Nord Electro 2
Transkrypt
Nord Electro 2
test Clavia Nord Electro 2 Seventy Three Stage Piano t e s t Jacek Popiel Choć w nagłówku widnieje napis stage piano sygnalizujący, że przedmiotem testu jest pianino cyfrowe przeznaczone głównie do pracy na scenie, testowany instrument nie daje się w tak prosty sposób zaszufladkować. W jego wnętrzu zaszyto bowiem dwa niezależne moduły: fortepianowy, który bazuje na próbkach załadowanych do wymiennej pamięci Flash oraz organowy z cyfrową symulacją organów elektromechanicznych. Nord Electro jest zatem hybrydą łączącą zalety piana cyfrowego z w pełni funkcjonalnymi organami. Czy takie połączenie nie zaowocowało koniecznością zastosowania kompromisów, które wpływają na funkcjonalność całego instrumentu? 9/2005 77 test Na to pytanie trudno odpowiedzieć na samym początku testu, chociaż już przy pierwszym kontakcie z instrumentem może wydać się, że na ów kompromis musiano zgodzić się choćby w przypadku klawiatury, która dla oddania realizmu gry na obu instrumentach, w każdym z nich powinna być skonstruowana inaczej. A przecież w Nord Electro klawiatura jest elementem, który od strony mechanicznej przeobrażeniom nie podlega… KLAWIATURA 73-klawiszowa klawiatura zainstalowana w testowanym instrumencie jest częściowo doważona, a kształt klawiszy przypomina klawiaturę pianina. Nie ma tutaj typowego mechanizmu młoteczkowego charakterystycznego dla „rasowych” instrumentów stage piano. Dzięki temu bardzo dobrze gra się z wykorzystaniem barw organowych, gdzie po aktywacji tego modułu odłączona zostaje reakcja na dynamikę uderzenia w klawisze. Ale, co bardzo ważne, podczas gry barwami pian elektrycznych i akustycznych nie odczuwa się dyskomfortu. Cię- 78 żar klawiszy został dobrany dobrze i nie ma problemu z artykulacją i stopniowaniem dynamiki, a samo czucie klawiatury nie pozostawia wiele do życzenia. Niekwestionowaną zaletą takiego rozwiązania jest ciężar całego instrumentu, który nie przytłacza i użytkownik bez problemu może przenosić go w pojedynkę i samemu, bez wysiłku załadować do samochodu. System operacyjny Nord Electro daje spore możliwość regulacji czułości reakcji na dynamikę gry dla barw z rodziny PIANO, a krzywe reakcji – według zapewnień producenta – zostały dobrane w taki sposób, aby w pełni oddać zachowanie w tej materii rzeczywistych instrumentów, których próbki zapisano w pamięci. Rzeczywiście, współpraca klawiatury z wewnętrznym modułem dźwiękowym odbywa się bez zastrzeżeń. WYGLĄD I OBSŁUGA Szwedzka firma Clavia zdążyła nas przyzwyczaić do charakterystycznego designu swoich produktów, w których kolorystyce przeważa charakterystyczna czerwień. Nie inaczej jest w przypadku Nord Electro 2, który 9/2005 test zamknięto w czerwonej, metalowej obudowie, zwieńczonej na końcach drewnianymi bokami sygnalizującymi, że mamy do czynienia z produktem ekskluzywnym. Panel zawierający elementy kontrolne wyróżniono kolorem fioletowym i najeżono go kontrolkami, wygodnymi przyciskami o dużym skoku i potencjometrami. System operacyjny nie daje możliwości zdefiniowania działania potencjometrów i w przypadku, gdy ich położenie nie odzwierciedla rzeczywistej wartości parametru, w momencie poruszenia kontrolera następuje skok wartości. Stanowi to pewne utrudnienie szczególnie w przypadku regulacji nasycenia barwy wybranym efektem. Sekcję kontrolną podzielono na cztery części: główną, zawierającą regulatory pozwalające na ustawianie parametrów globalnych instrumentu, sekcję organową, sekcję PIANO i sekcję procesora efektów. Uwagę zwraca przede wszystkim sekcja organowa, której większą część zajmują wirtualne drawbary, których pozycję ilustrują 8-stopniowe linijki LED. Do zarządzania nimi przeznaczono po dwa wygodne przyciski – jeden odpowiada za „wysuwanie” drawbaru, a drugi za jego „chowanie”. Praca z linijkami LED i przyciskami ma niewiele wspólnego z czuciem prawdziwych drawbarów, jednak przy dłuższym obcowaniu okazuje się, że można do takiego rozwiązania bardzo łatwo przyzwyczaić się. Pozycje drawbarów są bardzo czytelne, a ich zmiana następuje bardzo szybko. Dodatkową zaletą takiego rozwiązania jest możliwość zaprogramowania własnych ustawień, co również przewidzieli twórcy Nord Electro. Użytkownik ma do dyspozycji 8 ustawień fabrycznych, funkcję RANDOM generującą przypadkowe ustawienia drawbarów oraz 9 komórek pamięci, w których można zapisać własne ustawienia. Co ważne, dostęp do ustawień jest szybki i nie ma problemu aby zmieniać je nawet w trakcie gry. Mniej reprezentacyjna jest sekcja PIANO, w której – oprócz wyposażonego w dwa pokrętła modułu PRESENCE – ulokowano przełącznik wyboru zestawu próbek, które będą wyko- 9/2005 rzystywane przy tworzeniu konkretnej barwy. Przełączanie odbywa się sekwencyjnie i aby dostać się do konkretnego zestawu często należy kilka razy nacisnąć dedykowany przycisk. Na szczęście ów przycisk pracuje bardzo pewnie, a wybieranie kolejnych zestawów próbek odbywa się w mgnieniu oka. Prawą stronę „panelu sterowania” zajmuje najeżony potencjometrami blok efektów, natomiast lewą – blok główny z regulatorem poziomu głośności i 2cyfrowym wyświetlaczem LED, na którym ukazują się numery wybranych barw i oznaczenia banków oraz informacje dodatkowe przydatne m.in. podczas definiowania ustawień globalnych instrumentu. Wyświetlacz nie pozwala na wyświetlenie całych nazw edytowanych parametrów, zatem podczas przeprowadzania zaawansowanych operacji niezbędna okazuje się instrukcja obsługi. Nie jest ona jednak potrzebna do wykonywania operacji podstawowych, jak wybór barw, zestawu próbek, sterowanie drawbarami czy okraszanie barw efektami. W tym wypadku obsługa jest wyjątkowo prosta i możną ją opanować dosłownie w kilka minut. Co ważne, system operacyjny działa bardzo szybko i pewnie, przez co praca na scenie jest niezwykle przyjemna i wydajna. Nie do przecenienia jest również bezpośredni dostęp do niemal wszystkich parametrów za pomocą potencjometrów i przycisków oraz możliwość efektywnego wykorzystania przełącznika nożnego, który po podłączeniu do gniazda SUSTAIN, można zaprogramować w taki sposób, że w trybie PIANO będzie działał jako pedał SUSTAIN, a w trybie organowym będzie pozwalał na zdalne zarządzanie szybkością wirowania wirtualnego rotora w efekcie Leslie. Mała rzecz, a cieszy… Liczba dostępnych na płycie tylnej złączy nie zaskakuje… no może z wyjątkiem możliwości w zakresie podłączania kontrolerów nożnych, dla których przewidziano 3 gniazda: SUSTAIN PEDAL, CONTROL PEDAL i ROTOR SPEED PEDAL. O ile działanie pierwszego z nich nie wymaga komentarza, to warto zatrzymać się 79 test na chwilę przy dwóch pozostałych. Do gniazda CONTROL PEDAL podłączamy pedał EXPRESSION, dzięki któremu daje się sterować zdalnie m.in. efektem WAH-WAH. Gniazdo ROTOR SPEED daje natomiast możliwość zdalnego sterowania szybkością wirowania rotora, przy czym – jak pamiętamy – istnieje również możliwość przypisania do tej funkcji pedału SUSTAIN, ale tylko w przypadku barw organowych. Jeśli jednak podłączymy pedał do omawianego gniazda, możemy sterować rotorem niezależnie od wybranego trybu pracy instrumentu. Oprócz powyższych na płycie tylnej znajdziemy dwa wyjścia liniowe, które mogą pracować albo jako tradycyjne wyjście stereo (po podłączeniu wtyku tylko do wyjścia prawego otrzymamy sumaryczny sygnał monofoniczny), albo – po dokonaniu odpowiednich ustawień – na jednym wyjściu uzyskamy sygnał z wyjścia modułu PIANO, a na drugim z modułu organowego. Takie rozwiązanie przydaje się choćby w przypadku korzystania na scenie z zewnętrznych procesorów efektów, które mogą być niezależne dla obu modułów. Jest tu też wyjście słuchawkowe, wejście i wyjście MIDI oraz port USB pozwalający na ładowanie próbek z komputera do pamięci Flash wykorzystywanej przez moduł PIANO. Całym procesem zarządza bezpłatny program, który znajdziemy na płycie CD-ROM dołączonej do instrumentu. 80 MODUŁ ORGANOWY Instrumentem, który posłużył inżynierom firmy Clavia jako wzorzec do stworzenia modułu organowego był model Hammond A-100, który od słynnego modelu B-3 różnił się obudową oraz posiadał wbudowany wzmacniacz, głośniki i pogłos sprężynowy. Oprócz odtworzenia oryginalnego stroju każdego z kół odpowiedzialnych za wytwarzanie dźwięku w instrumencie wzorcowym, zamodelowano również oryginalne skanery odpowiedzialne za uzyskiwanie efektów CHORUS i VIBRATO oraz charakterystykę częstotliwościową wbudowanego przedwzmacniacza. Moduł dysponuje zatem pełną polifonią, możliwością podłączenia dodatkowej klawiatury sterującej, która może pełnić rolę dolnego manuału, dla którego również dostępna jest pełna polifonia i niezależne ustawienia drawbarów i aktywności efektu CHORUS/VIBRATO. Główną klawiaturę instrumentu daje się ponadto podzielić na dwie części, z których lewa będzie pełnić rolę dolnego manuału, a prawa – górnego. Oprócz drawbarów i wspomnianego modułu CHORUS/VIBRATO użytkownik ma również dostęp do sekcji PERCUSSION oraz – za pośrednictwem kontrolera nożnego – do efektu SWELL, który symuluje charakterystyczne działanie pedału VOLUME w oryginalnym 9/2005 test instrumencie. Dzięki niej użytkownik może zarządzać nie tylko poziomem głośności, ale również zmieniać charakter brzmienia instrumentu. MODUŁ PIANO Mniej rozbudowany jest moduł PIANO, choć i tu kryje się kilka niespodzianek mających zdecydowany wpływ na użyteczność Nord Electro. Moduł bazuje na multipróbkach sześciu instrumentów zapisanych w pamięci Flash, które – dzięki dedykowanemu programowi uruchamianemu na komputerze, do którego podłączony jest Nord Electro – daje się swobodnie zmieniać i kasować. Razem z instrumentem użytkownik otrzymuje dodatkowe multipróbki, którymi można zastąpić te, które załadowano w fabryce. Zapisano je w specjalnie przygotowanym dla Nord Electro formacie i niestety (przynajmniej na razie) nie ma możliwości ładowania do pamięci dowolnych próbek, które można by było przekonwertować z bibliotek dostępnych dla wszelkiej maści samplerów. W pamięci instrumentu fabrycznie nowego zapisano multipróbki pochodzące z następujących instrumentów: • Clavinet D6 • Wurlitzer 200A • Electric Grand Model G • Rhodes Mk I Stage Piano SeventyThree • Rhodes Mk II SeventyThree Suitcase • stereofoniczną multipróbkę akustycznego 9/2005 fortepianu koncertowego. Na dołączonej do instrumentu płycie CD-ROM zawarto ponadto dodatkowe multipróbki fortepianów akustycznych, pian Rhodes i elektrycznego fortepianu. Moduł PIANO, oprócz możliwości wyboru multipróbki, daje dostęp do korektora quasi-parametrycznego opisanego jako PRESENCE, w którym użytkownik ma możliwość regulacji częstotliwości środkowej w zakresie od 200 Hz do 4 kHz oraz wzmocnienia w zakresie ±18 dB. W przypadku Clavinetu ów korektor przejmuje rolę „panelu sterowania” oryginalnego instrumentu i pozwala zmieniać aktywne filtry (15 różnych kombinacji filtrów BRILLIANT, TREBLE, MEDIUM i SOFT plus ustawienie BYPASS) oraz przetworniki dostępne w oryginale. Daje to w sumie 64 różne ustawienia owocujące odmiennym brzmieniem. Niestety w przeciwieństwie do oryginału ustawienia pokazywane są tylko w formie skrótowej na wyświetlaczu, zatem do ich rozszyfrowania niezbędna jest instrukcja obsługi. PROCESOR EFEKTÓW Sekcja efektów została wyposażona w 5 niezależnych bloków, które można wykorzystywać jednocześnie lub – dzięki dedykowanym przyciskom – swobodnie wyłączyć, jeśli nie są potrzebne. Są to: • sekcja MODULATIONS zawierająca efekty TREMOLO, PAN, RING MODULATOR i trzy typy 81 test WAH-WAH • EFFECTS, w której znajdziemy efekty CHORUS, FLANGER i PHASER • OVERDRIVE • ROTARY SPEAKER będący symulacją zestawu Leslie 122 • dwupasmowy korektor. Brzmieniu sekcji MODULATION i EFFECTS nic nie można zarzucić: zastosowane tam efekty bardzo dobrze spełniają postawione przed nimi zadania, a dzięki dużemu zakresowi regulacji dostępnych parametrów można je wykorzystać zarówno do delikatnego okraszania wybranych barw, jak i w celu uzyskiwania bardzo zmodyfikowanych brzmieniowo programów. Sekcja OVERDRIVE najlepiej brzmi z barwami piana Rhodes, którym, przy umiarkowanym stosowaniu dodaje smaczku i zdecydowanie wpływa na atrakcyjność uzyskiwanego brzmienia. Przy większych wartościach nasycenia tym efektem pojawia się jednak „cyfrowe znamię”, przez co brzmienie nie jest tak ciepłe, jakiego oczekujemy. Bardzo dobrze sprawuje się za to moduł ROTARY SPEAKER wyposażony w możliwość zmiany szybkości wirowania wirtualnych rotorów oraz ich zatrzymania. Każdej zmianie towarzyszy faza przejściowa, w której rotory zwalniają lub przyspieszają, co można kreatywnie wykorzystać podczas gry i to nie tylko przy pomocy barw organowych. Nic złego powiedzieć nie można również o korektorze, który pozwoli nadać „ostatecznego szlifu” tworzonej barwie. BARWY Pamięć instrumentu pozwala przechowywać 48 barw, które podzielono na sześć banków po 8 barw każdy. Na barwę składa się szereg ustawień, wliczając w to tryb pracy instrumentu, wybrana multipróbka w sek- 82 cji PIANO, ustawienia drawbarów, procesorów efektów itp. Barwy przygotowane przez producenta pokazują możliwości instrumentu i mogą stanowić punkt wyjścia do tworzenia własnych ustawień, którymi można zastąpić wszystkie presety fabryczne. Nie znaczy to jednak, że barwy fabryczne nie nadają się do wykorzystania. Wręcz przeciwnie, część z nich z powodzeniem sprawdzi się w wielu gatunkach muzycznych bez konieczności wykonywania jakichkolwiek dodatkowych ustawień. BRZMIENIE Nord Electro bez wątpienia brzmi bardzo autentycznie, a szereg dodatkowych ustawień pozwala uzyskiwać efekty niedostępne w innych instrumentach cyfrowych, jak choćby możliwość zmiany konfiguracji filtrów i przetworników w multipróbce Clavinetu – to nie tylko robi wrażenie, ale również świetnie brzmi. Bardzo dobrze brzmią też piana Rhodes, które dzięki wielowarstwowym multipróbkom znakomicie reagują na dynamikę gry zmieniając pod jej wpływem koloryt i pokazując szerokie spektrum brzmieniowe instrumentu. Bardzo dobrze przygotowana jest również barwa Wurlitzer, a poddając ją działaniu wbudowanych bloków efektowych daje się uzyskać bardzo szerokie możliwości brzmieniowe. Nie zachwyca za to barwa fortepianu akustycznego i to niezależnie od załadowanego zestawu próbek. Brakuje jej bogactwa alikwotów charakterystycznego dla instrumentów akustycznych, szczególnie w środkowych rejestrach. Z tego też powodu jej wykorzystanie na pierwszym planie w profesjonalnych produkcjach stoi pod znakiem zapytania. W jej przypadku brakuje również odrobiny przestrzeni, którą można by było dodać za pośrednictwem bloku pogłosowego, w który niestety Nord Electro nie został wyposażony. 9/2005 test Ale to jedyna barwa, na którą można ponarzekać. Niezwykle wiernie brzmi moduł organowy, który daje szerokie możliwości kreacji brzmienia i świetnie współpracuje z pokładowym symulatorem Leslie – tutaj nie ma kompromisów brzmieniowych. PODSUMOWANIE Nord Electro to bardzo dobry symulator instrumentów elektromechanicznych, które weszły na stałe do kanonu brzmieniowego muzyki rozrywkowej. Brzmienie zawartych tu symulacji jest bardzo dobre, a obsługa banalnie prosta i intuicyjna. Docenią to wszyscy, którzy będą mieli przyjemność pracować z Nord Electro zarówno na scenie, jak i w studiu. DANE TECHNICZNE: Sekcja organowa • Polifonia: pełna • Drawbary: 9 z funkcją pamięci ustawień • Pamięć ustawień dla drawbarów: PRESET × 8, RANDOM, 9 ustawień użytkownika 9/2005 • Efekty: SWELL, PERCUSSION, CHORUS/VIBRATO • Dodatkowe funkcje: SPLIT, możliwość podłączenia drugiego manuału Sekcja PIANO • Multipróbki: 6 zapisywanych w wymiennej pamięci Flash • Efekty: PRESENCE, zmiana konfiguracji filtrów i przetworników dla multipróbki Mega Clavinet D6 Ogólne • Klawiatura: 76-klawiszowa, doważona • Pamięć: 48 komórek (6 banków × 8 barw) • Efekty: MODULATIONS, EFFECTS, OVERDRIVE, ROTARY SPEAKER, 2-pasmowy korektor • Złącza: · audio: wyjście liniowe 2 × jack 1/4”, słuchawkowe jack 1/4” stereo · MIDI: IN, OUT · kontrolery nożne: CONTROL PEDAL, SUSTAIN PEDAL, ROTOR SPEED PEDAL · inne: port USB • Wymiary: 1,115 × 295 × 95 mm • Ciężar: 9.4 kg 83 test Ceny detaliczne: · Clavia Nord Electro2 73 – 7,800 zł · Clavia Nord Electro2 61 – 6,700 zł · Clavia Nord Electro2 Rack – 4,900 zł Do testu dostarczył: Audiostacja ul. Nobla 9 03-930 Warszawa tel. (022) 6161398, 6161394 Internet: www.audiostacja.pl, www.clavia.se Clavia Nord Electro 2 Piotr Kałużny W latach siedemdziesiątych minionego stulecia ogromną popularność uzyskały zelektryfikowane instrumenty klawiszowe. Zwane popularnie rhodesami (fender-rhodesami lub fenderami) i wurlitzerami (to o pianinach), klawinetami (to o modelach Hohner D6) i hammondami (to o organach) wykorzystywane były w muzyce improwizowanej na równi z tradycyjnymi fortepianami. Ta sytuacja trwała do chwili zdecydowanej ekspansji elektronicznych klawiatur (lata dziwięćdziesiąte), które to – a wtedy tak się wydawało – skutecznie miały podmienić wszystkich swoich ciężkich i wielkich antenatów. Ułuda jawiła się stosunkowo krótko, a użytkownicy nowych wynalazków najczęściej szybko pojmowali, że muszą wpierw pojawić się komputery naprawdę dużej mocy, aby realnie mogły się zbliżyć do jakości dźwiękowej pierwowzorów. Napisałem: „zbliżyć się”, gdyż aktualnie wiemy już bardzo dobrze, iż nie zrównają się one z oryginałami (chociażby ze względu na mechanizm klawiszowy całkowicie odmienny i inaczej odczuwany w działaniu przez użytkowników), mogą natomiast wierniej je imitować. Wśród powstałych dotąd instrumentów elektronicznych, zawierających, m.in. barwy pianin, klawinetów i organów elektrycznych, nie było dotąd propozycji skonstruowanej w celach prezentowania dźwięków wyłącznie wyżej wymienionych (z dodaniem jeszcze fortepianowych). Teraz pojawił się Clavia Nord Electro wypełniający tę dotkliwą dla wielu zawodowców lukę. Powstał zresztą specjalnie w celach urzeczywistnienia ich marzeń i miał sprostać ich pragnieniom posiadania w jednym podmiocie w miarę jak najwierniejsze, profesjonalne próbki przywoływanych w nim instrumentów. Jak ów zamysł sprawdza się w praktyce, postaram się teraz pokrótce przedstawić. Oczywiście będzie to wyłącznie moja prywatna i zapewne mocno niekompletna refleksja, w której pominę zresztą wszelkie estetyczne i techniczne szczegóły, a zajmę się tylko elementami istotnymi dla grającego muzyka. Klawiatura Nord Electro nie jest wzorowana na żadnej ze zna- 84 PLUSY I MINUSY: + doskonałe brzmienie sekcji organowej i pian elektrycznych + przydatny i dobrze brzmiący procesor efektów + uniwersalna i dobrze opracowana klawiatura + intuicyjna obsługa + mały ciężar - średniej jakości brzmienie fortepianu akustycznego - cyfrowe brzmienie sekcji OVERDRIVE nych mi mechanicznych. Stanowi sobie właściwą konstrukcję, w której mimo stosunkowo mało głębokiego (w porównaniu, np. do pianina) „wpadu” klawiszy nie odczuwa się w grze większego dyskomfortu. Tym bardziej, że reagując zgodnie z przyjętymi oczekiwaniami szybko zostaje zaakceptowana. Wyszukiwanie barw i łączenie ich z imitacją elektrycznych urządzeń zmieniających parametry dźwięku (np. phaserami, flangerami, chorusami i wah-wah), tak istotnymi w estetycznych wyobrażeniach jakości muzycznej instrumentów elektrycznych, stanowi czynność nieskomplikowaną nawet dla osoby wyjątkowo odpornej na zrozumienie jakichkolwiek instrukcji o większych niż przysłowiowe przyciśnięcie guziczka zawiłościach technicznych (np. mnie). Zamieszczone w Nord Electro barwy instrumentów są rzeczywiście udane, ale jak to zwykle w życiu bywa, jedne z nich bardziej, a inne mniej. Rewelacyjnymi, moim zdaniem, są klawinetowe, bliskie ideałom wurlitzerowe i organowe, bardzo dobrymi – rhodesowe i niezłymi – fortepianowe. Można się zastanawiać nad sensem obecności kolejnych banków brzmień (wszystkich parametrów zjawisk akustycznych) o znacząco przecież podobnej sonorystyce wyjściowej. Jednak, po chwili zastanowienia, owe propozycje konstruktorskie wydają się mieć duże znaczenie podczas wykonywania muzyki na żywo. Pozwalają bowiem natychmiast uzyskać pożądane barwy z ich nowymi charakterystykami, zgodnie z zamierzanymi efektami wyrazowymi. Przy okazji należy wspomnieć, że wielkim ich atutem jest czystość temperacji stroju, a jak wiadomo, intonacja właściwej wysokości dźwięków była jedną z największych bolączek zelektryfikowanych autentyków. Waga i gabaryty Nord Electro są przyjazne. Ten, kto nie zaznał wątpliwej przyjemności noszenia i przewożenia mechanicznych wzorców, nie uwierzy, iż niejednokrotnie te wielkości decydowały onegdaj o ich obecności na koncercie. Podsumowując te krótkie i siłą rzeczy wybiórcze opinie, chcę powiedzieć, iż Nord Electro naprawdę chciałbym sam być posiadaczem tego instrumentu… gdyby nie jego cena. Nie na moją kieszeń. 9/2005