Charaktery 07/2008 Narcyz się nazywam Kinga

Transkrypt

Charaktery 07/2008 Narcyz się nazywam Kinga
Charaktery 07/2008
Narcyz się nazywam
Kinga Lachowicz-Tabaczek, Anna Semkowicz
Pan N. uważa się za kogoś wyjątkowego, komu należy się podziw i szczególne przywileje.
Chętnie pokazuje, na co go stać. Podkreśla swe walory. Jeździ tylko drogimi, ekskluzywnymi
samochodami, nosi tylko markowe rzeczy. Szczególnie silnie działa tym na kobiety. Potrafi
uwodzić, rozbudzać pragnienia. Biada jednak tym, którzy ulegną jego urokowi.
Pan N. to ktoś o osobowości narcystycznej. Taki ktoś nie potrafi obdarzać uczuciem, ani
dzielić tym, co osiąga. Inni są mu potrzebni tylko do tego, by zyskać podziw, prestiż czy
pozycję. Bez tego Pan N. czuje się bezwartościowy i bezradny.
Ja się wam pokażę!
Narcyz zachwyca się sobą. Ale ten zachwyt jest oparty na kruchych, niestałych podstawach.
Tak niestałych, jak odbicie w tafli wody, w które wpatruje się mityczny Narcyz. Tak
naprawdę narcystyczna osobowość opiera się nie na poczuciu własnej wartości, lecz na
przymusie udowadniania innym i sobie, że jest się osobą wartościową. Poczucie własnej
wartości narcyza jest warunkowe. Aby dobrze o sobie myśleć, potrzebuje innych ludzi.
Potrzebuje, by dostarczyli mu podziwu i poczucia, że jest kimś wyjątkowym.
Jak piszą psychologowie Brad J. Bushman z Iowa State University i Roy F. Baumeister z
Case Western University w artykule pod znamiennym tytułem „Threatened Egotism,
Narcissism, Self-Esteem, and Direct and Displaced Aggression: Does Self-Love or Self-Hate
Lead to Violence?” („Zagrożony egotyzm, narcyzm, samoocena i przemieszczona,
bezpośrednia agresja: czy miłość lub nienawiść do JA prowadzi do przemocy): „o ile osoba z
wysoką samooceną myśli o sobie pozytywnie, to osoba z narcystyczną samooceną usilnie
pragnie o sobie dobrze myśleć”. Właśnie to pragnienie powoduje, że narcyz musi wciąż
udowadniać swoją wartość w każdej niemal dziedzinie. W efekcie jego samoocena rośnie i
rośnie, jak wciąż dmuchany balon. Staje się nadmiernie wysoka. A zarazem chwiejna i
krucha, co postuluje model rozwoju osobowości narcystycznej stworzony przez Carolyn Morf
z National Institute of Mental Health i Fredericka Rhodewalta z University of Utah.
Nadmiernie rozdmuchany balonik w każdej chwili może przecież pęknąć. To właśnie z tego
powodu narcyz nieustannie poszukuje dowodów świadczących o jego wartości. Okazji do ich
znalezienia dostarczają mu sytuacje rywalizacji. Wygrywając z innymi i podkreślając swoją
wyższość nad nimi, osoba narcystyczna uzyskuje spektakularne potwierdzenie własnej
wartości. Nigdy jednak nie może poczuć całkowitej pewności w tym zakresie, gdyż rezultaty
porównań społecznych bywają zmienne. Środowisko może nie docenić lub w ogóle nie
zauważyć czyichś osiągnięć. Istnieje też niebezpieczeństwo, że w otoczeniu pojawi się ktoś,
kto okaże się w danej dziedzinie lepszy.
Dlatego narcyzowi tak bardzo zależy, by jego osiągnięcia i sukcesy były widoczne i
powszechnie znane. Duże znaczenie mają dla niego zewnętrzne oznaki wartości: pieniądze,
władza czy status społeczny. Lubi wprost demonstrować swą ważność, wyjątkowość, sukcesy
i kompetencje. Dzięki temu przegląda się w społecznym lustrze podziwu i akceptacji, i
potwierdza znaczenie swych osiągnięć.
Kto pokocha narcyza?
Osoby narcystyczne wzbudzają w innych ludziach skrajne reakcje: albo są wielbione, albo
nienawidzone. Z jednej strony, prezentując siebie, własną wyższość i wyjątkowość, często
deprecjonują przy tym innych. Z drugiej strony, jeśli chcą, bywają bardzo atrakcyjni
towarzysko – potrafią skupić uwagę innych, zainteresować swoimi poglądami i
wypowiedziami. U wielu ludzi ich zachowanie rodzi niechęć, irytację, oceniają narcyzów
jako osoby zarozumiałe i próżne. Innych jednak takie zachowania przyciągają – budzą ich
podziw, szacunek i dążenie do tego, by zaskarbić sobie sympatię narcyza. Ten z pozycji
wyższości i dominacji daje innym odczuć, że dzięki kontaktom z nim mogą czuć się
wyróżnieni. Kto skłonny jest ulec urokowi narcyza? Najczęściej fascynuje on ludzi, którzy
mają naruszone poczucie własnej wartości, i którzy poszukują u innych bezpieczeństwa i
wsparcia, a także akceptacji ze strony osób uznanych za autorytety.
Problem w tym, że narcyz swym wizerunkiem obiecuje to, czego dać nie może i nie chce.
Jego autorytet i siła są pozorne, bo zbudowane na kruchych fundamentach. Tę słabość
obnażają sytuacje porażki i bycia niedocenionym. Wystarczy, że narcyz nie odniesie
spodziewanego sukcesu lub nie zyska oczekiwanego podziwu, a jego samoocena ulega
zachwianiu. A narcyz odreagowuje to sobie zazwyczaj na otoczeniu. Na jakiekolwiek
przejawy niedocenienia reaguje silną urazą i złością. Niekiedy przeradza się to we wściekłość
i agresję skierowaną na tych, którzy – w odczuciu narcyza – stali się przyczyną jego
cierpienia. Dyskredytuje on zarówno negatywną informację zwrotną, jaką dostaje od innych,
jak i osoby, które jej udzieliły. Usilnie poszukuje rozmaitych zewnętrznych uzasadnień dla
swych wpadek, winą za nie najczęściej obarczając innych, nigdy siebie.
A cóż dopiero się dzieje, gdy spotyka go krytyka. Tę narcyz odbiera jako obelgę i atak, gdyż
uderza ona w jego kruche i usilnie chronione poczucie własnej wartości. By je odbudować,
stara się zaznaczyć swoją wyższość w innych dziedzinach. Deprecjonuje sukcesy innych, a
eksponuje własne osiągnięcia.
W sidłach motyla
Biada tym, którzy dadzą się omotać narcyzowi. Kontakt z nim może być niebezpieczny.
Ciągłe, często podstępne, umniejszanie czyjejś wartości – to jest to, co może spotkać osobę
podziwiającą narcyza. Narcyz ma skłonność do wykorzystywania swoich partnerów, próbuje
manipulować i dominować nad nimi. Nie chce się dzielić swoim znaczeniem i siłą z innymi,
bo to właśnie dzięki dominacji nad nimi tę siłę zyskuje. Niewielkie więc są szanse, że partner
zafascynowany narcyzem dostanie to, czego od niego pragnie: opiekę, troskę, akceptację czy
poczucie bezpieczeństwa. Jest dokładnie przeciwnie. To narcyz kosztem innych – ich
znaczenia, społecznej akceptacji czy pozycji – zyskuje dobre samopoczucie. Dopóty, dopóki
partner jest silny i nie ulega mu, wtedy bowiem górowanie nad partnerem zaspokaja poczucie
własnej wartości narcyza. Natomiast traci on zainteresowanie partnerem, który okazuje
słabość.
Inni ludzie znaczą cokolwiek dla narcyza o tyle, o ile pozwalają mu poczuć się lepiej.
Praktycznie nie zauważa on lub nie bierze pod uwagę ich uczuć. Jak stwierdził Marlon
Brando: „Narcyz to taki facet, który słucha tylko wtedy, kiedy mówisz o nim”. Wydaje się, że
aktor coś wiedział na ten temat. Nieustanne zaabsorbowanie sobą prowadzi do bezwzględnej
eksploatacji tych, którzy mogą się okazać przydatni. Takie traktowanie innych ludzi nie budzi
w narcyzach ani zażenowania, ani poczucia winy, bowiem mają oni bardzo niską empatię. A
zarazem uznają, że przecież wszystko im się należy, że zasługują na specjalne traktowanie.
Co więcej, wykorzystując innych, uzasadniają swoje zachowanie tym, że tak naprawdę czynią
ludziom w ten sposób zaszczyt, bo dają im możliwość obcowania z kimś wybitnym i
zaistnienia jako osoba opiekuńcza, szlachetna.
A co się dzieje, gdy partner zaczyna się buntować? W takiej sytuacji narcyz czuje silne
rozczarowanie i złość na partnera, którego ulokował w roli służebnej. Potrafi być wtedy
bezwzględny i okrutny. Jest w stanie zastosować rozmaite kary społeczne – od dystansowania
się wobec partnera, poprzez próby dotknięcia go, a skończywszy na zastraszaniu i stosowaniu
przemocy fizycznej. Nierzadko też stara się zniszczyć wizerunek partnera w oczach innych.
Rozsiewa o nim plotki, pomawia, dewaluuje publicznie jego osiągnięcia. Wyjątkowo bolesna
kara spotkać może partnera, który wcześniej ujawnił narcyzowi swoje potrzeby i pragnienia.
Zagraj ze mną w miłość
Narcyz stara się zachować w związku niezależność, aby móc kontrolować innych i wpływać
na nich tak, by wciąż zaspokajali jego potrzeby. Bliskość może obnażyć jego słabości i
uzależnić emocjonalnie od partnera. Tego narcyzi starają się za wszelką cenę uniknąć, dlatego
też tak naprawdę nie są zainteresowani tworzeniem prawdziwie bliskich związków. Poszukują
partnerów, którzy są ambitni, atrakcyjni fizycznie i pewni siebie, unikają zaś potrzebujących
bliskości emocjonalnej i opiekuńczych. Pokazuje to jeden z eksperymentów
przeprowadzonych przez Keitha W. Campbella, psychologa z University of Georgia i autora
książki Gdy kochasz mężczyznę, który kocha siebie. W badaniu tym osoby narcystyczne
miały do wyboru partnera pewnego siebie, ambitnego, atrakcyjnego fizycznie, ale
pozbawionego opiekuńczości oraz takiego, który był opiekuńczy, ale nieśmiały, mało ambitny
i nieatrakcyjny. Wybierali tego pierwszego. Tak więc partner będzie interesujący dla narcyza
o tyle, o ile dzięki swej atrakcyjności, statusie czy władzy pozwoli mu wzmocnić samoocenę.
Narcyz uzależnia innych, stosując różne techniki manipulacji. Przychodzi mu to z łatwością,
bo relacje z innymi, w tym także miłość, spostrzega on jako swoistą grę – pokazu+ją to
badania Keitha Cambella, Craiga Fostera i Eli Finkel. Potrafi być bezwzględnym i cynicznym
graczem, na chłodno planuje sposoby oddziaływania na partnera. A wszystko po to, by
zrealizować swoje potrzeby: pokazać swą wyższość, zdominować, zyskać podziw lub inne
profity społeczne i emocjonalne.
Pogarda dla partnera
Tak naprawdę nie ma dobrej strategii postępowania z osobą narcystyczną. Kiedy partner
wypada gorzej od niej, według niej zasługuje na pogardę. A kiedy okazuje się lepszy –
zasługuje na karę, bo narusza jej poczucie własnej wartości. Partner narcyza trafia w taką
emocjonalną pułapkę. Z jednej strony, czuje się wyróżniony zainteresowaniem osoby tak –
wydaje się – wyjątkowej. Z drugiej strony, często przeżywa upokorzenie, ma poczucie
niższości, nieważności, czuje się wykorzystywany. Musi ukrywać swoje uczucia, tłumić
pretensje i frustracje, gdyż ich ujawnienie mogłoby się spotkać ze złością, a nawet agresją ze
strony narcyza. Z narcyzem można bowiem żyć jedynie na jego warunkach.
Nierzadko narcyz uzależnia partnera emocjonalnie od siebie. Bywa jednak, że osoby lgnące
do narcyza same się od niego uzależniają. Narcyzi bowiem fascynują tych, którzy poszukują
prestiżu i bezpieczeństwa. Pragnąc uzyskać bezpieczeństwo lub akceptację podziwianej
osoby, nie potrafią od niej odejść, nawet wtedy, gdy ta ich źle traktuje. I nawet wtedy, gdy są
świadomi, jaki jest ich partner, jak bardzo relacja z nim ich unieszczęśliwia i niszczy.
Do piekła za tobą
Wspomniane badania Keitha Campbella i współpracowników pokazują, że partnerzy
narcyzów po pewnym czasie zaczynają sobie zdawać sprawę z ich negatywnych cech.
Dostrzegają ich manipulacje, nadmierną kontrolę, flirty, oszustwa. Jednak nie wszyscy
partnerzy narcyzów są w stanie od nich odejść. Dla wielu nadzieja na zaspokojenie pragnień
związanych z partnerem narcystycznym może być silniejsza od cierpienia, którego
doświadczają. Dlatego też osoba uwikłana w związek z narcyzem może mieć poważne
trudności, by się z niego wyzwolić.
A kiedy już się zdecyduje odejść, to nie koniec. Przeciwnie, droga przez niebo i piekło
dopiero się zaczyna. Narcyz bowiem gotów jest zastosować cały arsenał narzędzi
manipulacyjnych. Znając potrzeby partnera, tworzy nadzieję na ich zaspokojenie, mami i
uwodzi wizją wspaniałego związku, obiecuje zmianę i poprawę. Przez pewien czas jest nawet
w stanie pokazać, że się zmienił. Ale powrót do dawnych sposobów funkcjonowania jest
nieunikniony. Bo pragnienia narcyza pozostały takie same i nie mogą być zaspokojone
inaczej, jak poprzez dominację nad partnerem. Znów będzie zaznaczał swą wyższość,
dystansował się wobec partnera, karał go emocjonalnie. W efekcie taka huśtawka
emocjonalna wikła partnera jeszcze silniej w związek. Nagroda w postaci akceptacji i
zainteresowania narcyza staje się tym cenniejsza, bo pochodzi od osoby tak niezależnej i
trudno dostępnej.
Wyjście awaryjne
Jak więc wyzwolić się z tej manipulacji? Podstawą jest uświadomienie sobie nieuczciwości i
nielojalności partnera narcystycznego. Konieczne jest też oszacowanie, jakie koszty ponosi
się w relacji z tą osobą. Podsumowanie rozmiaru cierpień i upokorzeń może ułatwić decyzję o
odejściu. Nikłe jest bowiem prawdopodobieństwo tego, że narcyz się zmieni. Terapia
narcyzów jest niezwykle trudna i pełna pułapek. Dlaczego? Otóż, nie mają oni motywacji, by
się zmienić. Ich sposób postępowania jest dla nich nadzwyczaj wygodny i w pewnym sensie
adaptacyjny. Ponadto, narcyza trudno jest na terapię nakłonić, gdyż nie doświadcza on
praktycznie żadnego dyskomfortu w związku ze swoim postępowaniem. Każde wyrządzone
zło potrafi sobie i innym uzasadnić. Co prawda czuje czasem pustkę emocjonalną, ale uczucie
to szybko im mija, bo celem narcyza nie jest bliskość w relacji.
Najważniejsze jednak, by osoba związana z narcyzem uświadomiła sobie własne potrzeby,
które sprawiają, że ten ewidentnie toksyczny partner jest dla niej atrakcyjny. By je rozpoznała
i znalazła inne sposoby ich zaspokojenia. Wtedy narcyz straci moc swego oddziaływania. I
wówczas okaże się, jaki jest naprawdę: słaby i uzależniony od opinii i podziwu innych.