O STYPENDIUM I CZYTANIU 24 listopada w

Transkrypt

O STYPENDIUM I CZYTANIU 24 listopada w
Poznań, 8 grudnia 2014 r.
O STYPENDIUM I CZYTANIU
24 listopada w Ogólnokształcącej Szkole Baletowej przy ul. Gołębiej 8 w Poznaniu wojewoda
wielkopolski Piotr Florek i wielkopolski kurator oświaty Elżbieta Walkowiak wręczyli Stypendia
Prezesa Rady Ministrów.
W tym roku szkolnym Prezes Rady Ministrów przyznał 312 stypendiów dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych województwa wielkopolskiego. Wśród nich, aż 271 ma średnią ocen 5,0. Jeden
ze stypendystów - Szymon Krzysztof Domżalski uczeń Technikum nr 1 w Zespole Szkół Politechnicznych im. Bohaterów Monte Cassino we Wrześni osiągnął średnią ocen 6,0.
Stypendium Prezesa Rady Ministrów przyznaje się uczniom, którzy otrzymali promocję
z wyróżnieniem (średnia od 4,75), uzyskując przy tym najwyższą w szkole średnią ocen i są wyjątkowo uzdolnieni w jednej z dziedzin.
Ze szkoły stypendium otrzymała Paulina Rosiejka z XXXII Liceum Ogólnokształcącego
(klasa 2LA) i Michał Lorek z Technikum Komunikacji (klasa 4TB). Kwota to 250 zł miesięcznie.
O wydarzeniu można było przeczytać:
A. Jarmuż Premier nagrodziła najlepszych uczniów, „Głos Wielkopolski” nr 273 z 25.11.2014 s. 10
Stypendia dla najlepszych w Wielkopolsce
http://wlkp24.info/aktualnosci/9947,stypendia-dla-najlepszych-w-wielkopolsce.html, pobrano
25.11.2014 r., godzina 6.15
Po 3000 zł dla najlepszych uczniów z Wielkopolski
http://epoznan.pl/news-news-53799-Po_3000_zl_dla_najlepszych_uczniow_z_Wielkopolski,
pobrano 25.11.2014 r., godzina 6.20
Natomiast na portalu epoznań pl można było przeczytać wypowiedź pani Ilony
Starosty-polonistki
Pasja czytanhttp://epoznan.pl/blogi-blog-198-4887ia 25.11.2014 r. 6.05
ILONA STAROSTA
oczytaniu.epoznan.pl
Ilona Starosta - polonistka, nałogowa czytelniczka, jak widać, nie tylko uczniowskich wypracowań.
24 listopada 2014
Już nigdy więcej (Małgorzata Musierowicz "Wnuczka
do orzechów")
Dorastałam z książkami Małgorzaty Musierowicz i czterema Borejkównami - najpierw z wypiekami na twarzy wypożyczałam książki z biblioteki, później, gdy przeniosłam się do Poznania, jednym z pierwszych zadań było ustalenie, gdzie znajduje
się ulica Roosevelta i kamienica pod numerem piątym. Z upływem czasu rosła liczba krytycznych uwag pod adresem jej książek, ciągle jednak trwał sentyment i
przekonanie, że powieści Musierowicz działają na człowieka jak dawka prozacu dają poczucie szczęścia, choć niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.
"Wnuczka do orzechów" to kontynuacja wypróbowanej metody: dla każdego coś
miłego. Śledzimy losy nastoletnich bohaterów, tym razem Doroty Rumianek, Ignacego Stryby i Józefa Pałysa. Wątek uczucia, jakim syn Garysi darzy McDusię to
kontynuacja poprzedniej powieści. Na plan pierwszy wysuwa się jednak miłość Doroty i Józefa - uczucie spada na nich znienacka, jest tajemniczym porozumieniem
dusz - pozwolę sobie na cytat: "Patrzała ba tę miłą twarz i ogarniało ją na nowo nie
tylko to samo wielkie oczarowanie, nie tylko magnetyczne przyciąganie, ale i to
samo poczucie wielkiego bezpieczeństwa. I wielka, ogromna wdzięczność." Musierowicz swym znakiem rozpoznawczym uczyniła finałowe sceny utworów, w których
młodzi zakochani składają na swych ustach wyczekiwany pocałunek bądź wyznają
sobie miłość. Takowego finału nie powstydziłby się sprawny autor romansu.
Jednak nie tylko nastolatkowie zostają w tej powieści przedstawieni, wszak czytelniczki bliskie mi metrykalnie szukają dalszych losów Gabrieli, Idy, Natalii i Pulpecji.
To już żony i matki, zajęte prowadzeniem domów, rodzeniem dzieci i oczywiście
karierą naukową - Gabrysia i Ida mają na swym koncie prace doktorskie, Gaba jest
pracownikiem naukowym. W świecie Musierowicz wszystkie te aspekty daje się
bezkolizyjnie godzić, przy o czym nie można zapomnieć, manifestowanej niechęci
do zarabiania pieniędzy - wszak praca bohaterek to zawsze misja. Świat nie byłby
pełny, gdyby nie pojawili się w nim nestorzy rodów: oczywiście z książką w ręce.
Zdaję sobie sprawę z tego, że te książki mają być dydaktyczne, ich odbiorcami są
nastolatki, więc trzeba pokazywać im istotne wartości. Nad tymi książkami unosi
się dydaktyczny smrodek, który spowija, kiedyś interesujące, a teraz posągowe w
swej jednoznaczności dojrzałe córki państwa Borejków. Gdzieś zniknął dowcip, niebanalność postaci. Być może tytułowa wnuczka do orzechów, czyli pełna energii,
samodzielna Dorota mogłaby uratować tę powieść. Jednak pisarka wyposażyła ją w
dwa anachroniczne rewizyty (jeśli można tak nazwać zwierzę) - bryczkę i zaprzęgniętą do niej Kobyłkę. Wiem, że podążanie za modą, nowoczesnością są obce autorce, jednak dziewczyna na powózce to jak dla mnie, zbyt anachroniczne.
Będę pamiętać zawsze o "Kłamczusze", "Idzie sierpniowej" czy nawet "Sprężynie",
ale po "Feblik", zapowiadany jako kolejna część serii, raczej nie sięgnę.
Autorem powyższych treści jest autor bloga 'O czytaniu' i ponosi on wyłączną odpowiedzialność za zamieszczone treści. Redakcja epoznan.pl nie odpowiada za treści
zawarte na blogach.