Internetowa strona as temat językowych zbadać
Transkrypt
Internetowa strona as temat językowych zbadać
Marian Bugajski Strona internetowa jako przedmiot badań językoznawczych (Tekst opublikowany w: WWW – w sieci metafor. Strona internetowa jako przedmiot badań językoznawczych pod red. A. Dytman-Stasieńko i J. Stasieńki, Wrocław 2008). Ten referat wynika z potrzeb dydaktycznych. To praktyka dydaktyczna zmusiła mnie do kilku przemyśleń na temat strony internetowej, bowiem studenci filologii polskiej ze specjalnością dziennikarską na Uniwersytecie Zielonogórskim zaczęli zgłaszać chęć lingwistycznej penetracji stron internetowych. Wobec tego od razu zrodziło się pytanie, czym jest strona internetowa, inaczej mówiąc, co znaczy w języku polskim to określenie. Nie da się na to pytanie odpowiedzieć bez zdefiniowania leksemu „strona”. Według Słownika języka polskiego Witolda Doroszewskiego1 jest to w pierwszym znaczeniu ‘każda z powierzchni ograniczających jakiś bryłowaty przedmiot; prawy albo lewy bok, ściana, krawędź czego; przestrzeń miejsce na krawędzi czego, np. drogi, rzeki’, w znaczeniu drugim ‘każda z dwu powierzchni karty papieru; stronica’. Oprócz tego notuje słownik następujące znaczenia: 3. ‘określona cecha (lub zespół cech) dająca się wyróżnić w czym, jedna z postaci, jeden z aspektów czego’; 4. ‘punkt, miejsce, ku któremu (lub od którego) coś zmierza lub ku któremu coś jest zwrócone; kierunek’; 5. ‘zwykle w lm terytorium; kraj, okolica, miejscowość’; 6. ‘każdy z uczestników sporu, zatargu (również zbrojnego), układu; dawniej także: grupa osób związana wspólnymi interesami, celami, obóz, stronnictwo; w znaczeniu prawniczym: osoba biorąca udział w postępowaniu cywilnym (jako pozwany lub powód) albo karnym (jako oskarżony lub oskarżyciel) oraz w postępowaniu administracyjnym (jako osoba zainteresowana w rozstrzygnięciu sprawy)’ i wreszcie 7. ‘forma czasownika wyrażająca stosunek czynności (orzeczenia) do podmiotu’. Słownik podaje oczywiście liczne przykłady użycia leksemu i frazeologizmy w poszczególnych znaczeniach, ale nie ma potrzeby przytaczać ich tutaj. Nietrudno zauważyć, że dla naszych rozważań najważniejsze są dwa pierwsze znaczenia, chociaż dokładniejsza analiza pozwala na zestawianie pojęcia „strona internetowa” także z innymi. Dodajmy jeszcze, że stronicę 1 Słownik, jak wiadomo wychodził w latach 1958-1969. definiuje W. Doroszewski jako ‘każdą z dwu powierzchni karty’, podając oczywiście jej synonim „strona”. Podobne znaczenia interesującego nas leksemu znajdujemy w Słowniku współczesnego języka polskiego pod red. Bogusława Dunaja2. Tak więc jest to 1. ‘każda z płaszczyzn ograniczająca coś; bok, ściana, krawędź; także przestrzeń wokół tej płaszczyzny’; 2.‘jedna z powierzchni karty papieru; stronica’; 3. ‘pewna właściwość dająca się wyodrębnić; cecha’; 4. ‘kierunek, w którym się zmierza, miejsce, do którego się udaje’; 5. zwykle w lm ‘obszar, terytorium, miejscowość, okolica; 6. ‘każda z osób uczestniczących w sporze; przeciwnik w procesie sądowym’ i 7. ‘forma czasownika ukazująca stosunek wykonawczy czynności (! MB) do przedmiotu tej czynności’. Także stronica została zdefiniowana podobnie jak w słowniku W. Doroszewskiego: ‘jedna z dwu płaszczyzn karty; strona’. Oba wymienione słowniki z oczywistych względów nie zawierają interesującego nas znaczenia leksemu strona, które natomiast się pojawia w Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny pod red. H. Zgółkowej3. Omawiane hasło, oprócz wcześniej przytoczonych znaczeń zawiera jeszcze następujące objaśnienia: ‘dokument zapisany w formacie czytelnym dla przeglądarek internetowych (zazwyczaj w formacie HTML), dostępny do powszechnego użytku w sieci Internet poprzez przeglądarki WWW; może zawierać tekst, grafikę lub inne obiekty multimedialne: statyczny lub tworzony dynamicznie (np. przy użyciu skryptów CGI’ oraz ‘krótki odcinek pamięci jednakowej długości’. Wyróżnia oprócz tego ten słownik połączenie wyrazowe strona pocztowa w znaczeniu ‘strona automatycznie wczytywana po uruchomieniu przeglądarki WWW; dokument WWW wyświetlany jako pierwszy po połączeniu się pod żądany adres; także: własna strona użytkownika, strona macierzysta”4. Przytoczmy jeszcze definicję z Wikipedii: „Strona internetowa (strona WWW) to dokument w którejś z odmian języka SGML (HTML, XML), pobierany z dysku lokalnego bądź serwera internetowego i interpretowany po stronie użytkownika za pomocą przeglądarki. Cechą charakterystyczną stron WWW jest hipertekstowość i często multimedialność. Część stron internetowych może zawierać w sobie elementy prezentacji stworzonych za pomocą dodatkowych technologii (np. Flash), część tworzona jest dynamicznie w momencie wysłania przez przeglądarkę zapytania do serwera. Zbiór powiązanych tematycznie i umieszczonych na 2 Wyd. I Warszawa 1996, wyd. II Warszawa 1999. T. 40, Poznań 2003. 4 Nawiasem mówiąc, nie spotyka się raczej w interesującym nas znaczeniu leksemu stronica, PSWP zawiera natomiast hasło stroniczka w jednym ze znaczeń zdefiniowane podobnie jak strona z objaśnieniem, że jest to „niewielki objętościowo (zawierający niewiele informacji, kodu) dokument”. 3 2 jednym serwerze stron internetowych często nazywa się serwisem internetowym/WWW lub witryną internetową”5. W obu cytowanych wyżej definicjach (słownikowej i encyklopedycznej) strona internetowa), jak widać, to dokument. Musimy się wobec tego jeszcze odwołać do definicji pojęcia dokument, która w języku polskim nawiązuje do utrwalonych (oficjalnych) tekstów urzędowych, ewentualnie do dowodów prawdziwości jakichś faktów. Dokument zatem to ‘tekst utrwalony głównie na papierze6 mający najczęściej charakter oficjalny’7. W Innym słowniku współczesnej polszczyzny zdefiniowany między innymi jako ‘zapis jakichś informacji mający wartość użytkową, dowodową lub historyczną’. Słownik wyjaśnia też, że „dokumentem może być np. druk, rękopis, film, taśma magnetofonowa lub plik komputerowy”. Z przytoczonych definicji wynika, że najważniejszym składnikiem pojęcia, które łączy stronę (stronicę), nazwijmy ją „zwykłą” ze stroną internetową jest jej geometria. Strona zapisana (zadrukowana) to pewna płaszczyzna, pewna przestrzeń. Tak też jawi się nam strona internetowa stanowiąca pewną ograniczoną płaszczyznę. Wydaje się jednocześnie, że to właśnie trwałość czy raczej „utrwaloność” (wg słownika zapis) i użytkowość jest składnikiem znaczeniowym łączącym pojęcie dokumentu (papierowego) ze specyficznym pojęciem dokumentu elektronicznego, którego materialne podłoże, jak sama nazwa wskazuje, stanowi nośnik elektroniczny. Jeśli wobec tego mówimy na przykład o dokumencie programu Microsoft Word, to mamy na myśli coś, co zostało w tym programie zapisane (utrwalone), ma dla użytkownika jakąś wartość użytkową i oczywiście możliwe jest do odtworzenia na ekranie komputera. Leksem strona w znaczeniu ‘strona internetowa’ we współczesnej polszczyźnie pojawia się, co jest rzeczą oczywistą, w licznych połączeniach wyrazowych. Są to więc przede wszystkim liczne struktury o charakterze nominalnym, w których rzeczownik strona jest określany przydawką. Ze względu na budowę gramatyczną wyróżnimy tu trzy zasadnicze typy: strona jaka (np. strona dynamiczna, strona statyczna, strona rozrywkowa, strona rządowa, strona prywatna); strona czyja (strona Rady Języka Polskiego, strona Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji, strona sejmu) i strona o czym (strona o motoryzacji, strona o pogodzie, strona o nauce) oraz połączenia, w których wyraz strona pełni funkcję przydawki, np.: autor strony, twórca strony, właściciel strony, gość strony, gość na stronie. 5 http://pl.wikipedia.org/wiki/Strona_internetowa Por. też dokument(y) – papier(y). 7 Por. późnołacińskie documentum, wcześniej w znaczeniu ‘lekcja, przykład’, mające związek znaczeniowy z czasownikiem docere ‘uczyć’. 6 3 Po drugie będą to połączenia, których centrum stanowi czasownik, a określa go dopełnienie bliższe, którym jest wyraz strona, np.: aktualizować stronę, przygotowywać, stronę opracowywać stronę, odświeżać stronę, odwiedzać stronę; po trzecie – związki z wyrazem strona w funkcji członu określającego: adres strony, wchodzić na stronę, zapraszać na stronę, gościć na stronie, być na stronie, zamieszczać (umieszczać) coś na stronie. Po trzecie – frazy: strona gaśnie, strona wygasa. Nietrudno zauważyć, że co najmniej kilka z nich to innowacje frazeologiczno – semantyczne; ujawniają się w nich jednak niektóre wcześniejsze znaczenia leksemu strona. Tak więc do jednego z pierwotnych znaczeń tego leksemu nawiązują połączenia wchodzić na stronę, gościć na stronie, być na stronie, w których strona internetowa to pewien obszar, terytorium. Skonkretyzowane wyrażenia typu strona czyja, strona jaka zawierają zazwyczaj informacje o właścicielu (indywidualnym lub zbiorowym, instytucjonalnym) tego obszaru, któremu zależy na tym, żeby go odwiedzać, jest on gościnny i zaprasza, zachęca nas do odwiedzin, co więcej nierzadko prowadzi skrupulatną statystykę swoich gości (por. np.: Jesteś dzisiaj 146 gościem na naszej stronie. Tę stronę odwiedziło już 1266 osób itp.). Odwiedzać stronę z kolei konotuje informację o raczej niewielkiej odległości od owego terytorium, a więc strona internetowa jawi się jako obszar blisko położony, sąsiedzki. Obszar ten ma także swój adres (adres strony). Tak można by scharakteryzować stronę internetową w sensie metaforycznym, w sensie zaś dosłownym jest to płaszczyzna wyznaczona granicami monitora, zawierająca tekst językowy, obrazy (statyczne lub dynamiczne, czyli wszelkiego rodzaju grafikę i filmy) oraz obiekty audialne, możliwe do odtworzenia i odsłuchania8. Trzeba tutaj jednak dodać, że obszar ten niekoniecznie musi się mieścić w wyznaczonym formacie ekranu komputerowego i wtedy mamy możliwość jego przesuwania (przewijania). Na tak rozumianej stronie internetowej zazwyczaj w górnej części znajduje się nazwa (tytuł) będąca jej immanentną częścią i najważniejszym elementem identyfikacyjnym. Za taki element trzeba też uznać adres strony, ale nie jest to już jej część składowa9. W praktyce językowej dość często pojawia się liczba mnoga interesującego nas połączenia wyrazowego. Mówimy więc o stronach internetowych telewizji, radia, 8 O rodzajach kodów w mediach pisałem między innymi w artykule: O niektórych problemach komunikacji językowej w internecie (w:) Język a multimedia pod red. A. Dytman – Stasieńko i J. Stasieńki, Wrocław 2005, s. 422 – 429. W podobny sposób rozumie to pojęcie J. Grzenia w artykule Strona WWW jako forma dialogowa (w:) Dialog a nowe media pod red. M. Kity, Katowice 2004, s. 23. 9 Nawiasem mówiąc, cytowany już słownik H. Zgółkowej definiuje rzeczownik adres w sensie informatycznym jako „ciąg symboli, ciąg bitów lub liczba identyfikująca rejestr, komórkę pamięci albo urządzenie będące 4 uniwersytetu itp. Wiąże się to z oczywistym faktem, iż nie wszystkie informacje, które chce przekazać nadawca dają się umieścić na zdefiniowanej wyżej płaszczyźnie. Inaczej mówiąc, pod wskazanym adresem znajdziemy całą sekwencję stron nader często uporządkowaną według założonego przez nadawcę swoistego „spisu treści”, przy czym niektóre z nich mogą mieć własny adres, np.: www.uz.zgora.pl i www.bu.uz.zgora.pl; www.dswe.wroc.pl i www.biblioteka.dswe.pl. Taką grupę powiązanych ze sobą stron, co uwzględnia cytowana wyżej definicja z Wikipedii, nazywa się witryną, w której wyróżnia się strona główna10 nazywana też serwisem WWW. Ta właściwość stron internetowych oraz właściwość całej sieci polegająca na możliwości żeglowania, nawigowania, przechodzenia, przeskakiwania spowodowała, że zaczęto się zastanawiać nad nowym sensem czy nad nowymi sensami pojęcia tekstu, tradycyjnie rozumianego jako struktura zamknięta zrealizowana na bazie abstrakcyjnego języka a więc obiekt konkretny służący do przekazywania informacji lub po prostu fizyczny wytwór sytuacji komunikacyjnej11. Trudno dzisiaj wskazać jakąś jedną adekwatną do rzeczywistości i do sposobów myślenia o tej rzeczywistości definicję tekstu. Wydaje się, że najrozsądniej byłoby mówić nie o definicji czy o definicjach, ale o sposobach definiowania wynikających z rozwoju koncepcji samego pojęcia. Pozwolę sobie tutaj wygłosić zdanie, że rozwój tych koncepcji nie prowadzi do jakiejś uogólniającej syntezy, wręcz przeciwnie, interesujące nas pojęcie ciągle się rozszerza12, a jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest rozwój nowych sposobów komunikowania pojawiających się także w internecie. Nie bez znaczenia jest tu także interdyscyplinarność badań nad tekstem. Tak więc spośród wielu możliwych definicji tekstu13 poprzestańmy tylko na dwóch, które wydają się najtrafniejsze do naszych rozważań. T. Dobrzyńska definiuje tekst jako „...skończony i uporządkowany ciąg elementów językowych mogących spełniać łącznie funkcję komunikatywną, a więc stanowiących jeden globalny znak. Rozumienie tego całościowego znaku oraz wszelkie operacje na nim dokonywane (...) uwarunkowane są wydzieleniem owego komunikatu z potoku innych komunikatów i zdarzeń. Z tego względu źródłem lub miejscem przeznaczenia danych albo rozkazów”, jednak wśród jego licznych połączeń wyrazowych nie znajdujemy określeń adres internetowy i adres strony ( internetowej). 10 Por. J. Grzenia, op. cit., s. 23. 11 Por. : Encyklopedia językoznawstwa ogólnego pod red. K. Polańskiego, Wrocław... 1993. 12 Por. A. Duszak, Tekst, dyskurs, komunikacja kulturowa, Warszawa 1998, tu w szczególności rozdz. „Tekst jako zdarzenie komunikacyjne”; U. Żydek – Bednarczuk, Wprowadzenie do lingwistycznej analizy tekstu, Kraków 2005, rozdz. II „Tekst i jego definicje”. 13 Wiele z nich przytacza i omawia U. Żydek – Bednarczuk w książce „Wprowadzenie do lingwistycznej analizy tekstu”, Kraków 2005. 5 wyznaczniki początku i końca wypowiedzi spełniają zasadniczą rolę przy ustalaniu statusu ciągu językowego jako tekstu. To dzięki wyznaczeniu granic komunikatu określona zostaje przestrzeń, w której wszystkie zdania – nawet te nie wykazujące spójności strukturalnej ze zdaniami sąsiednimi – traktowane mają być przez odbiorcę wypowiedzi jako elementy koherentnej całości znakowej”14. Podobnie według M. R. Mayenowej tekst to „...pewna całość informująca, przedmiot o charakterze znakowym zorganizowany w pewien sposób, mający swój początek i koniec i przekazujący informację skończoną z punktu widzenia jego nadawcy”15. Przeglądając prace, w których podjęto trud syntetyzowania istniejących koncepcji czy choćby tylko ich opisowego przedstawienia, trudno się oprzeć wrażeniu pewnego chaosu. Jest bowiem dla mnie rzeczą oczywistą, że nie da się syntetyzować różnych ujęć z różnych dziedzin, takich choćby, jak lingwistyka, literaturoznawstwo i historia. Tak więc, mówiąc o tekście, należy przede wszystkim pamiętać, w ramach jakiej dyscypliny i jakiej metody badawczej go definiujemy. Jako językoznawca uważam, że możemy go definiować tylko wtedy, gdy założymy, że ma wyraźnie określone granice16, a więc, że jest ponadzdaniową jednostką zamkniętą i to niezależnie od gramatycznego, semantycznego czy pragmatycznego ujęcia jego istoty. Tak jest na przykład w przytoczonych wyżej definicjach T. Dobrzyńskiej i M. R. Mayenowej. Ich cechą charakterystyczną jest właśnie rozumienie tego pojęcia jako pewnej wyodrębnionej przez nadawcę całości i jednocześnie całości z punktu widzenia odbiorcy. Tekst moim zdaniem musi mieć swój wyraźnie zaznaczony początek i koniec, musi się mieścić w pewnych ramach i nie ulega wątpliwości, że jako konkretny wytwór mówienia i zrozumienia w takich ramach się mieści. Nie wyklucza to oczywiście jego wszelkich uwarunkowań kontekstowych i sytuacyjnych oraz nie wyklucza tego, że te ramy nie zawsze są na pierwszy rzut oka widoczne. Wiadomo, że na temat tekstu istnieje bardzo bogata i bogatą tradycję (sięgającą sześćdziesiątych lat ubiegłego wieku) mająca literatura, wiadomo też, o czym już wcześniej wspomniałem, że pojęcie to jest trudne do zdefiniowania albo wręcz wcale niedefiniowalne. Dodatkowo nabudowano na nim kolejne pojęcie hipertekstu, które Paul Levinson określa „...jako aktywnie zaprogramowany zbiór słów, zwrotów i ich połączeń, przejrzystych lub sugerowanych, z innymi słowami i zwrotami: jest to polegająca nieustannej rewizji mapa ich 14 T. Dobrzyńska, Tekst (w:) Encyklopedia kultury polskiej XX wieku, t. 2 Współczesny język polski pod red. J. Bartmińskiego, s. 287. 15 M. R. Mayenowa, Poetyka teoretyczna.. Zagadnienia języka. Wyd. 2 uzup. I popr., Wrocław...1979. 16 Odmiennego zdanie jest na przykład U. Żydek – Bednarczuk, która uważa, że nie można wskazać granicy tekstu. Por.: Op. cit., s. 55. 6 znaczeń i skojarzeń”. U. Żydek – Bednarczuk formułuje zaś swoją definicję poprzez wyliczenie wyznaczników hipertekstualności, do których zalicza: „...rozszerzoną oralność piśmienną (telepiśmienność), hipertekst jako sieć tekstów, intencjonalność użytkownika z zacieraniem się klasycznej roli nadawcy i odbiorcy, informacyjność połączoną z konceptualnością, spójność globalną hipertekstów, kontekstowość wynikającą za sposobów nawigowania w Sieci, nawigowanie w miejsce linearności, brak początku i końca, ulotność i momentalność życia tekstu uzależniona od użytkownika, fragmentaryczność, wieloznaczność, występowanie emotikonów i ników (np. rozmowy na IRC-u, e-maile)”17. Wydaje się, że tak wieloaspektowo definiowany hipertekst nie może jako całość być przedmiotem jakichkolwiek badań, gdyż po prostu nie jesteśmy w stanie w całości go ogarnąć. W tej sytuacji warto by sięgnąć do sformułowanej w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku koncepcji Antoniego Furdala, który proponował wyodrębnić „... mniej lub bardziej obszerne wypowiedzi o charakterze monologowym powoływane do życia przez kontakty językowe w społeczeństwie”, określić takie jednostki mianem komunikatu i rozumieć go jako „... wypowiedź pochodzącą nieprzerwanie od jednego nadawcy (monolog), a charakteryzującą się jednością formalną i treściową”18. Wydaje się, że tak rozumiany komunikat jest precyzyjniejszy i przez to łatwiej uchwytny myślowo od nieostrego i mało konkretnego pojęcia tekstu, bo jawi się jako zwarta jednostka o wyraźnie zakreślonych granicach i łączy się wyraźnie z funkcją komunikatywną języka, może też funkcjonować we wszelkich interdyscyplinarnych badaniach nad komunikowaniem, wyraźnie wskazując na najważniejszy przedmiot tych badań. Wydaje się też, że jeśli mamy dojść do jakichś konkretnych ustaleń na temat stron internetowych, to posługiwanie się terminem komunikat jest o wiele bezpieczniejsze, pozwala bowiem wyodrębnić poszczególne jednostki językowe i umożliwia ich autonomiczną analizę oraz ewentualne zestawianie i porównywanie z komunikatami pojawiającymi się w innych mediach czy na innych nośnikach. Warto by przy tym ograniczyć to pojęcie i (zgodnie zresztą z ustaleniami A. Furdala) odnosić je tylko do komunikatów językowych, stosując przy tym nadrzędny termin przekaz19, który swym zakresem obejmowałby także inne (niejęzykowe) rodzaje komunikatów. Tak więc strona internetowa z językoznawczego punktu widzenia byłaby mniej lub bardziej uporządkowanym zbiorem komunikatów oraz 17 U. Żydek-Bednarczuk, Tekst w Internecie i jego wyznaczniki (w:) Dialog a nowe media pod red. M. Kity, Katowice 2004, s. 19. 18 A. Furdal, Językoznawstwo otwarte, Opole 1977, s. 113. 19 Por. A. Furdal, op. cit., s. 113. 7 współistniejących z nimi przekazów niejęzykowych, co upodabnia ją do strony w czasopiśmie, z której jak się wydaje, początkowo czerpała wzorce20.Ten sposób podejścia nie wyklucza oczywiście ani istnienia, ani badania i opisywania złożonych sposobów komunikacji, gdzie oprócz komunikatów (językowych) mamy do czynienia z najróżnorodniejszymi przekazami niejęzykowymi. Nie ulega wątpliwości, iż system WWW jest tak zorganizowany, że mamy możliwość swobodnego poruszania się po dowolnych stronach internetowych w dowolnej kolejności, jeżeli pozwala nam na to układ łączy na poszczególnych etapach tej nawigacji. Dobrze to zjawisko oddaje definicja ze słownika H. Zgółkowej: „Hipertekst ‘sposób organizacji tekstu pozwalający na dowolne przechodzenie między stronami (ekranami), hasłami encyklopedycznymi itp. dzięki logicznym powiązaniom między słowami kluczowymi’”, traktująca jednak to pojęcie w szerszym (nie tylko w odniesieniu do internetu) znaczeniu. Pojęcie hipertekstu na stałe weszło do badań nad komunikowaniem, uważa się nawet czasami, że powinno ono zastąpić stosowane dotychczas pojęcie tekstu21. Ja uważam, że jest to jedno z tych pojęć, które niepotrzebnie komplikują rzeczywistość i trzeba by je rozumieć tylko i wyłącznie jako sposób organizacji różnych przekazów umożliwiający przechodzenie od określonego elementu jednego komunikatu (tekstu) do jakiegoś innego komunikatu. W ten sposób od dawna organizujemy na przykład publikacje naukowe, encyklopedie, czasopisma i wreszcie całe biblioteki oraz systemy biblioteczne. W ten sposób wreszcie funkcjonuje nasz umysł, pozwalając na swobodne skojarzenia między poszczególnymi pojęciami i całymi ich systemami. Internet moim zdaniem tę organizację tylko usprawnia i rozszerza. Nie sądzę jednak, by powstawała tu jakaś całkowicie nowa jakość. Owszem fascynujemy się możliwościami globalnego zasięgu poszczególnych wzajemnie połączonych przekazów, ale moim zdaniem są to tylko techniczne możliwości nawigacji pozwalające na bardziej lub mniej logiczne (czasami tylko przypadkowe) łączenie poszczególnych przekazów, które jednak w dalszym ciągu istnieją autonomicznie niezależnie od woli odbiorcy, trwają w takim kształcie, jaki uzyskały od nadawcy. Nie wyklucza to oczywiście potencjalnych możliwości przekształcania poszczególnych komunikatów przez wielu nawet ich użytkowników, jednak nawet tak modyfikowane, pozostają autonomicznymi komunikatami. 20 Dodajmy na marginesie, że coraz częściej są to zależności obustronne, nierzadko strony czasopism upodabniają się właśnie do stron internetowych, różnicę stanowi jedynie to, że nie zawierają one tzw. obiektów multimedialnych. 21 Por. U. Żydek-Bednarczuk, tekst w Internecie i jego wyznaczniki (w.:) Dialog a nowe media pod red. M. Kity, Katowice 2004, s. 11- 19. 8 „Czytelnik hipertekstu ma (...) dosłownie pod ręką cały szereg skojarzeniowych opcji, zaprogramowanych i czekających na zastosowanie. Dla czytelnika tradycyjnego „płaskiego” tekstu umieszczonego na papierze skojarzenia takie mają przeważnie charakter czysto ideacyjny – powstają w jego umyśle. To między innymi dlatego tradycyjni uczeni, nie korzystający z Internetu, miewają w domach tak duże biblioteki. Tylko one umożliwiają szybkie przeskakiwanie od jednej do drugiej książki, tworzenie wyobrażonego połączenia między poszczególnymi tomami” – pisze Paul Levinson22. Rozmiary biblioteki zależą jednak tylko od materialnych nośników poszczególnych komunikatów, a skojarzenia niezależnie od nich i tak powstają w umyśle odbiorcy. Dla sensu poszczególnych przekazów nie ma zatem żadnego znaczenia, czy materializują się one w postaci ciągów liter na zadrukowanych płaszczyznach papieru, czy też są wyświetlane na ekranie komputera. Nie ma też znaczenia dla ich sensu to, że istnieje między nimi jakaś łączność wynikająca z uwarunkowań, które stwarza nam elektronika. Niezależnie od kolejności ich czytania i niezależnie od tego, jaki ich element umożliwia nam dotarcie do następnego przekazu, poszczególne komunikaty i tak trwają w kształcie nadanym im przez nadawcę. Odbiorca zaś, żeby je odczytać musi z nadawcą współpracować niezależnie od tego, jaką formę ma dany komunikat i niezależnie od tego, na jakim nośniku został on utrwalony. Nie wyklucza to oczywiście swobody wyboru. Poszczególne strony internetowe poprzez szereg punktów ten wybór mu umożliwiają, a zasada nielinearności i niestrukturalności układu leksji powoduje, że to właśnie odbiorca w głównej mierze decyduje o kolejności docierania do poszczególnych komunikatów i odczytywania ich, chociaż się wydaje, że nadawca na wiele różnych sposobów taką kolejność do jakiegoś stopnia może narzucać, a przynajmniej sugerować. Uważam wobec tego, że pojęcie hipertekstu należałoby traktować jako sposób czy sposoby organizacji pewnej całości (inna rzecz, co uznajemy za tę całość). Jeśli jednak uznamy, że całość stanowi sieć WWW, to przestanie mieć jakikolwiek sens badanie i opisywanie hipertekstu i podobnie wszelkie próby jego definiowania, bo jako taki jawi się po prostu jako nieskończona sieć możliwych odnośników i połączeń i co za tym idzie – nieskończona liczba nieuporządkowanych informacji, do których, i kierując się intuicją, i istniejącą wiedzą, możemy docierać, ale wątpię, czy jesteśmy je w stanie sensownie selekcjonować. Ten sposób organizacji ma swój pierwowzór w ludzkim umyśle, w którym każde pojęcie na zasadzie skojarzenia może nas odsyłać do wielu innych pojęć, których liczba jest ograniczona pojemnością pamięci. Różnica polega tylko na tym, że pamięć sieci jest nieograniczona i może być stale rozbudowywana. 22 P. Levinson, Miękkie ostrze, Warszawa 1999, s. 215. 9 Zdaję sobie sprawę że prezentowane tu podejście w dużym stopniu może ograniczać zakres badania stron internetowych, ale jednocześnie konkretyzuje przedmiot ewentualnych dociekań. Tak więc przedmiotem badań językoznawczych powinny być według mnie komunikaty zamieszczone na stronie internetowej rozumianej jako płaszczyzna wyznaczona granicami monitora i pojawiająca się po uaktywnieniu adresu. Specyfika tych komunikatów wynikająca zarówno z ich nośnika, jak też z wzajemnych uwarunkowań z innymi rodzajami przekazów w naturalny sposób będzie wyznaczać kierunki badań. Trudno je w tej chwili przewidywać, ale przykładowo można wskazać na takie problemy, jak współistnienie języka z innymi rodzajami kodów, sposoby realizacji funkcji języka czy specyfika poszczególnych gatunków komunikatów i ich ewolucja. ] Literatura 10 Bugajski M., O niektórych problemach komunikacji językowej w internecie (w:) Język a multimedia pod red. A. Dytman – Stasieńko i J. Stasieńki, Wrocław 2005, s. 422 – 429. Dobrzyńska T., Tekst (w:) Encyklopedia kultury polskiej XX wieku, t. 2 Współczesny język polski pod red. J. Bartmińskiego, s. 283 – 304. Duszak A., Tekst, dyskurs, komunikacja kulturowa, Warszawa 1998. Encyklopedia językoznawstwa ogólnego pod red. K. Polańskiego, Wrocław... 1993. Furdal A., Językoznawstwo otwarte, Opole 1977. Grzenia J., Strona WWW jako forma dialogowa (w:) Dialog a nowe media pod red. M. Kity, Katowice 2004, s. 22 – 31. http://pl.wikipedia.org/wiki/Strona_internetowa Levinson P., Miękkie ostrze, Warszawa 1999, s. 215. Mayenowa M. R., Poetyka teoretyczna. Zagadnienia języka. Wyd. 2 uzup. i popr., Wrocław...1979. Praktyczny słownik języka polskiego pod red. H. Zgółkowej, Poznań 1994 – 2005. Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego, Warszawa 1958 – 1969. Słownik współczesnego języka polskiego pod red. B. Dunaja, wyd. I Warszawa 1996, wyd. II Warszawa 1999. Żydek – Bednarczuk U., Tekst w Internecie i jego wyznaczniki (w:) Dialog a nowe media pod red. M. Kity, Katowice 2004, s. 10 – 19. - Wprowadzenie do lingwistycznej analizy tekstu, Kraków 2005. 11