OKLADKA maj.indd - Nowoczesna klinika
Transkrypt
OKLADKA maj.indd - Nowoczesna klinika
ISSN 1899-97-86 www.nowoczesna-klinika.pl czerwiec-lipiec (6/7) 2012 TEMAT NUMERU Szpitalne łóżka Dodatek medycyna estetyczna: Turystyka medyczna Kanony piękna, media, medycyna Lasery do zabiegów raport Od redakcji Medycyna estetyczna na tapecie Spis treści 4 16 WYDARZENIA MEDYCYNA ESTETYCZNA – Lasery przeciw trądzikowi – Usuwanie przebarwień Wykorzystanie laserów medyczne w terapii blizn potrądzikowych, czy do usuwania przebarwień – Turystyka medyczna posłonecznych – to niektóre z tematów, które bierzemy na – Usta dla Polki warsztat w tym numerze „Nowoczesnej Kliniki”. Medycyna – Kanony piękna, media estetyczna ma coraz więcej zwolenników, dlatego po i medycyna raz kolejny oddajemy do Państwa dyspozycji dodatek na ten temat. Poza tym nasi dziennikarze zebrali graść przydatnych informacji na temat łóżek medycznych. Warto zapoznać się z tym artykułem. W dziale „Wydarzenia” 31 WYPOSAŻENIE – Łóżko dla chorego piszemy m. in. o pomyślnym dla Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia obrocie spraw związanych z informatyzacją. Czy do września 2014 r. będziemy mogli korzystać z cyfrowych usług w obszarze ochrony zdrowia? 38 ANALIZA – Prywatna opieka zdrowotna To jeszcze niestety nie jest przesądzone. – Sprzęt do diagnostyki Zapraszamy do lektury Wydawca MB Media s.j. ul. Pruszkowska 17, 02-119 Warszawa tel. 022 867 27 55, faks 022 824 70 16, [email protected] www.nowoczesna-klinika.pl REDAKCJA tel. 022 867 27 50, email: [email protected], – obrazowej 39 STOMATOLOGIA – Uśmiech z wyższej półki 41 NOWOŚCI REKLAMA Kamila Banaszek tel. 22 867 27 61 email: [email protected] Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść materiałów reklamowych. Wydawca zastrzega sobie prawo do skrótów nadesłanych materiałów. Wszystkie prawa zastrzeżone. Przedruk w całości lub części wyłącznie za zgodą Wydawcy. Fotografia na okładce: Medicover 6-7/2012 3 Wydarzenia Z raportu Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego wynika, że całe obszary opieki zdrowotnej, pozostają poza zainteresowaniem placówek niepublicznych. Wnioski z raportu GUMed wywołały oburzenie i protestu wśród nepublicznych placówek ochrony zdrowia. Tymczasem Rada Pomorskiego Oddziału NFZ, która zleciła uniwersytetowi sporządznie analizy wysłała list do premiera, wskazując na możliwość występowania nieprawidłowości, łamiących konstytucyjne prawo do równego dostępu do świadczeń zdrowotnych. Rada tłumaczy, że dochodzi do selekcji pacjentów pomiędzy szpitalami publicznymi a niepublicznymi. Zjawisko to jest związane z kryteriami konkursowymi obowiązującymi w NFZ. Z raportu GUMed wynika, że do obszarów leżących poza zainteresowaniem niepublicznych lecznic należą m. in.: choroby wewnętrzne, pneumunologia, neurologia, chirurgia ogólna, pediatria, czy stacjonarne leczenie psychiatryczne. Leczenie z dłuższą hospitalizacją jest wykonywane w publicznych szpitalach prawie cztery razy częściej, niż w placówkch niepublicznych. Według zespołu prof. Morysia dochodzi do preselekcji chorych na etapie kwalifikacji do leczenia w ośrodku komercyjnym, zgodnie z którą cięższy stan kliniczny pacjenta dyskwalifikuje go z leczenia. Zespół prof. Janusza Morysia, rektora Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego poddał wstępnej analizie zakresy świadczeń okulistycznych, ortopedycznych, kardiologicznych i kardiochirurgicznych na terenie woj. pomorskiego w ciągu 8 miesięcy b.r. Z analizy wynika, że większość oddziałów okulistycznych w szczególności niepublicznych wykonuje jedynie zabiegi zaćmy. Okazuje się, że w publicznych szpitalach średni zakres realizowanych świadczeń obejmuje 13 procedur, natomiast lecznice prywatne średnio wykonują tylko 5 procedur. Z analizy GUMed wynika też, że w placówkach niepublicznych nie wykonywano w ogóle operacji złamań kości kończyn. Jak wskazują autorzy raportu umiarkowana wycena tych procedur i relatywnie długi czas hospitalizacji oznacza, że realna marża szpitala jest niewielka. Co więcej w przypadku powikłań, nierzadkich u tego typu pacjentów, takie leczenie bywa także deficytowe. Z raportu wynika również, że w podmiotach prywatnych obserwowana jest zdecydowana przewaga procedur inwazyjnych (w Ostrych Zespołach Wieńcowych – OZW) poniżej 4 dni hospitaliacji. Duże mniej jest już procedur wymagających pobytu pacjenta dłuższego niż 3 dni. Jak zauważają autorzy analizy GUMed chorzy z niewydolnością serca jako grupa są z reguły kosztochłonni, blokują łóżka przedłużającą 4 6-7/2012 się hospitalizacją. - Ich brak w ośrodku komercyjnym może świadczyć o eliminowaniu takich chorych na wstępnym etapie oceny klinicznej czytamy w raporcie. 28 maja Rada Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ na wniosek przewodniczącego wystosowała pismo do premiera Donalda Tuska, w którym zwraca się o przeprowadzenie pogłębionej kontroli i spowodowanie odpowiednich zmian legislacyjnych lub zarządczych, które wyeliminują lub przynajmniej ograniczą negatywne zjawiska. Według Rady „w szczególności wykazane przez zespół pracowników naukowych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego zjawisko selekcji pacjentów pomiędzy publicznymi i niepublicznymi jednostkami a tolerowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia jest bardzo istotnym problemem do pilnego rozwiązania”. W poniedziałek, 18 czerwca minister zdrowia Bartosz Arłukowicz spotkał się z autorami raportu Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Celem spotkania, które miało miejsce w Ministerstwie Zdrowia było zaproszenie autorów raportu do udziału w pracach zespołu roboczego, który będzie powołany przy Ministrze Zdrowia. Przedmiotem prac Zespołu będzie dokonanie podobnej analizy w zakresie wykonywanych świadczeń zdrowotnych w skali ogólnopolskiej. Portal rynekzdrowia.pl dotarł do pisma Pracodawców RP i Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych skierowanego do Barbary Kawińskiej, dyrektor Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, w którym organizacje te wskazują, że medialne wykorzystanie ‘’wybiórczych, nierzetelnie zestawionych i w żaden sposób niereprezentatywnych danych, bez podania źródła ich pochodzenia’’ - nie powinno mieć miejsca i podważa wiarygodność rektora Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Stanowczo sprzeciwiają się wnioskom prezentowanym w raporcie. Uważają, że ich publiczne prezentowanie w mediach na podstawie tego dokumentu jest nieuczciwe, nieuprawnione, nierzetelne i ma na celu szkalowanie niepublicznych szpitali. ‘’Jednocześnie informujemy, że wniosek z prośbą o podjęcie działania dyscyplinarnego określonego w dziale III, rozdziale IV Ustawy z 27 lipca 2005 r. Prawo o Szkolnictwie Wyższym przeciwko autorowi raportu przekażemy Ministrowi do Spraw Szkolnictwa Wyższego’’ - piszą Andrzej Sokołowski, prezes OSSP i Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP. Uważają, że niedopuszczalne jest wyciąganie wniosków w oparciu o zakres działania jednego lub dwóch szpitali niepublicznych. Fot. CM LIM GUMed zarzuca niepublicznym selekcję pacjentów Wydarzenia Pracodawcy RP apelują o podjęcie działań ograniczających biurokrację Fot. Andrzej Madrala w ochronie zdrowia Minister Bartosz Arłukowicz, w trakcie swojego sejmowego exposé, zapowiadał przegląd i zniesienie niektórych kłopotliwych obowiązków biurokratycznych, które utrudniają pracę szpitali i lekarzy. Do tej pory nie podjęto żadnych konkretnych działań w tej sprawie – piszą Pracodawcy RP. Jak zauważają lekarze coraz więcej czasu poświęcają na prowadzenie dokumentacji medycznej. Odbywa się to kosztem pacjentów, którzy, jak pokazuje Europejski Konsumencki Indeks Zdrowia 2012 r., oceniają system bardzo źle. – Do obowiązków personelu medycznego należy m.in.: sprawdzenie, czy pacjent posiada ważny dowód osobisty, prowadzenie dokumentacji medycznej uwzględniające wymogi ustawy refundacyjnej, wypisywanie recept, wypisywanie i wysyłanie do ZUS druku ZLA – wylicza wiceprezydent Pracodawców RP Andrzej Mądrala. Jego zdaniem konieczne jest jak najszybsze powołanie zespołu składającego się z lekarzy, świadczeniodawców, ekspertów oraz pracowników Narodowego Funduszu Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia. Gremium to zajęłoby się systematycznym przeglądem obowiązków biurokratycznych. – Podobne przedsięwzięcie z powodzeniem prowadzi obecnie Ministerstwo Gospodarki w ramach sformalizowanego zespołu międzyresortowego – dodaje Andrzej Mądrala. W okresie gorszej koniunktury gospodarczej i zmniejszonego napływu pieniędzy do systemu każda oszczędność jest ważna. Pracodawcy RP apelują więc do Ministerstwa o jak najszybsze podjęcie działań i wykorzystanie efektów pracy zespołu ministerialnego oraz powołanie kolejnego, który zajmie się deregulacją obowiązków administracyjnych w ochronie zdrowia. Zdaniem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych zmniejszenie obowiązków biurokratycznych lekarzy powinno wymiernie usprawnić funkcjonowanie polskich szpitali i przychodni. – Prace należy zacząć jak najszybciej, gdyż – jak uczy doświadczenie – pierwsze propozycje zostaną przedstawione nie wcześniej niż późną jesienią, co może oznaczać, że wejdą w życie za około rok – uważa prezes OSSP Andrzej Sokołowski – Szkoda czasu, system trzeba zmieniać możliwie szybko i zdecydowanie, a deregulacja to może mało spektakularny, ale bardzo ważny element zmian – dodaje. Pracodawcy RP przypominają, że już ponad dwa lata temu powstał zespół roboczy, który miał wypracować szybszy i tańszy sposób przekazywania pieniędzy do NFZ. Obecnie środki do NFZ przekazują ZUS i KRUS za opłatą. W ubiegłym roku ZUS ze składek za przekazanie pieniędzy do NFZ uzyskał ponad 107 mln zł. To jest olbrzymia kwota – dla porównania, Instytut Matki i Dziecka w Warszawie ma do dyspozycji rocznie 61 mln zł, Centrum Zdrowia Dziecka – 176 mln zł, a przeciętny powiatowy szpital – ok. 20 mln zł. Jednak najbardziej skomplikowany i najdroższy jest sposób poboru środków za osoby bezrobotne (ponad 2 mln osób). Niestety pomimo zakończonych prac do dziś nie podjęto prac nad zmianami w systemie poboru składki. BCC: nowelizacja ustawy o działalności leczniczej bez odpowiednich konsultacji 14 czerwca br., została uchwalona przez Sejm nowelizacja ustawy o działalności leczniczej bez zachowania ustawowego trybu konsultacji społecznych – pisze Anna JanczewskaRadwan, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych „POLMED” oraz minister ds. systemu ochrony zdrowia Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC. Rozumiejąc, z jednej strony przedstawione przez Pana Ministra Cezarego Rzemka argumenty, dotyczące potrzeby utrzymania działania hospicjów po 1 lipca, nie rozumiemy i nie akceptujemy z drugiej strony trybu pracy Ministerstwa Zdrowia, które doprowadza do takich sytuacji. Nie jest to już niestety pierwszy przykład, kiedy udział partnerów społecznych w procesie stanowienia prawa jest fikcją. Przekłada się on na niską jakość legislacji, powodującą wielokrotnie poważne perturbacje na rynku ochrony zdrowia i konkretne utrudnienia i zagrożenia dla pacjentów. BCC przekazało do Ministerstwa Zdrowia, zachowując ustawowy termin, swoje uwagi do projektu tej ustawy. Zrobią to z pewnością, lub już zrobili, pozostali partnerzy społeczni. Pozostaje nam wierzyć ,że praca wielu organizacji i ekspertów za zakresu ochrony zdrowia nie pójdzie na marne i Ministerstwo Zdrowia w tak samo pilnym trybie jak doprowadziło do uchwalenia tej nowelizacji, równie pilnie przeanalizuje zgłoszone przez stronę społeczną wnioski i uwagi do tej ustawy. BCC wystąpił w ubiegłym tygodniu z wnioskiem do Ministerstwa Zdrowia, w ramach Komisji Trójstronnej, o przedstawienie zbiorczej informacji o wynikach konsultacji społecznych i resortowych, dotyczących tego projektu ustawy. Informacja ta ma być podstawą do dyskusji z Ministerstwem Zdrowia na temat zasadności zgłoszonych postulatów społecznych. Przy tej okazji chcielibyśmy również zwrócić uwagę rządowi i opinii publicznej na powstały, między innymi przy udziale BCC, raport dotyczący koniecznych zmian procesu konsultacji publicznych w zakresie rządowych projektów aktów normatywnych. 6-7/2012 5 Wydarzenia Rynek badań klinicznych w Polsce rośnie, ale wolno Według najnowszego raportu PMR „Rynek badań klinicznych w Polsce 2012. Prognozy rozwoju na lata 2012-2014” rynek badań klinicznych w Polsce będzie w najbliższych trzech latach rósł umiarkowanie, o około 5% rocznie, do wartości 860 mln zł w 2014. Polska pozostanie jednym z najbardziej atrakcyjnych krajów regionu ze względu na wielkość populacji, dużą chęć pacjentów do uczestnictwa w badaniach ze względu na słaby dostęp do innowacji oraz wysoką jakość infrastruktury związanej z przeprowadzaniem badań klinicznych. Ustawa refundacyjna również nie bez wpływu na badania kliniczne - W latach 2009-2010 na rynku badań klinicznych zaobserwowana została stagnacja, co wyraziło się w niewielkich wzrostach jego wartości – na poziomie 1-2%. Wpływ na tak niską dynamikę rynku miał z pewnością kryzys ekonomiczny, który spowodował ograniczenie wydatków firm na badania i rozwój, a co za tym idzie, na badania kliniczne. Według szacunków PMR, w 2011 r. rynek badań klinicznych, 6 na którym operują firmy przeprowadzające badania kliniczne leków I-IV fazy oraz badania biorównoważności, osiągnął wartość 746 mln zł, co stanowiło 7% wzrost względem 2010 r. Polski rynek badań klinicznych jest już stosunkowo nasycony i nie spodziewamy się na nim spektakularnych wzrostów, przewidujemy, że w latach 20122013 r. będzie to dynamika około 3-4% rocznie. Średnioroczne tempo wzrostu (CAGR) dla polskiego rynku badań klinicznych wyniesie w latach 2012-2014 około 5%. „Niska dynamika będzie również wynikiem zmian jakie nastąpiły na polskim rynku w wyniku wprowadzenia ustawy refundacyjnej, co sprawiło, że funkcjonowanie na rynku stało się niezmiernie trudne, w szczególności dla firm innowacyjnych. Spodziewamy się, że w najbliższym czasie będą one skupione raczej na dostosowywaniu się do nowych warunków rynkowych np. opracowywaniu nowych strategii marketingowych dla już istniejących leków niż na działalności badawczo-rozwojowej. W latach 2013-2014 sytuacja nieco poprawi się – firmy zdążą dostosować się do nowych warunków, wejdzie w życie również ustawa o badaniach klinicznych, która uporządkuje nieco rynek” wyjaśnia Monika Stefańczyk, autorka raportu i główny analityk rynku farmaceutycznego w PMR. Prawodawstwo wciąż do uporządkowania - Pomimo faktu, iż polskie firmy farmaceutyczne nie przeznaczają zbyt wiele środków na badania i rozwój, według Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, krajowy sektor farmaceutyczny jest liderem przemysłu krajowego, jeśli chodzi o względną liczbę przedsiębiorstw innowacyjnych. W latach 2007-2009 aż 56% przedsiębiorstw farmaceutycznych wprowadziło innowacje – albo inwestując w rozwój wytwarzanych leków, albo w unowocześnianie zakładów. Zdaniem przedstawicieli firm prowadzących badania kliniczne w Polsce, które PMR przebadał specjalnie na potrzeby tego raportu, czynnikiem, który może wpłynąć najbardziej na rozwój rynku w ciągu najbliższych lat, jest uporządkowanie prawodawstwa. Jest to najbardziej istotny czynnik już w drugiej z kolei edycji badania. Respondenci wskazywali tutaj na takie działania jak konieczność uchwalenia ustawy o badaniach klinicznych, a w niej m.in. wprowadzenie ubezpieczenia pacjenta, nie tylko badacza, czy też zwiększenie przejrzystości w procedurze rejestracji badań. Podobnie jak w poprzednich latach, także w 2012 r. istotnym czynnikiem, który mógłby wpłynąć na rozwój rynku, jest dalsze uproszczenie rejestracji badania w CEBK (czynnik ten miał jednak znacznie mniej wskazań niż w 2006 r. i 2008 r., co wskazuje na pewna poprawę w jakości współpracy z ta instytucją). Znacznie więcej respondentów niż w poprzednich edycjach badania wskazuje na wyjaśnienie kwestii związanych z zawieraniem umów jako na istotny czynnik rozwoju rynku badań klinicznych w Polsce. Wyrażać by się to miało przede wszystkim w uregulowaniu kwestii dotyczących umów między sponsorem, badaczem a ośrodkiem (Ministerstwo Zdrowia planuje wprowadzenie takich zmian w przygotowywanej obecnie ustawie Prawo badań klinicznych). Fot. Paweł Buszman Na Śląsku powstaje niepubliczny kardiologiczny ośrodek badawczy Nowoczesne Centrum Badawczo-Rozwojowe Polsko-Amerykańskich Klinik Serca zostało oficjalnie otwarte w środę (13 czerwca). Środki na utworzenie CBR w Kostkowicach k. Cieszyna pozyskano m.in. z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. W nowym ośrodku prowadzone są badania przedkliniczne i kliniczne. To kolejna inwestycja Polsko-Amerykańskich Klinik Serca (PAKS), która stworzyła w Polsce sieć kilkunastu ośrodków kardiologii inwazyjnej, kardiochirurgii i chirurgii naczyniowej. Zespół badawczy kierowany przez prof. Pawła Buszmana, doc. Wojciecha Wojakowskiego oraz dr. Krzysztofa Milewskiego zajmuje się w CBR testami nowych urządzeń medycznych i leków oraz sposobów leczenia chorób sercowo-naczyniowych. Prowadzone tu badania dotyczą m.in.: miejscowego podawanie leków w celu leczenia miażdżycy i zapobiegania restenozie, nowoczesnych metod zapobiegania uszkodzeniu poreperfuzyjnemu w zawale serca oraz metod regeneracji mięśnia sercowego i naczyń po zawale. CBR w Kostkowicach posiada własny bank tkanek oraz laboratorium hodowli komórkowych, umożliwiające prowadzenie badań z zakresu regeneracji serca i naczyń. Pracownia Doświadczalna PAKS powstała w maju 2004 roku. Przekształcenie pracowni w Centrum Ba- dawczo-Rozwojowe możliwe było dzięki kwocie ponad 18 mln zł z funduszy unijnych. - W czasie kilkuletniej działalności udało nam się osiągnąć wiele sukcesów. Wprowadziliśmy na rynek pierwsze polskie stenty metalowe oraz stenty uwalniające leki z biodegradowalnego pokrycia, które były tak samo bezpieczne i skuteczne, lecz jednocześnie wielokrotnie tańsze niż te produkowane za granicą - powiedział prof. Paweł Buszman, pomysłodawca i współzałożyciel CBR w Kostkowicach. - Dzięki rozbudowę CBR-u, prowadzone przez nas działania będą mogły zostać zintensyfikowane a zakres badań rozszerzony - dodaje prof. Buszman. Wydarzenia Lux Med ma 100 % udziałów spółki Endoterapia Fot. Medicower Nowe Centrum Medicover Bielsko-Biała W maju br., w samym centrum Bielsko-Białej, zostało otwarte pierwsze Centrum Medicover w tym mieście. Zarówno dorośli, jak i dzieci mogą korzystać z opieki medycznej lekarzy rodzinnych, lekarzy specjalistów oraz szerokiego zakresu badań laboratoryjnych i diagnostycznych. Nowe Centrum Medicover zlokalizowane jest przy ul. Karpackiej 24. W Centrum Medicover w Bielsku-Białej na powierzchni 250 m kw. do dyspozycji pacjentów zostało oddane 8 gabinetów konsultacyjnych w tym w pełni wyposażone gabinety ginekologiczne i okulistyczne oraz nowoczesny sprzęt diagnostyczny m.in. USG ginekologiczne, USG naczyniowe, USG internistyczne. Poza lekarzami medycyny rodzinnej, można skorzystać z porad m.in. alergologa, chirurga, dermatologa, kardiologa, psychologa czy neurologa. W przychodni przyjmują również specjaliści dziecięcy. - Otwarcie Centrum Medicover w Bielsku-Białej, to kolejny krok w kierunku zapewniania pacjentom kompleksowej opieki medycznej na najwyższym poziomie. To również dowód na to, że Medicover, dynamicznie rozwija sieć placówek w całej Polsce i umacnia swoją pozycję na rynku prywatnej opieki medycznej. Dzięki zróżnicowanej ofercie, każdy otrzyma opiekę medyczną dostosowaną do potrzeb – mówi Ireneusz Pikulicki, Dyrektor Operacyjny Medicover. Wśród pakietów medycznych dla klientów indywidualnych znajdują się propozycje zapewniające opiekę medyczną na co dzień, dostęp do wybranych specjalistów i podstawowe badania, jak również takie, które mają rozszerzony zakres usług. W ofercie są również specjalne propozycje opieki medycznej dla Seniorów, uwzględniające potrzeby zdrowotne osób po 65. roku życia oraz dla dzieci od 0 do 2 lat, zapewniające kompleksowe szczepienia. Można także zgłosić się na jednorazową wizytę. Firmy natomiast mogą wykonać obowiązkowe badania pracownicze lub skorzystać z nowej propozycji dla małych i średnich przedsiębiorstw. Opiera się ona na 5 głównych programach: Plus, Specjalistycznym, Specjalistycznym Plus, Szpitalnym i Platynowym. Trzy pierwsze programy są dostępne także w Opcjach Standard, które zapewniają pracownikom dostęp do takiej samej jakości opieki medycznej jak główne programy, ale na bardziej atrakcyjnych cenowo warunkach. Co istotne, wszyscy pacjenci Medicover mają dostęp do Hot Line Medicover – 24 godzinnej infolinii medycznej, gdzie mogą uzyskać poradę w razie nagłego zachorowania lub umówić wizytę domową. Otrzymują też możliwość kontaktu ze swoim lekarzem oraz zamawiania recept przez telefon lub Internet (dzięki platformie Medicover OnLine). 8 6-7/2012 Grupa LUX MED wzmacnia swoją pozycję w zakresie działalności wysokospecjalistycznej. Właśnie nabyła 100 % udziałów spółki Endoterapia – znanego ośrodka endoskopowego. Endoterapia Sp. z o.o. jest wieloprofilowym podmiotem szpitalnym specjalizującym się w gastroenterologii. Spółka prowadzi dwa oddziały w Warszawie i Łodzi, w których świadczy usługi zarówno w trybie hospitalizacji planowej, jak i chirurgii jednego dnia. Ośrodki wykonują procedury endoskopowe, takie jak gastroskopia, kolonoskopia i ECPW, a także procedury wspierające i konsultacje gastroenterologiczne. Ponadto, spółka dynamicznie rozwija swoją działalność w zakresie chirurgii ogólnej oraz otolaryngologii. Ścisła współpraca z Polską Fundacją Gastroenterologii zapewnia wysoki poziom kadry medycznej oraz świadczonych usług. Endoterapia pełni także funkcję ośrodka referencyjnego i szkoleniowego – od momentu jej powstania jednym z podstawowych założeń było szkolenie lekarzy i pielęgniarek z zakresu endoskopii. Pacjenci Endoterapii mogą korzystać zarówno z usług odpłatnych, jak i z leczenia w ramach kontraktu z NFZ. Ponadto, spółka oferuje świadczenia pacjentom skierowanym z innych szpitali i klinik, a także biorącym udział w Narodowym Programie Wczesnego Wykrywania Raka Jelita Grubego finansowanym przez Ministerstwo Zdrowia. - Włączenie spółki Endoterapia w struktury Grupy Lux Med to kolejny etap rozwoju naszej firmy w zakresie działalności wysokospecjalistycznej i szpitalnej. Minęły już niemal dwa lata odkąd uruchomiliśmy nasz Szpital w Warszawie, teraz nabywając Endoterapię liczymy na dalszy rozwój świadczeń wysokospecjalistycznych, które zamierzamy intensywnie wspierać - mówi Anna Rulkiewicz, prezes Grupy Lux Med. - Przejęcie udziałów naszej spółki przez Grupę Lux Med znosi istniejące bariery w rozwoju Endoterapii, co w krótkim czasie zaowocuje wdrożeniem najnowszych technik i procedur endoskopowych realizowanych jedynie w nielicznych ośrodkach w Polsce i Europie mówi Tomasz Nowowiejski, prezes spółki Endoterapia. Uważa, że małoinwazyjne techniki endoskopowe są przyszłością medycyny zabiegowej, a współdziałanie z Grupą Lux Med zwiększy dostępność wysokospecjalistycznych usług szpitalnych dla pacjentów. Ekran DDS w każdej placówce Grupy Lux Med W placówkach Grupy Lux Med zainstalowano ekrany Digital Dynamic Signage. Lux Med jako pierwsza sieć medyczna w Polsce wykorzystał ten nośnik informacji na tak dużą skalę. Ekrany mają służyć m.in. obsłudze klienta i wsparciu działań marketingowych. Ponad 200 ekranów Digital Dynamic Signage (DDS) zamontowano w 71 placówkach Grupy LUX MED na terenie całego kraju. Na ekranach wyświetlane są 12-minutowe materiały wideo o charakterze informacyjno - edukacyjnym. Nagrania dotyczą tematów z zakresu zdrowia, ekologii, turystyki i kultury. Ekrany mają być przede wszystkim nowoczesnym kanałem komunikacji z pacjentami, który umożliwia przekazywanie zawsze aktualnych informacji dotyczących oferty, a także pozwala zrelaksować się odwiedzającym, którzy oczekują na wizytę u specjalisty. Montaż ekranów DDS to także wsparcie działań informacyjnych Grupy. Wyświetlane na nich komunikaty ograniczą z czasem konieczność wykorzystywania materiałów drukowanych. Ponadto, zastosowanie tego nośnika informacji pozwala na dużą elastyczność i możliwość szybkiej edycji treści. Wydarzenia CSIOZ: Spotkanie w sprawie systemu „Medicus” W dniu 12 czerwca br. w siedzibie Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia odbyło się spotkanie z przedstawicielami Centrum Medycyny Sportowej w Warszawie oraz Grupy Wsparcia Projektów Inwestycyjnych. Celem spotkania było przedstawienie doświadczeń oraz dobrych praktyk związanych z wdrażaniem systemu ”Medicus”. Medicus to system pozwalający na przekazywanie obrazu z prowadzonych operacji i zabiegów w czasie rzeczywistym oraz ich archiwizację. Poprzez możliwość transmisji online z sali operacyjnej w zabiegach mogą brać udział studenci i specjaliści w danej dziedzinie - niezależnie od ich miejsca aktualnego przebywania. Dodatkowo wszystkie realizowane nagrania są zapisywane, co składa się na bardzo pomocną w późniejszych celach edukacyjnych i konsultacyjnych dokumentację. CSIOZ podpisało umowy na realizację kluczowych projektów informatyzacji ochrony zdrowia 15 czerwca w siedzibie Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (CSIOZ) podpisano umowy na trzy, z czterech części postępowania na realizację projektu P1 „Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania zasobów cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych”. Konkurs na projektowanie i realizację „Portalu” ochrony zdrowia - wygrała firma Hewlett-Packard. Umowa opiewa na 116,8 mln zł. „System Gromadzenia Danych Medycznych”, „Pomocnicza Baza Rozszerzonych Danych Medycznych”, „System Obsługi Rejestrów”, „System Weryfikacji” oraz „System Wspomagania Rozliczeń” będzie realizować konsorcjum firm Kamsof/ Asseco. Wartość tej umowy to 159,85 mln zł. Z kolei firma Sygnity wygrała postępowanie na stworzenie „Hurtowni danych” i „Systemu Wykrywania Nadużyć”. Za realizację tej części projektu dostanie 79,5 mln zł. Przypomnijmy, że do niedawna CSIOZ nie mogło podpisywać umów z realizatorami projektu P1, ponieważ oczekiwało na decyzję Ministerstwa Finansów, które miało uruchomić rezerwę budżetową na ten cel. Ta decyzja została w resorcie podjęta. Termin realizacji projektu może zostać przesunięty o zwłokę, która wynikła z późniejszego niż planowano przekazania środków na finansowanie projektu P1 przez Ministerstwo Finansów. Zakończenie realizacji projektu P1 przewidywane było na wrzesień 2014 r. Według danych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego całkowita wartość projektu „Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych” wynosi 712,64 mln zł, z czego środki unijne to 676,84 mln zł. Z dniem 1 czerwca b.r. Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia udostępniło Portal informacyjny Projektu (P1). Celem portalu jest dostarczanie aktualnych informacji o Projekcie „Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania zasobów cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych” (P1). Portal informacyjny Projektu P1 gromadzi informacje dotyczące organizacji i zarządzania oraz otoczenia Projektu. Dzięki nowej stronie, wszyscy zainteresowani tematyką e-Zdrowia będą mieli możliwość dostępu do wiedzy i doświadczenia projektowego. Już teraz odwiedzający Portal informacyjny P1 mogą zapoznać się z zarysem architektury biz- 10 6-7/2012 nesowej poprzez zaprezentowane łańcuchy wartości. Zachęcamy również przedstawicieli podmiotów leczniczych oraz instytucji do zaangażowania we wspólną promocję elektronicznej dokumentacji medycznej zawierając Porozumienie o Współpracy z CSIOZ. CSIOZ liczy na to, że Portal dostarczy wszystkim interesariuszom Projektu P1 niezbędnych informacji związanych z podejmowanymi przez Centrum działaniami w obszarze realizowanego przedsięwzięcia jakim jest budowa Elektronicznej Platformy Gromadzenia, Analizy i Udostępniania zasobów cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych (P1). Adres portalu: www.p1.csioz.gov.pl Fot. Leszek Sikorski CSIOZ: Ruszył portal informacyjny Projektu P1 Wydarzenia Informatyzacja polskiej służby zdrowia a systemy wykorzystywane w krajowych szpitalach Choć informatyzacja polskiej służby zdrowia ma się zakończyć już we wrześniu 2014 roku, większość systemów medycznych w Polsce nie jest w stanie zapewnić odpowiedniego wsparcia obsługi pacjentów, a stosowane technologie utrudniają wymianę informacji – uważają eksperci z firmy Emtel. Podkreślają, że na rynku istnieją jednak systemy, dzięki którym archiwizacja i transmisja danych pacjenta w określonym zakresie funkcjonują bez zastrzeżeń. Takie możliwości stwarza np. system centralnego nadzoru, który nie tylko umożliwia przesył informacji, ale przede wszystkim monitorowanie parametrów życiowych nawet kilkudziesięciu pacjentów jednocześnie z jednego miejsca. Projekt „Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania zasobów cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych” (P1) realizowany przez Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia powstał z konieczności przystosowania funkcjonującego systemu informacyjnego i informatycznego w sektorze ochrony zdrowia w Polsce do wymogów stawianych krajom członkowskim Unii Europejskiej w ramach budowy europejskiego społeczeństwa informacyjnego. Zgodnie ze wstępnymi założeniami powinien się zakończyć w styczniu 2012 roku. Ostatecznie jednak zgodnie z aktualnymi założeniami zakończenie jego realizacji zaplanowane jest na 2014 r. Według ekspertów z Emtel większość systemów w Polsce, szczególnie tych starszej generacji, nie posiada zaimplementowanego systemu informatycznego, który zapewniałby odpowiedni poziom wsparcia przy obsłudze pacjentów, a także integralność i kompletność informacji. Co więcej, stosowane w nich technologie utrudniają, a często uniemożliwiają wymianę danych. Projekt ma zatem umożliwić prostą wymianę danych między wszystkimi podmiotami, a obecnie przewidywany termin jego zakończenia to wrzesień 2014 roku. – Na oddziałach internistycznych, kardiologicznych, blokach intensywnej terapii, neurologicznych, w salach operacyjnych, czy na oddziałach dziecięcych i noworodkowych wykorzystywane są już systemy umożliwiające archiwizowanie i transmisję danych, a tym samym monitorowanie kilkudziesięciu pacjentów jednocześnie z jednego miejsca. Tego typu możliwości stwarzają takie rozwiązania, jak produkowany w Polsce system centralnego nadzoru Emtel FX 3000C, w ramach którego może funkcjonować nawet kilkadziesiąt kardiomonitorów przyłóżkowych, przekazujących dane do centrali monitorującej – mówi Waldemar Śliwa, prezes Emtel, producenta kardiomonitorów i defibrylatorów. Jak podkreśla nowoczesne kardiomonitory, połączone w ramach systemu, pozwalają na monitorowanie pacjenta, archiwizowanie i transmisję danych. Dzięki temu pacjent jest pod stałą opieką specjalistyczną, a personel medyczny ma jednoczesny dostęp do danych ze wszystkich funkcjonujących w sieci kardiomonitorów. Transmisję danych między kardiomonitorami a centralą zapewnia sieć Ethernet. Oprócz transmisji danych między kardiomonitorami i centralą możliwa jest również transmisja danych pomiędzy samymi kardiomonitorami – tzw. transmisja interaktywna, pozwalająca z każdego terminala systemu zdalnie analizować dane we wszystkich kardiomonitorach włączonych w system, co dodatkowo ułatwia całościowy nadzór nad wszystkimi pacjentami. Obsługa stacji nadzoru jest intuicyjna i nie wymaga specjalistycznych szkoleń. Na 19-calowym monitorze z ekranem dotykowym można obserwować funkcje biologiczne ośmiu, szesnastu lub – jeśli istnieje taka potrzeba – większej liczby pacjentów. W ramach systemu monitorowania istnieje również możliwość wydruków z każdego kardiomonitora podłączonego do systemu, a także dokumentacji elektronicznej z archiwum zgromadzonym w centrali monitorującej. 6-7/2012 11 Wydarzenia Pracodawcy RP: Nadużywanie zwolnień chorobowych to prawdziwa plaga w przedsiębiorstwach Problem zwolnień chorobowych i kosztów ponoszonych z tego tytułu przez pracodawców był tematem kolejnej debaty. Profilaktyka z jednej strony, z drugiej zaś umożliwienie pracodawcy ściślejszej kontroli pracowników przebywających na zwolnieniach lekarskich – to najważniejsze kwestie, które mogą spowodować zmniejszenie liczby absencji chorobowych w naszym kraju. O tym, że problem jest poważny, świadczy fakt, iż w 2011 r. Polacy przebywali na zwolnieniach aż 140 mln dni. Koszty wywołane zwolnieniami szacuje się – wg danych ZUS – na ponad 10 mld zł, a wg firmy Work Service, która przygotowała analizę na zlecenie Pracodawców RP, na aż 18 mld zł. Dużym problemem są zwolnienia wywołane innymi niż medyczne powodami. Tylko w 2011 r. ZUS wstrzymał bądź obniżył wypłatę świadczeń chorobowych na kwotę blisko 150 mln zł. Jak poinformował Krzysztof Ingot z firmy Work Service, co 10. zwolnienie chorobowe było nienależne, a orzecznicy ZUS wydali ponad 38 tys. decyzji wstrzymujących wypłatę zasiłku chorobowego. – Z badań, jakie przeprowadzamy od lat w firmach, rzeczywiście wynika, że nierzadko pracownicy korzystają ze zwolnień, które nie wynikają z choroby – powiedziała Katarzyna Stasińska, Starszy Konsultant w firmie Aon Hewitt. Dlaczego tak się dzieje? Kluczem do rozwiązania tego problemu jest poziom satysfakcji z pracy i zaangażowania w nią. Im bardziej pracownik jest zadowolony z warunków pracy, tym absencji chorobowych jest mniej. – Dlatego warto się zastanowić, jak widzą nas pracownicy – komentowała dane Stasińska. Wiceprezydent Pracodawców Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Mądrala podkreślił, iż największe koszty związane ze zwolnieniami chorobowymi ponoszą pracodawcy. Zgodnie z prawem, za okres choroby pracownik pobiera 80% wynagrodzenia. Pracodawca traci podwójnie, musi bowiem pokryć jeszcze koszty związane z koniecznością zastąpienia pracownika przebywającego na zwolnieniu. Co więcej – zdecydowaną większość tych obciążeń pracodawca ponosi sam. Szacuje się, że tylko niecałe 2% wszystkich zwolnień chorobowych przekracza 33 dni, za które wynagrodzenie płaci ZUS. Aby zmniejszyć te koszty i ograniczyć patologię fikcyjnych zwolnień, Andrzej Mądrala postulował skrócenie czasu wypłacania przez pracodawcę zasiłku chorobowego z 33 do 14 dni. Podkreślił, że to rozwiązanie funkcjonuje już w przypadku pracowników, którzy ukończyli 50. rok życia. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwił się Zbigniew Januszek, zastępca dyrektora Departamentu Ubezpieczeń Społecznych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. – Ta zmiana niczego nie załatwia, dlatego jestem jej absolutnie przeciwny – powiedział 12 6-7/2012 Januszek. W podobnym tonie wypowiedziała się Barbara Surdykowska, ekspert „Solidarności”. – Nie szukamy prostych rozwiązań, a ta propozycja jest najmniej twórczym podejściem do problemu – powiedziała Surdykowska. – Gdyby pomysł pracodawców wszedł w życie, jego konsekwencją musiałoby być podniesienie składki lub dofinansowanie FUS z budżetu państwa. Innego wyjścia nie ma – dodała. Rozwiązania bronił za to Andrzej Węglarz, Przewodniczący Zarządu Związku Pracodawców Przemysłu Hutniczego. – Musi istnieć równowaga w ponoszonych kosztach. Przedsiębiorca nie może przyjąć na swoje barki pełni odpowiedzialności za absencje chorobowe pracowników, dlatego 14 dni to rozsądne rozwiązanie – powiedział Węglarz. Andrzej Mądrala podkreślił także konieczność zapewnienia sprawnego i efektywnego systemu przeprowadzanych przez ZUS kontroli, ponieważ w przypadku przedsiębiorców takie uprawnienia są często prawem „na papierze”. Wprawdzie możliwość samodzielnego przeprowadzenia formalnej kontroli zwolnienia oraz sposobu wykorzystania urlopu chorobowego przysługuje również pracodawcy, który zgłasza do u b e z p i e czenia chorobowego powyżej 20 osób, jednak w praktyce jest to często nierealne z powodu braków kadrowych, gdyż pracodawca może oddelegować do takich czynności tylko własnych pracowników. Poza tym skontrolować można wyłącznie pracownika przebywającego w domu. Pozostali pracodawcy mogą zwrócić się do ZUS z prośbą o przeprowadzenie kontroli, który na ogół reaguje dopiero po upływie 33 dni, kiedy zaczyna sam wypłacać zasiłek. Konieczne jest zatem wyposażenie pracodawców w większe możliwości kontrolne. Zasadne wydaje się także to, aby mogli je podejmować również mniejsi przedsiębiorcy. Hanna Zalewska, Dyrektor Departamentu Statystyki i Prognoz Aktuarialnych ZUS, w odpowiedzi na krytykę związaną ze zbyt długim oczekiwa- Fot. Dreamstime Wydarzenia niem na kontrolę ZUS powiedziała, iż problemem jest czas, po jakim dochodzi do Zakładu informacja o zwolnieniu lekarskim. Odniosła się także do pomysłu, by pracodawca nie płacił za pierwsze dni zwolnienia, co miałoby się przełożyć na ograniczanie absencji chorobowych. – Były już takie próby. I jak to się skończyło? Zwolnienia były po prostu dłuższe – przypomniała Zalewska. Andrzej Węglarz przedstawił na przykładzie przemysłu hutniczego rozwiązania, które mogą przełożyć się na zmniejszenie liczby zwolnień lekarskich. – Kontrole zwolnień lekarskich nie są miłym obowiązkiem, ale ustawodawca powinien dać możliwość, by przedsiębiorstwo mogło zlecać to zadanie wyspecjalizowanym firmom zewnętrznym – powiedział Węglarz. Przykładem już funkcjonującym jest premia motywacyjna – kto choruje, ten jej nie dostaje. Po jakimś czasie jest ona rozdzielana na jednostki, które mają najniższy wskaźnik absencji. Kontrowersje wzbudził wywiad pracownika wracającego do pracy. – Chodzi tylko o to, by przełożony wiedział, czy choroba jest związana z funkcjonowaniem zakładu pracy. Jeśli tak, to trzeba wiedzieć, co należy poprawić, aby zwolnień było mniej – powiedział Węglarz. Podkreślił, że wydłużenie wieku emerytalnego musi być powiązane z ochroną zdrowia pracowników, tym bardziej że koszt będzie ponosił pracodawca. – A przez 12 lat nie zrobiono w tym zakresie nic – powiedział Węglarz. Dr Grzegorz Juszczyk, Dyrektor Działu Innowacji Produktowych i Profilaktyki Grupy LUX MED wskazał kilka charakterystycznych okresów, kiedy rośnie liczba zwolnień lekarskich. Tak dzieje się m.in. w czasie wakacji czy też na początku września. – Nowym zjawiskiem jest nieefektywna obecność w pracy – co prawda bez zwolnienia, ale z niską efektywnością. To tzw. koszty ukryte, które musi pokrywać przedsiębiorca. Poza tym z analiz wynika, że długość zwolnienia jest związana z poziomem wynagrodzeń – im niższe, tym zwolnienie jest dłuższe – powiedział Juszczyk. Wczesne zdiagnozowanie i leczenie, edukacja lekarzy, by jak najszybciej wyłapywali zmiany chorobowe, a także promowanie rozwiązań polegających na wystawianiu częściowych zwolnień, umożliwiających pracownikowi kontynuację pracy – oto założenia programów realizowanych przez stowarzyszenie CEESTAHC, reprezentowane podczas debaty przez Roberta Pliskę. – Jeśli chcemy mieć mniej zwolnień, finansujmy profilaktykę. Musimy w nią inwestować, by za kilkanaście lat nie opiekować się społeczeństwem inwalidów – powiedział Plisko. Eksperci zauważyli problem związany ze starzejącym się społeczeństwem i nowych chorób, które niechybnie jeszcze bardziej zwiększą liczbę nieobecności w pracy. Barbara Surdykowska przypomniała raport Światowej Organizacji Zdrowia, z którego wynika, że w 2020 r. podstawową przyczyną niezdolności do pracy będą nerwice i depresje. Już teraz zresztą Polacy skarżą się na stres, który towarzyszy im w pracy. Tymczasem w jej opinii, polscy pracodawcy dla prewencji nie robią zbyt wiele 6-7/2012 13 Wydarzenia Fot. Archiwum Podczas Gali z okazji otwarcia Międzynarodowych Targów Poznańskich Prezydent RP Bronisław Komorowski wręczył 29 maja 2012 r. nagrody 4 laureatom tegorocznej edycji Nagrody Gospodarczej Prezydenta RP. Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu – nominowany przez Polski Klub Biznesu – zdobył nagrodę w kategorii „Innowacyjność”. Nagroda została przyznana za opracowanie przez prof. Henryka Skarżyńskiego oryginalnej koncepcji rozbudowy infrastruktury Instytutu i opracowanie nowej - oryginalnej metody chirurgicznej oraz nowych narzędzi (elektrody) do leczenia częściowej głuchoty i przeprowadzenia pierwszych w świecie operacji u dzieci i dorosłych. Obecnie pod opieką Instytutu jest największa w świcie grupa pacjentów, która skorzystała z tych rozwiązań innowacyjnych. Nagrodę prof. Henrykowi Skarżyńskiemu wręczył prezydent Bronisław Komorowski. Nagroda Gospodarcza Prezydenta RP została ustanowiona przez Aleksandra Kwaśniewskiego w 1998 roku i przyznawana była do 2005 roku. W roku 2011r. Bronisław Komorowski zdecydował kontynuować jej przyznawanie. - Wznawiając Nagrodę Gospodarczą Prezydenta RP, pragnąłem wyrazić szacunek i uznanie dla pracy, dla działań przyspieszających wzrost gospodarczy, a szczególnie dla kreatywności naszego społeczeństwa. (…) Umiejętności prowadzenia działalności gospodarczej, sukcesy biznesowe są dzisiaj miarą nowoczesnego polskiego patriotyzmu - powiedział prezydent podczas uroczystości. Prezydent Komorowski podziękował wszystkim firmom i instytucjom, które dzięki swojej wytężonej pracy odnoszą sukcesy biznesowe , bo te przekładają się na sukces gospodarczy Polski. Podkreśli, że „wspólnym wysiłkiem trzeba budować akceptację dla tych, którzy (...) dźwigają w górę polską gospodarkę dzisiaj i będą dźwigali w przyszłości”. Jak zaznaczył, Nagroda Prezydencka jest formą podziękowania dla tych wszystkich, „którzy pracują (...) na sukces polskiej przyszłości gospodarczej”. Nagroda Gospodarcza Prezydenta RP jest wyróżnieniem dla przedsiębiorstw, instytucji i wynalazców, którzy wnoszą znaczący wkład w unowocześnianie i rozwój naszej gospodarki, budują jej pozytywny wizerunek w kraju i za granicą. Nagroda sprzyja promocji, prezentacji i upowszechnianiu działań oraz dróg prowadzących do osiągania sukcesów gospodarczych. Jest nagrodą honorową. 14 6-7/2012 Konferencja PTK W dniach 29 maja – 1 czerwca w Kołobrzegu odbyła się XXIII Konferencja POLSTIM 2012. Jest to doroczne spotkanie lekarzy specjalistów należących do Sekcji Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Spotkanie było okazją do zdefiniowania wyzwań i barier stojących przed elektrofizjologią w Polsce. Jednym z omawianych zagadnień były problemy z refundacją nowoczesnych procedur kardiologicznych. Konferencja zgromadziła blisko 350 kardiologów z całej Polski, którzy dyskutowali na najważniejsze tematy dotyczące diagnostyki i leczenia zaburzeń rytmu serca. Poruszono problemy natury administracyjnej, w tym refundacji, a w części merytorycznej obfitującej w warsztaty, sesje dydaktyczne i naukowe, omawiano zagadnienia związane z: ablacją migotania przedsionków, leczeniem przy użyciu kardiowerterów-defibrylatorów i stymulacji resynchronizującej, prewencją nagłego zgonu sercowego, farmakoterapią zaburzeń rytmu serca, terapią przeciwkrzepliwą, powikłaniami elektroterapii, zastosowaniem metod obrazowych w diagnostyce i leczeniu. Prezentowane były też wyniki najnowszych badań klinicznych z zakresu leczenia arytmii. - Obecnie bolączką elektrofizjologii jest brak umieszczenia w koszyku świadczeń gwarantowanych nowoczesnych procedur diagnostycznych i terapeutycznych z zakresu telemedycyny, czyli na przykład zdalnego monitorowania pacjentów z wszczepionymi stymulatorami serca i innymi urządzeniami kardiologicznymi wspomagającymi serce. Liczba chorych leczonych w ten sposób stale wzrasta, a poradnie kontroli nie są w stanie podołać zadaniom okresowych badań pacjentów. Systemy zdalnego monitorowania pacjentów dają im poczucie bezpieczeństwa, optymalizują pracę lekarza i są efektywne kosztowo. Teraz w koszyku świadczeń gwarantowanych znajduje się wiele już od dawna stosowanych procedur, które wymagają uaktualnienia w związku z ciągłym rozwojem medycyny. Niepokój także budzi ponowna próba obniżenia refundacji procedur z zakresu elektroterapii, co może zdecydowanie pogorszyć jakość wszczepialnych urządzeń, a co za tym idzie bezpieczeństwo i skuteczność leczenia – tłumaczy dr Przemysław Mitkowski, przewodniczący Sekcji Rytmu Serca PTK. Innym problemem kardiologów jest limitowanie przez NFZ liczby zabiegów z zakresu elektrofizjologii i elektroterapii serca. Prowadzi to do stopniowego wydłużania list oczekujących i zmusza do tworzenia systemu priorytetów w dostępie do procedury. Tak jest w przypadku wszczepień kardiowerterów-defibrylatorów, w której pierwszeństwo mają pacjenci w prewencji wtórnej (to jest tacy, którzy przeżyli epizod nagłego zatrzymania krążenia ) a pacjenci w prewencji pierwotnej (czyli zagrożeni nagłą śmiercią sercową) muszą czekać w kolejkach, przy czym czasem nawet z powodu choroby, nie doczekają wszczepienia urządzenia kardiologicznego. Śmiertelność w tej grupie bez leczenia wynosi około 10% w skali roku. W 2010 r. w Polsce wszczepiono łącznie ponad 36 tys. (European Heart Rhythm Association – The White Book 2011) urządzeń kardiologicznych (rozruszników, kardiowerterów-defibrylatorów oraz stymulatorów i kardiowerterów-defibrylatorów z funkcją resynchronizującą). Z uwagi na starzenie się społeczeństwa grupa pacjentów, którzy takiej terapii potrzebują, ciągle rośnie. Zadaniem wszczepianych urządzeń jest przywrócenie właściwego rytmu serca, zapobieganie nagłej śmierci sercowej oraz poprawa wydolności serca. Urządzenia wszczepiane są w ramach prewencji wtórnej u osób, które przeżyły epizod nagłego zatrzymania akcji serca oraz w prewencji pierwotnej u pacjentów znajdujących się w grupie wysokiego ryzyka. Fot. Marcin Barbarzak Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu nagrodzony przez Prezydenta RP Zabiegi z użyciem laserów Zarządzanie Pieniądze na turystykę medyczną Analiza Kanony piękna, media i medycyna estetyczna Wyposażenie Lasery kontra trądzik Laserem przeciw bliznom potrądzikowym Fot. SLDE Nie N ie m ma a jjednego ednego llaserowego aseroweg urządzenia, którym możnaby leczyć wszystkie rodzaje zmian. W zależności od pacjenta dobieramy typ lasera oraz odpowiednią długość fali - radził dr Florian Heydecker podczas Konferencji Edukacyjno-Szkoleniowej Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging, wyjaśniając możliwość leczenia blizn potrądzikowych za pomocą lasera pracującego metodą fraksyjną. Najtańsze tego typu urządzenia mogą kosztować około 80 tys. zł, jednak najwyższej klasy sprzęt to koszt przekraczający 200 tys. zł. Jak tłumaczył dr Florian Heydecker blizny potrądzkiwe stanowią duży problem dla wielu, szczególnie młodych pacjentów. - We Włoszech tego typu problemy ma około 30-40 proc. populacji pomiędzy 15-20 rokiem życia – wskazywał. Według niego problem dotyczy głównie młodych pacjentów, jednak blizny potrądzikowe obserwujemy także u dorosłych. - Mogą być one efektem problemów hormonalnych – zauważa dr Heydecker. Dzieli on blizny potrądzikowe na różne typy. Wyróżnia blizny wąskie i głębokie – (Icepick scars), rozleglejsze i o mniejszej głąbokości (Rolling scars) oraz blizny obszerne i głębokie, pudełkowate (Box scars). DZIAŁANIE LASEREM Dr Florian Heydecker tłumaczy, że leczenie blizn potrądzikowych można zacząć od peelingu chemicznego. Jak zauważa do leczenia bywa używana metoda radiofrequency oraz najczęściej - omawiana właśnie - terapia laserem punktowym, nazywanym też wyspowym (pracującym metodą fraksyjną). Lekarz przypomina, że celem ablacyjnych technik laserowych, które są wykorzystywane do leczenia blizn potrądzikowycyh, jest popudzenie „neocolagenezy”. Dodaje, że przy leczeniu metodą ablacyjną czas emisji promieniowania laserwoego może wynosić od 0,2 do 20 mikrosekund. - Czas emisji promieniowania laserowe- go, jaki dobierzemy do zabiegu, decyduje o tym, jaka będzie rozległość uszkodzenia termicznego w tkance – wyjaśnia Heydecker. Jak tłumaczy ustawiać można też odległość między wiązkami - może to być od 0,2 mm do 1 mm. - W zależnmości od odległości, ustalamy jaki odsetek tkanki zostanie objęty działaniem lasera – mówił lekarz. Jak tłumaczył w zależności od energii dla jednego impulsu laserowego głębokość zabiegu waha się od 0,2- do 1,5 mm wgłąb tkanki (Przykładowe aplikacje wykorzystane przez dr Floriana Heydeckera w przypadku leczenia blizn potrądzikowych wynosiły 16 watt - 18 watt). Jak tłumaczył kombinacja tych trzech para- metrów- czasu emisji, rozstawienia wiązek i energii impulsu laserowego - determinuje długość leczenia oraz rekonwalescencji po terapii. DOBIERANIE METODY Według dr Heydeckera na leczenie blizn typu „Rollin scars” potrzeby jest czas terapii około 1-2 miesiąca. Po takim czasie można wyraźnie określić i zobaczyć efekty terapii. Tyle trwa neocolageneza. Dół blizny zostaje wypchnięty do góry – wyjaśnia dr Heydecker. W przypadku blizn typu „Box scars” - zdaniem lekarza najtrudnejszych do leczenia - terapia wymaga zastosowania dwóch kroków. - W pierwszym metodą ablacyjną działamy tylko na obrzeże blizn. W drugim etapie 6-7/2012 17 Medycyna estetyczna laserem fraksyjnym na dno blizny - tłumaczy dr Heydecker. Zastrzega, że przed zabiegiem należy dokładnie określić jakiego rodzaju procedurę wykonać. - W czasie tej samej sesji terapeutycznej można robić ablację obrzeża blizn i działanie laserem frakcyjnym na dno blizny – dodaje. Zastrzega, że w przypadku blizn typu „Box scares” jedna sesja nie wystarczy. Według niego czasami potrzebne są około 2-3 sesje w ciągu miesiąca, żeby uzyskać dobre efekty. Dr Heydecker ostrzega, że w przypadku takiej terapii zdarza się lekkie krwawienie po leczeniu. Przypomina, że trzeba o tym powiedzieć pacjentowi przed zabiegiem i wytłumaczyć mu, że jest to normalny objaw. - Taka reakcja może wystąpić po leczeniu – mówi. Jak radzi po zabiegu można zaproponować pacjentowi specjalne leczenie w celu przyspieszenia rekonwalescencji. Są specjalne produkty na skórę, które mogą tak działać. Poza tym pacjentowi można powiedzieć, że w czasie rekonwalescencji warto jeść produkty z witaminą A i E oraz dbać o dietę. - Przyspieszy to rekonwalescencję i zminimalizauje ryzyko efektów ubocznych – informuje dr Florian Heydecker. Dodaje, że po leczeniu u pacjentów stosuje się również opatrunki. - My stosujemy po leczeniu wilgotny opatrunek o formule, która zawiera witaminy i szereg substancji aktywnych – mówi. Jak tłumaczy w większości przpadków do terapii blizn potrądzikowych stosuje się laser fraksyjny, bo pacjent może szybko wrócić do normalnego funkcjonowania. Przypomina jednak, że terapia antytrądzikowa jest leczeniem bardziej agresywnym, często z wykorzystaniem ablacji, dlatego trzeba ostrzec pacjenta, że w tym przypadku potrzeba czasu, by pojawiły się efekty. POLECANY SPRZĘT Marek Mindak, prezes Laser Projekt 2000 mówi nam, że likwidacja blizn potrądzikowych, podobnie jak zmarszczek jest „koronnym” zastosowaniem laserów pracujących metodą fraksyjną. Według niego najlepsze wyniki osiąga się, stosując medyczny laser CO2 o dobrej jakości wiązki i z dobrym skanerem. Jak wyjaśnia dobry skaner to taki, który jest zsynchronizowany z laserem i zapewnia uzyskanie jak najwęższych i najgłębszych kraterów ablacyjnych. Zdanem Estery Łoskot z firmy Lasotronix trwałe i stabilne lasery CO2 oparte są na głowicach ceramiczno - metalowych chłodzonych powietrzem. Łoskot przekonuje, że w tej kategorii wyrobów jakość jest zdecydowanie wyższa, a amerykańscy producenci deklarują powtarzalną jakość pracy na około 20 tys. godz. pracy ciągłej. - Co w praktyce oznacza kilkanaście lat bezawaryjnej pracy - uważa Estera Łoskot. Jej zdaniem powtarzalność parametrów wiązki roboczej, wychodzącej z rękojeści zabiegowej ma w medycynie estetycznej zasadnicze znaczenie. - Im wyższa wiarygodność parametrów, wyświetlanych na ekranie lasera z tym co rzeczywiście jest emitowane, tym zabiegi są wykonywane lepiej, mniej jest powikłań, skóra szybciej się goi i oczekiwany efekt jest lepszy – mówi Estera Łoskot. Według niej parametry wiązki laserowej, oprócz ochrony oczu, oznakowania gabinetu oraz ewakuacji niebezpiecznych dymów zabiegowych, powinny być tym co cechuje profesjonalny gabinet medyczny. W opinii Sławomira Sobusiaka z BTL Polska dobrym wyborem w przypadku leczenia blizn potrądzikowych są lasery, które dają możliwość pracy ablacyjnej, jak również uszkodzenia termicznego. Według niego przykładem takiego sprzętu w jego firmie może być laser fraksyjny erobowo-yagowy, czy laser fraksyjny CO2. - Procedury zabiegowe przewidują wykonanie około 3-4 zabiegów w odstępie około 6 tygodni – dodaje Sobusiak. Krzysztof Makarski z Shar-Pol uważa, że metodą redukcji blizn potrądzikowych (atroficznych) może być laserowa dermabrazja – odparowanie. Według niego standardem w takim przypadku jest laser CO2 ze skanerem laserowym lub laser CO2 o dużej plamce pracujący w trybie Ultrapulse. - Daje ona efekty nawet w przypadku bardzo dużych blizn potrądzikowych, ale związana jest z długim okresem rekonwalescencji i wysokim ryzykiem wystąpienia efektów ubocznych – dodaje Makarski. Jak tłumaczy trudności te doprowadziły do opracowania kilka lat temu laserów fraksyjnych, które umożliwiają uzyskanie znaczącego zmniejszenia zagłębień oraz poprawy powierzchni skóry, z minimalnym ryzkiem powstania efektów ubocznych. Dodaje jednak, że na ogoł charakter zmian w skórze wymaga głębokiego działania lasera (1-2mm), więc najlepsze efekty osiąga się ablacyjnymi laserami fraksyjnymi CO2. OD CZEGO ZALEŻY KOSZT ZAKUPU LASERA Marek Mindak wymianie dwa podstawowe czynniki, które w głównej mierze wpływają na koszt zakupu medycznego lasera CO2. Według niego cena zależy przede wszystkim od jakości skanera (jest to około 30 proc. ceny aparatu) oraz od jakości wytwarzanej wiązki laserowej. Estera Łoskot przypomina, że koszt laserów fraksyjnych zależy przede wszystkim od tego, czy mamy do czynienia z laserem ablacyjnym czyli tzw. CO2, czy nieablacyjnym, jagowo - erbowym (Er:YAG). Według niej lasery CO2 są tańsze w produkcji i eksploatacji. - Cena tej grupy laserów jest mocno zróżnicowana w zależności od zastosowanej technologii wykonania – informuje Estera Łoskot. Jej zdaniem tańsza technologia oparta jest na tzw. głowicach szklanych, chłodzonych wodą, których czas eksploatacji jest określany przez producentów na około 1 – 5 tys. tys. godzi pracy ciągłej. - Im tańszy jest laser przy zakupie tym mniej trwałe i sta- Marek Mindak, prezes Laser Projekt 2000 - Nie istnieją „lasery frakcjonujące” , to nawet nie żargon tylko siermiężne tłumaczenie z języka angielskiego poprzez proste dodanie polskich końcówek, błędnie stosowane przez niektórych handlowców. Polskie słowo i określenie „frakcja”, czyli część całości wyróżniona wspólną cechą - np. frakcja blondynek wśród kobiet - nie ma nic wspólnego z angielskim ‘fractional’, czyli cząstkowy, ułamkowy, częściowy. Frakcjonowanie inaczej 18 6-7/2012 destylacja istnieje w polskim języku technicznym od 200 lat i dotyczy czegoś zupełnie innego. Mogą być lasery pracujące metodą fraksyjną od nazwy pierwszego lasera, który pracował w ten sposób i nazywał sie FRAXEL, tak jak są „elektroluksy” czy „rowery”. Po polsku to jest laser pracujący metodą punktowej, ablacyjnej lub nieablacyjnej fototermolizy skóry. Ablacyjne, to te które odparowują tkanki i tworzą w nich głębsze lub płytsze kratery (otwory). Nieablacyjne, to te które prześwie- tlają naskórek, nie uszkadzając go, natomiast tworzą kolumny martwicze, (oparzone) pod naskórkiem. Podstawową zasadą obu metod jest ich cząstkowe działania - uszkadzane jest 20-30 proc. skóry poddanej zabiegowi. Obszary uszkodzone, odparowane otoczone są zasadniczą częścią skóry (80 proc.) nieuszkodzonej dzięki czemu gojenie jest bardzo szybkie. Z drugiej strony „dokończenie” zabiegu wymaga kolejnych 3-4 zabiegów na tym samym obszarze skóry. Fot. Laser Projekt 2000 LASEROWA TERMINOLOGIA – JAK NAZYWAĆ LASERY bilne podzespoły – uważa Estera Łoskot. Jak tłumaczy koszt zakupu laserów nieablacyjnych tzw. jagowo - erbowych i erbowo - szklanych jest zdecydowanie wyższy, a zakres możliwych do wykonania procedur węższy. - Można jednak powiedzieć, że są to jednocześnie cechy sprzętu specjalistycznego – podkreśla Łoskot. Zauważa, że w dobie kryzysu nie jest to zakup łatwo zwracalny, czego symptomem może być liczba takich laserów, wystawionych do sprzedaży na różnych aukcjach internetowych. - Jak widać leasing bardzo drogiego sprzętu, nie zawsze jest wystarczającym rozwiązaniem na dobrze prosperujący biznes – dodaje Estera Łoskot. Przypomina jednocześnie, że trzeba też wziąć pod uwagę koszty serwisu, które zależne są od typu podzespołów i zastosowanej optyki. Według niej dla laserów CO2 opartych o głowice chłodzone wodą koszt serwisu szacuje się na około 1,5-2,5 tys. zł na 2-3 lata. Do tego trzeba dodać koszt corocznych przeglądów i konserwacji. Zdaniem Estery Łoskot dla laserów CO2 opartych na głowicach chłodzonych powietrzem koszt serwisu po kilkunastu latach (13, 14) będzie kształtował się na poziomie około 12 tys. zł - O ile w ogóle wystąpi taka konieczność – zastrzega Estera Łoskat. Dodaje, że zastrzeżenie to nie dotyczy laserów opartych na głowicach szklanych, ponieważ w ich wypadku spadek mocy jest całoroczny i niezależny od tego czy laser pracuje, czy nie. ILE TRZEBA ZAPŁACIĆ Sławomi Sobusiak również podkreśla, że koszt zakupu lasera zależy przede wszystkim od technologii, w której działa. Jak tłumaczy w tej chwili rynek jest opanowany przez dwa podstawowe typy laserów: Er:YAG oraz CO2. Jak zauważa laser gazowy CO2 jest na rynku praktycznie odkąd zaczęto stosować lasery w medycynie, a jego konstrukcja jest stosunkowo prosta i opanowana przez wiele firm na świecie. Według Sobusiaka cena lasera fraksyjnego CO2 dobrej klasy oscyluje poniżej 100 tys. zł. - W przypadku laserów Er:YAG sytuacja jest nieco inna. Są to lasery impulsowe oparte na ciele stałym. Cechą charakterystyczną takiego rozwiązania jest powstawanie impulsów o bardzo dużej mocy – mówi Sławomir Sobusiak. Jak tłumaczy technologia produkcji takich laserów została opanowana w stopniu wystarczającym zaledwie przez kilka firm na świecie. - Są to znacznie bardziej złożone urządzenia i wymagają zastosowania wielu dodatkowych układów pomocniczych – zauważa. Według niego kupując laser Er:YAG należy zwrócić szczególną uwagę na możliwość wyboru szerokiego zakresu czasów trwania impulsów. - Dzięki temu możemy zmieniać tryby pracy pomiędzy zimną i gorącą ablacją a czysto termicznym oddziaływaniem na tkanki – wyjaśnia. Jak informuje cena takiego lasera wysokiej klasy będzie oscylować w okolicy 250 tys. zł. Dodaje, że ceny laserów CO2 wahają się od 80 do 300 tys. zł. Z informacji, które przekazuje nam Marek Mindak, medyczne lasery CO2 ze skanerem oferują w Polsce 3 firmy - Candela-Syneron, Lutronic i Solta Medica, a ich ceny zawierają się w przedziale od 160 do 230 tys. zł brutto. Zdaniem Estery Łoskot koszty zakupu laserów CO2 są ogromnie zróżnicowane i znajdują się w widełkach między 11 tys. zł a 250 tys. zł. Według niej w przypadku laserów YAG:Er ceny są z przedziału 80 tys. zł netto do około 420 tys. zł brutto. Z kolei Krzysztof Makarski z Shar-Pol przekazuje nam inforacje, z których wynika, że Frakcyjny laser CO2 z trybem dermatochirurgicznym kosztuje pomiędzy 60 a 90 tys. zł brutto. Laser frakcyjny CO2RE™ firmy SyneronCandela z trybem Fusion™ to koszt w granicach 200 tys. zł brutto. 6-7/2012 19 Medycyna estetyczna Usuwanie przebarwień – lasery i IPL J Za pomocą odpowiednich urządzeń laserowych lub lamp IPL można usunąć widoczne na skórze przebarwienia posłoneczne. Jednak – jak podkreśla dr Piotr Sznelewski, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging – generalna zasada jest taka, że urządzenia mogą służyć tylko do terapii objawowej. 20 6-7/2012 LASEROWE USUWANIE PRZEBARWIEŃ Piotr Sznelewski wyjaśnia, że w wypadku gdy mamy do czynienia z poważnym stanem przebarwień głębokich, tzw. melazmą, wówczas pozostaje leczenia przyczynowe np. poprzez podawania substancji, które obniżają aktywność melanocytów i w jakimś stopniu stabilizują ich pracę. - Podkreślam, że urządzenia można wykorzystać tylko do terapii objaowej widocznych przebarwień – przypomina Piotr Sznelewski. Według niego dobrym rowiązaniem w przypadku poważnych zmian są tzw. lasery Q-switch. - Charakteryzują się tym, że pracują w super krótkich impulsach, wytwarzają impulsy nanosekundowe – wyjaśnia Sznelewski. Jak tłumaczy tak krótki impuls wytwarza w tkance efekt fotomechaniczny, zwany też fotoakustycznym. - Barwnik przebarwienia, duże skupiska melaniny zostają rozdrobnione przez efekt fotomechaniczny i dzięki temu mogą zostać przy pomocy naturalnych procesów w skórze niwelowane – tłuymaczy lekarz. Radzi, by w przypadku przebarwień posłonecznych być bardzo ostrożnym w wykorzystaniu laserów o dłuższych impulsach, można bowiem sprowokować powstanie dodatkowych przebarwień. IPL - TAK, ALE.... Dr Piotr Sznelewski podkreśla, że tylko w wypadku, gdy mamy do czynienia z siatką drobniutkich płytkich przebarwień, opisywanych jako tzw. fotostarzenie, można próbować używać wysokiej jakości lamp IPL z krórtkim impulsem około 1-2 milisekundy, a na pewno nie dłuższym niż 3 milisekundy. - Nie wolno stosować serii impulsów – mówi lekarz. Ostrzega, że tanie urządzenia IPL, które wytwarzają tzw. tryb BURST mogą być niebezpieczne w terapii przebarwień. Dodaje, że jeżeli użyjemy IPL do terapii głębszych przebarwień, czy melazmy, możemy sprowokować tworzenie nowych przebarwień na zasadzie mechanizu powstawania tzw. przebarwiń pozapalnych. - Na to trzeba bardzo uważać – stwierdza Piotr Sznelewski. Jak tłumaczy jeżeli chodzi o zastosowanie IPL w terapii objawowej bardzo istotne jest, aby sprzęt wytwarzał odpowiedni przedział światła terapeutycznego. - Jeżeli chodzi o przebarwienia, to zależy nam na tym, żeby było światło zielone, źółte, czerwień i bliska podczerwień, czyli przedział w granicach około 500-980 nanometrów – informuje dr Sznelewski. Radzi, żeby w przpadku zastosowania IPL, zawsze odpowiednio mocno chłodzić skórę przed zabiegiem, podczas zabiegu, a także po zabiegu. - Jeżeli miałbym polecać, to w wypadku kiedy stosujemy IPL warto jest żeby lekarz nałożył bezpośrednio po zabiegu, jednorazowo silny czynnik przeciwzapalny w postaci maści – dodaje dr Piotr Sznelewski. RÓŻNE ZMIANY – INNY SPRZĘT – INNA CENA Marek Mindak, prezes Laser Projekt 2000 podkreśla, że ciemniejsze plamy na skórze mają bardzo różne pochodzenie (etiologię) i nie ma jednego lasera do ich usuwania. Według niego jeżeli chodzi Fot. Marcin Barbarzak ak tłumaczy dr Piotr Sznelewski, lekarze medycyny estetycznej nie są w stanie leczyć przyczyn powstawania przebarwień. - Dlatego np. jeżeli chodzi o przebarwienia posłoneczne, to pacjent poza zabiegiem musi wdrożyć odpowiednie program prewencji przed nadmierną ekspozycją na ultrafiolet – wyjaśnia Piotr Sznelewski. W grę wchodzi tu odpowiednia aplikacja kremów z filtrami, czy ograniczanie czasu przebywania na słońcu w okresie jego maksymalnego aktywności. o melazmę stosuje się ostatnio laser impulsowe Nd:YAG małej gęstości mocy. - Celem zabiegu jest zniszczenie melaniny bez niszczenia melanocytów i bez wywoływania stanu zapalnego, który sam jest generatorem przebarwień pozapalnych – wyjaśnia Marek Mindak. Jego zdaniem przebarwienia dają sie stosunkowo łatwo zniszczyć różnymi laserami, jednak na chwilę i zaraz potem wracają. - Na razie wszystko wskazuje na lepszy i dłużej trwający efekt metod nie inwazyjnych np. są doniesienia o trwałej efektywnosci żółtego światła lamp LED – zauważa Marek Mindak. Zdaniem Sławomira Sobusiaka z BTL Polska, najlepszym rozwiązaniem do redukcji głębokich przebarwień (także usuwania tatuaży) byłoby zastosowanie lasera typu Q-switched. - Niestety dobre lasery tego typu to wydatek ponad 300 tys. zł, ponieważ sama technologia zastosowane w tego typu laserach jest bardzo droga i bardzo precyzyjna – informuje Sobusiak. Według niego na rynku dostępny jest też tańszy sprzęt tego typu, jednak -m zdaniem Sobusiaka – jego jakość odbiega od najlepszych i najsprawniejszych systemów. Krzysztof Makarski z firmy Shar-Pol uważa, że jeśli gabinet nie zamierza usuwać tatuaży, a jedynie posłoneczne zmiany pigmentowe, z powodu znacznie niższej ceny może zdecydować się na systemy IPL. Jak informuje Makarski cena IPL uzależniona jest od głównie od rodzaju filtra i dostępnych długości fali, od maksymalnej dostępnej energii impulsu, od wbudowanych systamów aktywnego chłodzenia skóry oraz wielkości plamki (powierzchnia filtra) i częstotliwości impulsów. Ceny IPL wahają się od kilkudziesięciu tys. zł do kwot przekraczających 100 tys. zł. Z kolei według Makarskiegop laser aleksandrytowy Q-switch 755/1064/532nm to oszt w granicach nawet 400 tys. zł, natomiast laser Nd:YAG 1064/532nm, także wykorzystuwany do usuwania przebarwień może kosztować około 150 tys. zł. TAKŻE TATUAŻE Jak wskazywał dr Piotr Sznelewski lasery typu Q-Switched, z względu na swoje wyjątkowe możliwości są często wykoprzystywane do usuwania tak specyficznych zmian w skórze jak tatuaże. Marek Mindak zwraca uwagę na fakt, że tatuaże są zupełnie innym problemem, niż zwykłe przebarwienia posłoneczne i likwiduje się je przez rozbicie drobin wprowadzonego barwnika. Według niego jedynym narzędziem jest w tym wypadku impulsowy laser z modulacją dobroci rezonatora (Q-modulation), YAG (1064nm), lub Rb (rubinowy 694nm) wytwarzające impulsy bardzo krótkie (6-10ns) o wielkiej mocy szczytowej. Jak infomuje Mindak lasery do usuwania tatuażu oferują m in. dwie firmy Hoya - modele z serii MedLite i Lutronic modele linii Spectra i VRM, a ceny tych laserów mieszczą sie w przedziale od 180 do 250 tys zł w zależności od wyposażenia. Marek Mindak tłumaczy, że do wyposażenia mogą należeć np. nakładki barwnikowe, umożliwiające generację wiązek laserowych o innych kolorach dopasowanych do absorpcji barwnika żółtego czy zielonego. Jak wyjaśnie Krzysztof Makarski urządzenia typu Q-switch mogą różnić się między sobą długością podstawowej fali światła (o największej energii impulsu), oraz dostępnymi pochodnymi długościami fali. Tymczasem długość fali określa skuteczność działania na poszczególne kolory barwnika oraz głębokość penetracji skóry. Makarski zauważa, że w przypadku tatuaży często występują w jednym obszarze różne kolory barwnika i konieczne jest użycie minimum dwóch długości fali. - Z tego powodu lasery Q-switch, pochodzące od renomowanych producentów mają możliwość emisji 2-3 długości fali informuje Krzysztof Makarski. Medycyna M edycyna e estetyczna stetyczna Medycyna estetyczna skorzysta na programie promocji turystyki medycznej 22 6-7/2012 Dr Ada Kostrz-Kostecka, kierownik projektu, podczas konferencji inauguracyjnej przypominała, że turystyka medyczna została wybrana przez Ministerstwo Gospodarki jako jeden z piętnastu najbardziej perspektywicznych polskich sektorów. Jej zdaniem Polska ma szansę stać się liderem w dziedzinie turystyki medycznej. - Polskie placówki oferujące usługi medycyny estetycznej i chirurgii plastycznej oczywiście mogą się zgłaszać do projektu- zapewnia dr Ada KostrzKostecka. Według niej powodem zainteresowania polską medycyną ze strony zagranicznych pacjentów są – oprócz wysokiej jakości PIERWSZE ZGŁOSZENIA DO PROJEKTU ZŁOŻYLI M.IN.: - Equilibrium The Health Tourism Provider Sp. z o.o. - Hura Medical Center NZRL Centrum Rehabilitacji - LUX MED Sp. z o.o. - Malinowy Zdrój Sp. z o.o. - Medicover Sp. z o. o. - Sport Medica S.A. - Szpital Powiatowy we Wrześni Sp. z o.o. - Wojewódzki Specjalistyczny Szpital im. dr Wł. Biegańskiego - Zakład leczniczy „Uzdrowisko Nałęczów” S.A. Fot. PLL LOT, UMWD Na promocję polskich specjalistów za granicą przeznaczone jest 4 mln zł. Poza tym ci, którzy zgłoszą się do programu mogą liczyć na dotacje unijne warte w sumie 5 mln zł. W siedzibie Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ) 30 maja zainaugurowano projekt promocji turystyki medycznej, finansowany ze środków unijnych. TURYSTYKA MEDYCZNA Turystyka medyczna to dynamicznie rozwijający się sektor światowej gospodarki łączący wypoczynek z procesem leczenia. Szacunkowe dane wskazują, iż w pierwszej połowie 2010 roku zagraniczni pacjenci wydali w Polsce ponad pół miliarda złotych. Najczęściej z usług medycznych w Polsce korzystają mieszkańcy Niemiec, Skandynawii, Rosji, Wielkiej Brytanii oraz USA. Z badań Grail Research wynika, że w 2012 roku wartość globalnego rynku turystyki medycznej wzrośnie do 10 mld dolarów. Głównym powodem zainteresowania polską medycyną ze strony zagranicznych pacjentów są różnice w cenie, które sięgają nawet do 80 proc. w stosunku do Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ponadto w Polsce mamy zapewniony łatwy dostęp do specjalistów oraz wysoką jakość usług. Dlatego turystyka medyczna stała się jednym z priorytetów polityki turystycznej Polski, a plan jej promocji, pn. „Przygotowanie oraz realizacja koncepcji branżowego programu promocji branży turystyki medycznej” będzie finansowany z działania 6.5.1 POIG, w ramach projektu systemowego Ministerstwa Gospodarki pn. „Promocja polskiej gospodarki na rynkach międzynarodowych”. Źródło: Ogólnopolskie Stowarzyszenie Szpitali Prywatnych usług – różnice w cenie, które sięgają nawet 80 proc. w stosunku do Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Stanów Zjednoczonych. Poinformowała ponadto, że według szacunkowych danych wartość tego segmentu rynku w ubiegłym roku w Polsce wyniosła około 800 mln zł, a liczba zagranicznych pacjentów – około 300 tys. osób. 4 MLN ZŁ NA PROMOCJĘ Promocją sektora turystyki medycznej zajmie się konsorcjum w składzie PAIiIZ, Europejskie Centrum Przedsiębiorczości (EuCP) oraz Ameds Centrum. Kosztem 4 mln zł sektor będzie promowany w krajach skandynawskich, Niemczech, Rosji, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Przedsięwzięcie będzie realizowane do marca 2015 r. ze środków Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, w ramach działania „Promocja polskiej gospodarki na rynkach międzynarodowych”. W ramach projektu przygotowane zostaną materiały informacyjno-promocyjne, a polskie stoiska pojawią się na międzynarodowych targach branżowych. Celem programu jest promocja polskich placówek medycznych oraz polskich lekarzy i specjalistów. W ramach projektu, PAIiIZ zajmie się organizacją udziału polskich firm w międzynarodowych konferencjach i wystawach branżowych oraz wizyt studyjnych dziennikarzy zagranicznych w Polsce. Ameds będzie prowadził nabór kandydatów do udziału w targach, misjach gospodarczych, szkoleniach oraz przygotuje materiały informacyjno- promocyjne (opracuje przewodnik nt. placówek medycznych w Polsce oraz film reklamowy). EuCP odpowiada natomiast za kontakty z Ministerstwem Gospodarki oraz prowadzi rozliczenia w ramach projektu. 5 MLN ZŁ NA DOTACJE Przedstawiciele polskich placówek medycznych, którzy zgłoszą swój akces do projektu, będą uczestniczyli w międzynarodowych konferencjach, targach i wystawach branżowych, szkoleniach, misjach gospodarczych. Przedsiębiorcy mogą liczyć na dofinansowanie udziału w imprezach promocyjnych nawet do 75 proc. kosztów kwalifikowalnych dzięki ogłoszonemu 17 maja br. przez Ministerstwo Gospodarki konkursowi na środki z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, w ramach działania „Wsparcie udziału przedsiębiorców w programach promocji”. Do wykorzystania jest łącznie 5 mln zł. Jak przekonywała dr Ada Kostrz-Kostecka, Polska ma potencjał, aby pacjenci z zagranicy przyjeżdżali na operacje, do uzdrowisk, na rehabilitację, na zabiegi estetyczne. Dodała, że obecnie pacjenci z zagranicy korzystają w naszym kraju przede wszystkim z usług medycznych w zakresie chirurgii, chirurgii plastycznej oraz stomatologii. Promocja branży turystyki medycznej jako całości będzie odbywała się poprzez przygotowanie specjalnego opracowania pokazującego stan obecny i perspektywy tej branży, a także katalogów oraz filmu o branży. Wybór dziedzin medycyny, eksponowa- nych w materiałach promocyjnych, będzie miał istotne znaczenie w wykreowaniu Polski jako miejsca, do którego warto przyjeżdżać, aby się leczyć, rehabilitować, dbać o swoją kondycję fizyczną. MEDYCYNA ESTETYCZNA BĘDZIE HITEM EKSPORTOWYM? - Polskie placówki oferujące usługi medycyny estetycznej i chirurgii plastycznej oczywiście mogą się zgłaszać do projektu – informuje dr Ada Kostrz-Kostecka. Jak tłumaczy o możliwości przystąpienia do przedsięwzięcia decyduje rodzaj działalności, według PKD. Rodzaje działalności zostały określone przez Ministerstwo Gospodarki (lista poniżej). – Usługi, o które pyta rynekestetyczny.pl, zostały tam uwzględnione – zapewnia kierownik projektu. Kostrz-Kostecka jest zdania, że polscy lekarze medycyny estetycznej i chirurdzy plastyczni mają duże szanse na znaczne zwiększenie liczby pacjentów zagranicznych. Jak zauważa, już teraz wielu z nich jest odwiedzanych przez pacjentki z Niemiec, Wielkiej Brytanii, a nawet Francji. Podkreśla, że polskie placówki specjalizujące się w medycynie estetycznej, czy oferujące usługi z zakresu chirurgii plastycznej mają dobrą opinię za granicą. - Mamy dobrych lekarzy, sprzęt i znacznie niższe ceny. Myślę, że to może być jedna z czołowych specjalności w turystyce medycznej do Polski, a udział tych placówek w projekcie da im szansę na wypromowanie się w kilku krajach – uważa dr Ada Kostrz-Kostecka. O DOFINANSOWANIE MOGĄ SIĘ UBIEGAĆ PRZEDSIĘBIORCY (WG PKD 2007): Kod 86.10.Z – Działalność szpitali Kod 86.21.Z – Praktyka lekarska ogólna Kod 86.22.Z – Praktyka lekarska specjalistyczna Kod 86.23.Z – Praktyka lekarska dentystyczna Kod 86.90.A – Działalność fizjoterapeutyczna Kod 86.90.D – Działalność Paramedyczna Kod 86.90.E – Pozostała działalność w zakresie opieki zdrowotnej, gdzie indziej nieklasyfikowana Kod 96.04.Z – Działalność usługowa związana z poprawą kondycji fizycznej 6-7/2012 23 Medycyna estetyczna Polki chcą mieć usta znanych osób Pogoń za współczesnymi ideałami piękna powoduje, że coraz więcej kobiet decyduje się na zabieg powiększenia ust. Niestety wygórowane oczekiwania mogą przynieść nienaturalny i groteskowy efekt w postaci tzw. “rybich ust”. LEK. MED. DOROTA GIERASIŃSKA-GAWLIK - Specjalista II stopnia anestezjologii i intensywnej terapii, dyplomowany lekarz medycyny estetycznej. Ukończyła Śląską Akademię Medyczną Wydział Lekarski w 1990 r. oraz studia podyplomowe z zakresu medycyny estetycznej i kosmetologii dla lekarzy. Jest aktywnym członkiem Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging – Oddziału Polskiego Towarzystwa Lekarskiego w Warszawie. Ponadto należy do Polskiego Towarzystwa Mezoterapii, IMCAS (Internationa Master Course on Aging Skin). U sta są elementem twarzy, który w znacznym stopniu wpływa urodę, dlatego coraz więcej Polek chce skorygować ich wygląd oraz sprawić, żeby stały się bardziej miękkie, delikatne i nawilżone. - Wśród klientek naszego gabinetu około 30-40 proc. kobiet szuka pomocy w tym zakresie - podaje dane dr Dorota Gierasińska-Gawlik, która przeprowadza zabiegi korekcji ust w gabinecie Estina. - Każde czasy mają swój ideał piękna – zaznacza 24 psycholog Tomasz Sikora. Jak tłumaczy to co jest atrakcyjne w jednej epoce w innej już niekoniecznie. Jednak pewne cechy niezależnie od czasów są bardzo pożądane. SHOW BIZNES A IDEAŁ PIĘKNA Według Tomasza Sikory jednym z ważniejszych atrybutów naszej seksualności są właśnie usta. Panuje wręcz przekonanie jakoby kobiety o pełnych ustach były bardziej namiętne, a te z wąskimi ustami postrzegane są jako oziębłe lub zawzięte. - Instynktownie wybieramy 6-7/2012 krągłości, gdyż wydają nam się bardziej przyjazne i delikatne. Często przypisujemy osobom atrakcyjnym fizycznie inne pozytywne cechy, dlatego dziś prawie każdy dąży do piękna, bo ono po prostu pomaga w życiu – zauważa Tomasz Sikora. Jego zdaniem świat showbiznesu zmienił podejście zwyczajnych ludzi do kwestii powiększania ust i przyczynił się do popularyzacji tego typu zabiegów. - Bardzo wiele pacjentek odwiedzających gabinet deklaruje chęć posiadania ust jak np. Scarlett Johansson lub inna gwiazda kina czy znana piosenkarka – zauważa Dorota Gierasińska-Gawlik. Dodaje jednocześnie, że równie często pacjentki, chcąc „poprawić” usta, proszą, aby przypadkiem nie wyglądać groteskowo jak… i tu też pada nazwisko celebrytki. - Znane kobiety są więc ambasadorkami zarówno dobrej, jak i złej opinii o efektach powiększania ust – mówi członkini Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging. UMIAR NIE WYCHODZI Z MODY Co jakiś czas w prasie i internecie pojawiają się zdjęcia polskich i zagranicznych gwiazd, których wargi często wyglądają na opuchnięte, przez co znane osoby stają się obiektem drwin i złośliwych komentarzy na plotkarskich portalach. Czasem zdarza się, że po jakimś czasie efekt ten znika. - Opuchlizna po podaniu wypełniacza zazwyczaj jest niewielka. Utrzymuje się najdłużej do 3 dni po zabiegu i wynika z tego, że wypełniacz podaje się igłą – tłumaczy Dorota Gierasińska-Gawlik. Jednak – jak podkreśla – u celebrytów na ogół przyczyną nienaturalnego efektu nie jest opuchlizna pozabiegowa, ale nadmierne wypełnienie ust. Osoby znane z massmediów oczekują spektakularnych efektów, co często prowadzi do nienaturalnych rezultatów – mówi lekarka gabinetu Estina. Podkreśla, że efektu tzw. „rybich ust” można, a nawet trzeba unikać. Najlepszym zabezpiecze- Fot. Q-Med Restylane, Estina niem jest w tej sytuacji powściągliwość i oczekiwania dostosowane do realiów. Poszczególne elementy twarzy, w tym usta, powinny pozostawać ze sobą we wzajemnej harmonii. - We współczesnej medycynie estetycznej bardziej staramy się podkreślić i wydobyć naturalne piękno – zaznacza Dorota Gierasińska-Gawlik. Przyznaje, że zdarzają się w gabinecie sytuacje, kiedy pacjenci działają pod wpływem emocji, chwilowego impulsu i nagłej potrzeby zmiany czegokolwiek. Wówczas często ich oczekiwania są nierealne i nie do końca przemyślane. - Wiemy z doświadczenia, że efekt mógłby być wtedy groteskowy i przerysowany. Rolą lekarza jest w takiej sytuacji wskazanie innych rozwiązań lub realizacja ich etapami – uważa lekarka Estiny. Według Tomasza Sikory największy problem mają z tym kobiety, które bardzo często tworzą nieobiektywny obraz własnej osoby, np. uważają się za dużo mniej atrakcyjne, niż są w rzeczywistości. Jak dodaje zdarza się, że takie osoby wpadają w pułapkę. – Nigdy nie są wystarczająco usatysfakcjonowane rezultatami zabiegów i ciągle chcą więcej. Jak podkreśla psycholog, nie zmienia to faktu, że zabiegi upiększające wykonywane z umiarem, czy w przypadku realnych wad, mogą bardzo wielu osobom pomóc zwiększyć poczucie pewności siebie. - Pamiętajmy, że ludzie szczęśliwi i zadowoleni są również postrzegani jako bardziej atrakcyjni – mówi Sikora. NIE TYLKO POWIĘKSZANIE, A MODELOWANIE Obecnie zabiegi korekcji ust nie polegają tylko na zwiększaniu ich objętości, ale także na modelowaniu ich kształtu przy użyciu preparatów o różnym efekcie działania. - Wiele pacjentek, a szczególnie te, u których wykonano makijaż permanentny, odczuwa nadmierną suchość ust – informuje Dorota Gierasińska-Gawlik. Jej zdaniem w takim przypadku można odpowiednio dobranym preparatem przywrócić naturalny poziom nawilżenia i sprawić, aby usta znowu były miękkie i delikatne. - Osoby starsze bądź te, u których niezależnie od wieku pojawiły się na górnej wardze pionowe zmarszczki, często określane mianem „zmarsz- czek palacza”, oczekują ich wygładzenia. Taki efekt możemy uzyskać, odpowiednio konturując i wypełniając górną wargę – tłumaczy lekarka gabinetu Estina. Według niej jeśli pacjent oczekuje istotnej poprawy kształtu ust oraz dodania im znacznej objętości, lepiej rozłożyć zabiegi w czasie. Tylko wtedy końcowy wynik jest odbierany przez pacjenta oraz jego otoczenie jako coś naturalnego. Natomiast przesadnie nagle powiększone usta, sprawiające wrażenie nadmiernie ,,nadmuchanych’’, mogą być źródłem złośliwych komentarzy za- równo pod adresem gwiazd, jak i zwyczajnych ludzi. DBANIE O USTA Korekcja ust, to nie wszystko. Jeżeli chcemy mieć piękne usta, musimy pielęgnować je na co dzień. Dorota Gierasińska-Gawlik daje kilka rad: - Wrażliwa tkanka ust wymaga właściwego poziomu nawilżenia, dlatego należy stosować przeznaczone do tego celu preparaty silnie nawilżające, oczywiście wzbogacone o wysokie filtry UV. - Protekcja przed szkodliwym działaniem promieniowania UV w po- staci preparatów ochronnych obowiązuje przez cały rok, niezależnie od tego, jak długo przebywamy na słońcu. - Dodatkowo powinniśmy w lecie stosować także ochronę mechaniczną – kapelusze i czapki z daszkiem osłaniającym cieniem usta. - Jeśli nasze usta poddałyśmy zabiegowi korekcji z użyciem kwasu hialuronowego, powinnyśmy unikać nadmiernego przegrzewania (solarium, sauna, opalanie), ponieważ powoduje to szybszy metabolizm i w efekcie szybsze „znikanie” efektu wypełnienia. 6-7/2012 25 Medycyna estetyczna Kanony piękna, media i medycyna estetyczna Żyjemy w czasach, w których społeczeństwo stało się „lipofobiczne” (lipos- tłuszcz; phobia- lęk). Badania wykazały, że między rokiem 1988 a 1998 kobiety w czasopismach dla mężczyzn, czy uczestniczki konkursu Miss Ameryka stały się znacząco szczuplejsze. Standardy piękna, które obowiązują w danym społeczeństwie, obecne są przede wszystkim w mediach – pisze prof. Jerzy Miziołek*, który podobne tematy poruszał w wykładzie podczas konferencji organizowanej przez Akademię Rzeźbienia Twarzy 16 czerwca w Warszawie. 26 6-7/2012 L udzie – bez względu na wiek i predyspozycje fizyczne – pragną, aby ich ciała były pozbawione nadmiaru tkanki tłuszczowej, młodzieńcze, smukłe i umięśnione. Niektórzy niemal bezrefleksyjnie dążą do obowiązujących kanonów piękna, pomimo iż „doścignięcie” Cindy Crawford, Claudi Schiffer czy Davida Beckhama jest niemal niewykonalne. To dążenie do idealnej sylwetki jest obecnie niemal tak samo istotne dla kobiet jak i mężczyzn, jednak różnice w standardach wagi i wymiarów są wyraźne. Występują one również w przywiązywaniu zna- czenia do poszczególnych części ciała. Partie, o które kobiety dbają najbardziej to biust, talia oraz biodra i pośladki. Biust jest bowiem jednym z bodźców najbardziej przyciągających męską uwagę. Kanony piękna wielokrotnie zmieniały się przez wieki, a na ich oblicze miały wpływ liczne czynniki. WIZERUNEK CIAŁA I JEGO „MEDIALIZACJA” Skalę zmiany kanonu w dzisiejszych czasach pokazuje obserwacja modelek w czasopismach dla mężczyzn oraz uczestniczek konkursu Miss Ameryka. Badania wykazały, że między rokiem 1988 a 1998 kobiety w obu kategoriach stały się znacząco szczuplejsze. Jakie ma to znaczenie dla społeczeństwa kobiet niekoniecznie biorących udział w konkursach Miss? Standardy piękna, które obowiązują w danym społeczeństwie obecne są przede wszystkim w mediach. Szczupłe aktorki, wychudzone modelki królują nie tylko w telewizji, ale również w gazetach, Internecie czy na billboardach zalewających miasta. Posiadanie „lipofobicznie” szczupłego ciała jest częścią przekazu kulturowego, który łączy atrakcyjność fizyczną ze szczęściem i powodzeniem w życiu. Proces ten nazwany zo- stał „medializacją ciała”. Presja wywierana przez media, dominacja szczupłej sylwetki i łączenie jej z możliwością osiągnięcia sukcesu i szczęścia oznacza, że atrakcyjność fizyczna stała się podstawą samooceny. Warto nadmienić, że media prezentując „idealnie piękną” modelkę czy aktorkę, często wykorzystują dublerki, posiadające jeszcze bardziej perfekcyjne części ciała. Aktorka Jennifer Bals odniosła sukces w roku 1980 w filmie Flashdance, mimo że na zbliżeniach pokazywano ciało innej osoby. Stopy top modelek ze względu na swój zbyt duży rozmiar (przy wzroście 175-185 cm) zastę- 6-7/2012 27 Medycyna estetyczna powane są na zdjęciach stopami mniejszymi i bardziej zgrabnymi. To samo tyczy się dłoni i innych części ciała. Okładki wszystkich znanych czasopism kobiecych, w pełni korzystają z cudów techniki informatycznej (photoshop i inne programy graficzne) poddając zdjęcia obróbce i tworząc nieistniejącą postać, z którą porównują się czytelniczki. REALIA A RZECZYWISTOŚĆ Do tego wszystkiego dodać należy, że zarówno kobiety jak i mężczyźni błędnie oceniają, jaki typ sylwetki jest najbardziej atrakcyjny dla przedstawicieli przeciwnej płci. W badaniu przeprowadzonym w 1985 zapytano studentów i studentki o ich aktualne wymiary, o wizerunek idealnej sylwetki, jaką chcieliby posiadać oraz o wizerunek ciała, jaki według nich jest najbardziej atrakcyjny dla przedstawicieli odmiennej płci. Wyniki badania były zaskakujące, albowiem okazało się, że o ile wśród mężczyzn różnice pomiędzy trzema wymienionymi wizerunkami były niewielkie, to wśród kobiet różnice te były bardzo duże. Opisywały one swoją sylwetkę jako grubszą od tej najbardziej atrakcyjnej dla mężczyzn, ta z kolei była znacznie grubsza od ciała postrzeganego jako idealne. Ponadto kobiety uważały, że mężczyznom podobają się szczuplejsze sylwetki, niż te które zostały przez nich uznane za najbardziej atrakcyjne. Eksperyment ten zdaje się dowodzić, że kobiety dążą do sylwetki, która jest idealna subiektywnie i wcale nie jest najbardziej atrakcyjna dla mężczyzn. PIĘKNO I ZŁOTY PODZIAŁ Piękno, to – encyklopedycznie rzecz ujmując – obowiązujący w danym momencie dziejowym kanon, często zależny od trendów artystycznych. Wiąże się je z pojęciami swoistej harmonii, proporcji, równowagi i odpowiedniości. Tak więc słowo piękna/y, oznacza coś o doskonałym kształcie, przyciągające wzrok, o cechach, które są miłe dla oka i budzą zachwyt. Jednym z twórców koncepcji piękna, wyrażonej poprzez geometryczne proporcje i matematyczną harmonię, był Platon, ale jego teoria oparta jest na wcześniejszych przemyśleniach Pitagorasa, któ- 28 ry twierdził że pierwotną zasadą wszechrzeczy jest liczba. To Pitagoras jako pierwszy połączył w jedno matematykę, kosmologię, nauki przyrodnicze oraz estetykę. Nowa wizja wszechrzeczy opierała się na teorii, iż we wszystkim istnieje ład, będący matematycznym warunkiem piękna. Niejako esencją tych przemyśleń jest koncepcja złotego podziału (podział odcinka na dwie części tak, by stosunek długości dłuższej z nich do krótszej był taki sam, jak całego odcinka do części dłuższej). Podział ten nazwano boskim, ponieważ według starożytnych Greków opisywał idealną proporcję oraz wyjątkowe walory estetyczne. MODELKI W ZŁOTYM PODZIALE Jeden ze współczesnych specjalistów od medycyny estetycznej zbadał twarze 10 atrakcyjnych modelek, wykazując, że złoty podział pojawia się w wielkości zębów, wymiarach kości czaszki oraz wielu innych proporcjach. Jedna z magistrantek SWPS próbowała odpowiedzieć na pytanie: „Złota, ale czy piękna”? Podtytuł pracy brzmi: „Wpływ złotych proporcji twarzy kobiecej na ocenę atrakcyjności”. Okazało się, że twarze kobiece dopasowane do idealnych proporcji nie były przez osoby badane oceniane jako piękniejsze i bardziej atrakcyjne. Zaobserwowano natomiast pozytywny efekt zmniejszenia nosa o 7 procent; wprowadzenie tej drobnej na pozór zmiany znacznie podniosło ocenę piękna. A więc przemyślenia antycznych filozofów, przejęte potem przez ludzi renesansu, takich jak Leonardo da Vinci i Albert Dürer, mogą mieć znaczenie dla medycyny estetycznej. Wydaje się bowiem, że chirurgia plastyczna jest sztuką wyraźnie powiązaną z prawami geometrii. Pomiędzy antykiem a Leonardem jest długi okres średniowiecza. Zapowiadały je myśli słynnego mistyka – Dionizego Areopagity, który twierdził, że „Piękno to harmonia i blask”. Do tej koncepcji nawiązuje Cesare Ripa, renesansowy autor słynnej niegdyś „Ikonologii”, tak oto opisując personifikację piękna: „Niewiasta, której głowa ma być ukryta w chmurach, a reszta ciała – słabo widzialna w skutek spowijającego je blasku. Z owej jasności wysuwa się ręka dzierżąca lilię; w drugiej ma trzymać kulę 6-7/2012 i cyrkiel. Piękno maluje się z głową w chmurach, bo chyba o niczym innym nie jest tak trudno mówić w języku śmiertelników i chyba nic innego nie jest tak trudno poznawać ludzkim rozumem jak piękno, w rzeczach stworzonych będące wszak – mówiąc przenośnie – jedynie odblaskiem wspaniałości, jaką jaśnieje oblicze Boga. Tak to ujmują platonicy, ile że pierwotne Piękno jest z Nim tożsame”. Kardynał Pietro Bembo zaś uznał, że „Piękno jest zawsze wdziękiem i niczym innym; nie ma innego piękna niż wdzięk”. Coś z takiego myślenia, w którym wdzięk odnosi się do kobiet, a dostojność do mężczyzn odnaleźć można w „Dworzaninie” Baltazara Castiglione. NAUKA O PIĘKNIE Po wypowiedziach filozofów, teologów i dyplomatów warto przywołać opowieść antropologa Donalda Symons’a. Uczestniczył on w wykładzie chirurga plastycznego, ilustrowanym fotografiami pięknych osób. Antropolog, choć oszołomiony niezwykłą urodą postaci na slajdach, zauważył jednak, że w każdej z nich jest coś niedoskonałego, jedna miała zbyt wystające kości policzkowe, a inna za mały nos. Zrodziły się pytania: jakiej używamy „miary”, z czym porównujemy; jaki nos jest idealny, skoro oglądany wydaje się zbyt mały? Na podstawie tego doświadczenia Symons doszedł do przekonania, że każdy człowiek posiada wewnętrzny wzorzec piękna, z którym porównuje otaczający go świat. Wzorzec ten jednak istnieje tylko dzięki porównaniom z obiektami „nieidealnymi”. Wielcy malarze, próbując ukazać na płótnie piękną postać, korzystali z realnie istniejących modeli, wybierając najbliższe ideału cechy fizyczne. Słynny grecki malarz Zeuksis malując Helenę trojańską wybrał pięć pięknych według niego kobiet i scalając w jedną całość ich najpiękniejsze elementy ukazał najpiękniejszą z kobiet. Obraz się niestety nie zachował, ale istnieją jego rekonstrukcje. MIT PIĘKNOŚCI A więc istnieje coś w rodzaju Mitu Piękności. Opisuje się go jako samoistny, obiektywny i uniwersalny twór, do którego dążą głównie kobiety. Bycie uosobieniem piękna jest celem, a nawet wymogiem kulturowym kobiet, obowiązkiem mężczyzn jest zaś naturalność. Czy oznacza to, że proporcjonalność i harmonia jest wymagana tylko od kobiet? Czy piękno stało się sposobem uprzedmiotowienia kobiety, jako obiektu estetycznego? Przywoływany już Leonardo tak pisał: „Jeśli położy się człowieka na wznak z wyciągniętymi rękami i nogami i ustawiwszy jedno ramię cyrkla w miejscu, gdzie jest pępek, zakreśli się koło, to obwód tego koła dotknie końca palców u rąk i u nóg. I tak jak ciało ludzkie da się ująć w figurę koła, podobnie da się ująć w kwadrat”. W znanej wizualizacji tych myśli, która w naszych czasach zdobi włoską monetę o nominale 1euro, widzimy oczywiście mężczyznę, ale niedawno pojawiła się seria przedstawień, w których miejsce mężczyzny zajęła kobieta. Napis powyżej głosi: „Zawsze piękna, zawsze młoda”. Fot. Archiwum, Look Med, Mitar Holod Dreamstime com PIĘKNO KOBIETY PRZEZ WIEKI Ideał piękna kobiecego ciała zmieniał się przez wieki i wciąż ulega zmianom. Na jego kształtowanie ma wpływ wiele czynników. Pierwszym z nich jest szerokość geograficzna i zależny od niej klimat oraz dostępność pożywienia. Kolejnym czynnikiem są wydarzenia historyczne, czy ustrój polityczny, panujący na danym obszarze. Wszystko to z kolei zależy od nastrojów polityczno-społecznych danej epoki. W łagodnym klimacie starożytnej Grecji, w której zdecydowanie dominowali mężczyźni, sztuka i literatura dają wyobrażenie jakie kobiety uważano za piękne. Ideałem kobiecego piękna była sylwetka silnie zarysowana o szerokich biodrach, kształtnych piersiach i bladej cerze. Ówczesna piękność powinna była posiadać też masywne uda i ramiona oraz duże stopy i ręce. DUCHOWOŚĆ A PIĘKNO CIAŁA W średniowieczu wielką wagę przywiązywano do duchowości, ciało uznawano za siedlisko grzechu i rozpusty. W epoce gotyku ceniono wysokie, wypukłe czoło i skrzętnie skrywano wszelkie owłosienie uznając je za symbol rozwiązłości. Suknie kobiece były obcisłe na górze, a od bioder w dół fałdziste. Rękawy sukien poszerzały się ku dołowi i dotykały ziemi. Taka suknia sprawiała, że figura stawała się bardzo smukła, co uważano za podstawę urody kobiecej. Uwielbienie dla linii pionowych, widoczne w architekturze gotyku miało swoje odzwierciedlenie w ideale kobiecego piękna. Obowiązujący kanon ukazywał kobietę jako istotę o małych piersiach, delikatnie zarysowanych biodrach oraz długich, wąskich kończynach. POWRÓT DO ŚWIECKICH IDEAŁÓW W epoce Renesansu zwrócono się z powrotem ku świeckim ideałom. Narodził się również nowy ideał człowieka, bardziej aktywnego, twórczego i niezależnego. Coraz większą wagę przywiązywano do ideału kobiecej sylwetki. Według jednego z autorytetów włoskiego Renesansu idealnie piękna kobieta powinna mieć dużą głowę, długie i gęste blond włosy, orli nos, obfite piersi, długie ramiona, strome czoło, oczy brązowe w kształcie migdała i rzucające poważne lub – w stosownych okazjach – figlarne spojrzenia. W okresie manieryzmu, a więc w okresie pomiędzy renesansem i barokiem, ideałem stała się ponownie postać wysmukła i zwiewna niczym płomień; dłonie powinny być długie i wąskie a na pociągłej twarzy malować się melancholia, egzaltacja i uduchowienie. Nakrycie głowy winno być wymyślne a talia smukła. Barok starał się imponować bujnością form i obfitością detali. Unikał linii prostych. Sylwetka kobieca stała się bardziej zgeometryzowana i obfita. Duży biust i szerokie biodra wiązały się nie tylko z dojrzałością seksualną i płodnością, ale również ze zdolnością do przetrwania głodu i zarazy, która systematycznie pustoszyła miasta. Duża i ciężka sylwetka, jak żona Rubensa, stanowiła symbol bogactwa i piękna. Kobiety zaczęły nosić również obcasy oraz bujne zdobienia głowy, aby wyglądać jeszcze bardziej imponująco i pompatycznie. POWRÓT DO PROSTOTY W XVIII wieku, w okresie klasycyzmu nastąpił powrót do form prostszych oraz do sztuki starożytnej. Popularne zaczęły być hasła nawiązujące do powrotu do natury oraz większej swobody. Ciała kobiet przestały krępować druciane konstrukcje, a modna stała się lekkość i prostota. Linia pasa przeniesiona została pod biust co znakomicie widać w portretach słynnej piękności Madame Recamier. Postać kobieca na powrót stała się smukła, a nacisk położony został na harmonię proporcji sylwetki. Chęć prezentowania piękna kobiecego ciała oraz antycznego ideału smukłości była tak ogromna, że kobiety nosiły zwiewne i lekkie sukienki nawet zimą, narażając się na przeziębienia nazwane „muślinowymi chorobami”. O ideale czasów romantyzmu pięknie pisze Zygmunt Krasiński, który podziwia małe twarzyczki i malującą się na nich bladość i zamyślenie znamionujące smutek. Od czasów ponownego odkrycia obrazów Botticceli’ego w 2. połowie XIX wieku jego wysublimowane sylwetki Primavery i Wenus w scenie narodzenia stały się wcieleniami piękna, od których nie potrafimy się uwolnić. O tym fenomenie tak pisał około 1900 roku Kazimierz Chłędowski w swoich „Pamiętnikach”: „W ostatnich dwóch dziesiątkach lat modnym był Botticelli, w każdym salonie mówiono i mówią jeszcze o Botticellim, według niego nazywają panie kapelusze i kolory sukien, pannom nie można zrobić większej przyjemności jak porównując je do Botticellowskich postaci, każdy dziennikarz, każdy felietonista ma coś o słynnym malarzu do powiedzenia. Primavera pożycza swych wiotkich kobiet do malowania afiszów i do kart korespondencyjnych”. W XIX wieku pojawiły się gorsety mające na celu podkreślenie „talii osy”, jak również wypchnięcie biustu oraz bioder. Kształt kobiecej sylwetki uwarunkowany był głównie formą gorsetu. Mocno uwydatniony biust podkreślał przedłużoną i niezwykle wąską talię oraz całkowicie płaski brzuch. Pełne kształty i szczupła talia stały się symbolem kobiecości. ZMIENNE GUSTA Jednak już w wieku XX moda na „kobiece kształty” ustąpiła miejsca modzie na figurę „chłopczycy”. Płaskie piersi, brak bioder, sylwetka wysoka i smukła, stały się kanonem piękna już w latach 20- tych. Przez kolejne lata XX wieku sylwetka kobieca zmieniała się właściwie co 10 lat. Wymiarom kobiecego ideału raz przybywało, raz ubywało centyme- *PROF. JERZY MIZIOŁEK – Historyk sztuki, wykładowca SWPS i Uniwersytetu Warszawskiego, prowadzi interdyscyplinarne badania nad sztuką europejską od późnego antyku po współczesność, ze szczególnym uwzględnieniem kultury artystycznej włoskiego Renesansu, tradycji antyku w sztuce polskiej i komunikacji wizualnej. Jest autorem przeszło stu trzydziestu artykułów, z których znaczna część została opublikowana za granicą (m.in. w „Journal of the Warburg and Courtauld Institutes”, „Renaissance Studies”, „Arte Lombarda”, „Arte Cristiania”, „Icongraphica” i w „Mitteilungen des Kunstistorischen Institutes in Florenz”). Autor sześciu książek. trów. Kanonem piękna lat 50-tych stała się sylwetka klepsydry z główną jej przedstawicielką- Marlin Monroe lecz zaledwie 10 lat później królowała Audrey Hepburn – piękna i słodka, niemal anorektyczna, o dziecięcych rysach i prawie pozbawiona kobiecych kształtów. Na podstawie wykładu na Kongresie Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging w Warszawie (Wykorzystane zostały badania przemyślenia Magdaleny Trebert i Alicji Safarzyńskiej). 6-7/2012 29 30 Wyposażenie Łóżko J dla chorego Najprostsze łóżka do sal chorych bez regulacji można kupić już za około 600 zł. Sprzęt z ręczną regulacją może kosztować około 1,5 tys. zł. Zakup najwyższej jakości łóżek medycznych może być inwestycją przekraczającą 100 tys. zł. Ważne jest aby dobrać odpowiednie wyposażenie do swoich potrzeb i możliwości finansowych. ak tłumaczy nam Radosław Kotowski, dyrektor sprzedaży firmy Hill-Rom na teren Europy Środkowej i Wschodniej, koszt zakupu łóżka szpitalnego może mieć wpływ szereg czynników, począwszy od specyfiki oddziału, poprzez oczekiwania personelu i ich potrzeby związane z zaawansowaniem poziomu opieki nad pacjentem, a na wymogach zarządu szpitala skończywszy. Jak zauważa Kotowski te ostatnie mogą dotyczyć zarówno wyposażenia sprzętu jak i kosztów jego eksploatacji, czy serwisowania. - Wiadomym jest, że personel każdego oddziału, niezależnie od jego profilu, chciałby mieć możliwość pracy ze sprzętem zapewniającym maksimum bezpieczeństwa zarówno dla pacjenta jak i dla opiekunów, stanowiacym dodatkowo wsparcie w codziennych, trudnych obowiązkach – mówi Radosław Kotowski. Według niego możliwości jakimi dysponują obecnie łóżka szpitalne są nieporównywalne ze sprzętem jaki oferowany był jeszcze 10 lat temu. - Świadomy wybór łóżka na oddział szpitalny to gwarancja, że pracować będziemy nie z meblem stanowiącym jedynie wyposażenie sali, ale z produktem dającym nam szereg dodatkowych korzyści – podkreśla Kotowski. TECHNOOGIA I FUNKCJONALNOŚĆ DETERMINUJĄ CENĘ Tomasz Plebankiewicz z firmy Gemed stwierdza, że koszt zakupu łóżka do sal chorych uzależniony jest głównie od technologicznego zaawansowania sprzętu oraz od materiałów z jakich jest wykonany. Jego zdaniem bardzo ważne są również funkcje jakie łóżko może spełniać. Robert Łokietek z firmy Arjohuntleight zauważa, że koszt zakupu jest uzależniony od kryteriów zastosowania, a zwłaszcza od funkcji klinicznych jakie dane łóżko ma spełniać. Według niego najprostsze łóżka manualne mają zastosowanie na oddziałach wewnętrznych gdzie przebywają pacjenci nie wymagający zbyt du- 4-5/2012 44-5/ 5/20 201122 Wyposażenie żego nadzoru opieki medycznej. Inaczej wygląda to na Oddziałach Intensywnej Terapii, gdzie stopień zawansowania technologicznego łóżka i funkcji jakie ma spełniać jest zdecydowanie większy – podkreśla Łokietek. Dodaje, że łóżka najbardziej zaawansowane technologicznie, ze zintegrowanymi materacami, posiadają funkcje antyodleżynowe i terapii płucnych w połączeniu z tzw. programem progresywnej mobilizacji pacjenta. Lidia Kowalczyk z Kendromed przypomina, że cena zakupu łóżka, może zależeć również od wyposażenia dodatkowego (np. dodatkowe wieszaki na płyny infuzyjne, wysięgniki z uchwytem ręki i/lub ramy wyciągowe stosowane w łóżkach rehabilitacyjnych). Według niej do szpitalnej sali chorych przeznaczone są głównie proste łóżka tzn. z mechaniczną regulacją poszczególnych segmentów leża lub z hydrauliczną regulacją wysokości. Jak tłumaczy w takim przypadku może zaoferować łóżka dwu-, trzy- lub czterosegmentowe, z barierkami bocznymi lub bez. - Od tych parametrów uzależniona jest cena łóżka – dodaje Kowalczyk. Marcin Kraszewski z Schell Industries Polska podkreśla, że jednym z najważniejszych kryteriów od których zależy cena sprzętu jest sposób sterowania. Według niego łóżka sterowane elektrycznie przeważnie są droższe od łóżek regulowanych hydraulicznie lub mechanicznie. - Lecz tu również zdarzają się wyjątki – zauwa- 32 ża Kraszewski. Jak tłumaczy kolejnym czynnikiem wpływającym na cenę są sterowalne elementy łóżka, a także liczba segmentów i zakres ich regulacji oraz dodatkowe wyposażenie. - Niestety często zdarza się, że rezygnuje się z jakości wykonania łóżka i użytych materiałów na rzecz większej ilości dostępnych opcji, co w dłuższej perspektywie generuje koszty – ostrzega Marcin Kraszewski. Radosław Kotowski z Hill-Rom zauważa, że obecnie lóżka na ogół projektowane są z uwzglednienim wszelkich zasad ergonomii, oszczedzając czas i ograniczając wysiłek personelu w czasie codziennej opieki nad pacjentem. Jak tłumaczy zaawansowane rozwiązania jakie możemy spotkać w łóżkach szpitalnych wspomagają proces powrotu pacjenta do zdrowia poprzez terapie antyodleżynową, czy też dodatkowe funkcje, pozwalające ograniczać ryzyko powikłań płucnych u pacjentów podłączonych do respiratora i przebywajacych długi czas na oddziale Intensywnej Terapii. - Wszystkie te rozwiązania mogą mieć znaczny wpływ na stan zdrowia pacjenta i czas jego powrotu do sprawnosci, a co za tym idzie, na czas pobytu pacjenta w placówce – mówi Kotowski. Podkreśla, że w ostatecznym rozrachunku koszt zakupu łóżka to wynikowa wielu czynnikow. - Ogromne znaczenie mają tu także przyszłe korzyści wynikające z faktu zakupienia danego produktu – podkreśla Radosław Kotowski. 6/2012 ILE TRZEBA ZAPŁACIĆ Według dyrektora sprzedaży firmy Hill-Rom na teren Europy Środkowej i Wschodniej obecnie na polskim rynku dostępna jest bardzo szeroka gama produktów. - Począwszy od prostych łóżek, bez regulacji wysokości, ktorych cena oscyluje w granicach 600 zł, poprzez cały szereg mniej lub bardziej zaawansowanych, zawierających się w przedziale cenowym od 4 do 30 tys. zł, a skończywszy na bardzo zaawansowanych łóżkach, posiadających zintegrowane z ramą materace antyodleżynowe bardzo wysokiej klasy, zapewniajace dodatkowe wspracie terapii pacjenta, poprzez zastosowanie takich rozwiązań jak ciągła rotacja boczna pacjenta, czy możliwość jego oklepania za pomocą materaca, których cena przekracza 100 tys. zł – wylicza Radosław Kotowski. Według Roberta Łokietka najtańsze są łóżka manualne, 2-segmentowe, z regulowanym ręcznie segmentem oparcia pleców. Jak informuje koszt takiego łóżka to około 1,5- 3 tys zł. - Kolejny segment to łóżka hydrauliczne dwu lub czterosegmentowe, których cena kształtuje się na poziomie 3-5 tys zł – wylicza ekspert z Arjohuntleight. Jego zdaniem łóżka elektryczne w zależności od zastosowań i funkcji kosztują w granicach 8 – 30 tys zł. Jak przekazuje Łokietek najdroższymi łóżkami są te dedykowane na Odział Intensywnej Terapii, które poprzez swoje zaawansowanie technologiczne wykorzystywane są w procesie leczenia pacjenta i podtrzymania jego funkcji życiowych. - Koszt takich łóżek to kwota od 80 do 150 tys zł – informuje Łokietek. Według Tomasza Plebankiewicza minimalny koszt porządnego łóżka szpitalnego to 1,5 tys. zł. - Jednak standardem jest zakup łóżek elektrycznych – uważa ekspert z Gemed. Jak tłumaczy podstawową ich cechą jest duża funkcjonalność oraz możliwość regulacji funkcji elektrycznych. Z informacji, które nam przekazuje wynika, że ceny łóżek elektrycznych to koszt od 8 do 10 tys. zł, co pokrywa się z danymi podawanymi przez pozostałych ekspertów z firm. ZWRÓĆ UWAGĘ PRZY WYBORZE ŁÓŻKA Radosław Kotowski podkreśla, że wybór łóżka szpitalnego powinien być świadomą decyzją, uwzględniającą szereg czynników. - Łóżko szpitalne to nie mebel stanowiący wyposażenie sali chorych, ale sprzęt medyczny, odgrywający rolę w procesie opieki nad pacjentem, stąd wybierając łóżko do sali pobytowej chorych zwróćmy uwage na jego funkcjonalność, łatwość obsługi i bezpieczeństwo zarówno pacjenta jak i personelu w tym np. na łatwość dezynfekcji – tłumaczy Kotowski. Zdaniem Pawła Richtera, prezesa firmy RichterMed ważne jest także zwrócenie uwagi na konieczność spełniania przez łóżka szpitalne wytycznych najnowszych europejskich norm dotyczacych konstrukcji łóżek. - Mowimy tu również o normach dotyczących materacy szpitalnych: zwłaszcza niepalności i biokompatybilności – przypomina Paweł Richter. Według niego szpitale powinny wymagać od producentów i dostawców załączania do produktów właściwych deklaracji zgodności przykładowo dotyczących pomiaru masy ciała pacjenta. - Wszystko to po to, by w przyszłości wypełniać przepisy unijne i nie narazić się na ryzyko nieprzejścia kontroli – radzi prezes RichterMed. Dodaje, że łóżka szpitalne są to wyroby medyczne, które są użytkowane w polskich szpitalach przez lata, choć ich okres żywotności przewidziany przez producenta to zazwyczaj 10 lat lub mniej. Robert Łokietek wylicza podstawowe parametry brane obecnie Bezpieczeństwo personelu medycznego i gotowość do podjęcia działań związanych z opieką nad pacjentem są priorytetem dla każdej placówki medycznej. A mobilizacja pacjenta w przebiegu procesu rehabilitacji jest kluczowym elementem opieki. Urazy występujące wśród personelu medycznego, powstające w trakcie przenoszenia i zajmowania się pacjentami, zostały uznane za jedne z najważniejszych wyzwań dla ergonomii w opiece zdrowotnej. Mając na uwadze łatwość użytkowania i bezpieczeństwo – zarówno pacjenta, jak i personelu medycznego – stworzono łóżko Hill-Rom® 900 z dzielonymi barierkami, które gwarantuje wyższą jakość opieki. Intuicyjna i wygodna obsługa – wyższa jakość opieki połączona z terapią przeciwodleżynową Artykuł sponsorowany dzięki łóżku Hill-Rom® 900 z dzielonymi barierkami bocznymi i materacowi PRIMO™ Dzięki intuicyjnym, ergonomicznym i praktycznym funkcjom wspomagającym użytkownika, personel mniej czasu poświęca obsłudze łóżka, przez co więcej może go poświęcić opiece nad pacjentem. Co decyduje o wyjątkowości łóżka Hill-Rom® 900 z dzielonymi barierkami? • Dzielone barierki boczne ze zintegrowanymi uchwytami wyjściowymi – intuicyjny, jednostopniowy mechanizm opuszczania, wykorzystujący minimalną przestrzeń wokół łóżka. Konstrukcja barierek umożliwia zwolnienie blokady jedną ręką, zapewniając oszczędność czasu i ograniczając obciążenia w codziennej pracy. Wbudowane uchwyty wyjściowe gwarantują pewną i stabilną podporę podczas wstawania lub transferu na krzesło. Rezultat: mniejsze ryzyko upadku pacjenta, mniejsze obciążenie personelu oraz większa pewność dla obydwu stron. • Pozycja wyjściowa – umożliwia podniesienie segmentu oparcia przy jednoczesnym poziomowaniu segmentu ud, gwarantując skrócenie czasu i minimalizując wysiłek niezbędny do umieszczenia pacjenta na krawędzi łóżka. Pozycja wyjściowa uzyskiwana z jednego przycisku oraz optymalna kon- strukcja barierek bocznych dają pacjentowi możliwość prawidłowego pozycjonowania. • Pozycja Easy Chair™ – uzyskiwana z jednego przycisku daje możliwość ustawienia łóżka w pozycji krzesła za pomocą 4 zsynchronizowanych ruchów, zapewniając optymalne i bezpieczne ułożenie oraz komfort i wygodę pacjenta. • Inteligentne podświetlenie nocne ze wskaźnikiem najniższej pozycji łóżka – personel może określić na pierwszy rzut oka, czy łóżko ustawione jest w pozycji zapewniającej bezpieczeństwo podczas snu – nawet jeśli nie znajduje się w pokoju pacjenta. Podświetlenie nocne świeci na zielono przy ustawieniu łóżka w najniższym położeniu, zapewniając doświetlenie zejścia z łóżka i jednocześnie ułatwiając pacjentowi poruszanie się w ciemnej lub słabo oświetlonej sali, zapobiegając potknięciu się o ewentualne przeszkody. Po uniesieniu łóżka z pozycji najniższej podświetlenie zmienia kolor na pomarańczowy. Wcześnie rozpoczęta i częsta mobilizacja pacjenta przyspiesza jego powrót do zdrowia, jednak zwykle jest skomplikowana i stwarza ryzyko zarówno dla personelu, jak i dla pacjenta. Unikalne funkcje łóżka Hill-Rom® 900 ułatwiają przechodzenie przez kolejne etapy mobilizacji w sposób bezpieczny i pewny – od pionizowania pacjenta na łóżku ustawionym w pozycji „krzesła” aż po wstawanie z łóżka. Cenne uzupełnienie dla łóżka HillRom® 900 z dzielonymi barierkami może stanowić zaawansowana technologia firmy Hill-Rom ułatwiająca pracę i wspierająca personel medyczny podczas codziennej opieki nad pacjentami, u których istnieje ryzyko powstawania odleżyn, jak również dla pacjentów, u których problem stanowią istniejące już odleżyny – terapeutyczny, powietrzny materac PRIMO®. Komory powietrzne pracujące w trybie ciągłego niskiego ciśnienia zostały zaprojektowane specjalnie by zapobiegać i leczyć odleżyny. Hill-Rom opatentował unikatowy, zaawansowany technologicznie system kontroli ciśnienia Vario™, w którym optymalny rozkład ciśnienia w poszczególnych strefach materaca następuje natychmiastowo. System Vario™ to technologia kontroli ciśnienia, dzięki której każdy ruch pacjenta i zmiana jego pozycji są natychmiast wykrywane, w efekcie czego redystrybuowane jest ciśnienie wewnątrz materaca. Optymalny rozkład ciśnienia jest prowadzony w sposób ciągły, bez względu na wielkość pacjenta, jego figurę czy masę. W celu uzyskania bardziej szczegółowych informacji dotyczących łóżek firmy Hill-Rom prosimy o kontakt: Richter Med S.A. ul. Działkowa 115 02-234 Warszawa Tel.: +48 22 444 97 00 Faks: +48 22 444 97 01 www.richtermed.pl Wyposażenie NOWOCZESNE ROZWIĄZANIA Jak tłumaczy Paweł Richter łóżka, tak jak wszystkie inne wyroby medyczne, starzeją się technologicznie bardzo szybko. Według niego najnowsze rozwiązania konstrukcyjne idą w kierunku integracji z łóżkiem systemów medycznych jak np. centralny monitoring łóżek na intensywnej terapii, czy system monitoringu funkcji życiowych w szczycie łóżka itp. - Łóżka stają się źródłem informacji o pacjencie i stosowanych w jego leczeniu terapiach, informacji które się archiwizuje, prowadząc automatycznie statystyki pacjenta – mówi Paweł Richter. Jak podkreśla łóżka już obecnie prowadzą terapię oklepywania pacjenta w interwałach czasowych według rekomendacji lekarza, czy zmniejszają ryzyka powikłań prowadząc terapię płucną poprzez ciągłą boczną rotację pacjenta. Tomasz Plebankiewicz zwraca uwagę na nowinki techniczne takie jak np. magnetyczna blokada pilota łóżka, czy regulacja wyskości za pomocą siłowników kolumnowych. 34 6-7/2012 Fot. Richter Med, Schell Industries pod uwagę przy zakupie łóżka szpitalnego. Są to jego zdaniem: - możliwość regulacji wysokości leża łóżka; - szybko zdejmowalne szczyty łózka; - możliwość regulacji segmentu oparcia pleców a także segmentu uda i podudzia; - wyposażenie łóżka w przezierność leża dla promieni RTG (ma to na celu wyeliminowanie konieczności dodatkowego transferu pacjenta); - wyposażenie łóżka w wagę; - czy wreszcie wyposażenie w sygnał dźwiękowy zejścia pacjenta z łóżka. Marcin Kraszewski radzi przy wyborzę sprzętu zwrócić uwagę na parametry faktycznie potrzebne na danym oddziale. - Każdy oddział charakteryzuje się innymi potrzebami. Najważniejsze jest, aby łóżka było funkcjonalne i ułatwiało pracę personelowi oddziału a także wspomagało komfort pacjenta – mówi Kraszewski. Według niego przed podjęciem decyzji o zakupie warto skonsultować się z personelem, który będzie korzystał ze sprzętu i z doświadczenia wie, jakie parametry są niezbędne do właściwego funkcjonowania oddziału. Wywiad NZOZ Centrum Medyczne HCP w Poznaniu realizowało inwestycję, polegającą na rozbudowie szpitala. W nowej części znalazł się m in. Oddział Intensywnej Opieki Medycznej (OIOM) z tego względu bardzo istotne było stworzenie dobrej instalacji gazów medycznych. - Z mojego punktu widzenia indywidualne podejście do tego typu inwestycji ze strony wykonawcy to jedna z kluczowych rzeczy - mówi w rozmowie z miesięcznikiem „Nowoczesna Klinika” Lesław Lenartowicz, prezes NZOZ Centrum Medyczne HCP w Poznaniu. Gazy medyczne: kluczowe może być indywidualne podejście wykonawcy do zlecenia Nowoczesna Klinika: - Centrum się rozbudowywało i w nowopowstającej części potrzebny był nowoczesny system gazów medycznych.... - System gazów medycznych kosztował Centrum około 1,8-2 mln zł. Istotne było indywidualne podejści realizatora do naszej inwestycji. Lesław Lenartowicz: - Dobudowywaliśmy nową część szpitala o powierzchni 4 tys. m kw. W części, która została zbudowana znalazło się m. in. 18 łóżek intensywnej opieki medycznej. Szczególnie w tej części inwestycji istotna była odpowiednia instalacja gazów medycznych. Zdecydowaliśmy, że w naszej placówce system gazów medycznych zrealizuje firma Inmed. - Projektowano system specjalnie dla HCP? Fakt, że część elementów systemu gazów medycznych było wykonywanych specjalnie dla nas, miało duże znaczenie. Mogliśmy - System był projektowany razem z rozbudową? - Był to kompletny system łącznie z kolumnami, tablicami i punktami poboru gazów, panelami nadłóżkowymi itd. System gazów był projektowany wraz z nowobudowanymi pomieszczeniami szpitala. Był integralną częścią inwestycji. - Jakie były orientacyjne koszty instalacji gazów medycznych? 36 6-7/2012 w dużym zakresie dobierać odpowiednie rozmiary, czy rozmieszczenia poszczególnych elementów. Mieliśmy ogromny wpływ na kształt, a także jakość całej instalacji. Realizator uzgadniał z nami większość szczegółowych kwestii w tej inwestycji. Mogliśmy wraz z realizatorem inwestycji stworzyć system gazów medycznych zindywidualizowany, dopasowany do naszych potrzeb. To było bardzo ważne, chociażby ze względu na optymalizację wykorzystania pomieszczeń szpitalnych. Specjalnie dla nas były przygotowywane np. punkty poboru gazów, oprawa instalacji. Muszę przyznać, że nasz wykonawca instalacji był bardzo elastyczny, jeżeli chodzi o nasze potrzeby. Dokonano indywidualizacji instalacji. Przecież na różnych oddziałach muszą być zaspokojone inne potrzeby. - Indywidualne podejście do inwestycji jest bardzo ważne... - Tak, to jedna z kluczowych rzeczy z mojego punktu widzenia. Dzięki temu została u nas wykonana instalacja szyta na miarę. - Takie indywidualne opracowywanie rozwiązań pod konkretne zamówienie zapewne generuje jednak dodatkowe koszty... - To prawda. Jednak są to wydatki nieznaczne w porównaniu do wieloletnich korzyści, jakie będzie czerpała placówka z dobrze wykonanej i funkcjonalnej instalacji gazów medycznych. Rozwiązania takie na pewno zwiększają efektywność działania szpitala. Analiza Rynek prywatnej opieki zdrowotnej w Polsce: wzrost o 5 proc. w latach 2012-2014 Jak wynika z raportu firmy badawczej PMR w 2011 r. wartość rynku prywatnej opieki zdrowotnej wrosła o około 7 proc. w stosunku do poprzedniego roku i sięgnęła 30,8 mld zł. Rynek podwoi się w 2014 r. w porównaniu z 2005 r. N a wartość rynku składają się opłaty za leki i sprzęt medyczny, usługi rehabilitacyjne, badania diagnostyczne i wizyty lekarskie ponoszone bezpośrednio z kieszeni pacjenta, opłaty w szarej strefie, abonamenty oferowane przez firmy medyczne, prywatne ubezpieczenia zdrowotne oferowane przez towarzystwa ubezpieczeniowe oraz inne opłaty ponoszone bezpośrednio z kieszeni pacjenta. RYNEK PODWOI SIĘ W 2014 R. W 2011 r. dynamika wzrostu rynku prywatnej opieki zdrowotnej była wyższa niż w 2010 r., kiedy wyniosła 3,5 proc., ale niższa, niż w najlepszych dla rozwoju segmentu prywatnej opieki zdrowotnej latach 2007-2009. Między 2012 a 2014 rokiem, według prognoz PMR, rynek będzie się rozwijał w tempie około 5 proc. średnio rocznie (CAGR). - Dynamika wzrostu będzie zbliżona w każdym z analizowanych lat, przy czym, w związku ze stopniową poprawą ogólnej sytuacji ekono- 38 micznej, będzie najwyższa w 2014 r - mówi Agnieszka Skonieczna, starszy analityk rynku farmaceutycznego PMR i autorka raportu. Według niej w 2014 r. wartość rynku zbliży się do 36 mld zł, podwoi się więc niemal w porównaniu do 2005 r. STRUKTURA RYNKU Według danych PMR, struktura prywatnych wydatków na opiekę zdrowotną pozostała niemal niezmieniona w ciągu ostatnich kilku lat. Największy udział (58 proc.) w prywatnych wydatkach na opiekę zdrowotną mają wydatki na leki i sprzęt medyczny. Z racji wyższej niż w przypadku innych segmentów dynamiki wzrostu, udział abonamentów medycznych i ubezpieczeń zdrowotnych w rynku wzrósł w 2011 r. o 1 punkt procentowy dla każdego z segmentów (w porównaniu do roku 2010). FIRMY SZUKAJĄ FINANSOWANIA NA GIEŁDZIE W 2011 r. na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych lub na NewConnect zadebiutowało sze- 6-7/2012 reg firm z szeroko pojętego sektora prywatnej opieki zdrowotnej. Zaliczamy do nich m.in. Dom Lekarski, Swissmed Prywatny Serwis Medyczny, IQ Medica, Enel-Med, PCZ Polski Holding Medyczny, Indexmedica, Scanmed Multimedis i Voxel. Przykładowo, w przypadku IQ Medica, środki z emisji mają być przeznaczone na rozpoczęcie działalności szpitalnej z zakresu chirurgii plastycznej, ortopedii, laryngologii i ginekologii. Enel-Med pozyskany kapitał zainwestuje w inwestycje w nowy szpital, sieć przychodni wieloprofilowych oraz diagnostykę obrazową. Voxel, dzięki debiutowi na NewConnect uruchomił produkcji radiofarmaceutyków i centrum diagnostyczne tomografii komputerowej i rezonansu magnetycznego w Krakowie oraz rozbuduje sieć placówek. Na 2012 r. zaplanowane są kolejne debiuty giełdowe. Przejście z NewConnect na GWP planują PCZ Polski Holding Medyczny i Scanmed Multimedis. Na GWP może wejść również należąca do Grupy Medicover spółka Carolina Medical Center. VAT HAMUJE INWESTYCJE Od wielu już lat prywatne firmy medyczne w Polsce domagają się zmian w opodatkowaniu usług medycznych podatkiem VAT. Obecnie usługi te są bowiem zwolnione z VAT, co zdaniem przedstawicieli firm, ogranicza inwestycje w niepublicznym sektorze ochrony zdrowia. Firmy, inwestując np. w sprzęt medyczny, płacą podatek VAT, ale ponieważ świadczenia medyczne nie są opodatkowane, nie mogą go później odliczyć, do czego mają prawo przedsiębiorcy z innych branż. Do końca 2010 r. z podatku VAT zwolnione były wszystkie usługi w zakresie ochrony zdrowia, z wyjątkiem usług weterynaryjnych. Zmiana ustawy o podatku VAT, która weszła w życie od 2011 r., na nowo zdefiniowała jednak zdrowia tą dziedzinę. Zastrzeżono bowiem, że zwolnieniu z VAT podlegają tylko te usługi, które służą profilaktyce, zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu i poprawie zdrowia (istotny jest więc cel usługi, a nie jak poprzednio tylko jej rodzaj). ZMIANY W VAT Przykładowo, jeżeli pobranie krwi służyć będzie celom leczniczym, będzie zwolnione z podatku, jeżeli jednak jego celem będzie, np. ustalenie stężenia alkoholu we krwi, będzie ono opodatkowane stawką 23 proc. Usunięcie znamienia barwnikowego z przyczyn medycznych nie będzie opodatkowane, natomiast na cenę takiego samego świadczenia przeprowadzanego ze względów estetycznych, zostanie nałożona 23-procentowa stawka VAT. Opodatkowane zostały również świadczenia z zakresu medycyny estetycznej, stomatologii estetycznej, badań z zakresu ekspertyz sądowych czy świadczeń rentowych. W przypadku niektórych świadczeń, np. medycyny paliatywnej, czy zabezpieczania imprez sportowych, istnieją natomiast wątpliwości interpretacyjne. Analiza Rynek sprzętu do diagnostyki obrazowej będzie się dynamicznie rozwijał Rosnąca liczba zachorowań i coraz większa świadomość w zakresie problemów zdrowotnych wpływają na wzrost zapotrzebowania na usługi diagnostyki obrazowej w krajach Europy Środkowo-Wschodniej (ang. Central Eastern Europe, CEE). Obecna baza sprzętu jest nie tylko niewystarczająca, ale także w dużej mierze przestarzała. Dostępność funduszy unijnych, wsparcie rządowe oraz rozwój prywatnej służby zdrowia wpłyną na zwiększenie zakupów sprzętu do diagnostyki obrazowej i tym samym na rozwój rynku – uważają analitycy Frost & Sullivan. Fot. TMS Z najnowszej analizy Frost & Sullivan, globalnej firmy doradczej, pt. „Przegląd rynku sprzętu do diagnostyki obrazowej w regionie CEE i Rosji” wynika, że rynek ten uzyskał w 2010 roku przychody w wysokości 1,42 mld USD i do roku 2015 ma szansę osiągnąć wartość 2,34 mld USD. Raport obejmuje następujące sektory: RTG, rezonans magnetyczny (ang. magnetic resonance imaging, MRI), tomografię komputerową (ang. computed tomography, CT), badania ultrasonograficzne (USG), obrazowanie molekularne, mammografię oraz systemy archiwizacji i transmisji obrazów (ang. picture archiving and communication system, PACS). Kraje, które zostały wzięte pod uwagę w analizie to: Rosja, Węgry, Polska, Czechy, Bułgaria i Rumunia. POLSKI RYNEK NAJWIĘKSZY W REGIONIE Polski rynek diagnostyki obrazowej jest największy w regionie CEE. W 2010 roku stopa wzrostu rynku wyniosła 10,8 procent a przychód uzyskał wartość 185,6 mln USD, i tak dynamiczny rozwój – zdaniem analityków Frost & Sullivan - będzie się utrzymywał w najbliższej przyszłości. Kluczowym czynnikiem wzrostu będzie według niech rosnące zapotrzebowanie na sprzęt specjalistyczny ze strony prywatnych placówek opieki medycznej. Nie bez znaczenia jest zwiększona dostępność funduszy unijnych oraz wsparcie finansowe ze strony rządu. Rynek będzie się jednak borykał z odpływem wykształconej kadry radiologicznej, poszukującej lepszych warunków płacowych w krajach Europy Zachodniej. Problemem mogą być także trudności z finansowaniem z Narodowego Funduszu Zdrowia. - Dostępność funduszy UE dla krajów członkowskich Europy Środkowo-Wschodniej, oraz programy rządowe dostępne np. w Rosji, będą istotnym źródłem finansowania zakupów nowego sprzętu i znacząco przyczynią się do rozwoju rynku diagnostyki obrazowej w regionie CEE – wyjaśnia Dominika Grzywińska, analityk z warszawskiego oddziału Frost & Sullivan. Według niej, mimo że plany budżetowe obejmują jedynie najbliższe lata, oczekuje się, iż środki z tych funduszy będą również dostępne w perspektywie długoterminowej. w Rosji na powyższe programy wynosi około 16 mld USD. Przystępność cenowa sprzętu do diagnostyki obrazowej w krajach CEE i Rosji jest ograniczona, co jest wyzwaniem szczególnie dla odbiorców prywatnych. Zaspokoili oni swoje potrzeby w segmentach o niższych cenach (RTG i USG) i – zdaniem analityków Frost & Sullivan - kierują się teraz w stronę bardziej kosztownych rozwiązań. Jednak jak podkreślają - to wciąż publiczne ośrodki opieki zdrowotnej są głównymi nabywcami sprzętu, w szczególności związanego z wyższymi nakładami jak badania MRI lub CT. KŁOPOTY Z FINANSOWANIEM ZAKUPÓW - Prywatne ośrodki są często bardziej zainteresowane używanym sprzętem, ponieważ zwrot z inwestycji jest dla nich ważniejszy, niż dla ośrodków państwowych – mówi Dominika Grzywińska. - Używane systemy cieszą się największym zainteresowaniem w przypadku droższego sprzętu – dodaje. Według niej ta sytuacja prawdopodobnie ograniczy dynamikę rozwoju rynku diagnostyki obrazowej w krajach CEE i Rosji. - Ponieważ użytkownicy końcowi nie zawsze mają wystarczające środki finansowe do zakupienia potrzebnego urządzenia, alternatywne środki finansowania, takie jak kredyty lub leasing, mogą pomóc w rozwiązaniu tego problemu - radzi Dominika Grzywińska. Jej zdaniem innym sposobem jest promowanie partnerstwa publiczno-prywatnego. ROSJA BĘDZIE INWESTOWAĆ W SPRZĘT W Rosji Program Rozwoju Opieki Zdrowotnej 2020 oraz Narodowy Program “Zdrowie” skupiają się nie tylko na sprowadzaniu do kraju zaawansowanych technologii i wyposażaniu obiektów ochrony zdrowia w najwyższej jakości sprzęt, lecz również na kupowaniu urządzeń ze średniego i niższego segmentu, które są niezbędne w szpitalach regionalnych. Całkowity budżet na lata 2010-2012 przeznaczony 6-7/2012 39 ÎÎ Î Stomatologia Uśmiech z wyższej półki Świadomość Polek dotycząca stanu swojego zdrowia w ostatnich latach bardzo wzrosła. Kiedyś do lekarza wyganiał nasze rodaczki tylko ból lub problemy zdrowotne utrudniające życie. Obecnie panie coraz częściej kładą nacisk na profilaktykę. T Fot. Prodenta rend w kierunku stomatologicznej profilaktyki można zaobserwować szczególnie wyraźnie wśród mieszkanek metropolii i dużych miast. W niektórych dziedzinach zdrowia jednak nadal odstajemy od europejskiej normy. 40 DO DENTYSTY CORAZ CHĘTNIEJ Co ciekawe, Polki coraz chętniej korzystają z usług stomatologa. Już obecnie panie stanowią blisko 70 proc. pacjentów gabinetów dentystycznych. Co więcej – do lekarza stomatologa przyprowadzają także swoje dzieci, a nawet… wystraszonych mężów. - W Polsce wciąż pokutuje stereotyp gabinetu sprzed 20-30 lat stąd wielu pacjentów nadal boi się usiąść na fotelu i otworzyć buzię - mówi lek. stom. Bartosz Nowak z Centrum Implantologii i Stomatologii Estetycznej Prodenta w Gliwicach. - Jednakże w tym wypadku to panowie są większymi tchórzami niż panie – dodaje. Ostrzega, że skutkuje to później tym, że mężczyźni mają o wiele więcej zaniedbań w jamie ustnej, niż ich rówieśniczki. Według niego stan zdrowia jamy ustnej u Polek na przestrzeni ostatnich 10 lat znacznie się poprawił. W górę przesunęła się także granica wieku, w którym Polki tracą zęby. Obecnie nietrudno znaleźć 50-60-letnie kobiety, które mogą się pochwalić pełnym uśmiechem. NIE TYLKO LECZENIE Polki nie tylko zwracają uwagę na leczenie. Coraz większą rolę odgrywa także estetyka ich uśmiechu. - Do mojego gabinetu coraz częściej pacjentki przychodzą nie tylko na wypełnianie ubytków, czy zabiegi higienizacyjne, ale także po to, by poprawić wygląd zębów - mówi dr Nowak. Jak informuje na pierwszym miejscu wśród tego typu zabiegów wybielanie zębów. - Jest to zabieg stosunkowo tani. Wybielić zęby nakładkowo możemy już za 800 zł, a efekt utrzyma się nawet kilka lat - tłumaczy dr Nowak. O tym, że Polki chcą mieć hollywoodzki uśmiech świadczą chociażby statystyki. Szacuje się, że w zeszłym roku na samo wybielanie zostawiły w gabinetach około 1 mln zł. Coraz częściej Polki decydują się także na założenie licówek, które nie tylko zapewniają idealną biel zębów, ale także korygują drobne wady zgryzu. Z kolei braki w uzębieniu panie coraz chętniej uzupełniają przy pomocy implantów, a nie tradycyjnych mostów, czy protez akrylowych. - Takie zabiegi są dość kosztowne, jednakże przeglądając statystyki rynkowo-ekonomiczne można ła- 6-7/2012 two zobaczyć, że zarabiamy coraz więcej – zauważa dr Nowak. Według niego z tego powodu też coraz więcej pieniędzy pacjenci inwestują w swoje zdrowie i wygląd. - Pacjentki od dawna przestały się zadowalać podstawowym leczeniem, w gabinecie szukają natomiast najnowszych zdobyczy medycyny – uważa stomatolog. Jego zdaniem m in. dlatego systematycznie wzrasta liczba kobiet, korzystających z prywatnej opieki stomatologicznej na najwyższym poziomie. - Obecnie za swoje leczenie woli zapłacić ponad połowa pań. Jedynie około 40 proc. korzysta z leczenia refundowanego, a i tak ich liczba stale spada – wyjaśnia dr Nowak.. MIEĆ UŚMIECH JAK MERYL STREEP Nie tylko warunki ekonomiczne wpływają na większą dbałość o uzębienie. Idealnie równe i białe uśmiechy promuje także show biznes. Podczas gali rozdania Oscarów na czerwonym dywanie wszyscy nie tylko podziwiali kreacje aktorek, ale także zwracali uwagę na uśmiechy. Zdobywczyni Oscara Meryl Streep mimo swojego dojrzałego wieku, olśniewa pięknymi zębami. - Pacjentki nieraz przychodzą i zastanawiają się, jak to możliwe, że w średnim wieku można mieć tak idealne uzębienie i zdarza się, że wzorują się pod tym względem na gwiazdach kina czy estrady, prezenterach tv, a nawet politykach - tłumaczy z uśmiechem dr Bartosz Nowak i dodaje, że zdrowe zęby i prawidłowy zgryz odejmuje nam co najmniej kilka lat od wizerunku. TRUDNE ŻYCIE SZCZERBATEJ Niemki, Brytyjki, czy Amerykanki mają obsesję na punkcie swojego uśmiechu. Chociaż nieraz nie mogą się pochwalić zniewalającą urodą, tak jak Polki, to jednak pod względem dbałości o uzębienie stoją w światowej czołówce. Przejawia się to do tego stopnia, że np. w Stanach Zjednoczonych braki w uzębieniu są postrzegane jako rodzaj niepełnosprawności. Po części Amerykanki mają trochę racji w takim rozumowaniu, ponieważ przy lukach w szczęce, czy żuchwie dochodzi do uszkodzeń funkcji uzębienia, żucia i odbija się to negatywnie na stanie zdrowia całego organizmu - wyjaśnia dr Nowak. Poza tym, jak dowodzą badania, blisko połowa uwagi skupia się na uśmiechu naszego rozmówcy i każda kobieta, która może się pochwalić równymi i białymi zębami jest znacznie bardziej pozytywnie odbierana w społeczeństwie. Nowości Eterprise 9000 E lektrycznie sterowane łóżko Enterprise ®9000 wyposażone jest w cztery niezależnie opuszczane barierki boczne oraz wagę. Ważenie można przeprowadzać w dowolnym ustawieniu łóżka, a mechanizm autokompensacji umożliwia dodawanie i odejmowanie obiektów bez wpływu na odczyt masy pacjenta. Sprzęt wyposażony jest w system alarmujący o wyjściu pacjenta z łóżka i system antyzgnieceniowy, który powoduje zatrzymanie obniżania łóżka w momencie wykrycia pod nim przeszkody. Wśród kluczowych cech można wymienić opcję przeziernego dla promieni RTG oparcia pleców oraz pozycje „krzesła kardiologicznego” uzyskiwaną za pomocą panelu kontrolnego umieszczonego na barierkach łóżka. Wszystkie panele leża (oprócz przeziernego oparcia pleców) można w prosty i szybki sposób wyjmować do dezynfekcji. Łóżko Enterprise 9000 może zostać znacznie obniżone (nawet do 30 cm nad podłogę), co redukuje ryzyko obrażeń przy upadku. Łóżko nadaje się także dla cięższych pacjentów, gdyż jego bezpieczne obciążenie robocze wynosi 250kg. Jego unikatową cechą jest opatentowany system profilowania BioContour ®, stanowiący połączenie zakrzywionej platformy materaca z ruchami segmentów łóżka. System ten wspomaga prewencję przeciwodleżynową. www.arjohuntleigh.com/pl/ Alternatywa dla lateksu L es Higiena przedstawia rękawiczki syntetyczne winylowe HP bezpudrowe. Są to nowoczesne rękawice ochronne wykonane z syntetycznego winylu, bezpudrowe, niesterylne. Rękawica są oburęczne. Posiadają rolowany brzeg, o gładkim wykończe- Hill-Rom 900 Ł óżko Hill-Rom 900 zostało stworzone z myślą o łatwości użytkowania i bezpieczeństwie pacjenta. Na uwagę zasługują m.in. takie funkcje jak: Inteligentny Auto Contour™ – podnoszenie segmentu oparcia odbywa się wraz z uniesieniem sekcji kolan z 5-cio sekundowym opóźnieniem, zapobiegając zsuwaniu się pacjenta w dół łóżka; Pozycja EasyChair™ – dostępna z jednego przycisku pozycja krzesła optymalizująca ułożenie i wygodę pacjenta, minimalizując jednocześnie ucisk na odcinek brzuszny, a także tarcie i siły ścinające; Poziomowanie leża – przy użyciu jednego przycisku łóżko poziomuje wszystkie segmenty i obniża wysokość do najniższej pozycji – funkcja wykorzystywana przy przygotowywaniu pacjenta do snu, by pozostawiony bez nadzoru opiekunów znajdował się w najniższym tj. najbezpieczniejszym położeniu; Dzielone barierki boczne ze zintegrowanymi uchwytami ułatwiającymi wychodzenie z łóżka; Pozycja wyjściowa – umożliwiają efektywną opiekę podczas mobilizacji pacjenta za pomocą jednego przycisku. www.richtermed.pl Sprzęt czyszczący niu. Są wzmocnione w środkowej części dłoni. Są grubsze i bardziej elastyczne od standartowych. Stanowią doskonałą alternatywę dla osób uczulonych na lateks. Mają kolor kremowy. Dostępne są w rozmiarach S, M, L, XL. www.leshigiena.pl R ęczny opryskiwacz ciśnieniowy z serii Cleaning Line, Venus PRO+ przeznaczony jest dla osób profesjonalnie zajmujących się sprzątaniem. Zastosowane do produkcji wysokiej jakości materiały oraz uszczelnienie vitonowe zwiększają odporność opryskiwacza nawet na silne środki chemiczne. Pierścień stabilizująco-zabezpieczający w podstawie wzmacnia dodatkowo zbiornik oraz chroni przed przypadkowym przewróceniem. Ruchoma dysza sprawia, że dotarcie do pozornie niedostępnych zakamarków staje się łatwiejsze, bez konieczności manipulowania urządzeniem pod różnymi kątami. Opryskiwacz przeznaczony jest do dezynsekcji oraz dezynfekcji pomieszczeń, jak i do nanoszenia środków ochronnych i pielę- gnujących. Opryskiwacze Venus dostępne są w trzech pojemnościach 1L, 1,5L, 2L. www.kwazar.com.pl 6-7/2012 41 Nowości Naturalny antymikrobiotyk Regulatory tlenu na butle A F CNAID® Cleanser to kremowe mleczko oczyszczająco-kondycjonujące do skóry trądzikowej. Formuła oparta jest na ekstrakcie z białej herbaty. Jak informuje producent, zapewnia bezpieczne i głębokie oczyszczanie kondycjonujące. Preparat przeznaczony jesy do stałej pielęgnacji dla cery normalnej, suchej i mieszanej. ACNAID® Liquid Soap to żel myjący do skóry trądzikowej. Jak informuje producent, jest to klasyka naturalnej kosmetologii i chemii kosmetycznej (baza naturalnej pielęgnacji antyzaskórnikowej). Żel zawiera wyciąg z lilii wodnej, przyspieszający gojenie się ran, działający antybakteryjnie i przeciwzapalnie. Piroctone Olamine i Gliceryna zapewniają nawilżenie i minimalizują obecność mikroorganizmów. Żel jest preparatem do codziennej pielęgnacji oczyszczającej dla cery trądzikowej tłustej i mieszanej. Preparaty dostępne są w aptekach. Terapia cellulitu C elullazeTM to małoinwazyjna procedura chirurgiczna do terapii cellulitu, która – jak zapewnia producent przynosi długofalowe i klinicznie potwierdzone efekty. Odbudowa tkanki prowadzi do ujednolicenia i wygładzenia powierzchni skóry. Urządzenie oparte na opatentowanej przez firmę Cynosure technologii SideLight™ i laserze Nd:Yag o długości fali 1440 nm, umożliwia: termiczne, laserowe nacinanie zwłókniałych przegród; rozbijanie zbitych grud tłuszczu; wzmacnianie i uelastycznianie skóry właściwej. Jak informuje producent potwierdzona klinicznie skuteczność CellulazeTM gwarantuje: dającą się zmierzyć redukcję cellulitu; poprawę stanu skóry, trwającą 12 miesięcy lub dłużej; stałe wysokie zadowolenie pacjentów (satysfakcja na poziomie 92,5%); średni 22% wzrost gęstości skóry. 42 irma Inmed-Karczewscy proponuje nowoczesne regulatory tlenu na butle HERSILL P300 - Typoszereg najmniejszych i najlżejszych regulatorów tlenu produkowanych w Europie dostosowanych do pracy na butli. Regulatory pracują stabilnie w zakresie ciśnienia od min 10 aż do 300bar. Szeroka gama modeli od najprostszych z wyjściem o stałym przepływie 4, 5 lub 6 litrów na min, przez modele ze skokowo regulowanym przepływem (od o do 1, 5, 15 lub 30 litrów/min) oraz wersje z różnorodnymi wyjściami (maksymalnie jedno wyjście regulowane skokowo +dodatkowo maksymalnie dwa szybkozłącza dowolnego typu: AGA, DIN, DISS, AFNOR). Szeroki zakres możliwych przyłączy do butli w tym najczęściej stosowane w Polsce DIN 477-1 w wersji krótkiej dla Bezdotykowe dozowniki ręczników D www.dermatologia.optopol.com.pl; www.optopol.com.pl 6-7/2012 butli o średnicy do 14cm oraz wersji długiej dla większych butli. www.inmed.pl/ ozowniki do ręczników papierowych Tork od wielu lat można znaleźć w najbardziej stylowych łazienkach w sektorze HoReCa i nie tylko. Nowością w ofercie firmy są dozowniki z linii H1 do ręczników w roli, z sensorem, wykonane z tworzywa ABS w klasycznych kolorach: czarnym i białym. Dozowniki obsługiwane są w bezdotykowy sposób, co pozwala utrzymać najwyższy poziom higieny użytkowników. Do wyboru są dozowniki z sensorem lub dozowniki manualne. Dozowniki z elektronicznym czujnikiem przeznaczone są do łazienek o średnim natężeniu ruchu. Dozowniki z manualnym mechanizmem lepiej sprawdzają się w częściej odwiedzanych łazienkach. Dozowniki z sensorem idealnie pasują do łazienek w hotelach, restauracjach czy biurach, ale nadają się także do zastosowania w strefach wymagających szczególnej sterylności: w szpitalach, gabinetach lekarskich itp. Wszystkie dozowniki marki Tork są łatwe w użyciu również dla personelu sprzątającego. www.tork.pl