do wydruku - mam.media.pl
Transkrypt
do wydruku - mam.media.pl
SPIS TREŚCI lektura czy makulatura strona 6 kto wielkim poetą był strona 11 książka, która powinna być lekturą strona 14 adaptacje filmowe lektur szkolnych - pomagają, czy szkodzą? strona 18 my – ludzie którzy się boją strona 21 Polacy nie gęsi i swój fandubbing mają #1 strona 26 na tropie skandalu strona 34 3 WSTĘPNIAK NIE CZYTAJ, BO JESZCZE ZMĄDRZEJESZ Chyba nie chcesz być inteligentny? Nie czytaj, bo jeszcze osiągniesz sukces. – takimi przewrotnymi zdaniami znani artyści zachęcają do czytania książek w zrealizowanym kilka lat temu spocie promującym akcję „Czytaj! Zobacz więcej”. W tym numerze my także zachęcamy Was, byście zobaczyli więcej – w lekturach. „Kto czyta, nie błądzi” głosi znane polskie przysłowie. A może brzmi ono trochę inaczej? Cóż, jeśli nie czytasz, prawdopodobnie się tego nie dowiesz. O tym, że spotkania z książką, bliższe niż tylko obej- rzenie okładki, są wartościowe, zapew- ne nie muszę Was przekonywać – a przy- najmniej mam taką nadzieję. Jednak z lekturami rzecz ma się nieco inaczej. Nawet molom książkowym zdarza się stanowczo odżeg- nywać od „klasyków literatury polskiej” nonie. Jakie świadectwo wystawia to nam, czytelnikom, a co oznacza dla twórców listy obowiązkowych lektur? Tymi kwestiami zajmujemy się w pierwszych czterech artykułach tego numeru. Szczególnie polecam tekst Lektura czy makulatura Le- ny Janeczko. Nawet jeśli ta druga opcja wydaje Wam się bardziej adekwatna, to warto pamiętać , że na- wet w stercie maku- latury można znaleźć prawdziwe perełki. A żeby nie było zbyt 4 związanych z lekturami. Polacy nie gęsi i swój język mają deklaruje Natalia Wo- pińska, która w tym numerze zabiera nas w podróż do świata fandubbingu. Warto także znaleźć s i ę Na tropie skandalu i wraz z Klaudią Trzeciak poznać Jerzego Kosińskiego oraz dowiedzieć się, czym zasłużył na miano człowieka legendy. Więcej znajdziecie na kolej- nych stronach. Na koniec mam do Was jedną prośbę: nie czytajcie Outro. Bo jeszcze dowiecie się czegoś ciekawego. STOPKA REDAKCYJNA OUTRO Szefowie działów: Lena Janeczko (kultura), Agnieszka Kracla (społeczeństwo), Roksana Grzmil (foto), Patryk Skoczylas (graficy), Sylwia Pacholczyk (korekta), Patrycja Brejnak (promocja). ISSN: 2299 - 5242 Ogólnopolski tygodnik młodzieżowy Wydawca: Fundacja Nowe Media Koordynator: Kamil Wiśniowski www.outro.pl Mail: redakcja(@)outro.pl, rekrutacja(@)outro.pl Korekta: Maria Gołaszewska, Marlena Macios, Sylwia Pacholczyk, Ilona Sieradzka, Mateusz Tutka, Patrycja Ziemińska. Redaktor naczelna: Anna Lewicka Zastępcy redaktor naczelnej: Karolina Wojtal, Agnieszka Antosik Sekretarz redakcji: Ilona Chylińska Zastępca sekretarza redakcji: Mariola Lis Redaktorzy prowadzący: Jakub Dudek, Agnieszka Nowak Korekta wydania: Klaudia Kępska Ostateczna korekta: Ariadna Grzona Fotoedycja: Roksana Grzmil Graficy: Magdalena Kosewska, Patryk Skoczylas. Projekt okładki: Patryk Skoczylas Zdjęcie na okładce: Mario Mancuso (CC BY 2.0) 5 SPOŁECZEŃSTWO LEKTURA CZY MAKULATURA Czy warto czytać lektury? Tak postawione pytanie brzmi wręcz dramatycznie. Pytanie znudzonej polonistki. Pytanie cuchnące pożółkłym wydaniem Sienkiewicza z lat pięćdziesiątych. Pytanie wprost z nudnej rozprawki. Oto, co dziś mają nam do zaoferowania lektury. 6 Nie wszystkie się zestarzały Widzisz tamtą panią? To stara plotkara. Całymi dniami siedzi na ławeczce albo w oknie, a potem opowiada wrażenia przyjaciółce. Ona najgłośniej wrzeszczy o zdemoralizowaniu współczesnej młodzieży, chociaż za młodu sza- lała z hipisami. To według niej wszystko jest winą Tuska, cho- ciaż sama na niego głosowała. Znane? Takie panie znała już ponad sto lat temu Gabriela Za-polska i postanowiła uosobić mieszczańską hipokryzję w tytu- łowej postaci dramatu Moralność pani Dulskiej. Tego typu bab przez całe stulecie nie ubyło, a określenie dulszczyzna (oraz pochodzące z tego samego dramatu kołtuństwo) jest stosowane i dziś jako określenie hipokryzji, obłudy, dbania o pozory. No do- bra, myślisz, ale właściwie po co mi wiedzieć, co to jest ta dul- szczyzna? Ano po SPOŁECZEŃSTWO bić z siebie kretyna, gdy ktoś nieopatrznie powie o dulszczyźnie. Poza wszystkim – cały dramat może być wstępem do świetnej twórczości Zapolskiej. „Dramatycznymi kolejami losu Wokulskiego fascynują się niezmiennie kolejne i kolejne pokolenia” No dobra, myślisz znowu, no to mamy tę całą Dulską, ale poza tym cały arsenał lekturowy dramatycznie trąci myszką. Archetypów (schematycznych wzorców postaci i motywów) stworzonych przez lektury jest mnós-two. Żeromski może najlżejszego pióra nie miał, ale warto wiedzieć, czym były jego szklane domy, bo motyw jest często przywoływany podczas współ-czesnych dyskusji politycznych. Jeszcze? Jasne. W ogrom arche-typów, motywów i znanych wszystkim powiedzeń, sytuacji obfituje choćby Lalka. Drama- tycznymi kolejami losu Wokul-skiego fascynują się niezmiennie kolejne i kolejne pokolenia. Dowód? Na Facebooku powstał humorystyczny profil Stanisława Wokulskiego, który zamieszcza posty, żarty i zdjęcia 7 SPOŁECZEŃSTWO współczesnych wydarzeń. Przed maturą z biologii „Wokulski” n a p i s a ł Jutro na maturze z biologii w jednym z zadań pojawi się Izabela Łęcka jako najwredniejszy dla mężczyzny pasożyt. Strona liczy liczy sobie… prawie 77 ty- sięcy lajków! Trochę głupio w ta- kiej sytuacji zwyczajnie przyznać się, że się nie wie, jak to z Wo-kulskim i Izabelą było… popisali. Warto jednak wiedzieć też, co w wielu kręgach uważa się za kiepskie. Czy jeśli czyjeś opisy przypominają „drugie Nad Niem-nem”, to raczej dobrze? Niby po-wieść jest zaliczana do klasyki, co więcej, jest to powieść wyśmienita językowo, ale fabularnie bywa już różnie. Niewiele scen było wyśmiewanych przez krytyków i czytelników tyle razy, co kultowy już wręcz spacer Justyny i Marty po łące, podczas którego absolutnie nic się nie dzieje, Chałę też trzeba znać Wszyscy wiemy – rządzący w kwestii doboru lektur się nie 8 SPOŁECZEŃSTWO istotne – znaczenie Jądra. Inną powieścią o światowym znaczeniu jest choćby Zbrodnia i kara, która mimo pokaźnych rozmiarów wciąż jest czytana, uwielbiana i rozpamiętywana w wielu dyskusjach na całym iecie. To już nie tylko dziedzictwo naszej kultury, ale w ogóle kultury światowej. To niezwykłe studia ludzkiej psy- chologii, mroku ludzkiej duszy, zjawisk, krótko mówiąc, ponad- czasowych. A może właśnie dzięki lekturom trafisz na fanta-stycznego autora, o którym nigdy nie słyszałeś? W kanonie lektur autorstwa Witkacego znajdują się tylko – relatywnie – grzeczni Szewcy. Zaciekawiony postacią uczeń może natrafić na cudownie rozpustne Pożegnanie jesieni czy 622 przypadki Bunga. Sienkiewicz może i dostał Nobla, ale nie bez powodu trwają dyskusje nad jego powieściami – kipi w nich od powielanych stereotypów i szkodliwych, fałszywych klisz. A dlaczego szydzą ze stylu Mickiewicza? Dlaczego Granicę jedni uważają za tani romans, a inni za wybitną powieść psychologiczną? Nie wiesz tego? Nie umiesz się wypowiedzieć? Trzeba było czytać! Warto znać się na tym, co jest uważane za kiepskie, żeby się nie zbłaźnić podczas dyskusji. „Sienkiewicz może i dostał Nobla, ale nie bez powodu trwają dyskusje nad jego powieściami – kipi w nich od powielanych stereotypów (...)” „Żeromski może najlżejszego pióra nie miał, ale warto wiedzieć, czym były jego szklane domy (...)” Lektury globalnie Weźmy choćby takie Jądro ciemności. Samo w sobie to nie jest najbardziej porywająca lektura. Mocna, choć niełatwa do przejścia. Zdecydowanie większe prawdopodobieństwo jest, że tra- fisz n a film, którego nie da się i nie wypada nie znać – to Czas Apokalipsy. Chociaż Coppola stworzył bardzo luźną adaptację powieści, to tą ekranizacją niejako podwyższył – i tak już Jest źle i może nie być lepiej Uczniowie nie pozostawiają złudzeń – to przez system nie chce im się czytać lektur. Do lektur nastawieni są krytycznie, ale nie dotyczy to samego faktu czytania – raczej skostniałego 9 SPOŁECZEŃSTWO kanonu i sposobu prowadzenia zajęć. Jakub, uczeń technikum, lubi czytać, ale uważa, że lektury to rzecz przebrzmiała: – "U mnie w klasie na trzydzieści sześć osób jakieś pięć przeczytało Lalkę. Ja w ogóle uważam, że pomysł i selekcja lektur to bezsens. Lektury nie idą z duchem czasu. Osobiście wydaje mi się, że trzeba znaleźć jakiś substytut, jakąś formę działającą na za-zasadzie lektur, ale w nowo-czesnej, bardziej przystępnej formie”. Inny pomysł proponuje Paweł. Swojej polonistce z liceum jest wdzięczny głównie za to, że zmuszała ich do czytania pozycji spoza kanonu, takich jak Władcy much lub Nowy wspaniały świat: ‒ „Uważam, że lektury powinno się zostawić w rękach Książki wtedy byłyby ciekawsze, na lekcjach prowadzone byłyby dyskusje, a egzamin maturalny mógłby sprawdzać umiejętność czytania ze zrozumieniem”. Czy warto czytać lektury? Każdy po liceum na pewno odpowie so-bie na to sam. Na pewno jest w polskim kanonie lektur wiele pozycji bezwartościowych, ale też i perły. Perły, dla których warto przebrnąć przez zalew chały. Lena Janeczko 10 SPOŁECZEŃSTWO KTO WIELKIM POETĄ BYŁ? „Wielka poezja, będąc wielką i będąc poezją, nie może nie zachwycać nas, a więc zachwyca”. Wszyscy doskonale znamy to zdanie, prawda? Prawda…? Nieprawda? A no tak, zapomniałam. Przecież to cytat z Ferdydurke Witolda Gombrowicza, książki należącej do kanonu lektur dla szkół ponadgimnazjalnych. A już mało kto je czyta, praw-da? „Kanon lektur jest przestarzały”, „Lektury zniechęcają dzieci do czytania” – te dwa zdania w różnej formie przetaczają się w prasie, telewizji i w Internecie. Lu-dzie postulują zmianę kanonu, wyrzucenie z niego dzieł polskich wieszczy, a wstawienie współ-czesnych powieści typu science-fiction i fantasy. Dlaczego? Żeby nie zabijać w najmłodszych chęci do czytania, żeby ta biedna młodzież nie musiała męczyć się trudnym s ł o w n i c t w e m C h ł o p ó w ani zawiłymi wątkami ważącej tonę Lalki. Jest tylko jeden prob- lem. „Dziecko” poznaje lektury podawane w przykładach dopiero w szkole ponadgimnazjalnej. Moim zdaniem, jeżeli do tej pory nie połknęło bakcyla czytania, to już tego nie zrobi. Szesnastolatek ma już świadomość, czy lubi czy- Lista lektur, którą dla młodzieży ponadgimnazjalnej przygotowało Ministerstwo Edukacji Narodowej jest imponująca, ale oznakowa-nych gwiazdką tzn. tych obo-wiązkowych jest tylko sześć: Dziady cz. III, Pan Tadeusz, Lalka, Wesele, wybrane opowiadanie Brunona Schulza, F e r d y d u r k e . Przeczytałam wszystkie i (uwaga, to może być szokujące) nadal mam ochotę czytać książki, po-nieważ czytanie stało się moją pasją w podstawówce i żadna słaba lektura tego nie zmieniła. „A może nie chodzi o same lektury, ale o lekcje polskiego w ogóle?” Jednak, po co zawracać głowę młodym, zajętym ludziom i kazać 11 SPOŁECZEŃSTWO im czytać nudne powieści, które przecież nic nie wnoszą do ich życia. Czy aby na pewno? Przyjrzałam się komentarzom na blogu, umieszczonym pod wpisem o wyrzuceniu Sienkiewicza z lek-tur w liceum i technikum. Jeden z użytkowników pisał, że nieznajomość utworów wyżej wymie-nionego pisarza powoduje, że młodzi ludzie nie znają kodów kulturowych, którymi posługują się osoby należące do starszej generacji. Wobec tego rozmowa przypomina konwersację z obco-krajowcem, który biegle opano- wał język, ale jest pozbawiony znajomości jego kulturowego za-barwienia. zgadzam się z tym stwierdzeniem. Przecież liceum (technikum) to nie studia, a język polski jest przedmiotem obowiązkowym. Myślę, że gramatykę historyczną, jery i język prasłowiań ski można zostawiać dla fanów języka, którzy pójdą na polonistykę. Tak samo na matematyce nie uczymy się ekonometrii ani analizy rzeczywistej i stosowanej, zostawiając to ścisłym umysłom wybierającym się na politechnikę. Dodatkowo w li- ceum (technikum) język polski to głównie literatura, dlatego nie widzę potrzeby tworzenia na siłę przedmiotu zajmującego się zagadnieniami gramatycznymi. „Tylko że w praktyce po przeczytaniu książki, zanim zdążymy się nad nią zastanowić, prawidłowa interpretacja zostaje nam podyktowana do zeszytu” A sposób omawiania lektur? W teorii książki powinny zainspirować uczniów do dyskusji, rozważania problemów zawartych w dziele, a jednocześnie mają dać im podstawową wiedzę na temat literatury różnych epok oraz ich głównych prądów. Tylko że w praktyce po przeczytaniu książki, zanim zdążymy się nad nią zastanowić, prawidłowa in-terpretacja zostaje nam podyk-towana do zeszytu. Jest ona zwykle wysnuta przez profeso- rów i znawców, a więc musi być poprawna. Nie ma miejsca na głosy sprzeciwu, Gałkiewicz już A może nie chodzi o same lektury, ale o lekcje polskiego w ogóle? Kilka osób na naszej Facebookowej grupie postulowa- ło rozbicie lekcji języka polskiego na gramatykę i literaturoznawstwo. Uczniowie umieliby się 12 SPOŁECZEŃSTWO zachwyca!”. Czterdzieści pięć mi-nut omawiania i fajrant. I tak co-dziennie. Kanonowi lektur dobrze by zrobiło lekkie odświeżenie; może wprowadzenie większej liczby dzieł zagranicznych pisarzy (na razie zahaczamy głównie o Wiel-ką Brytanię i Rosję). Powinien zmienić się też sposób omawiania tych książek, przydałoby się wię- cej miejsca na wolne wnioski uczniów. Nie można jednak wy-rzucać do śmieci klasyków literatury, które kształtowały po-kolenia Polaków, nawet jeśli młodzieży się to nie spodoba. „Kilka osób na naszej Facebookowej grupie postulowało rozbicie lekcji języka polskiego na gramatykę i literaturoznawstwo” Przeczytałam w szkole prawie wszystkie lektury, jedne podobały mi się bardziej, inne mniej. Po maturze wreszcie mogę sięgnąć po moje ulubione kryminały, a wiedzę z języka polskiego wy-korzystam do rozwiązywania krzyżówek. Agnieszka Nowak 13 SPOŁECZEŃSTWO KSIĄŻKA, KTÓRA POWINNA BYĆ LEKTURĄ O gustach się nie dyskutuje... ale faktem jest, że uczniowie nie przepadają za pozycjami znajdującymi się na szkolnej liście lektur. My, redakcja Outro, chcieliśmy stworzyć spis książek, jakie przeczytalibyście z własnej woli, a nie z obowiązku szkolnego. Zamieściliśmy w sieci ankietę, dzięki której poznaliśmy wasze opinie na temat lektur. Co teraz wiemy? Z udzielonych odpowiedzi wynika, że najlepiej pamiętamy książki, które polubiliśmy na przykład ze względu na treść, profile bohaterów lub styl pisania. Jednak z tych samych powodów inne dzieła już nam się nie podobają. Utwierdziliście nas w przekonaniu, że najtrudniej jest zmierzyć się z wielowątkowymi, długimi historiami, opisanymi archaicznym językiem. Najbardziej narzekamy na utwory Sienkiewicza, zachwycamy się Lalką Prusa, a co tak naprawdę chcemy czytać w szkołach? Oto niektóre z waszych propozycji książek, które powinny znaleźć się na liście lektur. 1. Harry Potter, J.K. Rowling Ta książka jest popularna od ponad dekady, co świadczy o jej ponadczasowości. Opisano w niej naj-ważniejsze życiowe 14 SPOŁECZEŃSTWO przyjaźń, miłość, odwagę, chęć czynienia dobra i walkę ze złem. Młodzież potrzebuje wzorców, a w tym przypadku, choć postaci nie mają najdoskonalej nakreślonych portretów psychologicznych, można znaleźć wiele odpo-wiedzi na to, jak warto postę-pować. Mam do Pottera ogromny sentyment, ponieważ dorastał ze mną, i myślę, że jeśli ktoś prze-czyta (nawet ze względu na szkołę) pierwszą część, to potem znajdzie ochotę na kolejne. — Ilona, 22 lata 2. Atlas Chmur, David Mitchell Zawiera w sobie mieszankę stylistyczną, którą powinna cechować się każda powieść. Jednocześnie wiele perspektyw różnych histo-rii ułatwiłoby uczniom zapozna-nie się z formą budowania historii w powieści. — Jakub, 19 lat 3. Trzej muszkieterowie, Aleksan-der Dumas Jest to świetna, trzymająca w na-pięciu książka. Po jej przeczyta-niu uczeń mógłby się zaintereso-wać starszymi książkami przygo-dowymi. Według mnie w szkole powinno się również zachęcać do czytania, a gdy każe się czytać tylko książki o cierpiących Polakach napisanych do tego mało zrozumiałym językiem, to łatwo się zrazić i stwierdzić, że czytanie tylko zniechęca do 4. Madame, Antoni Libera Ta książka gdzieś się plącze w lekturach, ale powinna być bezsprzecznie obowiązkowa. Raz: bo ukazuje realia PRL-u. Dwa: jest napisana pięknym językiem. Trzy: 15 SPOŁECZEŃSTWO opisuje rzeczy bardzo blisko nas - to, co spotykało naszych dziadków i rodziców, czyli represje i pierwsza miłość, czyli to, co spotyka nas. — Lena, 20 lat ranem, więc trzeba cieszyć się życiem takim, jakie mamy. — Monika, 21 lat 6. Pan Pip, Lloyd Jones Książka łączy wielkie dzieło Dickensa przeplatając jej fabułę ze współczesnym światem, który trawi wojna. To lektura, która za-razem pozwala musnąć klasyki, jak i nauczyć czegoś poprzez silne oddziaływanie na współcze-snego czytelnika. — Anastazja, 22 lata 5. Gwiazd naszych wina, John Green Piękna i wzruszająca historia dwojga nastolatków. Opowieść o cierpieniu w chorobie, miłości i przyjaźni na wieki. Po przeczytaniu nachodzi nas refleksja, że nieważne co złego spotyka nas w życiu, dzięki przyjaciołom i ukochanej osobie możemy wieść normalne życie, a nawet śmiać się z tego, co nas spotkało. Wszy-stko dlatego, że nie wiemy co bę-dzie jutro i czy obudzimy 16 się nad SPOŁECZEŃSTWO 7. Kwas siarkowy, Amelie Nothomb Niesamowicie poruszający sposób przedstawienia koszmaru, jakim były obozy koncentracyjne, w ze-stawieniu z zagrożeniami współ-czesności w postaci władzy, jaką mają media i ich ogłupiającego i odczłowieczającego wpływu na bezmyślnych odbiorców. — 8. Mistrz, Andy Andrews To nie tylko wciągająca powieść, ale także poradnik pomagający spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy i dostrzec szczegóły, które wpływają na każdy czyn. Książka napawa optymizmem, dodaje sił oraz skłania do re-fleksji, przez co może pomóc w kształtowaniu charakteru mło-dych ludzi. — Agnieszka, 21 9 i 10. Pod mocnym aniołem, Hera moja miłość P r o b l e m alkoholizmu, mocny przekaz, literatura współczesna, ciekawie napisana, książka nie jest opasłym tomem. Druga pozycja to szybka lektura dotycząca poważnego problemu narkotyków, która może dotrzeć do młodych ludzi przez zaszokowanie. — To jedynie część listy prezentującej książki o różnorodnej tematyce oraz epoce, w której powstały. Z waszych odpowiedzi wynika, że równie chętnie przeczytalibyście współczesną sagę Millenium Stiega Larssona, jak i Annę Kareninę napisaną przez Lwa Tołstoja w dziewiętnastym wieku. Podaliście ciekawe tytułu, które warto poznać, by odsapnąć od książek czytanych jako prace domowe. Justyna Wróblewska 17 SPOŁECZEŃSTWO ADAPTACJE FILMOWE LEKTUR SZKOLNYCH — POMAGAJĄ CZY SZKODZĄ? „Obejrzyj film, po co masz siedzieć nad książkąˮ — tego typu zdania coraz częściej wypowiada młodzież, która musi zmierzyć się z poznaniem kolejnej pozycji ze szkolnej listy lektur. Wybiegając naprzeciw lenistwu młodych ludzi, reżyserzy często tworzą adaptacje dzieł znanych twórców. Komu udało się zobrazować historię przedstawioną w książce, a kto poległ wykonując to zadanie? Wierną ekranizację powieści Nad Niemnem stworzył Zbigniew Ku-źmiński. Wyreżyserowany przez niego w 1986 roku film bardzo dobrze odzwierciedla motywy przedstawione w utworze Elizy Orzeszkowej. W adaptacji przestrzegana jest ciągłość zdarzeń uwzględniająca wszystkie wątki oraz zachowania bohaterów, któ-rzy w niemal niczym nie odbie-gają od swych kreacji stworzonych przez autorkę. Co prawda, nie-które trochę różnią się od sytuacji opisanych w książce, lecz nie zmieniają one kontekstu ani wymowy danego wydarzenia. Są to jedynie drobne szczegóły dotyczące np. wyglądu miejsca. Sukcesem Kuź-mińskiego jest zachowanie bardzo ważnego dla autorki motywu związanego z polską przeszłością, który cały czas przewija się w tej ekranizacji. Istotne jest także od-danie statycznego charakteru powieści dopełnionego odpowiednio 18 SPOŁECZEŃSTWO nie tego filmu to dobra alternaty-wa dla poznania historii przed-stawionej w Nad Niemnem, która nie należy do najchętniej wybie-ranych pozycji. „Próbowałam przeczytać tę książkę, ale znie-chęciły mnie długie i nudne opisy krajobrazu. Jednak obejrzałam film i znałam odpowiedzi na wszystkie pytania zadane przez nauczycielkę podczas omawiania tej lektury przyznaje Ania, uczennica liceum. „Adaptacje filmowe szkolnych lektur powinno oglądać się z przymrużeniem oka.” Takiej wiedzy nie można uzyskać oglądając Kamienie na szaniec wyreżyserowane przez Roberta Glińskiego w 2014 roku. W swobodnej adaptacji dzieła Aleksandra Kamińskiego zachowano głó-wne wątki, ale oprócz nich po-jawiają się też sceny, których nie ma w papierowej wersji utworu. Uwspółcześnienie bohaterów i zaprezentowanie ich jako zbun-towanych młodych ludzi było ce-lowym działaniem reżysera, który skupił się na przedstawieniu wąt-ku przyjaźni i braterstwa, zamiast wiernego odtworzenia całej historii. Film jest ciekawy, lecz nie powinna go oglądać osoba, która powieść Kamińskiego. Widząc dzieło Glińskiego pozna mało istotne w książce, prywatne życie bohaterów oraz ich rozterki i wątpliwości moralne dotyczące zabijania, a także inną wersję śmierci Zośki. Mniejsze lub większe zmiany to nieodłączne elementy adaptacji filmowych. Zazwyczaj reżyserzy przekształcają mniej istotne frag-menty treści, lecz wiernie trzy-mają się jej głównego motywu. Taka swoboda sprawia, że nie-które książki, znajdujące się na li-ście szkolnych lektur, posiadają więcej niż jedną zobrazowaną przeróbkę. Przykładem jest dra- 19 SPOŁECZEŃSTWO mat Romeo i Julia Williama Szekspira, który możemy zobaczyć między innymi w wiernej ekranizacji Franco Zeffirellego z 1968 roku lub adaptacji, Baza Luhrmanna z 1996 roku, porównującej kłó tnię rodzin do wojny gangów. Różnorodne produkcje pokazują uniwersalność historii zawartej w książce napisanej kilkadziesiąt lat temu i uświadamiają, że jest ona cały czas aktualna. „Sukcesem Kuźmińskiego jest zachowanie bardzo ważnego dla autorki motywu związanego z polską przeszłością który cały czas przewija się w tej ekranizacji.” Adaptacje filmowe szkolnych lek-tur powinno oglądać się z przy-mrużeniem oka. Niekiedy są one wiernymi ekranizacjami książek, lecz znacznie częściej zawierają drobne haczyki, których nie wy-łapiemy bez wcześniejszego przeczytania historii. Musimy być czujni, by poznać prawdziwą treść, a nie wersję prezentującą osobistą wizję reżysera. Justyna Wróblewska 20 SPOŁECZEŃSWTO MY – LUDZIE, KTÓRZY SIĘ BOJĄ Artykuł Jana Błońskiego Ludzie, którzy idą to ważny głos w sprawie imigranckiej. Porusza sporo istotnych kwestii, podaje ważne przykłady, ale zapomina o głosie tych, którzy są przeciwko albo niepewni. Nie mówię o głosie hołoty, która domaga się ponownego uruchomie-nia Auschwitz. Mówię o głosie ludzi mających wątpliwości. Takich jak ja. Z jedną kwestią poruszoną w artykule Jana na pewno się zgodzę – kryzys imigrancki ujawnił nieskończone pokłady chamstwa, nienawiści i bezduszności. Internet zalała fala wpisów nawołujących do palenia, wbijania na pal i rozstrzeliwania muzułmanów. Tych ludzi nie ma co próbować rozumieć. Ale w dyskusjach na temat uchodźców często pomija się ludzi, którzy chcą kulturalnego dialogu – a takich osób jest wiele. Przede wszystkim redaktor Błoński w swoim artykule wybiela uchodźców. Pomija wszelkie sy-tuacje, które rodzą strach w Eu-ropejczykach. Imigranci w jego artykule moim zdaniem są ludźmi doświadczonymi głęboką krzywdą, przerażonymi, zagubionymi, szukającymi schronienia za wsze-lką cenę. Niewątpliwie, jest tak w wielu przypadkach, ale czy Jan Błoński widział, co się działo na wyspie Lesbos? Czy słuchał świa-dectwa przerażonej Greczynki, która opowiadała, jak 21 SPOŁECZEŃSTWO uchodźcy wdzierali się do miesz-kań, napadali na mieszkańców, powodowali zamieszki, uniemoż-liwiali normalne funkcjonowanie? Inną sytuacją może być zaatakowanie autokaru na granicy Włoch i Austrii. Oto fragment relacji świadka zamieszczony m.in. na portalu kresy.pl: Przy całej soli-darności z ludźmi znajdującymi się w ciężkiej sytuacji życiowej muszę powiedzieć, że to co wi-działem budzi grozę... Ta potężna masa ludzi – przepraszam, że to napiszę – ale to absolutna dzicz... Wulgaryzmy, rzucanie butelkami, głośne okrzyki „Chcemy do Niemiec!” – (…) Widziałem jak otoczyli samochód starszej Włoszki, wyciągnęli ją za włosy z samochodu i chcieli tym samochodem odjechać. Autokar, w którym się huśtać. Rzucano w nas gównem, walili w drzwi, żeby je kierowca otworzył, pluli na szybę... (…) Autokar jest zmasakrowany, pomazany fekaliami, porysowany, wybite szyby. Tacy są właśnie ci „ludzie (…), którzy pragną w pokoju rozwijać się, kochać, pracować – po prostu żyć. Uchodźcy są biedni, a my, Europejczycy, na domiar wszystkiego jesteśmy jeszcze pozbawieni em-patii wobec nich. Błoński poświę-cił stosunkowo długi fragment na przedstawienie czytelnikom tego, jak nie potrafimy zrozumieć sytu-acji imigrantów, siedząc tu, w Europie, w ciepłym domu pod dostatkiem wszystkiego. Jasne, że nie. Ale jeśli wytężę wyobraźnię i spróbuję zobaczyć siebie uciekającą z kraju pełnego świstu 22 SPOŁECZEŃSTWO to jestem pewna, że przyjęłabym z pocałowaniem ręki każde miejsce, gdzie nie muszę bać się o swój byt oraz życie swoje i bliskich. Jak reagują imigranci? Oni nie przyjmują każdego kraju, o nie. Oni nie chcą się zatrzymywać w Polsce czy Węgrzech, oni pragną tylko Niemiec. Dlaczego? To proste – zasiłki. Węgrzy, ci straszni Węgrzy z jeszcze strasz-niejszym Orbánem na czele zao-ferowali uchodźcom jedzenie, pi-cie, ubrania. Wiele kanapek było wyrzuconych, wielu ubraniami wycierało buty. Jeśli Jan Błoński korzystał z takich źródeł jak Krytyka Polityczna – portalu, jak łatwo zauważyć po felietonach, skandalicznie nieszanującego osób o odmiennych opiniach, nic dziwnego, że nie trafił na tego typu informacje. Jeżeli ktoś szuka schronienia za wszelką cenę, to nie cuduje. Przy tej okazji poru-szę kwestię pobytu Polaków w Iranie, o której wspomniano również w artykule. Przede wszy-stkim Polacy nie reagowali agre-sją w stosunku do kraju, który ich przyjął. A po drugie – w Iranie przebywali głównie kobiety, dzie-ci i mężczyźni niezdolni do służ-by. Obecnie mamy do czynienia przede wszystkim z mężczyz-nami w sile wieku 23 SPOŁECZEŃSTWO portu ONZ stanowią oni aż 75% uchodźców). Przestańmy się łudzić, że pragną tylko uciec przed wojną. Przyjechali też po zarobek w czasie wojny. Polscy mężczyźni walczyli o ojczyznę. Nie podoba mi się też określenie, że przygotowaliśmy dla nich „mury, zasieki, druty kolczaste, karabiny wycelowane w nich”. To jest poważne przekłamanie. Unia nie przywitała imigrantów żadnymi karabinami tylko gigantycznymi zasiłkami. Mur budują jedynie Węgry dlatego, że na jednej szali jest życie uchodźców, a na drugiej bezpieczeństwo (i również poziom życia) swoich obywateli. Orbán pokazał, w przeciwieństwie do innych przywódców, że na tym drugim zależy mu bardziej. W Ludziach, którzy idą nie pojawiła się też kwestia tego, za co owi ludzie będą żyć. W mediach słychać tajemnicze opinie o środ-kach z Unii, ale nie jest ona ro-giem obfitości i kiedyś te pienią-dze się skończą. I naprawdę wszyscy sądzą, że ci ludzie kultu-ralnie rozejdą się do swoich kra-jów jakby nigdy nic, kiedy sytu-acja się uspokoi? Nie. Będziemy mieli na głowie problem, nawet jeśli już nie zasiłków to multikul-turalizmu. Mówiąc wprost – boję się społeczeństwa wielokulturowego. Boję się, bo widzę, że to wychodzi, nie działa. Mimo szczerych chęci Europejczyków, osoby pochodzące z krajów innych kultur nie potrafiły się zasy-milować – wystarczy spojrzeć na podany niżej przykład Turków w Niemczech czy inny: muzułma-nów w Szwecji. Porażkę polityki multikulturalizmu przyznała nawet sama Angela Merkel i to już pięć lat temu. Pesymistycznie o Europie wypowiedział się Noah Klieger, były więzień Auschwitz, który zdawał relację z wielu pro-cesów nazistowskich: Czy to z niewinności, czy z głupoty, Europejczycy samodzielnie wprowadzają fundamentalne zmiany 24 SPOŁECZEŃSTWO w najbliższych latach doprowadzi do całkowitego zniknięcia trady-cji, kultury i postępu w tych kra-jach. Innymi słowy w nie tak odległej przyszłości będziemy świad końca „klasycznej Europy” i ustanowienia islamskiej władzy na całym kontynencie. (…)Tak samo, jak Niemcom nie udało się z setkami tysięcy tureckich emigrantów zarobkowych – póki co za-chowali swój język, zwyczaje (ró-wnież prawo zemsty i „zbrodnie honorowe” ). Oni nawet nie cho-dzą do państwowych sądów np. w sprawie morderstw, tylko prefe-rują swoje tradycyjne sądy. To się na pewno nie zmieni, zwłaszcza w których oni chcą przyjąć teraz. Nie wspominając o Francji czy Szwecji, które są nawet mniej przygotowane. Sam Klieger przyznał, że ta diagnoza brzmi dość apokaliptycznie, ale myślę, że nie można jej tak po prostu zignorować. Zgadzam się, że w mediach podkręcana jest panika i konfliktuje się ludzi po to, by uzyskać jak najwięcej kliknięć pod danym nagłówkiem. Ale potrzebne jest nam też zrozumienie, że mamy się czego bać. I zrozumienie, że poli-tyk, który dba o dobro przede wszystkim swoich obywateli, nie może być nazywany faszystą. 25 KULTURA POLACY NIE GĘSI I SWÓJ FANDUBBING MAJĄ #1 Chociaż zjawisko fandubbingu dotychczas występowało głównie u zagranicznych sąsiadów, od paru lat polscy youtuberzy mogą poch-walić się okazałą kolekcją amatorskich produkcji. Jako wielbicielka rozwoju własnego w jakimkolwiek zakresie przyjrzałam się ro-dzimym przejawom fandubbingu. Dubbing w Polsce i jego amatorski odpowiednik Dubbingowanie jest procesem, który zakłada usunięcie oryginal-nej ścieżki dialogowej i zastąpie-nie jej wersją w innym języku. W Polsce takim zabiegom podda-je się głównie filmy animowane lub familijne, podczas gdy te skierowane dla starszego widza opatrzone są w napisy lub lekto-ra. Chociaż dubbingowanie staje się coraz popularniejsze, pewne obszary kinematografii dalej trak-towane są po macoszemu. Sierot-kami, które nie zasłużyły sobie na taki rodzaj miłości, są między innymi serie anime. Wielbicieli gatunku możemy podzielić na dwie grupy. Pierwsza grupa to uczestnicy parady Leave seiyuu alone! (seiyuu – japońskie określenie dla osoby podkładającej głos do filmów anime) , którzy dubbingowania Naruto utożsamili z największym koszmarem. Ich przeciwnikami są osoby sprag-nione takich zabiegów i niecier-pliwie czekające na wielki prze-łom w studiach dubbingowych. Nic takiego się nie zapowiada, a że Polacy nie gęsi, to i swój fandubbing mają. Fandubbing z zało-żenie jest amatorski, zajmują się nim fani tworzący dla innych fa-nów i jedynym „dochodem”, jaki osiągają, jest fala pochwał lub nienawiści. Przejawy działalności fandubbingowej można podzielić na scenki lub fragmenty filmu z krajowymi dialogami oraz covery zagranicznych piosenek, w których oryginalny tekst zastępuje jego polski odpowiednik. Niektórzy twórcy radzą sobie z tym lepiej, inni gorzej. Czasami 26 KULTURA my się z projektami zasługującymi na przymiotnik „profesjonalne”. Trzeba jednak przyznać, że zainteresowanie tego typu działalnością jest bardzo duże i rośnie z dnia na dzień. Dowodzi tego fakt powstawania grup fandub-bingowych zrzeszających ludzi o różnych talentach, którzy łą-cząc siły, zapewniają widzom ro-zrywkę. Chcąc poznać działanie grup fandubbingowych, musiałam wykorzystać swoje umiejętności walki, przebić się przez ochronę, a następnie przyjmując kamuflaż cnotliwej dziewicy, zmusić wilki do spowiedzi. Właściwie chciałam tak zrobić, ale przedstawiciele grup odpowiedzieli grzecznie na emaile i całą moją szpiegowską misję szlag trafił. Udało mi się skontaktować z Insomnia Dubbing Project i NanoKarrin, czyli dwoma najpopularniejszymi grupami funkcjonującymi w polskiej społeczności internetowej. Insomnia Dubbing Project Informacje o fandubbingu postarają się przekazać przedstawiciele Insomnia Dubbing Project, czyli Poluss – scenarzysta, tekściarz oraz korektor, Grydzia – montażystka i reżyserka, Nicol – aktorka i wokalistka, Lordthevil oraz Menthor będący aktorami (udzielający się również w NanoKarrin). Przeglądając filmiki grupy, zauważyłam, że wychodzące spod ich ręki przeróbki scenek są bardzo dobre jakościowo, acz-kolwiek ubogie w liczebność. – Wiele osób uważa, że – parafra-zując tytuł pewnego 27 KULTURA my sobie scenkę/piosenkę” i wszystko idzie jak z płatka. Niestety, prawie nigdy nie wygląda to tak różowo i gładko, jak może się wydawać. W momencie powstania pomysłu trzeba mierzyć si-ły na zamiary: czy mamy scena-rzystę, czy ścieżka dźwiękowa jest dostępna, czy znajdziemy odpowiednie głosy, a jeśli nie, czy mamy inne źródła, czy aktorzy mają czas? Trzeba już na począt-ku postawić sobie wiele pytań, w przeciwnym razie projekt czę-sto skazany jest na porażkę. Oso-biście pracuję nad projektem mu-sicalu trwającego czterdzieści minut, a projekt zaczyna trwać trzeci rok. Nigdy nie sądziłam, że tyle zajmuje ogarnięcie tych wszystkich detali, które zawsze gdzieś wyskoczą. Ale tak długo jak jest chęć, nawet takie niedogodności nie zabierają zapału – opisuje Grydzia. Jak możecie zau-ważyć, proces powstawania sce-nek potrzeba bardzo wielu rąk do pracy. Chociaż niektórzy człon-kowie posiadają więcej niż jedną umiejętność, to ich specjalizacje stanowią podstawową strukturę organizacyjną. – Jesteśmy podzieleni, głównie ze względu na umiejętności, na aktorów, wokalistów, montażystów, scenarzystów i tak dalej, chociaż często jedna osoba pełni kilka z tych ról. Za- zawsze czuć opiekuńcze spojrze-nie administratorów (i naganę, gdy komuś się coś wymsknie). Generalnie działamy na zasadzie raczej partnerskiej aniżeli pozio-mów wtajemniczenia – dopowia-da Grydzia. – Traktujemy nasze hobby przede wszystkim jako za-bawę, nikogo do niczego nie zmuszamy, choć czasem trzeba poganiać, gdy ktoś zalega z nagraniami. Jest grupa osób pełniących funkcję administratorów, którzy starają się koordynować grupę, zarządzają fanpage’em na Facebooku, kanałem na Youtube’ie. Jako jeden z administratorów chętniej rozdawałbym cukierki niż dawał nagany – dodaje Poluss. Po tak słodkiej zachęcie warto zainteresować się członko-stwem w grupie. Jednak biorąc pod uwagę popularność, jaką cie-szy się Insomnia, trudno nie sku-pić się na wspomnianym elemen-cie zabawy. Czy przy tak dużym poziomie zainteresowania pracą grupy dalej liczy się wyłącznie przyjemne spędzanie czasu? Czy może zaczęła się popularna wśród większości „znaczących” youtuberów walka o subskrypcje? – Robimy to przede wszystkim dla zabawy oraz dla rozwoju wła-snych umiejętności, aczkolwiek miło, gdy efekty naszej pracy do-cierają do jak najszerszego grona 28 KULTURA Dubbing to jest zabawa. Oczywiście są duże projekty, które chce-my wystawić na miarę amators-kich możliwości i trzeba poświę-cić swój czas. Myślę, że tak jest przy każdym hobby: czy to jest rysowanie, granie w gry, łowienie ryb, sesja RPG – dodaje aktor, Lo-rdthevil. – Muszę zgodzić się z przedmówcą. Jeśli chcemy rozwijać nasze zainteresowania i stawać się coraz lepsi, konieczne jest poświęcenie temu wielu wolnych chwil (a moglibyśmy przecież byczyć się na kanapie), potu, krwi i innych płynów ustrojowych. Odnosząc się do zdobywanych w toku współpracy z grupą umie-jętności i wkładanego w pracę wysiłku, zapewne pojawiła się myśl: „A może by zacząć na zarabiać?”. – Ja dążę do tego, żeby moje projekty mogły mieć jakiś potencjał w przyszłości. Nie chcę być w centrum uwagi, ale fajnie by było zarabiać na tym, co lu-bisz, ponieważ możesz wtedy po-święcać na to więcej czasu – przyznaje Lordthevil. Chociaż wielu członków Insomnia Dubbing Project dopiero gdyba o przyszłości w branży dubbingowej, kilka osób miało już możliwość zaist-nienia w bardziej profesjonalnym środowisku. – Praca w grupie ot-worzyła mi drzwi do kariery w dubbingu. Współpracuję z gda-ńskim studiem Tercja, które pro-dukuje polskie wersje językowe bajek i seriali z kanału CBeebies. Na koncie mam trzy role: Tilly w Tilly i Przyjaciołach, Pączusia 29 KULTURA oraz Rikki w H2O Mermaid Adventures – opowiada Nicol. Podo-bną szansę miała Grydzia: – Mia-łam przyjemność zarówno nagrać profesjonalne demo w studio du-bbingowym, jak i wziąć udział w kilku castingach. Na swoim koncie mam rolę w grze Indie na konsole nowej generacji, wiele reklam, ba, zdarzyła się nawet automatyczna sekretarka pewnej usługi na telefony. NanoKarrin Na podstawie powyższych relacji można opisać członka grupy fan-dubbingowej jako osobę, która świetnie bawi się, współpracując z innymi, a nie oszukujmy się – ciągle towarzyszy mu ta idyllicz-na wizja kariery zawodowej. Mała iskierka zwana marzeniem skute-cznie motywuje do rozwijania się, a pomoc bardziej doświadczonych kolegów ze świata fandubbingowego jest solidnym pchnięciem do przodu. Dużo pozytywnej energii i wysoki poziom projektów, jakiego dopatruję się w dzie-łach zarówno Insomnia Dubbing Project, jak i grupy NanoKarrin z pewnością działa jak wabik na odbiorców, szybko zmieniając ich z widzów w rekrutów. – Popular-ność fandubbingu wynika z faktu, że 30 KULTURA liwość po prostu złapać za mikro-fon i coś nagrać. I tak naprawdę to są początki każdego z nas. Nie jest to nie wiadomo jaka sztuka. Wystarczy chęć do działania i proszę, powstaje własny autor-ski dubbing – zachęca Nanoha, administratorka i założycielka NanoKarrin. Na kanale również tej grupy scenek jest znacznie mniej niż coverów piosenek. – Scenki pojawiają się rzadko, ponieważ wymagają zaangażowania dużej liczby osób. W grupie ma-my mnóstwo projektów, nad któ-rymi trwa praca, ale ze względu na fakt, iż wszystko dzieje się, kiedy każdy z nas ma wolną chwilę, to idzie to dość wolno. Robiąc scenki, odcinki czy filmy, zaczynamy od wybrania obsady, przeprowadzamy casting albo re-żyser sam decyduje, kogo w jakiej roli obsadzi. Następnie chem ust postaci, scenariusz łącznie z uwagami przekazać do aktorów, którzy się nagrywają, potem robią poprawki albo nawet milion poprawek. Kiedy mamy piękną paczuszkę z kwestiami, przekazuje się ją do dźwiękowca, który w tym czasie zrobił ścieżkę dźwiękową, czyli dopasował mu-zykę z odgłosami tła do tego, co dzieje się na ekranie. Kiedy nasz dzielny i cierpliwy dźwiękowiec zakończy swoją pracę, zapisuje projekt i przekazuje go do reży-sera do oceny. Mogą oczywiście być poprawki, więc jeszcze co nieco trzeba będzie zmienić, nawet może być tak, że aktorzy będą musieli się jeszcze raz nagrywać – i tak to się kręci, aż powstanie piękny projekt. Jak widać, czynności do wykonania troszkę jest i dlatego może to naprawdę długo trwać – opowiada Nanoha. Proces produkcji kilkuminutowej 31 scenki jest dość obfitujący w zada-nia, a każda czynność jest nadzo-rowana przez jej reżysera. Nie tyl-ko to łączy obie grupy. Członkowie NanoKarrin również trzymają się koncepcji pracy dla zabawy. Cała działalność jest wyłącznie hobby, jednak tekściarz i reżyser NanoKa-rrin, Pchełka, bardzo ciekawie opi-suje zależność między pogonią za obejrzeniami i subskrypcjami a faktycznym poczuciem zabawy: – Dla jednych tworzenie dubbingów jest zabawą samą w sobie, a dla innych zabawą będzie tworzenie dubbingów, których jakość mogą mierzyć w ilości łapek w gó-rę. W grupie te dwie wartości – rywalizacja i zabieganie o względy widzów oraz doskonalenie włas-nego warsztatu – zbiegają się ze sobą, dając tym samym możliwość każdemu członkowi na wybranie sobie takich ich proporcji, które mu odpowiadają. Duże grupy rzadko kiedy bywają jednolite, dla-tego też oferują tak wiele całej rzeszy osób. Jednak niezależnie od kierunku, który obierze sobie członek grupy, jedno jest pewne: skoro dana osoba nadal pozostaje częścią tak sformalizowanego tworu, jakim jest grupa dubbingowa, to znaczy, że czerpie z tego satys-fakcję i motywację do dalszego ro-zwoju. Różnorodność grupy, zwła-szcza w zakresie nie zdolnych w korzystaniu z cier-pliwych lekcji starszych stażem kolegów, zaś obecność świeżej krwi sprawia, że społeczność cały czas działa i odkrywa nowe hory-zonty. Chętni do rekrutacji, marsz! Patrząc na działalność Insomnia Dubbing Project i NanoKarrin, widzę grupę ludzi, którzy zaczynając od zera, poświęcali każdą wolną chwilę na doskonalenie się, aby wydać krótki projekt. Dodatkowo ich pasja i zaangażowanie są tak duże, że przyciągają do siebie tłumy. Jeśli jesteś jedną z osób, które, patrząc na działania fandubbingo-we, marzą o dołączeniu do środo-wiska, ale brakuje ci wiary we wła-sne siły, w głowie gromadzi się więcej „przeciw” niż „za”, bohate-rowie artykułu mają dla ciebie kil-ka ciepłych słów: Lordthevil (Insomnia DP): Spróbuj i nie bój się krytyki! Człowiek uczy się na błędach i dochodzi do perfekcjonizmu przez ciężką pracę, zdeterminowanie i wiarę, że zrobi-łeś arcydzieło. Pozwól, żeby ma-rzenia były na wyciągniecie ręki :). Grydzia (Insomnia DP): Cóż, moi sąsiedzi prawdopodobnie momen-tami uznawali mnie za obłąkaną, słysząc moje domowe sesje nagra-niowe. Wierzcie mi – warto! KULTURA Od tamtej pory stopniowo się rozwijałem, poznawałem nowych ludzi. Obecnie Insomnia jest dla mnie jak rodzina. Są chwile dobre i złe, ale zawsze miło jest tutaj wrócić. Nanoha (NanoKarrin) Jeśli masz marzenie: don’t quit, do it! Nie odkładaj nic na jutro, bierz się do pracy już dzisiaj! Pchełka (NanoKarrin): Czy to dla zabawy, czy dla rozwoju własnych umiejętności, współpracuj-cie z innymi, bo więcej możecie na tym zyskać, niż stracić! W grupie bardzo chętnie dzielimy się doświadczeniem, reżyserzy pracują z aktorami indywidualnie, a tekściarzy szkolimy właściwie od podstaw. Ze swojej strony dodam, że jeżeli uważasz się za zagubionego brata członków którejś z grup, napisz do nich w celu rekrutacji. „Ojco-wie założyciele” Insomnii i Nano-Karrin będą dla ciebie przewod-nikami w wybranej specjalizacji. Rekrutacja do NanoKarrin odby-wa się przez odpowiednią zakład-kę na ich stronie internetowej (http://www.nanokarrin.pl), Insomnia zaś czeka na waszą wiadomość za pośrednictwem Facebooka (https://www.facebook.com/ins omniadub). Jeśli przynależność do grupy nie samodzielnie, załóż własny kanał. O odczuciach solowych youtube-rów poczytacie za tydzień, w ko-lejnej części artykułu. Natalia Wopińska 33 KULTURA NA TROPIE SKANDALU Włączam wyszukiwarkę, w białym okienku wpisuję pożądane nazwi-sko, przełączając na grafikę. Ukazuje się przede mną fotografia mę-żczyzny w średnim wieku o niezwykle zamyślonej twarzy. Jego czoło niemal w całości pokryte jest rozciągłymi fałdkami. Zaciśnięte usta układają się w solidną kreskę, nie wyrażając przy tym zbyt wielu emocji. Lekko uniesiona brew i świdrujący, skupiony na jednym punkcie wzrok. Całość portretu dopełniają bujne ciemne loki lekko opa-dające na czoło. Oto wizerunek jednego z największych skandalistów literackich i prowokatorów XX wieku, autora m.in. uznanego Malo-wanego ptaka. Jerzy Kosiński to człowiek legen-da. Zarówno historia jego życia, jak i okoliczności powstawania jego książek składają się z wielu niedopowiedzeń. To coś na zasa-dzie wybrakowanej układanki, w której część puzzli zaginęła, niektóre świadomie zostały zni-szczone, a jeszcze inne wciąż czekają na właściwe dopasowa-nie. Trudno określić, co w życiu autora zdarzyło się naprawdę, a co było jedynie wytworem jego bujnej wyobraźni, tym bardziej, iż sam określał się mianem „chodzącego w przebraniu” (larvatus prodeo). Jerzy Kosiński, a w zasadzie Józef Lewinkopf, urodził się sześć lat przed wybuchem II 34 KULTURA wskiej w Łodzi. Podczas okupacji niemieckiej ojciec małego Kosińskiego zadecydował o przeprowadzeniu się jak najbliżej wscho-dniej granicy kraju, gdzie wspól-nie mogliby przeczekać trudny okres. Możliwe, że już w tym cza-sie w głowie przeżywającego wojnę chłopca zrodziły się pierw-sze pomysły na napisanie póź-niejszego Malowanego Ptaka. „Bohaterem powieści jest siedmioletni, żydowski chłopiec (...)” Po wojnie Kosiński studiował nauki polityczne na Uniwersytecie Łódzkim, a pod koniec lat 50. wy-emigrował do Stanów watelstwo. W połowie lat 60. wydany został Malowany Ptak – książka która przyniosła pisarzo-wi światowy rozgłos i olbrzymi popularność pisarzowi, ponadto została uznana przez krytyków za jedno z ważniejszych utworów okresu Zagłady. Bohaterem po-wieści jest siedmioletni, żydowski chłopiec, który w pierwszych dniach wojny trafia do zapadłej wioski na wschodzie Polski. Głównie ze względu na swój wy-gląd (śniada cera i ciemne oczy), zostaje prześladowany i gnębiony przez zabobonnych, miejscowych chłopów. Bite i torturowane dzie-cko tuła się od domu do domu, będąc ofiarą coraz to nowych okrucieństw. Książka utrzymana jest w 35 KULTURA kiego losu - chłopiec będący świadkiem i ofiarą niesłychanych okrucieństw, z czasem sam dopuszcza się czynienia zła. Kosiński został wykładowcą na kilku prestiżowych uczelniach, m.in. na Yale i Princeton. Należał do największej śmietanki towarzyskiej tamtych lat i był stałym bywalcem spotkań hollywoodzkich elit. Źródła biograficzne podają, że Kosiński musiał poważnie nakłamać i namieszać w swojej historii, czemu zawdzięczał tak ochocze przyjęcie i akceptację na obczyźnie (artysta ukrywał m.in. swoje pochodzenie, które ostate-cznie ujawnił po wydaniu Malo-wanego Ptaka). W okresie swojej świetności, który trwał przez około trzynaście lat, Kosiński wy-dawał kolejne powieści, m.in. Kroki nagrodzone prestiżową National Book Award czy best-seller Wystarczy być. Na początku lat 70. został prezesem słynnego PEN Clubu i pełnił tę funkcję przez niemal dwadzieścia lat. Jerzy Kosiński znany był z licznych romansów. Janusz Głowacki – polski prozaik i felietonista, pi-sze o kochance artysty, Miszy, która po zakończeniu znajomości z mężczyzną stała się „perwersyjną i cyniczną kobietą”. Kobietą z którą łączyła Kosińskie-go najbliższa relacja trwająca aż do jego śmierci, była Urszula Du-dziak. Spotkania kochanków od-bywały się w domu Kosińskiego i jego żony. Pisarz nie uważał by-najmniej tego za coś niestosow-nego. Sam określał swoje małżeń-stwo jako formalność, suche zobowiązanie. Urszula Dudziak w jednym z wywiadów wyznała, że Kosiński był jej największą mi-łością i że to z nim spędziła naj-piękniejsze dotychczas chwile. Złota passa Kosińskiego nie trwa-ła wiecznie – nadszedł bowiem czas, w którym artysta musiał zejść ze sceny. Wszystko zapo-czątkował artykuł Jerzy Kosinski’s Tainted Words opublikowany w Columbia Daily Spectator 24 lu-tego 1983r., w którym oskarżono pisarza o budowanie kariery na kłamstwach, na co posiadano zresztą dowody. Mężczyźnie zarzucono m.in. splagiatowanie polskiej powieści Kariera Nikode-ma Dyzmy i nadanie jej własnego tytułu Wystarczy być. Poza tym, amerykański pisarz Eliot Wein-berger przekonywał też, że Ko-siński nie mógł napisać swego najcenniejszego d z i e ł a Malowa-nego Ptaka, ponieważ w czasie je-go tworzenia nie władał wystar- 36 KULTURA została napisana po polsku, a później potajemnie przetłumaczona na angielski. Oponenci tych teorii twierdzili z kolei, że wszelkie os-karżenia pod kątem Malowanego Ptaka są wynikiem jedynie propa-gandy komunistycznej (publikacja ta za czasów PRLu znajdowała się na liście książek zakazanych). „Brutalnie i szczegółowo opisywał sceny gwałtów, mordów i zbrodni, takich jak wydłubywanie oczu łyżeczką (...)” W 1991 roku Kosiński popełnił sa-mobójstwo, zatruwając się barbi-turanami (pochodne kwasu bar-biturowego, w XX wieku powsze-chnie używane jako środki na-senne i znieczulające). Znaleziono go w wannie z plastikowym wor-kiem nałożonym na głowę. Poże-gnał się z życiem, zostawiając kartkę z następującymi słowami: „Kładę się teraz do snu, na trochę dłużej niż zwykle. Nazwijmy to wiecznością". Kosiński w swych dziełach starał się zdemaskować prawdziwe ludzkie oblicze. Na pierwszym miejscu stawiał naturalizm, który w rzeczywistości zmierzał w stronę zezwierzęcenia, a para- 37 KULTURA Brutalnie i szczegółowo opisywał sceny gwałtów, mordów i zbrodni, takich jak wydłubywanie oczu łyżeczką, czy barbarzyńskie wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę. O autentyczności i możliwości występowania wątków autobiograficznych w powieściach sam autor wypowiedział się na ten te-mat m.in. w mowie końcowej Ma-lowanego ptaka. Pisał, że sztuka już z założenia jest czymś sztu-cznym, a samo jej pojęcie stało się redefiniowane. Czy warto zatem doszukiwać się prawdziwego oblicza pisarza na kartach jego powieści? Kosiński jest typem artysty, którego albo akceptuje się w całości, albo odrzuca już po przeczytaniu początkowych rozdziałów. Tych, którzy pierwsze spotkanie z Ko-sińskim mają wciąż przed sobą, zachęcam do przełamania się i wejścia choć na chwilę do jego świata. Emocje gwarantowane. 38