XIII 1.qxd - Dominika Kustosz

Transkrypt

XIII 1.qxd - Dominika Kustosz
Prezydent odznacza się sam
za osiągnięcia w przyznawaniu medali
Ostre żarty
uchodziły na sucho
Stypendium w Budapeszcie
Studia w sercu
Europy
Góralskie
wesele
UJ producentem wina!
Nakład
Biznes na motylach
Magazyn bezpłatny
10 000!
w w w .ma g a z yns ms . pl
1895-1406
08 r. * ISSN
0
2
ń
e
zi
d
ru
Nr 15 * g
ul. Zagórna 3
00-441 Warszawa
tel. 022 694-13-30
tel. 022 694-15-97 (sprzedaż)
http://wydawnictwo.sejm.gov.pl
INICJATYWA
USTAWODAWCZA
OBYWATELI
Komentarze: Piotr Uziębło
ISBN: 978-83-7059-883-9
Opracowanie merytoryczne, komentarze, omówienie i interpretacja poszczególnych rozwiązań
prawnych - przygotowane przez
ekspertów sejmowych, współpracowników organów Sejmu,
pracowników Kancelarii Sejmu
- oparte zostało na dyskusjach
toczonych podczas prac podkomisji, komisji oraz debatach
w czasie posiedzeń Sejmu.
GENEZA MODELU
STOSUNKÓW
PAŃSTWO-KOŚCIÓŁ
W KONSTYTUCJI RP
Autor: Paweł Borecki
ISBN: 978-83-7059-873-0
Praca stanowi dogłębną i wnikliwą analizę procesu opracowania i uchwalenia w latach
1989–1997 przepisów Konstytucji RP określających relacje
między państwem a związkami wyznaniowymi. Autor oparł
się nie tylko na materiałach
opublikowanych, ale także na
dokumentach pochodzących
z archiwów prywatnych, ponadto przeprowadził wywiady
z licznymi uczestnikami prac
konstytucyjnych w sprawach
wyznaniowych.
PRAWO PRZED SĄDEM
Autor: Wojciech Sadurski
ISBN: 978-83-7059-871-4
Dociekania autora koncentrują
się na zasadniczym dylemacie
konstytucjonalizmu i nauk politycznych: w jaki sposób najlepiej
zapewnić równowagę między
konstytucjonalizmem a demokracją? Autor rozpatruje działalność najmłodszych sądów konstytucyjnych, wyłonionych po
upadku komunizmu w Europie
Środkowej i Wschodniej, na tle
drobiazgowej analizy porównawczej i teoretycznej współczesnej
kontroli konstytucyjności prawa.
OBYWATELSTWO
WIELOPOZIOMOWE
Autor: Adam Bodnar
ISBN: 978-83-7059-882-2
Książka przedstawia złożoność
statusu obywatela znajdującego się w „europejskiej przestrzeni konstytucyjnej”, który
jest członkiem wzajemnie
zależnych od siebie wspólnot
politycznych, działających na
różnych poziomach władzy.
Praca składa się z trzech części.
Pierwsza część dotyczy formalnoprawnych aspektów obywatelstwa, druga - legitymizacji
demokratycznej wielopoziomowej struktury władzy, szczególnie tożsamości politycznej
jako determinującej istnienie
obywatelstwa we wspólnocie
demokratycznej, trzecia zaś
- materialnoprawnego charakteru obywatelstwa, tj. zakresu praw i związanych z nimi
obowiązków oraz wzajemnych
zależności poszczególnych rodzajów obywatelstwa
KONSTYTUCJA WATYKANU
Wstęp, wybór i tłumaczenie:
Franciszek Longchamps
de Bérier i Marek Zubik
ISBN: 978-83-7059-880-8
ZASADA
PROPORCJONALNOŚCI
W ORZECZNICTWIE
TRYBUNAŁU
KONSTYTUCYJNEGO
Autor: Joanna Zakolska
ISBN: 978-83-7059-867-9
Zasada proporcjonalności – zwana także zakazem nadmiernej ingerencji – jest według Trybunału
Konstytucyjnego koniecznością
zachowania odpowiedniej proporcji pomiędzy środkiem, jakim
jest ograniczenie danego prawa
lub wolności, a celem, rozumianym jako szeroko pojęty interes
publiczny. Rozważania dotyczące tej problematyki, przeprowadzone na podstawie orzecznictwa TK, jak i ustaleń doktryny,
są tematem prezentowanej monografii, będącej pierwszą na
rynku wydawniczym pozycją poświęconą temu zagadnieniu.
Spis treści
10
13
14
16
17
18
20
21
22
24
26
REKLAMA
6
FOT. DOMINIKA KUSTOSZ
8
Wina dajcie nam żakom
English++ dla branży IT
Studencka praca:
• Między Brahmsem i Rubikiem
• Biznes na motylach
Irlandia, czyli kraina wróżek
– poradnik profesora Bella nie tylko
dla wyjeżdżających na Wyspy
Stypendium w Budapeszcie:
Studia w sercu Europy
Dwa wyróżnienia dla Akademii
Górniczo-Hutniczej: Uczelnia
wiarygodna i przyjazna studentom
Magiczne siedem tysięcy – trekking
na granicy Kirgizji i Tadżykistanu
Kierunek Władywostok: 9259
kilometrów transsyberyjskim pociągiem
Felieton o modzie: Lekkostrawne ślubne
bezy
Góralskie wesele: Marsz imperialny
zamiast Mendelssohna
Festiwal gwiazd i talentów
Felieton: Wymierające gatunki
Winnica nad Dworskim Potokiem:
UJ producentem wina!
Ostre żarty uchodziły na sucho.
Od tej strony go nie znacie:
prof. dr hab. inż. Leszek Wojnar
Nowy Pompon:
• Prezydent odznacza się sam
za osiągnięcia w przyznawaniu medali
• Jak dotąd każde lądujące UFO uległo
katastrofie
14
FOT. ANNA WOJNAR
4
5
6
22
Zapraszamy na
www.magazynsms.pl
REKLAMA
pon-pt od 14:00
do ostatniego klienta,
sob-ndz od 16:00
do ostatniego klienta.
ul.Miko³ajska 14
tel. 012 432 44 44
www.czasemtrzeba.pl
* pon–wt happy day:
warka po 3,90 z³
* w ka¿d¹ œrodê karaoke
* w czwartki koncerty
Nr 15
grudzień 2008
3
się sam iu medali
odznacza
awan
Prezydentięcia w przyzn
za osiągn
Nr 15
* gru
dzień
2008
N 189
r. * ISS
uchodz
rty
Ostre żacho
iły na su
zcie
dapes
w Bu
ndium
Stype
w sercu
Studia Europy
Niepokorni
w Żaczku
6
5-140
Ó
A
KR K
Góralskie
weseucleentem wina!
UJ prod
Biznes
na
Nakład
0!
00
10
bezpłatny
Magazyn
www
.mag
a zyn
sms.
pl
W
grud
zień
200
8
ch
motyla
FOT. DOMINIKA KUSTOSZ
List od naczelnego
Winadajcienam
WARTO PRZECZYTAÆ
żakom
„Niepokorni”tocyklimprezw klubieŻaczek(Al. 3Maja 5)
promującychkulturęstudencką.Kolejna edycja„Niepokornych”
odbędziesię 12grudniao godz. 19.30.W programiejestkoncert
L ychka
A M A pelorazwystawafotoREKd
zespołuAfroKolektywi dwóchmło
grafiiDominikiKustosz(dziennikarki„SMS”)i DariuszaWiejaczki,
doktorantówPANi UJ.– Zdjęcia,którezaprezentujemy,pochodzą
z wyprawydo AfrykiZachodniej– zapowiadaDominika.(BB)
„Patrzę ze smutkiem na ludzi, którzy
piją wina.
Wnie
gazecie
Nie wiedzą nawet, jak beznadziejnie marnują życie”
10dent
Tañce
– minister
– 4poGrzaniec
wiedział ze
kiestudentami
dyś Francois
Mitterrand, prezy
5 sprawiedliwoœci
prof.
O p r o f e s
or
ac h
Fran
cji. Tych marnują
cychZbigniew
może być mniej 11
dzięwojenne
ki
Æwi¹kalski opowiada o swoich
Uniwersytetowi Jagiellońskiemu, który wzorem wielu
i stud
ent
ach
korzeniach, studenckich czasach
euroipej
skich uczelni produkcję magistrów i doktorów
pracy na Uniwersytecie
Studentzdajeegzamin
zaczął
wspierać produkcją własnego wina.
Jagielloñskim
– testz odpowiedziamiTak
Całe pokolenia studentów śpiewały na Juvenaliach
lubNie.Siadaw sali,gapi
„Wina dajcie nam żakom”, aż pieśni zostały wysłucha6 Pracujemy
sięw pytaniaprzezkilka
ne9 i –nastudiujemy:
tegorocznej inauguracji roku akademickiego
minuti nagledoznaje
studenci mogli spróbować jak smakuje nowy rarytas
olśnienia.Wyjmujemonetę
– wino made in UJ.
– Szablê w d³oñ, kasê goñ!
i zaczynaniąrzucać,
– Vivat Akademia! – wznosimy toast za ten pomysł
zaznaczającodpowiedzi
z pełną świadomością, że część studentów wolałaby,
– miast
W promocji
i ksiêgarni
Tak,gdywypadnieorzełek,
by za
winnicy
Uniwersytet zafundował sobie
a Nie,gdyreszka.W pół
browar. Nowy segment uniwersyteckiej działalności
godzinyzrobiłwszystkie
– Kawa
uje
œw.
dobrze
wpisu
sięJana
w podstawowy obowiązek Alma
zadania,podczasgdy
Mater, jakim jest poszukiwanie prawdy. Teraz prawda
wszyscyinnimęcząsię
będzie
bli
sko,
w
becz
ce
lub
bu
tel
ce
(In
vi
no
ve
ri
tas).
– U Anny Dymnej wœród wolontariuszy
nad odpowiedziami.Kilka
Dziennikarze „SMS” też jej szukali degustując nowy
minutprzed końcem
produkt
uni
wer
sy
tec
ki,
a
swo
imi
opi
nia
mi
dzie
lą
się
– Weekend z desk¹
studentznówzaczyna
w tym numerze.
Leszek Rafalski
rzucaćmonetą,tymrazem
[email protected]
– S³odko-kwaœna „Malinka”
cośmamroczei pocisię.
S t y l o w
y M ag
az
y nStud
e nck
i„ SM
S”
12
Kiedy zapominasz
jêzyka
Podchodzido
niego
w
gêbie,
czyli
zawsze
gotowe…
Wydawca: WydawnictwoRafalskiPRESS
egzaminatori pyta,cosię
Przys³owia ratunkowe
ul.Lipińskiego16/18,30-349Kraków
dzieje.Studentna to:
Redaktornaczelny: LeszekRafalski,tel.0-123983353,
– Sprawdzammoje
502499219,[email protected]
w Rzymie:
Chwytamy
Zespółredakcyjny:IgaBałos,BartłomiejBartoszek,13 Stypendium
odpowiedzii
wydajemisię,
dzieñ… I noc
KarolinaBielawska,BartekBorowicz,ŁukaszGazur,
żeniebyływłaściwe!
MaciekGowin,MonikaJurczyk,WojciechKamiński,
*
JoannaKozieł,BartoszKurek,DominikaKustosz,Marcin
14 Ich dwoje
i… LuLu ekonomii,
Egzaminz
Lubertowicz,KatarzynaŁukasik,KatarzynaMiernik,Piotr
Ogórek,WeronikaOstatek,JanuszPodolski,Piotr
studentkaopowiadao teorii
Rąpalski,JoannaŚwierczek,AnnaTokarczyk,Elżbieta
15 Felieton
o modzie: Atak emoklonów
AdamaSmithaanirazunie
Wiejaczka,AśkaWojciechowska,AnnaWojdyło
wymieniającjegoimienia.
Korespondencizagraniczni: EmanuelaKarastojanowa
(Grecja),KonradKozioł(USA),IzaKwiatkowska(Austria),
Zauważywszytoprofesor
Anegdoty
o profesorach i studentach
KatarzynaNowak(Francja),KarinaRafalska(Szkocja),
pyta:
KarolinaStarzyńska(Chiny),MonikaŚwięchowicz(Anglia)
– Jakmiałna
imięSmith?
Internet: www.magazynsms.pl;[email protected]
16 Felieton:
Bum, bum, bum
Milczenie...
Projektiopracowaniegraficzne: ElżbietaRzyczniak
Redakcjaniezwracatekstówniezamówionychorazzastrzega
– Proszęsięnie
Wyró¿nione Limbo
sobieprawodoichredagowaniaiskracania.Zatreśćogłoszeń
denerwować,nojakmiał
redakcjanieodpowiada.Nastronach2,11,12,27i28znajdują
na imiępierwszy
sięmateriałyreklamowe.
studentka uwieczniona
Druk:Eurodruk–KrakówSp.z o.o.,Al.Pokoju3 17 Krakowska
mężczyzna?–
naprowadza
w rzeŸbie
9kład:10000egz.
Prosto do sukcesu – rozmowa
Na
jąprofesor.
z psychologiem, Monik¹ Rêbisz
Pod patronatem „SMS”
Gruzja– gorącytemat
Poszerzeniewiedzyna tematGruzji
orazszukanieodpowiedzina najbardziejpalącepytaniai problemyzwiązanez konfliktem,którywybuchłw sierpniu,tocelkonferencji„Współczesna
Gruzja”.Organizujeją 11-12grudnia
w Krakowie KołoStudentówStosunkówMiędzynarodowychUJ.Patronat
nad
erAencjąobjąłprorektorUJ
R E Kkon
L A fM
ds.dydaktyki,prof.drhab.Andrzej
Mania,a weźmiew niejudziałkilkudziesięciuwybitnychekspertów,politykówi naukowcóworazstudenci.
Więcejna www.kssm.pl/gruzja.(A)
Ichdwojei…Chiny
AsiaWojciechowska,współautorka
cyklu„Ichdwojei…”prezentującegona
naszychłamachkrakowskiekawiarnie,
wyjechałado Szanghaju kontynuować
naukęjęzykachińskiego.Chwilowowięc
zawieszamyrubrykę,a pocztówkiAsi
można czytaćna jejbloguhttp://bambusowylas.blog.polityka.pl/
R
RE
EK
KL
LA
AM
MA
A
Zdrowych
i weso³ych
Zdrowych
i wesołych
Œwi¹t
Bo¿ego Narodzenia
Świąt
Wielkanocnych
¿yczy
życzy
– Marian– wyszeptała
Zdjęcie na okładce: Ewa(absolwentkaUJ)iŁukasz(AGH)
18 Nowy Pompon:
Niepolityk
dziewczyna.
Fot. zprywatnegoarchiwum
10 „SMS” poleca ksi¹¿ki
4
Nr 15
grudzień 2008
aresztowany za oszustwa
www.magazynsms.pl – stylowy portal studencki
STUDIA
Projekt z Jagiellońskiego Centrum Językowego UJ
nagrodzony certyfikatem European Language Label
English++ dla branży IT
Często studenci, zwłaszcza
kierunków technicznych, narzekają,
że nauka języka obcego do celów
specjalistycznych nastręcza wiele
trudności. Tymczasem pojawiło się
rozwiązanie tego problemu.
Źródło pomocne studentom
Grupa studentów III roku informatyki Uniwersytetu Jagiellońskiego wraz z ich lektorem języka angielskiego – Moniką Stawicką, stworzyła skrypt oraz stronę internetową
przeznaczone do nauki języka specjalistycznego dziedziny IT. Projekt otrzymał
nazwę English++ i posiada formę open book, co oznacza, że każdy może indywidualnie wybrać materiały, z których chce korzystać i adaptować je do swoich potrzeb podając jedynie źródło.
– Chcieliśmy zgromadzić autentyczne
materiały, które będą pomocne lektorom
oraz studentom w przyswajaniu specjalistycznego języka angielskiego z dziedziny
informatyki – podkreśla autorka i lider projektu Monika Stawicka.
Wyzwanie organizacyjne
– Prace nad książką trwały od października 2007 roku i były dużym wyzwaniem organizacyjnym jak i merytorycznym – mówi
Artur Staszczyk, koordynator projektu. Studenci podzielili się na 4 grupy (Pomoc
Techniczna – Tomasz Paczkowski, Krystian
Kichewko; Dokumentacja – Aleksandra
Sendecka, Michał Pal, Szymon Kaczorowski; HR – Piotr Śmigielski, Aleksandra
Bieńkowska, Ewa Matczyńska, Krzysztof
Roksela; Grupa Edytorska – Paweł Fidelus,
Bartłomiej Filipek, Michał Kubak, Krzysztof Szromba) na czele których stanęli liderzy odpowiedzialni za przekazywanie rezultatów koordynatorowi.
Twórcy projektu English++
pozwala więc na interaktywny trening
umiejętności językowych.
– Na nośniku dvd uczący się będą mogli
zobaczyć twórców English++. Praca nad tą
częścią projektu okazała się ciekawą przygodą – opowiada Paweł Fidelus, lider grupy edytorskiej oraz wicekoordynator projektu.
Interaktywny trening
umiejętności językowych
English++ nagrodzony
Wynik pracy grupy jest imponujący. Książka English++ zawiera 15 opracowanych tekstów specjalistycznych z dziedziny informatyki oraz bogatą część multimedialną w postaci listening’ów oraz rozdziału dotyczącego przygotowywania prezentacji. Skrypt
Innowacyjne przedsięwzięcie lektora oraz
studentów zostało docenione. W październiku projekt nagrodzono certyfikatem European Language Label, przyznawanym przez
Komisję Europejską za nowatorskie inicjatywy dotyczące nauczania języków obcych.
English++ został w obecnym roku akademickim wdrożony pilotażowo w Jagiellońskim Centrum Językowym UJ na zajęciach
dla studentów informatyki i wzbudził uznanie zarówno wśród lektorów jak i studentów.
Twórcy projektu mają nadzieję, że ich śladem pójdą studenci innych kierunków
i również zechcą tworzyć materiały wspomagające naukę języków obcych do celów
specjalistycznych.
Książka English++ (gotowa do ściągnięcia) i strona projektu znajdują się pod adresem: www.englishplusplus.jcj.uj.edu.pl
Marcin Lubertowicz
[email protected]
Nr 15
grudzień 2008
5
Biznes
na motylach
20 tysięcy owadów
w mieszkaniu
Rozmowaz KarolemGlimosem,kolekcjoneremmotyli,
któryswojąpasjęzamieniłw źródłodochodów.
– Ukończyłeśstudiaprawnicze,terazkończyszsocjologię,a otworzyłeśfirmęsprzedającąmotylei inneowady.
Jakdo tegodoszło?
– Zaczęło się od pasji. 12 lat
temu na giełdzie kwiatów kupiłem motyla w szklanej gablotce
i od tamtej pory kupowałem ich
co raz to więcej i więcej... Obecnie moja kolekcja liczy ponad 20
tysięcy okazów motyli i chrząszczy pochodzących ze wszystkich
części świata. Ponieważ czasami
nie można było kupić pojedynczego owada tylko od razu kilka
postanowiłem zbędne osobniki
sprzedawać innym. Tak powstał
pomysł sklepu internetowego
dla kolekcjonerów.
– Gdzietowszystkotrzymasz?
– Moja prywatna kolekcja
zajmuje cały jeden pokój. Owady, które mam na sprzedaż zajmują drugie pomieszczenie.
– Ilemusiałeśzainwestować
w firmę?
– Na starcie około 10 tys. zł
i ogromne ilości czasu. Większość tych pieniędzy wydałem
na oprogramowanie niezbędne
do prowadzenia sklepu internetowego oraz ciekawe okazy do
sprzedaży.
sam. To trochę ogranicza koszty. Miesięcznie zarabiam nawet
do 3 tys. zł.
– W Twoimsklepiemożna kupićtakżebiżuterię,czapki,
maski,instrumentyczyfigurkiz odległychzakątkówświata.Samjeprzywozisz?
– Czydasięna takimbiznesiezarobić?
– Zarówno część mojej kolekcji owadów jak i innych przedmiotów, które znajdują się
w sprzedaży w moim sklepie
przywiozłem sam. Podróżuję
głownie po Azji – Nepal, Indie,
Sri Lanka, Chiny, Wietnam,
Kambodża, Laos, Tajlandia, Indonezja. W tym roku miałem też
okazję odbyć wyprawę na Południowy Pacyfik – odwiedziłem
Nową Kaledonię i Vanuatu.
– Nie zatrudniam pracowników, wszystkim zajmuje się
– Skądmaszpieniądzena tak
licznei dalekiewyjazdy?
– A ilekosztująowady?
– Za jeden okaz tropikalnego
motyla czasami płacę kilka złotych, a czasami kilkanaście tysięcy. Rozpiętość cenowa jest duża.
Obieżyświatw pensjonacie
erce krakowskiego Starego
Miasta. W jednym z pensjonatów Piotr Dąbski, student
V roku geografii na UJ, pełni
funkcję recepcjonisty i kierowcy.
– W recepcji pracuję w nocy
od 21.30 do 7.30. To długo, czasem za długo – opowiada. W rolę kierowcy wciela się dużo
chętniej. Hotel oferuje wycieczki
do Oświęcimia i Wieliczki. Jeśli
goście są zainteresowani Piotr
zawozi ich w wybrane miejsce,
a po drodze wspomina o ciekawych obiektach, które widzą
z okna samochodu. – Cieszę się,
że mogę ćwiczyć swój angielski.
Poza tym lubię jeździć samochodem.
Za godzinę otrzymuje 10
złotych, a w recepcji o 2 złote
mniej. Wozi turystów głównie
z Wielkiej Brytanii i USA.
– Przyjechał niedawno Amery-
S
6
Nr 15
grudzień 2008
kanin bardzo zainteresowany
Polską, zadawał mi mnóstwo pytań. Zapłacił nawet za podróż
do Budapesztu hotelowym autem tylko po to, aby ktoś dłużej
opowiadał mu o naszym kraju
– mówi Piotr. – Był też Polak,
który jako nastolatek wyjechał
za granicę i po 50-ciu latach odwiedził Kraków z rodziną, żeby
zobaczyć jak zmieniła się Polska. Zdarzają się także zabawne
sytuacje, jak pobyt w pensjonacie czterech przyjaciółek. To byREKLAMA
ły szalone czterdziestki z wyspy
Man. Kaxżdego dnia do hotelu
wracały później. Polubiły mnie
i nie ukrywając tej sympatii,
stwarzały wiele śmiesznych sytuacji.
Piotr nieprzypadkowo zdecydował się na tego rodzaju pracę.
– Wszystko, co tu robię, łączy się
z kierunkiem moich studiów.
Na geografii jako specjalność
wybrał turystykę, a w przyszłości chce realizować pasję, jaką są
Magda Wrzos
podróże.
– Część kosztów wypraw pokrywam sam. Z reguły jednak
korzystam ze wsparcia sponsorów. Pomagają mi też rodzice.
– Ilekosztujemiesięczna wyprawaentomologiczna?
– W ekstremalnych przypadkach może kosztować nawet
kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Większość pieniędzy przeznaczona jest na wynajęcie przewodnika, samochodu i odpowiedniego sprzętu. Do tego dochodzą typowe koszty podróżowania:
przeloty,
transport
na miejscu, wizy, pozwolenia,
diety i noclegi.
Rozmawiała
Dominika Kustosz
Sklep Karola:
http://pl.insect-supply.eu/
PRACA
300 złotych za koncert
Między
Brahmsem
i Rubikiem
MonikaMłynarczykjeststudentkąIII rokugry
na skrzypcachna WydzialeInstrumentalnym
AkademiiMuzycznejw Krakowie.Podczas
wielogodzinnychćwiczeńw liceummarzyłao tych
studiachi wierzyła,żebędziemogłabezreszty
oddaćsięmuzyceklasycznej.Życieczęściowo
zweryfikowałotewyobrażenia.Monikaprzekonała
się,żejeżeliniechcezbytnioobciążaćbudżetu
rodziców,musizacząćzarabiać.
tudia instrumentalne,
chociaż bezpłatne, wymagają sporych nakładów
finansowych.
Cena skrzypiec, na których może
grać student waha się od 6.000
do 20.000 zł. Smyczek to wydatek rzędu 4.000–8.000 zł.
Na szczęście skrzypce i smyczek zwykle wystarczają
na kilka lat, jednak struny
(160–300 zł) trzeba zmieniać
co 2-3 miesiące.
Monika dorabia na kilka
sposobów.
Najprzyjemniejszym jest granie w Przemyskiej Orkiestrze Kameralnej.
Za koncert i poprzedzające go
próby dostaje 300 zł brutto.
Podobne stawki są podczas
wielkich koncertów plenerowych, gdzie potrzeba wielu
muzyków. Z lekkim zawstydzeniem Monika przyznaje
się, że na jednym z takich plenerów grała z Piotrem Rubikiem:
– Podchodzę do tego jako
do zwykłej pracy, którą muszę
S
wykonać. Przykro mi tylko, że
człowiek latami ćwiczy niezwykle skomplikowane utwory Brahmsa czy Czajkowskiego, a i tak nigdy nie dostanie
takich owacji na stojąco jak
po Rubiku.
Wśród najciekawszych zleceń wymienia granie na żywo
podczas
pokazu
horroru
z okresu kina niemego, występ
na niezwykle wytwornym
bankiecie oraz koncert z artystami Piwnicy pod Baranami.
Ostatnio coraz popularniejsza jest profesjonalna oprawa
muzyczna na ślubach. Ta
przyjemność kosztuje mniej
więcej 100 – 150 zł za jednego
muzyka. Monika ze śmiechem
przyznaje, że na jej własnym
ślubie na pewno nie będzie
utworu, który przyszło jej grać
już na kilku uroczystościach
ślubnych. W tej ważnej chwili
chciałaby słyszeć coś oryginalniejszego niż słynne schubertowskie Ave Maria.
Alicja Malewska
REKLAMA
Inwestujemy
Twój
czas!
Dołacz do nas praca na terenie
całej Małopolski.
Kraków,
ul. Kurniki 4
tel. 012 357 22 20
Nr 15
grudzień 2008
7
PRAKTYCZNE RADY
Poradnik profesora Bella nie tylko dla wyjeżdżających na Wyspy
Irlandia, czyli kraina
iedy kilka lat temu pojechałem na wakacje
do Irlandii Północnej
i zatrzymałem się u moich tamtejszych przyjaciół, którzy kilka
miesięcy wcześniej zamieszkali
w starym domu umiejscowionym w wiosce zagubionej pośród zielonych glenów, nie spodziewałem się, że spędzę urlop
z mieszkańcami zaświatów. Już
kiedy parkowałem samochód
przed domem, dowiedziałem
się, że muszę bardzo uważać,
żeby nie uderzyć w „owcę”.
– Please be careful. Don’t hit
the sheep. – ostrzeżono mnie.
– Of course! – odpowiedziałem.
Ponieważ na podjeździe nie
było żadnej owcy, a na samym
środku stał tylko wielki biały
głaz, pomyślałem, że chodzi
o owce pasące się przy drodze,
na które należy uważać, jeżdżąc
wzdłuż wąskich polnych dróg.
Okazało się inaczej. Kiedy wypakowywałem bagaże, położyłem na umiejscowiony na trawniku poręczny głaz torbę podróżną
i wtedy stała się rzecz straszna.
Moi gospodarze rzucili się i natychmiast ją stamtąd zabrali.
– You can’t do that. – usłyszałem ostrzeżenie.
– Do what?
– You can’t put your bag on
the sheep.
– On the sheep? What sheep?
– The white one.
– Which one?
– That one.
I moi gospodarze wskazali
palcami biały głaz.
– Come on. – powiedziałem
– It’s just a stone. It’s not a sheep.
– No, no, no. You don’t understand. For you it’s a stone. But
for the local people it’s a sheep.
– Hey, it’s a joke, right?
– No. It’s a sheep and it is not
a disputable matter.
8
Nr 15
grudzień 2008
FOT. HTTP://PERK.OVERCOFFEE.COM/DE/IMAGES/418_CMS/IRISH%20GREEN%20FAIRY.JPG
K
I wtedy okazało się, że moi
przyjaciele kupili sobie przypadkiem dom wraz z legendą.
Tam gdzie obecnie stał biały
głaz, który oglądany od strony
drogi rzeczywiście przypominał
kształtem leżącą owcę, schroniła się kiedyś dobra wróżka
(a good fairy) opiekunka zwierząt domowych. Pomniejszyła
swą postać i wskoczyła do pustej mysiej norki, aby ukryć się
przed złym czarnoksiężnikiem
(wizard), który pragnął szkodzić
zwierzętom, a dobrą wróżkę
prześladował. Aby jej schronienie było lepiej zabezpieczone,
na dziurze prowadzącej do tej
mysiej norki natychmiast położyła się biała owca, przewodniczka stada, czyli najważniej-
sza owca w całej wsi. A wtedy
zły czarnoksiężnik tak się zezłościł, że zamienił ją w kamień.
Na szczęście kamień był zbyt
ciężki, aby czarnoksiężnik mógł
go podnieść i dobrać się do mysiej dziury, a więc, póki co,
wróżka była bezpieczna. Gdyby
jednak ktoś podniósł ten kamień, albo – nie daj Boże (God
forbid!) – potrącił go samochodem i przesunął w inne miejsce,
na wioskę spadłoby wielkie niebezpieczeństwo (a great danger)! Czarnoksiężnik natychmiast dopadłby wróżkę w mysiej dziurze, ta przestałaby się
opiekować zwierzętami domowymi, a bez zwierząt ludzie popadliby w nędzę, a wioska w ruinę.
Heather i Brendan, którzy
przeprowadzili się na irlandzką
prowincję z Londynu, powiedzieli mi potem, że zanim kupili dom, musieli się zobowiązać
publicznie (they had to make
a promise in public), że nigdy
magicznego kamienia nie ruszą,
nie przesuną i będą go traktować z należytą czcią. Nic więc
dziwnego, że nie było właściwym, bym postponował pomnik bohaterskiej owcy, kładąc
na nim swoje bagaże.
Dowiedziałem się też, że
przez pierwsze kilka tygodni
magiczna owca i nowi właściciele wiejskiej posesji byli pod wnikliwą obserwacją (under close
surveilance) miejscowej ludności. Mieszkańcy wsi pełnili dyżury (they took turns) przy żywopłocie i przez spreparowaną
w nim dziurę (hole in the hedge)
sprawdzali, czy owca jest nienaruszona i pod należytą opieką
(proper care). W końcu jednak
przekonali się, że moi przyjaciele to ludzie rozumni i przyzwoici
(decent people) i że owca jest
na ich terenie bezpieczna. Dyżury się zatem skończyły, ale i tak
od czasu do czasu na trawie
w okolicach pyszczka owcy
można było znaleźć miseczkę
z solą. Dowiedziałem się wtedy,
że owce bardzo lubią sól, która
– nota bene – odstrasza złych
czarnosiężników.
Zainteresowałem się więc irlandzkimi wróżkami. Okazuje
się, że nie wszystkie są sympatyczne. Większość jest uprzejma, uczynna i miła, ale niektóre
lubią też psocić, bywają aroganckie, a nawet mogą być niebezpieczne (they can be dangerous), jeśli podejdzie się do nich
od niewłaściwej strony (if you
get on their wrong side).
Ulubionymi wróżkami Irlandczyków są te z gatunku Sidhe,
który występuje także na sąsiednich wyspach. Wróżki te były
kiedyś aniołami (used to be angels), ale pospadały z nieba
na ziemię (niektóre także do wody), zanim na świecie pojawili
się ludzie. Mogą mieszkać
w głębinach morskich (beneath
the waves of the sea), albo, najzwyczajniej, w ogrodzie. Są maPROMOCJA
Bell Kraków
(dawniej Gama-Bell)
to jedyna krakowska
szkoła językowa
z Europejskim
Certyfikatem Jakości
EAQUALS.
Bell udziela słuchaczom
GWARANCJI POSTĘPÓW
W NAUCE.
Informacje: Bell Krakow,
ul. Michałowskiego 4,
31-126 Krakow, tel.
+12 634 1249, 634 12 59,
e-mail: [email protected]
www.bell.pl
ACCREDITED MEMBER
REKLAMA
leńkie i ubierają się w zielone tuniki. Irlandczycy spotykają je
najczęściej w nocy podczas pełni
księżyca (full moon), ale najłatwiej jest je spotkać w noc świętojańską (Midsummer Eve),
szczególnie nad ranem. Warunkiem spotkania wróżki Sidhe jest
uprzednie znalezienie w rzece
kamienia z dziurką (a river rock
with a hole). Dziurka musi być
wynikiem naturalnej erozji. Kamienie ze sztucznymi dziurkami
nie działają. (They don’t work).
Irlandzkie gospodynie zostawiają
wróżkom w ogrodzie rozmaite
smakołyki (bestyjki bardzo lubią
okruszki z ciasta), za co wdzięczne wróżki opiekują się ogrodem
(look after the garden), pomagają
rosnąć roślinom i strzegą go
od wszelkiego złego (protect it
from evil). Wróżki Sidhe są bardzo zadbane i czyste. Ich ulubionym zajęciem jest taniec, a najpiękniej tańczą w kręgu pośród
dwunastu kwiatów, które wyrosły tam, gdzie żaden kwiat wyrosnąć nie powinien.
To be continued.
Profesor W.G. Bell
Badacz wróżek z Instytutu
Języka Angielskiego Bell
w Krakowie
FOT. JOANNA WEREDA
wróżek
Kasia z Violette i Oscarem oraz kolegą Oscara z klasy
Nianiaw NowymJorku?
Nie,w Paryżu!
iedy po raz pierwszy pojechałam odebrać dzieci ze szkoły,
powstrzymywałam się, żeby się nie rozpłakać, poczułam
przerażenie. Czyli to jednak prawda, już tu jestem?! I w poniedziałek będę musiała sama zająć się dwójką tych obcych dzieci?! Dlaczego wybrałam miasto, w którym nie znam absolutnie
nikogo? Dlaczego kierowałam się tylko tym, że uchodzi za
piękne i kojarzy się z elegancją, modą, blichtrem, sztuką?
*
Au pair, nounou, nanny... jest mnóstwo nazw określających
ten popularny zawód wśród młodych dziewczyn. NIANIA! Osoba opiekująca się dziećmi, przyprowadzająca je ze szkoły, przygotowująca im posiłki, sprzątająca w ich pokojach, prasująca ich
ubranka i bawiąca się z nimi. Tak, ja też jestem przedstawicielką tego gatunku, notabene bardzo licznego i solidarnego.
W Internecie znalazłam taką oto ofertę: Paryż, rodzice w separacji, dwoje dzieci – Violette (7,5 lat) i Oscar (5,5 lat), mieszkają
z mamą. Praca 30 godzin w tygodniu. W zamian – minimieszkanko w centrum Paryża, wyżywienie i 300 euro miesięcznie.
Zdecydowałam się na rok. Po czterech miesiącach mogę powiedzieć, że to najwspanialsza przygoda, najbardziej wartościowe i trudne doświadczenie, jakie mnie do tej pory spotkało.
O swoich przeżyciach (nierzadko ekstremalnych) będę Wam
opowiadać na moim blogu, na portalu www.magazynsms.pl.
Kaśka Nowak
Zapraszamy na bloga Kasi na www.magazynsms.pl
K
Piękno Twojego spojrzenia
podkreślą nasze okulary!
Oferujemy profesjonalny dobór okularów
poprzedzony BADANIEM, które wykonamy
specjalnie dla Ciebie GRATIS!!!
Centrum Zdrowia Ruczaj
ul. Lipińskiego 7, Kraków, tel. 012 267-79-55
Z tym
kuponem
10%
zniżki
Nr 15
grudzień 2008
9
udapeszt jest idealnym miastem dla studenta.
Tętni życiem o każdej porze dnia i nocy, oferuje niezliczone możliwości rozrywki, a z drugiej
strony wciąż obowiązuje tam środkowoeuropejski
standard cenowy. Oprócz tego Uniwersytet im. Leonarda Eotvosa (ELTE) jest świetnie zorganizowaną placówką, a prowadzący – mimo, że są kompetentni i potrafią prowadzić zajęcia w interesujący sposób – nie
wymagają od studentów nadmiernej pracy.
Do Budapesztu przyjechałem dwa tygodnie po rozpoczęciu roku akademickiego, więc ominęło mnie typowe
dla pierwszych kilku dni semestru zamieszanie. Jedyne
formalności, jakich trzeba było dopełnić, to odwiedzenie biura pani koordynator i zadeklarowanie, na jakie
przedmioty chcę uczęszczać – wybrane dowolnie z obszernej listy kursów. Od tego momentu byłem już pełnoprawnym studentem ELTE.
Studiowanie na moim wydziale, nauk społecznych, nie jest zbyt czasochłonne. Aby uzyskać wymagane 30 punktów ECTS wystarczy uczęszczać na 5-6
przedmiotów. Zwykle warunkiem zaliczenia jest
przygotowanie prezentacji lub pracy pisemnej, rzadziej egzamin. Prowadzący nie przywiązują dużej wagi do frekwencji, co jednak nie oznacza, że na zajęcia
nie warto chodzić – wszystkie prowadzone są w formie
konwersatorium i opierają się na dyskusji na wcześniej podany temat.
Zagraniczni studenci mają możliwość darmowej
nauki języka węgierskiego, oprócz tego bez większych
problemów można uczyć się innych języków obcych
w centrum językowym ELTE.
Ze znalezieniem mieszkania nie ma problemu.
W Budapeszcie działa agencja pośrednictwa nieruchomości SRS, specjalizująca się w wynajmowaniu mieszkań zagranicznym studentom w ścisłym centrum miasta. Umowę podpisuje się na wynajem pokoju, nie
mieszkania, więc nie trzeba nerwowo szukać współlokatorów. Jedynym ryzykiem jest to, że mieszka się
z nieznanymi sobie wcześniej ludźmi. Opłaty za wynajem zaczynają się od 100 euro, zaś sama agencja jest rzetelna, bezproblemowa i – co najważniejsze – nie pobiera prowizji.
Budapeszt nie jest drogim miastem. Stypendium
(1350 euro na semestr – program Erasmus) wystarcza
na opłacenie mieszkania i podróże po okolicy, natomiast na utrzymanie należy przeznaczyć podobną ilość
pieniedzy, jaką wydaje się w Krakowie. Mając legitymację studenta można kupić miesięczny bilet na komunikację publiczną, ulgowe bilety węgierskich kolei, jak
również bezpłatnie lub ze zniżką wchodzić do klubów.
Życie nocne Budapesztu wydaje się nie mieć sobie
równych, a bardzo dobrym przewodnikiem po nim
jest lista mailingowa studentów zagranicznych, skąd
praktycznie codziennie otrzymuje się informacje
o zniżkach i atrakcyjnych promocjach w poszczególnych lokalach.
Nie sposób nie wspomnieć o rewelacyjnych możliwościach podróżowania, jakie stwarza położenie geograficzne Budapesztu. Do Wiednia można dojechać za 7 euro, bilet na nocny pociąg do Belgradu tam i z powrotem
kosztuje 26 euro. Na Węgrzech funkcjonuje dwóch tanich międzynarodowych przewoźników autokarowych, zaś miłośnicy wyszukiwania tanich połączeń lotniczych będą zadowoleni z faktu, że budapesztańskie lotnisko Ferihegy jest główną bazą linii Wizzair.
Michał Kajtoch
B
15
1 0 Nrgrudzień
2008
Stypendium w Budapeszcie
Studia w sercu
Europy
Money, money, money
■ wynajem pokoju: od 100
euro miesięcznie
■ bilet autobusowy
do Krakowa: 15 euro
■ bilet miesięczny na
komunikację miejską:
12 euro
■ opłata za legitymację
studencką: 1,5 euro
■ piwo w pubie: 2 euro
■ bochenek chleba: 1 euro
Przydatne adresy
■ www.orangeways.com;
www.studentagencybus.com
– tani przewoźnicy
autokarowi operujący
w Budapeszcie
■ www.srs-budapest.hu
– agencja pośrednictwa
nieruchomości
■ www.wizzair.com
– węgierskie tanie linie
lotnicze
Stypendia przybliŻajĄ Świat
W magazynie „SMS” systematycznie prezentujemy relacje studentów, którzy w ramach
różnych programów stypendialnych wyjeżdżają, najczęściej na semestr, na zagraniczne
uczelnie. Ich korespondencje, nie tylko z krajów europejskich, znajdziesz na
www.magazynsms.pl
Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki
Imponującaoferta: 15rodzajówstudiówpodyplomowych
i 11rodzajówspecjalistycznychkursóworazszkoleń
SuKceS zaczyna SIę od JaKoścI
1
centrum Szkolenia i organizacji
Systemów Jakości jest pozawydziałową i samofinansującą się
jednostką organizacyjną Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza
Kościuszki,
powołaną
uchwałą Senatu w czerwcu 2000
roku. w ofercie centrum znajduje
się 15 rodzajów studiów podyplomowych, 11 rodzajów specjalistycznych kursów oraz szereg
różnego rodzaju szkoleń. rozmach szkoleniowo-dydaktyczny
centrum obrazują liczby: organizowane przez centrum studia
podyplomowe ukończyło ponad 2000 osób, natomiast ponad 10.000 osób ukończyło specjalistyczne kursy i szkolenia.
2
centrum rozwija również działalność związaną z przygotowaniem firm (organizacji) do wprowadzenia systemu zarządzania
jakością (ISo 9000), systemu
zarządzania
środowiskowego
(ISo 14000), systemu zarządzania bezpieczeństwem i higieną pracy (Pn-en 18001) oraz
działalność w zakresie przygoto-
wania laboratoriów dydaktycznych, badawczych i wzorcujących do uzyskania akredytacji.
dla usprawnienia procesu dydaktycznego centrum prowadzi
szeroką działalność wydawniczą. dotychczas wydało 36 podręczników i monografii tematycznie związanych z prowadzonymi studiami.
3
centrum jest członkiem rzeczywistym Klubu Polskie Forum
ISo 9000 (nr 777) oraz Klubu
Polskich laboratoriów Badawczych (nr 665). w zakresie systemów zarządzania jakością,
środowiskiem oraz bezpieczeństwem i higieną pracy współpracuje z Polskim centrum Badań
i certyfikacji S.a. oraz z Polskim
centrum akredytacji w warszawie. w wyniku tej współpracy
absolwenci studiów podyplomowych i specjalistycznych kursów uzyskali 1189 certyfikatów.
działalność naukowo-badawcza
centrum obejmuje 20 różnych
projektów (grantów).
4
5
centrum współpracuje z ponad 40 różnymi organizacjami
(uczelniami, ośrodkami, szkołami itp.) i z liczną kadrą specjalistów, legitymującą się certyfikatami takich renomowanych firm,
jak m.in.: British Standards Institution, Bundesanstalt für Materialforschung
und
Prüfung
(BaM), norske Sivilingeniorers
Foreining, Kema registered Quality, european organisation for
Quality, Kema Quality netherland i london chamber of commerce and Industry.
centrum w swej działalności nie
ogranicza się do obszaru Polski.
w narodowym uniwersytecie
w chmielnickim na ukrainie
utworzyliśmy Polsko-ukraińskie
centrum Jakości z poszerzonym
zakresem
działalności
o kursy nauki języka polskiego.
Ponadto we lwowie centrum
przygotowało agencję Języków
obcych runa do uzyskania
certyfikatu Systemu zarządzania Jakością wg normy ISo
9001: 2000.
Mówi dyrektor centrum
Szkolenia i organizacji Systemów
Jakości Politechniki Krakowskiej
dr inż. adam Tabor:
– Naszą ambicją jest szkolenie na najwyższym, europejskim poziomie, a także
maksymalna satysfakcja i zadowolenie naszych słuchaczy studiów podyplomowych,
kursów i szkoleń. Podnoszenie jakości
kształcenia jest podstawowym zadaniem jakie stawiamy przed sobą. Stąd też systematycznie monitorujemy nasz poziom kształ-
cenia poprzez badanie opinii uczestników
studiów podyplomowych, kursów i szkoleń
organizowanych przez Centrum. Ocenie
poddawani są zarówno wykładowcy, jak
również nasza jednostka.
Zapraszamy do korzystania z naszej szerokiej oferty edukacyjno-szkoleniowej,
ukierunkowanej na podnoszenie kwalifikacji
zawodowych, jak i na zdobywanie nowych
zawodów i specjalności. Zdobywana u nas
wiedza, dyplomy i certyfikaty otwierają
szansę na lepszą i ciekawszą pracę.
31-864 Kraków, al. Jana Pawła II 37, budynek nr 2
tel. (12) 628 34 47, 628 36 62 • fax (12) 628 35 99, e-mail: [email protected]
www.pk.edu.pl/cj
FOT. JAN ZYCH
SzanSe na lePSzą I cIeKawSzą Pracę
poleca
Barbórkowe opowieści
Górnicza
lampa się pali…
Prorektor AGH
ds. kształcenia
prof. dr hab.
inż. Zbigniew Kąkol
Dwa wyr
óżn
ien
ia
dla Akad
em
ii Górn
ic
z o - H u t n
ic
zej
Uczelnia wiarygodna
i przyjazna studentom
ok 2008 można nazwać rokiem
Akademii Górniczo-Hutniczej.
W ogólnopolskim rankingu „Wiarygodna Szkoła – Uczelnia Sukcesu”,
opartym m.in. na opiniach największych
pracodawców, Akademia zajęła pierwsze
miejsce.
Pod koniec roku przyszło kolejne wyróżnienie – Parlament Studentów RP
przyznał AGH tytuł Uczelni Przyjaznej
Studentom. O ten laur rywalizowało 70
szkół wyższych. Obok AGH studenci
wyróżnili także Uniwersytet Warmińsko-Mazurski oraz Polsko-Japońską Wyższą
Szkołę Technik Komputerowych.
R
Rozmowa
z prorektoremAGH
prof.ZbigniewemKąkolem
– W tym roku wyróżnili Akademię studenci
i pracodawcy. Spodziewał się Pan tych
sukcesów?
– I tak, i nie. Z jednej strony bez fałszywej skromności mogę powiedzieć, że dokładamy, my pracownicy AGH, wszelkich
starań, by Akademia wykorzystywała
najlepsze metody kształcenia i bardzo dobrze przygotowywała absolwentów pod
kątem potrzeb rynku pracy. Między innymi na bieżąco dostosowujemy ofertę
kształcenia do zmian jakie zachodzą
w gospodarce. Z drugiej strony inne
uczelnie też nie stoją w miejscu i nigdy
do końca nie wiemy, czy w swoich działaniach nie są bardziej skuteczne od nas. Tę
konkurencję odbieramy jednak bardzo
pozytywnie – jest ona dodatkowym impulsem do pracy, która jak widać przynosi efekty.
– Co oznaczają dziś słowa przyjazna
uczelnia?
– Trzeba rozdzielić dwa pojęcia. Uczelnia „sprawna” i uczelnia „przyjazna”.
Sprawność przejawiaja się w skutecznej
organizacji procesu dydaktycznego, właściwej dystrybucji pomocy materialnej
oraz bieżącej obsłudze studenta. Ale żeby
nazwać uczelnię przyjazną potrzeba czegoś więcej, potrzeba „wartości dodanej”,
którą w mojej ocenie jest powszechne
wspieranie aktywności studenckiej zarówno naukowej, jak i artystycznej, sportowej
czy wreszcie organizacyjnej.
Prof. Artur Bęben, były dziekan i prorektor
AGH, znany jest ze znakomitego poczucia
humoru i wielkiej troski o przekazywanie bogatych górniczych i hutniczych tradycji kolejnym pokoleniom.
Jego nowa książka „Górnicza lampa się pali…” jest piękną, osobistą opowieścią o starych zwyczajach i hołdem złożonym swojej
uczelni, górnikom i hutnikom. Imponuje
w niej dokumentacja, dobór starych rycin,
zdjęć i rozmach w prezentowaniu tematu.
Autor dowartościowuje oba ciężkie zawody,
przypomina o ich prastarym rodowodzie
i bogactwie obrzędów, które od wieków im
towarzyszyły. Nie zapomina o ludziach, którzy zostawili swój ślad w historii uczelni i górnictwa. Całość przeplata licznymi cytatami
z literatury i anegdotami.
„Książka mile mnie zaskoczyła i zachwyciła
swoją formą” – napisał we wstępie rektor
AGH, prof. dr hab. Antoni Tajduś.
Część książki poświęcona jest barbórkowym
spotkaniom gwarków w górniczej karczmie
piwnej, które prof. Bęben organizuje i prowadzi już od ponad 40 lat zarówno na AGH, jak
i w kopalniach. Amatorzy piwa znajdą w niej
smaczne opowieści o tym napoju, dziesiątki
ciekawostek z różnych epok, piwne pojedynki, górnicze żarty i dowcipy. I pieśni górnicze,
które najlepiej brzmią przy pełnym kuflu.
Pięknie wydana książka waży aż 1,3 kg, ale jej
waga dla popularyzacji AGH i górnictwa jest
znacznie większa.
– Jakie atuty AGH znalazły uznanie
w oczach Parlamentu Studentów?
– Ocenianych jest szereg parametrów
szeroko rozumianej „prostudenckości”.
Naszą mocną stroną są wspomniane działania wspierające aktywność studencką.
W AGH działają m.in. 93 koła naukowe, 24 organizacje studenckie i spotykają
się z ogromną życzliwością i pomocą całej społeczności akademickiej. Poza tym
ważna jest dobra współpraca i to nie tylko
w relacji nauczyciel-uczeń, ale także rozumiana jako współdziałanie partnerskie.
Staramy się być uczelnią, której studenci
czują się współgospodarzami, i za losy
której biorą współodpowiedzialność.
Darzmy się wzajemnym szacunkiem
i otwartością. To sprzyja dobrej atmosfeAndrzej Drecki
rze i sukcesom.
O TRADYCJACH GÓRNICZYCH I HU TNICZYCH
W AKADEMII GÓRNICZOHUTNICZEJ  I NIE TYLKO 
BOGATO ILUSTROWANY PRZEWODNIK SUBIEKTYWNY
Artur Bęben „Górnicza lampa się pali…
O tradycjach górniczych i hutniczych
w Akademii Górniczo-Hutniczej – i nie
tylko – bogato ilustrowany przewodnik
subiektywny”.
Uczelniane Wydawnictwa
Naukowo-Dydaktyczne AGH. (N)
PODRÓ˚E
Dźwięk helikoptera w górach nie wróży niczego dobrego. Wieści wśród alpinistów w bazie rozchodzą się błyskawicznie: jakiś Irańczyk pośliznął
się i spadł kilkaset metrów. Jest połamany, ale żyje. Kilka dni wcześniej
znaleziono w namiocie na grani dwie
Czeszki. Jedna w stanie skrajnego
wyziębienia trafiła do szpitala, gdzie
amputowano jej 8 palców u rąk, druga zamarzła na śmierć.
O tych wypadkach usłyszeliśmy
w pierwszym dniu trekkingu na Pik
Awicenny (7134 m n.p.m.), bardziej
znany jako Pik Lenina (nazywa obowiązywała w latach 1928-2006). Ten
najłatwiejszy z siedmiotysięczników,
dominujący w Pamirze, ma długą listę Pik Awicenny jeszcze kusi piękną pogodą, ale kilka godzin później ujawni swoje groźne oblicze.
Od lewej Łukasz Drewniak, Dariusz Wiejaczka, Dominika Kustosz i Krzysiek Prędkiewicz.
ofiar.
Trekking na granicy Kirgizji i Tadżykistanu
Magiczne siedem tysięcy
Próba psychicznej wytrzymałości
Pik Awicenny znajduje się na granicy Kirgizji i Tadżykistanu. Każdy kto chce się sprawdzić w Himalajach najpierw tam próbuje
swoich sił. I nie jest to jedynie test fizycznych
możliwości czy odporności organizmu
na wysokość, ale przede wszystkim próba
psychicznej wytrzymałości. Załamania pogody, silny wiatr i temperatura do –25 stopni C,
lawiny, szczeliny w lodowcu, zmęczenie,
a do tego brak prysznica i toalety to warunki,
w których trzeba wspinać się i żyć. I po co to
wszystko? Żeby w strugach potu wyjść
na szczyt? Mimo niedogodności co roku kilkaset osób walczy ze sobą i z górą.
Są dwie możliwości zdobycia szczytu.
Wycieczka z biurem podróży, która gwarantuje pewne wygody, lecz kosztuje
ok. 6000 zł i opcja trudniejsza, ale dająca
więcej satysfakcji – całą wyprawę należy
zorganizować samemu. Razem z kolegami
wybraliśmy tę drugą. Sporo czasu zajęła
nam biurokracja i logistyka. Wizy i pozwolenia trzeba załatwiać minimum miesiąc
wcześniej.
Smak przygody można poczuć już podczas trzydniowej podróży pociągiem
do Kirgizji. Wśród sympatycznych, rozgadanych pasażerów, częstujących alkoholem
i suszoną rybą na przegryzkę, szybko mijały godziny. Menu urozmaicały pierożki,
melony i arbuzy.
Koń objuczony plecakami leniwych alpinistów
14
Nr 15
grudzień 2008
Kwiaty i świstaki
Prawdziwa górska przygoda zaczyna się
na Polanie Ługowej na wysokości 3814 m n.
p. m.. Swoją nazwę wzięła od rosnącej pospolicie dzikiej cebuli, której zapach unosi
się dookoła. Jest to olbrzymia polana,
na której znajdują się namioty i jurty kirgiskich oraz rosyjskich biur podróży. Można tu skorzystać z ostatnich udogodnień cywilizacji, dalej trzeba sobie radzić samemu.
Aby dojść do pierwszego obozu trzeba
pokonać z ciężkim plecakiem prawie 13 km, przejść Przełęcz Podróżników
(4140 m n. p. m.) i przebrnąć przez rwącą
i lodowatą wodę rzeki Achik Tasch.
Początek drogi uprzyjemniają kwitnące
kwiaty. Rosną tu między innymi żółte i pomarańczowe maki, zielono-szare szarotki,
niebieskie goryczki, złociste jaskry i fioletowe astry. W oczach aż się mieni od ilości
barw, ale ten kolorowy świat szybko się
kończy. Większa część trasy to trawers osypującymi się piargami ponad lodowcem Lenina. Wędrówka dostarcza wspaniałych widoków, trochę strachu i ogromnego zmęczenia. Słońce grzeje i mimo kremów z wysokimi filtrami nasze twarze stają się coraz to
bardziej czerwone.
Po przejściu na drugą stronę Przełęczy
Podróżników można obserwować baraszkujące w trawie świstaki. Zwierzęta te są płochliwe lecz zwabione pokarmem podchodzą
blisko turystów. Schodząc z przełęczy
wkracza się w dolinę kamieni, lodu i śniegu.
Czasami można znaleźć jakieś porosty lub
samotną roślinkę ledwie widoczną pośród
głazów.
ko zamieniła się w śnieg. Z każdą chwilą
przybywało go co raz więcej. Zasypał bazy
na wszystkich wysokościach ukrywając namioty i niebezpieczeństwa lodowca. Nasze
szanse na zdobycie szczytu malały. Ogarniał
nas smutek i żal. Nie pomogło zaklinanie
nieba. Niestety nie mogliśmy liczyć na poprawę pogody i nie chcąc narażać życia zrezygnowaliśmy z marzenia o przekroczeniu
magicznej granicy siedmiu tysięcy metrów.
Może następnym razem będziemy mieli
więcej szczęścia...
Tekst i zdjęcia: Dominika Kustosz
Koszty wypra
wy
Pociąg Krakó
w–Przemyśl:
43 zł
Bus Przemyś
l–Medyka: 2
zł
Autobus Med
yka–Lwów: 4
,5 zł
Pociąg Lwów
–Moskwa: ok
. 400 zł
Pociąg Moskw
a–Biszkek: 4
60 zł
Wiza do Kirgi
zji (miesięczn
a): 205 zł
Pozwolenie
na trekking:
63 zł
Ceny w bazi
e:
nocleg w na
miocie: 6 zł,
obiad: ok. 40
zł, zimne na
poje: 6 zł
Igraszki świstaków
Jeden z obozów
w Base Camp na polanie Ługowej
Nad trzeszczącym lodowcem
Na wysokości 4467 m n.p.m. na kamienistej
morenie bocznej znajduje się pierwszy obóz.
Rozbicie namiotu wymaga usunięcia ostrych
kamieni. Namiot stawia się na lodzie. Leżąc
w nim słychać, jak pod spodem chlupocze
płynąca woda a pękający lodowiec trzeszczy.
Stąd możemy z bliska podziwiać cel naszej
wyprawy. Północna ściana Piku Awicenny
obnaża swoją drapieżność, lodowiec lśni
bielą i ukazuje swoje niedoskonałości.
Szczeliny przerażają, w oddali słychać spadające lawiny. Trudno przyzwyczaić się
do ich dźwięku. Za każdym razem wybiegam
z namiotu i sprawdzam, gdzie tym razem
osunął się śnieg. Choć na razie jesteśmy bezpieczni, zdajemy sobie sprawę, że w każdej
chwili może wydarzyć się coś nieprzewidywalnego. Tak też się stało.
W ciągu kilku godzin pogoda zmieniła
się diametralnie. Słońce zakryły grube warstwy chmur. Nagle zrobiło się bardzo zimno, widoczność zmniejszyła się do kilku
metrów a delikatnie padająca mżawka szybPotęgę gór najbardziej uświadamiamy sobie
porównując je do sylwetek ludzi
Nr 15
grudzień 2008
15
PODRÓ˚E
9259 kilometrów transsyberyjskim pociągiem
Kierunek Władywostok
Ko s z ty w
yp rawy
Trasa: Moskwa, Swierdłowsk, Omsk, Nowosybirsk, Irkuck,
Ułan-Ude, Czyta, Chabarowsk, Władywostok.
Pociąg Warsz
awa–Moskw
a: 233 zł
+ 89 zł za m
iejsce sypial
ne,
Moskwa–Wła
dywostok:
ok. 3.000 zł
(w przedziale
2-os.),
ok. 1450 zł (w
przedziale 4
-os.)
Samolot Wła
dywostok–K
rasnojarsk
–Moskwa: ok
. 1600 zł
Hotele we W
ładywostoku
i Krasnojarsku: ok. 6
0-70 zł/doba
Obiad we W
ładywostoku
: 10-15 zł
Wiza rosyjsk
a: 330 zł
Wiza tranzy
towa przez B
iałoruś,
dwukrotna:
15 USD
f Perła natury na jeziorze Bajkał – wyspa Olchon ze słynną skałą Szamanką
Wyruszamy z Moskwy na wschód.
Przed nami niezwykła lekcja geografii rozpisana na 9259 kilometrów,
2 kontynenty, 90 miast i 8 stref
czasowych. Dwuosobowy przedział
pociągu „Rossija” będzie naszym
domem przez najbliższe 6 dni, aż
do Władywostoku.
W cenę biletów wliczone są śniadanie
złożone z kilku kromek chleba, masła, serka
topionego oraz obiad z przystawką. Do tego
półlitrowa butelka wody mineralnej i jedno
piwo dziennie. Herbata i kawa bez ograniczeń, można korzystać z dostępnego w każdym wagonie samowara, jak i o każdej porze dnia i nocy zamówić napoje u obsługi.
Przez pierwszą dobę po obu stronach wagonu jest tylko las, głównie brzozowo-sosnowy. Krajobraz urozmaicają dopiero pagórki
Uralu przypominające, że wkrótce wjedziemy do Azji. Malownicze lasy – brzozy, limby
i modrzewie – dominują też w bezkresnej Nizinie Zachodniosyberyjskiej. Pędzimy przez
dziką, piękną i surową tajgę, od czasu
do czasu mijamy zabiedzone chłopskie domy
i monumetalne, odnowione dworce.
W pociągu obowiązuje czas moskiewski.
Rytm życia odmierzany jest według dłuższych postojów, w czasie których można rozprostować kości. Każdego dnia nasz pociąg
ma dwa takie postoje, po 20-30 minut. Wtedy
peron zaczyna przypominać supermarket
skrzyżowany z jadłodajnią. Żywioł handlu
atakuje, zjeść i kupić można niemal wszystko.
16
Nr 15
grudzień 2008
W czwartym dniu docieramy do Irkucka. To największa
stacja przesiadkowa, stąd już
tylko kilkadziesiąt kilometrów
do jeziora Bajkał, które przyciąga tysiące turystów z całego
świata. Wielu z nich odwiedza
perłę natury – wyspę Olchon
ze słynną skałą Szamanką
oraz rekomendowany przez wszystkie przewodniki pensjonat Nikity. Jak prawie
wszystko na Syberii Bajkał ma rozmiar XXL. Głęboki na ponad 1600 metrów
zasobami wody dorównuje Bałtykowi!
Okrążamy jezioro od strony południowej
i odbijamy w kierunku stolicy Buriacji.
W pociągu robi się coraz goręcej, odczuwamy wpływ pustynnego powietrza. Wyjście
na peron w Ułan-Ude nie przynosi ulgi, a jedynie udowadnia, że klimatyzacja w pociągu jednak działa.
Z każdym dniem rośnie w nas podziw dla
tych inżynierów i 90 tysięcy robotników,
często więźniów i zesłańców, którzy
na przełomie XIX i XX wieku wytyczali torom drogę przez bagna i gęstą tajgę, przez
skaliste góry i tereny pustynne. Nie powstrzymały ich ani szerokie syberyjskie rzeki, ani 60-stopniowe mrozy, ani konieczność
budowania nasypów o wysokości 10-piętrowego bloku.
Wreszcie docieramy do celu. Władywostok okazuje się miastem zatłoczonym i mało atrakcyjnym. Po kilku próbach udaje nam
Żywioł handlu atakuje
się zarezerwować bilety lotnicze do Moskwy
z przesiadką w połowie drogi, w Krasnojarsku. Korzystamy z okazji, by odwiedzić Krasnojarskije Słupy, rezerwat słynący z wielkich głazów ułożonych w stosy, które niczym
rafy koralowe wystają ponad korony drzew.
Krasnojarsk to pełne fontann i odnowionych kamienic miasto położone nad potężnym Jenisejem. Przejście mostem z jednego
brzegu na drugi zajęło nam 35 minut.
Wracamy do Moskwy, gdzie będziemy
mieli zaledwie kilka godzin na zdobycie biletów na pociąg do Polski. Wbrew temu, co
mówiły kasjerki w Krasnojarsku i Moskwie, pociąg jest prawie pusty. Koleje nie
dogadały się w kwestii sprzedaży biletów…
Jarosław Szary
Lekkostrawne
ślubne bezy
lub. Na sam dźwięk tego słowa przez
zwoje mózgowe przedziera nam się
stereotyp słodkiej damy w bieli i dystyngowanego młodego dżentelmena w czerni.
I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to,
że dzisiejsza dama w bieli nie hołduje zasadzie, że opalenizna jest niezdrowa,
a pan w czerni do garnituru włożył nieodpowiednie buty i staroświecki, szeroki krawat zamiast modnego
cienkiego – w imię tradycji.
Za to kobiecą nową ślubną tradycją stało się solarium. To
tam najczęściej można spotkać rozgorączkowane panny młode,
które już na ślubie chcą być opalone, jak po egzotycznej podróży poślubnej i smażą się na specjalnych łóżkach po to, by nie
wyglądać blado w bieli. Ale przecież Polki są z natury blade,
a dobra makijażystka potrafi z tej bladości uczynić atut.
No właśnie, makijażystka. Minęły czasy, kiedy to studencki
ślub był ślubem z wielkiej miłości, ale bez wielkich pieniędzy.
Mimo iż rozwodów jest coraz więcej, nakłady na ślub jako
„jedyną taką okazję w życiu” rosną. Solarium, makijaż, fryzura, którą poprzedzają trzy fryzury próbne to tylko początek, bo
najważniejsza jest sukienka. Rodzina nie zważa na koszty, byle
było po jej myśli. Cztery tysiące na tradycyjną, wyszywaną cekinami kloszowaną bezę? Dlaczego nie? Byle była bardziej
rozłożysta i bogatsza od tej Krysi z sąsiedztwa!
Pytanie tylko czy warto? Czy przebranie się w strojną suknię
i marchewkową skórę sprawi, że ten dzień będzie wyjątkowy?
Może lepiej ubrać się tak, jak nam jest najlepiej i najwygodniej,
żeby później nie męczyć się całą noc w przyciasnym gorsecie? I czy będziesz się czuła w tym jak księżniczka, czy jak
ospała beza na ślubnym torcie? Ale jeśli zdecydujesz się pozostać wierna swojemu stylowi – ostrzegam, rodzinie łatwiej
skonsumować za słodką bezę niż przełknąć jakiekolwiek
odstępstwo od tradycji.
Monika Jurczyk
REKLAMA
Moda
Fotografia ślubna
Ś
Sztuk¹
nie jest ¿yæ chwil¹,
ale sprawiæ
by trwa³a wiecznie!
[email protected]
www.lookbook.pl
Nowy zwyczaj
Bilecik ze znakiem wodnym
Do zaproszeń na ślub dołączane są czasem
rymowane sugestie, mające uwolnić gości od
problemu wyboru prezentu dla młodej pary:
Pragnąc przełamać tradycje stare,
by nie mieć, na przykład, żelazek parę
i zaoszczędzić przemiłym gościom
łamania głów nad pomysłów mnogością,
powiadamiamy:
Mile widzianym i bardzo wygodnym
będzie bilecik ze znakiem wodnym.
Tyle słów, by powiedzieć to, co znany trener ujmował
krótko: Kasa, Misiu, kasa. (Z)
Joanna KozieÑ
tel. 510 38 38 04
[email protected]
Nr 14
www.asiah.pl
październik 2008 1 7
Ceny, ceny, ceny
To jak zorganizujemy nasz ślub i wesele zależy w dużej mierze od możliwości
finansowych. Poniżej wydatki, które
trzeba brać pod uwagę przy takiej uroczystości. Zebrane ceny pochodzą
od kilku młodych małżeństw studenckich.
Suknia ślubna: od 450 do 6.000 zł.
Biżuteria: od 50 zł.
Welon: 100-300 zł.
Bielizna: 100-400 zł.
Buty: 120-400 zł.
Makijaż: od 50 zł, dobrze umówić się
na makijaż próbny, który bywa o połowę
tańszy.
Fryzura: od 100 zł, tak samo jak w przypadku makijażu za fryzurę próbną płaci
się połowę kwoty.
Bukiet: 50-300 zł.
Garnitur z dodatkami: od 1.500 zł.
Zaproszenia: 2,5-5 zł za sztukę (mogą
być z wydrukowanymi nazwiskami).
Obrączki: od 500 zł.
W urzędzie i kościele
Spisanie aktu małżeństwa: 80 zł w USC.
Nauki przedmałżeńskie: ok. 60 zł za parę (jeśli bierzemy ślub kościelny).
Wypisanie licencji na ślub w innej parafii: co łaska.
Kościół: różnie bywa – w jednym zapłacimy za użyczenie świątyni, w innym za samo udzielenie ślubu. Zwykle wynagrodzenie przysługuje kościelnemu i organiście.
Dodatkowo trzeba pomyśleć o przystrojeniu świątyni – jeśli tego samego dnia ślub
bierze kilka par, koszty się rozkładają.
Oprawa mszy: oprócz muzyki organowej
pary często decydują się na dźwięki
skrzypiec. Cena od 100 zł dla jednego
muzyka. Ktoś, kto zaśpiewa Ave Maria,
życzy sobie ok. 200 zł.
®
Maria Mocarska
REKLAMA
suknie ślubne,
wizytowe,
wieczorowe
wyrób, sprzedaż
i wypożyczalnia
10%
www.suknie.krakow.pl
Nr 15
grudzień 2008
wa i Łukasz są małżeństwem od 4
miesięcy. Uśmiechnięci, zadowoleni,
po prostu szczęśliwi. Ewa, góralka
z Orawy, niedawno obroniła pracę magisterską na polonistyce na UJ. Łukasz, prawie
góral z Bieszczad, kończy Wydział Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Elektroniki na AGH. Poznali się na studiach.
– Taka ładna dziewczyna od razu zwróciła moją uwagę – wspomina Łukasz. – Nie
mogłem od niej oczu oderwać.
Spotykali się ponad trzy lata, aż w końcu
Łukasz zdecydował się zadać to najważniejsze pytanie. – To był długi majowy weekend. Ewa przyjechała do mnie do Brzozowa,
poszliśmy na spacer do lasu i po długim dobieraniu odpowiedniej chwili, w końcu zapytałem, czy chce zostać moją żoną. Muszę
przyznać, że trochę się denerwowałem.
A czy Ewa się wahała? – Co do samego
Łukasza to ani przez chwilę, zastanawiałam
się tylko, czy pierścionek mi się podoba
– odpowiada ze śmiechem. Do praktycznych przygotowań do wesela przystąpili
prawie natychmiast.
– Byłem lekko zszokowany, że to wszystko dzieje się tak szybko – przyznaje Łukasz.
– Myślałem, że jeszcze długa droga
przed nami. A tu okazało się, że żeby zarezerwować salę na przyszły rok, trzeba
dzwonić od razu.
– Pamiętam jego minę, jak stał biedny
z tym telefonem i nie wiedział co robić
– śmieje się Ewa. Termin został zaklepany,
wesele 26 lipca. Wesele regionalne, góralskie, bo w końcu na Orawie.
Ewa i Łukasz zaprosili 200 gości.
– U nas prosi się wszystkich spowinowaconych w obrębie rodów, wesele musi być liczne, taki jest zwyczaj – wyjaśnia dziewczyna.
– Kiedyś było u nas w Orawce wesele
na 500 osób! Jak się bawić, to się bawić,
przyjęcie musi trwać minimum 2 dni, jednodniowe wesela prawie się nie zdarzają.
– Piękne są te góralskie zwyczaje – mówi
Łukasz. – Ale niestety w niektórych trochę
się pogubiłem. Nie zapłaciłem Ewie za
kwiatowy kotylion, choć miałem pieniądze
przy sobie, to chyba z nerwów.
– Ten brak uzupełnił mój wujek – wtrąca
Ewa – bo panna młoda musi mieć pieniądze
przy sobie, żeby później ich nigdy nie brakowało. Na Orawie nie ma tradycji góralskich strojów weselnych, ani osobnych ról
drużby i swatki. Wszystkie młode panny
i kawalerowie pełnią te funkcje. I tak
po błogosławieństwie część z nich obsypuje
gości owsem i kropi święconą wodą, żeby
się darzyło. Dwóch młodych kawalerów
wprowadza pannę młodą do kościoła, a pana młodego dwie panny. Później wszystkie
młode pary ustawiają się za parą młodą
przy ołtarzu. Młodzi przyjeżdżają dwoma
osobnymi samochodami, a dopiero po uroczystości jadą jednym na salę weselną.
Łukasz jest wielkim fanem „Gwiezdnych
wojen”. W prezencie kolega zagrał mu
na wyjście z kościoła „Marsz imperialny”.
– Tylko, że nikt nie był na to przygotowany, goście czekali na Mendelssohna, a tu taka niespodzianka – śmieje się Ewa. Nawet
kamerzysta, który montował później film,
myślał, że to organista coś pomylił i wyciął
ten fragment, wstawiając za to coś innego!
– dodaje Łukasz. Inne zabawne momenty?
– No nie wiem, czy to było zabawne, ale wyjechaliśmy rano (przed nami było 250 kilometrów), żeby zdążyć na 14 do Orawki.
Wszystko było zaplanowane, ale nikt nie
spodziewał się takich korków. Okazało się,
że na przygotowanie miałem tylko 20 minut!
– A co ja przeżywałam?! – dodaje Ewa.
– Gotowa byłam chyba od godziny, tylko pana młodego brak. Rodzina żartowała, że już
chyba zrezygnował. Na szczęście wszystko
dobrze się skończyło. Zabawa była przednia, goście zadowoleni, nie zabrakło góralskich przyśpiewek i melodii. – Po weselu
poszliśmy spać po 6 rano, po poprawinach
o 4. Odpoczęliśmy dopiero podczas miodowego miesiąca w Bułgarii – dodają razem.
Zofia Siedleczka
A miało być powoli i z namysłem…
Kraków, ul.Topolowa 36 tel./fax (012) 421 99 43
Kraków, ul.Długa 17, Pasaż Wenecki
tel. (012) 632 12 36 wew.14
18
Marsz imperialny zamiast Mendelssohna
E
Państwo młodzi
rabat dla studentów
Góralskie
iedy wreszcie razem z narzeczonym
ustaliliśmy, że nasz ślub odbędzie się
za dwa lata, byliśmy przekonani, że mamy
przed sobą spokojne, powolne przygotowania. Wystarczył telefon do wymarzonej restauracji w dworku pod Krakowem.
„Na 2010 miejsc już nie mamy” – poinfor-
K
mował mnie właściciel – „Chyba, że zdecyduje się Pani na listopad”.
Zwolenniczką białej sukni w otoczeniu
jesiennej pluchy nie jestem, więc zrobiło się
trochę nerwowo. Kilka wizyt w restauracjach i domach weselnych i już wiedziałam,
że te najlepsze, najładniejsze miejsca za-
wesele
Ceny, ceny, ceny
Przyjęcie weselne
Restauracje i domy weselne: 80-220 zł
za osobę. W tej cenie zwykle zapewniają
salę wraz z dekoracją, kilka ciepłych dań
i tzw. zimną płytę z przekąskami. Zawsze
należy zapytać, czy napoje są wliczone
w cenę.
Tort (kilkupiętrowy): 200-800 zł.
Alkohol: przyjmuje się ok. 0,5 litra wódki
na osobę. Najlepiej kupować w hurtowniach, gdzie często można zwrócić nienaruszone napoje. Warto pomyśleć o gościach, którzy gustują w innych trunkach.
Transport gości: wynajęcie autobusu
– ok. 6 zł/km.
Nocleg dla gości: w Krakowie od 45 zł
za noc.
Zespół muzyczny: 1.000-6.000 zł. Dobra muzyka to podstawa sukcesu wesela,
dlatego wybór kapeli jest bardzo ważny.
Muzykom trzeba zapewnić także posiłki.
DJ (jest alternatywą dla zespołu):
600-2.000 zł.
Fotograf i kamerzysta: bywa tak, że niektóre firmy w jednej cenie przewidują robienie zdjęć i kręcenie filmu. Wtedy koszty oscylują wokół 2.500 zł. Osobno za fotografowanie możemy zapłacić
od 1.000 zł plus odbitki, za filmowanie
od 1.000 do 2.000 zł.
Samochody i dorożki
Dorożka: 200 zł/godz lub 500-1000 zł
za dzień.
Angielski zabytkowy samochód Standard Vanguard z 1948 roku
– 180 zł/godz.
Cadillac Seria 63 Sedan De Ville 4-window: 300 zł/godz.
BMW serii 5: 450 zł.
Jeep Patriot: 340 zł/4 godz.
lub 90 zł/godz.
Limuzyna Hummer, 17 miejsc siedzących: 1000 zł/godz.
(zebrali KP, ZS, DŁ)
Centrum Mody
S´llubnej i Wizytowej
S´
# nych bezradnie rozkładają ręce mówiąc:
„Państwo są z wyżu demograficznego”.
Biegnę więc do telefonu zarezerwować
zespół muzyczny, który mi się spodobał.
„Przepraszamy, tę datę mamy już zarezerwowaną”.
Asia Olszowska
REKLAMA
"
czynają robić rezerwacje na 2011 r. Salę
weselną znalazłam. Dzień ślubu będzie ładny, bo lipcowy i w planowanym 2010 roku.
Ale wybierać nam przyszło spośród ostatnich dwóch terminów wiosenno-letnich.
Nadal jestem zdumiona szaleństwem
rynku ślubnego. Właściciele sal wesel-
!
z tym nr „SMS” 15% zniżki
Nr 15
grudzień 2008
19
st
ud
en
tó
w
dl
a
10
%
zn
i˝
ki
Najlepsze prezenty
pod choinkę
sięgarnia Znaku to
wymarzone miejsce
przedświątecznych zakupów
– nawet dla najbardziej
wymagających klientów!
Szukasz prezentu pod choinkę?
Nie masz pomysłu? Znak zaprasza
na Sławkowską 1. Można tu kupić
(także na specjalne zamówienie)
nowości i klasykę: beletrystykę,
reportaże, książki filozoficzne
i religijne, kompletną ofertę
wydawnictwa Znak oraz
publikacje obcojęzyczne.
Świetnie zaopatrzony jest
również dział z albumami
poświęconymi architekturze,
grafice i nowoczesnemu
wzornictwu – oferta nie ma sobie
równych w Krakowie.
Księgarnia Znaku jako
jedna z niewielu w Polsce oferuje
K
także kalendarze i notatniki
Moleskine oraz Paperblanks.
Księgarnia Znaku wyróżnia się
także indywidualnym podejściem
do klientów oraz atrakcyjnymi
promocjami! W okresie
przedświątecznym wprowadza
stałą promocję dla studentów:
10% zniżki na wszystkie
oferowane publikacje
(za okazaniem legitymacji).
Potrzebujesz pomocy
w wyborze odpowiedniego
upominku? Pracownicy księgarni
wiedzą o książkach prawie
wszystko. Chętnie udzielą
potrzebnych informacji i doradzą
w wyborze prezentu pod choinkę,
a także zapakują go gratis.
Zapraszamy – po książki,
inspiracje, po świąteczny nastrój!
Prezenty dla czytelników „SMS”
Dla 9 czytelników „SMS”, którzy z tym numerem
gazety pierwsi pojawią się w sklepie
przy ul. Sławkowskiej 1, czekają prezenty:
7 książek (Ewa Stankiewicz i Anna Ferens
„Trzech kumpli”, Dubravka Ugresić „Nikogo nie
ma w domu”, Jacek Podsiadło „Życie, a zwłaszcza
śmierć Angeliki de Sancé”, Szymon Hołownia
„Ludzie na walizkach”, Małgorzata Wach „Każdy
ma swoje Kilimandżaro”, Eric-Emmanuel Schmitt
„Tektonika uczuć”, Karolina Macios „Wszyscy
mężczyźni mojego kota”) i 2 kalendarze
Paperblanks.
Ksi´garnia ZNAKU, ul. S∏awkowska 1, otwarta od poniedzia∏ku do piàtku
w godz. 10.00-18.00, w sobot´ w godz. 10.00-14.00.
Anna Stela i Zuzanna Skolias wśród wyróżnionych
Festiwal talentów
egoroczny 44. Studencki Festiwal Piosenki
zostanie zapamiętany jako wyjątkowy.
Po raz pierwszy gościliśmy gwiazdę dużego formatu z zagranicy, organizatorzy otworzyli się
na nową, alternatywną muzykę, ponadto właśnie
tutaj jedyny koncert w tym roku dał, będący
po wypadku samochodowym, Lech Janerka.
Gwiazdą festiwalu była nowojorska grupa
The Klezmatics, zdobywcy Nagrody Grammy,
najbardziej prestiżowego wyróżnienia muzycznego w kategorii World Music z 2006 roku.
Wśród artystów, którzy zachwycali krakowskich
studentów, byli też Tymon Tymański, Jacek Kulesza, Jacek Lachowicz, zespoły Lao Che,
Świetliki, Wojtek Waglewski i Renata Przemyk.
Jury SFP podkreśliło wysoki poziom konkursu młodych talentów. Dwie równorzędne pierwsze nagrody (po 10 tys. zł) otrzymali: Dominika
Barabas oraz zespół Panny z Turku. Wśród wy-
T
Na zdjęciach od góry:
Zuzanna Skolias, Anna Stela
FOT. INSTYTUT SZTUKI
różnionych talentów nie zabrakło krakowskich
artystek.
Anna Stela, studentka IV roku aktorstwa dramatycznego PWST, otrzymała wyróżnienie.
– Szczerze powiem, że równie mocno, jak występy na deskach teatru, pociąga mnie śpiewanie. Przygotowuję właśnie autorski recital. Myślę, że piosenka poetycka może przebić się
w Polsce, zwłaszcza kiedy serwowana jest
w bardziej unowocześnionej formie – mówi Anna Stela.
Wyróżnienie otrzymała również Zuzanna Skolias. Urodziła się w Zakopanem, ale
od wielu lat mieszka w Krakowie. Tutaj skończyła PWST na wydziale aktorskim, o specjalności wokalno-estradowej. – Planuję zająć się zarówno aktorstwem, jak i muzyką, ale nie chcę łączyć tego, czyli nie chcę być śpiewającą aktorką
– mówi artystka. – Obecnie pracuję nad swoim
projektem, a kiedy nie występuję, uwielbiam gotować i spędzać czas z narzeczonym, zwłaszcza
w kinie lub krakowskim klubie Dynia.
Bartek Borowicz
REKLAMA
FELIETON
Wymierające
gatunki
Klasyczne subkultury znikają
z pejzażu miasta. Watahy metali,
punków czy łysych skinoli, mijane
niegdyś z trwogą na ulicy, to już
przeszłość. Jeszcze parę lat temu
w piątkowe popołudnia pod ratuszem robiło się czarno jak w składzie z węglem, kiedy wyznawcy
szatana i miłośnicy ostrego
brzmienia spotykali się, aby iść
na tanie wino pod Wawel lub zrywać parafialne ogłoszenia.
Przetrzebione zostały też szeregi frontu narodowego Polska
dla Polaków, ziemia dla ziemniaków. Paradoksalnie skinów
przy życiu utrzymują ich najwięksi wrogowie, geje. To tylko
dzięki paradom równości mamy
okazję zobaczyć ten wymierający gatunek. W grodzie Kraka
traci też wydźwięk słynne hasło
punk's not dead. Pancury ograniczają swoją działalność do popijania piwka na Plantach
i zbierania drobnych na kolejne.
Irokezy zupełnie im oklapły.
Dziś każdy chowa swoją ideologię do kieszeni i wyciąga ją
od święta przy okazji manifestacji, parad czy marszów.
Nową subkulturę próbują
stworzyć młodzi z gatunku Emo,
ślepo naśladujący buntowniczy
styl bycia i ubioru niektórych
gwiazd MTV. Zostali już jednak
wyśmiani przez resztę młodego
towarzystwa jako dziwolągi.
Zresztą to tylko moda, a nie subkultura. Subkultury po prostu
nie są trendy, bo bycie trendy
nakazuje podążać za ogólnymi
trendami, upodabniać się.
Subkultury tworzą różnice,
wprowadzają odmienność, są
drugim dnem w społeczeństwie.
Tylko że w naszym masowym
świecie nie ma już chyba na to
miejsca. Młodzi ludzie giną ze
swoją indywidualnością w gąszczu jednostajnie falujących rąk
podczas wielkich koncertów. Kto
zacznie machać w przeciwną
stronę, może rączkę sobie złamać. I gdy tak myślę o tej ludzkiej masie, przepełnia mnie nostalgia za sznureczkiem mnichów Hare Kriszna, którzy niegdyś pędzili przez ulice starego
miasta dudniąc na swoich bębenkach. Ci nadawali kolorytu
szarej ulicy. Właśnie? Gdzież
oni się podziali?
Piotr „Bunia” Rąpalski
[email protected]
Agencja Rores
zaprasza kandydatki na modelki
Dziewczyna Roku 2008
Trwa konkurs Dziewczyna Roku 2008. Fotki i kandydatki oraz głosowanie
na stronie:
www.miss-mister.pl
Konkurs ten od dwóch lat
organizuje znana agencja
modelek Rores Models
przy współpracy z magazynem „SMS”. Finał konkursu odbędzie się
11 stycznia 2009 w trakcie
gali mody w Hotelu Europejskim w Krakowie podczas Wielkiej Orkiestry
Świątecznej Pomocy.
W styczniu startuje kolej-
ny konkurs organizowany
przez Rores, tym razem
o zasięgu światowym
– Dziewczyna Polonii.
*
Agencja Rores Models skupia głównie studentki. Wiele
z nich osiąga sukcesy
w światowych centrach mody. – Nasze modelki bezkolizyjnie łączą studia z modelingiem na bardzo wysokim poziomie. Jeśli chcesz zostać
modelką (modelem) odwiedź
naszą stronę www.rores.pl
– zaprasza szef agencji dr
Zygmunt Fura. (A)
REKLAMA
Winnica nad Dwo
FOT. ANNA WOJNAR
UJ producentem wina!
Ktowinemsięraczy,Bogazobaczy
– mówiprzysłowiecystersów.Z wina dobramyślrośnie– pisałKochanowski.Całacywilizacjaeuropejska
związana jestz kulturąwina,a wiele
renomowanychuczelnimaswoje
winnice.Do ichgrona dołączyłUniwersytetJagielloński.W tymroku
do butelektrafiłopierwszewino
z krakowskiejAlmaMater.
omysł założenia winnicy wyszedł od
rektora prof. Karola Musioła zainspirowanego doświadczeniami francuskich
uniwersytetów. I zbieżny był z potrzebami
Wydziału Farmacji, gdzie w ramach falkultetu prowadzone są zajęcia poświęcone produkcji wina i jego zdrowotnym aspektom.
W 2005 r. na południowym zboczu gospodarstwa doświadczalnego UJ w Łazach koło
Bochni, nad Dworskim Potokiem, posadzono
pierwsze szczepy winorośli. Decyzję poprzedziły badania naukowe. Doktoranci i studenci
trzech kierunków – geografii, geologii i farmacji – sprawdzili ziemię i wahania klimatu
oraz możliwości uprawy różnych odmian.
Pierwsza zima rzuciła winnicy ciężkie
wyzwanie. Temperatura spadła do -32 st. C.
ale krzewy obroniły się przed mrozem.
– Winnica zajmuje już dwa hektary, a planujemy powiększyć ją w przyszłym roku
o kolejny hektar. Mamy 14 odmian winorośli,
głównie specjalne krzyżówki, które wytrzymują niekorzystne warunki atmosferyczne
– mówi opiekun winnicy Adam Kiszka.
P
15
2 2 Nrgrudzień
2008
Uniwersytecka winnica
w październikowym słońcu
Zgodnie z zasadami sztuki wytwarzanie wina należy rozpocząć po trzech latach od zasadzenia krzewów. W 2008 r. zaadaptowano
budynek gospodarczy na winiarnię i można było zainaugurować produkcję. Dobrych
rad udzielili enolodzy z zaprzyjaźnionego
z UJ Uniwersytetu z Montpellier we Francji.
Pierwszy rocznik wina z UJ ma już na koncie międzynarodowy sukces. Na konkursie
w Mariborze na Słowenii wino otrzymało
16,85 pkt. na 20 możliwych (zwycięzca uzyskał 18,25). Jego smak poznali studenci i profesorowie podczas tegorocznej inauguracji roku akademickiego.
Wino nie pokazało jeszcze wszystkich
możliwości winnicy, ziemi, słońca i człowieka – pełnię smaku osiągają wina z krzewów
4-5 letnich. Ale ze względu na niewielką ilość
jest prawdziwym rarytasem.
W przyszłym roku z jednego hektara powinno być około 5 tys. butelek na potrzeby
własne UJ. Dopiero gdy kolejne hektary zaczną przynosić plony, a prawo na to pozwoli,
część produkcji trafi do sprzedaży. (JN)
Ter
a z M A I U S W listopadzierozstrzygniętyzostał
konkursna nazwęwina UniwersytetuJagiellońskiego.Wpłynęły 163
propozycje.DecyzjąKolegiumRektorskiegozwyciężyłanazwaMAIUS
zaproponowana przezdwieosoby
– DariuszaRybakai EwęNowakowską.
WśródzgłoszonychnazważjedenastokrotniepojawiłasiępropozycjaGaudeamus,czterokrotnie:AlmaMateri Jagiellońskie,trzykrotnie:Magnificencjai Invinoveritas,
dwukrotnie:Absolutorium,Honoris
causa,Rektorskie,VivatAkademia,
Bachus.Niezabrakłonazwśmiesznychi oryginalnych:Ambrozjażaka,Carpediem,Dionizosz Krakowa,Gemmagemmarum,Grono
akademickie,Juvenalius,Kordiał
Jagielloński,Krewrektora,Kwadransstudencki,Łzystudenta,Magisterbibendi,Owocnauki,Nektar
żaka,Pierwszegrononaukowe
i Uniwersyteckawłasnośćintelektualna.
orskim Potokiem
Tak to się zaczęło…
W innica w
lic zb ach
2 hektary dz
iś
3 hektary za
rok
4000 krzew
ów na hektar
5000 butele
k – spodziew
ana
produkcja z
jednego hekt
ara
FOT. ANNA WOJNAR
O inspiracjach do założenia winnicy opowiada rektor UJ prof.
dr hab. Karol Musioł:
– Kilka lat spędziłem we
Francji, gdzie wino jest
nie tylko podstawowym
składnikiem zdrowej diety śródziemnomorskiej, ale przede wszystkim ważnym
elementem kultury sprzyjającym dobrym
relacjom między ludźmi. I przekonałem
się, jak mocno winiarskie tradycje wpisane są w historię francuskich uniwersytetów i nie tylko tam. Uczelnie w wielu innych krajach mają swoje winnice, nawet
uniwersytet w Uppsali (Szwecja), co mnie
zaskoczyło, ale ich winnica jest… we
Francji. Kraków w tej branży ma pewne
tradycje – już w czasach lokacji miasto
otoczone było winnicami.
Z Francji wróciłem z przeświadczeniem,
że niektóre zwyczaje warto byłoby przeszczepić na polski grunt, a właściwie
do nich powrócić. Może stworzymy warunki, by ludzie chcieli od czasu do czasu
zastąpić wódkę szlachetnymi winami.
Tym bardziej, że medycyna potwierdza
korzystne działanie czerwonego wina na nasze zdrowie.
To wszystko razem, łącznie z potrzebami
naukowymi, skłoniło nas do skorzystania
z francuskich wzorów. Piękny, południowy stok naszego uniwersyteckiego gospodarstwa w Łazach doskonale nadawał
się do założenia winnicy. Tak to się zaczęło...
Opinie o winie
O winie Maius mówią dziennikarze „SMS”,
którzy degustowali je w naszejredakcji.
Iga Bałos: Degustacja bynajmniej
nie zakończyła się zdegustowaniem! Po pierwszym łyku przyszło
mi na myśl, że wino ma w smaku
coś polskiego. Chodzi chyba o niezapaskudzony sztucznymi aromatami bukiet,
naturalny jak polskie owoce. Lubię wina wytrawne, w tym można wyczuć delikatną, orzeźwiającą cierpkość. Piłam lepsze, ale to spokojnie wzięłabym z półki sklepowej.
Łukasz Gazur: Uniwersytecki trunek jest jak smaczne streszczenie
studiowania. Choć „wino Maius”
to brzmi dumnie, czuć tu posmak 5 lat ciężkiej nauki i 10 semestrów szalonej imprezy. Bez dwóch zdań to
najwłaściwszy wybór na trudy sesji i radość
z tytułu magistra.
Dominika Kustosz: Słoneczny
słomkowy kolor od razu nastraja
optymistycznie... Owocowy zapach kojarzy się z latem i wakacjami... Pierwszy łyk i... z rozmarzenia wyrywa nas cierpkawy smak, przypominając, że bądź co bądź, jest to wino UJ-otowskie,
a UJ kojarzy się z nauką i goryczką sesji. A jednak chętnie sięgnęłam po kolejną lampkę.
Marcin Lubertowicz: Wyrazisty
owocowy bukiet. Po pierwszym łyku można mieć wrażenie, że to
znany i przewidywalny trunek.
Jednak z każdą kolejną chwilą degustacji, wyczuwam coś intrygującego, nieznanego... dynamicznego. To młode wino, ale budzące wielkie oczekiwania na przyszłość. Aromat pozostaje na długo...
Opiekun winnicy Adam Kiszka przy prasie
pneumatycznej do wytłaczania winogron
FOT. ANNA WOJNAR
Katarzyna Miernik: Warte grzechu... szlachetne, o głębokim aromacie. Docenią tylko koneserzy.
Pierwsze nuty owocowe, intrygujące. Końcowy smak polski...
Z niecierpliwością oczekuję na czerwone.
Piotr Rąpalski: Zapach, troszkę
„siarczysty”, przypomina mi dziecięce zabawy zestawem „młodego
chemika”. Winko jednak przyjemnie rozlewa się po kubkach smakowych wprowadzając w stan rozleniwiającego
błogostanu.
Nr 15
grudzień 2008
23
poleca
Nie zatrzymasz mnie
Autor wielu bestsellerów Jeremy Clarkson dobrze wie, że życie to nie tylko samochody. Jego najnowsza książka jest
tego koronnym dowodem. Dowiecie się
z niej: dlaczego wszyscy powinniśmy
mieć prawo wyboru prezydenta Stanów
Zjednoczonych, które ze wszystkich
boskich stworzeń jest najgłupsze, czy
warto sprawdzać swoje biorytmy i dlaczego nie wynaleziono jeszcze środka przeciwko łysieniu. W końcu jednak Clarkson przechodzi do samochodów, pisząc o nich tak, jak nikt inny na świecie. Niektóre
dostąpią najwyższych zaszczytów. Inne zetrze w pył. Jego wyroki są nieprzewidywalne, ale zawsze gwarantują
mnóstwo śmiechu i dobrej zabawy.
Jeremy Clarkson „Nie zatrzymasz mnie”.
Wydawnictwo Insignis. Cena 35 zł.
Regulacja prawna lobbingu
na świecie
Książka skierowana jest do wszystkich, którzy pragną poznać genezę
oraz przykłady i podstawowe problemy regulacji prawnej lobbingu
na świecie i w Polsce. Atutem monografii jest szczegółowy przegląd konkretnych rozwiązań zawartych w aktach prawnych lub ich projektach regulujących to zjawisko. Pokazuje lobbing jako nieodłączny element ustroju demokratycznego i legalną formę
uczestnictwa w politycznym procesie decyzyjnym. W czasach, gdy lobbing ma coraz większy wpływ na podejmowanie rozmaitych decyzji warto przyjrzeć się fundamentom prawnym, na których się opiera.
Marcin Michał Wiszowaty „Regulacja prawna lobbingu na świecie”.
Wydawnictwo Sejmowe. Cena 35 zł.
Ze wspomnień szczęściarza
Jacek Woźniakowski – potomek rodzin ziemiańsko-inteligenckich, kawalerzysta, konspirator, pisarz, tłumacz,
historyk sztuki, współzałożyciel i wieloletni szef wydawnictwa Znak – zachował w żywej pamięci obrazy minionego świata. Z humorem, temperamentem i autoironicznym dystansem
snuje refleksje o rodzinnych tradycjach, o swoich wybitnych przodkach – między innymi
Pawlikowskich i Rodakowskich. Zaprasza do słynnego
Domu pod Jedlemi na zakopiańskim Kozińcu, gdzie historia rodu splatała się z historią sztuki i literatury. Książka
pełna jest anegdot, barwnych epizodów z życia. Wspomnienia uzupełnia seria sylwetek wybitnych a bliskich
autorowi postaci.
Jacek Woźniakowski „Ze wspomnień szczęściarza”.
Wydawnictwo Znak. Cena 32 zł.
24
Nr 15
grudzień 2008
Od tej strony go nie znacie:
Ostre żarty
arodia lekcji polskiego
z wykorzystaniem „Litanii ku czci P. T. matrony
krakowskiej” Boya-Żeleńskiego rozbawiła krakowski Nowodworek. Szkolny, a właściwie
klasowy kabaret Leszka Wojnara wystawił spektakl, w którym do swojej polonistki, zwanej „Kurą”, uczniowie zwrócili się słowami:
P
„Ty, co głupoty powagą
Najmądrzejszych wodzisz
za łby;
Ty, którą po śniegu nago
Człowiek bez litości gnałby;
Ty, elokwencji patoko,
Coś jest wiecznych sporów
źródłem,
Czy cię nazwać starą kwoką,
Czy też raczej starym pudłem.”
Młodym
kabareciarzom
ostre żarty uchodziły na sucho,
„Kura” miała klasę i duże poczucie humoru. Leszka bawiło
także rysowanie kolegów i nauczycieli. Karykaturę dyrektora Józefa Zwolskiego podrzucił
na stół przed lekcją.
– Dziękuję anonimowemu
autorowi, ale widziałem lepsze
– skomentował dyrektor.
Później powiesił ją sobie w gabinecie.
Na porządku dziennym było
parodiowanie głosów i gestów
charakterystycznych belfrów.
Leszek specjalizował się
w bezbłędnym naśladowaniu
nauczyciela historii, czym rozbawiał nawet grono pedagogiczne. I LO im. Bartłomieja
Nowodworskiego, jedno z najlepszych w Polsce, miało wielu
znakomitych nauczycieli.
– Najwięcej zawdzięczam
Antoniemu Wolańskiemu, fizykowi, człowiekowi o wszechstronnej wiedzy i niekonwencjonalnym, krytycznym podejściu do nauki. Już na pierwszej
lekcji wyśmiał podręcznik
w związku z tym przez całe li-
ceum nie potrzebowałem książki do fizyki. Szkoła dużo wymagała, ale pozwalała nam
chodzić własnymi drogami,
uczyła krytycyzmu i myślenia.
*
Po maturze (1974) jako finalista olimpiady matematycznej i najlepszy uczeń w szkole
Leszek
mógł
przebierać
w uczelniach. Wybrał architekturę na Politechnice Krakowskiej.
– Imponowali mi dwaj studenci architektury: Marek
Grechuta i Andrzej Bachleda,
chciałem studiować tam gdzie
oni – tłumaczy swój wybór.
I… odpadłem na egzaminie
z rysunku. Zapłaciłem za swoją czupurność. Uznałem, że
nie muszę chodzić na żadne
specjalistyczne lekcje rysunku
pod kątem egzaminu, bo przecież zawsze dawałem sobie radę. To było dobre doświadczenie. Zrozumiałem, że można w życiu dostać po łbie.
Szybko się otrząsnął. Rok
później miał już indywidualny
tok studiów na Wydziale Mechanicznym Politechniki, a na
czwartym roku został najlepszym studentem uczelni. Zaskoczyła go nagroda Primus
Inter Pares i propozycja etatu
asystenta stażysty, choć do dyplomu miał jeszcze rok. To był
pierwszy krok do kariery naukowej.
Dziś zajmuje się komputerowym przetwarzaniem obrazu, jest cenionym w świecie
specjalistą, profesorem nauk
technicznych. Działa na styku
informatyki, inżynierii materiałowej i medycyny, blisko
współpracując z lekarzami.
Po marzeniach o architekturze
pozostał dom, który sobie sam
zaprojektował.
*
Nauka nie jest jedyną pasją
jego życia. W latach osiemdziesiątych, będąc już pracownikiem naukowym, bawił się
prof. dr hab. inż. Leszek Wojnar
STYL ŻYCIA
uchodziły na sucho
W tym roku prof. Leszek Wojnar został dziekanem Wydziału
Mechanicznego Politechniki Krakowskiej
FOT. JAN ZYCH
w dziennikarza. Pisywał do magazynu „Motor hobby” i miesięcznika „Nie z tej ziemi”.
– Bardzo przyjemnie wspominam wyjazd na obsługę prasową targów motoryzacyjnych
we Frankfurcie. I testowanie cinquecento – w ciągu miesiąca
przejechałem 11 tys. km. Przedstawiciele producenta byli zaskoczeni ilością technicznych
uwag, które napisałem.
Dla przyjemności uprawia
różne sporty: jeździ na górskim
rowerze, gra w badmintona, żegluje, ma stopień instruktora
narciarskiego. – Jestem chyba
najstarszym członkiem uczelnianego AZS – śmieje się i nie
zamierza rezygnować.
Buduje własny jacht klasy
„mikro” – na tyle mały, by można było go holować samochodem. To już druga jego łajba,
pierwszą zrobił w czasie stanu
wojennego w szopie koło domu.
Nowa, profesjonalna łódka według projektu Jerzego Pieśniewskiego może pływać również
na morzu. – Mam taki szatański
pomysł, by w przyszłości wystartować na niej w mistrzo-
stwach świata – mówi z błyskiem w oku.
*
W tym roku prof. Leszek
Wojnar został dziekanem Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej. Mimo nowych obowiązków nie wygasła
w nim potrzeba komentowania
świata za pomocą kreski. Twierdzi, że dowcipny rysunek pozwala nieraz rozładować napiętą
sytuację. Zdolności graficzne
wykorzystuje także podczas
multimedialnych
wykładów
– dba, by prezentacje były nie
tylko ciekawe, ale także ładne.
Niektórzy mają go za przebojowego wojownika, który z humorem i z wolą zwycięstwa
idzie przez życie. Inni za szczęściarza, któremu los rozrzutnie
sypnął talentami.
Ale mało kto wie, że drzemie
w nim poeta i aforysta. Wydany
przed rokiem tomik „Ukłucie
uczucia” odsłania kolejne, tym
razem liryczne oblicze dziekana. Stanowi zmysłowy pamiętnik, podszyty humorem zapis
uczuć, marzeń i namiętności.
Jacek Norton
Nr 15
grudzień 2008
25
KULTURA, ROZRYWKA
redakcja: Krzysztof Janicki,
Krzysztof niedźwiedzki,
Marek Grabie
www.nowypompon.pl
Krótk
o
WarszaWa. Według ostatnich
sondaży nadal prowadzi OBOP.
GdańsK. Nie powiodła się próba bicia rekordu świata w ilości
piw wypitych w ciągu minuty.
Bijącemu rekord, Andrzejowi
Kurkowi po upływie 38 sekund
skończyły się pieniądze.
KraKóW. Badania potwierdzają, że zlecenie budowy autostrad proboszczom i ich parafianom przyniosłoby szybki i tani efekt.
MosKWa. Putin nie robi żadnego wrażenia na swoim psie.
PanaMa. Dzieci przebywające
na kolonii w trakcie zabawy zasypały kanał piaskiem.
KołobrzeG. Śledzie w Bałtyku postanowiły przynieść jakiś
dochód.
KraKóW. Według analiz politycy dzielą się na tych, którzy chcą
pohamować zapędy imperialne
Rosji (jest to postawa pragmatyczna), i na tych, którzy tego
nie pragną z obaw przed zakręceniem kurka z gazem oraz militarnym gniewem Kremla (jest to
postawa romantyczna).
northaMPton. James
McBride ochroniarz obiektów
sportowych wziął udział
w otwarciu czterdziestego
ósmego boiska w hrabstwie.
berlin. Niemieccy kryptolodzy
złamali szyfr, którym posłużyli
się polscy matematycy, odkrywając tajemnicę Enigmy.
26
Nr 15
grudzień 2008
Prezydent
odznacza się sam
za osiągnięcia
w przyznawaniu
medali
ekretarz stanu Michał Kamiński poinformował opinię publiczną, że prezydent Lech Kaczyński postanowił odznaczyć
się specjalnym orderem za wybitne osiągnięcia w przyznawaniu medali.
„Uroczystość odbędzie się w pałacu prezydenckim”, powiedział Kamiński. „Nie
wiadomo tylko jeszcze kiedy, ponieważ pre-
S
zydent jest
teraz zbyt
zajęty wręczaniem odznaczeń. W ostateczności, jeżeli
nie znajdziemy żadnego wolnego terminu,
prezydent odmówi przyjęcia orderu”.
Jak dotąd każde lądujące UFO
uległo katastrofie
Żadnemu pozaziemskiemu
statkowi nie udało się jeszcze normalnie wylądować
na Ziemi – doniósł magazyn
„UFO Universi”.
„Wszystkie dotychczasowe przypadki to pasmo katastrof”, potwierdza prof. Timothy Baldwin, astrofizyk
z Uniwersytetu Harvarda.
„Tak było w lipcu czterdziestego siódmego roku w Roswell, tak było w Arizonie
w pięćdziesiątym trzecim,
czy
Nowym
Meksyku
w sześćdziesiątym drugim”.
Ostatnia katastrofa niezidentyfikowanego obiektu
latającego, który w sierpniu
próbował wylądować w bazie amerykańskich sił powietrznych w Nevadzie, spowodowała zamknięcie bazy.
„Nasze lotnisko wygląda
jak jakiś pieprzony lej
po bombie”, powiedział je-
den z dowódców, gen. John
W. Scott. „Nie wiem, kto
tych ufo-pilotów szkoli?
Pewnie Rosjanie. Tak czy
inaczej, kolejnych kosmitów
będziemy odsyłać na Szeremietiewo”, zakończył Scott.
„Albo oni rzeczywiście są
kiepsko wyszkoleni, albo są to
po prostu loty samobójcze.
Być może wreszcie, ich statki
nie nadają się do lądowania”,
zauważył prof. Baldwin.
Wędkarz ze Szczecina wyciągnął z morza korek
„Zarzuciłem dość daleko i czułem, że żyłka
się zaczepiła. Pociągnąłem mocniej i wtedy
poszło”, relacjonuje zdarzenie pan Andrzej
Polakowski, wędkarz ze Szczecina. „To
straszne, ale wody w Bałtyku zaczęło gwałtownie ubywać. Próbowałem włożyć korek
z powrotem, zanurkowałem, lecz korek wynosił mnie na powierzchnię. Byłem przestraszony i nikomu o tym nie mówiłem, ale
na drugi dzień doszedłem do wniosku, że
może lepiej powiedzieć”.
Kiedy Polakowski zdecydował się skierować swoje kroki do Urzędu Morskiego
w Świnoujściu, już z daleka zauważył, że
urząd oddalił się od brzegu morza o prawie
pół kilometra. Tydzień później pracownicy
Korek wyłowiony przez Polakowskiego
urzędu odpowiadając na pytania dziennikarzy, powiedzieli: „Szybko się zorientowaliśmy, że wody w naszym morzu jest coraz
mniej. To długo nie trwało i obecnie Bałtyku już nie ma. Spowodował to wyciągnięty
z morza korek”, wyjaśnili.
Finanse i ZarzĤdzanie w Biznesie
Ŵcieƕka studiów przygotowana przez SGH
we wspópracy z Ernst & Young
Zacznij poziom wyƕej. Jeszcze na studiach. PrzystĤp do programu
i zdobĤdƓ kwalifikacje ACCA (Association of Chartered Certified Accountants)
wysoko cenione w ŵwiecie finansów.
Jesteŵ studentem III roku?
Interesujesz siĸ finansami i rachunkowoŵciĤ?
Zgoŵ siĸ do 25.02.2009 roku.
Wiĸcej informacji na:
www.ey.com.pl/ACCA