Michal natemat - The FREE project website

Transkrypt

Michal natemat - The FREE project website
Naukowo o piłce noŜnej.
Mainstream, nacjonalizm, kibolstwo.
Rozmowa z prof. Michałem Buchowskim o fenomenie piłki noŜnej
URL : http://igoronco.natemat.pl/20981,naukowo-o-pilcenoznej-mainstream-nacjonalizm-kibolstwo-rozmowa-z-profmichalem-buchowskim-o-fenomenie-pilki-noznej
W minionych tygodniach otrzymaliśmy prawdziwie końską
dawkę emocji. Emocji, które w różnym stopniu, ale stały się
udziałem milionów ludzi na całym świecie. O fenomenie piłki
nożnej, jej istocie, a także o możliwości naukowego jej
zbadania rozmawiamy z prof. dr hab. Michałem Buchowskim z
Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu im.
Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Więcej ludzi kochało Euro, czy raczej... miało je w
głębokim poważaniu?
Z pewnością nikt nie przeszedł wobec niego obojętnie.
Ustosunkowywali się do Euro 2012 jego zwolennicy i
przeciwnicy, politycy i duchowni, żołnierze i cywile,
dziennikarze i związkowcy… Dziesiątki tysięcy ludzi pracowało
dla Euro i wokół Euro. Setki tysięcy ludzi oglądało mecze na
żywo, miliony w telewizji. Wypowiadali się znawcy i analfabeci
w kwestiach futbolu. Nawet jeśli ktoś nie pokochał Euro lub tej
imprezy nie poważa, to „żył” nim i z nim, nie mógł pozostać
beznamiętnym. Z pewnością Euro w naszym regionie pokazało,
że istnieje bardziej przyjazne, przynajmniej w powierzchownym odbiorze, oblicze futbolu, a nie tylko
to, jakie znamy z bardziej codziennego doświadczenia, naznaczone często chuligańskimi, wulgarnymi,
wręcz rasistowskimi zachowaniami czy też korupcją lub kryminalnymi działaniami w strukturach
władz futbolowych. Ale sprowokowało też ważną i potrzebną dyskusję o dobru publicznym, stało się
katalizatorem i okazją do publicznej debaty o mieście, priorytetach polityki, budżetach lokalnych i
krajowym. Nie tylko dla entuzjastów, ale i dla przeciwników Euro jest bez wątpienia jednym z
ważniejszych wydarzeń tego roku.
Piłka nożna od dawien dawna jest naszym narodowym sportem, jednak tak naprawdę
interesuje się nią garstka ludzi, specyficzna nisza. Można nawet powiedzieć, że w naszej
świadomości zbiorowej powstała olbrzymia wyrwa – po jednej stronie Lubański i
Boniek, a na przeciwległym biegu wszystko, co najgorsze: PZPN, afery, przepłaceni
piłkarze, kibole...
Dużą rolę w wytworzeniu się tej luki w pamięci zbiorowej odgrywa fakt, że polska reprezentacja
przestała na początku lat osiemdziesiątych odnosić sukcesy. Jeśli gramy w półfinale mistrzostw świata,
to taki mecz się pamięta, a jak polska kadra przegrywa z Gruzją, to ludzi przestaje to interesować. Ta
pamięć sięga też najdalej do momentu, kiedy wydarzenia piłkarskie zyskały rangę masowych, w
szczególności kiedy pojawił się zapis telewizyjny. Nawet dzisiaj możesz odtworzyć sobie gol Gadochy
czy dziś ponownie przywoływany rzut karny Panenki, w przeciwieństwie do bramek, które zdobywał
przed wojną Wilmowski. A więc działają tu dwa czynniki: sukcesy i umożliwiona przez nośniki
medialne masowość. Ten drugi czynnik może także odwracać uwagę od polskiego futbolu. Kiedyś kibic
miał wgląd jedynie w czternastozespołową ligę, dzisiaj równie dobrze może cały dzień oglądać dużo
atrakcyjniejsze rozgrywki angielskie, hiszpańskie, niemieckie czy francuskie. Możliwość tego oglądania
włącza nas w przestrzeń europejskiego, niekiedy światowego futbolu, co odwodzi od śledzenia
rodzimego wydania tej dyscypliny.
Czy pomimo nieudanego przecież występu Polaków oraz bliskości wielkiego futbolu,
piłka nożna na stałe przebiła się do mainstreamu, czy pozostanie w swojej specyficznej
niszy?
To zależy, co rozumie się przez niszowość, a co przez główny nurt. Popularnym sportem, mimo
fluktuacji naszych lokalnych nastrojów, „noga” jest od dawna i to się tak szybko nie zmieni. Pomaga w
tym fakt, że w grę wchodzą dziś duże pieniądze, a wielki biznes za pośrednictwem mediów czyni
wszystko, by utrzymała ona swą pozycję w systemie szeroko rozumianego przemysłu sportowo-
rozrywkowego, którą oglądają tłumy na stadionach i rzesze przed telewizorami, która przyciąga
nabywców gadżetów, tworzy ikony i idoli zajmujących niekiedy poczesne miejsce w świecie celebrytów
(świadczą o tym chociażby związki światowej sławy piłkarzy z równie znanymi modelkami lub
piosenkarkami). W tym sensie piłka nożna stanowi naprawdę ważki element kultury popularnej, w
której w taki, czy inny sposób uczestniczy wielu ludzi i można ją uznać za część „mainstreamu”.
Podobny status ma ona jako element codziennych zajęć milionów młodych i starszych płci obojga,
którzy grają w nią na podwórkach, orlikach, łąkach i dzielnicowych boiskach. Trudno znaleźć, może
poza bieganiem, jazdą na rowerze i ostatnio „nordic walking”, bardziej powszechnie uprawiany sport.
Jeśli natomiast bierze się pod uwagę masowość zainteresowania wyłącznie meczami ligowymi w
naszym kraju, to powiedzieć można, iż jest ona duża, w sumie rosnąca, lecz z pewnością w niedzielnych
mszach uczestniczy więcej ludzi niż w weekendowych meczach. W tym sensie aktywne kibicowanie
trudno zaliczyć do głównego nurtu kultury i zachowania zbiorowego. Przy tym widocznym, acz w sumie
dość marginalnym w sensie powszechności udziale w nim zwykłych ludzi, a zarazem potępianym
zjawiskiem związanym z piłka nożną jest tzw. kibolstwo.
A dlaczego na świecie jest najbardziej popularnym sportem? Czy piłka nożna mogła w
ogóle z kimś przegrać?
Są badacze, którzy mówią, że piłka nożna, tak jak wiele innych sportów, ale ona przede wszystkim,
wiąże się z narodzinami kultury masowej, która jednocześnie stała się istotnym czynnikiem w
budowaniu państwa narodowego, we włączeniu mas w określony obieg kulturowy. U zarania piłka
nożna uważana była za sport nieelitarny, w odróżnieniu od golfa bądź tenisa, ale później, w nie do
końca dający się wytłumaczyć sposób, stała się numer 1 w Europie i w Ameryce Łacińskiej. W
początkowej fazie na popularność piłki wpływał przypuszczalnie prozaiczny fakt, że na żywo oglądać ją
mogło na stadionach dziesiątki tysięcy ludzi naraz, a to np. w przypadku ping-ponga jest niemożliwe.
Niemniej nie przesadzajmy też z tą uniwersalną popularnością europejskiego futbolu, albowiem są na
świecie miejsca, w których ludzie go nie oglądają bądź lokuje się na dalekim miejscu w hierarchii
sportów. Co ciekawe, są to często byłe kolonie brytyjskie. To pytanie prowokuje mnie do ryzykownego
być może stwierdzenia, że wynika to z plebejskiego rodowodu futbolu, który na Wyspach Brytyjskich i
w Europie wiązał się mocno z klasą robotniczą. Tymczasem Anglicy do Indii, Nowej Zelandii, RPA i
kilku innych kolonii – nie zapominajmy też o Stanach Zjednoczonych – przywieźli ze sobą różne
sporty, ale największą popularność zyskały w nich inne niż piłka nożna dyscypliny. Urzędnicy w
koloniach przynależeli do wyższych sfer, a tym samym preferowali inne gry niż proletariacki futbol. W
byłych koloniach brytyjskich uznaniem tłumów cieszą się więc krykiet czy hokej na trawie. W
dziedzinie sportów masowych piłka nożna przegrywa tam, w zależności od kraju, z futbolem
amerykańskim i rugby. To dowód na to, że piłka nożna nie ma żadnej „przyrodzonej” cechy, która
predestynuje ją do bycia najbardziej znanym sportem. Jej popularność to wynik zbiegu okoliczności, a
dziś futbolowa kultura podbija nowe obszary świata.
Futbol jest więc mocno związany z powstaniem państwa narodowego, ale także,
pośrednio, z nacjonalizmem.
Tak, w wielu wypadkach tak było, ale nie demonizowałbym tego, zresztą wiele zależy od tego, jak
rozumiemy i jak wykorzystywany jest nacjonalizm. Dziś częste są głosy, że mamy do czynienia z
denacjonalizacją futbolu, a ściślej mówiąc jego postrzegania i sposobu kibicowania. W okresach takich
jak mistrzostwa Europy obserwować możemy „nacjonalizm festynowy”, najlepiej zaprezentowany w
Polsce przez Irlandczyków. Ludzie stroją się w narodowe barwy, kibicują swoim drużynom,
emocjonują, lecz porażka nie jest tragedią, nie wzbudza nienawiści do innych. Dla zdecydowanej
większości to okazja do przybranej w symbole grupowe zabawy, często zakrapianej piwem, osobliwego
wyjazdu turystycznego. Są jednak takie momenty i miejsca, kiedy antagonizmy narodowe na arenach
sportowych powracają; mówić o nich wciąż da się niekiedy w czasie meczów reprezentacji i klubów
pochodzących z Serbii i Chorwacji; dla niektórych grup „kibiców” w Rosji i w Polsce takim podszytym
nacjonalizmami wydarzeniem okazują się być mecze ich reprezentacji. Jednocześnie tego typu „wojny
futbolowe” straciły na znaczeniu w odniesieniu do drużyny Niemiec, ongiś głównego wroga
piłkarskiego rozgrywek europejskich. „Nacjonalizm” osłabia też fakt, że w skład reprezentacji
poszczególnych krajów wchodzą dziś zawodnicy pochodzący z różnych zakątków świata. Żadnym
odkryciem nie będzie przy tym stwierdzenie, że kibicuje się też drużynom niezwiązanym z naszą
przynależnością narodowo-terytorialną. I tak np. w Poznaniu można, poza kibicami Lecha i Warty,
znaleźć tylu samych zagorzałych fanów Barcelony, co Realu. Krótko mówiąc, futbol dziś to emocje,
zabawa, pewien teatr. Daleki jestem od tego, by przypisywać kibicowaniu i utożsamianiu się z daną
drużyną funkcję substytutu wojny w czasach pokoju. To jest zbyt grubymi nićmi szyte.
Projekt „FREE – Football Research in an Enlarged Europe”, którego polską część
prowadzi Pan z zespołem badaczy, ma na celu w sposób naukowy zbadać... czym jest
futbol?
Czym jest piłka nożna jako zjawisko historyczne, społeczne, polityczne, kulturowe i przyczyniające się
do wykreowania wspólnej europejskiej przestrzeni z jej Ligą Mistrzów i Ligą Europejską; jak
funkcjonuje jako sfera kultury popularnej wytwarzającej nowe treści jednoczące i dzielące ludzi, jako
odradzająca się bezustannie na nowo subkultura. Interesujące poznawczo jest kompleksowe zbadanie
tego, jak futbol jako dziedzina sportu, a zarazem życia i kultury powstawał, włączając w to organizacje i
imprezy międzynarodowe, oraz jak te wydarzenia odzwierciedlają się w pamięci narodowej. Polacy też
mają swoją mitologię, a przykłady można mnożyć – w naszej kolektywnej świadomości pozostaje mecz
na Wembley, awans Górnika do finału Pucharu Zdobywców Pucharu itd. Uczestnikowi tej pamięci
zbiorowej wystarczy rzucić hasło w rodzaju „mecz na wodzie” i nawet jeśli nie było go wtedy jeszcze na
świecie, to będzie wiedział, że chodzi o półfinałowe spotkanie Polski z Niemcami na mistrzostwach
świata w Monachium. Interesuje nas także, jak dzięki piłce nożnej kształtuje się paneuropejska kultura
popularna. Z jednej strony mówimy, że ludzie utożsamiają się z pewnymi drużynami, w szczególności
narodowymi, przez co następuje swego rodzaju partykularyzacja, a z drugiej strony, przez masowość,
owe 62 miliony uprawiających ten sport na różnych poziomach i ich kibice znajdują wspólny temat do
rozmów. W angielskim pubie bez problemu porozmawiasz z kimś o futbolu, nawet jeśli kibicujecie
zupełnie różnym drużynom. I tak też wytwarza się rzeczona wspólna europejska przestrzeń futbolowa,
która dzieli, ale także łączy. I ona jest przedmiotem naszych badań.
Podobno piłka nożna pozostaje jedynym, co my, Europejczycy, którzy niegdyś
obwoływaliśmy się sami „panami świata”, mamy dziś niegdysiejszemu „trzeciemu
światu” do zaoferowania...
Nie jestem przekonany, czy mieliśmy zawsze tak wiele do zaoferowania światu. Poza nauką i
szczepionkami były to także śmierć i poniżenie. Wytwory kulturowe zawsze przemierzały świat w
różnych kierunkach i wiele z nich, w tym popularne sporty, łatwo się upowszechniło. Dziś nie
popadajmy też w kompleksy. Dla przykładu filmy europejskie cały czas wygrywają festiwale i to nie
tylko te odbywające się na starym kontynencie. Futbol to także bardzo istotny element europejskiej
tożsamości. I stąd też właśnie w ramach 7 Ramowego Programu Unii Europejskiej – a konkretnie w
ramach studiów nad „Antropologią Europy” – tak mocno zastanawiamy się nad dynamiką tożsamości,
wzorami postrzegania, zmianami kulturowymi zachodzącymi w tym potężnym segmencie europejskiej
kultury popularnej, czyli piłce nożnej właśnie.
Aż tak ta piłka istotna?
Jednak tak. Wracając do liczb, dla porównania wymiana studentów w ramach programu Erasmus jest
bardzo dobrym przedsięwzięciem, powszechnie uważanym za najlepszą okazję do wzajemnego
poznania się Europejczyków. Jednak przez 20 lat jego trwania wzięło w nim udział „zaledwie” 2,5
miliona studentów. Jeśli się to porówna z ogromem ludzi interesujących się piłką, podróżujących za
swoimi drużynami, interesujących się rozgrywkami, kopiących piłkę, to jest to liczba stosunkowo
znikoma. Wystarczy sobie uświadomić jaki „internacjonalistyczny” wymiar ma w Polsce Euro. Setki
tysięcy Irlandczyków, Chorwatów, Rosjan, Włochów, Hiszpanów, Greków, Czechów i przedstawicieli
innych narodowości, nawet jeśli podchmielonych, zbliżyło nas do siebie, pozwoliło się nam poczuć
częścią tego samego świata, zdjęło odium różnych narodowych kompleksów. Wyrażany przez nich
zachwyt Polską sprawił, że sami zaczynamy się widzieć inaczej, trochę lepiej. Zaobserwowana przez
wszystkich, a udokumentowana przez nasz zespół badawczy w Poznaniu zażyłość polsko-irlandzka
przeszła najśmielsze oczekiwania „braterstwa między narodami”, wywołanego nie przez
propagandystów bądź specjalistów od wizerunku, lecz przez wspólne przebywanie i świętowanie.
Nie chcę rzecz jasna gloryfikować wszystkiego co się działo w trakcie tych bachanaliów piłkarskich. Jest
też ciemna strona imprezy, na którą starali się zwrócić uwagę społecznie zaangażowani krytycy
imprezy czy panie z ukraińskiej organizacji „Femen”.
Czy chodzi o protesty „Chleba zamiast igrzysk”?
Między innymi. Co ciekawe, wielu krytyków imprezy zdaje sobie sprawę, iż fenomen piłki ma wiele
aspektów i jej znaczenie nie sprowadza się tylko do wymiarów kosmopolitycznego, nacjonalistycznego,
kulturowego i biznesowego, czyli tych, które najłatwiej się dziś sprzedaje i kupuje. Piłka nożna, oprócz
owych „igrzysk”, wnosi wiele na poziomie „chleba”, i to całkiem powszedniego. Podobnie jak większość
sportów, zwłaszcza zespołowych, futbol to sposób aktywizacji lokalnych społeczności, dzięki meczom
mobilizujących się w zdrowej rywalizacji do pozytywnych działań, w które włączone są wsie, szkoły,
osiedla. To także samoorganizujący się rodzice, wożący dzieci na treningi, urządzający im grille i
imprezy... Bardzo często są to inicjatywy oddolne, finansowane ze środków własnych, realizowane
przez prawdziwych pasjonatów i społeczników. I to jest chyba najbardziej pozytywna strona futbolu.
Zbadanie tych wszystkich oddolnych relacji okołopiłkarskich może być niezwykle
trudne...
Dlatego też piłkę na warsztat wzięli historycy, politolodzy, socjolodzy i, last but not least, antropolodzy
i etnolodzy. Stąd nasza obecność w tym projekcie: wspólnie z koleżankami i kolegą z Uniwersytetu
Wiedeńskiego nasz poznański zespół zajmuje się właśnie działką antropologiczną. Pomysł wydał mi się
interesujący, pomimo, że wcześniej piłką nożną jako przedmiotem badania naukowego, w
szczególności etnologicznego się nie zajmowałem. W naszej pracy interesują nas kwestie komunikacji
kulturowej, symboli, tożsamości europejskiej, tworzenia się subkultury oraz powiązania futbolu z
polityką, w tym polityką narodową, i nacjonalizmem. Badamy futbol także na innych płaszczyznach,
choćby pod kątem udziału w piłkarskiej rzeczywistości kobiet, nie tylko jako ewentualnych kibicek, czy
wręcz odwrotnie, krytyczek dyscypliny, ale także jako zawodniczek. W Polsce kobiecy futbol jest
zjawiskiem mało znanym, właśnie niszowym, często traktowanym z przymrużeniem oka, podczas gdy
w Europie cały czas się rozwija i rośnie w siłę. Tworzą się drużyny żeńskie, które zyskują rzesze kibiców
(nie tylko kibicek!). Ciekawym, a bliskim nam pod względem geograficznym przykładem jest tutaj
coraz popularniejszy w Berlinie kobiecy futbol w wydaniu tureckim , który wskazuje na narodowe,
wręcz religijne znaczenie piłki.
Piłka nożna to zbyt rozległe zjawisko, by je upraszczać sprowadzając do kilku tez, jak niestety bardzo
często czyni się w popularnym dyskursie, dlatego nasze założenie jest takie, by podejść do sprawy
możliwie najbardziej interdyscyplinarnie, aby dać pełen obraz fenomenu.
Czy już wiadomo, w której galerii zawiśnie ten obraz, jak już powstanie? Co ma na celu
tak szczegółowe badanie?
Z pewnością nie chcemy, aby obraz ten wylądował w zakurzonym magazynie bezużytecznych
opracowań. Jak w każdym projekcie ramowym UE ważne jest upowszechnienie jego rezultatów tak, by
były one dostępne dla szerokiej publiczności. Rezultaty będą zamieszczone w internecie; interesujące
wypowiedzi na temat futbolu już są dostępne na specjalnym blogu FREE. Liczymy na znaczące
ustalenia poznawcze, które pozwolą spojrzeć na piłkę nożną jako na istotne zjawisko kulturowe, które
stanowi ważki element naszego życia społecznego. To nie tylko składnik kultury masowej, gałąź
gospodarki, igrzyska dla gawiedzi, lecz fenomen wart refleksji badawczej. Ona zaś przyczynić się może
do swoistej nobilitacji futbolu jako istotnego ogniwa europejskiej egzystencji, tożsamości, życia.
Rozpoznanie tego żywotnie istotnego aspektu piłki i wszystkiego co się z nim łączy pozwoli wypracować
politykę, która uczyni zeń dobro powszechne, a nie tylko przedmiot handlu, źródło zysku dla
nielicznych.
Rozmawiał Szymon Woźniak
Profesor dr hab. Michał Buchowski, antropolog społeczny na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w
Poznaniu i Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, dyrektor poznańskiego
Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej oraz przewodniczący World Council of Anthropological
Associations
FREE: Football Project in an Enlarged Europe jest międzynarodowym projektem realizowanym w
dziewięciu europejskich ośrodkach uniwersyteckich. Zaplanowany jest na okres trzech lat, a jego
głównym celem jest naukowa analiza fenomenu piłki noŜnej jako potencjalnego źródła toŜsamości
europejskiej, przede wszystkim w ujęciu socjologicznym, historycznym, politycznym i
antropologicznym. Antropologów pracujących w projekcie, w tym zespół poznański pod naukową
opieką profesora Michała Buchowskiego, szczególnie interesować będą kwestie róŜnic i stereotypów,
ale i mostów budowanych między Zachodem i Wschodem Europy, a takŜe relacje genderowe. W
ramach realizacji projektu zaplanowane jest przeprowadzenie międzynarodowych badań on-line wśród
kibiców
i
sympatyków
piłki
noŜnej
w
całej
Unii
Europejskiej.
//
www.freeproject.eu/Pages/Welcome.aspx
prof. Michał Buchowski Instytut
Etnologii i Antropologii
Kulturowej Uniwersytetu im.
Adama Mickiewicza w Poznaniu

Podobne dokumenty