Nie życzę sobie, żeby mój syn uczył się takich

Transkrypt

Nie życzę sobie, żeby mój syn uczył się takich
„Nie życzę sobie, żeby mój syn uczył się takich rzeczy lub pomyślał, że są one w
porządku.”
Oto co pewien rodzic napisał w serwisie Amazon o płycie DVD oznaczonej bardzo
wyraźnie etykietą „Dla dorosłych”.
No pewnie! Dlaczego ktokolwiek miałby sobie życzyć, żeby dziecko oglądało filmy dla
dorosłych? To chore!
Ale… zaraz, chwileczkę. Na okładce jest Wielki Ptak. I Ernie. I Bert. I Oscar i Grover i – o
co tu do diabła chodzi?
O to, co zwykle. Czasy się zmieniają.
Film, o którym mowa to Ulica Sezamkowa, a dokładnie wydany w 2006 roku trzypłytowy
album Sesame Street: Old School, Vol. 1 zawierający najwcześniejsze odcinki, z lat 1969 –
1974. Są na niej klasyczne klipy, jak ten, na którym Oscar śpiewa, że kocha śmiecie i ten, w
którym Ernie kąpie się w wannie ze swoją gumową kaczuszką. To nie są treści z filmu dla
dorosłych, prawda? (Prawda? Och proszę, powiedzcie, że nie!)
Jest tam też mnóstwo scen ukazujących, jak prawdziwe dzieci wyczyniają różne dzikie
harce – wspinają się na deski, bawią się na pustej działce. Czołgają się w rurze. Kilku
chłopców wspina się na szczyt konstrukcji z drabinek (czy teraz nie jest to zabronione?), a
nawet przedszkolak jedzie na trzykołowym rowerku bez kasku. W pierwszym odcinku jest
scena, w której nową na osiedlu dziewczynkę po okolicy oprowadza nieznajomy –
mężczyzna! – który zabiera ją do domu i wraz z żoną częstuje mlekiem i ciastkami. Wszystko
to mogło zdawać się normalne i miłe w roku 1969, ale obecnie wygląda raczej jak zapowiedź
filmu Piła VII: Masakra w przedszkolu. Właściwie, żeby oszczędzić wszystkim kłopotu można
było nazwać ten album Koszmar z ulicy Sezamkowej.
„Wiele o tym dyskutowaliśmy” – mówi mi kolega, który pracuje w zespole Ulicy
Sezamkowej. Dyskusja, jak przyznaje z zażenowaniem, dotyczyła tego, czy rzeczywiście
powinni oznaczyć płytę naklejką „Dla dorosłych”. Musieli zdawać sobie sprawę, jak
absurdalnie będzie wyglądać ostrzeżenie dla rodziców na filmie dla dzieci. Jednak wydaje
się, że grupą odbiorców tego produktu są dorośli, myślący z nostalgią o tamtych czasach,
dlatego zdecydowano się na napis „Te stare odcinki Ulicy Sezamkowej przeznaczone są dla
osób dorosłych i mogą być nieodpowiednie dla potrzeb dzisiejszych dzieci w wieku
przedszkolnym”. Tak jakby dzisiejsze przedszkolaki różniły się genetycznie od wczorajszych
przedszkolaków. (Czyli od nas!). Tak jakby Ulica Sezamkowa nie została zweryfikowana
przez najlepszych specjalistów w dziedzinie edukacji, którzy pragnęli, by pokazywała
najzdrowszą, najbezpieczniejszą, najbardziej pogodną wizję dzieciństwa, jaką tylko
publiczna telewizja jest w stanie pokazać. Dlaczego więc dzisiaj jest to film dla dorosłych?

Podobne dokumenty