PRZYGODA MOJEGO ŻYCIA

Transkrypt

PRZYGODA MOJEGO ŻYCIA
PRZYGODA MOJEGO
ŻYCIA
„We wrześniu i październiku 2014 r.
trwały próby do spektaklu teatralnego
dla
młodzieży Legendy
polskie w
reżyserii Dagmary
Mrowiec,
realizowanego na kanwie legendy o
Wandzie. Został on zbudowany z
krótkich scenek przywołujących obraz
kobiety w kulturze, inspirowanych
polskimi
tekstami
kultury.
Przedstawienie
zaprezentowaliśmy
podczas
otwartych
pokazów
dla
publiczności. Przed nimi zorganizowana
została pogadanka dotycząca funkcji
legend i mitów założycielskich. Akcja
towarzyszyła
naszemu
przedstawieniu Termopile
polskie.”
(http://www.teatrpolski.wroc.pl)
Dzięki Pani Rudzkiej przeżyłem
przygodę mojego życia. Zaproponowała
nam udział w castingu do sztuki
wystawianej w Teatrze Polskim o tytule
„Legendy polskie”. Nie byłem zbyt
pozytywnie do tego nastawiony. Nie
chciało ruszyć mi się z domu, bo
wiedziałem, że i tak nie uda mi się przejść
dalej. Koleżanki z klasy, które również
miały iść na casting, namawiały mnie
dosyć długo. I udało im się. Postanowiłem
pójść do tego teatru spróbować swoich sił.
Nie miałem przecież nic do stracenia, a
mogłem coś zyskać. Udaliśmy się na
spotkanie z panią Dagmarą Mrowiec, panią
Rólczyńską, panem Rafałem Matuszakiem
i panem Mateuszem Stępniakiem, którzy
dokonywali
selekcji.
Bardzo
się
denerwowałem. Tamtego dnia miałem
bluzę z napisem „Keep Calm and s…f”.
Można powiedzieć, że chyba pomogła mi
trochę... Członkowie komisji bardzo długo
zastanawiali się, co może być tam
napisane. Rozmyślaliśmy na ten temat,
śmialiśmy się, opowiedziałem im trochę o
sobie. Było bardzo wesoło. To naprawdę
sympatyczni
ludzie.
Kiedy
byłem
uśmiechnięty od ucha do ucha, pani Rólon
kazała przeczytać mi tekst, pokazując
smutek i rozpacz. Było dosyć trudno mi
zmienić szybko ten uśmiech w smutną
minę. Zacząłem się cały trząść. Może
pomogło mi się to wcielić w rolę? Tego nie
wiem. Czekałem do wieczora, czy się do
mnie odezwą, czy nie. I w końcu
zadzwonili. Byłem bardzo szczęśliwy.
Następnego dnia udałem się razem z
Wiktorią Welenc i Izą Butwicką na
pierwsze spotkanie. Byliśmy jako pierwsi
na korytarzu. Następnie przyszły Milena,
Weronika i Nikola. Nie złapaliśmy
dobrego kontaktu. Dlatego też nie
chciałem chodzić na próby, myślałem, jak
z tego zrezygnować. Gdy teraz na to
patrzę, myślę sobie, jaki byłem głupi. Ale
z dnia na dzień było coraz lepiej. Myślę, że
dniem, w którym wszystko się przełamało,
był mój powrót po chorobie. Weronika
powiedziała mi, jakie są zmiany w tekście
itp. Na próbę przyszły też Karina i Asia.
Było to małe spotkanie, bo byliśmy
podzieleni na grupy po 4 osoby.
Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, było
naprawdę super. Myślę, że barierą, która
na początku ograniczała nasze relacje, była
różnica wieku. Ja jestem tylko małolatem,
ale oni mnie zaakceptowali i wspólnie ze
mną spędzali czas, rozmawiali itp. Bardzo
im za to DZIĘKUJĘ. Spotykaliśmy się na
Scenie Kameralnej, gdzie finalnie było
wystawione przedstawienie. Nigdy nie
zapomnę, gdy razem z Kariną i Asią
udaliśmy się do marketu, gdzie były
sprzedawane hot dogi. Postanowiłem sobie
takiego kupić, ale nie były jeszcze
wystarczająco
ciepłe.
Karina
była
przebrana za panią profesor i udawała
moją matkę. Zaczęła krzyczeć na panią
sprzedającą: „Jak to? Nie ma hot dogów
dla mojego Szymona?”. Mieliśmy jeszcze
parę takich przygód…
Zabawa zabawą, ale termin pokazu
był coraz to bliższy. Wzięliśmy się ostro
do pracy, w weekendy byliśmy po 7
godzin na próbach i ciężko pracowaliśmy.
W dzień przed pokazem pani Dagmara
zmieniła mi całą rolę. Ale daliśmy radę.
Bardzo się stresowałem występem, tak jak
każdy. Nie spałem przez 3 noce.
Wyglądałem jak zombie. Ale udało się
nam. Wystawiliśmy naszą sztukę, nad
którą tak ciężko pracowaliśmy. Myślę, że
wyszło całkiem dobrze, choć za drugim
razem- definitywnie lepiej. W ostatni dzień
udaliśmy się na spotkanie do małej
restauracji „Borówka” niedaleko teatru.
Rozmawialiśmy o aktorstwie z panią
Rólon i panią Dagmarą. Reżyserka
opowiadała nam o szkole aktorskiej,
doradzała nam, a właściwie odradzała
zostanie aktorem. Było niesamowicie.
Nigdy tego nie zapomnę. A wszystko
dzięki pani Rudzkiej i 3 koleżankom:
Ewie, Paulinie i Bogusi.
Teatr dał mi bardzo dużo.
Zwiększył moją pewność siebie. Pomógł z
dykcją i czytaniem na głos, co u mnie
kulało, dał mi wspaniałe wspomnienia. To
był pierwszy profesjonalny występ, który
rozjaśnił mi drogę, którą będę (mam taką
nadzieję)
dążył
w
przyszłości.
Postanowiłem zostać aktorem.
Szymon Orzeł kl. IId
MOJA PRZYGODA Z TEATREM
Na deskach Teatru Polskiego 20 i 21
Spędzaliśmy ze sobą prawie 12 godzin
października 2014 r. odbył się spektakl pt.
dziennie, więc staliśmy się jak jedna
„Legendy
wielka
polskie”.
Kiedy
się
rodzina.
Pomagaliśmy
sobie
dowiedziałam, że są castingi na warsztaty,
czasami, krytykowaliśmy, ale to tylko po
od razu się zgłosiłam. Poszłam tam z
to, żeby sobie pomóc.
czystej ciekawości, a także po to, by
Mrowiec,
zobaczyć, czy dam sobie radę ze szkołą i
prowadziła ćwiczenia rozluźniające, które
zajęciami. Na castingu dowiedziałam się,
na pewno wykorzystam przed różnymi
że są trzy grupy: aktorska, muzyczna (w
występami na scenie.
której ja spróbowałam swoich sił) i
scenograficzna. Kiedy weszłam do Sali, w
której odbywały się przesłuchania, miałam
nogi jak z waty, cała się trzęsłam i miałam
Osoby, które mnie
sucho w ustach.
przesłuchiwały, okazały się ludźmi bardzo
miłymi. Od razu ich polubiłam. W
pewnym sensie chciałam przejść dalej, bo
wiedziałam, że może to być coś innego niż
dotychczas.
Następnego
dnia,
kiedy
odbierałam e-mila z potwierdzeniem, że
przeszłam dalej, byłam bardzo szczęśliwa.
Pierwsze spotkanie zaplanowano na 16.
Miało być ok. 30 osób, ale sporo z nich
zrezygnowało po pierwszych zajęciach.
Zostało nas tylko ok. 20. Z osobami z
grupy
aktorskiej
i
Pauliną
z
grupy
muzycznej bardzo się zaprzyjaźniłam.
mentorka
Pani Dagmara
grupy
aktorskiej,
Grupa muzyczna składała się z 4 osób
wraz ze mną i naszym mentorem, panem
Rafałem Matuszakiem.
Karol, Radek,
Paula i ja ćwiczyliśmy po kilka godzin w
ciągu
dnia.
Spotkania
codziennie przez
odbywały
się
miesiąc. Osoby, które
były w grupie muzycznej, miały bardzo
duże doświadczenie z muzyką. Ja jedynie
śpiewam i czasami nie wiedziałam, o czym
rozmawiają. Ludzie, którzy przez połowę
swojego
życia
grali
na
fortepianie,
nauczyli się grać na perkusji i gitarze
elektrycznej.
Do
naszego
spektaklu
używaliśmy właśnie instrumentów, takich
jak:
gitara
elektryczna,
perkusja
(w
niecodziennym wydaniu), kij deszczowy,
przeszkadzajki (np. puszka od pepsi i
ziarenka kaszy). Z tego stworzyliśmy
bardzo dużo utworów, ale bardzo często
jest we mnie, a ja w niej. Każdemu
zmienialiśmy sposób śpiewania lub grania.
polecam uczestniczenie w takich zajęciach.
Przed spektaklem na próbie generalnej
zmieniliśmy prawie wszystko, ale kiedy
kilka
razy
sobie
zaśpiewaliśmy,
to
przegraliśmy
umieliśmy
i
wszystko
perfekcyjnie.
Przed
przedstawieniem
pan
Rafał
dawał nam niezły wycisk z rozgrzewkami
Chciałabym bardzo podziękować Pani
B. Rudzkiej za to, że wzięła mnie na
casting i pozwoliła doświadczyć tylu
przeżyć.
Dziękuje także osobom, które tam ze
mną były i podtrzymywały na duchu.
oraz z rozśpiewkami. Na 10 minut przed
rozpoczęciem spektaklu, stres dał o sobie
znać. Na szczęście odszedł tak szybko jak
przyszedł. W garderobie modliliśmy się,
żeby nam się udało. Dobrusia z grupy
scenograficznej pomagała nam uporać się
ze wszystkimi uczuciami związanymi ze
stresem wyjścia na scenę. Po rozpoczęciu
„Legend” w drugiej piosence poczułam się
wyluzowana jak na próbie. Wszystko się
udało. Spotkaliśmy się jeszcze następnego
dnia, bo wystawialiśmy po raz drugi nasz
spektakl.
I po nim nastąpił koniec naszej
wspólnej przygody. Pożegnaliśmy się i
poszliśmy w swoje strony. Kiedy wróciłam
do domu i uświadomiłam sobie, że nie
będzie już wspólnych spotkań, prób,
zrobiło mi bardzo smutno. W Teatrze
poznałam
bardzo
dużo
pokazały mi, że mogę
osób,
które
być do czegoś
potrzebna. Osoby z grupy muzycznej
pokazały mi, że mogę być muzyką, że ona
Wiktoria Welenc 2b