Żyją jak na bombie - Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej
Transkrypt
Żyją jak na bombie - Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej
Żyją jak na bombie! Przez nielegalne butle Polska Głos Wielkopolski | 2.12.2010 | rubryka: Poznań | strona: 8 | autor: Beata Marcińczyk HU UH HU UH Nie mają gazu ziemnego, więc kupują w butlach ZKZL skierował już podobną sprawę do prokuratury W kamienicy przy ulicy Strzałkowskiego 3 już od czterech miesięcy (od czasu pożaru w jednym z mieszkań) nie ma gazu. Stwierdzono nieszczelność instalacji. Lokatorzy ogrzewają pomieszczenia grzejnikami i dmuchawami na prąd. Szczęśliwi są ci, którzy nie zlikwidowali pieców i teraz mogą z nich korzystać. Grupa mieszkańców kupiła butle gazowe – część w ten sposób ogrzewa mieszkania, inni gotują posiłki i wodę. Dzieje się tak, mimo że używanie butli z propan-butanem w domach, gdzie jest instalacja gazu ziemnego, jest zakazane. Sprawa może trafić do prokuratury. – Nieważne, czy instalacja jest użytkowana, czy czasowo wyłączona – mówi Sławomir Brandt, rzecznik wielkopolskiej straży pożarnej. – Dogrzewamy się urządzeniami na prąd. W kuchni mamy 2 stopnie Celsjusza, a w pokoju, w którym grzejemy, zaledwie 8 – denerwuje się Ryszard Uznański. – Czynsze rosną, a my tu marzniemy. Właśnie dostaliśmy też rachunek na około 50 złotych za abonament za gaz, którego... brak. Państwo Uznańscy, którzy mają mieszkanie szczytowe, korzystają więc tylko z jednego pokoju i kuchni. Ich domowy strój, od czasu gdy na dworze zrobiło się mroźno, to kilka swetrów i ciepła kamizelka. – Każdy radzi sobie jak może. Nie dziwię się, że sąsiedzi butle kupują, jak ich nie stać na rachunki za prąd – dodaje Bożena Uznańska. Krzysztof Tomaszewski mieszka z mamą. Można powiedzieć, że należy do szczęśliwców, bo ma w pokoju piec. Jednak ogrzanie mieszkania, gdzie są nieszczelne okna, zabiera sporo czasu i pieniędzy, bo trzeba kupić opał. – Ale na czym mamy święta przygotować? – pyta, bo ma kuchenkę elektryczną, jednopalnikową. – Czy mam najpierw kapustę ugotować, a potem smażyć rybę, czy odwrotnie? On też mówi, że boi się niebezpieczeństwa związanego z użytkowaniem przez sąsiadów butli z gazem propan-butan. O sprawie nielegalnych butli wie już Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych. Budynek jest bowiem wspólnotą, w której 56 proc. udziałów należy do miasta. – W ubiegłym tygodniu natychmiast po otrzymaniu informacji o korzystaniu przez lokatorów z butli, zwróciliśmy się do zarządcy o podjęcie odpowiednich działań – mówi Magdalena Gościńska z ZKZL. Maciej Wełnicki z firmy Zarządzanie Nieruchomości Wielkopolski potwierdza, że lokatorzy zostali poinformowani o tym, iż użytkowanie butli jest niezgodne z prawem. – Ten przypadek nie jest odosobniony, ale jednak nie ma ich wielu – zapewnia Magdalena Gościńska. – W ostatnim czasie, po wielokrotnych interwencjach zarządcy najemca nie zrezygnował z korzystania z butli. Zgłosiliśmy więc sprawę do prokuratury, że istnieje tam zagrożenie zdrowia i życia. Jan Czapracki, prezes Hadex–gas upatruje niebezpieczeństwa jednak w czym innym. – Na tym rynku też funkcjonuje druga strefa. Stare, nielegalizowane butle są wbrew przepisom napełniane gazem i sprzedawane taniej – podkreśla Czapracki. – Na płaszczu butli i plombie powinno widnieć to samo logo firmy. Jan Czapracki tłumaczy też, że czasem klienci mówią, iż butla, którą zamówili, potrzebna jest im na działkę. Gdy nie proszą o montaż, nie wiadomo, gdzie jej będą używać. Lokatorzy domu wiedzą, że żyją jak na bombie. Kiedy będzie remont instalacji? Jeszcze nie wiadomo. – Prawdopodobnie w czwartek odbierzemy pozwolenie na budowę z Urzędu Miasta – dodaje Maciej Wełnicki. Sprawdź wentylację i wyczyść komin a Kto korzysta w mieszkaniu z pieca kaflowego, powinien zadbać o to, by nie doszło do zaczadzenia czy zapalenia się sadzy w kominie. Nieodzowna jest wizyta kominiarza. Trzeba sprawdzić komin. Nie należy zaklejać wszystkich szczelin w oknach czy zatykać wentylacji. Myślenie, że dzięki temu będzie cieplej, jest błędne. W uszczelnianych pomieszczeniach nie ma cyrkulacji powietrza. Te pokoje, gdzie są piece, trzeba codziennie wietrzyć.. Feralna stacja redukcyjna Polska Głos Wielkopolski | 2.12.2010 | rubryka: Fakty | strona: 12 | autor: Tomasz Szukała, PAP HU UH HU UH Prokuratura zbada przyczyny gazowej awarii Już nie ma zagrożenia dla mieszkańców Prokuratura i specjalna komisja badają przyczyny awarii sieci gazowej w Zielonej Górze, gdzie na całą noc ewakuowano mieszkańców trzech osiedli. We wtorek wieczorem w zielonogórskich osiedlach (Pomorskie, Śląskie, Raculka) w wyniku gwałtownego wzrostu ciśnienia w instalacji gazowej i wybuchu gazu w kuchenkach zginęła jedna osoba, a pięć zostało rannych. Pierwsze zgłoszenia straż pożarna otrzymała przed godziną 17. Potem ich liczba zaczęła lawinowo rosnąć, zgłaszano również wycieki gazu. To była awaria Seria wybuchów kuchenek była wynikiem awarii jednej ze stacji redukcyjnych, w których zmniejszane jest ciśnienie gazu trafiającego do instalacji w mieszkaniach – ze średniego na niskie. Nie wiadomo dotąd, co było przyczyną uszkodzenia stacji. Powołano specjalny zespół, który będzie to ustalał. Z całej sieci ulotniło się ok. 400 metrów sześciennych gazu. Ewakuowano 6,5 tysiąca mieszkańców zagrożonych osiedli, którzy musieli spędzić noc z wtorku na środę w zaimprowizowanych noclegowniach w szkołach. Do pomocy poszkodowanym włączyło się także wojsko. Jednostki Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych przekazały na ich potrzeby 2000 dziennych racji żywnościowych, w tym m.in. konserwy, suchary, cukierki i napoje w proszku, a także gotowe Aby zapewnić gaz odbiorcom, PGNiG uruchomiło już transport zastępczej stacji gazowej dania obiadowe do podgrzania. ołnierze z 6. Rejonowej Bazy Materiałowej we Wrocławiu przekazali również 700 kg foliowanego chleba żytnie go. ywność ta trafiła do sztabu kryzysowego w Zielonej Górze, który zajmie się jej wydawaniem. Prokuratura zbada Śledztwo ws. rozszczelnienia sieci gazowej wszczęła też Prokuratura Rejonowa w Zielonej Górze. – Śledztwo dotyczy spowodowania zdarzenia, które zagraża życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. Przestępstwo jest zagrożone karą do 12 lat więzienia – powiedział prokurator Grzegorz Szklarz. Sprawę wyjaśnia też Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Według rzeczniczki tej spółki Joanny Zakrzewski ej techniczna awaria automatycznej stacji redukcyjnej gazu w Zielonej Górze to pierwszy taki przypadek w historii firmy. Sprawę bada zespół pod kierunkiem wiceprezesa ds. technicznych Dolnośląskiej Spółki Gazownictwa. Dokona przeglądu tej stacji. – Trzeba będzie ją rozebrać, sprawdzić każdą część i zobaczyć, czy gdzieś nie było usterki – poinformowała rzeczniczka. Aby zapewnić gaz odbiorcom, którzy są go obecnie pozbawieni, PGNiG uruchomiło już transport zastępczej stacji gazowej ze Zgorzelca. Zagrożenie minęło W środę przed południem prezydent Zielonej Góry i wojewoda lubuski ogłosili, że nie ma już zagrożenia dla mieszkańców miasta i osiedli, gdzie doszło do wybuchów gazu. Po godz. 14 wojewoda zdecydował, że po sprawdzeniu budynku na os. Pomorskim w Zielonej Górze, w którym doszło do najpoważniejszego wybuchu gazu, mieszkańcy bloku mogą wrócić do większości mieszkań. Poinformowano, że inspektorzy nadzoru budowlanego nie stwierdzili uszkodzenia konstrukcji 10-piętrowego budynku. Wątpliwości budzi jedynie stan pionu, w którym nastąpiła eksplozja. Tam zostaną przeprowadzone kolejne badania i będzie konieczny remont. W całej tej klatce schodowej są lokale zamieszkane przez 113 osób. Na siódmym piętrze wybuch uszkodził ściany jednego z mieszkań oraz szyb windy. Część mieszkańców – od parteru do piątego piętra – będzie mogła wrócić do domu dopiero dzisiaj. Miasto przygotowało dla potrzebujących 90 tymczasowych miejsc zakwaterowania. Chęć skorzystania z tej formy pomocy wyraziło osiem osób.\ W Bydgoszczy gaz pod ściślejszą kontrolą Express Bydgoski | 2.12.2010 | rubryka: U nas | strona: 3 | autor: Krzysztof Błażejewski HU UH HU UH Czy dramat Zielonej Góry może powtórzyć się w Kujawsko-Pomorskiem? Fachowcy twierdzą, że nie Z pierwszych oficjalnych ustaleń wynika, że przyczyną eksplozji gazu w Zielonej Górze było zwiększone ciśnienie w sieciach i instalacji niskociśnieniowych. Było ono skutkiem awarii gazowej stacji redukcyjnej. To bodaj pierwszy przypadek w naszym kraju, by system zabezpieczeń obejmujący tak rozległy teren i tylu odbiorców nie zadziałał. Co mogło się stać? Zawinił człowiek czy urządzenie? Zdaniem Andrzeja Czary, rzeczoznawcy Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa w zakresie projektowania, budowy i oceny stanu technicznego instalacji i sieci gazowych, najbardziej prawdopodobną bezpośrednią przyczyną była nieszczelność reduktora. - Czasami może się zdarzyć, że do reduktora dostanie się woda -powiedział „Expressowi“ - i w czasie dużych mrozów zamarznie. Wówczas urządzenie może nie zadziałać i gaz przechodzi dalej. - Czy podobna sytuacja mogłaby mieć miejsce także w naszym regionie? - Zawsze coś się może zdarzyć, ale myślę, że mieszkańcy regionu pod tym względem mogą czuć się bezpieczni. Co prawda nigdzie nie ma stałego nadzoru nad stacjami redukcji gazu. Ten system działa automatycznie. Posiada dwa stopnie zabezpieczenia. Pierwszy z nich to system wydmuchowy, potem powinny zadziałać zawory szybko zamykające. W Zielonej Górze widocznie przymarzły. Sieci gazowe budowane są wszędzie w taki sam sposób i z tymi samymi zabezpieczeniami. W Bydgoszczy pracuję już kilkadziesiąt lat i nie słyszałem o żadnej awarii stacji redukcji. To jest być może też kwestia częstszych kontroli stanu zabezpieczeń. W naszym regionie są one prowadzone dość często. Myślę, że możemy czuć się bezpieczni. Ponadto u nas stacje są zbudowane w tzw. pierścieniu, co powoduje efekt jeszcze dodatkowego zabezpieczenia. Jak zapewniono nas w Przedsiębiorstwie Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, od dzisiaj wszystkie spółki gazownictwa będą kontrolować ten typ urządzenia, które uległo awarii. Jak się dowiedzieliśmy, w ostatnich latach tylko raz, w roku ubiegłym, miała miejsce na terenie naszego regionu awaria stacji gazowej spowodowana zbyt małym przepływem gazu w porównaniu do jej przepustowości (poniżej 1 proc.). Sytuacja taka spowodowana była faktem, że odbiorca nie pobierał zadeklarowanych przez siebie ilości gazu. Zadziałały wówczas urządzenia zabezpieczające i dostawy gazu do odbiorcy uległy wstrzymaniu. Przy okazji awarii i wynikającego stąd wielkiego zagrożenia pojawiło się wielkie wyzwanie dla służb ratowniczych. - Po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z tak wielką skalą ewakuacji - mówi rzecznik Państwowej Straży Pożarnej, Paweł Frątczak. - Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek trzeba było w krótkim czasie pomóc opuścić swoje mieszkania aż 6,5 tysiącom ludzi od razu na trzech osiedlach. Procedury były przygotowane od dawna i sprawdzane m.in. poprzez ćwiczenia, ale nie udałyby się one, gdyby nie było współdziałania z ludźmi, których trzeba było ewakuować. A jeszcze niedawno był z tym spory problem, choćby w czasie powodzi... WYBUCHY W REGIONIE *21 listopada 2009 r. w Bydgoszczy wybuch gazu zniszczył segment mieszkalny przy ul. Kąkolowej i uszkodził przyległe domy. Był to efekt zamachu samobójczego. Sprawca zginął na miejscu. Ranne zostały 3 osoby. *28 lutego 2010 r. doszło do wybuchu gazu w piwnicy czteropiętrowego budynku przy ul. Rysiej na osiedlu Glinki w Bydgoszczy. Ewakuowano 120 osób, jedna została ranna. *13 listopada 2010 r. w podbydgoskim Maksymilianowie doszło do wybuchu gazu ulatniającego się z butli. Pękła jedna ze ścian w budynku wielorodzinnym, dwie osoby uległy poparzeniu. Szczecin - bomba gazowa? Kurier Szczeciński | 2.12.2010 | rubryka: Strona tytułowa | strona: 1 HU UH Ryzyko wybuchu jak najbardziej realne PO serii wybuchów gazu w Zielonej Górze mają być skontrolowane wszystkie stacje redukcyjne należące do Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa SA, czyli również te z naszego regionu. Ale czy to zapewni nam bezpieczeństwo? Stacja redukcyjna to tylko jeden z elementów infrastruktury, który może zawieść i doprowadzić do tragedii. Niestety, NIE MA absolutnie pewnego systemu doprowadzającego gaz do naszych domów. Wybuch w bloku przy ul. Matejki w Szczecinie w styczniu tego roku, w którym zginęły dwie osoby, udowodnił, że gaz może zabić nawet w budynku, gdzie nie ma instalacji. Przypomnijmy tę tragedię: w pobliżu wieżowca doszło do uszkodzenia sieci. Z powodu ogromnych mrozów gaz nie mógł wydostać się na powierzchnię. Migrując kanałami technicznymi, dotarł do wieżowca, wypełnił piwnice i część parteru. Wystarczyła iskra. Podkreślmy raz jeszcze, że do eksplozji doszło w obiekcie, gdzie nie było awarii instalacji! Zresztą w podobnych okolicznościach doszło do wybuchu w 1979 roku w warszawskiej Rotundzie, gdzie zginęło 49 osób. Dokończenie na str. 5 Dokończenie ze str. 1 Naturalne (czytaj: bardzo niebezpieczne) cechy gazu ujawniają się zimą, gdy intensywniej korzystamy z domowych systemów grzewczych. Ate bywają fatalnej jakości. Oprócz zapowiedzianych kontroli głównych sieci gazowniczych, w tym magistrali wysokiego, podwyższonego i średniego ciśnienia oraz stacji redukcyjnych, należy dokładnie sprawdzić lokalną instalację. Tę w budynku i tę w mieszkaniu. - Za stan techniczny instalacji w budynku odpowiada jego właściciel lub zarządca - mówi Leszek Łuczak rzecznik PGNiG -kontrola musi obejmować nie tylko stan samego gazociągu, urządzeń grzewczych, ale też wentylację. Na terenie działania Wielkopolskiej Spółki Gazownictwa rocznie dochodzi do kilkudziesięciu przypadków uszkodzenia sieci. W większości podczas prac budowlanych. Niezależnie od kontroli i dowolnie drogich i skomplikowanych zabezpieczeń, nikt i nic nie uchroni ludzi przed własną lub cudzą nieodpowiedzialnością, czy głupotą. Wiele osób naraża życie swoje i innych manipulując samodzielnie przy instalacji. Nadal też „normą" są kradzieże gazu; co roku w Szczecinie policja i pogotowie gazowe likwidują kilkaset nielegalnych podłączeń. (bin) Gdy wyczujesz gaz - nie używaj otwartego ognia, - nie włączaj światła i innych urządzeń elektrycznych (może powstać iskra), - otwórz okna i drzwi dla wywołania „przeciągu", by zapobiec gromadzeniu się gazu, - ostrzeż innych mieszkańców budynku, - opuść budynek, - powiadom Pogotowie Gazowe (tel. 992) lub Straż Pożarną (tel. 998), w telefonii komórkowej nr 112.