Msza śpiska w Łapszach
Transkrypt
Msza śpiska w Łapszach
„Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. GAZETA ZWI¥ZKU POLSKIEGO SPISZA • Czarna Góra • Dursztyn • Falsztyn • Frydman • Jurgów • Kacwin • Krempachy • £apszanka • • £apsze Ni¿ne • £apsze Wy¿ne • Niedzica • Niedzica-Zamek • Nowa Bia³a • Rzepiska • Trybsz • Nr 2 (52) ROK 2004 VI Walny Zjazd Zwi¹zku Polskiego Spisza ISSN 1234-2262 100 lat kościo³a w Trybszu Dzieje kościo³a św. El¿biety Wêgierskiej w Trybszu Fot. St. Budzyñski W niedzielę 14 marca 2004 roku w Niedzicy odbył się VI Walny Zjazd Związku Polskiego Spisza. Zebranie zaszczycili swoją obecnością: Antoni Kapołka - Wójt Gminy Łapsze Niżne, Jan Hamerski - prezes Związku Podhalan, zarazem Starosta Nowotarski, Edward Tybor - przewodniczący Rady Powiatu Tatrzańskiego, Wendelin Haber - przewodniczący Rady Euroregionu „Tatry”, Magdalena Kostrzewa-Smreczak prezes Towarzystwa Przyjaciół Orawy, Ewa Jaworowska - Mazur, dyrektor Zespołu Zamkowego w Niedzicy, Stanisław Michalczuk ze Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Maciej Turkiewicz z Krakowa. ciąg dalszy na str. 21 O³tarz w trybskim kościele, fot. J. Kowalczyk 13 czerwca 2004 roku w parafii Trybsz miała miejsce niecodzienna uroczystość. Oprócz przypadającego na ten dzień odpustu parafialnego ku czci św. Antoniego, ks. Arcybiskup Józef Wesołowski, nuncjusz papieski w Kazachstanie, dokonał aktu konsekracji świątyni i poświęcenia odnowionej polichromii, na nowo złoconych ołtarzy, nowego sztandaru. ciąg dalszy na str. 26 Msza śpiska w Łapszach W niedzielę 20 czerwca br. dzieci i młodzież Szkoły Podstawowej im. bł. ks. Józefa Stanka wraz z rodzicami nauczycielami, goścmi zaproszonymi i licznie przybyłymi mieszkańcami Spisza uroczyście obchodzili 5-lecie beatyfikacji Patrona Szkoły. Nietypowy charakter uroczystości widoczny był szczególnie w góralskiej oprawie Mszy świętej: były śpiewy, czytania, psalmy i modlitwy wiernych po spisku. Fotoreportaż na stronie 2 Fot. Mariusz Wojtas 1 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Msza śpiska i festyn rodzinny w Łapszach Na uroczystość przybyła delegacja Pallotynów z Warszawy gdzie w Powstaniu Warszawskim poległ śmiercią męczeńską kapelan AK patron łapszańskiej szkoły, błogosławiony ks. Józef Stanek. Wśród gości byli: przedstawiciele władz samorządowych i oświatowych, delegacje szkół, sąsiednich parafii, Związku Podhalan. Licznie przybyła miejscowa ludność a zwłaszcza rodzina ks. Józefa. Uroczystość uświetniły poczty sztandarowe, orkiestra dęta i kapela spiska. Po południu w szkole odbył się festyn. Wśród wielu atrakcji sportowych i artystycznych nie zabrakło niespodzianek. Jedną z nich była główna nagroda w loterii fantowej - rower górski. jk GAZETA ZWI¥ZKU POLSKIEGO SPISZA Redaguje zespó³: Jan Budz, Stanis³aw Budzyñski, Julian Kowalczyk (redaktor naczelny), El¿bieta £ukuś, Franciszek Payerhin, Marian Pukañski Adres do korespondencji: 34-442 £apsze Ni¿ne, ul. D³uga 125, tel.: (0-18) 265 93 16, e-mail: [email protected] Wydawca: Zarz¹d G³ówny Zwi¹zku Polskiego Spisza Sk³ad komputerowy i druk: Drukarnia „MK” s.c., 34-400 Nowy Targ, ul. Waksmundzka 63, tel.: (0-18) 266 48 52, e-mail: [email protected] 2 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. GMINA £APSZE NI¯NE - spiska kraina zabytkami s³yn¹ca... Urząd Gminy Łapsze Niżne ul. Jana Pawła II 20 34-442 Łapsze Niżne tel/faks: (018) 265 93 15 www.lapsze.nowy.targ.pl e-mail: [email protected] Powierzchnia: 125 km2 Ludność: 8 560 mieszkańców Gmina Łapsze Niżne rozciąga się po obu stronach Pienin Spiskich a także na północnych stokach Magury Spiskiej. Od południa wspiera się o polsko-słowacką granicę a z przeciwnej strony - o brzegi jezior: Czorsztyńskiego i Sromowieckiego. Gmina leży w całości na Spiszu, w regionie nieco odmiennym od sąsiadujących z nim Podhala i Pienin. Historia Spisza jako pogranicza polsko - węgierskiego jest skomplikowana. Wystarczy porównać dzieje zamku w Lubowli (siedziby starostwa spiskiego 1412-1769) oraz zamku w Niedzicy siedziby rodów węgierskich. Wieloletnia przynależność terenów gminy do Węgier odcisnęła na nich swoje piętno. Jakkolwiek na Spiszu widoczne są wpływy słowackie i węgierskie, z Polską połączyły go więzy ludzkie - zasiedlany był głównie osadnikami polskimi. W 1769 roku należące do Polski starostwo spiskie anektowały Austro-Węgry. Odtąd cały historyczny Spisz należał do Górnych Węgier (tak wówczas nazywano Słowację). Dopiero po I wojnie światowej 13 spiskich miejscowości przyłączono do Polski. Gmina Łapsze Niżne obfituje w zabytki najwyższej rangi. Jest tutaj co zwiedzać, jest się czym zachwycić, zwłaszcza, że ostatnimi czasy miejscowe parafie odnowiły znaczną część unikalnych kościołów. Niemal wszystkie historyczne pamiątki z terenu Gminy znajdują się na trasie Szlaku Gotyckiego a co za tym idzie - są udostępnione do zwiedzania. Wystarczy tylko zadzwonić pod wskazany numer i nie zapomnieć o... złożeniu ofiary na konserwację obiektu. Wybudowanie w latach 1975-97 zespołu zbiorników wodnych: głównego - Czorsztyn-Niedzica oraz wyrównawczego - Sromowce Wyżne, wywarło niezatarty wpływ na kilka wsi spiskiej Gminy. W Niedzicy - zaroiło się od hoteli i pensjonatów, w Falsztynie - od domów letniskowych a Frydman znalazł się w depresji, chroniony siedemnastometrowej wysokości wałem, poniżej poziomu Jeziora Czorsztyńskiego. Zabytki i inne godne zwiedzenia obiekty 1. FALSZTYN · Cmentarzyk szlachecki miejscowych dziedziców baronów Jugendfeldów, którzy najdłużej w Europie (do 1931) utrzymywali w swych posiadłościach pańszczyznę. 2. FRYDMAN · Kościół św. Stanisława Biskupa (XIII/XIVw.) - nr 5 na Szlaku Gotyckim · Kasztel (XVI) z narożnymi wieżyczkami i renesansowym wykuszem - typowy przykład wiejskiej rezydencji o charakterze obronnym. · Piwnice frydmańskie - podziemne, dwukondygnacyjne korytarze (o łącznej długości 700 m), w których do 1905 roku przechowywane było wino. Wejścia do piwnic - przez „kaplice”, to jest - pawilony pokryte gontami. 3. KACWIN · Kościół Wszystkich Świętych (ok. 1320) - nr 11 na Szlaku Gotyckim 4. ŁAPSZANKA · Kapliczka (1928) na Przełęczy nad Łapszanką. Głos jej dzwonu ma ostrzegać mieszkańców przed nadciągającą burzą. Z przełęczy - oryginalny i zaskakujący widok na Tatry. 5. ŁAPSZE NIŻNE · Kościół św. Kwiryna (ok. 1310) - nr 14 na Szlaku Gotyckim, 6. ŁAPSZE WYŻNE · Kościół św. św. Piotra i Pawła (1760) - nr 15 na Szlaku Gotyckim 7. NIEDZICA · Kościół św. Bartłomieja (ok. 1320) - nr 12 na Szlaku Gotyckim · Zamek Dunajec (ok. 1320) - nr 13 na Szlaku Gotyckim · Kaplice: św. Michała i św. Rozalii (XVII) - postawione na przeciwległych brzegach Niedziczanki, na miejscach pochówku poległych w bitwie z 1535 roku (wewnętrzne walki o tron węgierski). · Pawilon Wystawowy Elektrowni Niedzica - wystawa archeologiczna wykopalisk z terenów jezior: Czorsztyńskiego i Sromowieckiego, projekcje filmów o zaporze oraz zwiedzanie zapory i elektrowni (tel. 262 93 83). 8. TRYBSZ · Kościół św. Elżbiety Węgierskiej (G16 -1567) - nr 16 na Szlaku Gotyckim Folklor Historia odcisnęła szczególne znaki na kulturze 3 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. ludowej Spisza. Obok elementów polskich występują tu liczne akcenty węgierskie (w tańcu i muzyce - czardasze, w stroju męskim - zielone kamizelki, zwane lajbikami), niemieckie i słowackie (w gwarze) czy wołoskie (w tańcu). Okazją do bliższego poznania bliskiej, lecz nieznanej kultury ludowej Spisza, są imprezy o wieloletniej tradycji: „Spiskie Zwyki” - w ostatni weekend karnawału i „Spiska Watra” - w pierwszą niedzielę lipca. Na spotkaniach tych, obok przyjezdnych grup, prym wiodą miejscowe zespoły ludowe: „Czardasz”, „Dunajec” z Niedzicy; „Spiszacy” i „Mali Spiszacy” z Łapsz Niżnych, „Kacwinianie” z Kacwina oraz „Frydmanianie” z Frydmana. Rezerwaty przyrody Bogactwo kultury materialnej i duchowej Spisza uzupełniają liczne obszary o szczególnych wartościach przyrodniczych: · Zielone Skałki (24,2 ha) -uroczysko Pienińskiego Parku Narodowego. Stanowi je dwukilometrowej długości pasmo skalic wapiennych, opadających pionowo do Jeziora Czorsztyńskiego, ścianami o wysokości: 80 - 120 m. · Niebieska Dolina (22 ha) - rezerwat leśny buczyny karpackiej na północnych stokach Zamagurza Spiskiego. · Przełom Białki (8,5 ha) - rezerwat krajobrazowy w miejscu, gdzie potok Białka przecina Pieniński Pas Skałkowy pomiędzy skałkami Kramnicą (na wschodnim brzegu) i Obłazową (na zachodnim). Tu - kręcono większość plenerów kultowego już serialu „Janosik”. Możliwości wycieczkowe (turystyka piesza) 1. Na Żar (883 m) najwyższe wzniesienie Pienin Spiskich: z Niedzicy-Zamek (grzbietem Pienin Spiskich), z Łapsz Niżnych (przez przeł. Przesła), z Dursztyna (przez Jurgowskie Stajnie), z Frydmana (przez dol. Dróżyska), z Falsztyna (ponad Patrię). 2. Na Pawlikowski Wierch (1018 m): z Trybsza, z Łapsz Wyżnych, z Łapszanki. 3. Na Kuraszowski Wierch (1040 m - najwyższe wzniesienie Zamagurza Spiskiego): z Kacwina, z Łapsz Niżnych, z Łapsz Wyżnych, z Łapszanki. 4. Do Przełomu Białki: z Trybsza. 5. Na Frankową Górę (871m): z Kacwina. Przejścia graniczne Nadgraniczne położenie Gminy Łapsze Niżne, pozwala na zwiedzanie słowackiej części Spisza, dzięki funkcjonowaniu dwóch przejść granicznych: Niedzica - Spiska Stara Wieś (ogólnodostępne, całodobowe, drogowe) oraz Kacwin - Wielka Frankova (turystyczne). Miejsce do spania Najwięcej hoteli i pensjonatów jest w Niedzicy. Najwięcej gospodarstw agroturystycznych - w Trybszu i Łapszance. Jedyne w okolicy pole carawaningowe Ośrodek „Polana Sosny” w Niedzicy. 4 Inkowie w Zomku Dunajec w Niedziycy By³ se Sebastian Berzewicy, rod jeździy³ po świecie, fcio³ jechaæ do ziymi świyntej, ale po drodze wśiæko mu siê pozmina³o, zajecho³ do Peru, wtore by³o okupuwane przez Hiszpanów. Nie uwierzycie, ale tam siê fnet zakocho³, ozyniy³ i na świat przys³o dwoje dzieci ch³opiec i dziywecka o mianie Umina. Piykno ona by³a, w³osy mia³a po matce corniuśkie jak kruk, zaś po ojcu mia³a biy³awe ocy. Nie dziwota, ze ozynio³ siê śniom nastympca tronu Tupak Amaru II. W XVIII wieku barz źle zy³o siê Indianom, Hiszpanie if okrutnie uciskali. Nie mogli ju¿ d³uzyj tego zniyśæ, wybuch³o powstanie, wojsko hiszpañskie by³o mocniejse, to tys if pobiy³o. Duzo zginy³o Inków, wśród nif by³a matka i brat Uminy. Sebastian wiy, ze bedom sukaæ ziyncia Tupaka i jego baby. Uciekajom ze swojego kraju, schronili sie w Wenecji, tam przez dziewiyñæ rokow bywali, niestety przyse³ corny dziyñ, sta³o siê niescynście. Naśli if Hiszpani i ch³opa Uminy zaśtyletuwali. Ociec wiedzio³, ze ni ma co cekaæ jacy trza sukaæ nowego miejsca, coby wrog ni mog³ if tak ³atwo nojśæ, tym bardzij ze jego dziywka Umina urodziy³a ch³opca Antosia. Do Wenecji ciongneli ludziska z ca³ej Europy. Sebastian musio³ iście śretnoæ siê z Józefem Horwathem Paloczayem, panym zomku niedzickiego. Wiycie, ze Inkowie z³ota i srebra to mieli telo jak my s³omy. Musio³ mu Sebastian dobrze zap³aciæ, bo fnet do cichyj, ukrytyj w goraf twierdzy nad Dunajcem w Niedzicy przyjecho³ Sebastian z dziywk¹ Umin¹, ma³ym wnukiym Antosiym i s³uzbom. Dobrze siê jym tu bywa³o, z dala od wielkiego świata. Nie uwierzycie, ale te przekrzwie nas³y if, wykorzystali file, ze Sebastiana nie by³o w zomku, pojedynkuwo³ sie we Frydmanie. Te bridosie weśli do zomku, zaśtyletuwali ksienznicke Peru Umine na dolnym dziedziñcu, pod kaplicom św. Andrzeja. Cudym dziecko siê uratuwa³o, dziadek Sebastian by³ ju¿ w podes³ym wieku, fcio³ zapewniæ przys³ośæ swego jedynego wnuka. Nase³ mu nowyf ojcow na Morawaf, spiso³ dokument adopcji i ponoæ ukry³ skarby w Pieninaf, po wtore mio³ wrociæ Antoś kied dorośnie. Oj d³ugo o tym wśiækiym, by³o cicho, ale w 1946 r. do niedzickiego zomku przyjecho³ Andrzej Benesz, praprawnuk Antosia i w obecności so³tysa wsi Niedzicy, wopistow i zyjoncego do dziś pana Franciszka Szydlaka odkryli p³yte schodow¹, ftoro prowadziy³a do zomku średniego. Tu by³o dopiyro zdziwienie, kied naśli wenze³kowe pismo kipu, ftore opowiada³o dzie som ukryte Inkow skarby. Byli ludziska co to fcieli if nojśæ, ale jo Wom nie radzym sukaæ, bo ony by³y przeznacone prze nastympce Inkow. I nief tak zostanie! HEJ ! El¿bieta £ukuś „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Atrakcje polskiego Spisza Idzie lato a wraz z nim wakacje - pora wędrówek i wycieczek. Jest to okazja aby zachęcić czytelników oraz turystów do zwrócenia uwagi na bardzo atrakcyjne miejsca na mapie naszego regionu. Zamek w Niedzicy... jest miejscem częstych wycieczek turystycznych z uwagi na ciekawą przeszłość, ważne fakty historyczne jakie w nim miały miejsce i ciekawe legendy, w których jednak dużo jest prawdy. Zamek znajduje się na wzniesieniu, z którego rozpościera się wspaniały widok na zalew i zamek w Czorsztynie na przeciwległym brzegu Dunajca. Z okien zamkowych i jego tarasów widokowych można obejrzeć w całej okazałości nową budowlę hydrologiczną (zapora Czorsztyn-Niedzica-Sromowce). Zapora w Niedzicy spowodowała sztuczne spiętrzenie wód Dunajca przez co powstał zbiornik wodny o pojemności 232 mln m3 i o powierzchni 2231 ha. Rozciąga się na długości 17,5 km i szerokości ok. 1,7 km przy głębokości w niektórych miejscach do 52 metrów. Przed jego napełnieniem wysiedlono wieś Maniowy i znaczną cześć Czorsztyna, a Frydman został osłonięty wysokim nasypem ochronnym. Zapora ziemna wzmocniona elementami żelbetonowymi rozciąga się wałem o długości 400 metrów pomiędzy Górą Zamkową w Niedzicy i Ubszar w Pieninach Czorsztyńskich. Wysokość zapory wynosi 56 m. Wewnątrz niej znajdują się rozległe pomieszczenia związane z wytwarzaniem energii elektrycznej, a nawet sala konferencyjna, co też można zobaczyć kupując na miejscu bilet wstępu. Poniżej zbiornika głównego leży zbiornik dolny retencyjny o pojemności 7 mln m3 i powierzchni 88 ha. Moc elektrowni górnej wynosi 90 MW, a dolnej w Sromowcach 2 MW. Zapora Dolna służy równocześnie jako most przez Dunajec, umożliwiając dotarcie drogą przez Pieniny do Krośnicy, Krościenka i Szczawnicy, ale przede wszystkim do przystani flisackiej w Sromowcach Wyżnych i do rekonstruowanych ruin zamku w Czorsz- tynie. Pomysł wybudowania zapory w tym miejscu powstał już w 1905 roku. Prace projektowe przyspieszyła wielka powódź w 1934 roku, kiedy to spienione wody Dunajca uczyniły ogromne szkody i spustoszenie wielu miejscowości. Budowę zapory rozpoczęto w 1976 roku, a kłopoty finansowe państwa i kryzys przesunęły jej oddanie aż do 1997 roku. Czas napełniania zbiornika zbiegł się z gwałtowną powodzią w lipcu 1997, a zapora dzięki swoim możliwościom retencyjnym zapobiegła tragedii podobnej do tej z 1934 roku. Niezależnie od tego trwają dyskusje o zagospodarowanie terenów wokół zapory, bowiem stała się ona ważnym elementem aktywizacji turystyki i wypoczynku w tym rejonie. Wokół powstaje baza gastronomiczna i noclegowa, a w okresie sezonu turystycznego organizuje się jest wiele imprez o charakterze turystycznym. Powstają przystanie, na zalewie pojawiły się motorówki, kajaki i żaglówki, odbywają się zwody sportowe. Zapora nosi imię Gabriela Narutowicza, wielkiego budowniczego zapór w Szwajcarii i Polsce, pierwszego prezydenta Polski Odrodzonej w 1918 roku. Red. Fot. A. Klocek 5 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. El¿bieta £ukuś KAPLICE W NIEDZICKIM ZAMKU W posiadłościach klucza dunajeckiego rolę mecenasa kultury pełnili jego właściciele. Głównie zasłużyli się jako fundatorzy kościołów i kaplic. Wzbogacali wystrój wnętrz świątyń, zgodnie z panującym stylem w sztuce i architekturze. Ślady po tego typu działalności są widoczne, namacalne do dziś. Turysta zachwyca się gotycko-sakralną architekturą we Frydmanie, Niedzicy, perłą rokoka w Łapszach Wyżnych, dwukondygnacyjnymi frydmańskimi piwnicami itp. Cenne zabytki sztuki sakralnej i świeckiej polski Spisz zawdzięcza właścicielom niedzickiego zamku. W swoich fundacjach nie ominęli oni głównego ośrodka dóbr-zamku. Rodzina Berzewiczych ufundowała w górnym zamku XIV wieczną gotycką kaplicę. Na podstawie odnalezionych fragmentów żeber sklepiennych, można przypuszczać, że kaplica wówczas składała się z prezbiterium przykrytego sklepieniem krzyżowo-żebrowym, nawy nakrytej prawdopodobnie stropem oraz krypty kaplicznej. Prosty, trapezowy kształt żeber miał analogię w profilu żeber w prezbiterium kościoła w Łapszach Niżnych. Podobieństwa te sugerują, że do prac w kościele i kaplicy zamkowej zaangażowani byli rzemieślnicy tego samego warsztatu. Ściana wschodnia zamkowej kaplicy pokryta była polichromią (najstarsza na terenie Spisza). Przedstawia scenę Ukrzyżowania. Polichromia została odkryta po odpadnięciu części przymurówki ok. 1930 r. W 1985 r. polichromia została zdjęta przez konserwatora P.Białko. Obecnie znajduje się w zamkowej bibliotece. Przypuszczam, że z chwilą kiedy zamek objął Jerzy Horwath Paloscay kaplica przestała spełniać swoją funkcję. Nowy właściciel średniowiecznej twierdzy był wyznawcą religii Lutra. W myśl zasady „Czyja władza, tego religia” wszystkie kościoły zostały zamienione na zbory protestanckie z wyjątkiem Łapsz Niżnych, gdzie posługę duszpasterską pełnili Bożogrobcy z Miechowa. Po przeszło stu latach w 1639 roku rodzina Horwathów Palocsayów powróciła do religii katolickiej. Kolejni właściciele zamku dokonali nowych fundacji w swoich dobrach. W końcu XVII wieku Józef Joanelli (przez 100 lat dzierżawił zamek wraz z jego posiadłościami) w miejscu gotyckiej kaplicy wybudował nową, poświęconą swojemu patronowi św. Józefowi. Wiemy o jej istnieniu z wizytacji biskupa Zsigraya w roku 1700 ...„do tego kościoła (w Niedzicy) należą trzy kaplice: pierwsza św. Józefa na Zamku Niedzickim z odpustami w jego święto...” Kaplica ta uległa zniszczeniu w końcu XVIII w. wraz z górną częścią zamku. Na szczęście wyposażenie wnętrza, główny, barokowy 6 ołtarz został przeniesiony przez kolejnego właściciela do nowo utworzonej kaplicy św. Andrzeja. Jej fundatorem był Andrzej Horwath Palocsay, najprawdopodobniej dokonał on wymiany obrazów, miejsce św. Józefa zastąpiła scena przedstawiająca męczeństwo św. Andrzeja, w tle autor umieścił góry Tatry. W drugiej kondygnacji umieszczony obraz przedstawiał ścięcie św. Jana Chrzciciela. W zwieńczeniu pozostał jedynie oryginalny obraz, ukazujący św. Rodzinę. Poświęcenie tej kaplicy miało miejsce 1823 roku, do dnia dzisiejszego pozostał wyraźny ślad jej istnienia, na zwieńczeniu baszty widnieje czarny, metalowy krzyż. Co roku w odpust św. Andrzeja mieszkańcy, żelorze (chłopi odrabiający pańszczyznę ) gromadzili się na dolnym dziedzińcu, aby uczestniczyć w nabożeństwie odpustowym. Z chwilą kiedy ostatnia właścicielka Ilona Salamon w 1943 r. opuściła zamek, kaplica przestała pełnić swoją funkcję. Wspomniany ołtarz został przeniesiony do pobliskiego XVIII wiecznego spichlerza, niewielu niedzickich parafian o tym jednak wiedziało. Zainteresowanie miejscem przechowywania zamkowego ołtarza pojawiało się w czasie budowy kaplicy na Zamku. Sądzono, że ołtarz zaginął. Zaradni zamkowianie podjęli starania wykonania nowego obrazu. Pani Ewa Żygulska, emocjonalnie związana z naszym cudownym zakątkiem, namalowała obraz św. Andrzeja i co ciekawe, umiejscowiła Świętego w obecnym, zmienionym już krajobrazie, w tle widoczne jest jezioro Czorsztyńskie. Obraz został umieszczony w głównym ołtarzu, jednak nieoczekiwanie dobiegła radosna wieść, że wystrój kaplicy zostanie wzbogacony. Dziś z radością spoglądamy na barokowy ołtarz, który spełnia po pięćdziesięciu latach właściwe zadanie. Warto zaznaczyć, że obecny obraz św. Andrzeja jest kopią, oryginał zaginął. Należy też podkreślić, że w 1997 r. Stowarzyszenie Historyków i Sztuki przekazało po odpowiedniej konserwacji i uzupełnieniu obrazów bezcenny ołtarz niedzickim parafianom. Z czasów fundacji zamkowej kaplicy św. Andrzeja, pozostał w desce wycięty obraz Chrystusa Zmartwychwstałego, na odwrocie znajduje się napis „Andreas Palochy 1813”. Zapis ten potwierdza fundację dokonaną przez Andrzeja Horwatha Palocsaya. Mieszkańcy Niedzicy-Zamek słusznie nawiązali do historii, ponownie postać św. Andrzeja gromadzi ich na nabożeństwie odpustowym. Elżbieta Łukuś „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Cygañskie dzieciñstwo w Jurgowie Józia Kwiecińska jest najmłodszą córką zmarłego w 2002 roku Walentego Gila, Cygana z Jurgowa na Spiszu. Śmierć ojca przeżyła bardzo mocno, a kiedy przygotowywałem obszerny tekst o Walentym, Józia przysłała mi list, w którym wspomina ojca. Po- córką, najmłodszą, 2-ch moich braci nie widziałam - już nie żyli. Ojciec stracił żonę gdy ona miała 25 lat, została Ojcu dwójka dzieci Józek i Irka. Powtórnie ożenił się z Mirgą Heleną, to była moja mama. Zamieszkali w Jurgowie, gdyż Ojciec stąd pochodził. Dom w ten czas nie pamiętam, jak wyglądał ale utkwiło mi w pamięci to, że spaliśmy w komórce, co potem była [w niej] kuźnia. Dom, w którym mieszkał i urodził się Ojciec Walenty, był nieduży, pokryty słomą - tak mi opowiadali. Widziałam, jak sufit zburzyli [to] była druciana siatka i deski. Próbowałam [tam]chodzić, ale Ojciec krzyczał, bym odeszła. Miałam [wtedy] 6-7 lat, mieszkały ze mną siostry: Hanka, Helka, Baśka, Kryśka i brat Gustek, Marysia już odeszła [z domu] gdy wyszła za mąż. Irka zamieszkała w Nowej Hucie z mężem, Józek zamieszkał obok nas gdyż [tu] miał mieszkanie po swym teściu. Kuźnia Walka Gila Józia Kwieciñska w wieku 10 lat nieważ list ten zawiera wiele osobistych wspomnień z dzieciństwa spędzonego w Jurgowie, postanowiłem jego fragmenty podać do publikacji. List ten ma wagę szczególnego dokumentu pisanego przez dojrzałą kobietę-Cygankę, która w dzieciństwie doznała jakże bolesnych doświadczeń ze strony miejscowego chłopskiego/góralskiego środowiska. Cyganie/Romowie niewiele piszą o sobie, oglądamy ich na ogół oczami gadziów (gadzio, gadżo, gazio - po cyg. nieCygan),którzy tworzą gotowe o nich opinie i oceny. Spojrzenie na tychże gadziów oczyma dyskryminowanej podwójnie - ze względu na rasę i kalectwo - dziewczynki cygańskiej, dostarcza wiedzy dotąd niedostępnej. Oczywiście Józia wyraziła zgodę na publikację tego listu. Adam Bartosz Mój Ojciec, Walenty był uczciwym człowiekiem, zabraniał nam kraść, pamiętam jak krzyczał na mamę, gdy ukradła kurę na obiad, uczył nas żyć uczciwie. Było nas l1-stu, kiedy ja przyszłam na świat w 1961 r. Byłam ostatnią Gdy chodziłam do szkoły, Ojciec był kowalem. Często z nim bywałam w kuźni i z czasem, gdy podrosłam, pomagałam mu kuć żelazo. Pierwszy raz uderzyłam go w palec, młotek ważył 2-3 kg, [a on] zmrużył brwi od bólu. Później świetnie sobie radziłam, tak że to polubiłam i z radością szłam do kuźni. Przyznam, że dumna byłam i silna. Potrafiłam się bić w szkole z chłopcami, broniąc się gdy szydzili ze mnie, z mojej rasy cygańskiej. Stawałam się agresywna tylko wtedy, gdy ktoś przezywał mnie „cygun śmierdzący”, a przechodzący koło mnie zatykali nosy - to bolało i z czasem siebie znienawidziłam, brzydziłam się sobą, że jestem Cyganką. Było mi ciężko znosić to cierpienie i znienawidziłam jurgowianów. Unikałam otoczenia ludzi, często bywałam sama. [Ale] miałam koleżankę z klasy - Iweta Wlinka, [byli] i inni, oni mnie lubili, pomagali, gdyż zmagałam się z niedosłuchem. W samotności zaczęłam rysować krajobrazy, uświadamiałam sobie ich piękno, nabierałam otuchy marząc o pięknym życiu. Oznaki obrzydzenia do Cyganów dawało się [odczuć] wśród jurgowian. Szydzili z nas, z mojej mamy, 7 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. gdy stanęliśmy w kolejce w sklepie spożywczym, [to] pamiętam [jak] mówili ludzie: „przylecieli cyganie z budy”, jakże mnie to oburzyło, chciałam się bić, rzucałam się do nich [bo] nie dawali nam spokojnie żyć. Co za okropności były, czułam się tak pokrzywdzona. Ojciec nie przejmował się tym, znosił to cierpliwie [ale] mama z czasem nie wytrzymywała. Działo się tak i wśród innych Cyganów i oni też cierpieli. Rzadko kto nas uznawał i lubiał. Pamiętam Plucinskiego Walka, [on] był naczelnikiem poczty, kolegował się moim Ojcem i bardzo go i jego rodzinę lubieliśmy, ja byłam jakby jego córką, towarzyszyłam mu [a] on mi nucił, uczył wiersze, byłam stałym gościem w jego domu a jego odejście było smutne. Ojciec nikogo nie skrzywdził, nas wychowywał, dbał i kochał i każdy z nas jest po szkole. W ten sposób przygotował nam przyszłość i sam pokazał jak żyć wśród ludzi. Będąc młodym, już pracował, np. w hucie, był oznaczonym srebrnym krzyżem, widziałam go w książce, w b. wczesnym wieku poszedł na rentę ze względu na zdrowie, jednak nie przestał się o nas troszczyć, renta nie wystarczała na utrzymanie nas, podjął się dorywczej pracy. Jak wspomniałam, był kowalem, wykonywał każdą pracę na potrzeby ludzi, związaną z rolnictwem, czasem wykorzystywał swoje zdolności artystyczne. [To co] Ojciec Walenty wykonywał jest widoczne u każdego jurgowiana, na Rzepiskach, w Czarnej Górze i Brzegach a czasem w Białce i Bukowinie. Swoje zdolności wykazał w rzeźnictwie (krowy, owce, konie), pomagałam mu w tym, nie bałam się. Jeszcze mógł kamienie rozbijać, gdy potrzebowali budowniczy pod dom. Ta praca była bardzo ciężka, żeby rozbić kamień o średnicy 90 cm potrzeba było być cierpliwym, kilkakrotnie uderzać młotkiem, z czasem to odbijało się łokieć, to była trudna praca, a Ojciec robił to latami. W ten sposób mógł utrzymać rodzinę, nie byliśmy tacy biedni, jedzenia zawsze było [dość, a] to dzięki pracy, którą się dorabiał. Z czasem stać było nas na łazienkę, meble jak też [na] remont domu. Mieliśmy już na poddaszu 2 pokoje, niżej też 2 pokoje, kuchnię i łazienkę, to wszystko działo się powoli. Na zimową porę mieliśmy drzewa na zapas, latem zbieraliśmy buk, potem zaraz rąbaliśmy i składaliśmy, to było mądre, bo Ojciec był prawdziwym mężczyzną, jako głowa domu. Ubrań nam też nie szczędził, wiedział, że to potrzebujemy i nawet ubieraliśmy się ładnie i modnie. Ja potrzebowałam specjalną szkołę zawodową ze względu na mój słuch. Byłam w Krakowie, [w szkole] dla niesłyszących. Miałam tez aparat słuchowy, który mi Ojciec załatwił w Nowym Sączu. Cieszyłam się, że mogłam z niego korzystać. Ojciec i mama w naszym życiu byli radością, często chodziliśmy do lasu, Ojciec prowadził nas, piekliśmy ziemniaki i jedliśmy [je] z bryndzą lub masłem. Mama lubiała dokuczać na żarty, brała skorupkę czarną od ziem- 8 niaków i nas i Ojca nacierała a potem wszyscy naraz się śmialiśmy. Nucili nam piosenki cygańskie, Ojciec lubiał śpiewać, to było piękne życie. Podróżowaliśmy też, nawet do Czech, chodziliśmy do kina, Ojciec nas zapraszał. Nasze życie było piękne, pomimo że byliśmy Cyganami, choć jurgowianie nienawidzili nas. Ojciec uzupełniał nam to pięknym życiem i tym, że nam pokazał jak być uczciwym człowiekiem. Nigdy nie był karany, nie upijał się w knajpach, co było popularne na tamte czasy, zawsze był pracowity i czuwał nad nami [jak] trzeźwo myślący, mądry człowiek. Czyż to nie budzi podziwu, taki wzór dla każdego Roma. Obecnie podążamy jego śladami, obecnie nikomu z nas nic nie brakuje, mamy własne mieszkania, domy, samochody, pracę, życie nasze jest warte i jesteśmy dumni, gdyż są tacy, którzy szanują nas i też lubią i dostrzegają w nas ludzi wartościowych. A co z jurgowianami? Pogrzeb Walka Gila Kiedy Ojciec Walenty odszedł, mając prawie 90 lat, to było 1 października 2002 r., na pogrzeb przybyło parę osób - jurgowian. Kiedy Ojciec bywał chory, [a ludzie] przychodzili w potrzebie do kuźni, Ojciec wstawał cierpliwie i szedł ku kuźni, nie słuchając mamy, która mu zabraniała [pracy] gdy był chory. Co za szczerość Ojca dla potrzebującego, nierozumnego jurgowiana. Wszyscy jesteśmy dumni ze swego Ojca i mamy. Nie ukrywamy swej rasy cygańskiej, każdy z nas ma w sobie to, co Cyganie mają, np. bardzo lubimy rozmawiać po cygańsku, chętnie nucimy cygańskie pieśni, tańczymy też po cygańsku. A gdy spotykamy Cygana, wymieniamy słowa po cygańsku. Nie wstydzimy się, po prostu jest to dla nas normalne, że jesteśmy Cyganami z pochodzenia. Nie przestrzegamy tradycji cygańskiej [ale] też [jej] nie potępiamy. Kiedy zaczęłam chodzić do przedszkola, już miałam problemy wśród innych przedszkolaków, dokuczali mi z powodu, że byłam Cyganką i miałam kręcone włosy. Dorastałam wśród swoich sióstr i brata, czułam się bezpieczna. „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Rodzina Walka Gila Ta radość się skończyła i zaczęły się poważne problemy, gdy mama dała mnie do szkoły. W klasie nikt mnie nie zaakceptował, brzydzili się mnie i [nikt] nie chciał ze mną siedzieć w ławce, siedziałam sama. Do domu wracałam z płaczem, mówiłam mamie, że nie chcę chodzić do szkoły bo mnie przezywają, mama chodziła ze mną abym mogła korzystać z nauki w szkole. Kiedy sama chodziłam do szkoły, nadal mi dokuczali i nie zdałam do klasy 3. Zostałam w 2 klasie, ponieważ przygłuchłam. [Wtedy] znalazłam się wśród innych osób w klasie, ale to nic nie zmieniło, tylko że była Teresa K., też była pochodzenia cygańskiego, z sąsiedniego domu, i to ulżyło mi w tym, że do końca szkoły z nią siedziałam. No i też zaczęły się problemy w szkole, szydzili ze mnie i przezywali mnie i Tereskę: „cyganie śmierdzące”- opowiadali o nas i że moja mama kradła i żebrała, co było nieprawdą. Przezywali mnie baranek z powodu moich włosów kręconych. Często mnie popychali, pluli, mówili coś, co nie potrafiłam usłyszeć na odległość ale wiedziałam, że chodzi o mnie, gdyż inni się śmiali. A kiedy mijałam się, czy to ja czy ten ktoś, to zatykali nosy jakby śmierdziała im ta moja rasa. Te cierpienia i ból, z którym się zmagałam, nawet z płaczem, [spowodowały] iż zrodziła się we mnie wielka złość. Stałam się agresywna wśród tych co mi dokuczali i zadałam się z nimi do bicia. Umiałam się bić jak chłopak, miałam siły, może dzięki kuźni mego ojca, co często mu pomagałam, czasem czułam się jak chłopak. Było mi to potrzebne aby walczyć z tymi przeciwnikami w obronie o godność. Zaczęłam bardzo nienawidzić tych, co mi dokuczali, [oni] byli z Rzepiska i ze starszej klasy. Tak to znosiłam do końca tej szkoły, [przez] 8 lat, żywiąc wielki gniew do nich i do siebie i z czasem do rodziców. Myśląc dlaczego [tak jest]. Moje agresywne podejście było też do ludzi, którzy zachowywali się tak samo jak ich dzieci w szkole. Ludzie jurgowianie tez dokuczali innym Cyganom a ich dzieci też cierpiały w szkole i probowałam [im] pomóc. Nauczyciele nie byli w stanie sprostać tej sprawie, głównie dlatego, że oni też nie akceptowali nas, Cyganów. Wielokrotnie moja mam próbowała coś zrobić, rozmawiając z nauczycielami lub dyrektorem. Przykre było, że nie mogliśmy występować, śpiewać, tańczyć na występach a przecież byliśmy zdolni. Może to dlatego, że to Cyganie? Miałam koleżanki, np. najlepsza była Iwetka Gombos i Walinka i Baśka, oni mieli inne nastawienie, ich rodzice byli wspaniali, bywałam u nich w domu, to miało duże znaczenie dla mnie, świadomość że ktoś mnie akceptuje. Te koleżanki wiernie mi pomagały w szkole na lekcjach. Ze względu na samotność, jaką miałam, podczas gdy dorastałam, zaczęłam obserwować widoki gór, malownicze krajobrazy i zaczęłam rysować, tak iż moje prace były z bardzo dobrą oceną. Kiedy ktoś w klasie nie potrafił rysować, mnie prosili o pomoc [ale] odmawiałam tym głupcom. Kiedy dowiedziałam się, że pójdę do szkoły zawodowej specjalnej, dla niesłyszących, nabrałam wiary w siebie i [byłam] dumna że [będę] w Krakowie. Że to odmieni moje życie. Niecierpliwiłam się, by szybko opuścić tą głupią jurgowską szkołę. Nadeszła moja wolność ukończenia szkoły podstawowej, uwalniając mnie od cierpień. Wreszcie wyjechałam do szkoły zawodowej w Krakowie, ciesząc się, ale niestety, jakże poczułam się rozczarowana. Tam spotkałam te same przykre sytuacje, byli to starszaki z trzeciej klasy, to oni dokuczali prawie tak samo jak jurgowianie. Upłynęło sporo czasu, mam obecnie 41 lat, doświadczyłam wiele, widziałam kawałek świata, wiem jaki jest Miałam sporo przyjaciół, nawet byli to [ludzie] wykształceni i moja rasa nie miała dla nich znaczenia. Kiedy odwiedzam Jurgów, widząc tych, co doskwierali mi, pokazuję im dumę, że coś osiągnęłam, że przewyższam ich, niektórzy podziwiali moją zmianę. Jeden powiedział: „Józka, aleś się zmieniła”, był pod wrażeniem i okazał mi szacunek, choć w szkole nie rozmawiał ze mną i miał złe nastawienie. Kiedy spotkałam kolegę z klasy, który mnie bił, pluł, zwrócił na mnie uwagę, że nie jestem zwykłą, podziwiał mój wygląd, wiedzę i sposób mówienia. Koleżanki też zdziwiły się, skąd tyle zmiany u mnie. Obecnie nie mam do nikogo złości, jeśli chodzi o jurgowian, osiągnęłam swój cel, wiem kim jestem, rasa nie ma znaczenia, mam duży talent. Obecnie od 1987r. prowadzę niewielką firmę, co daje mi wielką satysfakcję. Wcześniej prowadziłam pracownię krawiecką, teraz wykonuję reklamy. Wiem, że obecnie życie jest inne, rzadko kto by podobnie czynił, ale to co miało miejsce kiedyś, jest przykre, to bolało, możemy tylko pomyśleć, że ci którzy tak krzywdzili Cyganów, byli nierozumni, brakowało im wiedzy, kultury. W ten sposób można zapomnieć chyba tłumaczyć wszystko. Oby nowe pokolenie Cyganów Romów miało dobre życie, bezpieczne, bez takich upokorzeń. Tego wszystkim Romom życzę. Niech to zrozumie Polak. Józefa Kwiecińska, listopad 2002 9 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. TOPONIMIA JURGOWA Toponimia - to dział gramatyki zajmujący się badaniem nazw terenowych w ich oryginalnym brzmieniu oraz ich pochodzeniem. Dla mieszkańców Jurgowa, zwłaszcza starszego pokolenia, nazwy terenowe stanowią jedyne źródło orientacji w najbliższej przestrzeni. Niestety młode pokolenie nie jest zainteresowane używaniem tych nazw. Większość w ogóle ich nie zna lub uznaje je za staromodne. Najczęściej młodzież posługuje się nazwami administracyjnymi. Często w ramach zajęć edukacji regionalnej uczniowie proszą o lokalizację w mikroprzestrzeni i wyjaśnienie pochodzenia danej nazwy. Dlatego też wydaje mi się celowe zebranie i ustalenie motywacji nazw terenowych miejscowości, w której mieszkam. W związku ze specyfiką osadniczą i zabudową Jurgowa toponimy podzielić można na pewne grupy charakteryzujące się jednorodnością sematyczną i sematyczno - strukturalną czyli: 1. nazwy terenowe - n. dróg, pól, lasów, ulic /Cysarka, Wyrobisko, Ksiyndze Goje/, 2. nazwy zagród, które najczęściej pochodzą od pierwszych zasadźców /Zagroda Sołtysów/ 3. nazwy obór, które były mniejszymi obszarami powstałymi w ramach zagród, gdzie osiedlali się synowie, córki, wnuki gospodarza; zagrody dzielono na obory, a mechanizmy identyfikacyjno - onomastyczne pozostały te same /Symciowa, Ganobowa, Dziedzicowa/ 4. nazwy polan, które miały charakter posesjonatywny /Wojtasowa/. W obrębie tych grup można wyróżnić: - nazwy topograficzne , związane z właściwościami terenu i szatą roślinną ( Gróń, Brzyk, Młaka, Łyngi), - nazwy kulturowe, informujące o kulturze materialnej i duchowej ludzi ( Pasiyka, Wygón), - nazwy dzierżawcze pochodzące od przezwisk, przydomków, nazwisk ( Bartkówka, Klarówka) - nazwy równe wyrażeniom przyimkowym (Na Pólkak, Za Przykopom). Nazwy topograficzne były tworzone za pomocą: - formantów /Bartk-ówka, Kowol-ówka/, - derywacji fleksyjnej , najczęściej przy użyciu rzeczownika w dopełniaczu /Borowskik , Złobowskik / Nazwy terenowe oparte o nazwy osobowe (antroponimy) są charakterystyczne dla wsi Jurgów w związku z późnym osadnictwem, kiedy najlepszym odniesieniem dla orientacji przestrzennej były siedziby zasadźców, ich własność w postaci zabudowań, gruntów. Nazwy równe wyrażeniom przyimkowym pełnią funkcję orientacji przestrzennej, polegającej na tym, 10 że zawarty w nazwie rzeczownik informuje o charakterze ukształtowania terenu, florze, faunie. Natomiast przyimek sytuuje teren w stosunku do apelatywu określającego teren, ukształtowanie itp. Funkcja przyimka jest bardzo ważna ze względu na orientację terenową, ponieważ informuje czy teren leży nad, pod, za w stosunku do rzeczownika, który określa w/w cechy. Tylko jedna z nich uległa syntezie, zamiast używać określenia Pod Okólne coraz częściej w pisowni pojawia się Podokólne. Oprócz tego funkcjonują nazwy złożone, w których przeważają zestawienia, np. Suchy Potok, Długi Zogón. Najczęściej człon określający ma charakter przymiotnikowy, np. długi, suchy. Może on również pochodzić od przydawki posejonatywnej, np. Górków Wiyrch. Członem utożsamiającym może być wtedy rzeczownik, np. dolina, woda. Zagroda So³tysów w Jurgowie. Zabudowania mieszkalne i gospodarcze - widok od frontu. Cel mojej pracy to ocalić od zapomnienia coraz rzadziej używane nazwy terenowe naszej wsi. Były one w powszechnym użytku kiedy normalnie funkcjonowały gospodarstwa rolne, kiedy kwitła gospodarka pasterska. Upadek rolnictwa spowodował „odwrót od pól”, a co za tym idzie ograniczone zainteresowanie rolnictwem ze strony ludzi młodych, którzy szukają pracy poza rolnictwem. Skutkiem tego jest coraz rzadsze posługiwanie się nazwami lokalnymi, co z czasem może doprowadzić do ich zaniku w społecznej świadomości. Mimo, że pochodzenia ich jednoznacznie ustalić nie można, starałam się przedstawić proces nazwotwórczy, ponieważ język żyje i nazwy ulegają ciągłym przekształceniom. Z pewnością nie wyczerpałam tematu, starałam się jedynie zasygnalizować problem. W kolejnych numerach postaram się przybliżyć czytelnikom nazwy topograficzne jakie spotykane jeszcze do chwili obecnej w Jurgowie. Lucyna Zabrzewska „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Pamiêci Walentego Pluciñskiego Ca³e ¿ycie i si³y poœwiêci³ pracy artystycznej i spo³ecznej. 28 kwietnia minê³a 20 rocznica œmierci Walka, Walentego Pluciñskiego, znanego twórcy ludowego, pochodz¹cego z Jurgowa. Jego wiersze i ca³a twórczoœæ przesi¹kniête by³y mi³oœci¹ do „Ma³ej Ojczyzny”, co najpe³niej odzwierciedlaj¹ s³owa wiersza „Ej nima, nima, jak mój Œpis kochany....”. Tematyka, w³aœnie wydanego tomiku poezji pt. „Gór Ÿrynica”, zastanawia i zmusza do refleksji nad sensem istnienia, cz³owieczeñstwa i wartoœciami religijnymi. W przygotowaniu s¹ kolejne utwory m.in. sztuka „Dwie ¯mije”, za któr¹ grupa teatralna z Jurgowa otrzyma³a nagrodê na Ogólnopolskim Przegl¹dzie Amatorkich Zespo³ów Teatralnych oraz wiersze okazjonalne i gawêdy. Nie oszczêdza³ Walek mieszkañców Jurgowa. Utwory „ Na zdrowie” i „ Jak to John posiy³o³ telegram i dutki”, konfrontuj¹ ich z nowoczesnoœci¹. Scenki wziête z ¿ycia dziœ wywo³uj¹ nieskrywany uœmiech na twarzach. Pluciñski pisa³ gwar¹, ale jego utwory s¹ zrozumia³e dla wszystkich mi³oœników poezji. Postawa i zaanga¿owanie Walka w sprawy spo³eczne godne s¹ naœladowania. Mo¿e dlatego o Wielkim Cz³owieku pamiêtaj¹ nie tylko mi³oœnicy poezji, ale tak¿e ka¿dy, który mia³ okazjê siê z nim zetkn¹æ Lucyna Zabrzewska Od lewej: Walenty Pluciñski z ¿on¹ Helen¹, Stanis³aw Watycha (kolega) z Nowego Targu, Sebastian Górka (szwagier Walentego), w kapeluszach pszczelarskich dzieci Stanis³awa Watychy Walentemu Pluciñskiemu ca³e ¿ycie towarzyszy³y pszczo³y. Przebywanie z nimi by³o dla niego okazj¹ do g³êbokich refleksji i wrêcz filozoficznej zadumy. Jego pasja ¿yciowa ³¹czy³a siê z zaanga¿owanie spo³ecznym, by³ pracowity jak pszczo³a i przyci¹ga³ do swojego towarzystwa wielu ludzi nastawionych na czynienie dobra. W swoim ogrodzie postawi³ rzeźbiony ul, który jest swego rodzaju pomnikiem ufundowanym pszczo³om - robotnicom i nauczycielkom. Ho³dem dla nich, a zarazem po¿egnaniem, jest równie¿ niniejszy wiersz napisany jêzykiem literackim. Walenty Pluciñski - Jurgów Moje pszczo³y Kochane moje pszczo³y dobrodzieje, Dajecie mi radośæ, pomoc i nadziejê. Ucieka³em do was przed świata pod³ości¹, Przed szykanami, niechêci¹, zazdrości¹. Dziêki wam w domu manko nie gości³o, W pracy z wami mi siê szczêści³o. Nauczy³em siê od was by nie zazdrościæ nikomu niczego, Nawet wrogom ¿yczyæ wszystkiego dobrego, Nauczy³yście mnie szacunku, zgody cierpliwości, Pojednania, przeprosin, mi³ości. Nie pragn¹³em b³yszczeæ, choæ mo¿liwośæ mia³em, Zawsze daleki na uboczu swoje racje mia³em. Nie wyci¹ga³em rêki po chleb obiecany, Nie sprzeda³em duszy i nie bi³em pok³ony. Szczêście i radośæ wyście mi przynios³y, W moj¹ ojcowiznê korzeniami wros³y. Krzepi³yście moje si³y, zdrowie, Do dnia dzisiejszego wy moi doktorowie, Ratowa³yście mnie w nieszczêściu i biedzie, Przysparza³yście znajomości, kolegów wszêdzie, Dziêki wam mój dom by³ gościnny, Stara³em siê byæ prostolinijny, Nauczy³yście mnie sumiennej pracy, oszczêdności, By³yście lekarstwem na me gniewy, z³ości, Uspokojeniem, boskim pokojem, Odpoczynkiem i zadowolenia zdrojem. Jak wam mam dziêkowaæ i co pisaæ jeszcze, Bóg zap³aæ, ¿e mi siê darzycie i ¿e ze mn¹ jesteście. Jeno Stwórcy za to nam dziêkowaæ, A was do śmierci mi³owaæ, szanowaæ. Kochane robotnice, Gucie Maje, Moja pociecha i radości moje. Na po¿egnanie wieczór ¿ycia siê zbli¿a, Przyjdzie wnet odpocz¹æ u podnó¿a krzy¿a. Ale na po¿egnanie proszê zostañcie w rodzinie, Niech ten ród pszczeli nigdy nie zaginie. Noście dalej py³ek i ten nektar boski, Uzdrawiajcie ludzi, odganiajcie troski. 11 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Prezentacje szkó³ Gimnazjum w Krempachach Historia Gimnazjum w Krempachach ściśle łączy się z 10 - letnimi staraniami mieszkańców wsi o budowę nowej szkoły. Działki były wykupywane w latach 1987 - 1995 ( pow. 2.20 ha). Projekt budynku wykonało Biuro Projektów „Biprokom” w Krakowie, zaś głównym projektantem obiektu została mgr inż. Anna Krzystyniak. Obiekt w stanie surowym wykonał Zakład Remontowo - Budowlany pod kierunkiem Bronisława Piotrowskiego z Nowego Targu. Prace rozpoczęto w październiku 1995 r. Na zebraniu wiejskim powołano Społeczny Komitet Budowy Szkoły Podstawowej a mieszkańcy wsi zobowiązali się do odpracowania w ciągu roku 5 dniówek spod numeru. Trzeba przyznać, że solidnie wykonali podjęte zobowiązania. 26 maja 1996 r. odbyło się uroczyste wmurowanie kamienia węgielnego, które poprzedziła Msza św. Uroczystość ta oprócz licznie zebranych mieszkańców wsi zgromadziła wielu gości m. in. z Kuratorium Oświaty, Gminy Nowy Targ, posłów, radnych, przedstawicieli Towarzystwa Słowaków w Polsce. Uroczystość uświetnił występ orkiestry pod batutą nieżyjącego już Jana Kalaty. Wszystkie roboty tzw. wewnętrzne zostały zakończone z dniem 30 sierpnia, zaś uroczystość otwarcia i poświęcenia budynku szkoły 4.09.1999 r. Mszę św. odprawił i poświęcenia dokonał metropolita krakowski ks. kard. Franciszek Macharski. Obecny na tej uroczystości Kurator Oświaty J. Lackowski wygłosił okolicznościowe przemówienie. Głos zabrali również wójt gminy Jan Smarduch oraz sołtys wsi Jan Kalata. Później nastąpił doniosły moment przekazania klucza do gimnazjum na ręce nowomianowanego dyrektor placówki mgr Jana Szenderewicza a następnie ks. kard. poświęcił krzyże do sal lekcyjnych. Po oficjalnych uroczystościach folklor spiski zaprezentował regionalny zespół z Krempach. Nowopowstały obiekt szkoły budowany z ogromnym zaangażowaniem 12 wójta Jana Smarducha, ówczesnej Rady Gminy pod przewodnictwem Stanisława Szumala, sołtysa Jana Kalaty miał być przeznaczony na szkołę podstawową. W związku z reorganizacją szkolnictwa przez Ministra Edukacji Narodowej budynek przeznaczono na gimnazjum. Początkowo (od września 1999 r. do czerwca 2003 r.) uczyły się tutaj dzieci ze szkoły podstawowej razem z gimnazjum. Od września 2003 r. szkoła podstawowa przeniosła się do wyremontowanej starej szkoły. Budynek gimnazjum w Krempachach jest najnowocześniejszym obiektem tego typu w całej Gminie Nowy Targ. W wyposażeniu i osprzętowieniu sali gimnastycznej partycypował Małopolski Urząd Marszałkowski oraz Urząd Gminy w Nowym Targu. Sponsorami strojów gimnastycznych byli p. J. Jaskierski szef firmy „Olimp” reprezentującej „ADIDAS”, firma Gerber z Rzeszowa. Od Polonii amerykańskiej szkoła otrzymała 1000$ w formie strojów i sprzętu sportowego. Dzięki operatywności nauczyciela w.f. B. Pociechy szkoła otrzymała 10 kompletów nart z butami, kijkami i wiązaniami. W latach 2000 - 2003 przeprowadzone zostały szkolenia dla 192 rolników z terenu gminy. Dzięki temu z funduszy Restrukturyzacji Rolnictwa zakupiono: 3 komputery, drukarkę, przenośny rzutnik pisma, kserokopiar- „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. kę, telewizor „Samsung”, video i skaner. Szkoła jest otwarta na propozycje Ośrodków metodyczno - dydaktycznych. Odbyły się tutaj studia podyplomowe dla dyrektorów szkół z gminy i rejonu prowadzone przez Wyższą Szkołę Biznesu. Staraniem Dyrektora Gimnazjum w szkole były przeprowadzone różne inne formy doskonalenia zawodowego dla Rady Pedagogicznej np. Kurs kierowników wycieczek, szkolenie Rady Pedagogicznej w zakresie prowadzenia spotkań z rodzicami, na temat planowania i programowania pracy Rady Pedagogicznej, motywacji w nauczaniu, kursy BHP. Wiosną 1999 r. Zarząd Gminy Nowy Targ zlecił wybranemu na stanowisko dyrektora gimnazjum mgr Janowi Szenderewiczowi (ówczesnemu dyr. Szkoły Podstawowej w Nowej Białej) nabór kadry pedagogicznej, zatrudnienie obsługi i organizacji pracy. Dyrektor stanął przed wyzwaniem integracji młodzieży ze Spisza i Podhala. Czynnikiem integracyjnym stały się spotkania z ciekawymi ludźmi. Dzięki nim gimnazjum posiada niepowtarzalną atmosferę. Wizerunek szkoły stanowią zatem nie tylko konkursy, olimpiady, zawody, festyny, dyskoteki szkolne lecz również właśnie te spotkania zapoczątkowane przez mgr Z. Łukasz, które na trwałe wpisały się w tradycję szkoły. Odwiedziło nas wielu znamienitych ludzi, pozostawili po sobie ślad w postaci wpisu do kroniki. Zapiski ze szkolnej kroniki przypominają, że nie były to tylko zwykłe oficjalne wizyty, ale pełne serdeczności i otwartości spotkania, które ubogaciły nie tylko uczniów, lecz - jak wynika z wielu wypowiedzi - także zaproszonych do nas gości. Jedną z interesujących postaci była Siostra Maria Łukasz misjonarka w Argentynie (pochodząca z Krempach), która zapoznała młodzież z ciekawą kulturą, zwyczajami ludności, problemami tego odległego kraju. Kiedy odwiedziła nas po raz kolejny, prowadziła ciekawe katechezy. 4 XII 2000 r. zapisała: „Cieszę się bardzo, że mogłam podzielić te chwile z uczniami tej szkoły, w miejscowości, w której i ja się wychowałam. Gratuluję Wam tego wysiłku w edukację bo to jest wielki skarb ludzkości, który kształci przyszłość narodu”. Młodzież nadal utrzymuje korespondencję w postaci kartek z życzeniami świątecznymi. Uczniowie mieli również okazję spotkań z różnymi osobistościami. Odwiedzili nas m.in. Franciszek Adamczyk - poseł III kadencji RP (4.01.2001 r.), Ryszard Listwan z-ca Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska (2.03.2001 r.), poseł Jan Łopuszański z LPR (28.05.2002 r.), ks. doc. dr hab. Andrzej Zwoliński - kierownik Katedry Katolickiej Nauki Społecznej Wydziału Teologicznego Papieskiej Akademii Teologicznej w Kra- kowie (25.04.2001 r.). 23.05.2001 r. z wizytą duszpasterską przybył ks. bp Nuncjusz Apostolski w Boliwii ks. Józef Wesołowski, który z radością wspomina spotkanie: „Serdecznie dziękuję za niezapomnianą atmosferę. Jak to dobrze być znowu wśród swoich szczególnie wśród młodych, którzy są przyszłością Kościoła i naszej Ojczyzny”. 9.11.2001 r. przybył na spotkanie z młodzieżą brat Marian, rodem z Łopusznej misjonarz w Uzbekistanie. Uczniowie mieli okazję do poznania jakże odległej kultury, zwyczajów, a nawet zagadnień związanych z gospodarką tego ubogiego kraju. Franciszkanin obiecał, że przy najbliższej okazji znowu zagości w murach naszej szkoły. Życzył nam wszystkim błogosławieństwa Bożego w pracy wychowawczej, aby spośród młodzieży wyrośli wartościowi ludzie, a może również zakonnicy, zakonnice, misjonarze. 17.05 2002 r. na zaproszenie p. mgr Zofii Łukasz przybyła do nas p. prof. dr Wanda Pułtawska bliski współpracownik Ojca Św. w Radzie ds. Rodziny w Watykanie specja- 13 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. listą do spraw rodziny i wychowania, autorka wielu publikacji o tematyce prorodzinnej. Zapisała w kronice: „Cieszę się, że miałam dziś okazję poznać zarówno uczniów jak i grono pedagogiczne i z radością stwierdziłam, że klimat, nastrój w tej szkole jest właśnie taki jak powinien być - młodzież miła, spokojna, podczas wykładów zasłuchana. Właściwie to można tutejszym pedagogom zazdrościć takiej młodzieży. Cały klimat szkoły i spotkania daje podstawy do optymizmu”. Nasz trud edukacyjny i wychowawczy jest doceniany, o czym przekonaliśmy się niejednokrotnie. Oto kilka przykładów: wysoka ocena przez Nadleśnictwo Nowotarskie szkolnego konkursu „Święto Ziemi”, podziwi i uznanie dla nauczyciei wf-u ze strony 156 osób (rektorzy AWF, nauczyciele akademiccy, metodycy wychowania fizycznego z całej Polski) hospitujących lekcje w Krempachach (17.10.2003 r.). Nauczycieli nazwano „fantastycznymi entuzjastami kultury fizycznej”. „Bardzo nam się podoba w Krempachach. Młodzież fantastyczna, nauczyciele także... po zobaczeniu tych pokazów marzy mi się żeby tak było w wielu szkołach w Polsce. Tak trzymać! (wpis prof. dr hab. Janusza Bielskiego). 12.11.2003 r. Spotkał się z młodzieżą znany w Polsce ks. Józef Walusiak Dyrektor Katolickiego Ośrodka Wychowania i Resocjalizacji Młodzieży „Ostoja” w Bielsku Białej. Temat spotkania „Narkotyki - droga bez wyjścia”. Osoba i doświadczenie księdza sprawiły, że młodzież po wygłoszonej prelekcji chętnie zadawała pytania darząc księdza wielkim zaufaniem. Ksiądz zapisał: „Życzę gronu pedagogicznemu i młodzieży pełnej wolności od narkotyków i wszelkich zniewoleń, miłej atmosfery w pracy dydaktycznej i wychowawczej”. Kilkakrotnie gościł u nas Wójt Gminy Nowy Targ, w tym dwukrotnie spotkał się z młodzieżą. 14 Inicjatywa spotkań z ciekawymi ludźmi otwiera młodzież naszej szkoły na świat, na problemy współczesnego człowieka, uczy poszanowania dziedzictwa kulturowego innych krajów, poszerza wiedzę. WSPÓŁCZESNOŚĆ Obecnie do Gimnazjum w Krempachach uczęszcza 473 uczniów z dziesięciu miejscowości gminy Nowy Targ ( Dursztyna, Krempach, Nowej Białej, Łopusznej, Harklowej, Knurowa, Szlembarku, Dębna, Ostrowska, Waksmundu ), którzy tworzą 19 oddziałów ( od września roku szkolnego 2004/2005 utworzonych zostanie 20 ). Budynek szkoły oddano do użytku 1993 r. Liczy 14 dużych sal lekcyjnych, 7 małych, ( w tym pracownię komputerową z dostępem do internetu ) gabinet pielęgniarki, stołówkę, bibliotekę, 4 sale w których działa świetlica, siłownię oraz salę gimnastyczną, pomieszczenie przeznaczone na izbę regionalną, sklepik uczniowski i na ksero. Od września 2003 r. uczęszczają tutaj tylko uczniowie gimnazjum ponieważ, szkoła podstawowa funkcjonująca do tej pory łącznie z gimnazjum, została przeniesiona do wyremontowanego budynku starej szkoły. Obecną Radę Pedagogiczną Gimnazjum w roku szkolnym 2003/2004 tworzy 37 nauczycieli, katechetów i wychowawców świetlicy: Dyrektor szkoły - mgr Jan Szenderewicz, z-ca Dyrektora - mgr Dorota Ostwald, język polski - mgr Krystyna Dziga, mgr Jaromira Klasek, mgr Katarzyna Pasionek, mgr Ewa Pietrzak, mgr Marzena Waksmundzka, matematyka - mgr Anna Konopka, mgr inż.Urszula Utnicka, mgr Krystyna Szenderewicz, mgr inż. Wojciech Sołtys, historia - mgr Zofia Łukasz, mgr Beata Skirlińska, mgr Beata Pater, fizyka - mgr Monika Palmąka, technika i informatyka - mgr inż. Emanuel Brzyzek, biologia - mgr Bernadeta Mroszczak, geografia - mgr Agata Tazik, chemia - mgr inż. Danuta Stanik, język niemiecki - mgr Jolanta Solana, Michał Szaflarski, mgr Małgorzata Abramek, język angielski - mgr Renata Kraina -Twardzik, Małgorzata Wadowska, „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Łukasz Zamarlik język słowacki - mgr Zofia Chałupka, sztuka - mgr Sylwia Basta-Fryźlewicz, wychowanie fizyczne - mgr Bartosz Ścisłowicz, mgr Michał Śmiałkowski, mgr Bogusław Pociecha, wychowawcy świetlicy - Ewa Fudalewicz, mgr Łukasz Iżyk, mgr Maria Jędraczka, mgr Dominik Regiec, pedagog - mgr Maria Surma, religia - ks. mgr Jacek Wieczorek, ks. mgr Jan Wróbel, Administrację i obsługę stanowi 8 osób. Szkoła uczestniczy w akcji „Szkoła bez dymu” - żaden nauczyciel ani pracownik nie pali papierosów na terenie szkoły. Uczniowie mają możliwość uczestniczenia w zajęciach pozalekcyjnych, kołach zainteresowań takich jak: Kółko Recytatorskie, Kółko Polonistyczne, zespół „Hilaritas”, SKS - tenis stołowy, akrobatyka sportowa, narciarstwo zjazdowe, koszykówka, taniec sportowy, unihokej, Koło Regionalne, Klub Europejski, Klub Absolwenta - stworzony z myślą o tych, którzy chętnie odwiedzają mury naszej szkoły. Pracownia komputerowa podłączona jest do internetu. Uczniowie pod kierunkiem mgr inż. E. Brzyzka opracowali stronę internetową szkoły. Gimnazjum może pochwalić się licznymi osiągnięciami w wielu konkursach, zawodach, olimpiadach. Przy czym następujące konkursy zostały zapoczątkowane przez nauczycieli gimnazjum: Gminny Konkurs Ortograficzny (mgr Ewa Pietrzak), Konkurs Matematyczny „GIT-MAT” (mgr inż. Wojciech Sołtys, mgr Dorota Ostwald ), konkurs „Promocja mojej miejscowości” (mgr Z. Łukasz), konkurs plakatowy z chemii (mgr inż. Danuta Stanik), Konkurs Wiedzy o Krajach Niemieckojęzycznych (mgr Małgorzata Abramek, mgr Jolanta Solana, Michał Szaflarski), Konkurs Wiedzy o Unii Europejskiej (mgrAgata Tazik, mgr Łukasz Iżyk), konkurs zbiórki makulatury „Dobre rady na odpady” , Konkurs Wiedzy Ekologicznej oraz konkurs fotograficzny „Budzi się wiosna” (mgr Bernadeta Mroszczak).Oprócz tego co miesiąc organizowane są konkursy biblioteczne ( mgr Beata Pater). Mamy również znaczące osiągnięcia sportowe: TENIS STOŁOWY Mistrzostwa Gminy Nowy Targ Drużynowo I miejsce dziewczęta, I miejsce chłopcy, Indywidualnie I miejsce Kojda Ewelina, I miejsce Bryja Sebastian, II miejsce Kojda Jowita, III miejsce Ambroż Grzegorz - Mistrzostwa Powiatu Nowy Targ: Drużynowo III miejsce dziewczęta, IV miejsce chłopcy, Indywidualnie III miejsce Mroszczak Adrian - awans do Mistrzostw Województwa Małopolskiego. BIEGI PRZEŁAJOWE Mistrzostwa Gminy Nowy Targ Drużynowo I miejsce, Indywidualnie I miejsce - Prośniak Aleksandra, II miejsce Pierchlak Ewelina, III miejsce Plewa Paulina, Łojas Anna, IV miejsce Chmielak Aneta, Świec Justyna UNIHOKEJ Mistrzostwa Gminy Nowy Targ Drużynowo I miejsce dziewczęta Mistrzostwa Powiatu Nowy Targ II miejsce dziewczęta Mistrzostwa Województwa Małopolskiego II miejsce dziewczęta KOSZYKÓWKA Mistrzostwa Gminy Nowy Targ Drużynowo I miejsce dziewczęta Mistrzostwa Powiatu Nowy Targ III miejsce dziewczęta NARCIARSTWO ZJAZDOWE Mistrzostwa Gminy Nowy Targ Drużynowo I miejsce, Indywidualnie I miejsce Chmielarczyk Agnieszka, II miejsce Wilczek Klaudia, Ludzia Iwona, Perełka Magdalena, III miejsce Chudoba Magdalena, Paluch Paulina, IV miejsce Chmielak Joanna, Chmielak Iwona, V miejsce Prędka Patrycja, Chmielarczyk Iwona, VI miejsce Grońska Kornelia, Garbacz Justyna Mistrzostwa Gminy Nowy Targ: Drużynowo II miejsce, Indywidualnie dziewczęta VII miejsce „Hilaritas” podczas wystêpu w „Jatkach” w Nowym Targu. Fot. Bartosz Ścis³owicz 15 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Mistrzostwa Powiatu Nowotarskiego, Kluszkowce 2004 r. Perełka Magdalena, chłopcy I miejsce Hornik Sławomir, II miejsce Hornik Przemysław, IV miejsce Wąsowicz Wojciech Mistrzostwa Województwa Małopolskiego I miejsce Wąsowicz Wojciech, XXIV miejsce Hornik Przemysław, XXV Perełka Magdalena AKROBATYKA I miejsce w Ogólnopolskim Konkursie na najlepsze lekcje wychowania fizycznego w ramach Ogólnopolskiej Konferencji Naukowo-Metodycznej na temat: „Kształcenie i doskonalenie nauczycieli wychowania fizycznego w zreformowanej edukacji”. Temat lekcji: „ Ćwiczenia akrobatyczne od prostego do trudnego”. Od marca 2004 r. rozpoczął działalność zespół tańca sportowego Red Black pod kierownictwem mgr Bogusława Pociechy, który uświetnia uroczystości szkolne, zawody i festyny. Została również przeprowadzona akcja „I ty zostań Św. Mikołajem”, która polegała na zbiórce słodyczy przeznaczonych do jednego z domów dziecka. W jednej z sal świetlicy zorganizowano wystawę pt. „Japonia - kraj kwitnącej wiśni i origamii”, a w 25 lecie pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II wystawa i gazetki ścienne w klasach o Papieżu - Polaku. W ramach programu profilaktyczno - wychowawczego uczniowie wzięli udział w powiatowej olimpiadzie wiedzy o AIDS ( II miejsce Marcela Mogilska ), uczestniczyli w Festynach Trzeźwości, a na Światowy Dzień bez Papierosa przygotowali plakaty, rysunki, które widnieją na ścianach korytarzy i świetlicy. Ponadto p. Jarosław Jarzyna wygłosił prelekcję na temat zagrożeń wynikających z zażywania narkotyków ( z inicjatywy Pełnomocnika Zarządu ds. Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Uzależnień - mgr Marii Ligęzy). Prelekcję „Narkotyki droga bez wyjścia” wygłosił również ks. Józef Walusiak dyr. Katolickiego Ośrodka Wychowania i Resocjalizacji Młodzieży „Ostoja” w Bielsku Białej. Młodzież mogła obejrzeć spektakle „Właściwy wybór”, „Ulica zapomnianych uczuć”. Dobrze układa się współpraca z przedstawicielami Towarzystwa Słowaków w Polsce. Odwiedzili nas L. Molitoris i Konsul Generalny Republiki Słowackiej J. Burianova, vicekonsul p . Lisansky, ambasador RS 16 w Warszawie M. Vašaryjova, Jacošova z Instytutu Słowackiego w Warszawie. 15.12. 2003 r. młodzież ucząca się języka słowackiego wyjechała do Krakowa na koncert Bożonarodzeniowy, dzięki zaproszeniu Konsula Generalnego Republiki Słowackiej oraz Towarzystwa Słowaków Zarządu Głównego w Krakowie. Istnieje wymiana między uczniami ze szkoły w Münster. Obecnie gości u nich zespół Hilaritas a w czerwcu oczekujemy na rewizytę, która zaowocuje na pewno konkretnymi projektami współpracy. Gimnazjaliści przynajmniej 2 razy w roku mogą obejrzeć spektakle teatralne prezentowane w szkole lub też w MOK - w Nowym Targu przez aktorów scen krakowskich, a także co miesiąc uczestniczą w „Muzycznym ABC”, zapoznając się z muzyką z różnych epok i kontynentów. Tradycją gimnazjum stały się rokroczne pielgrzymki do Sanktuariów Matki Bożej w Ludźmierzu, na Krzeptówkach i Wiktorówkach. W maju br. udaliśmy się do Ludźmierza. Na osobną uwagę zasługuje działalność zespołu Hilaritas, który reprezentuje naszą szkołę na terenie gminy i poza nią. Ma w swoim dorobku liczne koncerty i programy poetycko - muzyczne, prezentowane np. w galerii „Jatki” w Nowym Targu, w MOK-u: „Róża zwana miłością”, koncert wielkopostny, „Szanty”, koncertowanie przy okazji zawodów, festynów, spotkań z rodzicami, oprawa muzyczna akademii. Był także gościem Briana Scotta w radio Kraków 02.05.2004 r., wykonali piosenkę hiszpańską i słowacką. Na terenie szkoły działa sklepik prowadzony przez uczniów pod energiczną opieką mgr Krystyny Szenderewicz, który wspiera finansowo konkursy np. „Wiedzy o Spiszu”, „Gminny Konkurs Ortograficzny”, „Konkurs Matematyczny”, oraz imprezy takie jak Dzień Dzieckalody dla każdego ucznia a także zakup pomocy dydaktycznych np. kamery. Absolwenci zostawiają po sobie tzw. „ślad” w formie posadzonych drzew, zakupionego sprzętu komputerowego itp. Należy podkreślić udział Rady Rodziców z przewodniczącym Mieczysławem Wrocławiakiem w życiu szkoły. Finansuje ona dojazdy uczniów na olimpiady, konkursy, zawody sportowe, nagrody książkowe na koniec roku szkolnego dla najlepszych uczniów i laureatów konkursów przedmiotowych, zabawy szkolne, Dzień Dziecka. Zakupiła radiomagnetofon, kije do uni-hokeja, kaski dla narciarzy, mapy oraz drobne pomoce naukowe. Pokryła koszty nagłośnienia szkoły. Materiał został zebrany i opracowany przez mgr Ewa Pietrzak i mgr Zofię Łukasz Fotografie ze szkolnego archiwum „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. tabela 17 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. tabela 18 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. tabela Nasze bol¹czki powiatowe drogi i szpitale Wywiad Pani¹ Stanis³aw¹ So³tys, radn¹ i cz³onkiem Zarz¹du Powiatu Nowotarskiego - Jak się Pani układa praca w Zarządzie Powiatu?. Praca w Zarządzie Powiatu jest bardzo ciekawa, oczywiście wymaga dużo czasu, poświęcenia, dużo wiedzy ogólno - społecznej, no i oczywiście jest tej pracy bardzo dużo. Ale jestem zadowolona z pracy w Zarządzie ,ponieważ otwarła mi oczy na wiele różnych spraw, o których wcześniej może tylko słyszałam. Obecnie zaś muszę się zajmować rozwiązywaniem problemów i spraw wraz z całym Zarządem. Wszyscy członkowie Zarządu chcieliby tak pracować, aby zadowoleni byli wszyscy mieszkańcy naszego powiatu. No ale tak już w życiu bywa, że nie wszystko udaje się zrobić, i nie na wszystko starcza pieniędzy. Wiadomo, że mieszkańcy powiatu chcieliby, żeby było coraz lepiej i do tego w każdej dziedzinie, no ale jest to niemożliwe. - Zastanówmy się chociaż może nad dwoma sprawami bardzo istotnymi dla naszych mieszkańców, tj. drogami powiatowymi i szpitalami. Tak mieszkańcy naszego powiatu, a nawet mieszkańcy Dursztyna, gdzie mieszkam ja i moja rodzina chcieliby mieć lepsze drogi i trudno im się dziwić. Świat się zmienia, jest coraz więcej lepszych samochodów, ciągników i maszyn rolniczych z których chcą korzystać także mieszkańcy małych miejscowości i mają do tego prawo. No jednak mimo, że od kilku lat każdy posiadacz samochodu kupując paliwo, płaci także za użytkowanie drogi, to tych pieniędzy jednak nie widać na drogach. Powiatowy Zarząd Dróg robi co może, aby te drogi były przejezdne i dość dobre zwłaszcza zaraz po zimie, jednak nie na wszystko starcza pieniędzy. Trudno jednak w to uwierzyć lub wytłumaczyć użytkownikom pojazdów w mniejszych lub większych miejscowościach, że mamy już XXI wiek i jesteśmy członkami Unii Europejskiej, a drogi mamy takie jakie mamy. Jeśli chodzi o szpital w Nowym Targu, to muszę przyznać, że jest to bardzo dobry szpital, ma dobrych lekarzy, dobry personel i jest dobrze wyposażony. Obecnie wszyscy chorzy leczeni są już w nowym szpitalu. Oczywiście potrzeba jeszcze wiele pieniędzy, aby zakończyć całkowicie budowę tego szpitala. Ale jak wiadomo środki finansowe na dokończenie budowy szpitala są ograniczane, co przynosi znaczne opóźnienie zakończenia tej budowy. Lekarze tak w Nowym Targu, jak i Rabce dobrze starają się o swoich chorych, którzy znajdują się w tych szpitalach. Najbliższa sesja Rady Powiatu poświecona będzie właśnie funkcjonowaniu służby zdrowia na terenie naszego powiatu, w tym szczególnie funkcjonowanie szpitali. Trzeba przyznać, że dyrektorzy obydwu szpitali robią bardzo wiele, aby przede wszystkim chorzy byli zadowoleni z leczenia w szpitalu. - Dziękuje za rozmowę. Wywiad przeprowadził Marian Pukański 19 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Odezwa do górali spiskich, wszystkich mieszkañców i przyjació³ Spisza Polska i świat na progu XXI wieku stoi na rozdro¿u. Dowodem tego jest wiele znaków i wydarzeñ niespotykanych dotychczas w dziejach ludzkości. Wojny, terroryzm i nienawiśæ coraz czêściej ³¹cz¹ s¹ z negacj¹ Boga, zwalczaniem wiary chrześcijañskiej oraz duchowej autonomii osoby ludzkiej. Spisz, mimo wielu ostrych zakrêtów i bolesnych doświadczeñ w swojej historii, przechodzi przez próg XXI wieku jako region przywi¹zany do wiary Ojców i ziemi rodzinnej. Dziêki naszym przodkom miêdzy Tatrami, Pieninami i Magur¹ Spisk¹ ukszta³towa³a siê kultura górali spiskich, którzy ca³e wieki ¿yli Tu i pracowali w pocie czo³a. To ich zas³uga, ¿e dziś mo¿emy szczyciæ siê z dorobku materialnego i duchowego tej Ziemi. Z szacunku dla ich dokonañ winni jesteśmy do aktywnej kontynuacji tego zadania. My, cz³onkowie Zwi¹zku Polskiego Spisza, zgromadzeni w Niedzicy na VI Walnym Zjeździe, zwracamy siê do górali spiskich, do wszystkich mieszkañców i przyjació³ Spisza, zarówno w kraju jak i za granic¹, o liczne uczestnictwo w ¿yciu spo³ecznym. Podajmy sobie rêce i pracujmy razem dla Spisza, integralnej czêści Polski, naszej Ojczyzny. Rodacy - Spisz Was potrzebuje ! • aby nie zaginê³a gwara spiska - starodawna ga³¹ź jêzyka polskiego, • aby uchroniæ od zapomnienia nasz¹ przesz³ośæ i spuściznê kulturaln¹ naszych przodków, • aby przysz³ośæ by³a budowana w zgodzie z przys³owiem „Bez Boga ani do proga”, • aby wspomagaæ wysi³ki szkó³ oraz duchowieñstwa w wychowaniu m³odzie¿y na gruncie chrześcijañskich zasad moralnych i d¹¿yæ do ograniczenia wspó³czesnych plag spo³ecznych, • aby w spiskich wsiach czêściej noszono przepiêkne stroje regionalne, • aby wspólnie organizowaæ ¿ycie gospodarcze - przyczyniaæ siê do dobra wspólnego - bez wzglêdu na przesz³ośæ, uprzedzenia, czy pogl¹dy polityczne, • aby rozwój gospodarczy nastêpowa³ w harmonii z natur¹, z poszanowaniem środowiska naturalnego, w³aściw¹ ochron¹ zabytków i rezerwatów przyrody. My Spiszacy, dumni ze swoich korzeni, jesteśmy równocześnie otwarci w duchu szacunku na spotkanie we wspólnej Europie innych tradycji i kultur. Mamy jednak nadziejê, ¿e w tej nowej rzeczywistości uszanowany bêdzie cz³owiek i jego prawa. 20 W zwi¹zku z 100 - rocznic¹ Góralskiego Ruchu Regionalnego z wdziêczności¹ wspominamy rzeszê dzia³aczy regionalnych oraz wybitnych przedstawicieli Narodu Polskiego, którzy obudzili w nas poczucie godności i wartości w³asnych dokonañ. Dziêki nim równie¿ i my wspó³cześni czujemy bratersk¹ przyjaźñ p³yn¹c¹ z Podhala, Gorców, Orawy i Pienin, a zarazem uczestniczymy wspólnie w wielkiej dziejowej misji górali polskich. Szczêśæ Bo¿e ! Niedzica na Spiszu, dnia 14 marca 2004 roku. Piotr Borowy Hymn na cześæ umi³owanej Ojczyzny Polsko, ze jeś katolicko, ty jeś s³oñce w bia³y dzieñ, Kto nie chce byæ katolikiem, tego zaæmi corny cieñ. Polsko, ze jeś katolicko, tyś miesi¹ckiem w nocy, Kto nie chce byæ katolikiem, prêdko w przepaśæ skocy. Polsko, ze jeś katolicko, tyś gwiozda na niebie, Nie strzyloj ty, chamie, do niej, bo ta strza³a zabije ciebie. Polsko, ze jeś katolicko, tyś mi drogi kamieñ na górze, Nie siêgoj poñ, ty rabusiu, dostanies po skórze! B¹dź ty Polsko katolicko, wyrzecz siê satana, Za to Ci od Boga bêdzie wielko mi³ośæ dana! B¹dź ty Polsko katolicko, w tej nadziei wzywoj Boga, Un pomoze walcyæ Tobie: ze Ty zniscys wroga! Bóg Polokom chleba daje, jak urodna niwa... Kto nie chce byæ katolikiem, ten siê na ni¹ gniewa. Jak ty Polsko katolick¹ nie chces byæ, U twych wrogów w boleści bedzies wyæ! Fot. J. Budz „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. ciąg dalszy ze str. 1 VI Walny Zjazd Zwi¹zku Polskiego Spisza Przewodniczącym zebrania wybrany został Julian Kowalczyk a sekretarzem Marian Pukański. Sprawozdanie z działalności Zarządu Głównego za 2003 rok złożył prezes Jan Budz, zaś sprawozdanie Komisji Rewizyjnej przedstawiła Bożena Szczesna. Zarząd ZPS systematycznie porządkuje sprawy organizacyjne, zjednuje coraz więcej nowych członków. Ludzie ci z zaangażowaniem podejmują się promocji Spisza i tworzą przyjazny klimat do współdziałania w ramach ZPS, a także służą regionowi poprzez swoją pracę zawodową na różnych stanowiskach. Dobrym przykładem są chociażby sukcesy szkół spiskich w edycji konkursu Bliższe Ojczyzny, Konkursy Szopek Betlejemskich i Konkursy Wiedzy o Spiszu. Wskazano także na dokonania Euroregionu Tatry i Fundacji Rozwoju Jeziora Czorsztyńskiego, w pracach których członkowie związku czynnie uczestniczą. Sukcesem jest fakt pozyskania środków i wydania 5 numerów gazety „Na Spiszu”, która cieszy się dużym powodzeniem. Sprawa wznowienia działalności wydawniczej była jednych z najistotniejszych postulatów poprzedniego Zjazdu, który odbył się w dniu 1 grudnia 2002, w Łapszach Niżnych. Czasochłonnym problemem organizacyjnym jest rejestracja działalności gospodarczej w Krajowym Rejestrze Sądowym, ale Zjazd m.in. po to zwołano aby usunąć braki wynikające z wezwań sądu rejestrowego. Zwrócono uwagę na owocną współpracę z innymi organizacjami regionalnymi, a zwłaszcza ze Związkiem Podhalan, z którym w Roku Pienin i Spisza (2003) przeprowadzono cały cykl różnych imprez i uroczystości. W obecności Jana Hamerskiego prezesa Związku Podhalan podziękowano za zaproszenie na uroczystości 100 - lecia Góralskiego Ruchu Regionalnego, które miały miejsce tydzień wcześniej w Zakopanem. ...„My mieszkańcy Polskiego Spisza działaczom podhalańskich organizacji zawdzięczamy wiele. Wiele, to mało powiedziane. Gdyby nie oni, nie mieszkalibyśmy dziś w Polsce, a nawet nie czulibyśmy się okradzeni ze swojej tożsamości. Powołana w 1912 roku Gazeta Podhalańska stała się narzędziem do budzenia świadomości narodowej i patriotyzmu na Spiszu. Wielka w tym zasługa całej rzeszy działaczy, a w szczególności dr Jana Bednarskiego, starosty spisko-orawskiego. Współpraca wielkich ludzi Podhala, Orawy i Spisza zaowocowała nie tylko na polu wydawniczym ale przede wszystkim nawiązaniem kontaktów osobistych, których ukoronowaniem było wspólnie organizowane Święto Gór. Zatem można powiedzieć, że także działalność Związku Górali Spisza i Orawy (1931-1939) oraz Związku Polskiego Spisza (od 1990) wplata się na przestrzeni dziejów w ten okazały war- kocz jakim jest góralski ruch regionalny. Niechże tak będzie i w przyszłości.”- stwierdził w sprawozdaniu Jan Budz. Zjazd po przeprowadzeniu dyskusji zatwierdził sprawozdania, bilans i rachunek wyników za 2003 rok oraz udzielił absolutorium ustępującym organom. Następnie w głosowaniu tajnym dokonał wyboru statutowych organów. Komisja Mandatowo - Skrutacyjna w składzie: Marek Skawiński, Jan Bizub i Tomasz Budz stwierdziła, że do Zarządu Głównego ponownie weszli: Jan Budz (Czarna Góra) prezes, Julian Kowalczyk i Mieczysław Rynkiewicz (obaj z Łapsz Niżnych) jako wiceprezesi, Marian Pukański (Niedzica) - sekretarz, Helena Ostrowska (Łapsze Niżne) - skarbnik, Elżbieta Łukuś (Niedzica) i Janusz Haniaczyk (Jurgów) jako członkowie. W skład Komisji Rewizyjnej wybrano: Bożenę i Waldemara Szczesnych z Łapszanki oraz Piotra Bizuba z Trybsza. Podczas Zjazdu podjęto uchwałę o przyznawaniu osobom szczególnie zasłużonym Honorowego Członkostwa Związku Polskiego Spisza. W uznaniu zasług, wsparcia i życzliwości wobec ZPS-u oraz bezinteresownej pracy na rzecz Spisza i jego mieszkańców uchwałą Zjazdu nr 3/2004 wyróżniono Zofię Stojakowską - Staich z Krakowa i Stanisława Budzyńskiego z Bukowiny Tatrzańskiej. Pani Zofia z uwagi na stan zdrowia nie uczestniczyła w uroczystości, tak więc za uhonorowanych gratulacje i życzenia dalszej owocnej współpracy odbierał Stanisław Budzyński - prezes Bukowiańskiego Oddziału Związku Podhalan. Niezmiernie interesującą była dyskusja nad pro- gramem działania na najbliższy okres. Uczestnicy zobowiązali zarząd do czynienia starań o pełne wdrożenie niewykonanych w pełni uchwał i wniosków z ostatnich Zjazdów. Zaliczono do nich następujące sprawy: 1. Złożenie wójtom gmin, radnym i sołtysom oferty wspólnych działań na rzecz Spisza, włącznie z propozycją statusu członka wspierającego. Zasłużonym dla Spisza 21 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. nadawanie honorowego członkostwa. 2. Zwiększenie aktywności w szukaniu sponsorów działalności wydawniczej. 3. Podejmowanie projektów i szukanie możliwości ich finansowania. 4. Współpraca z fundacjami i funduszami, które wsparłyby akcje charytatywne na Spiszu lub byłyby skłonne wesprzeć poprzez stypendia uczącą się młodzież spiską. 5. Starania aby reprezentować interesy wszystkich mieszkańców Spisza bez względu na ich zapatrywania. Tworzyć bazę danych o inteligencji spiskiej, spróbować nawiązania kontaktu z emigracją, z ludźmi rozsianymi po Polsce i po całym świecie. 6. Większa współpraca z PTTK przy organizowaniu corocznych Konkursów Wiedzy o Spiszu w szkołach podstawowych, nawiązanie większej współpracy z nauczycielami tych szkół oraz nauczycielami gimnazjów w Łapszach Niżnych, Frydmanie, Krempachach i Białce Tatrzańskiej. 7. Wspieranie organizacji regionalnych imprez kulturalnych na Spiszu oraz w sąsiednich gminach podhalańskich. Nawiązanie bliższego kontaktu z Gminnymi Ośrodkami Kultury w Niedzicy, Krempachach, Łopusznej i z Domem Ludowym w Bukowinie Tatrzańskiej. 8. Przybliżanie ludziom prawnych uwarunkowań działalności gospodarczej, zwłaszcza w rolnictwie i turystyce w związku z wejściem do Unii Europejskiej. Nawiązanie współpracy z ODR w Nowym Targu. 9. Współpraca z sąsiednimi wsiami i samorządami po stronie słowackiej z wykorzystaniem struktur, kontaktów i dorobku Euroregionu Tatry. 10. Dbanie o spuściznę kulturalną oraz o to, aby nie fałszowano historii, dążenie do współpracy ze Stowarzyszeniem Historyków Sztuki w Warszawie o Niedzicy, z Podhalańskim Towarzystwem Przyjaciół Nauk oraz Polskim Towarzystwem Historycznym w Nowym Targu. 11. Uregulowanie współpracy ze Związkiem Podhalan oraz wspólnie wprowadzanie programu wychowania regionalnego we wszystkich typach szkół. 12. W 15. rocznicą założenia stowarzyszenia - zorganizować uroczyste obchody wraz z prezentacją w lokalnych mediach dorobku stowarzyszenia, zarazem osiągnięć mieszkańców Spisza. Komisja Uchwał i Wniosków Zjazdu w składzie: Zofia Łukasz, Elżbieta Łukuś i Franciszek Payerhin stwierdziła, że w/w wnioski są zgodne z celami oraz zadaniami jakie stawia statut Związku Polskiego Spisza. Zjazd ponadto uchwalił jeszcze inne wnioski. Oto one: 1. Skorzystanie z oferty (współpracy złożonej przez kilku członków ZPS) w zakresie wspólnego przygotowania przewodnika multimedialnego prezentującego dziedzic- 22 two kulturowe Spisza, czynić starania o udostępnienie gazety „Na Spiszu” w internecie. 2. Opracowanie publikacji dotyczącej spiskich kapliczek przydrożnych i krzyży, korzystając z dorobku szeregu ludzi, z włączeniem w ten projekt młodzieży szkolnej. Zwrócenie się do osób kompetentnych z propozycją rozpoczęcia prac nad słownikiem gwary spiskiej i słownikiem nazw miejscowych. Starać się pozyskać na ten cel środki w ramach programu INTEREG, lub z Euroregionu w ramach PHARE. 3. Zacieśnienie współpracy z nauczycielami szkół spiskich, którzy pracują na różnymi publikacjami i przewodnikami turystycznymi po Spiszu. Prezentować ich prace w gazecie ZPS-u. 4. Zaopatrzenie bibliotek szkolnych w kompletne zbiory z archiwalnymi egzemplarzami gazety „Na Spiszu”. 5. Włączenie się do organizacji uroczystości wiejskich i szkolnych w związku z 100. rocznicą urodzin Michała Balary z Frydmana i 20. rocznicą śmierci Walentego Plucińskiego z Jurgowa. 6. W związku ze zbliżającym się 15-leciem działalności ZPS, zobowiązano Zarząd Główny do poczynienia starań o wykonanie i poświecenie sztandaru Związku Polskiego Spisza. 7. Z uwagi na okoliczności i ważne treści, komisja wniosła o uchwalenie Odezwy do górali spiskich, wszystkich mieszkańców i przyjaciół Spisza oraz jej publikację w mediach lokalnych. Tekst i zdjęcia Stanisław Budzyński Zbójnictwo i bunty ch³opskie na Podhalu w XVIII wieku ...to g³ówny temat seminarium historycznego, który zgromadzi³ zainteresowanych w dniu 21 maja 2004 roku w MOK w Nowym Targu. Podczas seminarium zosta³y zaprezentowane nastêpuj¹ce referaty: mgr Maciej Antecki, Źród³a do dziejów XVII w. Podhala w archiwach polskich, mgr Bronis³aw Chowaniec- Lejczyk, Histografia XVII w. Podhala a problem obiektywizmu, mgr Marek Skawiñski, Przekrój spo³eczny i ekonomiczny wsi Podhala, Spisza i Orawy w XVII w., dr Urszula Janicka- Krzywda, Zbójnictwo karpackie- od narodzin do mitu, mgr Bronis³aw Chowaniec-Lejczyk, Bunty ch³opskie w czasach Komorowskiego i Napierskiego, mgr Robert Kowalski, „Rzeczpospolita góralska” 1669-1670. Seminarium zosta³o zorganizowane przez Polskie Towarzystwo Historyczne Oddzia³ w Nowym Targu oraz Zwi¹zek Podhalan Oddzia³ w Nowym Targu. red. „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Prezentacje wsi spiskich Opowieśæ o Trybszu - spiskiej wsi Początki naszej miejscowości nie są dokładnie znane. Nie ma zapisków, które mogłyby potwierdzić datę powstania osady. Uczeni znaleźli dokumenty mówiące o miejscowości Szenterzsebet czyli Święta Elżbieta (z języka węgierskiego) z roku 1439. Nie ma jednak pewności, że chodzi o Trybsz. Wzmianka ta może dotyczyć miejscowości o tej samej nazwie leżącej na Liptowie. Nie zachowały się także żadne dokumenty lokacyjne Trybsza, ani żadne informacje o zasadźcy czyli założycielu. Nie wiadomo więc, jaki był początek wsi?. Przyjmuje się, że Trybsz został założony przez panów mieszkających na zamku w Niedzicy, których wioski tworzyły tzw. „klucz dunajecki”. Trybsz został więc utworzony w końcu XV lub na początku XVI w. W każdym razie nie ma na to dowodów. Nazwy Trepschya lub Trepsia pojawiają się w dokumencie 1589 r. dotyczącym sprzedaży klucza dunajeckiego Jerzemu Horwathowi przez Olbrahta Łaskiego.(Andzej Skorupa, Zabytkowe kościoły polskiego Spisza, Kraków, s. 128.) Mieszkańcy, uzależnieni od pana w Niedzicy, od jego złej i dobrej woli, przemieszczali się: a to wyjeżdżając z Trybsza, a to do niego przyjeżdżając. I tak: według przekazów z Ksiąg Parafialnych, gruntownie zbadanych przez Mariana Gotkiewicza, nazwiska ludzi mieszkających w naszej wsi pojawiają się w innych spiskich wsiach lub też nazwiska ludzi z innych wsi pojawiają się w Trybszu. Świadczy to właśnie o przemieszczaniu się ludzi. Niektórzy z nich wyjeżdżali rodzinami, inni zawierali małżeństwa. Zgodnie z tymi badaniami potwierdzono istnienie 7 nazwisk, które powtarzają się w Księgach Parafialnych od XVII do XIX wieku. Przyjmuje się, że są to rdzenni mieszkańcy Trybsza. Są to nazwiska: Szyszka, Gronka, Łojek, Findura, Miotła, Pietraszek, Gawron. Ciekawym pozostaje fakt, iż pod koniec XIX wieku w Trybszu znajdują się 132 posesje, wśród których aż 33 gospodarstwa zajmują wyżej wspomniane rody. Ważną informacją w historii Trybsza jest odnotowanie, że w 1845 urodził się Franz Denes, znany badacz Tatr i Pienin; W późniejszym swoim życiu człowiek ten, mieszkaniec naszej wsi, zostanie wybitnym badaczem Pienin i Tatr i w ten sposób, nie zauważony przez współmieszkańców, przejdzie do historii. Spisz jest krainą wielonarodowościową, tak też jest i w Trybszu. Mieszkają tu także Cyganie. Rodzina Mirgo lub Mirga pojawia się praktycznie na całym Spiszu od końca XVIII wieku. Do Trybsza pierwszy Mirga, Jakub, przybywa w 1899 roku, a w rok później Maria Mirga z Jurgowa. Do drugiej wojny światowej rodzina Mirgów była w posiadaniu jedynej w naszej wsi kuźni. Poza wymienionymi narodowościami, w Trybszu przebywali również Żydzi. Było ich niewielu. W XIX wieku, w roku 1859, mieszka rodzina Schon. W 1911 roku jedna z Schonówien wychodzi za mąż za polskiego gospodarza, Pietraszka. W 1911 roku Żydzi mieszkający u nas są już neofitami: Wilhelm Tischgrunt i Zofia Groszwirth w 1912 roku chrzczą swoje dziecko, córkę Helenę Elżbietę. Los Żydów jednak zakończył się okrutnie. Nie tylko Żydów trybskich, ale i z całego Spisza: zostali wywiezieni Nowy kośció³ w Trybszu do niemieckich obozów koncentracyjnych w 1942 roku. W Trybszu mieszka też inna grupa etniczna: Łemkowie czyli, jak ich nazwano na Spiszu, Rusnacy. Przybywają oni do spiskich wsi, w tym i do naszej, z Osturni, przez nich założonej wsi. Najczęściej jednak Rusnacy nie zamieszkują na dłużej w określonej wsi. Raczej wędrują w poszukiwaniu pracy, najmują się głównie do prac polowych lub pasterskich, bo trzeba dodać, że są znakomitymi pasterzami. W Trybszu znajdują zajęcie sezonowe głównie w młynie. Z czasem kontakty nie ograniczają się tylko do takich. Rusnacy zaczynają się mieszać z innymi. W Trybszu rodzina Rusnaków (takie noszą nazwisko w metrykach) mieszka od 1844 roku. Przez wiele lat od utworzenia Trybsz jako parafia należał do Krempach, potem do Frydmana, a wreszcie w 1769 został samodzielna parafią. W 1779 roku przyłączono do niego Czarną Górę. Przez wieś przeszło wiele epidemii cholery. Na szczęście nie zdziesiątkowały one doszczętnie wsi. Cmentarz ofiar znajduje się poza wsią - przy kapliczce „pod Wierbówką”. Po I wojnie światowej, kiedy Trybsz, w wyniku ustaleń Rady Ambasadorów, pozostał przy Polsce, 23 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. mieszkańcy Spisza i Orawy utworzyli Związek SpiskoOrawski, przekształcony w Związek Górnego Spisza i Orawy. Wiceprezesem tego związku został Paweł Bizub - ówczesny młynarz trybski. 18. 10. 1936 roku powołano nawet koło wiejskie tego związku w Trybszu. Na jego czele stanął Franciszek Wadowski. Podczas II wojny Trybsz nie ucierpiał bardzo. Starsze pokolenie pamięta, że w dniu, w którym wojska niemieckie ostrzeliwały naszą wioskę, była gęsta mgła i pociski trafiały nie na wieś, ale „do Pasiek”. Jedna z bomb trafiła koło domu u Kasinki (tam, gdzie teraz mieszka pan sołtys, Franciszek Milon).Mieszkańcy byli przymuszani do prac przy kopaniu okopów „przy Dursztynku”. We wsi mieszkali na kwaterach żołnierze. Ludzie chowali konie Nowa remiza OSP i inne zwierzęta w lesie, żeby nie zabrali ich Niemcy. Pod koniec wojny, kiedy wojska rosyjskie wkroczyły do Trybsza, żołnierze niemieccy uciekali. Ci, którzy pamiętają te czasy mówią, że uciekało ich kilku wzdłuż rzeki popod Grapę. Zostali zabici przez Rosjan i pochowani w Grapie, pod kapliczką świętego Jana. Według innych to nie sami Niemcy tam są pochowani, ale i Węgrzy. Tak czy inaczej, groby ich tam się znajdują. Po wojnie w Trybszu wcale nie było wesoło. Państwo narzuciło przymusowe „kontyngenty”, każdy gospodarz musiał oddawać dużą część wyhodowanych przez siebie zwierząt i zbóż . Powoli jednak, stopniowo, we wsi robiło się dostatniej. A to za sprawą wybudowanego w niedalekim Nowym Targu kombinatu obuwniczego, w którym wielu mieszkańców okolicznych wiosek ,w tym i Trybsza, znalazło pracę, a to za sprawą wyjazdów pierwszych trybszan za Wielką Wodę, do Ameryki. Do Ameryki wyjeżdżali już Trybszanie przed wojną do pracy do kopalni. O wielkiej, trybskiej emigracji przed wojną pisali znawcy i badacze tych terenów. Dla przykładu podam, że w 1891 roku w Trybszu mieszkało 631 osób, w 1913 roku tyle samo, gdyż Trybszanie prawie masowo wyjeżdżali do Ameryki. Wielu z nich wyjeżdżało kilka razy- za zarobione ciężko pieniążki kupowali nic innego tylko pole. To, które- 24 Wystawa prac miejscowego artysty - Andrzeja Pluty go wielkie połacie leżą teraz odłogiem. W 1937 roku, staraniem między innymi Związku Górnego Spisza i Orawy wybudowano w naszej wsi wodociąg grawitacyjny. Wtedy także powstała bita droga przez wieś na trasie Nowy Targ - Niedzica. Dzisiaj historia Trybsza toczy się jakby szybciej. Młodzi spieszą się ciągle, nie myśląc o przeszłości. Emigrują, bardzo często na stałe. Ale też i życie nie jest tu łatwe, a Trybszanie, naród dumny i pracowity, nie chcą niczego nikomu zawdzięczać, a zwłaszcza swojego bytu. Budują więc piękne domy, wokół domów wspaniale utrzymane ogródki, starają się jak mogą , aby wieś była zadbana. Kto i kiedy zbudował w Trybszu drewniany kościółek? Nie wiadomo. Według napisu nad drzwiami kościoła, było to w 1567 roku. Pewnie zrobili to nasi pradziadowie za namową księży i przy ogromnym zaangażowaniu ówczesnego sołtysa. W każdym razie warto zobaczyć zabytkowy stary kościółek, w sąsiedztwie którego rosną wielowiekowe drzewa: jawor i lipa, a niedaleko stoi stara remiza strażacka, według dokumentów z 1910 roku. Niedaleko wybudowano nowy kościół , którego stulecie przypadać będzie na 2004 rok. Z tej okazji odrestaurowano wszystkie- dosłownie - elementy świątyni : od malowania do odnowienia ławek. Stało się to możliwe za sprawą Koła nr1 - Trybsz Związku Spisza w Chicago. Dzisiaj Trybsz zamieszkuje 819 osób (dane z grudnia 2002 roku) w tym 426 mężczyzn i 393 kobiety. Jest to 9,5 % ludności gminy. Trybszanie, można by rzec, rozproszeni są dzisiaj nie tylko po całej Polsce, ale i po świecie. Mieszkają i w Nowym Targu, i w Zakopanem, i w Krakowie, a nawet w Warszawie, że nie wspomnę o Śląsku. Poza granicami są obecni przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, ale i w Kanadzie, w Niemczech, na Słowacji i w Czechach. Najdalej Trybszanie zawędrowali aż do Australii. Cały obszar naszej wsi to 1221,06 ha, co stanowi 9.7 % obszaru naszej gminy. Lasy trybskie zajmują „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Cztery modrzewie nad wsi¹ przy drodze przed Trybszem 231,96ha to jest 4,9 % lasów gminnych. Wieś rozwija się w kierunku agroturystyki. Wielu wczasowiczów latem i zimą korzysta z kwater w naszej wsi. Trybsz jest dobrym miejscem na bazę wypadową we wszystkich kierunkach: na Słowację, do Niedzicy, do Zakopanego, Białki i Bukowiny, do Nowego Targu, na Litwinkę. Mieszkańcy coraz bardziej dbają o obejścia swoich domów, wieś staje się estetyczna i zagospodarowana. foto i tekst Julia Miśkowicz Rzeźba na lipie obok kościo³a Drewniany koœció³ œw. El¿biety Ziemia spiska posiada wiele cennych zabytków, na szczególną uwagę zasługuje drewniany kościół pod wezwaniem św. Elżbiety otoczony starą lipą i jesionem ( pomniki przyrody ). Świątynia została wybudowana w 1567 roku, głównym budulcem był modrzew. Bezcennym skarbem kościoła jest wewnątrz polichromia, która została wykonana w roku 1647 pod dyktando Jana Ratułowskiego proboszcza frydmańskiego (Trybsz należał do parafii we Frydmanie do 1769 r.). Całe wnętrze pokryte jest freskami, które przedstawiają świętych, doktorów Kościoła, sceny ze Starego i Nowego Testamentu. Najbardziej nowatorsko rozwiązana została dekoracja pułapu kościoła. W prezbiterium ponad ołtarzem znajduje się scena Wniebowzięcia NMP. Matka Boża unosi się w górę w otoczeniu aniołków muzykujących na różnych instrumentach. Tłem jest krajobraz z łagodnymi wzgórzami, wijącą się między nimi rzeką , gdzie po przeciwnych stronach znajdują się zamki. Znawcy dopatrują się rodzimego krajobrazu, odczytując pienińską przyrodę z zamkami w Czorsztynie i Niedzicy. Autor malowideł pragnął przemówić do prostego ludu, chciał aby Ewangelia była żywa wśród Spiszaków. Okres reformacji przyniósł liczne spustoszenia, w wielu miejscowościach wyznawano luteranizm - religię pana zamku Dunajec. Tak więc istotną sprawą , było przypomnienie wiernym podstawowych zasad wiary. Na stropie widnieje scena Sądu Ostatecznego, centralną postacią jest Chrystus Sędzia otoczony wstawiającymi się za ludzkością Matką Bożą, św. Janem Chrzcicielem i grupami świętych. Na głos trąb anielskich umarli wstają z grobów, grupy zbawionych prowadzone przez aniołów zdążają do bram raju, potępieni zaś porywani są przez diabły w czeluście piekieł. W tej scenie na horyzoncie widoczne są górskie szczyty, których zarysy trafnie oddają panoramę Tatr Bielskich. Byłaby to więc pierwsza panorama Tatr od strony północnej i najstarsza ze wszystkich do dziś zachowanych. Kościółek jest nieczynny, otwierany jest głównie dla grup turystycznych. Trybszanie na początku XX wieku wybudowali murowany kościół, przenosząc do niego prawie całe wyposażenie. E. Łukuś Stary kośció³ek - widok od wejścia 25 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. 100 lat kościo³a w Trybszu Dzieje kościo³a pw. św. El¿biety Wêgierskiej ciąg dalszy ze str. 1 Kościół ten został wybudowany w latach 1900 - 1904 za ówczesnego proboszcza, księdza Michała Nyulasiego. Wnętrze kościoła zostało wyposażone głównie tym, co przeniesiono ze starego, zabytkowego kościoła. Główny barokowy ołtarz pochodzący z przełomu XVI/XVII wieku z centralną figurą św. Elżbiety dającą jałmużnę żebrakowi został częściowo przerobiony - podwyższono go i uzupełniono bramkami. Na zewnątrz wnęki z figurą patronki znajdują się figury świętych królów węgierskich - prawdopodobnie Stefana i królewicza Kazimierza Jagiellończyka. Na kolumnach stoją rzeźby św. Heleny z krzyżem i księgą w dłoniach oraz św. Doroty z misą. Nad nimi stoją figury Piotra i Pawła. Boczne ołtarze również zostały przeniesione ze starego kościoła. Są jednakowej budowy. W lewym ołtarzu kiedyś znajdował się obraz św. Joachima i Annę, dzisiaj umieszczono tu Pana Jezusa Ukrzyżowanego . Ołtarz dopełniają postacie Ewangelistów - po bokach, zaś w nastawie rzeźba św. Walentego, a całość zwieńczona jest Gołębicą. Prawy ołtarz zawiera rzeźbę Matki Boskiej . I w tym ołtarzu umieszczono figury świętych kobiet - jedną z nich jest św. Barbara. W nastawie stoi figura św. Mikołaja. Pod chórem wisi obraz z tryptyku św. Elżbiety, w wejściu pod wieżą zaś obraz Przemienienie Pańskie. Na uwagę zasługują również witraże wykonane w latach 1978 - 1979 . Do wyposażenia kościoła należy także chrzcielnica, krzyż koło ołtarza i ławki, a także pozostałe figury: Serca Pana Jezusa, św. Teresy, św. Antoniego, ołtarz Miłosierdzia Bożego, ambona. W ostatnich latach dokonano gruntownego remontu świątyni. Odmalowano całe wnętrze nadając mu barokowy klimat, odnowiono także ołtarze, ambonę, ławki, wszystkie figury, stacje drogi krzyżowej. Większość z tych prac wykonali artyści zza wschodniej granicy. Na uroczystość obchodów 100- lecia kościoła przybyło wielu gości- z samorządu lokalnego naszej gminy, gmin sąsiednich, powiatu, wielu pielgrzymów z okolicznych wsi. Mimo nie sprzyjającej pogody kościół był zapełniony, a na zewnątrz również modliło się wielu ludzi. Takie wydarzenie jest ogromnym przeżyciem dla parafii, pozwala na zadumę i skupienie nad sprawami mniej przyziemnymi. Życzę świątyni kolejnych stuleci, a następnym pokoleniom, by była ona schronieniem w trudnych sprawach. Julia Miśkowicz Czerwony kur znów da³ znaæ o sobie Znacz¹cy ruch Po pożarze, który powstał od petardy zakupionej przez dzieci na straganie w dniu odpustu Piotra i Pawła (29.VI.) w 2003 roku a w czasie którego spłonęły zabudowania gospodarcze Jana Gryglaka, Sebastiana Kurczaka, Andrzeja Drążka i Jana Sołtysa z ulicy Na Brzegu, czerwony kur znów dał znać o sobie w dniu 23.IV.2004r. Prawdopodobnie tak zwany piorun kulowy uderzył w stodołę i spowodował gwałtowny pożar zabudowań gospodarskich Franciszka Skorupki i Jana Budza. Energiczna akcja gaśnicza OSP z Łapsz Wyżnych i okolicznych straży pożarnych uchroniła od pożaru domy mieszkalne i domy sąsiadów. Dziękujemy strażakom za uratowanie naszego dobytku - mówią sąsiedzi. F. Payerhin W miesiącu marcu 2004 roku pracownicy TP S.A. z Nowego Targu usunęl z uprawnych pól i łąk drewniane słupy i betonowe podpory po zlikwidowaniu napowietrznej linii telefonicznej, którą zastąpiono światłowodowymi kablami wkopanymi w ziemię wzdłuż przydrożnego pasa. Dzięki tej operacji znacznie poprawiła się słyszalność w aparatach telefonicznych a zeszpecony poprzednio krajobraz powrócił do naturalnego wyglądu. Franciszek Payerhin 26 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Jêdrek Pluciñski z Jurgowa Andrzej i Zofia Pluciñscy na ganku starej szko³y w Zêbie, 1936 r. W 2003 roku minęła 96-a rocznica urodzin oraz 40-a śmierci mego Ojca, Andrzeja Plucińskiego, a także 70-ta rocznica objęcia przez moich Rodziców, Andrzeja i Zofię Plucińskich, placówki nauczycielskiej w Zębie. Ojciec urodził się w 1907 roku w Jurgowie, na węgierskim wówczas Spiszu, Jako czwarte dziecko Grzegorza i Anny Plucińskich. Miał trójkę starszego rodzeństwa, Weronikę, Jana i Annę a ponadto przyrodnią siostrę, Marię, pochodzącą z pierwszego małżeństwa Babci. Dziadek mój, Grzegorz, a właściwie, jak go w Jurgowie nazywali Brzegórz od Kasperka, pochodził z biednej, wielodzietnej rodziny i jako młody chłopiec służył na Zorze ( w Zdziarze). Służbę wojskowa odbył w Preszowie, w ok. piechocie i po powrocie do Jurgowa poszedł z innymi mieszkańcami wsi do Peśtu (Budapesztu) na zarobek. W dalszej wędrówce za chlebem wyjechał do Ameryki, a po powrocie do Jurgowa ożenił się z młodą wdową. Anną z Chowańców od Cułego Kałafutową. W Jurgowie pełnił funkcję kościelnego a jako umiejący czytać i pisać (wiedzę tę posiadał podczas swych wędrówek po świecie) prowadził sklep spółkowy i karczmę. Zmarł w roku 1914, gdy najmłodsze z jego dzieci, mój ojciec miał 7 lat. Ojciec pierwsze nauki pobierał w jurgowskiej parafialnej szkole ludowej, a gdy ukończył 10 lat, rodzina oddała go do Kolegium Ojców Pijarów w Podolincu, gdzie uczył się do roku 1919. Przyjaciel Ojca, Marian Gotkie- wicz, pisał: „W latach 1917/1918 i 1918/1919 zakład obejmował cztery klasy niższego gimnazjum[...}. Językiem wykładowym był język węgierski. Nazwiska uczniów Polaków pochodzących ze Spisza były zapisywane zgodnie z fonetyką słowacką a ortografią węgierską. Tak np. Andrzej Pluciński figurował w katalogu jako Plucsinszky.” Jędrek (tak go w domu nazwano) przejawiał duże zdolności językowe. W ciągu dwóch lat biegle opanował węgierski, co wspaniale procentowało w czasie II wojny światowej, gdy był internowany na Węgrzech. Sytuacja majątkowa rodziny była trudna, a ponadto Podoliniec znalazł się za granicą, wobec czego w roku 1919 przeniesiono go gimnazjum w Nowym Targu. PO ukończeniu szkoły średniej uczęszczał do Seminarium Nauczycielskiego w Sosnowcu, które ukończył w 1926 roku. Na pierwszą posadę nauczycielską został skierowany do Ponic k/ Rabki, a następnie od roku 1928 do Poronina. Tak Ojca z tamtych lat wspomina jego ówczesny uczeń, Jan Gutt -Mostowy. „Około 70 lat temu pobierałem nauki języka polskiego w szkole powszechnej w Poroninie. Do dziś pamiętam jak pan Pluciński z książką w jednej ręce a ze wskaźnikiem imitującym szablę w drugiej, czytał nam i jednocześnie demonstrował pojedynek Wołodyjowskiego z Bohunem”. W Poroninie Ojciec wstąpił do Drużyn Strzeleckich, a w 1932 roku ukończył w Krakowie Szkołę Podchorążych Rezerwy. W zbiorach rodzinnych znajdują się pamiątki z tego kresu; zdjęcia, dyplom z zawodów strzeleckich oraz srebrny zegarek z wygrawerowanym napisem, otrzymany za zdobycie w roku 1931 pierwszego miejsca w konkursie strzeleckim. Gdy Ojciec pracował w Poroninie, w sąsiednim Białym Dunajcu nauczycielką była krakowianka - Zofia Marko. Młodzi sympatyzowali ze sobą, a w 1933 pobrali się. Jako Budowa kopca Marsza³ka Polski Józefa Pi³sudskiego na Sowiñcu ko³o Krakowa. Od lewej: Gus³y Bryja, Jan Pluciñski, Andrzej Pluciñski, Zofia Pluciñska, Weronika Pawlak (po mê¿u Stopkowa), 1935 r. 27 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. małżeństwo dostali skierowanie do szkoły powszechnej w góralskiej wiosce Ząb. Rozpoczęli przeszło trzydziestoletni okres twardej pracy nauczycielskiej i społecznej. W Zębie Ojciec współpracował z Ochotniczą Strażą Pożarną przy której powstał wtedy mały amatorski zespół teatralny, wieczorami do mieszkania „kierowników” (jak rodziców nazywano) przychodziło wielu starszych gospodarzy, często analfabetów by słuchać czytanych im na głos książek Sienkiewicza, Reymonta, Kraszewskiego. Ojciec jako oficer przydzielony do Pierwszego Pułku Strzelców Podhalańskich w Nowym Sączu. W sierpniu 1939 roku, na parę dni przed wybuchem wojny został zmobilizowany. Mama została na szkolnym, gospodarstwie, niedługo zresztą, gdyż w 1940 roku musiała opuścić mieszkanie służbowe, które zajął mianowany przez niemieckie władze szkolne nowy kierownik. Ojciec w ostatniej chwili przed wyruszeniem „na wojnę”, jakby tknięty jakimś przeczuciem, zabrał ze sobą słownik polsko-węgierski, jakże mu potem potrzebny. Po kilku dniach wojny oddział Ojca został rozbity przez Niemców we wschodniej Małopolsce, a on, wraz ze swymi żołnierzami, przekroczył granicę węgierską. Przebywał w obozach dla internowanych w Esztergom, Érsekujwár (dziś Nowe Zamki na Słowacji). Tata wykorzystując dobrą znajomość języka węgierskiego pełnił funkcję tłumacza. Gdy zaproponowano mu przeniesienie do obozu dla oficerów, gdzie panowały lepsze warunki, odmówił, pragnąc pozostać ze swymi żołnierzami. Tak rozumiał służbę wojskową. Z pobytem jego na Węgrzech wiąże się ważne dla mnie wydarzenie. Ojciec zawsze żywił kult dla królowej Jadwigi, i choć wówczas jeszcze nie była beatyfikowana, ślubował, że jeśli wróci szczęśliwie do żony i urodzi się im córka, to na Jej cześć da córce na imię Jadwiga. Ślubu dotrzymał, na chrzcie świętym otrzymałam to imię, pomimo sprzeciwu rodziny, która przeznaczyła dla mnie imię Anna. Niemcy, rozładować nagromadzenie na Węgrzech polskich wojskowych, którzy przy każdej okazji przenikali na zachód, ogłosili, że będą organizowane transporty, którymi internowani wojskowi będą mogli wracać do polski. Ojciec podejrzewał podstęp i nie zgłosił się do pierwszego transportu, gdy jednak dostał z kraju wiadomość, że jego kolega z obozu jest już w domu, zgłosił chęć wyjazdu przy następnej tego typu akcji. Tym razem jednak wszyscy zgłoszeni do drugiego transportu znaleźli się w zaplombowanych wagonach i przewieziono ich do oflagu w Murnau w Bawarii. Ojciec został zarejestrowany w obozie pod numerem ewidencyjnym 42617, oflag VII A, 15 Gepruft. Cała rodzina Ojca mieszkała w Jurgowie, w czasie wojny zagarniętym przez sprzymierzoną z Niemcami Słowację, babcia więc rozpoczęła starania o powrót syna do Jurgowa. W rezultacie tych starań Ojciec otrzymał zwol- 28 Rodzina Pluciñskich: Andrzej, Zofia i córka Jadwiga. Guba³ówka sierpieñ 1945 r. nienie z obozu, połączone z surowym nakazem osiedlenia się w rodzinnej wsi. Zaraz jednak po powrocie , starym, przemytniczym a teraz kurierskim szlakiem biegnącym rzeką Białka wrócił do Zebu, chociaż było to związane z koniecznością ukrywania się. Natychmiast włączył się prace konspiracyjne pod pseudonimem „Morski-Głowacki” Zorganizował placówkę AK w Zębie, współpracował z partyzantką, prowadził kolportaż prasy podziemnej, przekazywał nasłuchy radiowe. Od czasu do czasu, znów pokonując granicę pomiędzy GG a Spiszem okupowanym przez Słowaków, pokazywał się w Jurgowie. Tymczasem na podhalu poszukiwało go gestapo które nawet rozkolportowało jego fotografię. Po zakończeniu działań wojennych wrócił na stanowisko kierownika szkoły w Zębie. Znów zaczęła się nauczycielska i społeczna praca. Mama w miarę swych umiejętności pełniła w Zębie obok czynności nauczycielskich także rolę sanitariuszki i pogotowia w nagłych wypadkach. Ząb zawdzięcza Ojcu zaprowadzenie elektryczności, wodociągów, zradiofonizowanie wsi jak również wybudowanie nowej stylowej szkoły. Każda inicjatywa społeczna powstała z jego pomysłu lub z jego udziałem. Doprowadził do otwarcia urzędu pocztowego, ogromnie był zaangażowany w budowę drogi łączącej wieś z Zakopanem czy z Poroninem, niestety, zakończenia tej budowy nie doczekał się. Częste pokonywanie na nogach drogi Ząb- Zakopane, czy Ząb - Poronin (5km) bez względu na pogodę, w deszczu, śnieżycy czy podczas wiosennych roztopów, nadszarpnęło jego serce. Przez pewien czas jeździł po kamienistych górskich drogach ciężkim wojskowym motorem, niestety, pieniądze wydawane na coraz częstsze remonty pojazdu „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. czyniły tę przyjemność nieopłacalną. Największą jednak pasja życiową i ogromna jego miłością był góry. Już jako młody chłopak prowadził w Tatry „panów” którzy chętnie korzystali z towarzystwa młodych i inteligentnych spiskich przewodników- Jana i Andrzeja Plucńskich, Najczęściej były to wyprawy w Tatry Bielskie, w Dolinę Białej Wody, gdzie do mojej rodziny należały tereny wypasowe, stąd też obaj Plucińscy mieli wielka znajomość tej części Tatr. Później jako członek PTT, a następnie PTTK i przewodnik tatrzański prowadził w Tatry nie tylko młodzież szkolną, ale też dzięki dobrej znajomości węgierskiego, słowackiego i niemieckiego, także i turystów z zagranicy. Jest paradoksem że wielu dorosłym mieszkańcom Zębu dopiero On pokazał Wysokie Tatry, prowadził ich wysokogórskim szlakami, gdyż ich znajomość gór ograniczała się do hal i polan na których wypasali owce. Obydwaj bracia Plucińscy towarzyszyli Hannie Pieńkowskiej i Tadeuszowi Staichowi w ich podtatrzańskiej wędrówce po Spiszu, Podhalu i Orawie . W „Drogach Skalnej Ziemi” Pieńkowskiej i Staicha Ojciec występuje jako „Jędrzej z Zębu”. Dzięki wrodzonemu talentowi pedagogicznemu i ogromnej wiedzy o górach łatwo docierał do psychiki ludzi których „wodził” w Tatry i uczył jak przeżywać i kochać ich piękno, jak szanować przyrodę. Czasem w wieczorem , w schronisku, czytał swym podopiecznym fragmenty książek Tetmajera. Panu Bogu się specjalnie nie narzucał(aczkolwiek do mego Ojca należało zawsze w Niedzielę Palmową czytanie na chórze kościoła w Zębie Pasji, co oczywiście miejscowi donosiciele nie omieszkali meldować odpowiednim władzom) doświadczał Go przez piękno gór i przez góry się modlił. Pamiętam naszą szkolną grupkę, kiedy nad Stawem Smreczyńskim, w zapadającym szybko w górach zmroku, śpiewaliśmy „Wszystkie nasze dzienne sprawy” i przez całe późniejsze życie tę pieśń postrzegam poprzez tamten tatrzański wieczór. Ojciec był człowiekiem nader skromnym. Poj- mował swoje życie jako służbę innym. Myślę, że na tym cierpieli trochę najbliżsi. Przez całe życie nie doczekał się żadnej formy oficjalnego uznania. W pewnym sensie ciążyła tu jego akowska przeszłość i brak przynależności do odpowiedniej organizacji politycznej, która przez tyle lat była ponoć „wiodąca siła narodu” Co prawda w 1958 roku, w 25 lecie pracy nauczycielskiej moich rodziców mieszkańcy Zębu urządzili uroczystość i ofiarowali jubilatom sukienną makatę pięknie haftowaną (pewnie przez Heliosa, zębianina, artystycznie haftującego góralskie portki), na której wyszyto napis” Panom Plucińskim 25 roków Wasyj lo nos słuzby Zębiany niezabocom nigdy 1933- 1958”, a jednak zabocyli.. Ofiarodawcy zapewne już pomarli a zębiańskie władze szkolne i samorządowe „pionierskich” nauczycieli” „już nie bocom.”. Ojciec zmarł 16 grudnia 1963 roku. Pochowany jest na cmentarzu w Zębie. Napis na tablicy głosi „przez 30 lat swym gorącym sercem i światłym umysłem służył mieszkańcom Zębu”. Wielka wdzięczność wyrażam tutaj Spiszakom, a szczególnie panu Redaktorowi Julianowi Kowalczykowi, który zaproponował mi napisanie biogramu mego Ojca. Tekst i foto Jadwiga Plucińska-Piksa Wkraczanie do UE w £apszach Wy¿nych Jan Budz, właściciel do niedawna małego, drewnianego sklepiku usytuowanego z dala od drogi, zbudował nowy, przestronny i estetyczny sklep spożywczo-gospodarczy, samoobsługowy. Ta placówka handlowa z odpowiednim zapleczem stoi przy szerokiej drodze prowadzącej przez wieś do Nowego Targu i do Spiskiej Starej Wsi. Mogą tutaj, nie tamując ruchu drogowego, wygodnie zatrzymać się autobusy z turystami przyjeżdżającymi na zakupy ze Słowacji. Personel sklepu, nie ograniczając liczby wchodzących do sklepu osób, stara się wszystkich klientów obsłużyć szybko i kulturalnie. Sklep oferuje towary po cenach konkurencyjnych, można tam nabyć również prasę codzienną, tygodniki oraz widokówki. F. Payerhin 29 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. UROCZYSTOŒÆ STRA¯ACKA W £APSZANCE 9 maja 2004 roku mieszkańcy wsi Łapszanka przeżywali uroczystość poświęcenia nowo zakupionego samochodu strażackiego marki Mercedes i motopompy marki Honda. Samochód nabyto w Chełnine we wrześniu 2003 roku. Wybrano ten typ ze względu na niewielkie rozmiary, ułatwiające dojazd do miejsc trudno dostępnych w czasie pożaru. Inicjatorem nabycia samochodu był Zarząd Gminny Ochotniczych Straży Pożarnych, którego wiceprezesem jest Franciszek Sołtys z Łapszanki. Dzięki jego uporowi samochód zakupiono we wrześniu 2003r. Środki finansowe na zakup pochodziły z trzech źródeł: 1. OSP Łapszanka 5 000 zł 2. PZU Nowy Targ 5 000 zł 3. Urząd Gminy Łapsze Niżne 22 000 zł Razem 32 000 zł Motopompę zakupili rodacy z Łapszanki zamieszkali obecnie w Chicago - USA za cenę 1500 $ . Uroczystość „poświącki” rozpoczęto koncelebrowaną mszą świętą na wolnym powietrzu przed kościołem. Ołtarz oraz siedzących na ławkach gości i mieszkańców wsi otaczały poczty z pięknymi sztandarami trzynastu sztandarów strażackich oraz strażacy ustawieni wzdłuż ściany kościoła i muru ogrodzeniowego cmentarza. Piękną homilię do strażaków i zebranej ludności wygłosił główny celebrant ksiądz Roman Gorczyński. Liturgię słowa odczytali Antoni Sołtys i Henryk Janeczek, a ubrane w stroje ludowe młode dziewczyny odśpiewały ładnie psalm responsoryjny. W czasie mszy grała orkiestra dęta z Łapsz Wyżnych z Mieczysławem Sołtysem na czele. Pięknie zagrane pieśni kościelne rozbrzmiewały wspaniale w okolicznych lasach i dolinach. Uczestnicy mszy świętej przeżywali wzniosłe uczucia. Po mszy świętej, licznie przybyli strażacy pod dowództwem aspiranta Poręby przemaszerowali od kościoła pod remizę strażacką, gdzie nastąpiło poświęcenie samo- 30 chodu i motopompy przez proboszcza Łapsz Wyżnych Romana Gorczyńskiego. Po odczytaniu przez Antoniego Sołtysa referatu okolicznościowego, wójt gminy Łapsze Niżne Antoni Kapołka wręczył komendantowi OSP Łapszanka Józefowi Janeczkowi klucze od samochodu. Klucze te komendant Józef Janeczek wręczył następnie kierowcy samochodu strażackiego Antoniemu Sołtysowi, który przyrzekł troszczyć się o powierzone mu mienie, aby było niezawodne w potrzebie. Wójt Gminy £apsze Ni¿ne przekazuje klucze komendantowi Stra¿y - J. Janeczkowi, obok Antoni So³tys Następnie dokonano ceremoniału dekoracji medalami zasłużonych strażaków z OSP Łapszanka. Złote medale otrzymali: Antoni Sołtys, Bronisław Tomasz, Ludwik Jędrusiak, Józef Kuruc. Srebrne: Eugeniusz Trzop, Józef Sołtys, brązowe: Józef Janeczek, Stanisław Sołtys, Stanisław Holowa. Medal wzorowego strażaka: Henryk Janeczek i Józef Sołtys. Medale wręczali: Mieczysław Olcoń - prezes Powiatowej Straży Pożarnej w Nowym Targu oraz Józef Galica - komendant Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Targu. Po wręczeniu odznaczeń przemawiali: Mieczysław Olcoń, Józef Galica, Antoni Kapołka. „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Następnie serdecznie podziękowania za wszelką pomoc i przybycie gości złożył wiceprezes Zarządu Gminnego OSP i prezes Zarządu OSP w Łapszance Franciszek Sołtys, który równocześnie zaprosił wszystkich uczestników uroczystości na wspólny posiłek do remizy. Po podziękowaniu nastąpił przemarsz pododdziałów przy dźwiękach orkiestry dętej z Łapsz Wyżnych. Ceremonię poświęcenia samochodu strażackiego prowadził Andrzej Wielkiewicz - sekretarz Zarządu Powiatowego OSP i ZSP i KP - w Nowym Targu. W uroczystości wzięło udział 16 jednostek ochotniczych straży pożarnych z czterech gmin powiatu nowotarskiego i tatrzańskiego. Uroczystość uświetnili swoją obecnością wójt gminy Bukowina Tatrzańska Józef Milan Modła, radni gminy Łapsze Niżne - Józef Grywalski, Jerzy Ostrowski, Wojciech Malas, Jan Rataj, Józef Prelich na czele z przewodniczącą Rady Gminy Józefą Pawlik. Pracowników Urzędu Gminy reprezentowali sekretarz gminy p. Irena Rataj oraz kierownik urzędu stanu cywilnego Krzystof Stanek. Zaproszeni goście i zaproszeni mieszkańcy Łapszanki wpisali się do księgi pamiątkowej. Po częsi oficjalnej wszyscy chętnie wzięli udział we wspólnej zabawie tanecznej. Do tańca przygrywałas orkiestra taneczna z Łapsz Niżnych. Tekst i zdjęcia Franciszek Payerhin Rewia twórczości gimnazjalnej „Świat jest teatrem, aktorami ludzie” - to hasło tegorocznego Dnia Teatru, który odbył się w Gimnazjum w Łapszach Niżnych 29 marca już po raz trzeci. Gorączka przygotowań objęła wiele dni wcześniej niemal wszystkich gimnazjalistów, zaś tuż przed akademią w szkole wrzało jak w ulu. Uczniowie bowiem niczym pracowite pszczółki dokonywali jeszcze ostatnich prób gry aktorskiej, poprawek strojów, powtarzali wiadomości na konkurs. Wreszcie zaczęło się! Ucztę teatromana rozpoczął występ członków Koła teatralnego, którzy znaną sztukę - „Balladynę” zaprezentowali w zupełnie innym ujęciu - humorystycznym i niekonwencjonalnym. Śmiechu i radości było co niemiara, bo też i gimnazjaliści świetnie wcielili się w odgrywane postacie. Kolejnym punktem programu był konkurs wiedzy o teatrze, który w tym roku nosił tytuł: „Kostium aktora na przestrzeni wieków”. Choć pytania były trudne i szczegółowe przedstawiciele klas pierwszych i drugich świetnie na nie odpowiadali. Wreszcie po długiej i wyrównanej walce pierwsze miejsce przyznano ex aequo trzem klasom: I b, I c i II a. Gwoździem programu okazały się jednak prezentacje sztuk teatralnych w wykonaniu uczniów klas pierwszych i drugich. Humorystyczne, interesujące, z pewną dozą satyry i ironii przedstawienia, ukazywały społeczność nie tylko uczniowską, bliskie problemy. Pozwoliły pośmiać się i odreagować szkolne stresy. Szczególną owację publiczności wywołał występ klasy II c i I a. Święto zakończyły klasy trzecie pantomimami czterech pór roku. Uczestnikom Dnia Teatru, głównej organizatorce Magdalenie Cieślik, a także wychowawcom, przygotowującym występy swoich podopiecznych, podziękowanie złożył dyrektor szkoły Paweł Dziuban. Dzień Teatru jeszcze długim echem rozbrzmiewał w szkolnych murach. „ Występ tej klasy był świetny....”, „ Ten uczeń zagrał wspaniale...” , „ Najśmieszniejsze było...” - brzmiały komentarze uczniów. Tak więc miał rację I. Krasicki twierdząc: I śmiech bywa nauką, kiedy się z przywar, nie z osób natrząsa. Więc oby do siego roku! Magdalena Cieślik 31 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Odnowione kontakty, umocnione wiêzi £apsze Ni¿ne - Riegersburg Podróże kształcą - wartość tych słów poznali w pełni uczniowie Gimnazjum z Łapsz Niżnych, bowiem wczesną wiosną grupa piętnastu wychowanków wraz z nauczycielami, Beatą Magiera i Elżbietą Łukuś, spędziła tydzień w Austrii, zwiedzając okolice i nawiązując nowe znajomości. Wymiana uczniowska, do której doszło już po raz drugi ze szkołą z austriackiej Styrii, jest wynikiem współpracy nauczycieli z Gimnazjum w Łapszach Niżnych i wychowawców z placówki w Riegersburgu, a jej początek dały wspólne spotkania w 2000r. w czasie prac nad Programem Socrates Comenius. Tegoroczny pobyt w Austrii obfitował w liczne wyjazdy. I tak uczniowie zwiedzili miasto Graz - Europejską Stolicę Kultury 2002, gościli w budynku telewizji lokalnej ORF, gdzie mogli przyjrzeć się pracy realizatorów programów. Obejrzeli też wieżę zegarową z „cieniem”, spacerowali po placu ratuszowym, podziwiali futurystyczną architekturę budynku domu sztuki i wyspę w kształcie łodzi na rzece Mur. Mimo zimowej aury uwagę uczniów zwróciły też liczne baseny w miejscowości Blumau zaprojektowane przez austriackiego architekta Friedensreicha Hundertwassera, który w swoich budowlach wspaniale łączył fantazję z naturą. W czasie podróży po okolicy nie zabrakło również miejsc związanych z historią (Morgensdorf - miejsce bitwy z Turkami, Riegersburg - zamek średniowieczny) i techniką (”maszyna świata” - urządzenie zbudowane z przeróżnych przedmiotów współgrających ze sobą). Uwieńczeniem wyjazdów była wizyta w fabryce czekolady Zotter połączona z degustacją oraz zajęcia rekreacyjne na basenie w Loipersdorfie. Gimnazjaliści chłonęli wrażenia z otwartymi buziami. Tak wiele obejrzanych miejsc, tak dużo usłyszanych ciekawostek rodziło pytania, zastanawiało, zapadało 32 w pamięć. Poza wyjazdami uczniowie uczestniczyli także w zajęciach szkolnych, mieli więc okazję porównać sposoby nauczania w dwóch różnych krajach. Na lekcji m.in. plastyki poznali sposoby wykorzystania kamienia steatytu w sztuce, tworzyli prezentację na zajęciach z informatyki, zdobywali też wiedzę o Indiach i handlu „fair”. Uczestników wyjazdu ujęła serdeczność nauczycieli i rodziców, otwartość uczniów austriackich, chęć wspólnego spędzenia czasu i nawiązywania znajomości. Te wartości sprawiły, że gimnazjaliści ze łzami w oczach opuszczali Styrię. Niedawno łzy znowu pojawiły się w oczach naszych wychowanków, tym razem łzy radości i wzruszenia. Powodem był przyjazd grupy piętnastu uczniów austriackich wraz z opiekunami Elfriedą Ninaus i Franzem Kernem. Podczas rewizyty goście mieli okazję zobaczyć Kraków, pospacerować Krupówkami w Zakopanem, zwiedzić Zamek Dunajec w Niedzicy. Austriaków urzekła też nasza przyroda podziwiana w wąwozie Homole w Szczawnicy-Jaworkach oraz oglądana podczas rejsu „Białą Damą” po zalewie czorsztyńskim. Czas odwiedzin uczniów z Riegersburga w Polsce, spędzony głównie na wspólnych podróżach, spotkaniach i rozmowach, upłynął w miłej i koleżeńskiej atmosferze. Więzi przyjaźni i sympatii ze szkołą w Styrii będą nadal utrzymywane, bowiem już kolejna grupa młodych Austriaków pragnie odwiedzić nasze strony. Pomysł kontaktu ze szkołą zza granicy miał na celu głównie nawiązanie znajomości, wymianę doświadczeń, doskonalenie znajomości języków obcych. Zamierzenia te zostały zrealizowane w stu procentach. Teraz z pewnością można też powiedzieć, że Polska leży bliżej Austrii, a Spisz bliżej Styrii. Beata Magiera „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Gadomski, Andrzej Guzik, Marcin Jasinowicz, Helena Ma³kiewicz i Antoni Guzik. Tematyka sympozjum by³a doœæ obszerna, bo obejmowa³a zagadnienia pocz¹wszy od treœci kultu religijnego, które prof. Tadeusz Trajdos przedstawi³ w ujêciu historycznym, przez obrzêdowoœæ religijn¹, w¹tek kaplicy zamkowej, architekturê koœcio³a w Niedzicy i znajduj¹c¹ siê tam gotyck¹ nastawê o³tarzow¹, o której z kolei mówi³ prof. Jerzy Gadomski, po gotyckie malowid³a œcienne w prezbiterium i nawie niedzickiego koœcio³a, i jego barkowy wystrój oraz prace konserwatorskie. Doskona³¹ ilustracj¹ do wyg³aszanych referatów by³y prezentacje audiowizualne. Sympozjum w Krakowie przynios³o te¿ kilka istotnych dla koœcio³a i parafii w Niedzicy rozstrzygniêæ. Chodzi m.in. o 20 tablic œciennych znajduj¹cych siê na pó³nocnej œcianie koœcio³a. Naukowcy zgodzili siê, ¿e 10 z nich dotyczy dekalogu, na- Niedzicki koœció³ po krakowskim sympozjum odkry³ parê tajemnic Pierwsza pewna wiadomoœæ o koœciele œw. Bart³omieja w Niedzicy , ufundowanego przez Kokosza Berzeviczego, pochodzi z 1326 roku. Naukowcy przyjmuj¹, ¿e musia³ on powstaæ w czasie lokowania wsi, czyli w latach 1314-1320. W³aœnie o koœciele w Niedzicy i parafii œw. Bart³omieja mowa by³a podczas sympozjum naukowego w Krakowie. Spotkanie to przynios³o równie¿ kilka istotnych rozstrzygniêæ dotycz¹cych niedzickiego koœcio³a. Sympozjum odbywa³o siê 16 kwietnia 2004 roku w Instytucie Jana Paw³a II w Krakowie, a towarzyszy³a mu pe³na twórczego myœlenia i ¿yczliwoœci atmosfera. A skoro g³ównym tematem sesji by³ koœció³ i parafia w Niedzicy, to nie mog³o brakn¹æ spiskich elementów. Wystarczy³o spojrzeæ na odziane w stroje regionalne gaŸdziny albo spróbowaæ przygotowane przez nie spiskie specja³y, jak: derkliki, grulownik czy rogi, by poczuæ siê niczym w samym sercu Spisza. A spotkanie przyci¹gnê³o wiele znakomitoœci ze œwiata nauki, ale te¿ mi³oœników spiskiego regionu i jego kultury. Byli wiêc historycy sztuki, konserwatorzy oraz studenci. Przy takiej okazji nie mog³o zabrakn¹æ równie¿ przedstawicieli w³adz samorz¹dowych gminy £apsze Ni¿ne: wójta Antoniego Kapo³ki, tamtejszych radnych, so³tysa Niedzicy, a tak¿e dyrektor Muzeum - Zespo³u Zamkowego w Niedzicy Ewy Jaworowskiej-Mazur oraz prezesa Zespo³u Zbiorników Wodnych Jacka M³odkowskiego. Obecna by³a te¿ Janka Burianovakonsul generalny Republiki S³owacji w Krakowie, oraz jej zastêpca Marek Lisansky. Sympozjum zaszczyci³ równie¿ swoj¹ obecnoœci¹ ks. kard. Franciszek Macharski. Wœród prelegentów byli: Tadeusz Trajdos, El¿bieta £ukuœ, Piotr Stêpieñ, Marek Walczak, Jerzy tomiast 7- grzechów g³ównych. Nie mo¿na natomiast rozpoznaæ pozosta³ych 3, bowiem ubytki s¹ zbyt du¿e. Ustalono równie¿ daty malowide³ w prezbiterium, szacuj¹c ich powstanie na prze³om XIV i XV wieku. Naukowcy ocenili tak¿e datê powstania sceny ukrzy¿owania Chrystusa, która znajduje siê na pó³nocnej œcianie prezbiterium. Wokó³ ukrzy¿owanego Jezusa znajduje siê wieniec z g³ów tych postaci, które bra³y udzia³ w ostatnich godzinach Jego ¿ycia oraz narzêdzia mêki. Specjaliœci twierdz¹, ¿e to malowid³o pochodzi z lat 1410-1420. Koœció³ w Niedzicy to jeden z najbardziej zabytkowych i najpiêkniejszych obiektów sakralnych na polskim Spiszu. Tu znajduje siê o³tarz Matki Boskiej Bolesnej z zabytkow¹ piet¹ i ambona z XVIII wieku. Z tego okresu pochodzi równie¿ przepiêkny chór bogato zdobiony wraz z obrazami przedstawiaj¹cymi sceny z ¿ycia Pana Jezusa. Zachowa³a siê czêœæ XV-wiecznego tryptyku ze scenami mêczeñskiej œmierci œw. Bart³omieja oraz XVII-wieczny o³tarz w kaplicy œw. Andrzeja, przeniesiony z kaplicy zamkowej. Warto jeszcze dodaæ, ¿e sympozjum prowadzi³ ks. prof. Zdzis³aw Kliœ oraz o. dr hab. Józef Marecki. Organizatorami sesji naukowej byli: Katedra Sztuki Staro¿ytnej i œredniowiecznej wydzia³u Historii Koœcio³a Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, Sekcja Sztuki Sakralnej Polskiego Towarzystwa Teologicznego w Krakowie oraz parafia œw. Bart³omieja w Niedzicy. (Tez) Fot. Archiwum parafii 33 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Akcja Katolicka na Podhalu Oznaki ruchu organizacyjnego wœród katolików œwieckich, jako przejawy Akcji Katolickiej, spotykane by³y na ziemiach polskich od bardzo dawna. Ju¿ w II po³owie XIX wieku dzia³a³y luŸne stowarzyszenia w zaborze pruskim i austriackim, na pocz¹tku XX wieku pojawi³y siê tak¿e w zaborze rosyjskim. G³ównym ich celem by³o uœwiadamianie cz³onków w sprawach religijnych, koœcielnych i spo³ecznych oraz pog³êbianie zasad wiary i moralnoœci chrzeœcijañskiej. Rozwój ró¿nych organizacji koœcielnych na ziemiach polskich by³ uwarunkowany odmienn¹ sytuacj¹ polityczno - prawn¹, gospodarcz¹ i koœcieln¹ w poszczególnych zaborach. Jednak i w tych trudnych czasach ¿yli oddani sprawie ksiê¿a i dzia³acze œwieccy, którzy nie bacz¹c na zagro¿enia ze strony zaborców zak³adali ró¿nego rodzaju stowarzyszenia, w których znajdowali poparcie ludzie d¹¿¹cy do utrzymania swojego ojczystego jêzyka, ziemi, obyczajów polskich, obrzêdów religijnych. Najkorzystniejsza sytuacja by³a pod zaborem austriackim w tzw. Galicji. Polacy cieszyli siê od 1861 roku wprowadzeniem autonomii. By³y to znaczne swobody i dominuj¹ca pozycja spo³eczna, gospodarcza i kulturalna. Dziêki temu Galicja na prze³omie XIX i XX wieku by³a ostoj¹ kultury polskiej i terenem o¿ywionej dzia³alnoœci religijno - kulturalnej i spo³ecznej. Duchowieñstwo i organizacje koœcielne mog³y swobodniej dzia³aæ, ni¿ w innych zaborach, a tym samym oddzia³ywaæ na masy katolickie i œrodowisko spo³eczne. Konkretne formy instytucjonalne nada³ Akcji Katolickiej papie¿ Pius XI, w encyklice „Ubi arcano Dei” 1922 r pisa³ „Koœció³... uczy, ¿e wszyscy ludzie..., b¹dŸ to w ¿yciu publicznym, czy prywatnym.., winni stosowaæ siê do odwiecznego prawa Bo¿ego”. Tak¹ naukê mia³a wprowadzaæ w ¿ycie Akcja Katolicka, której „celem jest jak podkreœla³ papie¿ - rozszerzenie Królestwa Jezusa Chrystusa w jednostkach, rodzinie i spo³eczeñstwie.” Najwiêkszy rozwój Akcji Katolickiej w Polsce widoczny by³ w okresie miêdzywojennym. Jej specyfik¹ by³a w³aœnie walka z demoralizacj¹ spo³eczeñstwa i krzewienie katolickich zasad etycznych w spo³eczeñstwie. Krakowska Akcja Katolicka , szczególnie wra¿- 34 liwa na sprawy spo³eczne, urz¹dzi³a w 1936 r. kurs spo³eczny na temat prawa pracy dla dzia³aczy, sekretarzy i instruktorów robotniczych. W 1937 roku zaœ kurs poœwiêcony ¿yciu religijnemu, moralnoœci, oœwiacie i kulturze na wsi. Owocnie wspó³pracowa³a z Chrzeœcijañskimi Zwi¹zkami Zawodowymi. Du¿ym sukcesem Akcji Katolickiej Krakowskiej by³o zaktywizowanie na polu koœcielnym m³odzie¿y akademickiej i czêœci inteligencji. Du¿e osi¹gniêcia mia³a tak¿e w zakresie tworzenia sieci bibliotek parafialnych. W roku 1937 Krakowska Akcja Katolicka liczy³a oko³o 900 oddzia³ów i 30 tysiêcy (s³ownie ; trzydzieœci tysiêcy) cz³onków zrzeszonych w czterech kolumnach. Tak¿e i w naszym rejonie, na Podhalu dzia³a³a Akcja Katolicka w okresie miêdzywojennym. Trudno by by³o jednak dzisiaj, odnaleŸæ ¿yj¹cych jeszcze cz³onków Akcji Katolickiej z tamtych lat. Lata wojenne i powojenny okres totalitaryzmu komunistycznego zniszczy³y resztki dzia³aczy Akcji Katolickiej. Dopiero po roku 1989 zaczêto myœleæ o reaktywowaniu Akcji w Polsce. I powoli rozwija siê dzia³alnoœæ Akcji Katolickiej, tak¿e na Podhalu. Na dzieñ dzisiejszy istniej¹ ju¿ dwa Oddzia³y Akcji Katolickiej w Nowym Targu, ponadto jest Oddzia³ w LudŸmierzu, Rabie Wy¿nej i w Niedzicy. Wprawdzie piêæ Oddzia³ów Akcji Katolickiej na Podhalu nie jest jeszcze powodem do dumy, ale jest to jednak znak, ¿e jest jeszcze wiele do zrobienia i trzeba iœæ za g³osem koœcio³a i papie¿a. Dnia 29 maja 2004 r. w Niedzicy odby³ siê Diecezjalny Zjazd Rady Akcji Katolickiej przy Kurii Metropolitarnej w Krakowie. Uczestnicy Zjazdu uczestniczyli we Mszy œw. odprawianej w zabytkowym koœciele w Niedzicy. Zapoznali siê z histori¹ tego¿ koœcio³a, nastêpnie rozpoczê³y siê obrady Zjazdu. Po zakoñczonych obradach wszyscy zwiedzili Zamek, odbyli tak¿e przeja¿d¿kê statkiem po Jeziorze Czorsztyñskim i palili sobótki. Wieczorem zakoñczono spotkanie i wszyscy udali siê do swoich domów i parafii. Opr. M. Pukañski. Informujemy Czytelników, że w sierpniu br. mija 100. rocznica urodzin wybitnego piewcy Spisza i Podhala - Michała Balary z Frydmana, redaktora „Gazety Podhala” (1936-1939), nauczyciela i Honorowego członka Związku Podhalan. W kolejnym numerze gazety przybliżymy postać i uroczystości z obchodów 100. rocznicy we Frydmanie na Spiszu i w Nowym Targu. „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Nasi ludzie Andrzej M³ynarczyk WYCHOWAWCA BABCI, CÓRKI I WNUKA 1 września bieżącego roku minie dokładnie 40 lat od momentu rozpoczęcia pracy Pana Andrzeja Młynarczyka - aktywnego nauczyciela Zespołu Szkół we Frydmanie. Urodził się 4 września 1944 roku we wsi Czarna Góra. Po ukończeniu szkoły podstawowej w rodzinnej miejscowości uczył się w Liceum Ogólnokształcącym w Jabłonce. Ostateczne wykształcenie zdobył w II Studium Nauczycielskim w Krakowie, gdzie złożył egzamin dyplomowy w dniu 17 czerwca 1964 roku i stał się posiadaczem kwalifikacji do nauczania geografii i zajęć praktycznych. W tym samym roku otrzymał skierowanie do pracy i z kilku innych możliwości wybrał rodzinny Spisz, rozpoczął pracę w Szkole Podstawowej we Frydmanie zarządzanej przez innego Spiszaka, wieloletniego kierownika i dyrektora Andrzeja Pitka. Andrzej Młynarczyk pozostał wierny swojemu zawodowi, jak i nowej miejscowości, w której ułożył so- bie dalsze życie. Za żonę pojął frydmaniankę Panią Irenę. Wybudował dom, jest szczęśliwym ojcem dwóch synów, z których jeden ukończył studia na AGH, drugi zaś jest aktualnie studentem tejże uczelni. Dziś kolega i współpracownik, wcześniej był nauczycielem i wychowawcą prawie połowy obecnego grona pedagogicznego. W trakcie kariery zawodowej zdarzyło się, że w latach 60- tych poprzedniego wieku był wychowawcą dziewczyny, później wychowawcą jej córki, aktualnie sprawuje opiekę nad wnukiem, będąc w ten sposób przewodnikiem i wzorem dla przedstawicieli trzech pokoleń. Znany i lubiany przez wszystkich uczniów, swoje lekcje prowadzi w sposób niekonwencjonalny, okraszając trudne partie materiału ciekawostkami, które zapamiętuje się na długie lata. Prowadząc z małymi przerwami przez kilkadziesiąt lat szkolną bibliotekę jest popularyzatorem czytelnictwa i fanatykiem poprawnej pisowni. Wszyscy uczniowie zapamiętają zapewne przepisy ruchu drogowego i egzaminy na kartę rowerową, które zgodnie z posiadanymi uprawnieniami organizuje Pan Młynarczyk. Znając doskonale Spisz, jego historię i topografię tradycyjnie „od zawsze” przygotowuje szkolną drużynę do „Konkursu Wiedzy o Spiszu”. Jak sam wspomina: „Przeżyłem już kilka wielkich reform systemu oświaty i kilka mniejszych. Przeżyłem przynajmniej 15 ministrów oświaty, doczekałem się szczęśliwie upadku systemu politycznego i społecznego, już nic mnie nie może zdziwić”. Jest Pan Andrzej kopalnią wiedzy o meandrach nauczania w różnych okresach. Potrafi przypomnieć zdarzenia, nazwiska bohaterów i szczegóły zajść sprzed lat. Często wplata humorystyczne anegdoty, których zna niezliczone ilości. Kiedy jest proszony o napisanie pamiętników, mówi, że nie ma czasu, bo musi przygotować sprawdzian lub poprawić kartkówkę. W związku z nadchodzącą rocznicą urodzin i jubileuszem pracy zawodowej dyrekcja Zespołu Szkół we Frydmanie z całym gronem pedagogicznym, młodzież składa serdeczne życzenia. Do życzeń przyłącza się redakcja „Na Spiszu”. Małgorzata Wojtaszek 2 maja br. mija pierwsza rocznica śmierci Stanisława Kuklasińskiego, członka Związku Podhalan i Związku Polskiego Spisza. Stanisław Kuklasiński urodził się 11 stycznia 1932 r. w Poznaniu, ukończył chemię na UAM, był prezesem Klubu Górskiego „Grań”, bywał często w górach, zwiedził Kaukaz i Himalaje. Czytał i prenumerował naszą gazetę, w Poznaniu reprezentował ZPS, wielki miłośnik i znawca Tatr, Podhala i Spisza, był Honorowym Przewodnikiem Turystyki Górskiej. SPROSTOWANIE W ostatnim numerze, w artykule o Januszu Kamockim wkradły się dwa błędy: ziemiańska organizacja AK nosiła nazwę „Uprawa”; żona Janusza Kamockiego zmarła w 1973 r. red. Fot. J. Budz 35 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Jubileusz Oddzia³u Spiskiego Zwi¹zku Podhalan W marcu 1974r. w Łapszach Niznych na Spiszu został utworzony Spiski Oddział Związku Podhalan. Był to kolejny oddział Związku, który już istnieje od 1919 r. Do utworzenia Oddziału Spiskiego przyczynili się przedstawiciele sekcji spiskiej Związku Podhalan w Krakowie i Zarządu Głównego Związku w Zakopanem. Współzałożycielem był także Jan Pluciński. W wyniku wyborów pierwszym prezesem Oddziału w Łapszach został Władysław Kowalczyk, który pełnił tę funkcję przez wiele kadencji, przez 18 lat. zdobywając trzecie miejsca - wielokrotny udział w Festiwalu Folkloru Górali Polskich w Żywcu, - występy, prawie coroczne w ramach Tygodnika Kultury Beskidzkiej w Wiśle, Szczyrku, Makowie Podhalańskim, Żywcu. - kilkakrotne występy w ogólnopolskich Festiwalach Dni spisko-orawskie, Kraków 1990 r. „Spiszacy” w Krakowie, rok 1978. Na początku swego istnienia Oddział Związku liczył 27 osób, z czasem się rozrósł do kilkudziesięciu, ogółem przez Spiski Oddział przewinęło się ponad 100 osób. Związek Podhalan na Spiszu wyznaczył sobie pewne zadania, które starał się realizować na miarę swych możliwości, Były to m. in.: - zbieranie i dokumentowanie informacji uzyskanych od najstarszych mieszkańców wsi na temat obrzędów i zwyczajów spiskich - odtwarzanie zwyczajów i obrzędów na scenie - powołanie zespołu regionalnego - ochrona obiektów zabytkowych - pielęgnowanie miejscowych tradycji: obchodzenie rocznic wybitnych Spiszaków lub osób zasłużonych dla Spisza - propagowanie kultury spiskiej poprzez występy zespołów, prelekcje naukowe o Spiszu, wydawanie publikacji na temat Spisza. W ciągu 25 lat istnienia Oddziału ZP na Spiszu udało się wiele rzeczy zrealizować. W 1976r. powołano zespół regionalny „Spiszacy”, który do dzisiejszego dnia dał ok. 300 występów. Do największych należą: - trzykrotny udział w Międzynarodowym Festiwalu Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem (1979, 1986, 1991) 36 np. w Kazimierzu n/ Wisłą. - występy w Szwecji i Norwegii podczas Dni Kultury Polskiej w maju 2001r. - występy na Słowacji (2002 r.) - reprezentacja spiskiego oddziału i zespołu Związku Podhalan na uroczystej mszy za tragicznie poległych w zamachu terrorystycznym w Nowym Jorku we wrześniu 2001r. Zespół „Spiszacy” był kilkakrotnie nagrywany przez polskie radio i telewizję ogólnopolską jak i regionalną w Krakowie i Katowicach. Najbardziej znanym jest film „Wesele Spiskie” z 1983r. W oparciu o scenariusz Jana Plucińskiego w 1987 r. wydano książkę pt. „Wesele Spiskie”. Za swoją działalność zespół otrzymał od Ministerstwa Kultury i Sztuki nagrodę, przyznano mu także nagrodę im. Oskara Kolberga. Obydwie świadczą o dostrzeżeniu spiskiej kultury i docenieniu pracy Spiszaków zrzeszonych w Spiskim Oddziale ZP. Obok „Spiszaków” w 1984r. został powołany zespół skupiający dzieci szkolne „Mali Spiszacy”, który w swoim repertuarze posiada zabawy, figle, tańce spiskie. Znaczącymi sukcesami dziecięcego zespołu był udział w Międzynarodowym Przeglądzie Dziecięcych Zespołów w Nowym Sączu w 1992 r. i kilkakrotne występy na Karpackim Festiwalu w Rabce. Ostatnio „Mali Spiszacy” zaprezentowali się publiczności w Stalowej Woli. Obydwa zespoły uświetniają miejscowe uroczystości, prawie corocznie biorą udział w spiskim konkursie zespołów regionalnych w Niedzicy w tzw. „Spiskich Zwy- „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Festiwal Dzieciêcych Zespo³ów Regionalnych, „Mali Spiszacy” z „Kornikami” z Warszawy. Nowy S¹cz 1993 r. kach” oraz podczas plenerowego przeglądu spiskiego folkloru pod niedzickim zamkiem - na „Śpiskiej Watrze”. Kierownikami obu zespołów byli: Jan Pluciński, Ludmiła Kowalczyk, Władysław Kowalczyk, Julian Kowalczyk. Obecnie „Małych Spiszaków” prowadzi Bogumiła Pirchała, kierownikiem „Spiszaków” jest Julian Kowalczyk. Obecnym prezesem Oddziału Spiskiego jest Mieczysław Rynkiewicz, który zastąpił poprzedniego prezesa Edwarda Hatałę. Skład pierwszych władz Oddziału Spiskiego ZP: Prezes - Władysław Kowalczyk Wiceprezes - Mieczysław Trybulec Sekretarz - Zofia Tworek Skarbnik - Elżbieta Gałowicz Członkowie - Teresa Zapotoczna, Franciszek Kapołka Komisja Rewizyjna: Przewodniczący - Wojciech Kłafut Z-ca przewodniczącego - Stanisław Kowalczyk Członek - Antoni Krawontka Dwie z w /w osób: Władysław i Stanisław Kowalczyk przez 18 lat, bez przerwy pełnili swe funkcje. Członkowie, którzy należeli do Związku od chwili jego założenia do chwili obecnej to: 1. Władysław Kowalczyk 2. Stanisław Kowalczyk (zmarł w 2002 r.) 3. Krzysztof Stanek 4. Tadeusz Kowalczyk 5. Stanisław Pirchała Na wieczny odpoczynek odeszli: Jan Pukański, Piotr Nowobilski, Edward Różycki, Franciszek Karkoszka, Franciszek Rzepiszczak, Dominik Stanek, Stefania Kindlarska, Jan Szymszaj, Jakub Wodziak, Aleksander Krzywdzik, Jan Sowa, Jan Pluciński - członek honorowy ZP, Helena Karkoszka, Andrzej Krawontka, Stanisław Kowalczyk. Anna Kowalczyk Poświêcenie sztandaru Oddzia³u spiskiego ZP w £apszach Ni¿nych, Niedzica 20. 08. 2000 r. 1 i 2 maja br. na Czarną Górę zjechali się modelarze z Polski i ze Słowacji na zawody modeli szybowców zdalnie sterowanych kategorii F3F. W wielkim skrócie polega ona na tym, aby każdy z uczestników w jak najkrótszym czasie przeleciał odcinek 1 km (10 przelotów po 100 m). Jest to konkurencja bardzo widowiskowa, ponieważ modele osiągają prędkość ok. 100 km/h! Zawody były zorganizowane przez modelarzy z Nowego Targu i Zakopanego i były zaliczane do Pucharu Gór oraz rozgrywek polsko-słowackich zaliczanych do Pucharu Karpat, niestety z powodu braku wiatru (czym mocniejszy tym lepiej) zawody nie zostały rozegrane. Wszystkich pasjonatów modelarstawa zapraszamy za rok. am 37 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Stacja na fali Kiedy w 1992 roku zaistniał pomysł budowy stacji paliw w Białce Tatrzańskiej okazało się, że inwestycją zainteresowanych jest wielu okolicznych mieszkańców, jako udziałowców. W lipcu zarejestrowano spółkę pod nazwą Stacja Paliw Białka Tatrzańska Sp. z o.o., która na terenie punktu skupu żywca (pod Kaniówką) pobudowała drogi, zbiorniki i instalacje oraz uruchomiła tak potrzebną na terenie gminy sprzedaż paliw płynnych. Zanim to nastąpiło - mieszkańcy i przyjezdni - zmuszeni byli udawać się po paliwo na Łysą Polanę lub na zakopiański Ustup. Początkowe dwa lata były jednak bardzo trudne, piętrzyły się trudności, padały nawet propozycje sprzedaży stacji zewnętrznemu inwestorowi. Z roku na rok sytuacja ulegała poprawie. Zarząd spółki uzyskał najpierw patronat Rafinerii Trzebinia, a w 1998 roku Petrochemii Płock obecnie PKN ORLEN. Dostawy bezpośrednio z rafinerii oraz ostry reżim w zakresie nadzoru sprawiły, że w Białce Tatrzańskiej od 10 już lat nie było żadnej uzasadnionej reklamacji paliwa. Oprócz paliw spółka sprzedaje z dużym powodzeniem Autogaz (LPG). Stacja działa bez przerwy, prowadzi sklep spożywczo przemysłowy, a oprócz tego na okienku całą dobę można kupić podstawowe artykuły spożywcze i przemysłowe, napoje chłodzące i te „wyskokowe”, jak również oleje, smary, części i akcesoria samochodowe. Można skorzystać z publicznego telefonu, a przejeżdżający mogą liczyć na konkretną informację turystyczną. Zakupy na stacji punktowane są w systemie kart lojalnościowych PKN ORLEN - „VITAY”. Fot. J. Budz We wrześniu 2002 roku spółka w drodze przetargu nabyła grunt w Nowym Targu przy drodze na Lotnisko (ul. Jana Pawła II i Lotników) pod budowę nowej stacji paliw. Konsekwencją była również zmiana nazwy firmy. Chodziło o to, aby kojarzyła się z Tatrami, a zarazem z Nowym Targiem. Wybrano nazwę TATRZAŃSKA FALA Spółka z o.o., która wzbudza ogromne zaintere- 38 sowanie i szereg domysłów. Spieszymy zatem z wyjaśnieniem, że nazwa nawiązuje do rzadkiego zjawiska atmosferycznego, jakie występuje na naszym terenie. Tatrzańska fala powstaje kiedy z południa nad Polskę nadciąga silny wiatr halny. Halny jest efektem ścierania się nad Tatrami wyżu z nad Ukrainy z niżem z nad Wysp Brytyjskich. Omijając górą wypiętrzone Tatry, powietrze tworzy nad nimi falę, podobnie jak woda, która opływa próg na rzece. Oznaką tatrzańskiej fali są chmury o soczewkowatym kształcie. Zjawisko to wykorzystują piloci szybowców. Na falę startuje się z Lotniska w Nowym Tar- Fot. J. Budz gu. Piloci są „wyczepiani” z holu na wysokości 1.600 m. nad poziomem nowotarskiego lotniska. Reszta zależy od tego jak wykorzystają nadarzającą się szansę. Aby zdobyć „złoto” należy wspiąć się „na fali” na wysokość 6.000 metrów. Rekordem jest wniesienie się na wysokość 12.560 metrów. Dziś kiedy na Polską ścierają się interesy wielkich koncernów naftowych, kiedy się działa pod patronatem koncernu z orłem, wydaję się, że naprawdę trudno o lepszą nazwę. Trzeba się bowiem wnieść wysoko jak orzeł i zręcznie jak piloci szybowców, aby odnosić sukcesy na lokalnym rynku. Ktoś raz dodał: ...działać na najwyższym poziomie i sprzedawać „paliwo lotnicze”, czyli najlepszej jakości. W dniu 11 czerwca br. Zgromadzenie Wspólników firmy „Tatrzańska Fala” spółka z o.o. wysłuchało sprawozdań i udzieliło absolutorium zarządowi i radzie nadzorczej. Pozytywnie oceniono wyniki oraz pracujących na stacji pracowników. Cały zysk osiągnięty w roku 2003 przeznaczono na wzmocnienie kapitałów spółki. Do zarządu wybrano ponownie Stanisława Budzyńskiego jako prezesa, oraz Jana Budza i Zygmunta Stołowskiego jako wiceprezesów. W skład Rady Nadzorczej wybrano Jana Buńdę jako przewodniczącego, Mariana Sulkę jako jego zastępcę oraz Annę Fudala, Danutę Wąs i Władysława Hełdaka jako członków rady. Zgromadzenie przyjęło również program dalszego rozwoju spółki. „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. Promocja gminy Bukowina Tatrzañska Marian Milon - Czarna Góra Nasa Gmina Gmina, gdy mnie ktoś zapyta To ma³a Rzeczpospolita Krzywy mostek w drodze dziura Msza w intencji, z krzy¿em góra Brudny potok, w domach ludzie Pies na mrozie w starej budzie Dobre s³owa, a w krytyce S³owa twarde jak k³onice Trawa od lat nie koszona I brak ludzi na zagonach Oscypek i parzenica Nad turniami b³yskawica Czemuś smutna moja Gmino Jakby sam Bóg ciê omin¹³ Wygl¹dasz mi na przybit¹ Ma³a Rzeczypospolito Opuści³a Gminê si³a Bo siê Gmina zawstydzi³a Gdzie te portki, dzwonki, cuchy Las siê zrobi³ jakiś g³uchy Ameryka przysz³a w góry W du¿ych paczkach, du¿e bzdury Coraz mniej s³ychaæ turlików I świêty Józef z plastiku Z pozytywki siê kolêda W plastikowej szopce szwenda Pójdźmy wszyscy do stajenki Gêśle Józek weź do rêki I śpiewajmy, Bóg siê rodzi Niech s³uchaj¹ strych m³odzi Bo siê z³ego coś tu sta³o Przypomnijmy, jak bywa³o Niech siê śpiew niesie ku niebu Niech górami pachnie chlebuś I niech świeci gwiazdka chwa³y Na Podhale i Śpisz ca³y. Gmina Bukowina Tatrzańska, któż o niej nie słyszał. O jej wspaniałych widokach, wśród których króluje panorama Tatr, o niezwykłym folklorze, o atrakcjach przyciągających tu latem i zimą, o tym, że każdy znajdzie tu cząstkę dla siebie. Gmina obejmuje ziemie leżące na styku dwóch krain oddzielonych Białką, rzeką rwącą, czystą, wypływającą z serca Tatr. Na jej lewym brzegu znajduje się Podhale, na prawym - Spisz. Ich odrębność, odmienna historia i kultura, a jednocześnie wzajemne przenikanie się tworzą specyficzny „klimat Pogranicza”, dostrzegany na pierwszy rzut oka i stanowiący o niepowtarzalności. Gminę tworzy 8 wsi: na grzbietach i stokach Pogórza Gliczarowskiego rozciąga się Bukowina Tatrzańska , a w jego dolinach leżą Groń i Leśnica, zaś najbardziej na południe wysunięte są Brzegi. W dolinie Białki, na lewym jej brzegu leży Białka Tatrzańska, a na przeciwnym, należące już do Spisza - Czarna Góra, Jurgów i Rzepiska. Okolice Bukowiny Tatrzańskiej posiadają swoisty klimat lokalny. Najcieplej jest tu w lipcu i sierpniu, najzimniej w styczniu i lutym. Średni roczny opad wynosi 854 mm. Pokrywa śnieżna utrzymuje się od grudnia do marca, a w wyżej położonych osiedlach do końca kwietnia. Ponad 120 dni w roku jest bezwietrznych, co przy dużym nasłonecznieniu pozbawionych lasów grzbietach Pogórza Gubałowskiego tworzy miejscowy mikroklimat, ciepły i suchy. Szczególnym zjawiskiem meteorologicznym występującym na całym obszarze południowej strony Tatr jest wiatr halny, osiągający nawet do 280 km/godz. (w roku 1968). Powoduje on duże zniszczenia w tatrzańskim drzewostanie. Osią komunikacyjną gminy są droga krajowa nr 49 wiodąca z Krakowa przez Nowy Targ do granicy państwa w Jurgowie oraz droga wojewódzka nr 960 prowadząca przez Bukowinę Tatrzańską do przejścia granicznego w Łysej Polanie. 39 „Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r. „Spiszacy” podczas Festiwalu Folkloru Ziem Górskich, ¯ywiec 1996 NOWY INFORMATOR TURYSTYCZNY Już po raz drugi ukazuje się informator Gminy Bukowina Tatrzańska wydawany samodzielnie przez Urząd Gminy, pod redakcją Józefy Sztokfisz. Skład, druk i oprawę graficzną zapewniła firma Klin-Graf z Bukowiny Tatrzańskiej. Informator zawiera opisy atrakcji turystycznych i kulturalnych Gminy Bukowina Tatrzańska oraz bazę kwater prywatnych gospodarstw agroturystycznych. Na pierwszej stronie informatora zamieszczono stylizowaną mapę gminy wraz z ogólnym jej opisem. Informator rozprowadzany będzie na targach turystycznych, w czasie imprez kulturalnych oraz w sklepach na terenie gminy Bukowina Tatrzańska. Fot. J. Budz 40