek Lisewski / www.sollus.pl P odczas debaty przy śniadaniu w gościnnych progach restauracji Mosaica w hotelu IBB Andersia poruszaliśmy kwestie przede wszystkim dostosowania programów szkół i uczelni do potrzeb obecnego rynku pracy, analizowaliśmy możliwości współpracy z firmami, próbowaliśmy opisać profil współczesnego absolwenta i znaleźć odpowiedź na pytanie co zrobić, by poszukiwanie pierwszej pracy nie było bolesnym zderzeniem oczekiwań absolwenta, jego umiejęt- ności i wiedzy z zapotrzebowaniem rynku. W naszej dyskusji udział wzięli: Katarzyna Kozłowska-błoch (z Centrum Personalnego Volkswagen Poznań), dr Agnieszka Krugiełka (Katedra Zarządzania Produkcją i Logistyki Politechniki Poznańskiej, koordynatorka warsztatów umiejętności miękkich), Agnieszka Wołyńska (zastępca dyrektora Departamentu Rozwoju Zasobów Ludzkich F5 Konsulting), Krystyna Woźniak (Członek Zarządu Solaris Bus & Coach SA) i Sebastian mróz (kierownik Centrum Personalnego w Volkswagen Poznań). reklama GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 nA pOCZątKu WARtO ZApytAć, CZy fIRMOM WystARCZA WyKWAlIfIKOWAnyCh pRACOWnIKóW W nAsZyM RegIOnIe I JAK są OnI pRZygOtOWAnI DO pRACy? KOńCZą sZKOŁy I CO DAleJ? SEBASTIAN MRÓZ: Z mojego doświadczenia wynika, biorąc pod uwagę proces rekrutacji zarówno na stanowiska bezpośrednio związane z produkcją, jak i kadry administracyjno-inżynierskiej, że nasze potrzeby jesteśmy w stanie zaspokajać sami, prowadząc własne działania w kontakcie z rynkiem pracy. Rzadko kiedy musimy sięgać po profesjonalne firmy wspierające nas w procesie rekrutacji, dzieje się tak ze względu na to, że zainteresowanie kandydatów naszą firmą jest duże. Ta duża liczba nie zawsze przekłada się na kompetencje i umiejętności, których poszukujemy. Nie mamy problemów ze znalezieniem kandydatów, aczkolwiek niektóre rekrutacje trwają dłużej, ze względu na to, iż poszukujemy specjalistycznych umiejętności. Prowadzimy staże, jednak to nie są typowe staże, zawieramy umowę na czas określony, z pełnym pakietem świadczeń, i nie mamy większych trudności ze znalezieniem chętnych. Specjalistów poszukujemy dłużej, czasami w tej dziedzinie nie jest łatwo. KATARZYNA KOZŁOWSKA-BŁOCH: Długo szukamy np. trenerów, problemem jest czasami język niemiecki, który zawęża pole poszukiwań. Znalezienie osób z takich obszarów, jak rozwój organizacji czy kultura przedsiębiorstwa, jest trudne. ORGANIZACJE BIZNESOWE 13 DEBATA AGNIESZKA KRUGIEŁKA: Absolwenci zwracają uwagę również na te kwestie. Zauważają swoje „niedociągnięcia” w zakresie języków obcych, są świadomi, że mieli mało zajęć z praktycznych aspektów komunikacji czy sztuki występowania publicznego. Często studenci ostatnich semestrów, zdając sobie sprawę z takiego stanu rzeczy, sami doskonalą umiejętności językowe, zapisując się na dodatkowe kursy językowe czy konwersacje z „nativem”. Rozglądają się za dodatkowymi możliwościami poszerzenia wiedzy, kursami, warsztatami. Jeszcze 3 czy 5 lat temu słuchacze „uzupełniali” taką wiedzę po studiach, obecnie zależy im na tym dużo wcześniej. Szkoły wyższe, w tym Politechnika Poznańska, zdają sobie sprawę z takiego zapotrzebowania – organizują wykłady przeprowadzane przez ekspertów – praktyków, warsztaty oraz innego rodzaju kursy. U nas organizowane są praktyczne warsztaty, lecz wiemy, że nie jest to wystarczające. Warsztatami możemy jednorazowo objąć najwyżej 100 osób, co przekłada się na grupy 10-12-osobowe. Warsztaty w większym gronie skutkują spadkiem aktywności udziału każdego uczestnika. Oczywiście sytuacja przedstawia się inaczej w przypadku wykładów otwartych. SEBASTIAN MRÓZ: My od dłuższego czasu odchodzimy od realizowania praktyk dla idei z jednego – prostego – względu: nie ma to wartości ani dla firmy, ani dla studenta, zwłaszcza że w firmie angażuje to zasoby i czas. To, co nam się bardzo dobrze udało, to zawężenie ilości tych praktyk, postawienie na małą ilość w połączeniu z jakością. Praktyki odbywają się w okresach wakacyjnych, dział, który zgłasza zapotrzebowanie na praktykanta, musi określić, co będzie ten praktykant robił, zdefiniować projekt, który będzie przez niego realizowany. Zostaje wyznaczony opiekun, który później ocenia, wystawia referencje. To spotyka się z lepszym odbiorem wśród studentów i gwarantuje nam, że opinia o naszej firmie będzie pozytywna. AGNIESZKA KRUGIEŁKA: Jest dużo różnych form współpracy między uczelniami, tylko nie wszystkie są aktywne. Ze strony uczelni, wiele dzieje się rzeczy, ale na pewnym poziomie. Jeśli chodzi o wyższy poziom – kształcenie managerów – dzieje się więcej, organizujemy zajęcia, „wyławiając najlepszych”. Są też studia podyplomowe. Zapraszamy najlepszych uczestników i organizujemy warsztaty wakacyjne, podczas których wymieniamy się doświadczeniami, a na ich podstawie powstaje opracowanie, które jest wymianą cennych, praktycznych doświadczeń. To jest ciekawe, wypowiadają się praktycy, jak widzą dany problem. Jednak niewiele firm może z tego skorzystać, bo większość osób kojarzy Politechnikę wyłącznie z „twardą”, techniczną wiedzą. Przecież manager, aby skutecznie zarządzać, musi posiadać kompetencje miękkie, które też można u nas rozwinąć czy nabyć. KRYSTYNA WOŹNIAK: Absolwentom na pewno brakuje kompetencji społecznych, szczególnie tym po uczelniach technicznych, np. umiejętności pracy zespołowej, komunikowania się, umiejętności dzielenia się wiedzą czy umie- jętności słuchania. Przyjmujemy rocznie 80-100 praktykantów, angażujemy ich do konkretnych projektów. Przyjmując praktykantów, myślimy bowiem o osobach, które możemy zatrudnić. W czasie praktyk obserwujemy, jakie student posiada umiejętności, w jaki sposób realizuje konkretne projekty. Wybranym praktykantom proponujemy dodatkowe prace zlecone. Bardzo często praktykanci pracują u nas, jednocześnie studiując, po tym stażu mamy „gotowego” pracownika, bez ryzyka, że przyjmujemy kogoś nowego z rynku pracy. Ci studenci, absolwenci, którzy przeszli u nas przez 2-3-letni program, w większości wypełniają nam wakaty, prowadzimy jednak także inne nabory. Sięgamy również po absolwentów szkół zawodowych i średnich. W ten sposób pozyskujemy fachowców głównie na produkcję. Nasze pojazdy produkuje się w większości ręcznie, potrzeba więc umiejętności i wiedzy technicznej. Musieliśmy wyjść naprzeciw naszym potrzebom i dlatego uruchomiliśmy klasę zawodową. Kryzys w kształceniu zawodowym, o którym od kilku lat słyszymy z różnych źródeł, był również przez nas boleśnie odczuwany – zaobserwowaliśmy brak osób z solidnym wykształceniem zawodowym, gdyż przestały funkcjonować małe warsztaty, które były kuźnią talentów – lakierników, elektryków. W związku z tym wzięliśmy sprawy w swoje ręce – w 2006 roku nawiązaliśmy współpracę z najbliższą szkołą zawodową, co zaowocowało uruchomieniem klasy patronackiej. Otrzymaliśmy wsparcie ze strony starostwa w zakresie zmiany programowej, uczniowie mają na miejscu przedmioty. Możemy zatrudnić jednocześnie maksymalnie 60 pracowników młodocianych, potrzebujemy fachowców – blacharzy, lakierników, elektryków, spawaczy. Mamy nadzieję, że pojawią się pozytywne skutki działań poprawiających sytuację szkolnictwa zawodowego w postaci przeprofilowania szkół. SEBASTIAN MRÓZ: Uczelnie, szkoły wychodzą powoli naprzeciw, poszukując pól współpracy. Weźmy przykład – Poznań i Nowy Tomyśl – firma Phoenix Contact, Politechnika i Volkswagen – w takim trójkącie rozpoczęliśmy prace nad uruchomieniem kształcenia praktycznego, czyli połączenia nauki i praktyki oraz kształcenia zawodowego, tak aby student zdobywał wiedzę na automatyce i robotyce, zdobywał doświadczenie praktyczne w zakresie tej wiedzy Katarzyna Kozłowska-Błoch Centrum Personalne, Volkswagen Poznań Sp. z o.o. Przedstawiciel BCC dr agnieszka Krugiełka Katedra Zarzadzania Produkcją i Logistyki, Politechnika Poznańska agnieszka Wołyńska zastępca dyrektora Departamentu Rozwoju Zasobów Ludzkich, F5 Konsulting Przedstawiciel PIGIEK Krystyna Woźniak członek Zarządu, Solaris Bus & Coach SA Przedstawiciel WZP sebastian Mróz kierownik Centrum Personalnego, Volkswagen Poznań Sp. z o.o. Przedstawiciel BCC Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 14 ORGANIZACJE BIZNESOWE DEBATA w Phoenix Contact i u nas. Zależy nam także na tym, aby student, kończąc pierwszy etap studiów, otrzymywał konkretny zawód, konkretne potwierdzenie kwalifikacji. Chcielibyśmy, aby efektem końcowym tego projektu był wykwalifikowany, wykształcony student, który będzie posiadał wiedzę teoretyczną w przełożeniu na praktykę. KATARZYNA KOZŁOWSKA-BŁOCH: Tak naprawdę nabycie kwalifikacji zawodowych czy kształcenie zawodowe polega na tym, że student nabywa umiejętności praktyczne, np. staje przy tokarce. Ucząc się tego, wie od początku, na czym te GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 prace polegają. U nas jest to działanie niekonwencjonalne. U naszych zachodnich sąsiadów jest to elitarny sposób kształcenia, dla najlepszych. Tutaj na początku spotykał się on z dużym zdumieniem i niezrozumieniem. Znamy osoby z doświadczeniem, które mówią, że to jest „super” system, w którym odnajdują się najlepsi, którzy potrafią połączyć jedno z drugim. Zależy nam, aby przyszły magister miał wiedzę o tym, jak funkcjonują wszystkie procesy technologiczne od podstaw. Bo dalekie nam jest siedzenie tylko przy komputerach. Linia produkcyjna jest żywa, pełna automatyki, robotyki, wymaga umiejętności łączenia wiedzy teoretycznej z umiejętnościami bardzo praktycznymi, nazwałabym je nawet rzemieślniczymi. AGNIESZKA KRUGIEŁKA: Przyznam, że w procesie rekrutacji spotykamy się ze skrajnościami. Są przypadki „bardzo śmiałe” – podejście z dużym poziomem pewności siebie: „mam dobry dyplom, jestem dobry, zaraz wyślę papiery i mnie zatrudnią”. Spotykamy też osoby prezentujące pesymistyczne podejście typu: „takich jak ja są tysiące, pewnie będę szukać pracy bardzo długo”. Żadne z wymienionych podejść nie jest skuteczne. Pierwsze zupełnie nierealne, drugie też nie motywuje do rozwoju. Studenci coraz częściej szukają pracy wcześniej, już na studiach. Część osób na drugim, trzecim roku już pracuje. Nie są to ich zajęcia „docelowe” (wymarzone stanowisko, lub zgodne z kierunkiem studiów) ale jest to już praktyka. Funkcjonuje taki mit – „jeśli masz dyplom, to zawsze znajdziesz dobrą pracę”. Ważne są umiejęt- ności, wprawdzie „potwierdzone papierami”, ale odzwierciedlające podejście praktyczne. Poszukujący pracy studenci i absolwenci popełniają czasem błędy, np. nie potrafią wskazać swojego największego sukcesu czy mocnych stron, a na pytanie „Dlaczego chce Pan/Pani u nas pracować?” odpowiadają: – Bo „to świetna, rozwojowa firma”. Jeśli odbywali praktyki, to piszą tylko, że była to praktyka w takim, a takim miejscu, w określonym czasie, nie opisują, co robili, a przecież jeśli pracodawca rozpoczyna rozmowę, to w większości przypadków właśnie od tego punktu. AGNIESZKA WOŁYŃSKA: Miałam okazję się przekonać, że żeby przyjąć kogoś do zespołu, musimy poczuć jego osobowość, że przejawia inicjatywę i zaangażowanie. Właśnie to jest kluczem. Absolwentów szkół wyższych technicznych mamy dużo, oczywiście są takie umiejętności, które będą zwiększały szansę, jak np. znajomość języka, czy znajomość jakichś konkretnych programów. Ale co w przypadku, jeśli ten człowiek będzie się bał pokazać, jaki jest i to nie chodzi o sprzedawanie się, ale o pokazanie tego jaki rzeczywiście posiada się potencjał. Takiego nastawienia brakuje. Z drugiej strony, jakbyśmy mogli spojrzeć szerzej na obecnych absolwentów, to jest całkiem inne pokolenie i firmy nie zawsze są przygotowane na to, żeby je rekrutować i z nim współpracować. Hasło, ostatnio bardzo popularne – „zarządzanie różnorodnością” – nabiera tu innego znaczenia. Studenci nie mówią o sobie, wypowiadają się równoważnikami zdań, są zdecydowanie innym rodzajem kandydatów. Tu pojawia się problem, że procesy rekrutacyjne powinny być dostosowane do sytuacji. W niektórych firmach to już się dzieje, ale małe przedsiębiorstwa nadal traktują kandydata, który nie odpowiada ich starym systemom rekrutacyjnym jako takiego, który nie pasuje. CZy nIe lepIeJ CIągnąć tyCh stuDentóW W góRĘ, nIż RóWnAć DO ICh pOZIOMu? CZy nIe WyMAgAć od kandydatów SzeRSzej wiedzy I lepsZegO pORusZAnIA sIĘ pO śWIeCIe? KRYSTYNA WOŹNIAK: To, o czym mówią państwo z Volkswagena – praktyczna nauka zawodu – to jedno, ale jest też druga wartość dodana tej edukacji, praktykanci uczą się bowiem szacunku do pracy, którą wykonują koledzy, w szczególności na produkcji. U nas ORGANIZACJE BIZNESOWE 15 DEBATA większość stanowi załoga produkcyjna, która oczekuje dobrego komunikowania się z biurem konstrukcyjnym, z inżynierami. Jeśli przyszły inżynier sam sprawdzi, dotknie, zobaczy taką pracę, ciężki proces, będzie inaczej się komunikował z ludźmi z produkcji. Często pracownicy z produkcji przychodzą do mnie i mówią: „Pani Krystyno, oni myślą, że coś świetnego wymyślili, a my musimy to złożyć, nie wiemy, o czym oni mówią”. Dopiero kiedy młody inżynier zejdzie na produkcję, jest w stanie zrozumieć cały problem. Na pewno ważna jest wspomniana już kwestia, że obecnie młodzi ludzie coraz gorzej się komunikują. AGNIESZKA KRUGIEŁKA: O takich tematach powinno się rozmawiać już z uczniami szkół zawodowych i średnich. Bo jeśli rozmawiamy ze studentami, to jest już chyba troszkę za późno. Jeśli ktoś zupełnie nie ma wyobrażenia o rynku pracy, to jest bardzo trudno wypracować nawyki. Nawet jeśli studenci wykonują prace dorywcze, powinni wiedzieć, co zrobić, aby zmaksymalizować swoje szanse, ale również żeby nie zostać wykorzystanym przez pracodawcę (praca bez umowy, umowy „śmieciowe”). Bardzo istotne jest chodzenie wcześniej na rozmowy w ramach treningu. Od czasu do czasu trzeba iść, żeby zniwelować stres, zdobyć doświadczenie, poznać pytania, zobaczyć swoje reakcje. A MOże tO pAństWO JAKO pRACODAWCy pRODuKuJą sŁAbyCh stuDentóW? W OfeRtACh pODKReślA sIĘ KOnIeCZnOść pOsIADAnIA WyKsZtAŁCenIA WyżsZegO, ODRZuCAJąC OsOby Ze śReDnIM WyKsZtAŁCenIeM, KtóRe MOgą MIeć lepsZą WIeDZĘ I DOśWIADCZenIe. bARDZO CZĘstO KORpORACJe MAJą pRObleM Z WyChWyCenIeM peReŁeK, KtóRe nIe speŁnIAJą KOnKRetnyCh WyMAgAń. KATARZYNA KOZŁOWSKA-BŁOCH: Ja bym się nie zgodziła, bo mówimy tutaj o dwóch typach młodych osób – o młodych doświadczonych, którzy korzystali z praktyk i staży. Mówimy też o absolwencie, czyli o osobie, która ma tylko tytuł i czeka na pracę. Jeśli mówi Pan o tych drugich, to one rzeczywiście mają problem. KRYSTYNA WOŹNIAK: Bardzo często absolwenci różnych uczelni, może jest to problem pokolenia, podczas rozmowy kwalifikacyjnej definiują dość szybko W PROCESIE REKRUTACJI SPOTYKAMY SIĘ ZE SKRAJNOŚCIAMI. Z JEDNEJ STRONY ZBYTNIA PEWNOŚĆ SIEBIE: „MAM DOBRY DYPLOM, JESTEM DOBRY, ZARAZ WYŚLĘ PAPIERY I MNIE ZATRUDNIĄ”. SPOTYKAMY TEŻ OSOBY PREZENTUJĄCE PESYMISTYCZNE PODEJŚCIE TYPU: „TAKICH JAK JA SĄ TYSIĄCE, PEWNIE BĘDĘ SZUKAĆ PRACY BARDZO DŁUGO”. ŻADNE Z WYMIENIONYCH PODEJŚĆ NIE JEST SKUTECZNE. swoje oczekiwania, pytają, co pracodawca może im zaoferować. Natomiast prawie nie słyszymy, co kandydat może dać firmie. Coś szwankuje. W poprzednim pokoleniu wyglądało to inaczej. Katarzyna Kozłowska-Błoch: Stosujemy własną metodologię rekrutacji, rzetelną i sprawdzoną. Jest w niej przestrzeń na to, żeby student się przedstawił, żeby pokazał to, co on uważa za ważne, żeby pracodawca o nim wiedział. Ale to stawia wysoko poprzeczkę kandydatowi. Musi wiedzieć, czego chce, ale także dlaczego przychodzi do tej firmy. Tego oczekuję od dobrych kandydatów: powiedzenia, w jakim aspekcie chcą się rozwijać. W naszych procesach rekrutacyjnych jest na to przestrzeń – przestrzeń do zadawania pytań. My oczywiście mamy przygotowany pakiet informacji na temat tego, o co ludzie najczęściej pytają i informacje te kandydatom przekazujemy. SEBASTIAN MRÓZ: Chcemy wiedzieć, dlaczego kandydat podjął taką a nie inną decyzję, dotyczącą praktyki, stażu czy pierwszej pracy. Najłatwiej mówić o faktach: „byłem na praktyce”, ale dlaczego był na praktyce, tego już rekrutowany nie potrafi wyjaśnić. Najtrudniej jest mówić o sobie nie na podstawie faktów, ale tego, co się zrobiło i dlaczego. Tego oczekuje realne przedsiębiorstwo – ludzi świadomych, decyzyjnych, którzy wiedzą, dlaczego coś robią. KATARZYNA KOZŁOWSKA-BŁOCH: Najcenniejszym kandydatem jest nie ten, który ma bardzo długie CV, ale ten, który był na praktykach, wie, po co tam poszedł, to była jego inicjatywa, wie, czego się nauczył i jak to może wykorzystać. Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 16 DOSSIER DOSSIER Maciej Mazurek, rysownik, dwukrotny finalista konkursu Blog Roku. Blog Zuch próbuje rysować śledzi na bieżąco kilkadziesiąt tysięcy osób. Jego brandpage na Google+ jest jednym z najbardziej angażujących w Polsce. To, co robię, to… Projektuję, rysuję, piszę, wymyślam, bloguję. Wśród wielu moich zalet najważniejszą jest... Uczciwość. Mam też wady, mogę się przyznać, że... Mam wadę wzroku i jestem gadułą. Najważniejszy moment w moim zawodowym/artystycznym życiu... Założenie własnej firmy – Zuchowego Studia – i projektowanie okładek dla Luxtorpedy. Niesamowita jest praca z kimś, kto jest naszym idolem. Gdy mam wolny wieczór... Spędzam go z żoną, rozmawiamy, czytamy, oglądamy filmy. Moim ulubionym bohaterem jest... Martin Luther King. Najbardziej nie lubię... Głupoty, bezsensownych i nieprzemyślanych działań, marnotrawstwa i cwaniactwa. Marzę o... Spokoju, życiu bez pośpiechu. Poznań to... Miejsce, które dało mi wykształcenie i pracę. Miejsce, w którym mieszkam i z którym się identyfikuję. Miejsce, którego sukcesy mnie cieszą, a porażki wkurzają. Dzięki komiksowym paskom... Rozwijam kreatywność, ujarzmiam rzeczywistość, zabawiam ludzi, zarabiam na życie. Rysuję, bo... Lubię. Tak po prostu. Zawsze lubiłem rysować. Bazgram odruchowo. To siedzi gdzieś we mnie. Gdybym miał przedstawić świat w jednym rysunku, umieściłbym na nim... Boga. Komunikuję się poprzez blog, bo... To najlepsze medium dla tego typu komunikacji. Mogę pokazywać to, co robię, mogę dzielić się tym, co myślę, a wszystko to w formie dialogu z czytelnikami. Na blogu dystans między jego autorem a jego odbiorcami jest bardzo mały. GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 TWOJA FIRMA 17 YAMAHA-m samochodom w korkach W Polsce obserwujemy niebywały wzrost popularności jednośladów – zarówno motocykli o dużych pojemnościach, jak i skuterów. Czy są one alternatywą dla osób duszących się w komunikacji miejskiej i samochodach, które tkwią w coraz dłuższych korkach i puszczają z dymem coraz więcej naszych pieniędzy? Oszczędność czasu? Niebywała. O zakupie skuterów do swojej firmy powinni pomyśleć przede wszystkim ci przedsiębiorcy, których pracownicy (bądź oni sami) spędzają sporo czasu w ruchu ulicznym. Jednośladem szybko i sprawnie przemieszczamy się po mieście, bez stania w korkach i poświęcania czasu na szukanie miejsca do zaparkowania. Parkujemy skuter przy wejściu do banku, urzędu, supermarketu lub na jakimkolwiek bezpiecznym kawałku ziemi i udajemy się załatwiać ważne dla nas sprawy. Co za tym idzie? Jazda jednośladem nie generuje tylu dodatkowych kosztów, związanych z parkowaniem w centrum, co jazda samochodem. Wyprawa skuterem bądź motocyklem do centrum miasta w godzinach szczytu prze- staje być „mission impossible”, a staje się przyjemnością. Oszczędność pieniędzy? Oszczędność widać już podczas zakupu jednośladu – w salonie Yamaha przy ul. Bułgarskiej jednoślad można kupić już za 5600 zł netto. Dodatkowo, jeżeli mamy możliwość, odliczamy od pojazdu podatek VAT i zakup cieszy jeszcze bardziej. Ogromnym plusem jest fakt, że do małych jednośladów nie potrzebne nam prawo jazdy – wystarczy dowód osobisty albo karta motorowerowa w przypadku nastolatka. Tak więc nie inwestujemy pieniędzy w naukę jazdy i egzaminy, a wyjeżdżamy z salonu nowiutkim skuterem. Kiedy już zaopatrzymy się w kask, dosiądziemy maszyny i wyruszymy pokonywać miej- ską dżunglę, okazuje się, że spalanie skutera nawet w korkach przyprawia o radosny zawrót głowy. Najpopularniejszy mały skuter Yamaha Neo’s w mieście spali poniżej 3 litrów, czyli przy obecnych cenach paliwa za mniej więcej 20 zł przejedziemy 100 km. Rozrywka i przyjemność? Jazda jednośladem oprócz tych wszystkich zalet ekonomicznych daje przede wszystkim dobrą zabawę. Każdy, kto kiedykolwiek miał okazję przejechać się motocyklem lub skuterem, wie, że nie da się tego porównać do niczego innego. Jadąc samochodem, podziwiamy widoki zza okna, jadąc jednośladem, stajemy się częścią tego, co podziwiamy. Wsiadając na skuter i mknąc drogami, uświadamiamy sobie, ile przyjemności może dać powiew świeżego powietrza. Dziś widok człowieka w garniturze lub sukience na skuterze nikogo nie dziwi, więc spokojnie można ubrać kask i pojechać do pracy. Dodatkowym plusem mody na jednoślady jest rosnąca tolerancja i uprzejmość kierowców samochodów, którzy stając na wysokości zadania, coraz rzadziej traktują fanów dwóch kółek jak szkodniki. Yamaha dziś jest ekspertem w zaspokajaniu potrzeb swoich klientów. Proponując pełną gamę produktów, od skuterów, poprzez motocykle, quady, skutery wodne, po skutery śnieżne, dostarcza pozytywnych emocji nawet najbardziej wymagającym. Przewodnikiem po świecie Yamahy w Wielkopolsce jest jedyny Wzorcowy Salon Premium znajdujący się w Poznaniu przy ul. Bułgarskiej 65. MOTOCYKLE POLSKA SP. Z O.O. ul. Bułgarska 63/65, 60-320 Poznań tel. 61 663 44 88, kom. +48 506 066 811 [email protected] Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 18 TWOJA FIRMA Mgr – co to znaczy? Skończył się przełomowy dla szkolnictwa wyższego rok akademicki, w czasie którego w życie weszła reforma unowocześniająca proces kształcenia. Na rynku pracy przełomu jednak trudno wypatrywać. J akie wykształcenie? Wyższe? Przykro mi, nic dla pana nie mam. Te słowa można w Powiatowych Urzędach Pracy usłyszeć nadzwyczaj często. Choć absolwenci szkół wyższych szukają pracy najkrócej, przeciętnie muszą poświęcić na to około 9 miesięcy. W dodatku takich magistrów nie brakuje. Osoby z wyższym wykształceniem stanowią obecnie ponad 11 proc. wszystkich bezrobotnych. Według MPiPS w ostatnich miesiącach liczba zarejestrowanych bezrobotnych z wyższym wykształceniem wahała się między 210 a 230 tysięcy. Z kolei GUS podaje, że w II kwartale 2012 roku stopa bezrobocia wśród osób z dyplomem wyniosła 5,5 proc., co oznacza niespotykany wcześniej, wysoki poziom. Sytuacja w miastach jest jeszcze gorsza. W Warszawie prawie co czwarta osoba bez zatrudnienia miała dyplom wyższej uczelni. Wniosek może być zatem tylko taki: dyplom ukończenia studiów przestał chronić w Polsce przed bezrobociem. ZA DUŻO AMBITNYCH Jednym z głównych powodów obecnego stanu rzeczy jest zwiększająca się liczba absolwentów szkół wyższych. Ostatni spis powszechny ujawnił niezwykle dynamiczny wzrost w odniesieniu do osób o wykształceniu wyższym, których udział w społeczeństwie zwiększył się z 9,9 proc. w 2002 roku do ponad 17,5 proc. w 2011 r., a wśród osób aktywnych zawodowo odsetek ten zwiększył się z 16 do 27 proc. Jak wynika z danych GUS, ponad 90 proc. osób w wieku 18-24 lat kontynuuje naukę, co znacznie przekracza średnią dla państw UE-15, która wynosi niecałe 85 proc. Dodatkowo wielu, chcąc podwyższyć swoje kwalifikacje, studiuje kilka GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 fakultetów. Mamy więc do czynienia ze szczególną pogonią za edukacją, głównie na akademickim poziomie. Niestety studenci zbyt często wybierają niepraktyczne kierunki studiów, a ważniejszy od tego, co się studiuje i w jakim trybie, jest sam dyplom uczelni. - Wielu absolwentów zapomina, że dyplom magisterski/inżynierski nie gwarantuje już pracy - zauważa Aneta Nowak, Randstad Finance Senior Consultant. Rzeczywiście - stopa bezrobocia wśród absolwentów przekracza 20 proc. Słynny już magister siedzący przy kasie w supermarkecie wcale nie jest wyolbrzymieniem. Z jednej strony mamy problem niedostosowania absolwentów do rynku pracy, z drugiej nadwykształcenia. FABRYKI WIEDZY CZY BEZROBOTNYCH? Fakt, że za szybkim rozwojem edukacji wyższej nie idzie wzrost jej jakości, zauważono już jakiś czas temu. Szczególnie niepochlebnie mówi się o uczelniach humanistycznych. - Na rynku pokutuje opinia, że uczelnie humanistyczne produkują bezrobotnych, gdyż tylko ukierunkowują młodego człowieka na przyszły zawód, dają mu wybór i możliwość próbowania swoich sił w różnych branżach – mówi Aneta Nowak. Zgodzić się jednak należy, że na wszystkich uczelniach mnożą się niepotrzebne na rynku pracy, ale za to modne kierunki. - Uczelnie rekrutując na kierunki, które nie gwarantują absolwentom znalezienia pracy, produkują kolejnych bezrobotnych - zauważa Artur Wawrzyniak, kierownik regionalny agencji zatrudnienia Manpower. Magdalena Molska, menedżer działu konsultingu i HR w Eureka HR dodaje: - Praktyczna i przydatna w karierze zawodowej wiedza prezentowana jest dopiero na studiach podyplomowych. Tomasz Sworowski z Poznańskiej Wyższej Szkoły Biznesu idzie jeszcze dalej: - W naszym kraju system każe traktować wszystkich studentów jak potencjalnych przyszłych profesorów. Zmuszanie studentów do pisania prac licencjackich a potem magisterskich jest tego najlepszym przykładem. PRYWATNIE ZNACZY LEPIEJ? Wydaje się, że odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku mogły być uczelnie prywatne, które, trzeba przyznać, otwierały się w latach 90. lawinowo. Choć, jak wspomina TWOJA FIRMA Tomasz Sworowski: - Tak naprawdę nikt nie wierzył, że szkoły te bez wsparcia finansowego z budżetu państwa będą mogły funkcjonować, dziś niemalże 1/3 polskich studentów uczęszcza do uczelni niepublicznych. Jednak działania prywatnych uczelni są ograniczone w kwestii polityki kadrowej i tworzenia programów nauczania. – Szkoły te dostały ultimatum: jeśli chcą funkcjonować w Polsce muszą realizować taką samą podstawę programową jak szkoły państwowe, a ponadto muszą zatrudniać jeszcze więcej profesorów teoretyków- skarży się Sworowski. – Dla porównania dodam, że poprzednio wystarczyło zatrudnić dwóch profesorów, później już trzech – uzupełnia. Wśród społeczeństwa panuje często opinia, że wiele szkół niepublicznych kształci na słabym poziomie, dając głównie możliwość zdobycia dyplomu. Dziś jednak miejsc na uczelniach wyższych jest więcej niż samych studentów. – To wszystko oznacza, że słabe uczelnie będą likwidowane, a przetrwają tylko te, których program jest tworzony w oparciu o zapotrzebowanie rynku – przewiduje Krzysztof Zalewski. tRuDnA WspóŁpRACA Jak wskazuje Magdalena Pomianowicz-Bartkowiak, HR Manager w TPA Howarth: – Uczelnie często zostawiają studentów z problemem, jakim jest znalezienie inspirującej i wartościowej praktyki zawodowej. Na szczęście, wielu z nich samodzielnie organizuje sobie praktyki i staże, starając się zdobywać doświadczenie. – Młodzi ludzie są coraz bardziej świadomi wymagań jakie stawia przed nimi rynek pracy i decydują się na łączenie nauki z pracą zawodową, kształtując cechy, które powinien posiadać dobry pracownik – dostrzega Krzysztof Zajkowski. Zdecydowanie polski student nie jest leniwy – przeciętnie pracuje on około 25 godzin tygodniowo. To dużo i znacznie więcej niż jego koledzy z Europy. Niewątpliwie jednak, jak przekonuje Natalia Fiszer, specjalista ds. marketingu Mercedes Benz Poznań: – Współpraca uczelni z biznesem jest niestety jeszcze bardzo ograniczona. Podobnego zdania jest Artur Wawrzyniak: – Podejmowane dotychczas nielicznie działania oraz inicjatywy integracji szkolnictwa z biznesem mogą w przyszłości zmienić ogólną sytuację młodych osób na rynku, ale obecnie przynoszą pozytywne efekty w bardzo małej skali i w pojedynczych przypadkach. Magdalena Pomianowicz-Bartko- 19 jakie WyzWania stoją oBecnie przed rynkiem pracy W kontekście osóB z WyŻszym Wykształceniem? – Bez wątpienia największym wyzwaniem dla rynku pracy na najbliższe lata będzie nadal budowanie miejsc pracy dla młodych osób, które kończą uczelnie wyższe. Czy to wyzwanie uda się zrealizować? Zobaczymy, ale bez zmiany kilku najważniejszych elementów, jak poprawa sytuacji ekonomicznej, ożywienie gospodarcze i zmiana schematów myślowych społeczeństwa, trudno spodziewać się znacznych zmian w tym zakresie. Jest to ważne zadanie, głównie dla integracji biznesu i szkolnictwa wyższego, które może zmienić sytuację i perspektywy polskiego absolwenta. Nie zapominajmy jednak, że musi towarzyszyć temu promocja proponowanych rozwiązań również w samym środowisku ludzi młodych. Artur Wawrzyniak, kierownik regionalny agencji zatrudnienia Manpower JAK WYNIKA Z DANYCH GUS, PONAD 90 PROC. OSÓB W WIEKU 18-24 LAT KONTYNUUJE NAUKĘ, CO ZNACZNIE PRZEKRACZA ŚREDNIĄ DLA PAŃSTW UE, KTÓRA WYNOSI NIECAŁE 85 PROC. DODATKOWO WIELU, CHCĄC PODWYŻSZYĆ SWOJE KWALIFIKACJE, STUDIUJE KILKA FAKULTETÓW. Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 20 TWOJA FIRMA bo to wymusza rynek – mówi Natalia Tomasiewicz. Z jakim problemami w kontekście systemu edukacji muszą obecnie borykać się uczelnie? – System edukacji w Polsce został stworzony w zupełnie innych realiach. Studia wyższe w okresie powojennym były zastrzeżone dla bardzo małej liczby osób, które miały być następnie w znacznej mierze naukowcami. Dlatego w naszym systemie nie ma drugiej ścieżki rozwoju dla osób o dorobku praktycznym. Student powinien mieć natomiast wybór, czy chce wybrać kierunek "zawodowy" i zaraz po nim iść do pracy, czy też chce się rozwijać naukowo. W tym pierwszym przypadku ma możliwość kontynuowania nauki, ale na poziomie studiów praktycznych MBA i DBA (o ile o tych pierwszych trochę już w Polsce wiadomo, o tyle o możliwości zrobienia doktoratu w oparciu o rzeczywiste doświadczenia z rynku właściwie niewiele osób wie). W czasie tradycyjnych studiów studenci muszą realizować program, którego nie chcą ani szkoła, ani oni sami, ani tym bardziej przyszli pracodawcy. W obecnej sytuacji wydaje się, że umożliwienie powrotu do programów autorskich oraz do zatrudniania praktyków jako wykładowców jest jedynym skutecznym sposobem na sprostanie potrzebom lokalnych rynków pracy. Tomasz Sworowski, Poznańska Wyższa Szkoła Biznesu wiak dodatkowo zauważa: – Brakuje zwłaszcza współpracy na wyższym szczeblu, a mianowicie współtworzenia programów studiów oraz oferty zajęć dodatkowych, w których firmy dbające o przyszłych pracowników chętnie widziałyby swoje zaangażowanie. Łukasz Zieliński, kierownik projektów IT w spółce Exanet dodaje: – Mam wrażenie, że obie strony wykazują zbyt małe zainteresowanie wzajemną współpracą. Myślę jednak, że z większa inicjatywą– z racji swojej misji społecznej – powinny wychodzić uczelnie. ABSOLWENT NA DYWANIKU Nie tylko uczelniom pracodawcy wystawiają słabą ocenę. Dzisiejsi absolwenci są często postrzegani przez pracodawców jako tacy, którzy mają wyłącznie wiedzę teoretyczną. Panuje opinia, że absolwenta wielu rzeczy trzeba uczyć od nowa, gdyż nawet, gdy ma on dostęp do informacji, nie umie ich analizować i przetwarzać. – Największym problemem są braki w umiejętnościach praktycznych oraz tzw. kwalifikacjach miękkich, których nauczanie na uczelniach jest śladowe – zauważa Krzysztof Zajkowski, Marketing Manager w firmie Adecco. – Absolwent może kształtować je dopiero po rozpoczęciu pracy zawodowej, a to czasami stanowi poważną barierę w zatrudnianiu świeżo upieczonych absolwentów – wtrąca Magdalena Pomianowicz-Bartkowiak, a Krzysztof Zajkowski wymienia: – Młodzi ludzie mają problem z łączeniem teorii z praktyką, organizacją pracy, kontaktem z klientem i współpracownikami oraz rozwiązaniem problemów. Natalia Tomasiewicz z agencji Work Express dodaje: – Absolwentom brakuje motywacji do pracy, wykazywania inicjatywy, są raczej nastawieni na wykonywanie poleceń i prowadzenie „za rękę”– a Magdalena Molska uzupełnia: – Młodym ludziom brak nierzadko odpowiedzialności, mają trudności z obowiązkowością i dotrzymywaniem terminów. Na to w biznesie nie można sobie pozwalać. Specjaliści zauważają jednak poprawę, jeśli chodzi o przygotowanie lingwistyczne młodych pracowników. – Już coraz częściej się zdarza, że kandydaci znają bardzo dobrze więcej niż jeden język obcy, Głos Biznesu: W jaki sposób rynek edukacyjny odpowiada na potrzeby rynku pracy? -Polski system kształcenia jest przesycony teorią i patrząc globalnie na edukację wyższą – praktyki jest zbyt mało. Chcąc kształcić w sposób praktyczny uczelnia musi nawiązać bliskie relacje z otoczeniem gospodarczym. Rynek zmienia się bardzo dynamicznie i bez tego kontaktu – nie będzie w stanie korygować programu, wprowadzać zmian, nowości – czyli nadążać za wymogami rynku. Wyższa Szkoła Logistyki ma podpisane umowy partnerskie z blisko trzydziestoma przedsiębiorstwami – liderami w branży logistycznej. Dzięki tym umowom nasz program studiów konstruowany jest w oparciu o wymogi rynku, a studenci kierowani są na praktyki i staże do tych firm. GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 Krzysztof Zalewski, Wyższa Szkoła Logistyki w Poznaniu CENNY PRACOWNIK Często to od inwestycji w siebie, a nie od ukończonej szkoły czy kierunku, zależeć może pozycja na rynku pracy. Natalia Tomasiewicz stwierdza: – Moim zdaniem to nie zależy od uczelni, a od samej osoby, jej motywacji, chęci do pracy, samozaparcia. Krzysztof Zalewski dodaje: – Rynek nasycił się osobami z wykształceniem wyższym, a przedsiębiorstwa zgłaszają bardzo konkretne oczekiwania względem absolwentów. Dla pracodawców przy podejmowaniu decyzji o zatrudnieniu najważniejsze są wiedza, umiejętności praktyczne oraz doświadczenie. Bardzo ważne są też cechy charakteru i kompetencje miękkie. Wybór odpowiedniego absolwenta to także kwestia inwestycji dla firmy, bowiem koszty wdrożenia młodego pracownika znacznie przewyższają wydatki, jakie należy ponieść na kogoś z doświadczeniem zawodowym. – Budujące jest jednak to, że jest dość spore grono pracodawców inwestujących w praktykantów, traktujących ich na równi z pracownikami, oferujących możliwość zdobycia pierwszych szlifów w wymarzonym zawodzie lub choćby możliwość eksperymentowania w różnych obszarach i znalezienia dla siebie tej najbardziej interesującej dziedziny, tak jak dzieje się to w naszej firmie – opowiada Magdalena Pomianowicz-Bartkowiak z TPA Howarth. – W zakresie szkoleń nie traktujemy wieku jako czynnika różnicującego. Młodzi pracownicy, często po mało atrakcyjnych studiach technicznych, wykazują o wiele większy entuzjazm do nauki – podaje też Łukasz Zieliński z Exanet. Podobną politykę stosuje się w Grupie Eureka: – Co roku przyjmujemy na staże kilkunastu stażystów, najlepsi zostają u nas na stałe – mówi Magdalena Molska. Pracodawcy, choć wymagają wiele, starają się zapewnić pracownikom jak najlepsze warunki, bowiem zdają sobie sprawę z tego, jak trudno o dobrego i lojalnego pracownika. – Istotne jest zarządzanie kompetencjami pracowników w przedsiębiorstwie. Tworzy się dla nich odpowiednio dopasowane programy szkoleń czy swoiste edukatornie celem uzupełnienia posiadanej wiedzy – stwierdza Artur Wawrzyniak. Potwierdza to Magdalena Molska: -Niedawno zakończyliśmy cykl otwartych, cotygodniowych szkoleń w ramach Akademii Umiejętności. Ich tematyka dotyczyła TWOJA FIRMA 478 tysięcy osób jest zniechęconych bezskutecznością poszukiwania pracy 853 tys. 92 tys. 11,4 miesiąca 21 – tyle przeciętnie trwa proces poszukiwania pracy ludzi w Polsce straciło pracę w II kwartale 2012 roku Polaków zwolniło się z pracy w II kwartale 2012 roku 331 tys. w II kwartale 2012 roku zaczęło pracę po raz pierwszy 968 – tyle w Polsce osób niepracujących przypada na 1000 pracujących zarówno umiejętności miękkich, jak i typowo narzędziowych. stAŁA pRACA CeleM Mimo kryzysu firmy na ogół nie stosują też redukcji zatrudnienia. – Przez wzgląd na mozolny i długotrwały proces szkolenia nowych pracowników, każda redukcja zatrudnienia kadry technicznej spowodowana sytuacją na rynku jest ostatecznością – zapewnia Łukasz Zieliński, a Magdalena Pomianowicz-Bartkowiak potwierdza: – Najpierw szukalibyśmy możliwości ograniczenia kosztów w mniej wrażliwych obszarach, takich jak inwestycje czy koszty marketingu lub inne dodatkowe. Znalezienie odpowiedniej pracy może dać zatem nawet nie do końca wykwalifikowanemu pracownikowi wiele. – Większość młodych osób uczy się dopiero na stanowisku pracy wielu niezbędnych rzeczy do funkcjonowania na rynku pracy – mówi Natalia Fiszer. Nie warto iść na studia, bo tak wypada. Ważniejsza jest świadomość, co się chce robić w przyszłości i dążenie do celu. – Ukończenie jakiejkolwiek uczelni nie jest celem samym w sobie. Celem jest otrzymanie potem pracy, która będzie nas satysfakcjonowała i da szansę na rozwój osobisty – przestrzega Aneta Nowak. W 2000 roku osoby z wyższym wykształceniem stanowiły bezrobotnych, na początku 2012 roku 2,6% 11,5% 39,8 h średnio tygodniowo spędzamy w pracy najpopularniejszy podręcznik ekonomii W najnoWszej odsłonie! Po raz pierwszy w Polsce wszystkie części tego klasycznego opracowania pomieszczono w jednym tomie. Stwarza to okazję do łatwiejszego całościowego zapoznania się z przebogatym i obszernym materiałem. Takie ujęcie zgodne jest również z intencją autorów, którzy wskazując na złożoność współczesnych mechanizmów gospodarczych, znacząco zmienili wcześniejszą konstrukcję podręcznika, niekiedy łącząc, a kiedy indziej rozbudowując lub dzieląc poszczególne zagadnienia. Polskie wydanie EKONOMII odwzorowuje zatem wygląd oryginalnej edycji przygotowanej z myślą o studentach na całym świecie. Wszystkie wykorzystane w nim dane zostały uaktualnione zgodnie z najnowszą wiedzą ekonomiczną. Nowa edycja EKONOMII uwzględnia m.in. takie elementy jak: • rozchwianie rynków finansowych i jego wpływ na teorię cykli koniunkturalnych, • globalizacja gospodarki oraz rynków finansowych, • powiązania między handlem międzynarodowym a gospodarkami narodowymi, • istnienie globalnych dóbr publicznych, • zjawisko niewspółmiernego wzrostu wynagrodzeń kadr zarządzających, Szczególnie wnikliwej analizie poddano mechanizm wzrostu gospodarczego oraz funkcjonowanie gospodarki rynkowej. W ich kontekście prześledzono najważniejsze koncepcje, jakie obecnie wyznaczają kierunki rozwoju ekonomicznego. ekonomia Paul A. Samuelson i William D. Nordhaus Wydawnictwo Rebis, 2012 specjalnie dla Czytelników “głosu biznesu” Jeden egzemplarze „Ekonomii” otrzyma osoba, która jako pierwsza prześle e-mail na adres [email protected] z poprawną odpowiedzią na pytanie: kiedy ukazało się pierwsze wydanie tej książki Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 22 TWOJA FIRMA Kompetentny pracownik warunkiem sukcesu firmy Zarządzanie całym procesem rekrutacji z jednego miejsca? Brak konieczności czytania stosów CV? Badanie i analiza realnych kompetencji kandydata? Zatrudnienie faktycznie najbardziej dopasowanego do stanowiska? Właśnie tak w trudnych dla biznesu czasach powinna wyglądać rekrutacja. Czy to możliwe? W dobie kryzysu nie można sobie pozwolić na zrobienie z rekrutacji loterii. Przypadkowy pracownik to duże ryzyko, a ryzyko kosztuje. Nowy pracownik oznacza tak naprawdę trzy kosztowne procesy: rekrutację, selekcję i adaptację. Jeśli po kilku miesiącach okazuje się wybór był nietrafiony, procesy trzeba rozpocząć on nowa. Firma wydaje kolejne pieniądze i traci mnóstwo czasu. Czy prawidłowo zarządzane przedsiębiorstwo może sobie na to pozwolić? Oczywiście, że nie. Po pierwsze zbadaj kompetencje kandydatów Światowej renomy psycholodzy, doświadczeni praktycy HR, ekonomiści i statystycy (m.in. Prof. James C. Kaufman Ph.D. Yale, Prof. Christopher Henrich Ph.D. Yale, Dr Marek Bańczyk) prowadząc działalność naukowo-badawczą stworzyli najprawdopodobniej najszersze narzędzie do równoczesnego badania wielu kompetencji on-line – system manBase. Według znawców to przełom na polskim rynku pracy. Co to oznacza dla prowadzących rekrutacje? - Minimalizację ryzyka zatrudnienia nieodpowiedniej osoby. Mogą zbadać te cechy indywidualne kandydatów do pracy, które wpływają na ich profil zawodowy. Podczas testu sprawdza się zdolność do radzenia sobie z wybranymi typami zadań, których poziom wykonania można w jakiś sposób zmierzyć, a wyniki takiego pomiaru można jednoznacznie wartościować. Na różnych stanowiskach poziom niezbędnych umiejętności będzie inny. Dlatego kompleksowy obraz najlepszych kandydatów otrzymamy po nadaniu rang określonym kompetencjom i predyspozycjom badanym za pomocą testu. Nie możemy oczywiście pominąć tak istotnych elementów jak doświadczenie, wykształcenie i preferencje kandydata. Powstały w wyniku naukowych badań GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 system manBase bierze pod uwagę wszystkie te aspekty, dzięki czemu zarządzając procesem rekrutacyjnym można zaoszczędzić czas i zwiększyć efektywność – mówi Karol Fekner, Prezes Zarządu manBase SA, dostawcy innowacyjnych rozwiązań rekrutacyjnych opartych na testach psychometrycznych on-line. Po drugie skorzystaj z nowoczesnej bazy Nowością na polskim rynku jest baza JUŻ PRZETESTOWANYCH kandydatów. W takiej bazie rekruterzy mogą szukać pracowników do swojej firmy. Wyróżnikiem bazy manBase spośród innych baz jest to, że kompetencje i predyspozycje zawodowe tych osób zostały już zbadane. Pozwala to przeprowadzić solidną rekrutację w krótkim czasie, gdyż już na pierwszym etapie rekrutacji firma posiada przetestowanych kandydatów. - Test w systemie manBase składa się z 13 modułów mierzących w sumie 19 cech. Reprezentuje on 4 główne domeny aktywności: inteligencję (werbalną, numeryczną, przestrzenną, myślenie logiczne itp.), kreatywność, prędkość reakcji i osobowość – mówi dr Marek Bańczyk, członek zespołu badawczego Qualaboris Institute, na podstawie którego powstał system manBase. Po trzecie zarządzaj rekrutacją Zarządzanie całym procesem rekrutacji z jednego miejsca to już nie problem. System wsparcia procesów rekrutacyjnych – ATS (Applicant Tracking System) staje się niezbędnym narzędziem pozwalającym zakładać i prowadzić własne rekrutacje na różne stanowiska w różnych pionach. Dzięki niemu można uporządkować i efektywnie zarządzać bazą informacji o kandydatach poprzez tagowanie, nadawanie statusów, notatek czy komentarzy. Na podstawie wyników informacji o kandydatach można tworzyć raporty i, dzięki filtrowaniu informacji według preferencji, na rozmowę zapraszać tylko tych najbardziej dopasowanych do danego stanowiska. Takie narzędzie ułatwia również utrzymywanie kontaktu z kandydatem, wysyłając do niego maile i SMS z poziomu systemu. Kryzys weryfikuje działania firm i skłania do wyboru optymalnych rozwiązań, co sprawia, że takie narzędzie jak system manBase staje się dziś powszechną koniecznością. Pozytywne przyjęcie nowych rozwiązań rekrutacyjnych przez polski biznes spowodowało, że firma manBase wprowadzi je również poza granicami kraju. Na rynki anglosaskie system zawita już w pierwszym kwartale 2013 roku. Przyszłość rekrutacji – 3 w 1 Zatrudniaj najlepszych dzięki Systemowi manBase Skorzystaj z szerokiej bazy już przetestowanych kandydatw gotowych do zatrudnienia Skutecznie prześwietlisz kompetencje swoich kandydatów Efektywnie zarzadzaj procesem rekrutacji Tylko dla czytelników Głosu Biznesu – do końca marca 2013 r. 30% rabatu na dostęp do Systemu! www.manbase.com [email protected] tel. 61 666 37 81 24 TWOJA FIRMA chcą dobrze zarabiać, rozwijać się i pracować w swojej branży. zależy im na przyjaznej atmosferze pracy oraz na tym, byś w przejrzysty sposób przekazał im, jak widzisz plan ich kariery – tacy są studenci uniwersytetu ekonomicznego w Poznaniu. chcesz ich pozyskać? To czytaj! T Szanuj pracownika swego erminu „employer branding” nie trzeba już tłumaczyć. Polscy HR-owcy, zarówno w korporacjach, jak i w najmniejszych firmach, nie pytają już „czy”, tylko „jak” skutecznie budować taką pozycję pracodawcy, który przyciągnie i zatrzyma na dłużej największe talenty – mówi Elżbieta Flasińska z Grupy Pracuj, właściciela portalu Pracuj.pl. – Już w ubiegłorocznej edycji badania „Wyzwania HR” co trzecia firma deklarowała, że ma wypracowaną strategię budowania wizerunku jako pracodawcy, natomiast jedna trzecia była w trakcie tworzenia takiego dokumentu – dodaje. Pracodawcy coraz częściej zaczynają postrzegać employer branding w kategoriach opłacalnej inwestycji, a nie kosztu. O sile wpływu podejmowanych przez nich działań decyduje w dużej mierze zestaw dobieranych narzędzi oraz atrakcyjny sposób ich komunikowania. gRyMAsZą JAK DZIeCI Stosunek współczesnych studentów i absolwentów do pracy znacznie różni się od tego, jaki mieli ich poprzednicy – pokolenie X. „Millenialsi” prezen- GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 tekSt | Katarzyna Antoniak tują postawę roszczeniową wobec pracodawcy, oczekują szacunku, możliwości samorealizacji, zapewnienia równowagi pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym, a nade wszystko szybkiego rozwoju kariery zawodowej według wcześniej ustalonego, przejrzystego planu. Nie chcą, jak ich rodzice, poświęcać się pracy za wszelką cenę i czekać, aż taka postawa z czasem się opłaci. Szybko się nudzą, wciąż oczekują nowych wyzwań, a po ich realizacji – informacji zwrotnej od przełożonego. Są wykształceni, pewni siebie, ambitni, kreatywni, lojalni, zorientowani na pracę zespołową. Mają wysoką umiejętność wykorzystania w pracy nowych technologii, świetnie czują się w wielokulturowych zespołach, są wielozadaniowi. Przedsiębiorcy, którzy potrafią wykorzystać ich zalety i zmotywować do działania, mogą wiele zyskać. Z instrumentów employer branding korzysta coraz więcej firm, dlatego aby wyróżnić się na tle konkurencji, konieczne jest wnikliwe poznanie grupy docelowej. pOZWól IM ROsnąć Z badań ankietowych przeprowadzonych wiosną 2012 roku na grupie 142 przedstawicieli wszystkich wydziałów wynika, że do studentów Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu najłatwiej dotrzeć dwoma kanałami – poprzez działania podejmowane na terenie uczelni lub w Internecie. Większość z nich myśli o pracy w korporacji. Oczekują, że praca w takiej instytucji pozwoli im w szybkim tempie osiągnąć stabilną sytuację finansową. Wybierając pracodawcę, kierują się przede wszystkim TWOJA FIRMA 25 przewidywanymi zarobkami, branżą, w której działa przedsiębiorstwo, oraz możliwością rozwoju, np. poprzez dodatkowe szkolenia. Zależy im na tym, by w firmie panowała przyjazna atmosfera pracy, a plan ich kariery został z góry ustalony i przedstawiony w przejrzysty sposób. W ciągu trzech lat po ukończeniu studiów chcieliby osiągnąć równowagę pomiędzy życiem zawodowym a osobistym, być niezależni zawodowo (np. dzięki założeniu własnej firmy) oraz stać się specjalistami w danej dziedzinie. Wielu z nich ma nadzieję, że będzie pracować w międzynarodowym zespole nad zadaniami stanowiącymi nowe wyzwania. Studenta nie oSzukaSz Najlepszym źródłem informacji o potencjalnym pracodawcy – zdaniem studentów UEP – jest firmowa strona internetowa. Chętnie korzystają również z portali branżowych. Poza tym czytają wpisy pracowników firm na forach i blogach internetowych oraz słuchają tego, co mają do powiedzenia ich znajomi zatrudnieni w poszczególnych korporacjach. Zatem działania wizerunkowo-rekrutacyjne, jakie przedsiębiorca podejmuje na zewnątrz, powinny być spójne z sytuacją wewnątrz firmy. – „Lukrowanie” rzeczywistości w przekazie (szczególnie skierowanym do obecnych pracowników!) przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego – zauważa Flasińska. Studenci (oraz obecni pracownicy) mogą poczuć się oszukani, co z pewnością będzie miało negatywny wpływ na obraz przedsiębiorstwa. – Jeśli się zorientują, że komunikowany wizerunek nie jest zgodny z rzeczywistością, są w stanie odejść z dnia na dzień, nawet jeśli nie mają innej oferty, czego czasami zupełnie nie potrafią zrozumieć ich 40-letni przełożeni – mówi dr Beata Skowron-Mielnik z Katedry Zarządzania i Analizy Zasobów Przedsiębiorstwa UEP, specjalistka w zakresie zarządzania zasobami ludzkimi. A na co najlepiej stawiać w sieci? Według studentów UEP na atrakcyjność wizerunku pracodawcy w internecie najsilniej wpływa firmowa strona internetowa. Przedsiębiorca powinien więc w pierwszej kolejności zadbać o stworzenie zakładki „Kariera” lub osobnej strony skierowanej do potencjalnych pracowników, a następnie rozwijać ją – dbać, by informacje, jakie można na niej znaleźć, były ciekawe i aktualne. Studenci zwracają również uwagę na ogólną liczbę internetowych kanałów komunikowania stosowanych przez firmę, np. profil na Facebooku, blog, profile na stronach branżowych i na portalach skierowanych do studentów. Ważne, by były zintegrowane, ponieważ dzięki temu odbiorca ma pełen obraz aktywności pracodawcy w sieci. eDuKACJA I pROMOCJA W świecie rzeczywistym trudno wskazać dominujące, najbardziej preferowane przez studentów narzędzia employer branding. Wysoko oceniane są płatne praktyki, uczestnictwo firm w dniach kariery i targach pracy, plakaty w ośrodkach akademickich, rozdawanie broszur rekrutacyjnych oraz organizowanie konferencji i warsztatów. Duże znaczenie ma sposób, w jaki przedsiębiorstwa korzystają z powyższych narzędzi. Studenci cenią zarówno te o charakterze czysto promocyjnym, jak i posiadające wartość dodaną w postaci elementu edukacyjnego, jednak jedynie wtedy, kiedy są stosowane w atrakcyjnej formie. – Jeśli potencjalny pracodawca organizuje szkolenie, to niech będzie ono specjalistyczne, takie, które pozwoli nabyć konkretną wiedzę i umiejętności – mówi Roma Mazurek, studentka Polityki Społecznej na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. I dodaje: – Zapisując się na warsztaty oczekuję, że nauczę się czegoś nowego od wysokiej klasy specjalistów, więc jeśli firma serwuje mi reklamę pod przykrywką szkolenia lub traktuje po macoszemu, jestem rozczarowana. Niestandardowe sposoby kreowania wizerunku atrakcyjnego pracodawcy (np. rozdawanie studentom darmowej kawy pod gmachem uczelni) mogą okazać się dobrym uzupełnienieniem klasycznych form komunikowania i przesądzić o tym, że firma zostanie zauważona i doceniona przez studentów. Jednym z czynników sukcesu stosowanego programu employer branding może być wybór głównego narzędzia (np. Stypendium Menedżerskie firmy Żabka Polska), dzięki któremu przedsiębiorstwu uda się zbudować przewagę konkurencyjną nad innymi pracodawcami. NIESTANDARDOWE SPOSOBY KREOWANIA WIZERUNKU ATRAKCYJNEGO PRACODAWCY MOGĄ OKAZAĆ SIĘ DOBRYM UZUPEŁNIENIENIEM KLASYCZNYCH FORM KOMUNIKOWANIA I PRZESĄDZIĆ O TYM, ŻE FIRMA ZOSTANIE ZAUWAŻONA I DOCENIONA PRZEZ STUDENTÓW. Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 26 TWOJA FIRMA Tradycji blask Ponad 100-letnie doświadczenie wpłynęło na dzisiejszą pozycję firmy Briju, jednego z największych producentów biżuterii w Europie Środkowej. Tylko w ostatnich miesiącach marka otworzyła 20 nowych sklepów, a do końca roku planuje zwiększyć ich liczbę do 70. B riju SA to gnieźnieńska firma rodzinna z wieloletnimi tradycjami w produkcji złotej biżuterii. Właścicielami firmy są czterej bracia, którzy kontynuują dorobek swojego ojca oraz dziadka. Na czele rodzeństwa stoi Przemysław Piotrowski, który pełni funkcję Prezesa Zarządu. Historia firmy rozpoczęła się 22 maja 1905 roku, kiedy to Jan Piotrowski zdał egzamin czeladniczy uprawniający go do wykonywania zawodu. Otwarcie pierwszego GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 zakładu i sklepu złotniczego w 1919 roku było pierwszym krokiem, jaki rodzina Piotrowskich postawiła w celu osiągnięcia międzynarodowego sukcesu na rynku jubilerskim. Od 1920 roku do początku lat 90. firma musiała zmierzyć się z wojną, społecznymi perturbacjami, zmianami ustrojowymi oraz politycznymi prześladowaniami. Pomimo wielu przeszkód firmie udało się przetrwać, a najmłodszy syn Jana Piotrowskiego, Ryszard, przekształcił mały zakład złotniczy w dobrze prosperujące przedsiębiorstwo. Czas na zmiany przyszedł w 1990 roku, kiedy młode pokolenie przejęło firmę. I tak Tomasz, Jarosław, Sławomir oraz Przemysław Piotrowscy powołali do życia Firmę Jubilerską Piotrowscy, której głównym przedmiotem działalności były projektowanie, produkcja i dystrybucja biżuterii wykonanej ze złota i kamieni szlachetnych. Przełomem okazał się rok 2001, kiedy to wyodrębniono Futurat sp. z o.o., która miała odpowiadać za dystrybucję wyrobów w kraju i za granicą. Firma w krótkim czasie stała się największym producentem biżuterii na polskim rynku. TWOJA FIRMA Naturalną konsekwencją rozwoju było rozpoczęcie ekspansji na międzynarodowe rynki w 1999 roku. Obecnie firma współpracuje z ponad setką zagranicznych hurtowni i ma wysoko rozwiniętą sieć eksportu, która stanowi 60% całkowitych przychodów firmy. nowy wizeRunek W związku z dynamicznym rozwojem w 2011 roku spółkę Futurat przekształcono w Briju SA. W tym samym roku firma zadebiutowała również na rynku NewConnect, rozpoczynając kolejny rozdział w historii. Nowy wizerunek firmy miał podkreślać nowoczesny charakter spółki debiutującej na giełdzie i wprowadzającej unikatowe kolekcje biżuterii na polski rynek. Wraz ze zmianą nazwy Briju rozpoczęło współpracę z pracownią Christopher Designs z Nowego Jorku, stając się jedynym importerem wyjątkowych diamentów Crisscut w Polsce. Autorem niezwykłego szlifu jest projektant polskiego pochodzenia Christopher Slowinski, który zaprojektował brylant składający się ze 121 faset, dzięki czemu lśni on o 30% mocniej niż standardowe kamienie, które mają zaledwie 56 faset. Nowa kolekcja nowojorskich brylantów szybko stała się strategicznym produktem firmy, na którym został oparty dalszy jej rozwój. sIŁA MARKI Briju produkuje obrączki, pierścionki, kolczyki, zawieszki ze złota, wyroby z syntetycznymi kamieniami i naturalnymi brylantami oraz szafirami. Już niebawem spółka będzie poszerzać produkcję o wyroby ze srebra. Co ciekawe, Briju jest obecnie jedyną firmą działającą na rynku jubilerskim w Polsce, która jest notowana na giełdzie o tak szerokim zakresie produkcyjnym. Co stanowi o jej pozycji? Briju jako jedyna firma na rynku dysponuje nowoczesną linię produkcyjną opartą 27 W 2011 ROKU BRIJU ROZPOCZĘŁO WSPÓŁPRACĘ Z PRACOWNIĄ CHRISTOPHER DESIGNS Z NOWEGO JORKU, STAJĄC SIĘ JEDYNYM W POLSCE IMPORTEREM WYJĄTKOWYCH DIAMENTÓW CRISSCUT, KTÓRE LŚNIĄ O 30% MOCNIEJ NIŻ STANDARDOWE KAMIENIE DZIĘKI SPECJALNEMU SZLIFOWI. na zastosowaniu technologii laserowej i wykorzystaniu technik rozpowszechnionych na całym świecie. Dodatkowo wyroby Briju poddawane są procesowi rodowania z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu. Kąpiele rodowe to trudny i kosztowny zabieg, jednak po jego przeprowadzeniu biżuteria nabiera większej głębi i zwiększa swoją jakość. Rozwój Sieci SklePów Na początku asortyment Briju był dystrybuowany tylko do partnerów handlowych. Z uwagi na zapotrzebowanie rynku firma postanowiła rozwinąć system sprzedaży poprzez opracowanie koncepcji własnej sieci sklepów. Tym samym przygotowano specjalny model współpracy, który ugruntował pozycję marki jako solidnego partnera handlowego i który wpłynął na rozwój sprzedaży detalicznej. Pierwszy sklep Briju powstał w Bydgoszczy w lutym 2012 roku. Obecnie firma posiada 20 sklepów stacjonarnych w województwach: śląskim, małopolskim, podkarpackim, kujawsko-pomorskim, świętokrzyskim, lubelskim. Do końca roku Briju planuje otworzyć 70 sklepów, które będą świadczyć o sile marki i jej dynamicznym rozwoju. Na razie firma posiada swoje punkty m.in. w Krakowie, Lublinie, Rzeszowie, Zamościu, Tarnowie, Rybniku, Nowym Sączu, Sandomierzu czy Nowym Targu. Ponad 300 sklepów jubilerskich i 30 hurtowni w Polsce zaopatruje się w asortyment Briju. klucz SukceSu Aktualnie, oprócz pożądanej na całym świecie kolekcji diamentów Crisscut, firma ma w swojej ofercie inne kolekcje warte wyróżnienia. Eleganckie pierścionki z kolekcji Briju Diamonds łączą unikatowe wzory z klasycznym pięknem brylantu. Briju Me&You to kolekcja złotych obrączek. W najbliższym czasie firma wypuści na rynek nowość,w postaci kolekcji Briju Illumini skierowanej dla najmłodszych. Natomiast biżuteria wykonana ze złota i srebra zaspokoi oczekiwania kobiet, które pragną za niewielkie pieniądze zasmakować odrobiny luksusu. Gnieźnieńska firma działa z powodzeniem na polskim rynku już od niemal 100 lat. Jej dynamiczny rozwój zapoczątkował stworzenie sieci sklepów Briju, a tym samym wzrost rozpoznawalności marki. Firma planuje do końca roku otworzyć około 70 sklepów w największych miastach Polski. A to dopiero początek drogi zmierzającej do osiągnięcia pozycji lidera w branży jubilerskiej. Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 28 Ciągły rozwój TWOJA FIRMA ferrodo computer istnieje na polskim rynku już od ponad dwudziestu lat. Powstało z pasji i marzeń jego właścicieli. Przez ten czas informatyka zmieniła się diametralnie, a wraz z nią zmienia się firma, która w zakresie przetwarzania danych potrafi dla swojego klienta zrobić prawie wszystko. W szystko zaczęło się w 1989 roku – wtedy dzisiejsi wspólnicy z Ferrodo Computer: Leszek Klimaszyk, Tomasz Witkowski, Jacek Kiepś i Tomasz Leśnik spotkali się w jednej z poznańskich firm informatycznych. Gdy w jakiś czas potem podejmowali decyzję o zmianie pracy, we czterech trafili do firmy Ferrodo, stając się twórcami oprogramowania na jej użytek. W 1992 roku w uzgodnieniu z właścicielem postanowili wydzielić z firmy część zajmującą się informatyką, w ten sposób w czerwcu 1992 roku powstało Ferrodo Computer. Decyzja o niezależności podyktowana była możliwością dostania się na szersze rynki i nieograniczania się wyłącznie do tworzenia oprogramowania dla jednej firmy. Od tego czasu są samodzielną, niezależną firmą. kamienie milowe Informatyka miała być zarówno pasją, jak i pomysłem na zawód, a okazała się dziedziną niezwykle 1992 R. Założenie firmy rozwojową. Początkowo firma miała zajmować się wyłącznie tworzeniem oprogramowania. Czas pokazał, że było to niewystarczające. Korzystanie z pracy podwykonawców nie sprawdziło się, gdyż Ferrodo Computer jako dostawca finalnego produktu odpowiadało za potencjalne usterki i błędy wszystkich wcześniejszych dostawców. Firma postanowiła więc objąć całość usług i dostarczać kompleksowe rozwiązanie dla klientów. Zaczęła więc oferować dostawy sprzętu, projektowanie i konfigurowanie sieci oraz świadczyć usługi serwisowe. Od 1993 roku firma jest autoryzowanym partnerem firmy DELL. Kiedy zaczynała się ta współpraca, była to mało znana jeszcze w Polsce firma, dostarczająca profesjonalny sprzęt. Poznaniacy zaryzykowali, postawili na jakość i do dziś jest to jedna z głównych marek, na których się opierają. Jednym z pierwszych kontraktów, który udało się pozyskać, było stworzenie oprogramowania dla firmy handlowej Elektromis. Było to duże wyzwanie, pokazało jednak, że Ferrodo Computer doskonale sprawdza się na informatycznym rynku. Kolejnym ważnym i trudnym doświadczeniem była zmiana przepisów w 1993 roku, w myśl których wprowadzono podatek VAT. Wraz z koniecznością jednoczesnego wykonania upgradów u wszystkich klientów, pojawiły się liczne nowe wdrożenia. Kłopotli- 1993 R. 1993 R. 1994 R. 1996 R. 1998 R. Uzyskanie statusu DELL Partner Opracowanie aplikacji zgodnych z ustawą o VAT Pierwsze wdrożenie systemu WMS Aplikacje dla platformy ORACLE Aplikacje online dla przedsiębiorstw wielooddziałowych GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 1999 R. Pierwsze aplikacje dla urządzeń mobilnych TWOJA FIRMA wość wynikała z faktu braku jednej wykładni działania podatku, zmiany wprowadzano więc na bieżąco i jak mówią właściciele firmy, był to chyba najtrudniejszy czas w jej historii. Późniejsze kwestie związane z denominacją czy problemem „milenium” były już dużo łatwiejsze do rozwiązania. Przeszkodą stawała się także technologia – w czasach przed Internetem wszystkie działania musiały być wykonywane bezpośrednio w siedzibie klienta. Upowszechnienie Internetu było technicznym kamieniem milowym, pozwolił on na szybszy i sprawniejszy kontakt z klientem. Pracownicy Ferrodo Computer zrealizowali projekt elektronicznych zamówień, przesyłanych do hurtowni przy pomocy modemów i linii analogowych. Rozwiązanie w tamtym czasie było niezwykle innowacyjne. Kolejny istotny projekt to opracowanie rozwiązania polegającego na zastosowaniu kodów kreskowych drukowanych na dowodach zapłaty, które później były skanowane, rejestrowane i przetwarzane przez dedykowany system informatyczny. Projekt powstał dla Wydawnictwa Kurpisz, sprzedającego w systemie wysyłkowym encyklopedię Gutenberga. Przysłowiowa skóra wołowa nie pomieściłaby zrealizowanych przez Ferrodo Computer indywidualnych projektów. Najnowszym produktem firmy jest bezpłatna, prosta i szybka aplikacja na Androida, która potrafi zweryfikować wiarygodność klienta. Aplikacja DłuGUS pozwala na sprawdzenie, czy dowolna firma, nie ma zaległości płatniczych, czy jest zarejestrowana, a także pokazuje precyzyjną mapkę dojazdu. Twórcy aplikacji postawili na Androida, przekonani o jego rosnącej popularności. I na tym, co jest, nie poprzestaną, mając już w głowach wiele pomysłów dotyczących rozwoju aplikacji na Androida. geneza SukceSu Zmienia się technologia, ostatnie lata to dynamiczny rozwój urządzeń i systemów mobilnych oraz internetowych, a zatem ciągły rozwój firmy jest absolutną koniecznością. Głównym produktem firmy Ferrodo Computer jest system Ferrodo, 2001 R. 2002 R. Kolejna platforma Pierwsze aplikacje internetowe bazodanowa Microsoft SQL Server 29 NAJNOWSZYM PRODUKTEM FIRMY JEST BEZPŁATNA, PROSTA I SZYBKA APLIKACJA NA ANDROIDA, KTÓRA POTRAFI ZWERYFIKOWAĆ WIARYGODNOŚĆ KLIENTA. jednak ambicją, na którą stawiają, jest dostarczanie kompletnych rozwiązań informatycznych dla klienta. Dzisiaj praca wygląda zdecydowanie inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Internet i powszechny dostęp do komputerów zmienił świadomość społeczeństwa. Spowodowało to zmianę profilu świadczonych usług – dziś to na ogół konsultacje i doradztwo, a nie jak dawniej proste czynności serwisowe. Obecnie większość usług serwisowych świadczona jest zdalnie, przy pomocy Internetu. – Wsłuchujemy się w oczekiwania klientów. Proponujemy rozwiązania, które spełnią ich oczekiwania, a mając długoletnie doświadczenie z obsługą firm ze wszystkich branż, potrafimy wdrożyć optymalny model informatyczny dla każdego – mówi jeden z właścicieli. Praca nie kończy się tylko na systemie Ferrodo. Kiedy pojawiają się klienci z wymaganiami, których spełnienia nie każda firma informatyczna chce się podjąć, przyjmują wyzwania, poznając nieznane obszary działalności i ciągle się ucząc. – Kiedyś myśleliśmy, że zrealizujemy system i potem będziemy zbierać profity. Dzisiaj wiemy, że nie ma zamkniętych modułów i kompletnych rozwiązań informatycznych. Pojawia się coraz więcej wymagań, a jednocześnie możliwości – mówi jeden ze wspólników. Klientów przekonali też do siebie tym, że unikają specyficznego języka informatycznego, chcą być zrozumiani, a jednocześnie sami starają się dostrzegać i zrozumieć specyfikę ich branż. Od początku działalności Ferrodo Computer, w miarę swoich możliwości, wspiera różne instytucje i organizacje społeczne, jak np. Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, czy Fundacja Burego Misia, wychodząc z założenia, że prowadząc działalność biznesową, nie wolno zapominać o potrzebujących pomocy. Przed firmą cały czas stoi perspektywa realizacji nowych wyzwań, gdyż informatyka to branża, która rozwija się niezwykle dynamicznie. Ktoś, kto stoi w miejscu, nie uczy się i nie próbuje nowych rzeczy – przepada. Jednak w Ferrodo Computer ciągle czuć głód innowacji i dążenie by być coraz lepszym. 2003 R. 2003 R. 2006 R. 2008 R. Wdrożenie Systemu Zarządzania Jakością zgodnego z normą ISO 9001:2001 Uzyskanie tytułu Wielkopolska Jakość Microsoft Certified Partner Microsoft Certified Gold Partner 2012 R. Aplikacje dla systemu Android Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 30 TWOJA FIRMA Pod napięciem chyba żadne z pojęć psychologicznych nie zrobiło takiej kariery w życiu codziennym jak stres. Każdy z nas odmienia to słowo w swoim życiu przez wszystkie przypadki. Jestem zestresowany, stresuję się, dopadł mnie stres, to takie stresujące. i dla każdego z nas to pojecie może znaczyć co innego. martwię się, jak wypadnę, boję się, jestem przeciążony. tekSt | Dorota Krakowiak DoRota KRaKoWiaK jest managerem i trenerem z wieloletnim doświadczeniem w obszarze HR, organizacji i zarządzania, właścicielem firmy konsultingowej KRAKOWIAK CONSULTING. O becnie mówi się, że stres to zaburzenie równowagi między wymaganiami a oczekiwaniami. Niezależnie od tego, czy oczekiwania w stosunku do nas ma otoczenie zewnętrzne, i tak my sami nadajemy danej sytuacji znaczenie ważna – nieważna, zagrażająca – bezpieczna. Od nas też zależy jak będziemy definiować każdą sytuację. W języku polskim słowo stres ma konotację negatywną i kojarzy się z sytuacjami trudnymi, do tego z nieprzyjemnymi odczuciami płynącymi z ciała, takimi jak pocenie się dłoni, drżenie, skurcze i ból żołądka. Należy jednak pamiętać, że stres towarzyszy nam również w sytuacjach o konotacji pozytywnej. Ślub, narodziny dziecka, pierwsza randka, zmiana pracy. Wtedy też trzęsie się nam głos, pocą dłonie, mamy gonitwę myśli. Bez stresu prawdopodobnie nie bylibyśmy w stanie ani efektywnie pracować, ani tak dobrze zdać egzaminów, osiągać sukcesów w sporcie. Jedno jest pewne - stres jest naturalną częścią naszego życia. Towarzyszy każdemu z nas i jest normalną reakcją biologiczną każdego organizmu - normalnym fizjologicznym zjawiskiem związanym z procesami życia. Brak reakcji stresowej oznacza śmierć organizmu. GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 STRES NASZ NIEZBĘDNY Jednym ze sposobów na udane życie jest efektywne radzenie sobie ze stresem. To nie sam stres jest niebezpieczny dla człowieka, ale to jak na niego reagujemy. Optymalny poziom stresu jest niezbędny dla efektywnego funkcjonowania człowieka. Zbyt niski powoduje spadek motywacji, apatię i znudzenie. Zbyt wysoki - napięcie, trudności z koncentracją, lęk, gonitwę myśli, fizyczne zmęczenie oraz zwolnienie refleksu. Według dra Hansa Selye oddziaływanie wielu bodźców odczuwamy jako przyjemne (ekscytujące) albo jako nieprzyjemne, ale nieprzekraczające pewnej granicy. Zjawisko to nazywamy eustresem. Eustres jest potrzebny - pobudzając nas wzmacnia nasze reakcje, podnosi próg naszej reaktywności. Umożliwia skuteczne działanie. Każdy z nas potrzebuje niezbędnego poziomu stymulacji, by móc sprostać wyzwaniom i reagować adekwatnie do sytuacji, w jakiej się znajduje. Negatywny jest dopiero taki strumień bodźców, który przekracza pewną granicę naszej indywidualnej wytrzymałości. Zjawisko to nosi nazwę dystresu. ROZPOZNAJ SYTUACJĘ Od czego zatem zależy, czy stres będzie nam sprzyjał czy nas dezorganizował? Z jednej strony od wrodzonych właściwości układu nerwowego definiowanej jako reaktywność. Im niższa reaktywność, tym silniejszy musi być bodziec, żeby wywołać reakcję emocjonalną. Są jednak osoby, które mimo wysokiego pobudzenia emocjonalnego potrafią efektywnie działać, pracować, myśleć. Prawdopodobnie dobrze radzą sobie ze stresem na poziomie poznawczym. Wszystko jednak zależy od tego, w jaki sposób będziemy rozpoznawać sytuację. Najgorszym scenariuszem jest rozpoznanie sytuacji jako krzywdy lub straty, która się już dokonała. Następuje wtedy rezygnacja z działania np. nie przystępujemy do egzaminu. Jeżeli sytuacja jest przez nas rozpoznawana jako zagrożenie, będzie wywoływać lęk, który w szczytowym punkcie może paraliżować i nie pozwolić nam działać. Cała sztuka polega na tym, by nauczyć się przewartościowywać zdarzenia tak, by diagnozować je jako wyzwanie. Wtedy działaniu, zamiast lęku czy złości, będzie towarzyszył zapał, oczekiwanie sukcesu. Radzenia sobie ze stresem można się po prostu nauczyć. TWOJA FIRMA Czy kryzys odbija się na pracy agencji reklamowej? Czy w trudnym rynkowo okresie firma może się rozwijać? Dla branży reklamowej to nie musi być zły czas. Branding to nieustanna praca z marką - zmiana, która jest niezbędna, niezależnie od koniunktury. Od tego, jakiej jakości jest komunikacja marki z rynkiem, zależy bardzo wiele procesów biznesowych. Dobra komunikacja wpływa na sprzedaż, a rolą dobrej agencji jest znalezienie pomostu pomiędzy strategią biznesową a designem. całe kampanie, eventy i projekty w nowych mediach. Jako nieduża firma zdajemy sobie sprawę, że praca z marką powinna być wielowątkowa i opierać się na działaniach zintegrowanych w wielu mediach i kanałach jednocześnie. Zaciera się granica pomiędzy agencjami ATL, BTL i interaktywnymi. Komunikacja musi być zintegrowana i interaktywna we wszystkich kanałach. Dlatego utworzyliśmy działy nowych mediów i dział PR. Wzmocniliśmy także kompetencje strategiczne. Wartościowy branding to praca na wszystkich tych polach. 31 Znakomita większość klientów to kontakty z polecenia. Z doświadczenia wiemy, że relacje z klientem, który obejrzy nasze projekty, otrzyma ustne referencje i chce nam zaufać - są trwałe i dobre. Co jest najważniejsze we współpracy z klientem? Najważniejsze jest zaufanie i zaangażowanie. Bez partnerskiego podejścia do współpracy zespół kreatywny, który powinien być liderem, motywatorem zmiany i rzeczowym składnikiem dyskusji, staje się tylko narzę- „Wyróżnij się albo zgiń” O roli dobrej komunikacji i o nieustannej pracy z marką rozmawiamy z Tomem Szurkowskim, założycielem i dyrektorem kreatywnym agencji Chigo Design. Ostatni rok zaowocował wieloma nowymi projektami w obszarach, których wcześniej nie wykonywaliśmy. Dzięki temu dziś mamy jeszcze większe doświadczenie. Wykorzystujemy najnowsze technologie i nie boimy się eksperymentować. Namawiamy naszych klientów do innowacyjnego myślenia i odpowiadamy na ich potrzeby. Klienci doceniają naszą elastyczność, chcą z nami współpracować i dlatego się rozwijamy. W kryzysie zyskują ci, którzy przyspieszają, gdy inni zwalniają. Co powinno decydować przy wyborze agencji? Lepiej z punktu widzenia klienta pracować z mniejszym zespołem, czy większą strukturą? Na takie pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Z mojego punktu widzenia bardziej liczy się doświadczenie, pasja i talent, a nie ilość pracowników. Bywa tak, że w działaniach wymagających interdyscyplinarnej pracy brak elastyczności większej agencji jest problemem. W Chigo, bez rozbudowanej struktury, z powodzeniem wykonujemy projekty identyfikacji wizualnej, projekty BTL, ATL, ambient, Jakiego typu projekty realizujecie? Czy istnieje specjalizacja? Mamy spore doświadczenie w projektach unijnych. Z powodzeniem realizujemy duże projekty dla Urzędu Marszałkowskiego, Politechniki Poznańskiej czy Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Zdarza nam się pracować w konsorcjach ze znacznie większymi partnerami i agencjami sieciowymi, co nie przeszkadza w pracy z raczkującymi markami lub mniejszymi podmiotami. W 2012 roku od podstaw wprowadziliśmy na rynek markę restauracji. Uczestniczyliśmy w procesie tworzenia wszystkich elementów: od strategii, pracy z architektami nad wyglądem wnętrza restauracji, przez tworzenie opakowań, filmy internetowe, profil na Facebook’u, po kreacje i ostateczny launch kampanii. Własnoręcznie wykonaliśmy mural we wnętrzu restauracji wpisujący się w cały pomysł komunikacji marki. Angażowaliśmy też przechodniów multimedialną instalacją. Pierwszą taką restaurację można zobaczyć w poznańskiej galerii Malta. W jaki sposób pozyskujecie klientów? Sami proponujecie nowe pomysły? dziem w rękach marketera. Już Ogilvy mówił, że jeśli "agencja staje się lokajem" to współpracę należy zakończyć. Nie ma dobrej pracy bez zaangażowania. Nie ma zaangażowania bez zaufania. Znaleźliśmy Was wśród członków STGU. Macie na koncie dwie nagrody Kreatura. Czy nagrody dla agencji przekładają się na realne korzyści dla klientów? Wychodzimy z założenia, że musimy proponować naszym klientom jeszcze lepsze, bardziej innowacyjne rozwiązania. Oba wyróżnienia przyznano za projekty bardzo ambitne, gdzie klient wysoko stawiał poprzeczkę i poszukiwał czegoś nowego, a równocześnie nam zaufał. Oba projekty łączy innowacyjność, a stworzone przez zespół Chigo projekty bardzo pozytywnie wpłynęły na wizerunek klientów. Każdorazowo namawiamy do tego, aby znaleźć jakiś wyróżnik produktu. Czy to w materiałach drukowanych, czy w kontekście całego wizerunku. Podczas pracy nad projektem za który otrzymaliśmy „Kreaturę” usłyszałem kiedyś od klienta prostą prawdę: "krzesło to krzesło - liczy się branding". Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 32 GOSPODARKA Jakość doceniona XiV Gala Wielkopolskiej nagrody Jakości odbyła się w poznańskim Bazarze, miejscu drogim sercu każdego Wielkopolanina. O tym, jak ważne jest to miejsce i jego idea mówił już na wstępie Gali laureat indywidualnej Wielkopolskiej nagrody Jakości andrzej Byrt, Prezes mTP. Nasz Patronat laureaci konkursu Wielkopolska naGroda jakości nAgRODy gŁóWne W kategorii firm mikro, nagroda główna – Probiotics Polska, Magdalena Górska W kategorii firm mikro, wyróżnienie I. stopnia – Kom-Lub z Lubonia W kategorii małych firm – Mago Partner, Poznań W kategorii firm średnich – Komunikacja Gminy Tarnowo Podgórne W kategorii firm dużych – Werner Kenkel sp. z o.o. Wyróżnienie I. stopnia w kategorii firm średnich – Zakład Piekarniczo-Cukierniczy Sendal w Lubaszu Wyróżnienia certyfikatem i znakiem Wielkopolska Jakość oraz tytułem laureata programu za zaangażowanie w doskonaleniu metod zarządzania: • Produkcja Handel Usługa Efekt sp. z o.o. z Rzegnowa, • Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Międzychodzie, • Unia Gospodarcza regionu Śremskiego, • Śremski Ośrodek Wspierania Małej Przedsiębiorczości, • Ośrodek Wspierania Przedsiębiorczości w Kościanie, • Holdikom SA w Ostrowie Wielkopolskim. Wielkopolski Menedżer Jakości – Andrzej Strykowski Regionalny Zakład Zagospodarowania Odpadów w Ostrowie Wielkopolskim GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 U nia Wielkopolan wspólnie z Wielkopolskim Instytutem Jakości od kilkunastu lat wspiera i promuje regionalnych przedsiębiorców w zarządzaniu przez jakość. Ten finał był już czternastym. To najstarszy organizowany w regionie konkurs jakościowy, który wpisuje sie w formułę doskonalenia zarządzania m.in. organizacją, pracownikami, produktem czy usługami. W wyniku konkursu przedsiębiorcy oprócz nagród i wyróżnień otrzymują wsparcie, doradztwo, promocję, prestiż oraz niezależną opinię na temat działalności firmy, przygotowaną przez ekspertów Konkursu Wielkopolskiej Nagrody Jakości. Udział w tym przedsięwzięciu jest dla jego uczestników sposobem na porównanie się z najlepszymi organizacjami z regionu. Dla ponad 130 finalistów (firm i instytucji) uczestniczących we wcześniejszych edycjach konkurs o Wielkopolską Nagrodę Jakości był przełomem dla ich dalszego rozwoju. Znalazły się wśród nich uznane dziś marki, firmy z sektora MSP, instytucje publiczne i samorządowe. 34 GOSPODARKA Młode pokolenie na start! O wymianie pokolenia w firmach, walce o powrót poznańskiego biznesu do krajowej czołówki, odrzuceniu tradycyjnego pojmowania rozwoju firmy i pomysłach na swoją kadencję mówi Adam Trybusz, nowy Kanclerz Loży Wielkopolskiej BCC, prezes spółki Andersia Property. N ie możemy porównywać się do Warszawy – stolicy, ona jest jedna i z nią nie konkurujemy, natomiast musimy w swojej samoocenie porównywać się z miastami regionalnymi. Wielkopolanie 100 lat temu wygrali najdłuższą wojnę nowoczesnej Europy, dzisiaj przegrywają batalię o prymat miasta w swojej grupie. Taki stan rzeczy jest wyzwaniem nie tylko dla Kanclerza Loży Wielkopolskiej BCC. Poznań jest miastem o niebywałych walorach, z taką świadomością funkcjonuje większość Wielkopolan, poznaniaków. To wcale nie oznacza, że ta świadomość wystarczy, by wyróżniać się na tle innych miast. Mamy bardzo wysokie mniemanie o sobie, otoczenie ocenia nas jednak nieco inaczej. Poznań jawi się nam jako miasto nowoczesnego biznesu, funkcjonujemy wszyscy w ramach marki Poznań Miasto Know-How, ale żeby ten Poznań stał się miastem wiedzy, wszyscy musimy myśleć i współdziałać w tym kierunku. Mówiąc „wszyscy”, mam na myśli administrację tego miasta, biznes i naukę oraz kulturę, bo Poznań Miasto Know-How to nie certyfikat ISO Urzędu Miasta, to wyzwanie dla każdego poznaniaka, to też wyzwanie dla organizacji gospodarczych. Poznań aspirujący Według agencji PAIiIZ jesteśmy miastem drugiej ligi, aspirującym do miana centrum nowoczesnego biznesu. Należą już do niego: Warszawa, Kraków, Wrocław. Poznań jest wymieniany na równi z Trójmiastem, Lublinem, Łodzią i Katowicami. Na początku transformacji, w latach 90., Poznań był postrzegany jako drugie centrum finansowe kraju. Ten kierunek się nie udał, bowiem w takim kraju jak Polska i w czasach koncentracji metropolitalnych jest miejsce tylko na jedno centrum finansowe – jest nim GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 Warszawa. Poznań musiał poszukać innej, nowej identyfikacji, a miasto targowe to dzisiaj za mało. Dzisiejsze ID Poznania – Miasto Wiedzy, Know-How jest doskonałym pomysłem miasta XXI wieku, tylko że my według ocen obiektywnych do tej identyfikacji nie pasujemy. Nie pasujemy – to trochę za mocno powiedziane, nie powinniśmy być jednak w najmniejszym stopniu zadowoleni ze stanu, w jakim się znajdujemy. Znów być liderem i szukać sprzymierzeńców Bez wątpienia mamy potencjał i tradycję przedsiębiorczości. Jest przyczółek przywracania miasta do pozycji lidera nowoczesnego biznesu. Chcę poprosić wszystkie środowiska biznesowe, żeby razem z BCC zdefiniowały przyczyny, które nas ulokowały na dzisiejszej drugoplanowej pozycji. To musi być nasz punkt wyjścia, musimy się przebudzić i wyjść z kręgu samozadowolenia. Bo powszechne przekonanie poznaniaków, że jesteśmy świetnie zorganizowanym miastem, to za mało. Może jednak my ciągle tacy jesteśmy? Może to przekonanie jest prawdziwe, ale świat o tym nie wie? Może otoczenie odbiera nasze sygnały negatywnie tylko dlatego, że nikt nie lubi słyszeć, że ktoś jest lepszy od niego? Nie znam odpowiedzi na te wszystkie pytania, ale na pewno chcę je zadać i szukać tej właściwej. Należy jej szukać również w nowych środowiskach, wśród młodych, nowoczesnych firm – one z istoty rzeczy są w większości innowacyjne i same w sobie szczere. Środowiska biznesowe o ugruntowanej pozycji nie zawsze są skłonne odpowiadać szczerze na te pytania. Często byłoby to jednoznaczne z krytyką własnej postawy. Chciałbym, aby firmy nowej generacji skupiły się wokół idei przedsiębiorczości. W Wielkopolsce jest kilka innych organizacji, które reprezentują interesy przedsiębiorców. Są to mocne, dobre organizacje, natomiast nie można nie doceniać roli BCC, bo to jest organizacja globalna z jednoznacznym przełożeniem na centrum decyzyjne kraju, a stolica jest tylko jedna, jest nią miasto Warszawa, duma wszystkich Polaków. Zbyt mocne akcentowanie historycznej stołeczności miasta Poznania (do czego wielu poznaniaków jest skłonnych) w dzisiejszych czasach brzmi groteskowo – co wcale nie oznacza, że nie mamy wielu powodów do dumy. Już choćby z właściwego nam pragmatyzmu powinniśmy w Warszawie widzieć naszego największego sprzymierzeńca, bo – jak napisałem – Poznań nie konkuruje z Warszawą. Ona jest pod względem liczby mieszkańców 3,5 raza większa od Poznania, ale pod względem rynku czyniącego ją niepodważalnym liderem – 15 razy większa. Inny model rozwojowy firm Przedsiębiorcy dojrzeli do przekonania, że już czas na sukcesję, że nie można być twórcą, właścicielem i zarządcą firmy jednocześnie. Zmienia się otoczenie, dynamika tych zmian jest ogromna, potrzebna jest inna aktywność, wiedza i inna mentalność biznesu. Tego wszystkiego należy szukać w młodej kadrze dobrze wykształconych menadżerów. Powiedziałem sobie, że chcę być ostatnim Kanclerzem Wielkopolskiej Loży BCC, który ma więcej niż 50 lat. Dynamika zmian jest tak wysoka, że jedynie młode pokolenie, dobrze wyedukowane, bez zbędnych barier, jest w stanie ten biznes dalej prowadzić i rozwijać, a mentalna zmiana jest potrzebna. Posłużę się przykładem, oczywiście bliskim mojej aktywności zawodowej, ale w ocenie środowiska zweryfikowanym i bardzo zbieżnym z rozwojem miasta w kierunku obranego ID. Tradycyjna przedsię- GOSPODARKA biorczość poznańska rozwija się według schematu: gdy firma osiąga określoną wielkość i z małej staje się średnią, to stwierdza, że musi wybudować sobie godną siedzibę, przeważa chęć posiadania, a nie rozwoju. Firmy nie potrafią się uwolnić od takiego modelu funkcjonowania, a to jest poważny błąd. Zamiast koncentrować się na rozwoju swojego biznesu, firma koncentruje się na wybudowaniu siedziby, która najczęściej okazuje się niedostosowana wielkością do potrzeb, natomiast pochłonęła ogromne środki, których oczywiście w najbardziej potrzebnym momencie brakuje na własny rozwój. W efekcie zamiast rozwoju jest zastój. Ta tradycja przedsiębiorczości poznańskiej ogranicza perspektywę postrzegania rzeczywistości, ona nas spowalnia. Niestety akcentuje też naszą bojaźń przed przekraczaniem pewnej skali zjawisk gospodarczych, tym samym potwierdza ograniczoną skłonność do podejmowania ryzyka. W tych miastach, w których small business, a kiedyś rzemiosło, nie był tak rozwinięty jak w Poznaniu i zaczął się rozwijać wraz z wolnym rynkiem, bez bagażu tradycji, według innego modelu, tam ta chęć posiadania inaczej się pozycjonuje. Aktywność koncentruje się na głównym biznesie, budowanie pozostawia się innym (też zawodowcom), ciągle tym samym, zachowując konieczną elastyczność. Tam też przyrost nowoczesnych powierzchni biurowych jest dużo większy, przez co potencjał samego miasta rośnie w tempie trudnym do nadrobienia. Nie zapominajmy, że budownictwo jest na początku XXI wieku ciągle wielką siłą napędową całej gospodarki, nie tylko polskiej. pOlsKA KRAJeM KnOW-hOW Wyznacznikiem nowoczesnego biznesu są firmy BPO. Polska jest dzisiaj trzecim centrum outsourcingu na świecie, po Chinach i Indiach. Nie konkurujemy z Węgrami, Litwą czy Czechami. Polska ma swoją mocną pozycję, to polskie miasta konkurują między sobą. Mamy świetną markę, którą powinniśmy eksponować i rozwijać, a przegrywamy walkę o nowe inwestycje otoczenia biznesu, obsługujące globalne koncerny. Chcę znaleźć przyczyny tego stanu i sprzymierzeńców, z którymi podejmiemy wyzwanie zmiany wizerunku miasta, przede wszystkim po to, aby dać szansę rozwoju lokalnego nowoczesnego biznesu. W Poznaniu 5 tys. osób pracuje w firmach BPO, a w Krakowie ponad 20 tys., ok. 13 tys. we Wrocławiu. W Poznaniu w ciągu ostatnich 12 lat wybudowano 230 tys. m2 nowoczesnej powierzchni biurowej, roczny przyrost wynosi około 20 tys. W Krakowie jest dwukrotnie wyższy. Gdyby zaś co piąty absolwent poznańskich uczelni trafiał do firm nowoczesnego biznesu, to ten przyrost powinien wynosić ponad 50 tys. m2. Musimy zidentyfikować przyczyny tej zapaści. Czy to jest błędna strategia rozwoju miasta, czy nasz konserwatyzm i bojaźń przed ryzykiem, czy miasto jest nieprzyjazne dla inwestorów, czy czy brak mu właściwego marketingu i lobbingu politycznego? To są pytania, które muszą znaleźć odpowiedzi. 35 nowe Pokolenia bizneSu Zmiana wizerunku Poznania, pokazanie mocy Miasta Wiedzy jest możliwe tylko i wyłącznie poprzez innowacyjność gospodarki, ta zaś nie ma szans bez udziału w niej młodego pokolenia menedżerów. Musimy zaprosić, ale też dopuścić do głosu nowe pokolenie biznesu. To nie zawsze są wielkie firmy, są to często mniejsze przedsiębiorstwa, o mniejszym potencjale kapitałowym, ale o ogromnym intelektualnym. Ten potencjał ujawni się przez sukcesję biznesu. Sukcesja (miejmy odwagę to zrobić) nie jest alternatywą, jest koniecznością. Jeśli nam zabraknie tej odwagi, to „stare” biznesy w końcu się zdekapitalizują. Czasy transformacji gospodarczej, w których ciągle żyjemy, to czasy niebywałych szans. Trzeba mieć odwagę z nich skorzystać. Odwaga jest bliższa młodości, zachowawczość twórców biznesów przełomu transformacji gospodarczej musi się wycofać na pozycje doradcze, za sterem potrzeba dzisiaj już innego „refleksu”. MUSIMY BYĆ OTWARCI NA NOWĄ GENERACJĘ MENEDŻERÓW. BCC NIE MA BYĆ KLUBEM WŁAŚCICIELI, TYLKO KLUBEM BIZNESU, A KLUB BIZNESU TO RÓWNIEŻ KLUB MENEDŻERÓW. Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU Misja 36 GOSPODARKA innowacji Od października poznański biznes ma kolejny impuls do rozwoju. Działalność rozpoczął Poznański Park Technologiczno-Przemysłowy, oferujący przestrzeń, technologie i pomoc dla nowych, i już istniejących firm. T o kolejna inwestycja w Poznaniu mająca na celu uporządkowanie przestrzeni miasta. Poznański Park Technologiczno-Przemysłowy został zaprojekotwany w unikatowej formule parku rozproszonego, tzn. parku, którego poszczególne funkcje są realizowane na osobnych, niesąsiadujących ze sobą terenach. Oznacza to, że zamiast jednego skoncentrowanego obszaru działania będzie funkcjonował w kilku atrakcyjnych dla inwestorów i najemców lokalizacjach na terenie miasta. Dzięki temu możliwe jest pełne wykorzystanie poszczególnych terenów, a także oferowanie potencjalnym klientom zróżnicowanych warunków do prowadzenia działalności. GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 W kilku lokalizacjach W skład Parku wchodzić będą budynki w dwóch lokalizacjach: strefa biurowo-inkubacyjna powstaje przy ul. 28 Czerwca 1956 r., a strefa przemysłowa powstanie na obszarach Żegrze – Franowo, które planuje się włączyć do KSSSE (Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej). Do dyspozycji najemców w pierwszej kolejności zostały oddane powierzchnie biurowe w zrewitalizowanych budyn- kach oraz nowoczesny budynek „A” o powierzchni 6974 m2. W kolejnych latach powstaną dwa budynki – „B” i „C” – o powierzchni ponad 5 tys. m2 każdy. Co więcej, do użytku najemców, partnerów PPTP oraz firm zewnętrznych będzie kompleks multimedialnych sal szkoleniowych z dostępem do Internetu. – Pierwszy etap budowy PPTP polegał na rewitalizacji istniejących już budynków położonych przy ul. 28 Czerwca 1956 r. – mówi Grzegorz Michalski, prezes zarządu Wielkopolskiego Centrum Wspierania Inwestycji, inwestora i realizatora projektu. Zmodernizowano dwa budynki między ulicami 28 Czerwca 1956 r. i Samotną. Dziś miejsce dawnych akademików i magazynów zajmują zrewitalizowane i nowe obiekty. Już na początku przyszłego roku rusza budowa kolejnej części kompleksu – dodaje prezes Michalski. Inkubator z doradztwem Na dwóch poziomach biurowca „A” stworzono Inkubator. Jego ideą jest rzeczywiste wsparcie osób, które mają pomysł na biznes. Do Inkubatora mogą się zgłaszać osoby, które jeszcze nie prowadzą działalności gospodarczej, oraz przedsiębiorcy, którzy prowadzą firmę nie dłużej niż trzy lata. Podmioty ulokowane w PPTP otrzymają na starcie preferencyjne stawki czynszowe za wynajem powierzchni, będą miały także zapewnione konkurencyjne warunki rozwoju oraz dostęp do bogatego pakietu GOSPODARKA usług recepcyjno-biurowych oraz biznesowych. PPTP jest miejscem, w którym przedsiębiorcy oraz osoby planujące założenie własnej firmy w ramach funkcjonującego Inkubatora Przedsiębiorczości mogą liczyć na profesjonalne wparcie doświadczonych menadżerów. Dla tych właśnie młodych przedsiębiorców Park organizuje spotkania i warsztaty związane z prowadzeniem firmy, np. dotyczące usług finansowych, prawnych i marketingowych. – Już dziś w Inkubatorze działa 25 firm. Głównie z branży IT, ale też firmy działające w obszarze teleinformatyki, nanotechnologii czy bezpieczeństwa informatycznego. Kryterium doboru firm do inkubatora jest ich innowacyjność. Sposób realizacji pomysłu na biznes będzie poddany ocenie po roku działalności w ramach inkubatora – mówi Grzegorz Michalski, prezes zarządu WCWI, inwestora i realizatora PPTP. bĘDZIe nAWet żŁObeK – Docelowa powierzchnia, którą chcemy oferować najemcom w całym kompleksie, to 22 tys. m2. Dotychczas wynajęliśmy już blisko 70 procent pierwszego z nowo wybudowanych budynków – wyjaśnia Piotr Juskowiak, menadżer PPTP. Oprócz powierzchni biurowych skorzystać można także z multimedialnych sal konferencyjnych i szkoleniowych oraz z podziemnego parkingu. – Wkrótce w naszym obiekcie zostanie otwarty punkt gastronomiczny i żłobek – dodaje Juskowiak. Pełne wykorzystanie potencjału Poznańskiego Parku Technologiczno-Przemysłowego będzie możliwe po zagospodarowaniu całej powierzchni terenów obecnie przeznaczonych na działalność Parku oraz po utworzeniu strefy inwestycyjnej w nowej lokalizacji. stRefA Zachętą dla innowacyjnych i stawiających na dynamiczny rozwój firm powinny być preferencyjne warunki do prowadzenia działalności gospodarczej, jakie uzyskają przedsiębiorcy. Wszystko za sprawą koncepcji włączenia Poznańskiego Parku Technologiczno-Przemysłowego do Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Rozbudowa Poznańskiego Parku Technologiczno-Przemysłowego jest realizowana ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. W ramach inicjatywy JESSICA zrealizowany zostanie Segment B o powierzchni całkowitej 5643 m2. Będzie to pierwsza w Europie publiczna inwestycja, na którą środki – 18 mln zł – pochodzą z tej unijnej inicjatywy. Łączna wartość projektu to blisko 74 mln zł. Część inwestycji została zrealizowana w oparciu o dotację blisko 10 mln zł z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. 37 innoWacje rezydentóW parku – stół dotykoWy Glip taBle Firmy protimo - Zastosowana w tym urządzeniu technologia wielodotykowa – multitouch pozwalająca na jednoczesną obsługę czterdziestu punktów dotyku oraz wysoka rozdzielczość czterdziestoośmiocalowego ekranu umożliwia wspólną pracę lub zabawę przy stole nawet kilku osobom na raz – mówi Krzysztof Liszyński, jeden z twórców stołu a jednocześnie współwłaściciel Protimo. - Blat stołu wykonany z super bezbarwnego, hartowanego szkła o grubości 10 mm zapewnia wierne odwzorowanie kolorów oraz gwarantuje bezpieczeństwo użytkowania stołu w każdych warunkach – dodaje Krzysztof Liszyński. Stół wyposażony jest w profesjonalny system audio, posiada wbudowane interfejsy sieciowe WLAN oraz Bluetooth. Do stołu można dołączyć zewnętrzny projektor oraz dodatkowe systemy nagłośnienia. ZAMIAST JEDNEGO SKONCENTROWANEGO OBSZARU DZIAŁANIA PARK BĘDZIE FUNKCJONOWAŁ W KILKU ATRAKCYJNYCH DLA INWESTORÓW I NAJEMCÓW LOKALIZACJACH NA TERENIE MIASTA. poznaŃski park tecHnoloGiczno-przemysłoWy – szczeGólna Formuła FunkcjonoWania. • Pierwszy w Polsce park w formule rozproszonej • Park z lokalizacją w specjalnej strefie ekonomicznej • Pierwsza w Europie publiczna inwestycja, na którą środki pochodzą z unijnej inicjatywy JESSICA Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 38 GOSPODARKA Wspólny T���� ���������� biznes! Wielkopolski instytut Jakości, to jednostka otoczenia biznesu, która wspiera rodzimych przedsiębiorców. indywidualne podejście oraz wnikliwa analiza specyfiki działalności stanowią podstawę działania instytut, umożliwiając tym samym tworzenie nieszablonowych rozwiązań. tekSt | Paulina Łyko, Specjalista, Wielkopolski Instytut Jakości D otychczasowe doświadczenie oraz nastawienie na ciągły rozwój sprawiło, że z sukcesem zajmujemy się: • doradztwem inwestycyjnym dla firm, • zarządzaniem i certyfikacją, • doradztwem produktowym, • pomocą w zakładaniu i prowadzeniu działalności gospodarczej, • doradztwem dla jednostek naukowych i badawczych, • komunikacją i wizerunkiem. posiadana wiedza i doświadczenie pozwoliły na wprowadzenie kolejnego narzędzia wspierania przedsiębiorczości w postaci “supeRInKubAtORA hi-tech”. Inkubator przedsiębiorczości utworzony został w ramach projektu nr WnD-pOIg.03.01.00-00-001/10 pt.: “stworzenie w ramach Wielkopolskiego Instytutu Jakości Inkubatora przedsiębiorczości wspierającego powstawanie innowacyjnych firm” realizowanego w ramach programu Operacyjnego Innowacyjna gospodarka 2007-2013, 3 Oś priorytetowa: Kapitał dla innowacji; Działanie 3.1 – Inicjowanie działalności innowacyjnej. Superinkubator Hi-Tech wystartował w drugiej połowie tego roku. Powstał w celu rozwoju i krzewienia przedsiębiorczości w Polsce. Misją Inkubatora jest między innymi rozbudowa systemu implementacji know-how w gospodarce oraz transfer technologii. Ma to ułatwić założenie i prowadzenie innowacyjnej działalności gospodarczej. Projekt skierowany jest do osób z pomysłem na biznes, charakteryzujący się innowacyjnością i dobrymi perspektywami rozwoju. Superinkubator umożliwia dokapitalizowanie w wysokości nawet 200000 EURO (ok. 800000 PLN), a w przypadku większych projektów pomoc przy pozyskaniu dodatkowego inwestora. Ponadto pomysłodawcy mogą liczyć na wsparcie w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej. W ramach projektu organizowane GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 będą także kursy i szkolenia między innymi z zakresu: • innowacyjnej działalności gospodarczej, czyli innowacji produktowej, technologicznej, organizacyjnej czy marketingowej, • wypracowania w przedsiębiorcach umiejętności myślenia strategicznego oraz długoterminowego planowania rozwoju firmy, • nowoczesnych technik zarządzania jakością i zasobami ludzkimi oraz systemów motywacyjnych, które mają na celu podniesienie kwalifikacji zatrudnionych pracowników w inkubowanych przedsiębiorstwach. sZeść KROKóW DO suKCesu 1. ReJestRACJA Osoba, która chce zgłosić swój pomysł do Superinkubatora Hi-Tech musi przejść najpierw proces Rejestracji. Polega on na podaniu danych osobowych m.in. imienia i nazwiska, adresu zameldowania oraz zaakceptowaniu Regulaminu strony internetowej. Po aktywowaniu Konta Użytkownika, pomysłodawca może przejść do procedury zgłaszania pomysłu poprzez wypełnienie formularzy dostępnych na stronie internetowej (www.superinkubator.pl). 2. I fAZA – fORMAlnA (WAlIDACJA) Formularz zgłoszeniowy I-wszej fazy złożony jest z pytań formalnych. Warun- kiem przejścia do II-giej fazy jest spełnienie wszystkich kryteriów formalnych. 3. II fAZA – MeRytORyCZnA Następnie Pomysłodawca wypełnia formularz zgłoszeniowy II-giej fazy – merytorycznej, przekazując informacje opisujące pomysł i osoby zaangażowane w jego realizację. Po zakończeniu II-giej fazy generowana jest lista ok. 100 pomysłów zakwalifikowanych do III-ciej fazy. 4. III fAZA – MeRytORyCZnA usZCZegóŁOWIAJąCA Grupa wybranych pomysłodawców wypełnia formularz zgłoszeniowy III-ciej fazy, przedstawiając swój pomysł z uwzględnieniem szczegółowych informacji. Jest to faza, w której odbywają się również spotkania z Pomysłodawcami. Po ukończeniu III-ciej fazy wybranych zostaje ok. 50 pomysłów zakwalifikowanych do preinkubacji. 5. pReInKubACJA W ramach preinkubacji m.in. opracowywane są analizy i szczegółowy biznesplan przedsięwzięcia opartego na pomyśle. Dodatkowo rewidowane są elementy biznesowe przedsięwzięcia i szanse na jego komercyjny sukces, tworzone mogą być wersje testowe produktu lub usługi będącej wynikiem przedsięwzięcia opartego na pomyśle. Na podstawie wszystkich zebranych informacji wybranych zostanie ok. 10-15 GOSPODARKA T���� ���������� 39 pomysłów rekomendowanych do Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP). 6. WeJśCIe KApItAŁOWe Na bazie wybranych pomysłów utworzone zostaną spółki celowe (spółki z ograniczoną odpowiedzialnością), które otrzymają wsparcie kapitałowe stanowiące pomoc de minimis. Rozwój otoczenia bizneSu Superinkubator Hi-Tech wpisuje się w Narodową Strategię Spójności Innowacyjna Gospodarka.Jego zadaniem jest przełamywanie mentalnych barier innowacji i współpracy m.in. na poziomie przedsiębiorca – jednostka naukowo-badawcza. Takie połączenia są bardzo ważne, chociażby ze względu na obopólne korzyści płynące z tego typu współpracy. Obie strony dzięki takiej współpracy mają dostęp do informacji i wymiany doświadczeń. Dodatkowo umożliwia ona wdrażanie nowych technologii oraz poprawę jakości produktów i usług. Kooperacja na linii przedsiębiorca – jednostka naukowo-badawcza również zmienia wizerunek firmy, a przede wszystkim daje możliwość stworzenia nowego produktu. Superinkubator Hi-Tech opiera swoje działania również na zwiększaniu kompetencji kadr w firmach. Wypracowanie w przedsiębiorcach umiejętności myślenia strategicznego oraz długoterminowego planowania rozwoju firmy jest kolejnym efektem projektu.Jednym z nadrzędnych celów Superinkubatora jest wspieranie działalności innowacyjnej ze szczególnym uwzględnieniem innowacji produktowej, technologicznej, organizacyjnej oraz marketingowej. Wpisuje się to w ideę Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka „Dotacje na innowacje” Jeżeli masz pomysł, a nie wiesz co z nim zrobić zgłoś go do Superinkubatora.Projekt pomaga urzeczywistnić Twoje plany.Superinkubator umożliwia rozbudowę i wdrożenie pomysłu. W ramach projektu powstają biznesplany, w procesie preinkubacji przeprowadzane są także analizy, które pomocne przyzakładania własnej działalności gospodarczej. PROJEKT SKIEROWANY JEST DO OSÓB Z POMYSŁEM NA BIZNES, CHARAKTERYZUJĄCY SIĘ INNOWACYJNOŚCIĄ I DOBRYMI PERSPEKTYWAMI ROZWOJU. OFERUJEMY KAPITAŁ W WYSOKOŚCI NAWET 200000 EURO ORAZ W PRZYPADKU WIĘKSZYCH PROJEKTÓW POMOC PRZY POZYSKANIU DODATKOWEGO INWESTORA. WWW.superinkuBator.pl Do Superinkubatora Hi-Tech można zgłaszać pomysły m.in. z następujących obszarów: • • • • • • • IT e-biznes telekomunikacja biotechnologia energia odnawialna ekologia ochrona środowiska • • • • • • • biomedycyna nanoinżynieria elektronika automatyka/robotyka budownictwo zaawansowane technologicznie materiały oraz inne perspektywiczne branże. Pomysłodawcą może być zarówno osoba fizyczna, firma jak i inny podmiot zorganizowany. Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 40 GOSPODARKA N o Limit nie tylko zwiększy o kilkaset procent produktywność procesu w porównaniu z obecnym, ręcznym sposobem pracy, ale przede wszystkim operator będzie mógł zaproponować lepszą, szybszą i znacznie dokładniejszą realizację zleceń detalicznych swoim klientom. Sorter zostanie także wykorzystany do obsługi procesu zwrotów z punktów sprzedaży. Szybkie Pakowanie No Limit działa na rynku logistyki kontraktowej, oferując usługi związane z kompleksowym zarządzaniem powierzonymi zapasami, realizując kontrakty B2B oraz B2C, prowadząc obsługę logistyczną sklepów internetowych, realizując projekty co-packingu, a także złożone projekty logistyczne dla detalistów. Klientami No Limit są małe, średnie i duże firmy z całej Polski, które poszukują skutecznych rozwiązań dla złożonych problemów logistycznych, które napotykają w swojej działalności biznesowej. Oprócz centrum dystrybucyjnego w okolicach Warszawy, operator posiada także magazyny i terminale w Poznaniu, Sosnowcu i we Wrocławiu. No Limit w sortowaniu no Limit, jeden z najszybciej rozwijających się operatorów logistycznych na rynku polskim, powierzył sDi Group realizację projektu związanego z wdrożeniem sortera PTu (Push Tray unit sorter) w centrum dystrybucji no Limit pod Warszawą. uruchomienie sortowania zamówień w oparciu o sorter PTu całkowicie przeobrazi sposób pracy w magazynie. GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 buty tu, elektRonika tam Sorter PTU zaprojektowany przez SDI to tzw. push sorter. Jest to urządzenie, które obsługuje szeroką gamę produktów takich jak odzież, obuwie w pudełkach czy niewielkie urządzenia elektroniczne. Ta cecha jest niezwykle ważna dla operatora logistycznego, który chce oferować elastyczne usługi dla różnorodnych detalistów. Standardowy sorter PTU o porównywalnej wielkości posiadałby 70 zrzutów. Aby jednak maksymalnie zwiększyć wydajność i efektywność obsługi klientów, SDI dostarczy dla No Limit sorter o dwupoziomowych zsuwniach. Oznacza to, że No Limit może jednocześnie realizować znacznie większą ilość zleceń. Docelowo operator bedzie korzystał z 280 zsuwni, po 140 z każdej strony. Lekkie aluminiowe tacki będą miały wielkość 500 x 500 mm. Aby zwiększyć wykorzystanie powierzchni w magazynie, który liczy sobie 6000 m2, sorter PTU zostanie umieszczony na specjalnym podwyższonym podeście. Dzięki temu wysyłka i przyjęcie towaru będą zorganizowane na parterze. WIĘCeJ ZRZutóW W lutym 2013 roku SDI odda do użytku pierwsze 140 zrzutów, a zasilanie towarem odbywać się będzie z jednej platformy. Pozwoli to na osiągnięcie wydajności sortowania GOSPODARKA 41 na poziomie 5000 sztuk na godzinę. Drugi etap wdrożenia zaplanowany jest na przełom czerwca i lipca 2013 roku, przy czym SDI zainstaluje wtedy kolejne 140 zrzutów po drugiej stronie sortera oraz doda drugą platformę. Spowoduje to podniesienie wydajności sortowania do 10000 sztuk na godzinę. Zarówno cały system sterowania, jak i aplikacje zarządzające sorterem dostarczony będą w całości przez SDI Group. WZROst WyDAJnOśCI Mając na uwadze to, że No Limit będzie pracował z zupełnie nowym urządzeniem, szczególna uwaga zostanie poświecona szkoleniu dla operatorów. Team liderzy będą zaangażowani w projekt już od pierwszych etapów instalacji, podobnie jak technicy z działu utrzymania ruchu. Zarówno dla operatora, jak i dla SDI istotne jest, aby pracownicy ci w pełni zrozumieli, jak działa system, jak we właściwy sposób pracować z sorterem. Mariusz Rączka, kierownik Biura Obsługi Klienta, tak mówi o kontrakcie: – Sorter PTU dostarczony przez SDI umożliwi nam widoczną poprawę wydajności, nawet na poziomie kilkuset procent. Bez tego rozwiązania obsługa przewidywanych wolumenów dla nowych klientów wymusiłaby przeprowadzkę do nowego, większego magazynu i zatrudnienie większej liczby pracowników. Jesteśmy w tym momencie jednym z pierwszych operatorów logistycznych w Polsce, który będzie stosował tego rodzaju technologię. A to na pewno da naszej firmie znaczną przewagę konkurencyjną, bo będziemy mogli zagwarantować szybkość i rzetelność, jakiej wymagają nasi klienci poszukujący coraz bardziej wydajnych i sprawniejszych sposobów dystrybucji towarów. Podejście zaproponowane przez SDI Group łączy w sobie światowej klasy technologię z niezwykle konkurencyjną ceną. SDI opracowało kompleksowe rozwiązanie, które realizowane będzie w kilku krokach. Z jednej strony realizacja poszczególnych kroków zapewnia obsługę rosnących strumieni materiałów, a z drugiej strony pozwala na rozłożenie inwestycji na rozsądne etapy. PaRtneRSkie Relacje Gordon Smith, dyrektor generalny SDI Group, dodaje: – Jesteśmy dumni, że możemy pomóc firmie No Limit zyskać przewagę na rynku poprzez wdrożenie naszej technologii sortowania towarów. Sorter PTU to nie tylko idealne rozwiązanie dla bezbłędnej dystrybucji rosnących wolumenów towarów; to również zwiększenie elastyczności operacyjnej tak bardzo Sorter PTU został zaprojektowany tak, aby obsługiwać jednocześnie bardzo szeroką gamę różnorodnych produktów, a także produkty o bardzo różnej wielkości. Może to być zarówno odzież, jak i akcesoria, obuwie, książki, biżuteria, bielizna, przesyłki kartonowe czy też CD/DVD. Sorter wposażony jest w napęd cierny, ma lekką konstrukcję aluminiową, a przede wszystkim umożliwia zastosowanie tacek o różnych wielkościach (od 200 x 200 mm do 500 x 600 mm). Konstrukcja sortera pozwala także na budowanie sekcji wznoszących się i opadających. SORTER PTU DOSTARCZONY PRZEZ SDI UMOŻLIWI NAM WIDOCZNĄ POPRAWĘ WYDAJNOŚCI, NAWET NA POZIOMIE KILKUSET PROCENT. poszukiwanej przez klientów No Limit działających w szybko rozrastającym się sektorze sprzedaży detalicznej. Jest też dla nas istotne – mówi Gordon Smith – że w trakcie pracy nad projektem mogliśmy dzielić się z No Limit naszą obszerną wiedzą na temat branży detalicznej. Takie partnerskie relacje oznaczają także, że jeśli No Limit będzie potrzebował inteligentnego rozwiązania dla swoich klientów lub dla usprawnienia własnych procesów operacyjnych, będziemy mogli również w przyszłości służyć swoim doświadczeniem i umiejętnościami. To ważne, aby nasz klient miał dostęp do zintegrowanych, całościowych koncepcji zawsze za rozsądną cenę i zawsze dostosowanych do potwierdzonych potrzeb. no limit No Limit jest firmą dobrze znaną na Polskim rynku usług logistycznych głównie dzięki umiejętności opracowania kompleksowych i skutecznych rozwiązań dla małych, średnich i dużych przedsiębiorstw działających na terenie kraju i Europy. Firma powstała w 1990 roku w Warszawie i od samego początku obsługuje segment logistyki kontraktowej, obejmujący prowadzenie magazynów dystrybucyjnych, działań B2B i B2C, co-packing, e-commerce oraz zaawansowane projekty handlowe i marketingowe. Firma dąży do opracowywania szytych na miarę rozwiązań mających na celu usprawnienie procesów dystrybucji towarów swoich klientów. Wśród kluczowych klientów No Limit wymienić należy: Marketing Investment Group, dystrybutora marek Umbro, Timberland, Lacoste, właściciela marki Sizeer, 50 Style; C-Trade, właściciela sieci sklepów Centro; Komex, właściciela marki 5-10-15; PM Sport, dystrybutora Rossignol, Lange, Dynaster, Cebe; Hella, dystrybutora części zamiennych Hella i Behr; GTI (sieć punktów sprzedaży operatora telefonii komórkowej Orange); Afriso (dostawca części elektronicznych). Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 42 GOSPODARKA Współpraca z południowymi sąsiadami Czescy przedsiębiorcy chętnie współpracują z Wielkopolanami. Lokują kapitał w polskich firmach, działają barterowo lub jako podwykonawcy. Trudność sprawiają im wyższe niż w Czechach koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Zdaniem Renaty Mataczyńskiej – Konsula Republiki Czeskiej w naszym regionie – mimo iż wciąż wiele można zrobić w czesko-polskich relacjach biznesowych, najważniejsze, aby nie przeszkadzać, tylko pozwolić współpracy naturalnie się rozwijać. TEKST | Maja Biernacka Renata Mataczyńska od października 1995 r. Konsul Republiki Czeskiej w Wielkopolsce. Prowadzi firmę CzechTravel Consulting zajmującą się branżą turystyczną w Czechach i doradztwem firmom polskim chcącym działać m.in. na rynku czeskim. Od 20 lat działa społecznie w fundacjach i stowarzyszeniach na rzecz dzieci potrzebujących. Maja Biernacka: Pani Konsul, jak wygląda obecnie sytuacja gospodarcza w Czechach? Bardzo rożni się od tej, w jakiej działają nasi polscy przedsiębiorcy? Renata Mataczyńska: Sytuacja gospodarcza w Czechach niczym szczególnym nie różni się od sytuacji, w jakiej działają polscy przedsiębiorcy. Unia Europejska nakłada na kraje członkowskie różne obowiązki, dyrektywy, które czasami nie służą stabilizacji i rozwojowi gospodarki, dlatego w tej dobie transformacji gospodarczej naczelnym zadaniem zarządzających jest umacnianie firm czeskich tak, by wytrzymały one konkurencję z gospodarką globalną. Myślę, że warto zwrócić uwagę w tym pytaniu na fakt, że Czesi są z natury pragmatykami i sceptykami. Nie da się w nich tak łatwo wyzwolić entuzjazmu jak w Polakach. Na każdą zmianę gospodarczą czy polityczną patrzą z nieufnością. W których branżach w Polsce działa najwięcej firm czeskich? Jak oceniają działanie na polskim rynku? W Polsce najwięcej działa firm z branży samochodowej, taboru tram- GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 wajowego i kolejowego, związanych z tym akcesoriów, branży wszelkiego rodzaju maszyn, urządzeń i obrabiarek, branży budowlanej, firm zajmujących się przemysłem chemicznym, żywnościowym, energetycznym, cieplnym, paliwowym, branży piwnej, no i oczywiście firmy handlowe, prowadzące sprzedaż czeskich win, wyrobów mlecznych, cukierniczych i przypraw. W Czechach koszty utrzymania firmy i pracowników są zdecydowanie niższe niż u nas, dlatego dużym problemem dla czeskich firm jest zatrudnienie pracowników w Polsce. A co najbardziej interesuje Czechów w Wielkopolsce? Firmy czeskie wchodzą kapitałowo do firm wielkopolskich lub działają barterowo, firmy budowlane pojawiają się na naszym rynku jako podwykonawcy. Nie ma już obowiązku zgłaszania takiego faktu w ambasadzie czy konsulacie. Obserwując liczbę firm przyjeżdzających na MTP i biorących czynny udział w targach, wiem, że czeskie firmy chętnie działają w naszym regionie. Mają na miejscu wsparcie Czech Trade – czeskiej agencji wspierania rynku zagranicznego, która jest członkiem WTC. Są także w Poznaniu izby gospodarcze, które w swoją działalność mają wpisane wspieranie firm czeskich poszukujących partnerów biznesowych w Wielkopolsce. Jakie branże interesują czeskich biznesmenów? To przede wszystkim branża budowlana, chemiczna, spożywcza, także transportowa – tramwaje, autobusy i z tym związana obsługa serwisowa – branża stomatologiczna – urządzenia, wyposażenia gabinetów stomatologicznych – oraz branża energetyczno-cieplna. Jako Konsul wspiera Pani przede wszystkim czeskich przedsiębiorców, chcących wejść na wielkopolski rynek. Dokładnie, moim zadaniem jest pomaganie czeskim przedsiębiorcom odnaleźć się na wielkopolskim rynku. Polskim firmom możemy podpowiedzieć po przyjacielsku, do kogo należy zwrócić się z danym problemem. Zgłaszają się czasami do mnie, stąd wiem, że naszych biznesmenów interesują branże takie, jak meblowa, odzieżowa i cukiernicza. Ubiegła Pani moje kolejne pytanie. Czy wielkopolscy przedsiębiorcy widzą potencjał w czeskim rynku? GOSPODARKA Tak, wiele firm, jak również kancelarii prawniczych otwiera swoje firmy bądź przedstawicielstwa w Czechach. Mają do dyspozycji profesjonalną pomoc w placówkach tak na terenie Polski, jak i Czech. Są to: Wydział Ekonomiczno-Handlowy przy polskiej ambasadzie w Pradze, Wydział Ekonomiczno-Handlowy przy Ambasadzie Republiki Czeskiej w Warszawie, Czech Trade, Czechinvest, Czesko-Polska Izba Handlowa. Podmioty te wspierają przy poszukiwaniu partnerów handlowych. Więcej informacji można znaleźć na stronie Ambasady Republiki Czeskiej w Polsce: www.mzv.cz/warsaw. CZy są JesZCZe JAKIeś CZesKIe bRAnże „nIeZAgOspODAROWAne”, W KtóRe WARtO InWestOWAć I WIelKOpOlsCy pRZeDsIĘbIORCy pOWInnI ZACZąć W nICh DZIAŁAć. Patrząc z czeskiej perspektywy, Polska należy do krajów z największym zainwestowanym kapitałem z Czech. Obserwujemy wzmożony rozwój wzajemnego handlu między Czechami a Polską. Obie gospodarki wzajemnie uzupełniają się, przy czym potencjał nie został jeszcze wykorzystany. Myślę, że branżą, w której jest dużo do zrobienia, także tu w Wielkopolsce, jest branża 43 Renata Mataczyńska podczas międzynarodowej konferencji naukowej „Václav Havel: Człowiek - Filozof - Pisarz - Historyk” zorganizowanej w kwietniu 2012 r. w Poznaniu Fot. Maciej Męczyński energetyczno-ciepłownicza, gaz łupkowy, ale też branża budowlana, chemiczna, spożywcza, transport i jego infrastruktura, i oczywiście turystyka – dotyczy to zarówno polskiej, jak i czeskiej strony. CO nAleżAŁOby pOpRAWIć We WspóŁpRACy CZesKO-WIelKOpOlsKIeJ? Myślę, że przede wszystkim nie przeszkadzać. Pozwolić naturalnie rozwijać się współpracy gospodarczej, inicjować spotkania partnerskie przy okazji targów na Międzynarodowych Targach Poznańskich. W tym roku w listopadzie zorganizowaliśmy spotkanie robocze izb czeskich i polskich oraz WTC, gdzie zastanawialiśmy się, jak można jeszcze pomóc firmom z różnych branż we wzajemnym poznaniu i nawiązaniu kontaktów handlowych. Jesteśmy niejako przedłużeniem ramienia Ambasady, wspieramy realizację jej projektów i wychodzimy z własnymi inicjatywami, mając oczywiście pełne wsparcie Ambasady, władz lokalnych i samorządowych oraz izb gospodarczych. DZIĘKuJĘ ZA ROZMOWĘ I żyCZĘ pOWODZenIA W KOleJnyCh DZIAŁAnIACh W WIelKOpOlsKO-CZesKIeJ WspóŁpRACy. Również dziękuję. reklama NOWA GALERIA WNĘTRZ PEŁNA ŚWIĄTECZNYCH INSPIRACJI. JEDYNE TAKIE MIEJSCE NA MAPIE POZNAŃSKICH GALERII! www.giantmeble.pl ul. B. Krzywoustego 68, Poznań porady prawne 44 felieton mec. JeRzy KRotosKi zgodnie z opublikowanym przez ministerstwo finansów projektem nowelizacji ustawy o podatkach dochodowych, począwszy od 2013 roku, spółka komandytowo-akcyjna (sKa) ma być traktowana jako podatnik podatku dochodowego od osób prawnych. Rewolucja w opodatkowaniu spółki komandytowo-akcyjnej K onsekwencją tej zmiany będzie podwójne opodatkowanie wypracowywanych przez SKA dochodów, tj. najpierw na poziomie spółki podatkiem dochodowym od osób prawnych, a następnie u wspólników podatkiem dochodowym od osób prawnych lub fizycznych, w zależności od tego czy wspólnikiem jest osoba prawna czy fizyczna. Jeśli planowane zmiany wejdą w życie, będą miały charakter precedensowy. I to pod kilkoma względami. spóŁKA JAK pODAtnIK Po pierwsze, fundamentalna jest istota zmiany, gdyż jedna ze spółek osobowych ma być traktowana jako podatnik podatku dochodowego. Nie jest to rozwiązanie obce innym jurysdykcjom, gdyż tego rodzaju spółka jest podatnikiem w RFN, Francji czy we Włoszech, ale w polskim systemie podatkowym zasadą jest, że spółki osobowe są podatkowo przeźroczyste, tj. podatnikiem podatku dochodowego nie jest spółka, ale są nimi jedynie jej wspólnicy. Szybka zmiana Po drugie, systemową zmianę opracowano stosunkowo szybko, bo najprawdopodobniej w kilka miesięcy. Można podejrzewać, że z pracami w tym zakresie Ministerstwo Finansów na dobre, o ile nie w ogóle, ruszyło po uchwale NSA ze stycznia br. (II FPS 1/11). W uchwale tej sąd uznał, że dochód akcjonariusza spółki jest opodatkowany dopiero w momencie wypłaty dywidendy, a nie – jak to ma miejsce w przypadku pozostałych PLANOWANE ZMIANY WZBUDZIŁY ZASTRZEŻENIA PRZEDSIĘBIORCÓW I EKSPERTÓW PODATKOWYCH. GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 spółek osobowych – na bieżąco w proporcji do udziału w zyskach, bez względu na to, czy dochód zostanie rzeczywiście wspólnikowi przekazany. wbRew inteRPRetacji miniSteRStwa Po trzecie wreszcie, propozycję zmian w opodatkowaniu SKA opublikowano w trzy miesiące po wydaniu przez to samo ministerstwo ogólnej interpretacji, która była dla podatników korzystniejsza od uchwały NSA. O ile bowiem zarówno sąd, jak i ministerstwo uznały, że dochód akcjonariusza SKA podlega opodatkowaniu dopiero w momencie wypłaty dywidendy, o tyle to dopiero ministerstwo jednoznacznie wskazało, że dochód ten może być traktowany jako dochód z działalności gospodarczej. Akcjonariuszom będących osobami fizycznymi pozwoliło to na bezpieczne stosowanie liniowej stawki 19 proc. podatku zamiast skali progresywnej. ZMIAnA ReguŁ gRy Od nowego roku ani uchwała NSA, ani interpretacja MF w żaden sposób podatnikom się nie przydadzą. Nowe zasady opodatkowania mają mieć zastosowanie do dochodów wszystkich SKA, tj. założonych zarówno począwszy od 1 stycznia 2013 r., jak i tych zarejestrowanych wcześniej. Interpretacją Minister zachęcił przedsiębiorców do zmiany formy prowadzenia działalności, a krótko po tym planuje całkowicie zmienić reguły gry. Nie jest to dobry symptom. WątplIWOśCI Planowane zmiany wzbudziły zastrzeżenia przedsiębiorców i ekspertów podatkowych co do wad systemowych nowych rozwiązań, planowanego trybu wejścia zmian w życie oraz przepisów przejściowych. Co ciekawe, wątpliwości w tym zakresie mają nawet Rządowe Centrum Legislacji i Ministerstwo Gospodarki, a więc instytucje rządowe. Dla przykładu – RCL uznało, że planowany sposób opodatkowania dochodów komplementariusza SKA może spotkać się z zarzutem naruszenia konstytucyjnej zasady równości i zasady sprawiedliwości podatkowej, a zakres zmian jest na tyle istotny, że przyjęty w polskiej praktyce miesięczny okres vacatio legis nie wystarczy podatnikom, by się do nich przygotować. W odróżnieniu od pozostałych spółek osobowych dochody wspólników SKA będą opodatkowane podwójnie, a z drugiej strony do dywidend wypłacanych przez SKA najprawdopodobniej nie będzie można stosować zwolnienia z podatku wynikającego z przepisów UE dotyczących opodatkowania dywidend (Dyrektywa Rady 2011/96/UE), gdyż Dyrektywa obejmuje konkretne spółki z danego państwa członkowskiego. Spośród spółek tworzonych na podstawie prawa polskiego wskazano tam jedynie spółkę akcyjną i sp. z o.o. W efekcie może się okazać, że SKA będzie podmiotem opodatkowanym najmniej korzystnie ze wszystkich rodzajów spółek. Artykuł powstał w konsultacji z doradcą podatkowym, Andrzejem Mazurem OKIEM 45 zastanawiam się, jak blisko realizacji politycznych postulatów Kononowicza jest Poznań – „i nie będzie niczego”... na razie spełnia się w jakiś sposób powiedzenie, którego „słynny” pan nie wymyślił: „ch.. bombki strzelił, gwiazdki nie będzie”. To się zaczyna robić coraz mniej śmieszne... – to napisał niedawno jeden z moich znajomych na facebooku. czy miał rację? z Brukseli felieton dr fiLiP KaczMaReK europoseł I nie będzie niczego... T o była jego autorska reakcja na informację medialną o tym, że w ramach planowanych oszczędności miasto Poznań chce zaoszczędzić 75 tys. złotych, rezygnując z instalowania świątecznego (z okazji Bożego Narodzenia) oświetlenia na ulicach miasta. Mój znajomy myli się – to akurat jest śmieszne. Mało śmieszne jest natomiast zaśmiecanie debaty publicznej drobiazgami. Tak, drobiazgami - dlatego, że z perspektywy wielkości zadłużenia miasta, deficytu budżetowego i wielkości samego budżetu – 75 tys. złotych to drobiazg. W Europie o takich kwotach mówi się „peanuts”, czyli orzeszki, a w Polsce cytuje się komediowy film: – „to chyba na waciki”. Na dodatek miasto zdementowało informacje, jakoby miało zamiar nie celebrować Bożego Narodzenia. bóJ O WACIKI Z kolei inna fesjbukowa znajoma dziwi się: „A ja zaczynam się bać, że jest gorzej, niż myślimy, skoro Grobelny chwyta się już takich rzeczy, że rezygnuje z czegoś, co kosztuje np. 75 tys. zł. Nie milion, nie 2 mln, lecz 75 tys.! Szanowana Pani – w tym nie ma nic dziwnego! W sensie finansowym od wielu lat dyskusje budżetowe w Radzie Miasta Poznania koncentrują się wokół detali, a nie wielkich i znaczących finansowo kwot. Działo się tak z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze – sporo radnych zakłada, że władze miasta kierują się w swoich działaniach zdrowym rozsądkiem i tradycyjnymi wielkopolskimi wartościami – odpowiedzialnością, obywatelskim zaangażowaniem, zrozumieniem mechanizmów rynkowych, oszczędnością. Niewiarygodne przygody Wydziału Oświaty czy sposób w jaki był budowany Stadion Miejski ukazują wyraźnie, że przekonanie o wielkopolskich cechach władz miasta było pobożnym życzeniem, a nie codzienną praktyką. kto czego nie ogaRnia Po drugie – radni miejscy nie mają niestety realnego wpływu na rzeczywiste wykonywanie budżetu. Były lata, gdy budżet miasta był zmieniany 8 razy w ciągu roku. To, że coś jest „w budżecie”, nie oznacza, iż musi być naprawdę zrealizowane, i odwrotnie – wiele zadań nie było wpisanych w pierwot- nych wersjach bużetu, a potem okazywało się, że „muszą” być dopisane. Na dodatek, z całym szacunkiem dla zdecydowanej większości radnych, mówimy o kwotach, których oni nie ogarniają. Nie ogarniają między innymi dlatego, że za swoją pracę na rzecz miasta otrzymują mniej więcej 2 tys. złotych miesięcznie. 77 MIlIOnóW nA IgRZysKA Nowość sytuacji polega na tym, że tym razem sytuacja finansowa miasta jest naprawdę bardzo zła. Prezydent chyba nie wyczuwa powagi sytuacji, bo z uporem godnym lepszej sprawy naciska na radnych, aby pozwolili mu wydać w niedalekiej przyszłości prawie 77 mln złotych na... igrzyska. Tak, tak – ściślej na Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie. Ten projekt byłby realizowany, gdyby Poznań wygrał rywalizację o prawo organizowania tej imprezy w 2018 roku. Radni chyba nie ustąpią, bo coraz więcej mieszkańców domaga się nie igrzysk, tylko utrzymania jakości życia i pułapu indywidualnych kosztów. PREZYDENT Z UPOREM GODNYM LEPSZEJ SPRAWY NACISKA NA RADNYCH, ABY POZWOLILI MU WYDAĆ W NIEDALEKIEJ PRZYSZŁOŚCI PRAWIE 77 MLN ZŁOTYCH NA... MŁODZIEŻOWE IGRZYSKA OLIMPIJSKIE, JEŚLI OTRZYMAMY PRAWO DO ICH ORGANIZACJI W 2018 ROKU. Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 46 PODRÓŻE FOTO: DERTOUR GmbH & Co. KG Poznaj smaki Europy Zapraszamy na weekendowe podróże do europejskich metropolii, które kuszą nie tylko zabytkami, ale także narodowymi specjałami i przysmakami. Dzięki dogodnym połączeniom kolejowym Deutsche Bahn mogą Państwo w komfortowych warunkach, bezpiecznie i – co najważniejsze – za niewielkie pieniądze dotrzeć do najpiękniejszych miejsc Europy. N iemcy należą do największych producentów piwa. To w tym kraju piwo stanowi podstawę trunków i nie może go zabraknąć podczas żadnego obiadu. Do stolicy naszych zachodnich sąsiadów można bezproblemowo dotrzeć pociągiem Berlin – Warszawa Express z Poznania już od 19 EUR, a z Warszawy od 29 EUR w jedną stronę. Berlin zauroczy każdego – pełną rozmachu architekturą i urbanistyką, połączonym z niezwykłym położeniem na brzegu kilku rzek i jezior. Holenderskie sery znane są na całym świecie, a eksportowane już od średniowiecza. Aby rozsmakować się tym specjałem, warto wybrać się na weekend do stolicy Holandii. Z Poznania do Amsterdamu kursuje GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 codziennie pociąg nocny, a bilet można nabyć już od 29 EUR w jedną stronę. Amsterdam, ze swoją mnogością kanałów, kafejek i muzeów, jest w stanie zagwarantować każdemu turyście niezapomniane wrażenia. Smakoszy czekolady zachwyci podróż do największego imperium tego przysmaku w Europie. Z Berlina do stolicy Belgii kursuje kilka pociągów dziennie, a najtańszy bilet można nabyć już za 39 EUR w jedną stronę. Bruksela, najważniejszy ośrodek Unii Europejskiej, jest największym miastem kraju, siedzibą króla i parlamentu oraz miejscem kosmopolitycznym, gościnnym i tolerancyjnym. Fondue jest bardzo popularną potrawą szwajcarską, którą przyrządza się z jednego lub kilku odmian sera. Podaje się ją w specjalnym naczyniu zwanym caquelon. Dzięki ofercie Deutsche Bahn podróżni mają możliwość skorzystania z bezpośredniego połączenia nocnego z Berlina do Zurychu od 39 EUR w jedną stronę. Zurych to miasto wszechstronne, oferujące ciekawe zabytki, bogatą kulturę, wiele tras turystycznych i rowerowych, a wszystko w otoczeniu ośnieżonych szczytów Alp. Słoneczna Italia słynie z najlepszej kawy na świecie, mającej niepowtarzalny smak i aromat. Prawdziwi pasjonaci tego czarnego napoju mogą skorzystać z połączenia kolejowego z Berlina do stolicy Włoch od 39 EUR w jedną stronę. Rzym, „Wieczne Miasto”, położone na siedmiu wzgórzach, ma do zaoferowania wiele atrakcji, wspaniałą pogodę, bezcenne zabytki, romantyczne zaułki, PODRÓŻE 47 Więcej informacji na stronie: www.biletykolejowe.eu. Za pośrednictwem TSS Polska Touristik Service System Sp. z o.o. można nabyć wszystkie bilety kolejowe oferowane przez Deutsche Bahn oraz zarezerwować hotele. Zachęcamy do kontaktu telefonicznego (61 8288 160) lub drogą elektroniczną: [email protected]. FOTO: DERTOUR GmbH & Co. KG małe zaciszne place oraz parki tonące w zieleni. Francuskie wina są najbardziej cenione na świecie, co ma potwierdzenie w ich jakości i precyzji wytwarzania tego szlachetnego trunku. Deutsche Bahn oferuje kilka połączeń kolejowych z Berlina do Paryża, w tym jedno bezpośrednie, komfortowym pociągiem nocnym City Night Line od 39 EUR w jedną stronę. Co roku Paryż odwiedza około 30 milionów turystów. Jest to jedno z najbardziej znanych i charakterystycznych miast na kuli ziemskiej. Kuchnia czeska to prawdziwe bogactwo smaków, szczególnie dla wielbicieli tradycyjnych dań przyrządzanych według starych receptur. Czeski smak to przede wszystkim knedliki, choć oczywiście są zwykle tylko dodatkiem do potrawy, a rzadziej daniem głównym. Najwięcej lokali znajduje się w Pradze, która, jak na stolicę przystało, jest najbardziej obleganym turystycznie miastem Czech. Do Pragi kursuje bezpośredni pociąg z Berlina, a bilet można nabyć od 39 EUR w jedną stronę. Austria słynie ze swoich wspaniałych i smacznych ciast i ciasteczek. Najbardziej znanym wypiekiem jest oczywiście strudel, nadziewany przeróżnym nadzieniem, najczęściej jednak owocami. Wiedeń to przepiękne miasto z bogatą historią, wspaniałą architekturą, wyszukaną rozrywką i specyficzną kuchnią. Z Berlina do stolicy Austrii kursuje bezpośredni pociąg, a bilety w ramach oferty Europa Spezial można nabyć od 39 EUR w jedną stronę. Kulinarna sztuka węgierska należy do bardziej znanych i charakterystycznych w Europie. Nam kuchnia Madziarów kojarzy się przede wszystkim z papryką, mięsnym gulaszem i daniami z cebuli, a najsłynniejszą potrawą jest oczywiście leczo. Stolica Węgier, jedno z najpiękniejszych miast naszego kontynentu, zachwyci każdego malowniczym położeniem, wspaniałymi budowlami i majestatycznymi mostami. Deutsche Bahn oferuje trzy razy dziennie bezpośrednie połączenie z Berlina do Budapesztu w cenie od 39 EUR w jedną stronę. Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 48 LIFESTYLE Trzyma się drogi! TEKST | Piotr Nowak W poprzednim numerze przedstawialiśmy test nowego BMW serii 5. Tym razem kolej na odwiecznego konkurenta ze Stuttgartu. Przed Państwem Mercedes klasy E ostatniej generacji. M ercedes od samego początku swojego istnienia był synonimem elegancji, stylu oraz ekskluzywności, a także trwałości, o czym zaświadczyć mogą użytkownicy tak uwielbianego przez naszych rodzimych taksówkarzy modelu W124. Mówiąc Mercedes myślimy – solidny, ale zaraz potem dodajemy „i drogi”. Czy solidność oraz luksus znane od lat przetrwały w świecie, w którym styl, ergonomia i rozwiązania (niekiedy rewolucyjne) ułatwiające życie użytkownikom stały się mniej ważne niż suma nakładów i potencjalnych kosztów podliczona w fabryce? Na to i na wiele innych pytań starałem się odpowiedzieć, odbierając z salonu Mercedesa E220 CDI Avantgarde – wartego, według cennika – 222000 zł brutto. GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 Ta nowoczesna elegancja! Z zewnątrz E-klasa prezentuje się wyśmienicie, na pierwszy rzut oka widać, że model W212 ma w sobie DNA poprzedników i nawiązuje do bogatej historii modelu. Ostre kąty przodu, charakterystyczny grill, gwiazda na masce oraz przepięknie poprowadzona linia nadwozia i masywny tył auta zachowują charakter dostojności i elegancji. Projektanci nie zapomnieli jednak o lekko drapieżnych motywach nadwozia (kształt lamp, kąt pochylenia), tak więc w żadnym wypadku nie możemy mówić, że auto wydaje się z zewnątrz nudne. Trochę inaczej jest wewnątrz. Rozczarowała mnie niestety jakość materiałów, z których wykonana jest deska rozdzielcza (rodem z samochodów produkowanych w Korei) oraz tapicerka (ARCTICO – dodawana w standardzie). Kolejnym „mankamentem” okazała się dźwignia zmiany biegów umiejscowiona w… kolumnie kierownicy. Nie za bardzo rozumiem, czemu miało służyć zastąpienie normalnej dźwigni na panelu wewnętrznym, zelektronizowaną wersją czegoś, co było popularne tylko w jednym miejscu na ziemi… w USA. I to dawno temu. W wyższych klasach (m.in. AMG) wszystko jest już na swoim miejscu, niestety tu nie obyło się bez irytacji. Byłem również zdziwiony położeniem przełącznika kierunkowskazów. Jest ustawiony nisko, dosyć nienaturalnie w odniesieniu do innych modeli, którymi miałem okazję jeździć. Okazało się jednak, że nie ma z tym najmniejszego problemu, i po pewnym czasie to rozwiązanie bardzo przypadło mi do gustu. Pozostałe elementy wnętrza to naprawdę solidna niemiecka robota. Design zegarów (tradycyjnie z dużym prędkościomierzem umieszczonym centralnie) to klasa sama w sobie. Siedzenia i kanapa z tyłu zapewniają komfort nawet przy kilkugodzinnej podróży, a miejsca jest na tyle dużo, że pięć postawnych osób nie będzie musiało się rozpychać w trakcie jazdy. LIFESTYLE 49 Dla osób z dużym bagażem stworzono 540 litrowy bagażnik. no to jedziemy! Wyruszając nową E-klasą w trasę, nie musimy mieć żadnych obaw ani o komfort podróży ani o prowadzenie się pojazdu. Zawieszenie zastosowane w tym modelu jest jednym z najlepszych jakie miałem okazję w ostatnim czasie przetestować. Wyboje na drodze, nierówności czy nawet nieasfaltowa nawierzchnia to żaden problem. W środku panuje prawie całkowita cisza, nic nie trzęsie, nie stuka. Samochód reaguje sprawnie na każdą zmianę kierunku jazdy (dzięki świetnyemu układowi kierowniczemu) i nie robi sobie nic z przeciwności stawianych mu przez polskie drogi. Mówiąc krótko – brawo Mercedes i brawo E-klasa! Trochę gorzej wypada jednak dynamika. Silnik 220 CDI ma 170 koni mechanicznych, jak dla mnie trochę mało, aby sprawnie przyśpieszać ważącym prawie 1700 kg autem. Również automatyczna, siedmiobiegowa skrzynia nie ułatwia nam tego zadania, pierwsze dwa biegi są za bardzo przeciągnięte, co przekłada się na hałas od zbyt wysokich (niepotrzebnie) obrotów. Inaczej jest w momencie kiedy już jesteśmy rozpędzeni – wtedy silnik nie ma problemów z wykorzystaniem pełnej mocy (w zakresie od 3000 do 4200 obrotów) i w dobrym, dającym poczucie pewności, tempie przyspiesza do zadanej prędkości. Warto wspomnieć, że duży udział ma w tym przyzwoity moment obrotowy – 400 Nm. W mieście natomiast pomaga nam system BlueEFFICIENCY ze standardowym systemem ECO start-stop. Dzięki temu systemowi zużycie paliwa zmniejsza się diametralnie, chociaż nie udało mi się zbliżyć do zużycia opisywanego przez producenta. Mercedes twierdzi że E-klasa w tej gamie silnikowej średnio spala 5,3 l/100 km. Mój wynik 7,1 l/100 km był jednak zadowalający. Podsumowując – jak na tak duże gabaryty (długość 4868 mm, rozstaw osi 1614 mm), Mercedes prowadzi się łatwo, pewnie i komfortowo, a sama jazda sprawia przyjemność. Warto też dodać, że w trakcie podróży czuwa nad nami system ATTENTION ASSIST, który rozpoznaje reakcje kierowcy przy prędkościach w zakresie od 80 do 180 km/h i w przypadku zmęczenia alarmuje o konieczności odpoczynku. Do tego sytemu można również dokupić system rozpoznawania znaków drogowych oraz system pasa ruchu – monitorującego „martwą strefę” za nami. dobę przez 2 lata, bez limitu kilometrów. Producent proponuje również przedłużenie gwarancji nawet do 5 lat – jest to jednak dodatkowy koszt 4000 zł netto oraz ogranicza limit kilometrów do 100 tysięcy. Pracownik salonu poinformował mnie również, iż jest możliwość wykupienia pakietu serwisowego, który spłacamy z ratą samego pojazdu. Nowa E-klasa to auto dobre, nadające się dla osób lubiących komfortową jazdę i wygodę wnętrza. Niestety w tej cenie można by spodziewać się bogatszego wyposażenia standardowego oraz lepszej jakości materiałów. Cenowo alternatyw jest wiele, ale mnie do tego samochodu przekonuje, opisane wcześniej zawieszenie. To głównie z tego względu należałoby rozważyć zakup, myślę, że udanego następcy legendarnej W124. MÓWIĄC MERCEDES, MYŚLIMY – SOLIDNY, ALE ZARAZ POTEM DODAJEMY „I DROGI”. CZY SOLIDNOŚĆ ORAZ LUKSUS ZNANE OD LAT PRZETRWAŁY W ŚWIECIE, W KTÓRYM STYL, ERGONOMIA I ROZWWIĄZANIA UŁATWIAJĄCE ŻYCIE STAŁY SIĘ MNIEJ WAŻNE NIŻ SUMA NAKŁADÓW I POTENCJALNYCH KOSZTÓW PODLICZONA W FABRYCE? zawSze ubezPieczeni Przed awariami jesteśmy chronieni pakietem gwarancyjnym z opcją assistance, działającą przez 24 godziny na Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 50 LIFESTYLE Wolniej znaczy lepiej Czy w dobie ekspresowych pożyczek, błyskawicznych przelewów i ultraszybkiego Internetu da się na chwilę zwolnić tempo naszego życia? Może to nie my powinniśmy dopasowywać się do grafiku i terminarza, tylko ustalać go według własnego rytmu dnia. Życie w ciągłym pośpiechu i robienie wszystkiego szybciej i lepiej jest stresujące, a przez to niezdrowe. Jak to zmienić? Odpowiedzią może być Slow Life. O 6.00, dzwoni budzik. Chociaż dopiero otwierasz oczy, już jesteś zmęczony. W twojej głowie pojawiają się jak błyskawica myśli o wszystkich obowiązkach, które czekają na ciebie tego dnia. Ich ogrom jest przytłaczający, czujesz, że znowu masz za mało czasu. Spoglądasz na zegarek po raz pierwszy. Nerwowo wstajesz z łóżka. W 15 minut bierzesz prysznic, ubierasz się, jesz śniadanie i wychodzisz z domu. Jak to możliwe? Cały plan opracowałeś wcześniej do perfekcji: kawa na wynos, na śniadanie batonik, którego jesz w trakcie zapinania GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 koszuli. W samochodzie zerkasz na zegarek po raz drugi. Kiedy utkniesz w korku na jednej z ulic prowadzących do centrum, będziesz spoglądał na niego co chwilę, patrząc, jak nieubłaganie mijają kolejne minuty. Czarne myśli zbierają się jak chmury burzowe: „spóźnię się na zebranie”, „szef znowu wezwie mnie do siebie na rozmowę”, „kolejny klient będzie zniecierpliwiony”. Życie na tak wysokich obrotach musi odbić się na naszym zdrowiu psychicznym i fizycznym. Dwaj psychiatrzy, Thomas Holmes i Richard Rahe, udowodnili, że istnieje statystyczny związek pomiędzy ilością stresujących wydarzeń w naszym życiu a prawdopodobieństwem zapadnięcia na ciężką chorobę. Długotrwały stres może doprowadzić do bezsenności, nerwic, a nawet depresji. Spada odporność naszego organizmu, przez co stajemy się bardziej podatni na infekcje, choroby serca czy wrzody. STOP! Stańmy na chwilę i zastanówmy się, czy tego właśnie chcemy? Czy po to każdego dnia pędzimy i przekraczamy granice własnych możliwości? A może nasze życie też może być „slow”? Zaczęło się od jedzenia Za początek ruchu slow uważa się rok 1986, kiedy to Carlo Petrini wszczął protest przeciwko otwarciu nowej restauracji McDonald's na Piazza di Spagna w Rzymie. Właśnie Petriniego uważa się za założyciela międzyna- LIFESTYLE rodowego ruchu Slow Food. Choć na początku organizacja protestowała tylko przeciwko rosnącej popularności barów fast food, szybko poszerzyła obszar swojej działalności i znalazła zwolenników na całym świecie. Głównym założeniem filozofii Slow Food jest jedzenie ekologicznych produktów lokalnych, a także celebrowanie posiłków zamiast „wrzucania” jedzenia do żołądka. – Czas spożywania posiłku ma duży wpływ na nasze zdrowie. Jedzenie w pośpiechu, w biegu czy na stojąco może powodować różne dolegliwości ze strony układu pokarmowego: zgagę, wrzody żołądka albo zaparcia czy biegunki. Posiłki najlepiej jeść w spokoju, przy stole, w pozycji siedzącej – tłumaczy dietetyk, Agata Machalla. Dbający o dobrą formę również powinni zwolnić tempo spożywania posiłków. – Impuls informujący ośrodek sytości w mózgu, że jesteśmy już najedzeni, dochodzi do niego po 15-20 minutach. Jeśli jemy w pośpiechu, to zjadamy dużo więcej pokarmu, niż potrzebujemy – dodaje Machalla. Jeżeli stoimy przed wyborem – fast czy slow food – zdecydowanie powinniśmy wybrać drugi model odżywiania się. Fast food zawiera dużo niezdrowych chemicznych konserwantów, a także tłuszczu i soli, które w nadmiarze mogą doprowadzić do wielu schorzeń układu krążenia. – Jedzenie typu slow, które jest odpowiednio przygotowywane, nie zawiera konserwantów ani pozostałości pestycydów i jest bardziej wartościowe od pustych kalorii fastfoodowych. Co więcej, ewolucyjnie nasz organizm jest lepiej przystosowany do spożywania lokalnych produktów z naszej strefy klimatycznej. To znaczy, że łatwiej będzie nam przyswoić cenne witaminy i mikroelementy z polskiej gruszki i jabłka niż egzotycznego owocu z innej części świata – wyjaśnia dietetyk. Wolniej w różnych dziedzinach Slow Life jest filozofią życia polegającą na polepszeniu go na płaszczyźnie osobistej, wspólnotowej i środowiskowej. Dzięki spowolnieniu zdobywamy czas potrzebny na dogłębne przeżywanie i delektowanie się wszystkimi wydarzeniami naszego życia. Upraszczamy je i pozbywamy się wszystkiego, co nas rozprasza – w ten sposób mamy więcej czasu na to, co dla nas najważniejsze. – W dzisiejszych czasach nieustannie bombardowani jesteśmy mnóstwem bodźców zewnętrznych. Nasz umysł musi je ciągle selekcjonować, żeby nie zwariować. Spowolnienie życia – wyciszenie się, chwila refleksji, umilenie sobie dnia ulubionym posiłkiem, a nawet stosowanie technik relaksacyjnych – mogą mieć bardzo pozytywny Jak zwolnić? Odżywiaj się zdrowo. Potrawy gotuj z lokalnych produktów. Znajdź czas na spokojny posiłek. Większą uwagę zwróć na relacje z ludźmi. Celebruj czas spędzany z bliskimi. Po pracy i w weekend wyłącz firmową komórkę, nie odbieraj służbowego maila. Bez poczucia straconego czasu realizuj swoją pasję. Rób wszystko, co sprawi ci radość! Nie pozwól, by ciągła pogoń za awansem przysłoniła ci najcenniejsze dla ciebie rzeczy. wpływ na naszą psychikę. Wykonywanie czynności, które przynoszą nam satysfakcję i spełnienie, polepsza nasz nastrój i nastawienie do świata – mówi psycholog Natalia Wiatrowska. Na ideologię Slow Life składa się wiele mniejszych podkategorii, które skupiają się na zwolnieniu w danej dziedzinie życia. Na przykład Slow Travel dotyczy podróżowania i opiera się na przekonaniu, że już sama podróż powinna być wypoczynkiem, a nie tylko środkiem w dotarciu do celu. W trakcie takiego slow wypo- 51 czynku nie zaliczamy jak największej ilości atrakcji turystycznych według listy, tylko poznajemy klimat i kulturę danego miejsca. Samolot zamieniamy na rower. Bliższe wycieczki nie muszą być gorsze od tych na drugi kraniec świata. – Ważne, żeby w trakcie wakacji złapać oddech i rzeczywiście się zrelaksować. Róbmy podczas urlopu to, co sprawia nam radość, a nie to, co wypada robić – dodaje Wiatrowska. Slow może być nie tylko podróżowanie, ale także... życie w mieście! Cittaslow, czyli idea powolnych miast, powstała na gruncie europejskim. W takich miasteczkach ogranicza się ruch samochodowy, tworzy więcej deptaków i ścieżek rowerowych. Dzięki temu zdecydowanie obniża się poziom hałasu w mieście, korków, a co za tym idzie – tempo życia. W slow-miastach inwestorzy stawiają na lokalne produkty i miejscowe usługi. Supermarkety zastępowane są sklepikami ze zdrową żywnością. Na cittaslowpolska.pl znaleźć można listę miast, które przystąpiły do organizacji. Mieszkańcy polskich miast, takich jak Biskupiec, Bisztynek, Lidzbark Warmiński, Murowana Goślina, Nowe Miasto Lubawskie i Reszel, też zwolnili i dołączyli do Cittaslow. Żeby żyć w stylu slow, nie trzeba jednak zmieniać miejsca zamieszkania. Na dobry początek wystarczy parę drobnych zmian w życiu codziennym. – Slow Life to podejmowanie świadomych wyborów. Jeżeli biegniemy, to nie po to, by zdobyć cel, ale dlatego, że lubimy biegać. W trakcie wykonywania codziennych obowiązków zastanówmy się, czy wszystkie są dla nas dobre i czy warto brać na swoje barki kolejne zobowiązania. Chciwe dążenie do nowych, lepszych rzeczy nie ma końca i przynosi tylko następne dawki stresu. Musimy nauczyć się cieszyć tym, co mamy – podsumowuje psycholog. Znajdźmy czas dla bliskich, poszukajmy małych radości w każdym dniu tygodnia. To przyniesienie nam zadowolenie, które doda energii i poszerzy nasze horyzonty. Wolniej i mniej, może znaczyć lepiej! Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 52 LIFESTYLE Nowa siedziba dla Ottinger Davidoff Group Oettinger Davidoff Group planuje przebudować swoją bazylejską siedzibę do 2015 roku. Od 1930 roku siedziba firmy znajduje się przy wjeździe do Bazylei, w bezpośrednim sąsiedztwie stacji kolejowej. To doskonale zlokalizowane miejsce, mieszczące się przy Nauenstrasse 73, ma pozostać siedzibą firmy. I stniejący budynek ma zostać zburzony, a na jego miejscu powstanie nowoczesna, szklana konstrukcja, wsparta na filarach kształtem przypominających cygara Davidoff. Mając na uwadze konieczność rozbiórki starego budynku, planuje się, że wszystkie potrzebne dokumenty uda się skompletować do końca 2012 roku, tak aby w połowie przyszłego roku móc rozpocząć budowę nowej siedziby, której zakończenie planowane jest na drugą połowę roku 2015. Prawie 5000 metrów powierzchni Nowy projekt budynku powstał przy współpracy z Diener & Diener Architects w Bazylei. Szacowany koszt budowy wynosi około 33 milionów franków szwajcarskich. W nowej siedzibie firma Oettinger Davidoff Group będzie dysponowała 4620 metrami kwadratowymi powierzchni, włączając w to wszystkie poziomy oraz parking. Około 25% z tej powierzchni przeznaczone zostanie do wynajmu innym podmiotom. Przy planowaniu rozkładu przestrzeni, zarząd firmy zdecydował się na wykorzystanie modelu otwartej przestrzeni z indywidualnymi stanowiskami, która dostosowana zostanie do specyficznych wymagań poszczególnych działów. Oczywiście, znajdzie się też miejsce na palarnie, walk-in humidor, pokoje spotkań, sale konferencyjne oraz stołówkę dla pracowników, klientów i gości. Kamień milowy Hans-Kristian Hoejsgaard, prezes i dyrektor generalny Oettinger Davidoff Group, jest zadowolony z tego przed- GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 sięwzięcia: „Otwarcie w 2015 roku nowej siedziby Oettinger Davidoff Group będzie kolejnym kamieniem milowym w historii firmy. Oettinger Davidoff Group znajduje się w fazie transformacji, która ma przekształcić firmę w postępowe, międzynarodowe przedsiębiorstwo o nowoczesnym modelu zarządzania i łatwości komunikowania. Jednym z elementów rozwoju firmy będą również przenosiny do nowej siedziby w 2015 roku. Wspaniały nowy budynek, do którego będziemy mogli się przenieść w ciągu kilku najbliższych lat, będzie stanowił inspirujące i przyjemne miejsce pracy, w którym będziemy mogli realizować nasze ambitne cele. Specjalne podziękowania kieruję do Diener & Diener Architects. Dzięki ich kreatywności i skrupulatności w projekcie udało się skutecznie połączyć wizję właściciela ze wspaniałą historią firmy i jej planami na przyszłość”. Tradycja z nowoczesnością Roger Diener z Diener & Diener Architects wyraził natomiast swoje zadowolenie: „Pielęgnowanie historii firmy Oettinger Davidoff Group z jednoczesnym kreatywnym jej wykorzystaniem, wywołało u nas szczególną fascynację. Tę strategię postanowiliśmy przełożyć na projekt architektoniczny. Projekt „Maison Davidoff ” jest tego wyrazem. Łączy on w sobie tradycyjne motywy architektoniczne ze zrównoważonym budownictwem i nowoczesnymi technologiami w tej dziedzinie. W środku tworzone są lekkie, nowoczesne, ułatwiające komunikację przestrzenie. Dwa czynniki determinowały pomysł na „Maison Davidoff ” na Nauenstrasse: tożsamość, jaką zyskało to miejsce przez ponad 70 lat, kiedy znajdowała się tu siedziba firmy, oraz doskonała lokalizacja koło stacji i najbardziej ruchliwych ulic miasta. Tworzą one przypadkowe warunki dla projektu, który ma doprowadzić do inspirującego spotkania z „Maison Davidoff ”. Dyskretne zmiany w kształcie i kolo- LIFESTYLE 53 rze budynku nadają mu wyjątkowego charakteru. Projekt subtelnie nawiązuje również do krajów, w których pielęgnuje się tytoniową tradycję”. Zmiana kulturowa Beat Hauenstein, kierownik projektu ze strony Oettinger Davidoff Group, dodaje: „To ekscytujące i fascynujące wyzwanie, by poprzez nowy budynek wnieść znaczący wkład w zmianę kulturową, podobnie, jak pogodzenie konfliktu między technologicznymi możliwościami a specyficznymi wymogami użytecznymi z jednej strony i sprawieniem, by było to możliwe i finansowo opłacalne – z drugiej”. Dziękujemy firmie Ottinger Davidoff Group za udostępnione materiały. Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 54 LIFESTYLE GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 LIFESTYLE 55 Z Krzysztofem Horałą, prezesem zarządu firmy Hörmann Polska, malarzem rozmawiała Natalia Wrońska. Czy to prawda, że maluje Pan już 30 lat? Zgadza się, sztuka zawsze była mi bliska. W szkole średniej marzyłem, by pójść na architekturę. Jednak nauczyciele skutecznie zniechęcali uczniów chcących się kształcić w kierunkach artystycznych. Uważano, że człowiek może więcej zyskać, jeśli pójdzie na politechnikę. I rzeczywiście – ja politechnikę po tych namowach wybrałem. Ale artystyczna dusza nie dawała o sobie zapomnieć. Tak. Cały czas malowałem, choć ze zmienną intensywnością. Robiłem to z potrzeby samorealizacji, ale także dlatego, że to przyjemne zajęcie w wolnym czasie. Ostatnie lata to zdecydowanie większa aktywność malarska, prawda? Kiedyś nie było tak dużego zainteresowania tym, co robiłem. Malowałem raczej dla siebie. Dopiero gdy zacząłem robić to za pomocą kropek, do czego zainspirowała mnie sztuka aborygeńska, moje obrazy zostały zauważone. A zainteresowanie innych spowodowało, że zacząłem pokazywać swoją sztukę w różnych miejscach. Kilka obrazów też sprzedałem. Sztuka aborygeńska? Dlaczego właśnie ona Pana zainspirowała? Byłem kiedyś w Poznaniu, w galerii „r”, na wystawie obrazów jednego z twórców australijskich. To, co mnie zachwyciło, to ich trójwymiarowość. Rozłożone na płótnie kręgi w odpowiednich kolorach dawały wrażenie niesamowitej głębi. Jakiś czas później pomyślałem, że w podobny sposób można przedstawiać wiele rzeczy. Tematyka, kształty – tutaj otwiera się ocean możliwości. Sama technika z kolei pozwala, na tworzenie w sposób w miarę prosty, ciekawych, dekoracyjnych obrazów. Dekoracyjność właśnie to ich największy atut. Właśnie, technika! Może Pan coś więcej o niej powiedzieć? Podstawą jest zagruntowane płótno pomalowane akrylem na czarno. Później, za pomocą rurki, na leżące płasko płótno nakładam kropki z farby akrylowej. Sam na to wpadłem – to najwygodniejszy sposób nanoszenia kropek. Jeśli chodzi zaś o tonację, to podobnie jak artyści australijscy używam tylko kilku kolorów, tzw. barw ziemi – są to ugier, umbria, siena, czerń, biel. Wbrew pozorom taka kolorystyka mnie nie ogranicza. Jak na razie, bardzo mi odpowiada, choć nie przeczę, że w przyszłości zmienię ją na inną. Jak długo trwa namalowanie jednego obrazu? Wydaje się, że to długa, wymagająca cierpliwości praca. Nie ukrywam, że namalowanie jednego obrazu to dość długi proces. Zresztą, patrząc na dane płótno, można wskazać, przez jaki czas ono powstawało. Krąg w danym kolorze maluję tylko jeden dzień i czekam, aż wyschnie farba – nie chcę zamazać wcześniej naniesionych kropek. W zależności od tego, ile kręgów ma dany obraz, jego namalowanie trwa od 20 do 30 dni. Biorąc pod uwagę fakt, że artystycznie pracuję głównie w weekendy, to jedno płótno może powstawać nawet pół roku. Powiedział Pan wcześniej, że zaletą tworzonych przez Pana obrazów jest ich dekoracyjność. Czy znaczy to, że maluje Pan abstrakcję? Nie do końca. Wydaje mi się, że zawsze w jakiś sposób odnosimy się do rzeczywistości, a to, co robimy, nigdy nie jest odrealnione. Nawet w abstrakcji jest zamknięta trójwymiarowość tego, co nas otacza. Oczywiście w różnych obrazach mam różne pomysły. Na początku malowałem różnokolorowe koła nachodzące na siebie. Potem zastąpiłem je kręgami z kropek – to było naturalne przejście z jednego w drugie. Kręgi miały wiele wersji – małe, duże, symetryczne, niesymetryczne. Z czasem zacząłem szukać też innych kształtów. W ten sposób powstał cykl tzw. wyobłości. Z kolei ostatnio za pomocą kropek zacząłem malować głowy postaci przypominających totemy. Czy swoimi pracami dekoruje Pan dom? Oczywiście, wiele obrazów wisi w domu, choć nie ukrywam, że nie jestem w stanie zmieścić ich wszystkich. Sporo prac wisi w siedzibach firmy Hörmann w Poznaniu, w Sosnowcu i Warszawie. No i w galeriach! Tak jak wcześniej powiedziałem – od pewnego czasu pokazuję swoją sztukę w różnych miejscach. W październiku obrazy moje oraz ośmiu innych twórców można było oglądać na Termach Maltańskich na wystawie zorganizowanej we współpracy z galerią Perlegal ze Skórzewa. Krzysztof Horała prezes zarządzu Hörmann Polska Sp. z o.o. To niejedyna wystawa, na której wystawił Pan swoje obrazy. Niejedyna. W czerwcu, również dzięki galerii Perlegal, swoje płótna zaprezentowałem w Parlamencie Europejskim. Odbyło się to w ramach wystawy „Awangarda wokół Wielkopolski”, na której swoje prace prezentowali: malarze – Katarzyna Zygadlewicz, Tomasz Akusz – oraz fotograf – Filip Wendland. Brałem też udział w wystawie „Artyści godni Poznania” w Urzędzie Miasta. Z grupą poznanych tam artystów wystawiłem swoje obrazy również w Lesznie i Stęszewie. Czy malarstwo wykształca pewne cechy przydatne w biznesie? Wydaje mi się, że są to odrębne dziedziny. Zarządzanie firmą to dla mnie praca zawodowa. W niej bardziej się przydają cechy, które wyrabia sport – wytrwałość w dążeniu do celu, determinacja. Sztuka natomiast istnieje poza życiem zawodowym, jest gdzieś obok. Dla wielu ludzi jest ona jednak bardzo ważna. Co więcej, uważam, że każdy potrzebuje kontaktu ze sztuką. Jedni robią to w sposób konsumpcyjny, czyli chodzą do teatru, opery, kina, na koncerty, w ostateczności oglądają telewizję. Inni z kolei sami coś tworzą – muzykę, obrazy, grafiki, zdjęcia. Ja jestem twórcą i dla mnie sztuka jest pewnego rodzaju odskocznią, sferą, w której mogę czasem odpocząć od problemów pracy zawodowej. To drugie pole, na którym mogę zrobić coś konkretnego. Nr 5 2012 GŁOS BIZNESU 56 KRONIKA Wielkopolski Kongres Kobiet 25 października w Auli Artis Wyższej Szkoły Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa odbył się I Wielkopolski Kongres Kobiet. Stowarzyszenie Kongres Kobiet dąży do zdecentralizowania swojej działalności poprzez aktywniejszą i częstszą działalność regionów. Organizatorami Wielkopolskiego Kongresu Kobiet były: Wielkopolski Związek Pracodawców, Stowarzyszenie Kongres Kobiet, Klub Kobiet Przedsiębiorczych, oraz Stowarzyszenie Kobiet Konsola. W trakcie 5 paneli plenarnych ponad 25 panelistek dyskutowało m.in. o kobiecej wizji miast i regionów, przedsiębiorczości i potencjale tkwiącym w różnorodności pracowników i mieszkańców. Dyskusje dotyczyły przedsiębiorczości i aktywności kobiet, czynników, które ułatwiają i utrudniają codzienną działalność kobiet. Wśród panelistek znalazły się m.in.: minister Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, Henryka Bochniarz (Prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan), prof. Magdalena Środa (filozofka, etyczka, feministka) Solange Olszewska (Prezeska Solaris Bus&Coach S.A.). W trakcie spotkania wypracowane zostały postulaty Wielkopolskiego Kongresu Kobiet: • utworzenie regionalnej sieci współpracy kobiet i na rzecz kobiet, • wprowadzenie w życie rozwiązań dot. pieczy zastępczej, opieki żłobkowej oraz sieci wiejskich centrów edukacyjno-kulturowych. Zapobieżenie likwidacji świetlic środowiskowych z początkiem 2013 r, • tworzenie rozwiązań ułatwiających godzenie pracy i życia rodzinnego, planowanie czasu pracy dostosowanego do potrzeb rodziny. 28 września 2012 roku odbyła się uroczysta gala dwudziestolecia Wielkopolskiej Izby Budownictwa zorganizowana pod honorowym patronatem Sławomira Nowaka ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej. Dr inż. Marek Szczęsny, prezydent rady Wielkopolskiej Izby Budownictwa w okolicznościowym wystąpieniu podkreślił rolę Izby w tworzeniu warunków sprzyjających rozwojowi branży budowlanej, a także wspomniał ważne wydarzenia i inicjatywy podejmowane przez Izbę oraz osoby szczególnie zasłużone dla Izby i dla branży. Izba otrzymała na wniosek Krajowej Izby Gospodarczej odznakę honorową „Za zasługi dla województwa wielkopolskiego” za działalność na rzecz budownictwa oraz wspieranie rozwoju gospodarczego województwa wielkopolskiego i innych regionów Polski. W trakcie gali uhonorowano statuetką „Przyjaciela Izby” ministra Piotra Stycznia oraz cztery firmy, członków założycieli Wielkopolskiej Izby Budownictwa, dwadzieścia lat aktywnie działający w Izbie Popołudnie z doradcami TPA Horwath Listopadowe spotkanie Członków Wielkopolskiego Klubu Kapitału i Loży Wielkopolskiej BCC odbyło się na zaproszenie Wojciecha Sztuby – Partnera Zarządzającego TPA Horwath, Członka WKK w siedzibie firmy w biurowcu Murawa Office Park. GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 Po części oficjalnej miał miejsce koncert Zbigniewa Wodeckiego, który spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem uczestników gali. Bankiet rozpoczął się od uroczystego toastu pana prezydenta Marka Szczęsnego i pana prezesa Zenona Kierczyńskiego. na rzecz rozwoju polskiego budownictwa: Agencję Inwestycyjną, KRUSZGEO Wielkopolskie Kopalnie, Przedsiębiorstwo Budownictwa Ogólnego i WUPRINŻ SA. Na początku przybyłych gości powitał Gospodarz spotkania. Następnie do klubowego grona przyjęto nowych Członków – Panią Halinę Olszewską – Właściciela Delikatesów Mięsnych PROSIACZEK oraz Adama Trybusza – Prezesa Zarządu ANDERSIA PROPERTY Sp. z o. o. W kolejnej części przyszedł czas na prelekcje ekspertów. Pierwszą prezentację przygotowali specjaliści firmy TPA Horwath, którzy omówili temat Zmierzch liberalizacji systemów podatkowych. Następnie przedstawiciele Aureus Advisors omówili temat Nowy wymiar zarządzania strategicznego. Po obu wystąpieniach przyszedł czas na dyskusje, która kontynuowana była w kuluarach. FOTO: Tomasz Kierczyński 20 lat Wielkopolskiej Izby Budownictwa 57 Sukcesja Kanclerza Podczas wrześniowego spotkania wielkopolskich przedsiębiorców miało miejsce symboliczne przekazanie funkcji Kanclerza Loży Wielkopolskiej Bcc w nowe ręce. Dotychczasowy kanclerz Marian Nickel podsumowując okres minionych lat podziękował za 4-letnią współpracę i przedstawił swojego następcę. Nowym Kanclerzem Loży Wielkopolskiej został wieloletni członek klubu, Adam Trybusz, Prezes Zarządu Andersia Property. Spotkanie połączone było z dyskusją przedsiębiorców wokół tematów: „Edukacja prewencji i profilaktyka antykorupcyjna” – w prezentacji dyrektora regionalnej delegatury CBA Pana Dariusza Jamroza oraz „Analiza aktualnej sytuacji i prognozy dotyczące polskiej gospodarki” przygotowanej przez prof. Marka Rekowskiego z Uniwersytetu Ekonomicznego. 9 listopada w iBB andersia Hotel odbyło się spotkanie inauguracyjne Loży Wielkopolskiej Bcc pod przewodnictwem Kanclerza adama Trybusza. grudzień "Przewodnik przedsiębiorcy - czyli co przedsiębiorca wiedzieć powinien" – bezpłatne warsztaty PIGIEiK Miejsce: Wydział Działalności Gospodarczej, ul. Matejki 50, sala nr 4 4.12 „Niedobór talentów na dzisiejszym rynku pracy” spotkanie dla członków WZP Miejsce: siedziba WZP, ul. Grunwaldzka 104 5.12 Świąteczne spotkanie wielkopolskich przedsiębiorców organizowane przez Wielkopolski Klub Kapitału, Polską Izbę Gospodarcza Importerów Eksporterów i Kooperacji, Lożę Wielkopolską BCC oraz Wielkopolską Izbę Przemysłowo-Handlową Miejsce: IBB Andersia Hotel, godz. 17.00 5.12 Gala finałowa konkursu Ranking Wartości Marek Wielkopolski 2012 marnować pieniędzy na walkę z tzw. „kampaniami śmieciowymi”, tylko przeznaczyć te pieniądze na szkolenia bezrobotnych i szukanie dla nich nowych miejsc pracy. Wielkopolskie Forum CSR 17 października w Poznaniu w Wyższej szkole nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa, odbyła się konferencja organizowana przez Wielkopolski związek Pracodawców Prywatnych im. cyryla ratajskiego, Polską izbę Gospodarczą importerów, eksporterów i Kooperacji oraz Konińską izbę Gospodarczą w ramach projektu Wielkopolski Klub csr - budowanie platformy promocji i wymiany doświadczeń csr w Wielkopolsce. Podczas konferencji przedstawione zostały dobre praktyki przedsiębiorców – członków Wielkopolskiego Klubu CSR, którzy z sukcesem realizują strategie CSR w swoich firmach. Ważną częścią spotkania było uroczyste ogłoszenie wyników konkursu o tytuł Wielkopolskiego Grand Prix CSR, który odbywał się pod honorowym patronatem Pani Minister Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz - Pełnomocnika Rządu do Spraw Równego Traktowania, Pana Piotra Florka - Wojewody Wielkopolskiego, Pana Leszka CO, GDZIE I KIEDY? 3-4.12 Obudzić Poznań Nowy Kanclerz w swoim wystąpieniu podkreślił wielki potencjał Poznania, który jak na razie jest uśpiony. - Należy wspólnie zastanowić się nad rozwiązaniem, jak wprowadzić Miasto Poznań do pierwszej ligi miast regionalnych. „Poznań, Miasto Know – How, to nie certyfikat ISO Urzędu Miasta. To nasze zobowiązanie – mieszkańców miasta, biznesu i nauki.” – podkreślił. Podczas spotkania o roli przedsiębiorców i ich zaangażowaniu w sprawy miasta i regionu głos zabierali m.in.: Wojewoda Piotr Florek, Prezydent Ryszard Grobelny, Marian Nikel, Piotr Voelkel. Zbigniew W. Żurek, Wiceprezes BCC, sekretarz Trójstronnej Komisji ds. Społeczno – Gospodarczych przedstawił opinie BCC na temat form kontraktów między pracodawcą i pracobiorcą i ich wpływ na poziom bezrobocia i konkurencyjność firm. BCC nie chce KALENDARIUM Wojtasiaka – Marszałka Województwa Wielkopolskiego oraz Pana Jana Grabkowskiego – Starosty Poznańskiego. W drugiej części Forum prelekcję pt.: „Kryzys a myślenie w kategoriach etyki” wygłosił prof. dr hab. Jacek Sójka – Kierownik Zakładu Etyki Gospodarczej Instytutu Kulturoznawstwa UAM Poznań. Więcej informacji na temat Forum oraz firm nagrodzonych w Konkursie można znaleźć na stronie www.klubcsr.pl 11.12 Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych - szkolenie WZP z udziałem przedstawicieli ZUS Miejsce: ZUS, I Oddział w Poznaniu, ul. Dąbrowskiego 12, sala 219, 11.12 Naruszanie praw pracowniczych – przyczyny, prewencja, mediacja - debata organizowana przez Zarząd Regionu Wielkopolskiego NZSS „Solidarność” oraz WZP w ramach projektu pt. „Wielkopolskie zarządzanie zmianą gospodarczą” Miejsce: budynku BR WSB, ul. Powstańców Wielkopolskich 2a 15.12 Zabawa choinkowa i spotkanie ze św. Mikołajem dla dzieci z ubogich rodzin organizowana przez WZP Miejsce: Kino Apollo, godz. 9-14 styczeń 2013 10.01 spotkanie Członków WKK w siedzibie firmy KREISEL – Technika Budowlana 21.01 Spotkanie Noworoczne WZP z udziałem prof. Witolda Orłowskiego oraz Henryki Bochniarz Nr 2 2012 GŁOS BIZNESU 58 business is business felieton andrzej Głowacki Prezes Zarządu DGA S.A. Lektura codziennej prasy gospodarczej nie napawa optymizmem. „coraz więcej bankrutów”, „maleje wolność gospodarcza w Polsce”, „firmy doszły do ściany”, „Przedsiębiorca w sądzie: 9 miesięcy na wyrok” – to tytuły z ostatnich tygodni i niestety tytułom towarzyszą minorowe nastroje wśród biznesmenów. Zimowe wyzwania Premiera tuska L ista trudnych tematów jest długa, począwszy od ulubionego przez media nastroju pesymizmu, katastrofy gospodarczej 2013 roku i licznych informacji o fatalnych wynikach polskiej nauki. Całe szczęście, że nasze centrum wiedzy i kultury – telewizor – umożliwia wybór kanałów z nutką radości, czyli nie postrzegam biznesowych, mrocznych Nostradamusów jako zagrożenia dla naszej gospodarki. Szybko rośnie liczba firm, które opublikowały informację o swojej upadłości. 472 firmy, które upadły w pierwszym półroczu 2012 roku, to więcej o 1/4 w porównaniu z rokiem ubiegłym. Eksperci przewidują, że w przyszłym roku będzie jeszcze gorzej. Dwa obszary są jednakże istotne i wymagają sprawnych działań rządu. Pierwszy to płynność w przedsiębiorstwach, która pogarsza się z każdym miesiącem. Utrudniony dostęp do kredytów, fala upadłości oraz spadek popytu powodują, że wiele firm sięga po lichwiarskie pożyczki oferowane przez tzw. parabanki. Fundusze pożyczkowe, fundusze venture capital są adresowane głównie dla nowych podmiotów o dużym potencjale WIELU PRZEDSIĘBIORCÓW NIE RADZI SOBIE Z WYMOGAMI STAWIANYMI PRZEZ RYNEK, NIE POTRAFI ZRESTRUKTURYZOWAĆ, FIRM POZYSKAĆ FINANSOWANIA. GŁOS BIZNESU Nr 5 2012 wzrostu. Firmy z historią nie mają właściwie wsparcia zewnętrznego poza bankami. W ramach nowej perspektywy budżetu unijnego 2014-2020 winny powstawać fundusze, które będą finansować i ewentualnie przejmować firmy mające problemy z sukcesją, płynnością, czy też efektywnym wykorzystaniem nowych technik i technologii. Druga alternatywa to wyspecjalizowane instytucje umożliwiające inwestowanie oszczędności Polaków w lokalne przedsiębiorstwa. Giełda Papierów Wartościowych, NewConnect to jedna ścieżka, aczkolwiek obarczona – jak pokazują liczne przykłady – bardzo dużym ryzykiem. Warto rozważyć potencjał crowdfundingu – czyli inwestowania pieniędzy w projekty lub w funkcjonujące firmy – model społecznego wsparcia, który raczkuje aktualnie w Stanach Zjednoczonych. Biorąc pod uwagę znaczne oszczędności Polaków, rozwiązaniem są bezpieczne wehikuły, które umożliwią inwestowanie bezpośrednio w lokalne podmioty wymagające wsparcia finansowego. Druga bolączka to wymiar sprawiedliwości, który będzie dzisiaj miał istotny wpływ na rozwój gospodarczy kraju. Dwa aspekty: sprawy gospodarcze w sądzie i bankructwa. Wiemy, że pierwszy temat to porażka polityków! 276 dni – to średnia rozpatrywania sprawy gospodarczej w sądzie pierwszej instancji, 600 dni – w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Czy rzeczywiście tego problemu nie można rozwiązać? Czy nie można ustawowo włączyć do ich rozpatrywania sądów arbitrażowych przy izbach gospodarczych? Współpraca sędziów zawodowych z arbitrami i radcami prawnymi wybranymi przez przedsiębiorców zaowocuje zdecydowanie szybszym rozpatrywaniem spraw, więcej zapewne będzie ugód i przede wszystkim znany będzie wynik sporu, nie będzie marnotrawstwa czasu spędzonego w sądzie i pieniędzy na prawników i biegłych. Rosnąca liczba upadłości to dwa sygnały. Pierwszy – wielu przedsiębiorców nie radzi sobie z wymogami stawianymi przez rynek, nie potrafi zrestrukturyzować firm, pozyskać finansowania. Efekt – tłumy wierzycieli, znikające miejsca pracy, kłopoty wielu kooperantów. Drugi sygnał wiąże się z brakiem wykorzystania narzędzi prawnych umożliwiających postępowanie naprawcze jako instrument okresowo ratujący firmy w trudnej sytuacji. W obu przypadkach mój apel do sędziów komisarzy, syndyków, nadzorców sądowych brzmi: za wszelką cenę starajcie się, aby przedsiębiorstwo trwało. Oczywiście – z nowymi właścicielami, z nową kadrą menedżerską, w zmodyfikowanej formule biznesowej. Kontynuacja bytu przedsiębiorstwa to miejsca pracy, to wykorzystane kompetencje zespołów, to wreszcie dochody dla budżetu. Zima tego roku niesie premierowi i rządowi bardzo ważne wyzwania gospodarcze. Trzymam kciuki i oczekuję mądrych i szybkich decyzji, które pomogą polskim firmom. Toyota Bońkowscy ul. Platynowa 2 Komorniki k. Poznania tel. 61 84 94 500 www.toyota.bonkowscy.pl * dotyczy Toyoty Land Cruiser V8 Rabaty nawet 50.000 PLN* Zadzwoń i poznaj szczegóły: tel. 728 466 594 Nowoczesne instalacje budowlane, niezawodny serwis YIT Poland Sp. z o.o. ul.Kłobucka 25 02-699 Warszawa tel. + 48 22 823-88-11 lub 12 fax. +48 22 823-88-14 e-mail: [email protected] www.yit.pl