piłka nożna

Transkrypt

piłka nożna
TRWA PLEBISCYT NA NAJLEPSZEGO UCZNIA-SPORTOWCA
str. 13
str. 2
Dolnośląski
ISSN 1232-4191 Indeks 339032
NR 7/844
cena 2 zł
e-mail: [email protected], www.slowosportowe.pl
18 lutego 2008
(w tym 7% VAT)
DOLNOŚLĄSKI TYGODNIK SPORTOWY
W następnym numerze:
ukazuje się od 1993 roku
Skarb
Kibica
I ligi
ROZGRZEWKA
PRZED
LIGĄ
Fot. K. Ziółkowski
Ruszają rozgrywki ligowe w piłce
nożnej. W najbliższą sobotę Zagłębie
walczy o punkty z GKS Bełchatów.
Śląsk szlifuje formę na Cyprze.
Drużyny z niższych lig przygotowują się
do rundy wiosennej na obozach
i rozgrywają sparingi.
str. 9-11, 14-16
KOSZYKÓWKA
PIŁKA RĘCZNA
SIATKÓWKA
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE
To nie był udany weekend dla dolnośląskich
drużyn koszykarskich. Porażek doznały męskie
zespoły w ekstraklasie: Śląsk wrócił na tarczy
z Ostrowa, a Górnik i Turów swoje mecze
przegrały po dogrywkach. Nie powiodło się
także zawodniczkom CCC
Polkowice w ekstraklasie
kobiet, które wysoko
przegrały w Lesznie z
Dudą. Honor dolnośląskiej koszykówki
obroniły Sudety Jelenia Góra, które po wygranej nad Pogonią Prudnik
utrzymały pozycję lidera
w II lidze. Krajowe wydarzenia na parkietach przyćmił jednak konkurs wsadów
NBA, w którym zwyciężył
Dwight „Superman” Howard.
str. 2-5
Szczypiorniści Chrobrego z nawiązką odrobili straty z pierwszego meczu i pokonali
chorwacką Perutninę siedmioma golami. Dało im to awans do ćwierćfinału
Challenge Cup. – Nie było łatwo, ale
po przerwie znaleźliśmy sposób na
Chorwatów w obronie. Kibice byli
wspaniali, więc dziękuję im za
to, że pomogli
nam dzisiaj
wywalczyć
awans – cieszył się trener
Jarosław
Cieślikowski.
Lider pierwszej ligi pewnie zmierza do
LSK! Wrocławianki mają już sześciopunktową przewagę nad drugą w tabeli Wisłą Kraków. Nic więc dziwnego, że nasze siatkarki
wymieniane są jako główny kandydat do awansu,
a kibice z niecierpliwością odliczają mecze do
końca rozgrywek. – Od
początku sezonu nie ukrywaliśmy naszych ambicji.
Wszystkie działania
w klubie podporządkowane były jednemu celowi, czyli
wywalczeniu
awansu do elity
– mówi Rafał
Błaszczyk.
We wrześniu ubiegłego roku Julian Kwit zajął
piąte miejsce w kategorii do 74 kg na mistrzostwach świata w Baku. Tym samym został pierwszym polskim zapaśnikiem, który zakwalifikował
się na olimpiadę w Pekinie. – Wiem, że mogę jak
równy z równym rywalizować z najlepszymi na
świecie. Umiejętności mi nie brakuje. Czasami
nie ma tylko
szczęścia.
Dlatego teraz
mam zamiar
wygrywać
– mówi
Julian
Kwit.
l
p
ter.
cen
str. 7
k
w.m
str. 5
ww
wski
Fot. R. Kloc
Trzeba łapać te medale
.
Fot
Marsz do LSK!
Fot. K. Ziółkowski
Waleczny Chrobry
Fot. K. Ziółko
Czarna sobota
str. 8
KOSZYKÓWKA
Górnik przegrał w Słupsku po dogrywce
Montgomery to za mało
Fatalny tydzień Górnika w ekstraklasie. Wałbrzyszanie doznali
dwóch porażek: z Polonią i Czarnymi. W Słupsku niesamowity
J.J. Montgomery w ostatniej kwarcie niemal w pojedynkę zdobywał
punkty i doprowadził do dogrywki, ale ostatecznie Górnik uległ
Czarnym 70:73.
za razem trafiał zza linii
6,25 m. W całym spotkaniu
udało mu się to aż pięć razy
i toczył strzelecki pojedynek ze snajperem Czarnych
Tarmo Kikerpillem.
Pierwszą kwartę Górnik
wygrał 22:18, a w połowie
drugiej po punktach J.J.
Montgomery ’ego prowadził 33:30. Jednak od tego
momentu coś zacięło się
w grze wałbrzyszan. Czarni
dzięki Kikerpillowi przejęli
inicjatywę i po 20 min prowadzili 42:36.
W drugiej połowie
nie było już takiej kanonady z dystansu – oba zespoły grały nieskutecznie
w ataku. Mimo to Czarni
utrzymywali przez dłuższy
czas przewagę sięgającą nawet 10 oczek. W 37. min
słupszczanie prowadzili
63:55 i wydawało się, że
pewnie dowiozą wygraną do
ostatniej syreny. Wtedy za-
(18:22, 24:14, 11:7, 10:20, d. 10:7)
czął się jednak popis Montgomery’ego. Amerykanin
postanowił wziąć sprawy w
swoje ręce i w niecałe 3
minuty zdobył 8 punktów
z rzędu, ośmieszając obronę
rywali i doprowadzając do
remisu 63:63 i dogrywki.
W niej zabrakło mu już należytego wsparcia ze strony
kolegów. Przy stanie 73:70
dla Czarnych Górnik miał
piłkę na ostatnią akcję, ale
szczęście odwróciło się od
Montgomery ’ego, który
nie trafił za trzy punkty.
– Przegraliśmy, bo w drugiej połowie nie trafiliśmy
aż 9 rzutów wolnych. Tych
punktów zabrakło w końcówce – ocenił po spotkaniu
trener Radosław Czerniak.
W kolejnych meczach w
walce o utrzymanie Górnikowi nie pomoże Adrian
Czerwonka. Ten skrzydłowy może mówić o wielkim
pechu. Miał być jednym z
CZARNI: Kikerpill 22
(5), Kudriawcew 15
(1), Cesnauskis 10,
Barlett 10 (2), Bozeman 8, Andersen
6, Frasunkiewicz 2, Szczotka 0.
GÓRNIK: Montgomery
28 (1), Zabłocki 18 (5),
Wichniarz 8 (2), Ercegović 6, Archie 5 (1),
Carr 3 (1), Clarkson 2, Oduok 0.
liderów drużyny, ale wystąpił tylko w pierwszym
meczu sezonu z Turowem,
w którym nabawił się groźnego urazu kolana. Niedawno wznowił treningi i miał
wrócić do gry, ale okazało
się, że kontuzja nadal daje
mu się we znaki i musi odpoczywać od sportu jeszcze przez kilka miesięcy.
W tej sytuacji klub zawiesił
jego kontrakt. – Jak tylko
Adrian wróci do sportu, to
czekamy na niego w Wałbrzychu z otwartymi rękami
– mówi Janusz Kozłowicz,
dyrektor Górnika.
(TB)
Rozmowa z Robertem Witką, koszykarzem Turowa Zgorzelec
Prokom nie jest nietykalny!
Turów jest jednym z faworytów do gry w finale PLK. W zeszłym sezonie
przegrał w nim z Prokomem, ale... – Teraz zespół z Sopotu nie ma
takiej olbrzymiej przewagi nad resztą drużyn, jak było to w poprzednich
sezonach – mówi Robert Witka, skrzydłowy zgorzeleckiej drużyny,
na którego konsekwentnie stawia trener Saso Filipovski.
uk
2
Adres redakcji: ul. Muchoborska 6, 54-424 Wrocław.
Tel./faks: (071) 78 08 250, tel. 78 08 251, 78 08 252.
Dział reklamy: (071) 78 08 130.
Druk: Norpol-Press Wrocław sp. z o.o., 53-314 Wrocław,
pl. Powstańców Śląskich 16-18.
Layout i skład komputerowy: ES & JP.
ezi
e-mail: [email protected]
Robert Witka jest przekonany,
że Turów stać na wygraną
z Nymburkiem
Ber
Data pierwszego wydania: 1 marca 1993 r.
Wydawca: Agolma Sp. z o.o.
Prezes zarządu, redaktor naczelny: Andrzej Szumski.
Zastępca redaktora naczelnego: Dariusz Tokarz.
Sekretarz redakcji: Tomasz Brusiło.
Redaguje kolegium.
– Nie wiem. Władze PZKosz w
przeszłości tak bardzo zaskakiwały
mnie swoimi wyborami, że teraz nie
odważę się typować. Poczekajmy
cierpliwie jeszcze trochę, a na pewno
poznamy nazwisko nowego trenera.
Saso Filipovski z Turowa byłby
dobrym rozwiązaniem dla kadry?
– Nie wiadomo, czy nasz trener
jest zainteresowany taką posadą. Poczekajmy i zobaczymy, co się wydarzy.
Rozmawiał
TOMASZ BRUSIŁO
G.
cjalnie wytyczonych celów i nastawiają się na mecze z czołówką, w których
chcą sprawić niespodziankę. To są pojedyncze mecze i takie niespodzianki
zdarzają się od czasu do czasu. Ale
gdyby Prokom grał z Basketem w serii do trzech zwycięstw, to na drużynę
z Kwidzyna nie postawiłbym nawet
centa (śmiech).
Turów w PLK idzie łeb w łeb z
Prokomem i Anwilem. Kto jeszcze
włączy się do walki o medale?
– Myślę, że Śląsk, który z ostatnich 10 spotkań wygrał 9 i jest na fali
wznoszącej. Nie wiem natomiast, co
sądzić na temat Stali, bo im lepiej ta
drużyna gra, tym częściej zmienia
się w Ostrowie zawodników i wtedy
się wszystko psuje. Nie rozumiem
włodarzy tego klubu, którzy po rewelacyjnym początku sezonu i wygraniu
pięciu spotkań z rzędu zaczęli zmieniać skład i przegrywać.
Mówi pan o Śląsku, z którym Turów w ostatnich meczach regularnie
wygrywa...
– Zgadza się. Już w poprzednim
sezonie wygrywaliśmy z wrocławianami większość spotkań i teraz kontynuujemy tę passę. Ale różnie to
może być. Jak zacznie się faza play-off, to wiele zespołów zmieni styl
gry i taktykę, a wtedy będzie się grało
zupełnie inaczej.
Czujecie się zmęczeni? Przez
większą część sezonu Turów gra po
sądzić o awansie jednej z drużyn.
Myślicie już, co będzie, jeśli pokonacie Czechów? Na co stać Turów w ULEB Cup?
– Przede wszystkim musimy pokonać najbliższą przeszkodę, czyli
zespół z Nymburka. Jestem przekonany, że to rywal w naszym zasięgu.
Musimy tylko pokazać to na boisku.
Wciąż nie wiadomo, kto zostanie
trenerem reprezentacji Polski koszykarzy. Ma pan swój typ?
Fot
.
Faworyci w lidze gubią punkty,
a Turów wygrywa, choć zwycięstwo
w środowym meczu w Świeciu nie
przyszło łatwo?
ROBERT WITKA: – Zagraliśmy
jakoś nie w naszym stylu i przez trzy
kwarty nie realizowaliśmy założeń
przedmeczowych naszego trenera.
Na szczęście w czwartej kwarcie zagraliśmy zdecydowanie rozważniej w
ataku i obronie. Przestaliśmy na siłę
rzucać do kosza, tylko szukaliśmy
otwartych pozycji. I to dało nam
wygraną.
Zaskakują pana porażki faworytów w innych meczach? W środę
zgodnie przegrały Prokom i Anwil.
– Bardzo zaskoczyła mnie porażka Prokomu z Basketem Kwidzyn.
Bo Śląsk Wrocław gra coraz lepiej i
wiedziałem, że u siebie w pojedynku
z Anwilem będzie bardzo groźny.
Dlatego porażkę włocławian w stolicy Dolnego Śląska trudno uznać za
niespodziankę.
Prokom w tym sezonie wreszcie
jest zespołem do ogrania?
– Na pewno w tym roku zespół z
Sopotu nie ma takiej olbrzymiej przewagi nad resztą drużyn, jak było to w
poprzednich sezonach. Inne zespoły
pokazują, że Prokom nie jest nietykalny i można z nim powalczyć o zwycięstwo. Trzeba też dodać, że faworytom
zazwyczaj trudno gra się z zespołami
ze środka tabeli, bo nie mają one spe-
dwa mecze w tygodniu, we wtorki
lub środy i soboty.
– Proszę mi wierzyć, że wolna
środa oznacza dla nas bardzo ciężkie
treningi i wolimy już grać mecz, niż
przechodzić męczarnie, które zapewnia nam trener (śmiech). To są naprawdę bardzo ciężkie treningi.
Jak pan ocenia obecną dyspozycję waszej drużyny? Forma idzie w
górę po małym kryzysie, jaki przydarzył się w okolicach świąt Bożego
Narodzenia?
– Trzeba przeczekać styczeń i luty,
bo to są dla nas najtrudniejsze miesiące. Przy ciężkich treningach organizm
jest osłabiony i bardziej podatny na
jakieś wirusy i choroby. Gdy skończy
się luty, to wszystko będzie na dobrej
drodze, by forma już tylko rosła.
Przed wami mecz Pucharu
ULEB z Nymburkiem. Turów jako
zespół rozstawiony będzie w tej
konfrontacji faworytem. Taka presja
przeszkadza czy pomaga?
– W większości meczów, które
rozgrywamy w polskiej lidze, jesteśmy stawiani w roli faworytów i przywykliśmy już do tego. Ale na pewno
nie zlekceważymy rywala. Zdajemy
sobie sprawę, że Nymburk to bardzo
dobry zespół, który niełatwo będzie
pokonać. Pierwszy mecz gramy w
ich sali, gdzie można się spodziewać
10 tysięcy kibiców. Na pewno będzie
ciężko.
Co może być decydujące w tej
rywalizacji?
– Wszystko. Każdy kawałek boiska, każda uratowana piłka... to
wszystko będzie miało znaczenie i w
ostatecznym rozrachunku może prze-
J. J. Montgomery
zdobył w Słupsku
aż 28 punktów,
ale to nie wystarczyło
Górnikowi do wygranej
Fot. K. Ziółkowski
To był bardzo ważny
tydzień dla walczącego o
utrzymanie Górnika. Niestety, zakończył się dwiema porażkami wałbrzyszan.
W środę nie sprostali oni
w Warszawie Polonii, przegrywając 86:97. Po meczu
trener Czerniak miał sporo
pretensji do swoich graczy
o to, że przespali pierwszą połowę spotkania. Takie
uwagi górnicy wzięli sobie
najwyraźniej do serca, bo
w Słupsku od pierwszych
minut toczyli wyrównaną
walkę z Czarnymi i nie pozwolili im na zbudowanie
przewagi. Mało tego – w
6. min po trzypunktowym
trafieniu Tomasza Zabłockiego prowadzili 14:11. Ten
skrzydłowy w przeszłości
występował w Czarnych,
ale trener Igor Griszczuk
rzadko korzystał z jego
usług, więc koszykarz miał
coś do udowodnienia i raz
CZARNI SŁUPSK
73
GÓRNIK WAŁBRZYCH 70
Za treść reklam i ogłoszeń redakcja nie odpowiada. Zastrzegamy sobie prawo do skrótów i opracowań redakcyjnych. Materiałów niezamówionych
nie zwracamy.
7/2008
KOSZYKÓWKA
Sensacyjna wygrana Basketu Kwidzyn w Zgorzelcu 74:72
Fot. G. Bereziuk
Zemsta Karola
Zawodnicy Basketu (w czerwonych strojach)
utrudniali zgorzelczanom zdobywanie punktów
i niespodziewanie wygrali z Turowem
Kibice Turowa przeżyli kolejne rozczarowanie.
W konfrontacji z beniaminkiem z Kwidzyna
zgorzelczanie przegrali na własne życzenie.
Przez 7 minut wicemistrzowie Polski ani razu
nie trafili do kosza z gry! – Chłopcy byli już
chyba myślami na meczu z Nymburkiem
– skwitował grę Turowa prezes Arkadiusz Krygier.
Ekstraklasa koszykarek
punktach Sani Ibrahima i Courtneya Eldridga kwidzynianie
wygrywali 10:7, trener Saso Filipovski poprosił o czas. Potem
gra się wyrównała i I kwarta
zakończyła się remisem 19:19.
Po wznowieniu gry wciąż zdecydowanie lepiej spisywali się
zawodnicy z Kwidzyna. Przede
wszystkim agresywnie bronili
i znakomicie punktowali spod
kosza (w I połowie trafili 12 z
14 rzutów za 2 pkt). Na niewiele zdawały się roszady w
składzie Turowa, bo w 15. min
Basket wygrywał już 33:23.
Punktem zwrotnym okazała
7/2008
leszczynianki prowadziły
45:23. – Dziewczyny były
przed tym meczem zbyt pewne
siebie, a potem po nieudanych
zagraniach rosła frustracja
– mówił trener Spisacki. W
ekipie CCC przede wszystkim szwankował atak. Najskuteczniejsza do przerwy
środkowa Ndiaye miała na
koncie... 8 punktów. O obronę trudno mieć pretensje, bo
rywalki trafiały za trzy punkty z rzadko spotykaną skutecznością (w całym meczu
12/25). – Dwie trójki biorę
na siebie, bo powiedziałem
(19:19, 22:21, 15:7, 14:23, d. 2:4)
TURÓW : Drobnjak 16,
Kelati 14 (2), Logan 12
(2), Witka 8, Rodriguez
4 oraz Scekić 11, Skibniewski 7 (1),
Ljubotina 0, Petrović 0.
BASKET: Eldridge 21
(2), Tuljković 15 (3),
Ibrahim 10, Ansley 6,
Dąbrowski 4 oraz Barkley 9 (1), Mazur 5 (1), Żurawski 2,
Andrzejewski 2, Puncewicz 0.
dość nie trwała jednak długo,
bo na półtorej minuty przed
końcem zawodów do remisu
doprowadził Eldridge. Gospodarzom nie pomogła przerwa
zarządzona przez trenera Filipovskiego. Jego zespół nie zdołał
już przeprowadzić punktowej
akcji, ale i tak miał sporo szczęścia. Po stracie Kelatiego, a potem niecelnej trójce Witki na
19 sekund przed końcową syreną piłkę mieli goście. Trener
Karol poprosił o czas, ale jego
zawodnicy nie zrealizowali założeń. Hubert Mazur nie trafił z
półdystansu, a jego koledzy pod
koszem trzykrotnie bezskutecznie próbowali dobijać piłkę i po
40 minutach był remis 70.70.
Dogrywka była istnym
koszmarem w wykonaniu Turowa, który przez kolejnych
5 minut nie zdołał zdobyć
nawet jednego punktu z gry!
Co prawda rywale grali równie słabo, ale wystarczyło,
że Ibrahim z Eldridgem wykorzystali 4 z 6 rzutów wolnych, by wygrać mecz. – Na
pewno nie zlekceważyliśmy
rywala, który w środę pokonał mistrza Polski. Po prostu
mieliśmy słabszy dzień – powiedział po meczu zawiedziony Robert Skibniewski.
ROBERT RADCZAK
Me c z Turowa z Basek tem w
Zgorzelcu oglądał Muli Katzurin (na zdjęciu obok), trener
czeskiego zespołu z Nymburka,
z którym już jutro wicemistrzowie Polski zagrają w ULEB Cup.
B y ł y tr e n e r Śląsk a Wr o c ław
przyjechał z dwoma asystentami, którzy pilnie notowali to,
co działo się na parkiecie oraz
wszystkie uwagi szkoleniowca.
– Mam nadzieję, że jutro zaskoczymy Nymburk swoją grą,
bowiem jedziemy wygrać z Czechami – zapewnił Robert Witka,
skrzydłowy Turowa.
Rozstrzelane CCC
Pojedynek w Lesznie zapowiadał się szlagierowo, ale
emocje szybko się skończyły
i zamiast wyrównanych zawodów kibice obejrzeli jednostronne widowisko. Już
po pierwszej kwarcie gospodynie prowadziły 29:13 i z
czasem jeszcze powiększały
przewagę. Kapitalnie spisywała się Edyta Krysiewicz.
Rozgrywająca Dudy nie tylko
dobrze prowadziła grę, ale
też skutecznie kończyła akcje rzutami z dystansu. W
pierwszej połowie trafiła 4/6
za trzy punkty i do przerwy
74
Zaskoczą Katzurina?
Porażka polkowiczanek w Lesznie 57:78
– Zagraliśmy słaby mecz, a Leszno bardzo dobry
i stąd taki wynik – podsumował porażkę z Dudą trener
CCC Wojciech Spisacki. Drugi dolnośląski zespół
– Finepharm AZS w tej kolejce pauzował.
BASKET KWIDZYN
dziewczynom, żeby nie kryły
Budnik na siódmym metrze, a
ona dwa razy stamtąd trafiła
– dodał trener CCC. W drugiej połowie lepiej w ataku
zagrały Lacy (14 punktów po
przerwie) i Ndiaye, co pozwoliło na częściowe zmniejszenie strat. Skończyło się
porażką CCC 57:78.
DUDA LESZNO – CCC
78:57
(29:13, 16:10, 20:11, 13:23)
DUDA: Krysiewicz 21 (6), Mieloszyńska 16 (4), Coleman 15, Budnik 11
(2), Koc 10, Makowska 2, Żytomirska
2, Talarczyk 1, Król 0, Krzywicka 0,
Soroczyńska 0.
CCC: Lacy 19 (2), Ndiaye 17, Jasnowska 8 (1), Masilione 6 (2), Stampalija
3, Jeziorna 2, Bortelova 2, Szyćko 0,
Gajewska 0, M. Pietrzak 0.
Fot. G. Bereziuk
– Jedziemy do Zgorzelca po
zwycięstwo – zapowiadał po
środowym sensacyjnym zwycięstwie w Kwidzynie nad Prokomem trener Basketu Mariusz Karol. Jednak początek
meczu należał do gospodarzy.
Najpierw spod kosza punktowali Thomas Kelati i Robert
Witka, a na punkty Mujo Tulijkovicia trójką odpowiedział Kelati i po dwóch minutach gry
Turów prowadził 7:2. Basket
szybko jednak poprawił obronę
i zaczął odrabiać straty, wymuszając faule na zawodnikach ze
Zgorzelca. Gdy w 6. min po
się trójka autorstwa Roberta
Skibniewskiego. Zaraz po nim
zaczęli trafiać Marko Scekić
(11 pkt i 4 zbiórki w I połowie) oraz Kelati (14 pkt w I
połowie), a rozpędzających się
wicemistrzów Polski nie zdołała nawet powstrzymać przerwa
na żądanie trenera Karola. Turów odzyskał prowadzenie i na
długą przerwę ekipy schodziły
przy stanie 41:40.
Trzecia kwarta była popisem
Dragisy Drobnjaka, który w
dwóch pierwszych ćwiartkach
grał słabo. Jego wejścia pod
kosz za każdym razem kończyły
się punktami, dzięki czemu po
czterech minutach walki Turów
wygrywał już 50:43. Popularny
„Dragon” nie tylko punktował,
ale też znakomicie walczył na
tablicach, co przy dobrej obronie zespołowej pozwoliło rywalom na oddanie zaledwie trzech
celnych rzutów, a wynik 56:47
po 30 min gry ustalił – rzecz
jasna – Drobnjak. Gdy na początku IV kwarty, po rzucie
za trzy punkty Davida Logana,
przewaga Turowa wzrosła do 10
pkt (59:49), zawodnicy gospodarzy za szybko uwierzyli, że
jest już po meczu. Tymczasem
goście zacieśnili obronę i poprawili atak, w czym brylowali
Ibrahim i Tulijković. Ten drugi
w dwie minuty zdobył 9 pkt
(2 + 1 i 2 x 3), doprowadzając
do remisu 67:67. Potem, na
niespełna 2 min przed końcową
syreną, Drobnjak odzyskał prowadzenie, wykorzystując jeden
rzut wolny i dokładając dwa
punkty rzutem spod kosza. Ra-
TURÓW ZGORZELEC 72
W pozostałych spotkaniach:
Rybnik – MUKS 69:47, AZS Gorzów – ŁKS 69:57, Lotos – AZS
Toruń 91:75, Wisła – SMS 103:58,
AZS Poznań – Cukierki 81:51.
Pauza: Finepharm AZS. Mecz
zaległy: Cukierki – Wisła 80:96.
1. Lotos Gdynia
2. Wisła Kraków
3. Duda Leszno
4. ROW Rybnik
5. AZS Gorzów Wlkp.
6. AZS Poznań
7. MUKS Poznań
8. CCC Polkowice
9. ŁKS Łódź
10. AZS Toruń
11. Cukierki Brzeg
12. Finepharm AZS
13. SMS Łomianki
19
19
18
18
17
19
19
17
18
18
18
18
18
38
36
31
31
27
27
27
26
26
24
22
20
19
466
403
88
40
110
37
-64
57
-45
-75
-180
-293
-544
Następne kolejki (20 lutego):
CCC – AZS Gorzów (środa, godz.
18.30), Finepharm – Wisła (środa, godz. 19), Rybnik – Lotos,
ŁKS – AZS Toruń, SMS – AZS
Poznań, Cukierki – Duda. Pauza: MUKS Poznań; (23-24 lutego): AZS Poznań – Finepharm,
AZS Toruń – CCC, ŁKS – Lotos,
AZS Gorzów – Cukierki, Wisła
– MUKS, SMS – Duda. Pauza:
ROW Rybnik.
(TB)
EKSTRAKLASA KOSZYKARZY
W środowej kolejce do sensacji doszło w Kwidzynie,
gdzie Basket, osłabiony brakiem swojego najlepszego
strzelca Mike’a Kinga (jego kontrakt wykupiła grecka Olimpia
Larissa), pokonał Prokom 89:79. W ligowym klasyku we
Wrocławiu Śląsk lepszy od Anwilu, a Górnik przegrał ważny
mecz z Polonią. W weekend Basket kontynuował zwycięską
passę w Zgorzelcu, a Górnik po dogrywce uległ Czarnym.
SOBOTA/NIEDZIELA
TURÓW – BASKET
72:74
CZARNI – GÓRNIK
73:70
STAL – ŚLĄSK
73:64
(12:12, 14:18, 27:21, 20:13)
STAL: Szawarski 28, Kadziulis 17,
Przybyszewski 7, Cota 6, Boykin 5,
Sroka 4, Hughes 2, Oden 2, Frey 2,
Adams 0.
ŚLĄSK: Robinson 19, Atkins 12, Stević 10, Homan 9, Chanas 7, Tomczyk
5, Giedraitis 2, Diduszko 0, Mróz 0,
Kiausas 0.
PROKOM – AZS KOSZALIN
96:81
(28:22, 21:19, 19:15, 28:25)
PROKOM: Stanojević 21, Roszyk 11,
Dylewicz 11, Slanina 11, Harissis 10,
Sow 9, Serapinas 8, Masiulis 7, Łapeta
5, Zamojski 3, Kisner 0.
AZS: Reese 20, Arabas 15, Bacik 11,
Thompson 11, Goss 9, Nordgaard 6,
Burns 4, Korszuk 3, Łuszczewski 2,
Stolarek 0.
POLPHARMA – POLONIA
94:62
(19:15, 30:11, 17:19, 28:17)
Mecz Anwil – Polpak przełożono
na 19.02. Pauza: Kotwica.
ŚRODA
Polpak – Turów 72:78 , Polonia
– Górnik 97:86, Śląsk – Anwil
69:64, Czarni – Kotwica 80:67, Basket – Prokom 89:79, AZS Koszalin
– Polpharma 93:75. Pauza: Stal.
1. Prokom Sopot
2. Turów Zgorzelec
3. Anwil Włocławek
4. Śląsk Wrocław
5. Stal Ostrów
6. Polpak Świecie
7. Basket Kwidzyn
8. Kotwica Kołobrzeg
9. Górnik Wałbrzych
10. Czarni Słupsk
11. AZS Koszalin
12. Polpharma Starogard
13. Polonia Warszawa
18
18
17
19
18
18
18
18
19
19
18
19
19
32
31
30
30
28
27
26
26
26
26
25
25
25
159
149
91
20
16
-47
11
-15
-94
-101
8
-47
-150
Następna kolejka (23-24 lutego): AZS Koszalin – Turów, Śląsk
– Kotwica, Czarni – Polonia, Polpak – Stal, Basket – Anwil, Prokom
– Polpharma. Pauza: Górnik.
(TB)
II LIGA KOSZYKARZY
SUDETY JELENIA GÓRA –
POGOŃ PRUDNIK
87:78
(19:23, 23:16, 23:18, 22:21)
SUDETY: Samiec 15, Matczak 8, R. Niesobski 19, Ł. Niesobski 3, Terlikowski 4,
Michał Sterenga 7, Wilusz 15, Czech 16.
W pierwszej kwarcie minimalnie przeważali goście, ale jeszcze przed przerwą inicjatywę
przejęli jeleniogórzanie i to oni
prowadzili w 20. min 42:39.
W drugiej części podopieczni
Ireneusza Taraszkiewicza wypracowali sobie aż 14 punktów
przewagi, ale przed końcem
meczu dało o sobie znać rozprężenie – w połowie czwartej
kwarty Pogoń odrobiła straty i
była bliska doprowadzenia do
remisu (72:71). – W końcówce
zagraliśmy dojrzale. Trafiliśmy
ważny rzut za trzy punkty i kontrolowaliśmy wynik – przyznał
szkoleniowiec Sudetów.
Prudniczanie nie w y trzymali
nerwowo tego spotkania. Jeden z zawodników oraz trener
zostali ukarani przewinieniami
za dyskusje z arbitrem. – Jestem
dumny z moich chłopaków, że
nie dali się sprowokować – dodał Taraszkiewicz.
VB LEASING SIECHNICE –
BASKET PLESZEW
80:86
(13:23, 21:20, 25:17, 21:26)
SIECHNICE: Olejniczak 1, Kaczmarek
18, Bawolski 9, Stankiewicz 0, Lipiński
7, Bartkowiak 6, Stępień 23, Kondas 16.
PLESZEW: Nizioł 9, Szybowicz 23,
Wilas 19, Kikowski 16, Miłoń 0, D.
Parzeński 12, Kaczmarzyk 7.
Gospodarze zaczęli słabo i po
pier wszej kwarcie przegr y wali 13:23. – Rozpoczęliśmy mecz
bez odpowiedniej koncentracji i
później wiele wysiłku kosztowało
nas odrabianie strat – przyznał
Jarosław Zyskowski, trener siechniczan. W drugiej połowie dobra
gra Tomasza Stępnia i Michała
Kondasa sprawiła, że topniał dystans między zespołami. – Muszę
pochwalić tych dwóch zawodników, bo nie mieli zbyt dużo czasu
na treningi z drużyną, a mimo to
zagrali bardzo dobrze – ocenił
Zyskowski. Jego drużyna w 38.
min przegrywała tylko 72:74, ale
na więcej zabrakło sił. – Chłopcy
walczyli, ale czasem byli bezradni wobec rywali, którymi bardzo
umiejętnie kierował na parkiecie
doświadczony Darek Parzeński
– dodał szkoleniowiec VB Leasing.
AZS POZNAŃ –
ŚLĄSK II WROCŁAW
105:60
(42:14, 23:6, 23:23, 17:17)
POZNAŃ: Gołdziński 24, Gacek 17,
Giczewski 0, Kaczor 0, Stróżyk 10,
Kowalewski 4, Szydłowski 6, Sobkowiak 9, Głowacki 4, Guilherme 6,
Budnikowski 15, Stankiewicz 10.
WROCŁAW: J. Parzeński 16, Bartnicki
7, Sęk 19, Prostak 0, Gnatowicz 0,
Bluma 14, Cichoń 4, Czerwiński 10.
Jednostronne widowisko obejrzeli kibice w Poznaniu, gdzie
akademicy podejmowali drugi
zespół Śląska. Goście przyjechali w składzie juniorskim i losy
meczu rozstrzygnęły się już w
pierwszej kwarcie, którą gospodarze wygrali aż 42:14. Poznaniacy do końca meczu utrzymywali wysokie prowadzenie.
– Pokonaliśmy rywali doświadczeniem i siłą fizyczną pod koszami. Zagraliśmy kilka bardzo
widowiskowych akcji, które na
pewno podobały się kibicom
– ocenił trener AZS Waldemar
Mendel.
DORAL NYSA KŁODZKO –
AZS SZCZECIN
78:86
(24:18, 20:18, 12:30, 22:20)
KŁODZKO: Weiss 12, Zalewski
14, Radwański 8, Grygiel 22, Obrzut 7, Sularczyk 15.
Kłodzczanie przegrali z akademikami ze Szczecina, którzy
wciąż liczą się w walce o play-off. Do przerw y gospodarze
prowadzili, ale z czasem opadli
z sił i ostatecznie ulegli A ZS
78 : 86. Na usprawiedliwienie
pozostaje fakt, że trener Jarosław Pytkowski miał do dyspozycji tylko sześciu zawodników.
Zabrakło lidera Doralu Marcina
Sterengi, który pauzował z powodu choroby.
W pozostałych spotkaniach:
Stargard – Zabrze 78:75, Opole
– Leszno 87:63, Kalisz – Legnica
20:0 vo.
1. Sudety Jelenia Góra
2. MKKS Zabrze
3. AZS Szczecin
4. Pogoń Prudnik
5. AZS Opole
6. Spójnia Stargard
7. AZS Kalisz
8. Basket Pleszew
9. Doral Nysa Kłodzko
10. AZS Poznań
11. VB Leasing Siechnice
12. UKKS Leszno
13. Śląsk II Wrocław
14. Olimpia Legnica
22
22
21
22
22
22
22
22
22
22
21
22
20
22
39 206
37 151
36 253
36 223
35 253
35 100
35
96
35
80
33
48
30 -68
29 -98
29 -181
25 -412
16 -640
• Olimpia Legnica wycofała się z
rozgrywek.
Następna kolejka (23-24 lutego): Wrocław – Stargard, Szczecin – Siechnice, Zabrze – Jelenia
Góra, Kalisz – Opole, Pleszew
– Poznań, Prudnik – Leszno, Legnica – Kłodzko. Mecz zaległy:
Wrocław – Szczecin (20 lutego,
środa, godz. 17).
(TB)
3
KOSZYKÓWKA
Rozmowa z Anną Szyćko, koszykarką CCC Polkowice
Zbilansowany zespół
Po odpadnięciu
z europejskich
pucharów koszykarki
CCC coraz lepiej
spisują się w
rozgrywkach ligowych.
Wcześniej dobre
występy na arenie
międzynarodowej
przeplatały słabą
grą w lidze. – Długie
i męczące podróże
odbiły się wtedy
na naszej słabszej
postawie. Ale jestem
optymistką i wierzę,
że obronimy trzecie
miejsce wywalczone
przed rokiem – mówi
Anna Szyćko.
Fot. K. Ziółkowski
Pierwsza runda sezonu ligowego nie była najlepsza w
wykonaniu CCC, ale sądząc
po ostatnich wynikach, wszystko wróciło już do normy?
ANNA SZYĆKO: – Rzeczywiście, można tak powiedzieć. Po odpadnięciu z
rozgrywek o Puchar Europy
skupiłyśmy się tylko na poprawieniu naszej gry w lidze i Anna Szyćko wierzy, że CCC obroni w tym sezonie
zajęciu jak najwyższej pozycji brązowy medal
Łączenie występów pu- łyśmy tyle czasu w drodze,
przed fazą play-off.
Jak pani wspomina przygo- charowych z rozgrywkami li- że nie zostawało go dużo na
gowymi nie wychodziło wam treningi. Nie da się ukryć, że to
dę w europejskich pucharach?
się odbiło na naszej postawie w
– To było dla mnie bar- jednak najlepiej?
– Okazało się, ekstraklasie.
dzo ciekawe doPrzy okazji tych dalekich
że połączenie tego
świadczenie, tym Anna Szyćko
to trudna sztuka. wyjazdów znalazło się trochę
bardziej że pierw- w statystyce
szy raz w karierze (średnie meczowe Przede wszystkim czasu na zwiedzanie?
– Nie za wiele, ale bardzo
występowałam w w sezonie 2007/08): ze względu na da28,2
lekie odległości, się cieszę, że przy okazji wyPucharze Europy. Minuty:
10,1
jakie musiałyśmy jazdu do Kurska zdążyłyśmy
Uważam, że nasz Punkty:
Asysty:
0,8
pokonywać każde- zobaczyć plac Czerwony w
w y s t ę p n a l e ż y Zbiórki:
2,2
ocenić jako dobry. Przechwyty: 0,8 go tygodnia. Myślę, Moskwie. Poza tym nie było
że właśnie długie i raczej czasu i możliwości zwieOczywiście szkoda
mi, że nie udało się awan- męczące podróże odbiły się dzania. W samej Rosji odległosować do dalszych rund, ale na naszej słabszej postawie w ści między dużymi miastami
samo wyjście z grupy było lidze. Szczególnie zapadł mi w są wielkie. Ale w powrotnej
przyzwoitym wynikiem. pamięć wyjazd do Kurska, któ- drodze z Kurska przez MoBardzo chciałyśmy zajść da- ry leży na wschodzie Rosji. Na- skwę zrobiłyśmy sobie kilka
lej i trochę mi żal, że to się wet nie mecze były męczące, pamiątkowych zdjęć.
Zaskakują panią dotychtylko właśnie podróże. Spędzanie udało.
czasowe rozstrzygnięcia w naszej ekstraklasie? Podniósł się
poziom tych rozgrywek?
– Wydaje mi się, że poziom
rozgrywek jest obecnie porównywalny do tego z zeszłego
sezonu. Jest tylko więcej zespołów aspirujących do walki
o medale. Kilka drużyn dobiło
do czołówki i będzie walczyć
co najmniej o trzecie miejsce.
Które zespoły, poza Lotosem i Wisłą, będą waszymi
najgroźniejszymi rywalami w
walce o miejsce na podium?
– Pozytywnym zaskoczeniem sezonu jest drużyna z
Leszna, który obecnie zajmuje
bardzo wysoką pozycję w tabeli i nie jest to przypadek.
Ten zespół na pewno będzie
się liczyć w walce o medale.
Podobnie jak drużyny z Rybnika, Gorzowa, no i my. Dlatego
końcówka sezonu będzie bardzo ciekawa.
Jak w tym gronie wyglądają szanse CCC na obronę
brązowego medalu?
– Zawsze jestem optymistką i wierzę, że obronimy trzecie miejsce wywalczone przed
rokiem.
Po dojściu do zespołu Olgi
Masilione zwiększyła się rywalizacja na pani pozycji?
– Jestem zdania, że zdrowa
rywalizacja wpływa korzystnie na wszystkie zawodniczki.
Olga to dla nas duże wzmocnienie i z nią w składzie zespół
jest jeszcze silniejszy.
Po zmianach kadrowych
można porównać obecną drużynę CCC z zeszłoroczną?
– Jest to już inny zespół.
W zeszłym roku zespół był
oparty na trzech wysokich
Amerykankach. Naszym atutem była wtedy głównie siła
podkoszowa. W każdym meczu miałyśmy bardzo dużo
zbiórek. Wydaje mi się, że
teraz siła zespołu rozkłada się
na całą piątkę zawodniczek,
które przebywają na boisku.
O obliczu drużyny decydują
w równym stopniu zawodniczki obwodowe, jak i podkoszowe. Takie zbilansowanie sprawia, że trudniej nas
zatrzymać. Każda z nas może
zdobywać sporo punktów, a
w takim przypadku rywale
mają bardzo utrudnione zadanie w defensywie.
(TB)
Koszykówka na Dolnym Śląsku
JUNIORKI STARSZE
Oba zespoł y z makroregionu
dolnośląsko-lubuskiego wygrały swoje turnieje półfinałowe i
awansowały do finału mistrzostw
Polski, w którym wystąpi osiem
najlepszych drużyn. Wyniki naszych zespołów: Orzeł Polkowice – Basket 25 Bydgoszcz 66:63,
Orzeł – Wisła Kraków 63:51, Orzeł
– Mag Rys Zgierz 54:43, AZS Gorzów – KS Piaseczno 75:47, AZS
– Ostrovia Ostrów Wlkp. 78:65,
AZS – RMKS Rybnik 84:52. W turnieju finałowym zagrają: Orzeł
Polkowice, AZS Gorzów Wlkp.,
MUKS Poznań, Żak Koszalin, Basket 25 Bydgoszcz, RMKS Rybnik,
GTK Gdynia, Olimpia AZS Maczki
Poznań. Tytułu broni MUKS.
JUNIORZY STARSI
Turów Zgorzelec, Śląsk Wrocław i
Zastal Zielona Góra zajęły w swoich turniejach ćwierćfinałowych
mistrzostw Polski drugie miejsca
i awansowały do półfinałów. Ta
sztuka nie udała się młodym koszykarzom StarBolu Bolesławiec,
którzy w bardzo trudnej grupie
zajęli czwarte miejsce i odpadli z
rywalizacji. Wyniki naszych drużyn: Śląsk – Start Lublin 67:57,
Śląsk – Pogoń Ruda Śląska 55:76,
Zastal – Wisła Kraków 80:63, Zastal – Prokom Sopot 48:82, Zastal – Stal Ostrów 80:76, StarBol
– Stal Stalowa Wola 24:100, StarBol – Astoria Bydgoszcz 52:63,
StarBol – Kotwica 50 Kołobrzeg
64:98. W turniejach półfinałowych zagrają: Śląsk Wrocław,
Turów Zgorzelec, Zastal Zielona
Góra, Prokom Sopot, Pyra Poznań, Junior Kielce, Polonia 2011
Warszawa, Kasprowicz Inowrocław, Pogoń Ruda Śląska, Polonia
Warszawa, Czarni Słupsk, Stal
Stalowa Wola, Kotwica 50 Kołobrzeg, MSZS Kutno, MKS Ochota
Warszawa, Cracovia Kraków.
(TB)
Trwa walka o zwycięstwo w dolnośląskolubuskiej grupie III ligi koszykarzy
Trzech chętnych
Dawno już regionalne rozgrywki III ligi koszykarzy
nie były tak ciekawe, jak w tym roku. Trzy zespoły biją
się o dwie przepustki do walki o awans do II ligi.
A w ich składach nie brakuje zawodników,
którzy występowali już nawet w ekstraklasie i I lidze!
Rozgrywki III ligi koszykarzy prowadzone są w makroregionach, z których po dwie
najlepsze drużyny awansują
do turniejów ogólnopolskich
i będą walczyć o promocję
do II ligi. Dolny Śląsk współtworzy grupę III ligi wraz z
województwem lubuskim. W
ostatnich latach kolejne zespoły z naszego regionu niemal rokrocznie awansowały
do II ligi czy to poprzez zwycięstwa w ogólnopolskich turniejach, czy też poprzez wykupienie dzikiej karty. Przed
trzema laty do II ligi weszli
koszykarze Doralu Nysy
Kłodzko, rok później Olimpii Legnica, a w poprzednim
sezonie ta sztuka udała się
drużynie VB Leasing Siechnice, prowadzonej przez trenera Jarosława Zyskowskiego.
Wszystko wskazuje, że i w
tym roku zespół z makroregionu dolnośląsko-lubuskiego
ma szansę na awans. Problem
w tym, że chętnych do gry w
II lidze jest trzech, a miejsca
w ogólnopolskich turniejach
tylko dwa. Dlatego rywalizacja w III lidze na Dolnym
Śląsku dawno już nie była tak
emocjonująca. Od początku
sezonu wysokich aspiracji nie
ukrywa Acapulco Wrocław.
To zespół stworzony przez
młodych ludzi, którzy nie
znaleźli dla siebie miejsca w
dużych klubach, takich jak
Śląsk Wrocław, więc postanowili sami stworzyć drużynę, która wywalczy awans do
rozgrywek ogólnopolskich. W
trakcie sezonu wrocławianom
wyrosła jednak groźna konkurencja. Drugi zespół Zastalu
Zielona Góra również postanowił włączyć się do walki
o awans, bowiem pierwsza
drużyna z Zielonej Góry ma
duże szanse na awans do ekstraklasy, a wówczas wskazane
byłoby, aby zawodnicy, którzy
nie znajdą miejsca w składzie
meczowym w ekstraklasie,
mogli grać właśnie w II lidze. Dlatego na decydujące o
awansie mecze Zastal wzmocni kilku graczy z pierwszego
zespołu z doświadczeniem I-ligowym, a wówczas bardzo
trudno będzie pokonać zielonogórzan. Czarnym koniem
rozgrywek niespodziewanie
może się jednak okazać Basket Chrobry Głogów, który
ma rewelacyjną drugą część
sezonu i także liczy na awans.
Prawdziwym hitem transferowym jest pojawienie się w
drużynie Basketu 29-letniego
Dariusza Lewandowskiego.
Ten mierzący 213 cm środkowy, który jest rodowitym
głogowianinem, ma za sobą
występy m.in. w Prokomie
Sopot i Turowie Zgorzelec.
Zakończył już jednak profesjonalną karierę, ale chce
pomóc zespołowi ze swojego miasta w wywalczeniu II
ligi. Niedawno zadebiutował
w barwach Basketu w meczu z Acapulco i poprowadził głogowian do wygranej,
zdobywając 26 punktów. W
III lidze jego warunki fizyczne są bezcenne. W tych rozgrywkach rzadko trafiają się
koszykarze mierzący powyżej
2 metrów. – Darek nie tylko
zdobywa punkty, ale zbiera
piłki i w obronie blokuje rzuty
rywali – chwali go Jarosław
Dutkowiak, trener koordynator Basketu. Głogowianie
chcą awansować, bo w mieście wytworzył się klimat
przyjazny koszykówce. Czy
im się to uda? Który zespół
odpadnie z walki o dwa miejsca w turniejach ogólnopolskich, przekonany się 30 marca – wówczas zakończą się
rozgrywki w regionie.
(TB)
Wracają puchary!
Już jutro pierwsze mecze fazy pucharowej ULEB Cup. Na placu
boju pozostały dwie dolnośląskie drużyny. Rewelacja rozgrywek
Turów Zgorzelec zmierzy się w Pardubicach z czeskim Nymburkiem (godz. 18). Podopieczni Saso Filipovskiego, jako zwycięzcy
swojej grupy i zespół rozstawiony, będą faworytem tego pojedynku, choć mistrzów Czech nie można lekceważyć. Z kolei Śląsk
Wrocław podejmie naszpikowane gwiazdami Dynamo Moskwa
(godz. 20). Czy po zwycięstwach na faworytami PLK Prokomem
i Anwilem teraz wrocławianie pokonają jednego z faworytów
do końcowego triumfu w ULEB Cup? Rewanże zaplanowano na
26 lutego.
(TB)
REKLAMA
4
7/2008
PIŁKA RĘCZNA, KOSZYKÓWKA
Głogowianie w ćwierćfinale Challenge Cup!
Ekstraklasa kobiet
Maraton Zagłębia
Waleczny Chrobry
Szczypiornistki Interferii Zagłębia
Lubin rozbiły Słupię Słupsk 31:18.
Dzięki wygranej odzyskały trzecią
pozycję w tabeli.
Po porażce w derbach z Finepharmem lubinianki nie mogły sobie pozwolić już na chwilę słabości. Beniaminek ze Słupska jest jednak o kilka
klas gorszy od Zagłębia i nie mogło
być niespodzianki.
Gospodynie od pierwszych minut
pokazały swoją wyższość i stopniowo budowały przewagę. Skuteczne
były skrzydłowe Agnieszka Jochymek i Kaja Załęczna, które wzięły
na siebie ciężar zdobywania goli. Do
przerwy podopieczne Bożeny Karkut
prowadziły już różnicą 9 bramek.
Rozluźnione wysokim wynikiem dały
rywalkom odrobić część strat. Słupia
doszła nawet na 17:19 na kwadrans
przed końcem meczu. To podrażniło
zawodniczki z Lubina. Zagłębie dało
przeciwniczkom zdobyć już tylko
jednego gola, a samo zaliczyło aż 12.
Szczypiorniści Chrobrego
z nawiązką odrobili straty
z pierwszego meczu
i pokonali chorwacką
Perutninę siedmioma
golami. Dało im to
awans do ćwierćfinału
Challenge Cup.
Grzegorz Piotrowski miał duży udział w awansie Chrobrego
awans do dalszej fazy Challenge Cup.
– Nie było łatwo, ale po przerwie
znaleźliśmy sposób na Chorwatów w
obronie. Kibice byli wspaniali, dziękuję im za to, że pomogli nam dzisiaj
wywalczyć awans – cieszył się trener
Jarosław Cieślikowski.
CHROBRY: Musiał, Zapora – Piotrowski 2,
Piwko 9, Paluch 1, Świtała 4, Szymyślik 7, Kłosowski 6, Nyćkowiak 5 oraz Jasiński, Łuczyk,
Wita. Kary: 10 min.
(GO)
(GO)
Juniorzy Zagłębia zwyciężyli w turnieju
półfinałowym mistrzostw Polski rozgrywanym w Lubinie. Podopieczni Andrzeja
Jeżaka odnieśli komplet zwycięstw, pokonując Kusego Szczecin 33:25, Stal Mielec 39:25 i Vive Kielce 32:27. Ten ostatni
mecz decydował o pierwszym miejscu w
imprezie, gdyż oba zespoły już wcześniej
zapewniły sobie awans do finału. Lubinianie prowadzili momentami już 10 golami
i zdecydowanie pokonali silną drużynę z
Kielc. Mateusz Wolski z Zagłębia został
wybrany na najlepszego zawodnika turnieju. Finały mistrzostw Polski, w których
wystartuje osiem najlepszych drużyn, zostaną rozegrane w dniach 27.02-3.03.
Juniorki Finepharmu Jelenia Góra okazały
się bezkonkurencyjne w turnieju półfinałowym rozgrywanym w Chorzowie. Jeleniogórzanki wygrały z Samborem Tczew 33:27,
z MKS Leszno 40:20 i z miejscowym Ruchem 30:20. Najlepszą zawodniczką drużyny została Sabina Kobzar. Oprócz Finepharmu awans wywalczył Sambor. Do finału nie
zdołało się zakwalifikować Zagłębie Lubin,
które odpadło w turnieju w Gdańsku. (GO)
konkursie, decydowali nie eksperci, ale widzowie. W finale Howard
pokonał obrońcę tytułu sprzed roku
Geralda Greena.
W konkursie rzutów za trzy
punkty triumfował Jason Kapono
z Toronto Raptors. W finale pokonał Daniela Gibsona z Cleveland
Cavaliers, bijąc przy tym rekord
zdobytych punktów. Trafił 20 z 25
oddanych rzutów, co dało mu aż
25 punktów. Rywalizację wśród
najbardziej wszechstronnych koszykarzy wygrał Deron Williams z
Utah Jazz. Również ten zawodnik
pobił rekord szybkości wykonania
wszystkich wyznaczonych zadań. Z
czasem 25,5 s pokonał w finale zawodnika gospodarzy Chrisa Paula.
Konkurs zespołów padł łupem
ekipy San Antonio Spurs z dwiema
wieżami w składzie. Weteran David
Robinson, Tim Duncan i Becky Hammon okazali się bezkonkurencyjni.
Za nami jest już również spotkanie drugoroczniaków z pierwszoroczniakami – ponownie lepsi
okazali się ci pierwsi (136:109).
Najlepszym graczem tego meczu
został Daniel Gibson z Cleveland,
który trafił 11 trójek i zdobył 33
punkty.
Na deser fanom w Nowym Orleanie pozostał mecz największych
gwiazd ligi podzielonych na Wschód
i Zachód. Faworytem będzie zespół
z Konferencji Zachodniej, w którym wystąpią m.in. Kobe Bryant i
Tim Duncan. Nie sam wynik będzie jednak najważniejszy, a dobra
zabawa i efektowne akcje, aby zapamiętali je kibice.
(GO)
gole z kontry (Kozłowski), a pozostali
skrzydłowi w ogóle nie wpisali się na
listę strzelców. Kiedy na 10 minut przed
końcem Piotrkowianin prowadził już
22:17, stało się jasne, że Zagłębie nie
wywalczy punktów. – Nie zagraliśmy,
jak potrafimy. Nie pamiętam, kiedy tak
słabo spisaliśmy się w ataku – mówił o
przyczynach porażki drugi trener Zagłębia Dariusz Bobrek.
PIOTRKOWIANIN –
INTERFERIE ZAGŁĘBIE
26:21 (14:11)
PIOTRKÓW: Ligarzewski, Matulski – Różański
9, Miszka 2, Zinczuk 6, Piętak 2, Furman 1,
Bodasiński 2, Białaszek 2, Petriczew 1, Wolski 1.
Kary: 10 min.
ZAGŁĘBIE: Świrkula, Malcher – Kozłowski 7,
Stankiewicz 3, Górniak 4, Anuszewski 3, Paweł
Adamczak 3, Piotr Adamczak 1 oraz Niedośpiał,
Tomczak, Babicz, Orzłowski, Steczek. Kary: 6 min.
NBA
Lot Supermana
7/2008
CHROBRY GŁOGÓW –
PERUTNINA PIPO CAKOVEC 34:27 (14:14)
Dwójka do finałów
Zagrali bez agresji
Dwight Howard zwyciężył w
konkursie wsadów podczas weekendu gwiazd w Nowym Orleanie.
Koszykarz Orlando Magic w najbardziej efektownej akcji przebrał się za
Supermana i efektownie wsadził piłkę do kosza. Odbił się prawie na linii
rzutów wolnych i w powietrzu złapał
piłkę podaną przez kolegę. Potem już
tylko pofrunął z nią w kierunku kosza i zakończył akcję wsadem. – Nie
sądzę, aby kibice chcieli oglądać ciągle te same stare wsady. Oni chcą
czegoś szczególnego – mówił później
Howard. Wzbudziło to aplauz nie
tylko kibiców, ale i innych znakomitych koszykarzy zgromadzonych
w hali. Po raz pierwszy o tym, kto
zwycięży w najbardziej efektownym
INTERFERIE ZAGŁĘBIE –
SŁUPIA SŁUPSK
31:18 (16:7)
ZAGŁĘBIE: Tsvirko, Czarna 1 – Jakubowska 1,
Kordić 5, Jochymek 8, Obrusiewicz 3, Załęczna
6, Olszewska 2, Pielesz 1, Semeniuk 2, Ziółkowska 2 oraz Jacek, Gunia. Kary: 6 min.
SŁUPIA: Backiel – Muchocka 3, Pniewska 3,
Łazańska-Korewo 7, Kaźmierczak 2, Stasiuk 2,
Unijas 1. Kary: 6 min.
(GO)
Niemoc jeleniogórzanek
Ekstraklasa mężczyzn Porażka Zagłębia
Piłkarze ręczni Interferii Zagłębia przegrali z Piotrkowianinem 21:26. Zachowali
jednak pozycję lidera ekstraklasy, a nad
drugą Wisłą mają dwa punkty przewagi.
Lubinian dopadł pech już w sobotę
wieczorem, kiedy na treningu nogę
skręcił Robert Kieliba i nie pojechał z zespołem do Piotrkowa Trybunalskiego.
Jego koledzy słabo spisali się i szczególnie w ataku mieli duże problemy
ze zdobywaniem goli. Wiele krzywdy
nie zrobił Zagłębiu jego były zawodnik
Szymon Ligarzewski, ale znakomicie
zastąpił go Matulski. Bramkarz o olbrzymiej posturze bronił jak natchniony i
zatrzymał gości. W 20. min przegrywali
8:11 i stratę 3 goli mieli również, schodząc na przerwę.
W drugiej połowie lubinianie w ataku
spisali się jeszcze słabiej. Nie walczyli
dodatkowo zbyt agresywnie w obronie,
o czym świadczą zaledwie trzy kary
2 minut. Zagłębie zdobyło tylko dwa
Do siatki trafiła nawet bramkarka
Izabela Czarna, która popisała się
rzutem przez całe boisko. – Trudno
się gra z takim rywalem, który zdecydowanie odstaje umiejętnościami.
Ważne są jednak dwa punkty – podsumował Zbigniew Rutka, drugi trener Zagłębia.
Teraz przed lubiniankami trudny
tydzień, w którym aż dwa razy spotkają się na wyjeździe z SPR Lublin.
W środę zagrają rewanż w półfinale
Pucharu Polski (pierwszy mecz 30:29
dla Zagłębia), a w sobotę czeka je
konfrontacja ligowa.
Finepharm przegrał ze Startem
Fot. R. Kloc
Podopieczni Jarosława Cieślikowskiego w tym sezonie nie błyszczeli, ale ostatnio sygnalizowali
zwyżkę formy. Tydzień temu przegrali w Chorwacji zaledwie dwiema bramkami, co dawało nadzieję
na odrobienie strat. Dodatkowo w
środę pokonali u siebie wicemistrza
kraju z Płocka, mimo że nadal mają
przetrzebiony kontuzjami skład.
Pierwsze minuty były wyrównane,
choć lepiej radzili sobie goście, którzy
zdobyli dwa gole. Potem prowadzenie
zmieniało się, a w 19. min po akcji Bagaricia Chrobry przegrywał już
8:10. Gospodarze, niesieni dopingiem
kibiców, jeszcze przed przerwą doprowadzili do remisu. Po zmianie stron
głogowianie ruszyli do ataku. Prowadzeni przez Pawła Piwkę i Mikołaja
Szymyślika, wyszli na 17:15. Kiedy
po kilku minutach do siatki trafił
Grzegorz Piotrowski, było już 20:16.
Miejscowych nie podłamała nawet
czerwona kartka z gradacji kar dla
Jarosława Palucha. Świetnie spisywali
się również Mieszko Nyćkowiak i Marek Świtała. Chrobry prowadził nawet
29:21, a do końca pozostało niespełna
10 minut. Mimo że rywale jeszcze
walczyli, głogowianie nie dali sobie
wydrzeć zwycięstwa, które oznaczało
Zwycięstwo lubinianek
Po ostatnich udanych występach
faworytem spotkania w Elblągu była
młoda ekipa z Jeleniej Góry. Przyjezdne potwierdzały to przez większą
część meczu. Do przerwy prowadziły
czterema golami, a po zmianie stron
przez moment nawet pięcioma. Potem jednak przyszła strzelecka niemoc i bombardowanie poprzeczek.
Do tego jeleniogórzanki były znacznie
częściej odsyłane na ławkę kar niż
miejscowe i szczególnie w końcówce
grały przeważnie w osłabieniu. Start
wykorzystał to i odniósł niespodziewane zwycięstwo. – Dzisiaj słabo za-
graliśmy w ataku. Ta porażka boli, bo
teraz, chcąc zachować czwarte miejsce, musimy wygrać najbliższy mecz
z Piotrcovią – mówił po spotkaniu
trener Finepharmu Zdzisłąw Wąs.
START –
FINEPHARM
33:31 (14:18)
START: Miecznikowska, Ziajka – Joszczuk 3,
Mihdaliova 8, Sądej 2, Cekała 2, Szklarczuk 9,
Tutaj 6, Żurawska 1, Dolegało 2. Kary: 8 min.
FINEPHARM: Maliczkiewicz, Skompska –
Oreszczuk 3, Dyba 6, Gęga 4, Buchcic 6, Jeż 6,
Latyszewska 4, Odrowska 2 oraz Dąbrowska,
Bogusławska. Kary: 18 min.
(GO)
Miedź przegrała w Elblągu
Nieskuteczni
Podopieczni Edwarda Strząbały
w przypadku zwycięstwa w Elblągu byliby bardzo blisko zachowania bezpiecznego miejsca w tabeli.
Niestety, sprawili swoim kibicom
przykrą niespodziankę, doznając
porażki.
W pierwszej połowie goście prowadzili wyrównaną walkę z miejscowym Techtransem. Gdyby grali
skuteczniej w ataku, mogli nawet
wygrywać, a tak do przerwy było
12:12. Równie zacięta, choć niestojąca na najwyższym poziomie, była
druga połowa. Niestety, tuż po jej
rozpoczęciu staw skokowy skręcił
Radosław Fabiszewski i to było spore osłabienie Miedzi. Wśród rywali
nie do zatrzymania był Gujski, który zdobył aż 10 goli. Jeszcze na 5
minut przed końcem było 26:26.
Kolejne trzy bramki padły jednak
łupem miejscowych, a legniczanie
nie potrafili skutecznie odpowiedzieć. Ostatecznie Miedź przegrała 28:30, a o przyczynach porażki
mówi kierownik zespołu Mieczysław
Chowaniec: – Zagraliśmy słabo, a
skuteczność w ataku była fatalna.
Nie pomogli również bramkarze i
dlatego wracamy bez punktów. Teraz
przed nami spotkania z teoretycznie
silniejszymi przeciwnikami, ale musimy zdobyć punkty.
ELBLĄG – MIEDŹ
30:28 (12:12)
ELBLĄG: Wróbel, Głębocki – Jankoski 3, Korzeniowski 2, Borsukowicz 4, Fonferek 1, Gujski 10,
Janusiewicz 1, Malandy 2, Marzec 4, Perwenis 3.
Kary: 6 min.
MIEDŹ: Kotliński, Kiepulski – Żmurko 1, Adamuszek 8, R. Fabiszewski 5, Skalski 2, Będzikowski 1, Rosiak 3, Grębosz 6, Góreczny 2
oraz Adamek. Kary: 8 min.
(GO)
EKSTRAKLASA MĘŻCZYZN
EKSTRAKLASA KOBIET
Piotrków – Interferie Zagłębie 26:21 (14:11),
Elbląg – Miedź 30:28 (14:14), Olimpia –
Olsztyn 28:21 (10:11), Gdańsk – Puławy
25:31 (11:13). Awansem: Chrobry – Płock
29:28 (16:14), Vive – Kwidzyn 25:25 (11:9).
Interferie Zagłębie – Słupia 31:18 (16:7),
Start – Finepharm Carlos 33:31 (14:18),
P o l i te ch n ik a – A Z S G da ń s k 24 : 22
(11:14), Piotrcovia – Ł ączpol 28 :27
(16:15). Awansem: Zgoda – Ruch 28:24
(15:13), Łącznościowiec – SPR Lublin
24:37 (10:18).
1. Interferie Zagłębie
2. Wisła Płock
3. Piotrkowianin
4. Wisła Puławy
5. MMTS Kwidzyn
6. Vive Kielce
7. Miedź Legnica
8. Chrobry Głogów
9. Traveland Olsztyn
10. AZS Gdańsk
11. Olimpia Piekary Śl.
12. Techtrans Elbląg
19
19
19
19
19
19
19
19
19
19
19
19
30
28
25
24
22
21
17
14
13
12
12
10
598-502
603-490
539-533
533-522
527-492
580-537
494-563
503-529
518-559
525-567
500-559
491-558
Następna kolejka (23-24.02): Interferie
Zagłębie – AZS Gdańsk (sobota, godz.
18.30), Miedź – Piotrków (niedziela, godz.
18.40), Puławy – Chrobry, Olsztyn – Vive,
Kwidzyn – Elbląg, Płock – Olimpia.
1. AZS Gdańsk
2. SPR Lublin
3. Interferie Zagłębie
4. Finepharm Carlos
5. Łączpol Gdynia
6. Zgoda Ruda Śl.
7. Pol. Koszalin
8. Piotrcovia
9. Start Elbląg
10. Ruch Chorzów
11. Słupia Słupsk
12. Łącznościowiec
19
18
19
19
19
18
19
19
19
19
19
19
32
28
26
25
24
21
21
20
13
10
4
2
577-449
592-481
562-468
593-553
559-485
487-435
566-515
526-508
550-612
474-508
366-589
362-611
Następna kolejka (16.02): Finepharm
Carlos – Piotrcovia (sobota, godz. 17),
SPR Lublin – Interferie Zagłębie.
5
SIATKÓWKA, PIŁKA RĘCZNA
Kolejna wygrana gwardzistek
Pierwsze przed play-off
Podopieczne Rafała
Błaszczyka wygrały
w Częstochowie
z Politechniką
3:1. Przy stracie
punktów przez
Wisłę praktycznie
zapewniły sobie
pierwsze miejsce
przed play-offami.
Bogumiła Barańska efektownie atakuje w meczu
z Politechniką
śmy stracić pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej
– mówi prezes sekcji żeńskiej
klubu Marek Pasztetnik.
POLITECHNIKA CZĘSTOCHOWA –
IMPEL GWARDIA
1:3
(-13, 21, -18, -26)
GWARDIA: Haładyn, Mroczkowska,
Toborek, Starzyk, Barańska, Solipiwko,
libero Jagiełło oraz Koprowska, Krzos,
Kupisz, Efimienko.
W pozostałych meczach: Szczecin – Bełchatów 0:3, Ostrowiec
– Kraków 2:3, Police – Sosnowiec 3:1. Mecz Toruń – Pszczyna
AKS Strzegom walczy o awans do drugiej ligi
Dogonić Gwardię
Sytuacja strzegomskiego zespołu jest bardzo dobra, choć...
mogła być lepsza. W pierwszej rundzie na siatkarzy AKS
nie było mocnych, a wygrana z
Gwardią II Wrocław 3:0 tylko
potwierdziła wysokie aspiracje
drużyny. Potem było nieco gorzej. – Rywale wiedzieli już, jak
mój zespół gra i wszyscy chcieli
z nami wygrać – podkreśla trener Zbigniew Dziemiańczuk.
W jego drużynie nie brakuje
doświadczonych zawodników.
Tomasz Botwina jeszcze w ubiegłym roku występował w Ju-
venturze Wałbrzych, natomiast
Szymon Lange oraz Grzegorz
Ważydrąg mają za sobą występy
w ligowych zespołach. Ale AKS
to również zdolna młodzież.
Na pozycji rozgrywającego występuje obdarzony bardzo dobrymi warunkami fizycznymi
Paweł Pituch. Z kolei środkowy Bartosz Michalak to zaledwie 19-letni siatkarz, z którym
sztab szkoleniowy wiąże spore
nadzieje. Siatkarze AKS mają
o co walczyć. Drużyna, która w meczach o miejsca 1-4
zgromadzi najwięcej punktów,
We Wrocławiu odbędzie się turniej eliminacyjny
szczypiornistów do igrzysk olimpijskich
Szczęśliwy Wrocław
Kilka dni temu zapadła decyzja, gdzie reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych powalczy
o paszport olimpijski. Wybór
wahał się między Katowicami
a Wrocławiem i ostatecznie to
stolica Dolnego Śląska będzie
areną zmagań. – To duży sukces naszego regionu, który ma
silną pozycję w kraju. Decydujący głos miał trener Wenta
oraz fakt, że tutaj pokonaliśmy
w 2006 r. Greków i zapewniliśmy sobie awans do mistrzostw
świata – cieszy się prezes
Dolnośląskiego Związku Piłki
Ręcznej Sławomir Ptak.
6
Walczą
o czwórkę
Nie bez znaczenia była
również bliskość Niemiec,
gdzie gra większość reprezentantów, oraz pozytywna opinia
władz IHF. Podczas wizyty delegata IHF Petera Muhlemattera Wrocław zebrał bardzo
pozytywną opinię, a prezydent
miasta Rafał Dutkiewicz zrobił
korzystne wrażenie na przedstawicielu władz światowych.
Turniej odbędzie się w
dniach 30 maja – 1 czerwca
2008, a jego areną będzie wrocławska Hala Stulecia. Może
ona pomieścić ponad 6 tys. kibiców, ale o jej wypełnienie nie
przełożono na 20 lutego. Pauza:
Chorzów.
1. Impel Gwardia
2. Wisła Kraków
3. Piast Szczecin
4. Skra Bełchatów
5. Sokół Chorzów
6. Budowlani Toruń
7. KSZO Ostrowiec
8. Chemik Police
9. Pol. Częstochowa
10. SMS Sosnowiec
11. PLKS Pszczyna
16
16
16
17
16
15
17
16
16
17
16
43
37
34
29
28
25
24
20
15
8
4
45-13
44-19
37-22
37-29
33-27
29-26
31-36
27-37
25-37
20-47
11-46
Następna kolejka (23.02): Impel Gwardia – Police, Sosnowiec
– Toruń, Kraków – Częstochowa,
Szczecin – Ostrowiec, Bełchatów
– Chorzów. Pauza: Pszczyna.
(GO)
a tym samym zajmie pierwsze
miejsce, o awans rywalizować
będzie z zespołami z okręgu
lubuskiego. – I nie ukrywam,
że będą to drużyny, z którymi
mamy szansę powalczyć. Aby
jednak tak się stało, musimy
dogonić Gwardię Wrocław, co
wcale nie będzie łatwym zadaniem. Wiem, że na mecze
finałowe do zespołu wrocławskiego dołączy Łukasz Karpiewski, co jeszcze wzmocni
siłę Gwardii – przyznaje
szkoleniowiec trzecioligowca.
Pozostaje mieć nadzieję, że
siatkarze ze Strzegomia staną
na wysokości zadania i swoim
kibicom sprawią miłą niespodziankę w postaci awansu.
(PK)
martwi się prezes DZPR: – To
ostatnia szansa na wywalczenie awansu na igrzyska. Być
może tylko szczypiorniści jako
jedyni przedstawiciele gier zespołowych pojadą do Pekinu, a
na pewno mają na to największą szansę. Już jest olbrzymie
zainteresowanie kibiców z całej
Polski i nie obawiam się, że
trybuny będą puste.
Rywalami Polaków są Szwedzi, Islandczycy i Argentyńczycy. Dwie najlepsze drużyny
zapewnią sobie udział w igrzyskach olimpijskich w Pekinie.
Faworytami będą z pewnością
podopieczni Bogdana Wenty,
aktualni wicemistrzowie świata.
Szwedzi to piąty zespół ostatnich mistrzostw Europy, a Islandia zajęła tam jedenaste miejsce.
(GO)
Wrocławianie byli zdecydowanymi faworytami
spotkania z przedostatnim
w tabeli Energetykiem i nie
zawiedli. Początek meczu należał jednak do gości, którzy
grali bardzo ambitnie. Agresywnie zagrywali, a gwardziści grali zbyt nerwowo. Po
autowym ataku Wilka było
nawet 10:6 dla przyjezdnych.
Wtedy Marciniaka zastąpił na
rozegraniu Dutkiewicz i uporządkował grę. Z każdą akcją
rozgrzewał się Wilk i swoimi
zagraniami przyczynił się do
prowadzenia Gwardii 16:15.
Przy wyniku 23:18 sędzia zagwizdał błąd Dutkiewiczowi
przy wykonywaniu zagrywki,
ale nie miało to już wpływu na losy pierwszego seta.
Gwardia pewnie zwyciężyła
do 20, a w końcówce punkty
zdobywała blokiem.
W dwóch kolejnych partiach gospodarze dominowali
już na parkiecie niepodzielnie. Odrzucili rywali od siatki
swoimi serwami i kończyli
wiele akcji w kontrataku.
Świetnie spisywał się Łukasz
Karpiewski, który raził rywali
swoimi zagrywkami i efektownie atakował ze skrzydła.
W trzecim secie przy serwisie
Dutkiewicza Gwardia odskoczyła nawet na 19:7, a goście
byli bezradni. Piłkę meczową
skończył Karpiewski i wrocławianie mogli sobie dopisać do dorobku trzy punkty.
– Mamy jeszcze spotkania z
Bielskiem i Międzyrzeczem
i jeśli wywalczymy w nich
komplet punktów, to szansa
na miejsce w pierwszej czwórce jest duża – nie traci nadziei rozgrywający EnergiiPro
Gwardii Mariusz Dutkiewicz.
ENERGIAPRO GWARDIA –
JAWORZNO
3:0 (20, 18, 14)
GWARDIA: Marciniak, Jarząbski, Terlecki, Olejniczak, Zdrzałka, Wilk, libero Drzyzga oraz Dutkiewicz, Krupnik,
Karpiewski.
W pozostałych spotkaniach:
Bełchatów – Świdnik 3:1 (16,
-24, 16, 24), Gorzów – Poznań
3:2 (-20, 17, 22, -21, 10), Bielsko-Biała – Spała 3:1 (-23, 24, 22,
25), Międzyrzecz – Gdańsk 0:3
(-23, -18, -15). Pauza: Nysa.
1. Trefl Gdańsk
2. AZS Nysa
3. GTPS Gorzów Wlkp.
4. Gwardia Wrocław
5. Avia Świdnik
6. Skra II Bełchatów
7. KS Poznań
8. BBTS Bielsko-Biała
9. Orzeł Międzyrzecz
10. Energetyk Jaworzno
11. SMS Spała
17
16
16
17
16
17
15
15
15
16
17
40
32
29
30
28
28
25
21
17
13
4
46-22
39-24
35-27
39-28
37-28
36-31
34-29
27-30
24-35
18-39
9-48
Następna kolejka (23 lutego):
Spała – Międzyrzecz, Bielsko-Biała – Wrocław, Jaworzno – Poznań, Świdnik – Gorzów, Nysa
– Bełchatów. Pauza: Gdańsk.
(PK)
Derby bez emocji
Upadek Ikara
Wygrana
gwardzistów
W meczu na szczycie Cuprum Lubin rozbiło Ikara
Legnica. Gospodarze bardzo chcieli zrehabilitować się
za porażkę z pierwszej rundy, ale kompletnie zawiedli.
– Zagraliśmy beznadziejnie! Trudno znaleźć jakieś
wytłumaczenie na naszą grę. To był najgorszy mecz
mojej drużyny, od kiedy jestem w Legnicy – nie ukrywał
złości po spotkaniu trener Ikara Grzegorz Zawierucha.
Siatkarze EnergiiPro
Gwardii Wrocław
wygrali zdecydowanie
z Energetykiem Jaworzno
3:0. Po tym zwycięstwie
wciąż liczą się w rywalizacji
o miejsce gwarantujące
udział w play-offach.
Fot. K. Ziółkowski
Siatkarki Impelu Gwardii swój mecz ligowy rozegrały już w piątek. Szefowie Politechniki zgodzili się
na przełożenie spotkania o
dzień wcześniej na prośbę
wrocławian ze względu na
udział Efimienko i Krzos w
ćwierćfinałach mistrzostw
Polski juniorek.
W pierwszym secie liderki tabeli nie pozostawiły złudzeń, kto jest lepszy. Pewnie
wygrały do 13 i wydawało się, że mecz skończy się
w trzech szybkich partiach.
Gospodynie nie poddały się
jednak i ambitnie walczyły z
Gwardią. Poprawiły skuteczność w ataku i wyrównały
stan pojedynku na 1:1. W
kolejnych odsłonach trwała zacięta walka, a emocje
sięgnęły zenitu w końcówce
czwartego seta. Piłkę meczową miały wrocławianki, ale
jej nie wykorzystały. Potem
setbola zmarnowały zawodniczki Politechniki. Ostatecznie Gwardia zwyciężyła
28:26 i w całym meczu 3:1.
– To było trudne spotkanie
i punkty nie przyszły nam
łatwo. Teraz już nie powinni-
II liga siatkarzy
I liga siatkarzy
Siatkarze Juventuru liczyli,
że uda się pokonać rywali z Poznania i tym samym
zbliżyć się do nich w tabeli
na 5 punktów. Tymczasem
podopieczni Janusza Ignaczaka przegrali 0:3 i nie ma
większego znaczenia fakt, że
przez większą część spotkania toczyli wyrównaną walkę. W pierwszej partii prowadzili nawet 5:1, by po chwili
remisować 7:7. Druga partia
była nie mniej zacięta, ale
przy stanie 17:15 wałbrzyszanie seryjnie zaczęli popełniać błędy. W sumie tylko w
tej części gry zepsuli siedem
zagrywek. – A w ostatnim
secie zabrakło wiary w zwycięstwo. Szkoda, bo mieliśmy
jeszcze niewielkie nadzieje
na grę w pierwszej czwórce
– mówił po meczu szkoleniowiec Juventuru.
W pozostałych spotkaniach:
Zielona Góra – Piła 2:3 (-17, 19,
18, -17, -11), Bałtyk – Sulęcin
1:3 (18, -18, -16, -22), Sulechów
– Trzcianka 3:0 (20, 17, 22).
Fot. K. Ziółkowski
I liga kobiet
Piotr Szarejko
i jego Cuprum górą
w pojedynku derbowym
Już na godzinę przed spotkaniem kibice w całości wypełnili legnicką halę. Na każdym kroku można było poczuć
atmosferę meczu oraz napięcie
towarzyszące tej konfrontacji.
– Dla nas to kolejny mecz ligowy – zgodnie przekonywali
obaj szkoleniowcy, choć ich
nerwowe poczynania w trakcie oraz tuż przed spotkaniem
łatwo można było zauważyć. Pierwszy set zapowiadał
ogromne emocje. Wynik cały
czas oscylował w granicach
remisu, a oba zespoły rzadko
myliły się w ataku. Przy stanie
24:24 skutecznie zaatakował
jednak Kozar, a chwilę później
Dykas i goście cieszyli się z wygranej partii. Kolejne dwa sety
były już mniej zacięte, a na
parkiecie niepodzielnie rządzili
goście. Drugą partię wygrali
do 17, a trzecią do 16. – Zagraliśmy świetne spotkanie, ale
najbardziej cieszy mnie fakt,
że chłopcy w stu procentach
wykonali przedmeczowe założenia. Przed meczem było wiele
podtekstów dotyczących tego
pojedynku, ale ja od początku
mówiłem chłopcom, żeby zapomnieli o całym zamieszaniu,
które się wytworzyło – mówił
po spotkaniu trener Cuprum
Piotr Szarejko.
IKAR LEGNICA –
CUPRUM LUBIN
(-24, -17, -16)
0:3
IKAR: Pietrzak, Lewicki, Kałużny, Śląski, Pizuński, Berkowski, libero Popiwczak oraz Migut, Kisielewicz, Karauda,
Narajewski.
CUPRUM: Wojnowski, Kaczorek, Płotnicki, Dykas, Kozar, Sosiński, libero
Paliński oraz Pawlik.
GRUPA I
AZS POZNAŃ –
JUVENTUR WAŁBRZYCH
(21, 23, 18)
3:0
JUVENTUR: Leński, Wierzbicki, Karzov,
Borkowski, Olczyk, Józefczak, libero
Król oraz Gajek, Guzal, Jurczyński.
1. AZS Zielona Góra
2. Joker Piła
3. AZS Poznań
4. Olimpia Sulęcin
5. Orion Sulechów
6. Juventur Wałbrzych
7. Morze Bałtyk
8. Ikar Legnica
9. Cuprum Lubin
10. MKS Trzcianka
15
15
15
15
15
15
15
15
15
15
35
33
30
29
22
19
19
14
13
9
41-19
41-19
36-26
37-25
32-32
27-30
27-34
18-35
18-35
16-39
Następna kolejka (23 lutego):
Piła – Sulechów, Wałbrzych – Zielona Góra (sobota, godz. 17), Sulęcin – Poznań, Lubin – Szczecin,
Trzcianka – Legnica.
GRUPA II
SMS ŁÓDŹ –
SUDETY KAMIENNA GÓRA
(-15, -14, -14)
0:3
SUDETY: Jeżyk, Ciesielski, Kurpiel,
Zając, Michno, Papalski, libero K. Ratajczak oraz Jakobszy.
Mecz bez historii. Sudety
były zdecydowanym faworytem tego spotkania i nie
zawiodły. Podopieczni Dariusza Ratajczaka w żadnym secie nie musieli martwić się o
zwycięstwo. Nie powinno to
nikogo dziwić, gdyż młody
zespół z Łodzi to czerwona
latarnia rozgrywek. – Ale takie spotkania trzeba wygrywać zdecydowanie. Trudno
na mecze ze słabszym rywalem wyjątkowo się zmobilizować, a nam się udało
– mówił po meczu szkoleniowiec Sudetów.
• Mecz Częstochowa – Syców
został przełożony na 21 lutego.
W pozostałych spotkaniach:
Strzelce Opolskie – Ozorków 0:3
(-14, -21, -22), Racibórz – Wieluń
3:0 (20, 16, 17), Mecz Działoszyn
– Spała zakończył się po zamknięciu numeru. Pauza: Rząśnia.
1. Sudety Kamienna G.
2. Czarni Rząśnia
3. Bzura Ozorków
4. Delic-Pol Częstochowa
5. Rafako Racibórz
6. Warta Działoszyn
7. Rosiek Syców
8. Karo Strzelce Op.
9. SMS Spała
10. Siatkarz Wieluń
11. SMS Łódź
17
16
16
16
16
15
15
17
16
16
15
39
36
33
31
28
27
26
18
13
12
0
43-19
40-17
39-21
39-28
36-29
31-20
32-27
23-35
20-41
17-39
3-45
Następna kolejka (23 lutego):
Spała – Łódź, Wieluń – Działoszyn, Ozorków – Racibórz, Syców
– Strzelce Opolskie, Rząśnia – Częstochowa. Pauza: Kamienna Góra.
PAWEŁ KOŚCIÓŁEK
7/2008
SIATKÓWKA
– Realizujemy konsekwentnie przedsezonowe założenia
– twierdzi szkoleniowiec Impelu Gwardii Wrocław Rafał Błaszczyk
Marsz do LSK!
Lider pierwszej ligi pewnie zmierza do LSK! Wrocławianki mają
już sześciopunktową przewagę nad drugą w tabeli Wisłą Kraków.
Nic więc dziwnego, że nasze siatkarki wymieniane są jako główny
kandydat do awansu, a kibice z niecierpliwością odliczają
mecze do końca rozgrywek.
choć uważam, że zabrakło
nam trochę szczęścia, aby
odnieść zwycięstwo w tym
pojedynku. Na pewno te
mecze pokazały, że Wisła
jest zespołem silnym oraz
drużyną, która również ma
spore ambicje. Jeśli dojdzie
do kolejnej konfrontacji
z tym zespołem, zrobimy
wszystko, aby pokonać krakowianki. Mimo że mają
one sporo atutów, wierzę,
że jesteśmy w stanie poradzić sobie z tym zespołem.
Po 15 spotkaniach Gwardia legitymuje się imponującym wynikiem. 42 sety
wygrane i tylko 12 straconych. Jesteście wyjątkowo
skuteczni.
– Rzeczywiście, jest to
naszą bardzo mocną stroną,
a proszę zauważyć, że sześć
setów z dwunastu straconych zabrały nam właśnie
wspomniane siatkarki Wisły. Bardzo cieszy mnie taka
sytuacja, gdyż od początku
sezonu wspólnie z Robertem
Kupiszem przyjęliśmy za cel
numer jeden grę opierającą
się na wyjątkowej skuteczności, tak by przeciwniczki
mogły zdobyć w konfrontacji
z nami jak najmniej punktów.
Nie graliśmy do tej pory ani
jednego meczu, w którym
na boisku nie byłoby mniej
niż dziesięć zawodniczek. To
dla dziewczyn bardzo ważne,
gdyż każda z nich zdaje sobie
sprawę, jak ważną rolę pełni
II LIGA SIATKAREK
MKS Świdnica nie miał najmniejszych problemów
z pokonaniem SMS Sosnowiec. Mecz derbowy
pomiędzy Polonią Trzebnica a Gwardią II Wrocław
został przełożony na środę.
MKS ŚWIDNICA –
SMS SOSNOWIEC
(21, -16, 15, 22)
3:1
MKS: Lis, Malina, Kukla, Antoniak,
Małodobra, Mikoda, libero Gryguć oraz
Śliwka.
Świdniczanki w tym spotkaniu wystąpiły bez Iwony Mycek . Doś wiadc zona
rozgr y wająca w ubiegł ym
t ygodniu zrez ygnowała z
występów w zespole MKS.
Powodem decyzji siatkarki
były... problemy na uczelni. – Oznajmiła nam, że nie
jest w stanie pogodzić na-
uki z występami w naszym
zespole. Jestem zdania, że
nauka dla tych dziewczyn
obecnie jest prior y tetem,
ale nie rozumiem aż takich
posunięć. Tym bardziej, że
b a r dz o na ni ą l i c z yl i ś my
– przyznaje szkoleniowiec
ze sp o ł u Wojcie ch Z ąb e k .
Mimo kłopotów kadrowych
jego zespół nie miał najmnie js z ych pr ob l e mów z
odniesieniem zw ycięstwa.
Pierwszego seta miejscowe
wygrały do 21, ale prowadziły już nawet 15:10. – Dlatego nie rozumiem, co stało
Gwardia triumfuje
Juniorki Gwardii Wrocław zwyciężyły w ćwierćfinale
mistrzostw Polski. Gospodynie wygrały wszystkie swoje
mecze, kolejno z Lewiatanem Nysa 3:0, BKS Bielsko-Biała 3:1 i Zawiszą Sulechów 3:0. O pierwszym miejscu w
turnieju decydowało sobotnie spotkanie z BKS, w którym
wystąpiły zawodniczki z pierwszego zespołu (Efimienko i
Krzos). Wrocławianki przegrały pierwszego seta 24:26, ale
w kolejnych dominowały na parkiecie. Przeważały szczególnie na siatce, przy której wiele punktów zdobywały blokiem. Awans do półfinałów obok Gwardii wywalczył BKS.
(GO)
7/2008
w zespole. Mało tego! Zmiany często nie wynikają z kontuzji czy źle wykonywanych
założeń przez dziewczyny, ale
z faktu, iż dysponujemy po
prostu silną drużyną. Ma to
również ogromne znaczenie
przed zbliżającą się fazą play-off. Chcę mieć pewność, że
wszystkie dziewczyny są w
stanie w tak odpowiedzialnym momencie wziąć ciężar
gry na siebie.
Żeńska siatkówka we
Wrocławiu ma się chyba
całkiem nieźle. Pana zespół
jest na najlepszej drodze do
LSK, a drużyna Zbigniewa
Barańskiego, grająca w drugiej lidze, zajmuje czołowe
lokaty. Zgadza się pan z tą
opinią?
– Oczywiście. To taki kolejny detal, który składa się
na całość dobrego funkcjonowania żeńskiej siatkówki we Wrocławiu. Jednym z
elementów szkolenia, który
nakreśliliśmy sobie już jakiś czas temu, jest fakt, że
w drugiej drużynie ogrywają
się młode dziewczyny, które
w przyszłości mają stanowić
o sile pierwszego zespołu.
Można zauważyć, że w drugiej lidze nie występują żadne seniorki, natomiast trener
Zbigniew Barański pracuje
wyłącznie z juniorkami oraz
kadetkami. Chcemy, aby
Gwardia II Wrocław była
swojego rodzaju poligonem
doświadczalnym dla następsię w drugiej odsłonie, bo
moje dziewczyny kompletnie zawiodły. Na szczęście w
kolejnych setach wyciągnęły
wnioski i pewnie w ygrały
– cieszył się po spotkaniu
szkoleniowiec.
Fot. K. Ziółkowski
Czy Impel Gwardia mocnym akcentem powraca na
parkiety LSK?
RAFAŁ BŁASZCZYK:
– Od początku sezonu nie
ukrywaliśmy naszych ambicji. Wszystkie działania
w klubie podporządkowane były jednemu celowi,
czyli wywalczeniu awansu
do elity. Oczywiście to jest
sport, w nim wszystko jest
możliwe, natomiast postawa dziewczyn oraz wyniki,
które osiągamy, potwierdzają, że konsekwentnie zmierzamy do realizacji założeń,
które nakreśliliśmy sobie
przed rozgrywkami. Obecnie
nawet dwie drużyny mają
szansę awansu do LSK, więc
osiągnięcie sukcesu jest na
wyciągnięcie ręki.
Rywalizacja między Wisłą
Kraków a zespołem Gwardii nadaje pierwszoligowym
rozgrywkom dodatkowego
smaku. Choć obecnie to
pana zespół jest liderem,
w sezonie nie udało się ani
razu pokonać zawodniczek
spod Wawelu. Czy macie
jakiś kompleks Wisły?
– Nie da się ukryć, że
dwukrotnie musieliśmy
uznać wyższość rywalek.
(W Krakowie padł wynik
3:1 dla Wisły, a we Wrocławiu przeciwnik wygrał
3:2 – przyp. red.). Drugi
mecz był bardziej wyrównany, ale niestety, przyniósł
nam tylko jeden punkt,
czyń zawodniczek mojego
zespołu. Nie ma przecież
lepszej formy rywalizacji niż
gra tych zdolnych siatkarek
w gronie seniorskich drużyn.
Co jest największym atutem Impel Gwardii Wrocław, przemawiającym za
tym, że jest to zespól gotowy na grę w LSK?
– Myślę, że wymienność
na pozycjach, co poniekąd
wiąże się z tym, o czym
mówiłem wcześniej. Budowaliśmy i cały czas budujemy zespół, w którym na
poszczególnych pozycjach
mogą występować dwie wartościowe zawodniczki. Na
przykład nasze rozgrywające,
Małgosia Kupisz czy Marta
Chaładyn, są już na takim
poziomie, że obie potrafią
w decydującym momencie
wziąć ciężar gry na swoje
barki. Sytuacja jest bardzo
komfortowa, bo wtedy szkoleniowiec ma większe pole
manewru. Mamy również
inne pozycje silnie obsadzone: na libero z powodzeniem
mogą grać Jagiełło i Krzos,
na środku Kasia Mroczkowska oraz Ewelina Toborek,
na pozycji atakującej mamy
Martę Solipiwko oraz Joannę Kaczor, która już niedługo do nas dołączy. Jak więc
widać, zespół budowany jest
z głową i wszystko robimy
konsekwentnie.
Zuzanna Efimienko
mimo młodego wieku jest
już bardzo ważnym punktem zespołu. Jej umiejętności docenił nawet szkoleniowiec reprezentacji Marco
Bonitta. Czy ta zawodniczka ma szanse na zrobienie
wielkiej kariery?
Trener Rafał Błaszczyk zmierza z Gwardią do siatkarskiej
elity
– Zuza musi się jeszcze
sporo uczyć, ale na pewno
ma zadatki, aby w siatkówce
osiągnąć spory sukces. Imponować muszą jej warunki fizyczne, ale jest to siatkarka,
która bardzo ciężko pracuje
na treningach. Mimo młodego wieku bardzo często
występuje w naszej drużynie
i to nie tylko jako zawodniczka wchodząca z ławki
rezerwowych.
Wspomniał pan wcześniej, że cel, który założyliście przed sezonem, konsekwentnie realizujecie.
Gorzej chyba z siatkarzami, którzy również zgłaszali
akces gry w PLS, a nie są
jeszcze pewni występów w
pierwszej czwórce…
– Gwardia to jedna
wielka rodzina i wzajemnie się zawsze wspieramy.
Ja naprawdę współczuję
trenerowi Maciejowi Jaroszowi, bo znalazł się ze
swoim zespołem w trudnej
sytuacji. Wiem jednak, że
wszystko wraca do normy,
a chłopcy są wyjątkowo
zdeterminowani do walki o najwyższe cele. Życzę podopiecznym trenera
Jarosza, aby zakwalifikowali się do fazy play-off,
bo potem wszystko jest
możliwe. My na pewno do
końca będziemy kibicować
ich poczynaniom.
Rozmawiał
PAWEŁ KOŚCIÓŁEK
REKLAMA
• Mecz Polonia Trzebnica
– Gwardia Wrocław został
przełożony na środę (20.02)
na godz. 18.30, natomiast 24
lutego, w niedzielę, awansem zostanie rozegrany mecz
Świdnica – Płomień Sosnowiec.
W pozostałych spotkaniach:
Bielsko-Biała – Płomień Sosnowiec – mecz został przełożony
na 20 lutego, Zawiercie – Częstochowa 0:3 (-12, -23, -14), Mysłowice – Politechnika 3:0 (23,
16, 10). Pauza: Jaworzno.
1. AZS Politechnika
17
2. MOSiR Mysłowice
15
3. Płomień Sosnowiec 15
4. Gwardia II Wrocław 16
5. AZS Częstochowa
16
6. Gaudia Trzebnica 14
7. MKS Świdnica
15
8. BKS II Bielsko-Biała 15
9. MCKiS Jaworzno
16
10. SMS Sosnowiec
17
11. MKS Zawiercie
16
41
34
31
31
30
25
17
16
16
16
1
46-16
38-13
37-20
37-26
37-25
29-22
22-44
22-33
23-37
24-41
5-48
Następna kolejka (23 lutego):
SMS Sosnowiec – Mysłowice, Płomień Sosnowiec – Zawiercie, Wrocław – Bielsko-Biała, Jaworzno
– Trzebnica. Pauza: Politechnika.
(PK)
7
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE
Rozmowa z Julianem Kwitem, zapaśnikiem Śląska Wrocław
Trzeba łapać te medale
We wrześniu ubiegłego roku Julian Kwit
zajął piąte miejsce w kategorii do 74 kg
na mistrzostwach świata w Baku. Tym samym
został pierwszym polskim zapaśnikiem,
który zakwalifikował się na olimpiadę w Pekinie.
Fot. www.mkcenter.pl
Kwalifikacja na igrzyska
olimpijskie to chyba największy
sukces w pańskiej karierze?
JULIAN KWIT: – Przynajmniej do tej pory. Mam jednak nadzieję, że pod koniec
sierpnia nie będę mógł tego
powiedzieć. Do Pekinu jadę
bowiem po złoty medal. I wcale nie są to jakieś przechwałki
czy ambicje na wyrost. Stać
mnie na najwyższe miejsce na
podium w mojej kategorii. W
Baku byłem o krok od finału.
W półfinałowej walce z Duńczykiem Madsenem zabrakło
mi dziesięciu sekund do zwycięstwa. Gdybym wygrał, to
najprawdopodobniej byłbym
mistrzem świata. Drugi raz nie
zmarnuję takiej okazji.
Jednym słowem medal
w Baku przeszedł panu koło
nosa. Ale nie widać, żeby to
pana zdeprymowało.
– Wręcz przeciwnie. Wiem,
że mogę jak równy z równym
rywalizować z najlepszymi na
świecie. Umiejętności mi nie
brakuje. Czasami nie ma tylko
szczęścia. Dlatego teraz mam
zamiar wygrywać. Już miesiąc
po turnieju w Baku wystartowałem na wojskowych mistrzostwach świata w Indiach
i zająłem tam trzecie miejsce.
Na olimpiadzie mam zamiar
sięgnąć po kolejny. I to ten z
najcenniejszego kruszcu. Taki
sam cel mam zresztą na kwietniowych mistrzostwach Europy w Finlandii. Trzeba łapać te
medale. Jak już dołączyłem do
tych najlepszych, to nie mogę
marnować czasu. Kariera nie
trwa przecież wiecznie.
Tym bardziej, że ostatnie
lata miał pan zmarnowane.
– Tego bym nie powiedział. Po prostu wcześniej
startowałem w niższej
kategorii wagowej do 66
kg. Zbijanie kilogramów
przed najważniejszymi
zawodami było trochę uciążliwe. W
dodatku miałem
bardzo dobrego
konkurenta do
występów w ka-
drze – Sylwestra Charzewskiego. Ta rywalizacja przynosiła
nam więcej strat niż pożytku,
bo raz on jechał na ważny turniej, a raz ja. Przed mistrzostwami świata postanowiłem
więc zmienić kategorię wagową – i to był strzał w dziesiątkę. Teraz mam ten komfort,
że w kraju nikt mi nie zagraża.
Charzewski też ma ten komfort, ale akurat jemu to nie
służy, bo od pewnego czasu ma
bardzo słabe wyniki.
Rozpoczął pan już przygotowania do igrzysk olimpijskich?
– Oczywiście. Co chwilę startuję w jakimś turnieju.
Właśnie wróciłem z zawodów
w Colorado Springs w Stanach
Zjednoczonych. Po drodze
przytrafiła mi się lekka kontuzja kostki, więc start trochę
mi się nie udał. Na szczęście
kontuzja jest niezbyt poważna
i za kilka dni będę mógł już
trenować na pełnych obrotach.
No i występować na kolejnych
zawodach. Trochę niepokoi mnie, że
na igrzyska
pojadę bez
rekone-
sansu. Powinien on się odbyć
latem ubiegłego roku, ale wtedy żaden z nas nie miał jeszcze
kwalifikacji, więc krajowa federacja nie widziała powodu,
by wysyłać nas na zgrupowanie
przedolimpijskie do Chin. Tak
więc teraz pojedziemy do Azji
już prosto na zawody.
Mówi pan „pojedziemy”.
Problem jednak w tym, że na
razie tylko pan ma zapewnioną kwalifikację.
– Nie ma obaw. Jestem
przekonany, że jeszcze będą
cztery, może nawet pięć nominacji olimpijskich dla moich
kolegów z kadry. Nie zamierzam jechać do Pekinu sam
(śmiech).
Znamy więc już pańskie
plany na przyszłość. Proszę
teraz opowiedzieć o swojej
przeszłości. Jak to się stało, że
został pan zapaśnikiem?
– Było nas w domu trochę. Mam trzech braci i siostrę. Każdy z nas miał w sobie
mnóstwo energii. Zwłaszcza ja
i mój brat bliźniak Lucjan. W
1992 roku mama stwierdziła,
że musimy gdzieś tę energię
spożytkować i zaprowadziła nas treningi do Zagłębia
Wałbrzych. Dwa tygodnie po
pierwszym treningu osiągnąłem swój pierwszy
sukces. Zająłem
drugie miejsce
w zawodach
makroregionalnych. Ten sukces tak mi
zasmakował, że postanowiłem
zostać zapaśnikiem (śmiech).
Do innych dyscyplin nigdy
pana nie ciągnęło?
– Kiedyś dużo czasu spędzałem na boisku piłkarskim.
Ale do zapasów miałem więcej
cierpliwości, no i talentu. W
futbolu lepiej odnaleźli się moi
bracia Remigiusz i Józef. Obaj
występują teraz gdzieś w lidze
regionalnej w Norwegii. W piłkę nożną w młodości grał też
mój ojciec.
Nie brakuje panu braci we
Wrocławiu?
– Brakuje. Najtrudniej było
przyzwyczaić się do rozstania
z Lucjanem. Dwa i pół roku
temu przeniosłem się do Śląska, a on został w Zagłębiu.
Więc po co się pan przenosił?
– W 2005 roku zdobyłem
mistrzostwo Polski. Od prezydenta Wałbrzycha dostałem
list gratulacyjny, a stypendium
zero. Wtedy powiedziałem sobie, że czas zmienić otoczenie.
Miałem już rodzinę i musiałem
się martwić o jej utrzymanie.
Skorzystałem więc z oferty
Śląska, który przedstawił mi
bardzo dobre warunki do treningów i zaproponował pracę
w armii.
Jak godzi pan obowiązki
zawodowego żołnierza z karierą sportową?
– Przede wszystkim jestem
zapaśnikiem. Ale nawet na zawodach jestem na służbie. Jak
jadę na jakiś turniej, to z rozkazu. Jak wracam do Wrocławia,
to mam swoje obowiązki w
jednostce.
Często wysyłają pana na
poligon?
– Sporadycznie. Chociaż
ostatnio byłem przez miesiąc na szkoleniu w Poznaniu. I tam miałem cały wachlarz obowiązków typowo
wojskowych. Strzelanie na
poligonie, jazda pojazdami
opancerzonymi czy technika
i taktyka walki. Dzięki temu
awansowałem na stopień
kaprala. No ale teraz muszę
skoncentrować się już na treningach. Igrzyska tuż-tuż.
Mam nadzieję, że przed
wyjazdem do Pekinu
nie wyślą mnie już na
żadną szkółkę.
ŁUKASZ
HARAŹNY
– Nie chcę jechać sam do Pekinu – mówi Julian Kwit
(z lewej). Może w podróży do Chin będzie towarzyszył
mu klubowy kolega Artur Michalkiewicz?
Polscy zapaśnicy jeszcze będą walczyć
o przepustki na igrzyska olimpijskie
Sitnik chce do Pekinu
Wszyscy wierzymy, że Julian
Kwit nie będzie jedynym reprezentantem Dolnego Śląska
na chińskich matach. – Przed
nami jeszcze kilka szans na
uzyskanie kwalifikacji. Nie
wyobrażam sobie, aby przynajmniej kilku naszych chłopaków ich nie wywalczyło – mówi
jeden z pionierów zapasów w
regionie, trener Jerzy Adamek.
Już dziś w Raciborzu rozpoczyna się zgrupowanie reprezentacji Polski, które ma przygotować naszych najlepszych
zapaśników do decydującej
batalii o przepustki na olimpiadę. Trzon kadry tworzą Dolnoślązacy: Paweł Kramarz (kat.
60 kg), Artur Michalkiewicz
(kat. 84 kg) i Łukasz Banak
(kat. 120 kg) ze Śląska Wrocław oraz Tomasz Świerk (kat.
66 kg) z Zagłębia Wałbrzych.
Każdy z nich marzy, aby już 1
marca na turnieju w węgierskim Szombathely zapewnić
sobie kwalifikację olimpijską i
dołączyć do Juliana Kwita. W
razie niepowodzenia zapaśnicy
nie muszą rezygnować z marzeń o wyjeździe do Pekinu.
Po kolejnych przygotowaniach,
tym razem we Władysławowie
i Spale, nasi reprezentanci wystartują w mistrzostwach Europy, które odbędą się w dniach
od 3 do 7 kwietnia w fińskim
Tampere. Ale i to nie będzie dla
nich ostatnia szansa na zdobycie przepustki za Wielki Mur.
Jeszcze w maju odbędą się dwa
turnieje: we Włoszech (od 9 do
11) i w Serbii (od 23 do 25),
w których najlepsi zawodnicy
zapewnią sobie bilety do stolicy Chin. Wymienieni powyżej zawodnicy nie są jedynymi,
którzy marzą o występie w Pekinie. O swoim trzecim występie na igrzyskach myśli też
doskonale znany wrocławskim
kibicom Marek Sitnik (kat. 96
kg), który równolegle występuje w niemieckiej Bundeslidze. Drużyna Sitnika – KSV
AE Köllerbach walczy o tytuł
mistrzowski. Nic więc dziwnego, że sam zawodnik czuje się
na siłach, aby po raz trzeci w
karierze wziąć udział w olimpiadzie. – Chce wystartować w
turnieju kwalifikacyjnym na
Węgrzech. Myślę, że nie jest bez
szans na sukces. Ale oczywiście mata wszystko zweryfikuje
– kończy trener Adamek.
(ŁH)
Bilety na igrzyska olimpijskie możemy kupić
już tylko w Chinach!
Kibice
po kwalifikacjach
Zdecydowana większość z
nas będzie skazana na dopingowanie polskich sportowców
w Pekinie przed telewizorem.
Skromna pula biletów na
igrzyska już dawno rozeszła się
niczym świeże bułeczki.
Nasi sportowcy nie powinni liczyć na gorący doping rodaków w stolicy Chin. Chyba
że telepatyczny, sprzed telewizorów w kraju. Polski Komitet
Olimpijski otrzymał zaledwie
1000 biletów na igrzyska. W
dodatku wszystkie zostały już
sprzedane za pośrednictwem
jednego z biur podróży. Jeśli więc któryś z kibiców ma
ochotę wybrać się do Pekinu
i pasjonować się tam zmaganiami olimpijczyków, to musi
obejść się smakiem. Albo
rzeczywiście wybrać się do
Chin i na miejscu, na własną
rękę próbować zdobyć bilety.
Ostrzegamy jednak, że wiąże
się to z dużym ryzykiem –
przepłacenia lub nieotrzymania wejściówek w ogóle. Bardzo przydatna może okazać się
wówczas wiedza na temat ofi-
cjalnych cen biletów. Te, z nielicznymi wyjątkami, wcale nie
są takie wysokie. Już za jedyne 5,5 dolara amerykańskiego
(około 13 PLN) będzie można
obejrzeć na żywo eliminacyjne
zmagania bokserów, wioślarzy
czy piłkarzy ręcznych. Tylko
o 4 dol. więcej kosztuje najtańsza wejściówka na eliminacyjne zmagania zapaśników
czy siatkarzy. Jednak wraz z
rozwojem wydarzeń na olimpijskich arenach ceny biletów
będą automatycznie szły w
górę. I tak za kartę wstępu na
finałowy pojedynek siatkarzy
trzeba zapłacić minimum 52
dol. Na szczęście nawet wśród
pojedynków decydujących
o podziale medali z najcenniejszego kruszcu każdy kibic
może znaleźć coś na własną
kieszeń. Na przykład najtańszy bilet na mecz finałowy
koszykarzy to wydatek 30 dol.
Jednym słowem – jak za darmo! Zwłaszcza dla kogoś, kto
między 8 a 24 sierpnia będzie
akurat za Wielkim Murem.
(ŁH)
REKLAMA
Od 17 lat zaopatrujemy Państwa w najlepszej jakości nabiał i galanterię nabiałową. W ofercie posiadamy:
•
•
•
•
•
SERY TWARDE
SERY TYPU FETA
PLEŚNIOWE I CAMEMBERT
TOPIONE I TWAROGOWE
SERKI HOMOGENIZOWANE I ZIARNISTE
•
•
•
•
•
MLEKO ŚWIEŻE W FOLII, UHT I SMAKOWE
JOGURTY I KEFIRY NATURALNE I OWOCOWE
ŚMIETANY
MASŁO I MARGARYNĘ
PRODUKTY HOCHLAND
Naszymi partnerami handlowymi są najlepsi producenci artykułów mleczarskich, m.in. Arla Foods SA, Bongrain Polska, Hochland, Lazur, Mlekpol, Mlekovita i OSM Włoszczowa.
Terminowo, fachowo i rzetelnie dowieziemy towar do każdego Klienta.
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY!
Agolma Hurt, Detal, Wydawnictwo, Reklama Szumska Barbara
ul. Ulowa 12, 54-074 Wrocław, tel. (071) 349 35 66, 349 20 98, 349 19 16, faks (071) 349 51 80, www.agolma.pl, [email protected]
8
7/2008
PIŁKA NOŻNA
Wojciech Łobodziński pożegnał się z Lubinem
Fot. Margo
Z łezką w oku
– Mój największy atut to gra jeden na jeden – mówi Wojciech Łobodziński (z lewej)
– To były wspaniałe 4 lata – tak Wojciech
Łobodziński podsumował w czwartek
cztery lata spędzone w Zagłębiu Lubin.
Reprezentacyjny pomocnik w ten weekend
zadebiutuje w Wiśle Kraków.
Po ubiegłotygodniowych
testach Wojciech Łobodziński
podpisał kontrakt z Wisłą Kraków. Pomocnik reprezentacji
Polski z „Białą Gwiazdą” związał się na pięć lat, a jego zarobki będą wynosiły 320 tys. euro
rocznie. – Na moją decyzję nie
miało wpływu zdegradowanie
Zagłębia – podkreśla popularny „Łobo”. – Najlepiej świadczy o tym to, że klub z Lubina
bardzo profesjonalnie podszedł
do transferu do Wisły, za co
chcę działaczom podziękować.
Wojciech Łobodziński w
Lubinie pojawił się przed sezonem 2003/2004. Zagłębie,
po spadku z I ligi, przygotowywało się do powrotu do
ekstraklasy i dla niego był
to klub, w którym chciał się
odbudować po tym, jak nie
potrafił przekonać do siebie
trenera Wisły Płock Mirosława Jabłońskiego. Z miejsca
stał się podstawowym zawodnikiem miedziowej jedenastki, a pierwszego gola
dla nowego klubu zdobył w
wyjazdowym meczu z Błękitnymi Stargard Szczeciński. – Panowie do mnie?
– nie ukrywał zaskoczenia,
gdy po tym spotkaniu zaczęli
się nim interesować dziennikarze. Szybko okazało się, że
to zainteresowanie środków
masowego przekazu nie było
przypadkowe.
„Łobo” w ekstraklasie zadebiutował w wieku niespełna
17 lat i w Lubinie pokazał, że
warto na niego stawiać. Na początku ówczesny trener Żarko
Olarevic wystawiał go w roli
napastnika, ale jego następca
Drażen Besek przesunął go do
drugiej linii i tam eksplodował jego talent. Każdy sezon
z Wojciechem Łobodzińskim
w składzie przynosił sukcesy:
najpierw awans do ekstraklasy,
potem finał Pucharu Polski,
następnie finał tych rozgrywek
i trzecie miejsce w ekstraklasie
i w końcu w ubiegłym roku
drugi tytuł mistrza Polski oraz
Superpuchar Ekstraklasy.
– W Zagłębiu przeżyłem
wspaniałe chwile. Trafiłem do
tego klubu jako nieukształtowany jeszcze piłkarz, ale
tu dostałem szansę rozwoju.
Przeszedłem z Zagłębiem drogę od II ligi aż do mistrzostwa
Polski i jedyne, czego mogę
żałować, to porażki w dwóch
finałach Pucharu Polski i odpadnięcia w kwalifikacjach
Ligi Mistrzów – podkreśla
Wojciech Łobodziński.
Jego dobra gra na krajowych boiskach nie mogła być
niezauważona przez szkoleniowców reprezentacji Polski,
w której zadebiutował... 6
grudnia 2006 roku. Zapewne duży udział w powołaniu
„Łobo” do reprezentacji miał
Bogusław Kaczmarek, asystent trenera Leo Beenhakkera, kiedy otworzył przed
młodym piłkarzem bramy
ekstraklasy, dając mu pierwszą szansę w Stomilu Olsztyn.
Od tamtej pory holenderski
selekcjoner biało-czerwonych
regularnie stawia na Łobodzińskiego, nawet gdy ten
słabiej spisuje się w lidze. Tak
było tej jesieni, gdy trener
Zagłębia Czesław Michniewicz nie widział Wojtka w
wyjściowym składzie, a Beenhakker dawał mu szanse gry
w orłem na piersi.
– Moje największe atuty to
gra jeden na jeden i dośrodkowania, natomiast największym
mankamentem jest gra głową
– mówi o sobie piłkarz reprezentacji Polski, który marzy o
występie w tegorocznych mistrzostwach Europy. I sądząc
po tym, jak wielkim zaufaniem
darzy go do tej pory Leo Beenhakker, można przypuszczać,
że jego pragnienie stanie się
Zagłębie Lubin na inaugurację rundy wiosennej podejmie GKS Bełchatów
Powtórka z jesieni
Nareszcie! Już w tę sobotę o godzinie 18.00 piłkarze
Zagłębia Lubin zainaugurują ligowe rozgrywki w rundzie
wiosennej. Rywalem mistrza Polski będzie aktualny
wicemistrz – GKS Bełchatów.
W piątek lubinianie wrócili z Portugalii, z ostatniego
zgrupowania.
– Tak jak poprzednie,
i to zgrupowanie upłynęło nam w dobrej atmosferze – relacjonuje trener
lubinian Rafał Ulatowski.
– Zrealizowaliśmy wszystko,
co sobie na to zgrupowanie
zakładaliśmy. Znów dopisała nam pogoda, bowiem
7/2008
cały czas temperatura wynosiła 18-20 stopni Celsjusza. Mieliśmy do dyspozycji
znakomicie przygotowane
trawiaste boisko. Rozegraliśmy tam cztery mecze kontrolne z przeciwnikami na
miarę naszych oczekiwań
i z optymizmem czekamy
na start rozgrywek. Wiemy
jednak, że liga rządzi się
własnymi prawami i będzie
bezwzględnie weryfikować
naszą pracę – dodaje szkoleniowiec.
W ubiegłym tygodniu jego
podopieczni rozegrali dwa
ostatnie mecze kontrolne.
Najpierw zremisowali 2:2 ze
Sportem Benfica e Lisboa of
Luanda z Angoli po dwóch
golach Dawida Plizgi. Sztab
szkoleniowy mistrza Polski
dał pograć w tym pojedynku zawodnikom, którzy we
wcześniejszych sparingach
grali mniej. Mimo to Zagłębie prowadziło niemal
przez całe spotkanie, ale po
faktem (zagrał w 13 meczach i
zdobył 2 gole). Między innymi
temu ma służyć przeprowadzka do Wisły Kraków.
– Jestem młodym piłkarzem
i wciąż się uczę. Chcę się nadal
rozwijać, dlatego muszę grać w
jak najlepszej drużynie. A w
Polsce jest nią właśnie Wisła
Kraków – podkreśla nowy zawodnik „Białej Gwiazdy”.
Spekulacje na temat jego
odejścia z Zagłębia pojawiały się wielokrotnie w trakcie
ostatniej jesieni.
– Jeśli znajdzie się klub,
który zapłaci za niego kwotę
odstępnego, to nie będziemy
go na siłę zatrzymywać – mówił na naszych łamach Robert
Pietryszyn, prezes Zagłębia. I
dodawał, że w przypadku tego
zawodnika zmiana otoczenia
może mu wyjść tylko na lepsze. Jesienią wydawało się, że
Łobodziński trafi do któregoś
z zagranicznych klubów, które
od dłuższego czasu obserwowały jego karierę. Sprawa wyjazdu za granicę upadła jednak
w chwili, gdy reprezentacja
Polski zapewniła sobie udział
w tegorocznych finałach mistrzostw Europy. Piłkarz doskonale zdawał sobie sprawę
z ryzyka, jakie niesie ze sobą
przeprowadzka do silniejszej
ligi. Przykłady Radosława Matusiaka, Ireneusza Jelenia czy
Macieja Żurawskiego były
przestrogą i wskazówką.
– Droga do reprezentacji
Polski wiedzie przez dobrą
grę w klubie, a trener Leo
Beenhakker śmiało sięga po
piłkarzy z naszej ligi, więc
nie muszę na siłę wyjeżdżać
za granicę. Mając do wyboru Dinamo Moskwa i Wisłę
Kraków, postawiłem na ten
drugi klub, w którym będę
mógł się rozwijać i przypominać o sobie selekcjonerowi
– podkreśla „Łobo”.
Co ciekawe, ostatni mecz
ligowy w barwach Zagłębia
Wojciech Łobodziński rozegrał
9 grudnia 2007 roku właśnie
w Krakowie, w przegranym
1:2 pojedynku z Wisłą. Wiosną
jednak nie będzie miał okazji zagrać w lidze przeciwko
byłym kolegom z Lubina, bowiem grudniowy mecz został
rozegrany awansem i był rewanżem za spotkanie drugiej
kolejki. W sumie w koszulce Zagłębia Lubin Wojciech
Łobodziński zagrał 160 razy i
zdobył 28 goli.
– Dziękuję kibicom Zagłębia, którzy zawsze okazywali
mi wsparcie i sympatię – dodał na pożegnanie Wojciech
Łobodziński.
ROBERT RADCZAK
Działacze Zagłębia Lubin wierzą, że ich
drużyna zagra jesienią w ekstraklasie
indywidualnych błędach lubinian w końcówce meczu
Afrykanie wyrównali. Natomiast w ostatnim meczu kontrolnym Zagłębie przegrało z
hiszpańską Pontevedrą CF
1:2 (Segunda Divison B).
Po wyrównanym pojedynku,
w którym z powodu urazu
nie zagrał Aleksander Ptak,
w lepszych humorach byli
Hiszpanie, a jedynego gola
dla lubinian strzelił Michał
Chałbiński.
Podczas zgrupowania w
Portugalii pojawił się problem z bramkarzami.
– Niestety, Michal Vaclavik dalej ma problem z kolanem. W piątek przeszedł w
Czechach zabieg i wiadomo,
że nie będzie mógł zagrać w
pierwszych meczach. Alek-
sander Ptak będzie już gotowy do gry, ale nie mogliśmy
zaryzykować, by zespół został z jednym bramkarzem.
Dlatego podjęliśmy decyzję
o zatrudnieniu Radosława
Janukiewicza – dodaje Rafał
Ulatowski.
Przez weekend piłkarze
odpoczywali, a dziś wracają
do treningów.
– Nie będziemy już rozgrywali sparingów. Musimy
bowiem teraz pielęgnować
to, co zostało wypracowane podczas całego okresu
przygotowawczego. Mamy
wyćwiczone dwa warianty
gry: z jednym oraz z dwoma napastnikami i boisko
będzie weryfikowało naszą
taktykę i grę. Z niecierpliwością i zaciekawieniem
Wierzą
w zawieszenie
Wiele wskazuje na to, że zespół z Lubina uniknie karnej
degradacji z ekstraklasy po tym sezonie. Działacze 13
klubów chcą jak najszybszego wprowadzenia zawieszania
kary degradacji, by nie doprowadzić do paraliżu rozgrywek.
Emocje już opadły po
ogłoszeniu wyroku przez
Wydział Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej, na
mocy którego Zagłębie Lubin
i Widzew Łódź zostały po
tym sezonie karnie relegowane z ekstraklasy za udział w
aferze korupcyjnej w polskim
futbolu.
– Wciąż czekamy na pisemne uzasadnienie, bowiem
od dnia otrzymania tego pisma biegnie czas na złożenie
odwołania – mówi Robert
Pietryszyn, prezes Zagłębia.
– Po otrzymaniu tego dokumentu w pierwszej kolejności
odwołamy się do Trybunału
Piłkarskiego. Jeśli kara zostanie utrzymana, to wtedy
zwrócimy się do Trybunału
przy Polskim Komitecie Olimpijskim. Myślę, że procedura
odwoławcza potrwa około 10
miesięcy, biorąc pod uwagę
tempo, w jakim dokonywał
się ten proces w przypadku
poprzednich klubów – dodaje
sternik Zagłębia.
Dla lubińskiego klubu
najważniejszy będzie w tym
wszystkim termin rozpatrzenia odwołania i ogłoszenia wyroku przez Trybunał Piłkarski,
bowiem jego decyzja będzie
prawomocna. Dlaczego?
– Na niedawnym zjeździe
PZPN 13 klubów ekstraklasy postanowiło rozwiązać
problem karania degradacją klubów zamieszanych w
aferę korupcyjną. Głównym
założeniem pomysłodawców
jest wprowadzenie zapisu o
zawieszaniu na 10 lat kary
degradacji za przypadki korupcji, które miały miejsce
przed 30 czerwca 2007 roku.
Mówiąc wprost, jeśli wobec
klubu zostanie orzeczona kara
i do 1 lipca 2008 nie będzie
ona prawomocna, to taką karę
zawiesza się na okres dziesięciu lat. Kwestie wprowadzenia nowych zapisów w sprawie korupcji w statucie PZPN
będą poruszane na kolejnym
zjeździe związku, który jest
zaplanowany na wiosnę. Jeśli
pomysł zostanie zaakceptowany przez Nadzwyczajne Walne
Zgromadzenie PZPN, to między innymi nasz klub zostanie
objęty tymi zapisami. Jestem
absolutnym zwolennikiem tej
koncepcji – podkreśla Robert
Pietryszyn.
W Lubinie wszyscy z niecierpliwością czekają na rozwój
wypadków, od piłkarzy zaczynając, na władzach KGHM
Polska Miedź kończąc.
– W piątek wróciłem z zespołem ze zgrupowania w Portugalii. Zawodnicy na razie nie
chcą rozmawiać o zaistniałej
sytuacji, bo na dziś nie wiemy
wszystkiego. Spędziliśmy z sobą
trochę czasu i rozmawialiśmy o
różnych sprawach. Cieszy mnie
to, że atmosfera w zespole jest
bardzo dobra – zaznacza prezes, który liczy, że w najbliższych tygodniach rozstrzygnie
się sprawa budżetu klubu na
następny sezon. Jego wysokość
jest uzależniona przede wszystkim od pieniędzy, które wyłoży
KGHM. Być może kierownictwo miedziowego koncernu z
ostatecznymi rozstrzygnięciami
poczeka do Nadzwyczajnego
Walnego Zgromadzenia PZPN,
które da odpowiedź, czy lubiński klub może liczyć na zawieszenie kary degradacji.
ROBERT RADCZAK
Rezerwowy Arboleda
Kolumbijski obrońca Manuel Arboleda wciąż pozostaje w Zagłębiu. Kierownictwo klubu utrzymało jednak w mocy przeniesienie go do drużyny rezerwowej, co jest konsekwencją opuszczenia przez „Mańka” dwóch zgrupowań
z powodu problemów wizowych (piłkarz zbyt późno zgłosił się do ambasady
w Kolumbii o wydanie wizy do Polski). Na razie rozmowy w sprawie jego
transferu do Lecha Poznań utknęły w martwym punkcie ze względu na rozbieżności finansowe pomiędzy klubami. A w ubiegłym tygodniu sam Arboleda odrzucił ofertę gry w tureckim Trabzonsporze. – W mojej ocenie lepszej
oferty Manuel nie dostanie – uważa Robert Pietryszyn, prezes Zagłębia.
(RAD)
czekam na pierwszy mecz.
Wierzę w pracę wykonaną
przez nas przez półtora miesiąca i liczę na pozytywne
efekty – podkreśla Rafał
Ulatowski.
ROBERT RADCZAK
ZAGŁĘBIE LUBIN –
SPORT LUANDA E BENFICA
2:2
Bramki dla Zagłębia: Plizga (2)
Zagłębie: Jesionkowski – Kocot, Stasiak, Alunderis, Getinger – Piotrowski,
Bartczak, Hanzel, Pietroń – Włodarczyk,
Ślizga oraz Steinke, Lacić, Chałbiński.
ZAGŁĘBIE LUBIN –
PONTEVEDRA CF
1:2
Bramka dla Zagłębia: Chałbiński.
Zagłębie: Jesionkowski – Bartczak (46
Kocot), Lacić (46 Alunderis), Sretenović (46 Stasiak), Gomes – Pawłowski,
Jackiewicz, Goliński (46 Plizga), Rui
Miguel, Kolendowicz – Chałbiński.
9
PIŁKA NOŻNA
Rozmowa z Waldemarem Tęsiorowskim, drugim trenerem Śląska Wrocław
Fot. K. Ziółkowski
Jedziemy po doświadczenie
– Po powrocie z Cypru będziemy gotowi do gry – zapowiada drugi trener Śląska
Waldemar Tęsiorowski
Piłkarze Śląska są już na Cyprze. – Można
powiedzieć, że właśnie rozpoczęła się dla
nas decydująca faza przygotowań do boju
o I ligę. Jeśli czegoś nie dopracujemy na
„Wyspie Afrodyty”, to później może być już
na to za mało czasu. Po powrocie do kraju
zostaną nam dwa tygodnie do pierwszego
meczu rundy wiosennej. Myślę jednak, że
takie obawy są zbędne – mówi drugi trener
WKS Waldemar Tęsiorowski.
Na Cyprze macie szansę
nie tylko dobrze przygotować się do ligi, ale również
sprawdzić aktualną wartość zespołu. Na ile miarodajne mogą być czekające
was tam sparingi z I-ligowcami z Serbii, Danii czy
Bułgarii?
WA L D E M A R T Ę SIOROWSKI: – Przede
wszystkim cieszymy się, że
udało nam się załatwić mecze z tak ciekawymi rywalami. Z własnego doświadczenia wiem, że spotkania
z drużynami zagranicznymi
mają zawsze trochę inny
smak niż tradycyjne konfrontacje z przeciwnikami z krajowego podwórka.
Kiedy sam byłem piłkarzem, jeździliśmy na przykład do NRD i graliśmy
z zespołami z Lipska czy
Magdeburga. To zawsze
były bardzo ciekawe doświadczenia, a jeśli udało
się wygrać, zyskiwaliśmy
większą pewność siebie.
Myślę, że tym razem może
być podobnie.
W pańskich czasach też
grali piłkarze z nadwagą? Bo
w obecnej drużynie Śląska
są ponoć tacy zawodnicy?
– Oczywiście. Ale to nic
nadzwyczajnego. Czasami
piłkarzom zdarza się mieć kilka dodatkowych kilogramów.
Takie przypadki się zdarzają – nawet u kogoś, kto jest
zawodowym sportowcem i
codziennie trenuje po kilka
godzin. Lekka nadwaga może
bowiem wynikać z nietypowej budowy ciała czy predyspozycji genetycznych. Przed
wyjazdem na Cypr zwróciliśmy jednak uwagę, że u kilku naszych podopiecznych
te dodatkowe kilogramy są
zbędne. W trakcie zgrupowania będzie wystarczająco
dużo czasu, aby uszczuplić
zespół o te kilka kilogramów.
Niektórzy piłkarze dostali dietę odchudzającą?
– N i e m a p o t r z e b y,
abyśmy komuś zabraniali
jeść. Wszystko jest do wypracowania na treningach
(śmiech).
A czy dziesięć dni na Cyprze wystarczy do wkomponowania w zespół nowych
zawodników?
– Spokojnie. Trzech piłkarzy, których pozyskaliśmy
w ostatnich dniach, już jest
częścią tego zespołu. Piotrek Kluzek czy Andrzej Olszewski nie pierwszy raz w
swojej karierze przychodzą
do nowego klubu, więc już
wiedzą, jak to jest. Trochę
więcej czasu może potrzebować Adam Marciniak, ale
wierzę, że i on szybko się
z nami zintegruje. Przecież
nie jest to jakiś zupełny nowicjusz. Jest jeszcze młody,
ale zdążył już liznąć piłki na
poziomie pierwszej ligi.
Kibice zastanawiają się,
czy Andrzej Olszewski będzie w stanie zastąpić Radosława Janukiewicza?
– (śmiech) My też się
nad tym zastanawiamy. Ale
tak na poważnie – nie ma
powodów do obaw. Andrzej
na treningach prezentuje
się równie dobrze, jak jego
poprzednik. Ja i trener Tarasiewicz pracowaliśmy z
nim w Jagiellonii Białystok
i wiemy, że w pojedynkach
ligowych też potrafi stanąć na wysokości zadania.
Jednak porównywanie go
z Janukiewiczem nie ma
większego sensu. Jedyne,
co można powiedzieć, to
chyba tylko to, że Andrzej
jest o wiele bardziej doświadczony. Grał już w kilku klubach w kraju, a także
za granicą. Kibice nie mają
się więc o co bać.
Olszewski wydaje się więc
pewniakiem do pierwszego
składu. A jaka będzie rola w
drużynie Piotra Kluzka?
– Przede wszystkim ma
być dla nas wzmocnieniem.
Po zakończeniu rundy jesiennej podjęliśmy z trenerem
Tarasiewiczem decyzję, że
nie będziemy robić transferów tylko po to, żeby coś
się działo. Zdecydowaliśmy
się na zatrudnienie Piotra,
bo liczymy na jego doświadczenie. Poza tym ma niezły
instynkt strzelecki, co udowodnił w kilku sparingach.
Nie wiem, czy w lidze będzie
drugim Łudzińskim, ale można na to liczyć. Zresztą wciąż
zastanawiamy się, na jakiej
on ma właściwie grać pozycji.
To wszechstronny zawodnik.
Dobrze czuje się w ataku i
w pomocy. Sparingi, które
czekają nas na Cyprze, dadzą
odpowiedź, jaka będzie jego
pozycja na boisku w rundzie
wiosennej.
Rozmawiał
ŁUKASZ HARAŹNY
Śląsk rozpoczął zgrupowanie na Cyprze
Zgoda z Cracovią
Od czwartku piłkarze lidera II ligi przygotowują się
do rundy wiosennej w cypryjskim kurorcie Ayia Napa.
W sobotę rozegrali sparing z Cracovią. A już dziś
zmierzą się z bułgarskim Lokomotivem Sofia.
Wrocławianie spędzą w
sumie dziesięć dni w jednym
z największych kurortów południowego Cypru – Ayia
Napa, słynącego z przepięknych piaszczystych plaż i krystalicznie czystej wody oraz
szerokiego wachlarza pubów,
tawern i dyskotek. Jednak
zawodnicy na myśl o dobrej
zabawie w trakcie zgrupowania mogą tylko obejść się smakiem. – My już zorganizujemy
zawodnikom wolny czas. Jak
będą się nudzili, to urządzimy
turniej siatkonogi – mówił całkiem poważnie jeszcze przed
odjazdem drugi trener Śląska
Waldemar Tęsiorowski. Trudno
jednak, aby przez całe zgrupowanie piłkarze myśleli tylko
o sporcie. Tym bardziej że w
ubiegłym tygodniu w kadrze
WKS przybył zawodnik, który
w razie potrzeby może zabawić
się w przewodnika po Cyprze.
Mowa o Piotrze Kluzku, który
tuż przed wyjazdem na „Wyspę
Afrodyty” podpisał ze Śląskiem
roczny kontrakt. Przez ostatnie
trzy rundy Kluzek reprezentował barwy dwóch cypryjskich
II-ligowców – Doxa Katokopias i Akritas Chloraka. – Jak
koledzy będą chcieli i będzie
czas, to na pewno gdzieś ich zaprowadzę. Na Cyprze jest tyle
ciekawych miejsc, że w dziesięć
dni na pewno wszystkiego nie
zwiedzimy. Będzie trzeba więc
na coś się zdecydować. Może
pójdziemy do miejsca, w którym z morskiej piany narodziła
się mityczna Afrodyta – zastanawiał się przed wyjazdem z
Wrocławia Kluzek.
Na razie podopieczni Ryszarda Tarasiewicza nie mieli
jednak okazji na zwiedzanie.
Już w sobotę rozegrali pierwszy z czterech zaplanowanych
w trakcie pobytu sparingów.
Po wyrównanym meczu zremisowali 1:1 z Cracovią Kraków. Jako pierwsi gola strzelili
piłkarze spod Wawelu. Śląsk
jednak szybko wyrównał po
skutecznie wykonanym przez
Sebastiana Dudka rzucie karnym. Występ w tym meczu
zaliczył każdy z 24 zawodników, których trener Tarasiewicz zabrał na zgrupowanie. Z
dobrej strony zaprezentował
się m.in. obrońca Adam Marciniak, który tuż przed wyjazdem został wypożyczony na
najbliższe pół roku z Górnika
Zabrze. A już dziś WKS zmierzy się z wiceliderem bułgarskiej ekstraklasy Lokomotivem
Sofia.
ŚLĄSK WROCŁAW –
CRACOVIA KRAKÓW
1:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Tatara (71), 1:1 Dudek (74-karny). Czerwona kartka: S. Olszewski
(88 – za zagranie ręką).
ŚLĄSK: I połowa: A. Olszewski – Wołczek, Pokorny, Wójcik, Marciniak, Kluzek,
Cap, Górski, Klofik, Łudziński, Ulatowski.
II połowa: W. Kaczmarek – Szewczuk,
Ignasiak, Socha, Dudek, M. Gancarczyk,
Ostrowski, Tymiński (70 Sztylka), J. Gancarczyk, Imeh, K. Kaczmarek (70 Frey).
CRACOVIA: I połowa: Cabaj – Kulig,
Tupalski, Urbański, Radwański, Bojarski,
Baran, Nowak, Majoros, Moskała, Dudzic. II połowa: S. Olszewski – Wacek,
Karwan, Baliga, Uszalewski, Pawlusiński,
Kostrubała, Szczoczarz, Szwajdych, Witkowski, Tatara.
(ŁH)
Przed nami kolejny test reprezentacji
Goliński na Estonię
Już za dziesięć dni (27
lutego) we Wronkach reprezentacja Polski rozegra trzeci
mecz towarzyski w tym roku.
Rywalem biało-czerwonych
będzie Estonia. Selekcjoner
naszej drużyny narodowej
podał już nazwiska piłkarzy,
którzy będą mieli szansę zagrać w tym spotkaniu. Z racji
tego, że termin meczu nie jest
oficjalnym terminem UEFA,
tym razem zagramy w krajowym składzie. Wśród 18 wybrańców Holendra znalazł się
m.in. Michał Goliński z Zagłębia Lubin. Pozostali powołani
piłkarze to: bramkarze: Sebastian Przyrowski (Dyskobolia
Grodzisk Wielkopolski), Bartosz Fabiniak (Widzew Łódź);
obrońcy: Marcin Kuś (Korona
Kielce), Adam Kokoszka (Wisła Kraków), Mariusz Pawelec
(Górnik Zabrze), Jakub Wawrzyniak (Legia Warszawa),
Tomasz Lisowski (Widzew
Łódź), Michał Pazdan (Górnik
Zabrze); pomocnicy: Piotr Kuklis (Widzew Łódź), Konrad
Gołoś (Górnik Zabrze), Kamil
Grosicki (Legia Warszawa),
Łukasz Garguła (GKS Bełchatów), Radosław Majewski
(Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski), Marek Zieńczuk
(Wisła Kraków); napastnicy:
Tomasz Zahorski (Górnik
Zabrze), Radosław Matusiak
(Wisła Kraków), Dawid Nowak (GKS Bełchatów).
(ŁH)
REKLAMA
10
7/2008
PIŁKA NOŻNA
Wojciech Kaczmarek myśli o opuszczeniu Śląska
Wrocławski bramkarz zagra w Skodzie Xanthi
nukiewicz. – Nie mam pretensji do Radka ani do obecnych
trenerów czy działaczy Śląska.
Moja obecna sytuacja to nie ich
wina. Zawiodłem się natomiast
na ich poprzednikach – podkreśla zawodnik. Kaczmarek do
niedawna wierzył jeszcze, że
po odejściu Janukiewicza jego
los się odmienił. Kiedy kilka
tygodni temu trener Ryszard
Tarasiewicz sprowadził z Jagiellonii Białystok doświadczonego
Andrzeja Olszewskiego, chyba
ostatecznie stracił nadzieję, że
w końcu zacznie odgrywać kluczową rolę w zespole z Oporowskiej. Chociaż oficjalnie nie
chce tego przyznać i dyplomatycznie zapowiada, że podejmie
walkę. – Będę ciężko pracował
w trakcie zgrupowania. Może
jeszcze nie wszystko stracone?
– zastanawiał się przed wyjazdem z drużyną na Cypr. Za
chwilę dodaje jednak, że gdyby
jeszcze tej zimy otrzymał jakąś
ciekawą propozycję pracy, to
poważnie by się nad nią zastanowił. – Gdyby była moż-
liwość, to chętnie zmieniłbym
klub. Ale to raczej nierealne.
Trener Tarasiewicz zapewnia,
że będę mu potrzebny. Wygląda
więc na to, że będę musiał wypełnić swój kontrakt w Śląsku
do końca, czyli do grudnia tego
roku – mówi golkiper. Pierwsza szansa na zmianę pracodawcy już przeszła mu koło
nosa. Latem na zatrudnienie
rezerwowego bramkarza WKS
zdecydował się I-ligowiec z
Grodziska Wielkopolskiego.
Na Oporowskiej nie chciano
jednak słyszeć o odejściu Kaczmarka. – Wiem, że był taki temat i szkoda, że nic z niego nie
wyszło – podkreśla zawodnik.
Sytuacja Wojciecha Kaczmarka w Śląsku robi się coraz
dziwniejsza. Z jednej strony
wszelkie działania władz klubu i trenerów wskazują, że
wychowanek Kani Gostyń jest
przy Oporowskiej potrzebny. Z drugiej zaś, zawodnik
wciąż nie może przebić się do
pierwszego składu. Wszystko
wskazuje jednak na to, że to
przede wszystkim sam Kaczmarek jest „kowalem swego
losu”. Marzy o grze, ale wyraźnie brakuje mu siły przebicia i determinacji, by dopiąć tego celu. I chyba nie do
końca wierzy, że jest w stanie
wygrać rywalizację o miejsce
między słupkami. Częściowo
potwierdza to anegdota, którą
opowiedział niedawno kierownik zespołu Zbigniew Słobodzian. – Kiedy byliśmy latem
na zgrupowaniu we Francji,
poprosiłem zawodników, aby
na kartkach zapisali propozycje numerów, jakie chcieliby
mieć na koszulkach. Wojtek
Kaczmarek nie zastanawiał
się długo i wpisał 12. Jednym
słowem sam wybrał sobie rolę
zmiennika w zespole – śmiał
się kierownik. Jednak samemu Kaczmarkowi chyba coraz
mniej jest do śmiechu.
(ŁH)
Ówczesny opiekun WKS
– Jan Żurek zabrał go nawet
na zgrupowanie do Dzierżoniowa. Kolejną szansę dał
młodemu piłkarzowi dopiero
Ryszard Tarasiewicz. W styczniu Frey wyjechał z zespołem
do Zieleńca, a kilka dni temu
na Cypr. – To dla mnie wielka nobilitacja, ale też duża
niespodzianka. Aż trudno mi
uwierzyć, że znalazłem się
wśród tylu doskonałych piłkarzy – mówi nieco zmieszany
sam zainteresowany. Szybko
będzie musiał jednak przyzwyczaić się do nowych porządków. Tym bardziej, że
w najbliższym czasie oprócz
szansy na debiut w dorosłym
futbolu czeka go również egzamin dojrzałości z wiedzy.
– Jestem w klasie maturalnej i
rzeczywiście mam trochę więcej obowiązków niż tylko gra
w piłkę. Muszę przygotowywać
się do egzaminów z języków
polskiego i angielskiego oraz
z geografii. Mam nadzieję, że
wyjazdy z drużyną nie wpłyną
negatywnie na moją naukę. Na
szczęście próbne matury poszły
mi całkiem dobrze, więc przed
decydującą próbą jestem optymistą – zapewnia najmłodszy z
piłkarzy Śląska na cypryjskim
zgrupowaniu. Najmłodszy i
chyba najbardziej zapracowany... – Uczęszczam do klasy
sportowej i nauczyciele wiedzą,
że jestem piłkarzem, więc czasami przymykali oko na moje
niedociągnięcia w nauce. Jednak na maturze nie będzie o
tym mowy. Dlatego teraz muszę się uczyć i trenować – wyjaśnia zawodnik, który do Ayia
Napa zabrał ze sobą m.in. kilka
lektur z języka polskiego. – Zacząłem je sobie przypominać
już w trakcie pobytu z drużyną
w Zieleńcu. Ale tyle ich jest, że
na kilka obozów nie wystarczyło, by je przeczytać – śmieje
się wychowanek Włókniarza
Pabianice, którego w pierwszych dniach pobytu Śląska na
„Wyspie Afrodyty” najczęściej
można spotkać z „Konradem
Wallenrodem” Adama Mickiewicza. Oczywiście jeśli tylko
nie biega za piłką po boisku.
Wszak w tej dziedzinie już niebawem także czeka go bardzo
ważny egzamin.
ŁUKASZ HARAŹNY
Wojciech Kaczmarek czeka, kiedy w Śląsku nastaną dla niego lepsze dni
Rozstanie z Radosławem Janukiewiczem
nie oznacza końca problemów Śląska
z bramkarzami. Rozczarowania swoją
obecną pozycją w zespole nie ukrywa
bowiem Wojciech Kaczmarek. – Gdybym
mógł, to już dziś odszedłbym do innego
klubu – mówi bez ogródek zawodnik.
24-letni golkiper trafił na
Oporowską latem 2006 roku
z Kani Gostyń. Trenerem Śląska był wówczas Czech Lubos
Kubik, a rządy w klubie sprawował Edward Ptak. – Kiedy
przyjechałem do Wrocławia,
usłyszałem, że niebawem będę
tu numerem jeden. Radek Janukiewicz miał po pół roku zostać sprzedany, a ja miałem
go zastąpić – opowiada Kaczmarek, który mimo obietnic i
rozbudzonych nadziei do dziś
pozostaje w Śląsku rezerwowym. – Ludzie, którzy obiecali
mi, że zastąpię Radka, już nie
pracują w klubie. Mam jednak
do nich żal i drugi raz bym
im nie zaufał. Przez ostatnie
półtora roku praktycznie cały
czas grzeję ławę. Nie tak miało być – mówi rozgoryczony
zawodnik. Fakty doskonale tłumaczą jego fatalny nastrój. W
ubiegłym sezonie Kaczmarek
zagrał tylko w dwóch meczach
ligowych. I to tylko dlatego,
że Janukiewicz musiał pauzować za czerwoną kartkę. Tuż
po przejściu do Śląska wystąpił
także w pucharowym pojedynku z Mieszkiem Gniezno. W
tym sezonie zagrał już tylko raz
– w meczu I rundy Pucharu
Polski z Miedzią w Legnicy.
W kolejnej rundzie tych rozgrywek, gdy wrocławianie trafili na Wisłę Kraków, między
słupkami stanął już jednak Ja-
Edwin Frey na Cyprze walczy z „Wallenrodem”
Egzamin dojrzałości
Trener Śląska coraz odważniej sięga po młodzież.
Wśród jego wybrańców na obóz na Cypr znalazł się
m.in. 18-letni Edwin Frey, który dopiero na wiosnę
będzie zdawał egzamin dojrzałości.
Obowiązki
Edwina
Freya na
Cyprze nie
kończą się
na futbolu
Fot. K. Ziółkowski
Fot. K. Ziółkowski
Żal rezerwowego
7/2008
Talent nastoletniego pomocnika został dostrzeżony
już kilka lat temu. Edwin Frey
przez pewien czas był powoływany do reprezentacji Polski
juniorów, której trenerem był
obecny asystent Leo Beenhakkera – Dariusz Dziekanowski.
Do Śląska trafił dopiero cztery
lata temu. Wcześniej uczył się
piłkarskiego fachu we Włókniarzu Pabianice. W stolicy
Dolnego Śląska również szybko poznano się na jego talencie. Frey był wyróżniającą się
postacią w zespole juniorów,
w którym pierwsze skrzypce grali o rok starsi od niego
Krzysztof Kaczmarek czy Tadeusz Socha. W zeszłym roku
po raz pierwszy znalazł
się w kręgu zainteresowań trenera pierwszego zespołu Śląska.
Janukiewicz w Grecji
To już przesądzone! Kibice Śląska Wrocław muszą
pogodzić się z odejściem Radosława Janukiewicza. Golkiper ten przez najbliższe
pół roku zagra dla Zagłębia
Lubin, a latem będzie kontynuował karierę w ojczyźnie
Homera. „Słowo Sportowe”
już w listopadzie ubiegłego
roku informowało o możliwości wyjazdu Janukiewicza
do Grecji. Kilka dni temu
stało się to faktem. Wychowanek Śląska od lipca będzie
zawodnikiem Skody Xanthi.
Jego kontrakt z greckim I-ligowcem będzie obowiązywał
przez kolejne cztery lata.
Oczywiście Janukiewicz nie
ukrywa nadziei, że w tym
czasie uda mu się wypromować do jeszcze lepszego klubu. Nie miałby nic przeciwko, aby jego losy potoczyły
się podobnie jak innego polskiego bramkarza – Arkadiusza Malarza, który przed
obecnym sezonem właśnie
ze Skody trafił do słynnego Panathinaikosu Ateny.
Nie był to zresztą pierwszy
nasz rodak, który grał dla
klubu z Tracji. W ubiegłym
sezonie zawodnikami jedenastki z Xanthi byli m.in.
Emmanuel Olisadebe i wychowanek Zagłębia Lubin
Tomasz Wisio. Natomiast w
obecnych rozgrywkach barw
Skody broni Rafał Grzelak.
Zanim Janukiewicz wyjedzie
na podbój ojczyzny Homera,
czeka go półroczny pobyt w
Lubinie. Będzie tam wypożyczony ze Śląska, z którym
wiąże go jeszcze kontrakt.
– Zdecydowałem się na taki
krok, ponieważ w rundzie
wiosennej nie miałbym dużych szans na grę w pierwszym zespole WKS. Mając
w perspektywie siedzenie na
ławce rezerwowych Śląska
albo grę w IV lidze, postanowiłem odejść do Zagłębia
– tłumaczy bramkarz.
(ŁH)
Rusza sprzedaż karnetów na wiosenne
mecze Śląska
Kto pierwszy, ten lepszy
Już dziś w siedzibie Śląska przy ul. Oporowskiej 62 rusza sprzedaż karnetów na mecze rundy wiosennej. Karnety w cenach: 180 zł (trybuna
kryta), 110 zł (trybuna odkryta) i 65 zł (dla kobiet) będą do nabycia od
poniedziałku do piątku w godz. od 8 do 18. Przedstawiciele klubu przypominają, że przy zakupie karnetu konieczne będzie okazanie dokumentu tożsamości z numerem PESEL. Warto się pospieszyć. Pierwsze 100
osób, które zakupią karnety, weźmie udział w losowaniu atrakcyjnych
nagród. Do wygrania jest 5 piłek z herbem WKS na łatkach oraz pamiątkowy proporzec Śląska. Dodatkowo pierwszy nabywca karnetu otrzyma
w nagrodę darmowy karnet na rundę jesienną sezonu 2008/09!
(ŁH)
Wygraj karnet na wiosenne mecze
Śląska Wrocław
Kibice do piór!
Uwaga! Dla Czytelników „Słowa Sportowego” mamy 10 karnetów na
mecze Śląska Wrocław w rundzie wiosennej. Co zrobić, aby je otrzymać? Wystarczy odrobina chęci i pomysłowości. Udział w konkursie
wezmą wszyscy kibice, którzy do 28 lutego, do godz. 16 prześlą na adres mailowy – [email protected] rymowankę na temat Śląska Wrocław, wpisując w tytule wiadomości „Karnet” oraz swoje imię i
nazwisko. 10 najciekawszych prac zostanie nagrodzonych karnetami.
Gawin rozgromił lubińską młodzież
Chorwat u „królewskich”
Piłkarze z Królewskiej Woli
bez większych problemów
strzelili lubinianom aż cztery
bramki. Mimo jednostronnego
przebiegu spotkania nie brakowało emocji. Także tych pozasportowych. W 30. min sędzia
wyrzucił z boiska Grzegorza
Dorobka, który zbyt impulsywnie zareagował na interwencję
jednego z rywali. – Na szczęście arbiter zrozumiał, że jest to
tylko sparing i nie musieliśmy
kończyć meczu w dziesiątkę. Za
Dorobka wprowadziłem na boisko Pawła Kowala – wyjaśnia
trener Gawina Janusz Kudyba.
Po półgodzinie gry na murawie pojawił się Chorwat Vedran Ciusa. 21-letni pomocnik,
który piłkarskie szlify zbierał
w samym Dinamie Zagrzeb, a
ostatnio grał w macierzystej III
lidze, nie zaprezentował jednak
niczego nadzwyczajnego. – Tłumaczą go okoliczności, w jakich
do nas trafił. Wszedł na boisko
niemal z marszu po 14-godzinnej podróży z Zagrzebia. Miał
prawo być zmęczony. Gdyby w
normalnych okolicznościach zaprezentował się tak jak dzisiaj,
to natychmiast odesłałbym go
w podróż powrotną. A tak dam
mu jeszcze szansę wykazania
się w kolejnym sparingu – wyjaśnia Kudyba. „Królewscy” w
środę zagrają z Pogonią Oleśnica. W zależności od warunków
atmosferycznych mecz może
odbyć się o godz. 17 w Miliczu
bądź o godz. 15 w Królewskiej
Woli. Natomiast w sobotę Gawin zmierzy się z wielkopolskim IV-ligowcem – Doktórem
Czarnylas. – Nie wykluczam, że
w tych meczach będę testował
kolejnych zawodników – mówi
trener Kudyba.
GAWIN KRÓLEWSKA WOLA –
ZAGŁĘBIE LUBIN (ME)
4:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Piątkowski (31-karny), 2:0
Sobczak (33), 3:0 Burski (51), 4:0 Piątkowski (55).
GAWIN: Szarun (Spigiel) – Stawowy
(60 Szczepaniak), Koziara, Piwowar, Wiśniewski, Mazurek (46 Ciusa), Dorobek
(30 Kowal), Gol, Sobczak (60 Janicki),
Burski (60 Tuszyński), Piątkowski (65
Mieszała).
ZAGŁĘBIE: Wójcik – Sypień, Kieruzel,
Bartków, Bartosiewicz (46 Błąd), Ochota
(46 Szuszkiewicz), Piotr Pytlarz, Chyła,
Fryzowicz, Żebrowski, Paweł Pytlarz (46
Skrzypczak).
(ŁH)
11
SZERMIERKA, SPORTY WALKI
Po mistrzostwach Polski juniorów w szermierce
Fot. K. Ziółkowski
Trzy strony medalu
Srebrne medalistki mistrzostw Polski juniorów w szpadzie:
Patrycja Pilecka, Hanna Jarosz , Kamila Strug, Karolina Marcinkowska
Zakończone niedawno mistrzostwa Polski juniorów
w szermierce pokazały, że we Wrocławiu szkolenie
młodzieży w tej dyscyplinie utrzymuje się na wysokim
poziomie. Największą niespodziankę sprawiły młode
szpadzistki, zdobywając srebrny medal.
Srebro i dwa brązowe medale to
trofea wywalczone przez wrocławian
na zakończonych przed tygodniem
mistrzostwach Polski juniorów w
szermierce. Miejsca na podium zdobyły wszystkie wrocławskie kluby,
jednak dla każdego z nich medalowy
sukces ma nieco inną wymowę.
Nadwyżka
Wicemistrzostwo Polski drużyny
szpadzistek AZS AWF Wrocław to
największa sensacja tych mistrzostw.
Młody zespół walczący w składzie:
Kamila Strug, Patrycja Pilecka, Hanna Jarosz i Karolina Marcinkowska
nie uląkł się starszych przeciwniczek
i po dramatycznych meczach sięgnął
po srebro, zaskakując tym nawet
swoją trenerkę Weronikę Medyńską.
– Nie liczyłam na tak udany występ.
To młodziutka drużyna, uważałam,
że sukcesem będzie awans do pierwszej czwórki. Ale dziewczyny walczyły świetnie i postarały się o miłą
niespodziankę – przyznała Medyńska.
W czym tkwi siła tego zespołu?
WERONIKA MEDYŃSKA: – W
różnorodności. Każda z dziewcząt jest
zupełnie inna i coś własnego wnosi do
drużyny. Kamila Strug to nasz supermotor, kapitan drużyny, najmłodsza
– ale rządzi. Hania Jarosz jest bardzo
silna i szybka, najniższa w grupie, ale
wspaniale sobie radzi z wyższymi
zawodniczkami. Patrycja Pilecka jest
bardzo pracowita i skupiona na treningach, czym mobilizuje do pracy
koleżanki. Karolina Marcinkowska
dołączyła do zespołu najpóźniej, ale
braki stażu czy techniki nadrabia bardzo dobrymi warunkami fizycznymi i
wielką ambicją. Wspólną cechą całego
zespołu jest serce do walki.
Polskich klubów bokserskich nie stać na ligę
Mistrzostwa
odwołane!
W najbliższy weekend miały
rozpocząć się kolejne zmagania o
drużynowe mistrzostwo Polski w
boksie amatorskim. Jednak inauguracja sezonu ligowego się opóźni. I
to najprawdopodobniej o około pół
roku. Powód jest prozaiczny. – Po
prostu niektórych naszych klubów
nie stać na uczestnictwo w regularnych rozgrywkach. Na wniosek
większości z nich władze Polskiego
Związku Bokserskiego zdecydowały się przełożyć start ligi na inny
termin. Prawdopodobnie wszystko
zacznie się dopiero po igrzyskach
olimpijskich, może pod koniec sierpnia. Do tego czasu kluby mają podreperować swoją kondycję finansową
– wyjaśnia Zenon Kaczor, trener aktualnego mistrza Polski AKS Strze-
12
gom. Dokładny termin rozpoczęcia
ligi nie jest jeszcze znany. Natomiast
wiadomo już, że jej skład nie będzie
taki sam, jak w poprzednim sezonie. Decyzję o wycofaniu zespołu z
mistrzostw ogłosiły już bowiem władze Śląskiej Drużyny Bokserskiej.
Być może zwolnione przez ślązaków
miejsce zdecyduje się zająć Gwardia
Wrocław, która właśnie z powodów
finansowych nie przystąpiła do poprzednich rozgrywek o drużynowe
mistrzostwo kraju. – Niewykluczone, że tym razem będzie nas stać na
ligę. Trwają poszukiwania sponsorów
i być może już za kilka tygodni będę
miał do ogłoszenia dobrą nowinę
– mówi trener wrocławskiego klubu
Ryszard Furdyna.
(ŁH)
Widać to było zwłaszcza w wygranym jednym trafieniem meczu o
czwórkę z Legią Warszawa.
– To był prawdziwy horror.
Swoją klasę pokazała Kamila, która w ostatniej walce odrobiła siedem trafień straty – to w szpadzie
rzadki wyczyn.
Skąd ten brak kompleksów
wobec teoretycznie silniejszych
rywalek?
– Nie zawsze tak było. Kosztowało mnie to dużo pracy, żeby przekonać dziewczyny, że same nazwiska
nie walczą. Dziś już z własnego doświadczenia wiedzą, że wszystkich
można pokonać. Zauważyłam, że
teraz inni zaczęli się bać nas.
Mieliście na tych mistrzostwach
najgłośniejszy doping.
– Bo tworzymy taką dużą sportową rodzinę. Rodzice zawodniczek
są bardzo zaangażowani – pomagają, dopingują, towarzyszą swoim
dzieciom także na turniejach wyjazdowych. Wspólne wyjazdy na
zawody stały się formą czynnego
relaksu dla całych rodzin.
Była szansa na mistrzostwo?
– Przegraliśmy mecz finałowy z
Piastem Gliwice 34:45, ale obejrzany
na spokojnie zapis wideo pokazuje,
że nie odbiegaliśmy od nich poziomem. Nie odbiera mi to radości – to
srebro jest piękne!
Równowaga
Brązowy medal we florecie
dziewcząt zdobyła Dominika Kurowska z KSz Wrocławianie. Podopieczna trenera Piotra Stasiewicza
po zajęciu na zeszłorocznej Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży
trzeciego miejsca była zaliczana do
szerokiego grona kandydatek do
medali. Dominika nie zawiodła,
wywalczyła brąz, a niewiele brakowało, by zajęła wyższe miejsce.
Długo pracowałaś na ten sukces?
DOMINIKA KUROWSKA:
– Dziewięć lat, trenując pięć razy w
tygodniu i startując w prawie każdy
weekend w zawodach.
Liczyłaś na medal mistrzostw
Polski?
– Po cichu. Miałam już dobre występy w juniorach, w Pucharze Polski
raz byłam trzecia, raz piąta. Ale w
naszej broni liczy się aż kilkanaście
równorzędnych zawodniczek, z których każda mogła stanąć na podium.
Zaskakujący skład finału, w którym zabrakło kilku faworyzowanych zawodniczek, otworzył szansę
nawet na zwycięstwo w tych mistrzostwach.
– Do półfinału wszystko szło w
miarę dobrze. Niestety, z Gutowską z Sietom AZS AWFiS Gdańsk
powalczyłam gorzej i przegrałam
11:15. Szkoda, bo dzień później w
zawodach drużynowych walczyłam
z nią o niebo lepiej i wygrałam bez
większych problemów. Mimo to jestem usatysfakcjonowana, brązowym
medalem udowodniłam, że liczę się
w krajowej czołówce.
Czy tym dobrym występem zakwalifikowałaś się do reprezentacji
na marcowe mistrzostwa Europy?
– Raczej nie, zbyt słabo walczyłam w punktowanych zawodach Pucharu Polski do lat 20. Jest
jeszcze cień szansy – jeśli bardzo
dobrze powalczę w najbliższym
Pucharze Polski w Gdańsku, mogłabym pojechać na mistrzostwa
Europy z doboru trenera kadry.
Gdyby się tym razem nie udało,
będę próbować w przyszłym roku.
Mam 16 lat, jeszcze przez rok będę
występować w kategorii juniorek.
Niedosyt
Brązowy medal w szpadzie wywalczyła Blanka Błach z Kolejarza
Wrocław (trenerzy Jarosław Dzikowski i Paweł Krawczyk). Blanka,
ubiegłoroczna wicemistrzyni kraju,
przez wielu była kreowana na mistrzynię Polski. Było blisko, w walkach pucharowych Błach walczyła
znakomicie, wygrywając wysoko
z Kołucką (Sokolik Krosno) 15:2
i Grochecką (AKS Miłków) 15:4.
Niestety, w półfinale na jej drodze
stanęła bardzo dobrze tego dnia
dysponowana Magdalena Lużyńska
z AZS AWF Katowice, która pokonała wrocławiankę 15:11 i skończyło się na trzecim miejscu.
– Szkoda niewykorzystanej
szansy. Blanka jest bardzo utytułowaną zawodniczką, w jej dorobku
są zwycięstwa w wielu turniejach, w
tym w Ogólnopolskiej Olimpiadzie
Młodzieży. Była okazja na tytuł w
juniorach, tym bardziej, że walczyła
przed własną publicznością. Ale bez
względu na kolor medal cieszy, bo w
szpadzie dziewcząt jest w tej chwili
bardzo wysoki i wyrównany poziom
– ocenił Jarosław Dzikowski.
– Dziewczyny zamieniły się
miejscami na podium. Mistrzyni i
wicemistrzyni sprzed roku, Magdalena Kruk i nasza Blanka tym razem
uplasowały się ex aequo na trzecim
miejscu – dodał Paweł Krawczyk.
– Szkoda, że po dwóch dobrych walkach w pucharach przyszedł kryzys
w pojedynku z Lużyńską. Ale dobrze, że jest medal. Blanka zaczęła
naukę w I klasie IX LO we Wrocławiu. Ma dopiero 17 lat, a jest już
w kadrze młodzieżowców (do lat
20). Mnóstwo wyjazdów na Puchary Świata i obozy kadry trochę jej
komplikują życie, bo częste absencje i ciągłe nadrabianie zaległości
w szkole to źródło permanentnego
stresu. W marcu czeka ją występ w
mistrzostwach Europy, ubiegłoroczny
debiut w tej imprezie przebiegł bez
sukcesów, ale w tym roku będzie
już startować jako doświadczona
zawodniczka. Fajnie by było zdobyć
medal, są na to szanse.
Medale mistrzostw Polski to
niewątpliwe sukcesy wrocławskich
klubów. Należy żałować, że tym razem wywalczone tylko w kategorii
dziewcząt. Pokoleniowa dziura każe
nam poczekać kilka lat na podobne zdobycze chłopców. Wciąż też
czekamy na reaktywowanie szabli,
broni z pięknymi lokalnymi tradycjami – medale olimpijskie Marka
Kuszewskiego z Kolejarza – która
ćwierć wieku temu zniknęła z wrocławskich plansz.
Rozmawiali
PIOTR STASIEWICZ
ROBERT WIERUSZEWSKI
Mistrzostwa Dolnego Śląska kadetów i juniorów w boksie
Michalczewski w Oleśnicy
Przez weekend bokserską
stolicą Dolnego Śląska była
Oleśnica. Na wojewódzkie
mistrzostwa juniorów
i kadetów zawitał nawet jeden
z najsłynniejszych polskich
pięściarzy zawodowych
– Dariusz Michalczewski.
Na oleśnickim ringu wystąpiło kilkudziesięciu doskonale
zapowiadających się bokserów.
Ale oczywiście to Michalczewski,
który przyjechał na zaproszenie
ostatniego polskiego medalisty
olimpijskiego – Wojciecha Bartnika (obecnie trenera Orła Oleśnica), był największą gwiazdą zawodów. – Chociaż jego ostatnia walka odbyła się już wiele miesięcy
temu, to nadal jest bardzo popularny wśród kibiców. Rozdał setki
autografów i co chwilę ktoś prosił
go o wspólne zdjęcie – potwier-
dza prezes Dolnośląskiego Związku Bokserskiego Jerzy Wolański,
który był pod dużym wrażeniem
poziomu zawodów. – Po takim
turnieju można być pewnym, że
w przyszłości doczekamy się kolejnych Darków Michalczewskich
– podkreśla. – Kilku zawodników
zaprezentowało ogromny potencjał
– dodaje prezes, który z dużymi nadziejami czeka na mistrzostwa Polski juniorów (26 lutego
– 2 marca w Elblągu). Na tych
zawodach wystąpią też najlepsi
juniorzy oleśnickich zawodów. – I
na pewno zdobędą jakieś medale
– nie ma wątpliwości Wolański.
Natomiast najlepsi kadeci Dolnego Śląska wystartują w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w boksie, która w dniach 28
kwietnia – 4 maja odbędzie się w
Świdnicy.
(ŁH)
MISTRZOWIE
DOLNEGO ŚLĄSKA
Kadeci (15-16 lat):
46 kg – Oskar Dziechciowski (Dzierż. Klub Bokserski)
48 kg – Tomasz Gałan (Polonia Świdnica)
50 kg – Dominik Polak (AKS Strzegom)
52 kg – Sebastian Sołtysiak (Polonia Świdnica)
54 kg – Andrzej Podpała (Polonia Świdnica)
57 kg – Martin Wąsik (Polonia Świdnica)
60 kg – Piotr Szylar (Polonia Świdnica)
63 kg – Damian Sus (Polonia Świdnica)
66 kg – Jakub Mazurek (Polonia Świdnica)
70 kg – Szymon Szczerbień (Polonia)
75 kg – Adrian Paterek (Gwardia Wrocław)
80 kg – Szymon Martyn (Sparta Ziębice)
+80 kg – Robert Wawer (Zgorzelecki Klub Bokserski)
Juniorzy (17-18 lat):
48 kg – Artur Majer (Gwardia Wrocław)
51 kg – Kamil Łaszczyk (Gwardia Wrocław)
57 kg – Michał Leśniak (AKS Strzegom)
60 kg – Krystian Huczko (Zgorzelecki Klub Bokserski)
64 kg – Daniel Banaś (UKS Team Oława)
69 kg – Damian Gurtatowski (Sparta Ziębice)
75 kg – Marek Matyja (Orzeł Oleśnica),
81 kg – Damian Dołbaczuk (Gwardia Wrocław)
91 kg – Rafał Janczak (AKS Strzegom)
+91 kg – Piotr Basiów (Dzierżoniowski Klub Bokserski)
7/2008
PIŁKA NOŻNA, PLEBISCYT
Walery Moskalenko od 11 lat pracuje z piłkarzami
Chrobrego Głogów
Magik z Ukrainy
Kiedy w 1997 roku Walery Moskalenko zawitał do naszego kraju, nie
spodziewał się, że będzie pracował z piłkarzami Chrobrego Głogów.
Dziś jest bardzo ważną postacią III-ligowego klubu i, jak sam
przyznaje, praca masażysty sprawia mu ogromną radość. – Chrobry
to mój drugi dom i nie wyobrażam sobie, że mógłbym pracować
gdzie indziej – mówi popularny „maser”.
przywdziałem pomarańczowo-czarne barwy, więc teraz
kibicuję Chrobremu. Spędziłem tu już sporo czasu,
ale nigdzie się nie wybieram
– dodaje pan Walery. Swoją
pracę traktuje bardzo poważnie, a żeby cały czas doskonalić swój warsztat, potrafi
w klubie spędzać całe dnie.
– Bo moja praca nie zaczyna się wtedy, gdy piłkarze
wybiegają na trening lub
mecz, ale o wiele wcześniej.
Dbam o to, aby w każdym
momencie mieli zapewnioną
fachową opiekę – przyznaje
„maser”. O tym, że Walery
Moskalenko posiada ogromną wiedzę na temat masażu
i ma nieprzeciętne umiejętności, wiedzą wszyscy piłkarze. Tajemnicą masażysty
pozostają natomiast metody
pracy, którymi się posługuje.
– Nazywamy go nawet magiem. Często potrafi w krótkim okresie czasu przywrócić
PAWEŁ KOŚCIÓŁEK
Walery Moskalenko
dba o zdrowie
piłkarzy Chrobrego
Fot. R. Kloc
Moskalenko pochodzi z
Ukrainy, a dokładnie ze Stachanowa, żartobliwie zwanego miastem trolejbusów. Jest
to miejscowość znajdująca
się w obwodzie łudańskim,
należącym do Donieckiego
Zagłębia Węglowego. Masażysta Chrobrego zawsze interesował się piłką nożną,
a w młodości był wiernym
kibicem Szachtara Donieck.
11 lat temu trafił do Głogowa. – I od tamtej pory
nas do zdrowia. Ma też specjalne maści, których próżno
szukać na polskim rynku.
Zawsze powtarza, że to jego
specjalna mikstura – mówi
jeden z zawodników Chrobrego. Moskalenko często
wraca w rodzinne strony,
ale jego dom jest w Głogowie. – Tutaj poznałem żonę
i tutaj jest moje życie. W
Polsce bardzo mi się podoba i będę starał się uzyskać
obywatelstwo tego kraju.
Nigdy jednak nie zapominam o Ukrainie – przyznaje
pan Walery. Tym bardziej
ucieszyła go wiadomość o
tym, że oba kraje organizują
finały Mistrzostw Europy w
2012 roku. – Na razie jednak jestem zaniepokojony,
bo w mojej ojczyźnie bardzo
mozolnie idą prace związane z tą imprezą. Mam
nadzieję, że wszystko skończy się pomyślnie, a Polska
zagra z Ukrainą w wielkim
finale – kończy masażysta
Chrobrego.
Trener Tomasz Trznadel o Walerym Moskalence: – Jest bardzo
ważnym ogniwem drużyny, bo przecież od niego zależy przygotowanie naszej drużyny. Swoją pracę wykonuje bardzo sumiennie i często
ostatni opuszcza domek klubowy. Poza tym jest wielkim kibicem
Chrobrego, za co wszyscy bardzo go szanują.
PLEBISCYT NA NAJLEPSZEGO UCZNIA-SPORTOWCA I NAJLEPSZEGO TRENERA – WYCHOWAWCĘ MŁODZIEŻY
NA DOLNYM ŚLĄSKU W 2007 ROKU
SZS „Dolny Śląsk” i „Słowo Sportowe” zorganizowały plebiscyt na najlepszego ucznia-sportowca oraz trenera – wychowawcę młodzieży w naszym regionie w 2007 r. Na wypełnione kupony lub zgłoszenie internetowe czekamy do 29 lutego. Mamy już ponad trzydziestu kandydatów, jednak na kilkunastu nie napłynęły jeszcze żadne głosy! Na szczęście nie wszyscy zapominają o głosowaniu, dlatego czołówka rankingu wygląda aktualnie następująco (zastrzegamy, że nie jest to końcowa lista!):
I – A. Iwanow – 30 głosów; II E. Masiuk – 28; III K. Dąbrowa – 27; IV Z. Efimienko – 25 głosów; V P. Szydło – 23; VI J. Lachowicz – 20, VII A. Żak – 16; VIII M. Gątko – 9; IX G. Jarząbek – 8; X S. Markowiejew – 6.
Zgłoszenia kandydatur na formularzu zgłoszeniowym lub pod następującymi adresami: [email protected] lub [email protected]
LISTA KANDYDATÓW
Wojciech Askuntowicz – lekka atletyka, klub: SL GKS Olsza Olszyna,
szkoła: ZSP w Gryfowie Śląskim. Osiągnięcia: III miejsce w OOM w
biegu na 400 m; trzeci w halowych MP juniorów młodszych w biegu
na 600 m; drugie miejsce w MP LZS w biegach na 400 i 800 m. Trener
Przemysław Chorzępa.
Alicja Benedyk – lekka atletyka, SL GKS Olsza Olszyna, ZSP w Lubaniu.
Osiągnięcia: III miejsce w halowych MP juniorów młodszych na 600 m.
Jest w kadrze Polski biegów średnich. Trener Przemysław Chorzępa.
Kamila Czerniak – biathlon, MKS Karkonosze Jelenia Góra Sporty Zimowe, SMS w Szklarskiej Porębie, podwójna srebrna medalistka MP
juniorów w biathlonie letnim. Trener Andrzej Koziński.
Katarzyna Dąbrowa – szermierka, AZS AWF Wrocław, LO nr XIII
we Wrocławiu. Osiągnięcia: I miejsce w Pucharze Świata, III m. w
ME młodzieżowców, trzecie w ME drużynowo. Pierwsze miejsce w
Pucharze Polski młodzieżowców i pierwsze miejsce w Pucharze Polski
seniorów. W klasyfikacji FIE: I miejsce. Trener Weronika Medyńska.
Rafał Dworakowski – tenis stołowy, Odra Księginice, Gimnazjum nr
13 we Wrocławiu. Nauczyciel Waldemar Zimny.
Zuzanna Efimienko – siatkówka, KS Gwardia Wrocław, SMS Sosnowiec, wcześniej Gimnazjum nr 5 we Wrocławiu. Pierwsze miejsce
na MP juniorów. Kadrowiczka, testowana także w szerokiej kadrze
seniorów. Trener Zbigniew Barański.
Malwina Golicz – lekka atletyka, MUKS Legnica, LO nr II w Legnicy.
Czwarte miejsce w OOM w biegu na 400 m ppł.
Paulina Guz – kolarstwo, Ogniwo Dzierżoniów, LO nr II w Dzierżoniowie. Złota medalistka OOM w jeździe na czas, srebrna na MP par,
brązowa na MP drużynowo. Trener Mariusz Mazur.
Anna Iwanow – szachy, KS Polonia Wrocław, SP nr 17. Mistrzyni Polski i wicemistrzyni Europy do lat 12. Trener Aleksander Sułypa.
Monika Janowska – koszykówka, Orzeł Polkowice, SMS Łomianki,
wcześniej Zespół Szkół w Polkowicach. Wicemistrzyni na OOM; kadra
Polski. Trener Zdzisław Wanecki.
Grzegorz Jarząbek – brydż, AZS Politechnika Wrocław, LO nr XIV we
Wrocławiu. Złoto na OOM – kapitan drużyny; członek kadry narodowej juniorów młodszych. Zwycięzca turnieju open na Międzynarodowym Kongresie Bałtyckim w Sopocie (turniej dla seniorów).
Sandra Kowalczyk – sanki, MKS Karkonosze Jelenia Góra Sporty
Zimowe, SMS Szklarska Poręba, złota medalistka MP. Trener Robert
Dobrowolski.
Bartosz Krocz – lekka atletyka, Śląsk Wrocław. Wicemistrz Polski juniorów młodszych w skoku wzwyż, brązowy medalista MP juniorów,
rekordzista juniorów Dolnego Śląska (208 cm).
Klaudia Kurzej – dżudo, AKS Strzegom, Gimnazjum nr 2 w Strzegomiu. Wicemistrzyni Polski juniorów młodszych, piąte miejsce na ME.
Trener Tomasz Skórkowski.
Judyta Lachowicz – szachy, MUKS MDK Śródmieście Wrocław, SP
nr 21. Pierwsze miejsce w MP do lat 10, pierwsze miejsce w mistrzostwach Unii Europejskiej w Austrii. Trener Wiesław Janocha.
Małgorzata Linkiewicz – lekka atletyka, MKS MOS Wrocław, uczennica SMS Wrocław, Gimnazjum nr 19. Mistrzyni Polski w biegu na
300 metrów. Trener Wiliam Rostek.
Ewelina Masiuk, taekwon-do, Wrocławska Akademia Taekwon-do,
Prywatne Żeńskie LO Sióstr Urszulanek UR we Wrocławiu. Osiągnięcia na MŚ: I miejsce – indywidualne techniki specjalne kobiet, III
miejsce – indywidualne walki kobiet +60 kg, III miejsce – indywidualne testy siły kobiet, I miejsce – walki drużynowe, III miejsce – drużynowe techniki specjalne. ME: I miejsce – drużynowe walki kobiet,
junior. Mistrzostwa Szwecji: II miejsce – walki kobiet – 60 kg. MP: I
miejsce – indywidualne techniki specjalne, junior, III miejsce – indywidualne walki – 60 kg, junior, III miejsce – indywidualne układy I
DAN, junior. Mistrzostwa Dolnego Śląska: I miejsce – indywidualne
walki – 60 kg, junior, I miejsce – indywidualne techniki specjalne, junior, I miejsce – indywidualne walki – 60 kg, junior. Trener Andrzej
Undro.
Elżbieta Nawrot – szachy, Miedź Legnica, Gimnazjum nr 13, wielokrotnie brała udział w międzynarodowych MP.
Klaudia Naziębło – pływanie, MKS Juvenia Wrocław, Gimnazjum nr 37.
Trzy złote medale ma MP 14-latków w grzbiecie, dwa srebrne na Festiwalu Olimpijskim Młodzieży w Belgradzie. Trener Robert Poniatowski.
Natalia Puder – zapasy styl wolny, ULKS Szczyt Boguszów-Gorce,
Technikum Profilowane w Wałbrzychu. Złoto na OOM, trzecie miejsce
na ME. Trener Zbigniew Grabowski.
Sebastian Rogowski – łyżwiarstwo, Gimnazjum nr 13, trzecie miejsce w województwie. Nauczyciel Krzysztof Kurzawa.
Łukasz Słonina – biathlon, MKS Duszniki Zdrój, SMS Duszniki. Cztery medale na zimowej OOM (2 złote i 2 srebrne), cztery medale na
letniej OOM (1-1-2). Członek kadry narodowej, nominowany na MŚ.
Trener Bogusław Hacuś.
Kamila Strug – szermierka, AZS AWF Wrocław, Gimnazjum nr 13.
Osiągnięcia: I miejsce w MP juniorów młodszych drużynowo, III miejsce w międzynarodowym turnieju kadetów w Budapeszcie. Pierwsze
miejsce na liście klasyfikacyjnej juniorów młodszych. Trener Weronika Medyńska.
Patryk Sypień – karate kyokushin, KK im. Oyamy Wrocław, LO nr
VIII. Wicemistrz Polski juniorów młodszych i mistrz Europy w kumite.
Trener Jacek Lamot.
Gabriela Szkolnicka – lekka atletyka, MKS Osa Zgorzelec. Mistrzyni Polski młodziczek w skoku wzwyż (172 cm). Trener Grzegorz
Piasecki.
Paulina Szydło – pływanie, MKS Juvenia Wrocław, Gimnazjum nr
37. Mistrzyni Polski na 200 m stylem klasycznym z rekordem Polski.
Trener Grzegorz Widanka.
Nestor Wasylkowski – tenis stołowy, Odra Księginice, Gimnazjum nr
13. Nauczyciel Waldemar Zimny.
Weronika Wedler – lekka atletyka, MKS MOS Wrocław, SMS Wrocław. Brązowa medalistka MP, złoty medal w halowych MP, brąz na
ME w sztafecie. Trener Wiliam Rostek.
Anna Żak – tenis stołowy, KU AZS AE Wrocław, Zespół Szkół nr 4. Mistrzyni kraju w deblu i drużynie, trzecie miejsca na ME i MŚ juniorów
w drużynie. Trener Zdzisław Tolksdorf.
Poza wymienionymi na liście trenerami i nauczycielami jako kandydata do tytułu najlepszego nauczyciela roku zgłoszono Ludwika
Ralskiego z LO nr XIV we Wrocławiu, ubiegłorocznego laureata
plebiscytu na najlepszego nauczyciela wuefu wrocławskich szkół.
MUKS Legnica zgłasza natomiast Andrzeja Szczupaka jako kandydata na najlepszego trenera – wychowawcę młodzieży.
Przygotował vu-vu
FORMULARZ ZGŁOSZENIOWY
U
Zgłaszam kandydaturę: ............................................................................................................................................................................
w plebiscycie na Najlepszego Ucznia-Sportowca na Dolnym Śląsku w 2007 roku.
Klub: ............................................................................................; dyscyplina: ........................................................................................
Szkoła, do której uczęszcza kandydat: ....................................................................................................................................................
Nazwisko trenera (lub nauczyciela): ........................................................................................................................................................
Osiągnięcia sportowe w 2007 roku: ........................................................................................................................................................
Zgłaszam kandydaturę .............................................................................................................................................................................
w plebiscycie na najlepszego trenera – wychowawcę młodzieży na Dolnym Śląsku w 2007 roku.
Klub: .............................................................................................; dyscyplina: .......................................................................................
KUPON KONKURSOWY
Głosuję:
Najlepszy uczeń-sportowiec: ...................................................................................................................................................................
Najlepszy trener – wychowawca młodzieży: ………………………………………................................................................................….
Personalia Czytelnika i adres zamieszkania: ............................................................................................................................................
....................................................................................................................................................................................................................
• Wypełnienie kuponu konkursowego równoznaczne jest z wyrażeniem zgody na publikację danych personalnych osoby zgłaszającej.
7/2008
13
PIŁKA NOŻNA
Mistrzynie Polski wygrały ze swoimi kibicami
Chrobry Głogów – Miedź Legnica 1:2
Żelazko razy cztery
Fot. K. Ziółkowski
Anna Żelazko
zaimponowała
skutecznością
w sparingu
z reprezentacją
fanklubu AZS
Piłkarki AZS VB Leasing Wrocław przygotowują się
do rundy wiosennej. Nie wiadomo, czy do rozgrywek
przystąpią z Agnieszką Karcz, która chce odejść
do Unii Racibórz.
W sobotę podopieczne Wojciecha
Basiuka rozegrały sparing z reprezentacją klubu kibica AZS. – Od pewnego
czasu mamy problemy ze znalezieniem
ciekawego przeciwnika na mecz towarzyski. Zespoły kobiece jakoś nie garną
się do rywalizacji z nami, natomiast
nie chcemy, aby nasze zawodniczki
próbowały sił z zespołami męskimi
– mówi przedstawiciel sztabu szkoleniowego AZS Konrad Dymalski.
Konfrontacja z zespołem kibiców była
więc jedną z pierwszych okazji w tym
roku, aby mistrzynie Polski sprawdziły
swoją formę. Sprawdzian wypadł bardzo okazale. Po 70-minutowym meczu
„akademiczki” wygrały pewnie 6:2. Aż
cztery razy na listę strzelców wpisała
się napastniczka AZS Anna Żelazko.
– Widać, że jest w świetnej formie.
Dla niej liga mogłaby rozpocząć się już
dzisiaj – uważa Dymalski, który ma
nadzieję, że z formą na ligę zdąży także
Iwona Okrasa. 3-krotna reprezentantka Polski właśnie powróciła do zajęć
po urlopie macierzyńskim.
Pierwszy mecz rundy wiosennej
wrocławianki rozegrają jednak dopiero
w połowie marca. Tak więc jeszcze
przez kilka tygodni muszą skupić się
wyłącznie na treningach i kolejnych
sparingach. Już w środę o 14.30 zmierzą się ze swoimi koleżankami z drugiego zespołu. Jednak przygotowania
najlepszej drużyny w kraju nie mogą
opierać się wyłącznie na treningach
czysto piłkarskich. Dlatego już we
wtorek piłkarki ze stolicy Dolnego
Śląska wybiorą się na zajęcia z aerobiku. To kolejny pomysł ich trenerów
na urozmaicenie zajęć. Kilka tygodni temu wrocławianki uczestniczyły
w zajęciach taekwondo z byłym mistrzem Polski w tej dyscyplinie Woj-
Orzeł Ząbkowice przed meczem z Bełchatowem
Okrojek i Szczepek u specjalisty
Podopieczni Arkadiusza Albrechta
przygotowują się do poniedziałkowego meczu (godz. 17) z zespołem GKS
Bełchatów (Młoda Ekstraklasa). Piłkarze Waldemara Fornalika przebywają
na obozie przygotowawczym w Dzierżoniowie i zgłosili chęć rozegrania meczu kontrolnego z ząbkowiczanami. W
sparingu nie wystąpi dwóch zawodników Orła. Mowa o Tomaszu Szczepku
oraz Damianie Okrojku. – Obaj zawodnicy udali się na specjalistyczne badania do Szczecina do doktora Pawłowskiego. Od dłuższego czasu narzekają
bowiem na drobne urazy. Tomek ma
problemy z pachwinami, a Damian z
kolanem. Piłkarze od pięciu dni przebywają na skrupulatnej obserwacji
– wyjaśnia szkoleniowiec Orła. Wszystko wskazuje na to, że zawodników nie
zobaczymy w pierwszych meczach
rundy wiosennej. Co prawda wrócą
oni do klubu jeszcze w tym tygodniu,
ale do końca okresu przygotowawczego trenować będą tylko indywidualnie. – A szkoda, bo chciałem zobaczyć
ich w kilku meczach kontrolnych. Są to
dla nas bardzo ważni zawodnicy i mam
ciechem Milczarczykiem. A innym razem próbowały swoich sił w zapasach.
– Zawodniczki nie mają nic przeciwko
takim nowinkom. Cieszą się, że zajęcia
są coraz ciekawsze – zapewnia szkoleniowiec. Jedyną piłkarką AZS, która
uczestniczy w zajęciach z mieszanymi
uczuciami, jest Agnieszka Karcz. 26-letnia obrończyni od pewnego czasu
ma problem z połączeniem obowiązków sportowych z pracą zawodową.
Na co dzień pracuje w szkole w Olkuszu i dojazdy do Wrocławia na treningi
są dla niej bardzo uciążliwe. Dlatego
kilka dni temu poinformowała władze
AZS, że chce odejść do trzeciego po
rundzie jesiennej zespołu ekstraligi
– Unii Racibórz. – Doskonale rozumiemy Agnieszkę. Musimy razem znaleźć
wyjście z tej sytuacji. Nie może być
jednak tak, że oddamy ją do Raciborza za darmo. Agnieszka jest dziś
jedną z najlepszych piłkarek w kraju.
Niedawno zadebiutowała w reprezentacji Polski, więc nie zamierzamy
pozbywać się jej lekką ręką – kończy
Konrad Dymalski.
(ŁH)
nadzieję, że szybko wrócą do zdrowia
– dodaje Arkadiusz Albrecht. Jak sam
przyznaje, dobre wiadomości napłynęły z zarządu klubu. Zaległości finansowe wobec sztabu szkoleniowego oraz
zawodników są sukcesywnie wypłacane. – Odbywa się to w odpowiedniej
kolejności. Najpierw pieniądze dostają ci, wobec których spóźnienia były
największe. Najważniejsze jednak, że
znalazły się fundusze i chłopcy powoli
koncentrują się już na grze. Do ligi
coraz mniej czasu, więc jestem przekonany, że kiedy wyjdziemy na boisko,
zostanie nam tylko skoncentrowanie
się na zdobywaniu punktów – kończy
szkoleniowiec.
(PK)
Więcej niż sparing
w Głogowie
Oba zespoły stworzyły ciekawe widowisko, a mecz obserwowało
ok. 400 fanów. Z Legnicy przyjechała nawet 35-osobowa grupa
kibiców. Zespół Miedzi wygrał zasłużenie, ale Chrobry wystąpił bez
kilku podstawowych zawodników, którzy leczą kontuzje.
Już w 13. min przyjezdni zdobyli prowadzenie. Precyzyjnym
strzałem obok Długosza piłkę do
siatki posłał Paweł Łodyga. Potem gra skoncentrowała się w
środku pola, a oba zespoły liczyły na szybkie kontrataki. W poczynaniach obu zespołów można
było zauważyć, jak bardzo okres
przygotowawczy odbija się na
ich grze. Trener Tomasz Trznadel
przyglądał się swoim podopiecznym pod kątem gry w testowanym systemie 1-4-4-2. – Jeszcze nie wychodzi to najlepiej, ale
mamy czas na poprawienie ewentualnych niedociągnięć – przekonywał w przerwie meczu opiekun
Chrobrego.
Po zmianie stron gra nieco się
ożywiła i jeśli o pierwszej połowie
można powiedzieć, że przebiegała
ona pod dyktando Miedzi, to po
przerwie do głosu doszli pomarańczowo-czarni. Ich ataki coraz
częściej zagrażały bramce Melona. W 60. min Konrad Węglarz
przechwycił piłkę w środku pola,
minął dwóch obrońców i wyszedł
sam na sam z bramkarzem Miedzi. Został jednak sfaulowany i
arbiter wskazał na „wapno”. Sam
poszkodowany wymierzył sprawiedliwość i doprowadził do remisu. Kiedy wydawało się, że
mecz nie zostanie rozstrzygnięty,
tuż przed końcowym gwizdkiem
piłkę w do bramki Chrobrego posłał Musiałowski.
Brazylijczyk do domu
Z bardzo dobrej strony w drużynie Miedzi pokazał się Paweł
Łodyga. Zawodnik, który jest
jeszcze juniorem, w sobotę zdobył bramkę, a kilkoma akcjami
udowodnił, że warto na niego
stawiać. – Ten piłkarz rozwija się
w odpowiednim kierunku. Swoją
postawą udowadnia, że warto
na niego stawiać i jest coraz bliżej wywalczenia sobie miejsca w
pierwszym składzie – mówił po
sobotnim meczu szkoleniowiec
Miedzi Janusz Kubot. Pozytywne
wrażenie pozostawił po sobie
również Mateusz Karnas. Bramkarz, który ostatnio występował
w Hetmanie Zamość, jest coraz
bliższy podpisania kontraktu. Z
zespołem trenować nie będzie
natomiast Brazylijczyk Polloni
d’Angelo, który w ubiegłym tygodniu opuścił już legnicki zespół.
Problemy Trznadla
Opiekun Chrobrego w pojedynku z Miedzią nie mógł skorzystać z usług kilku podstawowych
piłkarzy. Mateusz Milkowski
narzeka na bóle mięśni, Łukasz
Szuszkiewicz skręcił nogę w kostce, natomiast Łukasz Plewko
ma problemy z achillesem. W
tej sytuacji w sobotnim sparingu
wystąpiło zaledwie 14 zawodników. Warto podkreślić, że szóstą
bramkę w meczach sparingowych
zdobył Konrad Węglarz, który od
początku roku jest w wysokiej
formie. Piłkarze Chrobrego jeszcze przez tydzień będą uczestniczyli w obozie przygotowawczym,
a potem pozostanie im już tylko
rozgrywanie meczów sparingowych. Czy oprócz sprowadzonych już Filipiaka i Jabłońskiego
ktoś jeszcze dołączy do zespołu?
– Jeśli pozyskamy jakiegoś zawodnika, to na pewno nie będzie
to piłkarz z wielkim nazwiskiem.
Niektórym osobom wydaje się,
że mamy milionowy budżet i dokonamy spektakularnych transferów. Wszystkich „bajkopisarzy”
muszę rozczarować – zawodników
ligowych w Chrobrym nie będzie
– ucina wszelkie spekulacje Tomasz Trznadel.
CHROBRY GŁOGÓW –
MIEDŹ LEGNICA
1:2 (0:1)
Bramki: 1:0 Łodyga (13), 1:1 Węglarz (60-karny), 1:2 Musiałowski (83).
CHROBRY: Długosz – Herbuś, Błauciak,
Smolin, Jabłoński, Filipiak, Niedźwiedź,
Gawlik, Pieniążek, Węglarz, Smoliński; na
zmiany wchodzili: Kowalski, Kumiszczo,
Papuszka.
MIEDŹ LEGNICA: Karnas (Melon) – Smarduch, Bakrac, Kotlarski, Spraski, Mikutel, Kret,
Garuch, Ziajka, Ilków, Łodyga; na zmiany
wchodzili: Melon, Kłak, Tworek, Ziółkowski,
Niewiadomski, Żółtowski, Musiałowski, Łysak,
Orłowski.
PAWEŁ KOŚCIÓŁEK
REKLAMA
14
7/2008
PIŁKA NOŻNA
Pierwszy sezon braci Albrechtów w Orle Ząbkowice
Mentor i jego uczeń
Obaj są wielkimi
miłośnikami piłki nożnej,
a los chciał, że od rundy
jesiennej prowadzą
wspólnie zespół z
Ząbkowic Śląskich.
Bracia Albrechtowie
to prawdziwy skarb
dla trzecioligowego
zespołu. – Niektórzy
myślą, że pracujemy tutaj
ze względu na układ
rodzinny. Tak nie jest! –
zapewnia pan Arkadiusz.
W trzecioligowym zespole każdy wie, gdzie jest jego miejsce. Arkadiusz Albrecht to osoba bardzo
ceniona przez władze Orła. Kiedy
na początku sezonu, po dwóch nie-
O trzebnickich futbolistach niewiele można się dowiedzieć z oficjalnej strony internetowej klubu, bo
tam czas zatrzymał się 4 października
ubiegłego roku. Kibicom trzebnickiej
Polonii pozostaje śledzić meldunki
„Słowa Sportowego”, które rozmawiało z działaczami drużyny plasującej się po rundzie jesiennej na 12.
miejscu w tabeli.
– Zorganizowaliśmy obóz dochodzeniowy i trenujemy od minionego poniedziałku – powiedział kierownik zespołu
Szczepan Dereniowski. – Dwa razy w
tygodniu korzystamy z hali, dwukrotnie
z siłowni, jeden raz ćwiczymy na swoim stadionie. Drużyna jest po sporych
roszadach kadrowych. Odeszło sześciu
piłkarzy, ale przybyło także sześciu. Na
grę za granicą zdecydował się Jarosław
Łaba, do Pogoni Oleśnica odszedł Maciej Sztochel, a Jakub Kulej powędrował
do GKS Kobierzyce. Do wrocławskiego
Polaru wrócili z Trzebnicy Piotr Górski
i Jacek Maksimowicz, a do Ślęzy przymierza się Piotr Mrowiec. Do Polaru
odeszło dwóch futbolistów, ale żeby
było sprawiedliwie, dwóch graczy przyszło z tego klubu do Trzebnicy – są to
Paweł Waluszewski i Damian Czyżycki. Z
Czarnego Lasu pozyskano Mariusza Zielaznego, ze Skokowej braci Dominika i
Arkadiusza Maziarzów, a z sułowskiej
Baryczy – Iwo Kwaczeskiego. Jak te
personalne zmiany wpłyną na postawę
Polonii, typowego ligowego średniaka
na czwartym froncie, przekonamy się
już 15 marca, kiedy IV-ligowcy zainaugurują rozgrywki rundy wiosennej.
Jesienią sympatyków Polonii drażniła kiepska gra trzebniczan na obcych
obiektach i tylko jedno wyjazdowe
zwycięstwo. Najwyższy czas odwrócić
tę fatalną passę.
W pier wsz ych sparingach Polonia
Trzebnica uległa dwukrotnie: Kępowowi 1:2 i Kobylinowi 0:1.
(vu-vu)
AKS Strzegom ma już 50 lat
Czekając na cud
Fot. D. Małozięć
17 lat różnicy
Mistrz wnosi doświadczenie…
Roszady kadrowe w Polonii Trzebnica
Sześciu za sześciu
IV liga
Orzeł Ząbkowice był rewelacją
rundy jesiennej. Piąte miejsce na
półmetku trzecioligowych rozgrywek to największy sukces w historii
klubu. Spora w tym zasługa braci
Albrechtów, dla których piłka nożna to całe życie. – Godzinami potrafimy rozmawiać o futbolu. Teraz
naszym priorytetem jest jeden klub.
Chcemy z Orłem walczyć o najwyższe cele – dodaje z kolei Radosław
Albrecht.
Arkadiusz Albrecht na Dolnym
Śląsku jest doskonale znany. Szkoleniowiec dysponujący sporym doświadczeniem, świętował niedawno
awans z Orłem do trzeciej ligi.
Wtedy też pojawił się pomysł dołączenia do zespołu drugiego szkoleniowca. – Chciałem, aby pomagał mi Grzegorz Czachor, opiekun
juniorów Orła. Grzesiu nie przyjął jednak propozycji, więc na jego
miejsce przyszedł Radek – wyjaśnia pierwszy trener trzecioligowca,
który od razu dodaje. – Niektórzy
myślą, że pracujemy tutaj ze względu na układ rodzinny. Tak nie jest!
Między panem Arkadiuszem a
jego bratem Radkiem jest 17 lat
różnicy. Kiedy jednak obserwuje
się obu na ławce trenerskiej, można
odnieść wrażenie, że są… bliźniakami. Obaj bowiem impulsywnie
reagują na wydarzenia boiskowe i
tylko dzięki obecności Aureli Plejewskiej, masażystki zespołu, ich
zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo! – Rzeczywiście, nie potrafimy
spokojnie siedzieć na ławce rezerwowych. Takie już mamy charaktery.
Mimo sporej różnicy wieku nawet
podobnie się zachowujemy i m.in.
dlatego nie odczuwamy dystansu
lat, który nas dzieli – przyznaje
Radosław Albrecht.
IV liga
Bracia Albrechtowie są dla piłkarzy Orła dużym autorytetem
udanych meczach, opiekun poddał
się do dyspozycji zarządu, włodarze klubu szybko wybili mu z
głowy chęć opuszczenia Ząbkowic
Śląskich. I całe szczęście. Piłkarze
bowiem w następnych meczach
zaczęli grać jak z nut. – Brat to
ogromny autorytet i jest dla mnie
wzorem do naśladowania. Cały
czas się uczę rzemiosła trenerskiego,
a nie ukrywam, że u boku takiego
szkoleniowca nabieram sporego doświadczenia – przekonuje młodszy
z braci Albrechtów. Radosław jako
trener pracuje już od 9 lat. Samodzielnie prowadził zespół czwartoligowy oraz drużynę występującą
w klasie okręgowej. Praca na poziomie trzeciej ligi to dla niego debiut.
– To taki poligon doświadczalny.
Przez te pół roku nauczyłem się
bardzo dużo. Na tym poziomie nie
ma mowy o amatorstwie – dodaje
drugi trener Orła.
…do ucznia należy
przyszłość
Radosława Albrechta często
można zobaczyć przed meczem,
gdy prowadzi rozgrzewkę z zespo-
łem bądź zajmuje się instruowaniem bramkarzy. – Takie mam zadania w drużynie. Przygotowuję
chłopców do meczu oraz pracuję
z bramkarzami. W przerwie między rozgrywkami zajmuję się również przygotowaniem fizycznym i
motorycznym piłkarzy – wyjaśnia
drugi trener. Czy znaczy to, że
jego rola polega tylko na pracy z
zawodnikami przed meczem? – Ja
powiedziałbym raczej, że aż! Wykonuje kawał dobrej roboty. To, że
Radek odpowiada za rozgrzewkę,
czy grę bramkarzy, nie oznacza,
że jego rola ogranicza się tylko do
tych czynności. Bardzo cenię jego
zdanie i niejednokrotnie proszę o
radę. Uważam, że w przyszłości
sam z powodzeniem poprowadzi
markowy zespół – mówi z kolei pan
Arkadiusz. Na razie jednak obaj
szkoleniowcy przygotowują się z
zespołem do rundy rewanżowej.
W przerwie między rozgrywkami
zapowiadali nawet, że powalczą z
Orłem o awans. – I nie zmieniamy
zdania. Skoro jest szansa, trzeba
z niej skorzystać – obaj na koniec
zgodnie przyznają.
PAWEŁ KOŚCIÓŁEK
Klub ze Strzegomia obchodzi w tym roku
50-lecie istnienia. Po słabej rundzie jesiennej trudno mu będzie uniknąć spadku
z IV ligi.
– Nasze szanse na utrzymanie w IV lidze
weryfikuje miejsce w tabeli po rundzie
jesiennej – mówi trener Ryszard Mordak.
– Stałby się doprawdy cud, gdyby udało
się nam pozostać w IV lidze. Trudno nie
zgodzić się ze słowami strzegomskiego
szkoleniowca w sytuacji, gdy jeden rzut
oka na ligowe statystyki przekonuje, że
jego podopieczni w sezonie 2007/2008
nie wygrali jeszcze ani jednego meczu (!).
Pierwsze trzy punkty AKS może zainkasować za walkower z wrocławskim Wulkanem. – Mamy w tabeli zaledwie trzy oczka
na koncie. Przestrzegam jednak wszystkich naszych przeciwników – z pewnością
bez walki nie poddamy się w żadnym
spotkaniu. Mimo wszystko celem postawionym przed nami pozostaje uratowanie
się przed degradacją. Trudno mi oceniać,
dlaczego jesienią drużyna zdobyła tak
mało punktów, ponieważ przyszedłem
IV liga
do Strzegomia dopiero kilka kolejek przed
końcem rundy, w momencie, kiedy zespół
był już kompletnie rozbity psychicznie
– konkluduje trener Mordak.
Piłkarze ze Strzegomia strzelili jesienią tylko dziewięć goli. Czy wiosną skuteczność
AKS będzie lepsza po dokooptowaniu
do pierwszego zespołu trzech juniorów:
Rafała Żarczyńskiego, Marcina Buryły i
Karola Lenia? Pewne nadzieje wiąże się w
Strzegomiu z powracającym po kontuzji
Adamem Ciupińskim oraz z Marcinem
Makarą, który po dłuższej przerwie zdecydował się wznowić treningi. Zawodnicy trenują cztery razy w tygodniu na
obiektach miejscowego OSiR i na basenie.
W pierwszym tegorocznym spotkaniu
kontrolnym wygrali z Granitem Roztoka 7:2, następnie pokonali 2:0 rezerwy
wałbrzyskiego Górnika i zremisowali 3:3
z Gromem Witków. W czwartek o godz.
15.30 zagrają w Jaworzynie z Karoliną, a
w sobotę (godzina meczu jest jeszcze nieustalona) w Świdnicy z Polonią/Spartą.
(vu-vu)
Zmiana trenera w GKS Kobierzyce
Papiewski za Michaliszyna
Osiem wygranych, tylko jeden remis i
aż dziesięć porażek, co dało w sumie 25
punktów i dziesiąte miejsce – taki jest
jesienny dorobek drużyny GKS Kobierzyce w IV lidze. Bilans w sam raz, by
wiosną powalczyć o utrzymanie w tej
klasie rozgrywkowej.
Grupa 18-20 piłkarzy GKS trenuje od
10 stycznia pod okiem nowego trenera
Aleksandra Papiewskiego, który zastąpił Dariusza Michaliszyna (ten ostatni
zdecydował się na przeprowadzkę do
Oławy). Treningi zaplanowano pięć razy
w tygodniu – dwukrotnie w hali, dwa
razy na powietrzu i raz na obiekcie przy
ul. Sztabowej we Wrocławiu.
W Kobierzycach piłkę nożną trenuje
ok. 80 piłkarzy (GKS ma dwie drużyny
seniorów i dwie juniorskie). Na meczach
IV ligi jesienią frekwencja nie była zachwycająca, ponieważ zwykle kształtowała się na poziomie stu widzów, a
na najciekawszych meczach nie przekroczyła 250 kibiców. Nie jest to liczba
imponująca na liczącym 1200 miejsc
obiekcie. Dzieje się tak, mimo że na
każdym spotkaniu w Kobierzycach można wziąć udział w losowaniu nagród i
wrócić do domu np. z odtwarzaczem
DVD, MP3 czy po prostu z wylosowaną
futbolówką.
– Faktycznie, wszystko w klubie podporządkowaliśmy zapewnieniu sobie jak
najszybciej spokojnego bytu ligowego
– mówi kierownik drużyny Stanisław
Niedźwiedź. – Aby tak się stało, musimy
zdobyć co najmniej dwadzieścia punktów. O pulę tę nie powalczą już dla Kobierzyc Grzegorz Dziągwa (najprawdopodobniej przeniesie się do MKS Oława)
i Tomasz Legodziński, który nie podjął
treningów (podobno bliżej mu do Polonii Jaszowice). – Jesteśmy natomiast po
rozmowach z Marcinem Kruszelnickim
z trzecioligowego Orła Ząbkowice – dodaje Niedźwiedź – i nie jest wykluczone,
że już w pierwszych wiosennych meczach ten piłkarz zasili GKS. Do składu
kobierzyckiego zespołu dołączyli także:
Jakub Kulej – obrońca Polonii Trzebnica
i Kuźma – bardzo młody wychowanek
wrocławskiej Ślęzy.
Pierwsze sparingi nie były specjalnie udane
dla GKS, który przegrał ze Ślęzą 1:4 i w
Kłodzku z Nysą 2:3. W bieżącym tygodniu
kobierzyczanie zagrają mecze kontrolne ze
Spartą Ziębice i wałbrzyskim Górnikiem.
(vu-vu)
REKLAMA
PRZEDMIOTEM DZIAŁALNOŚCI NASZEJ SPÓŁKI SĄ:
Przedsiębiorstwo Budowy i Utrzymania Dróg i Mostów Sp. z o.o.
Piotroniowice 54, 56-100 Wołów
Tel. (071) 389 14 22, tel./faks (071) 389 25 36
e-mail: [email protected]
7/2008
• budowa nawierzchni z wysokiej klasy mas bitumicznych
z zastosowaniem nowoczesnych technologii
• remonty nawierzchni asfaltowych przy użyciu profesjonalnego sprzętu
• budowa nawierzchni z kostki granitowej oraz betonowej
• budowa nawierzchni boisk
• bieżące utrzymanie dróg
• produkcja i sprzedaż mieszanek asfaltowych na gorąco
Naszym największym atutem jest doświadczona i zorganizowana załoga,
której profesjonalizm gwarantuje wykonanie zleconych prac zgodnie z wszelkimi wymaganiami.
15
PIŁKA NOŻNA
Raport z klubów jeleniogórskiej klasy okręgowej
LIGI ZAGRANICZNE
SERIE A
EERSTE KLASSE
EREDIVISIE
Parma – Milan 0:0, Inter – Livorno 2:0 (2:0), Juventus – Roma
1:0 (1:0), Lazio – Atalanta 3:0
(1:0), Fiorentina – Catania 2:1
(1: 0), Reggina – Udinese 1:3
(0:1), Siena – Torino 0:0, Palermo
– Cagliari 2:1 (2:0), Napoli – Empoli 1:3 (1:1), Genoa – Sampdoria 0:1 (0:0).
Gent – Cercle Brugge 3:2 (1:0),
Bergen – Charleroi 0:0, Mechelen – Lokeren 1:1 (0:0), Westerlo
– Genk 2:1 (1:1), Sint-Truiden
– Dender 1:2 (0:0), Roeselare
– FC Brussels 2:0 (1:0), Germinal
– Zulte-Waregem 0:0, Brugge
– Standard 1:2 (0:0), Anderlecht
– Excelsior 2:1 (2:0).
Ajax – Sparta Rotterdam 6:2 (5:1),
Nijmegen – Excelsior 0:1 (0:0),
Roda – Twente 3:1 (2:1), Willem
II – PSV 0:1 (0:0), Utrecht – Venlo
1:4 (0:2), Groningen – Alkmaar
2:1 (1:0), De Graafschap – NAC
0:1 (0:0), Feyenoord – Vitesse
1:0 (1:0), Heracles – Heerenveen
2:2 (1:2)
1. Inter Mediolan
2. AS Roma
3. Juventus Turyn
4. Fiorentina
5. AC Milan
6. Udinese
7. Sampdoria Genua
8. Palermo
9. Atalanta Bergamo
10. FC Genoa
11. Napoli
12. Lazio Rzym
13. FC Torino
14. Catania Calcio
15. Livorno
16. Empoli
17. Siena
18. Parma
19. Reggina
20. Cagliari
1. Standard Liege
2. FC Brugge
3. Cercle Brugge
4. Germinal
5. Anderlecht
6. Gent
7. Westerlo
8. Racing Genk
9. Zulte Waregem
10. Lokeren
11. Charleroi
12. Roeselare
13. Excelsior
14. KV Mechelen
15. Dender
16. Bergen
17. Sint-Truiden
18. Brussels
1. PSV Eindhoven
2. Ajax Amsterdam
3. Feyenoord
4. Heerenveen SC
5. NAC Breda
6. FC Groningen
7. Twente Enschede
8. Roda Kerkrade
9. FC Utrecht
10. Vitesse Arnhem
11. AZ Alkmaar
12. De Graafschap
13. Nijmegen
14. VVV Venlo
15. Heracles Almelo
16. Excelsior Rott.
17. Sparta Rotterdam
18. Willem II Tilburg
23
23
23
23
23
23
23
23
23
23
23
23
23
23
23
23
23
23
23
23
59
48
47
41
38
36
34
31
30
29
27
26
25
23
23
22
21
21
18
15
48-13
40-23
43-19
36-22
34-17
28-28
30-26
31-38
34-35
23-30
34-37
27-31
23-26
20-28
25-36
19-30
25-32
25-33
19-37
18-41
Następna kolejka (23/24.02):
Torino – Parma, Reggina – Juventus, Roma – Fiorentina, Udinese
– Genoa, Sampdoria – Inter, Livorno – Napoli, Atalanta – Siena,
Cagliari – Lazio, Empoli – Catania, Milan – Palermo.
Werder – Norymberga 2:0 (1:0),
Duisburg – Stuttgart 2:3 (0:2),
Hansa – Eintracht 1: 0 ( 0 : 0 ),
Energie – Dortmund 0:2 (0:1),
Hannover – Bayern 0:3 (0:0),
Schalke – Wolfsburg 1:2 (0:0),
Hertha – Arminia 1:0 (0:0), HSV
– Bochum 3:0 (1:0), Karlsruhe
– Leverkusen 2:2 (0:1).
20
20
20
20
20
20
20
20
20
19
20
20
20
20
19
20
20
20
43
40
37
35
35
33
29
29
28
26
26
25
23
21
18
16
16
14
48
48
44
41
40
37
32
31
29
26
26
26
23
22
22
17
15
11
42-14
32-15
52-22
33-19
33-21
44-30
33-22
33-35
28-36
20-22
23-29
28-36
25-32
26-35
22-37
22-35
18-38
17-51
Następna kolejka (22/23/24.02):
Racing Genk – Sint-Truiden, Brussels – Bergen, Standard – Gent,
E xce lsior – Me che le n, Ce rcle Brugge – Roeselare, Dender
– Westerlo, Charleroi – Germinal
Beerschot, Lokeren – FC Brugge,
Zulte Waregem – Anderlecht.
LIGUE 1
BUNDESLIGA
1. Bayern Monachium
2. Werder Brema
3. Hamburger SV
4. Bayer Leverkusen
5. Schalke 04
6. Karlsruher SC
7. VfL Wolfsburg
8. Hannover 96
9. VfB Stuttgart
10. Eintracht Frankfurt
11. Hertha Berlin
12. Borussia Dort.
13. VfL Bochum
14. Hansa Rostock
15. Arminia Bielefeld
16. FC Norymberga
17. Energie Cottbus
18. MSV Duisburg
22
22
22
22
22
22
22
22
22
22
22
22
22
22
22
22
22
22
37-10
46-27
29-15
38-21
34-22
25-25
35-32
30-34
29-31
22-24
25-28
33-36
30-34
19-29
19-40
22-33
22-35
20-34
Następna kolejka (22/23/24):
Bochum – Hannover, Bayer Leverkusen – Schalke, Frankfurt
– Werder, Wolfsburg – Hertha,
Stuttgart – Karlsruher, Dortmund
– Hansa, Bielefeld – Duisburg,
Bayern Monachium – HSV, Norymberga – Cottbus.
2. BUNDESLIGA
Lens – Nice 0:0, Metz – Valenciennes 2:1 (0:1), Lille – Rennes
3:1 (1:0), Saint Etienne – Nancy
4:0 (2:0), Lorient – Strasbourg
1:0 (1:0), Sochaux – Caen 1:1
(1:0), Auxerre – Toulouse 1:0
(0:0), Le Mans – Lyon 1:0 (0:0),
Monaco – Bordeaux 0:6 (0:0).
Mecz Marsylia – PSG zakończył
się po zamknięciu numeru.
1. Lyon
2. Bordeaux
3. AS Nancy
4. Nice
5. Le Mans
6. Lorient
7. Marsylia
8. Monaco
9. Valenciennes
10. Caen
11. Strasbourg
12. Saint Etienne
13. Auxerre
14. Lens
15. Lille
16. PSG
17. Rennes
18. Toulouse
19. Sochaux
20. Metz
25
25
25
25
25
25
24
25
25
25
25
25
25
24
24
24
25
25
25
25
49
48
41
38
37
36
35
35
35
35
32
32
32
31
31
30
30
27
24
12
48-24
43-26
27-17
23-18
30-33
23-25
33-26
28-27
31-25
27-31
26-25
27-27
22-32
27-28
26-22
22-21
25-33
23-30
21-32
14-44
Następna kolejka (23 /24.02):
Nancy – Lens, Paris SG – Monaco,
Rennes – Lorient, Nice – Auxerre,
Valenciennes – Le Mans, Lyon
– Metz, Strasbourg – Sochaux,
Caen – Saint Etienne, Bordeaux
– Lille, Toulouse – Marsylia.
PRIMERA DIVISION
Jena – Koeln 1:3 (0:1), Wiesbaden – Aue 3:0 (2:0), Koblenz
– St. Pauli 1:1 (0:0), Offenbach
– Aachen 1:1 (1:1), Greuther Fuerth – Kaiserslautern 0:1 (0:0),
Freiburg – Augsburg 1:0 (1:0),
TSV 1860 Monachium – Hoffenheim 0:1 (0:1), Paderborn
– Osnabruck 1:3 (0 : 0). Mecz
M‘gladbach – Mainz zakończył
się po zamknięciu numeru.
Espanyol – Sevilla 2:4 (1:2), Betis
– Real Madryt 2:1 (2:1), Real Saragossa – FC Barcelona 1:2 (0:1), Villarreal – Santander 0:0, Levante –
Osasuna 2:1 (0:1), Recreativo – La
Coruna 3:2 (0:1), Almeria – Murcia
1:0 (1:0), Valladolid – Mallorca 1:1
(1:0). Mecze: Atletico – Bilbao i
Getafe – Valencia zakończyły się
po zamknięciu numeru.
1. Borussia M‘gladbach 19
2. Greuther Fuerth
20
3. FC Koeln
20
4. SC Freiburg
20
5. FSV Mainz
19
6. TSV 1860 Monachium 20
7. Wiesbaden
20
8. TSG Hoffenheim
20
9. Aachen
20
10. FC Augsburg
20
11. St. Pauli
20
12. TuS Koblenz
20
13. VfL Osnabruck
20
14. Kickers Offenbach
20
15. Kaiserslautern
20
16. Erzgebirge Aue
20
17. SC Paderborn
20
18. Jena
20
1. Real Madryt
2. Barcelona
3. Villarreal
4. Atletico
5. Espanyol
6. Sevilla
7. Almeria
8. Santander
9. Valencia
10. Saragossa
11. Mallorca
12. Getafe
13. Real Betis
14. Recreativo
15. Valladolid
16. Bilbao
17. Osasuna
18. La Coruna
19. Real Murcia
20. Levante
37
35
34
34
32
31
29
28
28
26
25
24
24
22
19
19
15
14
39-23
33-23
38-28
31-24
33-19
31-23
31-28
31-29
29-28
27-29
24-28
23-28
29-36
21-34
20-24
24-36
15-26
28-41
Następna kolejka (22 / 24 /
25.02): Hoffenheim – Freiburg,
Koeln – TSV 1860 Monachium,
Mainz – Jena, Osnabrück
– M‘gladbach, St. Pauli – Greuther Fuerth, Aue – Paderborn,
Augsburg – Offenbach, Aachen
– Wiesbaden, K aiserslautern
– Koblenz.
16
24
24
24
23
24
24
24
24
23
24
24
23
24
24
24
23
24
24
24
24
56
51
43
41
39
36
36
35
33
29
29
28
28
28
28
26
26
24
23
16
54-20
44-16
41-34
38-23
35-30
46-33
21-21
23-25
27-34
36-38
33-35
28-32
26-35
23-33
31-42
20-23
25-30
26-37
20-33
19-42
Następna kolejka (24.02): Real
Madryt – Getafe, FC Barcelona
– Levante, Valencia – Recreativo,
Deportivo – Espanyol, Osasuna
– Atletico Madryt, Bilbao – Villarreal, Sevilla – Saragossa, Santander – Almeria, Mallorca – Betis,
Murcia – Valladolid.
25
25
25
25
24
25
25
24
25
25
25
24
25
25
25
25
24
25
56
47
47
45
44
44
39
39
35
32
26
26
24
23
23
22
21
20
52-18
67-35
45-24
66-31
30-26
42-39
38-27
43-37
47-43
31-41
36-44
26-44
28-41
30-53
25-49
28-57
35-56
27-33
Następna kolejka (22/23/24.02):
Sparta Rotterdam – Utrecht, AZ
– Twente, Excelsior – Willem II,
Heracles – Feyenoord, Vitesse
– Roda, Heerenveen – Nijmegen,
NAC – Ajax, PSV – De Graafschap,
Venlo – Groningen.
(ŁH)
Sparingi
na Dolnym
Śląsku
Sparta Zebrzydowa – Łużyce Lubań 4:4 (0:1), bramki:
Wichowski 2, Kuźnik, Majka
oraz Kędzieski, Nir, Misiurek, Panek; Nysa Zgorzelec
– Miedź II Legnica 0:6, Piast
Zawidów – Czarni Żagań 3:5
(2:3), bramki dla Piasta: Tkaczyk 2, Wierzbicki; Nysa Zgorzelec – Pogoń Markocice 3:3
(1:2), bramki: Łuszczyk 3 oraz
Bregin 2, Achciński; Sparta Rudna – MKP Wołów 0:1
(0:0); JTS Piast Jawor – Piast
Bolków 0:3 (0:1), bramki: K.
Stępień, Klimek 2; Nysa Wiadrów – Orzeł Wojcieszów 2:1
(0:0), bramki dla Nysy: Piwowarski 2; Chrobry II Głogów
– Kuźnia Jawor 0:5, bramki:
Zieliński 2, Pasik 2, Piórkowski; Czarni Lwówek Śl. – GKS
Raciborowice 6:4 (2:2); Karkonosze Jelenia Góra – Górnik Polkowice 0:2 (0:1), Rataj
Paszowice – Chełmy Chełmiec 3:2 (2:1), bramki: Sitko,
T. Rączkiewicz, Chłopek oraz
Dobrynio, samobójcza; Polonia/Sparta Świdnica – GKS
Bełchatów (ME) 1:3 (0:0),
AKS Strzegom – Granica Bogatynia 7:0 (3:0), Polonia /
Sparta II Świdnica – Victoria
Świebodzice 2:2 (0:1), Zjednoczeni Żarów – Stal Świdnica 2:3 (0:1), Grom Witków –
Gwarek Wałbrzych 1:2 (0:2),
Chojnowianka Chojnów
– Włókniarz Mirsk 3:1, Lechia
Dzierżoniów – Motobi Kąty
Wrocławskie 1:1 (1:1), Kryształ Stronie Śląskie – Nysa
Kłodzko 0:2 (0:1), bramki:
Rutkowski, Ściebura; Sparta
Grębocice – Mieszko Ruszowice 0:0, Chojnowianka II
Chojnów – GKS Tomaszów
Bolesławiecki 3:1, Dolpasz
Skokowa – Widawa Psary 5:3
(0:3), bramki: Skrzek 3, Jodłowski, Nowacki oraz Pawyza 2, Płaza; Orzeł Sadków
– MKS Oława 4:1, Wulkan
Wrocław – GKS Bełchatów
(ME) 1:3 (0:2), Wulkan Wrocław – Prochowiczanka Prochowice 3:1 (2:0), Ślęza Wrocław – Zjednoczeni Ścinawka
5:0 (5:0), Surmaczewski 3,
Lewandowski, Rejmer; Ślęza
Wrocław – Polonia Bystrzyca
Kłodzka 0:1 (0:0), bramka:
Pławiak; Unia Bardo – Czarni
Braszowice 3:1 (1:0).
(GB, PK, ŁH)
Łużyce Lubań
Klub pozyskał Krzysztofa
Mazura. Piłkarz występował
ostatnio w Nysie Zgorzelec,
gdzie nie tylko strzelał ważne gole, ale także dokładnie
dogrywał piłkę do kolegów.
W poprzednim sezonie zanotował aż kilkanaście asyst.
– Doszedłem do porozumienia z prezesem Andrzejem
Tycem w sprawie pozyskania
piłkarza. Jest już nasz – cieszy się prezes Jan Hofbauer.
Popularny „Mazak” wystąpił
już w barwach Łużyc w zremisowanym przez lubanian
meczu z Piastem Zawidów
4:4 (1:1). W składzie Łużyc
zaprezentowało się tak że
dwóch innych nowych zawodników – Paweł Modzelewski i Bartłomiej Panek. O
ile ten pierwszy wrócił do
klubu (jest wychowankiem
Łużyc), to w sprawie Panka lubanianie muszą dojść
do porozumienia z Włókniarzem Leśna. Niewyjaśniona
jest także sprawa pozyskania Rafała Apolinarskiego
z Włókniarza Mirsk. – Chcę
grać w Lubaniu, ale działacze
nie doszli do porozumienia
co do mojej przeprowadzki
– przyznał popularny „Apol”.
Pogoń Markocice
Podopieczni trenera Ryszarda Szydły w poprzednim tygodniu brali udział
w obozie dochodzenio wym. W tym czasie rozegrali mecz kontrolny z Nysą
Zgorzelec. Padł remis 3:3.
Tymczasem klub jest bliski
pozyskania doświadczonego Dariusza Oliasza. 37-letni pomocnik jest w ychowankiem Granic y Bo gatynia. Stamtąd trafił do
Zagłębia Lubin, a ostatnio
występował w niemieckim
Ostritz.
(GB)
Raport z klubów wałbrzyskiej klasy okręgowej
Piast Nowa Ruda
Od kilku tygodni z drużyną
Stanisława Leśniarka trenował Tomasz Lisowicz z Nysy
Kłodzko. Najlepszy snajper
ubiegłego sezonu nie zagra
jednak wiosną w Piaście, które go jest w ychowank iem.
– Po prostu okazał się dla
nas za drogi – tłumaczy trener noworudzian, który nie
przystał na zaproponowane przez zawodnika warunki
finansowe. – Nie może być
tak, że jednemu piłkarzowi
będziemy płacić za grę kilkaset złotych miesięcznie, a pozostałym nic. Nie stać nas na
to. Za pieniądze, które musielibyśmy płacić Lisowiczowi
w ciągu roku, jesteśmy w stanie odłożyć na trzy komplety
nowych strojów piłkarskich.
Ta druga inwestycja wydaje
się o wiele bardziej sensowna – dodaje Leśniarek, który
na razie nie może być zadowolony z efektów zimowych
przymiarek transferow ych.
Pod znakiem zapytania stanęła bowiem jego współpraca z bramkarzem Huraganu
Bożków Pawłem Kłakiem. –
Ten zawodnik miał dołączyć
do nas już kilkanaście dni
temu. Jednak obowiązki zawodowe nie pozwoliły mu na
razie pojawić się na choćby
jednym treningu – wyjaśnia
opiekun Piasta. W tej sytuacji
jedynym kandydatem do gry
w bramce zespołu z Nowej
Rudy w rundzie wiosennej
jest Patryk Rosiak. – Nie załamujemy rąk z tego powodu.
Jeśli będzie potrzeba, to dołączymy do szerokiej kadry
juniorów. Zdolnej młodzieży
nam nie brakuje – zapewnia
szkoleniowiec.
Victoria Świebodzice
Dziś wyjaśni się, czy kadra
wicelidera zostanie zasilona
o 20-letniego ofensywnego
pomocnika z Juventuru Wałbrzych. – Rozmowy trwają.
Dopóki nic nie jest przesądzone, nie chciałbym zdradzać nazwiska tego piłkarza
– wyjaśnia trener Victorii Rafał Weirauch. Tajemnicą nie
jest natomiast to, że z drużyną trenuje inny pomocnik
– Rafał Grzelak, który szuka
nowego klubu po rozwiązaniu rezerw Górnika Wałbrzych. – Zagrał z nami już w
dwóch sparingach. Na razie
spokojnie się mu przyglądamy – dodaje trener świebodziczan.
Polonia/Sparta II
Świdnica
Trener rezerw lidera IV ligi
w dobrym humorze prowadzi przygotowania swojego
zespołu do rundy wiosennej.
– Wygląda na to, że będę miał
większy komfort pracy i większy wybór wśród zawodników
niż dotychczas. Wzmocnił się
pierwszy zespół, więc w razie
potrzeby będę mógł sięgnąć po
jakiegoś gracza z IV ligi. Poza
tym dołączyło do nas trzech
nowych zawodników i raczej
nikt od nas nie odejdzie – mówi
Dariusz Charytanowicz. Trzech
piłkarzy, o których wspomina
szkoleniowiec, to obrońcy. Każdy z nich grał już w przeszłości w Świdnicy. Tomasz Mojsa
i Piotr Krygier przez ostatnie
dwa lata zbierali doświadczenie
w podwrocławskich Kostomłotach, natomiast Przemysław
Malczyk reprezentował barwy
Cukrownika Pszenno.
(ŁH)
Raport z klubów wrocławskiej klasy okręgowej
KP Bór Oborniki Śląskie
Piłkarze Boru w ubiegłą
nie dzie l ę w ró cili z ob ozu
przygotowawczego z Lwówka Śląskiego. Tam też rozegrali mecz sparingowy z miejscowym zespołem Czarnych.
Zwycięstwo 2:1 najbardziej
ucieszyło trenera Michała Fiłona, a przy odrobinie szczęścia jego podopieczni mogli
wygrać jeszcze wyżej. – Nie
wynik jednak w tej konfrontacji był najważniejszy. Czarni
zagrali naprawdę dobre spotkanie, tym bardziej cieszy
mnie z w ycięstwo nad tym
zespołem – przyznał szkoleniowiec. Jedną z bramek dla
Boru strzelił Tomasz Mirek,
któremu przygląda się opiekun zespołu wroc ławsk iej
okręgówki. W ostatnim numerze podaliśmy, że uzdolniony napastnik podpisał już
kontrakt z Borem. – Jedną
nogą jest już u nas, jednak
formalnie w dalszym ciągu
figuruje jako piłkarz Zjedno-
czonych Łowęcice. Przedstawiciele tego klubu są jednak chętni do rozmów, więc
myślę, że już niedługo dojdziemy w sprawie Tomka do
porozumienia – dodaje Fiłon.
Z zespołem trenuje również
Jerzy Urban. Piłkarz, który w
przeszłości bronił barw m.in.
Polaru Wrocław i Wawelu
Kraków, zgłosił chęć gry w
drużynie z Obornik Śląskich.
Ten doświadczony zawodnik na pewno byłby sporym
wzmocnieniem kadry Michała
Fiłona. – Bardzo cenię takich
zawodników, bo Jerzy mimo
wieku w dalszym ciągu jest
bardzo ambitny i chętny do
gry – przyznaje opiekun Boru.
Za dwa tygodnie powinno
dojść do długo wyczekiwanego spotkania przedstawicieli
klubu z włodarzami miasta.
– Będziemy wtedy wiedzieli,
czy Obornikom Śląskim potrzebny jest futbol. Drużynę
mamy silną, ale teraz czekamy na ruch ze strony miasta
– kończy Michał Fiłon.
Dąb Dobroszyce
W Dobroszycach doszło do zmian. Obowiązki
prezesa od nowego roku
przejął Tomasz Żuraw, natomiast kierownikiem ze społu został Janusz Krze siński. Dąb ma również
nowego trenera. Jest nim
Andrzej Wójcik, choć pierwotnie szkoleniem piłkarzy
miał zajmować się Wiesław
Gniewiek. – Pan Gniewek
był nawet z naszym zespołem przez trz y t ygodnie.
Ostatecznie jednak został
z zespołem Gawina – wyjaśnia nowy prezes Dobroszyczan. W ubiegłym tygodniu zawodnicy wrócili z
obozu przygotowawczego.
Przez kilka dni przebywali
w Świeradowie, gdzie pracowali g łów nie nad w y tr z ymałością i motor yką.
W najbliższą sobotę Dąb
rozegra mecz sparingow y
z Baryczą Milicz.
(PK)
Raport z klubów legnickiej klasy okręgowej
Chojnowianka Chojnów
Lider z Chojnowa poważnie
myśli o obronie swojej pozycji w
tabeli. Działacze chcą wzmocnić
drużynę, a trener Mirosław Zieleń nie daje piłkarzom chwili na
odpoczynek. Z nowych twarzy
z zespołem trenują Grzegorz Sinanis i Seweryn Kędzierski. Obaj
zawodnicy wystąpili w zremisowanym sparingu Chojnowianki z Chrobrym Nowogrodziec
1:1, lecz ich transfer z Konfeksu
Legnica nie jest przesądzony.
– Obaj sumiennie trenują i chcą
u nas grać. Na ten temat we
wtorek ponownie będę rozmawiał z panem Piotrem Potyczem,
dyrektorem Konfeksu – poinformował Waldemar Michowski,
wiceprezes mistrza jesieni. Z kolei 6 marca w klubie dojdzie do
zebrania sprawozdawczego.
Startują 15 marca
Piłkarze klasy okręgowej rundę wiosenną rozpoczną 15/16
marca. Grają: Czarni Rokitki –
Kuźnia Jawor, Iskra Droglowice
– Orkan Szczedrzykowice, Za-
wisza Serby – Zamet Przemków,
Chrobry II Głogów – Platan
Sichów, Nysa Wiadrów – Górnik II Polkowice, Iskra Kochlice
– Sparta Rudna, Odra Chobienia – Arkon Przemków, Konfeks Legnica – Chojnowianka
Chojnów. Cztery zespoły sezon
rozpoczną wcześniej. W zaległych meczach rundy jesiennej
zmierzą się: Iskra Droglowice
– Kuźnia Jawor (8 marca, godz.
14) i Chrobry II Głogów – Zamet
Przemków (9 marca, godz. 14).
(GB)
7/2008
ŻUŻEL
Fot. Photo-Press – Jerzy Rusko
Szansa w stolicy
Sławomir Drabik wie, jak wygrywać w Warszawie
Sporo kontrowersji, zwłaszcza wśród
kibiców czarnego sportu, wywołało odgórne
przeniesienie finału IMP od roku 2009
do Warszawy. Dotychczas prawa do organizacji
tego turnieju na swoim torze mieli drużynowi
mistrzowie kraju z roku poprzedniego.
Gdy pojawiła się oficjalna
informacja na ten temat, do
czerwoności rozgrzały się żużlowe fora internetowe. Kibice
speedwaya są zdegustowani
kolejną próbą odgórnego reaktywowania żużla w stolicy i
jednocześnie uważają, że kibice
mistrzów Polski zostali ograbieni z nagrody, jaką bez wątpienia
było obejrzenie w akcji najlepszej szesnastki żużlowców
naszego kraju, zmagających się
o tradycyjną czapkę Kadrowa.
Opinie w tej kwestii są
jednak podzielone. Zdecydowanie przeciwni nowemu
pomysłowi są Apator Toruń i
Włókniarz Częstochowa, kluby czołówki Ekstraligi. Menedżer leszczyńskiej Unii na
razie cieszy się z tego, że jego
klub w tym roku jeszcze zorganizuje finał na swoim torze,
i nie za bardzo chce wybiegać
myślami do przodu. Domy-
śla się, że chodzi tu o lepsze
wypromowanie dyscypliny
sportowej, która powinna być
obecna w Warszawie, jednak
nie uważa, iż jest to jedyne
rozsądne rozwiązanie. – Przecież ani siatkówka, ani tym
bardziej skoki narciarskie nie
są specjalnie obecne w Warszawie, a jednak obie te dyscypliny cieszą się olbrzymią
popularnością. Czyli można
to osiągnąć innymi sposobami.
Poza tym logistycznie będzie
to spore wyzwanie. Na razie
w Warszawie nie ma klubu
żużlowego, dlatego pewnie
trzeba by było cały sprzęt, na
przykład ciągniki i równiarki, zabierać ze sobą. Twierdzi
również, że satysfakcję mieli
też kibice, którzy za dobry
doping swojej drużynie, mistrzom Polski, dostawali dodatkową nagrodę, której teraz
będą pozbawieni.
Szef GKSŻ Piotr Szymański ma na ten temat zdecydowanie odmienne zdanie. – Po
pierwsze, to nie jest tak, że
sami zadecydowaliśmy i już.
To był pomysł, który był konsultowany z Ekstraligą SA i
na który wyraziła ona zgodę.
Po drugie, to wcale nie jest
tak, że te finały na pewno od
sezonu 2009 będą się odbywały w Warszawie. Na razie nie
ma tam odpowiedniego obiektu, ale będziemy dokładali
wszelkich starań, by w sezonie
2009 była odpowiednia arena. Jeśli jej nie będzie, organizator – czyli jak dotychczas
klub drużynowych mistrzów
Polski – będzie mógł wybrać
inną lokalizację. Przypomniał
jednocześnie, że trzeba coś
zrobić, by jeszcze bardziej
wypromować żużel, bo nawet wywalczenie mistrzostwa
świata przez naszą drużynę
przed rokiem w Lesznie nie
przyniosło spodziewanego oddźwięku. Prezes GKSŻ ma
nadzieję na szersze zainteresowanie żużlem mediów oraz
kibiców z centralnej Polski,
którzy być może skuszą się, by
zobaczyć w akcji najlepszych
zawodników naszego kraju. To
wszystko ma się również przełożyć na zwiększenie zainteresowania sponsorów. Piotr Szymański zwraca także uwagę,
że nie zawsze na stadionach
mistrzów Polski udawało się
w odpowiedni sposób zapełnić trybuny. I ma tutaj rację.
Dwa lata temu w Tarnowie na
trybunach zasiadło niespełna
11 tysięcy widzów. Jeszcze
gorzej było w roku ubiegłym
we Wrocławiu, gdzie liczbę
kibiców oszacowano na około
6 tysięcy! – Warszawa jest
w centralnym punkcie kraju, gdzie na pewno lepiej będzie dotrzeć kibicom z innych
żużlowych miast. Liczymy,
że w takiej sytuacji zawsze
więcej ich będzie zasiadało
na trybunach. Może nie tylu,
ilu spodziewanych jest w tym
roku w Lesznie, gdzie pewnie
nie będzie wolnego miejsca,
ale na pewno więcej, niż było
ostatnio we Wrocławiu – nie
ma wątpliwości Szymański.
Twierdzi, że władze PZM
chcą skończyć z regionalizacją
i teraz szerzej potraktować
żużel, i jednocześnie apeluje,
by dać pomysłodawcom czas,
by zobaczyć, jak ten plan się
powiedzie. I rozliczać ich za
dwa, trzy lata.
Zdecydowanie przyklaskuje
temu pomysłowi prezes Marmy Rzeszów Marta Półtorak.
– To świetny pomysł. Na pewno podniesie się ranga naszego sportu. Możemy pozyskać
nowych kibiców, a nasi też na
pewno nie zawiodą i jeśli trzeba będzie, pojadą na finał do
Warszawy. Zresztą jak trzeba
będzie, to również można zabrać na finał swoją ekipę, która
zajmie się wszystkim od a do
zet. Przecież w różnych miastach świata, w których nie ma
żużla, organizuje się turnieje
GP. Przykładem są Cardiff i
Gelsenkirchen. Trzeba szukać
promocji czarnego sportu, u nas
wiedzie przez Warszawę. Może
uda się na finał zaprosić prezydenta kraju czy premiera, co
będzie miało swój oddźwięk.
U nas rozgrywki ligowe są
najważniejsze, więc najlepszą
nagrodą dla kibiców zawsze
będzie wywalczenie przez ulubioną drużynę tytułu mistrzowskiego i dodatkowej nagrody
już nie potrzeba.
Kolejnym argumentem
za wariantem warszawskim
finału IMP jest na pewno
neutralność areny. Żaden z
zawodników, przynajmniej
na razie, dopóki nie będzie w
Warszawie ligowej drużyny,
nie będzie miał handicapu
toru i będzie musiał wykazać
swoją wyższość nad rywalami w równej walce. W żużlu
jest tak, że zawodnicy potrafią czasem swoje motocykle
idealnie dopasować do własnej nawierzchni, z czym inni
mają problem i zanim odpowiednio się spasują, jest już
„po herbacie”. W 2005 r. w
Tarnowie całe podium zajęli
zawodnicy „Jaskółek”, a kolejny żużlowiec Unii uplasował się na miejscu piątym. A
wcześniej w lidze Kołodziej,
J. Gollob oraz M. Rempała
spisywali się dość przeciętnie. Może teraz wszyscy zawodnicy będą mieli jednakowe szanse?
Jako ciekawostkę można
tylko dodać, że jednodniowy
finał IMP rozegrano już w
Warszawie. W 1996 r. wrocławianie nie mogli po raz
trzeci z rzędu (po trzecim
mistrzostwie DMP w 1995
r.) zorganizować tej imprezy,
bo taki zapis widniał w regulaminie. Na warszawskiej
Gwardii zameldowało się
sporo kibiców z całego kraju, a wygrał wówczas częstochowianin Sławomir Drabik
(15 pkt) przed zawodnikami
leszczyńskiej Unii Adamem
Łabędzkim (13) oraz Romanem Jankowskim (12). Dariusz Śledź z Atlasu był wtedy siódmy.
W latach 1953-56 mistrza
Polski wyłaniano w serii kilku zawodów. W sezonach
1953 i 1954 po jednym z
takich turniejów rozegrano
w Warszawie.
DARIUSZ JÓZEFCZAK
Klimat wokół żużlowego klubu
Misja niemożliwa?
Na spotkaniu byłych żużlowców 8 lutego w siedzibie
okręgowego PZMot we Wrocławiu sporo gorzkich słów
padło pod adresem WTS-u.
Fot. K. Ziółkowski
Finał Indywidualnych Mistrzostw Polski w Warszawie
Grzegorz Malinowski
Zarówno byli działacze, jak i
byli zawodnicy narzekali, że dzisiaj w klubie widuje się ich raczej niechętnie. Przypominają, że
kiedyś bywało inaczej. W klubie
tętniło życie od rana do późnego
wieczora. W każdej chwili można
było zajrzeć do warsztatu, gdzie
zawodnicy z mechanikami pracowali przy sprzęcie. Można było
porozmawiać, wymienić uwagi.
Dzisiaj przy wejściu do klubu zainstalowano domofon i nie każdy
może wejść do środka. Zapytaliśmy o zdanie w tej sprawie
byłego lidera wrocławskiej Sparty
Grzegorza Malinowskiego.
Czy kiedyś przychodzący do
klubu kibice lub byli żużlowcy
mocno przeszkadzali w pracy?
GRZEGORZ MALINOWSKI: – Na pewno nie. Jednak
rzeczywiście zdarzało się, że
coś z klubu ginęło. Ale to nie
zawsze ktoś z zewnątrz musiał
narozrabiać. Byli różni kombinatorzy, którzy chcieli „wyjść
na swoje”. Teraz jest klub prywatny, więc pewnie właściciel
postanowił bardziej pilnować
swojego interesu. I nie lubi, jak
im ktoś patrzy na ręce. Pewnie
stąd ten domofon. Nie zachęca
to jednak do odwiedzenia klubu,
który odgrodził się od starych
zawodników. Szkoda, bo czasem
fajnie by było pogadać trochę z
kolegami. Przykro mi dzisiaj stać
pod bramą, bo nie lubię czuć się
intruzem. Może trochę więcej
elastyczności?
Obecnie większość zawodników w drużynie stanowią
żużlowcy z różnych stron, już
nie tylko kraju, ale i świata.
Poza tym startują w kilku ligach europejskich jednocześnie.
Czy w takiej sytuacji możliwe
jest stworzenie atmosfery, jaka
panowała za waszych czasów?
– To oczywiście bardzo
trudne. Również dlatego, że
zawodnicy podpisują różne
kontrakty i zamiast zachować
je w tajemnicy, mielą jęzorami, kto ile zarabia, i powstają
nieciekawe klimaty. Nie wiem,
czemu to ma służyć? Kiedyś
tego nie było, a zaczęło się
chyba już za czasów Aspro.
Gdy żużlowcy pochodzą z
różnych stron, to faktycznie
trudno zbudować atmosferę.
Widzą się tylko na zawodach,
po których zaraz się rozjeżdżają. Trudno w tej sytuacji o
jakąś jedność. Ale to jest znakiem dzisiejszych czasów i ta
sytuacja nie dotyka tylko wrocławskiej drużyny, aczkolwiek
w innych zespołach jest więcej
własnych wychowanków i im
jest na pewno łatwiej.
A jak wygląda sprawa wejścia byłych żużlowców na zawody we Wrocławiu?
– Kiedyś ja oraz Heniu Piekarski dostawaliśmy darmowe
wejściówki. To było już chyba
za czasów prezesa Ruski. Później
to się zmieniło. Ale ja jestem daleki, żeby żądać darmowego biletu. To dla mnie niehonorowe.
Mówi się trudno. Nie chodzę
teraz za często na mecze, bo to
zbyt duży wydatek. Sam przecież nie pójdę, bo synowie też
chętnie zobaczyliby mecz.
Korzystając z okazji, trudno
nie zapytać fachowca o szanse
przebudowanego Atlasu w nadchodzącym sezonie.
– Ja jestem wychowankiem
Falubazu, który zawsze bazował
na własnych zawodnikach. Pamiętam, jak często przyjeżdżali
do nas na derbowy pojedynek
naszpikowani gwiazdami gorzowianie. I nieraz dostawali od
nas baty. Tak to już jest, że młodzi żużlowcy bardzo ambitnie
podchodzą do walki, mają dużą
motywację i podejmują ogromne ryzyko. Myślę, że podobnie
będzie z Atlasem. Nie są faworytami rozgrywek, ale na pewno
sprawią niejedną niespodziankę.
Crump będzie jechał z rozpędu, a młodzi będą się starali mu
dorównać. Emocji nie powinno
zabraknąć. Ja zawsze wolałem
iść na mecz, którego wynik do
końca nie był pewny, niż na taki,
w którym z góry wiadomo było,
że jedna z drużyn wygra 60:30. I
lepsze będzie nawet szóste miejsce młodej Sparty (przyzwyczajenie drugą naturą? – dop. D.J.),
ale po walce, niż mistrzostwo
„kupione” za wielkie pieniądze.
To jest tak jak teraz ze mną w
pracy. Jak stoję na postoju (G.
Malinowski jeździ obecnie taksówką – dop. D.J.) i nie mam co
robić, biorę się za rozwiązywanie
krzyżówek. I jakbym wiedział z
góry, że rozwiążę je bez problemów, tobym się za nie nawet
nie brał.
DARIUSZ JÓZEFCZAK
REKLAMA
7/2008
17
ŻUŻEL
Bliżej Grand Prix na żużlu
Transfery żużlowego Atlasu
Fot. J. Kowalski
„Ricki”, Nicki, Greg
Leigh Adams(z lewej) i Jason Crump mają największe szanse na pokonanie N. Pedersena
Nicki Pedersen zdominował ostatni cykl o tytuł indywidualnego
mistrza świata, tak jak wcześniej czynili to Tony Rickardsson
i Jason Crump. Tylko temu pierwszemu udało się obronić wcześniej
wywalczony tytuł, a uczynił to w latach 1998-99 oraz 2001-02.
Czy uda się ta sztuka niesamowitemu Duńczykowi w sezonie 2008?
Na razie samodzielnym liderem wszech czasów w klasyfikacjach Grand Prix jest Tony
Rickardsson, zwany pieszczotliwie „Rickim”. Szwed wygrał
indywidualnie najwięcej turniejów – 20. W jego posiadaniu jest również rekord w serii
wygranych turniejów, których
w sezonie 2005 zaliczył pięć.
Brał również udział w największej liczbie wielkich finałów
– 52. W tych klasyfikacjach
mocno depcze mu po piętach
Jason Crump. Lider Atlasu ma
duże szanse na to, by zdystansować znakomitego Szweda,
który przed rokiem zawiesił
już swój kevlar na kołku, podczas gdy Crump na torze może
spędzić jeszcze kilka lat. Tony
może być tylko spokojny o wyrównany przez siebie rekord
legendarnego Nowozelandczyka Ivana Maugera (sześć
tytułów mistrza świata), który
na razie jest niezagrożony. O
inne rekordy Crump może się
postarać, w czym przeszkadzać
mu będzie niesamowity Nicki
Pedersen, który w ostatnim
sezonie był prawdziwym „dominatorem” cyklu – na jedenaście turniejów tylko w trzech
nie zameldował się w wielkim finale. A wygrał cztery i
szybko zapewnił sobie tytuł.
Czy teraz zachowa podobną
skuteczność? Będzie to bardzo
trudne. Tylko nielicznym się
to udaje, czego doświadczył
przed rokiem Crump, który po
niesamowitym sezonie 2006,
w ubiegłym roku bardzo się
szamotał i ostatecznie zdobył
brązowy medal.
Wydaje się, że faworytami
tegorocznej batalii o tytuł mistrza świata będą ponownie
medaliści sprzed roku – Nicki
Pedersen, Leigh Adams oraz
Jason Crump. Pierwszy będzie się starał obronić tytuł i
ma na to duże szanse. Drugi
od lat systematycznie pnie się
do góry i chociaż zapowiadał
zakończenie kariery, na pewno nie uczyni tego teraz, gdy
jest tak blisko szczytu. Jason
jest bardzo ambitny i na pewno zechce odzyskać koronę,
a determinacji nigdy mu nie
brakowało.
Kto może dołączyć do tej
trójki? Najwięcej szans daje się
Hansowi Andersenowi, który
już przed rokiem medal miał
na wyciągnięcie ręki, ale złapał nagły dołek formy i marzenia musiał odłożyć na później.
Ostatnim, który już teraz może
pokrzyżować szyki faworytom,
jest Andreas Jonsson. Szwed
udowodnił to podczas ostatniego turnieju w Gelsenkirchen,
za wygranie którego zainkasował niebotyczną jak na żużlowców nagrodę 100 tys. dolarów.
Tomasz Gollob zakończył
ostatni sezon na znakomitej
czwartej pozycji, ale swoje naj-
lepsze lata ma już za sobą. Ponadto, jeśli nie zacznie częściej
jeździć na przyczepnych podłożach, na pewno nie będzie
się liczył w walce o medal. Na
czasowych nawierzchniach tor
szybko się rozsypuje i trzeba
wykazać się sporymi umiejętnościami oraz siłą. Jazda na betonowych nawierzchniach tego
nie zapewni. Poza tym Gollob
poważnie zastanawia się nad
wycofaniem się z walki o tytuł
mistrza świata. Decyzji jeszcze
nie podjął, ale raczej można się
spodziewać, że dopóki jest najlepszym naszym zawodnikiem,
kibiców nie zawiedzie i po raz
kolejny podejmie rękawicę.
Może polski Norweg Rune
Holta zdystansuje najlepszego
od lat naszego zawodnika? W
ostatnim sezonie okrzepł już
wśród czołówki i jest w stanie
powalczyć o coś więcej. Debiutant Krzysztof Kasprzak ma
na to mniejsze szanse.
Greg Hancock, podobnie
jak Gollob, najlepsze lata ma
już za sobą, i chociaż ciągle
jest w czołówce, to chyba nie
zabłyśnie już jak w 1997 r., gdy
zakładał koronę mistrza świata.
Pozostali zawodnicy raczej nie włączą się do walki
o medale, a raczej o utrzymanie się w stawce. Stać ich
na pojedyncze zwycięstwa,
chociaż nie wszystkim mimo
długiego stażu ta sztuka dotąd się udawała. Scott Nicholls cztery razy stawał na
drugim stopniu podium i na
pewno marzy, żeby wspiąć
się o ten jeden stopień wyżej. Zobaczymy, czy dwójka
prawdziwych debiutantów,
czyli Kasprzak oraz Szwed
Fredrik Lindgren, zdoła się
utrzymać w cyklu, czy zapłacą „frycowe”, jak wielu już
zapłaciło przed nimi?
– Skład na mistrzostwa
świata 2008 będzie jednym z
najsilniejszych od lat. To zapowiada zaciętą rywalizację
– przekonuje dyrektor cyklu
Duńczyk Ole Olsen. Zobaczymy, czy ta przepowiednia się
sprawdzi.
DARIUSZ JÓZEFCZAK
KILKA CIEKAWOSTEK Z DOTYCHCZAS ROZEGRANYCH TURNIEJÓW
• Pierwszy turniej z cyklu GP wygrał w 1995 r. we
Wrocławiu Tomasz Gollob.
W ostatnim w Gelsenkirchen
zwyciężył Andreas Jonsson.
• Najdłuższą serią wygranych turniejów szczyci się
Rickardsson – 4 wygrane z
rzędu w sezonie 2005. Tuż za
nim jest Crump – 3 wygrane
w sezonie 2006.
• Anglik Mark Loram został mistrzem świata w 2000
r., nie wygrywając żadnego z
sześciu turniejów!
• We wszystkich stu turniejach w ystar tował tylko
Amerykanin Greg Hancock.
• Rickardsson wystartował w wielkim finale 52 razy.
Crump jest tuż za nim – 50
finałów. Kolejni zawodnicy
tracą już spory dystans do
tej dwójki. Dalej są Hancock
– 39 i Gollob – 34.
• C r um p by ł n a j m ł o d szym zwycięzcą turnieju GP
– gdy wygrywał w Londynie w 1996 r., miał 21 lat i
25 dni. Z kolei najstarszym
triumfatorem finału był Hans
18
Nielsen, który wygrywając w
Bydgoszczy w 1998 r., miał
39 lat i 240 dni.
• Rickardsson oraz Crump
po 11 razy z rzędu startowali
w wielkim finale. 9 finałów
z rzędu ma na swoim koncie
Jimmy Nilsen, po 6 Hancock
oraz Nicki Pedersen, po 4
Gollob oraz Hamill, a po 3
Nielsen oraz Adams.
• Gollob za to prowadzi
zdecydowanie wśród triumfatorów na jednym stadionie.
W swojej Bydgoszczy jak nikt
doskonale zna każdą ścieżkę i
w imponującym stylu wygrywał aż sześć razy! Crump lubi
Pragę, a Rickardsson Vojens
– obaj zwyciężali tam po 3
razy. Ta ostatnia dwójka wyraźnie rywalizuje w tej kategorii. Rickardsson wygrywał
po dwa razy we Wrocławiu,
Cardiff, Krsku oraz Hammar,
Crump z kolei w Eskilstunie,
Kopenhadze i Linkoeping.
• Na torze Stadionu Olimpijskiego wygrywali dotychczas: po dwa razy Gollob i
Rickardsson, a raz Nicki Pe-
dersen, Crump, Bjarne Pedersen, Knudsen oraz Hancock.
Nieprę dko ta klasy fikacja
ulegnie zmianie. Następnym
razem będziemy mogli zobaczyć uczestników cyklu GP
we Wrocławiu najwcześniej
w 2010 roku.
• W turniejach GP wystartowało dotąd 123. zawodników z 16 krajów, w tym
było najwięcej Polaków (20),
Sz we dów (18 ) , A n glików
oraz Duńczyków (po 16).
Zwycięzcy finałów:
1. Tony Rickardsson
2. Jason Crump
3. Tomasz Gollob
4-5. Greg Hancock
Nicki Pedersen
6-8. Leigh Adams
Billy Hamill
Hans Nielsen
9. Ryan Sullivan
10-12. Hans Andersen
Andreas Jonsson
Tommy Knudsen
13. Mark Loram
14-17. Chris Harris
Brian Andersen
Martin Dugard
Bjarne Pedersen
(Szwecja)
(Australia)
(Polska)
(USA)
(Dania)
(Australia)
(USA)
(Dania)
(Australia)
(Dania)
(Szwecja)
(Dania)
(Anglia)
(Anglia)
(Dania)
(Anglia)
(Dania)
20
16
11
8
8
6
6
6
4
3
3
3
2
1
1
1
1
Terminarz GP 2008:
26.04 – Krsko (Słowenia)
10.05 – Leszno (Polska)
24.05 – Goeteborg (Szwecja)
14.06 – Kopenhaga (Dania)
28.06 – Cardiff (Wielka Brytania)
02.08 – Praga (Czechy)
16.08 – Malilla (Szwecja)
30.08 – Daugavpils (Łotwa)
13.09 – Bydgoszcz (Polska)
27.09 – Lonigo (Włochy)
11.10 – Gelsenkirchen (Niemcy)
Stawka zawodników:
1. Nicki Pedersen
(Dania)
2. Leigh Adams
(Australia)
3. Jason Crump
(Australia)
4. Tomasz Gollob
(Polska)
5. Hans Andersen
(Dania)
6. Greg Hancock
(USA)
7. Rune Holta
(Polska)
8. Scott Nicholls
(Wielka Brytania)
9. Chris Harris
(Wielka Brytania)
10. Andreas Jonsson
(Szwecja)
11. Bjarne Pedersen
(Dania)
12. Niels Kristian Iversen
(Dania)
13. Lukas Dryml
(Czechy)
14. Krzysztof Kasprzak
(Polska)
15. Fredrik Lindgren
(Szwecja)
Zawodnicy rezerwowi:
19. Lubos Tomicek
(Czechy)
20. Kenneth Bjerre
(Dania)
21. Rafał Dobrucki
(Polska)
22. Joonas Davidsson
(Szwecja)
23. Renat Gafurow
(Rosja)
24. Denis Gizatulin
(Rosja)
Rory i „Jeleń” potwierdzeni
Speedway Ekstraliga w oficjalnym komunikacie
potwierdziła, że Rory Schlein i Daniel Jeleniewski
na sezon 2008 podpisali kontrakty z WTS-em Wrocław.
To nie oznacza, że kłopoty obu zawodników z RKM-em Rybnik już się skończyły. Teraz kontrakty zostaną
przekazane do GKSŻ i dopiero po zapoznaniu się z
nimi GKSŻ zajmie stanowisko w sprawie skargi, jaką
złożył RKM. Śląski klub nie
może się pogodzić ze zmianą
zdania przez Jeleniewskiego,
który najpierw zgodził się reprezentować barwy RKM-u,
by szybko zmienić zdanie i
związać się z WTS-em. Rybniczanie są zdania, że ustne
zapewnienie „ Jelenia” jest
równoznaczne z tym, jakby
złożył podpis pod kontraktem. Co ciekawe, do identycznych spraw związanych
z kontraktami Harissa i Gafurowa działacze z Rybnika
nie wnoszą żadnych pretensji. Już zapowiadają, że w
sprawie Jeleniewskiego będą
się odwoływać do upadłego. Stare polskie porzekadło
mówi, że z niewolnika nie
ma pracownika, więc wydaje
się, iż rybniczanie po prostu
starają się za wszelką cenę
udowodnić swoje racje.
Mniej zdecydowani są w
sprawie Schleina. Austra-
lijczyk zawarł z RKM-em
kontrakt do końca 2008 r.,
jednak jest tam też zapis, że
każda ze stron może odstąpić
od umowy po sezonie 2007.
Rory już w połowie sezonu
zapowiadał, że chce odejść z
klubu, więc teraz chyba nie
ma o co robić szumu. Tak
czy owak WTS zgłosił obu
żużlowców w składzie Atlasu, a Ekstraliga to zgłoszenie
potwierdziła. Zobaczymy,
czy sprawa przynależności
obu żużlowców będzie miała
ciąg dalszy, czy będą mogli w
spokoju przygotowywać się
do sezonu 2008. Teraz piłeczka jest po stronie GKSŻ,
który musi potwierdzić ważność kontraktów i rozstrzygnąć wszystkie wątpliwości.
W składzie Atlasu pojawili się również Andy Smith,
Mariusz Węgrzyk oraz asystent trenera Dariusz Śledź.
Kontrakty Atlasu: do końca sezonu 2008 – Słaboń,
Jędrzejak, Jeleniewski, Max,
Madsen, Crump, Schlein, Sitera, Smith, Węgrzyk,
Śledź; do końca sezonu 2009
– Janowski, Podlaszewski i
Baker.
(JEŻ)
Spod żużlowej szprycy
• W Toruniu odbyły się mistrzostwa tego miasta w speedwayu
na lodzie. Zawody wygrał Adam
Skórnicki przed Sławomirem Drabikiem i naszym Piotrem Świderskim. Mistrzem Torunia został
zawodnik miejscowego Unibaksu
(to była osobna kategoria zawodów), czwarty ogólnie Adrian
Miedziński. Ósme miejsce w turnieju wywalczył związany niegdyś z Atlasem Jacek Krzyżaniak.
• Coraz więcej wiadomo o obsadzie Turnieju Asów, który odbędzie się tradycyjnie w Bydgoszczy
30 marca. Swój udział w zawodach potwierdzili już Andreas
Jonsson, Emil Sajfutdinow, Rafał
Okoniewski, Krzysztof Buczkowski
(wszyscy Polonia), Wiesław Jaguś i Ryan Sullivan (obaj Unibax),
Sebastian Ułamek (Włókniarz),
Tomasz Jędrzejak i Daniel Jeleniewski (obaj Atlas), Matej Ferjan
(Stal Gorzów), Tomasz Chrzanowski (Lotos), Krzysztof Kasprzak i
Damian Baliński (obaj Unia L.). Do
uzupełnienia stawki zaproszenia
otrzymali Tomasz Gollob (Stal G.),
Greg Hancock (Włókniarz) oraz
Scott Nicholls (Marma).
• Działacze Włókniarza Częstochowa zabrali na obóz do Cetniewa również trzech młodych
angielskich zawodników. Trudów
przygotowania nie wytrzymał Lewis Bridger, który odmówił udziału w zajęciach popołudniowych.
Zdenerwowany trener Piotr Żyto
postanowił odesłać zawodnika
do domu. Chwalił za to zaangażowanie Tai Woffindena.
• Na tor Stadionu Olimpijskiego
nawieziono 200 ton sjenitu, który teraz zostanie równomiernie
rozprowadzony po nawierzchni.
Jak już się odpowiednio zwiąże
z dotychczasową nawierzchnią,
żużlowcy Atlasu wyjadą na niego na początku marca. Trener
Marek Cieślak nie jest zwolennikiem wcześniejszego rozpoczynania treningów na torze, raczej
chce zrealizować przedsezonowe
założenia. Tego samego zdania
jest Mariusz Cieśliński, który jest
przekonany, że sezon jest na tyle
długi, iż zawodnicy jeszcze się
najeżdżą na swoich maszynach,
a lepiej, żeby przystąpili do rozgrywek z większą świeżością i
głodem jazdy.
• Marcin Rempała musiał się
poddać operacji uszkodzonej łą-
kotki w kolanie. W tej sytuacji nie
mógł razem z kolegami wyjechać
na tor tarnowskiej Unii. Jako
spóźniony w przygotowaniach
(czeka go teraz kilkutygodniowa
przerwa rehabilitacyjna) będzie
musiał teraz nadganiać stracony
dystans. Podobnie do tarnowian
postępują wicemistrzowie Polski, żużlowcy Unibaksu, którzy
również postanowili wykorzystać sprzyjające warunki atmosferyczne i także wyjechali już na
tor! Torunianie ponadto postanowili zrezygnować z wcześniejszego wyjazdu do Włoch, gdzie
w Lonigo mieli zaliczać pierwsze
jazdy na motocyklu.
• Zielonogórzanie rozbudowują
swój stadion. Na drugim łuku
zostanie powiększona trybuna,
dzięki czemu na mecz będzie
mogło wejść o 1,5 tys. widzów
więcej. To dobry pomysł, ponieważ ostatnio trudno było znaleźć
wolne miejsce na meczu Kronopolu, a wielu kibiców odchodziło
spod kasy z kwitkiem.
• Zapadły już decyzje o budowie
nowych, żużlowych stadionów
w Toruniu oraz Lublinie. Można
tylko przypuszczać, że obydwa
obiekty będą zbudowane w sposób nowoczesny i speedway zyska dwa nowe stadiony, które
będą wizytówką żużla, podobnie
jak stadion w Rybniku.
• W II lidze nie wystartuje drużyna z Pragi. Nie będzie jednak
wielkiej straty, gdyż do rozgrywek, po rocznej przerwie, ponownie postanowili się zgłosić
Ukraińcy. Speedway Równe będzie rywalizował z drużynami z
Miszkolca, Opola, Lublina, Łodzi,
Krosna oraz Gniezna.
• Bardzo atrakcyjnie zapowiada
się turniej o Puchar Prezydenta
Ostrowa, który podobnie jak Turniej Asów, zostanie rozegrany 30
marca. Swój udział w zawodach
potwierdzili już Nicki Pedersen,
Chris Harris, Peter Karlsson, Lukas Dryml, David Ruud, Joonas
Kylmaekorpi, Kyle Legault oraz
Daniel King. Do Ostrowa wrocławianom jest co prawda bliżej niż
do Bydgoszczy, jednak na razie
„za miedzą” nie mają żadnego
swojego zawodnika, któremu
mogliby kibicować, za to w Bydgoszczy będzie ich dwóch: Jędrzejak i Jeleniewski.
(JEŻ)
7/2008
AUTOMOBILIZM, NARCIARSTWO, SZACHY
Robert Kubica: Samochód jest lepszy, ale nadal mamy kłopoty
Fot. BMW
Nie jest idealnie
Po ostatnich testach Robert Kubica przyznał, że samochód jest lepszy,
ale nadal nie spisuje się idealnie
Początek sezonu Formuły 1 zbliża
się milowymi krokami i zespoły ostro
przygotowują się do planowanej na 14-16
marca inauguracji w australijskim Melbourne.
Szybki Kimi
Na Sakhir International Circuit pod Al-Manamą Ferrari i
Toyota zaliczyły dwie trzydniowe sesje. Mistrzowie świata za-
prezentowali w Bahrajnie fantastyczną szybkość F2008. Fakty są nieco porażające, dlatego
że zakaz stosowania elektroniki
– w tym kontroli trakcji i hamowania silnikiem – miał skutecznie zwolnić samochody, a
tymczasem Kimi Raeikkoenen
popisał się czasem 1.30,015.
Iceman był tym samym aż o
1,3 sekundy szybszy niż Felipe
Massa w drugiej części zeszłorocznej sesji kwalifikacyjnej
przed Gulf Air Bahrain Grand
Prix. Mało tego, rezultat, który
uzyskał Fin, był nawet trochę
lepszy od pole position Michaela Schumachera z 2004 roku,
kiedy korzystano jeszcze z silników V10, a to oznaczało około
200 KM okiełznanych elektronicznymi gadżetami więcej.
Felipe Massa notował zbliżone czasy (1.30,190). Nie
obyło się bez kłopotów technicznych. W samochodzie
Brazylijczyka jednego dnia zawiodła hydraulika, natomiast
następnego, podczas symulacji
Mamy kłopoty
W tym samym czasie Robert Kubica i BMW Sauber
wraz z resztą stawki kontynuowały przedsezonowe przygotowania na hiszpańskich obiektach – najpierw w Barcelonie,
a później w Jerez. Po niepokojących sygnałach w sprawie
balansu F1.08, które pojawiły
się podczas styczniowych testów w Walencji, kolejne dwie
Bieg będzie
na pewno
Jakuszyce przygotowują się do Biegu Piastów,
który odbędzie się 1-2 marca. Lista zawodników
została już zamknięta. Na wszystkich dystansach
wystartuje 3400 biegaczy.
To, co najbardziej spędza
sen z powiek organizatorów
imprezy, to niekorzystne prognozy. Według meteorologów
kilka dni przed biegiem ma
padać deszcz, a w dniach zawodów ma świecić słońce i
będzie ciepło. – Na pewno trasa będzie skrócona do około
30 km. Są dwa powody tej
decyzji. Po pierwsze, mało jest
śniegu w pobliżu Orla i Harrachowa, a po drugie – bardzo
dużo zawodników jest niewybieganych, nie mieli możliwości
treningowych – mówi Julian
Gozdowski, komandor Biegu
Piastów. Z całą pewnością jednak jakuszyckie zawody nie
podzielą losu Biegu Gwarków,
który został odwołany z powodu braku śniegu. Polana Jakuszycka ze swoimi warunkami
śniegowymi wciąż pozostaje
jednym z nielicznych miejsc w
Polsce, gdzie na śnieg w zimie
zawsze można liczyć. Przekonali się o tym organizatorzy
sobotniego Pucharu Świata w
Libercu, którzy ciężarówkami
transportowali śnieg z Jakuszyc na czeską stronę, dzięki
czemu w ogóle możliwe było
rozegranie imprezy. Bardzo dobrze spisała się w niej Justyna
Kowalczyk, która tuż przed
pucharowymi zawodami trenowała na jakuszyckich trasach, a później... startowała na
tym samym śniegu w sobotę
w Libercu i zajęła 2. miejsce,
przegrywając z Astrid Jacobsen
zaledwie o 0,4 s. Ukrainka Walentyna Szewczenko, czołowa
zawodniczka Pucharu Świata,
również doceniła świetne warunki narciarskie w Jakuszycach i na początku tygodnia
ma tutaj trenować. Wszyscy
jednak z niecierpliwością oczekują na start 32. Biegu Piastów,
który pomimo skróconej w
tym roku trasy wciąż ma rangę
mistrzostw Polski seniorów w
biegach narciarskich.
(DT)
Mistrzostwa Polski kobiet w szachach
Liczymy na medale
Od minionego czwartku
12 najlepszych polskich szachistek rywalizuje w Krakowie o tytuł mistrzyni Polski.
W tym gronie są dwie zawodniczki z Dolnego Śląska: Jolanta Zawadzka i Monika Krupa.
Szczególnie ze startem 21-letniej Zawadzkiej wiąże się
duże nadzieje. Mimo młodego
wieku dwa lata temu zdobyła
już ona tytuł mistrzowski, a w
zeszłym roku w Barlinku była
druga, ustępując tylko Iwecie
Rajlich. Teraz także ma wielkie szanse na medal. Chrapkę na miejsce na podium ma
również druga z wrocławianek
– Monika Krupa. Ta 31-letnia szachistka ma także spore doświadczenie w rywalizacji o tytuł mistrzyni Polski
– najbliżej zdobycia go była w
1996 roku, gdy w Brzegu Dolnym zajęła ostatecznie drugie
miejsce. Krupa w Krakowie
wystartowała zdopingowana
faktem, że kilkanaście dni
wcześniej podczas turnieju w
Mariańskich Łaźniach zdobyła
trzecią normę arcymistrzow-
ską i po zatwierdzeniu przez
Międzynarodową Federację
Szachową (FIDE) zostanie
drugą po Zawadzkiej wrocławską arcymistrzynią. Mistrzostwa w Krakowie rozgrywane są systemem kołowym
– zawodniczki rozegrają po 12
rund. Mistrzynię poznamy 24
lutego.
(TB)
Jolanta Zawadzka należy
do faworytek turnieju
REKLAMA
7/2008
19
Fot. www.zawadzka.eu
Giganci spod znaku Ferrari
i McLarena nadal są w wyśmienitej formie i wszystko
wskazuje na to, że znowu będą
nadawały ton w mistrzostwach
świata Formuły 1. Stajnia z
Maranello, podobnie zresztą jak
Toyota, na miejsce przygotowań
nie wybrała jednak Europy, lecz
Sakhir International Circuit w
Bahrajnie, dlatego też na bardziej czytelny obraz przyjdzie
nam poczekać do ostatniego
tygodnia lutego. Wówczas w
katalońskim Montmelo pod
Barceloną odbędzie się finałowa runda przedsezonowych testów, podczas których dojdzie
do bezpośredniej konfrontacji wszystkich ekip przed zaplanowanym na 14-16 marca
inauguracyjnym wyścigiem w
Parku Alberta w Melbourne.
wyścigu – silnik. Z kolei program mistrza świata zakłócił
wyciek oleju. Włosi są jednak
przekonani, że samochód w
Australii będzie niezawodny.
Ostateczną próbę przed odlotem na Daleki Wschód dozbrojony nowym pakietem aerodynamicznym F2008 przejdzie w
Montmelo, gdzie zmierzy się z
konkurencją.
Z osiągniętych wyników zadowolona była także
Toyota. Lepszym z kierowców japońskiej stajni okazał się Jarno Trulli, gorszy od
Raeikkoenena o 0,9 s. Pełniący
obowiązki szefa technicznego
Pascal Vasselon oznajmił, że
dystans do czołówki nadal jest
spory, ale zdecydowanie mniejszy niż przed rokiem.
sesje przyniosły pewną poprawę, chociaż nie zlikwidowały
ostatecznie problemu. Trzydniówka w Montmelo przyniosła szósty czas 23-latka z Krakowa. Polak na najlepszej rundzie
wykręcił 1.22,492. Na czele
tabeli znalazła się dwójka Toro
Rosso, lecz Sebastian Vettel i
Sebastien Bourdais symulowali
jedną szybką rundę. Bardziej
miarodajny był trzeci rezultat
(1.22,135) Lewisa Hamiltona
w McLarenie MP4-23.
Przed kolejną porcją testów
Robert Kubica wpadł do Warszawy, gdzie odbyła się konferencja prasowa z jego udziałem.
Następnie Polak poleciał do Jerez, gdzie kontynuowano prace
rozwojowe F1.08. W Andaluzji
BMW Sauber zajmował się set-upem, sprawdzając różne rozwiązania i nowe podzespoły. W
czwartek Polak pokonał pętlę
Circuito de Jerez w 1.19,535,
tracąc ponad 1,5 s do rekordzisty tygodnia – Heikki Kovalainena, szalejącego przed południem w McLarenie MP4-23 z
nowymi osłonami na przednich
kołach. – Samochód jest lepszy,
ale nadal mamy kłopoty – przyznał Kubica. – Ogólnie jest lepiej, niż to wygląda z zewnątrz.
Wiemy, w czym tkwi problem,
i potrzebujemy czasu, żeby to
rozwiązać. Zmienia się balans
pojazdu i nie jest łatwo go prowadzić, chociaż nie jest już tak
źle, jak było wcześniej.
Świetne czasy uzyskiwali
w Jerez kierowcy Red Bulla.
David Coulthard stracił do Kovalainena 0,5 s, a Mark Webber był tylko nieco wolniejszy.
Nieźle radzi sobie także Williams, który najwyraźniej poradził już sobie z mocowaniem
przedniego skrzydła FW30. W
środę Nico Rosberg przejechał
jedno kółko Circuit de Jerez
w 1.19,091 i w sumie znalazł
się na czwartej pozycji. Kazuki
Nakajima w tym zestawieniu
był szósty, a kierowców Franka Williamsa przedzielił Hamilton, który realizował inny
program niż jego fiński kolega z
McLarena.
W tym tygodniu BMW
Sauber wraca do Walencji, natomiast Ferrari, Renault, Toyota, Honda, Super Aguri, Red
Bull i Williams będą testowały
w Barcelonie. McLaren, Toro
Rosso i Force India zjawią się w
Katalonii tydzień później.
ROBERT SMOCZYŃSKI
Justyna Kowalczyk 2. na jakuszyckim śniegu
PROMOCJA
Kolejne pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią na Dolnym Śląsku!
Milicz na sportowo
Zdjęcia: K. Ziółkowski
siatkarskiej reprezentacji Polski kobiet, która kandyduje nie tylko do
wyjazdu na olimpiadę do Pekinu,
ale również do miejsca na podium
na tej imprezie. Już 28 lutego do
Milicza przyjedzie trener naszych
„Złotek” Marco Bonitta. – Selekcjoner przyjedzie, by zlustrować ośrodek. Ale jestem przekonany, że będzie
to tylko formalność i nasze kadrowiczki w czerwcu zawitają na Dolny Śląsk
– mówi prezes Wachowiak.
Wiceburmistrz Milicza Jacek Supeł (z lewej) i prezes Dolnośląskiego Związku Piłki
Siatkowej Paweł Wachowiak na tle wielofunkcyjnej hali sportowej
Od wielu lat wizytówką Milicza i okolic są największe w Europie
stawy hodowlane. To stąd pochodzi większość karpi, które w Wigilię
Bożego Narodzenia trafiają na stoły w dolnośląskich domach.
Jednak znane ze swych walorów smakowych ryby nie są jedyną
wizytówką gminy. Milicz to dziś jeden z najprężniej rozwijających się
ośrodków sportowych w regionie.
Ziemia milicka od dziesięcioleci dostarczała polskiemu sportowi wielkich indywidualności. Najsłynniejszy w tym gronie jest
bez wątpienia wielki kolarz Ryszard Szurkowski, który urodził się i wychował w leżącym nieopodal stolicy gminy Świebodowie.
Szurkowski w trakcie swojej bogatej kariery
sięgał po medale mistrzostw Polski, świata i
igrzysk olimpijskich. Miejscowi kibice kolarstwa do dziś z nostalgią wspominają wspaniałe wyścigi z udziałem swojego fantastycznego kolarza. Ale sportowa historia Milicza i
okolic to nie tylko kolarstwo. W 1980 roku
w trakcie olimpiady w Moskwie cały Milicz
kibicował swojemu krajanowi, zapaśnikowi
wagi lekkiej w stylu wolnym – Stanisławowi
Chilińskiemu.
Doskonała baza
Dziś sportowej sławy Miliczowi i jego malowniczym okolicom dostarczają m.in. jedna
z najlepszych polskich tenisistek ziemnych
na wózkach – Agnieszka Bartczak czy piłkarz
Śląska Wrocław Krzysztof Szewczyk. I można być pewnym, że niebawem tutejsza ziemia
wyda kolejnych doskonałych sportowców. W
samym Miliczu funkcjonuje dziś blisko 20
podmiotów sportowych. Najbardziej znane
z nich to: Barycz, którego piłkarze walczą w
tym sezonie o awans do klasy okręgowej, i
siatkarski Dziekan, którego pierwsza drużyna
rywalizuje obecnie w III lidze. W obrębie
tego blisko 13-tysięcznego miasta funkcjonują też dwa kluby zapaśnicze. Śląsk szkoli
zawodników w stylu klasycznym, a Bizon w
stylu wolnym. Szkolenie sportowców w tak
szerokim zakresie nie byłoby możliwe, gdyby
nie doskonała baza treningowa. Dzięki temu
warunki do rozwoju sportowego talentu
są w Miliczu wręcz znakomite. – Zaplecze
sportowe mamy takie, że bez problemów mogą
korzystać z nich mieszkańcy naszej gminy,
a także sportowcy z innych miast i regionów
Polski – zachwala wiceburmistrz Milicza Jacek Supeł.
Hala do historii
Od wielu lat chlubą miasta jest wielofunkcyjna hala sportowa, w której oprócz
codziennych treningów mogą odbywać się
imprezy o charakterze zarówno lokalnym, jak
i międzynarodowym. W czerwcu już po raz
szósty z rzędu odbędzie się siatkarski turniej
„Aleja Gwiazd”. W poprzednich latach do
Milicza zjeżdżali najsłynniejsi polscy siatkarze
i trenerzy. Wielu z nich, dla upamiętnienia
swojej wizyty w Miliczu, tuż przed wejściem
do hali pozostawiło swój odcisk dłoni. W
milickiej hali odbywały się już mecze, które
mają szansę na stałe zapisać się w historii
nie tylko polskiej, ale i światowej siatkówki.
20 maja 2006 roku na tutejszym parkiecie
doszło do rewanżowego pojedynku dwóch
najlepszych drużyn siatkarskich igrzysk olimpijskich w Montrealu, czyli Polski i Związku
Radzieckiego. 30 lat wcześniej górą byli
biało-czerwoni, którzy także w rewanżu potwierdzili swoją wyższość, wygrywając...
2:1. – Wizyty wielkich siatkarzy w Miliczu
zawsze odbijają się wielkim echem w całym
kraju. Dzięki temu, z roku na rok jest to
impreza o coraz większym prestiżu – mówi
Paweł Wachowiak, prezes Dolnośląskiego
Związku Siatkówki i jednocześnie mieszkaniec Milicza.
Czekają na „Złotka”
„Aleja Gwiazd” odbywa się jednak tylko
raz do roku. Na co dzień hala służy więc
przede wszystkim do treningów. Z coraz
większym upodobaniem na zgrupowania
przyjeżdżają tu czołowe europejskie drużyny siatkarskie. – I większość z nich krótko
po wyjeździe z Milicza osiąga jakiś sukces.
Reprezentacja Polski juniorów sięgnęła po
mistrzostwo świata, a reprezentacja kadetów
po mistrzostwo Europy. Dynamo Kazań zostało mistrzem Rosji. Każda z tych drużyn
przygotowywała się w naszej hali – wylicza
Wachowiak. Nic więc dziwnego, że właśnie
w Miliczu ma odbyć się jedno ze zgrupowań
Jest sztuczna murawa
Wiele wskazuje na to, że zgrupowanie polskich siatkarek będzie połączone z ich meczem
towarzyskim. W milickiej hali może dojść do
spotkania Polski z USA lub z Tajlandią.
To nie jedyne wielkie wydarzenie sportowe, do którego w tym roku ma dojść w Miliczu. 15 czerwca do użytku oficjalnie zostanie
oddany stadion piłkarski ze sztuczną murawą.
Samo boisko działa już od kilku miesięcy. W
rundzie jesiennej swoje mecze ligowe rozgrywali na nim piłkarze Baryczy Milicz i Baryczy
Sułów. A od zakończenia pierwszej rundy
niemal codziennie odbywają się tu sparingi
zespołów piłkarskich. – Przyjeżdżają do nas
nawet zespoły z innych województw. W okolicy nie ma drugiego takiego obiektu – wyjaśnia
radny Milicza Tadeusz Hupało. Na milickim
boisku w piłkę gra się więc niemal od rana do
wieczora. A tuż obok trwa budowa trybun,
które będą mogły pomieścić 640 osób. Wizytówką obiektu jest już doskonałe zaplecze
socjalne, z eleganckimi szatniami, natryskami
czy pokojami dla sędziów. 15 czerwca obiekt
ma być ostatecznie gotowy.
Starania o Euro
Impreza, która odbędzie się tego dnia,
ma być wielkim świętem nie tylko dla
sportowego Milicza. – Z okazji otwarcia
stadionu przyjadą do nas między innymi
Orły Górskiego i Reprezentacja Artystów
Polskich. Spotkanie z legendarnymi piłkarzami Janem Tomaszewskim czy Grzegorzem Lato na pewno będzie wielką gratką
dla naszych mieszkańców – uważa Tadeusz
Hupało, który ma nadzieję, że wraz z powstaniem obiektu podniesie się poziom
miejscowego piłkarstwa. – Nasze najlepsze
drużyny grają dziś w A klasie. Jednak do
niedawna nie miały do dyspozycji boiska z
prawdziwego zdarzenia. Teraz warunki do
treningów i do gry będą o wiele lepsze – dodaje Hupało. Nowy obiekt ma być również
jednym z argumentów gminy w staraniach
o przyznanie miana jednego z ośrodków
treningowych, który podejmie uczestników
Euro 2012. – Złożyliśmy już wszystkie stosowne dokumenty w tym celu – podkreśla
radny Hupało. Szanse Milicza w wyścigu z
innymi gminami mają dodatkowo wzrosnąć,
kiedy powstanie tu kryty basen 25-metrowy
oraz nowoczesny hotel. – Jestem przekonany, że będziemy gotowi na przyjęcie jednej z
najlepszych drużyn piłkarskich Starego Kontynentu – zapewnia wiceburmistrz Milicza
Jacek Supeł.
ŁUKASZ HARAŹNY
– W lipcu ubiegłego roku w Miliczu oddano do użytku boisko ze sztuczną murawą...
Będzie się działo
Życie sportowe w Miliczu już wiosną ma szansę nabrać niespotykanego do tej pory tempa. W kwietniu na
tutejszych obiektach do zmagań w ramach Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży przystąpią siatkarze i zapaśnicy w stylu wolnym. Od 4 do 15 czerwca na zgrupowaniu w Miliczu będzie przebywała reprezentacja
polskich siatkarek, która w ramach przygotowań do turnieju Grand Prix we Włoszech najprawdopodobniej rozegra mecz towarzyski z USA bądź Tajlandią. Dzień po wyjeździe „Złotek” rozpocznie się kolejna
„Aleja Gwiazd”. Przy tej okazji tuż przed halą swoje pamiątkowe odciski dłoni pozostawią kolejne sławy
siatkówki: Mariusz Wlazły, Piotr Gruszka, Raul Lozano czy Dolnoślązacy: Halina Aszkiełowicz-Wojno, Dorota Świeniewicz i Maciej Jarosz.
20
...brakuje jeszcze trybun, ale to tylko kwestia czasu – mówi wiceburmistrz Supeł
7/2008

Podobne dokumenty