do wydruku - mam.media.pl

Transkrypt

do wydruku - mam.media.pl
SPIS TREŚCI
lektura czy makulatura
strona 6
kto wielkim poetą był
strona 11
książka, która powinna być
lekturą
strona 14
adaptacje filmowe lektur
szkolnych - pomagają, czy
szkodzą?
strona 18
my – ludzie którzy się boją
strona 21
Polacy nie gęsi i swój fandubbing
mają #1
strona 26
na tropie skandalu
strona 34
3
WSTĘPNIAK
NIE CZYTAJ,
BO JESZCZE ZMĄDRZEJESZ
Chyba nie chcesz być inteligentny? Nie czytaj, bo jeszcze osiągniesz
sukces. – takimi przewrotnymi zdaniami znani artyści zachęcają do
czytania książek w zrealizowanym kilka lat temu spocie
promującym akcję „Czytaj! Zobacz więcej”. W tym numerze my
także zachęcamy Was, byście zobaczyli więcej – w lekturach.
„Kto
czyta,
nie
błądzi” głosi znane
polskie przysłowie. A
może
brzmi ono trochę inaczej? Cóż, jeśli nie
czytasz, prawdopodobnie się tego nie
dowiesz. O tym, że
spotkania z książką,
bliższe
niż
tylko
obej- rzenie okładki,
są
wartościowe,
zapew- ne nie muszę
Was przekonywać –
a przy- najmniej mam
taką nadzieję.
Jednak z lekturami
rzecz ma się nieco
inaczej.
Nawet
molom książkowym
zdarza się stanowczo
odżeg- nywać od
„klasyków literatury
polskiej”
nonie.
Jakie
świadectwo
wystawia to nam,
czytelnikom, a co oznacza dla twórców
listy obowiązkowych
lektur?
Tymi
kwestiami
zajmujemy się
w pierwszych czterech artykułach tego
numeru. Szczególnie
polecam tekst Lektura czy makulatura
Le- ny Janeczko.
Nawet jeśli ta druga
opcja wydaje Wam
się
bardziej
adekwatna,
to
warto pamiętać , że
na- wet w stercie
maku- latury można
znaleźć
prawdziwe
perełki.
A żeby nie było zbyt
4
związanych z lekturami. Polacy nie gęsi
i swój język mają
deklaruje
Natalia
Wo- pińska, która w
tym numerze zabiera
nas w podróż do
świata fandubbingu.
Warto także znaleźć
s i ę Na
tropie
skandalu i wraz z
Klaudią
Trzeciak
poznać Jerzego Kosińskiego oraz dowiedzieć się, czym zasłużył na miano człowieka
legendy.
Więcej znajdziecie na
kolej- nych stronach.
Na koniec mam do
Was jedną prośbę:
nie czytajcie Outro.
Bo jeszcze dowiecie
się
czegoś
ciekawego.
STOPKA REDAKCYJNA
OUTRO
Szefowie działów:
Lena Janeczko (kultura),
Agnieszka Kracla (społeczeństwo), Roksana
Grzmil (foto),
Patryk Skoczylas (graficy),
Sylwia Pacholczyk (korekta),
Patrycja Brejnak (promocja).
ISSN: 2299 - 5242
Ogólnopolski tygodnik młodzieżowy
Wydawca: Fundacja Nowe Media
Koordynator: Kamil Wiśniowski
www.outro.pl
Mail: redakcja(@)outro.pl,
rekrutacja(@)outro.pl
Korekta:
Maria Gołaszewska,
Marlena Macios,
Sylwia Pacholczyk,
Ilona Sieradzka,
Mateusz Tutka,
Patrycja Ziemińska.
Redaktor naczelna: Anna Lewicka
Zastępcy redaktor naczelnej:
Karolina Wojtal, Agnieszka Antosik
Sekretarz redakcji: Ilona Chylińska
Zastępca sekretarza redakcji:
Mariola Lis
Redaktorzy
prowadzący: Jakub
Dudek, Agnieszka Nowak
Korekta wydania: Klaudia Kępska
Ostateczna korekta: Ariadna Grzona
Fotoedycja: Roksana Grzmil
Graficy: Magdalena Kosewska,
Patryk Skoczylas.
Projekt okładki: Patryk Skoczylas
Zdjęcie na okładce: Mario Mancuso
(CC BY 2.0)
5
SPOŁECZEŃSTWO
LEKTURA
CZY MAKULATURA
Czy warto czytać lektury? Tak postawione pytanie brzmi wręcz
dramatycznie. Pytanie znudzonej polonistki. Pytanie cuchnące
pożółkłym wydaniem Sienkiewicza z lat pięćdziesiątych. Pytanie
wprost z nudnej rozprawki. Oto, co dziś mają nam do zaoferowania
lektury.
6
Nie wszystkie się zestarzały
Widzisz tamtą panią? To stara
plotkara. Całymi dniami siedzi na
ławeczce albo w oknie, a potem
opowiada wrażenia przyjaciółce.
Ona najgłośniej wrzeszczy o
zdemoralizowaniu
współczesnej
młodzieży, chociaż za młodu
sza- lała z hipisami. To według
niej wszystko jest winą Tuska,
cho- ciaż sama na niego
głosowała. Znane? Takie panie
znała już ponad sto lat temu
Gabriela Za-polska i postanowiła
uosobić mieszczańską hipokryzję
w tytu- łowej postaci dramatu
Moralność pani Dulskiej. Tego
typu bab przez całe stulecie nie
ubyło, a określenie dulszczyzna
(oraz pochodzące z tego samego
dramatu kołtuństwo) jest
stosowane i dziś jako określenie
hipokryzji, obłudy, dbania o
pozory. No do- bra, myślisz, ale
właściwie po co mi wiedzieć, co
to jest ta dul- szczyzna? Ano po
SPOŁECZEŃSTWO
bić z siebie kretyna, gdy ktoś
nieopatrznie
powie
o
dulszczyźnie. Poza wszystkim –
cały dramat może być wstępem
do
świetnej
twórczości
Zapolskiej.
„Dramatycznymi
kolejami losu
Wokulskiego fascynują
się niezmiennie kolejne
i kolejne pokolenia”
No dobra, myślisz znowu, no to
mamy tę całą Dulską, ale poza
tym cały arsenał lekturowy dramatycznie trąci myszką. Archetypów (schematycznych wzorców postaci i motywów) stworzonych przez lektury jest
mnós-two.
Żeromski
może
najlżejszego pióra nie miał, ale
warto wiedzieć, czym były jego
szklane domy, bo motyw jest
często przywoływany podczas
współ-czesnych
dyskusji
politycznych. Jeszcze? Jasne. W
ogrom arche-typów, motywów i
znanych wszystkim powiedzeń,
sytuacji obfituje choćby Lalka.
Drama- tycznymi kolejami losu
Wokul-skiego
fascynują
się
niezmiennie
kolejne
i
kolejne pokolenia. Dowód? Na
Facebooku
powstał
humorystyczny profil Stanisława
Wokulskiego, który zamieszcza
posty,
żarty
i
zdjęcia
7
SPOŁECZEŃSTWO
współczesnych wydarzeń. Przed
maturą z biologii „Wokulski”
n a p i s a ł Jutro na maturze z
biologii w jednym z zadań pojawi
się
Izabela
Łęcka
jako
najwredniejszy dla mężczyzny
pasożyt. Strona liczy liczy sobie…
prawie 77 ty- sięcy lajków!
Trochę głupio w ta- kiej sytuacji
zwyczajnie przyznać się, że się
nie wie, jak to z Wo-kulskim i
Izabelą było…
popisali. Warto jednak wiedzieć
też, co w wielu kręgach uważa
się za kiepskie. Czy jeśli czyjeś
opisy przypominają „drugie Nad
Niem-nem”, to raczej dobrze?
Niby po-wieść jest zaliczana do
klasyki, co więcej, jest to
powieść wyśmienita językowo, ale fabularnie bywa
już różnie. Niewiele scen było
wyśmiewanych przez krytyków
i czytelników tyle razy, co
kultowy już wręcz spacer
Justyny i Marty po łące, podczas
którego absolutnie nic się nie
dzieje,
Chałę też trzeba znać
Wszyscy wiemy – rządzący
w kwestii doboru lektur się nie
8
SPOŁECZEŃSTWO
istotne – znaczenie Jądra. Inną
powieścią o światowym znaczeniu jest choćby Zbrodnia
i kara, która mimo pokaźnych
rozmiarów wciąż jest czytana,
uwielbiana i rozpamiętywana
w wielu dyskusjach na całym
iecie. To już nie tylko dziedzictwo naszej kultury, ale
w ogóle kultury światowej.
To niezwykłe studia ludzkiej
psy- chologii, mroku ludzkiej
duszy, zjawisk, krótko mówiąc,
ponad- czasowych. A może
właśnie dzięki lekturom trafisz
na fanta-stycznego autora, o
którym nigdy nie słyszałeś? W
kanonie
lektur
autorstwa
Witkacego znajdują się tylko –
relatywnie – grzeczni Szewcy.
Zaciekawiony postacią uczeń
może natrafić na cudownie
rozpustne Pożegnanie jesieni czy
622 przypadki Bunga.
Sienkiewicz może i dostał Nobla,
ale nie bez powodu trwają dyskusje nad jego powieściami –
kipi w nich od powielanych stereotypów i szkodliwych, fałszywych klisz. A dlaczego szydzą
ze stylu Mickiewicza? Dlaczego
Granicę jedni uważają za tani
romans, a inni za wybitną
powieść psychologiczną? Nie
wiesz tego? Nie umiesz się
wypowiedzieć? Trzeba było czytać! Warto znać się na tym, co
jest uważane za kiepskie, żeby
się nie zbłaźnić podczas dyskusji.
„Sienkiewicz
może
i dostał Nobla, ale nie
bez powodu trwają
dyskusje nad jego
powieściami – kipi
w nich od powielanych stereotypów (...)”
„Żeromski
może najlżejszego pióra
nie miał, ale warto
wiedzieć, czym były
jego szklane domy (...)”
Lektury globalnie
Weźmy
choćby
takie Jądro
ciemności. Samo w sobie to nie
jest najbardziej porywająca lektura. Mocna, choć niełatwa do
przejścia. Zdecydowanie większe
prawdopodobieństwo jest, że
tra- fisz n a film, którego nie da
się
i nie wypada nie znać – to Czas
Apokalipsy. Chociaż Coppola
stworzył bardzo luźną adaptację
powieści, to tą ekranizacją
niejako podwyższył – i tak już
Jest źle i może nie być lepiej
Uczniowie nie pozostawiają
złudzeń – to przez system nie
chce im się czytać lektur. Do
lektur nastawieni są krytycznie,
ale nie dotyczy to samego faktu
czytania – raczej skostniałego
9
SPOŁECZEŃSTWO
kanonu i sposobu prowadzenia
zajęć. Jakub, uczeń technikum,
lubi czytać, ale uważa, że lektury
to rzecz przebrzmiała: – "U mnie
w klasie na trzydzieści sześć
osób jakieś pięć przeczytało
Lalkę. Ja
w ogóle uważam, że pomysł i selekcja lektur to bezsens. Lektury
nie idą z duchem czasu. Osobiście wydaje mi się, że trzeba
znaleźć jakiś substytut, jakąś
formę działającą na za-zasadzie
lektur, ale w nowo-czesnej,
bardziej przystępnej formie”.
Inny pomysł proponuje Paweł.
Swojej polonistce z liceum jest
wdzięczny głównie za to, że
zmuszała ich do czytania pozycji
spoza kanonu, takich jak Władcy
much lub Nowy wspaniały świat:
‒ „Uważam, że lektury powinno
się
zostawić
w
rękach
Książki wtedy byłyby ciekawsze,
na lekcjach prowadzone byłyby
dyskusje, a egzamin maturalny
mógłby sprawdzać umiejętność
czytania ze zrozumieniem”.
Czy warto czytać lektury? Każdy
po liceum na pewno odpowie
so-bie na to sam. Na pewno jest
w polskim kanonie lektur wiele
pozycji bezwartościowych, ale
też i perły. Perły, dla których
warto przebrnąć przez zalew
chały.
Lena Janeczko
10
SPOŁECZEŃSTWO
KTO WIELKIM
POETĄ BYŁ?
„Wielka poezja, będąc wielką i będąc poezją, nie może nie
zachwycać nas, a więc zachwyca”. Wszyscy doskonale znamy to
zdanie, prawda? Prawda…? Nieprawda? A no tak, zapomniałam.
Przecież to cytat
z Ferdydurke Witolda Gombrowicza, książki należącej do kanonu
lektur dla szkół ponadgimnazjalnych. A już mało kto je czyta,
praw-da?
„Kanon lektur jest przestarzały”,
„Lektury zniechęcają dzieci do
czytania” – te dwa zdania w różnej formie przetaczają się w prasie, telewizji i w Internecie.
Lu-dzie
postulują
zmianę
kanonu, wyrzucenie z niego dzieł
polskich wieszczy, a wstawienie
współ-czesnych powieści typu
science-fiction
i
fantasy.
Dlaczego? Żeby nie zabijać w
najmłodszych chęci do czytania,
żeby ta biedna młodzież nie
musiała męczyć się trudnym
s ł o w n i c t w e m C h ł o p ó w ani
zawiłymi wątkami ważącej tonę
Lalki. Jest tylko jeden prob- lem.
„Dziecko” poznaje lektury
podawane
w
przykładach
dopiero
w
szkole
ponadgimnazjalnej. Moim zdaniem, jeżeli do tej pory nie
połknęło bakcyla czytania, to już
tego nie zrobi. Szesnastolatek
ma już świadomość, czy lubi czy-
Lista lektur, którą dla młodzieży
ponadgimnazjalnej przygotowało
Ministerstwo
Edukacji
Narodowej jest imponująca, ale
oznakowa-nych gwiazdką tzn.
tych obo-wiązkowych jest tylko
sześć: Dziady cz. III, Pan Tadeusz,
Lalka,
Wesele, wybrane
opowiadanie Brunona Schulza,
F e r d y d u r k e . Przeczytałam
wszystkie i (uwaga, to może być
szokujące) nadal mam ochotę
czytać
książki,
po-nieważ
czytanie stało się moją pasją w
podstawówce i żadna słaba
lektura tego nie zmieniła.
„A
może nie chodzi
o same lektury, ale
o lekcje polskiego
w ogóle?”
Jednak, po co zawracać głowę
młodym, zajętym ludziom i kazać
11
SPOŁECZEŃSTWO
im czytać nudne powieści, które
przecież nic nie wnoszą do ich
życia. Czy aby na pewno? Przyjrzałam się komentarzom na blogu, umieszczonym pod wpisem
o wyrzuceniu Sienkiewicza z
lek-tur w liceum i technikum.
Jeden
z użytkowników pisał, że nieznajomość
utworów
wyżej
wymie-nionego
pisarza
powoduje, że młodzi ludzie nie
znają
kodów
kulturowych,
którymi posługują się osoby
należące do starszej generacji.
Wobec
tego
rozmowa
przypomina
konwersację
z
obco-krajowcem, który biegle
opano- wał język, ale jest
pozbawiony znajomości jego
kulturowego za-barwienia.
zgadzam się z tym stwierdzeniem. Przecież liceum (technikum) to nie studia, a język polski
jest przedmiotem obowiązkowym. Myślę, że gramatykę historyczną, jery i język prasłowiań
ski można zostawiać dla fanów
języka, którzy pójdą na polonistykę. Tak samo na matematyce nie uczymy się ekonometrii ani analizy rzeczywistej
i stosowanej, zostawiając to ścisłym umysłom wybierającym się
na politechnikę. Dodatkowo w
li- ceum (technikum) język
polski to głównie literatura,
dlatego nie
widzę potrzeby tworzenia na siłę
przedmiotu zajmującego się zagadnieniami gramatycznymi.
„Tylko że w praktyce
po przeczytaniu książki,
zanim zdążymy się nad
nią zastanowić, prawidłowa interpretacja
zostaje nam podyktowana do zeszytu”
A sposób omawiania lektur?
W teorii książki powinny zainspirować uczniów do dyskusji,
rozważania problemów zawartych w dziele, a jednocześnie
mają dać im podstawową wiedzę
na temat literatury różnych
epok oraz ich głównych prądów.
Tylko że w praktyce po
przeczytaniu
książki,
zanim
zdążymy się nad nią zastanowić,
prawidłowa
in-terpretacja
zostaje nam podyk-towana do
zeszytu.
Jest
ona
zwykle
wysnuta przez profeso- rów i
znawców, a więc musi być
poprawna. Nie ma miejsca na
głosy sprzeciwu, Gałkiewicz już
A może nie chodzi o same lektury, ale o lekcje polskiego
w ogóle? Kilka osób na naszej
Facebookowej
grupie
postulowa- ło rozbicie lekcji
języka polskiego
na gramatykę i literaturoznawstwo. Uczniowie umieliby się
12
SPOŁECZEŃSTWO
zachwyca!”. Czterdzieści pięć
mi-nut omawiania i fajrant. I tak
co-dziennie.
Kanonowi lektur dobrze by
zrobiło lekkie odświeżenie; może
wprowadzenie większej liczby
dzieł zagranicznych pisarzy (na
razie zahaczamy głównie o
Wiel-ką Brytanię i Rosję).
Powinien zmienić się też sposób
omawiania
tych
książek,
przydałoby się wię- cej miejsca
na wolne wnioski uczniów. Nie
można jednak wy-rzucać do
śmieci klasyków literatury, które
kształtowały
po-kolenia
Polaków, nawet jeśli młodzieży
się to nie spodoba.
„Kilka osób na naszej
Facebookowej grupie
postulowało rozbicie
lekcji języka polskiego na gramatykę
i literaturoznawstwo”
Przeczytałam w szkole prawie
wszystkie
lektury,
jedne
podobały mi się bardziej, inne
mniej. Po maturze wreszcie
mogę sięgnąć po moje ulubione
kryminały, a wiedzę z języka
polskiego
wy-korzystam
do
rozwiązywania krzyżówek.
Agnieszka Nowak
13
SPOŁECZEŃSTWO
KSIĄŻKA, KTÓRA POWINNA BYĆ
LEKTURĄ
O gustach się nie dyskutuje... ale faktem jest, że uczniowie nie
przepadają za pozycjami znajdującymi się na szkolnej liście lektur.
My, redakcja Outro, chcieliśmy stworzyć spis książek, jakie
przeczytalibyście z własnej woli, a nie z obowiązku szkolnego.
Zamieściliśmy w sieci ankietę, dzięki której poznaliśmy wasze
opinie na temat lektur. Co teraz wiemy?
Z udzielonych odpowiedzi wynika, że najlepiej pamiętamy książki, które polubiliśmy na przykład
ze względu na treść, profile bohaterów lub styl pisania. Jednak
z tych samych powodów inne
dzieła już nam się nie podobają.
Utwierdziliście nas w przekonaniu, że najtrudniej jest zmierzyć
się z wielowątkowymi, długimi
historiami, opisanymi archaicznym językiem.
Najbardziej
narzekamy
na
utwory
Sienkiewicza,
zachwycamy się Lalką Prusa, a
co tak naprawdę chcemy czytać
w szkołach? Oto niektóre z
waszych propozycji książek,
które powinny znaleźć się na
liście lektur.
1. Harry Potter, J.K. Rowling Ta
książka jest popularna od ponad
dekady, co świadczy o jej ponadczasowości. Opisano w niej
naj-ważniejsze
życiowe
14
SPOŁECZEŃSTWO
przyjaźń, miłość, odwagę, chęć
czynienia dobra i walkę ze złem.
Młodzież potrzebuje wzorców,
a w tym przypadku, choć postaci
nie mają najdoskonalej nakreślonych portretów psychologicznych, można znaleźć wiele
odpo-wiedzi na to, jak warto
postę-pować. Mam do Pottera
ogromny sentyment, ponieważ
dorastał ze mną, i myślę, że jeśli
ktoś prze-czyta (nawet ze
względu na szkołę) pierwszą
część, to potem znajdzie ochotę
na kolejne. — Ilona, 22 lata
2. Atlas Chmur, David Mitchell
Zawiera w sobie mieszankę stylistyczną,
którą
powinna
cechować się każda powieść.
Jednocześnie wiele perspektyw
różnych histo-rii ułatwiłoby
uczniom zapozna-nie się z formą
budowania historii w powieści. —
Jakub, 19 lat
3.
Trzej
muszkieterowie,
Aleksan-der Dumas
Jest to świetna, trzymająca w
na-pięciu
książka.
Po
jej
przeczyta-niu uczeń mógłby się
zaintereso-wać
starszymi
książkami
przygo-dowymi.
Według mnie w szkole powinno
się
również
zachęcać
do
czytania, a gdy każe się czytać
tylko książki o cierpiących Polakach napisanych do tego mało
zrozumiałym językiem, to łatwo
się zrazić i stwierdzić, że
czytanie tylko zniechęca do
4. Madame, Antoni Libera
Ta książka gdzieś się plącze w lekturach, ale powinna być bezsprzecznie obowiązkowa. Raz: bo
ukazuje realia PRL-u. Dwa: jest
napisana pięknym językiem.
Trzy:
15
SPOŁECZEŃSTWO
opisuje rzeczy bardzo blisko nas
- to, co spotykało naszych dziadków i rodziców, czyli represje
i pierwsza miłość, czyli to, co
spotyka nas. —
Lena, 20 lat
ranem, więc trzeba cieszyć się
życiem takim, jakie mamy. —
Monika, 21 lat
6. Pan Pip, Lloyd Jones
Książka łączy wielkie dzieło Dickensa przeplatając jej fabułę ze
współczesnym światem, który
trawi wojna. To lektura, która
za-razem
pozwala
musnąć
klasyki, jak i nauczyć czegoś
poprzez silne oddziaływanie na
współcze-snego czytelnika. —
Anastazja, 22 lata
5. Gwiazd naszych wina, John
Green
Piękna i wzruszająca historia
dwojga nastolatków. Opowieść
o cierpieniu w chorobie, miłości
i przyjaźni na wieki. Po przeczytaniu nachodzi nas refleksja, że
nieważne co złego spotyka nas
w życiu, dzięki przyjaciołom
i ukochanej osobie możemy
wieść normalne życie, a nawet
śmiać się z tego, co nas spotkało.
Wszy-stko dlatego, że nie wiemy
co bę-dzie jutro i czy obudzimy
16
się nad
SPOŁECZEŃSTWO
7. Kwas siarkowy, Amelie Nothomb
Niesamowicie
poruszający
sposób
przedstawienia koszmaru, jakim
były obozy koncentracyjne, w
ze-stawieniu z zagrożeniami
współ-czesności
w
postaci
władzy, jaką mają media i ich
ogłupiającego
i odczłowieczającego wpływu na
bezmyślnych odbiorców. —
8. Mistrz, Andy Andrews
To nie tylko wciągająca powieść,
ale także poradnik pomagający
spojrzeć na swoje życie z innej
perspektywy i dostrzec szczegóły, które wpływają na każdy
czyn.
Książka
napawa
optymizmem, dodaje sił oraz
skłania do re-fleksji, przez
co może pomóc
w
kształtowaniu
charakteru
mło-dych ludzi. — Agnieszka, 21
9 i 10. Pod mocnym aniołem,
Hera moja miłość
P r o b l e m alkoholizmu, mocny
przekaz, literatura współczesna,
ciekawie napisana, książka nie
jest opasłym tomem. Druga pozycja
to
szybka
lektura
dotycząca poważnego problemu
narkotyków, która może dotrzeć
do
młodych
ludzi
przez
zaszokowanie. —
To jedynie część listy prezentującej książki o różnorodnej tematyce oraz epoce, w której powstały. Z waszych odpowiedzi
wynika, że równie chętnie przeczytalibyście współczesną sagę
Millenium Stiega Larssona, jak
i Annę Kareninę napisaną przez
Lwa Tołstoja w dziewiętnastym
wieku. Podaliście ciekawe tytułu,
które
warto
poznać,
by
odsapnąć od książek czytanych
jako prace domowe.
Justyna Wróblewska
17
SPOŁECZEŃSTWO
ADAPTACJE FILMOWE LEKTUR
SZKOLNYCH — POMAGAJĄ CZY SZKODZĄ?
„Obejrzyj film, po co masz siedzieć nad książkąˮ — tego typu zdania
coraz częściej wypowiada młodzież, która musi zmierzyć się z poznaniem kolejnej pozycji ze szkolnej listy lektur. Wybiegając naprzeciw lenistwu młodych ludzi, reżyserzy często tworzą adaptacje
dzieł znanych twórców. Komu udało się zobrazować historię przedstawioną w książce, a kto poległ wykonując to zadanie?
Wierną ekranizację powieści
Nad
Niemnem
stworzył
Zbigniew
Ku-źmiński.
Wyreżyserowany przez niego w
1986 roku film bardzo dobrze
odzwierciedla
motywy
przedstawione w utworze Elizy
Orzeszkowej. W adaptacji przestrzegana jest ciągłość zdarzeń
uwzględniająca wszystkie wątki
oraz zachowania bohaterów,
któ-rzy w niemal niczym nie
odbie-gają
od
swych
kreacji
stworzonych
przez
autorkę. Co prawda, nie-które
trochę różnią się od sytuacji opisanych w książce, lecz nie zmieniają one kontekstu ani wymowy
danego wydarzenia. Są to
jedynie
drobne
szczegóły
dotyczące np. wyglądu miejsca.
Sukcesem Kuź-mińskiego jest
zachowanie
bardzo ważnego dla autorki motywu
związanego
z
polską
przeszłością, który cały czas
przewija się w tej ekranizacji.
Istotne jest także od-danie
statycznego
charakteru
powieści dopełnionego odpowiednio
18
SPOŁECZEŃSTWO
nie tego filmu to dobra
alternaty-wa
dla
poznania
historii przed-stawionej w Nad
Niemnem, która nie należy do
najchętniej
wybie-ranych
pozycji. „Próbowałam przeczytać
tę książkę, ale znie-chęciły mnie
długie i nudne opisy krajobrazu.
Jednak obejrzałam film i znałam
odpowiedzi na wszystkie pytania
zadane
przez
nauczycielkę
podczas omawiania tej lektury przyznaje
Ania,
uczennica
liceum.
„Adaptacje filmowe
szkolnych lektur
powinno oglądać się
z przymrużeniem oka.”
Takiej wiedzy nie można uzyskać
oglądając Kamienie na szaniec
wyreżyserowane przez Roberta
Glińskiego w 2014 roku. W swobodnej adaptacji dzieła Aleksandra Kamińskiego zachowano
głó-wne wątki, ale oprócz nich
po-jawiają się też sceny, których
nie ma w papierowej wersji
utworu.
Uwspółcześnienie
bohaterów i zaprezentowanie
ich
jako
zbun-towanych
młodych ludzi było ce-lowym
działaniem reżysera, który skupił
się na przedstawieniu wąt-ku
przyjaźni i braterstwa, zamiast
wiernego odtworzenia całej historii. Film jest ciekawy, lecz nie
powinna go oglądać osoba, która
powieść Kamińskiego. Widząc
dzieło Glińskiego pozna mało istotne w książce, prywatne życie
bohaterów oraz ich rozterki
i wątpliwości moralne dotyczące
zabijania, a także inną wersję
śmierci Zośki.
Mniejsze lub większe zmiany to
nieodłączne elementy adaptacji
filmowych. Zazwyczaj reżyserzy
przekształcają mniej istotne
frag-menty treści, lecz wiernie
trzy-mają się jej głównego
motywu. Taka swoboda sprawia,
że nie-które książki, znajdujące
się na li-ście szkolnych lektur,
posiadają więcej niż jedną
zobrazowaną
przeróbkę.
Przykładem jest dra-
19
SPOŁECZEŃSTWO
mat Romeo i Julia Williama Szekspira, który możemy zobaczyć
między innymi w wiernej ekranizacji Franco Zeffirellego z 1968
roku lub adaptacji, Baza Luhrmanna z 1996 roku, porównującej
kłó
tnię rodzin do wojny gangów.
Różnorodne produkcje pokazują
uniwersalność historii zawartej
w książce napisanej kilkadziesiąt
lat temu i uświadamiają, że jest
ona cały czas aktualna.
„Sukcesem
Kuźmińskiego jest
zachowanie bardzo
ważnego dla autorki
motywu związanego
z polską przeszłością
który cały czas przewija
się w tej ekranizacji.”
Adaptacje filmowe szkolnych
lek-tur powinno oglądać się z
przy-mrużeniem oka. Niekiedy
są one wiernymi ekranizacjami
książek, lecz znacznie częściej
zawierają
drobne
haczyki,
których nie wy-łapiemy bez
wcześniejszego
przeczytania
historii. Musimy być czujni, by
poznać prawdziwą treść, a nie
wersję prezentującą osobistą
wizję reżysera.
Justyna Wróblewska
20
SPOŁECZEŃSWTO
MY – LUDZIE, KTÓRZY SIĘ BOJĄ
Artykuł Jana Błońskiego Ludzie, którzy idą to ważny głos w sprawie
imigranckiej. Porusza sporo istotnych kwestii, podaje ważne przykłady, ale zapomina o głosie tych, którzy są przeciwko albo
niepewni. Nie mówię o głosie hołoty, która domaga się ponownego
uruchomie-nia Auschwitz. Mówię o głosie ludzi mających
wątpliwości. Takich jak ja.
Z jedną kwestią poruszoną w artykule Jana na pewno się zgodzę
– kryzys imigrancki ujawnił nieskończone pokłady chamstwa,
nienawiści i bezduszności. Internet zalała fala wpisów nawołujących do palenia, wbijania na pal
i rozstrzeliwania muzułmanów.
Tych ludzi nie ma co próbować
rozumieć. Ale w dyskusjach na
temat uchodźców często pomija
się ludzi, którzy chcą kulturalnego dialogu – a takich osób jest
wiele.
Przede
wszystkim
redaktor
Błoński w swoim artykule
wybiela
uchodźców.
Pomija
wszelkie sy-tuacje, które rodzą
strach
w
Eu-ropejczykach.
Imigranci w jego artykule moim
zdaniem
są
ludźmi
doświadczonymi głęboką krzywdą, przerażonymi, zagubionymi,
szukającymi
schronienia
za
wsze-lką cenę. Niewątpliwie,
jest tak w wielu przypadkach, ale
czy Jan Błoński widział, co się
działo na wyspie Lesbos? Czy
słuchał świa-dectwa przerażonej
Greczynki, która opowiadała, jak
21
SPOŁECZEŃSTWO
uchodźcy wdzierali się do
miesz-kań,
napadali
na
mieszkańców,
powodowali
zamieszki,
uniemoż-liwiali
normalne funkcjonowanie? Inną
sytuacją może być zaatakowanie autokaru na granicy
Włoch i Austrii. Oto fragment
relacji świadka zamieszczony
m.in. na portalu kresy.pl: Przy
całej soli-darności z ludźmi
znajdującymi się w ciężkiej
sytuacji
życiowej
muszę
powiedzieć, że to co wi-działem
budzi grozę... Ta potężna masa
ludzi – przepraszam, że to
napiszę – ale to absolutna dzicz...
Wulgaryzmy, rzucanie butelkami,
głośne okrzyki „Chcemy do Niemiec!” – (…) Widziałem jak otoczyli samochód starszej Włoszki,
wyciągnęli ją za włosy z samochodu i chcieli tym samochodem
odjechać. Autokar, w którym się
huśtać. Rzucano w nas gównem,
walili w drzwi, żeby je kierowca
otworzył, pluli na szybę... (…) Autokar jest zmasakrowany, pomazany fekaliami, porysowany, wybite szyby. Tacy są właśnie ci „ludzie (…), którzy pragną w pokoju
rozwijać się, kochać, pracować –
po prostu żyć.
Uchodźcy są biedni, a my, Europejczycy, na domiar wszystkiego
jesteśmy jeszcze pozbawieni
em-patii wobec nich. Błoński
poświę-cił stosunkowo długi
fragment na przedstawienie
czytelnikom
tego,
jak
nie
potrafimy zrozumieć sytu-acji
imigrantów, siedząc tu, w Europie, w ciepłym domu pod dostatkiem wszystkiego. Jasne, że
nie. Ale jeśli wytężę wyobraźnię
i spróbuję zobaczyć siebie uciekającą z kraju pełnego świstu
22
SPOŁECZEŃSTWO
to jestem pewna, że przyjęłabym
z pocałowaniem ręki każde miejsce, gdzie nie muszę bać się
o swój byt oraz życie swoje i bliskich. Jak reagują imigranci? Oni
nie przyjmują każdego kraju,
o nie. Oni nie chcą się zatrzymywać w Polsce czy Węgrzech, oni
pragną tylko Niemiec. Dlaczego?
To proste – zasiłki. Węgrzy, ci
straszni Węgrzy z jeszcze
strasz-niejszym Orbánem na
czele zao-ferowali uchodźcom
jedzenie, pi-cie, ubrania. Wiele
kanapek było
wyrzuconych,
wielu ubraniami wycierało buty.
Jeśli Jan Błoński korzystał z
takich źródeł jak Krytyka Polityczna – portalu, jak
łatwo zauważyć po felietonach,
skandalicznie
nieszanującego
osób o odmiennych opiniach, nic
dziwnego, że nie trafił na tego
typu informacje. Jeżeli ktoś
szuka schronienia za wszelką
cenę, to nie cuduje. Przy tej
okazji poru-szę kwestię pobytu
Polaków w Iranie, o której
wspomniano również w artykule.
Przede wszy-stkim Polacy nie
reagowali agre-sją w stosunku
do kraju, który ich przyjął. A po
drugie – w Iranie przebywali
głównie kobiety, dzie-ci i
mężczyźni niezdolni do służ-by.
Obecnie mamy do czynienia
przede
wszystkim
z mężczyz-nami w sile wieku
23
SPOŁECZEŃSTWO
portu ONZ stanowią oni aż 75%
uchodźców). Przestańmy się łudzić, że pragną tylko uciec przed
wojną. Przyjechali też po zarobek w czasie wojny. Polscy mężczyźni walczyli o ojczyznę. Nie
podoba mi się też określenie, że
przygotowaliśmy dla nich „mury,
zasieki, druty kolczaste, karabiny
wycelowane w nich”. To jest
poważne przekłamanie. Unia nie
przywitała imigrantów żadnymi
karabinami tylko gigantycznymi
zasiłkami. Mur budują jedynie
Węgry dlatego, że na jednej szali
jest życie uchodźców, a na drugiej bezpieczeństwo (i również
poziom życia) swoich obywateli. Orbán pokazał, w przeciwieństwie do innych przywódców, że
na tym drugim zależy mu bardziej.
W Ludziach, którzy idą nie pojawiła się też kwestia tego, za co
owi ludzie będą żyć. W mediach
słychać tajemnicze opinie o
środ-kach z Unii, ale nie jest ona
ro-giem obfitości i kiedyś te
pienią-dze
się
skończą.
I
naprawdę wszyscy sądzą, że ci
ludzie kultu-ralnie rozejdą się do
swoich kra-jów jakby nigdy nic,
kiedy sytu-acja się uspokoi? Nie.
Będziemy mieli na głowie
problem, nawet jeśli już nie
zasiłków to multikul-turalizmu.
Mówiąc wprost – boję się
społeczeństwa
wielokulturowego. Boję się, bo widzę, że to
wychodzi,
nie działa. Mimo
szczerych chęci Europejczyków,
osoby pochodzące z krajów innych kultur nie potrafiły się
zasy-milować
–
wystarczy
spojrzeć
na
podany
niżej
przykład Turków w Niemczech
czy inny: muzułma-nów w
Szwecji.
Porażkę
polityki
multikulturalizmu przyznała nawet sama Angela Merkel i to już
pięć lat temu. Pesymistycznie
o Europie wypowiedział się
Noah Klieger, były więzień
Auschwitz, który zdawał relację
z
wielu
pro-cesów
nazistowskich:
Czy
to
z niewinności, czy z głupoty, Europejczycy samodzielnie wprowadzają fundamentalne zmiany
24
SPOŁECZEŃSTWO
w
najbliższych
latach
doprowadzi
do
całkowitego
zniknięcia trady-cji, kultury i
postępu w tych kra-jach. Innymi
słowy
w
nie
tak
odległej przyszłości będziemy świad
końca
„klasycznej
Europy”
i ustanowienia islamskiej władzy
na całym kontynencie. (…)Tak
samo, jak Niemcom nie udało się
z setkami tysięcy tureckich emigrantów zarobkowych – póki co
za-chowali swój język, zwyczaje
(ró-wnież
prawo
zemsty
i
„zbrodnie honorowe” ). Oni nawet
nie cho-dzą do państwowych
sądów np. w sprawie morderstw,
tylko prefe-rują swoje tradycyjne
sądy. To się na pewno nie zmieni,
zwłaszcza w
których oni chcą przyjąć teraz.
Nie wspominając o Francji czy
Szwecji,
które są nawet mniej przygotowane. Sam Klieger przyznał, że ta
diagnoza brzmi dość apokaliptycznie, ale myślę, że nie można
jej tak po prostu zignorować.
Zgadzam się, że w mediach podkręcana jest panika i konfliktuje
się ludzi po to, by uzyskać jak
najwięcej kliknięć pod danym nagłówkiem. Ale potrzebne jest
nam też zrozumienie, że mamy
się czego bać. I zrozumienie, że
poli-tyk, który dba o dobro
przede
wszystkim
swoich
obywateli,
nie
może
być
nazywany faszystą.
25
KULTURA
POLACY NIE GĘSI
I SWÓJ FANDUBBING
MAJĄ #1
Chociaż zjawisko fandubbingu dotychczas występowało głównie
u zagranicznych sąsiadów, od paru lat polscy youtuberzy mogą
poch-walić się okazałą kolekcją amatorskich produkcji. Jako
wielbicielka rozwoju własnego w jakimkolwiek zakresie
przyjrzałam się ro-dzimym przejawom fandubbingu.
Dubbing w Polsce i jego
amatorski odpowiednik
Dubbingowanie jest procesem,
który
zakłada
usunięcie
oryginal-nej ścieżki dialogowej i
zastąpie-nie jej wersją w innym
języku. W Polsce takim zabiegom
podda-je się głównie filmy
animowane
lub
familijne,
podczas gdy te skierowane dla
starszego widza opatrzone są w
napisy lub lekto-ra. Chociaż
dubbingowanie staje się coraz
popularniejsze, pewne obszary
kinematografii dalej trak-towane
są po macoszemu. Sierot-kami,
które nie zasłużyły sobie na taki
rodzaj miłości, są między innymi
serie anime. Wielbicieli gatunku
możemy podzielić na dwie
grupy.
Pierwsza
grupa
to
uczestnicy parady Leave seiyuu
alone! (seiyuu – japońskie określenie dla osoby podkładającej
głos do filmów anime) , którzy
dubbingowania
Naruto
utożsamili
z
największym
koszmarem. Ich przeciwnikami
są osoby sprag-nione takich
zabiegów
i
niecier-pliwie
czekające na wielki prze-łom w
studiach dubbingowych. Nic
takiego się nie zapowiada, a że
Polacy nie gęsi, to i swój fandubbing mają. Fandubbing z
zało-żenie
jest
amatorski,
zajmują się nim fani tworzący dla
innych
fa-nów
i
jedynym
„dochodem”, jaki osiągają, jest
fala pochwał lub nienawiści.
Przejawy
działalności
fandubbingowej można podzielić
na scenki lub fragmenty filmu
z krajowymi dialogami oraz
covery zagranicznych piosenek, w których oryginalny tekst zastępuje
jego polski odpowiednik. Niektórzy twórcy radzą sobie z tym lepiej,
inni
gorzej.
Czasami
26
KULTURA
my się z projektami zasługującymi na przymiotnik „profesjonalne”. Trzeba jednak przyznać, że
zainteresowanie tego typu działalnością jest bardzo duże i
rośnie z dnia na dzień. Dowodzi
tego fakt powstawania grup
fandub-bingowych
zrzeszających ludzi o różnych
talentach, którzy łą-cząc siły,
zapewniają widzom ro-zrywkę.
Chcąc poznać działanie grup
fandubbingowych, musiałam wykorzystać swoje umiejętności
walki, przebić się przez ochronę,
a następnie przyjmując kamuflaż
cnotliwej dziewicy, zmusić wilki
do
spowiedzi.
Właściwie
chciałam
tak
zrobić,
ale
przedstawiciele
grup
odpowiedzieli grzecznie na emaile i całą moją szpiegowską
misję szlag trafił. Udało mi się
skontaktować z Insomnia Dubbing Project i NanoKarrin, czyli
dwoma najpopularniejszymi grupami funkcjonującymi w polskiej
społeczności internetowej.
Insomnia Dubbing Project
Informacje o fandubbingu postarają się przekazać przedstawiciele Insomnia Dubbing Project,
czyli Poluss – scenarzysta, tekściarz oraz korektor, Grydzia –
montażystka i reżyserka, Nicol –
aktorka i wokalistka, Lordthevil
oraz Menthor będący aktorami
(udzielający się również w NanoKarrin). Przeglądając filmiki
grupy, zauważyłam, że wychodzące spod ich ręki przeróbki
scenek
są
bardzo
dobre
jakościowo, acz-kolwiek ubogie
w liczebność.
– Wiele osób uważa, że –
parafra-zując tytuł pewnego
27
KULTURA
my
sobie
scenkę/piosenkę”
i wszystko idzie jak z płatka. Niestety, prawie nigdy nie wygląda
to tak różowo i gładko, jak może
się wydawać. W momencie powstania pomysłu trzeba mierzyć
si-ły na zamiary: czy mamy
scena-rzystę,
czy
ścieżka
dźwiękowa jest dostępna, czy
znajdziemy odpowiednie głosy, a
jeśli nie, czy mamy inne źródła,
czy aktorzy mają czas? Trzeba
już na począt-ku postawić sobie
wiele pytań, w przeciwnym razie
projekt czę-sto skazany jest na
porażkę. Oso-biście pracuję nad
projektem mu-sicalu trwającego
czterdzieści minut, a projekt
zaczyna trwać trzeci rok. Nigdy
nie sądziłam, że tyle zajmuje
ogarnięcie
tych
wszystkich
detali, które zawsze gdzieś
wyskoczą. Ale tak długo jak jest
chęć,
nawet
takie
niedogodności nie zabierają zapału –
opisuje Grydzia. Jak możecie
zau-ważyć, proces powstawania
sce-nek potrzeba bardzo wielu
rąk do pracy. Chociaż niektórzy
człon-kowie posiadają więcej niż
jedną
umiejętność,
to
ich
specjalizacje
stanowią
podstawową
strukturę
organizacyjną. – Jesteśmy podzieleni, głównie ze względu na
umiejętności,
na
aktorów,
wokalistów, montażystów, scenarzystów
i tak dalej, chociaż często jedna
osoba pełni kilka z tych ról. Za-
zawsze
czuć
opiekuńcze
spojrze-nie administratorów (i
naganę, gdy komuś się coś
wymsknie). Generalnie działamy
na zasadzie raczej partnerskiej
aniżeli
pozio-mów
wtajemniczenia – dopowia-da
Grydzia. – Traktujemy nasze
hobby przede wszystkim jako
za-bawę, nikogo do niczego nie
zmuszamy, choć czasem trzeba
poganiać, gdy ktoś zalega z nagraniami. Jest grupa osób pełniących funkcję administratorów,
którzy starają się koordynować
grupę, zarządzają fanpage’em na
Facebooku, kanałem na Youtube’ie. Jako jeden z administratorów chętniej rozdawałbym cukierki niż dawał nagany – dodaje
Poluss. Po tak słodkiej zachęcie
warto
zainteresować
się
członko-stwem w grupie. Jednak
biorąc pod uwagę popularność,
jaką cie-szy się Insomnia, trudno
nie sku-pić się na wspomnianym
elemen-cie zabawy. Czy przy tak
dużym
poziomie
zainteresowania pracą grupy
dalej
liczy
się
wyłącznie
przyjemne spędzanie czasu? Czy
może zaczęła się popularna
wśród większości „znaczących”
youtuberów
walka
o
subskrypcje? – Robimy to przede
wszystkim dla zabawy oraz dla
rozwoju wła-snych umiejętności,
aczkolwiek
miło,
gdy
efekty naszej pracy do-cierają do
jak
najszerszego
grona
28
KULTURA
Dubbing to jest zabawa. Oczywiście są duże projekty, które
chce-my wystawić na miarę
amators-kich
możliwości
i
trzeba poświę-cić swój czas.
Myślę, że tak jest przy każdym
hobby: czy to jest rysowanie,
granie w gry, łowienie ryb, sesja
RPG – dodaje aktor, Lo-rdthevil.
–
Muszę
zgodzić
się
z przedmówcą. Jeśli chcemy rozwijać nasze zainteresowania
i stawać się coraz lepsi, konieczne jest poświęcenie temu wielu
wolnych chwil (a moglibyśmy
przecież byczyć się na kanapie),
potu, krwi i innych płynów ustrojowych.
Odnosząc się do zdobywanych
w toku współpracy z grupą
umie-jętności i wkładanego w
pracę wysiłku, zapewne pojawiła
się myśl: „A może by zacząć na
zarabiać?”. – Ja dążę do tego, żeby moje projekty mogły mieć
jakiś potencjał w przyszłości. Nie
chcę być w centrum uwagi, ale
fajnie by było zarabiać na tym,
co lu-bisz, ponieważ możesz
wtedy po-święcać na to więcej
czasu
–
przyznaje Lordthevil. Chociaż wielu członków Insomnia Dubbing
Project dopiero gdyba o przyszłości w branży dubbingowej,
kilka osób miało już możliwość
zaist-nienia
w
bardziej
profesjonalnym środowisku. –
Praca w grupie ot-worzyła mi
drzwi do kariery w dubbingu.
Współpracuję
z
gda-ńskim
studiem Tercja, które pro-dukuje
polskie wersje językowe bajek i
seriali z kanału CBeebies. Na
koncie mam trzy role: Tilly w
Tilly i Przyjaciołach, Pączusia
29
KULTURA
oraz Rikki w H2O Mermaid Adventures – opowiada Nicol.
Podo-bną szansę miała Grydzia:
– Mia-łam przyjemność zarówno
nagrać profesjonalne demo w
studio du-bbingowym, jak i
wziąć udział w kilku castingach.
Na swoim koncie mam rolę w
grze Indie na konsole nowej
generacji, wiele reklam, ba,
zdarzyła
się
nawet
automatyczna sekretarka pewnej
usługi na telefony.
NanoKarrin
Na podstawie powyższych relacji
można opisać członka grupy
fan-dubbingowej jako osobę,
która
świetnie
bawi
się,
współpracując z innymi, a nie
oszukujmy
się
–
ciągle
towarzyszy mu ta idyllicz-na
wizja kariery zawodowej. Mała
iskierka
zwana
marzeniem
skute-cznie
motywuje
do
rozwijania
się,
a
pomoc bardziej doświadczonych
kolegów ze świata fandubbingowego jest solidnym pchnięciem
do przodu. Dużo pozytywnej
energii i wysoki poziom projektów, jakiego dopatruję się w
dzie-łach zarówno Insomnia
Dubbing Project, jak i grupy
NanoKarrin z pewnością działa
jak wabik na odbiorców, szybko
zmieniając ich z widzów w
rekrutów.
–
Popular-ność
fandubbingu wynika z faktu, że
30
KULTURA
liwość po prostu złapać za
mikro-fon i coś nagrać. I tak
naprawdę
to
są
początki
każdego z nas. Nie jest to nie
wiadomo jaka sztuka. Wystarczy
chęć do działania i proszę,
powstaje
własny
autor-ski
dubbing – zachęca Nanoha,
administratorka i założycielka
NanoKarrin. Na kanale również
tej grupy scenek jest znacznie
mniej niż coverów piosenek. –
Scenki pojawiają się rzadko, ponieważ
wymagają
zaangażowania
dużej
liczby
osób. W grupie ma-my mnóstwo
projektów, nad któ-rymi trwa
praca, ale ze względu na fakt, iż
wszystko dzieje się, kiedy każdy
z nas ma wolną chwilę, to idzie
to dość wolno. Robiąc scenki,
odcinki czy filmy, zaczynamy od
wybrania
obsady,
przeprowadzamy casting albo
re-żyser sam decyduje, kogo
w jakiej roli obsadzi. Następnie
chem ust postaci, scenariusz łącznie z uwagami przekazać do
aktorów, którzy się nagrywają,
potem robią poprawki albo
nawet milion poprawek. Kiedy
mamy
piękną
paczuszkę
z kwestiami, przekazuje się ją do
dźwiękowca, który w tym czasie
zrobił ścieżkę dźwiękową, czyli
dopasował mu-zykę z odgłosami
tła do tego, co dzieje się na
ekranie. Kiedy nasz dzielny i
cierpliwy dźwiękowiec zakończy
swoją pracę, zapisuje projekt i
przekazuje go do reży-sera do
oceny.
Mogą
oczywiście
być poprawki, więc jeszcze co
nieco trzeba będzie zmienić, nawet może być tak, że aktorzy będą musieli się jeszcze raz nagrywać – i tak to się kręci, aż powstanie piękny projekt. Jak widać,
czynności do wykonania troszkę
jest i dlatego może to naprawdę
długo trwać – opowiada Nanoha.
Proces produkcji kilkuminutowej
31
scenki jest dość obfitujący w
zada-nia, a każda czynność jest
nadzo-rowana przez jej reżysera.
Nie tyl-ko to łączy obie grupy.
Członkowie NanoKarrin również
trzymają się koncepcji pracy dla
zabawy. Cała działalność jest
wyłącznie hobby, jednak tekściarz
i reżyser NanoKa-rrin, Pchełka,
bardzo
ciekawie
opi-suje
zależność między pogonią za
obejrzeniami i subskrypcjami
a faktycznym poczuciem zabawy:
– Dla jednych tworzenie dubbingów jest zabawą samą w sobie,
a dla innych zabawą będzie tworzenie dubbingów, których jakość
mogą mierzyć w ilości łapek w
gó-rę. W grupie te dwie wartości
– rywalizacja i zabieganie o
względy
widzów
oraz
doskonalenie
włas-nego
warsztatu – zbiegają się ze sobą,
dając tym samym możliwość
każdemu członkowi na wybranie
sobie takich ich proporcji, które
mu odpowiadają. Duże grupy
rzadko kiedy bywają jednolite,
dla-tego też oferują tak wiele
całej
rzeszy
osób.
Jednak
niezależnie od kierunku, który
obierze sobie członek grupy,
jedno jest pewne: skoro dana
osoba
nadal
pozostaje
częścią tak sformalizowanego tworu, jakim jest grupa dubbingowa,
to znaczy, że czerpie z tego
satys-fakcję i motywację do
dalszego ro-zwoju. Różnorodność
grupy, zwła-szcza w zakresie
nie zdolnych w korzystaniu z
cier-pliwych
lekcji
starszych
stażem kolegów, zaś obecność
świeżej
krwi
sprawia,
że
społeczność cały czas działa i
odkrywa nowe hory-zonty.
Chętni do rekrutacji, marsz!
Patrząc na działalność Insomnia
Dubbing Project i NanoKarrin, widzę
grupę
ludzi,
którzy
zaczynając od zera, poświęcali
każdą
wolną
chwilę
na
doskonalenie się, aby wydać
krótki projekt. Dodatkowo ich
pasja i zaangażowanie są tak
duże, że przyciągają do siebie tłumy. Jeśli jesteś jedną z osób,
które, patrząc na działania
fandubbingo-we,
marzą
o
dołączeniu do środo-wiska, ale
brakuje ci wiary we wła-sne siły,
w głowie gromadzi się więcej
„przeciw” niż „za”, bohate-rowie
artykułu mają dla ciebie kil-ka
ciepłych słów:
Lordthevil (Insomnia DP): Spróbuj
i nie bój się krytyki! Człowiek uczy
się na błędach i dochodzi do perfekcjonizmu przez ciężką pracę,
zdeterminowanie
i
wiarę,
że zrobi-łeś arcydzieło. Pozwól,
żeby
ma-rzenia
były
na
wyciągniecie ręki :).
Grydzia (Insomnia DP): Cóż, moi
sąsiedzi
prawdopodobnie
momen-tami uznawali mnie za
obłąkaną, słysząc moje domowe
sesje nagra-niowe. Wierzcie mi –
warto!
KULTURA
Od tamtej pory stopniowo się
rozwijałem,
poznawałem
nowych ludzi. Obecnie Insomnia
jest dla mnie jak rodzina. Są
chwile dobre i złe, ale zawsze
miło jest tutaj wrócić.
Nanoha (NanoKarrin) Jeśli masz
marzenie: don’t quit, do it! Nie
odkładaj nic na jutro, bierz się do
pracy już dzisiaj!
Pchełka (NanoKarrin): Czy to dla
zabawy, czy dla rozwoju własnych
umiejętności,
współpracuj-cie z innymi, bo
więcej
możecie
na tym zyskać, niż stracić! W grupie bardzo chętnie dzielimy się
doświadczeniem, reżyserzy pracują z aktorami indywidualnie,
a tekściarzy szkolimy właściwie
od podstaw.
Ze swojej strony dodam, że jeżeli
uważasz się za zagubionego
brata członków którejś z grup,
napisz do nich w celu rekrutacji.
„Ojco-wie założyciele” Insomnii i
Nano-Karrin będą dla ciebie
przewod-nikami w wybranej
specjalizacji.
Rekrutacja
do
NanoKarrin odby-wa się przez
odpowiednią zakład-kę na ich
stronie
internetowej
(http://www.nanokarrin.pl),
Insomnia zaś czeka na waszą
wiadomość za pośrednictwem
Facebooka
(https://www.facebook.com/ins
omniadub).
Jeśli przynależność do grupy nie
samodzielnie, załóż własny kanał.
O
odczuciach
solowych
youtube-rów
poczytacie
za
tydzień, w ko-lejnej części
artykułu.
Natalia Wopińska
33
KULTURA
NA TROPIE SKANDALU
Włączam wyszukiwarkę, w białym okienku wpisuję pożądane
nazwi-sko, przełączając na grafikę. Ukazuje się przede mną
fotografia mę-żczyzny w średnim wieku o niezwykle zamyślonej
twarzy. Jego czoło niemal w całości pokryte jest rozciągłymi
fałdkami. Zaciśnięte usta układają się w solidną kreskę, nie
wyrażając
przy
tym
zbyt
wielu
emocji. Lekko uniesiona brew i świdrujący, skupiony na jednym punkcie wzrok. Całość portretu dopełniają bujne ciemne loki lekko
opa-dające na czoło. Oto wizerunek jednego z największych
skandalistów literackich i prowokatorów XX wieku, autora m.in.
uznanego Malo-wanego ptaka.
Jerzy Kosiński to człowiek
legen-da. Zarówno historia jego
życia,
jak
i
okoliczności
powstawania
jego
książek
składają
się
z
wielu
niedopowiedzeń. To coś na
zasa-dzie
wybrakowanej
układanki, w której część puzzli
zaginęła, niektóre świadomie
zostały zni-szczone, a jeszcze
inne wciąż czekają na właściwe
dopasowa-nie. Trudno określić,
co w życiu autora zdarzyło się
naprawdę, a co było jedynie
wytworem
jego
bujnej
wyobraźni, tym bardziej, iż sam
określał się mianem „chodzącego w przebraniu” (larvatus
prodeo).
Jerzy Kosiński, a w zasadzie
Józef Lewinkopf, urodził się
sześć lat przed wybuchem II
34
KULTURA
wskiej w Łodzi. Podczas okupacji
niemieckiej ojciec małego Kosińskiego zadecydował o przeprowadzeniu się jak najbliżej
wscho-dniej granicy kraju, gdzie
wspól-nie mogliby przeczekać
trudny okres. Możliwe, że już w
tym
cza-sie
w
głowie
przeżywającego wojnę chłopca
zrodziły się pierw-sze pomysły
na
napisanie
póź-niejszego
Malowanego Ptaka.
„Bohaterem
powieści jest
siedmioletni, żydowski
chłopiec (...)”
Po wojnie Kosiński studiował nauki polityczne na Uniwersytecie
Łódzkim, a pod koniec lat 50.
wy-emigrował
do
Stanów
watelstwo. W połowie lat 60.
wydany został Malowany Ptak –
książka
która
przyniosła
pisarzo-wi światowy rozgłos i olbrzymi
popularność pisarzowi, ponadto
została uznana przez krytyków
za
jedno
z
ważniejszych
utworów
okresu
Zagłady.
Bohaterem
po-wieści
jest
siedmioletni, żydowski chłopiec,
który w pierwszych dniach
wojny trafia do zapadłej wioski
na wschodzie Polski. Głównie ze
względu na swój wy-gląd (śniada
cera
i
ciemne
oczy),
zostaje
prześladowany
i
gnębiony przez zabobonnych,
miejscowych chłopów. Bite i
torturowane dzie-cko tuła się od
domu do domu, będąc ofiarą
coraz to nowych okrucieństw.
Książka utrzymana jest w
35
KULTURA
kiego losu - chłopiec będący
świadkiem i ofiarą niesłychanych
okrucieństw, z czasem sam dopuszcza się czynienia zła.
Kosiński został wykładowcą na
kilku prestiżowych uczelniach,
m.in. na Yale i Princeton. Należał
do największej śmietanki towarzyskiej tamtych lat i był stałym
bywalcem spotkań hollywoodzkich elit. Źródła biograficzne podają,
że
Kosiński
musiał
poważnie nakłamać i namieszać
w
swojej
historii,
czemu
zawdzięczał
tak
ochocze
przyjęcie
i
akceptację
na
obczyźnie (artysta ukrywał m.in.
swoje
pochodzenie,
które
ostate-cznie ujawnił po wydaniu
Malo-wanego Ptaka). W okresie
swojej świetności, który trwał
przez około trzynaście lat,
Kosiński
wy-dawał
kolejne
powieści,
m.in. Kroki
nagrodzone prestiżową National
Book Award czy best-seller
Wystarczy być. Na początku lat
70. został prezesem słynnego
PEN Clubu i pełnił tę funkcję
przez niemal dwadzieścia lat.
Jerzy Kosiński znany był z licznych
romansów.
Janusz
Głowacki – polski prozaik i
felietonista, pi-sze o kochance
artysty,
Miszy,
która
po
zakończeniu
znajomości
z
mężczyzną stała się „perwersyjną
i
cyniczną
kobietą”.
Kobietą
z
którą
łączyła
Kosińskie-go najbliższa relacja
trwająca aż do jego śmierci,
była Urszula Du-dziak. Spotkania
kochanków od-bywały się w
domu Kosińskiego i jego żony.
Pisarz nie uważał by-najmniej
tego za coś niestosow-nego.
Sam określał swoje małżeń-stwo
jako formalność, suche zobowiązanie. Urszula Dudziak
w jednym z wywiadów wyznała,
że Kosiński był jej największą
mi-łością i że to z nim spędziła
naj-piękniejsze
dotychczas
chwile.
Złota passa Kosińskiego nie
trwa-ła wiecznie – nadszedł
bowiem czas, w którym artysta
musiał zejść ze sceny. Wszystko
zapo-czątkował
artykuł Jerzy
Kosinski’s
Tainted
Words
opublikowany w Columbia Daily
Spectator 24 lu-tego 1983r., w
którym oskarżono pisarza o
budowanie
kariery
na
kłamstwach, na co posiadano
zresztą dowody. Mężczyźnie zarzucono m.in. splagiatowanie
polskiej
powieści Kariera
Nikode-ma Dyzmy i nadanie jej
własnego tytułu Wystarczy być.
Poza tym, amerykański pisarz
Eliot Wein-berger przekonywał
też, że Ko-siński nie mógł
napisać swego najcenniejszego
d z i e ł a Malowa-nego
Ptaka,
ponieważ
w
czasie
je-go
tworzenia nie władał wystar-
36
KULTURA
została napisana po polsku, a później
potajemnie
przetłumaczona na angielski.
Oponenci tych teorii twierdzili z
kolei, że wszelkie os-karżenia
pod kątem Malowanego Ptaka są
wynikiem jedynie propa-gandy
komunistycznej (publikacja ta za
czasów PRLu znajdowała się na
liście książek zakazanych).
„Brutalnie i szczegółowo
opisywał sceny gwałtów,
mordów i zbrodni, takich
jak wydłubywanie oczu
łyżeczką (...)”
W 1991 roku Kosiński popełnił
sa-mobójstwo, zatruwając się
barbi-turanami
(pochodne
kwasu bar-biturowego, w XX
wieku powsze-chnie używane
jako
środki
na-senne
i
znieczulające). Znaleziono go w
wannie z plastikowym wor-kiem
nałożonym na głowę. Poże-gnał
się z życiem, zostawiając kartkę
z następującymi słowami: „Kładę
się teraz do snu, na trochę
dłużej niż zwykle. Nazwijmy to
wiecznością".
Kosiński w swych dziełach starał
się zdemaskować prawdziwe
ludzkie oblicze. Na pierwszym
miejscu stawiał naturalizm, który
w
rzeczywistości
zmierzał
w stronę zezwierzęcenia, a para-
37
KULTURA
Brutalnie i szczegółowo opisywał
sceny gwałtów, mordów i zbrodni, takich jak wydłubywanie
oczu łyżeczką, czy barbarzyńskie
wymierzanie sprawiedliwości na
własną rękę.
O autentyczności i możliwości
występowania wątków autobiograficznych w powieściach sam
autor wypowiedział się na ten
te-mat m.in. w mowie końcowej
Ma-lowanego
ptaka.
Pisał,
że sztuka już z założenia jest
czymś sztu-cznym, a samo jej
pojęcie stało
się redefiniowane. Czy warto zatem
doszukiwać
się
prawdziwego oblicza pisarza
na kartach jego powieści?
Kosiński jest typem artysty, którego albo akceptuje się w
całości, albo odrzuca już po
przeczytaniu
początkowych
rozdziałów.
Tych,
którzy
pierwsze spotkanie z Ko-sińskim
mają
wciąż
przed
sobą,
zachęcam do przełamania się
i wejścia choć na chwilę do jego
świata. Emocje gwarantowane.
38

Podobne dokumenty