Pobierz mały rozmiar tutaj.
Transkrypt
Pobierz mały rozmiar tutaj.
K onn a C aFe arz www.konnacafe.pl kwiecien 2013 darmowy e-miesięcznik dla miłośników koni numer 13 Zostać ZAKLINACZEM Słowo o RAJDACH Zrób to sam... NASZYWKI Konie czystej krwi Klasy ujeżdżeniowe Obuwie jeździeckie tekst EDYTORIAL . Mój przyjaciel spacerowy Wywiązała się ostatnio dyskusja między mną a moją znajomą. Ubolewałyśmy nad tym, że wobec nas i naszych koni społeczeństwo koniarskie cały czas ma jakieś „wąty”. Słyszałam już zarzuty, że: mój koń nie chodzi na wędzidle na co dzień, a powinien. Nie chodzi w konkretnym stylu, a powinien. Zwykle nie reaguje na 1 fazę, a powinien. Nie robi symetrycznych trawersów, ba, w ogóle nie zawsze je robi, bo czasem zamiast trawersu wychodzi nam chód boczny: koślawiec. Ma nierówną grzywę i jakiś słaby ogon, za mało kasy w tę kitę wtarłam i za rzadko ją piorę. Prawe kopyto jakby mniejsze od lewego, ale czemu na siłę muszą być identyczne? Ja też mam jedną stopę mniejszą i nie próbuję jej na siłę rozepchać, dla samej idei idealnie równych stóp. Znajoma dorzuciła inne „zażalenia” społeczeństwa wobec jej klaczy xx. Najciekawsze brzmiało: „skoki 80cm to nie skoki, więc albo kobyła ma skakać więcej, albo w ogóle, i nie bawcie się w jakieś żałosne pseudo sportowe gierki”. Ludzie, powariowaliście?! Podpisuję się pod odwieczną prawdą: staraj się jeździć i pracować z koniem tak, by wam obu to na dobre wyszło. A jeśli chcesz kogoś skrytykować, popatrz najpierw na konia i zapytaj sam siebie pięć razy: czy zwierzęciu dzieje się krzywda? Nie: „czy w znanej ci teorii czegoś nie powinno się robić”. Popatrz na zwierzaka i oceń sam przed sobą, czy jest mu w tym zaaranżowanym przez człowieka życiu dobrze. Może się okazać, że lichy ogon i niskie skoki nie są wskaźnikami dobrostanu. Tak sobie jeszcze pomyślałyśmy, a obie z Natalią mamy podobny staż jeździecki, że jeszcze parę lat temu czułyśmy presję by osiągnąć jakiś etap, ciągle porównywałyśmy się do innych. Nie myślałyśmy: o, fajnie, pojechałam ujeżdżenie P i przeżyłam. Myślałyśmy: o Boże, ledwo jadę P, jeszcze tak dużo przede mną do CS, kiedy ja osiągnę ten etap? Nie myślałyśmy: o, mój koń zrobił się bardzo uważny w pracy z ziemi i płynniej nam idą ćwiczenia. Za to oglądałyśmy co wyprawiają Honza z Gastonem i porykiwałyśmy w poduszki jakże nam do tego daleko. Obie mamy ten etap za sobą. Natka cieszy się, że ma regularnie zbudowanego, umięśnio- 2 www.KonnaCafe.pl KonnaCafe.pl nego i zrównoważonego xx, który może nie jest Olimpijczykiem, ani Gastonem, ale za to można na nim pojechać zawody towarzyskie na luzie i z klasą. Ja się cieszę, że moje konisko jest zdrowe i jest świetnym koniem spacerowym. Więc zanim się zdołujecie, że Wasz koń (lub Wy sami) nie spełniacie jakichś wymagań (czy to tych narzuconych przez innych koniarzy, czy przez Was samych) zastanówcie się, czy spełniacie swoje własne wymagania minimum. Nie to, co jest w sferze planów i marzeń. Tylko to, co jest tu teraz: czy to jest zadowalające? Mnie cieszy niezwykle, że mój zwierz jest ze mną bardzo zgrany, świetnie sam się niesie i żaden wiatrołom mu nie straszny. Wiem też, że naprawdę czerpie radochę z naszych wspólnych terenowych wypadów. Mam więc nieźle ujeżdżonego, zdrowego i zadowolonego konia. To moje wymagania minimum. Jeśli udaje mi się sprawić, że mój koń spełnia te trzy warunki, to możecie sobie biadolić nad naszymi trawersami do woli – a mnie to nie ruszy. Apropo’s wymagań minimum, to samo warto zrobić z pogodą. Wiosennym wymaganiem minimum jest brak dwudziestostopniowych mrozów. Skoro więc takich mrozów nie ma, pogoda jest OK. Pozytywne, lekko rozleniwione spojrzenie na życie warto przećwiczyć właśnie teraz – na początku wiosny, gdy pogoda daje w kość, a choróbska chodzą po ludziach i koniach. I w tym pozytywnym wiosennym rozleniwieniu – pozdrawiam wszystkich czytelników Konnej! Gabriela Jóźwiak, redaktor naczelna a K onn a C aFe arz 2. 6. 10. 16. 18. 26. 32. 36. 42. 44. 46. 52. 56. 66. Edytorial listy Misz masz DIY - filcowe naszywki Zapętleni Klasy ujeżdżeniowe WK: Przygotuj się na zmiany! Siodlarnia: Obuwie Czemu nie warto rezygnować z wędzidła? Wasze pytania, Nasze odpowiedzi Konie i praca? Zaklinacze Wege wśród mięsożerców Rasy: czysta krew arabska Kolorowe konie: myszy 42 NA OKŁADCE. Autorką kwietniowego zdjęcia okładkowego jest EWA ORĘZIAK Serdecznie zapraszamy Was do uczestniczenia w comiesięcznym Konkursie Okładkowym. Jak to działa? Ot, po prostu – spośród nadesłanych zdjęć będziemy wybierać to, które pójdzie na okładkę. Wymagania, poza dobrą jakością zdjęcia i „tym czymś” co łapie za oko – przede wszystkim zdjęcie spionizowane oraz wysokiej rozdzielczości. Zachęcamy do udziału w konkursie! Zdjęcia nadsyłajcie tradycyjnie na: [email protected] 4 www.KonnaCafe.pl KonnaCafe.pl ! FaceBook /KonnaCafe E-mail [email protected] WWW KonnaCafe.pl 26 16 Nie zapomnij nas odwiedzić na Facebooku! KC r STOPKA REDAKTORSKA Numer kwietniowy 13 (4/2013) redagował zespół: Gabriela Jóźwiak (redaktor naczelna), Katarzyna Szereda, Dominika Ruth, Aleksandra Piotrowska, Agnieszka Litwa, Damian Kostrzycki, Anna Białata, Małgorzata Jurczak, Patrycja Nowakowska. Dziękuję za zaangażowanie: Martynie Chmiel (FaceBook), Elżbiecie Kossak-Główczewskiej, Izabeli Drażbie i innym. Strona internetowa: Wojciech Jóźwiak (www.taraka.pl). Reklama: [email protected] Z chwilą otrzymania artykułu przez redakcję następuje przeniesienie praw autorskich na Wydawcę, który ma odtąd prawo do korzystania z utworu, rozporządzania nim i zwielokrotniania go dowolną techniką. Redakcja nie zwraca niezamówionych materiałów oraz zastrzega sobie prawo do skrótów i redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do publikacji. Redakcja nie odpowiada za treść materiałów reklamowych i promocyjnych. tekst . Kontrowersyjny Skaryszew Instytucja koń, instytucja chłopak Witam! Chciałabym zacząć od tego, że uwielbiam Waszą gazetkę i bardzo się cieszę, że coś takiego powstało. Chciałabym powiedzieć parę słów, na temat ostatnio bardzo głośny – temat koniny. Nie uważam, by w jedzeniu koni było coś niewłaściwego. Nie jestem wegetarianką, i tak, mam psy. Jednocześnie uważam, że w jedzeniu psów jest coś niewłaściwego. Aha, zaraz odezwą się wszyscy obrońcy koni. „HIPOKRYTKA!” Otóż nie do końca. Uważam, że jedzenie psów jest niewłaściwe ze względu na ich ewentualny chów. Jeśli ktoś chciałby trzymać psy na mięso, raczej nie poświęcałby im tyle uwagi i miłości co psom domowym. A pies, żeby czuć się szczęśliwy, potrzebuje: jedzenia, przemierzania wielokilometrowych przestrzeni, stada z przywódcą. Czy przy chowie psów na mięso można to zrealizować? Tak, żeby było to opłacalne? Nie. Możliwe, że dałoby się konstruować stada dobrze dobrane, ale nie dałoby się zapewnić psom odpowiedniej przestrzeni i wątpię, by taki chów byłby w czymś lepszy od chowu zwierząt futerkowych. W przypadku koni natomiast jest inaczej. Konie również potrzebują przestrzeni – by trochę pobiegać, ale to może być przestrzeń zamknięta, np. padok. Poza tym uwielbiają jeść i poświęcają temu większość doby. Pies, być może, też poświęca większość dnia na zdobywanie pokarmu, ale tu jest właśnie ta różnica – koń w naturze ma pokarm tuż przy sobie, pies musi go znaleźć. Dlatego koniom nie przeszkadza zamknięcie na płaskim hektarze bez żadnych rozrywek oprócz trawy, a psy, nawet mieszkając w domu z ogrodem, pozbawione spacerów czują się jak ptak w klatce. W chowie koni na mięso nie ma nic niewłaściwego. Koń do szczęścia potrzebuje: jedzenia, stada, poczucia bezpieczeństwa. To pierwsze mu zapewniamy, w tym drugim żyje, a to trzecie łatwo osiągnąć, będąc łagodnym i szczególnie dużo od zwierzęcia nie wymagając. Konie sportowe w początkowym treningu i podczas zawodów muszą mieć znacznie mniejsze poczucie bezpieczeństwa od koni mięsnych. Więc co właściwie takiego jest kontrowersyjnego w Skaryszewie, symbolu rzezi koni? Może nie perfekcyjna organizacja. Może to, że w jednym miejscu znajduje się naraz tyle mięsnych koni, a wiadomo, że sprzedaż na mięso jednego konia zrobi na nas mniejsze wrażenie, niż sprzedaż setki. W każdym razie uważam, że koń mięsny, szczególnie, gdy zadbamy, aby był hodowany w jeszcze lepszych warunkach, może się śmiało ścigać z końmi sportowymi i rekreacyjnymi w konkursie na najszczęśliwszego konia. Nawet, gdy to szczęście przeliczymy na lata życia, może się okazać, że nasz trzyletni ziemniak miał fajniejsze życie od wymuskanego dreażysty. ~Anonimka z innym punktem widzenia Przeczytałam artykuł o namawianiu rodziców i aż mi się miło zrobiło – sama prawda! Ja swojego konia już dostałam. Nie do końca dostałam, bo też na niego trochę zarobiłam. Nie mam 16 lat, więc oczywiście nie było to super legalne. Rodzice postawili mi ultimatum, że koń ma być dla mnie szkołą samodzielności, więc muszę najpierw… napisać „businessplan”. Nie do końca taki biznes, bo oczywiście koń to wydatki, nie zyski. Ale musiałam napisać dokładnie: gdzie będę szukać konia, jakiego konia, co zrobię przed kupnem, gdzie go umieszczę, proponowany kalendarz zabiegów weterynaryjnych i kowalskich, nawet skład proponowanych paszy. Dostałam niewielki budżet – 4 tysiące na konia i cały sprzęt. Do tego dołożyłam swoje zaoszczędzone pieniądze. Podpisałam cyrograf, że pozwolę sprzedać konia w określonych sytuacjach. Po dwóch miesiącach znalazłam prawie wymarzone zwierzę i tak już od roku jestem jego szczęśliwą posiadaczką. Uważam, że „urabianie” rodziców powinno być dla przyszłych właścicielek koni pierwszą próbą kontaktów biznesowych. Trzeba przekonać rodzica, że koniec końców ten duży i regularny wydatek będzie się opłacał. I nie można tylko gadać, ale także prezentować konkrety i pokazywać, że nasza instytucja pod tytułem „koń” rozwinie się niezależnie od wsparcia rodziców-sponsorów. Moim konkretem był świetny kontakt z rodzicami koleżanki. Współdzierżawi mojego konia. Jeden dzień w tygodniu jest dla Pumy, trzy dni jeżdżę ja, a trzy dni koleżanka, której rodzice podpisali dwuletnią umowę. Jasne, że to trochę umowa dla picu, ale dla moich rodziców było ważne, że potrafię dopiąć swego. I tak, płacimy dwukrotnie mniej za utrzymanie, koń jest w formie, ja mam czas i na szkołę i dla przyjaciół i na pomoc mamie w domu i na konia. Rodzice dodatkowo są fałszywie spokojni o moje życie towarzyskie. Chyba uważają, że jeśli przez trzy dni wracam do domu śmierdząca stajnią, to już nigdy sobie nie znajdę chłopaka… A jak raz i na niego czas znalazłam. Teraz muszę tylko wymyśleć, co zrobić, by rodzice zaakceptowali instytucję pod tytułem „chłopak”… /fot. Klaudia Wojtiuk 6 listy LISTY Kochani! Uwielbiamy dostawać od Was listy. Jeszcze bardziej lubimy je publikować :) Jeśli chcesz się czymkolwiek podzielić, skomentować artykuł, albo powiedzieć parę słów od siebie, pisz do nas od razu. [email protected] -> wiecie co robić! www.KonnaCafe.pl Misz masz 8 www.KonnaCafe.pl Od nowego prezesa zarządu PZJ, Łukasza Abgarowicza, wszyscy koniarze związani ze sportem oczekują wielu zmian w Związku. Część z nich już widzimy, inne są zapowiadane. Nowe logo PZJ, stworzone przez Leszka Chwastka, choć jest zmianą najmniej istotną, stanowi afirmację pozytywnych przemian. „Logo przedstawia literę P, stylizowaną na głowę konia - o szlachetnej, ale łagodnej linii szyi, w delikatny sposób nawiązuje też do kształtu serca. Taki styl pokazuje dobrą, nową energię, symbolizuje pozytywne zmiany w związku i otwarcie na wielką grupę jeźdźców -amatorów” – czytamy na stronie pzj.pl. Poprzednie logo zostało uznane za staromodne, nie podkreślające narodowego charakteru Związku, mało charakterystyczne oraz trudne do reprodukcji w różnych technikach druku. Jednak nie zniknie ono z tradycji PZJ – zostanie zachowane jako herb. tekst Misz masz NOWE LOGO PZJ SPŁONĘŁY TRZY KONIE W nocy z 22 na 23 marca, około godziny 22:30 spaliła się Stajnia Ranczo w Deskurowie (koło Wyszkowa). Ogień pochłonął wszystko: budynki, pasze, rząd jeździecki i trzy z paru koni. Trzy konie spłonęły, ale pozostałych pięć ocalało z pożaru dzięki pomocy stajennego. Przyczyna nie jest wciąż znana. Podejrzewa się zwarcie starej instalacji elektrycznej bądź podpalenie, co już wcześniej miało miejsce w Deskurowie. Sprawę bada policję. W gaszeniu pożaru uczestniczyło sześć jednostek straży pożarnej, jednak drewniana stajnia spaliła się doszczętnie. Niezależnie od przyczyn, właściciel stajni prosi o pomoc. Potrzebne są ręce do pomocy przy sprzątaniu pogorzeliska, pasza dla koni, sprzęt jeździecki, ale też taki jak łopaty, wadra czy rękawiczki. Pomoc można też przekazać w formie przelewu na konto 18 10 20 38 02 00 00 18 02 00 24 28 75 (Kuśmierczyk Jerzy) z dopiskiem „POMOC DLA STAJNI”. Źródlo: tubawyszkowa.pl SZUKAJ INSPIRACJI NA... crochet.pl Odrywając się na chwilę od koni, można przerzucić się na DIY – choćby na szydełkowanie. 10 www.KonnaCafe.pl permakultura.net Jeśli chcesz rozszerzyć swoją wiedzę na temat diety, chowu koni, ekologii, rolnictwa – blog pisany lekkim piórem! boskawola.blogspot.com Blog Jacka Kobusa. Kto czyta gazety inne niż KC, wie o kim mowa! KALENDARIUM 10 KWIETNIA - 27 KWIETNIA 10 kwietnia – 30 czerwca • Wystawa w Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa, pt. „Zwierzę – inspiracja, symbol czy pretekst?” • Konsultacje skokowe z Andrzejem Lemańskim w K.J. Aromer 23 kwietnia • Dzień Świętego Jerzego, otwarcie sezonu jeździeckiego 12-14 kwietnia • „Jak stworzyć ufnego konia”, warsztaty w Nasielsku 26-28 kwietnia • Konsultacje w Centrum Jeździeckim w Zakrzowie z Janem Bemelmansem • „Końskie SPA”, warsztaty na terenie LKS Stragona Strzegom 14 kwietnia 17-22 kwietnia • Dni Ułana - Święto 15. Pułku Ułanów Poznańskich 10-11 kwietnia 13-14 kwietnia • Pokaz orki konnej i wiosennych prac polowych, Muzeum Wsi Lubelskiej, LZHK Lublin 27 kwietnia • Gala Galoppo, otwarcie sezonu wyścigowego na Służewcu Pod koniec marca do księgarń trafiła nowa książka Ewy Bagłaj. „Prymuska” to kontynuacja przygód bohaterki poprzednich książek – „Broszki” i „Dublerki”. Nowe przygody bohaterki Broszki i Dublerki - dziewczyny obdarzonej talentem do wplątywania się w zagadkowe historie, którą polubiły nie tylko nastoletnie czytelniczki. Broszka spełnia swoje wielkie marzenie i zostaje wolontariuszką na obozie dla niepełnosprawnych. Razem z nią do malowniczej stadniny na Podlasiu trafia tytułowa prymuska: zdolna, śliczna i bogata jedynaczka. Ona ma wszystko, także pewną tajemnicę. Zresztą nie tylko ona, sensacyjnych odkryć będzie tu więcej. Także chłopak Broszki ma jej do powiedzenia coś, co wystawi ich związek na ciężką próbę. Powieść dla tych, którzy (nie) boją się zaufać. Więcej przeczytacie tutaj: http://www. konserwatyzm.pl/artykul/9842/ewa-baglajprymuska Prymuska/ Ewa Bagłaj. – Wydawnictwo „MUZA”, 2013, cena: 17-25zł www.PZJ.pl, www.PZHK.pl, www.PLWIR.pl NAGŁA ŚNIERĆ ANDRZEJA KUROWSKIEGO Andrzej Kurowski (16.02.1951-2.04.2013) był byłym członkiem Kadry Narodowej w skokach przez przeszkody. Pracował jako hodowca koni, zawodnik i trener. Uczestniczył w licznych klinikach, które wzbogaciły go jako koniarza. Najpierw pracował jako instruktor i trener młodych koni sprzedawanych na eksport. W 1976 został przydzielony do Kadry Narodowej w skokach. Startował w latach 1976-1981 w skokach i WKKW w zawodach CSI i CSIO. W 1980 był zawodnikiem rezerwowym na Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie. Do 1986 roku był właścicielem własnej stajni. W 1987 roku wyemigrował do Stanów. Znalazł tam pracę jako trener młodych koni w skokach, WKKW, powożeniu. Pracował głównie w Kalifornie, Północnej Karolinie i New Jersey. Poważany trener o olbrzymim dorobku i wyczuciu w stosunku do zwierząt. O sobie mówił, że „urodził się pod żłobem na czapraku”. http://andrzejkurowski.webstarts.com Fot. Nancy Jaffer/for The Star-Ledger 12 www.KonnaCafe.pl RANDON WE KRWI Miejmy nadzieję, że takich sytuacji nie tylko będzie jak najmniej, ale, że w ogóle nie będą się zdarzać. 31 marca na Ukrainie odbywał się Finał Pucharu Świata Ligi Europy Centralnej w Ujeżdżeniu. Brali z nim udział między innymi Michał Rapcewicz na Randonie (sp, ur. 1997r. po Czuwaj, od Rafa). Zawodnik jednak został wyeliminowany w konkursie Grand Prix Freestyle, po tym gdy otrzymał żółtą kartkę od szefa komisarzy Jana Posłusznego. Po tym Sędzia Główny, Larysa Velyka, nałożyła eliminację na polskiego zawodnika. Michał Rapcewicz został już zawieszony w możliwości starów na dwa miesiące. Przyczyną otrzymania żółtej kartki jak i eliminacji były krwawe ślady od ostróg na obu bokach ciała Randona wykryte po przejeździe zawodnika. Dresażyści starają się realizować ideał konia „szczęśliwego atlety”. Randon z pewnością jest atletyczny. Tylko co do szczęścia możemy mieć wątpliwości. tekst Misz masz PRYMUSKA miejsce na Twoją reklamę Jeszcze do niedawna, aby uniknąć wspierania barbarzyńskiego zwyczaju testowania kosmetyków na zwierzętach, trzeba było robić staranne „śledztwa”, która z firm jest pro-zwierzęca i kosmetyków nie testuje. Niestety, znaczki z zielonym króliczkiem, nie były gwarancją braku testów. Dlatego każdy, kto chciał uniknąć kupienia takich kosmetyków, musiał wcześniej sprawdzić na stronach pro-zwierzęcych, które z firm zbojkotowały testy. Jednak od 11 marca tego roku testy kosmetyków na zwierzętach zostały na terenie UE wyeliminowane. Komisja Europejska uznała, że potrzeba rozwoju kosmetyków nie usprawiedliwa przeprowadzania testów na zwierzętach. Przepisy weszły w życie już cztery lata temu, ale eliminacja testów następowała powoli i stopniowo i trwała koniec końców aż 10 lat – było to konieczne, aby firmy zdołały się przystosować do zmian. Teraz takich kosmetyków nie wolno wprowadzać na rynek UE. Dotyczy to także kosmetyków, które zostały wyprodukowane poza krajami członkowskimi. Badania nad alternatywnymi metodami testowania kosmetyków pochłonęły 238mln euro w latach 2007-2011 z kieszeni Komisji Europejskiej. Wprowadzony zakaz powinien być wyraźnym dowodem na to, że pozytywne zmiany w prawodawstwie dotyczące praw zwierząt są jak najbardziej możliwe. Być może kiedyś doczekamy się także zakazu transportu na duże odległości, co znacząco skróciłoby cierpienia koni i innych zwierząt gospodarskich. ZBIERAMY ZDJĘCIA… Poszukujemy zdjęć koni pełnej krwi angielskiej. Tradycyjnie już, ilustrowanie artykułu o rasach oddajemy w Wasze ręce. Zdjęcia anglików, wraz z zaznaczeniem jak podpisać autora, prosimy dosyłać na [email protected]. W ZESZŁYM ROKU… Rok minął naprawdę szybko. To już drugi numer kwietniowy! Czas więc przypomnieć o czym pisaliśmy w zeszłym roku. Pierwszy numer KonnejCafe był naprawdę „wypasiony”: cała masa bardzo ciekawych tematów! Warto zajrzeć i poczytać: dlaczego nie warto kuć konia, tradycje związane ze Świętym Jerzym i Jarułą, czy spacery mogą być remedium na wszystko, jak się ubrać na pierwszą jazdę, jak przygotować się na wiosnę czy wywiad z zawodniczką dyscypliny trail. Miesięcznik do pobrania znajdziecie w zakładce „Archiwum” na stronie Konnej! 14 www.KonnaCafe.pl tekst Misz masz ZAKAZ TESTOWANIA NA ZWIERZĘTACH Niestety nie wszyscy z nas mają to szczęście i posiadają grzecznego konia, który nie wdaje się w żadne bójki czy zabawy padokowe. Większość przy sprowadzaniu konia do stajni, staje w obliczu zadowolonego z siebie rumaka i derki ozdobionej mniejszą, lub większą dziurą. Nie zawsze da się ją ładnie zaszyć, czasem rozmiary lub rodzaj uszkodzeń sprawiają, że derka naznaczona jest rzucającymi się w oczy szwami. Wtedy też, zastanawiamy się czy mamy wydawać pieniądze na nową derkę, czy używać starej, choć brzydkiej. DIY, czyli ... ZRÓB TO SAM Lekarstwem na taką sytuację mogą stać się ozdobne łaty z filcu. Ich forma jest różnorodna, mogą być jednokolorowe i bardzo proste, o kształtach geometrycznych lub bardziej złożone, przedstawiające postaci z bajek, koniki nici czy chociażby podobiznę naszego czterokopytnego. Łaty takie mogą także stanowić ciekawą ozdobę, np. starego czapraka. W ten sposób czaprak, który już dawno nam się znudził, może znowu być interesujący i nabrać nowego życia. Łata może stanowić także „podpis” sprzętu. FILCOWE NASZYWKI BĘDZIESZ POTRZEBOWAĆ... kartkę papieru i miękki ołówek nożyczek igłę i nitkię Tekst i zdjęcia: Aleksandra Piotrowska 16 www.KonnaCafe.pl arkuszy filcu JAK WYKONAĆ NASZYWKI? Krok 1: Rysujemy na papierze całą, wybraną przez nas figurkę, a także jej poszczególne części Krok 2: Odbijamy na filcu narysowany przez nas wzór i wycinamy poszczególne elementy Krok3: Zszywamy razem wszystkie elementy, pamiętając o mocnych zakończeniach i równych szwach Krok4: Skończoną łatkę przyszywamy na czaprak, derkę lub kamizelkę. Izabela Drażba jest młodą, dziewiętnastoletnią zawodniczką rajdów długodystansowych – dyscypliny, która w Polsce wciąż jest mało popularna. Właśnie wróciła z zawodów w Weissenhorn (Niemcy), gdzie zajęła ze swoim koniem Gajem (Borek oo - Galia/Glif hod. P. Komosa) trzecie miejsce w konkursie CEIYJ 2*. Do tej pory startowała na dystansie 120km, między innymi w Niemczech i Estonii. Choć niewiele wiem o rajdach, po rozmowie z Izą nabrałam niezwykłej ochoty na wypróbowanie swoich sił w tej dyscyplinie… Wracacie właśnie z Waszych pierwszych w tym sezonie zawodów… Rajdy kojarzą mi się z sierpniową pogodą. Nie wiedziałam, że już o tej porze organizowane są rajdy. - Cóż, w planach miała być wiosna… Tydzień wcześniej zapowiadali, że na czas zawodów ma być ciepło. W Niemczech pogoda była tak samo beznadziejna jak tutaj. Wciąż padał śnieg albo śnieg z deszczem, rzadkie przebłyski słońca. Najgorsze, że przez to trasa miała paskudne podłoże – błoto, ślisko, grząsko. Uf, dobrze, że udało nam się ukończyć… My wciąż narzekamy na pogodę, a tacy Skandynawowie regularnie organizują rajdy „na śniegu”, zimą. My trenujemy do sezonu od stycznia. Ile zrobiliście kilometrów? 18 www.KonnaCafe.pl - 120 w rajdzie. Plus 2800 samochodem… Ale tych 120 kilometrów nie robi się w jeden dzień, prawda? wywiad Zapętleni - Oczywiście, że w jeden dzień! Nam zajęło prawie 8 godzin przy tempie 15,32 km/h. Ale byliśmy zupełnie bez formy na te zawody. No i ta pogoda… Ok. Dla mnie to jest niesamowite, bo najdłuższe trasy jakie jeżdżę, zresztą na rosłym wałachu półkrwi arabskiej, mają maksymalnie 35 kilometrów. A Wy zasuwaliście przez 8 godzin kłusem i galopem! Mileks (2004, Leksykon - Miluza / Hippies, hod. własnej) - Rajd jest podzielony na pętle. To dosłownie pętle – wracasz do punktu z którego wyjechałaś. Pętle mają po 20-40 kilometrów, po nich następują tak zwane bramki weterynaryjne. Tam następuje „zamknięcie czasu”, kontrola weterynaryjna, czyli pomiar tętna, kontrola regularności ruchu, sztywności mięśni, wypełnienia naczyń włosowatych (dziąsło) i stanu błon śluzowych (oko), odwodnienia i perystaltyki, a także odpoczynek. Po pozytywnym przejściu kontroli następuje odpoczynek, który trwa około pół godziny, bo przysługuje nam minimum minuta na każdy jeden kilometr rajdu. Więc nie jest do końca tak, że wsiadam i jedziemy non stop przez 8 godzin. Stęp daje tempo 6-7km/h, kłus 13-16km/h, a galop więcej. Wybór tempa jazdy zależy od konia, trasy, celu jaki sobie stawiamy, czynników losowych. W wyższych klasach jest to zwykle kłus i galop, a w porywach sam galop. Konkursy kl. L-N, gdzie jest dużo młodych koni i początkujących jeźdźców, dominuje kłus z krótkimi odcinkami stępa i galopu. Często spotykaną praktyką jest stęp przed samą bramką weterynaryjną, dla uspokojenia tętna. cięższym typie małopolskim. Zastanawialiśmy się tylko „Co my tu robimy?”. Okazuje się, że wypasiony sprzęt czy koń „z dobrym papierem” w rajdach to nie wszystko – najważniejszy jest trening, zdrowe podejście do konia i odpowiednia taktyka jazdy. Niuanse mają znaczenie dopiero w wysokich konkursach przy dużych prędkościach. - Nie da się ukryć! Po rajdzie bolą Myślę, że „pierwszy start” to ciekawy temat, do mnie chyba wszystkie mięśnie. Teraz osobnego omówienia. Chyba zainteresuje czytelników? można ponarzekać, ale w trakcie rajdu najgorszą rzeczą dla konia jest zmęczony Chętnie podzielę się swoimi spostrzeżeniami na temat przygotowania konia do pierwszego rajdu. jeździec. Koń zamiast biec swobodnie, musi nadrabiać niedomagania jeźdźca. Ale na samej bramce weterynaryj- Byłoby świetnie! A swoją drogą, taki trening rajdonej zmęczenie jeźdźca nie ma właściwie wy bardzo różni się od treningów do innych dyscyplin? żadnego znaczenia. Po rajdzie my mo- Choć może być to zaskakujące, to nie różni się aż żemy być obolali, zziajani, ‘umierający’. tak bardzo. Fakt, że jest nastawiony na trening innych Natomiast koń musi przejść kontrolę, to grup mięśni, niż ujeżdżeni owy czy skokowy, poza tym jego parametry są sprawdzane. przygotowanie konia do każdego rodzaju użytkowania wymaga odpowiedniej infrastruktury, poświęcenia czasu A tak sobie myślę: czy ja, amator, i zgłębienia tematu. Oczywiście nigdy na treningach nie rekreant, też mogłabym startować? jeżdżę tyle co podczas rajdu. Nasze jazdy trwają maksyMam swojego konia, 150cm w kłęmalnie ok. dwóch godzin. Dłuższe jazdy są zbyt obciążająbie, oo/wlkp. Nie jest z pewnością ce dla końskiego organizmu, nóg w szczególności. Czasem szczupły tak jak Twoje konie… ale po cały trening przeprowadzam w terenie, ale jeśli pozwala 3 godzinach dość intensywnego terena to pogoda, rozgrzewka odbywa się na ujeżdżalni. Moje nu nie wygląda na zmęczonego. Czy konie są ujeżdżone na poziomie klasy N. Uważam, że to mogę wystartować w rajdach długo- bardzo ważne, aby koń był prosty, dobrze reagował na dystansowych? pomoce. Praca w chodach bocznych świetnie rozluźnia, - Jeśli tylko masz brązową odznakę. uczy konia wyczucia własnego ciała. A poza tym trening Uważam, że bez problemu dalibyście w dużej mierze zależy od kondycji konia, etapu przygotoradę nawet z dłuższą trasą. Koń, który wań do zawodów. I pogody. chodzi 3-4 razy w tygodniu po 1-2 godziny i jest zdrowy, nie powinien mieć proCzyli ćwiczycie kondycję i zgranie. blemów z ukończeniem 30km, a nawet - W rajdach także niezwykle ważna jest taktyka! To 60km. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że dyscyplina wybitnie strategiczna. Sama „para w nogach” każdy koń bez predyspozycji rajdowych, nie wystarcza. Ważna jest strategia treningu, choćby po charakteryzujący się dobrym zdrowiem, to, by zwierzęcia nie przetrenować, a utrzymać w formie, odpowiednio przygotowany, nie miałby nie doprowadzić do jakichkolwiek kontuzji. Ważne jest problemów ze stukilometrowym rajdem. serwisowanie na trasie rajdu. Serwisowanie, czyli „obsłuTaki koń rekreacyjny, który bez problemy ga” konia, polewanie, karmienie. Ale taktyka jest związaśmiga w parogodzinne tereny, ma dobrą na przede wszystkim z tym, na ile koń jest wytrenowany bazę do treningu rajdowego i naprawi jakie ma cechy indywidualne. Są konie lepiej kłusujące, dę może bez wstydu startować. Ba! Nie lepiej galopujące, dobrze schodzące z tętna i te, które powiedziane, że jest na przegranej popotrzebują chwili stępa przed przekroczeniem mety odzycji! Pamiętam nasze pierwsze starty z cinka. Te z lepszymi nogami, lepszym finiszem itd. Mileksem – wśród tych profesjonalnych Najważniejsza jest równa jazda, bez „zrywów” i rajdowych ekip my z koniem w raczej nagłego przyśpieszania. To ważne, by mięśnie nie przeszły Mileks (2004, Leksykon - Miluza / Hippies, hod. własnej) wywiad Łał. To wciąż 30 kilometrów non stop kłusem i galopem, krótka przerwa i dalej to samo… Próbuję to sobie wyobrazić. Przecież to musi być niesamowicie męczące także dla jeźdźca! nie licząc koni 4-letnich i młodszych. Któryś jest Twoim koniem? - To znaczy...? Zwykle jest tak, że nawet gdy ma się dużo koni, to któryś jest tym ukochanym, nie na sprzedaż. Zwykle jest to pierwszy koń, miłość z dzieciństwa… - A… Pierwszy koń na którym jeździłam w życiu to był piekielny kucyk Baryłka. A pierwszy koń, z którym przecierałam szlaki w sporcie to Mileks. Ale chyba nie mam takiego „swojego” konia. No wiesz co… - Na pewno Gaj nie jest na sprzedaż, ale to nie przez sentyment. Po prostu nikt go nie kupi tego paraolimpijczyka :). Klacze -matki mają zapewnioną emeTwoje konie są czystej krwi? ryturę. Ale moja rodzina hoduje - Ależ koń rajdowy nie musi być koniem arabskim! konie właśnie po to, by potem Rajdy długodystansowe są dla tej rasy dobrą próbą dzielmogły iść w świat i odnosić sukności, ale to nie znaczy, że araby nie mają sobie równych. cesy. Moje konie są dla mnie jak Poza tym, nie każdy koń musi być przygotowywany do najdzieci. To dobre porównanie – nie dłuższych dystansów. Na tych krótszych radzi sobie więkmam nic przeciwko, by któregoś szość ras. Pamiętam jak parę lat temu w Kuźni Nowowiejdnia wyleciały z gniazda, poszły skiej startował fiord na dystansie 90 kilometrów – ukończył na „studia”, żyły nowym życiem bez problemu. A w krajowych konkursach w miniony weekprzy innym jeźdźcu i właścicielu. end (Weissenhorn) startowały konie pogrubione, na dystansach 40 i 60 km. Któreś z Twoich koni poszły Ja natomiast jeżdżę na koniach małopolskich, są już „w świat”? Masz jakąś naprawdę świetne w rajdach.. Mamy 16 koni, a w tym roku przygotowuję do startów cztery-pięć koni. Wszystkie szczególną historię związaną ze sprzedażą koni? Któryś z są angloarabami, małopolakami. Właściwie tylko Gaj nie Twoich wychowanków trafił spełnia warunków wpisu do działu angloarabskiego księdo arabskiego szejka? gi stadnej. Nie widzi na jedno oko, co nie przeszkadza - Prawie! W zeszłym roku mu być dobrym koniem rajdowym. Mileks i Gaj to konie, po udanych zawodach naszymi które już startowały, reszta to młodziaki i trudno je ocenić. Debiut zapowiada się nieźle, zobaczymy co pokaże na końmi zainteresowali się ludzie z dystansie 80 kilometrów. Jest jeszcze Dublon i Charyzma, Bahrajnu. 22 www.KonnaCafe.pl wywiad na pracę beztlenową. Takie ryzyko szybkiej jazdy można w ostateczności podjąć na ostatniej pętli, kierując się znajomością organizmu konia i jego psychiki, choć mimo to perspektywa eliminacji po przejechaniu np. 120km nie nastraja pozytywnie. Dopiero teraz, kiedy przygotowuję drugiego w życiu konia do dystansów 120km, widzę jak bardzo ta technika jazdy i treningu zależy od konia. Mileks i Gaj to dwa zupełnie różne światy! Mileks ma to koń o stalowych nogach i aparacie ruchu bez zarzutu, ale bez „serca” i ze słabymi wejściami na bramki. Zalety Gaja to z kolei mocne serce, duża wola walki. Nawet w jego oczach widać, że chce się ścigać i na trasie nie może się doczekać kiedy mu na to pozwolę, nawet kiedy jest zmęczony. Jakby nie patrzeć, przygotowanie konie do rajdów zaczyna się już w wieku źrebięcym… Koń, który nie widział łąki jako młodziak nie będzie dobrym koniem rajdowym. Serio, ostrzegam przed kupnem takiego konia z myślą o rajdach! Tak samo koń, który został przeforsowany w młodości głupim, przesadnym treningiem. Zajeżdżone 2-latki?! To musi się odbić na zdrowiu. Bardzo łatwo o odnawiające się kontuzję, nieregularność ruchu… Jest poważna szansa, że taki koń mimo ogromnych chęci i wspólnej pracy nie będzie w stanie być naszym rajdowym kompanem. Gaj (Borek oo - Galia / Glif, hod. Piotr Komosa) Bahrajn? Wstyd się przyznawać, ale nie jestem dobra z geografii... - To takie maciupkie państewko w Zatoce Perskiej. Z tym Arabem to całkiem ciekawa historia. Przyjechał ze swoją ekipą do Zakrzowa na zawody w zeszłym roku. Mieli 8 różnych koni. Startowali w niedzielę na 120km, a my dzień wcześniej na 80km. Poznaliśmy ich w sobotę przed naszym startem. Jakoś tak wyszło, że się zaprzyjaźniliśmy, myślę, że posmakowała im polska kawa :) Kibicowali nam w czasie rajdu, dawali wskazówki. Jak się potem okazało, na ostatniej pętli wyrobiłam prędkość 24 km/h. To świetny wynik, jaki częściej spotyka się na zawodach na pustyni niż w Europie! Nasi nowi kibice oszaleli, cieszyli się naszym zwycięstwem i zaprosili na kawę i ciastko do swojego namiotu – namiotu szejka. Kupili nasze dwa młode konie, ale najlepsze jest to, że jesteśmy w stałym kontakcie i mogę śledzić ich postępy! W każdym razie na drugi dzień w Zakrzowie wyeliminowali im wszystkie osiem przywiezionych koni. Kulawizny, problemy z metabolizmem. Nabrali dużego respektu do par, którym udało się ukończyć te zawody, a swoje niepowodzenie tłumaczyli trudnymi warunkami. Być może kiedyś Polska będzie słynęła nie tylko z wyśmienitych pokazowych arabów, ale także ze świetnych rajdowych angloarabów? Mam nadzieję! Ale mam też nadzieję, że rajdy staną się w Polsce bardziej popularne i bardziej znane. To wciąż niszowa dyscyplina. 24 - Z tym akurat raczej nic nie zrobimy. Rajdy na całym świecie są niszowe. Nawet na duże zawody przyjeżdżają zwykle zaawansowani koniarze związani z rajdami i przyjaciele startujących zawodników. Dla laików to nie jest fascynujący sport: nie towarzyszymy zawodnikom podczas ich przejazdu, który zresztą potrafi www.KonnaCafe.pl trwać nawet 10 godzin. Wyścigi, ujeżdżenie, skoki – tu przejazd trwa parę minut. Dlatego trzeba się skupić raczej na promowaniu rajdów wśród koniarzy, w tym osób jeżdżących rekreacyjnie. Uważam, że zacząć w rajdach jest dużo łatwiej niż w skokach czy w ujeżdżeniu. Ot, chociażby przez brak bezpośredniej publiczności, która powoduje duży stres zawodnika. Startujesz już nie tylko w Polsce, ale także zagranicą, na zawodach międzynarodowych. Widzisz różnicę między rajdami „tam” a rajdami „tu”? - Największa różnica leży w atmosferze zawodów. Najmilej wspominam wypad na zawody do Estonii. Niesamowicie sympatyczni ludzie, świetny , która ma bardziej rodzinny charakter. U nas chyba najbardziej brakuje mi „ogniska i gitary”, takiej bliskości zawodników, rozmów do późnej nocy, przyjacielskości. Wszyscy starają się być na siłę profesjonalni i chyba nie zauważają, kiedy tworzą granicę między sobą. Wszyscy trzymają się własnych ekip. A można uprawiać wysoki sport i zachować miłe relacje z konkurencją. Na sam koniec chciałabym wypytać Cię o plany na przyszłość. - Plany na przyszłość… Może kiedyś będę mogła zbudować sobie bardzo dobrą halę. Kupię sobie wtedy konika do ujeżdżenia i będę hobbystycznie deptać kapuchę. Zaczynałam od ujeżdżenia i cały czas mam ogromny sentyment do tej dyscypliny. Jeśli chodzi o rajdy, to bardzo chciałabym wystartować w pewnym rajdzie organizowanym na Słowacji, trzy dni po 90km, to dopiero wyzwanie! No i nagroda niebagatelna – nawet 35tys euro. Ale na razie nie mam takiego konia, by móc wystartować w takim rajdzie. Może kiedyś..? Debiut (2007, Banita - Dara / Fez oo, hod. własnej) klasy klasy ujeżdżeniowe ! Pytacie się czasem, o co dokładnie chodzi w tych klasach. Podczas zawodów sportowych zawodnicy konkurują ze sobą w obrębie klas, to znaczy, zbliżonych poziomów trudności. Dzięki temu konie wyszkolone na podobnym poziomie mogą uczciwie z innymi realizować. Ale klasy mają też inne cele. Wyznaczają kolejność treningową. Wskazują, że zanim zabierzesz się do nauki swojego konia piaffu, musisz nauczyć go niezliczonej ilości innych ruchów. Podobnie w skokach – zanim zaczniesz skakać 160cm, musisz nauczyć się ze swoim koniem skakać 100 (klasa L), 110 (klasa P) i tak aż do 160. Dzięki klasom hodowcy i trenerzy mogą też weryfikować sukcesy. Gdyby istniała tylko jedna najtrudniejsza klasa, trening konia i jeźdźca trwałby dobre parę lat, nim hodowca dowiedziałby się, czy jego koń ma predyspozycje do sportu, a środowisko jeździeckie by się dowiedziało, czy trener i jeździec są kompetentni. Zilustrowała Martyna Chmiel, FB KLASA L UMIEJĘTNOŚCI: Sprawdzian podstawowego wyszkolenia konia (który powinien reprezentować każdy młody koń, który zakończył etap zajeżdżania i podstawowej pracy pod jeźdźcem): rytmiczność i równowagę w chodach roboczych, rozluźnienie, spokojne przyjęcie kiełzna, płynność przejść. Ze względu na sprawdzian podstawowego wyszkolenia konia lub jeźdźca dopuszczalne jest anglezowanie w kłusie. CHODY I RUCHY: stęp swobodny, stęp pośredni , kłus roboczy i koło 15 i 20 metrowe , galop roboczy i 20 metrowe koła , proste przejścia + przejście stoj-kłusstój, rzucie z ręki ,. W kłusie można jechać w dosiadzie ćwiczebnym lub anglezować. SĘDZIA… Będzie zwracał szczególną uwagę na równowagę, spokój i płynność przejść, jakość chodów w odniesieniu do wymagań stawianych w klasie L, regularność dużego, 20 metrowego koła. 26 www.KonnaCafe.pl ! Jaka rasa do ujeżdżenia? Każda rasa nadaje się do ujeżdżenia, ponieważ celem ujeżdżenia jest perfekcyjne wyszkolenie wierzchowca. Jednak jeśli marzy Ci się medal olimpijski, konieczny jest precyzyjny wybór koni. Koń, którego wybierzemy, najpewniej będzie półkrwi angloarabskiej (choć zdarzają się także inne rasy – np. rasy hiszpańskie). W ostatnich IO najliczniej brały udział konie ras: KWPN i hanowerskiej. Pozostałe rasy były hodowli krajów biorących udział w Igrzyskach. I tak pojawiły się takie rasy jak: duński koń gorącokrwisty, koń westfalski, polski koń szlachetny półkrwi (Ekwador, Randon, Wag), koń wielkopolski (Martini), oldenburski, PRE, fiński gorącokrwisty. UMIEJĘTNOŚCI: Klasa P to przygotowanie do trudniejszych elementów. Budujemy tutaj lepszą równowagę, siłę, przepuszczalność i wygimnastykowanie, uczymy konia, że łydki nie są pomocą tylko popędzającą. Klasa P to rozwinięcie klasy L. CHODY I RUCHY: stęp i kłus pośredni , koła w stępie swobodnym, kontrgalop, galop pośredni , wydłużenia i skrócenia (w kłusie – dopuszczalne anglezowanie), ustępowanie od łydki , koło 10m (kłus), koło 15m (galop), rzucie z ręki , łopatką do wewnątrz, zwykła zmiana nogi przez stęp. A także kłus zebrany, galop zebrany. SĘDZIA… Zwróci szczególną uwagę na równowagę, wydłużenia ram i kroków (czy nasz koń porusza się chodem pośrednim, czy tylko przyśpiesza?), czy jakość chodu w ustępowaniu od łydki jest zachowana, czy nasz koń pozostaje w równowadze psychicznej i fizycznej – jest przygotowany do klasy. 28 www.KonnaCafe.pl klasy KLASA P ! Ujeżdżenie ma sprawdzać poprawność wyszkolenia konia. Takie elementy, jak stęp swobodny na luźnej wodzy, kontrgalop czy rzucie z ręki to elementy mało efektowne, ale sprawdzające, czy nasz trening jest mądrze i poprawnie prowadzony. ! Choć mogłoby się wydawać, że w ujeżdżeniu jest niewiele miejsca na własną inwencję, bardzo dużo zależy od naszej interpretacji przejazdu, aktualnej mody w ocenianiu koni czy stylu sędziów. Na przykład, gdy mamy zaprezentować „łopatką do wewnątrz” nie jest sprecyzowane, czy ma być to ruch na trzech czy czterech śladach. Możemy pojechać zachowawczo, na trzech śladach, wybrać taki sposób, jaki lepiej nam wychodzi, lub zaprezentować oba ruchy. Takich przykładów jest w ujeżdżeniu multum. KLASA N UMIEJĘTNOŚCI: Klasa N kończy podstawowe wyszkolenie konia. Wszystkie te umiejętności powinien móc zaprezentować każdy koń i jeździec klasyczny. Potrafimy już zebrać konia, który jest dobrze wygimnastykowany, silny, zrównoważony i prosty. CHODY I RUCHY: stęp wyciągnięty, kłus zebrany i wyciągnięty, galop zebrany i wyciągnięty , chody boczne w kłusie (łopatką do wewnątrz, trawers, ciąg), półpiruety w stępie , cofanie , zwykła zmiana nogi , wolta 10 metrów, kontrgalop na półkolach . SĘDZIA… Zwróci szczególną uwagę na nowe elementy (trawers, nowe przejścia). W trakcie wykonywania trawersu będzie patrzył na ustawienie konia względem ruchu i jego równowagę. W półpiruecie popatrzy na regularność stępa przed i po ruchu, w kontrgalopie będzie wymagał większego wygimnastykowania niż w klasie P. Cofanie musi być regularne i spokojne, a małe koła wykonane symetrycznie i w odpowiednim wygięciu. klasy ! W każdej klasie mogą się zdarzyć umiejętności z klas niższych. Np. w klasie CC pojawiają się nowe elementy: półpiruety w galopie czy lotna zmiana nogi co 4 foule. I, oczywiście, w programie pojawiają się elementy klas niższych, choćby N (np. kłus zebrany) czy C (ciąg w galopie). KLASA C UMIEJĘTNOŚCI: Koń rozwija umiejętności poruszania się chodami bocznymi, jest przygotowany do prawidłowych lotnych zmian nóg w galopie. Najważniejszą zmianą w stosunku do poprzednich klas jest zmiana wędzidła na kiełzno munsztukowe. CHODY I RUCHY: Pojedyncza lotna zmiana nogi , chody boczne w galopie . kiełz CHODY I RUCHY: ćwierć piruety, pół piruety i piruety w galopie , zmiana nogi co 2, 3, 4 tempa , wolta 8m, wszelkie możliwe przejścia. na ni nsz mu Od kla UMIEJĘTNOŚCI: Potwierdzenie sprostania wymaganiom poprzednich klas i zademonstrowanie coraz trudniejszych elementów wymagających wysokiego zebrania i świetnego wyszkolenia. e SĘDZIA… Sędzia będzie zwracał szczególną uwagę na jakość nowych ruchów i płynność przejść między nimi, ale niezwykle ważna jest solidna „baza” czy bardzo dobre opanowanie elementów z klas niższych na munsztuku oraz rzetelne przygotowanie do klasy C. W ciągach będzie sprawdzana regularność, ustawienie i zgięcie, równowaga, stopień zebrania. W lotnych zmianach nogi ważny będzie brak skrzywiewiązuje nia, równoważność w zaangażowaniu przy zmianach na o b o C prawo i na lewo, poprawność zmian (zmiana „na raz”, sy bez podrzucania zadem). KLASA CC tukowe! KLASA CS UMIEJĘTNOŚCI: P Demonstrowanie najtrudniejszych ruchów. Klasa CS kończy ujeżdżeniowe wyszkolenie konia. 30 www.KonnaCafe.pl CHODY I RUCHY: lotna zmiana nogi co tempo, piaff, pasaż, wielokrotne piruety w galopie , wszystkie możliwe przejścia. Moja instruktorka powiedziała mi kiedyś, że dobrze przygotowanego przyszłego właściciela konia nie czekają żadne zmiany. Dużo w tym prawdy, ale i nie do końca. tekst fot. Zuzanna Bosa CZAS... Własny koń przygotuj się na zmiany! Tekst: Dominika Ruth 32 www.KonnaCafe.pl Konia trzeba odwiedzać często. Co to znaczy „często”? Jeśli trzymasz konie w przydomowej stajni, często oznacza minimum dwa razy dziennie, rano i wieczorem (nakarmić, wyprowadzić, sprowadzić z padoku, wyczyścić boks, skontrolować stan zdrowia). Jeśli Twój koń jest sportowcem lub intensywnie pracującym rekreantem, wizyta musi odbywać się codziennie (pojeździć, polonżować, wrzucić do karuzeli). Im delikatniej jeździsz konno, tym rzadziej musisz w stajni bywać, pod warunkiem, że codzienną pielęgnacją zajmie się personel stajni. Ale chyba nie po to kupujesz konia, by stać się „niedzielnym jeźdźcem”, prawda? Uznajmy więc, że konia odwiedzasz 4-5 razy w tygodniu. Jeśli stajnia leży w odległości od Twojego domu/szkoły/pracy nie dalej niż 10 minut drogi, sprawa jest prosta: koń zabierze Ci dziennie godzinę do dwóch. Te dwie godziny (dojechać, wziąć konia z padoku, wyczyścić, pojeździć, odstawić na padok, poplotkować, wrócić do domu) to może i nie tak dużo, ale od teraz będziesz musiała je znaleźć prawie każdego dnia! A co, jeśli stajnia leży dalej? Jeśli dysponujesz autem (lub dyspozycyjnym rodzicem z autem…), a stajnia i Twój dom leży w rejonie wiejskim lub podmiejskim, czas dojazdu wydłuża się do 30 minut w jedną stronę, czyli łącznie godzinę. Niektórzy dojeżdżają rowerem nawet godzinę w jedną stronę. Jeśli stajnia leży godzinę drogi rowerem, albo w lżejszej wersji – 30 minut – to u konia spędzisz już trzy godziny dziennie w najlepszym wypadku (dojechać, odpocząć, wziąć konia itd…). Wbrew pozorom, miastowicze nie mają lekko, nawet jeśli ich stajnia leży nie tak daleko od domu. Komunikacja miejska i pozorna bliskość domu od stajni to czasowa pułapka. Jeśli stajnia leży na terenie miasta (np. warszawska pierwsza strefa biletowa) możesz pożegnać się z szybkim dojazdem (korki). Nie daj Boże stajnia miałaby leżeć pod Warszawą (2 strefa biletowa, linie podmiejskie), wtedy, nawet gdy dojazd jest sprawny, autobusy kursują rzadko i to one wyznaczają czas spędzony w stajni. Przyjeżdżasz, jeździsz konno, odstawiasz konia – i musisz czekać jeszcze godzinę, bo autobus akurat odjechał. Zarezerwuj sobie 4 godzinki i to liczone lekką ręką! Nie piszę tego, aby Was wystraszyć. Ten tekst jest zatytułowany: „przygotuj się na zmiany”, a nie „na koniec świata”. Tak, 4 godziny wyjęte z doby to dużo. Jeśli dojeżdżasz autobusami, albo musisz w stajni czekać na transport do domu, koniecznie bierz ze sobą materiały do nauki. Nie ma lepszego miejsca do odrabiania prac domowych niż pociąg. Przy wyborze stajni koniecznie bierz pod uwagę nie tylko dobre warunki dla konia i do jazdy, ale też dojazd, ponieważ może mieć kluczowe znaczenie. ...PIENIĄDZ... Czytelniczką tego artykułu jest najpewniej młoda amazonka. Wśród młodych właścicielek koni działają trzy systemy „rozliczania się z konia” z rodzicami. „Pełen koszt przejmują rodzice” oraz „pełen koszt przejmuje dziecko” Anna Białata, wychowawczyni kolonijna na obozach jeździeckich miała kiedyś swojego konia. Mówi o tym tak: „moi rodzice zobowiązali się płacić stałe koszta, czyli utrzymanie konia, wizyty kowalskie, szczepienia i odrobaczania, a także obiecali, że przy dużych kosztach weterynaryjnych mogę na nich liczyć. Kupili mi też cały podstawowy rząd jeździecki, a mój strój uzupełnili o kamizelkę ochronną i nowy kask. Do konia nie miałam daleko, bo jakieś dwadzieścia minut spacerkiem, więc akurat kosztów transportu nie ponosiłam. Ale miałam ambicję startować czasem w zawodach, a 34 to nie tylko wpisowe, ale i dodatkowe lekcje z instruktorem (rodzice płacili za jedną jazdę w tygodniu, a to za mało!). Poza tym oczywiście czasem się zerwały wodze czy kantar, czaprak był już stary, albo zmieniała się budowa konia i potrzebowałam podkładek korekcyjnych. W pewnym momencie podkładki nie wystarczały i musiałam zbierać na siodło, a to wydatek minimum 1000zł. Miałam wtedy zaledwie 14 lat. Chodziłam więc po sąsiadach z koleżanką ze stajni i oferowałyśmy pomoc w ogrodzie albo sprzątanie w domu. Brałyśmy 5zł za godzinę, ale czasem dostawałyśmy nawet i 15zł za godzinę. Czasem udało mi się namówić właściciela stajni i w zamian za zastępstwo za stajennego miałam darmowe jazdy, a raz start w zawodach. Dwa lata później dawałam korki z historii i matematyki dzieciom z podstawówki. Brałam się za prace sezonowe, mycie okien, jakieś dorywcze pracki, zaczęłam pracować w weekendy jako kelnerka. Bardzo wiele się nauczyłam, przede wszystkim samodzielności. Swojego konia sprzedałam koleżance, zastrzegając prawo pierwokupu. Najzwyczajniej na studiach nie starczyło mi czasu. Doszłam do wniosku, że po co mam pracować na konia, którego i tak nie widzę na oczy, bo pracuję by go utrzymać. Trafił w ręce nawet lepsze od moich, mogę go odwiedzać kiedy chcę. Jeśli piszesz tekst o „przygotowaniu się na zmiany” napisz, że mając konia trzeba być na te zmiany stale gotowym. Bo koń może zachorować, bo trzeba będzie go sprzedać, albo poszukać mu luzaka”. Czasem jest tak, że rodzice opłacają wszystko, ale wymagają zwiększonej pomocy w domu, bo w związku z kosztami utrzymania konia trzeba zrezygnować z pomocy: pani do sprzątania czy ogrodnika. Jeśli zgadzasz się na taki układ, zapytaj się rodziców ile godzin pracy wymagają od Ciebie dziennie czy tygodniowo. Poproś ich o tę liczbę, bo jest wymagana do zaplanowania sobie planu tygodnia czy fot. Wiki dnia. Weź więc pod uwagę, że np. 2 godziny dziennie pomocy w domu+3 godziny u konia to już solidne nadwyrężenie czasowe. Jeśli kończysz lekcje o 15, oznacza to, że wolna będziesz o 20, lub będziesz musiała danego dnia zrezygnować z wizyty w stajni. „Dawałam korki z historii i matematyki dzieciom z podstawówki. Brałam się za prace sezonowe, mycie okien, jakieś dorywcze pracki, zaczęłam pracować w weekendy jako kelnerka. Bardzo wiele się nauczyłam, przede wszystkim samodzielności.” ... I ZABAWA To właściwie wypadkowa tych dwóch omówionych elementów – czasu i pieniędzy. Można by podejrzewać, że przy tak dużych obciążeniach czasowych i pieniężnych, ucierpi na tym nasz czas wolny: albo go nie będzie, albo nie będzie finansowej możliwości fajnego spędzania czasu. Jednak znam bardzo mało przypadków dzieci i młodzieży, może poza najbardziej zaangażowanymi sportowo jeźdźcami, których życie towarzyskie znacznie ucierpiało po zakupie konia. Może się zdarzyć, że nie będziesz mogła pojechać na ulubiony obóz jeździecki, albo obóz w ogóle, czasem nie jest łatwo pojechać na białą czy zieloną szkołę (dotyczy w szczególności sportowców). Nagła konieczność naprawy sprzętu może utrudnić wypad do kina. Doświadczenie jednak podpowiada, że jednak rozrywka bardzo mało ucierpi przy obecności konia. Jeśli zechcesz, znajdziesz i codziennie czas na spotkania z przyjaciółmi, czy wypad do pizzerii. Rzadki koncert ulubionego zagranicznego zespołu jest nie do opuszczenia i nie ma znaczenia jaki będzie koszt – uda się zebrać i pieniądze i wygospodarować czas. Może czasem trampki będą solidnie sfatygowane, spodnie dziurawe, a nowa bluzka za 80zł nie będzie się już wydawać taką okazją. Ale jaka to zmiana w porównaniu z najważniejszą? Własny koń to przede wszystkim stała, olbrzymia radocha i dobry humor nawet przy zimnej, deszczowej, kwietniowej pogodzie. Przygotuj się więc na zmiany: koń to przede wszystkim stała, olbrzymia radocha. Bądź więc gotowa na wiecznie dobry humor! własny koń stosuje się rzadko. W tym pierwszym wypadku nie zauważysz zmian, ponieważ koszt utrzymania konia, leczenia, wymiany sprzętu i ewentualnych zawodów w pełni pokrywają rodzice i nawet nie obcinają kieszonkowego. Jeśli należysz do tej grupy szczęśliwców, nie masz co oczekiwać zmian. Jeśli natomiast to Ty masz w pełni utrzymać swoje zwierzę, sprawa bardzo się komplikuje i zasługuje właściwie na osobny artykuł, czy bardziej wywiad z młodymi właścicielkami, którym udaje się taka sztuka jak utrzymanie swojego konia. Standardowy sposób dzielenia kosztów mówi, że rodzice fundują konia, podstawowy sprzęt, comiesięczne utrzymanie i ewentualne leczenie. Czasem, w związku z nowymi kosztami, tną kieszonkowe. Zawody, nowy sprzęt czy naprawa starego, dodatki paszowe, kosmetyki, ubiór jeździecki czy dojazd – to już kwestia młodej właścicielki konia. Obuwie na pierwszą jazdę Idąc na pierwszą jazdę powinniśmy wybrać wygodne, niezbyt szerokie buty, najlepiej posiadające twardą, płaską podeszwę z niewielkim obcasem (2-3cm). Jeśli buty są krótkie, warto założyć do nich wyższe skarpetki lub bawełniane podkolanówki. Jeśli ubieramy coś z dłuższą cholewką, powinna ona być możliwie najwęższa. W idealnej sytuacja stajnia dysponuje kilkoma parami sztybletów, które za niewielką dopłatą możemy pożyczać na czas pierwszych jazd. Niestety, jest to rzadkość. Często początkujący wybierają na swoje pierwsze jazdy adidasy, lub inne sportowe buty. Jest to zrozumiałe, bo takie buty często mamy pod ręką, są dość tanie i nie żal nam ich zabrudzić. Instruktor może pozwolić na takie obuwie na pierwszej jeździe. Niestety, wielu jeźdźców decyduje się (a instruktorzy na to pozwalają) jeździć w nieodpowiednich butach jeszcze przez wiele jazd. Nie rób tego – jeśli jazda konna cię wciągnęła, kup jeździeckie obuwie. Buty na pierwszą jazdę: kalosze, kozaki na niskim obcasie, kowbojki (przy jeździe western) Oficerki nowego typu Dostępne w wielu wariacjach: od skrojonych na podobieństwo klasycznych z zamkiem, przez sznurowane z przodu, bogato zdobione, udogodnieniami (gumami, ściągaczami, zamkami). Wygodne, powstają z miękkich i delikatnych materiałów, czasem podatnych na zniszczenia, niekoniecznie skóry. 36 www.KonnaCafe.pl obuwie OBUWIE Siodlarnia. Tekst: Aleksandra Piotrowska Oficerki klasyczne Zrobione z grubszej i twardszej skóry, przez co są bardziej trwałe, Brak zamka utrudnia zakładanie i zdejmowanie. Oficerki te są również dość wysoko skrojone na stawie skokowym i zazwyczaj poszczególne modele wizualnie niewiele różnią się od siebie. Obuwie tradycyjne. Czemu obuwie jeździeckie jest prawie tak samo ważne jak kask? Bardzo ważne jest, by odpowiednie buty jeździeckie były jak najszybszych zakupem – podobnie jak kask. To nie tylko fanaberia mody, profesjonalnego wyglądu. To nawet nie kwestia tego, że w takich butach znacznie łatwiej o prawidłową jazdę, a tym samym o szybszą naukę (Odpowiednie buty jeździeckie są bardzo ważne w kształtowaniu się prawidłowej postawy i dosiadu. Szczególnie ważną rolę odgrywa w nich podeszwa i obcas ułatwiające utrzymanie prawidłowej pozycji nogi w strzemieniu, co wpływa na wszystkie nasze działania na koniu.). Ale buty jeździeckie to przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa – minimalizują ryzyku wpadnięcia naszej nogi w strzemię i zablokowania się. Kto oglądał „Niepokonanego Suisbiscuita” ten wie, co się dzieje, gdy noga zablokuje się w strzemieniu. Oficerki gumowe - kalosze Przydatne podczas deszczowej pogody; świetne do pracy w stajni i na padokach. Zimą można dokupić wkładki neoprenowe. Nie nadają się do jazdy. Utrudniają prawidłowe ustawienie nogi, a także ocenę ułożenia nogi przez instruktorów. Przegrzewają i przepacają stopy. Sztyblety skórzane W połączeniu ze sztybletami imitują oficerki. Wymagają dokładnego dobrania, szycia na miarę. Zdarza się iż są niedopasowane, szczególnie w okolicy kostek, co tworzy efekt zupełnie przeciwny do zamierzonego – nieelegancki i niepraktyczny. Można spotkać zwykłe - gładkie, z gumową wstawką ułatwiającą zakładanie, a także bardziej eleganckiesznurowane z przodu i z zamkiem. Są bardzo praktyczne, łatwe do utrzymania w czystości, jednak, oczywiście, jak każde skórzane buty, potrzebują odpowiedniej konserwacji. Oficerki: wady Oficerki czy szty blety? - Stosunkowo drogie - Trudno dobrać (często konieczność szycia na miarę) - Stosunkowo niewielka różnorodność - Trudno kupić używane, niewielki rynek wtórny - Nie można ich nosić do jodpurów - Mniej wygodne latem, nie nadają przy pracach stajennych Oficerki: zalety + Tradycyjne, bardziej reprezentacyjne + Dobrze dobrane zapewniają najlepszy kontakt z koniem + Łatwiej je dopasować do nogi (szyte na miarę) Kalosze: wady - Sztylpy treningowe materiałowe Bardzo wygodne. Niektóre wykonane z przepuszczalnych materiałów, więc bardzo przyjaznych latem. Bardzo tanie i łatwo dostępne, niestety niezbyt eleganckie. Dobrze sprawdzają się jako wyposażenie szkółki. Sztylpy treningowe skórzane Wybierając je stawiamy na wygodę i funkcjonalność. Ten typ sztylpów ma bardzo ciekawe, często unikatowe kroje, gdzie skóra zazwyczaj łączy się z gumowymi lub sztucznymi dodatkami. 38 www.KonnaCafe.pl przegrzewają i przepacają stopę uniemożliwiają prawidłowe ułożenie stopy w strzemieniu utrudniają instruktorowi ocenę ułożenia nogi tym samym praktycznie nie nadają się do jazdy konnej Kalosze: zalety Sztyblety gumowe Najtańsze ze wszystkich dostępnych na rynku modeli. Bardzo popularne wśród młodych jeźdźców, niestety nie nadają się na bardziej regularne jazdy. Latem noga się w nich poci, zimą marznie. Mimo swej wodoodporności są mało praktyczne jesienią - sięgają tylko do kostki, co nie chroni w pełni przed błotem. + + + + + + sprawdzają się przy pracach stajennych i naziemnych dobre na pogodę w kratkę tanie modne (np. Huntery), można je nosić poza stajnią łatwo dostępne (sprzedawane w Decathlonie, Go Sport) stosunkowo bezpieczne (dobre rozwiązanie na pierwszą lekcję jazdy) Sztyblety + sztylpy: wady - Trudniej dobrać idealne pod względem rozmiaru - Mniej profesjonalne - Konieczne sztylpy lub specjalne spodnie Sztylety + sztylpy: zalety + + + + + + Niższa cena Możemy je nosić bez sztylp do jodpurów Przeróżnorodne materiały i fasony Duży wtórny rynek Duża różnorodność Praktyczne latem, przy pracach stajennych obuwie Sztylpy oficerkowe Pierwotna nazwa na „ochraniacze na łydki” to dopinane cholewy, czy po prostu ochraniacze. Oba określenia są bardzo prawidłowe, jednak „ochraniaczami” zbyt często nazywamy ochraniacze na końskie, nie ludzkie nogi, a określenie „cholewy” wyszło z użycia. Zapożyczeniem niemieckim jest określenie „sztylpy”. Tego określenia używamy powszechnie i jest ono jednoznaczne. Słowo „czapsy” pojawiło się w polskim jeździectwie niedawno – paręnaście lat temu. Początkowo było używane tylko przez jeźdźców westernowych na określenie ich długich ochraniaczy na uda i łydki przy pracy z bydłem. Ponieważ w języku polskim nie ma specyficznego określenia na westernowe ochraniacze na nogi, jest uzasadnione by używać tego zapożyczenia. Z drugiej strony, „chaps’y” są używane także przez jeźdźców angielskich. To angielskie określenie na nasze sztylpy. Czemu zaczęliśmy nazywać nasze sztylpy w nowy sposób, i to zarezerwowany dla kowboi? Zawinił Internet. A konkretnie, sklepy internetowe, które sprowadzając produkty zza granicy nazywały je podobnie jak w języku eksporterów. I tak, coraz więcej sklepów zaczęło sprzedawać „czapsy”, chyba po prostu z niewiedzy i nieznajomości polskiej branży jeździeckiej. Określenie „czapsy” na „sztylpy” jest bardzo mylące i nie należy go używać. Jak już powiedzieliśmy, mamy dwa, bardzo konkretne określenia – cholewy oraz sztylpy. Natomiast czapsy to długie ochraniacze na łydki używane w jeździe western. Zwracaj pilną uwagę, czy nie popełniasz tego błędu. Czapsy robocze Ochraniacze kowbojskie na całe uda i łydki, wykonane z bardzo grubej skóry, zakładane na dżinsy, zapinane w pasie. Mają za zadanie chronić nogi jeźdźca podczas pracy z bydłem, a czasem też przed warunkami pogodowymi. Termobuty skórzane oficerkowe Termobuty gumowo materiałowe ZMało popularne w Polsce, bardzo wygodne i dobrze prezentujące się na nodze. Z wierzchu wyglądają jak zwykłe oficerki skórzane, w środku zaopatrzone są we wkładkę z naturalnego futra lub rzadziej z neoprenu. Nnajpopularniejsze w Polsce. Część obejmująca stopę zbudowana jest z gumy, góra jest z neoprenu, zapinana na rzepy. Jeśli termobuty mają szeroką, grubą podeszwę z „traktorami”, to niestety nie nadają się do jazdy. Termobuty sztuczne oficerkowe Wyściółka jest podobna jak we wszystkich termobutach (futro naturalne, sztuczne lub neopren), za to materiał zewnętrzny jest dużo bardziej praktyczniejszy niż prawdziwa skóra. Są eleganckie i bezpieczne, ponieważ nie mają szerokiej podeszwy. Czapsy pokazowe Kowbojki Tradycyjne i bezpieczne obuwie westernowe. Wykonane z grubej skóry, zazwyczaj bogato zdobionej i w przeróżnych kolorach. Charakteryzuje je wysoki obcas, zapobiegający wpadaniu nogi w strzemię i umożliwiający mocniejsze ułożenie nogi w strzemieniu. Wykorzystywane podczas zawodów jako tradycyjny element stroju, z frędzelkami, zdobieniami, w różnorodnych kolorach, także ornamentacją, nabłyszczeniami. 40 Źródła: Oficerki klasyczne: Kelledstyle, Oficerki nowego typu: no name, Oficerki skórzane: Ariat Bromont, Oficerki gumowe (kalosze): Dublin, Sztyblety skórzane: Harry Hall Buxton, Sztyblety gumowe:. Dublin, Sztylpy oficerkowe: Konig, Sztylpy treningowe skórzane: All Around, Sztylpy treningowe materiałowe:. Marshall, Termobuty oficerkowe skórzane: Bally , Termobuty oficerkowe sztuczne: Treadstone, Termobuty gumowo-materiałowe: HKM, Kowbojki: Women’s Ariat® 11 inch Rawhide Square Toe Western Boots, Czapsy robocze: Shotgun, Czapsy pokazowe: no name obuwie Czapsy, sztylpy, ochraniacze, cholewy wędzidła? W numerze styczniowym (nr. 10) Kasia Ruth przedstawiła argumenty „za bezwędzidłówką” i jednocześnie „przeciw wędzidłu”. W tym numerze przypominamy, że wędzidło jest najpopularniejszym kiełznem nie bez powodu. Tekst: Małgorzata Jurczak - licencjonowany szkoleniowiec PZJ. Elementy pisane kursywą – dopisek redakcji. Wędzidło – dla większości jeźdźców to niezbędne wyposażenie konia, dla niektórych wyrafinowane narzędzie tortur. Ci, którzy uważają wędzidło za „samo zło”, często rezygnują z użycia tego kiełzna na rzecz… innego. Najczęściej jest to mechaniczne hackamore, kantar sznurkowy czy bosal. Zapominają przy tym, że wszystkie te wynalazki nie gwarantują łagodnej ani „naturalnej” jazdy, jeśli więc mamy problem z koniem w trakcie jazdy, nie w kiełźnie powinniśmy szukać przyczyny. Wszystko co zakładamy na końską głowę (czy to ogłowie munsztukowe, wędzidłowe, czy bezwędzidłowe) zostało wymyślone przez człowieka do skutecznej komunikacji z koniem. Nie bez przyczyny najpopularniejszym narzędziem jest wędzidło. Nieliczni jeźdźcy potrafią powodować poprawnie koniem bez użycia jakiegokolwiek kiełzna. Powodować poprawnie – to znaczy jeździć na koniu, który będzie ustawiony w sposób pozwalający mu na pracę pod jeźdźcem bez zaburzenia swojej równowagi, bez bólu i przeciążenia mięśni. Jako pomoc do osiągania tej równowagi jeźdźcy używają kiełzna, najczęściej w postaci ogłowia wędzidłowego. Po co w ogóle wkładać koniowi coś do pyska? Otóż okazuje się, że ta bardzo wrażliwa część ciała jest bardzo podatna na bodźce przekazywane za pośrednictwem ręki jeźdźca – oczywiście działającej prawidłowo i z wyczuciem. Prawidłowe użycie wędzidła zapewnia nacisk rozłożony na kąciki ust konia, na żuchwę i język oraz w niewielkim stopniu na podniebienie. Czuła ręka jeźdźca w powiązaniu z dosiadem i łydką potrafi sprowokować konia do opuszczenia głowy, zaokrąglenia szyi i grzbietu, zaangażowania zadu, a także do zebrania. (Sprowokować, zachęcić, ale nie zmusić – wędzidło nie jest rozwiązaniem siłowym! To narzędzie porozumienia!). Bez wędzidła dojście do pozycji, w której koń porusza się w zaokrągleniu zajęłoby nam o wiele więcej czasu. Jak wiemy, jest to jeden z warunków utrzymania wierzchowca w zdrowiu. Sama obecność metalu w pysku konia prowokuje go do odruchu żucia, który powoduje rozluźnienie żuchwy, a co za tym idzie do rozluźnienia potylicy, szyi i grzbietu. 42 www.KonnaCafe.pl (Metal wędzidła, w połączeniu ze śliną, poprzez lekkie wyładowania elektryczne miło łaskocze wnętrze pyska konia, ale najważniejszym elementem całego systemu jest ludzka ręka). Odruch żucia wprowadza konia w stan rozluźnienia również psychicznego – postawa konia z opuszczoną głową i rozluźnionymi mięśniami to pozycja podobna do tej, jaką przyjmuje koń pasący się na pastwisku. Z takiej rozluźnionej pozycji, do której osiągnięcia bardzo przyczyniło się wędzidło, łatwiej będzie nam przejść do pozycji zebranej, bez utraty spokoju i psychicznego rozluźnienia. Dlaczego zatem wędzidło ma taką złą sławę? To kiełzno najczęściej używane, więc najwięcej mamy przykładów jego nieprawidłowego użycia. Najsmutniejsze jest to, że w szkółkach jeździeckich prawie wcale nie uczy się prawidłowego użycia wodzy. Dla większości uczących się wędzidło i wodze to synonim hamulca. O potrzebie prawidłowego ustawienia ciała konia, a nie tylko jego głowy, praktycznie w rekreacji się nie wspomina. Ale to już nie wina wędzidła, ale ludzi, którzy je stosują lub co gorsza – uczą jak go używać… nieprawidłowo. Nóż może służyć do krojenia chleba, ale może też być narzędziem zbrodni. Czy zło leży po stronie noża, czy człowieka, który go używa? Chyba warto się nad tym zastanowić zanim zrezygnujemy z wędzidła na rzecz innych wynalazków. 3 2 1 Zastanawiałyście się kiedyś, czemu tak właściwie wędzidło DZIAŁA? Nie chodzi tylko o to, że leży ono we wrażliwym miejscu. W końcu nos konia też jest bardzo wrażliwy! Kwintesencją działania wędzidła (różowy punkt 1) jest oddziaływanie na żuchwę (zaznaczona na różowo 2), przez co oddziałujemy na staw skroniowo-żuchwowy (3). Jeśli wodze są trzymane przez wprawnego jeźdźca, wędzidło prowadzi do rozluźniania i sprężystości „żuchwy”, czyli mięśni znajdujących się w okolicach stawu skroniowo-żuchwowe- go. Jak widzisz, od stawu skroniowo-żuchwowego (3) jest bardzo niedaleko do kolejnych stawów: szczytowo-potylicznego (głowa-szyja), szczytowo-obrotowego (1 krąg szyjny-2 krąg szyjny) i dalszych międzykręgowych. Wpływając na staw skroniowo-żuchwowy (3) mamy blisko do stawów łączących głowę z szyją i między kolejnymi kręgami. Między innymi dlatego konie tak chętnie odpowiadają na działanie wędzidła – o ile drugi koniec wodzy trzyma delikatna ręka. wędzidło Czemu nie warto rezygnować z Jeśli chcesz, by Twoje pytanie trafiło do kolejnego numeru, zadaj je pisząc na adres: [email protected]. W tytule maila napisz: „Wasze pytania, nasze odpowiedzi”. Zaznacz, jak chcesz być podpisany (podaj swój nick/imię/imię i nazwisko/’anonim’ itd). Jeśli pytanie dotyczy zdjęcia, dołącz zdjęcie jak najlepszej jakości. Pamiętaj, że musi być ono twojego autorstwa, a jeśli nie jest, potrzebujesz zgody autora. 44 www.KonnaCafe.pl UWAGA! Zadajecie wiele pytań w różnych miejscach: na czacie, pod zdjęciami na fotoblogu, na gg, w różnych portalach społecznościowych i forach. Jeśli chcecie na pewno dostać odpowiedź, pytania przesyłajcie prosto na adres: [email protected]. jak wskazuje nazwa, czasem bywają np. bardzo długie. Niektórzy twierdzą, że po wicherkach można poznać charakter konia. Na przykład koń o wicherku poniżej oczu na nosie może mieć nieprzeciętną wyobraźnię, natomiast konie o dwóch wicherkach na czole mogą być szczególnie ulegające emocjom. Teoria wicherkowa nie została jednak udowodniona naukowo. pytania Wasze Pytania, Nasze Odpowiedzi i sprawdziła, czy nie palnęłaś jakiejś bzdurki :) Niestety, trudno jest uniknąć błędów w tekście i to jedno z największych wyzwań dziennikarstwa. Następnie zrób zdjęcia do Najlepiej zacząć od pisania i składaPYTANIE OLI: Droga redakcjo! Czytam so- artykułu, poproś koleżankę by je zrobiła, nia pojedynczych artykułów. Czy da się zabie Wasz magazyn i najbardziej ciekawi a w ostateczności możesz skorzystać ze łożyć gazetkę bez wcześniejszej praktyki? zdjęć z Internetu, ale tylko takich, które mnie jednak kwestia – co zrobić, by także Nie odpowiem na to pytanie, ale własna można wykorzystywać bez zapytania auzałożyć gazetkę? Na stronie doczytałam, mała gazetka będzie wymagać od Ciebie tora. Najprostszym źródłem takich zdjęć że to miesięcznik studencki. Ja jestem umiejętności interpersonalnych, zdolności jest Wikipedia. dopiero w gimnazjum, ale również uwiel- ładnego pisania, poprawności językowej, Potem czeka cię skład artykułu w znajomości tematu, na który się wypobiam konie i język polski i naprawdę programie do składu, lub najprościej – w wiadasz, umiejętności łamania i składu chciałabym założyć gazetkę. Mam nawet (czyli nadawania tekstowi ładnej graficz- Wordzie. Co dalej zrobić z artykułem? Możesz go wydrukować i powiesić w stajni w dla niej nazwę: „Łoł!” :) Czy mogę liczyć nej formy), czasem także podstawowych której jeździsz. Staraj się co dwa tygodnie umiejętności fotograficznych, graficznych, na Waszą pomoc w kwestii zakładania lub co miesiąc wymieniać stary artykuł na umiejętności tworzenia stron internetogazetki? Pozdrowienia dl wszystkich konowy. Możesz powiesić w szkole – może wych poza tym niezłej organizacji. Dlanamówisz kogoś do jazdy konnej? Możesz niarzy śle Ola! tego najlepiej nie rzucać się od razu na też puścić artykuł w Internet. W tym celu głęboką wodę i nie zakładać od razu regunie musisz mieć własnej strony interneNASZA ODPOWIEDŹ: Olu! Nie jesteś larnego miesięcznika dyktowanego całemu towej. Są specjalne strony, na których pierwszą, która o to pyta i obiecuję, że Internetowi. Więc jak zacząć? możesz opublikować swój artykuł i dać go w najbliższym czasie pojawi się poradnik Najlepiej zacząć od pisania pojeinnym do ściągnięcia. o zakładaniu gazetki. Własna gazetka to dynczych artykułów. Pójdź do polonistki i Z czasem rozbudujesz tę podstawoświetny pomysł, szczególnie gdy chcesz zapytaj się, czy zgodzi się sprawdzić tekwą bazę: zaczniesz się uczyć trudniejszych zdobyć 1001 przydatnych umiejętności. sty, które napiszesz. Poproś ją o rzetelną, programów, pisać więcej tekstów i znajdo Na szczęście jej założenie nie musi czy wręcz surową ocenę pracy – dodaj, wać innych chętnych do pisania. Nauczysz być aż tak bardzo trudne, ani nie muszą że marzy ci się praca dziennikarza i to się masy rzeczy – tak jak ja nauczyłam się się z tym wiązać żadne koszta. Najważsą twoje pierwsze próbki artykułów. Nazakładając Konną! Powodzenia! /Gabrysia niejsze jest: znalezienie paru ludzi, którzy stępnie musisz znaleźć temat na artykuł. Jóźwiak pomogą nam w prowadzeniu gazetki (przy Bardzo dobrze, jeśli temat będzie „pod czym licz się z tym, że jeśli zakładasz ręką”: możesz zrobić wywiad z instruktoPYTANIE KINGI: Czym tak właściwie są gazetkę, to najwięcej pracy przypadnie rami z ośrodka jeździeckiego, wypytać o właśnie Tobie), nauczenie się programu wicherki? Czy to element maści konia? coś koleżankę, która ma konia itd. Wardo składu (ale najprostszą gazetkę możto, by doświadczony koniarz sprawdził na robić nawet w Wordzie!) i utrzymanie merytoryczną poprawność tekstu. Poproś NASZA ODPOWIEDŹ: Wicherki to znaki entuzjazmu do jej prowadzenia. instruktorkę, by przeczytała twój tekst szczególne na ciele konia. To charakte- wicherek rystyczne ułożenie sierści, zazwyczaj tam, gdzie spotyka się sierść rosnąca w innych kierunkach. Są niezmienne przez całe życie konia, dlatego stanowią jeden ze sposobów na identyfikację konia – ich ułożenie jest zaznaczane w paszporcie. Wicherki nie mają związku z maścią konia. Są po prostu sposobem ułożenia sierści, zresztą nie zawsze mają taką formę fot. Beata Gan/FB konie i tekst praca Konie i praca (?) ZAKLINACZ , może trochę „Witam. Mam takie dziwne zrobić by stać się ba ze tr Co e. ni ta py e, pi głu ba skończyć jazaklinaczem koni? Czy trze e się odbywają? kiś kurs? Jeśli tak, to gdzi Monika” Pozdrawiam KonnąCafe! fot. Justyna Królak Bardziej zaawansowanym koniarzom może się to wydać zabawne – pisanie o zaklinaczach w dziale „konie i praca”. Mimo to, otrzymaliśmy już parę pytań dotyczących zaklinaczy – kim są, jak się nim stać i czy na zaklinaniu wierzchowców można zarobić. Określenie „zaklinacz” jest dziś uważane za nieprofesjonalne, za to bardzo romantyczne. Niesie za sobą nutkę mistycyzmu (w końcu zaklinanie to dział magii!), głębokiego zrozumienia natury zwierzęcia oraz… niezrozumienia przez ludzi. Choć już mało który z zaklinaczy uważa się za takowego, często stosują to określenie, bo jest medialne i chwytliwe – zapewnia większy rozgłos. W rzeczywistości zaklinacze to po prostu trenerzy koni, stosujący niekonwencjonalne techniki zgodne z psychologią koni. Jeśli „pachnie ci to naturalem” to nic dziwnego – metody naturalne to „zaklinanie” w formie, którą każdy może praktykować. Tekst: Anna Białata/Hanna Kozłowska 46 www.KonnaCafe.pl „Zaklinacz koni” to określenie, która wśród polskich koniarzy pojawiło się bardzo późno. Właściwie chyba dopiero za sprawą książki o tymże tytule! Ale zacznijmy od początku – od udomowienia konia. Zanim konie stały się wierzchowcami, były zabijane dla mięsa. Teraz jest dla nas oczywiste, że na koniu można jeździć, ale dla pierwotnych ludzi była to szaleńcza idea. Dawne konie nie były zbyt rosłe (wielkości konika polskiego lub nawet niższe!), ale wciąż pozostawały szybkimi zwierzętami, potrafiącymi kopać, gryźć, wierzgać i nijak nie dało się nimi sterować. Wymyślenie i sprawienie, by zwierzę było uległe i niosło jeźdźca na swym grzbiecie, było naprawdę trudne! Koń bardzo szybko stał się wielorakim symbolem i stworzeniem otoczonym szczególnym kultem. Zwierzęciem mistycznym. Bywało (i to wcale nie w tak zamierzchłych czasach – mówimy już o 17 wieku!), że zbyt utalentowany trener był palony na stosie wraz z koniem – ot, jeśli ktoś za dobrze dogadywał się ze zwierzęciem, najwyraźniej robił to za pomocą czarów i diabelskich sztuczek. Więc z jednej strony, jeśli ktoś wyjątkowo dobrze dogadywał się z końmi bez stosowania siły i przymusu, mógł być napiętnowany jako czarownik. Ale z drugiej strony, nie trzeba było wcale takiego piętna, by być uznanym za dziwaka i szaleńca. Wystarczy przypomnieć sobie biografię Monty’ego Roberts’a. Już jako młodzieniec potrafił zajeździć dzikie konie, bez barbarzyńskiej brutalności. Nie spotkał się, tak jak wtedy oczekiwał, z zachwytem i zaciekawieniem, a z olbrzymią wrogością ze strony starszych koniarzy. Jeśli więc w przeszłości ktoś odkrył, że z koniem da się dogadać bez przemocy lub poza klasycznymi konwenansami, lepiej było po prostu siedzieć cicho i nie dzielić się swoimi odkryciami. Zaklinacze nie byli ludźmi głośnymi. Mamy więc ludzi, którzy byli cisi, a ich poczynania były tajemnicze i wręcz mistyczne – już krok dzielił od nazwania ich „zaklinaczami”. Dziś nikt już nie pali nikogo na stosie za zrozumienie końskich mechanizmów zachowania, więc przemysł „naturalowy” kwitnie. Aura mistycyzmu pozostała. Przyciąga przeciwników, ale jeszcze częściej – zwolenników. I ich pieniądze! Wróćmy jednak do historii zaklinaczy. Znana jest postać Daniela Sullivana z Mallow w Irlandii (zm. 1810r.). Historia o Danie mówi, że potrafił on każdego krnąbrnego konia przemienić w bardzo posłuszne zwierzę, a to tylko po wyszeptaniu kilku słów do końskiego ucha. Podobno technikę tę sprzedał mu jakiś żołnierz, który nauczył się tego z kolei w Indianch, gdzie służył. Tylko, że technika Dana obejmowała coś więcej niż tylko szeptanie koniowi paru słów do ucha. Sullivan zabierał konia jeszcze w konie itekst praca miejsce z dala od ludzkich oczu, choćby do oddalonej stodoły. A tam na nieposłusznego konia czekało coś więcej niż delikatne szeptanie… I tak konie, które dobrze zachowywały się sterroryzowane przy Danie Sullivanie, po powrocie do swoich właścicieli znów stawały się krnąbrne. Niezależnie od tego, jak okrutnie traktował konie Dan Sullivan, to jemu zawdzięczamy ukuty termin „zaklinacz koni” (angielskie: „horse whisperer”, „szeptacz”). Historia zna wielu innych szarlatanów, oszustów czy osób, które swoją brutalność skutecznie tuszowały i określały mianem „zaklinania”. Niemniej jednak, każdy z ludzi jest indywidualnością i różni się od innych. Niektórzy z nas rodzą się nadzwyczaj szybcy, niektórzy bardzo empatyczni, fascynują się lotnictwem, ekscytują się chirurgią, zawzięcie grają w piłkę nożną czy oddadzą wszystkie swoje pieniądze za możliwość zwiedzania świata. W całej naszej ludzkiej zbiorowości czasem rodzą się ludzie, których naturalnym talentem jest porozumiewanie się z końmi. To nigdy nie są czary – to zwykle mieszanina empatii, cierpliwości, wyczucia czasu, zmysłu obserwacyjnego. Tacy ludzie stają się nie tylko dobrymi koniarzami, ale, jeśli nie stronią od ludzi i rozgłosu, także wybitnymi trenerami i szkoleniowcami. Dziś nurt „zaklinaczy koni” przerodził się w nurt „jeździectwa naturalnego”. I choć nie każdy może zostać wybitnym trenerem, każdy może czerpać z technik, które powstały w oparciu nie o militarną czy ranczerską tradycję, a w oparciu o obserwację dzikich koni i ich naturalnych zachowań. ********************************************************************** Anna Białata: Kim jest współczesny zaklinacz? Hanna Kozłowska: Współcześnie zaklinaczy koni już właściwie nie ma – ponieważ ich wiedza przestała być wiedzą „tajemną”, a ludzie ich otaczający chętnie się od nich uczą. Wobec tego „zaklinacze koni” stali się po prostu trenerami koni, a czasem też i trenerami ludzi. Pozostałością po dawnym „zaklinaniu” jest umiejętność dotarcia do koni najtrudniejszych: zepsutych przez człowieka i zrażonych do jeźdźców, znarowionych, a także ogierów, koni młodych, koni dzikich, koni po wypadkach. Praca z takimi końmi wciąż pozostaje dla wielu koniarzy zagadką, a wielu szkoleniowców, nawet bardzo doświadczonych, taka praca przerasta. „Zaklinacze”, czy też po prostu wybitni trenerzy koni, stają się ostatnią deską ratunku dla znarowionych zwierząt oraz źródłem wiedzy o prawidłowym postępowaniu ze zwierzętami. Ważne też, by „zaklinacz” nie pracował odtwórczo stosując skopiowane od innych techniki. Jeśli ktoś zasługuje na miano „zaklinacza”, to tylko osoba, której techniki są niezrozumiałe dla innych. A niezrozumiałe dlatego, że nowe, odkryte właśnie przez tę osobę! 48 www.KonnaCafe.pl fot. Martyna Głowacka „Zaklinacze” to jednostki wybitne, które urodziły się z takimi predyspozycjami. Każdy może stać się bardzo dobrym koniarzem, ale wybitnym trzeba się już urodzić. „Zaklinaczem” nikt z nas się nie stanie tylko dlatego, że postanowił nim zostać. Trzeba poświęcić całe swoje życie koniom, uczyć się od doświadczonych mentorów, „mistrzów”, fascynować się końmi, obserwować je, analizować ich zachowania i zachowania ludzi, próbować różnych technik porozumiewania z końmi. Nie można stać się „zaklinaczem” po skończeniu szkoły, kursów czy praktyk. Po prostu – pracujesz z końmi, uczysz się od nich i od innych ludzi. I, jeśli jest się wybitnym, któregoś dnia, być może, jest się docenionym przez innych koniarzy i okrzykniętym wybitnym talentem. Ale nie licz na to, że jest jakaś konkretna droga do osiągnięcia tego – tak jak nie ma konkretnej drogi gwarantującej otrzymanie Oskara, Nobla, stania się szamanem, Papieżem, legendą rocka. „Zaklinacz” to termin kulturowy, nie zawód. konie i tekst praca Jak stać się „zaklinaczem” – wybitnym znawcą końskiej psychiki? Ok., więc jak stać się dobrym znawcą końskiej psychiki? Już zostało to powiedziane – gdy Twoje życie kręci się wokół koni, stale się dokształcasz, uczysz się nie tylko z książek i obserwacji zwierząt, ale także od innych wybitnych, pracujesz z wieloma końmi przez wiele lat, jesteś żądna wiedzy i doświadczeń i naprawdę kochasz te zwierzaki – masz szanse stać się nie tylko dobrym jeźdźcem, ale też dobrym koniarzem. Uwaga – aby stać się taką osobą, którą konie szanują i słuchają się jej mimo, że dla innych osób nie bywają już tak miłe – potrzeba też dużo czasu liczonego nie w latach, a dziesiątkach lat. No tak, ale Amy z „Heartlandu” jest nastolatką i już jest „zaklinaczką”… - tak by skomentowała moja młodsza siostra. Tak. Z pewnością można być wybitnym piętnastoletnim trenerem najtrudniejszych koni, tak samo jak można być młodym czarodziejem walczącym z Voldemortem. Pamiętajcie, że „Heartland” to fikcja! Dzieci i młodzież faktycznie często osiągają wielkie sukcesy ze swoimi końmi. Wiek nie ma dużego znaczenia przy kontaktach z końmi – liczy się wyczucie, „timing”, uczenie się na własnych doświadczeniach, zmysł obserwacyjny i wiele wiele innych elementów, które kryją się pod hasłem „doświadczenie”. Ale piętnastolatka może mieć max. 7 lat realnego doświadczenia w pracy z końmi i to jest znacznie mniej niż doświadczenie 50-cio letnie. Mając 15 lat możemy osiągnąć z końmi wiele, ale to tylko szczyt góry lodowej, która narośnie, gdy będziemy u schyłku życia. Zaklinacz koni to takie pojęcie kulturowe. Coś jak „wirtuoz”. I naprawdę trzeba sobie na nie zasłużyć. 50 www.KonnaCafe.pl fot. Patrycja Niesyto wege tekst Jak przeżyć wśród mięsożerców? W życiu każdego wege następuje moment, gdy zada sobie to pytanie. Nie zawsze rodzina i znajomi są nastawieni pozytywnie do naszej diety. Możemy usłyszeć różne „argumenty”, od „bez mięsa? Jak tak można!”, poprzez „ja bym tak nie umiał”, kończąc na „przecież to niezdrowe!”. Czasem to przykre, jak mało tolerancyjni jesteśmy i jak bardzo zamknięci w ramach tego co uznaje się za „normalne”. Tekst: Agnieszka Litwa „Ale bez mięsa?” Mięso w naszej kulturze uznawane jest za normę. Wszyscy jedzą mięso, które wręcz wyznacza status społeczny. Na ważnym przyjęciu wypada podać kaczkę, gęsinę, przepiórkę, egzotyczną rybę, albo wręcz całego barana czy świniaka. Kurczak stanowi podstawę diety przeciętnego studenta. Obiad bez mięsa to już fanaberia, a co dopiero całe życie! Rozumiem to podejście. Tak nas wychowano, nauczono, że mięso jest i już, że jest zdrowe i niezbędne. Rozumiem, że przyzwyczajenia są silne, zakorzenienie w kulturze i naszej świadomości również. Jednak mamy prawo domagać się szacunku i tolerancji. Dlatego polecam ucinać dyskusje. Jeśli ktoś chce się z Tobą pokłócić o Twoją dietę, po prostu odpuść taką „rozmowę”. Jeśli ktoś jest otwarty i faktycznie chce i mówić i słuchać (a nie tylko słuchać), możesz przedstawić mu swój punkt widzenia. Tylko nie nawracaj na siłę! Jednak będąc jedynym dziwakiem w grupie mięsożerców, z doświadczenia wiem, jak łatwo zostać stłamszonym. 52 www.KonnaCafe.pl „To już niezdrowe...” To usłyszałam gdy przyznałam się znajomemu, że ograniczam nabiał i jajka (czyli nie jem ich na co dzień, jedynie okazyjnie). Jego argumenty? Ewentualny niedobór B12 to jedyny solidny, choć też nie do końca. A poza tym? Rzekomy brak białka, witamin A,D,E, żelaza... O witaminach już mówiłam, A i E to jak najbardziej roślinne witaminy (lub prowitaminy) i przy dobrze zbilansowanej diecie nie należy zupełnie się nimi martwić. Wit. D może być niedoborowa ale tez nie jest to istotny problem, zwłaszcza wiosną i latem. Zimą ewentualna suplementacja może mieć sens. To samo z żelazem, zapomina się, że do jego wchłaniania potrzebna jest min. wit C, której w mięsie nie ma, za to w pokarmach roślinnych - całe mnóstwo. Są rośliny, gdzie żelaza jest całkiem sporo. A białko? Obiad złożony z pełnoziarnistego makaronu i soczewicy (przykładowo) zawiera wszystkie aminokwasy egzogenne. Tak więc – dieta wegetariańska to zdrowa opcja, jeśli się ją odpowiednio zaplanuje. Tak samo wegańska. Dlatego jeśli ktoś zarzuca Ci, ze Twoja dieta jest niezdrowa, zapytaj wprost - czego nie ma w roślinach, a jest w mięsie? Poza wyżej wymienioną kobalaminą nie ma żadnej takiej substancji. „Co cię do tego skłoniło...” Skoro mięso to norma, a Ty nie jesz mięsa, pewnie musisz kierować się przynajmniej jakąś ideologią, religią... Czymkolwiek, bo ot tak nikt „normalny” nie staje się „nienormalny”. Często to słyszę. Co odpowiadam? Że to złożona sprawa, dla mnie jedzenie zabitych zwierząt jest nieetyczne, dlatego staram się nie wspierać przemysłu mięsnego. Mięso mnie odrzuca, nie smakuje mi. Więc dlaczego mam jeść mięso? Tutaj zwykle pada argument, że mięso jest smaczne. Nie dla mnie! Zobaczcie do czego dochodzimy. „Normalni” nie są w stanie podać żadnego sensownego wyjaśnienia (poza kwestią smaku, która jest bardzo subiektywna) dlaczego jedzą ubite zwierzęta, a ja jestem w stanie wymienić naprawdę sporo argumentów przemawiających za niejedzeniem mięsa. I kto tu jest normalny? tekst wege „Gdybyś musiała, żeby przeżyć, zjadłabyś mięso?” Tak, zjadłabym. Żyję w świecie, w którym mam wybór. Nie ma żadnego kataklizmu, nie walczę o przetrwanie. Mam wręcz nieograniczony wybór produktów spożywczych i pełne prawo rezygnować z któregoś z nich. Jeśli coś zmieni się na świecie i będę musiała zabijać by przeżyć, pewnie to zrobię. To jak reagujemy w skrajnych sytuacjach nijak ma się do tego co i jak chcemy robić na co dzień. „Warzywa są droższe, nie stać mnie...” I tu zwykle pada przykład najdroższych w sezonie warzyw. A co z ziemniakami? Droższe niż mięso? A z soczewicą? Płaciłam ostatnio 8zł za kilogram i wyszło z tego 3 kg kotletów po namoczeniu i ugotowaniu... Fasola, buraki, ciecierzyca... Mięso nie jest tańsze. To nawet nie jest logiczne. Krowa, albo kurczak, żeby „wyprodukować” masę musi zjeść, masowo i objętościowo więcej, niż ma końcowy produkt. Tak jest zawsze. Świnia je dużo, tyl- 54 www.KonnaCafe.pl ko część z tego buduje jej masę. Co z resztą? Ucieka w postaci ciepła, zużywana jest np. na ruch... To wychodzi drugi aspekt słuszności wegetarianizmu, to nie produkty odzwierzęce mogą pomóc w walce z głodem, ale rośliny! Zamiast paść zbożami bydło i świnie, sami to zjedzmy;) Może i przetworzone produkty, jak mleko sojowe lub tofu, są droższe od „tradycyjnych” odpowiedników, jednak w ostatecznym rozrachunku i przy zakupach z głową to rośliny są tańsze. „Nie będę dla ciebie robić drugiego obiadu!” Ulubiony argument rodziców. Czy faktycznie potrzebny jest drugi obiad? Wystarczy zamiast kotleta mięsnego zrobić warzywny (soczewicowe- uwielbiam je!) i już. Można zrobić ich więcej i zamrozić, tak aby inny obiad faktycznie nie był problemem dla rodziców. Trzeba jednak pamiętać o bilansowaniu diety. Niestety, w mojej rodzinie obiady dalekie są od idealnych, ziemniaki nie mają takiej wartości odżywczej aby jeść je codziennie. Dlatego fajnie, kiedy mama pójdzie nam na rękę, częściej będzie podawać kaszę, brązowy ryż i zamieni zwykły makaron na pełnoziarnisty. Dieta wege to idealny moment by nauczyć się gotować i bilansować dietę. Odciążymy w gotowaniu rodziców i wprowadzimy nowe produkty i potrawy. Możemy poeksperymentować - może uda nam się na stałe wprowadzić rośliny strączkowe albo szpinak do diety rodziny? Trochę bardziej problematyczne są zupy na mięsnym wywarze. Zastąpienie go bulionem warzywnym jest możliwe przy ugodowej i otwartej mamie kucharce. Jeśli się nie uda możemy albo robić więcej „naszej” zupy i mrozić. Tego nauczyłam się na studiach – robiąc na zapas oszczędzam masę czasu! Na zakończenie dodam, że na pewno spotkacie się z wieloma innymi dziwnymi tekstami ze strony mięsożerców. Niesamowite, jak innych może bulwersować czyjaś dieta. Jeśli chcesz uniknąć kolejnej dyskusji (ile można!) powiedz, że nie jesz mięsa, bo ci nie smakuje. Dziwnym trafem, spotyka się to z dużym zrozumieniem. RASY KONI Tekst: Damian Kostrzycki Głowa o kształcie “trójkąta”: duże ganasze, pojemna czaszka, mały pysk. Wzrost 145 – 155 (z wyjątkami) Krótki grzbiet Prosty, horyzontalny zad Długa łabędzie szyja jest wysoko i dobrze osadzona Silne, suche nogi Nazwa rasy: ....Koń czystej krwi arabskiej Zdrobniale: ......Arab W skrócie: ..........(oo) Po angielsku: ...Arabian horse Po niemiecku: ..Arabes Typ: .......................Gorącokrwisty Pochodzenie: ...Półwysep Arabski Znana stadnina: Janów Podlaski Księga stadna: Zamknięta Wzrost: ................145-155cm 56 www.KonnaCafe.pl Waga ...................360-500kg Maść: ....................Kasztan, gniady, siwy, kary Charakter: ..........Dzielny Zalety: .................inteligencja, dzielność, wytrzy małość, zdrowie Mocna strona: .rajdy, wyścigi, konkurencje szybkościowe Oba zdjęcia pochodzą z archiwum Elżbiety Kossak-Główczewskiej tekst rasy Czysta Krew Nie trzeba być koniarzem by kojarzyć niektóre z ras koni. Większości z nas obiły im się o uszy takie nazwy jak kuc szetlandzki, konik polski czy kłusak. Ale nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o koniach pełnej krwi angielskiej i czystej krwi arabskiej. Szczególnie, że konie czystej krwi są naszym powodem do narodowej dumy! Wzorzec rasy „Araba łatwo poznać po wklęsłym profilu głowy i podnieHistoria to temat na osobny artykuł. Konie czystej krwi sionym ogonie” – taki mit krąży wśród początkujących kokształtował surowy klimat pustynny oraz człowiek, wyma- niarzy. W rzeczywistości nie każdy koń czystej krwi może gający od koni dzielności i wytrzymałości i ceniący sobie się pochwalić szczupaczym profilem, a podniesiony ogon ich urodę. Uznaje się, że protoplaści koni arabskich żyli to nie cecha rasy, a ekscytacji i wyszkolenia. na Półwyspie Arabskim już 3-2 tysiące lat przed naszą U koni czystej krwi obserwujemy: u niektórych: erą, a ich międzynarodową popularność zawdzięczamy mniej liczne kręgi odcinka lędźwiowego (5 zamiast 6), 17 między innymi… podbojom muzułmańskim z VII wieku. par żeber (zamiast 18) = krótki grzbiet. Ogon wysoko osaZa moment, w którym zaczęto w Polsce hodować konie dzony. Głowa sucha, urodziwa, duża w porównaniu do inarabskie możemy uznać 1803 rok, kiedy to Kajetan Bunych ras. Oczy wyraziste, przedstawiające temperament, ski sprowadził z Imperium Osmańskiego pierwsze konie szeroko rozstawione, głowa o kształcie “trójkąta”: duże o udokumentowanym pochodzeniu. Stadnina w Janowie ganasze, pojemna czaszka, mały pysk. Długa łabędzie Podlaskim została założona w 1817 przez Jana Ritz’a, a szyja jest wysoko i dobrze osadzona. Prosty, horyzontalpo IIWŚ stała się najważniejszą i najbardziej znaną na ny zad. Waga 360-500 (z wyjątkami), wzrost 145 – 155 świecie polską stadniną koni arabskich. (z wyjątkami). Kłus z wyraźną fazą zawieszenia, szybki galop. A do tego ważne jest zdrowia, ogólna poprawność budowy, siła i wytrzymałość, dzielny charakter. Maść tekst rasy Historia Konie czystej krwi występują najczęściej maści siwej, kasztanowej i gniadej. Rzadkie, a przez to szczególnie pożądane, są konie kare. Jeszcze rzadsze bywają konie rabikano i sabino – jedyne dopuszczalne wzory maści białej. Jeśli widzisz srokatego, tarantowatego czy izabelowatego araba, to znaczy, że nie jest on czystej krwi. Szczególnie Amerykanie lubują się w krzyżowaniu koni czystej krwi z innymi rasami tak, aby osiągnąć zwierzę identyczne fenotypowo z koniem arabskim, ale o niespotykanej maści. Szczególnie cenią sobie właśnie srokate araby półkrwi. fot. z archiwum Elżbiety Kossak-Główczewskiej Janów Podlaski. Fot. Małgorzata Jurczak 58 www.KonnaCafe.pl się już od 86 lat!). Choć koń arabski nie może dorównać szybkością koniowi pełnej krwi, jest również bardzo zrywny i wytrzymały. Wielu miłośników tej rasy zauważa Słyszeliście taką opinię, że arab nie nadaje się do sporjednak, że wyścigi nie zawsze są dobrym sprawdzianem tu? Bzdura! Zauważcie, że FEI wyróżnia siedem dyscyplin dla koni czystej krwi, ponieważ rasa ta tradycyjnie była jeździeckich. Jedna z nich jest wręcz stworzona dla koni wykorzystywana do wypraw i podróży, wymagano od niej czystej krwi – są to rajdy długodystansowe. Jest przy nie tylko krótkiej zrywności (ucieczka, atak), ale też intym przykre, że mamy tak bogatą tradycję hodowlaną i teligencji, zgrania, współdziałania i zdrowia (podróż). tak obłędne tereny do organizowania rajdów, a przy tym Ze względu na niezliczoną rzeszę miłośników, sport rajdowy wciąż jest mało popularny. Choć z końmi jeźdźców i hodowców tej rasy, prawie każda dyscyplina czystej krwi mogą konkurować inne rasy, rajdy stanowią jeździecka jest też rozgrywana w kategorii „konie arabperfekcyjną okazję do sprawdzenia dzielności konia. skie” – dedykowanej tylko dla przedstawicieli rasy, tak, Tradycyjnym i najpopularniejszym sposobem sprawaby konkurencja i ocenianie było wyrównane. W Polsce dzania tejże dzielności są wyścigi (w Polsce araby ścigają takie zawody dopiero raczkują. Pojawiają się zwykle z okazji zawodów westernowych, a także na dorocznych Sportowych Mistrzostwach Polski Koni Arabskich. Konie czystej krwi z sukcesami uczestniczą w konkurencjach szybkościowych (barrel racing, pole bendig; polskie konie Wirchan czy Haxan), pleasure (western i english pleasure). Mają także swoich miłośników wśród dresażystów oraz skoczków, przy czym ze względu na niewielki wzrost skaczą zwykle jako „kuce” pod dziećmi i młodzieżą. Bywają też zaprzęgane do małych, lekkich „damskich” dwukółek. fot. A.Piotrowska 60 www.KonnaCafe.pl fot. M.Jurczak tekst rasy Sport uniesiona ręka oznacza skręt w najbliższą drogę, którą ręka wskazuje. Jazda na nim była czystą przyjemnością: dopasowywał tempo do terenu, szybko dopasowywał się Koń arabski jest inteligentny, dzielny, odważny. Czy do jeźdźca i świetnie z nim współpracował, żywo obserjest pobudliwy, albo, jak to niektórzy określają wprost: wował otoczenie i odpowiednio na nie reagował. „świrnięty”? Olbrzymia ilość koni arabskich przechodzi Konie arabskie stają się nadpobudliwe, tak samo przez trening wyścigowy, inne z kolei są układane i zajeżjak kuce stają się złośliwe – tylko wtedy, gdy są niewładżane przez niekompetentne osoby. Do tego nie zapewściwie traktowane lub nieodpowiednio prowadzone. nia im się dostatecznej ilości ruchu (tak jak nie bierzesz setera do mieszkania w bloku, tak samo nie zamykasz araba w stajni i nie oczekujesz od niego spokoju przez godzinę lekkiej jazdy…!), przekarmia, zakłada niedopasowany sprzęt. To prosta droga do tego, by zwierzę dzielne O typach na pewno jeszcze kiedyś napiszemy. Jest i odważne stało się nadpobudliwe, krnąbrne czy wręcz ich pięć najważniejszych i podstawowych – utworzonych agresywne! pod koniec XIX wieku. Saklavi są opisywane jako „kobie Inteligencja koni arabskich objawia się między ince”. Ich uroda jest delikatniejsza, mają dłuższą głowę i nymi szybką nauką (jeśli przeprowadza ją wprawny koszyję, są lekkie, delikatne, „zwiewne”. Charakteryzuje niarz!). Przykład? Jeden z koni, na których jeździłem jako je szczupaczy pysk. Przerastają inne z koni arabskich urojeździec czołowy, w ciągu dwóch terenów nauczył się, że Typy 62 www.KonnaCafe.pl fot. Justzna Krlak tekst rasy Charakter dą – to właśnie z ich hodowli słyną Polacy i to przedstawiciel saklavi staje nam przed oczami, gdy słyszymy hasło „koń arabski”. W Polsce możemy często spotkać także konie w typie koheilów i manaków. Kuhailan – „koheil” - to drugi z kolei najsłynniejszy typ. Wyróżnia się użytkowością. Jego pysk nie zawsze jest szczupaczy, częściej bywa prosty. Jest większy, wyższy, o większej, ale krótszej głowie, czujnych uszach, pojemnej klatce piersiowej. Jego budowa jest bardziej „zrównoważona”, a typ urody uznany za „męski”. Bywa spokojniejszy od innych typów. Idealny koń rajdowy. Kuhailan i saklavi są najczęściej spotykanymi typami w Polsce. Munighi – „manaki” są końmi przede wszystkim wyścigowymi: długonogie, o grubszym kośćcu, przy jednoczesnej muskularnej, „sportowej” budowie. Podobnie jak kuhailany są wysokie, a ich pyski nie zawsze są szczupacze. Ich grzbiet bywa stosunkowo „wklęsły”. fot. A.Piotrowska Konie czystej krwi mają olbrzymie rzesze wielbicieli pośród miłośników jazdy rekreacyjnej. To bardzo dobrze, ponieważ „produkcja” koni czystej krwi jest olbrzymia i nie każdy koń nadaje się do hodowli. Część idzie do sportu, który jest także częścią hodowli, jednak koniec końców, koń ma służyć człowiekowi, być dobrym towarzyszem jazdy. I araby tutaj świetnie się sprawdzają! Każdy właściciel araba potwierdzi, że to koń o silnym charakterze. Silny charakter ma zalety – jeśli pozyskasz sympatię i szacunek konia czystej krwi, będzie się niezwykle starał i zrobi dla Ciebie wszystko. Z drugiej strony, jeśli jesteś niewprawnym, początkującym jeźdźcem, istnieje ryzyko, że znajomość z koniem arabskim obróci się przeciw Tobie. Konie arabskie są wrażliwe na dotyk. Znasz taki widok – koń czystej krwi pod jeźdźcem niesie głowę wysoko, szyję ma krótką i spiętą, grzbiet zapadnięty, a kroczki krótkie, „na szpilkach”? To widok częsty, bo choć koń arabski jest wyśmienitym koniem rekreacyjnym, jest raczej koniem dla średniozaawansowanych i zaawansowanych jeźdźców. Dzielność i oddanie konia arabskiego najsilniej widać w terenie. Koń, który został stworzony do pokonywania dziesiątków kilometrów dziennie kłuso-galopem jest niestrudzonym kompanem dynamicznych terenów, jest odważny, inteligentny i szybko się uczy – świetny materiał na Konia Przyjaciela! 64 www.KonnaCafe.pl fot. Polestrokrotek FB fot. Wiki fot. A.Piotrowska tekst rasy Rekreacja Myszate Tekst: Patrycja Nowakowska Foto: windstoneeditions.com ZASADY UBIERANIA MYSZY Zastanawiasz się jakiego koloru wybrać czaprak, owijki czy derkę? Właściwie, wszystko jedno. Cokolwiek wybierzesz, twojemu koniowi będzie w tym dobrze. Konie myszate należą do tej grupy szczęśliwców, które można ubrać w każdy prawie kolor. Może unikaj tylko szarości i stonowanego brązu – by nie wyglądać zbyt monochromatycznie. 1 Koń myszaty jest w pewnym stopniu podobny do bułanka. Różnica jest jakby na minus – „myszy” wzbudzają odrobinę mniej sympatii od bułańców. Bułane są akceptowane jako konie sportowe – ot, taki dziwaczny gniadosz z pręgą na grzbiecie. Natomiast myszate kojarzą się jednoznacznie z konikami polskimi. A wiadomo, że jeśli ktoś ubóstwia koniki polskie i inne myszate stwory, to musi być coś na rzeczy... 66 Właściciel myszatego konia jest wybitnym indywidualistą, pewnym siebie, z mocnym charakterem. Ceni sobie przyrodę, ekologię, ochronę środowiska – w końcu maść jego konia to wręcz symbol natury! Jest także miłośnikiem wszystkiego co niszowe, oryginalne, zapomniane, niedowww.KonnaCafe.pl cenione. Przewertowałam ponad tysiąc obrazów Kossaków i znalazłam tylko trzy obrazy przedstawiające konie myszate. I taki jest też właściciel myszy - trochę na uboczu. Czym się będzie różnić właściciel myszy od właściciela bułanka? Ten drugi może okazać się cieplejszy w kontakcie, bardziej towarzyski, nie stroniący od tłumów, podczas gdy miłośnik koni myszatych będzie bardziej introwertyczny i zatopiony we własnych myślach. Nutka marzycielstwa i skłonność do zatapiania się we własnych myślach to nieodłączny element właściciela myszatego konia, szczególnie miłośnika mustangów czy utrzymywanych pół dziko sorraia. 2 POMARAŃCZ Szary konik ubrany z radosny pomarańcz będzie wyglądał jak jesienna pogoda. Z jednej strony nostalgicznie, z drugiej – ekstra pozytywnie. Perfekcyjny czaprak będzie obszyty grubą, czarną lamówką. ZIELENIE Koń myszaty to symbol natury, jest więc oczywiste, że możemy sięgnąć po zieleń! Ale nie każdą. Sztuczny, zbyt intensywny kolor nie będzie dobrze współgrał, tak samo jak nie każda zgniła zieleń czy oliwkowy. Najlepiej wybrać kolor oliwkowy, lub każdą zieleń, która jest tylko trochę stonowana, lub tylko trochę ocieplona. Znakomitym pomysłem jest też czarny czaprak, obszyty jasnozieloną lamówką! tekst maści Kolorowe konie: Grafikę utworzono z wykorzystaniem programu dostępnego TUTAJ. Jeśli szukasz „elektrycznego” koloru, a pomarańcz cię nie satysfakcjonuje, sięgnij po wyrazisty fiolet, szczególnie ten ciemniejszy. Wybierz za to materiał, który będzie „świetlisty”, który będzie trochę odbijał światło. Innym dobrym pomysłem jest morski niebieski, w którym konie myszate wyglądają bardzo profesjonalnie! 4 5 68 www.KonnaCafe.pl BEŻE Jeśli szukasz koloru na zawody, a nie czujesz się zbyt pewnie, postaw na beże. Wypucowany myszaty koń w zadbanym rzędzie z beżowymi dodatkami będzie wyglądał elegancko i stonowanie. Forma nie przesłoni treści! Do tego beż jest kolorem bardzo praktycznym. BORDO I RÓŻ tekst maści 3 FIOLET I MORSKI Do myszatych koni czerwień nie bardzo pasuje, choć oczywiście każdemu koniowi jest ładnie w każdym kolorze, o ile i koń i rząd jest zadbany. Jeśli potrzebujesz czegoś, co jest skierowane w stronę czerwieni, zrezygnuj z intensywnych barw. Bordo to kolor często występujący w przyrodzie wraz z szarością – tak samo jak zieleń, pomarańcz czy zgaszony niebieski. Jednak jeśli chcesz rozświetlić swojego konia, wybierz róż – szczególnie ten delikatny!